NISHIŌJI MORI
Zabójcy Demonówoddech kamienia162 cm57 kg
Data urodzenia 25/05/1622
Miejsce pochodzenia Osaka
Miejsce zamieszkania Osaka
Klasa społeczna samurajska
Zawód -
bardzo szybko się zakochuje, a wtedy jej zainteresowanie potrafi podchodzić pod obsesję i prowadzić do "nieśmiałego stalkingu" — uczucie to jest jednak stałe i dopiero większy impuls lub otwarte odrzucenie jest w stanie ją zniechęcić
po kryjomu pisze powieść, romans, inspirowany jej relacją z aktualnym obiektem pożądania. Napisała też na ten temat kilka haiku, a wszystko to ukrywa dokładnie przed swoim mężem
boi się starości i niedołężności
kolekcjonuje wachlarze
poza swoją główną bronią, potrafi posługiwać się też łukiem. Uczyła się walki mieczem, ale nie powierzyłaby swojego życia tej umiejętności
pomimo lat spędzonych na nauce bycia damą, często przeklina. Przynajmniej, gdy nie grozi jej za to reprymenda. No chyba, że jej się wymsknie
widocznie siwieje
łatwo odnajduje się w terenie
Zanim jednak do tego doszło, Mori wychowywana była jak inne dziewczynki z jej klasy społecznej. Uczyła się czytać, pisać, czesać (zarówno siebie, jak i mężczyzn, aby w przyszłości móc wspomagać męża w tej czynności. Wciąż jednak słabo jej to idzie), szyć, ale także kultury osobistej, aby złymi manierami nie mogła zhańbić rodu. W tym celu od czasu do czasu była zaproszona do posiadłości osób z wyższych klas na szkolenia z bycia przyszłą panią domu.
Gdy miała piętnaście lat, postanowiono, że zamieszka już w domu swojego narzeczonego, aby sprawdzić, czy chociaż na tym etapie będą się dogadywać — rodzicom obojga zależało na połączeniu rodzin, ale zmiana decyzji teraz miała być mniej problematyczna niż ewentualny rozwód w przyszłości. Przy okazji dalej była uczona zadań przypisanych dla przyszłej żony.
Jej narzeczonym był Fujiwara Usaburō, dwudziestoletni syn Fujiwary Fukumatsu, który nieco wcześniej awansował na machi-bugyō. Jak się okazało, szybko złapali wspólny język i bardzo dobrze się dogadywali.
W rezultacie oficjalnie pobrali się, gdy Mori miała siedemnaście lat.
Parę miesięcy później przeprowadzili się do znacznie mniejszej posiadłości rodu Fujiwara na przedmieściach Osaki — Usaburō był jednym z młodszych synów, dlatego jego rodzinny dom miał odziedziczyć najstarszy brat.
Pomimo prób, po ponad roku Mori wciąż daleko było do błogosławionego stanu. Usaburō natomiast coraz częściej znikał z domu na całą noc, a raz nawet na tydzień. Chociaż ich relacje były mocno przyjacielskie, Nishiōji wciąż była świadoma swoich powinności i praw jako żona, w tym tego, że nie mogła małżonkowi zabronić intymnych relacji z innymi kobietami.
Mimo to któregoś dnia skonfrontowała go, chcąc dowiedzieć się, czy miał konkubinę lub korzystał z usług prostytutek. Chciała wiedzieć, czy te "ucieczki" z domu były skutkiem tego, że nie mogła zajść w ciążę, czy też po prostu szukał rozrywek.
Odpowiedź była jednak zupełnie inna. Jak się okazało, Usaburō należał do zabójców demonów. Z początku Mori wyśmiała go, myśląc, że z braku szacunku do niej nawet nie poczuwał się do wymyślenia lepszej wymówki. Ostatecznie uwierzyła mu, obiecując do tego, że nie wyda jego tajemnicy - ukrywał ten fakt przed ojcem, ze względu na słabe stosunki pomiędzy zabójcami a policją i innymi rządowymi organami.
now broken bones.
Will stay on the mend
Or decompose
Chwilę przed swoimi dwudziestymi pierwszymi urodzinami przyjęła ofertę szkolenia na zabójcę demonów. Usaburō nie był co do tego przekonany, jednak jeden z mistrzów, którego miała zaszczyt poznać dzięki niemu, zobaczył w niej potencjał — przede wszystkim po tym, jak parę dni wcześniej rzuciła się na demona, który powalił jej małżonka w celu odwrócenia jego uwagi, gdy mężczyzna podnosił się, by ponownie sięgnąć po miecz i kontynuować walkę. Dopiero wtedy też Mori zostało uświadomione, że cechujący ją świetny wzrok nie jest czymś, co mają wszyscy.
Mistrz przewidywał, że ukończy ona szkolenie w dwa lata. To jednak musiało poczekać — Mori okazała się być brzemienna. Parę miesięcy później wydała na świat bliźniaki: córkę imieniem Kona i syna, któremu nadali imię Reizei.
Dopiero w momencie, gdy zbliżała się do dwudziestych drugich urodzin wrócili do tematu szkolenia. Ze względu na osłabienie po porodzie, mistrz założył, że jej nauka potrwa nawet 3 lata. Mimo to nie skreślił jej, uważając, że posiadanie potomstwa będzie dla niej dodatkową motywacją — w końcu będzie w stanie je obronić.
Po prawie 2,5 roku rzeczywiście była już bliska ukończenia szkolenia w określonym terminie. Dzieci chowały się dobrze, a życie było wspaniałe, nawet, gdy co parę dni musiała obawiać się o życie męża, gdy ten wyjeżdżał na zadania. Niewątpliwą pomocą było jej rodzeństwo, które nie tylko wspierało ją słowem, ale i opiekowała się jej dziećmi, gdy sama musiała jechać na trening, a Usaburō był nieobecny. Rodzeństwo także pomogło jej utrzymać ich tajemnicę przed rodzicami. Szczególnie, że sami też podjęli się tej profesji.
can take my pain away
but i will become eternal
on judgment day
Niestety, gdy któregoś dnia wróciła z wizyty w domu rodzinnym, swojego męża i dzieci zastała martwych, a brata mocno okaleczonego. Jak się okazało, jeden z kizukich postanowił się odegrać za krzywdy wyrządzone przez nich innym demonom. Prawdopodobnie miała wtedy zginąć razem z rodziną.
Po tym zdarzeniu wróciła do domu rodzinnego. Z ich małej rezydencji niewiele zostało. Spakowała tylko to, co ostatecznie mogłaby sprzedać. Nie mogła też narzekać na brak wsparcia, bo to otrzymała i od swojego rodu i od rodziny Fujiwara. Ci drudzy wciąż traktują ją jak jedną ze swoich. Mori natomiast pozwoliła sobie zachować na pamiątkę miecz, którym posługiwał się Usaburō.
Ponowna prawie-śmierć Ayumu, a następnie jego wygnanie przez ojca obudziło w Mori sposób myślenia, którego nigdy by się po sobie nie spodziewała. Uświadomiła sobie, jak szybko jeden demon mógł zmienić całą hierarchię w rodzinie. Ayumu, co prawda, przeżył, ale jego przyszłość nie miała już stanowić żadnej różnicy dla rodu Nishiōji. Oznaczało to tyle, że Mori była o krok bliżej do przejęcia tytułu głowy rodziny: nawet jak nie bezpośrednio, to poprzez dzieci, które do tej pory pośród rodzeństwa jedynie ona miała kiedykolwiek. Uznała wtedy, że był to znak od siły wyższej, że jeżeli wyda na świat kolejne potomstwo, to prędzej czy później ono przejmie majątek jej rodziny.
Rodzeństwu swojemu nie życzyła źle. Ale miała tę małą nadzieję, że na zawsze pozostaną bezdzietni. W przeciwnym razie będzie "musiała" zacząć oczekiwać ich upadku.
Niedoszła Zabójczyni demonów początkowo zrezygnowała też z kontynuacji szkolenia. Nie potrafiła poradzić sobie ze stratą męża i potomstwa, z resztą ta sytuacja uświadomiła jej, jak bardzo ryzykowne jest członkostwo w grupie. W międzyczasie stała się bardziej religijna — chociaż do tej pory wyznawała buddyzm, odkąd dowiedziała się o zabójcach demonów, zaczynała coraz bardziej przekonywać się do religii shintō. W końcu jaka była rzeczywista różnica między nimi, a mitologicznymi youkai?
I'm the image in the mirror
The reflection in the water
Z nieustannym stanem podobnym do depresji zmagała się pół roku. Kiedy ten zaczął ustępować, jej ojciec oświadczył jej, że chce ją ponownie wydać za mąż — za jednego z yoriki. Nie obwiniał jej za to co się stało z Fujiwarą, ale uznał, że jej jako wdowie tym bardziej nie wypadało mieć zastrzeżeń wobec nowego małżonka.
Mori miała inne zdanie na ten temat. Wiedziała jednak, że jej protesty niewiele miały zmienić.
I nie zmieniły.
Parę tygodni później znów była mężatką.
you cut my loosened tongue,
you play the part of saviour
I watch you come undone
Nowy mąż nie był zły. Po prostu nie dogadywali się. "Brakuje w nim ognia", zwykła mówić. Był… bardzo przyzwoity, honorowy, spokojny, ułożony. Nawet przystojny. Powinna się cieszyć, w końcu niejedna kobieta wydawana była za 60-letnich oblechów pozbawionych szacunku do "laleczki rozrodczej". Ale ciężko było w tym wypadku mówić o idealnym dopasowaniu. Może było dla niej wciąż za wcześnie po utracie poprzedniego, a może po prostu "to nie był ten". Na tym etapie jedynym pocieszeniem był fakt, że jej szanse na posiadanie potomstwa i przejęcie rodu znów wzrosły.
W tych przekonaniach trwa dalej.
feel the night inside your eyes.
W tajemnicy przed mężem wróciła do szkolenia na zabójcę demonów. Czasem jego nie było w domu, czasem mówiła, że jedzie do rodziny, czasem nawet któreś z rodzeństwa ją “zabierało na spacer”. Z partnerem rzadko ze sobą sypiali, więc łatwo jej było ukryć ewentualne ślady, takie jak siniaki czy otarcia.
Szczęśliwie nie zapomniała podstaw, jedynie potrzebowała wrócić do formy i wytrenować nieco bardziej skomplikowane techniki. Po ponad 1,5 roku mistrz uznał ją za gotową do pełnienia oficjalnej służby. Otrzymała swój ekwipunek: kruka, broń oraz zielono-szary strój zaprojektowany przez nią samą.
Nigdy nikogo nie zabiła, unikała krzywdzenia ludzi w każdym znaczeniu tego słowa. Jednak kiedy stanęła twarzą w twarz z pierwszym demonem, którego miała unicestwić, poczuła ten słynny impuls zemsty. Oczywiście, mistrz ostrzegał ją, że musi kontrolować to uczucie, aby nie rzucić się na istotę, z którą nie będzie miała szans. Pierwsza walka niewątpliwie sprawiła jej trudności, bo dopiero wtedy uświadomiła sobie, z czym tak naprawdę ma do czynienia — istotą szybką, zwinną i inteligentną. W dodatku o specjalnych umiejętnościach.
I chociaż wygrała, a ciało przeciwnika spaliło słońce, to rozcięcie na nodze długo się leczyło.
It blooms inside of me
Yet I'll never let the world see that side of me
W międzyczasie Osaką wstrząsnęła seria makabrycznych zbrodni. Nie była to sprawka demonów tylko zwykłego człowieka: Seikanji Yorinobu. Dopuścił się trzech morderstw i jednej nieudanej próby, której potencjalna ofiara rozpoznała sprawcę, a mężczyznę aresztowano.
Mając wciąż tylu policjantów wokół siebie, nie było dla niej większym problemem, aby dowiedzieć się, co motywowało Seikanjiego. Okazało się, że był on fanatykiem religijnym i próbował wyeliminować wszystkich innowierców. Wszystkich, którzy nie wyznawali shintō.
Pierwszy raz posłała kruka do jego celi cztery dni po uwięzieniu. Odnalezienie odpowiedniego okna nie było większym wyzwaniem — wystarczyło znajomym i krewnym zadać kilka losowych pytań, “bo z ciekawości”.
Yorinobu natomiast nie uważała za wariata, a raczej uznała, że jego metody są "trochę za bardzo radykalne" do przekonania ludzi do wiary w bogów i demony. W jakiś dziwny sposób współczuła mu, że w wyniku swoich przekonań posunął się do takich czynów, a teraz siedział w celi.
Sam jak palec.
“A pewnie gdzieś w głębi chciał dobrze”.
Wiadomości wymieniali co noc. Na każdy list oczekiwała z coraz to większym utęsknieniem, wskutek czego uświadomiła sobie w którymś momencie, że jest w nim zakochana. Podniecającym wydawał się fakt, że jest zamknięty w areszcie i tak naprawdę był skazany na nią, jeżeli w ogóle chciał mieć z kimkolwiek kontakt. Dodatkowym atutem było, że w ten sposób jej nie zagrażał, a do tego ich relacja nie miała jak wyjść na światło dzienne. Na tym etapie znał ją nie z imienia, ale z nadanego pseudonimu: Taiyō.
Kiedy w końcu zapadł wyrok o straceniu mężczyzny, Nishiōji postanowiła podjąć się próby uwolnienia potencjalnego kochanka. Na dwa dni przed egzekucją przekupiła kilku strażników, którzy pomogli jej wydostać mordercę na wolność.
got a feeling this is lust.
Jednak poza samą ucieczką, musieli zrobić coś jeszcze. Mori zażądała od mężczyzny, aby ten odebrał życie opłaconym strażnikom – obawiała się, że gdy zostaną podpuszczeni lub pod wpływem tortur wygadają się, że to ona stała za wszystkim.
Podczas, gdy ona stała na czatach, Yorinobu wykonywał zadanie.
Po tym uciekli, a na jednej z okolicznych opustoszałych wsi znaleźli dom: nie był w najlepszym stanie, ale wystarczał. Pierwszą noc spędzili razem. Później, co jakiś czas, wracając ze służby jako zabójca demonów, odwiedzała (już "oficjalnie") kochanka i gdy nie było to podejrzane, zostawała z nim na dłużej.
Ich relacji nigdy nie można było uznać za zdrową. Bazowała przede wszystkim na ciekawości “co się stanie”, bezpodstawnym zaufaniu i płytkim pożądaniu. Yorinobu — jak się można domyślić — nie zawsze ją dobrze traktował; w pewnym momencie pojawiła się przemoc, głównie psychiczna. Wbrew pozorom obustronna: Mori lubiła wykorzystywać szantaże do utrzymania kochanka przy sobie, kiedy temu zdarzały się chwile zawahania. Lubiła też mieć poczucie władzy nad nim — był skazany na jej łaskę, bo wiedziała, gdzie się ukrywał. Nie bała się za to nigdy, że ten zrobi jej krzywdę fizycznie lub od razu odbierze życie.
Wciąż była wytrenowanym zabójcą demonów, a przeciwko sobie miała jedynie zwykłego śmiertelnika.
Believe there's freedom, took my soul.
Wszystko szło jak po maśle. Łączyła służbę jako zabójca z odwiedzinami u kochanka, a jej mąż niczego nie podejrzewał. Sama nawet pokusiłaby się o stwierdzenie, że nawet, gdyby podejrzewał, to i tak niewiele go to obchodziło na dłuższą metę. Z woli rodziny egzystowali ze sobą, połączeni koniecznością spłodzenia potomstwa. Ale w odróżnieniu od tego, co zrobiła wobec Usaburō, nie przejęłaby się, gdyby aktualny małżonek miał inną kobietę.
Co innego, gdyby o to samo podejrzewałaby Yorinobu.
Pech chciał, że nie musiała się o to zbyt długo martwić. Gdy któregoś dnia wróciła do domu z "misji", przywitały ją okrzyki radości. Jak się okazało, jej mąż i ojciec celebrowali schwytanie przestępcy: "słynnego Seikanji Yorinobu".
Którego stracono jeszcze tego samego dnia, aby upewnić się, że ponownie nie ucieknie.
Trudno było jej ukrywać żal przed wszystkimi, potrzebowała opowiedzieć komuś zaufanemu o tym, co zrobiła i jak to się skończyło. Na pomoc przyszła siostra.
Siostra, której morderstwo później sama rozważała, bojąc się, że ta ją wyda, chcąc przejąć po niej benefity najstarszej kobiety w rodzinie. Do tej pory raz na jakiś czas ma zryw paranoi, jeśli o to chodzi, ale ostatecznie nigdy nawet ręki na nią nie podniosła. Nie ma już żadnego dowodu na to, że miała jakąkolwiek relację z kryminalistą. Jedyne, czym wciąż może podpaść, jest członkostwo w zabójcach demonów. Ale wtedy pogrążyłaby je obie.
where my heavy thoughts reside
I’m a stranger to myself
I have no pride
Do stwierdzenia, jakoby na świecie były pewne tylko podatki i śmierć, można dodać: “Mori rzadko uczy się na własnych błędach”. A, że “historia lubi się powtarzać”, to ledwo jej życie się uspokoiło po stracie Yorinobu, a już w oko wpadł jej kolejny mężczyzna.
Dawno temu znali się. Odległy znajomy rodziny, w dodatku jedna z niewielu osób, z którymi mogła porozmawiać o swoim wewnętrznym rozdarciu między buddyzmem a sintoizmem. Czas zmienił ich oboje, chociaż z jej perspektywy jego bardziej. Gdy widzieli się ostatni raz, nie interesował jej w ogóle.
Teraz, tak samo jak Yorinobu, daleko mu było do tytułu dobrego człowieka, a jej do obojętności względem niego.
yeah, you know it’s just a crush, hush
Who is laughing, who is crying, who is sorry now?
Tamtego dnia podążyła za nim, aby sprawdzić, czy pomimo upływu czasu w ogóle ją rozpozna. Nie wydawał się jej kojarzyć: w końcu nie była nikim specjalnym, a wspomniane wcześniej relacje z rodziną były zbyt słabe, aby pokonać lata.
Czy w ogóle chciał z nią rozmawiać? Też niekoniecznie. Jednak dla niej było już za późno; postanowiła sobie, że będzie jej. Za wszelką cenę.
Rzadko się widują, a to i tak głównie ze względu na jej naciski. Na ten moment nie wmawia sobie, że jej uczucia są odwzajemniane, jednak z jakichś przyczyn nie potrafi przestać o nim myśleć. Czasem bije się w pierś, z myślą, że tak nie powinno być: że powinna być wierna mężowi, który przecież był dla niej dobry. Coś jej jednak nie pozwalało tak żyć ani wtedy, gdy w jej życiu był Yorinobu, ani teraz, gdy był w nim kolejny mężczyzna. Mężczyzna, z którym znowu szanse na “szczęśliwe zakończenie” były zbyt małe, aby większość kobiet o jej statusie chciała tak ryzykować.
They’re jealous of me
Throw me in the fire,
Let my demon speak for me
Równolegle do powolnego i wątpliwego rozwoju jej relacji z nowym “kochankiem”, zaczęła się pogłębiać jej paranoja odnośnie rodzeństwa. Na czas dłuższy niż kiedykolwiek odcięła się od nich wszystkich, po powrocie wmawiając im, że wypełniała kolejne zadanie zabójcy demonów. I chociaż nigdy żadnemu z nich nie powiedziała o swoim celu, co jakiś czas zerkała nienawistnie w stronę każdej jednostki, z którą dzieliła nazwisko. Ponownie była jedyną osobą po ślubie, co potencjalnie miało oznaczać bycie o krok do przodu w wydawaniu potomstwa na świat. Nie mogła być w stu procentach przekonana, że którykolwiek z pozostałych braci dąży do rodzinnego życia, ale jej wystarczyło takie przekonanie. W końcu wszyscy chcą tego samego co ona. I wszyscy chcą być lepsi niż ona.
I dlatego dalej nie potrafi co jakiś czas nie pomyśleć o jakimkolwiek sposobie na pozbycie się bliźnich. Lub ich małżonków. Lub obojga.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Twoja Karta została zaakceptowana, a ty właśnie wstąpiłeś w szeregi Zabójców Demonów.
Co więcej, na start dostajesz 50 punktów, które możesz przeznaczyć na rozwój postaci. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach