TOKUGAWA MIYOHIME / TAGERI
Zabójcy Demonówoddech wiatru165 cmWAGA
Data urodzenia 02/06/1625
Miejsce pochodzenia Mito
Miejsce zamieszkania Yonezawa
Klasa społeczna szlachta dworska
Zawód -
jej proteza zawiera pazury z nichirin, dzięki czemu Miyohime może łatwiej wyrwać i spożyć kawałek przeciwnika podczas walki
ma paranoję na punkcie krzywdy swojego bliźniaka, dlatego każdy ból, jaki odczuwa (niezwiązany z walką) uzasadnia sobie tym, że prawdopodobnie Akimitsu w tym samym czasie dzieje się coś złego
przez swoje zachowanie, Yoshiro kilka razy spoliczkował ją podczas treningów. W którymś momencie uświadomiła sobie, że w zasadzie to lubi - ten prosty gest jest tak niegroźny i ludzki, że nie tylko przypomina jej, gdzie jest jej miejsce, ale i o tym, że dalej nie jest demonem
swoim prawdziwym imieniem przedstawia się jedynie już bardzo bliskim osobom; nawet Hashira Wiatru zobowiązał się zatrzymać jej sekret dla siebie
tak samo jak w klasztorze, dalej wielką frajdę sprawia jej wprowadzanie zamętu i romansowanie dla rozrywki. Kiedy ma odpowiednią ilość danych, lubi udawać zaginionych bliskich innych Zabójców w ramach pokracznego eksperymentu
Mito Tokugawa Tageri urodziła się jako trzecie dziecko Masayukiego oraz Tsuruhime, wywodzącej się z bliźniaczego odłamu Tokugawów - Owari. Ich pierwsza córka pojawiła się na świecie trzy lata po najstarszym synu - Takahiro - i kilka chwil po tym, jak światło dzienne ujrzał ich drugi dziedzic, Akimitsu. Z tym drugim, poza datą urodzenia, na pierwszy rzut oka nie łączyło nic poza niekoniecznie estetycznym, czerwonawym znamieniem, którym oboje obdarzeni byli od początku. U niej były to trzy okrągłe plamy, kształtem przypominające oczy, ułożone jedna pod drugą po lewej stronie korpusu.
Imię Tageri (タゲリ, czajka), zgodnie ze zwyczajem, zostało jej nadane tymczasowo, aby po osiągnięciu dorosłości przyjęła imię Miyohime. Już od wczesnego dzieciństwa wiedziała, że to w ten sposób zwracano się będzie do niej przez resztę życia, a jednak przez kolejne lata korzystano z tego pierwszego.
Kiedy miała cztery lata, na świecie powitano kolejne bliźnięta zrodzone z ich matki - Teruyukiego oraz Eri. Był to moment jednocześnie radosny i bolesny dla Tageri, którą zachwycił fakt młodszego rodzeństwa ale i zrozumiała, że spadła na samo dno uwagi swoich rodziców - nie była synem, a najmłodsza córka potrzebowała więcej opieki niż czterolatka. To właśnie w tym okresie tak bardzo zbliżyła się do swojego bliźniaka, że zostali najbliższymi przyjaciółmi.
W czasie, kiedy Takahiro zaczynał swoją pisarską karierę, Ptaszyna (bo tak zwykły nazywać ją matka oraz opiekunki) uczona była dworskiej kultury. Miała stać się idealną przyszłą żoną, panią domu, którą w przyszłości wydano by za mąż za kogoś z głównej linii klanu Tokugawa. Małej dziewczynce podobał się ten pomysł i nie mogła doczekać się, aby poznać wreszcie "księcia z bajki", z którym spędzi resztę życia.
Oczytana, elokwentna, a nawet całkiem zabawna (w granicach przyzwoitości) Tageri nie uzyskała jednak biletu do pałacu sioguna przez swoją gotowość do zawarcia małżeństwa, tylko przez... wybredność, jeśli chodziło o jedzenie. Mało co jej smakowało, wszystko było zawsze zbyt słone, zbyt gorzkie, zbyt kwaśne, słodkie... W ciągu zaledwie kilku tygodni od momentu, w którym dorośli uświadomili sobie, że nie były to jedynie dziecięce grymasy, podjęto decyzję o tymczasowej zmianie przyszłości najstarszej z córek Masayukiego i Tsuruhime - z nadzieją na zysk i zostanie zauważonym w oczach władcy, ojciec zdecydował o wysłaniu Tageri na jego dwór, aby ta chroniła go przed zatrutymi potrawami.
W ramach pocieszenia, wywieziono ją razem z Akimitsu.
Chociaż oficjalnie było jeszcze za wcześnie na ceremonię mogi, dziewięcioletniej dziewczynce odprawiono ją zaraz po przyjeździe do Edo; na dwór sioguna więc wkroczyła już jako Miyohime.
Kolejne dwa lata spędziła przede wszystkim na próbowaniu potraw, którymi raczono sioguna. Nie odpuszczono jej, oczywiście, innych obowiązków i rozrywek dla młodej damy, ale większość jej dnia koncentrowała się jednak na podążaniu za władcą oraz jedzeniu. Niekoniecznie była z tego zadowolona, biorąc pod uwagę cechującą ją wybredność ale w ciągu kilku miesięcy niechęć do konsumpcji przerodziła się w obsesję na punkcie spożywania. Szczęśliwie, częstowano ją niewielkimi porcjami, w związku z czym nie zdążyła nadmiernie przybrać na wadze. "Nadmiernie", bo zaczęło ją charakteryzować jednak kilka kilogramów więcej.
Poza Akimitsu, z resztą rodziny widywała się sporadycznie. Matka, ojciec, a także reszta rodzeństwa spędzali większość czasu w Mito, w prowincji Hitachi. To nie jej było dane jeździć do nich, tylko im do niej - w końcu została ulubionym "zwierzątkiem" sioguna, z którym ten nie chciał rozstawać się, odkąd uratowała go od otrucia. Masayuki, w odróżnieniu od swojej małżonki, mało nie posiadał się z dumy. Tsuruhime natomiast uświadomiła sobie, że to, na co skazali córkę, rzeczywiście było niebezpieczne.
Miyohime niespecjalnie przeszkadzało jej życie. Mieszkała nawet w większych luksusach niż niegdyś, obiecywano jej zamążpójście za któregoś z potomków Tokugawy Iemitsu, a do tego była piekielnie przekonana co do swoich umiejętności, więc niewykrywalną dla siebie truciznę uznałaby za wyzwanie. Tam, gdzie był siogun, tam była i ona - niczym cień, podążając za władcą Imperium. Ufano jej osądom, ale nigdy nie nadużyła swojej pozycji.
A mimo to, kiedy Tsuruhime stanęła w drzwiach jej pokoju, w środku nocy, okryta długim płaszczem, córka ufnie podążyła za nią.
Matka podzieliła się z Miyohime swoimi obawami odnośnie zawodu, którym ta się parała. Myśl o stracie dziecka, nawet, jeżeli rzadko widywanego, napełniała ją paraliżującym wręcz strachem. Dlatego też jedenastoletnia dziewczynka została zabrana z pałacu i trafiła do klasztoru, w którym zająć się nią mieli między innymi bracia jej rodzicielki - Tomonori oraz Yoshihiro.
O tym, że klasztor nie pełnił jedynie funkcji religijnych, dowiedziała się szybciej, niż większość znajdujących się w nim dzieci - w końcu była z "zaufanego kręgu".
Miejsce to było przede wszystkim szkołą dla przyszłych szpiegów - nie rzucających kunaiami ninja, a zwykłych szpiegów, którzy mieli być później odpowiedzialni za dopilnowanie porządku w państwie. Jeżeli cesarz, siogun bądź ktokolwiek inny u władzy postępował źle, ich zadaniem miało być zgładzenie go i przekazanie tytułów w odpowiednie ręce. Była to organizacja tajna, ale neutralna - rozmawiali, niby bezinteresownie, ze wszystkimi stronami konfliktów i dopiero po tym decydowali, komu zostanie odebrane życie.
Metody nauczania mogły pozostawiać wiele do życzenia - zebraną młodzież uczono "bycia nikim", wskutek czego zatracali całą swoją historię i dziedzictwo, aby stać się bardziej elastycznymi i zapomnieć o tym, z czym czują więź oraz o swoich ambicjach i pragnieniach. Tylko dzięki temu mieli być w stanie poświęcić się dla sprawy, która miała być dla nich jedynym celem przez całą egzystencję. Sprawę, za którą warto było oddać życie bez zawahania. A techniki, którymi mogli się posługiwać mogły być najbardziej nieetyczne - najważniejsze, żeby były skuteczne.
Jednak to wszystko było zaledwie wierzchołkiem kolejnej góry lodowej.
Yoshihiro, wuj Miyohime, był jednym z członków Korpusu Zabójców Demonów. Lubił zwać się badaczem, a obiektem jego badań były osoby o nadludzko rozwiniętym zmyśle smaku - tak, jak miała przyprowadzona przez jego siostrę jedenastolatka. Ponieważ ci z czasem zyskiwali zdolność przemiany w demona, uważał ich za najlepszą, chociaż jeszcze nie do końca oszlifowaną broń przeciwko tym prawdziwym kreacjom Muzana - i on właśnie chciał się tego ich ulepszania podjąć na własną rękę. Zrobić ze swojej kilkuosobowej armii najbardziej bezwzględnych z Zabójców, których nie zatrzymywałyby ludzkie uczucia. A ponieważ z Miyohime był spokrewniony, to ze szczególną łatwością zasiał w niej swoje radykalne poglądy.
Dieta młodej Tokugawy, która od momentu pojawienia się w klasztorze stała się po prostu kolejną "dziewczyną" (a po paru wspólnych kąpielach z koleżankami "Dziewczyną z blizną" czy "Pięciooką"), zmieniła się diametralnie. Ledwo zdążyła zapomnieć, jak smakowały posiłki przyrządzane dla sioguna, a już podawano jej do spożycia fragmenty demona, a czasem nawet (co zauważyła z odrazą) i człowieka. Często, przez cały dzień, dostawała tylko te pierwsze i nic, nawet ciągłe bóle, nudności i wymioty, nie sprawiało, że Yoshihiro chciał jej odpuścić. Z resztą, ona sama stała się równie zafiksowana na tym punkcie co on, dlatego nawet gdy po jej policzkach spływały łzy, nie poddawała się.
Pięciooka zaczynała stawać się idealnym połączeniem w oczach wujka - z jednej strony ilość niestrawności na mięso demona straciła na częstotliwości, a z drugiej dziewczyna zaczynała być coraz lepszym nikim. Zaczęła dobrze posługiwać się manipulacją, często podpuszczając innych mieszkańców klasztoru do robienia tego, czego sobie zażyczyła. A przede wszystkim... lubiła pogrywać ich uczuciami, co wkrótce odbiło się na jej reputacji. Hobbistycznie zaczęła wprowadzać zamęt, obiecując jednym osobom nieprzemijającą miłość (co już samo w sobie było niezgodne z ich kodeksem), a potem na ich oczach zabierając innych do pustych pomieszczeń w klasztornym budynku. Lubiła towarzystwo obu płci, ale częściej stawiała na swoją, w obawie przed konsekwencjami.
Od jej przyjazdu do klasztoru minął prawie rok, podczas którego nie próżnowała na żadnej płaszczyźnie. Yoshihiro stopniowo zwiększał dawki demoniego mięsa, które spożywała, aż któregoś dnia zdecydował się zobaczyć jej postępy w praktyce.
Nie pytał o zgodę, ale nawet gdyby zapytał, dziewczyna i tak by ją wyraziła. Jednym, sprawnym ruchem uciął jej całe lewe przedramię.
Miała je zregenerować dzięki kolejnej porcji demona. To jednak nie nastąpiło. Yoshihiro pierwszy raz się na niej zawiódł, a ona - nie mając mu niczego za złe - pogodziła się z faktem bycia kaleką. I porażką.
Utrata ręki zabolała ją mniej niż fakt, że zawiodła, a zdolności wynikające z jej zmysłu wciąż nie były wystarczająco rozwinięte. Jej żałoba jednak nie trwała długo, bo niecałe dwa tygodnie, po których w całości wróciła do swojej starej siebie. Musiała tylko sporo nadrobić.
Wtem, do klasztoru przybyła kolejna dziewczynka i, co najzabawniejsze w tym wszystkim, nieświadoma z kim miała do czynienia przedstawiła jej się wkrótce jako Tokugawa Eri. Może i Pięciooka nie widziała się zbyt wiele razy z młodszą siostrą, jednak wiedziała, jak ta prawdziwa wygląda.
Mimo wszystko, przyjęła "podrabianą" Eri z otwartymi ramionami. Szkoda tylko, że ta w ten sposób bezpowrotnie zaburzyła jej zostawanie nikim, przede wszystkim gdy usłyszała, co stało się z jej krewną.
Świadomość krzywd rodzeństwa i strata siostry, nawet tej, z którą się ledwo znała, zabolała dziewczynę bardziej, niż utrata ręki. Siłą trzymana wewnątrz żałoba nie ustępowała przez kolejne miesiące.
Wszystko zmieniło lato roku 1639. Jak się okazało, jej ojciec wcale o niej nie zapomniał - co prawda wątpiła, że chodziło o miłość, a nie zysk i względy sioguna Iemitsu, ale nie zapomniał. Ludzie Masayukiego Tokugawy otrzymali dwa zadania: przyprowadzić Miyohime do domu, a klasztor po prostu zrównać z ziemią.
Mężczyźni, chociaż nasłani na budynek pełen niewyszkolonej młodzieży, byli bardzo profesjonalni. Rozpętali chaos tak wielki, że sama jednoręka nie zdążyła podjąć chociażby próby reakcji. Od precyzyjnego uderzenia straciła przytomność i po prostu ją wywieźli, zostawiając płonącą fortecę za sobą.
Ocknęła się na wozie. Była związana, więc żadne szamotaniny czy wyzwiska na porywaczy nie przynosiły skutku. Wiedziała, że wraca do ojca, dlatego nie musiała walczyć, jakby od tego zależało jej życie; opadła bez sił, czekając na spotkanie rodziciela.
Wiedziała, że był już środek nocy ale przez jej głowę nie przeszła ani jedna myśl dotycząca demonów. Przynajmniej do momentu, w którym wóz się zatrzymał, a sama usłyszała krzyki. Nie miała zbyt wielu możliwości obrony, dlatego próbowała w międzyczasie podczołgać się do krawędzi, aby spaść na ziemię i schować pod pojazdem.
Nie była nawet w połowie drogi, kiedy jej oczom ukazał się... człowiek? Bardzo wysoki, barczysty. Niepokoiło ją, że nie widziała jego twarzy, ale mężczyzna pomógł jej wstać i się uwolnić. Była w takim szoku, że kiedy ten zapytał ją o imię, nie odpowiedziała - nawet nie była pewna jak miałaby odpowiedzieć. Nie była już Miyohime ani tym bardziej Tageri. Była bezimienną. Po prostu Pięciooką, może Jednoręką, która mogła być każdym.
"Gdzie twoi rodzice?"
Wskazała na łunę płonącego klasztoru. Odnosiła wrażenie, że utknęła w pewnego rodzaju nicości - miała rodzinę i jednocześnie nie miała. W tym samym czasie była "kimś" - Miyohime z rodu Mito Tokugawa - i "nikim". Dopiero ta sytuacja uświadomiła jej, że zatrzymano ją w połowie przemiany.
"Idziesz ze mną."
Pokiwała głową, starając się wstrzymać łzy. Zignorowała groźbę, która padła zaraz po tamtym zdaniu. Ona też już wkrótce miała być demonem.
Jej podróże z ogromnym samurajem trwały siedem długich lat, podczas których Pięciooka próbowała odciąć się od klanu Tokugawa i na własną rękę dokończyć szkolenie na szpiega. Dziwiło ją, że jej wybawiciel nie chciał nigdy z nią jeść, ani przez te wszystkie lata nawet nie ukazał swojej twarzy. Dziewczyna zdecydowała się to uszanować, nie próbując go podchodzić w tym celu. On z resztą także uszanował to, że nie rozwijała się nadmiernie o swojej przeszłości. Ponadto, podróżowali jedynie nocą. Miała swoje podejrzenia. Ale samuraj nigdy nie wydawał się nawet bliski, aby rzucić jej się do gardła, więc zaczęła to traktować jako dość niecodzienną szansę.
Na chwilę przed jej dziewiętnastymi urodzinami, a więc wiosną 1646, samuraj zaprowadził ją do swojego domu, by tam... zostawić.
"I lepiej żebyś zdała egzamin, smarkulo."
Chwila rozłąki była odrealniona i trudna, mimo wszystko zżyła się ze swoim opiekunem. Nią natomiast zajęła się starsza kobieta - jego matka. Z czasem Pięciooka - bo i tak się przedstawiła kobiecie - poznała zarówno historię opiekującego się nią dotychczas Yamiego, jak i całego klanu Fujihone. Oraz tego, czym ci się zajmują.
Chociaż Yoshihiro próbował z niej zrobić maszynę do zabijania demonów, nigdy nie rozwlekał się na temat Korpusu Zabójców. Z tego też powodu dopiero członkowie klanu Fujihone rzeczywiście wprowadzili ją w ten świat. I, tak jak zażyczył sobie Yami, Pięciooka podjęła szkolenie do zostania jednym z nich.
Nie miała ręki, jednak uczyła się szybko. Stworzono dla niej prostą protezę, która nie była zbyt mobilna ale świetnie nadawała się do blokowania ciosów przeciwnika - w ten sposób przerobiła swoje kalectwo na dodatkowy atut.
Jeden z jej treningów obserwował hashira imieniem Yoshiro, który (jak na ironię, biorąc pod uwagę jej powiązanie z Yoshihiro), postanowił zostać jej nauczycielem oddechu. Przychodził co jakiś czas, aby dać kolejną lekcję i znowu zniknąć, zostawiając kobiecie "pracę domową". W międzyczasie klan Fujihone dalej trenował Pięciooką w walce mieczem, no i pilnowali, żeby te zadania od Yoshiro rzeczywiście wykonywała.
W ten sposób minęły trzy lata.
Chociaż na treningach bawiła się przednio, a jej postępy były znaczne, czuła, że czegoś jej brakowało. Rodziny. Tej prawdziwej. Znajdując się w ciepłych, bezpiecznych rękach Fujihone, miała aż za dużo czasu na myślenie i wspominanie swojego klanu Mito Tokugawa czy sioguna Iemitsu. A przede wszystkim tęskniła za Akimitsu, którego odnalezienie stało się dla niej nowym celem. Oraz Eri, której losów nie było jej dane poznać.
Spędziła lata na nauce bycia "nikim", wypierania swojej przeszłości na rzecz elastyczności podczas spotkań międzyludzkich, a mimo to przywiązanie do krewnych wygrało. Chwilę po tym jak Yoshiro oznajmił jej, że jest gotowa na egzamin na Zabójcę Demonów, Pięciooka postanowiła odwiedzić brata w zamku sioguna, a następnie Mito w prowincji Hitachi.
Trudno byłoby wyjaśnić po tylu latach, że nie kłamie i rzeczywiście jest najstarszą, a teraz nawet jedyną córką Masayukiego i Tsuruhime. Dlatego, pamiętając rozkład budynku z dzieciństwa, dyskretnie prześlizgnęła się do środka, unikając straży.
Trafiła akurat na porę kolacji, więc kiedy pojawiła się w sali, wszystkie spojrzenia przeniosły się na nią. Lubiła, kiedy wokół niej było trochę zamieszania, dlatego z uśmiechem na ustach odczekała, aż uzbrojona straż ją otoczy, a Iemitsu dołączy do tego kręgu.
"Kim jesteś i jak się tu dostałaś?"
Pięciooka zrzuciła z siebie szatę, stając na przeciwko nich całkowicie naga. Jedna rzecz w jej ciele nie zmieniła się od czasów dzieciństwa - znamię, które teraz eksponowała, a o którym wszyscy wiedzieli nawet, jak wcześniej nie widzieli. Było częściowo legendarne, tym bardziej, że jej brat miał swoje własne. I to ono przypominało jej też, że nie była "nikim".
"Mito Tokugawa Miyohime. Do usług."
W związku z dawnymi zażyłościami, siogun podjął się długiej rozmowy z Miyohime, podczas której ta streściła mu swoje przygody z czasu nieobecności. Zręcznie wymijała fragmenty dotyczące członków rodziny, nie chcąc przede wszystkim zrobić problemów matce. Powiedziała mu natomiast o Korpusie Zabójców, ślubując przy tym wierność siogunatowi, a nie polityce klasztoru. Dalej Iemitsu zadecydował za nią - miała dokończyć szkolenie, rozwinąć się jako Zabójca, a następnie zostać jego prywatną ochroną przed demonami. Buntownicze działania Korpusu natomiast miała zgłaszać jego służbom, gdyż niesubordynację uważał za większy problem dla państwa niż demony.
Ich rozmowa trwała aż do świtu, a po opuszczeniu gabinetu objęły ją jednocześnie promienie słońca i ramiona od lat niewidzianego bliźniaka.
Teraz, kiedy w swoim życiu miała już nowy cel, przed ukończeniem szkolenia na Zabójcę Demonów, pozostało jej odwiedzić resztę rodziny.
O zmianach w ich klanie uprzedził ją Akimitsu, dlatego opowieści uradowanych jej powrotem rodziców nie były aż tak zaskakujące. O śmierci młodszej siostry, Eri, dowiedziała się od "drugiej Eri", w klasztorze. W międzyczasie jednak przepadli też jej dwaj bracia - Takahiro i Teruyuki. Z piątki dzieci przy życiu pozostał Akimitsu, do którego dołączyła zaginiona przez lata Miyohime.
Ale nie byli to wszyscy przedstawiciele gałęzi Mito Tokugawa. Masayuki miał rodzeństwo, a pośród nich brata imieniem Kazuyuki, który razem z żoną i dwójką dzieci przyjechali do nich w odwiedziny.
Kilkudniowa sielanka została zniszczona znienacka. Rodzice Miyohime opuścili zamek na jedną dobę, zostawiając w nim ją oraz gości. Nagły krzyk w środku nocy zmroził krew w żyłach Pięciookiej, która najszybciej jak była w stanie zlokalizowała jego źródło. W sali znajdowały się cztery osoby - Kazuyuki, jego żona, ich córka oraz nieznajomy, młody mężczyzna, który pierwszą dwójkę pozbawił życia.
Demon.
Jednoręka nie zawsze działała roztropnie i z pomyślunkiem; trenowana przez Fujihone i Yoshiro, a wcześniej karmiona mięsem demona przez Yoshihiro miała nieco wyolbrzymione ego. Nie czekając na reakcję demona podającego się za jej brata - Teruyukiego - rzuciła się na niego ze zwykłą kataną, aby ocalić swoją kuzynkę.
Starcie należało raczej do tych krótszych; pozbawiona nichirin nie mogła zadać wystarczającej ilości skutecznych ciosów demonowi. Ten za to uporał się z nią szybko i boleśnie, pozbawiając lewego oka.
Spijając krew Teruyukiego z podłogi, udało jej się zaleczyć wystarczająco, aby nie umrzeć w oczekiwaniu na pomoc medyczną.
Zwabiony doniesieniami o ataku demona na Tokugawów, Yoshiro zjawił się w ich posiadłości. Kiedy poznał przebieg wydarzeń, zdecydował, że uzna to za egzamin swojej podopiecznej - została okaleczona, ale walczyła pomimo od początku przegranej pozycji, tylko po to, by ocalić swoją krewną i innych mieszkańców zamku.
Po krótkiej rekonwalescencji Miyohime wyjechała razem z Yoshiro do Yonezawy, gdzie miała ją dopełnić pod czujnym okiem drugiego z braci matki, Tomonoriego.
Którego z resztą poznała wcześniej w klasztorze.
W międzyczasie przygotowano dla niej nie tylko katanę z nichirin, ale i ruchomą protezę ręki, której pazury także zostały wykonane z demonobójczej rudy.
Razem z początkiem lat 50. XVII wieku, napełniona nowymi siłami i napędzana życzeniem Tokugawy Iemitsu, Mito Tokugawa Miyohime rozpoczęła swoją aktywną służbę w Korpusie Zabójców Demonów. Niestety, latem jej przełożony z Edo zmarł, a jego miejsce objął młodszy od Pięciookiej Ietsuna, otoczony piątką swoich regentów. Na ich oczach poprzysięgła dziesięcioletniemu chłopcu wierność, jednak świadomość, że było to zaledwie dziecko, przyćmiło jej dobre intencje. Wróciła myślami do klasztornych lat, decydując, że będzie trzymać rękę na pulsie narodu, a jednocześnie grać przede wszystkim "dla siebie" - większą część informacji z działań Korpusu pozostawi dla swojej osoby, a jeżeli będzie taka konieczność, to wykorzysta swoje kontakty i zgładzi Ietsunę.
and with him sing songs, create,
calm down evil
Twoja Karta została zaakceptowana, a ty właśnie wstąpiłeś w szeregi Zabójców Demonów.
Co więcej, na start dostajesz 50 punktów, które możesz przeznaczyć na rozwój postaci. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach