Ishida za to zdecydowanie powściągliwiej podszedł do sprawy i szukał odpowiednich momentów, podzielili się robotą bez słów i w normalnej walce, na pewno łatwiej byłoby mi pokonać demona nawet silniejszego od siebie, ale tutaj mieli pokazać wszystko, co tam mieli w zanadrzu. Uczenie się o własnych słabościach i limitach było istotne, a oni musieli wiedzieć na ile mogą sobie pozwolić, żeby przypadkiem nie wystrzelać się ze wszystkiego i potem już tylko poruszać się na oparach. No, ale od tego były ćwiczenia, żeby właśnie docierać do granicy i ją poznawać, a gdy nadarzy się okazją przesuwać coraz dalej.
Kolejna tura wymian uprzejmości, zabójca wiatru zmienił nieco podejście do swojej roli i bardziej skoncentrował ostrzał, żeby zminimalizować mi drogi do ucieczki, tylko trochę błędnie założył, że ja nie będę się bronił. Do tej pory tylko unikałem, ale jeżeli będą tylko gonić królicza bez konsekwencji swoich wyborów to nie można tego nauczyć dobrym treningiem i rozwojem. Zrobiłem krok w bok, tam, gdzie czekał na mnie Katsumitsu, dla lepszego zrozumienia przez nich sytuacji musiałem zachowywać się jak demon, a nie szermierz. Dlatego chwyciłem nadlatujący boken zabójcy wiatru dłonią, zapiekło porządnie, od razu poczułem, że wkładał w ataki całą siłę, jaką miał. Drugą ręką chwyciłem go za poły kimon i przerzuciłem na ziemie.
- Pamiętaj, demon nie będzie się przejmował stratą kończyny jeżeli atak będzie za wolny i przewidywalny. - Rzuciłem do chłopaka, który chwilę wcześniej próbował mnie zaskoczyć i w tym samym momencie z szedłem z drogi pchnięciu Ishidy i jego również jego posłałem na trawę przez podcięcie i pchnięcie.
albo ją przed sobą stworzę
"Pamiętaj, demon nie będzie się przejmował stratą kończyny jeżeli atak będzie za wolny i przewidywalny."
Gdy się podniósł odpowiedział Kagamiemu, starając się przyswoić jego naukę.
-Tak jest.
Katsumitsu czuł że pewnie zaraz opadnie z sił jak będzie tak nadużywać technik oddechu, zwłaszcza jak Kagami nie musiał używać żadnej techniki oddechu podczas obronny choć czy takie techniki w ogóle istniały. Musiał szybko zmienić plan działania Yoshiamatsu strasznie się oszczędzał, może to była jego cześć planu. Chyba był to czas w którym zacznie używać zmyłek, pewnie starszy kolega ma już wyczulone odruchy do unikania takowych. Ale nic nie stało na przeszkodzie aby spróbować. Może Yoshiamtsu czekał na zmianę. A może po prostu taki miał styl walki czekania aż nadarzy się sytuacja do trafienia. Więc ustawił się w pozycji walki w kierunku Kagamiego. Następnie zamarkował cios jak by miał zaatakować z lewej ale przeszedł w pchnięcie w prawy bok nowo poznanego łowcy. Liczył że się nabierze i wtedy go trafi w ramie, krótka strata równowagi sprawiłby że Yoshimatsu miałby o wiele łatwiejsze trafienie.
Widząc że Katsumitsu wstaje, od razu poszedł w jego ślady i szybko wstał z ziemi, aby wykonać atak, wiedział że Yuichiro ma dobry instynkt i dobrze przewiduje ataki nawet znienacka, dla tego musiał zrobić coś co by go zmyliło... Zrobił krok do przodu w kierunku Yuichior i wykonał cięcie znad prawego ramienia, jednak w ostatnim momencie, wywarł większy nacisk lewą dłonią na niższą część rękojeści, przez co cios który miałby uderzyć pod ukosem od góry zmienił się w niskie cięcie skierowane w kostkę Yuichiro mające na celu go podciąć lub zachwiać nim na tyle aby dać Katsumitsu moment na trafienie.
- Blisko, ale nie wystarczająco musicie się bardziej postarać. - Specjalnie ich podjudzałem i prowokowałem, chciałem, żeby jeszcze mocniej pokonali swoje granice, ale to nie było koniec, bo po której serii uników przyszedł czas na zmianę, ale najpierw wziąłem tykę do ręki i odkorowałem ją, żeby napić się sobie dużo ilość wody do ust po czy rzuciłem ją w stronę tamtej dwójki. Który z nich był bardziej świadomy tego co się dzieje obok nich, gdy byli już trochę pod męczeni.
- Myślę, że tyle ofensywy wystarczy, teraz zamienimy się rolami nieco. Jeden z was przytroczy swoją tykwę, drugi musi pomóc mu w obronie, a ja wtedy będę próbował zniszczyć jego tykwę... Warto, żebyście też nauczyli się reagować instynktownie, kiedy chodziło o zablokowanie ataku, który zmierzał w naszego towarzysza... Uwierzcie mi, że warto, niż później pluć sobie w brodę, że na waszych oczach przyjaciel zginie. A teraz krótka przerwa. - Poinstruowałem ich i na chwilę usiadłem na trawie, żeby dać im dać na krótką przerwę i odpoczynek, na który sobie zapracowali. Trening obrony będzie zdecydowanie trudniejszy w tym przypadku, to teraz nie tylko będą musieli cały czas być w ruchu to jeszcze się bronić.
albo ją przed sobą stworzę
Katumitsu nie miał już pomysłów co dalej zrobić aby trafić starszego łowce. Więc wytarł pot i nagle zobaczył że leci w ich kierunku tykwa więc próbował ją złapać. Ale tykwa mu się prawie wyśliznęła z ręki przez ilość potu. Wytarł pot o swoje kimono.
"...A teraz krótka przerwa. "
-Dobra, przynajmniej mogę się pochwalić że ciebie trafiłem.
Zmęczony uśmiechnął się, w między czasie odrzucając mu tykwę. Następnie spojrzał w kierunku Yoshimatsu, pytając.
-To co ty bronisz swojej tykwy, a ja ci pomagam?
Liczył że się z tym ze jego kolega może stracić tykwę, sam nie miał pomysłu jak zatrzymać atak Kagamiego więc myślał że może Yoshimatsu ma jakiś plan. Następnie korzystając że jest przerwa usiadł i napił się ze swojej tykwy wody, po czym ją schował. Myśląc co może zrobić w walce z przeciwnikiem który jest szybszy, chyba najlepszym sposobem było zasłonienie tykwy sobą, ale było by to bolesne w skutkach. Nie wiedział jak Kagami jest silny więc nie miał pewności czy blok mu wystarczy w obronie przed jego natarciem. Ale skoro był tak szybki to pewnie w sile jeszcze bardziej ich wyprzedzał, przypomniał sobie o tym że Yoshimatsu się chwalił że głównie trenował siłę gdy się uczył oddechu ognia. Choć wcześniej jakimś cudem udało mu się instynktownie dogadać z użytkownikiem nodachi teraz próbował usilnie wymyśleć jakiś plan działania. Ale nic mu nie przychodziło do głowy.
"- Blisko, ale nie wystarczająco musicie się bardziej postarać. -"
-Tak jest! Yoshimatsu krzyknął to z zapałem, choć wiedział że nie mają szans był gotowy do kontynuowania treningu, był już skupiony i przygotowany do następnej próby ataku w kierunku Yuichiro, jednak wtem usłyszał następne słowa mężczyzny.
"...A teraz krótka przerwa. "
-A, tak jest.
Słysząc to że forma treningu się zmieni i widząc jak Yuichiro siada na trawie sam się lekko rozluźnił z pozoru tracąc na skupieniu, jednak postanowił skorzystać z tej okazji, uniósł swój ponadwymiarowy boken i odruchowo schował go do dłoni jakbym chował go do sayi, opierając się o drzewo zaczął odpoczywać i regulować oddech.
"-To co ty bronisz swojej tykwy, a ja ci pomagam?"
Skinął głową w dół. -Zajmę się tym. Po wypowiedzeniu tych słów z pewnością dobył swojej tykwy z której się napił, następnie przewiesił ją przez pas za swoimi plecami chcąc ją uchronić przed atakiem od przodu, miał nadzieje że tak jak on próbował zniszczyć tykwę Yuichiro od tyłu tak Katsumitsu będzie umiał bronić jego plecy od ataków które mogłyby zostać wyprowadzone od tyłu. Jednak obrona mogła by być problemem, mały wachlarz ruchów oddechu płomieni nie daje wielu możliwości, w tym jest tylko jedna forma obronna której nie chciałby używać aby nie poparzyć Yuichiro...
-Yuichiro, stałeś się znowu silniejszy... Powiedział do swojego oponenta.
- Ciągle pamiętam swoje początki, w końcu dopiero od ponad roku jest oficjalnie zabójcą. Także wcale tak daleko ode mnie nie stoicie. Musicie tylko rozruszać się na tyle, żeby nikt nie był w stanie was zatrzymać na własnej drodze. - Jeżeli będą konsekwentnie dążyć do wyznaczonego celu, to prędzej czy później do niego dotrą, tylko oby cel nie przysłonił im drogi. Bo wtedy będą wodzić i błądzić, a nigdy go nie osiągną. Zniknąłem na chwilę, żeby podejść pod Dojo i wziąć kolejny boken, w końcu potrzebowaliśmy jednego ekstra, ale nie zajęło mi to zbyt wiele czasu. Akurat na tyle, żeby wrócić, gdy oboje będą już gotowi do rozpoczęcia.
- Może odrobinę, albo po prostu dobrze się wyspałem. Ty też się nie obijałeś. A teraz zobaczymy czy w obronie macie luki. Same zdolności w ataku nie dają zbyt szerokiego wachlarzu umiejętności i prowadza do powstania dziur i trudnych sytuacji. - Powiedziałem do niego i wzniosłem boken do góry, teraz czas przyszedł, aby sprawdzić ich zdolności do obrony gdy przeciwniki był silniejszy od nich. Dałem ich chwilę do zajęcia odpowiedni pozycji i dałem znak do startu, jak na razie starałem się ich osaczać, atakując z różnych kierunków i wykonując proste cięcia z różnych stron, żeby nie mogli za bardzo czuć się bezpiecznie. Utrzymywałem stałą prędkość, jeszcze nie znikając im z oczu, Trzy szybkie ciosy lekko odrzucające boken Katsumitsu, ominięcie go i następnie przejście do ofensywy na tykwę, wypad w przód i szybkie pchniecie.
albo ją przed sobą stworzę
-Bez przesady, może nie tak szybko ale z chęcią spróbuje.
Uśmiechnął się, wiedział że nie ma obecnie szans. Został by pewnie zlany na kwaśne jabłko. Ale może kiedyś mu dorówna. Wtedy będą mogli stoczyć prawdziwy sparing jeden na jeden.
"Ciągle pamiętam swoje początki, w końcu dopiero od ponad roku jest oficjalnie zabójcą. Także wcale tak daleko ode mnie nie stoicie. Musicie tylko rozruszać się na tyle, żeby nikt nie był w stanie was zatrzymać na własnej drodze. "
-Po roku stałeś się taki silny? Strasznie szybko.
Zdziwił się chłopak, lekko nie dowierzając. Choć sprawiało to że sam zyskał na pewności w swoim dążeniu do celu. Skoro inny łowca mógł się tak wzmocnić tylko w rok to sam też tak może. Poza tym już nie walczył tylko dla jednego powodu tylko aż trzech. Głównym chyba było udowodnienie jednej łowczyni że nie jest słaby. Ale nie robił tego bo tak uważała tylko, chciał jej zaimponować.
" Sam zdolności w ataku nie dają zbyt szerokiego wachlarzu umiejętności i prowadza do powstania dziur i trudnych sytuacji. "
-Jestem gotowy
Wstał i ustawił się metr przed Yoshiamtsu zasłaniając pozycje tykwy swoim ciałem. Złapał boken i był gotowy na to że nie będzie jeszcze w stanie nadążyć. Ale miał zamiar zablokować jak najwięcej ataków od Kagamiego. Po trzech atakach łowcy, miecz mu wyleciał z rąk. Katsumitsu szybko się rzucił aby złapać miecz i się obrócić w kierunku Kagamiego. Szybko postanowił wykonać Ichi no kata: Jin Senpū - Sogi w kierunku łowcy który już miał atakować tykwę. Wybił się z całej siły nóg, trzymając obolałymi rękami swój boken od sił uderzeń silniejszego łowcy. Chciał to zrobić aby zdążyć przed jego atakiem na tykwe i rozproszyć go, aby trafienie nie sięgnęło celu. Nie chciał aby walka się skończyła tak szybko.
-Również gotowy. Jego twarz przyjęła poważny wyraz.
Teraz kiedy to Yuichiro ma atakować jego zmysły były nawet bardziej wyczulone niż wcześniej, w czasie odpoczynku uspokajał się i koncentrował na obronie przed nadchodzącym ciosem, widząc jak Katsumitsu zostaje rozbrojony i ominięty, wiedział że starszy łowca miał już na celu trafienie jego tykwy która będąc na jego plecach były odsłonięta na jego atak jednak nie chcąc się poddać i korzystając ze swojego największego w tym momencie atutu, czyli zasięgu bokena.
-Pierwsza Forma: Nieznany Ogień!
Używając pierwszej formy oddechu płomienia aby zwiększyć prędkość ciosu, jego boken okrywa się ciemnymi wręcz karmazynowymi płomieniami, Yoshimatsu wykonuje szeroki zamach z obrotu na lewej stopie, wiedząc że samo uderzenie w miecz Yuichiro nie trafi postanawia wybrać lepszy cel którym jest sam Yuichiro, chcąc go przynajmniej zmusić do wycofania się.
-KATSUMITSU!
Zawołał drugiego łowcę aby ten wspomógł go w ataku, pamiętając ich kooperację podczas ataku, miał nadzieję że uda im się to samo, tym razem próbując go odeprzeć.
Ciągle się nie podwałem i wiedziałem, że do tego trzeba czasu, prędzej czy później pojawi się okazja, żeby znowu z niego skorzystać, oby i wtedy moja wola była niezłomna i zdeterminowana jak tamtej nocy. Chociaż nie ukrywam, że chciałbym mieć większy wpływ na to czy uda mi się go użyć, czy nie.
Jak tylko po krótkiej przerwie ogłosili swoją gotowość, przeszliśmy do walki, w której powoli redukowałem hamulce, specjalnie zmuszając ich do jak największego wysiłku. Znalazłem się częściowo między młotem a kowadłem, ale tylko pozornie, atak z frontu i flanki. Może gdybyśmy byli na podobny poziomie, to zdecydowanie byłbym z trudnym wyborem przed sobą. Obrali taktykę, że najlepszą obroną jest atak, co nie było do końca złe, ale w tylko w przypadku ścierania się z ludźmi, bo jeżeli cios nie mógł wykończyć demona, to cios za cios był bardzo marną wymianą.
Widząc jeden naciągający atak miecze i nadlatującą formę powietrza nie pozostało mi nic innego, jak po prostu użyć czwartej formy płomienia. Chwyciłem mocniej imitacje miecza, zamaszysty pół kolistym cięciem odgrodziłem się od ataków ścianą ognia, ale to nie był koniec, ponieważ w pewnym momencie rozwoju całkowitej koncentracji, płuca mogły nabrać tyle powietrza, żeby starczyło nawet na dwie formy jedna po drugiej.
- Pamiętajcie o obronie. - Rzuciłem im, żeby przypomnieć, co dokłanie mieli robić, za atak w tej części nie ma żadnych nagród.
Korzystając z zamieszania, wykonałem piątą formę, szarżując się przez ścianę ognia, zostawiając chłopakowi bardzo mało czasu na reakcje, mógł się jedynie odruchowo zasłonić bokenem, w który i tak celowałem, bo nie chciałem zrobić mu trwałego uszczerbku i rehabilitacji.
Pionowy cios spadł na boekn, a jego siła uderzenia była tak duża, że Ishida został ciśnięty z dużym impetem w tył, lecąc plecami prosto na pobliskie drzewo, za to jego drewniany miecz pękł w połowie. Może odrobin przesadziłem z tym pokazem, ale na szczęście nie włożyłem w to całej siły, którą miałem i dystans do drzewa był spory, więc nie powinienem zbyt mocno ucierpieć, co innego jego tykwa.
albo ją przed sobą stworzę
Katsumitsu liczył że też będzie mieć tyle szczęścia nie chciał marnować czasu na leżenie w łóżku po walce z demonem. Ale wiedział że to nie zależy w stu procentach od niego. Może też szybko wzrośnie w siłę jak Kagami. Na razie wątpił że go przegoni. Ale dobrze było wiedzieć że w korpusie jest dużo silnych łowców na których można polegać. W końcu nie ma nic lepszego niż nauka od kogoś z większym stażem.
Katsumitsu nie spodziewał się że Kagami użyje oddechu ognia, i że jego atak nie przyniesie żadnego skutku na ognistej ścianie. Widziała teraz przed sobą ścianę ognia nie mógł zrobić nic innego jak użyć znowu oddechu ale wiedział że nie zdąży tak czy siak postanowił obiec ścianę aby pomóc w obronie tykwy Yoshimatsu. Usłyszał od kagamiego "Pamiętajcie o obronie. " i nagle zobaczył jak Yoshimatsu leci w stronę drzewa ładny kawałek, chyba nieco poniosło Kagamiego.
-Żyjesz Yoshimatsu?
Krzyknął w jego kierunku i patrzył na biednego łowce płomieni który leżał pod drzewem. "Dobrze że on się zgodził bronić tykwy na swoim pasie" wyobraził sobie jak by on był na miejscu Yoshimatsu. Oby się pozbierał po tym ataku, po chwili zobaczył miecz złamany w pół i podbieg do Yoshimatsu sprawdzić ci wszystko w porządku. Nie można było nazwać tego dobrym lądowaniem.
-Pozbierasz się czy potrzebujesz pomocy?
Zapytał z grzeczności, w końcu szkoda by było aby ktoś tak zawzięty za treningi leżał obolały. Choć z jednej strony może odpocznie, bo jak można się codziennie tak przemęczać.
-To co teraz moja kolej nauczyć się latać?
Założył że tykwa została zniszczona, bo jej nie widział. Raczej po takim uderzeniu już była w dziesiątkach kawałków. Wystawił w jego kierunku rękę aby mu pomóc się podnieść. Nie mógł wiele więcej zrobić w tej sytuacji.
-Żyjesz Yoshimatsu?
-T-Tak, jestem cały choć plecy mnie lekko bolą.
Położył dłoń na plecach i wyciągnął zza nich popękane części tykwy.
-Wybacz Katsumitsu, nie udało mi się jej obronić...
-Pozbierasz się czy potrzebujesz pomocy?
-Nie, chwile sobie jeszcze posiedzę.
Po tych słowach znów uniósł głowę i patrzył w górę w koronę drzewa. Po zrobieniu kilku oddechu podniósł się chwytając dłoń Katsumitsu.
-Niezłe uderzenie Yuichiro~.
Uśmiechnął się idąc w kierunku starszego łowcy. Spoglądając na górną cześć swojego ułamanego bokena.
-To tyle było z mojej przewagi zasięgu.
To nie tak, żebym był na nich zły czy zawiedziony, po prostu musieli się tego nauczyć jeżeli nie chcieli skończyć swoje przygody zbyt szybko, przecież nie mówiłem, że mają unikać walki, tylko zwrócić większą uwagę na przeciwnika i zachować ostrożność. Rzuciłem dłużej na stan Ishidy, ale nie wyglądał, żeby coś mu się stało, pewnie po prostu potrzebował chwili, żeby przetrawić to wszystko.
- Nie przesadzaj, zdążyłeś się zasłonić przecież. - Odpowiedziałem mu z delikatnym uśmiechem, przecież nie musiał wiedzieć, czy to było moje sto procent, czy może zaledwie pięćdziesiąt, ale fakt faktem, zdecydowanie był w nich potencjał, trzeba było tylko go z nich wydobyć.
- Przewagi zasięgu może nie masz już, ale zdecydowanie możesz pochwalić się nowym sparing partnerem, który będzie Katsumitsu. Dobrze ze sobą współgracie, tylko musicie się lepiej dotrzeć. Dlatego jeżeli macie jeszcze chęci, to możecie zrobić kilka rundek ze sobą... O ile chcecie za jakiś czas ponownie się sprawdzić w takim zestawieniu. - Jeżeli chcieli lepiej ze sobą współpracować, to muszą przebywać częściej w swoim towarzystwie i skupić się na zrozumieniu natury drugiej osoby.
albo ją przed sobą stworzę
-Nie ma sprawy to tylko trening.
Katsumitsu nie przejął się że tykwa została tak szybko zniszczona, wiedział że skoro nie mogli trafić Kagamiego to obronna przeciwko niemu też nie potrwa za długo. Mieli jeszcze sporo do nauczenia się, ale taki trening nieco ich przybliży do silniejszych łowców takich jak Kagami.
"dobrze ze sobą współgracie, tylko musicie się lepiej dotrzeć."
-Tak, wyszło.
Nie spodziewał się, że tak dobrze się zgra z Yoshimatsu. Ale walka z nim mogła być czymś dzięki czemu mogli się lepiej zrozumieć w walce i może lepiej się zgrać w walce z demonem którego by spotkali podczas misji. Więc spytał Yoshimatsu o jego stan.
-Yoshiamtsu masz jeszcze siły na sparing ze mną?
Chciał się z nim zmierzyć, może nie dzieliła ich taka duża różnica w sile. Jak ta między nimi a Kagamim, a zniszczony boken to nie problem. Zawsze można było załatwić nowy dla Yoshiamatsu. Katsumitsu nie czuł za bardzo zmęczenia to pewnie przez dawkę adrenaliny którą dostał podczas tej walki. Męczyła go tylko jedna myśl, o co chodziło z tą raną Suki przez jej działanie. Więc postanowił zapytać skoro jest chwila przerwy przez to że Yoshimatsu musi się pozbierać.
-Kagami mam pytanie nie na temat. Wspomniałeś wcześniej że Suki się okaleczyła przez własne działanie, czemu to zrobiła? Trochę to dziwne że łowca sam się okalecza. Walczyliście z jakimś demonem?
Katsumitsu starał się zadać pytanie tak aby nie było widać że był zainteresowany łowczynią. Chciał tylko pokazywać że było to dla niego dziwne że Suki się samookaleczyła, ale nie był w tym dobry. Liczył że Yoshimatsu zaraz z czymś nie wypali, w końcu przyłapał go na spędzaniu czasu z Suki na jeziorem.
- Skoro znasz Suki, a przynajmniej jesteś zainteresowany jej osobą, to powinieneś wiedzieć o jej przypadłości krwi. A mianowicie jest marechim, przez co jej krew jest jak opium dla demonów i doprowadza je do szału i ogromnego pożądania. Zrobiła to, bo chciała zatrzymać uciekające demony, a było to bardzo nieodpowiedzialne i złamała rozkaz, które jej wydałem. Jest strasznie krótkowzroczna, nie dopuszcza do swoich głowy wydarzeń, które mogłyby tam się stać, to też nie był jej pierwszy raz, dlatego mnie to drażnij w pewien sposób. - Westchnąłem głęboko, nie wiem, czy kiedykolwiek uda się wyciągnąć jej te głupoty z głowy, po tym jak nasłuchała się innych zabójców. Bo przecież to genialny pomysł robić za przynętę, którą chce pożreć każdy demon w okolicy. Czasami miałem wrażenie, że robiła mi specjalnie na złość, jakby młodsza z rodzeństwa robiła specjalnie na przekór starszemu.
- Jak się nie zmieni, to kiedyś może zderzyć się z okrutną rzeczywistością, ale życia za nią nie przeżyję, więc do niczego jej nie zmuszę... Jest silna, ale nie najsilniejsza... Tylko też nie będę stał i się tylko temu przyglądał. - Koniec zabrzmiał nieco tajemniczo i nie do końca jasno dla odbiorców, o co mogło dokładnie chodzić? Tego nikomu nie powiedziałem i zostawiłem to dla siebie.
albo ją przed sobą stworzę
-Coś słyszałem, o rzezi.
Słyszał o tym plotki w siedzibie choć nigdy się tym jakoś bardzo nie interesował. Poświęcał cały swój czas na trening albo spacer po okolicy. Nie chciał pozostać w tyle przez to ze Yoshimastu trenował za dwóch.
"Nie rozumiem czemu, ludzie tak naiwnie wierzą w piękne słowa, a na końcu okupują je własnym życiem."
-Też tego nie pojmuje, jak można zaufać demonowi nie mieści się to w głowie.
Katsumitsu nie miał za wielu przygód z demonami i też tego nie rozumiał. Jak o tym kiedyś myślał to nigdy nie mógł wymyśleć czemu ludzie tak robią, może to nie była współpraca. Może ci ludzie nie mogli nic zrobić z tym i byli wykorzystywani. A może po prostu wierzyli w to co chcieli zdobyć w zamian za współprace.
"Skoro znasz Suki, a przynajmniej jesteś zainteresowany jej osobą, to powinieneś wiedzieć o jej przypadłości krwi...."
-Przypadłości?
Zdziwił się Katsumitsu nie wyglądała na taką co by miała jakiś problem, widoczny problem. Ale potem zrozumiał że chodziło o bycie marechi, nie znał żadnego wcześniej a słyszał że są rzadcy od mistrza.
"A mianowicie jest marechim, przez co jej krew jest jak opium dla demonów i doprowadza je do szału i ogromnego pożądania..."
-Czyli nie przemyślała do końca swojej decyzji. Głupio że się nie słuchała rozkazów, ale też rozumiem że chciała dobrze. To nie był pierwszy raz?
Trochę rozumiał wybór Suki chciała dobrze, ale Kagami ma racje było to krótko wzroczne. Mogło to przynieść gorszy efekt bo jeżeli demony by wróciły to łowcy z nią włącznie mieli by problem. Był też zdzwiony że to nie był pierwszy raz kiedy nie posłuchała rozkazów. Rozumiał też czemu to drażni Kagamiego, samolubne decyzje był zazwyczaj nie tylko zgubne dla osoby która je podejmuje.
"Jak się nie zmieni, to kiedyś może zderzyć się z okrutną rzeczywistością... "
-Zrobię co mogę, może mnie posłucha.
Tajemniczo się uśmiechnął, możliwe że trochę zrozumiał o co chodzi Kagamiemu. Dobrze się rozumiał z łowczynią może jego posłucha. Nie miał zamiaru mówić Suki o tym że wie że ona jest Marechi. Powie że wiedział o tym jak sama mu to powie, pewnie się zdziwi.
-Nie wystarczająco... Ale dzięki że próbujesz mnie pocieszyć Yuichiro. Podrapał się po głowię i uśmiechnął do mężczyzny.
"- Przewagi zasięgu może nie masz już, ale zdecydowanie możesz pochwalić się nowym sparing partnerem, który będzie Katsumitsu."
-To prawda, liczę na kolejne sparingi Katsumitsu! Skłonił się w kierunku użytkownika wiatru.
-Yoshiamtsu masz jeszcze siły na sparing ze mną?
-Wybacz Katsumitsu ale muszę jeszcze wykonać swój dzisiejszy trening. Ale mam nadzieję że zgodzisz się na inny termin? Zapytał mając nadzieje że nie urazi mężczyzny.
"-...Wspomniałeś wcześniej że Suki się okaleczyła przez własne działanie, czemu to zrobiła?...
Yoshimatsu też był lekko zaciekawiony tą sytuacją... Kobieta którą już poznał nie wyglądała na taką co miała by takie skłonności...
"...A mianowicie jest marechim..."
Yoshimatsu był pewny że już gdzieś słyszał ten zwrot, jeśli dobrze sięgał pamięcią było to podczas treningów z jego mentorem...
"...Zrobiła to, bo chciała zatrzymać uciekające demony, a było to bardzo nieodpowiedzialne i złamała rozkaz, które jej wydałem..."
-Pomimo tego że brawury jej nie zaprzeczę to i tak był to dość głupi ruch... Rozumiem że wielu ludzi ma tutaj problem i chętnie pozbyła się demonów ale w takim wypadku jej ruch mógł kosztować o wiele więcej...
"-Coś słyszałem, o rzezi."
-Również o tym słyszałem... Choć byłem jeszcze poza wioską więc nie mogłem nic zrobić w tamtym momencie... Zasmucił się lekko czując się bezsilnym, nawet wiedząc że nic nie mógłby zrobić z aktualną siłą...
"-Zrobię co mogę, może mnie posłucha."
Yoshimatsu uśmiechnął się w kierunku łowcy, wiedząc że się na pewno postara.
-Cóż... Podrapał się po tyle głowy i spojrzał na złamany boken.
-Ja musze uciekać panowie, trening wzywa. A, Katsumitu. Spojrzał na niego.
-Nie zapomnij że sparing jest nadal aktualny~. Zaśmiał się pod nosem i ruszył w kierunku siedziby.
z/t
- Jeżeli chcesz więcej się dowiedzieć o obiekcie swoich zainteresowań Katsumitsu, to polecam u źródła. - Odpowiedziałem spokojnym głosem, nie miałem mu tego za złe, czy coś. Tylko po prostu nie zamierzałem o kimś opowiadać i jego czynach, odpowiedziałem na jego jedno pytanie, bo był ciekawy, a całą resztę musiał wyciągnąć ze źródła.
- Każdy robi co może, żeby pomóc, ale czasami czyjeś pomysły mogą być niebezpieczne dla innych i tyle, ja nie chce wykorzystywać kogoś jako przynętę. - Wspólna zabawa dobiegała końca, przynajmniej Ishida, zamierzał się oddalić, chyba tak dotkliwa porażka go trochę ugodziła, zamierzał trenować w pojedynkę, czy było to dobry pomysł? Nie bardzo, ponieważ utrwalanie błędów to najczęstszy przypadek, gdy nikt nie obserwował czyjegoś postępu. Nie mniej nie zamierzałem mu odbierać możliwości nauki na własnych błędach i delikatnie dygnąłem gdy się żegnał.
- Nie do końca chyba się rozumiemy Katsumitsu, ale nie przeszkadzaj sobie, bylebyś nie wykorzystywał mnie jako wymówki. Co powinienem teraz zrobić, skoro do warty mam jeszcze sporo czasu. - Głośno myślałem, na co powinienem spożytkować resztę dnia, skoro umówiony sparring został wykonany.
albo ją przed sobą stworzę
-Szczerzę to nie wiem czemu ludzie tak robią, może to przez ich słabą psychikę demony wykorzystują pewnie swoją siłę i zastraszają ludzi. Może nie do końca chodzi o obietnice tylko nie mają wyboru w swojej pozycji.
"Jeżeli chcesz więcej się dowiedzieć o obiekcie swoich zainteresowań Katsumitsu, to polecam u źródła."
-Tak pewnie zrobię, za niedługo się z nią spotkam.
Uśmiechnął się, chwaląc się że miał się z nią spotkać. W końcu obiecał Suki na trening w deszczu, ale nie był pewien czy to dobry pomysł.
"Nie do końca chyba się rozumiemy Katsumitsu, ale nie przeszkadzaj sobie, bylebyś nie wykorzystywał mnie jako wymówki. "
-Nie umiem dobrze czytać z ludzi co mają na myśli. Myślałem ze chodziło o wybicie jej z głowy lekkomyślności.
Podrapał się po tyle głowy gdy to mówił, był przekonany że łowcy chodziło lekkomyślność łowczyni. Lekko się zdziwił, o co mogło chodzić w takim razie jak nie o to. Może o ochronę jej, ale nie był pewien dlatego zapytał o co mu mogło chodzić.
"Co powinienem teraz zrobić, skoro do warty mam jeszcze sporo czasu. "
-Warty? Co będziesz lub kogo będziesz pilnował?
Był ciekawy może by sam się wybrał też się na warte lub patrol. Treningi to nie jedyny sposób zdobywania doświadczenia a przy silniejszym łowcy pewnie dużo by się nauczył.
Można powiedzieć, że dzisiejszy dzień był zdecydowanie udany, jeżeli chodziło o jego rozpoczęcie. Oby tylko Ishida zrozumiał, czego mu zabrakło dzisiaj, gdzie popełnił błąd i dlaczego skończyło się to tak, a nie inaczej. Przewaga zasięgu w przypadku broni nie dawał zbyt wiele, zwłaszcza gdy przeciwniki dysponowała większą szybkością, zręcznością i siłą. Tani trick nie przeskoczy przeszkody, które normalnie nie dałby rady przejść o własnych siłach.
- Można powiedzieć, że was śpiących. Zostałem po proszony, żeby w nocy pilnować okolicy i zaalarmować gdyby znowu demony zamierzały wrócić do Yonezawy. W sumie to naturalna kolej rzeczy, że dowództwo chce zapewnić dobry i bezpieczny odpoczynek, aby sytuacja z tamtej pamiętnej nocy się nie powtórzyła. Chociaż teraz wisteria w pełni kwitnie, ale na pewno nie zaszkodzi trochę środków zaradczych... Niestety przez braki w personelu i dużym obszarze będę musiał sam czekać na wroga. Oby wybrali wschodnie zbocze, inaczej może być bardzo nudno. Z drugiej strony to i tak lepsze niż czekanie, aż Tsuyi wróci do siedziby. - Nie ukrywałem tego, że chętnie zawalczyłbym z demonami, mimo że niedawno wróciłem z Nagoi, gdzie również stawałem w szranki. Miałem spory niedosyt i nadmiary energii, które chciałem wyładować na demonach. Niestety lisica i Katsu uciekły, ale co się odwlecze to nie uciecze, następnym razem nie uciekną, jakąś dziwną techniką.
- A ty masz jakieś plany? - Rzuciłem, żeby nie wyjść na egocentryka, który tylko rozprawia nad swoimi sprawami, no i prowadzenie monologu nie bardzo mi leżało.
albo ją przed sobą stworzę
-Nie mam jeszcze dużo doświadczenia, może coś w tym być.
Przetarł ręką pot z czoła, dzisiejszy dzień był dla niego jednym z lepszych w siedzibie zabójców. Sporo się dziś nauczył, co prawda nie udało mu się obronić tykwy Yoshimatsu, ale przynajmniej atak im poszedł lepiej. Ważne że powoli wraz i z innymi łowcami trenowali. Demony zawsze stanowią spore zagrożenie, może po zmianie siedziby uda się łowcą trochę zmniejszyć ich ilość.
"W sumie to naturalna kolej rzeczy, że dowództwo chce zapewnić dobry i bezpieczny odpoczynek, aby sytuacja z tamtej pamiętnej nocy się nie powtórzyła. Do puki nie zmienimy siedziby trzeba być czujnym."
-Prawda, nigdy nie wiadomo kiedy demonom się zachce zaatakować jak już znają położenie Yonezawy. Puki nie zmienimy miejsca siedziby trzeba być bardzo czujnym.
Ostatnio obiło mu się o uszy że korpus zmieni położenie siedziby, przez to że ludzie ostatnio często o tym gadali. To mu nie umknęło tak jak sytuacja z Nagoji. Ciekawe gdzie będzie się znajdować ich siedziba po zmianie lokacji.
"A ty masz jakieś plany?"
-Szczerze to nie mam, więc mogę ci potowarzyszyć. Jeżeli chcesz.
Katsumitsu nie planował nic robić poza spaniem w nocy, więc jeżeli Kagami się zgodzi to z chęcią z nim ruszy na to zadanie. Chciał się jak najwięcej nauczyć od starszego kolegi z oddziału. Może w ten sposób będzie w stanie szybko zyskać na sile aby chronić łowczyni. Nie do końca wiedział co w nim powoduje taką potrzebę. Ale nie chwalił się tym nikomu, bo uważał że mogą to potraktować za dziwne.
- Według mnie to już zawsze powinny być patrole i warty, nawet jak zmieni miejsce. Nigdy nie wiadomo, kiedy wróg ponownie nas namierzy i znowu przeprowadzi atak. A takimi patrolami możemy w pewien sposób przeciwdziałać panoszeniu się demonów w okolicy blisko siedziby. - Odpowiedziałem mu i nieco naświetliłem, że tak powinno być od początku, ale lepiej później niż wcale, wyciąganie wniosków i błędów z porażek, to jedna z najważniejszych umiejętności.
- Raczej góra nie będzie mi suszyć głowy, jeżeli Cię na to zabiorę... Tylko musi mi obiecać, że gdyby powiem, uciekaj, to nie będziesz się dwa razy zastanawiać. Nie chce słuchać wymówkę, czy zapewnień... Ostatnio gdy za bardzo pozwoliłem się komuś plątać między moimi nogami i testować swoje umiejętności, to prawie przypłacił to życiem. - Nie mogło to zabrzmieć delikatnie ozięble, ale było to w dobrej sprawie, w końcu folgowanie Sayace mogło się skończyć tragicznie, drugi raz nie będę miał czyjś ran na własnym sumieniu, mimo że finalnie udał się jej wykaraskać. Tylko widok rannych znajomych źle mi robił na psychikę i samopoczucie.
- W takim razie odpocznij dobrze, bo noc może być ciężka i długa. Chcesz o coś jeszcze zapytać? - Nie wiedziałem, czy był już na czymś taki, ale jak nie spróbuje, to się nie nauczy i zawsze musi być ten pierwszy raz.
albo ją przed sobą stworzę
-Prawda
Przytaknął Kagamiemu, to prawda że patrole powinny być często. Nigdy nie wiadomo czy ktoś nie odkryje kryjówki przez przypadek, albo pojawi się jakiś zdrajca który przekaże informacje. Choć Katsumitu nie wierzył w to drugie po co ktoś by miał zdradzać pozycje kryjówki, było to dla niego nie pojęte jak można zdradzać korpus. Choć nie wykluczał że mogą się tacy zdarzyć, mimo to że nie był w stanie pojąć ich genezy. "Tylko musi mi obiecać, że gdyby powiem, uciekaj"
-Obiecuje, nie będę się nie słuchał. Jak powiesz uciekaj to tak zrobię. Nie chce przeszkadzać na warcie to ważne zadanie.
Powiedział szczerze, nie miał zamiaru utrudniać łowcy zadania a chciał się od niego więcej nauczyć, aby potem mógł sam chodzić na patrole bez większych zmartwień. Choć z kimś jest raz bezpieczniej, dwa można na kimś polegać że ochroni plecy.
"W takim razie odpocznij dobrze, bo noc może być ciężka i długa. Chcesz o coś jeszcze zapytać?"
-Tak zrobię, mam tylko jedno pytanie gdzie będziesz czekał?
Udanie się na spoczynek było dobrym pomysłem w końcu noc nie była krótka, zapytał tylko o najważniejsze. Resztę dowie się na miejscu od łowcy. Pewnie będą mieć chwile aby pogadać, noc jest zbyt długa aby się coś działo cały czas.
-To do później.
Rzucił na pożegnanie i ruszył do swojego pokoju aby odpocząć przed patrolem. Był ciekaw czy już przysłali mu drugą katanę o którą poprosił.
z/t
Nieco dziwne dobrał słowa, a przynajmniej mi tak się wydawało. W końcu mógł powiedzieć, że będzie się słuchał, a tutaj jest dwa razy nie, mam tylko nadzieje, że nie jest to jakaś gra słów i czegoś nie dopatrzyłem, a on później mi powie, że przecież wcale nie obiecał, że będzie posłuszny czy coś. A z drugiej strony to i tak za bardzo nie miał wyboru, bo musiał słuchać poleceń wydawanych przez kogoś starszego stopniem.
Mogły mu się nie podobać, ale na takie rzeczy nie było laku, chyba że chciał mieć sporo problemów i kar od filarów, czy innych pilnujących porządku w korpusie.
- Będę trzymał za słowo. Spotkamy się w Iwakurze, bardzo charakterystyczne miejsce nie powinieneś mieć problemu z jego odnalezieniem. A gdybyś jednak nieco miał problem, zawsze możesz poprosić swojego kruka, żeby Cię tam zaprowadził. - Podrzuciłem mu drobną poradę, która ogólnie powinna ułatwić mu życie, gdyby się kiedyś zgubił. Wystarczy poprosić kruka, żeby zaprowadził Cię we wskazane miejsce, zwierzęta miały lepszy wewnętrzny kompas, a do tego te latające to już w ogóle.
- No to do później. - Pożegnałem się z Katsumitsu i w pierwszej kolejności poszedłem jeszcze do kantyny, żeby zjeść co niego. W końcu wysiłek fizyczny wzmagał apetyt, a ja dzisiaj miałem ochotę na pieczone mięso i warzywa.
Może moja zachcianka zostanie wysłuchana i dzisiaj akurat to podają, a jak nie to będę musiał się ładnie uśmiechnąć do staruszka, żeby zrobiła trochę tej swojej popisowej wołowiny. Rzadko ją robił, ale zdecydowanie było warto poczekać, te soczyste rozpływające się kawałki w ustach i odpowiednio zgrilowane warzywa, niestety dzisiaj alkohol nie wchodził w grę do obiadu, oby tylko się nie obraził za odmówienia go.
Z/T
albo ją przed sobą stworzę
Nie możesz odpowiadać w tematach