Pogrążony we własnej głowie dopiero w ostatniej chwili zauważył nadejście jednego ze starszych zabójców. Wstyd przyznać, ale prawie stracił równowagę i się przewrócił na twarz. Miał nadzieję, że wyszedł z tego dostatecznie płynnie, jakby to planował. Szczególnie, gdy Matsumoto-senpai pochwalił jego technikę. Momentalnie poczuł, jak zrobił się jeszcze bardziej czerwony na twarzy, i to nie tylko od wysiłku - tym bardziej gdy zdał sobie sprawę, że wyglądał najprawdopodobniej jak wystraszona sarna, z szeroko otwartymi oczami i zastygnięty w bezruchu. Półświadomie chwycił mocniej drewniany miecz, tak jak mu przykazał starszy mężczyzna. Ból dłoni, pewne ciosy, gniew? Mózg chłopaka prawie nie nadążał za otrzymywanymi informacjami, ale jakoś zdołał otrząsnąć się z oszołomienia na tyle, by odchrząknąć i pokiwać głową.
Oczywiście, że nie odmówił otrzymanej oferty pomocy, szczególnie gdy Daisuke-sensei z chęcią całość przyklepał. Młody zabójca odetchnął głęboko, na początku czując się niezręcznie z bliskością Takashiego. Absolutnie nie dlatego, że miał z nim jakiś problem! Po prostu zawsze robił się odrobinę głupi przy urodziwych ludziach, a w korpusie ich nie brakowało...
Przygryzł mocniej język, zmuszając się do skupienia na formach i korektach, aż wreszcie udało mu się nawet przełamać i poruszać swobodniej. Być może taka terapia szokowa była lepszym pomysłem niż subtelne-i-mniej-subtelne próby trzymania się na odległość od innych. Mimo to dyskretnie otarł pot z czoła, gdy senpai wrócił do swojego treningu. Był z siebie nawet odrobinę dumny!
Oddech Słońca okazał się być dość bezpośredni w ruchach, aczkolwiek wyglądał też, jakby potrzebna była do niego niemała siła. Informacja, że mógł ich spalić była... niekoniecznie bardzo zachęcająca. Fudehiko nie chciał się udusić. Brzmiało to jak bardzo nieprzyjemna śmierć, szczególnie gdy okolicznością był trening z Mistrzem i Filarami. Młody zabójca nie był pewien w jaki sposób wolałby umrzeć, ale raczej nie taki. Mimo to postarał się zapamiętać formy najlepiej jak mógł, bo wykonywanie ich na sucho nie powinno być groźne. Miał nadzieję, że ktoś zdoła opanować Oddech bez uduszenia się, brzmiał bardzo pomocnie w ich aktualnej, nieciekawej sytuacji. Nerwy sprawiały, że autentycznie wkładał większy wysiłek w ruchy drewnianym mieczem, jakby próbował fizycznie przeciąć swoje obawy i lęki, albo wylać je z siebie wraz z potem.
Medytacja nie była jego mocną stroną, ale na tym etapie był na tyle zmęczony, że jego głowa była odrobinę cichsza. Starał się stosować do wskazówek Filarów, szczególnie gdy pot zaczął wychładzać skórę. Oddychanie pomogło mu się odrobinę uspokoić, nie próbował jednak forsować swojego organizmu jak niektórzy bardziej doświadczeni zabójcy. Mimo to skupiał się najlepiej jak mógł na technice.
Gdy przyszła pora na odpoczynek wciąż próbował odrobinę potrenować, by nie czuć się zbyt źle z wykorzystaniem medytacji do tego; ciepło bijące od ognisk i pochodni poprawiło mu nawet nastrój. No, przynajmniej dopóki powieki nie zaczęły mu się kleić. Sen nadszedł dość szybko, spadając na niego jak lawina głazów. Zasnął z Chiyo zaraz obok, ogniem ogrzewającym jego plecy.
Gdy się obudził, pole treningowe przestało się wydawać tak przyjazne jak przed zaśnięciem. Nie był pewien co zerwało go na nogi, ale instynktownie chwycił miecz wraz z pochwą i przywiązał go odrobinę niezdarnie do pasa. Chwilę zajęło zrozumienie, że słyszane dźwięki były krzykami; nieoczekiwana woń krwi natychmiast go ocuciła do reszty. Prawie podskoczył, gdy na polu pojawił się Daisuke-sensei, podnosząc głos jak nigdy dotąd. Czemu była na nim krew?!
Przez chwilę miał nadzieję, że był to tylko test z zaskoczenia, ale nie łudził się dłużej niż dwa uderzenia serca. Och, czy zginą tej nocy? W Yonezawie?! Bogowie, oby nie... Młody zabójca przełknął ślinę i szybko dołączył do reszty grupy, nie chcąc wystawić się na atak. Drżał na całym ciele w nerwach. Brakowało tylko drobnych wyładowań na powierzchni jego skóry, wizualizujących niespokojną energię kryjącą się pod spodem. Zmusił się do wyrównania oddechu, by jak najbardziej uspokoić swoje szybko bijące serce. To nie był pierwszy raz, gdy zetknął się z ryzykiem śmierci, jak każdy kto ukończył trening na zabójcę, ale nie było wcale łatwiej za każdym kolejnym razem. Położył dłoń na rękojeści katany; gest ten zawsze odrobinę pomagał utrzymać głowę na powierzchni.
don't take it easy on the character
I am the character
‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒
#f6bd60 ✾ kuri
they won't know who I was before
and I will cut off my fingers, no ID to find me
⠀⠀⠀⠀— Do broni, dzielni szermierze! — zawtórował filarowi Taiga. Sam chwycił swój miecz i uniósł go ponad głową, jak przywódca chcący zebrać wokół siebie wiernych popleczników. Nadal nie przywykł do bycia jednym z wielu, szarym Mizunoto bez żadnej władzy. Nie przeszkodziło mu to jednak motywować najbliższych sobie przyjaciół i ludzi gotowych uznać go godnego towarzysza.
⠀⠀⠀⠀Walka! Tego właśnie w głębi serca najbardziej pragnął, tęsknił za przyśpieszonym tętnem, bijącym szaleńczo sercem. Wreszcie Imperium Tokugawa pokazywało swój pazur, bo w Śnieżnej Krainie demonów właściwie się nie spotykało. Tylko co takiego było w stanie poturbować nawet Hashire Pioruna?
⠀⠀⠀⠀Młody Shiratori mimowolnie skierował wzrok na podest, z którego przemawiał do nich Mistrz. Co na to najpotężniejszy wojownik ich czasów? Czy ruszy wraz z nimi do walki? Obawy o zdrowie tego człowieka udzieliły mu się, jakby mężczyzna był członkiem jego rodziny. W Aomori dbali o siebie nawzajem, a starych ludzi szanowało się za ich doświadczenie i wszystkie lata, które spędzili na tym łez padole. Mimowolnie więc liczył, że Ozutsuki Iemitsu wskaże im drogę.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
⠀⠀⠀⠀Martwił się też stanem samego Mistrza, który widocznie odczuwał zmęczenie całym pokazem. W pewnym sensie nawet wzruszył się poświęceniem tego starego człowieka. Niósł na barkach wielki ciężar bardzo długo. Doceniał jego próbę zmiany stanu rzeczy. Zresztą po tym dniu Rybak też czuł przyjemny ból mięśni po treningu, ale miał za sobą kilkanaście lat, a nie kilkadziesiąt. Zadowolony z siebie i wysiłków pozostałych usnął w pobliżu jednego z ognisk. Ciepło rozlewało się z jednej strony, chłód kąsał z drugiej, przypominając mu o życiu przed korpusem. Życiu, które już nigdy nie wróci. Teraz miał jeden dom o który chciał dbać. A nieobecność Mori była bolesną zadrą w sercu. Niemniej życzył jej i sobie, by wrócił cała i zdrowa.
⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀Ze snu wyrwał go krzyk. Poderwał się na równe nogi chwytając za miecz. Rozbieganym spojrzeniem potoczył po placu, szukając źródła zagrożenia. Inni też wyglądali na zdezorientowanych, a widok płonących zabudowań w tle i krzyków pompował adrenalinę w jego żyłach. Naturalnie skierował się do Daisuke stojącego obok. Filar walczył? Czyja to była krew? Odszukał Takashiego i stanął obok niego, czekając na dalsze rozkazy. Lepiej mieć kogoś sprawdzonego u boku, a skoro Sayaka wyrwała do przodu... Rybak nie miał zamiaru wyrywać się przed szereg, Filar zjawił się tu mając pewnie plany wobec nich. Dzielni szermierze? Znał ten głos.
⠀⠀⠀⠀— Taiga! — machnął w jego stronę. Białowłosy miał wielkie serce, ale był zaledwie mizunoto, Kirei chciał zadbać by doczekał świtu w jednym kawałku.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
— Mordują, palą. Nie wiem ilu. — odpowiedział szybko — Macie chronić ludzi, zabrać ich stąd. Tsuya jest tam, ściąga uwagę. Pomóżcie jej. Pilnujecie swoich pleców nawzajem, walkę z Kizuki zostawcie nam. — dodał uśmiechając się jak tylko on by potrafił w obliczu tragedii dziejącej się za jego plecami. Podniósł się i ruszył tak szybko, że wyglądało jakby się teleportował. Czy on powiedział Kizuki?
Sayaka wpadła w głąb osady jako pierwsza. Noc rozświetlały płonące budynki, a na ulicach ludzie walczyli lub uciekali przed demonami. Potwory atakujące Yonezawę były jedyne w swoim rodzaju. Mikrej postury, łyse, o bardzo chudej sylwetce. Wszystkie podobne do siebie jak krople wody, nieważne czy z rękami w formie sztyletów, macek czy biegnące z pochodniami w dłoniach. Niektóre nosiły przy sobie dziwne amulety i inne zwoje, ale poza tym i przepaskami biodrowymi - biegały nago. Ich mrowie rozlewało się po osadzie w poszukiwaniu ofiar. Nie widziała póki co innych demonów. Pośród tego zamieszania panowała Tsuya próbująca jednocześnie być wszędzie i chronić każdego. Gdzie była reszta filarów? Nagle coś mignęło przed oczami Sayaki, zabrzęczała dźwięcznie stal i krew polała się strugą po topniejącym śniegu.
Na miejscu Sayaki - teraz ciśniętej w tył - stała Hashira Płomieni z mieczem zaklinowanym na barku demona o czerwonych rogach. Hisoka uśmiechał się z zadowoleniem, bo utkana z cienia włócznia przebiła Tsuyę na wylot. Widok był wstrząsający, ale zanim ktokolwiek zdążył zareagować, żółta błyskawica uderzyła w demona, posyłając go w ścianę płonącego budynku. Daisuke zatrzymał się obok Tsuyi dając jej cenną chwilę wytchnienia. Filarzy wymienili między sobą spojrzenia, szykując się do dalszej walki.
Pozostali zabójcy z placu widzieli całą tę scenę dopiero wkraczając do walki. Pokraczne demony zdawały się nie być nimi zainteresowane - gnały za słabszą ofiarą, dopadając do Ne, powalając ich na ziemię i masakrując powoli lecz nieubłaganie. Pośród walczących pojawił się jeszcze jeden demon - wywijając włócznią zbliżała się do Hisoki, chcąc najwidoczniej wyrównać szale w jego starciu z Hashirami.
Informacje:
- Czas na odpis - 72h (umownie do końca 30.12.2022).
- Odpis w ciągu 24h od posta MG - do 5 akcji w poście
- Odpis w ciągu 48h od posta MG - do 4 akcji w poście
- Odpis w ciągu 72h od posta MG - do 3 akcji w poście
- Spóźnienie - -1 akcja co 24h opóźnienia
- W tej turze zamykamy informatory.
- Daisuke nie miał głowy do dzielenia was na drużyny, więc sami decydujecie, kto z kim jak działa i co jest jego celem. Każda pomoc ma znaczenie.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
— Trzymajmy się razem, w jedności siła. — Powiedział do swoich towarzyszy, nie znał drugiego wodnika, jednak podobał się mu jego duch walki. Gdy dotarli na pole bitwy, zastali istny chaos, wszędzie były demony, a Filar ognia został poważnie ranny.. Krzyki, krew, śmierć było jej tu pełno, miejsce spokoju właśnie zamieniło się w istne piekło.
— Pomóżcie pozbierać się Ne i reszcie, będę was osłaniał. — Wykrzyczał, aby jego słów nie zagłuszyło pole bitwy, spojrzał ostatni raz na nich, wpatrując się złocistymi oczami, czekając na potwierdzenie, że zrozumieli. Gdy dostał sygnał, zrobił kilka kroków do przodu, w tym czasie do niego zaczęły lgnąć wyładowania elektryczne.
— Kaminari no Kokyu.. — Wyszeptał, resztę zagłuszył huk trzeszczących wyładowań, wyczekiwał tego jednego, nieprzyjemnego momentu. Elektryczność wokół niego przybrała postać igieł, aby wbić się w niego, rozpalając jego ciało, w ułamku sekundy stracił i odzyskał świadomość, czuł teraz niewyobrażalną siłę, którą spożytkuje tylko do jednego celu.
SPRAWIE, ŻE P O Ż A Ł U J E C I E
- Raijin!:
1 - Odpalenie ezoterycznej techniki, pierwsza tura. (Pare kroków do przodu, aby początkowa eksplozja nie walnęła w kumpli)
2, 3, 4 - Siekanie i zabijanie. Jeśli ze względu na szybkość wpadnie więcej akcji, to więcej siekania i zabijania.
*Takashi korzysta z dwóch broni, aby zmaksymalizować efekt.
*Jeśli zajdzie taka konieczność, Takashi zabiera przeciwników na szarży, wbijając się w nich.
*Nie zatrzymuje się, Takashi stara się planować trasy tak aby cały czas krążyć po polu bitwy, niczym żywy piorun.
*Jeśli Takashi ma odpowiednią szybkość i jest w stanie pokryć większy obszar, robi to - Wspierając też innych DSów w okolicy.
5. Uznaje za zachowanie skupienia, aby oceniać na bieżąco sytuacje na polu bitwy oraz skutecznie reagować tam, gdzie jest najbardziej potrzebny.
⠀⠀⠀⠀Rozkaz był prosty. Yonezawa wymagała ewakuacji, umocnienia pozycji zaatakowanych zabójców. Wymachując mieczami bez ładu i składu mogli zrobić sobie wzajemnie krzywdę, a szczególnie gdy w grę wchodziły rzucane na oślep techniki. Wybuch chaos, brakowało koordynacji. Ponad tłumem wznosiły się co raz jakieś głosy, lecz niewiele słów zdolne było przebić się przez kakofonie krzyków.
⠀⠀⠀⠀W jedności siła. Oczywiście, choć teraz byli wyłącznie rozbieganą masą stworzoną z rozwrzeszczanych panikarzy oraz bohaterskich indywidualistów. Nie skomentował głośno poczynania Sayaki - jasnowłosej kobiety, która pognała przodem zanim Daisuke podzielił się z nimi najważniejszymi informacjami. Yonezawa musiała pomieścić całe rzesze zabójców, więc gnanie do wioski gdy nie znało się skali problemu wydawało mu się co najmniej głupie.
⠀⠀⠀⠀— Kirei! — odpowiedział towarzyszowi, który musiał wyhaczyć białą czuprynę ponad głowami innych zabójców. Machnął w jego kierunku ręką. W przypadku zamieszania najlepiej było trzymać się w grupach znanych sobie osób, żeby zaufanie i doświadczenie pozwoliło skoordynować ruchy. Taiga bez chwili zastanowienia oddał dowództwo komuś innemu, nie zamierzał pchać się w przód bez planu. — Jesteś ode mnie szybszy, ale ja mogę unieść więcej osób. Jeżeli znajdziesz rannych, to mnie zawołaj. Mogę unieść... — spojrzał na swoje ramiona. — Ze trzech, jeżeli nie będą mogli już walczyć.
⠀⠀⠀⠀Mówiąc to wskazał kierunek podbródkiem. Mogli rozmawiać w biegu, zbliżając się do centrum wydarzenia. Im szybciej pozbędą się bezbronnych ludzi, tym szybciej Hashira zyskają możliwość pokazania pełni swojej mocy.
⠀⠀⠀⠀— Przeżyjmy — rzucił w końcu do każdego, kto znalazł się w zasięgu jego głosu.
⠀⠀⠀⠀Najszybciej jak potrafił znalazł się w granicach wioski. Rozejrzał się, odszukując wzrokiem pozostałych, doświadczonych wojowników nie chcąc wchodzić im w drogę. Odnalazł też wzrokiem demony, dziwne, małe poczwary uzbrojone w przeróżne przedmioty.
⠀⠀⠀⠀Co to, do jasnej cholery, ma być?
⠀⠀⠀⠀Wiedział doskonale, że ludzie z południa byli dziwni, ale czy demony również? Poza tym bez wątpienia celowały w najsłabsze cele, w Ne, którzy nie mogli bronić się z pomocą oddechów. Choć zwykle wszyscy z nich przechodzili przez trening zabójców, lata skupienia na własnym zawodzenie nie pozwalały im ćwiczyć fechtunku. Innymi słowy padali jak muchy. Na oczach Shiratori jakąś kobietę, która nosiła strój medyka łysy demon dźgnął od tyłu tym, co akurat miał w swoich paskudnych, małych rączkach. Głowa kobiety wgniotła się dziwnie, a jej spojrzenie pociemniało.
⠀⠀⠀⠀Jej nie mógł już pomóc. Odwrócił wzrok, spoglądając w kierunku Matsumoto.
⠀⠀⠀⠀— Oczyść nam drogę. Najlepiej, jeżeli zabezpieczymy chociaż jedno przejście. Będę tamtędy wynosił rannych. Po miecz sięgnę jeżeli zajdzie taka potrzeba, ale teraz... lepiej przydam się ewakuując mieszkańców. — oznajmił, wskazując gestem ręki jedną z ulic, oddaloną od pożaru.
⠀⠀⠀⠀Dlaczego to zawsze musiał być pożar?
⠀⠀⠀⠀Jego rola w całym tym wydarzeniu nie będzie być może wielka, ale Taiga miał również nadzieje, że znajdzie jeszcze wiele okazji, aby się wykazać. W przyszłości, jeżeli przeżyją ten napad. Postawa Filarów go inspirowała, ale co pokaże demon z włócznią, który wyrósł gdzieś w oddali, ponad całym zamieszaniem?
⠀⠀⠀⠀Zgodnie z tym co zaplanował, licząc na to, że Takashi zabezpieczy dla nich przejście, Taiga zamierzał pomóc Ne w ewakuacji. "Zostawcie te rzeczy, są mniej warte niż życie waszych towarzyszy!" - krzyczał wielokrotnie, gdy jakiś starzec ze łzami w oczach próbował zabrać ze sobą ulubiony młot kowalski. Shiratori wyrwał mu przedmiot z ramion i cisnął w bok, a samego mistrza miecza kopnął w tyłek - bo jeszcze mógł chodzić. Nie było czasu na sentymenty.
⠀⠀⠀⠀Poruszał się systematycznie, sprawdzając budynki i zaułki. Prowadził zagubionych z dala od walki. Liczył na współpracę z Kireiem w nadziei, że bardziej doświadczony wodnik będzie również dbał o zakradające się ku nim demony.
⠀⠀⠀⠀— Zielarze? — zapytał w którymś momencie, pomagając wydostać się z ulicy kolejnej grupie Ne. Miał nadzieję odszukać jakichś Ne, których zapasy wisterii wreszcie okażę się pomocne. Jeżeli jakiegoś znalazł, zapytał: — Gdzie wasze zapasy? Przydałyby się do walki.
- Skrót:
- 1. Ustalenie planu.
2. Odnalezienie bezpiecznej drogi z wioski.
3. Ewakuacja mieszkańców/Ne.
4. Próba odszukania Zielarzy Ne, w celu otrzymania od nich wisterii.
5. Free slot.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
⠀⠀⠀⠀— Jasne, zajmiemy się nimi. — rzucił do Takashiego domyślając się, co chodziło mu po głowie. Jak on to ujął? Że jest silny ale ceną zdrowia? Nie pamiętał dokładnie. — Tylko uważaj, noc jeszcze długa. — nie chciał za chwilę martwić się o życie Pioruna, ale wierzył, że ten wie co robi. Na dłuższe rozważania nie było czasu, bo dotarli już do centrum zamieszania. Widok był porażający, choć jako zabójca powinien był już się do niego przyzwyczaić. Tyle że nie, to był jego dom. Jego dom. I choć bardzo pragnął rzucić się w wir walki i dekapitować kolejne małe pokurcze to musiał skupić się na ratowaniu tych którzy jeszcze żyli.
⠀⠀⠀⠀Takashi miał czyścić drogę, Taiga dźwigać rannych, Kirei postanowił więc skupić się na dopadaniu do osób, które już przegrywały walkę i demony zdążyły im zadać pierwsze ciosy. Nie chciał zostawić ich w tyle tylko dlatego, że mieli mniej szczęścia od innych, uciekających dalej.
⠀⠀⠀⠀Jednocześnie jednak starał się mieć oczy dookoła głowy i w porę eliminować te zagrożenia, które mógł przeoczyć ich elektryzujący znajomy. A jakby tego było chciał jeszcze w tym całym zamieszaniu znaleźć ludzi gotowych walczyć i bronić się wzajemnie. Jak ten tropiciel z włócznią czy zielarz z parą sierpów tnący demony równie sprawnie, co zioła w swojej pracowni. Wypatrywał, ciągnął za fraki i starał się najsłabsze osoby umieszczać pomiędzy takimi, które jeszcze mogły działać. We trójkę nie mogli pomóc wszystkim, ale wspólnymi siłami - mieli znacznie większe szanse. A gdyby sprawy się skomplikowały - mógł skupić na sobie uwagę z pomocą krwi. Ale to dopiero wtedy, gdy nie będzie innej opcji. Mieli przed sobą całą noc.
- Spoiler:
- 1. Dobijanie demonów po Takeshim ewentualnie tych, które przeoczył i dalej mogą zagrażać ludziom.
2. Kierowanie Ne w jedną stronę i osłona ich ucieczki.
3. W razie potrzeby użycie czwartej formy żeby szybko ściąć kilka demonów w cenie jednego.
4. Próba wyszukania ludzi zdolnych do obrony by akcja ucieczki nie przypominała pędzenia owiec na rzeź
5. Slot robienie wszystkiego w epicki sposób czytaj - przedłużenie powyższych akcji.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
Widok Kizukiego i rannej Tsuyi poruszył mnie i jeszcze bardziej rozpalił wewnętrzną wolę walki, byłem mi jak siostra od ponad połowy dekady. Może często robiła sobie żarty i specjalnie mnie dręczyła słownie, żeby był lepszy, niż jestem. Aby osiągnął więcej niż inni, a może po prostu lubiła się ze mną droczyć i patrzeć ma moją irytację? Nie było to w tej chwili, istotne wiedziałem, że z księżycem nic nie poradzę, ale mogę odciążyć dwójkę filarów związując razem z Sayaką, tego drugiego demona.
Mimo że byłem jednym z kilku Mizunoe, nie zamierzałem obierać dowodzenia, nie po ostatnim przebiegu mojej misji, poza tym i tak nie byłem tutaj dla nikogo autorytetem czy czymkolwiek istotnym w hierarchii. Kątem oka widziałem Suki, która zrobiła coś, od czego wcześniej ją odciągałem. Nie rozumiałem, czemu tak bardzo chciała ściągnąć na siebie zagrożenie ze strony demonów, zwłaszcza że nawet nikomu nie powiedziała, co dokładnie zamierza. Mogliśmy lepiej skoordynować działania i podzielić się lepiej zadaniami. Miałem twardy orzech do zgryzienia i musiałem działać szybko i podjąć decyzje. Zdziwił mnie tylko fakt, że Matsumoto, który walczył już wcześniej z dziewiątym Kizukim zdecydował się zabezpieczać odwrót, wydawało mi się, że to zadanie dla słabszych jednostek. A ci, co są w stanie powinni wesprzeć Daisuke i Tsuyie w walce, zwłaszcza że, dysponował tą swoją nietypową techniką.
Zwróciłem uwagę na jego ruchy i sposób, w jaki działała technika, ale tylko przez chwile, bo miałem znacznie ważniejsze sprawy teraz musiałem jakoś wyczyścić przed pole od strony Suki i sprawdzić, które demony połaszą się na jej krew marechi. Trzymam się na niedaleko Hayamiri i próbuje likwidować kolejne demony, w oczekiwaniu na ruch zamaskowanego stwora.
- Suki nie powinnaś była tego robić, zwłaszcza że nawet nie znasz dokładnie sytuacji. - Mówiłem głośno, co jakiś czas uważnie rozglądałem się. Byłem na nią zły i zawiedziony jej zachowaniem, ale nie dałem jej tego poznać po głosie i barwie, to nie był czas na wyrzuty sumienia, czy nauczki. Teraz, jak już się sake rozlało, to trzeba je wytrzeć i posprzątać, nie było innej opcji. Trzeba było iść do przodu i robić kolejny krok za krokiem w oczekiwaniu, że uda nam się dotrwać do rana, przetrzymać ich albo wyprzeć, a jeszcze lepiej byłoby, gdybyśmy ich po prostu wybili co do nogi łącznie z Kizukim.
Obserwowałem i wyczekiwałem odpowiedniego momentu, który mógłbym się z kimś zamienić i przejść do wsparcia Sayaki, która na pewno rzuci się na tamtego demona. Szukałem wzrokiem kogokolwiek, komu mógłbym przekazać piecze, nad białowłosą, która zrobiła coś szalonego. W końcu zobaczyłem znajomą ciemną czuprynę i niebieskie zimne ślepia. Mimo że miałem mu za złe, ale teraz nie czas na własne bolączki i słabości, trzeba być ponadto i wyciągnąć dłoń, po każde wsparcie, jakie tylko można było uzyskać.
- Tachiban!!!! Zajmij moje miejsce i broń Suki!... To rozkaz! - Krzyknąłem w jego stronę i dopiero gdy złapał ze mną kontakt wzrokowy, dopowiedziałem drugą część, ciężko przechodziły mi te słowa przez gardło. Nie lubiłem rozkazywać innym, ale tak przynajmniej miałem pewność, że on jako profesjonalista je wykona. Nie lubiliśmy się, ale szanowaliśmy się jako zabójcy. Może potem nienawidzić mnie dalej, ale jeżeli zależy albo zależało mu na Suki kiedykolwiek, na pewno jej pomoże. Gdy tylko Zabójca pioruna zajął moje miejsce w formacji i zwolnił mnie z obowiązku zabezpieczeniu flanki, mogłem skupić na przeciwniku i Sayace.
Wyczekałem dogodnym moment, wziąłem głęboki oddech dotleniłem wszystkie czerwone krwinki do rozpuchu i przy pomocy pierwszej formy wystrzeliłem niczym płonąca strzała, aby zadać przeciwnikowi cięcie po grzbiecie i łopatkach. Chciałem zawiązać go walką i dać okazje Karasawie do wyprowadzenia ataku. W zależności od sytuacji skupiłem się na obronie, chyba że przeciwniki dał mi okazje do wyprowadzenia kolejnego ataku.
@Tachibana Shōtarō @Hayamiri Suki @Karasawa Sayaka
albo ją przed sobą stworzę
Zachwiała się, nagle wyrwana z marazmu, nagle jakby ze zdwojoną siłą słysząc harmider, który roztaczał się dookoła. Szok wciąż rozlewał się po ciele w postaci odrętwienia, ale ręce zadziałały same, kiedy oczy błądziły po bladych, małych sylwetkach zalewających wioskę. Rudowłosa podniosła łuk, drugą ręką mocząc strzały w olejku z wisterii i jedną z nich nakładając na cięciwę. Wycelowała, grot kierując w stronę Hisoki, do którego dołączył drugi demon. Wypuściła strzałę, mając nadzieję, że ta nawet jeśli nie zrobi wiele, to chociaż odrobinę rozproszy cel, dzięki czemu Daisuke i Tsuya będą mieli większe szanse na cokolwiek im się wymarzy. Bo nawet jeśli cierpiała, widząc Hashirę Płomienia broczącą krwią, to wiedziała, że nie może bardziej jej pomóc. Zbliżenie się groziło śmiercią, a zadaniem wszystkich do tego zdolnych, było zajęcie się słabszymi osobami, które zamieszkiwały Yonezawę.
Cofnęła się parę kroków, chowając za winklem i rozglądając dookoła, w poszukiwaniu innych zabójców demonów, lub osób potrzebujących pomocy. Łuk wciąż miała w gotowości, kiedy ruszyła przed siebie, starając się odsuwać od zamieszania z Kizuki, w razie potrzeby używając umoczonych w oleju strzał, kiedy zauważyła, że ktoś ma problemy z tymi małymi, obślizgłymi demonami.
W końcu zauważyła małą grupkę zabójców składającą się z Kireia, Taigi i Takashiego. Właściwie puściła się do nich biegiem, zdając sobie sprawę, że z nimi miała o wiele większe szanse, bo mogła wtedy poświęcić więcej uwagi strzelaniu, a nie oglądaniu się za własne plecy. Kiedy znalazła się bliżej nich, zamierzała skupić się na strzelaniu do demonów które ewentualnie umknęły uwadze reszty zabójców.
She might not make it home tonight.
Zacisnął zęby, aż te prawie zgrzytnęły o siebie. Nie było czasu na tkwienie jak kołek. Dziwne, pokraczne demony zdawały się nie interesować zabójcami, obierając za łup łatwiejsze cele. Pobiegł za mizunoe – Kirei – i zbierającą się wraz z nim grupą, w duchu modląc się do bogów, by zabójcom biegnącym pomóc Filarom – i samym Filarom – udało się przeżyć. Nie wchodził w drogę Matsumoto-senpai, by ten mógł robić swoje, za to przecinał kataną demony utrudniające mu podążanie za zabójcami organizującymi ewakuację.
Był zbyt roztrzęsiony, by cokolwiek pomóc w kwestiach strategizowania, dlatego skupił się na wzajemnym osłananiu pleców towarzyszy broni i pilnowaniu, by droga ewakuacji była możliwie najbezpieczniejsza. Pomagał nawet ją torować w miarę możliwości. Pocieszający był fakt, że stojące na ich drodze stwory wydawały się dość mizerne, ale zarazem presja od obecnego w Yonezawie Kizuki była przytłaczająca. Jedyne pocieszenie było w tym, że póki co byli oddaleni od potężnego demona. Mniej pocieszająca była ciężka, metaliczna woń krwi. Żałował w tej chwili, że jego najostrzejszym zmysłem był węch. Nie pozostawało mu jednak nic innego jak ciąć demony, które stawały mu na drodze lub atakowały właśnie kogoś innego.
Nie był tak silny jak Shiratori-senpai, by nosić ludzi – dlatego jeśli znajdował poważnie rannych, pomagał doprowadzić ich do najbliższych ewakuujących się osób, które były w stanie ich przejąć i poprowadzić dalej. Stres i wysiłek fizyczny wyraźnie się na nim odbijały, ale prędzej sam rzuciłby się w paszczę demona, niżeli zignorował potrzebujących. Starał się przy tym nie dać zaskoczyć, choć w tym chaosie było to bardzo trudne; zmuszony był zaufać, że jeśli któryś z towarzyszy broni dostrzeże zagrożenie za jego plecami, zdoła na czas je zneutralizować.
W pewnym momencie nawet on zdołał odrobinę ogarnąć swoje nerwy, przynajmniej na tyle, by być w stanie użyć Oddechu w razie potrzeby. Gdy tylko taka się nadarzyła – to jest, zauważył większe skupisko demonów i zero żywych ludzi w polu rażenia – powietrze nagle wciągnięte do płuc zasyczało niebezpiecznie, a wokół jego sylwetki pojawiły się drobne wyładowania elektryczne. Miecz zawczasu schował w pochwie, gotowy do użycia formy.
– Roku no kata... Dengō Raigō - wyrzucił z siebie, wyciągając nagle ostrze; pioruny z trzaskiem poleciały w najgęstszą część skupiska, przeszywając każdego stwora, który miał nieszczęście stanąć na ich drodze.
- aaaaaaaaaaaaa:
- 1. pogoń za Kirejem i spółką, ścinając tylko demony uniemożliwiające mu podążanie za nimi
2. wzajemne osłanianie sobie pleców z resztą walczących towarzyszów broni
3. pomoc przy torowaniu i osłanianiu ścieżki ewakuacyjnej, by była możliwie najbardziej demon-free
4. branie rannych pod pachę i znajdowanie osób, które są w stanie ich poprowadzić dalej lub zanieść
5. gdy warunki będą sprzyjać(i w polu rażenia nie będzie żadnych ludzi), przeoranie większego skupiska demonów szóstą formą, w nadziei na zabicie lub uszkodzenie możliwie największej ilości
don't take it easy on the character
I am the character
‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒
#f6bd60 ✾ kuri
they won't know who I was before
and I will cut off my fingers, no ID to find me
W przypadku niespodziewanego ataku przeciwnika byłą gotowa zmienić formę z piątej na czwartą, tą defensywną.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
Tachibana kopnął jakiegoś małego gnojka w powietrze, a następnie ryknął w stronę Hayamiri.
- Suki! Uważaj! – krzyknął i korzystając z wolnego miejsca oraz irytacji, która w nim płonęła pochylił się. Dłoń zacisnęła się na Inazumie, a on sam ze świstem nabrał jak najwięcej oddechu do płuc.
- Roku no kata: Dengō Raigō – powiedział, wyciągając ostrze oraz wypuszczając całą masę piorunów w stronę demonów, które otaczały jego towarzyszkę. Miał zamiar ściągnąć je raz, a dobrze, a nawet przetrzebić jeszcze dalsze szeregi. Kiedy zaś to skończy ruszył do białowłosej, aby stanąć u jej boku w tej walce.
- Akcje:
- 1. Wycinanie demonów w pień,
2. Zamiana miejscami z Yuim,
3. Pomoc Suki i ostrzeżenie jej,
4. Pomoc dla Suki - użycie 6 formy oddechu pioruna celem wyrżnięcia demonów,
5. Dołączenie do Suki i walka ramię w ramię.
Suki swoją krwią zwabiła demony. Zapach marechi rozlał się po okolicy, przyciągając do zabójczyni duże ilości małych potworów, ale na zamaskowaną demonicę zdawał się nie mieć wpływu. Może to i lepiej, bo samych pokrak było mnóstwo i choć trzecia forma zmasakrowała kilka z nich, to kolejne biegły do Suki z każdej strony. Dziewczyna starała się unikać okrążenia i dobić ranne demony. Na szczęście dla niej obok pojawił się Yuichiro ale poruszał się tak szybko, że widziała jedynie rozbłyski i smugi czerwonego ostrza kładące na ziemię kolejne demony. Przez chwilę walczyli ramię w ramię, ale Kagami postanowił zapolować na większego przeciwnika. Jego miejsce zajął Shotaro który do tej pory przebijał się przez kolejne demony. Podobnie jak Yui, on też w optyce Suki zdawał się rozmazywać na polu walki, skacząc od celu do celu.
Walczyli ramię w ramię, wycinając kolejne potwory głodne krwi Suki. Szczątki dekapitowanych i pociętych demonów leżały wokół nich, ale zamiast zmienić się w proch - rozlały się jak gęsty syrop, łącząc ze sobą i formując na nowo w znacznie większe i silniejsze monstrum gotowe rzucić się na duet pioruna i wiatru. A jakby tego było mało, jedna z małych pokrak uniosła nad swoją głową tabliczkę łamiąc ją na dwoje. Z pęknięcia w kierunku duetu wystrzeliły długie i pokryte przyssawkami macki, a sama tabliczka zaczęła przekształcać się w rosnącą paszczę morskiej bestii.
Sayaka ruszyła w kierunku demona, który próbował dołączyć do walki Hashir z Hisoką. Obecnie Tsuya i Daisuke mienili się jak plamy złota i czerwieni zderzające się z dwunastym kizukim szybciej, niż Say mogła to dostrzec. Jej cel nie był aż tak szybki, dodatkowo zdawał się bardziej zajęty czekaniem na właściwy moment wtrącenia się do walki wyższych rangą. Jednak słysząc i widząc nadciągającą Sayakę obróciła się do niej opierając włócznię o ziemię. Zabójczyni zaszarżowała z pomocą piątej formy ale tam, gdzie miała zastać przeciwnika - napotkała tylko powietrze. Za na jej udzie pojawiła się długa i głęboka rana. Kiedy? Jak? Dekuro dosłownie zniknęła i pojawiła się kilka kroków dalej, a ostrze jej włóczni zdobiła krew. Jej krew. Ból i krew rozlały się po kończynie. Była tylko człowiekiem i czas nie grał na jej korzyść.
Zanim przeciwniczka znowu zniknęła Say z oczu, do walki włączył się Yuichiro atakujący pierwszą formą. Równoległe do ziemi cięcie wymierzone prosto w przeciwnika, ogniste ostrze gotowe było skąpać się we krwi demona. I tym razem Dekuro uniknęła ataku, ale z widocznym wysiłkiem, sam Yui bez trudu nadążał za jej ruchem i widząc zbliżającą się kontrę odbił ją czwartą formą. Katana zderzyła się z włócznią krzesząc w powietrzu iskry. Zamaskowana zdawała się poirytowana faktem, że zabójca utrzymywał jej kroku. Odskoczyła o krok.
— Nie umiecie już walczyć z honorem? — warknęła mierząc ich wzrokiem — Ona będzie cię tylko spowalniać — prychnęła wskazując włócznią na Sayakę. — Skończmy to szybko. — powiedziała, szykując się do ataku.
Tymczasem większa grupa zabójców skupiła się na ratowaniu ludzi, stawiając walkę z demonami na drugim miejscu. Takashi aktywował formę Tsuny - towarzyszył temu widowiskowy wybuch światła. Energia buzowała w jego ciele, zagłuszała ból, elektryzowała włosy. Iskry przeskakiwały po skórze i wyciągniętych do walki ostrzach - jednym słowem Takashi wyglądał jak uosobienie pioruna. Wystrzelił do przodu, błyskawicznie rozcinając pojedyncze demony, które nie zdążyły nawet zauważyć, że są atakowane. Oczyszczał w ten sposób kolejne miejsca, wąskie uliczki a ostrze spływało krwią.
Pozostali wykorzystali wysiłek Takashiego i Suki, by wspierać, zbierać i podnosić zdezorientowanych i rannych. Na ich drodze stawały zwykle pojedyncze demony, które łatwo ginęły z rąk Kireia i Fudehiko. Ich kolektywny wysiłek oczyszczał kolejne zakamarki, wyciągając ukrytych w nich ludzi. Tymczasem Taiga nie musiał nawet sięgać po miecz - i dobrze, bo ręce miał pełne roboty. W końcu w Yonezawie nie każdy był silny i sprawny - mieszkali tu też młodsi i starsi. I choć sędziwy mistrz miecza będzie się na niego dąsał za wyrzucony młotek, tak o świcie pewnie będzie mu wdzięczny za ratunek. Do ewakuowanej grupy dołączyła Atsuko. Widok rannej Tsuyi wstrząsnął nią, ale nie mogła się załamać. Strzała w gniewie posłana w stronę Hisoki była niczym więcej, niż czczym życzeniem. Może trafiła, może nie, nie była w stanie ocenić czy w momencie wypuszczenia pocisku walczący stali właśnie tam, a nie był to tylko ich powidok. Za to teraz świetnie sobie radziła, szyjąc do kolejnych małych pokrak z łuku.
Ocaleni powoli kierowali się w stronę granicy Yonezawy, z dala od szalejących w centrum demonów. Choć teraz sytuacja zaczynała malować się w bardziej optymistycznych barwach - większość małych demonów poległa, pozostałe krążyły wokół Suki i Shotaro. W ewakuowanej grupie znalazło się też kilku zielarzy, którzy ochoczo wydali z zapasów kilka sztuk oleju z wisterii i tabletki z zaschniętą krwią w ręce Taigi.
— A dokąd to? — krzyknął do grupy demon stojący na dachu. — Nie zapomnieliście kogoś? — zagadnął i podniósł przed siebie dziecko. Chłopak zanosił się płaczem, próbująć wyrwać z uścisku. Biorąc pod uwagę wysokość, nie był to najlepszy pomysł. — Oddam wam go, w zamian za... — zawiesił na chwilę głosem, sunąc spojrzeniem po zebranych na dole zabójcach — A co mi tam, sami wybierzcie kogo poświęcicie! — zaśmiał się z własnej hojności i potrząsnął dzieckiem. Michio trząsł się jak osika na wietrze. Nie rozumiał, co się działo. Wyrwano go ze snu, nie wiedział gdzie jest jego siostra i mama. Wiedział tylko, że bardzo, ale to bardzo nie chciał tu być.
Po niebie krążyły dziesiątki kruków, które głośnym krakaniem wskazywały na pojedyncze demony rozchodzące się na obrzeża Yonezawy. Niedaleko grupy ocalonych poniósł się huk a w powietrze wleciały fragmenty budynków i bruku. Czyżby zmierzali do nich pozostali Filarzy?
Informacje:
- Czas na odpis - 72h (umownie do końca 2.12.2022).
- Odpis w ciągu 24h od posta MG - do 5 akcji w poście
- Odpis w ciągu 48h od posta MG - do 4 akcji w poście
- Odpis w ciągu 72h od posta MG - do 3 akcji w poście
- Spóźnienie - -1 akcja co 24h opóźnienia
- Dekuro - demon walczący z Yuichiro i Sayaką
- Norio - demon na dachu
Zwrot, cięcie, powtórz
A dokąd to?
Przepraszam, że nie ma mnie już obok.
Był głupcem.
Teraz zjawiły się ponownie demony, aby po raz kolejny zniszczyć ich szanse na normalne życie. Tsuna się poświęcił by Edo było bezpieczne, chronił rodzinne miasto Takashiego, gdy on nie mógł zdążyć na czas. Teraz on mógł wreszcie się mu odwdzięczyć tym samym.
"Pokonaj swoje limity"
- auć:
Podtrzymanie ezoterycznej techniki, druga tura.
Takashi się nie zatrzymuje, gdy demon się do nich odezwał (ewentualnie trochę zwolnił) - Dalej bardziej udając, że czyści uliczki z demonów.
1. Odpowiednie ustawienie się.
2. Użycie pierwszej formy, aby nabrać dodatkowego rozpędu.
3. Ewentualna korekcja trajektorii w zależności od sytuacji.
4. Wybicie się i użycie pierwszej formy dla dodatkowego przyśpieszenia.
5. Cięcie i próba złapania dzieciaka.
*Ucięcie trzymanych rąk dziecka jest najważniejsze, potem złapanie go, a na końcu priorytetów cięcie w kark.
*Wyłączenie techniki podczas ochronnej kulki.
Całkowita Koncentracja - Zastosowanie technik Nobu dla zachowania lepszej równowagi. Miecz podczas cięcia pochwycony oburącz dla większej precyzji i siły.
Użycie HD - Zmuszenie organizmu do działania wbrew limitom, użycie form podczas trwającej techniki.
Gdy Shotaro zajął moje miejsce, nie musiałem już dłużej martwić się o Suki, wiedziałem, że jest wprawnym wojownikiem i zrobi co w jego mocy, aby nikt nie ucierpiał przy nim. Może to droga do jakiegoś pojednania albo chociaż czas na rozpoczęcie nowej karty, ale do takich pertraktacji przejdziemy, dopiero jak rozmówimy się w pewnej kwestii. Ruszyłem w stronę Dekuro z pierwszym atakiem, który zdołała uniknąć, wiedziałem, że po pierwszej wymianie postanowi przejść do ofensywy, dlatego przy pomocy czwartej formy powstrzymałem jej włócznie przed atakiem. Demonica nie wyglądała na zadowoloną, ale to nie był mój problem.
- Oho... Wybacz, że nie ostrzegłem Cię o ataku. - Powiedziałem ironicznie i spoglądałem na nią z pogardliwym uśmieszkiem. Czy to oni nie zaatakowali nas jak tchórze w nocy bez ostrzeżenia? A teraz co chciała komuś zarzucić brak honoru, tym bardziej, że to ona sama chciała się wtrącić do czyjeś walki, ale tylko po to, żeby zadać cios.
- Skoro tak myślisz, to możesz się zdziwić.... tak bardzo śpieszysz się na tamten świat, to wskaże Ci drogę. - Wiedziałem, że Sayaka na dopasuje się rytmu walki i wykorzysta dogodne momenty, w końcu dużo czasu spędziliśmy na walce ze sobą i wiedzieliśmy, w jaki sposób walki preferujemy.
Postawiłem miecz przed sobą i ugiąłem nieco nogi w kolanach, aby zyskać dodatkową mobilność, która pomoże mi w unikaniu nadciągającej włóczni. Jeżeli postanowi wykonać pchnięcie, to po prostu uskakuje do jednego z boków i asekuruje się mieczem, aby włócznia po prostu mnie minęła albo ześlizgnęła się po mieczu, a w przypadku, jeżeli zdecyduje się na zamaszysty atak, staram się zablokować miecze. W całym procesie tej obrony będę szukał możliwości do wyprowadzenia kontrataku, w postaci chwycenia włóczni (O ile jest to zwykła włócznia, a nie wykonana przy pomocy krwi) jedną ręką i zamaszystego cięcia od dołu przez korpus demona.
Po ataku od razu staram się przejść do obrony i związywaniu przeciwnika, aby ułatwić wyprowadzenie uderzenie Karaswie, demon był od niej żwawszy, ale nie mogła wiecznie uważać na mnie i przy okazji kontrolować drugiego przeciwnika tak płynnie jakby chciała, prędzej czy później popełni błąd, który wykorzystam przeciwko niej. Jeżeli dostrzegę, moment, w którym demon po wykonaniu uniku znajdzie się w off guardzie, od razu biorę gigantycznego hausta tlenu, poprawiam chwyt na tachi i ruchem z góry, spuszczam na nią trzecią formę oddechu płomienia. Po czym od razu wracam do defensywy, skupiam się na unikach i obronie, aby w głupi sposób nie dać się jej trafić.
albo ją przed sobą stworzę
Na szczęście dzięki współpracy nie musiał sięgać po tak radykalne kroki - Takashi błyskawicznie czyścił uliczki z przeciwników, a on z Fudehiko i Taigą skupiali się na rannych ludziach, formując z nich grupę. Uciekali z centrum osady z nadzieją, że najgorsze mają już za sobą. Że chociaż tę rodzinę udało mu się uratować. Nadzieja to czasem za mało.
A dokąd to?
Pytanie spadło na niego z góry, gdy pomagał podnieść się zielarce, starowince która całe życie oddała służbie ludzkości. Zamarł i spojrzał do góry, na demona trzymającego dziecko jak zabawkę. Chłopak był przerażony, a łzy lały się z niego strumieniami. Twarz Kireia stężała a dłonie zacisnęły na ramieniu podnoszonej babci. Dopiero jej bolesny okrzyk otrząsnął go z tego stanu. Nori chciał się z nimi zabawić, kosztem dziecka, kosztem ich współczucia i ofiarności. Dlaczego? Przez sam fakt bycia demonem?
Nie.
Kirei już nie zadawał pytań, nie szukał odpowiedzi na to, co kieruje demonem - bestia oparta na instynktach czy wyrafinowany potwór który wykluł się wraz z przemianą. To co się teraz działo było tylko kolejnym powodem by nie zastanawiać się nad ich naturą, tylko działać. Nori czuł się zbyt pewny siebie, nawet jak na okoliczności. Musiał być silny, albo przekonany, że jego plan się powiedzie. Że coś o czym nie wiedzą zabójcy zapewni mu zwycięstwo. Inaczej po co podejmować ryzyko? Mógł skręcić dzieciakowi kark i rzucić ciałem w zebranych niżej ludzi. Coś tu było nie tak.
— Idę! — krzyknął głośno do demona. Tym samym dawał sygnał pozostałym, by nie atakowali. — Taiga, trzymaj. — odpiął i rzucił białowłosemu swoje miecze. Rybak może i ustępował wiekiem większości ze zgromadzonych tu osób, ale był najstarszy rangą. Odpowiadał za nich.
Wspierając się dziewiątą formą wskoczył na dach. Chciał stanąć na drugiej jego krawędzi, tak, by Nori musiał odwrócić się od ludzi na dole. Grał w jego grę, ale nie miał zamiaru umierać. — Widzisz? Masz mnie. Odstaw chłopaka, nic ci nie zrobił. — powiedział na tyle spokojnym głosem na ile był w stanie — Proszę. — dodał jeszcze zakładając, że posłuszna postawa bardziej trafi do demona. Chciał tu w końcu czuć się panem sytuacji, a nie przyjmować czyjekolwiek rozkazy. Kirei grał na czas, ich największego sojusznika. Kruki już były w powietrzu, demony straciły już element zaskoczenia.
- Spoiler:
- 1. Dokładne przyjrzenie się sytuacji.
2. Pójście na ochotnika, przekazanie mieczy Taidze.
3. 9 forma żeby szybciej i bardziej cool wskoczyć na dach.
4. Rozmowa z demonem i gdyby coś poszło nie tak - gotowość do ratowania dzieciaka za wszelką cenę
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
⠀⠀⠀⠀Systematycznie usuwał spod ich nóg przeszkody i szukał drobnych zwycięstw w całym tym chaosie.
⠀⠀⠀⠀— Dziękuję — rzucił szybko do zielarzy, ważąc w dłoniach ciężar otrzymanych przedmiotów. Co do ich wartości nie miał w tym momencie wątpliwości - były bezcennym wsparciem. W myślach przypomniał sobie działanie poszczególnych rzeczy. Kapsułki na tymczasowe uśmierzenie bólu i olej do czynienia w cielskach demonów większego spustoszenia.
⠀⠀⠀⠀Myśl, Taiga. Jak najlepiej tego użyć?
⠀⠀⠀⠀W kilku susach znalazł się przy Atsuko i wyciągnął w jej kierunku olej z wisterii. Gestem ręki wskazał łuk i jej specjalne strzały, ignorując jednocześnie smutek odbijający się na twarzy dziewczyny.
⠀⠀⠀⠀— Te małe — wypluwał słowa między kolejnymi, głośnymi oddechami. — Może trzeba celować w trzymane przez nie przedmioty?
⠀⠀⠀⠀Ale i przy niej nie mógł zabawić zbyt długo. Wołanie demona wyrwało go z chaotycznego rozglądania się za potrzebującymi. Trzymający w ręce zakładnika przeciwnik bez wątpienia skupiał na sobie uwagę, ale dla Taigi życie dziecka nie było warte nagłego zamieszania, który wybuchło tuż po rzuconej w powietrze groźbie. Wiedział, że korpus ratuje wszystkich, ale w Yukikuni waży się wartość każdego człowieka.
⠀⠀⠀⠀Dziecko było bezużyteczne.
⠀⠀⠀⠀— Cholera — sapnął, kiedy w ręce wpadły mu miecze Kireia. Nie mógł zatrzymać sprawniejszych od siebie zabójców i nawet nie liczył, że słowa przemówią im do rozsądku, więc cisnął jedynie w odchodzącego wodnika kapsułkami z krwią marechi. Jednemu z nich, Kireiowi albo Takashiemu na pewno się przydadzą. Nie zamierzał jednak zostawić ich idiotycznego bohaterstwa bez komentarza. — Popisujecie się, dzbany! Ale umieranie jest nieopłacalne!
⠀⠀⠀⠀Po tych słowach nie zostało mu wiele więcej do zrobienia. Wciąż miał do rozdysponowania olej z wisterii, który jemu zapewne się nie przyda. Granie roli posłańca nie każdemu przychodziło z łatwością, ale duma ma znaczenie jedynie za życia, dlatego Taiga z bólem odwrócił się do walczących z dziecięcym porywaczem towarzyszy i ruszył się biegiem w kierunku pozostałych zabójców.
⠀⠀⠀⠀Dopadł do najbliższego z nich i anonsując swoje przybycie krótkim okrzykiem cisnął weń fiolką z olejem.
- Skrót:
- 1. Oddanie Oleju z Wisterii Atsuko.
2. Oddanie fiolek z krwią Kireiowi.
3. Sprint do innych DSów i oddanie kolejnego Oleju z Wisterii najbliższemu z nich (Sayaka, Shotaro ? Nie wiem kto jest bliżej).
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
"Ona będzie cię tylko spowalniać.."
"Skończmy to szybko."
Widząc gest włócznią i słysząc te słowa aż zmarszczyła nasadę nosa. Może nie była tak szybka jak pioruny czy nawet Kagami, ale miała inne atuty, których zamierzała użyć jak tylko będzie miała ku temu okazje. No i po tym całym rozpierdolu poprosi Yuiego żeby pomógł jej z treningiem szybkości. Jego albo tego pioruna Tachibanę, który też całkiem płynnie i szybko popierdalał po okolicy.
Weźmie głębszy wdech gotowa użyć piątej formy w celu zabicia, ewentualnie solidnemu uszkodzeniu demona.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
"Suki nie powinnaś była tego robić, zwłaszcza że nawet nie znasz dokładnie sytuacji."
Krzyk Kagamiego odbił się echem w jej głowie gdy dostrzegła jak płomień skacze od przeciwnika do przeciwnika, mordując wszystko na swojej drodze. Nie dało się nie być pod wrażeniem jego umiejętności. Aż chciała być silniejsza żeby nie musiał się o nią martwić tak bardzo. - Przepraszam.. ale nie miałam wyboru! - zawołała ze skruchą w głosie. Nie zrobiła tego bo chciała, zrobiła to bo musiała ratować innych a to był najbardziej efektowny sposób jak się okazało.
"Tachiban!!!! Zajmij moje miejsce i broń Suki!... To rozkaz!"
- Co?! - zawołała zaskoczona dostrzegając jak na miejsce czerwieni wbija złoty kolor. - Tachibana.. - szepnęła zaskoczona trochę jego umiejętnościami. Był cholernie szybki, zbyt szybki by nadążyć za nim wzrokiem. Ale uskoczyła w bok gdy krzyknął za nią. W końcu miała okazję walczyć z nim ramię w ramię. "Będę mogła się mu odwdzięczyć za te wszystkie razy kiedy mnie uratował.." przemknęło jej przez myśl gdy ruszyła do mordowania demonów swoimi mieczami. Zatrzymała się w miejscu widząc jak z ciał poległych formuje się jeden większy demon. Zrobiła krok w tył, dostrzegając sunące w ich stronę macki. Przyjęła pozycję defensywną i dała susa w przód, ruszając na demona, tnąc obydwoma mieczami lecące na nią macki z zamiarem dobicia do ciała i rozcięcia go na pół z pomocą swoich bliźniaczych katan. Zachowując czujność swojego zmysłu dotyku w celu robienia uników przed atakami. W gotowości do zwiększenia dystansu w razie ataku większego demona i przejście do defensywy.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Przewrażliwiony, niespokojny i czujny do granic możliwości natychmiast odwrócił głowę ku demonowi, który niespodziewanie się odezwał. Gwałtownie przy tym się zatrzymał, niemal tracąc równowagę, choć w ekspresowym tempie nabrał ochoty padnięcia trupem na ziemię tak czy siak. Fudehiko nie rozumiał za bardzo co się działo, i to nie tylko dlatego, że był trochę oddalony od całej sytuacji. Czego demon od nich chciał i dlaczego był taki gadatliwy? Dlaczego kazał wymienić kogoś za dziecko?! Młody zabójca wybuchnął gwałtownie płaczem, zmęczony i przeładowany natłokiem wydarzeń; dla lepiej znających go towarzyszy nie było to nic nowego. Przez łzy ledwie zauważył jak Matsumoto-senpai i Kirei-senpai ruszyli ku demonowi, każdy na nieco inny sposób. Shiratori Taiga również się zmył, bogowie wiedzą gdzie i w jakim celu. Spanikowany chłopak zaczął się desperacko rozglądać, nie wiedząc czy iść pomóc z nowym demonem, czy kontyunować to co robił tutaj, czy może lecieć jeszcze gdzieś indziej. Przez chwilę jego umysł wypełniła całkowita pustka.
Ze stuporu wyrwał go dopiero Kuri, który z głośnym krakaniem spadł na jego ramię i pociągnął go za włosy. Chłopak był pewien, że jego serce prawie stanęło – wreszcie jednak zdołał się ruszyć, szczególnie, gdy duże ptaszysko wzbiło się w powietrze, dołączając do reszty kruków. Skoro co najmniej dwie osoby – i to dużo silniejsze – zajęły się sytuacją, on zerwał się do biegu, kontynuując to co robił. Słabych demonów nie było już tak wiele, ale wciąż stanowiły śmiertelne zagrożenie dla normalnych ludzi. Zabójca otarł łzy rękawem, pociągnął nosem i ściął najbliższego stwora, który próbował kogoś zaatakować. Zaczął podążać za krakaniem skrzydlatych towarzyszy, nie oddalając się przy tym od ludzi, których próbowali ewakuować. Dalej był gotów torować im drogę wraz z pozostałymi walczącymi. Przynajmniej tu był jakoś przydatny. Co jakiś czas wyrzucał z siebie kwiecistą wiązkę wulgaryzmów, które z kolei – w przeciwieństwie do wybuchania płaczem – były u niego rzadkością.
Nagły huk sprawił, że niemal się przewrócił i zaklął jeszcze siarczyściej, modląc się do wszystkich możliwych bogów, ze to nie Kizuki albo kolejny silny demon. Bardzo nie chciał umierać, ale przecież nie mógł zostawić grupy i zbiec! Był tchórzem, nie dezerterem!
- cri:
- 1. wpada w histerię
2. wraca do ścinania demonów wskazywanych przez kruki
3. nie oddala się od ewakuowanych ludzi, gotów pomagać walczącym z bronieniem ich
don't take it easy on the character
I am the character
‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒‒
#f6bd60 ✾ kuri
they won't know who I was before
and I will cut off my fingers, no ID to find me
- Najwyraźniej zostaliśmy ty i ja przystojniaku – zakpił Shoto. Na jego twarzy malował się czysty spokój. Musiał się pozbyć tych kurdupli, a następnie powinni wspomóc innych. Ponownie przyjął pozycję i wbił wzrok w swój cel. W szyję tego większego stwora. To powinno być ładne, czyste cięcie. Wysunął ostrze Inazumy z sai delikatnie, a następnie napiął swoje mięśnie i wziął ze świstem głęboki wdech.
- Kaminari no kokyū. Ichi no kata. Hekireki Issen – pierwsza forma. Najsłynniejsza i we wprawnych rękach naprawdę zabójcza. Tachibana wystrzelił niczym piorun w stronę swojego celu, aby ściąć go jednym uderzeniem.
- Akcje:
- 1. Analiza otoczenia i pola walki za pomocą swojego zmysłu,
2. Przyjęcie olejku od Taigi,
3. Użycie pierwszej formy celem pozbycia się połączonego demona.
W tym wszystkim nie dało się przeoczyć faktu, że sytuacja zdawała się nieco polepszać. Małe, białe pokraki traciły na liczebności z każdą kolejną strzałą i z każdym kolejnym pchnięciem miecza otaczających ją zabójców. Akcja ratunkowa szła sprawnie, bo coraz to nowe osoby trafiały pod ich bezpieczne skrzydła. Wszystko wydawało się malować we wręcz zbyt optymistycznych barwach. Pewnie dlatego rzeczywistość postanowiła nieco zrewidować obraz, jaki się przed nimi prezentował.
Kiedy Taiga znalazł się przy niej, ściągnęła na moment brwi. Widząc jednak trzymany przez niego olej, uśmiechnęła się blado, ledwo zauważalnie i przyjęła go, z ulgą przyjmując fakt, że teraz prędzej pewnie skończą jej się same strzały, ale po to też wystarczyło pobiec do kuźni. Słysząc też co miał jej do powiedzenia, pokiwała głową, uznając jego spostrzeżenie za raczej trafne. Próbę odpowiedzi przerwał jej jednak nieznajomy głos.
Głos demona poniósł się nad ich głowami, zwracając uwagę na siebie. Atsuko odwróciła głowę, jednocześnie za spojrzeniem prowadząc nałożoną na cięciwę strzałę. Kiedy natomiast jej spojrzenie natrafiło na obcą, wrogą sylwetkę, dłoń podciągnęła się do policzka, naciągając łuk. Potem jednak, rudowłosa zamarła.
Demon trzymał w ręce dzieciaka, który wił się, jednocześnie zanosząc płaczem. Widać było, że był absolutnie przerażony, ale kto by nie był, szczególnie w jego wieku? Majtał nogami w powietrzu, w panice próbując wyrwać się z uścisku demona. Żądania pokraki były nieco podejrzane. Dziewczyna wątpiła, by ten z chęcią oddał chłopaka w całości, jednak ochotnik na wymianę szybko się znalazł.
Shiratori miał rację. Umieranie było nieopłacalne. Nagły rozbłysk pioruna sugerował, że wcześniej biegający między uliczkami zabójca, również zareagował na prowokację demona. To było już trzech zabójców mniej, którzy pożytkowali swoje siły na zapewnianie bezpieczeństwa tym, którzy nie mogli tak łatwo się bronić. Atsuko zacisnęła zęby, nagle okropnie zła. Zła na ich naiwność. Zła na to, że Tsuya była tam, ranna, dająca im czas, który oni marnowali. Zła, że otaczający ją zabójcy nie mogli jasno określić priorytetów, koncentrując się w nadmiarze na jednym małym smarkaczu. Zła była też na siebie, bo w tym momencie nienawidziła chłopaka za to, że dzięki niemu odwracano ich uwagę.
- Taiga! - krzyknęła za zabójcą, który przed chwilą wcisnął jej olej, bo chyba tak nazwał go ten, który właśnie wdrapał się na dach. - Trzeba zająć się też obrzeżami! - oznajmiła równie głośno, tonem pełnym niezadowolenia i upomnienia. Skoro ona, będąc słabym tropicielem mogła walczyć, to on tym bardziej powinien przestać robić z siebie kuriera i wyciągnąć miecz.
Dociągnęła cięciwę do policzka, odwracając się w najbliższym kierunku który wskazywały krążące po niebie kruki i posyłając strzały w stronę wskazanych celów. W miarę możliwości celowała w trzymane przez nich przedmioty, potem dopiero w nich samych, chcąc sprawdzić czy to coś zmieni.
She might not make it home tonight.
Suki za nowy cel wybrała monstrum z mackami. Chwyciła mocniej ostrza i pomknęła przed siebie z zamiarem posiekania bestii na kawałki. Shotaro szykował się za to do ataku na giganta powstającego z tkanek pokonanych demonów. Zabójczyni Wiatru dysponowała wielką siłą, ale niekoniecznie dużą szybkością. Z kolei Piorun zdawał się jej odwrotnością. Czy duet dobrze wybrał swoich oponentów?
Suki zaszarżowała, odcinając najbliższą sobie mackę, podobnie drugą i trzecią, ale ich całokształt był zbyt liczny, by jej potężne, lecz powolne cięcia zdołały pozbyć się wszystkich, zanim te oplotą się wokół jej nóg, zamykając je w silnym uścisku, a na kolejne cięcia było po prostu za późno. Utknęła zawieszona w powietrzu, oplątana przez kaleką morską bestię pośrodku płonącego centrum. Macki powoli zaciskały się mocniej i przyciągały dziewczynę bliżej paszczy.
W lepszej sytuacji był Shotaro, który najpierw chciał rozpoznać się w sytuacji, a dopiero potem ruszyć do ataku. W tym czasie nie zdążył otrzymać wsparcia od Taigi, który dopiero biegł w ich kierunku. Wykonał za to pierwszą formę, prosto w szyję potwora, który już podnosił się z klęczek. Był naprawdę olbrzymi, mierzył jakieś sześć, może siedem metrów, a kark był znacznie grubszy, niż u innych demonów. Inazuma z błyskiem energii wcięła się w tkanki, mknąc przed siebie. Tyle, że z każdym centymetrem siła cięcia słabła, aż nie zatrzymała się zupełnie w połowie drogi. Potwór zawył ogłuszająco i próbował rękami pozbyć się oponenta ze swoich pleców.
Sayaka zatamowała krwawienie prowizorycznym opatrunkiem. Co prawda przesiąkał krwią, ale tymczasowo musiał wystarczyć. Niestety jej dalszy plan, czyli wyczekiwanie na idealny moment był bardzo trudny - zarówno Kagami jak i Dekuro zdawali się przemieszczać błyskawicznie, ciężko było znaleźć odpowiednią chwilę na atak. Yuichiro przyjął na siebie uderzenie włócznią, parując je z pomocą nichirin. Wymienili między sobą kilka ciosów, ale przewaga dystansu była po stronie włóczni, przez co nawet kiedy Kagami wychodził z ofensywą, jego ataki trafiały w próżnię. Sam zarobił w ten sposób kilka drobnych ran, nie czyniąc demonowi żadnej krzywdy. Przynajmniej do momentu, gdy nie zaatakował cięciem od góry za sprawą trzeciej formy. Płomienny atak przeciął powietrze, o włos mijając Dekuro. Ten moment wykorzystała jednak Sayaka, atakując raz jeszcze piątą formą, tnąc z drugiej strony. Demon wyciągnął przed siebie rozpaczliwie rękę do zablokowania ataku. Cięcie przeszło przez rękę, odcinając ją na miejscu. Atak wytracił jednak swoją siłę i nie zdołał zrobić wiele więcej. Kontra była jednak równie silna - włócznia trzymana w drugiej dłoni przeszyła Sayakę. Wyprowadzony w tym samym czasie atak Yuichiro rozorał paskudnie nogę zamaskowanej, ale nie był w stanie cofnąć czasu.
— Teraz ty — warknęła do Yuichiro. Kikut już nie krwawił, ale też nie regenerował się dalej. Czyżby kolejna sztuczka demonów? Włócznia tkwiła jeszcze w Sayace.
Tymczasem z błyskawicznie walczącego trio wystrzeliła nagle Tsuya i po kilku ciężkich odbiciach zatrzymała się na ziemi. Próbowała się podnieść, ale bezskutecznie. Daisuke stanął przed nią z dłonią na rękojeści katany, gotów do obrony. Sam też nosił ślady walki - ubranie miał w strzępach, a z ramion i boków płynęła krew. Hisoka zatrzymał się przed nimi, emanując energią i wściekłością. Jego ciało ociekało ciemnością, falującą i gotową przybrać każdą formę na zawołanie. W jego oczach płonął żar a na twarzy gościł szeroki uśmiech.
— To wszystko co potraficie? — pokręcił głową z niedowierzaniem — I pomyśleć, że kiedyś się was bałem. Was, nędznych ludzi. Nie potrafiliście nawet uchronić samych siebie! — skulił się, szykując do kolejnego, błyskawicznego skoku. Daisuke ruszył pierwszy pojawiając się w miejscu za plecami Hisoki, zostawiając za sobą żółtą smugę wyznaczającą linię cięcia. Tyle, że Dwunastego już tam nie było. Uniknął ataku ukrywając się w cieniu, wyłaniając za ranną Tsuyą, z ostrzem podniesionym do prostego, dekapitującego cięcia. Zamachnął się, a odcięta głowa z mlaśnięciem upadła na ziemię i odtoczyła od upadającego ciała.
— Wygrałem! Pokonałem was! — wrzeszczał Hisoka powoli rozsypując się w proch. Za jego opadłym na kolana bezgłowym ciałem stał Mistrz. Spojrzał na nieprzytomną Tsuyę, a jego twarz z przerażonej, wykrzywiła się w pełną gniewu. Wyćwiczonym ruchem oczyścił ostrze z krwi - czerwona stal w tym świetle zdawała się płonąć czarnym ogniem. Przypalane tkanki zasyczały a rana powstrzymywana do tej pory koncentracją i żelazną wolą przestała krwawić zupełnie. Podobnie zrobił też z drugiej strony, po czym podniósł się.
— Pomóż im. — powiedział do Daisuke wskazując na walczących zabójców. Potem dodał coś jeszcze, na co Filar oburzył się, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć - Mistrza już tam nie było.
Fudehiko pomimo targających nim emocji opanował się, by dalej działać, chroniąc powierzone w jego ręce życia. Czyż nie to jest miarą naszego człowieczeństwa? Pojedyncze uciekające demony ginęły od jego ostrza, a kruki dzielnie wskazywały kolejne cele lub leciały dalej szukać wsparcia i potrzebujących.
Taiga przekazał otrzymane od zielarzy dary, ale w zamian otrzymał dwie solidnej jakości katany. Co prawda na tymczasowe przytrzymanie, ale zawsze coś. W jego kalkulacji nadstawianie karku dorosłych zabójców w zamian za życie dziecka nie miało najmniejszego sensu. Nie spinało się. Kalkulacja zawodziła. Ale z którym poświęconym życiem można jeszcze mówić o walce za ludzkość? Z drugiej strony, ile zabójców musiało umrzeć idiotyczną śmiercią jak Tsuna, ratując ludzi niezdolnych zastąpić jego potencjału? Pobiegł w stronę Shotaro i Sayaki gotów obdarować ich olejem. Miał do pokonania jeszcze kilkanaście metrów, choć wydawało się, że jego towarzyszom przydałaby się nieco bardziej konkretna pomoc.
Atsuko zareagowała podobnie i zamiast wchodzić z demonem w gierki wolała szyć z łuku do mniejszych potworków, a konkretniej do podejrzanej biżuterii, pieczęci i innych zaskakujących rzeczy noszonych w drobnych, ociekających krwią łapkach. Strzały przebijały, rozbijały i wytrącały przeklęte artefakty w akompaniamencie zdziwienia i złości demonów. Niektóre wybuchały, inne rozlewały wokół kwas topiąc w nim demona, a jeszcze inna zjadła swojego nosiciela.
Kirei zdecydował się zagrać w grę Norio. Wdrapał się na dach bez broni, gotów pertraktować. Czy było to słuszne? Ciężko powiedzieć, bo ledwo zdążył się odezwać, gdy do akcji włączył się Takashi. Niesiony wściekłością i formą otrzymaną od Tsuny dosłownie leciał uratować syna swojego mentora zza grobu. Nie obchodziło go w tej chwili to, czy jego ciało może znieść takie przeciążenie. Musiał to zrobić, tylko to się liczyło. Cena nie grała roli.
Rzeczy na dachu wydarzyły się błyskawicznie - nabuzowany energię Takashi wylądował obok demona i z prędkością błyskawicy wyprowadził cięcie, które miało odciąć rękę Norio. Ostrze wbiło się w mięśnie i kość, ale szło z oporem. Demon najwidoczniej przygotował się na jakiś scenariusz gdzie zabójcy nie bawią się w negocjacje. Albo po prostu był całkiem wytrzymały. Takashi puścił miecz, porywając Michio ze sobą i znikając z dachu równie szybko, jak się w nim pojawił. Nie czuł nawet, jak jego własny organizm rozsypuje się od wewnątrz - zrywają więzadła, stawy i mięśnie rwą od przeciążeń. Liczyło się tylko dobro dziecka trzymanego przy piersi. Dziecka z demoniczną ręką zaciśniętą dalej na gardle. Żółta plama przebiła się przez budynek, lądując ciężko na ziemi. Michio leżał cicho, przynajmniej dopóki dłoń Norio nie rozsypała się w proch, zwalniając ucisk na tchawicę. Wtedy chłopak złapał głęboko powietrze i zaniósł spazmatycznym płaczem. Poobijany i ranny ale żywy.
Norio zawył gdy dotarło do niego, co się właściwie stało. Zamachnął się drugą dłonią, chcąc posłać w ślad za Takashim uformowane z krwi pociski, ale wtedy wpadł w niego Kirei, wytrącając go z równowagi. Szkoda tylko, że Rybak nie miał broni.
Tymczasem na ulicę wpadł Takeshi i Nobu walczący z jednym demonem który zwinnie unikał ich ataków zostawiając za sobą obłoki żrącego gazu.
Informacje:
- Czas na odpis - 72h (umownie do końca 8.01.2023).
- Odpis w ciągu 24h od posta MG - do 5 akcji w poście
- Odpis w ciągu 48h od posta MG - do 4 akcji w poście
- Odpis w ciągu 72h od posta MG - do 3 akcji w poście
- Spóźnienie - -1 akcja co 24h opóźnienia
- Dekuro - demon walczący z Yuichiro i Sayaką
- Norio - demon na dachu
- Sayaka:
- rana 4 poziomu, włócznia przeszła na wylot uszkadzając jelito i żołądek. Po wyjęciu włóczni - rana 3 poziomu z krwotokiem.
- Dalsza skuteczność działania zależy od posta, w następnej turze ubytek krwi wywoła już konkretne osłabienie
Podniosła palce jednej ręki do ust i gwizdnęła przeciągle, zwracając na siebie uwagę pobliskich kruków kasugai.
- Przekażcie dalej, żeby celowali w artefakty i najlepiej ich nie dotykali - rzuciła, z nadzieją że informacja niesiona na skrzydłach ptaków o wiele szybciej dotrze do uszu innych zabójców czy zwykłych mieszkańców Yonezawy.
Od dalszego szycia strzałami jej uwagę odwrócił huk. Nie posiadała złudzeń co do tego, który z zabójców mógł to być, a szybkie spojrzenie w kierunku dachu mogło sugerować, że przy okazji zabrał ze sobą dzieciaka. Gdyby tylko było to możliwe, to gałki oczne rudowłosej właśnie zrobiłyby obrót o 360 stopni, ale musiała ograniczyć się tylko do dramatycznego wywrócenia nimi i westchnięcia, kiedy jednocześnie sięgała do jednego z tanto, które nosiła przy pasie.
Zabójca, który znajdował się na dachu, postanowił wleźć tam bez broni, a jego kompan, który stał się powiernikiem kompletu z nichirin, właśnie robił za kuriera, pozostawając go bezbronnego, a przynajmniej tak sytuacja malowała się w oczach dziewczyny. Nie mogła wiedzieć, że miecz Takashiego wciąż znajduje się w ręce demona, a nawet jeśli to nie byłaby pewna czy odebranie go mogło być taką łatwą sprawą.
- Uwaga na dachu!
Umoczyła ostrze w oleju z wisterii i rzuciła, krzycząc głośno w kierunku Kireia i mogąc się jedynie modlić, by ten dał sobie radę. Sama zaraz po tym odwróciła się w stronę, gdzie spadł zabójca pioruna. To, że w miarę udawało im się tutaj trzymać małe demony w szyku, nie znaczyło że jakiś z nich nie przemknął się bokiem i teraz nie zagrażał i Takashiemu i dzieciakowi. Mogło nie podobać jej się, że był tak lekkomyślny, ale nie zamierzała też tak po prostu zostawiać go samemu sobie, kiedy nie wiadomo w jakim był stanie. Pobiegła więc, wdzierając się do budynku który zrujnował i ze strzałą naciągniętą na cięciwę i w gotowości, upewniając się że teren wewnątrz jest bezpieczny. Jeśli tak nie było i w zasięgu jej wzroku znalazł się jakiś demon, to strzela do niego, nie ryzykując tym razem celowania w artefakt, nie chcąc narażać dziecka i zabójcy.
Potem dopiero, kiedy byłą w miarę pewna, że nic niebezpiecznego nie czai się w pobliżu, zbliżyła się do Matsumoto. Najpierw przyjrzała się Michiemu, chcąc określić jego stan. Dzieciak jednak płakał, a to mogło znaczyć, że w sumie to nic mu nie jest i przede wszystkim zwyczajnie się przestraszył. Przycisnęła go więc do siebie. Ostrożnie, powoli zamykając w ramionach i cicho uspokajając. Szybko jednak przeniosła spojrzenie na Takashiego, chcąc w miarę sprawnie określić jego obrażenia.
- Możesz się ruszać? Dasz radę dalej walczyć? - zapytała. Może i pytania były podobne, a sam zabójca pioruna wyglądał na takiego, który nawet umierający odpowiedziałby na drugie twierdząco, to nie wiedząc czemu oczekiwała od niego w tym momencie chociaż odrobiny szczerości.
W tym wszystkim też próbowała zachować czujność, w razie gdyby jakiś demon próbował ich zaatakować.
She might not make it home tonight.
Nie możesz odpowiadać w tematach