Isshiki An
09/11/1624, Kioto, Szlachta dworska
Złociste tęczówki; Zabliźniona szrama na plecach od cięcia szponami demona; Przepaska imitująca czarne rogi demona; Czerwona, ptasia maska z czarnymi piórami; Płaszcz z kruczych piór przypominający skrzydła;
Curse, that runs in our blood and cannot be washed away"
Kiedy mróz nadszedł bez ostrzeżenia, a czarne chmury na niebie przysłoniły blask księżyca kobieta o złocistych oczach nakryła się grubym, puszystym płaszczem. Śnieg nie zagościł jeszcze w tym rejonie, toteż mogła odetchnąć i bez problemu wrócić ze swojego treningu. Lodowaty wiatr muskał jej odsłoniętą miejscami skórę drażniąc i informując, że warto by było przyspieszyć kroku.
— Świetnie Ci poszło, An — głos zza jej pleców przedarł się do jej uszu, które schowane były za kurtyną gęstych włosów. Dziewczę odwróciło twarz z lekko wygiętymi ku górze kącikami ust.
— Bo mam fantastycznego nauczyciela.
Mężczyzna odwzajemnił ten lekki uśmiech i szybkim ruchem dłoni poczochrał niższą od siebie istotę po głowie niszcząc jej w ten sposób ułożoną starannie fryzurę.
Kroczyli we dwoje próbując dotrzeć do rodzinnej posiadłości, w której to oczekiwała na nich reszta rodu. Wygłodniałe brzuchy, obolałe, zmęczone po ciężkim treningu ciała obijały się o siebie w marszu. Jedno drugiego podtrzymywało, żeby żadne z nich nie miało bliskiego spotkania z ziemią. Wszechobecny chłód już dawno przestał im doskwierać, a sami byli już niedaleko upragnionego celu.
Pchnięcie bramy, rozlana krew na bruku, lecz brak śladów po domownikach. Zmęczeni wojownicy ledwo dobyli swoich broni, czując jak nagle zaczyna przepełniać ich strach oraz ból.
— Trzymaj się z tyłu, iskierko — starszy wiekiem mężczyzna ruszył jako pierwszy, osłaniając kobietę swoim rozbudowanym ciałem. W porównaniu do złotookiej, która ledwo mu do ramienia sięgała, a chuda była jak patyk, tak mężczyzna swoim wyglądem przypominał wyrośniętego grizzly. Nawet włosy by się zgadzały, ponieważ te, długie i brunatne opadały swobodnie na jego ramiona oraz plecy.
Starszy wiekiem trzymał w dłoniach zdobioną katanę, której ostrze przypominało kolor nieba przed zachodem słońca. Wciągał powoli powietrze przez usta, a widząc kątem oka podejrzane cienie w głębi skąpanej we krwi posiadłości nawet nie myślał dłużej i ruszył do środka. Zostawiając w tyle młodą kobietę, która ściskała nerwowo oburącz broń.
Tak jak mężczyzna zniknął za przesuwanymi drzwiami, tak kobieta pozostała na chłodnym podwórzu drżąc z zimna i strachu. Przedtem szykowała się jedynie do walki z potworami, które grasowały na tych ziemiach. Jednak widząc masakrę, która wydarzyła się pod jej własnym dachem poczuła się nagle bezsilna. Jakby cała ta werwa i zaangażowanie, z jakim pracowała nad sobą, by stawać się lepszą wyparowało w ciągu kilku chwil.
Możliwe, że właśnie to sprawiło, że nie zwróciła uwagi na zbliżający się od jej pleców atak. Rozszarpywana przez czarciego pomiota skóra szczypała, a spomiędzy drobnych warg wydobył się krzyk. Do złotych oczu napłynęły łzy, których nie mogła w żaden sposób zatrzymać, a te z łatwością rozmazały jej widoczność. Upadek na kolana zamortyzowała dłońmi, z których to musiała wypuścić broń. Potwór odsunął się, ale nie na tyle daleko, by kobieta nie była w stanie odwdzięczyć się pięknym za nadobne.
Ruch był szybki i pewny. Po ujęciu w gniewie katany wszystko wydarzyło się tak prędko, że gdyby ktoś wszedł jej w drogę zostałby stracony w efekcie. Dokładnie tak jak demon. Obrót na kolanie, podniesienie się na jednej nodze z ziemi i płynny ruch w stronę nieprzyjaciela. Głowa poturlała się po krwawej już kostce, a gdy kobieta usłyszała za sobą kolejne kroki nie miała zamiaru wziąć się ponownie z zaskoczenia.
Cud, że mężczyzna, który z nią przybył był wyszkolonym mistrzem, osobą, która była w stanie sparować jej atak i nie otrzymać żadnych obrażeń.
— An! Ocknij się! — wykrzyczał w jej stronę, choć ta nie usłyszała za pierwszym razem. Potrzeba było kolejnych trzech odparć jej ciosów, żeby przewrócić kobietę i dotrzeć do niej. Gdy tak się w końcu stało, ta zalała się łzami.
Straciła tego dnia wszystko.
— Wuj zwykł nazywać ja "Iskierką", ponieważ jej imię w połączeniu z nazwiskiem oznacza "Peaceful Bright".
— Jej rodzina posiada burzliwą historię. Każdy jej członek był porywczy i agresywny, gdy czuł się zagrożony. Wpadał w pewnego rodzaju szał, którego sam w sobie nie był w stanie zatrzymać. Dlatego rodzina Isshiki znana była w Kioto z brutalności, ale też i lojalności wobec shioguna. Budziła respekt, jak i strach.
— Kobieta nigdy więcej nie odwiedziła swojej posiadłości. Spaliła ją z wujem tego samego dnia, chcąc w ten sposób zmazać wszelki ślad po masakrze, która miała tam miejsce. Blizna w sercu jak i na ciele nadal pozostała.
— An należy do osób, które chłoną wiedzę jak i umiejętności niczym gąbka wodę. W podróży nauczyła się gotować, a u wuja sprzątać. Dbanie o swój rynsztunek oraz ubrania wchodziło w zakres treningu, a cała wiedza, którą musiała nabyć wpajana była przez książki i opowieści.
— Jest osobą niebywale zdeterminowaną. Dąży do celu i nie pozwala sobie, ani czemukolwiek, aby przeszkodziło jej w jego osiągnięciu.
— Złotooka uwielbia zwierzęta. Widok krzywdy wprowadza ją w szał gniewu.
— Za dziecka uczyła się gry na instrumentach szarpanych. Gra na harfie, bądź lirze nie jest jej straszna, a melodie potrafi przygrywać nawet godzinami.
— Z trofeum po pierwszej misji przygotowała sobie płaszcz i przyozdobiła maskę. Czarne pióra układają się w skrzydła chroniąc jej plecy przed możliwym atakiem z zaskoczenia.
I thought wearing your mask
Would let me understand
Now I'm just covered in
The dirty blood of man
Co więcej, na start dostajesz 50 punktów, które wydać możesz na zakupy w Sklepiku Mistrza Gry lub zamienić je na punkty do statystyk. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach