W reakcji na nagłe przeprosiny ze strony Takuyi, uspokajająco poruszyła dłońmi na wysokości klatki piersiowej.
— Heeej, spokojnie! Rozumiem to, naprawdę. — Uśmiechnęła się pokrzepiająco, opuszczając ręce na swoje kolana. — Na początku się obawiałam, że to ja ciebie uraziłam. Jesteśmy kwita.
Nad kolejnymi słowami rozmówcy musiała się chwilę zastanowić, wobec czego zasłoniła sobie usta dłonią i tak tkwiła chwilę w ciszy.
— W sumie, to... czy coś je ogranicza przed tym? W sensie, raczej zdają sobie sprawę z istnienia statków, a pewnie niektóre mają jakieś specjalne umiejętności pozwalające im pływać. Więc, jeśli ich jeszcze tam nie ma, O ILE ich tam nie ma... to dlaczego? Ale nie wydaje mi się, by kiedykolwiek coś wspominał, że za morzem widział demona?
Nigdy wcześniej nie miała okazji się nad tym zastanowić, ale odnosiła wrażenie, że to Japonia stała się jakimś dziwnym ośrodkiem tych stworzeń. Czyżby ich lider bał się świata poza wyspą?
— Powinni nam kiedyś zorganizować takie spotkania integracyjne w różnych większych miastach. Kto wie, ilu z nich — wskazała ręką za siebie — też jest z Osaki. Może nawet z drugiego końca ulicy któregoś z nas. Chociaż zgaduję, że wolą, żebyśmy nie przyzwyczajali się do siebie za bardzo.
Widząc gest chłopaka, z ciekawości przechyliła głowę, trochę niegrzecznie się przyglądając jego znamieniu.
— Jaka jest jej historia? — spytała, brodą wskazując na bliznę.
Gdy została zapytana o demona z Kioto, uśmiechnęła się półgębkiem. Ponownie konspiracyjnie pochyliła się w kierunku Takuyi. Siedząc w sali pełnej zabójców demonów uznała za dobry pomysł, by nie mówić głośno, że...
— Żyje. A jak nie, to nie ja go zabiłam. Wokół nas było dużo ludzi, więc rzucenie się na niego było słabym pomysłem. Plus, wydawał się być w miarę... w porządku? Tak wiesz, jak na demona. Nawet kobiet nie żarł.
Parsknęła głośnym śmiechem w momencie, w którym Takuya zaczął zastanawiać się nad uczuciem posiadania rodzeństwa. Machnęła ręką, żeby go przystopować.
— Jesteś ciekaw? To przestań. To tak, jakbyś miał festyn codziennie odkąd otworzysz oczy rano aż je zamkniesz w nocy — prychnęła, kręcąc głową i unosząc oczy do góry. — Jeszcze ja jestem druga najstarsza, obok mojego bliźniaka, więc musiałam znosić ich wszystkich od samego początku. Tak naprawdę to tylko z tym bratem, o którym ci mówiłam najwięcej się dobrze dogaduję, z resztą... — Zamiast dokończyć zdanie, ruchem dłoni i wyrazem twarzy zaprezentowała, że było to raczej umiarkowane.
Ochoczo pokiwała głową na obie propozycje ze strony nowego kolegi.
— Z chęcią. Ogólnie to uczyłam się kiedyś używania katany, ale nie jest to moja preferencja — wyjaśniła. — Za blisko. Ale pewnie, mógłbyś mi dać parę wskazówek w przyszłości. Wychodzę z założenia, że lepiej umieć niż nie umieć. Szczególnie, póki nikt nie wymyśli tych śmiertelnych strzał.
— Czwórka — poprawiła. — Czwórka rodzeństwa. Plus ja. Czworo z nas to zabójcy, a mój bliźniak jest stróżem prawa, jak mój mąż i ojciec z resztą. Ale tak, doliczając jeszcze matkę... jest nas trochę. Mam nadzieję, że nadążasz. — Ponownie tego dnia puściła do niego oczko.
— Oj żebyś wiedział, że się pochwalę — zaśmiała się. Mori jednak była jedną z tych osób, które jak okazywały jakiekolwiek zainteresowanie jej zbiorem, była gotowa opowiedzieć całą historię każdego pojedynczego przedmiotu i prezentować je z tak bliska, że prawie wsadzałaby je obserwatorowi w twarz.
Pokiwała głową, ewidentnie rozbawiona pewnego rodzaju zaskoczeniem Takuyi a propos ilości Zabójców. Być może gdyby nie fakt, że z trójką z nich była spokrewniona, to też by to zrobiło na niej wrażenie? Tak to nie dość, że miała paru w domu, to jeszcze znała ich znajomych z tego samego fachu.
— Myślę, że oddech wiatru był zawsze najbardziej interesujący dla mnie. I nie mówię tego, żeby ci było miło — odparła, na koniec zdania wskazując na rozmówcę palcem w geście "uważaj". — Natomiast, tak jak mówię, ja preferuję dystans, więc dobrze się składa z tym kamieniem — dodała po chwili, spoglądając z pewnego rodzaju czułością na swój worek z bronią.
W odpowiedzi na kolejne pytania chłopaka, kręciła głową.
— Nie jest jednym z nas i nie wie o istnieniu demonów — wyjaśniła w końcu na głos. — Biorąc pod uwagę, że policja generalnie nami gardzi, to nie mogłam mu powiedzieć. Mój ojciec dowiedział się, że jeden z moich braci jest i go wygnał, także... — Westchnęła ciężko, pokazując swoje zmęczenie tą sytuacją. — Nie jestem pewna, czy chciałabym żyć jak ty, ale przynajmniej tobie nikt w domu nie patrzy się na ręce!
Kończąc to zdanie sięgnęła po sake i uniosła je w toaście, aby po wypiciu odstawić naczynie dnem do góry. Koniec na dziś.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Zaśmiała się cicho w reakcji na ulgę Takuyi, jednocześnie zasłaniając usta dłonią.
— Załapałam to! — ostrzegła, wskazując na niego palcem. Jak to jest, że po trochę sake i w dobrym towarzystwie człowieka mogło bawić dosłownie wszystko? Z całą pewnością fakt przeżycia ostatniej nocy również to powodował w reakcji na rozluźnienie organizmu po takiej ilości stresu.
— Albo demony demonami ale też trzęsą portkami przed Tokugawą — prychnęła, wyobrażając sobie, jak te krwiożercze monstra podporządkowują się decyzjom rządu. — Chociaż, hej..! A co, jeżeli... on jest demonem? — ostatnie słowa wypowiedziała teatralnym szeptem, dla pewności znów się nieco pochylając w kierunku rozmówcy. Kiedy jednak się prostowała, bacznie go obserwowała w oczekiwaniu na reakcję. Można powiedzieć, że była to dość śmiała teoria z jej strony.
— I odpowiada ci to? Taki ciągle koczowniczy tryb życia? Też często się przemieszczam, ale w Osace wciąż całkiem sporo czasu spędzam. Chyba, że litują się nade mną, żebym nie straciła mojej przykrywki dobrej żony. — Biorąc pod uwagę, jak ważnym było, aby jej małżonek nie dowiedział się o jej profesji, to nawet doceniłaby, gdyby celowo dostawała zlecenia bliżej Osaki. — Weź tak nie mów nawet — westchnęła w odpowiedzi na kolejne stwierdzenie mężczyzny, czując przy tym, jak po jej plecach przeszedł dreszcz. — Śmierć w samotności wydaje mi się taka... przykra.
Kiwnęła głową w zrozumieniu, decydując się nie drążyć tematu blizny rozmówcy. Założyła, że sam podejmie się tego kiedy będzie miał na to ochotę.
— Ja niestety też — odparła tylko dowcipnie, wskazując na swój krzywo zrośnięty nos. Chociaż ten nie poprawiał jej wizerunku, zdążyła się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości.
— Nie no, to oczywiste — zgodziła się z mężczyzną. — Chociaż w sumie szkoda, mogliby zacząć produkować więcej młotów tego typu. Już nawet im te ostrza w środku daruję, albo wachlarz zamiast trzonka, ale kowale chyba już się przyzwyczaili do mieczy.
Uniosła brwi w zdziwieniu, słysząc przeprosiny Takuyi.
— Hej, hej, przestań! Spokojnie! Kiedyś odnosiłam wrażenie, że nawet moi rodzice się gubili w naszej ilości! — Zaśmiała się krótko na to wspomnienie. — Z resztą, teoretycznie rzecz ujmując, to jest ich trójka dzięki wygnaniu jednego. — Wzruszyła ramionami.
Zachichotała ponownie, widząc szarmancki uśmiech mężczyzny.
— Hej, no patrz! Nawet umiesz się uśmiechać! — wytknęła w końcu. Zdążyła zauważyć, że nie był on jakoś bardzo ekspresywny na twarzy, dlatego aż korciło ją, żeby o tym wspomnieć na głos. — Natomiast podobały mi się te techniki, które miałam okazję zobaczyć. No i... chyba lubię zielony kolor.
— Ledwo — parsknęła w odpowiedzi. — Tak jak mówiłam, on jest policjantem. Rzadko bywa w domu, większość czasu spędza w pracy, więc dużo się mijamy. A jak muszę wyjść, to mówię mu, że idę do rodziny. Z rodzeństwem osłaniamy siebie nawzajem.
Z pewnym impetem odłożyła wreszcie na stół zmaltretowane przez siebie pałeczki.
— Przejdziemy się? — zaproponowała, kiedy Takuya wlał w siebie sake. Ciepłe, ciężkie od dymu i zapachu alkoholu oraz dużej ilości ludzi powietrze zaczynało ją przytłaczać. Wpadła więc na ten pomysł, wnioskując, że podczas chociażby krótkiego spaceru na zewnątrz łatwiej będzie jej wytrzeźwieć i "przeprocesować" wypity trunek.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
— Pojebane — podsumowała. Jednak teraz, kiedy dodał "element słoneczny" było jej łatwiej uwierzyć w taki ciąg zdarzeń. Może byli to już bardzo silni zabójcy, a walczyli przeciwko świeżym demonom? Prawdopodobnie tego nigdy nie mieli się dowiedzieć, biorąc pod uwagę, że były to jedynie "zajazdowe legendy".
— Owszem, ale... co z tego, jak pewnie nawet połowa z nich nie używa nichirin? Przecież zwykłymi katanami to mogą demony co najwyżej połaskotać — stwierdziła sceptycznie. W zastanowieniu przeczesała włosy dłonią. — Za to moja teoria tłumaczy, dlaczego policja za nami nie przepada. Nie ukrywam jednak, że mam nadzieję, że się mylę.
Słuchając dalej mężczyzny, złapała się za brodę, palec wskazujący lokując na ustach. Nie mogła się z nim nie zgodzić i prawdopodobnie jego podejście było idealnym dla zabójcy demonów, jednak sama chyba nie byłaby do tego zdolna. Nawet podczas krótkich wypadów szybko zaczynało jej brakować rodziny i znajomych.
— Mam to potraktować jako autopromocję i ofertę? — spytała z rozbawieniem, odnosząc się do ostatniego zdania. Żeby już nie psuć ponownego ogrzania atmosfery, dalej tylko skinęła głową, zgadzając się z przedmówcą.
— Być może... — westchnęła. — Nie wiecie, co dobre.
Ponownie zaśmiała się, gdy Takuya postanowił dalej zgrywać powściągliwego.
— Już się przyzwyczaiłam — odparła, pokazując do niego koniec języka. — Teraz to już musisz tak częściej, albo uznam, że coś ci dolega. Łatwo mnie rozpaskudzić — dokończyła, chichocząc. — No, dlatego to jest oddech, który mi się podoba w użytkowaniu, ale niekoniecznie przez siebie. Znaczy, wiesz, może jakby taki mi przypadł to by mi urosły jaja i bym się nie martwiła o ofensywę. Ale, tak jak mówiłam... przede wszystkim dystans!
Prychnęła nieco pogardliwie na ewidentny przytyk co do jej sytuacji.
— Mniej więcej.
Po tych słowach i zgodzie na wyjście, Mori podniosła się ociężale (raz jeszcze musząc się podtrzymać stołu), ubrała i po upewnieniu, że niczego za sobą nie zostawiła, opuściła budynek w towarzystwie rozmówcy. Przeciągnęła się i odetchnęła głośno, łapiąc w płuca chłodnego powietrza.
— W jaki sposób zostałeś zabójcą? Co cię do tego skłoniło? — zagaiła, ruszając w wycieczkę dookoła przybytku.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
-Hmmm...- zamyślił się na chwilę biorąc bucha ze swojej fajki i patrząc w przestrzeń przed siebie. -Opowiem Ci krótką historię. Szedłem sobie z moimi przyjaciółmi. Świeżo wkraczając w wiek dorosłych postanowiliśmy się zabawić, poimprezować. Pobalowaliśmy ostro, nikt z nas przecież nie znał za bardzo swoich limitów. Wszystko było wspaniale. Wracaliśmy już powoli w kierunku swoich domów. Demony jeszcze dla nas nie istniały, nikt z nas nie miał świadomości, że coś takiego istnieje. Szliśmy sobie spokojnie tak jak my teraz we dwójkę.- tutaj zrobił krótką pauzę wskazując otwartą dłonią na swoją rozmówczynię, a później na siebie. - Tylko w nocy. Jakiś demon zwietrzył łakomy kąsek i... No. Przeżyło nas dwoje z siedmiu osób, z którymi wtedy byłem. Obronił nas jakiś Zabójca Demonów, który ostatecznie poległ w wyniku odniesionych ran. Najgorsze jest jednak w tym wszystkim to, że parę tygodni wcześniej sam Yoshiro opowiedział mi o demonach i zaproponował dołączenie do zabójców. A ja? Nie uwierzyłem mu i nawet wziąłem go za głupca grzecznie go zbywając. Do dziś nie jestem z tego dumny, ale... Kto by się spodziewał, że tak popierdzielone rzeczy na prawdę istnieją?- mówiąc czasami robił krótkie przerwy, aby zastanowić się nad kolejnością i odpowiednim przedstawieniem wydarzeń. Oprócz tego w międzyczasie dalej palił fajkę dając sobie kolejne sekundy do namysłu. Nie był to łatwy temat, ale nie dało się zaprzeczyć, że było to coś co ukształtowało go tym kim był dzisiaj. Nie mógł w żaden sposób o tym zapomnieć, czy się tego wyprzeć.-A Ty? Jaka jest twoja historia i o co walczysz?
— Aż taki problematyczny jesteś? — prychnęła. — A z buzi taki aniołek... — W celu podkreślenia tego, że dała się nabrać, przewróciła oczami. — Jeżeli jesteś z tych, co zamiast pomyśleć to lecą na krzywy ryj i wracają bardziej zranieni niż było to konieczne, to... mam doświadczenie z takimi. Mój brat jest dokładnie taki sam.
Ze szczerym i nieukrywanym zainteresowaniem słuchała historii, którą Takuya postanowił się z nią podzielić. W gruncie rzeczy więcej patrzyła na jego twarz niż przed siebie, chociaż, oczywiście, starała się kontrolować to, czy nie wchodziła w jakiś obiekt. Co jakiś czas przytakiwała lub wydawała z siebie jakiś dźwięk świadczący, że słuchała, ale nie chciała mu przerywać.
Gdy skończył, przez chwilę nic się nie odzywała. W milczeniu stawiała kolejne kroki, zastanawiając się nad właściwym doborem słów.
— Rozumiem cię — westchnęła, naciągając rękawy tak, aby móc ukryć w nich dłonie. — I współczuję. Ale... przeżyła was dwójka. Co z tą drugą osobą? Też została zabójcą? — Przerwała, by rozejrzeć się po okolicy. Odruchowo. — I co z tamtym demonem? Zginął wtedy? Chcesz się zemścić?
Kiedy dotarło do niej pytanie Takuyi, wciągnęła ze świstem powietrze. Odwróciła na chwilę wzrok od niego, marszcząc brwi, jednak w ciągu kilku sekund wróciła do swojej neutralnej twarzy.
— Miałam wcześniej innego męża, Usaburō. Też był policjantem i dużo nie było go w domu. W odróżnieniu od tego, co mam teraz, to on potrafił znikać na długi czas i wracać na kilka dni. Natomiast... wiesz, jako córka samuraja byłam wychowywana na przykładną damę, panią domu, grzeczną i posłuszną — prychnęła. — Ale, że też zazdrosna ze mnie suka — zerknęła na rozmówcę, uśmiechając się półgębkiem — to pozwoliłam sobie w końcu na zrobienie awantury. I to całkiem sporej. Myślałam, że mnie zdradzał, w końcu to nie jest nic nadzwyczajnego, by mężczyzna bywał u innych dam, ale... powiedział mi wtedy o demonach i zabójcach. Pokazał miecz. Wkrótce potem nawet poznałam jego mistrza, a dzięki temu niedługo później i mojego przyszłego, Takeshiego. — Przerwała, aby westchnąć i zastanowić się, jak kontynuować. — No i zdecydowali się mnie wyszkolić. A o co walczę... głównie chciałabym upierdolić łeb jednemu specjalnemu egzemplarzowi; kiedy nie było mnie w domu którejś nocy, jakiś demon zabił Usaburō i nasze dzieci, a mojemu bratu niewiele brakowało. Po tym też mój ojciec go wydziedziczył, więc w pewien sposób też go straciłam. — Zacisnęła dłonie w pięści kilka razy. — Ale też nie chcę, żeby inni ludzie musieli dzielić mój los. Plus... jest całkiem zabawnie. Na swój sposób — zakończyła skinieniem głowy w kierunku Takuyi, sugerując, że tę humorystyczną stronę ich profesji zawdzięczała na ten moment też jemu.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Wybuchła śmiechem, kiedy zobaczyła reakcję Takuyi na słowa o aniołku.
— No już, już, przestań! Nawet w tym półmroku widzę, żeś się czerwony zrobił! — Był to oczywiście żart, ale chciała zobaczyć reakcję rozmówcy na świadomość o rumieńcu. — Taaak... wszyscy tak mówicie — zaczęła, odnosząc się do słów o stylu walki — a później zanim ja bym zdążyła powiedzieć "ryż", to już byś okładał demona. — Zaśmiała się, kręcąc powoli głową. — Ale jeżeli rzeczywiście jest tak, jak mówisz, to szanuję. Zdążyłam odnieść wrażenie, że większości zabójców brakuje momentu refleksji.
— Cholera — powiedziała tylko cicho, słysząc historię Sayi. Mori powoli położyła dłoń na barku mężczyzny i lekko go po nim poklepała w geście pocieszenia. Nie umknęło jej także jego zaciskanie rąk. Mimowolnie przez jej twarz przemknął cień uśmiechu: byli bardziej podobni niż zakładała na początku, kiedy nazywała go "synem". — Demony lubią się chełpić tym, kogo zabiły. Być może dowiesz się, który pozbawił cię przyjaciółki i będziesz mógł się nim zająć.
Zerknęła kątem oka na dłoń Takuyi, potem przeniosła spojrzenie na niego i skinęła głową z wdzięcznością za gest wsparcia.
— Naprawdę nie przejmujesz się tym, że kiedyś może ci się powinąć noga, co? — spytała, unosząc jedną brew oraz łapiąc się za łokcie za plecami. — Zazdroszczę. Też lubię walczyć, ale jakoś przeraża mnie myśl... końca mojej egzystencji. Albo jeszcze bardziej, niepełnosprawności. Chociaż domyślam się, jak to brzmi z ust zabójcy demonów — prychnęła.
Zamyśliła się na chwilę, zanim zdecydowała się na odpowiedź na pytanie rozmówcy.
— Przede wszystkim w podróżach i poznawaniu ludzi — odparła, na chwilę rozplatając ręce i szturchając Takuyę łokciem. — Tak jak mówiłam, byłam wychowywana na panią domu, więc jest to przyjemna odmiana od codziennych obowiązków. No ale nie mogę zaprzeczyć, że lubię pomachać kulą i porobić "zabójcowe" rzeczy. W pewnym sensie to zaszczyt.
Przeciągnęła się, wyciągając ręce do tyłu, a samej pochylając się na chwilę do przodu.
— To jak, jesteśmy umówieni na sprzątanie Edo razem? Przecież nie będę tego wszystkiego zbierać sama — zażartowała, patrząc na swoje "delikatne" dłonie "nienadające" się do takich robót.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
-Eee? Serio? Nawet nie poczułem. W takim razie może jednak jest ze mną gorzej niż myślałem.- zaśmiał się lekko w odpowiedzi na wybuch śmiechu czarnowłosej. Skąd mógł mieć pewność, czy rzeczywiście tak się nie wydarzyło? Alkohol już całkiem nieźle uderzył mu do głowy, więc mógł nie mieć kontroli nad wszystkim dookoła i w szczególności nad swoim ciałem.-Jeśli dostrzegłbym jakąś słabość albo demon opuściłby gardę to być może, ale... Jeśli nie znasz umiejętności przeciwnika to ślepy atak jest praktycznie jak wyrok śmierci.- widział parę takich przypadków. Wspominał już, że szybko się uczy? No właśnie, wystarczyło parę przykładów i wiedział już, że każdy demon może być inny i do każdego trzeba indywidualnie podejść.
-Obyś miała racja i zaczął się chwalić. Pytanie tylko, czy demony pamiętają wszystkie swoje ofiary. Ona nie była Zabójcą Demonów i nie wyróżniała się jakoś bardzo z ludzi. Być może była jedynie jedną z wielu.- odchylił głowę, aby spojrzeć w jasne niebo i zaciągnąć się fajką. Po czym wypuścił jak zawsze sporą chmurę dymu wpatrując się w nią chwilę. -Jeśli się dowiem, który to był, to nie zazna litości.- oznajmił poważnym tonem i z beznamiętnym wyrazem twarzy zwrócił się w kierunku swojej rozmówczyni. -
Widząc reakcję chłopaka na jej żart, zaśmiała się głośno, przez dłuższą chwilę nie potrafiąc tego opanować.
— Hej, spokojnie, żartowałam tylko! — uspokoiła go, unosząc dłonie w obronnym geście. — Ale jak już się dajesz wkręcać w takie rzeczy, to rzeczywiście może być z tobą gorzej niż myślałeś.
Kiedy tak chodzili wokół przybytku, w pewnym momencie Mori ukucnęła na chwilę przy jakiejś roślinie i przyjrzała jej się badawczo. Nie była zielarzem, nie znała się na tym w ogóle, ale zaintrygował ją wygląd resztek jednego z niewysokich krzewów.
— Nie zdziwię się, jeżeli pamiętają — stwierdziła, wstając. — Ale będziesz musiał jakoś się dowiedzieć, że to na pewno ten. Bo pewnie chwilę byś musiał poczekać, żeby wymienił ci wszystkie swoje ofiary — nawet, jakby chciał. — Popatrzyła na niego ze współczuciem i kontynuowała spacer.
Chociaż zgodziła się z Takuyą, co okazała pokiwaniem głową, przez chwilę spojrzała na niego w podejrzliwy sposób. Przez większość czasu odnosiła wrażenie, że obojętne mu było, czy zginie czy będzie żył dalej, jednak gdy oświadczył, że cenił sobie stąpanie po tym świecie, Mori uśmiechnęła się.
— Śmiem twierdzić, że i tak już całkiem daleko zaszliśmy. Oby tak dalej.
W reakcji na ostatnią wypowiedź rozmówcy, rozchyliła usta ze zdziwienia, aby po chwili ułożyć sobie dłonie na biodrach, symulując lekką irytację.
— Nie radzę ci mnie okłamywać. Nikomu to jeszcze nie wyszło na dobre — ostrzegła, chociaż nie była już w stanie utrzymać powagi.
Po jeszcze parunastu minutach takiej wycieczki, kiedy już obeszli hatago dokoła, Mori westchnęła ciężko i rozejrzała się ostatni raz po okolicy. Popchnęła drzwi, wchodząc do środka i udając się w kierunku swojego pokoju.
— To w takim razie widzimy się przy sprzątaniu. Dobranoc, synu.
z/t x2
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Wbiła się do środka i aż się wzdrygnęła przemarznięta. Kichnięciem zwracając nieco uwagi obcym siedzącym przy kilku stolikach w małej przestrzeni jadalnej. Skinęła z grzeczności lekko głową. Od razu zdjęła z siebie przemoknięte jasne haori wieszając je przy drzwiach. Podeszła do jednego ze stolików wyjmując katanę zza pasa i kładąc ją przy sobie. - Poproszę ciepłą herbatę. - od razu złożyła zamówienie jak tylko młody chłopak podszedł do niej. - Przy okazji potrzebowałabym pokoju na noc.. - powiedziała z miłym uśmiechem. - Przykro mi.. ale wszystko już jest zarezerwowane.. - usłyszała tylko od młodzieńca gdy obdarował ją przepraszającym uśmiechem. - Ale jak coś się zwolni to będzie pani miała pierwszeństwo. - odpowiedział przyglądając się jej broni z nerwowym drgnięciem kącika. Po czym skłaniając się nisko, ruszył za ladę przygotować to o co poprosiła. Westchnęła zrezygnowana, zgarniając mokre kosmki, jasnych blind włosów za uszko.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
-Ekhem Ekhem. Przepraszam, że zawracam pani głowę. Ja również należę do korpusu, czy miałaby mi pani za złe, gdybym zechciał jej dotrzymać towarzystwa?- Delikatnie się uśmiechałem i spoglądałem na nią swoimi żółtymi ślepiami. Jeżeli kobieta się zgodzi, to wyciągam za grubej czerwonej liny miecz i kładę go na kolanach, aby nie przeszkadzał mi w siedzeniu. Gdy młodziki przynosi zamówienie kobiety, zaczepiam go i proszę o gorącą miskę zupy miso. - Straszna ta pogoda. Już nie wiem, czy lepiej, żeby padał śnieg czy deszcz, ale jak widać, w tym roku odwilż przyszła odrobinę wcześniej niż wzeszłym.- Starałem się nawiązać z nią kontakt wzrokowy i go utrzymać.
albo ją przed sobą stworzę
Lekki uśmiech wpełzł na usta po jego pierwszych słowach. - Zapraszam.. - powiedziała wskazując mu dłonią miejsce przy stoliku. Uważnie mu się przyglądając miała nieodparte wrażenie że nie raz go minęła na terenie Yonezawy ale jakoś nie miała przyjemności z nim zamienić jeszcze żadnego zdania. Aż do teraz przynajmniej. Już otwierała usta żeby coś powiedzieć gdy nagle podszedł młodzieniec z herbatą i przy okazji zebrał zamówienie od złotookiego. Poproszony o drugą czarkę przyniósł ją równie szybko.
Kurayami nalała najpierw chłopakowi herbaty a po chwili i sobie. Podała mu parujący napar i sama położyła wychłodzone dłonie na ciepłym naczynku.
- W sumie lubię deszcz.. ale nie gdy muszę w nim biec i szukać schronienia.. - uśmiechnęła się delikatnie. - Może zdejmij to przemoczone haori zanim się na dobre rozchorujesz.. - zasugerowała miłym tonem wskazując mu miejsce gdzie może powiesić ociekającą wodą tkaninę. - I przy okazji mam na imię Saiyuri.. nie musimy być aż tak formalni ze sobą, w końcu stoimy po tej samej stronie barykady. - to mówiąc puściła mu porozumiewawcze oczko. - Smacznego .. - powiedziała jeszcze gdy młody kelner postawił przed nim zupę.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
-Czasami zapominam, że mogę zachorować.- Nie czułem się mocno wyziębiony, a nawet wręcz przeciwnie było mi całkiem ciepło. Oby to tylko nie był wstęp do gorączki i jakiejś choroby. -Miło mi Ciebie poznać ja nazywam się Yuichiro. Niestety nie wszyscy w korpusie podzielają Twoje zdanie, trafiłem na kilku gburów, ale nie ma co się dziwić w końcu łączy nas wspólny cel i każdy ma swój powód, dla którego dołączył prawda?- Skinąłem głową, gdy Saiyuri powiedziała mi smacznego, uznałem to na przyzwolenie do jedzenia bez czekania, aż kobieta dostanie swoje jedzenie. Złożyłem ręce i powiedziałem -Itadakimasu.- Zacząłem powoli i ostrożnie wyławiać z wywaru makaron, kawałki tofu oraz mięsa i warzyw. Na koniec podniosłem miseczkę do góry i wypiłem w ciszy bulion. W tym czasie kelner nie przyniósł nic więcej poza herbatą na początku.-Młody o Tobie zapomniał, mam pójść zapytać co z Twoim posiłkiem ?- Zapytałem lekko zaniepokojony. Nie podobało mi się, że wyziębiona kobieta czekała, długo na swój posiłek. Oparłem dłoń o stół i powoli zacząłem się podnosić do góry, wzrokiem szukałem kelnera, a na moich ustach pojawił się delikatny grymas złości.
albo ją przed sobą stworzę
Przechyliła lekko głowę w bok obracając czarkę na stoliku wokół własnej osi, przesuwając po niej paluszkami delikatnie. - Zdrowie jednak jest najważniejsze.. nie mamy w końcu regeneracji.. nie jesteśmy odporni na trucizny i choroby jak One.. - wspomniała z łagodnym uśmiechem.
- Yuichiro.. przyjemność leży po mojej stronie.. - odpowiedziała unosząc czarkę z herbatą wyżej i po chwili przykładając ją do ust upiła kilka mniejszych łyczków. Przyłożyła ciepłe naczynie do policzka i odstawiła je na blat stołu przed sobą. - Niektórzy zachowują się jakby nosili swoje miecze tam gdzie słońce nie dochodzi.. ale na to nie da się nic poradzić.. temperowanie takich osób to strata czasu. Do póki wykonują swoje obowiązki jak należy i nie wchodzą mi w drogę, to nie mam z tym problemu.. - odpowiedziała z lekkim uśmiechem na ustach.
Nie przeszkadzała mu w konsumpcji ciepłego posiłku. Ale gdy podniósł się w górę szukając młodzika z wyrazem niezadowolenia na ustach, pochyliła się nieco do przodu łapiąc go za przedramię. - Spokojnie Yuichiro, on o niczym nie zapomniał.. po prostu nie zamawiałam niczego więcej, nie dawno jadłam i jeszcze głód mi nie doskwiera.. - od razu postanowiła go uspokoić.
Młodzieniec za którym wypatrywał zabójca sam podszedł po czasie. - Szczęście chyba dopisuje, zwolnił nam się przed chwilą jeden pokój. Jak zostanie przygotowany to poinformuję panią.. - odpowiedział grzecznie i zabrał pustą miskę od chłopaka skłaniając się miło, wrócił do swoich obowiązków.
- Chyba przyniosłeś mi szczęście swoją obecnością.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem ciesząc się że jednak będzie miała gdzie wypocząć. - Jeśli potrzebujesz odpocząć to możemy się podzielić kwaterą, we dwoje zawsze raźniej. - puściła mu oczko. - Chyba nie jesteś zbyt długo w korpusie, prawda? - spytała zaciekawiona. Gdzieś jej tam śmignął kątem oka parę razy.
- Bardzo schlebia mi Twoja propozycja, jednak nie chce, żeby ludzie tutaj wzięli cię za kobietę lekkich obyczajów. Wyróżniamy się trochę, a ludzie widzieli, że nie przybyliśmy tu razem. W najgorszym wypadku pójdę spać do stajni, za młodu zdarzyło mi się spać na sianie, kiedy z braćmi bawiłem się w chowanego.- Uśmiechałem się ciepło i ukazałem biel zębów. -Zgadza się, od niedawna jestem członkiem korpusu. Będzie coś koło kilku tygodni od egzaminu, często towarzyszyłem mistrzyni w podróżach do Yonezawy. A teraz skończyłem swoje pierwsze zadanie. Długo tropiłem demona, ale przepłoszyłem go i nie ściąłem mu głowy. Niestety nie można zaliczyć tego do dobrego debiutu. A ty Saiyuri pamiętasz swoje pierwsze samodzielne zadanie?- W moim głosie było czuć nutkę zawodu i niezadowolenia na samego siebie.
albo ją przed sobą stworzę
"..nie chce, żeby ludzie tutaj wzięli cię za kobietę lekkich obyczajów.."
Zaczęła się krztusić słysząc wzmiankę o byciu jakąś prostytutką co to łapie młodszych chłopców do pokoju. Uderzyła się pięścią o dekolt kilka razy walcząc o przeżycie. Jak chciał poderwać się do pomocy to szybko wyciągnęła przed siebie dłoń i pokręciła głową przecząco dając mu znak ze jakoś sobie poradzi z zaistniałą sytuacją. Odkaszlnęła jeszcze kilka razy zanim łapiąc za serwetkę, zbliżyła ją do ust ocierając delikatnie usta.
- To było miłe z twojej strony, ale ja serio się tym nie przejmuję.. poza tym nie proponuję ci jednego futona.. każdy będzie miał swój własny.. - wyjaśniła lekko rozbawiona tym jak ktoś mógłby to odebrać. Wzięła głębszy wdech i po chwili wypuściła powietrze z ulgą. - No chyba że to Tobie przeszkadza że ktoś cię ze mną zobaczy.. - dodała przechylając lekko głowę w bok, nadal patrząc w jego złote oczy. - Jeśli to jest problemem to przecież nie będę cię namawiać.. rzuciłam ci tylko opcję.. czy ją przyjmiesz czy nie to już od ciebie zależy Yuichiro.. - wyjaśniła mu ze spokojem w głosie.
- Mistrzyni.. mówisz o Tsuyi? Twój oddech to płomień? - spytała dla pewności. W końcu była tylko jedna kobieta w szeregach Hashira.
- Pierwsze demon okazał się być nowicjuszem, nie miał nawet Demonicznej Sztuki Krwi.. jego głowa bardzo szybko spadła z ramion.. ale trafiałam na swojej drodze też ciężkich przeciwników.. nabawiłam się nie jednej blizny.. - przyłożyła palec do tej na czole a po chwili na policzku. - To pamiątki z ostatecznej selekcji.. wtedy byłam zbyt wolna.. - powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy. - Nie przejmuj się tym że ci uciekł.. na pewno się już nawinął pod czyjeś ostrze gdy przed Tobą uciekał. - mówiła ze spokojem łapiąc za imbryk i dolewając najpierw jemu a potem sobie ciepłej herbaty.
-Nie to miałem na myśli i wiem, że nie o to Ci chodziło. Nie posądzałbym Cię o takie rzeczy. Jednak prości ludzie lubią urozmaicać swoje nudne życie plotkami i pomówieniami. Nie przejmuje się tym, co o mnie ogół pomyśli, czy powie. Wiem, ile jestem warty i nie mam już pięciu lat, żeby słuchać innych. W takim razie chętnie skorzystam z Twojej propozycji, jeżeli Ci to nie przeszkadza.- Zgodziłem się na jej propozycje, skoro faktycznie jej to nie przeszkadzało, to nie wypadało mi odmówić kobiecie, zwłaszcza gdy chce mi pomóc. Delektowałem się herbatą, gdy blondynka wspomniała o Filarze płomienia.- Tak, masz racje mój oddech to oddech płomienia. Zawsze mi powtarzała, że byłem jej najgorszym uczniem, ale to ona była, aż tak wymagająca. Przetrwałem ostateczną selekcję i jestem teraz pełnoprawnym członkiem korpusu, ale jeszcze jej pokaże, będzie musiała odszczekać te wszystkie obelgi, które we mnie rzucała przez lata treningu. - Spojrzałem w sufit i wyciągnąłem triumfalnie ku górze zaciśniętą pięść , kiedy wspominałem o mistrzyni, w moim głosie czy mimice nie było żadnej urazy, czy negatywnych emocji. Można było odnieść wrażenie, że mówiłem o niej jak o starszym rodzeństwie, z którym się kłócisz, ale dalej jesteście dla siebie ważni. Starałem się przez większość czasu utrzymywać kontakt z jej wielkimi ametystowymi oczami.
-Może promienie słoneczne go dorwały, bo ścigałem go do brzasku i nie trafiłem na niego. Było to pomniejszy demon, skoro ratował się ucieczką. Słyszałem, że sztuki demonicznej krwi potrafią napytać dużych problemów. Hmmm... a ty jakim oddechem się posługujesz?- Zapytałem bardziej bezpośrednio, ale dalej ciepłym i spokojnym głosem. Kobieta musiała być bardzo silna skoro przyszło się jej już mierzyć DBA.
albo ją przed sobą stworzę
- Gdyby mi to przeszkadzało to bym Ci przecież nie proponowała miejsca w pokoju skarbie.. - powiedziała z łagodnym uśmiechem malującym się na ustach. Gdy przechodził młody kelner obok to go zaczepiła na chwilę. - Czy możecie przygotować drugi futon w moim pokoju? I najlepiej jakąś ciepłą kolację dla dwóch osób.. zanim zamkniecie kuchnię.. - poprosiła bardzo uprzejmie. Kelner jedynie skinął głową dla potwierdzenia z równie łagodnym uśmiechem. Gdy się oddalił przeniosła ponownie spojrzenie na chłopaka. Przyłożyła dłoń do ust i cicho parsknęła lekko rozbawiona.
- Twoja sensei brzmi tak samo jak mój.. też mnie strasznie cisnął.. ale wyszło mi to na dobre.. teraz będzie już tylko lepiej.. jestem tego pewna.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie przyglądając się entuzjastycznemu chłopakowi. Widząc jak wyciąga pięść w górę obiecując że jeszcze pokaże swojej wspaniałej Sensei na co go stać było dość urocze, nie mogła temu zaprzeczyć. Choć spojrzenie nie schodziło z jego twarzy i już nie była pewna czy wydaje jej się że płomiennowłosy jest nieco zbyt rumiany na polikach.
- Miejmy nadzieje że go jasny szlag trafił.. - to mówiąc upiła nieco herbaty. - Niektóre są strasznie upierdliwe, widziałam może kilka z nich. Jeden chlapał swoją krwią po ziemi i wypuszczał pnącza którymi mógł manipulować.. ciężko było, na szczęście inny zabójca był przypadkiem w pobliżu.. we dwójkę udało nam się go pozbyć.. ale łatwo nie było.. inny z krwi robił sobie zbroję.. wyszczerbiłam na nim moje nichirin.. prawie się połamał.. - nie widziała powodu żeby mu nie opowiedzieć paru historyjek. - A moim oddechem jest.. - nie dokończyła bo młody kelner poklepał ją po ramieniu żeby zwrócić jej uwagę.
- Pokój już jest gotowy.. zapraszam za mną.. - usłyszeli oboje. - Super.. - powiedziała wstając od stolika i czekając aż Yuichiro podąży za nią.
Kiedy weszli do pokoju, zamknęła drzwi za sobą i podeszła do malutkiego stolika na uboczu pokoju. Futony były złożone w prostokąty, jeden na drugim w rogu pokoju. Zanim jednak zajęła miejsce po przeciwnej stronie swojego nowego towarzysza, pochyliła się lekko nad nim i przyłożyła dłoń do jego czoła. Druga jej dłoń spoczęła na jej własnym. - Jesteś trochę rozgrzany.. głupio by było gdybyś się rozchorował na dobre.. - skomentowała zabierając dłoń z jego czoła i usiadła po przeciwnej stronie zabójcy. Położyła Miecz obok siebie. - Ah.. tak.. moim oddechem jest piorun.. - odpowiedziała w końcu na jego pytanie.
Wziąłem głębszy oddech, przełknąłem ślinę i ruszyłem za kobietą. Odrobinę stresowałem się tym wszystkim, było to podobne do uczucie które towarzyszy Ci w ważnym dniu, w który musisz wyjść swojej strefy komfortu. Sprawie nie pomagał fakt, że kiedy szedłem za nią i nieintencjonalnie podziwiałem jej krągłości widocznie spod kimona. Uspokój się głupku, przecież nic się nie dzieje. Jak ty chcesz walczyć z demonami, kiedy masz problem w zwykłych relacjach z kobietami. W środku oparłem swój miecz o ścianę i powiesiłem płaszcze na wieszaku, aby mogły dalej schnąć, usiałem przy stoliku i czekałem aż dołączy do mnie blondynka.
Gdy pochyliła się nade mną i położyła dłoń na czole, znowu zrobiło mi się jeszcze cieplej, drugi raz mój wzrok zatrzymał się na jej biuście, ale teraz był trochę bardziej uwidoczniony przez pochylenie się kobiety. Nie mogę odwrócić wzroku czy zamknąć oczu, bo zorientowałbym się gdzie patrzeć i mogłaby opacznie to zrozumieć.
-Nie nic, to naprawdę nic, nie musisz się martwić.- Byłem lekko spanikowany i próbowałem wyjaśnić, że nic mi nie jest, ale w trakcie tych słów z mojego nosa poleciała niewielka strużka krwi. Gdy tylko zdałem sobie z tego sprawę, szybko przetarłem dłonią nos.
albo ją przed sobą stworzę
Może gdyby miała lepszy wzrok to by dostrzegła to gdzie się młodzieniec patrzył, czy nawet szybki ruch dłonią pod nosem. Ale Saiyuri miała zdecydowanie lepszy słuch niż wzrok. Zasiadając przy stoliku obdarowała go lekko zatroskanym uśmiechem. - No nie wiem, temperatura ci systematycznie się podnosi.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Podparła łokieć na blacie stolika i oparła policzek o swoją dłoń wpatrując się uważnie w chłopaka.
- A zmysł? Jaki masz najbardziej rozwinięty? Każdy zabójca w końcu jakiś ma.. - spytała zaciekawiona, powracając do urwanego w połowie tematu bycia zabójcą demonów. Nie mniej jednak jego rosnąca temperatura i kolory na buzi nie pozwalały się skupić zbytnio. - Albo wiesz co? Może powinieneś sobie zażyć ciepłej kąpieli, przebierzesz się w suche ubranie.. ja tu poczekam i naszykuję nam posłanie.. co ty na to? - zaproponowała mu takie rozwiązanie. Po czym podniosła się z maty i ruszyła w stronę złożonych futonów żeby zająć się ich rozkładaniem tak jak planowała. - Ah i dziękuję że zabrałeś ze sobą moje haori, kompletnie o nim zapomniałam.. - dodała po chwili widząc jak oba płaszcze wiszą obok siebie do wyschnięcia.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- No dobrze, widzę, że nie daje Ci to spokoju. Naprawdę nic złego się nie dzieje, nie przejmuj się.- Wstałem, przeprosiłem na chwilę i idąc już do pokoju z Balą. Rozsupłałem do końca sznur i ściągnąłem, kimono odsłaniając tym samym dobrze wyrzeźbione mięśnie brzucha i pleców. - To żaden problem.- Zniknąłem za drzwiami i zacząłem rozbierać się do końca. Uniform złożyłem w kostkę i położyłem daleko od wody. Zrobiłem delikatną gimnastykę, kilka skłonów, przysiadów i wymachów, aby rozgrzać mięśnie, nim wszedłem do gorącej wody. Ciepła kąpiel to był magiczny środek na pozbycie się bólu i trudów podróży, po niej zawsze było człowiekowi lepiej, nawet gdy czuł się fatalnie. Nie moczyłem się zbyt długo, bo wiedziałem, że Saiyuri na pewno też chce jak najszybciej z myć z siebie ten dzień. Ubrałem się w karmazynową yukate i opuściłem łazienkę -Jestem jak nowo narodzony. Proszę teraz twoja kolej, mam coś w tym czasie zorganizować? Może zgłodniałaś albo chciałabyś się czegoś napić?- Zapytałem z uśmiechem czekałem na odpowiedź.
albo ją przed sobą stworzę
Podniosła spojrzenie dopiero gdy zgodził się na jej propozycję odnośnie kąpieli. Obdarowała go łagodnym uśmiechem. - I w ten oto sposób będę spała spokojniejsza.. - puściła mu oczko gdy przechodził obok niej. Podniosła się sama z maty idąc w stronę posłań, gdy brała jeden futon w dłonie zerknęła na zabójcę, który zdołał już zdjąć górną część ubrania z siebie. - Cieszy mnie to. - powiedziała z uśmiechem gdy zamknął za sobą drzwi.
Zabrała się za rozkładanie obu miejsc do spania, rozwijając najpierw jeden a po chwili drugi w jakimś wygodnym odstępie od siebie. W końcu każde z nich zasługiwało na strefę komfortu psychicznego. Położyła swój miecz obok, wzdłuż posłania. Wolała mieć nichirin pod ręką nocami. Na wszelki wypadek.
Słysząc jak drzwi się otwierają zerknęła na niego przez ramię z uśmiechem. - A widzisz! Mówiłam że ci kąpiel pomoże.. - puściła oczko i podniosła się ze swojego miejsca przy stoliku idąc w jego stronę żeby go minąć. - Jak byś mógł poprosić żeby nam kolację przynieśli i coś do picia byłoby super.. zdam się z tym już na ciebie.. - powiedziała zanim zniknęła mu z oczu zamykając za sobą drzwi. Zrzucając z siebie trochę przemoczone ubranie, mogła solidnie się wyszorować i spłukując z siebie trud dnia, zanurzyła się w ciepłej wodzie dla relaksu. Ciepła kąpiel działała cuda na zmęczone ciało. Jak tylko wyszła z wody, wytarła ciało do sucha i ubrała się w granatową lżejszą yukatę do spania. Wzięła swoje rzeczy i wróciwszy do pokoju odłożyła wszystko w jedno miejsce. Wilgotne włosy miejscami przyklejały się do rozgrzanych ciepłą kąpielą policzków. - Tak! To jest to! Nic nie przebije gorącej kąpieli przed snem! - powiedziała radośnie się przeciągając zanim podeszła do stolika i usiadła naprzeciwko zabójcy.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Nie możesz odpowiadać w tematach