FUDEHIKO
29/11/1634, nagoja, yonezawa, szlachta spoza dworu
ciemnowłosy, ciemnooki, stosunkowo drobny, o lekko zarysowanych mięśniach, dwie blizny na prawym uchu, długie szramy na plecach - po szponach demona i cięciach miecza; z twarzy wydaje się trochę młodszy niż jest w rzeczywistości; związane włosy zwykle ozdobione stosunkowo prostą spinką zakończoną dwoma kwiatami - jeśli przyjrzeć się bliżej ozdobie, można zauważyć, że jest dość wysokiej jakości produktem
Cudem udało mu się dostać z Nagoi do jednego z pomniejszych miasteczek, i wywiałoby go jeszcze nie dalej, ale zostały już mu same drobne. Poza tym ostatnią kosztownością, jaką miał schowaną w ubraniach, była stosunkowo prosta, ładna spinka. Najrozsądniejszym krokiem byłoby spróbować wymienić ją na coś użytecznego. Chłopaczyna długo walczył ze sobą czy to zrobić, bez przekonania podejmując kroki w tym kierunku, aż zrezygnował. Był to prezent i ostatni kawałek domu, który mu pozostał, więc darzył ją zbyt dużym sentymentem. W efekcie nie miał już środków do życia, nie chciano go także przyjąć do pracy przez brudne, poniszczone ubrania. Początkowo nie planował kraść ze straganów, ale gdy głód zaczął wypalać jego żołądek, zmuszony był spróbować. Skończyło się to paroma uderzeniami i ucieczką - bez żadnego łupu. Nie chcąc się poddawać trzynastolatek spróbował poszukać jedzenia w pobliskim lesie, ale nie potrafił określić co się nadawało do jedzenia, a co było niejadalne lub trujące.
Przez kolejne dni żył ze znajdowanych odpadków, które nie były zbyt brudne ani zepsute. Szybko się okazało, że były zbyt rzadkim znaleziskiem, więc przełamał się do jedzenia gorszych, nadpsutych rzeczy, mimo mdłości na sam ich widok. Przez jakiś czas był nieco bardziej syty - dopóki się nie pochorował od nowej diety.
W trakcie jednej z sesji wyrzygiwania flaków we wnęce między budynkami nie zarejestrował popłochu na głównej ulicy, choć nie robiło to absolutnie żadnej różnicy - ledwo trzymał się na nogach i ostatnie do czego był zdolny to krzyki oraz szaleńczy sprint w losowym kierunku. Z grymasem oparł się o ścianę i osunął na ziemię obok swoich soków żołądkowych. Wszystko wydawało się dziać w zwolnionym tempie, a wszelkie reakcje emocjonalne przytępiła apatia; gdy w jego polu widzenia pojawiła się wygłodniała, żądna krwi bestia, był w stanie jedynie patrzeć na nią pustym wzrokiem. Nie był pewien czy wydał z siebie jakikolwiek dźwięk, gdy pazury pozostawiły na jego plecach głębokie wyrwy, przyciągając ciało ku drapieżcy. Zarejestrował ból z opóźnieniem, w przeciwieństwie do bukietu zapachów - kwasu zmieszanego z wydobywającym się z oślinionej paszczy smrodem gnijącego mięsa. Żołądek nastolatka zacisnął się boleśnie, powodując kolejną falę torsji. W tamtej chwili był pewien, że umrze właśnie w ten sposób: wymiotując cały układ pokarmowy pod szykującym się do uczty potworem.
Nadciągający ratunek okazał się niemal równie śmiertelny co zdesperowany demon. Nieprawdopodobnie szybka burza ostrzy poszatkowała monstrum na kawałki, zahaczając przy tym jego niedoszłą ofiarę. Silna woń nieludzkiej krwi w połączeniu z kolejnymi ranami przytłoczyła zmysły chłopaka, wsiąkła w jego sfatygowane ubrania; w napadzie histerii zaczął się zastanawiać czy wlała się też w otwarte żyły, płonące ledwie rejestrowanym przez umysł bólem. Czy w ogóle jeszcze był w swoim ciele, czy już umarł? Nie wiedział kiedy zaczął się śmiać przez łzy; zdarte struny głosowe pozwalały mu jedynie na nieprzyjemne rzężenie. Zaczął się wyrywać, gdy chwyciły go czyjeś ręce, ale nie miał siły długo walczyć i wreszcie się poddał. Zamknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył, leżał na brzuchu na niezbyt wygodnej macie.
Następnego dnia dowiedział się, że pozostał pod opieką łowców demonów, a konkretnie jednego z nich - tego, który prawie poszatkował go razem z demonem. Zapytany o imię wyrzucił z siebie pierwsze, które mu przyszło do głowy: Fudehiko. Zapytany co chciał jako rekompensatę za przypadkowe okaleczenie ciała przez miecz zabójcy odparł bez zastanowienia: zabierzcie mnie ze sobą, proszę, dajcie mi pracę, moja rodzina została wybita przez te potwory, nie mam gdzie i jak się podziać, nie mam nic-!
W ten sposób rozpoczął swoją czteroletnią podróż jako zabójca demonów w treningu. Mimo nienaturalnie wyostrzonego węchu nie był najlepszym kandydatem do tej pozycji. Wahał się na każdym kroku, był niepewny siebie i trudno było mu się przełamać do zabijania żywych stworzeń, nawet jeśli były potworami z najgorszych koszmarów. Mimo to determinacja i lęk przed powrotem do domu - do normalnego życia - nieustannie pchały go kolejny krok w przód ilekroć myślał o poddaniu się. Praktyczne umiejętności przychodziły mu trochę łatwiej, choć nigdy do końca nie wyzbył się niezdarności, szczególnie przy wykonywaniu czynności wymagających precyzji, ostrożności oraz cierpliwości. Początkowo wszystko wskazywało na to, że nie był w stanie nauczyć się władać oddechem - aż wreszcie zdołał osiągnąć całkowitą koncentrację. Przygarnięty przez filar Pioruna trenował pod jego okiem. W dużej części dzięki jego zaraźliwemu optymizmowi i lekkoduszności Fudehiko zdołał wytrzymać presję związaną z przezwyciężaniem limitów ludzkiego organizmu w połączeniu z nauką walki mieczem od samych podstaw.
Egzamin siedemnastoletniego chłopaka niemal skończył się tragicznie, choć zaczął się spokojnie, w lesie. Miał współpracować w kilkuosobowej grupie jako tropiciel; zadaniem przyszłych zabójców było wytropienie i pokonanie demona, na którego natrafił jeden z filarów. Fudehiko prawie zgubił woń, ale zdołał ją odnaleźć po cofnięciu się o kilkadziesiąt kroków i dalej poprowadzić grupę. Przez nadciągający deszcz i niezbyt sprzyjający wiatr musieli się spieszyć.
Demon okazał się dostatecznie inteligentny, by przygotować zasadzkę. Był też silny.
Nastolatek nigdy nie zapomni dźwięku dartego mięsa i kruszonych kości, gdy jeden z jego towarzyszów stracił całą rękę dwa kroki od niego.
Aspirujący medyk zdołał zatamować krwawienie i powrócić do walki, a zaraz za nim podążył świeżo pozbawiony kończyny egzaminowany.
Wreszcie najsilniejszemu z nich udało się dekapitować stwora. Gdy tylko egzaminatorzy wyszli powitać świeżych zabójców - wszyscy zdali - Fudehiko stracił przytomność od zmęczenia i natłoku wrażeń. Następnego dnia dowiedział się, że nie był jedyny.
Otrzymana katana nabrała w jego dłoniach żółto-złotego blasku. Była nieco przyduża, ale stosunkowo szybko udało mu się do niej przyzwyczaić. Od ukończenia egzaminu większość czasu spędził w siedzibie, wychodząc głównie na misje, choć po ukończeniu ich nie spieszył się nigdy z powrotem, wysyłając naprzód kruka z wiadomością o przebiegu i wyniku misji. Co będzie dalej - to się dopiero okaże.
✾ ciekawy świata w odrobinę dziecinny sposób - fascynują go wszelkie rośliny, grzyby, zwierzęta, właściwie wszystko co jest związane z przyrodą. swojego kruka rozpieszcza niemal przesadnie, ma również skłonności do dokarmiania(a także prób głaskania, nawet jeśli niezbyt dobrze się to skończy) wszystkich bezdomnych zwierząt jakie tylko zobaczy
✾ Fudehiko nie jest jego prawdziwym imieniem - zmyślił je na poczekaniu, gdy musiał się jakoś przedstawić zabójcom demonów
✾ jest straszną niezdarą przy wykonywaniu większości codziennych, prostych czynności - szczególnie tych wymagających precyzji i ostrożności. z reguły nie powstrzymuje go to przed wykonywaniem ich, bo choć brak mu zdolności, posiada duże pokłady zaangażowania
✾ wiecznie nerwowy, skrajnie niepewny siebie i lękliwy ze skłonnościami do paranoi, potrafi być zaskakująco impulsywny i lekkomyślny. mimo to trudno po samej mimice powiedzieć co czuje, gdyż większość czasu widać po nim głównie wyuczony, pozorny spokój i neutralność. lęk i inne emocje da się poznać po jego sposobie poruszania się, reakcjach na otoczenie i - w ograniczonym stopniu - po tonie głosu
✾
✾ nieustannie się wierci: potrząsa nogą, marszczy nos lub brwi, stuka palcami, splata dłonie... Okazjonalnie wydaje ciche dźwięki, czy to w postaci nucenia, pomruków, lub klikania językiem.
✾ obsesyjnie dba o własną higienę; przejmuje się przy tym higieną swoich kompanów
✾ ma skomplikowaną relację z jedzeniem po czasie spędzonym na ulicy, szczególnie bliżej końca, gdy osłabł i odwodnił się w dość poważnym stopniu od ciągłego wymiotowania. kwas żołądkowy odrobinę uszkodził ściany żołądka, przełyk, gardło i struny głosowe - w efekcie ma nieustannie zachrypnięty głos, nie może mówić zbyt głośno i zbyt długo, i musi jeść małe porcje oraz unikać ciężkostrawnych potraw. język i szkliwo zębów również trochę ucierpiały, przez co ma nieznaczne problemy z czuciem smaku i nadwrażliwe na gorąco i zimno zęby
✾ choć potrafi gotować, przygotowuje najbardziej mdłe, pozbawione smaku potrawy, mimo że stara się je lekko przyprawiać
they won't know who I was before
and I will cut off my fingers, no ID to find me
Co więcej, na start dostajesz 50 punktów, które wydać możesz na zakupy w Sklepiku Mistrza Gry lub zamienić je na punkty do statystyk. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach