Sōsetsu
Zabójcy DemonówOddech Wody16663
Data urodzenia 06/12/1633
Miejsce pochodzenia Okolice Nagoi
Miejsce zamieszkania Tsurugi
Klasa społeczna Rzemieślnicy
Zawód Zabójca demonów
- Jego imię składa się ze znaków, które można czytać jako „niebieski”, „blady”, lub „śnieg”. To imię zostało mu wybrane ze względu na to, że zaraz po urodzinach był wręcz nienaturalnie blady a na zewnątrz panowała śnieżyca.
- Nie jest najbardziej towarzyską osoba, jego preferowany sposób spędzania czasu, to… nie spędzanie go z innymi. Nie jest tak, że nie rozmawia z innymi, ale najlepiej się czuje, gdy może stać sam w wodzie, pozwalając nurtowi lodowatej wody łaskotać go po odkrytej skórze.
- Nie lubi ciepła, zdecydowanie bardziej woli zimniejsze okresy w roku, ale i te chłodniejsze dni. W lecie, czy w gorętsze dni raczej woli spędzać czas w cieniu, nie dając się muskać bezpośrednim promieniom słońca, gdyż… ma skórę, która źle reaguje na zbyt długą ekspozycję na słońce.
- Jedyny alkohol jaki toleruje to sake, inne mu kompletnie nie smakują. Nie znaczy to, że sake pije, na pewno mu się czasem zdarzy, ale… zdecydowanie częściej odmawia.
Przysiadł na drewnianej kładce nazywanej “Nagashi”, z której rybacy korzystali podczas swoich połowów. Nurt rzeki nie był tak gwałtowny jak w ostatnich dniach, ale nadal spokojnie mógłby porwać kogoś, kto byłby na tyle nierozsądny, by do niej wejść. Czuł mróz uderzający od wody, a jego nagie stopy zanurzone w wodzie po kostki, przypominały mu o czasach, które były – dla niego – zdecydowanie spokojniejsze i prostsze. Woda momentami chlapała, mocząc mu nogawice, ale się tym kompletnie nie przejmował, w końcu ubiór zabójców demonów miał wiele zalet, w tym: był nieprzemakalny. Teraz myślami był gdzie indziej i… powinien zdawać sobie sprawę, że taka nieuwaga i „nieobecność” zakrawała o głupotę. Okres Keichitsu wiązał się z niską, często ujemną temperaturą. Ta jednak go nie przerażała.
Pamiętał, jak już za dziecka, gdy tylko zaczął pomagać swojej matce przy jej pracy jako praczka chodził razem z nią, by w nurcie rzeczy namaczać i/lub płukać ubrania, którymi się w danej chwili zajmowali. Czymś parać się trzeba było i było też normalnym, że dziecko zajmowało się tym samym co rodzice, albo po prostu im przy tym pomagało. W jego przypadku nie było wcale inaczej.
Po pewnym czasie zauważył, że wsłuchiwanie się we wszystkie dźwięki wydawane przez rzekę. Szum wody, któremu towarzyszyły najróżniejsze trzaski, skrzypienia, szelesty… przynosił mu spokój. Tak samo, jak czynności, które musiał wykonywać. Sōsetsu był cierpliwym i spokojnym dzieckiem i cieszył się z faktu, że mógł swoim rodzicom pomagać przy ich pracy.
Mimo to – jak to dziecku, czy też nastolatkowi – zdarzały się błędy. Tak jak wtedy, gdy zostawił kosz z częścią ubrań nad brzegiem rzeki. Nie mogli pozwolić na to, by zostały tam do rana – a prawda była taka, że ciężko było przewidzieć, w jakim stanie były już teraz. Czy nie dorwałyby się do nich jakieś zwierzęta, które by mogły je porwać, poszarpać, zniszczyć… co oczywiście rzutowałoby na reputację jego rodziców. I wiązałoby się tez oczywiście z kosztami i zwykłym wstydem. Mimo faktu, że robiło się coraz ciemniej, Sōsetsu uparł się, by po te ubrania pójść samemu. Miał kilkanaście lat i nie bał się samemu pokonać drogi do rzeki, która była oddalona o niecałą godzinę drogi w jedną stronę. Przez to, że musiał tę drogę pokonywać czasem nawet kilkukrotnie dziennie, ale i dzięki czasowi, który spędzał na najróżniejszych aktywnościach fizycznych, był w naprawdę świetnej formie fizycznej.
Udał się tam zgodnie ze swoimi słowami, by znaleźć – szczęśliwie – nieruszony kosz z ubraniami. Opłukał zimną wodą twarz, by się jeszcze bardziej orzeźwić i ruszył z podniesionym koszem w kierunku domu.
Historia Sōsetsu jest smutna, tak, jak wiele innych i przyszłe dołączenie do Korpusu Zabójców Demonów go w tym utwierdziło. Nie był pierwszym dzieciakiem, który natknął się na krew i zmasakrowane przez demona ciała swoich rodziców. Jednakże był jednym z tych szczęśliwców, którym udało się takie coś przeżyć. I to właśnie ta wcześniej wspomniana forma fizyczna mu na to pozwoliła. Gdyby szybko stracił oddech, albo pozwoliłby zmęczeniu, czy znużeniu wziąć górę, podzieliłby los swojej rodziny. Demon był szybki, silny, ale sam chłopak był niezwykle wytrzymały i… miał pod ręką wiele przedmiotów, którymi mógł rzucać, zasłaniać się… tylko oczywiście nie mógł nic zrobić swojemu przeciwnikowi. Nie trwało to jakoś bardzo długo, ale wiara w możliwość przeżycia stopniowo go odpuszczała. I, gdy było już blisko tego, by demon w końcu przebił się przez jego – swoją drogą, pełną dziur – obronę, to… kilka chwil później było już po wszystkim.
Jak się miało później okazać, młody mężczyzna, który przyszedł mu na pomoc, ratując go przed losem, który spotkał jego rodziców był zabójcą demonów.
A później? Cóż, ogromny upór i ponownie wspomniana wytrzymałość pozwoliła mu męczyć mężczyznę tak długo, by ten pozwolił mu iść razem z nim. Nie mógł samodzielnie wziąć go na swojego ucznia, ale widząc jego determinację, upór i potencjał, zaprowadził go do kogoś, kto mógł. Najpierw jednak zaopatrzył go w podstawowe informacje, które były takowymi, ale dla zabójców demonów. Ostatecznie, były to tylko informacje, a prawdziwa próba, szkolenie i trud? Dopiero miały nadejść. To był rok 1648.
Trening rozpoczął niewiele po tamtych wydarzeniach. I… tak jak długo myślał, że jest wyjątkowy, tak ciężki trening, ogromne wymagania i trudne rzeczy do nauki uzmysłowiły mu, że tak jednak nie było. Cóż, życie w jego przypadku pokazywało, ze zawsze jest ktoś mocniejszy, lepszy, szybszy, wytrzymalszy i przez następne lata tylko utwierdzał się w tym przekonaniu.
Uczył się pilnie, znosił wszystkie te trudy ze świadomością, że… musi być lepszy, silniejszy, wytrzymalszy. Pomóc innym, by nie spotkało ich to, co wydarzyło się jemu. Chociaż… to nie był główny, ani najważniejszy dla niego poziom. Nie mógł wyrzucić z siebie tej całej wściekłości i żalu za zamordowanie jego rodziny, bo odpowiedzialny demon tej samej nocy pożegnał się z tym światem. Uświadomił sobie, że to jedna osoba stoi za wszystkimi demonami, ale… też to, że marzenie o ścięciu jego głowy to marzenie ogromu ludzi. I to całej grupy ludzi, której powoli stawał się częścią.
Tak minęło mu kilka lat, ciągle walcząc o lepszą – silniejszą, wytrzymalszą, szybszą – wersję siebie. Wersję siebie, która byłaby w stanie sprostać walce z demonem, wykonywaniu misji i pomocy innych. Miał gorsze momenty, ale nigdy nie tracił celu z wzroku. Nigdy nie miał ochoty zrezygnować i to chyba dzięki temu swojemu – momentami wręcz niezrozumiałemu – uporowi, udało mu się dotrzeć do ostatniej prostej przed otrzymaniem własnego miecza. Ostatni egzamin.
Egzamin, który równocześnie nie mógł wydawać się łatwiejszy, czy trudniejszy. Zadanie było proste: wyeliminować demona. Zadanie nie było jednak łatwe: to miał być w końcu pierwszy samodzielnie pokonany demon. I tak jak to wszystko się wydawało proste, tak… na niemalże ostatniej prostej wszystko prawie szlag trafił. Moment zawahania, braku skupienia i rana, którą odniósł mogłaby być o wiele poważniejsza. Pazury, wbite przez demona w jego klatkę piersiową równie dobrze mogły pozbawić go życia, gdyby wbiły się trochę głębiej. To uświadomiło mu – po raz kolejny -, że nic nie jest proste. Że moment zawahania, czy nieuwagi może kosztować go życie.
Szelest inny, niż te pozostałe, które słyszał od momentu usadowienia się na kładce wyrwały go z tej autorefleksji. Pierwszy, drugi, kolejny… cała seria dźwięków zdradzająca, że na miejscu pojawił się cel jego wizyty w tej okolicy. W końcu Sōsetsu nie był tutaj bez powodu. Miał misję do wykonania i jej cel, właśnie się pojawił. Wciągnął powoli powietrze, pozwalając tlenowi rozejść się po jego organizmie, wzmacniając jego atrybuty fizyczne. Coś, co jeszcze kilka lat temu było dla niego niezwykle ciężkie, dzisiaj przychodziło mu z nieporównywalną do wtedy łatwością. I kolejne już jego starcie z demonem miało zaraz się rozpocząć. A gdy się skończyło, mógł ze spokojem schować swój miecz nichirin.
Some say in ice.
!
Twoja Karta została zaakceptowana, a ty właśnie wstąpiłeś w szeregi Zabójców Demonów.
Co więcej, na start dostajesz 50 punktów, które możesz przeznaczyć na rozwój postaci. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach