Nietypowa? Fikcyjna? Niespotykana? Jakaś taka… inna. Ciężko było mu się postawić w tej sytuacji, ale.. to nie miało znaczenia! On tu był. Był tutaj teraz i z nią. Te wszystkie chwile, które razem spędzili. Chwile, które z jednej strony można by było zliczyć na palcach jednej ręki z perspektywy całego życia. Chwile, które przecież tak bardzo naznaczyły już większy fragment jego życia. Bo przecież… od momentu, gdy ją tylko poznał, to jego życie nie było już takie samo!
Zbliżenie się do kogoś innego. Zbliżenie się, ale też i odsłonięcie i pozwolenie sobie samemu na to, by.. cóż. W ogóle pozwolenie sobie! Na tyle rzeczy! Na tyle uczuć, wrażeń, myśli. Te kilka dni niecałe dwa lata temu, które zmieniły cały ten jego czas „po”. Kiedyś uważał, że swoje życie mógł rozbić na dwie części. Pierwsza sprzed ataku demona, który zabił jego rodziców. I druga: po tym jak przeżył i zdecydował się podążać za zabójcą demonów i dołączyć do korpusu.
A dzisiaj?
A dzisiaj miał wrażenie, że jego życie mogło się dzielić… też na dwie części! Tę sprzed poznania Yukino i tę po jej poznaniu. W końcu poznanie jej tyle zmieniło! Zmieniło go jako osobę i to w sposób, który nie do końca rozumiał. Zdecydowanie był inny po tym jak ją poznał.
A teraz, gdy dane było mu ją ponownie spotkać i… zbliżyć się do niej w sposób, który mógł się pojawić tylko i wyłącznie w najśmielszych snach i tych najbardziej wstydliwych myślach? Miał to teraz! I to wszystko przekraczało jego pojęcie i oczekiwania. To było… o wiele lepsze! Gdy mógł ja naprawdę dotknąć. Gdy czuł dotyk jej delikatnych, miękkich i lekko zwilżonych warg. Gdy czuł ciepło i każdy nawet najlżejszy ruch jej ciała Gdy słyszał każde jej westchnięcie… lepiej! Gdy słyszał jej oddech, tak nierówny, przerywany… gdy słyszał jak brali krótkie wdechy pomiędzy kolejnymi krótkimi pocałunkami. Gdy czuł ten jej oddech na swoich rozgrzanych wargach. Gdy czuł te wszystkie cholernie pozytywne bodźce, których nie potrafiłby opisać w słowach, bo ostatecznie jednak raczej nie miał zbyt rozbudowanego słownika, jak na zwykłego chłopaka z niższych klas przystało. Ale… to, ze nie potrafił tego opisać… nie znaczyło, że tego nie odczuwał!
Relacje między ludźmi… sprawiały mu problemy! Nie był dobry „w relacje”. Nie był tym bardziej dobry w relacje kobiet z mężczyznami. To była kwestia nie tylko tego, że był niedoświadczony, ale również tego, że… jedyne co wiedział, to to co sam widział! Co mógł się domyślać! On nie miał rozmowy na ten temat. Przy czym wiedział, że dzieci to się nie znajduje w kapuście, ani nie przynosi ich bocian. Wiedział takie rzeczy! Nie wiedział… cóż. Innych rzeczy! Przy czym… czy to było teraz istotne?
Raczej nie.
W końcu… i tak nie miał czasu, by o czymkolwiek myśleć. Nie.. on po prostu pozwalał prowadzić się swojemu instynktowi.. reagował na bodźce, które przechodziły przez jego ciało. Robił to, co… co zdawało się przynosić najlepsze efekty! Oczywiście.. z jego perspektywy. To pewnie było samolubne. Tylko.. czy on w tej sytuacji nie zachowywał się samolubnie? Kierował się żądzą. Emocjami. Uczuciami! Jedynym przebłyskiem tej jego w pewnym sensie delikatnej natury było to, gdy wydukał z siebie… „jeszcze”. Dając do zrozumienia, że mu… mało! Do cholery, było mu tak mało! Chciał więcej! Zgodziła się… też tego chciała, więc może nie był taki samolubny jednak?
Muskał jej wargi swoimi, gdy tak się delikatnie całowali. Robił to po raz pierwszy. I było tak elektryzujące: wiedział już dlaczego ludzie tego chcieli. Takich zbliżeń. Były cholernie przyjemne. Rozumiał to teraz! Też chciał… chciał tego więcej! I to, że był tu i teraz z Yukino było tak cholernie wyjątkowe! Gdy nagle poczuł jej języczek na swojej wardze… nie wiedział do końca co się stało! Rozchylił lekko usta i oczy, by ujrzeć jej twarz… z takiego bliska. Dojrzeć rumieniec na jej twarzy, który w tak uroczy sposób podkreślał jej niewinność… chociaż to co robili z niewinnością miało wspólnego niewiele!
Po chwili dotarło do niego co robiła… co się stało.. i sam wyszedł naprzeciw swoim językiem, w pewnym momencie i zahaczając jego czubkiem o ten należący do niej… puszczając po całym jego ciele jakąś wręcz elektryzującą falę ciepła i doznań… które przecież poznawał na bieżąco. Tutaj. Teraz. Z nią!
Zamruczał w pewnym momencie, w akompaniamencie tych jej pomruków, ale również tych ich westchnień i głębszych oddechów. Tych subtelnych.. mlaśnięć, gdy ich usta się od siebie oddalały na ułamek sekundy, by znowu się w tym pocałunku złączyć. Delikatnym… ale wyraźnym. Jak… dwoje niedoświadczonych kochanków!
Przesunął dłonią po jej udzie, a… ona westchnęła głośniej, gdy do tego wszystkiego naparł na nią, intensyfikując te doznania płynące z jej bliskości. Jak nigdy czuł się tak… rozkojarzony! Jakby przestał myśleć. Skupiał się tylko na… na tych doznaniach. Na bliskości. Na dotyku i przyjemności z niego płynącej.
Było mu gorąco, tak cholernie gorąco!
To jej wcześniejsze westchnięcie było podniecające, ale gdy nagle oderwała się od jego ust, a on poruszył wargami, nie mogąc zlokalizować jej delikatnych usteczek, to zamruczał. Ciężko powiedzieć co to był za pomruk! Niezadowolenia? Irytacji? A może był spowodowany niedosytem? A może… może to wszystko po trochu?
Rozchylił powieki, by spojrzeć na nią swoimi rozszerzonymi do granic możliwości źrenicami. Odetchnął głęboko, wypuszczając powietrze przez nos. Przeniósł wzrok niemalże od razu z jej oczu na zagryzioną dolną wargę. Dopiero po chwili dotarło do niego, że ten ruch jej warg szedł w towarzystwie słów, które cicho wyszeptała. Zamrugał kilkukrotnie, przenosząc teraz spojrzenie na jej oczy.
— Nigdy… z nikim.. — Powtórzył po niej, nie rozumiejąc przez chwilę o co jej chodzi. A gdy dotarł do niego sens jej słów, to…
Zaczerwienił się i to mocno.
Tak jak w jej towarzystwie.. chyba nigdy. A spalił przynajmniej kilka buraków przecież w całej historii ich znajomości!
— Tak... znaczy... nie… znaczy… no.. ja.. ja też nie… — Wydukał teraz on. Przesunął dłoń z jej biodra na pościel i podpierając się po jej bokach, uniósł się wyżej.
— Ale... my.. — Przełknął ślinę, oblizując się nieświadomie po dolnej wardze.
— ja też nigdy z nikim.. — Powiedział cicho, odwracając wzrok w bok, lekko zawstydzony. Czy chciał? Cholera.
Oczywiście, że tak!
— Y..Yukino... — Mruknął cicho, ledwie słyszalnie wręcz.
— Ale… może.. jeszcze nie? — Zapytał cicho, odwracając wzrok gdzieś w bok, cały czas zawstydzony. Czyżby… czyżby się zestresował? Na to wychodzi! Nie spodziewał się, że to zajdzie tak daleko, a na pewno nie dzisiaj! Dobra… jeszcze wczoraj nie myślał, że spotka Yukino, a teraz… musiał to sobie jeszcze poukładać.
A może.. oboje powinni?