Rozległa, płaska przestrzeń między budynkami mieszkalnymi przeznaczonymi dla zabójców demonów. Wyraźnie wydeptana, posiadająca resztki trawy, stanowi miejsce dla niektórych ćwiczeń i treningów młodych adeptów.
"Dziś nie wywróciłam podestu."
Pochwaliła się w myślach łowczyni, z kamienną posturą na twarzy chowając łańcuch. Grudniowe słońce dopiero niedawno zawitało nad siedzibą łowców. Tatsu nie czuła się jednak ani trochę senna, dzięki adrenalinie jaki dał jej poranny trening. Oraz pobudzeniu jakie zaznała dzięki porannemu samookaleczeniu.
Uderzyła siebie rózgą zrobioną z kolczastych gałęzi krzewów rosnących w okolicy mocniej niż zazwyczaj. Chcąc ukarać się, za wczorajszą porażkę, w próbie trafienia dzbanka na oślep. Za błąd, który w normalnych okolicznościach mogło skończyć się dla niej śmiercią. Zbyt prostą ucieczką od pokuty, za czyn jaki popełniła...
Była kompletnie nieświadoma ran, jakie sobie zadawała w ten sposób. Najważniejszy był dla niej fakt, że bolą, a skoro dzisiejszy ból jest mocniejszy niż normalnie, to na to w pełni zasługuje. Po jakimś czasie się zagoi, a wtedy pozostanie po niej jedynie strup lub blizna. Przeżyła w końcu znaczną część swojego życia, bez dobrodziejstw nowoczesnej medycyny, to da radę przeżyć i teraz.
Mimo to poczuła, jak wraz ze spadkiem adrenaliny, ból zaczął stawać się silniejszy. Usiadła powoli na podłodze, łapiąc się w miejscu bólu. Poczuła w dotyku czerwoną ciecz, która znalazła się na jej palcach.
"Może trochę przesadziłam..."
Kobieta powoli podniosła się, trzymając cały czas rękę pod jej ubraniem. Musi tylko odciąć swój umysł od bólu i skupić się na kontynuacji treningu. To przecież nie może być trudne... W walce może nie mieć czasu na opatrywanie... Potem rozejrzy się za kimś, kto będzie w stanie ją opatrzyć...
Znalazłszy się na miejscu chwyciła sztylety w dłonie, ale na tym poprzestała - zauważyła, że w pobliżu ćwiczyła zabójczyni z bronią długodystansową, sugerującą Oddech Kamienia. Medyczka zjawiła się akurat w momencie, gdy ta podnosiła się z ziemi, najwyraźniej chcąc kontynuować trening po przerwie. Postanowiła przejść nieco dalej, by nie wchodzić jej w drogę... i wszystko byłoby w porządku, gdyby jej wyostrzony wzrok nie wychwycił podejrzanego gestu oraz czerwonych kropel, które zaczynały przesiąkać przez ubranie na plecach. Stanęła nagle w miejscu, przez chwilę zwyczajnie się przyglądając. Naruszona rana czy coś świeżego, z tego poranka? Tak czy siak, nie była w stanie tego zignorować. Zacisnęła dłonie w pięści na parę chwil, wzięła głęboki oddech i podeszła do zabójczyni nim ta powróciła do dalszych ćwiczeń. Celowo stąpała głośniej, w razie jakby nie została zauważona. Znalazłszy się bliżej boku kobiety skinęła jej głową.
- Co ci się stało? Krwawisz - powiedziała rzeczowo, zerkając z mniejszej odległości na czerwone plamy i rękę schowaną pod ubranie w ich miejscu.
how lucky we are
Nie mogąc znaleźć powodu wyjaśnienia swojej słabości zrobiła krok w bok, chcąc oddalić się od Reiko:
- To nic poważnego. - powiedziała neutralnym głosem czarnowłosa, krzyżując swoje ręce. Niemal natychmiast dostała nagłego olśnienia, strzelając kolejnym zdaniem niczym z procy - Poślizgnęłam się i upadłam na fragmentach wazonu. To tylko drobne skaleczenie.
Nawet nie zauważyła, jak drobna smuga krwi zaczynała powoli spływać z jej pleców, spadając na kamienną posadzkę placu. Oraz że ból pleców, podświadomie doprowadził ją do lekkiego zgarbienia. Czuła wewnątrz wielki wstyd, że musi tak głupio kłamać. Ale przyznanie się do prawdy mogło być jeszcze gorsze. W końcu, gdyby wyszło na jaw, że się skrycie bije, musiałaby wyjawić komuś wyżej powód tego aktu. Musiałaby się uratować kolejnym kłamstwem. Bo prawda ją nie wyzwoli, a prawdziwy powód pokuty raczej nie obejdzie się bez echa. Znajdą się tacy, którzy będą chcieli, by popełniła seppuku za to co zrobiła. Znajdą się również ci, co będą jej współczuć. Nie zasługuje na względy i jednych i drugich. Ktoś taki jak ona, nie zasługuje na tchórzowski akt łaski, jakim jest popełnienie samobójstwa, w akcie odzyskania honoru. Ani na łaskę dobroci innych. Tylko na dalsze życie w cierpieniu. Na które szczerze zasługuje...
Popatrzyła na sztylety Reiko i próbując podświadomie zmienić temat powiedziała spokojnym głosem:
- Udajesz się na trening? Akurat zwalniam plac. Muszę to tylko sprzątnąć...
( zt z racji eventu. Jak chcesz kontynuować wątek Reiko, to umówmy się na retro.)
Ranek tego dnia był piękny. Niebo czyste i pełne błękitu, a słońce choć chłodne, to zwiastowało już zbliżającą się wiosnę. Mizunoto oddechu pioruna byli tak pochłonięci treningiem, że w pierwszej chwili nie zauważyli obecności Juna - pioruna z długim stażem, wyłączonego z czynnej służby z racji rozległych ran i kontuzji. Poruszał się głównie o lasce, bo rozszarpanej nogi nie udało się poprawnie złożyć w całość. Nie tracił jednak hartu ducha i chętnie dzielił się wiedzą i doświadczeniem. Teraz przyglądał im się spod krzaczastych brwi swoimi brązowymi oczami. Oceniał mocne i słabe strony analizując ich kolejne ruchy i tego jak pilnują oddechu. Ciężko powiedzieć, czy był zadowolony z nowego pokolenia zabójców, czy może uważał ich za stracony potencjał. Odchrząknął głośno i wkroczył na polanę.
- Otrzymaliście misję. Wasza czwórka ma udać się do osady Chizu i sprowadzić tu bezpiecznie Hanę i dwójką jej dzieci. To rodzina Uryuu, chcą zamieszkać w Yonezawie, pod naszą opieką. - zamilkł, jakby sprawa była oczywista. Głos tylko lekko mu zadrżał gdy wspomniał zabójcy pioruna. Jego poświęcenie uratowało wiele żyć, nie tylko cywilów, ale też innych zabójców. Historia go nie zapomni tak długo, jak istnieć będzie Yonezawa i zabójcy. - Po krwawej pełni* podróże niosą ze sobą jeszcze większe ryzyko. Ich wioska nie jest już w "naszej" strefie wpływów. Co strach może zrobić z człowiekiem... - powiedział to ze wstrętem, jasno dając do zrozumienia co myśli o decyzji ludzi z tamtych regionów. Tchórze. - Na dodatek jedno z dzieci to marechi. - westchnął ciężko. Wszyscy dobrze wiedzieliście, jakim przekleństwem potrafiła być ta przypadłość. Niektórzy nawet bardziej od innych.
- Czeka was długa droga, jakieś siedem dni w jedną stronę. Zabierzcie ze sobą co trzeba i ruszajcie. W swojej siedzibie powinna być póki co bezpieczna, ale teraz czuje się pewnie tam zamknięta jak w klatce. - potoczył spojrzeniem po całej czwórce. - Wierzę, że sobie poradzicie. - dodał jeszcze i uśmiechnął się trochę. Po ostatnich stratach mocno podupadł na duchu, ale widać było, że traktował ich wyprawę jako szansę na zrobienie czegoś dobrego. Zapewne chciał pójść z nimi, ale byłby tylko ciężarem. Tego jednak nikt nie musiał mówić głośno.
*krwawa pełnia - ostatni event
Kwestie organizacyjne:
- Kolejność odpisów: dowolna, tutaj dajecie z/t i kontynuujemy w nowym temacie
- Czas na odpis: do 2.02.2022 godz 20:00
- Demony otrzymają stosowne informacje na PW :*
- Shi no kata: Enra.. - Powiedział spokojnie, przyjmując pozycje do podstawy i zwiększając swoje obroty "Skup się, skup się." Przelatywały mu myśli co raz częściej i intensywniej, gdy tylko przyśpieszał.. By tylko w pewnym momencie źle zabrać oddech, zbyt nierówny oraz płytki by to się udało, jednak wystarczający by przez klatkę przelał się charakterystyczny ból... Takashi szybko się złapał, nieco się schylając i starając się utrzymać równowagę, gdy tylko udało mu się zwolnić obroty by przyjąć bezpieczną pozycje. "Muszę zacząć od podstaw" Przyznał z niesmakiem, musiał uregulować oddech i jego płynność zanim będzie chciał zwiększać siłę formy.
Po raz ostatni przed wyjściem obrócił klepsydrę.. Wsłuchując się cicho w przesypujący się piasek.
Już pora.
z/t na misje
Skinęła głową że rozumie wytyczne jakie dostała od Juna. Wzmianka jednak że jedno z dzieci Uryuu jest Marechi aż zbladła. "Szlag.. tylko tego brakowało.." przemknęło jej przez myśl. Wiedziała że dzieciak będzie niczym wabik przez całą podróż do Yonezawy. Musieli się przygotować. Ale wiedząc że wyrusza wraz z Shotaro i Takashim czuła się bardziej pewna niż kiedykolwiek. Wiedziała że może na nich polegać. Co do Keihy, nigdy nie widziała go w akcji, nie miała też okazji z nim ćwiczyć. Nie wyglądał też na zahartowanego w boju wojownika. Ale wierzyła że jego pomoc będzie nieoceniona na tej misji. Skoro został im przydzielony to musiał być wybitnym zabójcą. Pokłoniła się przed Junem i ruszyła się przygotować przed misją.
Pierwsze kroki skierowała do swojego pokoju. Pakując do torby najpotrzebniejsze rzeczy na misje. Wyczyściła i naostrzyła swój miecz, mocując go za pasem po swojej lewej stronie. Ubrana w strój zabójcy, narzuciła na siebie jeszcze Ciemno granatowe haori i wyszła z pokoju kierując się do pokoju Kamy żeby się z nim jeszcze pożegnać przed wyruszeniem na misje.
Pukanie do drzwi i nawoływanie nie przyniosło żadnego rezultatu więc wyciągnęła kawałek papieru i coś do pisania. Wiadomość była krótka ale treściwa. Nie miała zamiaru się rozpisywać. Złożyła karteczkę w pół, podpisała jego imieniem i wsunęła ją przez szczelinę pod drzwiami. Wzięła głębszy wdech i ruszyła w wyznaczone miejsce spotkanie całego składu przed wyruszeniem w dalszą podróż.
Z tematu na misję!
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Przerwał ćwiczenie ze swoim mieczem i spojrzał na nowo przybyłą osobę. Słuchał dokładnie tego co miał do powiedzenia doświadczony zabójca. June był doświadczoną osobą, od której mogli czerpać całą masę wiedzy, choć ciężko było stwierdzić po jego minie co on o nich myśli. Czasami ktoś mógł się do ciebie uśmiechać, a w myślach życzyć ci najgorszego. Tak więc nigdy nie należało oceniać książki po okładce.
Shōtarō uspokoił swój oddech i skupił się na słowach June’a. Nie wiedział, że Tsuna ma rodzinę, ale prawdę mówiąc nie znał zabójcy zbyt dobrze, tak samo jak to było, ale nawet on był świadom zasług, które zmarły zabójca oddał ludzkości. Dlatego pomoc jego rodzinie była naturalną rzeczą, a wręcz sprawą honorową, którą powinni doprowadzić do końca. Misja musiała być również poważna skoro wysyłali całą czwórkę zabójców. Ochrona trzy osobowej rodziny, z marechim. Szykuje się naprawdę wspaniała wyprawa.
Ciemnowłosy kiwnął głową i tak jak Takashi udał się do swojej kwatery po najważniejsze rzeczy. Nie mógł się za bardzo obciążyć z uwagi, że czekała ich długa droga dlatego wybrał najbardziej potrzebne rzeczy, które z pewnością im mogą pomóc. Widział też, że jego kompan przyglądał się mapą. Dobry pomysł, który Shoto zmodyfikował na swój sposób. Zwyczajnie zabrał ze sobą jedną ze swoich prywatnych map. Dzięki temu będzie im o wiele łatwiej w trakcie podróży, jak i w czasie drogi powrotnej. Może dzięki temu ominą kilka demonów i niepotrzebnych starć. Bo to, że do starć dojdzie było tak pewne, jak to iż demony nie lubią się opalać.
Przed drogą odmówił jeszcze modlitwę w chramie. Za pomyślność dla siebie, towarzyszy i rodziny, którą mieli chronić. Zdawał sobie sprawę, że jeśli będzie trzeba odda swoje życie, aby zapewnić innym bezpieczeństwo. Taka była natura ich pracy i wszyscy się z tym zgadzali. Ostatni raz spojrzał na swój pokój i wziął Inazumę do ręki, a następnie opuścił pokój. Oby było im dane tu wrócić w całości.
z.t na misję
Oczywiście, paskudny dzień musiał stać się jeszcze paskudniejszy, gdy odnalazł ich Jun. Słuchając słów zabójcy przybierał coraz bardziej zbolałą minę; z zewnątrz można było łatwo dojść do wniosku, że rozpaczał nad losem rodziny. Na co ci było, Keiho, wracać do Yonezawy... Nie żeby miał wybór, otrzymawszy wezwanie, by stawić się w siedzibie. Westchnął dyskretnie i schował miecz, zaś z jego rękawa wysunął się prosty wachlarz. Stuknął nim w otwartą dłoń.
- Jun-senpai, młodsi zabójcy postarają się nie zawieść twojej wiary w ich umiejętności. Dziękujemy ci za przekazanie nam wieści - powiedział neutralnie, kłaniając się starszemu mężczyźnie.
Oddalił się jako ostatni, idąc tuż za pozostałą trójką do kwater - w końcu podążali w tę samą stronę. Na miejscu zapakował swoją torbę podróżną w zapasowy strój, swoje przyprawy i nożyk, który będzie przydatny w razie konieczności rozbicia obozu. Nie zapomniał o pieniądzach, za to z ciężkim sercem odrzucił myśl o wystrojeniu się elegancko. Długie podróże były bólem w tyłku i trudno było w nich utrzymać czystość. Tym razem westchnienie, które wyrwało się z jego piersi, było głębokie i długie, jakby ubolewał nad zmarłym członkiem rodziny. Dołożył drobne przekąski na poprawę nastroju. Zapas jedzenia będzie można kupić po drodze, a produkty o krótszej trwałości uzupełniać.
Dwójka słabych ludzi i marechi na dokładkę... Cóż, w przeciwieństwie do Juna, nie był szczególnie przekonany o powodzeniu misji. Jednak jeśli dojdzie do tragedii, winą siedziby głównej będzie wysłanie niedoświadczonych, młodych zabójców do misji. Z tą myślą Keiha opuścił swój pokój, by wyruszyć w wyznaczone miejsce.
zt.
I love everything
fire's spreading all around my room
my world’s so bright
it's hard to breathe but that's alright
h u s h . . .
hold your breath and feel the tension
devils hide behind redemption
honesty is a one-way gate to hell
— Kuso...!
Wspomnienie wydarzeń z przeszłości wznieciło w jej sercu gasnący już prawie ogień. Zawsze, gdy prawie udawało jej się stłumić w zalążku to potworne poczucie straty coś przypominało jej o bólu z tamtego okresu. Czuła jak całe ciało napina się, każdy poszczególny mięsień, a palce zaciskają się na rękojeści jej katany. Głęboki wdech, otworzenie złotych oczu. Ujęła broń w obie ręce i jednym, zamaszystym ruchem ścięła pozostałości bambusów, gniewnie.
Nie czuła się najlepiej, jakby demony przeszłości ją nadal prześladowały i nie pozwalały zapomnieć. Przecież minęło już tyle lat, a ona całkowicie była poświęcona wyższemu celowi. Zemsta, za krzywdę na jej rodzinie, zemsta, za ból i cierpienie. Za nieprzespane noce, za ronione dniami łzy.
Wypuściła w końcu powietrze spomiędzy ust, a jej ramiona powoli opadły. Nie mogła pozwolić, by negatywne emocje nią zawładnęły. Starała się nad tym panować, nad swoim gniewem, rodzinnym przekleństwem, który płynął w jej żyłach. Było to ciężkim zadaniem, zwłaszcza że pewna osoba miała czelność spóźniać się na ich wspólne spotkanie.
Schowała katanę odwracając się bokiem do wejścia na pole treningowe. Ani śladu po nim, ani po jej kruku. Czyżby zwierzę zgubiło się tak samo jak i ten młodziak? Pokręciła głową krzyżując ręce na klatce piersiowej i unosząc podbródek. Wbite, smutne spojrzenie złotych oczu nie schodziło przez bardzo długi czas z nieba, które było puste. Ani jednej chmurki, a jednak - dookoła zima i mróz. Spomiędzy jej warg wydobyła się malutka para; ciepłe powietrze z jej płuc zderzyło się z chłodem japońskiej zimy.
— W sumie... Jeśli przyniesie ze sobą jedzenie, to mu wybaczę to spóźnienie.
Burczenie w brzuchu dało jej się we znaki. Na twarz wstąpił niezadowolony grymas; dobrze, że nikt tego nie widział i nie słyszał. Wyprostowała się wzdychając ciężko i na moment znów przymknęła oczy pozwalając by wiatr mierzwił jej skórę twarzy oraz włosy.
I thought wearing your mask
Would let me understand
Now I'm just covered in
The dirty blood of man
Powoli zbliżałem się do miejsca zbiórki. Idąc ku wydeptanej w śniegu ścieżce nasłuchiwałem głosu An. Wiedziałem, że będzie pierwsza i zacznie trening beze mnie, taka po prostu jest. Mam nadzieję, że nie będzie robić scen za moje spóźnienie. W końcu przygotowałem jej żarcie, prawda? Po kilku chwilach zadumy znalazłem się przed znajomą twarzą, która w dłoniach trzymała już swoje Nichirin. Ścięte bambusy zaś tylko potwierdziły moje wcześniejsze myśli: - Jak zwykle w gorącej wodzie kąpana, mogłaś zaczekać trochę. Masz, przyniosłem Ci coś. - Po czym wyciągnąłem z torby małe zawiniątko z posiłkiem i rzuciłem w jej stronę. Wiedziałem, że nie będzie miała problemu ze złapaniem prezentu ode mnie: - Chcesz zjeśc teraz czy od razu zaczynamy? - Zapytałem z małym uśmiechem. Fakt faktem lubiłem z nią trenować. Dawała mi motywację do stawania się coraz to lepszym wojownikiem.
— Iskra...
Tak zawsze wołał na nią wuj.
Z przemyśleń wyrwał ją znajomy, długo wyczekiwany głos. Lewy kącik usty wykrzywił się w lekkim uśmiechu na kilka chwil, by powrócić na swoje miejsce udając, że żadna zmiana w jej mimice nie nastąpiła. Wzrokiem powędrowała w stronę chłopaka i zwinnym ruchem ręki przejęła od niego torbę z posiłkiem. Brzuch dał o sobie znać, wydając znajomy wszystkim dźwięk burczenia. Zawstydzona tym faktem odwróciła na moment twarz zakrywając twarz czarnymi włosami. Odchrząknęła pocierając zagiętym palcem wskazującym koniuszek nosa.
— To Twoja wina. Gdybyś się nigdy nie spóźniał nie zaczynałabym bez Ciebie — a tak? Za każdym razem rozgrzewała się bez niego, z czystej nudy. Nie zajrzała od razu do wręczonego jej podarku. Podeszła jednak do chłopaka ciągnąc go lekko za policzek, szczypiąc.
— Powinnam Cię zdzielić po głowie. Znów zmarzłam i musiałam się rozgrzać. Wiesz jak zimą ciężko o utrzymanie ciepła? — nie wspominając o trzeźwym umyśle, gdy nieustannie z każdej strony napływają przykre wspomnienia. Westchnęła cicho i odsuwając od jego twarzy swoją chłodną, drobną dłoń zmrużyła ślepia, wpatrując się w niego bacznie.
— Jedzenie będzie smaczniejsze po dobrym wysiłku fizycznym — oznajmiła odrzucając na bok, z dala od śniegu, torbę z posiłkiem — Pozwolę Ci zacząć. Może jak Cię zdzielę kilka razy po łbie, to zapamiętasz, żeby się nie spóźniać na umówione ze mną spotkanie — musiała to podkreślić. Dla niej ważne było to, że mieli się w ogóle spotkać! Oczywiście, że traktowała go trochę jak ucznia, no bo ile to już treningów razem mieli za sobą? Nie wspominając o wspólnych walkach. Mimo to w środku był dla niej znacznie ważniejszy, czuła z nim nieopisaną więź. Więź, którą miała zamiar pielęgnować, więc niech lepiej po raz kolejny nie stawia się o późniejszej porze, bo faktycznie dostanie mu się. W efekcie czego będzie mógł się chwalić czerwonym paskiem. Na dupie.
I thought wearing your mask
Would let me understand
Now I'm just covered in
The dirty blood of man
Sesja wciąż może być kontynuowana w dziale z retrospekcjami, który znaleźć można tutaj.
"Palenie wszystkiego wokół... Oznaka geniuszu, czy głupoty..."
Ostatecznie uznała to drugie. W końcu ten demon obszedł się ze smakiem, kiedy poleciał z impetem wprost na chatę, nie spodziewając się, że jego pożar może być również przyczyną jego porażki. Choć, czy to dlatego, że zrobiła coś równie głupiego i nieprzewidywalnego, jak wbiegnięcie na niego z daleka?
Zostawiła swe rozmyślania na bok, wchodząc na plac treningowy, dość późnym wieczorem. Dziś w końcu dane jej było ściągnąć ostatnią warstwę bandaży na jej lewej ręce i otrzymać oficjalną zgodę lekarza, na rozpoczęcie treningu. Do lata pozostało jej dosłownie parę miesięcy, podczas której co noc będą ginąć ludzie. Dlatego musi, jak najszybciej załatwić swoje własne sprawy, których ma multum i wyruszyć w teren. Zaczynając od próby opanowania dłuższego łańcucha do kusarigamy.
Jej umiejętności posługiwania się bronią, były dalekie od perfekcji. Nie była jakimś pysznym samurajem, co spędziła lata na opanowanie fechtunku. Była tylko zwykłą córką grabarza, która zaledwie 7 lat temu, kopała beztrosko groby, ciesząc się z protekcji i dobroci Izanamy-samy. Dlatego do ostatecznej selekcji i pierwszy swój rok jako pełnoprawna zabójczyni demonów spędziła z zaledwie dwumetrową kusarigamą. Pozwalającą z większą precyzją wykonywać jej ruchy. Ze znacznie większą kontrolą. Oraz dużą mobilnością. Kosztem zasięgu i siły niektórych form.
Jednak jeśli czegoś miała nauczyć ją ta "przygoda" w Seto, poza samą beznadziejnością tej bezkresnej walki pełnej cierpień, to świadomości, że musi sięgnąć po dłuższy łańcuch. Odległość od tej fali ognia dałaby jej większe bezpieczeństwo. A może sama byłaby w stanie przy pomocy trzeciej formy ochronić wtedy cały kurnik przed pożarem? Dlatego, kiedy jej zamówienie na dłuższy łańcuch do broni, jest w trakcie przygotowania, łowczyni zamierzała wykorzystać ten czas, na intensywny trening w tym zakresie.
Trzymając w ręku treningową kusarigamę o rozpiętości łańcucha 6 metrów, stanęła na środku placu. Złapała obiema rękoma za sam środek łańcucha, wykonując proste wymachy oboma jego końcami. Próbując zaprzyjaźnić się z tą bronią. Czując się bardziej pewnie, stanęła na jednej nodze i obracając się gwałtownie w kierunku ustawionego na podeście za nią garnka, rzuciła kulę w tamtą stronę. Manewr udał się pomyślnie i garnek runął ku ziemi. Jednak wraz z nim, upadła łowczyni, zapominając o jej drugim końcu, który podczas piruetu, zaplątał się o jej prawą nogę...
Aż przysłoniła dłonią usta jakby hamując się przed tym aby tego nie powiedzieć broń boże na głos. Lekko poczerwieniała przy tym i potrząsając gwałtownie głową na boki ruszyła dalej przed siebie. "Nie ma w tym nic złego przecież.. że chcę żeby był bezpieczny.. tak.. bo.. bo chciałabym żeby każdy zabójca był bezpieczny.. mhm.. każdy bez wyjątku.." mamrotała w myślach. - .. to nie tak że go priorytetyzuję.. - dodała już pod nosem pogrążona w myślach o czarnowłosym. Słysząc brzdęk łańcucha z nieopodal przechyliła lekko głowę w bok dostrzegając młodą kobietę z kusarigamą. Podeszła aż nieco bliżej splatając dłonie na karku, idąc wzdłuż muru. Niebieskie ślepia uważnie przypatrywały się temu co Tatsu wyprawiała z bronią. Łańcuch był bardzo długi. Pozycja wyjściowa na jednej nodze zaciekawiła Hayamiri na tyle że zatrzymała się i uważnie obserwowała co kobieta robiła. Wyrzut łańcucha był dość mocny. Kula trafiła bezbłędnie w garnek, strącając go na ziemię, ciągnąć kobietę na glebę przy okazji. - Huh.. - mruknęła zaskoczona tym jak manewr się skończył.
Ruszyła w stronę leżącej zabójczyni dość szybko do niej dobiegając. - Hej.. nic sobie nie zrobiłaś? - spytała kucając przy jej nodze i pomagając odplątać z początku łańcuch z jej nogi a po chwili podała jej rękę i pomogła jej się podnieść. - Dziki manewr na jednej nodze.. zwłaszcza przy tak długim łańcuchu.. w głowie chyba sobie to nieco inaczej wyobrażałaś.. - skomentowała gdy podciągnęła Tatsu do pionu lekko się tylko krzywiąc z powodu dyskomfortu spowodowanego gojącą się raną na plecach.
"To przecież tylko kilka dodatkowych kilogramów... Grubi ludzie nie mają problemów z chodzeniem, gdy tyją. Nie potykają się o swoją masę."
Skupiona na swoim treningu ignorowała kompletnie, że jest obserwowana. Jest przecież w końcu w siedzibie slayerów, nie na przyjemnej górskiej polanie, gdzie zazwyczaj prowadzi swoje treningi. Tutaj zawsze będzie obserwowana, przez czyjś wścibski zmysł. Prywatność tutaj niemal nie istnieje.
"Niestety" upadek Tatsu sprawił, że obserwacja zamieniła się w ingerencję. Szczególnie, że nie śpieszno było jej się podnosić z tej upokarzającej pozycji.
- Żyję i tylko to się liczy. - odparła ponurym głosem ciemnowłosa poprawiając swoją kasę. Być może tym upadkiem nabiła sobie parę siniaków albo obtarła świeżo zagojoną skórę po poparzeniu na jej nogach, jednak miała to w głębokim poważaniu. Podczas treningu, podobnie jak w walce, nie ma czasu na przejmowanie się byle raną. Dopóki nie okaże się być śmiertelna...
Łowczyni popatrzyła przeszywającym i pełnym podejrzliwości wzrokiem na białowłosą "anielice":
- Potrafiłabym sama wstać. - odrzekła obojętnym głosem łowczyni, mimowolnie przyjmując rękę od Suki. Lekko zmarszczyła brwi, zauważając drobne skrzywienie łowczyni, jakby była w bardziej obolałym stanie od niej. Albo jej ramiona były zwyczajnie zbyt słabe, by podnosić kogoś z ziemi. Szybko uznała tą pierwszą myśl za błędną. W końcu głupotą dla niej było podnoszenie kogoś będąc w osłabionym stanie, tylko dlatego że ktoś miał mały wypadek na treningu.
- Dziki, ale skuteczny. - stwierdziła lakonicznie Tatsu, wskazując rękoma na rozbity garnek - Obrót na jednej nodze daje większy impet, niż zwyczajny obrót, większą szybkość kuli i mocniej przyłoży swojemu przeciwnikowi. Jednak łatwiej to robić z krótszym łańcuchem. Mniejsza szansa na wypadki, kończące życie.
A mimo to musi zrezygnować z tego przywileju krótkiego łańcucha. By zyskać komfort dalekiego zasięgu. Jednak, musi znaleźć sposób, by połączyć jedno z drugim. W końcu to tylko 6 metrów, a nie 10. Jest w stanie swobodnie unieść ten łańcuch, więc na pewno może wypracować technikę jego zręcznej manipulacji.
Na te słowa sięgnęła dłonią na tył głowy, lekko się drapiąc po potylicy, mierzwiąc tym samym białe włosy zebrane w luźnego kucyka. No tak, rozumiała frustrację czarnowłosej ale wolała nie komentować tych słów. Podejrzewała że były one skierowana bardziej w eter niż bezpośrednio w stronę Hayamiri. Oczywiście że jej pomogła się odplątać z zawiniętego wokół nogi łańcucha, nawet jeśli nie była proszona o pomoc. Sama nie wiedziała czemu podeszła do obcej kobiety. Wcześniej nie wchodziłaby w interakcję z nikim, tylko szła przed siebie, starając się nie zwracać uwagi na problemy innych. Więc co się zmieniło? Nie chciała teraz o tym myśleć. Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.
"Potrafiłabym sama wstać."
- Nie wątpię w to.. ale to że nie potrzebujesz pomocy, wcale nie oznacza że nie możesz z niej skorzystać jak już jest ci ona zaoferowana. - odpowiedziała ze spokojem w głosie. Może sprawiała teraz wrażenie słabej przez syk wywołany lekkim dyskomfortem ciała. Jej cholerny zmysł nie był wystarczająco okiełznany i rany sprawiały większy dyskomfort momentami. Przesuwające się momentami opatrunki po rozciętej, nie do końca zagojonej skórze były paskudnym uczuciem dla niej. Choć ta na plecach prawie się zagoiła.
"Dziki, ale skuteczny."
- No właśnie widziałam jak skuteczne twoja własna broń cię pociągnęła do gleby.. - skomentowała splatając dłonie pod piersiami. Nie starała się być wredna czy chamska w tej chwili. Ale rzeczowa. Przeniosła wzrok za palcem zabójczyni na rozbity gliniany garnek. - Mhm.. i chcesz mi może powiedzieć że w prawdziwej walce demon będzie stał w miejscu jak ten garnek i czekał aż w niego rzucisz końcem łańcucha.. a potem jeszcze grzecznie poczeka aż się wykaraskasz z własnego łańcucha, który nie daj boże znowu będzie na tyle nieposłuszny aby bardziej ci przeszkodzić niż pomóc? - dodała po chwili wracając spojrzeniem na wysoką, zgrabną zabójczynię.
- Zastanawia mnie jedno.. zdajesz się znać mocne i słabe strony kusarigamy.. ale atak był.. niechlujny.. czyżbyś próbowała nowych manewrów? - zapytała z czystej ciekawości. Sięgnęła po fragment łańcucha i zapała za rękojeść kosy w połowie rączki swoją lewą dłonią. Prawą podebrała fragment łańcucha łapiąc mniej więcej w połowie długości. - Dawno tego nie robiłam.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem. - Sześć metrów to sporo.. uczyłam się na trzech metrach.. ale kiedy to było.. jestem trochę zardzewiała. - powiedziała z życzliwym uśmiechem. Wprawiła łańcuch w ruch, kręcąc nim przy swoim prawym boku. Ciągnąć fragment łańcucha po ziemi gdy się cofała mając na uwadze gdzie są jej stopy a gdzie ogniwa szurające po ziemi. Zmysł w tym bardzo pomagał. Spojrzeniem dostrzegła jeden z manekinów wbitych na krawędzi polany i gdy weszła w odpowiedni zasięg obróciła się zwinnie na palcach, nie unosząc drugiej nogi zbyt wysoko. Palcami prawie dotykając ziemi dla wyważonego balansu ciała i cisnęła łańcuchem w kukłę przed sobą. Metalowa kula uderzyła z podobną siłą w górną część kukły tam gdzie powinna mieć głowę. - Jedyna różnica między tym co obie zrobiłyśmy, to ja miałam niżej stopę i kontrolowałam gdzie jest ten fragment z którego nie korzystałam podczas ataku.. to trzeba brać pod uwagę najbardziej jak się używa tych dłuższych wariacji.. - powiedziała podchodzą bliżej i oddając broń w ręce kobiety. Zmierzyła uważnie twarz Tatsu gdy oddawała jej broń, miała nadzieje że jej nie rozzłościła tym co zrobiła. Nie miała złych zamiarów, ale różnie można było to odebrać.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
- Czyli jeśli jakiś wieśniak będzie chciał mi oddać swoje ostatnie ziarnka ryżu, bez których będzie głodować do wiosny, również powinnam je przyjąć? - zapytała pozbawionym kompletnie emocji głosem Tatsu - A jeśli poważnie ranny uparty łowca, będzie chciał mi pomóc w polowaniu, również powinnam przyjąć ten "gest", będąc świadoma, że w najlepszym przypadku wrócę z jego ciałem?
Żyje już piąty rok w tym świecie, pierwszy poza murami Yonezawy i dalej nie rozumie tej rzadkiej chęci pomocy za wszelką cenę. Szczególnie tym, których się nie zna. Cześć takich zachowań wydawało się być podejrzanie miłymi, na tyle że uciekała od nich niemal od razu. Jak chociażby dostawanie darmowego posiłku w barze, tylko dlatego, że jest łowczynią. Przecież taki właściciel dawno by zbankrutował, gdyby robił taką przyjemność byle zabójcy, szczególnie takim, którzy nie nosi długiego miecza na plecach. Do dziś miała wrażenie, że miał w tym jakiś ukryty interes, nawet jeśli nie miała pojęcia jaki.
W sytuacji jakiej się dziś znalazła Tatsu czuła, że za sprawą tej głupiej chęci pomocy niebieskookiej, nie wyczuwała żadnych ukrytych intencji. Choć trudno jest mieć co do tego jakiejkolwiek pewności zważywszy, że o myśleniu ludzi wie stosunkowo mało.
Jej twarz nawet nie drgnęła, kiedy Suki komentowała negatywnie jej wyczyn. Wiedziała, że jej manewr w warunkach bojowych skończyłby się jej śmiercią. Dlatego w obecnej sytuacji zasługiwała na znacznie mocniejszą krytykę od tej udzielonej przez białowłosą:
- Celem tej broni jest przyciągać innych do gleby. - stwierdziła lakoniecznie Tatsu krzyżując ręce na jej piersiach - Zazwyczaj jest to przeciwnik, jednak czasami jest jej użytkownik. Od tego są treningi, by w polu walki gleby dotknął tylko demon.
Słysząc pytanie Suki, Tatsu skierowała wzrok w bok mówiąc:
- Jaki jest cel sprawiania, by ataki były "ładniejsze"? Demon raczej nie zachwyci się faktem, że przeciwnik nieziemsko będzie machał swoim łańcuchem, na tyle, że będzie błagał, by ściąć mu głowę. Chyba, że ma jakieś dziwne upodobanie do nich.
Po krótkiej chwili namysłu powróciła wzrokiem ponownie na swoją rozmówczynie, dodając:
- Trenuje nowe manewry. Na nowej długości łańcucha. Bo stara okazała się niewystarczająca na ostatniej misji.
Zniżyła lekko głowę, na samo wspomnienie o misji, ukrywając swój wzrok pod nakryciem kasy.
Obserwowała chłodnym spojrzeniem Suki, gdy ta zabawiała się jej łańcuchem:
- Częstość kąpieli nie wpływa w żaden sposób na umiejętności. - skomentowała bez namysłu łowczyni, będąc świadoma o istnieniu jedynie rdzewienia metali, a konkretnie łańcucha. Nie ludzi. Jednak przecież skoro jedno dzieje się przez wodę to drugie powinno również. - Demony ponoć i tak wyczują ludzki odór, niezależnie od tego, jak bardzo się umyjesz.
Tatsu oglądała ze spokojem pokaz Suki, wyczekując ukradkiem momentu, kiedy osłabiona łowczyni się wywróci. Szczególnie, kiedy postawiła ciężar ciała na jej niewielkich palcach. Ku jej wewnętrznemu zawodowi, tak się jednak nie stało. Chociaż może to i lepiej. Może się czegoś dziś nauczy:
- Nie najgorzej. - powiedziała obojętnym głosem łowczyni, przyjmując broń z powrotem, wpatrując się prosto w jej oczy typowym dla niej chłodnym spojrzeniem - Chociaż normalne jest trzymanie nogi niżej, kiedy jest się znacznie niższym od kogoś innego.
Stwierdzając tą oczywistość, łowczyni przybrała powoli podobną pozycję. Złapała za sam kraniec kosy kusarigamy swoją prawą ręką, lewą zaś w odległości półtorej metra od końca łańcucha.
- Trenowałaś wcześniej pod okiem Takeshi-senpaia? Czy jesteś jedną z tych, co rodzice kazali trenować od małego z każdej możliwej broni?
Zapytała łowczyni, zamykając swoje oczy. Skupiła się na falistym przyjemnym dźwięku swojego łańcucha. A konkretnie na jego końcu. Opornym ruchu ciężkiej kuli, którego świst był słyszalny w powietrzu:
- Łatwiej jest kontrolować koniec, aniżeli sam łańcuch. - odparła ze spokojem łowczyni mówiąc - Szczególnie, jeśli nie ma się odpowiedniego zmysłu.
Wirowała na spokojnie łańcuchem wokół siebie, nie śpiesząc się z kolejnym atakiem. Opóźniając swój ruch aż będzie pewna, że słyszy nie tylko kulę, ale również każde trzeszczące ogniwo tego łańcucha. Nie wiedząc w sumie sama, jak długo jej to może zająć...
"Celem tej broni jest przyciągać innych do gleby."
- Nie tylko.. nie chcesz mi chyba powiedzieć że tylko do tego byś użyła łańcucha.. - powiedziała nie kryjąc zaciekawienia. Może nie była ekspertką w walce kusarigamą, w końcu nie bez powodu miała dwa miecze nichirin. Ale potrafiła się nią posługiwać w stopniu zadowalającym dla siebie.
"Jaki jest cel sprawiania, by ataki były "ładniejsze"?"
- Huh? - mruknęła lekko zaskoczona kolejnymi słowami. Dalsze wyjaśnienie pomogło jej jakoś dojść do tego o co konkretnie kobiecie chodziło. - Wybacz.. źle się wyraziłam chyba.. jak wspomniałam że atak był niechlujny to nie miałam na myśli tego że powinien wyglądać ładnie.. po prostu był niedopracowany.. bo masz rację.. ładne machanie łańcuchem czy mieczem raczej nie da przewagi w walce.. - poprawiła się starając się jej wyjaśnić co miała na myśli.
"Trenuje nowe manewry. Na nowej długości łańcucha. Bo stara okazała się niewystarczająca na ostatniej misji."
Skinęła lekko głową na tą wypowiedź. Więc dobrze przeczuwała że musiała zajść jakaś zmiana i dostała solidne wyjaśnienie jaka. - Dłuższy łańcuch nie zawsze jest dobry, zależy z kim walczysz i w jakich warunkach.. ale skoro masz takie odczucia po poprzedniej misji.. to może tylko dlatego że miałaś takiego przeciwnika.. może to nie kwestia długości łańcucha.. tylko tego jak nim mogłabyś operować.. z drugiej strony nie wiem na czym polega twój oddech.. i jak wyglądają ataki.. której strony używasz częściej.. - skomentowała opierając przedramiona na obu rękojeściach mieczy, ulokowanych za pasem po lewej i po prawej stronie jednocześnie.
"Częstość kąpieli nie wpływa w żaden sposób na umiejętności."
Brew jej drgnęła zaskoczona tym tekstem. - Czekaj.. co? Skąd ta wzmianka o kąpieli i jej wpływie na umiejętności? - musiała się dopytać. W końcu nie miała pojęcia czy Tatsu jej coś insynuuje czy może za mocno uderzyła o ziemię i coś jej się stało?
- Wzrost nie ma tu nic do rzeczy.. balans to balans.. plus wiedząc gdzie jest łańcuch i wybadanie ciężaru broni skutecznie pomaga w dostosowaniu ułożenia ciała do ataku. - nie wykłócała się o nic w tym momencie. Ale broniła swojego zdania. Mogły to inaczej postrzegać, ale obie mogły na tym tylko skorzystać wymieniając się myślami.
"Czy jesteś jedną z tych, co rodzice kazali trenować od małego z każdej możliwej broni?"
- Ta druga opcja.. mój adoptowany ojciec uczył mnie jak walczyć kusarigamą.. a potem przeszliśmy na dwa miecze.. stąd mam wystarczająco doświadczenia żeby sobie z nią poradzić.. - odpowiedziała ze spokojem w głosie. To też nie było tak że ją zmuszali, bardziej sama chciała się nauczyć walczyć. A że sprawiało to radość samurajowi to czemu miałaby mu to odbierać. W końcu nigdy nie doczekał się upragnionego syna, którego chciał wszystkiego nauczyć. Może ostatecznie nie była takim złym substytutem?
- Kontrola łańcucha zależy od jego długości.. wiadomo że im dłuższy tym jest to trudniejsze, ale nie jest nie wykonalne.. wszystko sprowadza się do stylu walki.. czy chcesz trzymać przeciwnika na dużym dystansie, czy chcesz go mieć blisko siebie.. trudniej jest zabić demona z dystansu.. - skomentowała uważnie się przyglądając zabójczyni. - Jaki jest w sumie twój zmysł tak na dobrą sprawę.. - spytała z czystej ciekawości uważnie się przyglądając jej ruchom.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
"Pokonaj ból w błahych sytuacjach, a będzie ci dane przetrwać większy, gdy zajdzie taka potrzeba. Przeżyj cierpienie, bez powodu, a zaznasz jeszcze większe w przyszłości..."
Może również powinna nadwyrężać swoje ciało, w tak głupich sytuacjach? Nauczyła się w końcu ignorować ten dziwny sygnał, który stanowi pozorną granicę, by czegoś nie robiła, bo zaboli mocniej, to może zacząć pokonywać ten impuls częściej. Zasługuje szczerze na każdy impuls, skazujący ją na cierpienie. Szczególnie po ostatniej misji. Jednak, czy stanowi ono jakąkolwiek wagę, jeśli przyjmuje je za nic?
- Zmysł, który powoduje większe cierpienie. - stwierdziła głośno, żałując że takiego nie posiada. - Dobrze, że walczysz ze słabościami. I doceniam... tą chęć pomocy. Mam nadzieję, że twoja rana faktycznie, nie jest poważna. Bo nie chcę mieć na głowie wkurzonego medyka.
- Łańcuch to tylko przedłużenie ręki... i defensywna bariera. - stwierdziła neutralnym głosem kobieta - Najważniejsze jest to co na jego końcach, którego ostrza prowadzą do spotkania z ziemią. I z Izanami-samą. Ogromna kula łamie żebra, kończyny, powala przeciwnika. Kosa tnie demony, niczym żniwo, od nieregularnej strony. Przebija je na wylot, co pozwala rzucać nimi lub przechylać na ziemię. Każdy atak bez oddechu ogranicza się głównie do tego.
Łowczyni zagryzła lekko zęby słuchając kolejnych słów Suki, na temat łańcucha i estetyki ciosów. Nie chciała się z nią wykłócać, dlatego z ponowną pokorą przyjęła uwagę na temat braku estetyki w jej ciosach. Wcale nie dlatego, że miała rację. Jej ataki, nigdy nie będą tak piękne, jak tych cholernych samurajów. Zawsze będzie w nich pewna chaotyczność, szczególnie w ciosach nie pochodzących z form. Jednak wiedziała, że to nie czyni ją w żaden sposób gorszą łowczynią. Ponieważ, jej siła leżała w czymś innym, niż perfekcyjnym machaniem mieczykiem.
- Oddech kamienia, czerpie swoją z wnętrza ziemi. Pełnej niszczycielskiej mocy i kataklizmu, który może wydarzyć się w każdej chwili. Jej posiadacze, muszą nabrać szybko ogromnej siły i wytrzymałości w płucach. Ponieważ tylko tak, można uchronić się, przed ich trwałym uszkodzeniem. Ale także, by wchłonąć tej energii jak najwięcej, wzmacniając wytrzymałość całego twojego ciała podczas wykonywania technik. Zamieniając je w skałę nie do złamania. - powiedziała neutralnym głosem łowczyni skracając swój wywód - Oba końce łańcucha są równie ważne. Większość form wymaga użycia ich obu, dlatego wyuczenie dwuręczności jest tu podstawą. Nie ma mniej lub bardziej wykorzystywanej strony. Jedna jest do łamania kości, druga do łamania mięśni. Obie równie śmiertelne, bo zawsze możesz wyrąbać głowę demona, przy użyciu kuli z nichiri. I też spotka się z Izanami-samą. Jednak kontrola kamienia ogranicza się do obszaru jaki sięga jej łańcuch. Wszystko, co znajduje się na jego wyciągnięcie, jest w jego okolicy. Im większy łańcuch, tym większa strefa zniszczenia. Ale też słabsza siła nad nią kontrola...
Twarz łowczyni została diametralnie wytrącona z kamiennej postury, kiedy Suki zapytała ją o wpływ kąpieli na umiejętności:
- Przecież... na tym polega rdzewienie. - odpowiedziała lekko zadrżonym głosem, kryjąc swoją twarz pod nakryciem w głowy. - Woda przecież sprawia, że stal rdzewieje! To podobnie musi być z ludźmi! - odparła pełnym powagi głosem, jakby obwieściła najważniejszą prawdę na świecie.
Bawiąc się ponownie kusarigamą treningową, starała się odzywać, jak najmniej się da. Jednak kolejne nowopoznane słowo, wywołało mimowolną reakcję Tatsu:
- Adoptowany? - powtórzyła pytającym głosem to słowo. Na tyle, że jej zdziwienie dotyczące tego "niecodziennego" słowa, mogło zostać łatwo odebrane jako pytanie o powód bycia adoptowanym.
Skupiona na dźwięku pobrzękiwania, odpowiedziała jedynie na pytanie białowłosej...
- Słuch.
...i zdając sobie sprawę, że nie jest w stanie wyczuć manekina z zamkniętymi oczami. Martwe obiekty nie wydają żadnych dźwięków. Co pewnie, czyni je martwym. Niemożliwe, by je zauważyć na tym etapie rozwinięcia zmysłu.
Dlatego, gdy poczuła, że wyraźnie czuje, gdzie jest jej łańcuch, otworzyła ponownie oczy dostrzegając pozbawiony głowy manekin. Z którym wiedziała, co chciała zrobić...
Wykonała parę szybkich kroków, w jego stronę, rozwijając łańcuch do pełnej rozpiętości, machając energicznie oboma jego końcami
- Shi no kata: Ryūmongan - Sokusei
Ostrza wzmocnione kamiennym oddechem, wykonały kleszczowy atak w kierunku swoich celów. Otaczając je kamienną barierą, zwiększającą ich moc. Ataki pomyślnie trafiły w swój cel, kompletnie masakrując swojego rywala. Wpierw kosa przecięła swojego rywala na pół wzdłuż tułowia, by następnie kula odrzuciła jego górę połowę parę metrów w prawo, wprost na obciętą wcześniej głowę.
- Ten atak wykonałam z odległości 3 metrów, dając mi wystarczający bezpieczny dystans. Moja normalna długość pozwalałaby mi to zrobić jedynie z 1 metra. W tym czasie łatwo się narazić na atak... Dlatego rzadko korzystam z tej techniki w terenie. - wyjaśniła swoje myślenie Tatsu, obracając się w kierunku białowłosej i dostrzegając po raz pierwszy dwa miecze na jej plecach. - Twój oddech pozwala na wykonywanie form z dwóch broni? I jaki jest twój oddech?
- Huh? - zamrugała na ten komentarz. Pokręciła lekko głową na boki w zaprzeczeniu na wzmiankę o rozzłoszczonym medyku. - To nie tak że powoduje większe cierpienie.. po prostu mam bardzo wyczulony zmysł dotyku.. nie zdołałam go jeszcze wyćwiczyć odpowiednio.. - skomentowała z lekkim uśmiechem na ustach. Każdy zmysł miał swoje wady, ci ze wzrokiem mogli być łatwo oślepieni. Jak się ryknęło do ucha Tatsu to też biedna by cierpiała.
"W sumie to każda broń jest przedłużeniem ręki.." skomentowała już w myślach nie chcąc wyjść na zuchwałą i wszystko wiedzącą przy niej. Skinęła głową gdy opowiadała o zastosowaniu swojej broni w walce z demonem. Suki nigdy nie była uczona walki kusarigamą w taki sposób jak tłumaczyła to Tatsu. Słuchała za to z zaciekawieniem. Pierwszy raz weszła w dyskusję z kimś z oddechem kamienia. Powoli acz skutecznie poznawała jednostki korpusu.
- Rozumiem.. byłaś inaczej ćwiczona w walce kusarigamą niż ja. Mnie uczono żeby nie rzucać sierpem w przeciwnika. Głównie z powodu trudu wymanewrowania ataku. Ten fragment łańcucha przy końcówce rękojeści jak i sam sierp trzymany blisko ciała.. w walce w zwarciu, gdy cel jest blisko. Łańcuch do ataków na dystans i ewentualnego przyciągania ofiary, która nie chce się zbliżyć.. ale osoba która mnie uczyła nie wiedziała o istnieniu demonów.. taka walka jest dobra na ludzi.. a nie na bestie z regeneracją.. twój sposób zdaje się być efektywniejszy.. nie widziałam cię co prawda w starciu z demonem.. ale ufam twojemu osądowi sytuacji.. w końcu jesteś zabójcą.. tak samo jak ja.. i pewnie nie jednego demona już zgładziłaś.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Nie zamierzała się wywyższać przed Tatsu doświadczeniem, zwłaszcza że tego czarnowłosej nie brakowało. To co mówiła, miało sens. I było ciekawe, miało rację bytu zwłaszcza w walce z pomiotami Muzana.
"Przecież... na tym polega rdzewienie."
"Woda przecież sprawia, że stal rdzewieje! To podobnie musi być z ludźmi!"
- Huh..? - mruknęła zbita z tropu. Zamrugała zaskoczona logiką kryjącą się za dosłownym odebraniem jej słów. - Nie o to mi chodziło. Jak powiedziałam że zardzewiałam.. to chodziło mi że wyszłam z wprawy.. bo dawno czegoś nie robiłam.. w tym wypadku chodziło mi o trening z kusarigamą.. tak jak broń rdzewieje od nie używania.. tak samo ludzie mogą nie dosłownie zardzewieć ze swoimi umiejętnościami gdy z nich nie korzystają.. ale to tylko takie powiedzenie.. nie mam na sobie rdzy.. - powiedziała uśmiechając się łagodnie do kobiety. Była trochę inna, ale taka prawdziwa. I nad wyraz szczera. Spodobało się to Hayamiri, ta naturalność która wylewała się z czarnowłosej zabójczyni.
"Adoptowany?"
Ciężko było nie zauważyć zaciekawienia na twarzy młodej kobiety. - Um.. no.. innymi słowy.. zostałam przygarnięta przez rodzinę samurajską.. która nie mogła mieć własnych dzieci.. więc.. nie jestem.. do końca nie jestem z rodu samurajów.. a przynajmniej nie tak naprawdę.. trochę jak taka przybłęda, wzięta z litości przez dobrych ludzi.. którzy okazali się mieć dobre serce.. - wyjaśniła najlepiej jak potrafiła. Nie wstydziła się swojej przeszłości. Choć nikomu tego jeszcze nie powiedziała tak otwarcie. Kącik ust lekko drgnął na kilka nie miłych wspomnień z młodości. Na zawód jaki sprawiła swojemu ojcu będąc tym kim była.
Obserwowała jak Tatsu dała pokaz swojej formy, niebieskie oczy śledziły uważnie to co się działo na placu treningowym. Rozchyliła lekko usta widząc płynność użytej formy i ciężko było nie okazać podziwu dla precyzyjnego i śmiertelnego ataku. - Łał.. to było coś.. innego.. niesamowite.. - nie kryła podziwu. Skinęła głową na zrozumienie wyjaśnienia. - Rozumiem.. chcesz mieć większy dystans dla bezpieczeństwa.. ma to sens.. - skomentowała jej słowa. Przy lewym boku za pasem miała wsuniętą katanę, której saya była biała tak samo jak rękojeść miecza. Po prawej stronie zaś saya miecza była czarna. Suki oparła nadgarstki przy tsubach.
- Moim oddechem jest wiatr.. ale każda moja forma wymaga użycia tylko jednego miecza.. używam obu katan kiedy nie używam form oddechu.. z czasem chciałabym rozwinąć swój oddech w taki sposób aby wyprowadzać formy za pomocą obu ostrzy.. żeby zwiększyć skuteczność w walce z demonami.. - odpowiedziała ze spokojem w głosie. - Plusem walki dwoma mieczami jest to że mogę wyprowadzić formę obiema rękami w równym stopniu. Jeśli stracę prawą rękę.. nadal mogę używać oddechy lewą.. i na odwrót.. - dodała po chwili z lekkim uśmiechem.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
- Każdy zmysł ma wady i zalety. W takim wypadku ty musisz jak najszybciej okiełznać swoje. - odparła lekko zamyślonym głosem Tatsu - Inaczej demon znajdzie sposób, by wykorzystać go przeciwko tobie.
Krzyk do ucha wydawał się bolesny, jednak dla Tatsu od dłuższego czasu istniały znacznie gorsze dźwięki. Które przeciętny człowiek ma błogosławieństwo nie słyszeć. Przy których byle krzyk był niczym. Dzięki temu ten hałas nie był, aż taki zły. Tak długo, jak nie był kompletnie nie spodziewany...
- Jest duża różnica pomiędzy sierpem, a kosą. - odparła neutralnym głosem łowczyni zastanawiając się, czemu samurajowie korzystają z narzędzia przeznaczonego do zbierania ziół, jako jednego z jej końców.
"Ponoć to broń chłopów. Może istnieje jakaś odmiana z sierpem. Tak jak niektórzy korzystają z mieczy... Tylko jak tu coś ciąć z taką końcówką?"
- Takeshi-senpai ma dość ogromną wiedzę na temat kusarigam. I doskonale wie, jak ją przekazywać nawet największym łamagą w tym zakresie. - odparła z ogromną pokorą w głosie, wiedząc doskonale, że należała do grona tych oporniejszych uczniów, jeśli chodzi o sztukę władania bronią z łańcuchem. Spędzając wiele godzin na niemal indywidualnych monologach jej mistrza, posiadła dość dużą wiedzę teoretyczną, która na szczęście przełożyła się w jakiś sposób na praktyczną. - Rzucanie kosą dla wielu wydaje się głupie, jednak ma wielką ogromną zaletę. Przebijając demona na wylot, staje się więźniem twojego łańcucha. Dając swobodną możliwość wybicia jego głowy przy użyciu kuli. Lub też znacząco ułatwić obcięcie, przez asystującego łowcę. Niektórzy korzystają z miecza lub topora zamiast niej. Co ma sens, jeśli chcesz się skupić na obcinaniu kończyn demonów. Jednak ja wolę łamać, aniżeli obcinać. Głównie ze względu na fakt, że krew niektórych demonów nie powinna się rozlewać po polu bitwy.
Reakcja Suki na jej omyłkę, a raczej brak wiedzy o zardzewieniu ludzkim, kompletnie zaskoczyła Tatsu. Spodziewała się wyśmiania lub że będzie uznawała swój rodzaj zardzewienia, jako jedyny poprawny. Szykowała już w głowie argumenty, jak swój sposób zardzewienia uznawać za prawdziwszy... Ani trochę nie myślała, że białowłosa łowczyni, będzie jej się tłumaczyć z użycia złączenia słów, które są tylko dziwne, tylko dla takiego odludka jak ona. Z wyrysowaną konsternacją pomieszaną z zawstydzeniem wydusiła z siebie ciche:
- ♫Tak... ma to sens.♫ - znacznie niższym i miększym głosem, niż używała dotychczas. Za którego użycie niemal natychmiast zganiła się w myślach.
"Przestań wracać do tego co martwe."
Odkrzyknęła głęboko i powracając do swojej normalnej kamiennej postaci, powróciła do korzystanej dotychczas wysokiej, twardej i szorstkiej, choć dalej dziewczęcej barwy głosu:
- Dobrze, że nie masz na sobie rdzy. Trudno ściera się go z broni, to ze skóry pewnie jeszcze mocniej. - odpowiedziała bez namysłu pierwsze zdanie jakie przyszło jej na myśl, licząc, że jej głos "słabości" zostanie przemilczany. Czując jak pomimo jej kamiennej postawy, jej ciało lekko drgało z przerażenia, na tyle że schowała swoje ręce za plecy... Jakim cudem ta słabość, tak "łatwo" znalazła ujście?
Zachowała kamienną posturę, starając się rozumieć znaczenie słowa "adoptowany".
- Czyli jesteś, jak te wilki, które tropiciele przygarniają do siebie?
"By walczyły z demonami za nich..."
Oczywiste jest to, że ta białowłosa łowczyni nie była samurajem z krwi. Ci na pewno mieliby jakiś ukryty interes w samym podnoszeniu jej z ziemi, będąc w ogromnym bólu. A co dopiero w pokazaniu jej, jak się bije kusarigamą po samurajsku... Jednak, czy mogła wykluczyć brak typowo samurajskiej dwulicowości u Suki, po tak krótkiej znajomości?...
- Czemu zdecydowali się przygarnąć akurat ciebie? I czy przygarnęli tylko ciebie?
O ile miała wątpliwości co "samurajskości" Suki, o tyle nie miała żadnej wątpliwości, co do fałszywości działań jej rodziców. Skoro nie mogli mieć dzieci, przygarnięcie kogoś, było typowo wykalkulowanym przez nich działaniem. Ta będzie ich wielbić jak Bogów, a oni zapewnią sobie ciągłość rodu.
"Typowa iluzjoniczna dobroć."
Przyjęła pochwałę z Suki z kamienną posturą i pokorą, wiedząc, że daleko jej do perfekcji w tym zakresie. W walce nie będzie miała czasu na "łapanie" łańcucha. Gdyby nie była kamieniem, po tej zabawie, byłaby pewnie martwa. Zamiast tego będzie ledwo żywa:
- Bezpieczeństwo i lepszy efekt. Jednak, gdy wzmocnienie spowodowane oddechem się skończy, krótszy łańcuch byłby znacznie bardziej użyteczniejszy i łatwiejszy w kontroli. Niestety, nie można uzyskać obu tych rzeczy jednocześnie.
Chyba, że istniałaby możliwość powiększania łańcucha, wraz z wykorzystaniem oddechu. Ale czy to w ogóle możliwe?
- Ostatnio dość często spotykam użytkowników wiatru. Miałam nawet okazję usłyszeć nie tak dawno przyjemną wietrzną symfonie, która całkowicie wyłączyła demona z walki zaledwie po jednym użyciu formy. Szkoda tylko, że ten sam demon wyłączył z walki również niego. - zagryzła lekko zęby na samo wspomnienie tamtej nocy - Personalizacja oddechu jest ważna. Jednak okiełznanie zmysłu jeszcze ważniejsze. Ponieważ jeśli nie usłyszysz, czy też dotkniesz zagrożenia, nie będziesz w stanie je przezwyciężyć. Chociaż też nie wiem, czy nawet u perfekcji waszych możliwości, jesteście wykryć zagrożenie ukryte w powietrzu?
Wbiła swoje oczy o lodowatym odcieniu prosto na Suki, tak jakby chciała wyczytać z nich odpowiedź. Pokazując tym bardziej, jak bardzo jej na niej zależy. Nie wiedziała zbyt wiele o działaniu tego zmysłu. Zdarzyło jej się jedynie podsłuchać parę treningów tych, którzy próbowali opanować dotyk podczas szkolenia. Sam fakt, że można dotknąć, coś co jest daleko, bez kontaktu fizycznego, było dla niej czymś niezwykłym. Pomimo iż minął ponad miesiąc, dalej rozmyślała, nad swoimi błędami, jakie popełniła podczas swojej ostatniej misji. Jeśli władający zmysłem dotyku Kama, nie miał dosłownie żadnej możliwości wykrycia tego zdradliwego zagrożenia, to była to kolejna rzecz, jaka zrobiła źle tej nocy, nie próbując go wtedy poinformować. Za którą powinna cierpieć... Jeśli zaś mógłby wykryć zagrożenie, gdyby w odpowiedni sposób wytężył bądź wytrenował zmysł, to jej jedyną winą byłoby zbytnie zaufanie w możliwości tego zabójcy. Za co powinna również cierpieć, ale może w lżejszy sposób...
Stawiając pierwsze kroki na polu treningowym, dwa razy podskoczyła, wyprowadzając dwa proste ruchy pięściami. Zaczęła rozgrzewkę od przebieżki wokół posiadłości, kończąc ją kilkoma ćwiczeniami, które zwykle wykonała. Wymachy drewnianym mieczem, podciąganie się na pobliskiej gałęzi to zaledwie kilka z tych, które istniały w powtarzanym codziennie repertuarze.
Część główna, jaką na dzisiaj zaplanowała, składała się głównie z dopracowania ruchów orężem, używając dla odmiany czegoś lżejszego. Praca nad właściwymi ruchami zajmowała niejednokrotnie całe godziny, aż jedno pchnięcie dopracowywała do perfekcji. Tylko, czy do tego nie powinna znaleźć drugiej osoby? Spojrzała spokojnie po otoczeniu, pozwalając sobie na chwilę dynamicznego rozciągania. Płynnie przechodziła z jednej pozycji do drugiej, nie utrzymując formy zbyt długo. Dociskanie klatki piersiowej do nóg kończyło krótki zestaw.
Może zamiast bokena, wypróbuje kilka ciosów? Nie pamiętała, kiedy sprawdzała czystą fizyką oraz płynność pięści połączonych z paroma kopnięciami. Dwa razy kopnęła nad głową, szybko zginając kolano, aby sięgnąć, aż za głowę.
- Ciekawe, czy ktoś się pojawi? - powiedziała do siebie, wyczuwając w powietrzu coś znajomego.
Pora, w jakiej zjawiła się, niejednokrotnie wpadała w gusta porannych ptaszków. Powoli dochodziła siódma, stąd nie dziwiła się, iż ktoś jeszcze postanowił wykorzystać przestrzeń treningową. Lekkim ruchem położyła drewniane ostrze na ramieniu i stanęła w lekkim ruchu. W tym momencie postanowiła sobie, że ktokolwiek to będzie, wyzwie go na pojedynek. Niezależnie od tego, z kim przyjdzie się jej mierzyć.
Jednakże nawet biorą pod uwagę fakt, że można było chwilę odpocząć to w dalszym ciągu trzeba było dbać o kondycję, zaś umiejętności można było poprawiać w każdym miejscu. Tachibana wychodził z założenia, że każdą możliwość można wykorzystać do jakiegoś treningu. Jego rany nie były już zbyt dolegliwe, zaś musiał jeszcze siedzieć w Yonezawie kilka dni. Na całe szczęście medycy powiedzieli, iż może wrócić do normalnych treningów. W tych kwestiach wolał się ich słuchać, ponieważ niewyleczona kontuzja mogła się później odbić w trakcie jakiejś poważnej walki. Na tym polu Shōtarō był posłuszny. Korciło go, aby wziąć ze sobą Inazumę, ale wiedział, iż jego katana musiała trafić do zbrojmistrza, aby usunąć kilka uszczerbków. Nie była to ciężka praca, ale dość skrupulatna. Tak więc po przybraniu się keikogi z białą koszulą i ciemnymi spodniami oraz wzięciu drewnianego ostrza do ręki był gotowy udać się na pole treningowe, aby trochę potrenować. Zawsze lubił robić to rano z uwagi na fakt, iż nie było jeszcze zbyt wielu osób i mógł na spokojnie potrenować różne formy czy ruchy. Jednakże tego dnia ktoś był szybszy od niego.
- No świetnie – powiedział bardzo cicho do siebie, kiedy jego wzrok z oddali dostrzegł znane już mu rude włosy należące do pewnej dziewczyny z dość ognistym temperamentem. Coś czuł, iż do śniadania kilka siniaków mu przybędzie. Jego mina jednak nie wyrażała żadnego rozczarowania. Wręcz przeciwnie. Obdarzył dziewczynę uśmiechem kiedy się do niej zbliżył.
- Najwidoczniej musiało się to w końcu wydarzyć – powiedział, nieznacznie nawiązując do ich ostatniej rozmowy. – Cieszę się, że widzę cię w dobrym zdrowiu Yona.
- Nic się nie zmieniłeś - powiedziała miękko, stając tuż przed nim. Prawą ręką ciągle trzymała treningowy miecz, zaś płomienne spojrzenie przejechało po jego ubiorze oraz rysach twarzy - Zdecydowanie... Za długo każesz na siebie czekać - wraz z niecnym uśmieszkiem oraz brzmiącymi lekko słowami, poszła w ruch rękojeść. Płynny ruch skierowała w stronę jego brzucha, pchając w organ twardą część bokkena. W jej słowniku znaczyło to "Dobrze Cię widzieć", co potwierdzał dźwięczny śmiech.
- Masz chwilę? Potrzebuję dopełnić z Tobą kilku formalności, Piorunku - to ostatnie słowo zabrzmiało czule, jakby ciągle z nim igrała, sprawdzając, ile jej pozwoli. Wycofała się trzema skokami do tyłu i wystawiła ostrze przed siebie - Tylko nie mów, że za wcześnie. To idealna pora, aby się sprawdzić przed... późniejszym pojedynkiem - podobnie jak on nawiązała do ich wcześniejszej rozmowy. Jeśli sprawy obiorą brzydki obrót, a Shotaro uwinie się z odzyskaniem honoru... Wtedy nadejdzie najgorsze. Rzucona obietnica przez ojca, prawdopodobnie nie obejmowała czasu przeszłego. Wstrzymane spotkania, mogły zostać łatwo wznowione, a wtedy pojawi się zagrożenie. Nie lubiła tego, nienawidziła tradycji, do tego stopnia, że teraz patrzyła pewnie, bez wahania. Wystarczyła zaledwie jedna zgoda, aby doskoczyła do niego, uderzając końcówką broni o brzuch oraz po skosie od jego ramiona do lewej strony biodra, gdyby chciał uniknąć cięcia. Oczywiście, czas na dobycie podobnego do jej oręża dostał wcześniej.
Po zakończonym ataku płynnie skoczy w lewo, aby na nowo budować dystans i myśleć... Co powinna zrobić dalej.
Nie możesz odpowiadać w tematach