Kolejne słowa sprawiły że trochę posmutniała. Słuchając go dalej splotła ręce ostrożnie pod piersiami wpatrując się w niego uważnie. - Nie sprawiasz wrażenia osoby, która byłaby niemiła dla innych. Zwłaszcza po swoim zachowaniu w stosunku do mnie. Byłeś na tyle miły żeby zaoferować pomoc.. i jesteś dość uprzejmy.. - skomentowała ze spokojem w głosie. Uważniej zaczęła mu się aż przyglądać, finalnie jednak lekko się do niego uśmiechnęła.
Przechyliła lekko głowę w bok z uśmiechem. - Najeźdźca może chcieć zniszczyć wszystko na swojej drodze.. powiedz mi czy nie łatwiej jest coś zepsuć niż tego chronić? Czy spopielony dom wraz z całym dobytkiem nie złamie jego posiadacza? Czy śmierć bliskiej osoby nie złamałaby ci serca? Możesz chcieć zemsty i ją osiągnąć.. ale po niej nadal będziesz czół ból i utratę najukochańszej osoby.. czy to nie działa na niekorzyść? Mamy w sobie nadludzką siłę i wytrzymałość kiedy mamy kogo chronić.. ale gdy tej osoby już nie ma.. co pozostaje poza cierpieniem i złamanym sercem? - mówiła ze spokojem w głosie. Pokręciła nagle głową na boki i uśmiechnęła się do niego uprzejmie. - To nie tak że jestem w tej pozycji.. ale widziałam wielu złamanych osób.. może skończmy ten temat.. jest trochę dołujący, nie sądzisz? - spytała z łagodnym uśmiechem na ustach.
Gdy już razem leżeli na jego Haori, wpatrując się w poruszające się po niebie chmury i zadała w miarę niepozorne pytanie nie spodziewała się że ten tak szybko połączy kropki.
"Hmmmm, nie wiem co takiego mogłoby usatysfakcjonować Tachibana."
Wzdrygnęła się nagle, poczerwieniała nieco bardziej i odwróciła twarz w jego stronę zaskoczona ewidentnie. - S.. skąd.. skąd pomysł że o nim mówiłam.. - wymamrotała nieco niepewnym głosem. Ale trafił jebany! Niemniej jednak wsłuchała się uważnie w to co jej powiedział. - Herbata i.. miła rozmowa.. - powtórzyła po nim zastanawiając się nad tą propozycją. - Nie jesteście podobni.. - szepnęła wracając wzrokiem do chmur. - .. może macie taki sam zmysł.. ale.. ale nie.. nie jesteście aż tacy podobni.. on jest.. jest inny.. Shotaro jest bardziej opanowany.. ty zdajesz się być bardziej żywiołowy.. może to przez wasze oddechy.. - mówiła nieco ciszej wpatrując się uważnie w chmury.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
- Tak, zrobiła na mnie dobre wrażenie i mam wrażenie, że ja też na niej. Rozwinięty wzrok przydaje się do odczytywania emocji innych ludzi. To spotkanie też miło na pewno będę wspominał. - Uśmiechnąłem się szeroko i spojrzałem w jej błękitne oczy. Rozmowa z nią, pomimo że nie była łatwa i przebiegała w innej tony niż Saiyuri, też sprawiała sporo satysfakcji. Fajnie było obserwować, jak z nieśmiałości przechodziła do odwagi, aby chwile później znowu się speszyć.
- Miło mi to słyszeć, ale ja sprzed pięciu lat mógłbym Cię zdziwić. Arogancki smarkacz, który nie byłby w stanie przyznać się do błędu. Na szczęście w końcu zdałem sobie sprawę, że nie jestem pępkiem świata. Chociaż nie była to łatwa i przyjemna droga, pomógł mi w tym filar płomienia, a trwało to niezmiernie długo. - Uśmiechem próbowałem ogrzać atmosferę podczas tej rozmowy, nie chciałem, żeby była smutna z tego powodu. - Po prostu w drodze na szczyt postanowiłem się zatrzymywać i cieszyć życiem, próbować nowych rzeczy i poznawać innych ludzi. - Spoglądałem na nią badawczo, byłem ciekawy, w jaki sposób na to zareaguje. Miło było widzieć, że podpuszczona ochoczo wdawała się w takie debaty. Przynajmniej mogliśmy porozmawiać na niecodzienne tematy. Miała sporo racji, tylko, zapomniała, że żal czy ból zawsze będzie nam towarzyszył, dopóki nie damy rady zaakceptować tej straty. - Tak zgadzam się w każdej kwestii, pewnie każdy by się załamał i stracił chęci do życia. Dlatego trzeba mieć przyjaciół, bliskich czy ludzi, którzy pomogą Ci się z tego podźwignąć. - Skończyłem, swoją wypowiedz, bo faktycznie chyba zaczynaliśmy poruszać tematy dla starych pierników, co już nie wiele życia w nich zostało i rozpamiętywali swoją młodość. - Tak lepiej będzie to skończyć i przejść do czegoś innego. - Odwzajemniłem jej łagodny uśmiech i zmrużyłem oczy.
- Powiedzmy, że to intuicja i dobre oko. - Wskazałem palcem na jedno ze złotych ślepi i uśmiechnąłem się i uważnie przyjrzałem się jej czerwonej twarzy, aby na koniec wbić wzrok jej oczy.
- Hmmm może to przychodzi z wiekiem dopiero? Z biegiem czasu, moje opanowanie wzrosło, ale nigdy nie będę niewzruszoną oazą spokoju. - A więc nie byliśmy podobni, ciekawe co Saiyuri miała na myśli gdy mówiła, że się dogadamy. To, że nie jesteśmy podobni, nie oznacza, że nie znajdziemy nici porozumienia, ale byłem ciekawy o co dokładnie jej chodziło.. - Skoro nie jesteśmy podobni to nie będę w tym momencie w stanie Ci pomóc z tym co zrobić, aby się odwdzięczyć. Jak go spotkam to spróbuje wybadać i pociągnąć za język.-
albo ją przed sobą stworzę
- Ale ty spałeś z nią w jednym pokoju.. skoro to takie złe twoim zdaniem to czemu na to przystałeś? Spodobała Ci się do tego stopnia że chciałeś by to się tak skończyło? - sama nie spodziewała się że będzie aż taka ciekawa ale to było już winą chłopaka. Przedstawiony scenariusz był nie jasny. Najpierw mówił że przyjemnie spędził z kobietą czas a teraz twierdził że za daleko się posunął. Może pomagając mu to wysortować nauczy się czegoś pożytecznego.
"Rozwinięty wzrok przydaje się do odczytywania emocji innych ludzi."
- huh.. - mruknęła wpatrując się nadal w rudzielca. - To spotkanie.. w sensie że ze mną? - wskazała na siebie palcem wskazującym i uśmiechnęła się łagodniej. - Ja też będę to wspominać miło Kagami.. - dodała po chwili. Póki co chłopak zdawał się być miły, czasami powiedział coś co ją trochę zaskoczyło ale poza tym miło jej się z nim rozmawiało.
- Arogancki smarkacz będący pępkiem świata powiadasz.. - przyłożyła dłoń do ust i zaśmiała się cicho na te słowa. - Ciężko mi sobie to wyobrazić.. ale w takim razie pewnie bym Cię zignorowała albo usadziła w miejscu gdybyś nadal taki był.. zależy jak bardzo byś się spoufalał ze mną.. - skomentowała nadal nie kryjąc pozostałości rozbawienia w głosie po wcześniejszym śmiechu.
- To chyba dobra filozofia.. żeby nie kierować się tylko walką.. to że możemy zrównać się z demonami wcale chyba nie znaczy że nie możemy mieć własnego życia przy okazji.. choć.. nie każdy jest tego zdania.. - dłonie zacisnęły się mimowolnie na krawędzi yukaty na udach odruchowo. Uśmiech jednak powrócił po chwili na usta w łagodnej formie. - Też staram się poznawać więcej ludzi z korpusu.. zdając sobie sprawę z tego że nie każdy jest tak zepsuty i pozbawiony skrupułów.. w sumie to znacznie więcej osób jest dobrych z natury.. - kontynuowała ".. prawie tak dobrych jak Shotaro.." dodała już w myślach, bawiąc się skrawkiem ubrania w palcach.
"Powiedzmy, że to intuicja i dobre oko."
- Ah.. Tachibana mówił to samo.. że.. że widzi więcej niż inni.. ciekawe czy widzicie dosłownie to samo.. - skomentowała starając się przekierować myśli na coś innego niż temat mogący ją bardziej zawstydzić. - Wydaje mi się że ludzie nie powinni być tacy sami.. bo straciliby na wyjątkowości.. nie ma nic złego w byciu innym.. nawet jak jesteś impulsywny.. - tu przyłożyła palec wskazujący do zewnętrznej strony jego zabandażowanej dłoni tuż nad knykciami.
- Dopóki to jaki jesteś nie krzywdzi Ciebie i twoich bliskich to nie ma sensu tego zmieniać.. - zabrała palec z bandaża na jego ręce.
- Nie pytałam cię o poradę dlatego że jesteście podobni do siebie.. zapytałam cię bo jesteś facetem.. więc będziesz lepiej wiedział co.. co On mógłby chcieć w takiej sytuacji.. - powiedziała już nieco ciszej, prawie że szeptem tłumacząc się czemu poprosiła o poradę w pierwszej kolejności.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
-To nie tak, że jest to coś złego... Może inaczej, wyobraź sobie sytuacje, że spotykasz kogoś w karczmie i przysiadasz się do niego, miło rozmawiacie i potem idziecie do jednego pokoju. Nie ma w tym nic złego prawda? A teraz spójrzmy na te samą sytuację z perspektywy osoby postronnej. Nieznajomi spotkali się w karczmie, pogadali chwile, a potem udali się razem do wynajętego pokoju. Trochę dziwne prawda? Potem rodzą się nieprzyjemne plotki i oceniające spojrzenia. Sam osobiście nie przejmuje się plotkami na swój temat i nie zwracam uwagi, jak inni na mnie patrzą, ale jej chciałem tego oszczędzić. Dlatego powiedziałem, że było to lekko myślne czy nieodpowiedzialne z mojej strony. - Uśmiechałem się i mówiłem spokojnym głosem, próbowałem jej, jak najdokładniej przedstawić co miałem na myśli. Sam nie żałowałem niczego tej nocy, jedynie miałem lekki niedosyt i chciałem więcej. Moja rozmówczyni robiła się śmielsza i zadawała coraz bardziej prywatne pytania.
- Dla mnie osobiście nie było w tym nic złego, na pewno zrobiłbym to jeszcze raz i nie chciałem odtrącić jej uprzejmości.... - Spojrzałem głębiej w jej oczy, jak zadała mi pytanie odnośnie preferencji i uśmiechnąłem się zadziornie. - Nie mogę odmówić jej urody, bo inaczej bym skłamał, ale ogólnie mam słabość do kobiet z jasnymi włosami. - Uważnie przyglądałem się jej reakcji, w końcu było to trochę intymne wyznanie, ale nie miałem problemu, żeby to powiedzieć. Chyba nawet było ona pierwszą osobą, z którą się tym podzieliłem. Chociaż to zrobiłem bardziej w odpowiedzi na jej dociekanie, skoro chciała kopać, to teraz przynajmniej miała coś, czego nikt o nim nie wiedział.
- A widzisz tutaj kogoś innego? Tak o ciebie mi chodziło. To miło z twojej strony, w takim razie jestem zadowolony. Swoją drogą masz bardzo ciekawe oczy, przypominają bezchmurne niebo o letnim poranku, ma się wrażenie, że można sie w zatracić w tym bezkresie.. - Delikatnie się uśmiechałem, rozmowa z nią dostarczała sporo zabawy. Dlatego też nie czułem jakiegoś oporu przed skomplementowanie jej oczu. - Byłem bardzo uparty wtedy, usadzenie mnie mogłoby zająć Ci sporo czasu. - Zaśmiałem się na tę wizję, wyobraziłem sobie jak taka cicha i nieśmiała osoba, próbuje utemperować moje młodsze ja.
- Ciężko mi powiedzieć czy to dobrze, na pewno mi to odpowiada i nie chciałbym wracać do tego, co było wcześniej. Taka filozofia mi służy, dzięki niej między innymi mogliśmy się spotkać, ale nie zamierzam innym mówić, jak powinni żyć, każdy świadomie powinien dokonać wyboru.- Znowu wróciła do tego tematu, jej zachowanie wskazywało, że dalej ją to męczyło. Wystarczyło lekkie szturchnięcie, żeby wspomnienia o tamtym dniu rzuciło cień na jej samopoczucie. Powinna poznawać innych, troskliwych i dobrych ludzi, którzy pomogą jej przezwyciężyć tę traumę. Pokiwałem głową twierdząco na jej wynurzenie. - Zdecydowanie powinnaś to robić, zwłaszcza po czymś takim. Wiem, że to nie jest dla Ciebie łatwe i nie mam prawa stawiać się na twoim miejscu, bo nigdy czegoś takiego nie przeżyłem, ale nie zamykaj się na innych z jego powodu. - Rozmowa na ten temat nie była łatwa, wzbierały we mnie negatywne emocje, ale zelżały kiedy Suki poruszyła kolejny temat.
- Hmmm tego nie wiem, chociaż nawet jeżeli mamy tak samo wyczulony wzrok, nie oznacza, że zwracamy uwagę na te same rzeczy, ale jak go spotkam to zapytam, żeby zaspokoić twoją ciekawość. - Wzruszyłem ramionami z uśmiechem i zmrużonymi ślepiami. Nie rozmawiałem z zabójcami o tym jak widzą świat, może powinienem porównać spostrzeżenia z nimi? Moje dumanie przerwało jej dotyk, nie spodziewał się tego, że sama postanowi naruszyć moją przestrzeń osobistą. Było to bardzo miłe zaskoczenie, czyżby przekonywała się do mnie?
- Każdy jest unikalny na swój sposób i to czyni świat interesującym. Życie w świecie pełnym kopii na pewno byłoby okropnie nudne... Spokojnie nic mi nie będzie, nie musisz się martwić o te skaleczenia. - Nachyliłem głowę w jej kierunku, gdy odsunęła swoją dłoń od mojej. - Oh. Czyli to dlatego, że jestem facetem? To w takim razie trochę ułatwia sprawę. Nie wiem, czy lubi obserwować niebo, ale leżenie z atrakcyjną kobietą na haori i rozmowa należy do przyjemnych rzeczy, którą wielu mężczyzn na pewno by nie pogardziło. Ogólnie myślę, że jak zaproponujesz mu wspólne wyjście, to powinien być zadowolony. - Odpowiedziałem szczerze z uśmiechem na ustach, nie wiedziałem, jakim był typem. Ale jeżeli był facetem, to na pewno wizja wspólnie spędzonego z nią czasu powinna go kontentować.
albo ją przed sobą stworzę
Wpatrywała się w niego uważnie gdy przyznał się do swoich preferencji względem kobiet. - Masz słabość do kobiet z jasnymi włosami..? - powtórzyła lekko zmieszana tymi słowami. - Um.. w sensie.. słabość.. że.. że niby.. bardziej podobają ci się wszystkie kobiety z jasnymi włosami? - spytała nieco dukając. Pierwszy raz chyba ktoś jej powiedział coś takiego. - Ah! - zrobiła większe oczy i uderzyła lekko prawą piąstką o lewą otwartą dłoń. - To dlatego do mnie zagadałeś w pokoju wspólnym? Bo miałam jasne włosy? Czy to był powód też twojej dobroci względem mnie wtedy? - wpatrywała się w niego nieco uważniej. - Czy jesteś taki tylko dla jasnowłosych kobiet? - przechyliła lekko głowę w bok uważniej mu się przyglądając. O dziwo dość szybko wyszła z lekkiego speszenia i teraz próbowała zrozumieć jak działa jego słabość. - Czy wszystkie kobiety bez wyjątku Ci się podobają jeśli mają jasne włosy? Czy jednak na ich tle jest jedna bardziej wyjątkowa a obok reszty nie umiesz przejść obojętnie po prostu? - kolejne niewygodne pytanie. Mógł tylko pożałować tej szczerości teraz. Suki zdawała się nie mieć litości dla biednego chłopaka.
Drgnęła gdy padł komplement odnośnie jej oczu i aż lekko się wycofała w tył. - .. bezchmurne niebo.. o letnim poranku..? - powtórzyła ten fragment czując się nieco dziwnie słysząc to i dalszą wypowiedź. - .. to chyba dobrze że niemożliwym jest zgubienie się w czyichś oczach.. bez mapy ciężko byłoby wrócić.. - skomentowała uśmiechając się do niego dość serdecznie.
- Może nie wyglądam.. ale jestem dość silna.. dałabym sobie z Tobą radę Kagami.. - upewniła go co do utemperowania w młodości. Byli rówieśnikami, więc zdecydowanie miała sporą szansę powodzenia w tej kwestii. A przynajmniej takiego była zdania.
- Nie martwię się o to skaleczenie już.. do wesela Ci się zagoi.. - uśmiechnęła się lekko rozbawiona. Drgnęła gdy nachylił się w jej stronę bardziej, lekko się odchyliła w tył czując lekko skrępowanie znaczną bliskością. - h..huh.. w..wspólne.. wyjście.. - wymamrotała lekko się rumieniąc. Przełknęła głośniej ślinę i kładąc słoń na torsie rudzielca nieco go odchyliła od siebie, czując się nieco speszona z jakiegoś powodu. Może to te jego kolejne komplementy, kto by tam wiedział. - .. z..zobaczę.. m.. może.. znalazłby.. trochę czasu.. dla mnie.. - wymamrotała ledwo słyszalnym głosem. - Żebym mogła mu się odwdzięczyć za pomoc! Tylko tyle! Tylko tyle.. - ostatnie dwa słowa wyszeptała cicho pod nosem.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Jasne, że zawsze wpadały mi w oko jasnowłose kobiety, ale wtedy po prostu cieszyłem oko. A tu pojawiło się nie tylko fizyczne pożądanie czy przysłowiowa ochota, ale również ciepłe i miłe myśli. Miałem nadzieje, że nie wpakowała sie w żaden tarapaty i niedługo sie spotkamy w Yonezawie.
- Ogólnie niczego nie żałuje. A co do ludzi to już, nie raz byłem świadkiem piętnowania. Kiedyś moja znajoma była prześladowana przez inne dzieciaki z powodu różnokolorowych tęczówek. Grunt, że oboje byliśmy zadowoleni. - Uśmiechnąłem się szeroko w jej stronę, pomogła mi zrozumieć samego siebie. - Tak. - Na początku zareagowała tak, jak się spodziewałem, ale nie przypuszczałem, że tak dalej się to potoczy. Zaśmiałem sie gdy zobaczyłem poważną i ostra Suki, było to urocze. Czyżby się martwiła, że zrobiłem to tylko z jednego powodu? W końcu otworzyłem usta i zacząłem jej wszystko tłumaczyć. - Przepraszam, przepraszam. Tak słodko się złościsz. To, że lubię jasne włosy, nie zmienia tego jak zachowuję się względem ludzi. Podszedłem do Ciebie, ponieważ miałem na to ochotę i chciałem Ci pomóc. Gdybyś miała ciemne włosy, to by niczego nie zmieniło i moja dobroć nie wynika z tego jak ktoś wygląda.... Po prostu na kobiety z jasnymi włosami częściej zwracam uwagę, łatwiej się nimi zainteresuje, ale to nie jest tak, że muszę do każdej podejść czy jestem zaślepiony nimi. Można to porównać do jedzenia mochi, każdy ma swój ulubiony smak, ale to nie oznacza, że nie zje innego czy rzuci się na cały talerz bez opamiętania. Prawda? - Mówiłem spokojnym i pewnym głosem, nie odebrałem tego jako atak czy nietakt. Chciała wiedzieć, to jej wyjaśniłem, nie miałem z tym najmniejszego problemu. Miałem wrażenie, że wzbudziłem jej zainteresowanie moją osobą. Kto by pomyślał, że tak się rozbryka.
Pokiwałem głową twierdząco i odwzajemniłem jej uśmiech. - Faktycznie bez mapy można byłoby się zgubić w tym bezkresie. - Czyli skrywała swój temperament, chciałbym zobaczyć co takiego by zrobiła.
- Wiem, poczułem na własnej skórze, jak silna jesteś. Ale najpierw musiałabyś mnie złapać. - Uśmiechnąłem się zadziornie, chyba musiała sobie zdawać sprawę z mojej zwinności i refleksu. No może poza tym, że poślizgnąłem się na własnym Haori.
- Nie? Czyli po prostu chciałaś mnie dotknąć? - Chciałem ją delikatnie po drażnić, ale z drugiej strony to było jedyne wytłumaczenie, czemu mnie dotknęła. Chociaż szybko zweryfikowałem to, gdy poczułem jej dłoń, która mnie odpychała. Jej dotyk był przyjemny, ale raczej nie takie miała intencję. Momentami wysyłała mi sprzeczne sygnały, ale jej reakcja była urocza. Wycofałem się z jej strefy komfortu, przynajmniej na jakiś czas. Nie wiedziałem, czemu się tak tłumaczyła przede mną, w końcu tylko rozmawialiśmy. Chociaż może ona tłumaczyła się sama sobie? - Jak nie znajdzie czasu, to ja chętnie z Tobą wyjdę, jak będziesz chciała. Jego strata mój zysk. - Pokazałem białe ząbki, ewidentnie byłem zadowolony z siebie.
albo ją przed sobą stworzę
- Każdy ma swoją drogę, którą musi kroczyć.. każdy ma swoje przeszkody do pokonania.. jedni łatwiejsze od pozostałych.. - powiedziała z lekkim uśmiechem wpatrując się w poruszającą się na błękitnym niebie chmurę. Ona też miała swoje demony, było ich całkiem sporo, jak każdy zabójca.
"Przepraszam, przepraszam. Tak słodko się złościsz."
- Huh.. - mruknęła patrząc na niego zaskoczona jego słowami. Lekki rumień sam się pojawił odruchowo na twarzy. - Ja wcale się nie złoszczę.. po prostu weryfikuję twoje słowa.. - poprawiła go. Nie czuła złości, żadnego uczucia nawet zbliżonego w odczuciu do tego negatywnego. Może jej ekspresja twarzy dała mu mylne spostrzeżenie. Ale wysłuchała go uważnie.
- To zależy jak dobre jest serwowane Mochi.. można nie chcieć się nim podzielić z nikim innym.. bo kto pierwszy ten lepszy.. - wystawiła mu język z rozbawieniem. Rozumiała jego aluzję, była dość ciekawa. Wyciągnęła zza pazuchy papierowy woreczek z kilkoma ostatnimi miękkimi kulkami. Sięgnęła palcami do wnętrza i wyciągnęła jedno wpatrując się w nie uważnie. Zupełnie jak by w tej jednej miękkiej ryżowej kuleczce zawierała się cała prawda o wszechświecie. - Gusta do osób są jak.. mochi.. - szepnęła pod nosem. Czy ona miała swoje ulubione? Czy był smak który uwielbiała ponad wszystkie inne? Przykładając słodycz do miękkich ust, zmrużyła nieco powieki wpatrując się w jakiś martwy punkt gdzieś przed siebie. "Sho.." urwała myśl rozchylając usta i łapiąc między wargi połowę mochi. Poczerwieniała nagle i palcem wciskając kuleczkę do buzi spuściła głowę, pozwalając żeby białe włosy zasłoniły jej mocno rumianą twarz. "Czemu o nim tak często myślę.. przecież.. sam mówił.. żeby się.. nie przywiązywała.. to były słowa Tachibany.. więc czemu chcę.." nie miała odwagi dokończyć myśli. Pokręciła energicznie głową na boki zbywając myśli o piorunie gdzieś w otmęty umysłu.
- Tak.. ale.. bo po ci gonić kogoś kto nie chce.. być złapany..? - wyszeptała nieco ciszej. Czy faktycznie mówiła teraz o płomieniu? W głosie dało się wyczuć smutek. Kącik lekko drgnął, zupełnie jakby chciała się uśmiechnąć. Ale jakoś w tej chwili nie potrafiła.
"Nie? Czyli po prostu chciałaś mnie dotknąć?"
- Huh..? Nie rozumiem.. dotknęłam twojej ręki bo na niej masz ślad swojej impulsywności.. dotknęłam cię w chwili gdy o niej wspominałam.. przepraszam jeśli poczułeś się z tym źle.. nie było to moim zamiarem.. - kontynuowała ze spokojem w głosie.
"Jak nie znajdzie czasu, to ja chętnie z Tobą wyjdę, jak będziesz chciała. Jego strata mój zysk."
Wzdrygnęła się lekko na te słowa. - Czy myślisz że.. Tachibana mógłby nie chcieć.. się ze mną spotkać? Czy w takim razie powinnam w ogóle.. proponować mu spotkanie? Czy to nie będzie nachalne? Nie taktowne? W końcu.. to Tachibana.. a ja jestem tylko.. - urwała. "..przybłędą.." dodała w myślach czując jak coś od środka ją bardziej ściska przy mostku. Wzięła aż kilka płytszych wdechów i jeden długi, powolny wydech nazbieranego powietrza. - Nie słuchaj mnie Kagami.. chyba.. powinnam się powoli zbierać.. muszę jeszcze zajrzeć do medyka.. żeby zmienił moje opatrunki.. - wymamrotała powoli zbierając się z jego Haori. - Miło mi się z Tobą rozmawiało.. przechowam to tak jak obiecałam.. - ścisnęła w dłoniach tykwę z jego alkoholem. - Te kilka mochi to dla Ciebie.. - skłoniła się delikatnie poprawiając oba miecze za pasem i nieco się przed nim skłoniła w szacunku, po czym powolnym krokiem ruszyła w stronę domu medyka.
Z tematu
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
- Możesz sprawdzać ile razy tylko chcesz, ale moja odpowiedz i tak się nie zmieni. - Zapewniłem ją jeszcze raz co do szczerości moich intencji, nie miałem zamiaru jej zwodzić, bo i nie posiadałem w tym żadnego interesu. Uśmiechnąłem się delikatnie na jej słowa o mochi, może nie było to idealna aluzja, ale wygląda na to, że spełniła swoje zadanie. Zauważyłem, że Suki mocno poczerwieniała i starała się to ukryć. Nie odezwałem się nawet słowem. To była jedna z tych rzeczy, w których miałem pewność, że nie miała nic wspólnego ze mną. Nie wiem, o czym pomyślała, mogłem jedynie przypuszczać, że jest to na pewno powiązane z nim. Nie przeszkadzało mi to w żaden sposób, dlatego po prostu dałem jej czas, aby mogła dojść do siebie.
- Na to pytanie sama musisz sobie odpowiedzieć... Czy jest warto? - Powiedziałem, krótko. Szeptała, a smutek w jej głosie dał mi jasno do zrozumienia, że już nie gdybaliśmy o mojej młodości. Może nie powinienem się więcej odzywać, jak na razie sprawiam jej więcej smutku niż szczęścia w tej konwersacji. Może nic się nie zmieniłem od tamtego dnia, tylko zacząłem się lepiej ukrywać?
- Nie uraziłaś mnie i nie poczułem się z tego powodu źle w żadnym wypadku. Po prostu byłem zaskoczony. - Powiedziałem spokojny głosem. Naprawdę powinienem się czasami ugryźć w język albo chociaż lepiej coś przemyśleć. Naprawdę darzyła Tachibane dużym uczuciem, wystarczyło, że coś powiedziałem o nim, a ona od razu się tym przejmowała i bała, jakby od tego zależało jej życie. Teraz byłem pewny, że to nie była zwykła znajomość przynajmniej nie dla niej. Miałem problem, bo nie wiedziałem co mogłem jej powiedzieć, żeby jeszcze bardziej jej nie zniechęci do niego. Miałem coraz większe wrażenie, że powinienem stulić gębę i nie zaogniać już tej sytuacji głupimi żartami. Jednak jej ostatnie zdanie bardzo mi się nie spodobało, czułem w nim jak sobie umniejszała. Nawet pomimo tego, że nie dokończyła tego zdania.
- Nie, to ty mnie nie słuchaj. Nie chciałem nic takiego insynuować czy zasiać wątpliwości. Cały wieczór nic tylko przywołuje Ci niemiłe wspomnienia, myśli i dokładam kolejnych problemów. Spotkaj się z nim, nie ma w tym nic złego czy nietaktownego. Tylko nigdy nie myśl, że jesteś od kogoś gorsza. Mnie również było miło i dziękuje za kulki. - Rozeszliśmy się, a ja zabrałem się za wymianę zniszczonej deski w podłodze. Przywołałem jej tak dużo negatywnych wspomnień, tyle wątpliwości i dodatkowych zmartwień. Czułem się z tym wszystkim źle, może intensywność naszych uczuć różniła się, ale byłem w stanie wyobrazić sobie jak się czuła.
Z tematu.
albo ją przed sobą stworzę
— Jest i on! — zakrzyknęła radośnie (aż nie w swoim stylu, szczególnie ostatnimi czasy) i zaklaskała w dłonie, gdy chłopak pojawił się w pokoju. Na stoliku, przy którym siedziała, już znajdowało się sake razem z dwoma czarkami. — Chodź, chodź, bo wystygnie! — Jakby miało co.
Poprawiła się na siedzisku i ruchem ręki zarzuciła włosy z ramion na plecy. Kiedy jej towarzysz zajął miejsce, nalała alkoholu do naczyń.
— Dobra, to może zainteresuje cię fakt, że absolutnie nikomu z mojej rodziny nic się nie stało. Cali i zdrowi jak nas bogowie stworzyli — oznajmiła z dumą, sięgając po swój kubek. — Nie mam pojęcia, kto aż taki problem ma z nami, ale... no, wiesz już, co mu robię — zachichotała, poruszając dłonią z czarką, wskutek czego poruszała znajdujący się w niej płyn. — Jak tam wyprawa ogólnie? Udała się? Poza tym, oczywiście, że nas wystawili do wiatru i przez kilka chmurek nie zrobiliśmy absolutnie nic?
Mori była w pełni świadoma, że to słońce było ich największym sprzymierzeńcem, jednak wciąż była wściekła przez decyzję o odwrocie. Tak oto Kioto dalej zostawało w rękach bestii. Inna sprawa, że wcale nie zależało jej jakoś bardzo na zwiększeniu szans na powrót jako mumia.
— Nie wiem no, z jednej strony się cieszę, że żyję, ale z drugiej... jakiś taki niewielki niedosycik mnie trzyma. Też tak masz?
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
— To bardzo dobre wieści. I na pochybel tym, którzy wam źle życzą. — z pewną dozą oporu złapał za swoją czarkę. Jego doświadczenie z alkoholem można podsumować jak jego doświadczenie z kobietami - zerowe. Kusiło go wypicie od razu, by mieć już to przeżycie za sobą. Z drugiej strony, powinien chyba zaczekać na wspólny toast z Mori? Wyprawa? Zamrugał ściągnięty na ziemię. — Wyprawa poszła dobrze. Oddział cały i zdrowy, była pewna sprzeczka i podejrzenie o zdradę, ale finalnie wszystko się ułożyło... — wspomnienia krótkiej przygody z Takashim i Sayaką stanęły mu przed oczami. Czy wywiązał się ze swojej nowej roli? — Szczerze to mało się działo przed dotarciem do miasta. A jak już tam doszliśmy to sama wiesz, jak to poszło. — odparł z dobrze słyszalną goryczą. Nie rozumiał całej tej operacji, wielkiego planu i moblizacji tylko po to, by się na koniec rozejść do domów. Po raz drugi korpus kazał mu zawierzyć w taktyczne plany ukute przez Mistrza i jego najbliższych ludzi i po raz drugi wszystko poszło jak krew w piach. Słowa Mori podniosły go na duchu, że nie był jedynym który źle się czuje po tej sromotnej porażce zanim doszło do walki.
— Szczerze? To kurwa nie ma sensu. — gotów był żachnąć się jak małe dziecko i tupnąć nóżką, że nie tak się planuje odbicie najważniejszej osoby w kraju i całego miasta z rąk demonów. — Ale wypijmy najpierw, za spotkanie. — zaproponował i podniósł czarkę. Chciał to mieć za sobą. No i naprawdę cieszył się z tego, że mogą tu spokojnie spędzić czas.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
— Jak tak teraz o tym myślę to nie zdziwię się, jeśli mój młodszy brat zaliczył pannę, której zaliczać był nie powinien — westchnęła, unosząc wzrok do sufitu i kręcąc lekko głową. Wróciła spojrzeniem na Kireia, kontynuując: — Chyba nie miałam okazji spytać — masz rodzeństwo? Czy nie dane ci było w życiu obrywać za głupotę braci lub sióstr?
Nie umknął jej także opór, z jakim drugi zabójca podnosił naczynie.
— Pierwszy raz? — spytała spokojnie, unosząc kącik ust. Nawet, jeśli trafiła, nie planowała z niego szydzić.
Z zainteresowaniem wysłuchała krótkiego streszczenia historii rozmówcy z wyjazdu do Kioto. Jeden motyw zainteresował ją szczególnie, co początkowo okazała uniesieniem brwi.
— Czekaj, czekaj. Rozwiń. Podejrzenie o zdradę? Cholera, co tam się u was działo? — Pochyliła się lekko do przodu, jakby dla pewności, że wszystko doskonale usłyszy. Jednocześnie ciekawiło ją, czy ktokolwiek popełnił większe faux pas niż oni, pozwalając, aby jedna z ich koleżanek odebrała życie dziecku. Fakt nieintencjonalnego działania pod wpływem demonicznej hipnozy nieco tę sytuację ratował, ale nie na tyle, aby Mori mogła przestać o tym myśleć. Po tylu starciach z demonami ją także dotknęła typowa "znieczulica", która mimo wszystko nie miała miejsca, gdy sprawa dotyczyła dzieci.
Z tych ponurych myśli wyrwały ją kolejne słowa Kireia, w reakcji na które parsknęła śmiechem.
— O, naprawdę? Mów mi więcej! — westchnęła, prostując plecy i wspierając się jedną dłonią za plecami. — Może pora zebrać trochę chętnych z Korpusu i samemu zorganizować wyprawę? W lepszych... warunkach pogodowych... — Potarła twarz dłonią, prezentując przy tym zmęczenie sytuacją. — Za spotkanie. Chociaż myślałam, że zaczniesz od opijania awansu. Czyżbym nie wyczuwała nadmiernej euforii? — Unosząc czarkę wyżej puściła oczko do młodszego kolegi, a następnie wychyliła znajdującą się w naczyniu sake. Odetchnęła głośniej, odkładając czarkę na stół. — A gdybyśmy poza demonami zaczęli wycinać także ich zwolenników? Szczególnie w "okupowanych" miastach? — zastanowiła się jeszcze nieco ciszej. Zaczynało się robić "politycznie".
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
— Mam. — miałem? Odparł, ale nie chciał zamykać w ten sposób tematu. Wydawało mu się to nie na miejscu. — Było nas ośmioro i mieszkaliśmy nad jeziorem Towada... I przyznaję, czasem wszyscy odpowiadaliśmy za błędy jednego. — dodał z dziwnym uśmiechem. Odpowiedzialność za to, że narodzili się w złym miejscu. Na szczęście na horyzoncie pojawił się ratunek w postaci zmiany tematu. Na znacznie bliższy i ciekawszy. W końcu to plotki, ploteczki. Z pierwszej ręki.
— To w sumie zabawna sprawa. Moja drużyna dołączyła do drugiego oddziału. — zaczął opowieść, rozglądając się po sali. — No i drugi wóz próbował nas staranować, naszym powoziła dziewczyna z drugiej drużyny. No i Sayaka zaczęła rzucać w nią oskarżeniami, że nas zdradziła, kiedy ta leżała przygnieciona wywróconym wozem. — zamilkł na chwilę, pozwalając słowom wybrzmieć. — No i ogólnie mało przyjemnie wyszło, ale szybko się skończyło. Jak całe oblężenie. — zaśmiał się na koniec, choć był to gorzki śmiech. Oboje awansowali niejako przez to, że korpus szykował siły do odbicia miasta. I co z tego zostało? A potem demony wzięłyby odwet na cywilach.
— Jak będziesz organizować taką wycieczkę, to daj mi znać, spakuję się. — odpowiedział z uśmiechem — Sama widzisz, ile ten nasz awans zmienił. — dodał już mniej radosnym tonem. Sam nie wiedział, jak powinien czuć się jako dumny mizunoe. Za Mori przechylił czarkę, czując jak trunek spływa po gardle. Smak nie był nawet najgorszy, ale póki co Kirei nie potrafił zrozumieć, co ludzie w tym widzą. Może po paru kolejkach?
Ale wtedy usłyszał coś, co sprowadziło go na ziemię, do tu i teraz. Zabijanie zwolenników demonów? W sensie ludzi? Nie wiedział, czy to alkohol czy myśli zaciskały mu gardło. — Nie wiem... Może. Jeśli to będzie konieczne. — odparł cicho, nie będąc jeszcze pewnym, czy uważa ten scenariusz za naprawdę konieczny. Z drugiej strony - wojownicy zabijają się na usługach swoich daiymo, szoguna czy cesarza. — Wiesz co, bardziej widziałem się w roli rybaka, niż rzeźnika... — dodał jeszcze, wbijając wzrok gdzieś za nią. Ich możliwości i niemal nadludzkie zdolności w starciu z ludźmi... Każdy zabójca mógł pochlastać dziesiątki, jak nie setki ludzi. — No i podejrzewam, że Stary nie byłby zadowolony. — Nie żeby Mistrz ostatnio słynął z podejmowania dobrych decyzji, ale korpus nie tykał cywilów. Nieważne, po której stronie stali. A przynajmniej Kirei nie słyszał, by coś w tej kwestii uległo zmianie.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
— A tobie nie? Myślałam, że to częste praktyki w Yonezawie — odpowiedziała podobnym tonem. — Nie sądziłam, że taka z ciebie plotkara. — Puściła do mężczyzny oczko, bawiąc się stojącą na stoliku czarką.
Cicho zagwizdała z podziwem w reakcji na siedmioro rodzeństwa jej rozmówcy. Wyłapując, że w zasadzie niewiele rozwinął się na ten temat, przyjęła to jako aluzję do zmiany tematu.
— Sayaka? — powtórzyła, unosząc brwi w rozbawieniu. — Karasawa Sayaka? Niedawno wysłano mnie z nią i jednym kolegą do rozwiązywania problemu pewnego kultu. Cóż... na tyle, na ile ją poznałam to nawet jakoś bardzo zaskoczona nie jestem — stwierdziła przez śmiech. — Ale nieźle. Nie wiedziałam, że dla niektórych przygoda zaczęła się już w trasie. Cieszę się, że dotarliście cali i zdrowi... przynajmniej w większości? — Wskazała na niego otwartą dłonią. — Ta dziewczyna, co skończyła pod wozem? Wszystko z nią w porządku?
Skrzywiła się na wspomnienie oblężenia. Była to niewątpliwie wielka porażka Korpusu Zabójców, szczególnie biorąc pod uwagę, ile logistyki wymagało przygotowanie do tego zadania. Ile osób musiało podróżować dniami i nocami, aby dostać się na miejsce zbiórki, ilu z nich zostało rannych w imię niczego. I to dziecko, które zginęło tam w piwnicy, kiedy mieli tylko pozbyć się demona, aby zdobyć bogatego sojusznika...
— Tak... tyle, co nic. Mistrz dalej nas słuchał nie będzie, a szacunek zdobyliśmy jedynie u świeżaków. I to też nie wszystkich pewnie. Nie rozumiem na co nam taka skomplikowana hierarchia; wystarczyliby hashirowie, mizunoto i może jeden tytuł pomiędzy nimi. Bycie "najlepszym z najgorszych" nie wydaje mi się nadmiernym osiągnięciem.
Sięgnęła po gurdę i ponownie rozlała im do naczyń. Bez kolejnych zbędnych formalności złapała za swoją czarkę, aby pochłonąć jej zawartość. Czy za każdym razem, kiedy mieli atakować grupą, miała wracać w takim beznadziejnym stanie? Czy naprawdę nie mogli odnieść całkowitego zwycięstwa w którymś momencie?
Widząc reakcję rybaka, uniosła jedną brew.
— Pacyfista, co? — spytała łagodnie, z równie delikatnym uśmiechem. Zupełnie niepasującym do jej wcześniejszych rozmyślań. — Pewnie nie byłby. Ja z resztą też nie; wbrew pozorom wcale mi się do tego nie spieszy. Tylko wiesz, wkurwia mnie, że nasi giną za tych, co sami wybrali stronę potworów na nich żerujących. Skoro podoba im się wykaszanie swoich, to co to za różnica kto im w tym pomoże? A może by im to też uświadomiło co nieco.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
— Ta, ta sama. Bardzo narwana. — krótko podsumował personę, jaka wyryła mu się w pamięci — Przeżyła, mam nadzieję, że medycy dali radę ją poskładać. Paskudnie ją zgniotło. — aż go wzdrygnęło na wspomnienie, jak przetoczyli się po tej biednej wodniczce. Oskarżenia o zdradę lecące w jej stronę też nie pomogły. —A co z tym kultem? Czcili demony czy uroili sobie coś innego? — był ciekaw komu znowu i jak namieszały w głowie demony.
— Od czegoś trzeba zacząć. Szkoda tylko, że od porażki. Ale wiesz, będą pewnie jeszcze okazje, by zacieśnić więzy. Ty masz tu brata, może odbierasz to inaczej, ale ja czasem nie czuję tego całego... Braterstwa. Tym bardziej, że póki co to wychodziło nam bokiem. — mruknął i wychylił kolejną czarkę. Alkohol tym razem spłynął gładko.
— No, raczej nie ma co się łudzić, że tacy ludzie dostaną to, na co zasługują. Chyba że akurat któryś demon obok zgłodnieje i nie będzie nikogo innego pod ręką. Nie wiem, czy tylko mnie perspektywa wiecznego życia przeraża, a nie kusi? — co ich w tym przyciągało? Wieczna noc, pożeranie ludzi i życie na smyczy Muzana? Widział w tym więcej ograniczeń niż korzyści. A co do samych ludzi służących demonom - rozumiał ich działanie w strachu o swoją rodzinę. Ale dla spełniania własnych żądz? Żałosne i zasługujące na karę.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Z pewnym niepokojem obserwował, jak szybko Mori wychyliła kolejną czarkę. Zdecydowanie nie było to jego tempo, ale nie zamierzał być gorszy i starał się równie sprawnie upić swoją porcję. Kaszlnął i odstawił puste naczynie. Słuchał jej z pewnym niedowierzaniem. Trochę już siedział w tym gównie i różne rzeczy widział, ale jej opowieść brzmiała jak dość słaba historia. Demoniczne moce zapisane na kartkach papieru? Kto to wymyślił? Szkoda tylko, że była to prawda. Wyciągnął z tego przede wszystkim, że przed nieudanym Kioto miała jeszcze jedną nieudaną misję. Lepiej chyba zakopać temat niż go rozgrzebywać dalej.
— Pojebana sprawa. — podsumował tylko i pochylił się do przodu, opierają brodę na złożonych dłoniach. Na wieść o brawurze jednego z nich aż uniósł brwi, zmarszczył je i spojrzał na Mori czy aby nie robiła sobie z niego żartów. — Że co? — zapytał z niedowierzając własnym uszom — Przecież.... — zamilkł na moment, szukając właściwych słów. Sam może też odszedł od towarzyszy na misji, ale... Ale to było inaczej no. — Szukał śmierci czy pokłócił się z resztą? To nawet bardziej pojebane, niż szukanie zdrajcy po zderzeniu wozów. — dodał głośniej i sięgnął po butelkę. Sam nie wiedział, czy zrobił to dla ukojenia nerwów, czy z innego powodu.
— Zgadzam się. Może nie wybieraliśmy sobie kompanów, ale oddział to oddział. — dodał jeszcze. Nie żeby był przeszczęśliwy że znowu działał z kimś, kogo ledwo znał, ale nie miał zamiaru przez to odchodzić od grupy czy się z nimi kłócić. Miał tylko nadzieję że słowa Mori to tylko rozdmuchana plotka, albo stało się tam coś, o czym nie wiedzą.
Co się zaś tyczyło wiecznego życia jako demon - nie widział tego. I często myślał o tym, co kierowało ich wrogami, jak wyglądało ich życie. Mógł sobie w tej chwili pozwolić i wyrzucić wszystko, co się w nim do tej pory wezbrało. Tym bardziej, że i ona miała podobne zdanie, był więc tym ośmielony.
— Słońce to jedno, ukrywane pod maską zezwierzęcenie - drugie. Ale wiesz co mnie w tym wszystkim naprawdę bawi? — zapytał, nie zdając sobie sprawy że język mu się odrobinę plącze — Bo możesz być silny, kurewsko silny. I co z tego? Muuzan klaśnie i tańczysz jak ci zagra. Jaka potęga kryje się w życiu na niewidzialnej smyczy? — Uśmiechał się na myśl, że każdy z nich był tylko marionetką. Nie ważne co same twierdziły, nie mogły zmienić tego faktu. — I to "życie wieczne" — pokiwał głową i zaśmiał się — Nie wiem ile żyje Muzan, ale reszta demonów nie jest jakaś wiekowa. Jasne, Kizuki są starzy, ale nawet tutaj, w Yonezawie, żyją weterani równi im wiekiem. Jasne, czas działa na naszą niekorzyść... Ale czy oni naprawdę są wieczni? Bez wspomnień, na smyczy, ukryci w mroku i żądni nas. Naszego mięsa i krwi. — Pokręcił głową z politowaniem i upił czarkę, zderzając ją wcześniej z Mori jeśli i ta chciała wychylić swoją. — Już nie mówiąc o mojej krwi... — mruknął ciszej pół żartem. Marechi to, marechi tamto. Bo nie mógł się urodzić w rodzinie z błękitną krwią zamiast smacznej. A jakby tak spotkał naprawdę ponętną demonicę na swojej drodze? I obiecała, że zje go bezboleśnie? Zamrugał gwałtownie, skupiając wzrok. Skąd mu to przyszło do głowy? Wstrzymał się z kolejną kolejką sake. Przynajmniej na chwilę.
Wieczór płynął im dalej wartko, a im mniej było sake w butelce, tym weselszy i głośniejszy stawał się Kirei. Oczy mu zaiskrzyły a na twarzy wykwitł rumieniec. Rozmowa niczym rzeka skręcała w różne strony, zahaczając o poważne jak i wesołe tematy. Kres nastał niecałe dwie godziny później - po opróżnieniu drugiej butelki rybak opadł ciężko na stół kończąc w ten sposób nie tylko spotkanie, ale i cały dzień. Nie ocknął się nawet gdy Mori złapała go pod ramię i zaciągnęła do pokoju, by w spokoju doszedł do siebie.
[z/t] x2
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
| That’s what the storm’s all about |
and with him sing songs, create,
calm down evil
| That’s what the storm’s all about |
and with him sing songs, create,
calm down evil
Sesja wciąż może być kontynuowana w dziale z retrospekcjami, który znaleźć można tutaj.
"Bliżej krawędzi nie dało się tego ustawić, co?"
W oczach chłopaka widać zdziwienie
- Przepraszam że nie potrafisz patrzeć jak chodzisz słychać lekkie poirytowanie w głosie rudowłosego. Z lekkim westchnięciem zaczął zbierać upadłe kostki i zaczął je układać na swoim miejscu. Kończąc to wstał i się otrzepał
- Sekoruma, miło poznać. Pani maruda to? Wyciągnął dłoń w stronę piorunki
Nie możesz odpowiadać w tematach