"Przyszło by mi to dużo łatwiej, gdyby zabójcy nie zostawiali wszędzie swoich gratów"
No niestety nie wszyscy są tak idealni jak ty - odpowiedział zabójca w bardziej żartobliwym już tonie. Nie miał siły ani chęci na kłótnie. Zaczął chować do torby pionki jak i samą planszę do gry. "Żeby nie zagracały miejsca" pomyślał głupkowato. Gdy już schował te pionki które sam zebrał odwrócił się do kobiety
Skoro tak uważasz to możesz mi oddać pionki. Schowam te niepotrzebne graty żebyś się nie przewróciła - na ustach zabójcy pojawił się uśmieszek a sam wystawił rękę w stronę pioruna w oczekiwaniu aż ta odda pionki. Natomiast na pytanie o odpoczywaniu piorun się zaśmiał
Widzisz, każdy potrzebuje chwili odpoczynku, tym bardziej w zawodzie jakim jest polowanie na demony, gdzie w każdym momencie możesz umrzeć
Mężczyzna westchnął
Powiedz mi Eri, bo jak już na siebie wpadliśmy to chociaż porozmawiajmy. Lubisz to? Bycie zabójcą i to wszystko. Może masz jakieś hobby ciekawe?
Wyciągnąłem dłoń w kierunku posłańca, aby mógł na niej przysiąść, w drugą wziąłem kule do podpierania się i wyszedłem ze swojego pokoju na poszukiwania właścicielki ptaszyska.
- No to kieruj dziobem do swojego zabójcy. - Powiedziałem do posłańca, a on skierował głowę w kierunku podróży. Podróż na pewno mogła być lepsza dla niego, a tak musiał znosić delikatny dyskomfort spowodowany moim utykanie, kostka jeszcze pełni się nie zrosła i musiałem ją odciążać, aby ten proces trwał jak najszybciej.
W końcu dotarłem do celu, był nim pokój wspólny, w którym zawsze można było trafić na kilku zabójców. Ptak rozejrzał się, po czym wzbił w powietrze i wylądował na głowie swojej właścicielki, dziobek łapiąc za kosmyki jej włosów i delikatnie je mierzwiąc. Chyba próbował się przymilić do niej, bo wiedział, że zaraz wyjdzie fakt o jego pomyłce w doręczeniu.
- Przepraszam, ale chyba twój kruk się pomylił. Dostałem do niego wiadomość i nie wiem, o co dokładnie chodzi. - Podszedłem do dwójki zabójców, których nie kojarzyłem za bardzo. Pierwsze co mogło rzucić im się w oczy to czerwona czupryna, złote oczy, mocno usztywniona lewa stopa, kula w dłoni do podpierania, bardzo zwykłe bordowe kimono z szarym Haori i fakt braku miecza przy sobie. Ukłoniłem się im, pomimo że nie było to wcale takie proste z jedno stopa w powietrzu.
- Nic Ci nie było po tym co zjadłaś? - Zapytałem się jej, uważnie się przyglądając. Nie wiedziałem, co tam spałaszowała i czy te halucynacje miały miejsce, ale na pewno wiele rzeczy może bardzo zaszkodzić.
albo ją przed sobą stworzę
Manier nie uczyli, żeby szanować cudze rzeczy - zabójca westchnął. Na co się starał. Pokręcił głową i zwrócił się w stronę ognika? Zabójcę który przyszedł
Witaj. Widzę że się z Eri znasz. Sekomura, miło poznać Wstał i podał mu rękę na powitanie Zabójca z oddechem pioruna
- Nie, to efekt walki z demonem. Chociaż bardziej pasuje, że to skutek podjętej przeze mnie decyzji podczas starcia. - Odpowiedziałem Eri skoro była ciekawa, tego gdzie odniosłem takie obrażenia. Chyba źle by to o mnie świadczyło, jeżeli spadłby po prostu ze schodów i odniósł takie rany. Można by nawet powiedzieć, że jestem delikatny jak gliniana czarka.
- A tak, zapomniałem przez to wszystko się przedstawić. - Delikatnie zrobiło mi się głupio, a może po prostu czułem się naturalnie w pokoju wspólnym i zapomniałem o prostych gestach grzecznościowych
- Nie spotkałem wcześniej Eri, raczej bym pamiętał. Skoro Sekomuro wolisz bardziej zachodnio i oficjalnie to nie będę odmawiał. - Ścisnąłem pewnie jego dłoń i od razu uwolniłem z uścisku.
- Nazywam się Kagami Yuichiro, mi was również miło poznać, zabójca z oddechem płomienia. Rzadko spotykam ludzi, którzy stosowaliby ten gest. Mieszkałeś w portowy mieście, czy jesteś mieszańcem? - Uśmiechałem się delikatnie, pytałem z ciekawości. Pierwszą osobą, którą wyciągnęła w moją stronę dłoń na przywitanie był Hanshin. On znał tej zwyczaj, bo bardzo interesowały go zachodnie państwa i ich sztuka kucia broni. Niestety nie dożył momentu, w którym mógłby zgłębić ich tajniki, oby go Sayaka pomściła.
- Przepraszam jeżeli przeszkodziłem wam w parti Shogi... To, co Eri, na czym w końcu stanęło? Miałaś do mnie jakąś sprawę, czy po prostu kruk się pomylił? - Zapytałem dla pewności, bo być może faktycznie czegoś potrzebowała, a faktyczna wiadomość zaginęła w odmętach innych.
albo ją przed sobą stworzę
Zgadłeś. W młodości zajmowałem się sprzedażą ryb, więc spotykałem wielu ludzi stwierdził zabójcaI nie musisz się niczym martwić. Tutaj oto Eri niestety nie potrafi grać w shogi, a jedynie je jeść potwierdzając swoje słowa piorun pokazuje na Eri, która najprawdopodobniej w tym momencie odstawia pogryziony pionek. Widząc jego stan westchnął. "A były takie ładne, no i teraz niekompletne" pomyślał zabójca. Schował ostatni pionek do torby po czym wrócił wzrokiem do rozmówcy
Jaka to była tak właściwie decyzja Yuichiro, która zostawiła cię w takim stanie jeśli można wiedzieć?
Zapytał zaciekawiony rudowłosy. Może się nauczy czegoś z doświadczenia ognika. Jego zainteresowanie padło na słowa Eri na temat jej kruka
Bardzo ciekawe stwierdzenie na swojego pomocnika Eri. Może trochę tak wygląda zaśmiał się żartobliwie
- Sam też pochodzę z takiego miasta, więc jest to bardzo naturalne skojarzenie... Nie każdy lubi w to grać, nauka wymaga czasu. - Spojrzałem spokojnie na Sekomure i następnie bardziej badawczo przeniosłem wzrok na Eri. - Może w takim razie chcesz zjeść coś jadalnego. - Sięgnąłem do kieszeni w kimonie, z której wyjąłem papierowe zawiniątko, a w nim znajdowało się kilka suszonych owoców hurma. - Zawsze mam kilka przy sobie, także częstujcie się śmiało. - Sam sięgnąłem po jeden i włożyłem go do ust, zawsze miałem przy sobie jakieś owoce, chociaż to przez długie podrożę, występowały one głównie w suszonej postaci, dzięki temu się nie psuły i zachowywały sporo wartości odżywczych jak i smakowych.
- Po prostu demon wykonał unik, a ja nie chciałem mu na to pozwolić. Dlatego podczas natarcia w powietrzu, musiałem mocno zmienić kierunek, musiałem zatrzymać się w jednym punkcie i wystrzelić w innym. Jak widać kość niewytrzymała takiego obciążenia. - Wyjaśniłem spokojnie, chociaż nie było w tym nic dziwnego czy niespotykana. Każdy wiedział, że nagłe wyhamowanie, przenoszeniem całego ciężaru z jednej nogi na drugą i wybicia się w innym kierunku. Sporo doświadczenia i przygotowania to wymaga, a i tak pomimo tego było ryzyko kontuzji.
- To w sumie ja powinienem zadać to pytanie. A przynajmniej tak mi się wydaje, bo sam byłem chwilę temu mocno skonsternowany... Może lepiej będzie, jak posłaniec samo powie, co mi przekazał. Przy okazji też mógłbym powiedzieć, dlaczego ja? - Spojrzałem badawczo na ptaszysko, które narobiło sobie problemów. Skoro mnie nie znała, to raczej też nie ufała, więc nie było sensu, żeby to ja opowiadał o tym co doszło do moich uszu. Gdy jest tutaj winowajca, który musi się gęsto wytłumaczyć. - Swoją drogą to nie pierwszy raz, gdy jakiś kruk dostarcza mi dziwną wiadomość, od nieznajomej osoby. -
albo ją przed sobą stworzę
Before what? #9C917D
W takim razie miło spotkać kogoś z podobnych okolic lekko przy tym uśmiechając się. Nie chcę przecież wyjść na takiego gbura. Na poczęstunek od ognika nie mógł odmówić. Poczekał najpierw by wszystkożerczyni Eri wzięła wcześniej, nie chciał przecież wchodzić w drogę głodnej niedźwiedzicy. Gdy ta już poczęstowała się owocem była kolej na niego. Wyciągnął rękę w stronę owoców, wziął jeden do ręki i włożył do ust. Rozkoszował się smakiem, były całkiem dobre
Rozumiem, czyli to tymczasowy tytuł dla ptaka stwierdził na słowa Eri. Natomiast na historię Yu kiwał głową z podziwem
Całkiem imponujący manewr, ryzykowny ale grunt że chyba wyszło. Mam nadzieję że wszyscy wrócili cali
Przysiadłem przy stole, skoro nikt z nich nie postanowił mnie wyprosić czy odesłać po wyjaśnieniu sprawy, chociaż może było im głupio gdy położyłem jedzenie i teraz nie chcieli mnie zbyć, żeby nie wyjść na niewdzięcznych.
- Raczej można uznać to za sukces, mimo że nie wszyscy wrócili cali, ale jak widać, dalej mamy zdrajców, na których musimy uważać. - Sięgnąłem po kolejny kawałek owocu, który włożyłem od ust i zacząłem powoli przeżuwać.
albo ją przed sobą stworzę
Before what? #9C917D
- Czyli mieliście zdrajcę w szeregach. A to niespodzianka. Ile dokładnie was tam było? Ile było demonów? Jakie miał lub mieli demoniczne sztuki krwi?
zapytał będąc dość zaciekawiony historią
- Jeśli oczywiście to nie dla ciebie żadna przykra historia
Przysłuchując się historii chłopak poczęstował się jeszcze jednym suszonym owocem. Były całkiem dobre, będzie musiał sobie kupić takie.
Z ulgą odetchnął na wieść o powrocie wszystkich całych i zdrowych... prawie wszystkich z wyjątkiem zdrajcy, ale za takimi nikt nie tęskni. "Po co ludzie zdradzali swoich pobratymców, tego nigdy nie zrozumiem" pomyślał zabójca. Zwrócił się do rozmówcy
-Co takiego właściwie zrobił że was zdradził? Po prostu was zostawił czy aktywnie przeszkadzał wam w walce i pomagał demonowi?
Odrzekł, biorąc kolejneg osuszonego owoca
Zostałbym uznany za zdrajcę i stracony albo zamknięty w jakieś celi na zawsze. Może on też znalazł się podobnej sytuacji, tylko niepotrzebnie dał się jej ponieść, zamiast szukać wyjścia z twarzą.
- Ja. - Odpowiedziałem krótko, nie było w moim głosie dumy czy żalu była to neutralna barwa pozbawiona emocji, nie zamierzałem też tłumaczyć się dlaczego, jeżeli nie padało takie pytanie. Widziałem jak Eri świdrowała mnie wzrokiem, ale nawet pomimo tego nie zawahałem się podczas odpowiedzi i nie szukałem wymówki. Chociaż sprawa była bardzo prosta, Sakai chciał zabić Katsumitsu, a jego śmierć nie wchodziła w grę, skoro to ja go zaprosiłem na patrol, a do tego jeszcze podkochiwał się w Hayamiri.
- Ale tyle chyba wystarczy Sekomura. Porozmawiajmy o czym innym. - Nie trzeba było mieć wyczulonego zmysłu, żeby zauważyć, jak Eri wyraziła swoje niezadowolenie. Chociaż chwilę temu sama zadawała pytania i wydawała się, chociaż w drobnym promilu zainteresowana.
Jeszcze jej nie rozgryzłem, jak na razie udało mi się tylko odnotować, że lubiła jeść i próbować różnych rzeczy, ale tam musiało się kryć o wiele więcej. Miałem jeden punkt zaczepienia i zdecydowanie lepiej rokował niż stwierdzenie, że ładną pogodę dzisiaj mieliśmy. Poznawanie ludzi z przypadków było jak ślepy strzał przez gęsty las.
- Eri próbowałaś kiedyś Hitsumabushi? - Skierowałem wzrok na odwróconą głowę kobiety. Nie każdy lubił węgorza, w końcu nie były to najładniejsze stworzenia, ale ich mięso było bardzo smaczne i rozpływało się w ustach.
albo ją przed sobą stworzę
Before what? #9C917D
- Rozumiem. Nie będę wnikał, niestety niektórych ludzi i ich czynów nie można zrozumieć
Rudowłosy dmuchnął lekko na kosmyk włosów który my spadł na oko. To niestety znowu opadło. Próbował tak kilka razy lecz kosmyk uwziął się i nie chciał odpuścić. W końcu chłopak ręką poprawił włosy. Po tym wrócił uwagą do rozmówców. Widział jak Eri zasypywała Yu dość ciężkimi pytaniami. Westchnął lekko i zaczął mówić
- Spokojnie Eri. Też uważam że to nie była najlepsza decyzja jaką Yuichiro zrobił, lecz jeśli walczyli z demonem i z zabójcą to nie dziwie się że taki był obrót sprawy. Ciesze się że wróciliście cali i zdrowi. Wszystko u Katsumitsu dobrze? Bo nie rozmawiałem z nim odparł chłopak. Nie chciał za bardzo wchodzić w sprawy z zadania ale ciekawiło go jak się jego znajomy trzymał
"Eri próbowałaś kiedyś Hitsumabushi?" Hitsumabushi? "To nie było coś z łososia? A nie, z węgorza." Na myśl o rybach lekko zadrżał. Naprawdę mu ryby zbrzydły. Będzie musiał kiedyś w końcu się tym zająć ale nie teraz
Miałem spory natłok myśli i związanych z tym faktów, ale pozwoliłem wpierw, aby to Eri wyrzuciła z siebie to, co jej ciążyło na sercu, jednak im dłużej trwały jej żale, tym głośniejsza się robiła, a to nie uszło uwadze innym zabójcą, którzy uważnie zaczynali się przyglądać całej tej sytuacji. Potem jeszcze swoje trzy grosze dorzucił Sekomura, wyraził swoje zdanie, któremu było bliżej dezaprobaty. Nie życzyłem im, żeby kiedyś musieli dokonywać takiego wyboru i żyć z konsekwencjami swoich czynów, ale ciągle zdawali się być bardzo zieloni w tym wszystkim.
A nawet któryś z obserwatorów postanowił podejść, głośne kroki rozległy się po korytarzu, a przy stoliku zatrzymał się mężczyzna w średnim wieku, dość mocno obandażowany, był to jeden z członków patrolu, który odbyła się kilka dni temu i ofiara samego Bunko. Było widać, że targały nim emocje i raczej nie podobało się mu jak Eri próbowała usprawiedliwić czynny jego oprawcy i zbesztać osobę, która uratowała go i jego kolegów.
- Przestań Takemura. - Podparłem się dłonią o stół i podniosłem, a drugą ręką odgrodziłem go od tego wszystkiego, tak żeby nie dawał upustu swoje frustracji. - Nie potrzebuje, żeby ktokolwiek usprawiedliwiał czy rozgrzeszał moje czyny i sumienie. Tak samo z twoich ust Sekomura. Katsumitsu jest w jednym kawałku. - Nie podniosłem głosu, ale byłem bardzo stanowczy. Jeden z adwokatów po prostu odszedł od stołu i wrócił na swoje miejsce, wiedziałem, że chciał dobrze, ale to był mój ciężar, który będę musiał nieść.
- Nikim i nic co powiem, nie sprawi, że zaakceptujesz to co zrobiłem. - Odpowiedziałem jej zrezygnowanym głosem, jeżeli zrobiłbym coś złego albo wbrew korpusowi, nie siedziałbym tutaj, ale jak widać Eri wiedziała lepiej od wszystkich, ale skoro padło tyle pytań, to postanowiłem się do nich odnieść.
- Odpowiedz, jest bardzo prosta, byłem za słaby, żeby to zrobić. To chciałaś usłyszeć? Tak bardzo chcesz pokazać, jak lepsza jesteś od innych? - Nie wiedziałem, co ona chciała usłyszeć, czego tak bardzo się doszukiwała, bo nie mogła dostrzec, jednak to nie zmieniało prawdy, nieważne jak bardzo szukałaby kłamstwa i obłudy, aby potwierdzić swój cel. Mogła mnie obwiniać, nienawidzić, ale to nie będzie pierwszy raz, jak ludzie sieją przede mną burze.
@Tokugawa Eri @Sekomura
albo ją przed sobą stworzę
Before what? #9C917D
- Na spokojnie, odetchniemy. Nie potrzebnie tyle negatywnej energii. Może powiecie mi czy macie jakieś zainteresowanie? Ja osobiście polubiłem jak byłem pod naukami mistrza czytać książki. Myślałem też o nauce na jakimś instrumencie, lecz nie miałem jeszcze jakoś zbytnio ostatnio czasu - odpowiedział zabójca spokojnym głosem, próbując jakoś złagodzić zaistniałą sytuację i odejść od tematu - kłótni. Trzymał kciuki że wyjdzie lepiej, i że się uspokoił. Wpadł na jeszcze jeden pomysł. Wyciągnął z torby zawiniątko w papierze. Postawił je na stole, ukazując pięć sztuk mochi. Miał je mieć na później na przekąskę, ale przydadzą się teraz. Chociaż może to Eri uspokoi
- Nigdy nie powiedziałem, że było mniej warte... Nie traktowałem go jak śmiecia, jeżeli o to Ci chodzi... Nie żyję, bo zamierzał odebrać życie swoim towarzyszom. Jeżeli według Ciebie dopuściłem się tego samego, to mogę być nic niewartym śmieciem... Kij ma zawsze dwa końce. - Nie był to prosty temat, nie było idealnego rozwiązania, które mogłoby zadowolić wszystkich. Zawsze ktoś będzie mógł podważyć pewne słowa i stwierdzić, że zrobiłby to inaczej. Dlatego jeżeli był potrzebny kozioł ofiarny, to mogłem nim być, mogła mnie obarczyć czy obrzucić błotem i pogardą, ale każdy, kto był w Yonezawie podczas ataku demonów, mógł się przekonać jakie szkody i zniszczenie zostało zebrane po zdradzie.
Narzucała mi swoją perspektywę, spoglądając na mnie jak na najgorszego, jak gdybym miał na sumieniu już dziesiątki, jak nie setki zamordowanych zabójców. Nie znała mnie i miała prawo zareagować, jak jej się tylko podobało, ale wydawało mi się, że to wszystko jest wyolbrzymione, jakby to była personalna zadra, która w niej tkwiła. Owoce rozleciały się w różne kierunki i kilka z nich odbiło się ode mnie, ale nie zwracałem na to większej uwagi, trochę jakbym obserwował wybuch złości u dziecka.
- A mimo to, zamiast oświetlić drogę i pomóc brodzącemu w mroku, gasisz własne światło... Powiedz mi, chcesz satysfakcji? - Nie broniłem się w żadnym stopniu, jeżeli to miało dać upust jej emocją, które teraz wypełniały pokój wspólny. Skoro chciała mnie ukarać, miała do tego prawo, jeżeli był to ktoś jej bliski, mogła się domagać zadość uczynienia, nawet jeżeli Sakai zdradził. Nieważna dla niej było przyczyna, a tylko sam skutek, który to ja musiałem wykonać.
- Jeżeli potrzebujesz odreagować, to przyjdź do mnie, jak będę zdrowy. Wtedy możesz mnie stłuc podczas sparingu i zobaczyć kim jestem tak naprawdę. - Dochodziliśmy właśnie do tego, że czyny są ważniejsze od słów. Poznać człowieka po samych słowach się nie da, ale łatwo sprawdzić, kim jest po tym jak walczy i co robi. Nie unosiłem głosu, odpowiadałem normalnie, próbowałem do niej dotrzeć, kipienie ze złości niczego dobrego tutaj nie wniesie.
- Wręcz przeciwnie Sekomura to jest oczyszczenie, dzięki temu nikt nie będzie dusił tego w sobie... Wiele rzeczy lubię robić, ale chyba najbardziej gotować. Chociaż to bardziej zależy od kaprysu. -
albo ją przed sobą stworzę
z/t
Before what? #9C917D
Sama powiedziała, że to życia mu nie zwróci tak samo jak niezmartwychwstanie on od jej gadania i atakowania jego zabójcy, ale to robiła. Czułem, że momentami ona sama sobie zaprzeczała w tym co robiła, jakby dwie osobowości w jej wnętrzu ścierały się i na zmianę przejmowały kontrole. Łatwo było piętnować, ciężej zrozumieć i postawić się na czyimś miejscu, a to tego właśnie dzisiaj zabrakło, oceniła książkę po okładce. Po krótkiej spłyconej historii, bez większych detali i emocji, które były ukryte.
Nie zamierzałem jej zatrzymywać czy jakkolwiek zaczepiać, skoro wolała narobić dymu i zostawić taką to spotkanie to miała do tego prawo, mogła się nie zgadzać z losem Bunka, ale oskarżanie i podważanie prawdy było niczym siarczysty polik dla wszystkich jego ofiar. Tak bardzo skupiona na losie zdrajcy, że nie docierało do niej fakt o jego czynach i uratowanych zabójca, którzy umarliby pozostawieni na pastwę jego woli.
Z/T
albo ją przed sobą stworzę
Z/T
Nie możesz odpowiadać w tematach