-Chciałbym zamówić kolacje, po proszę Yakitori dla dwojga, do tego imbryk herbaty jaśminowej i trochę sake.- Gdy skończyłem mówić, kelner obrócił się na pięcie i poszedł do kuchni. Nie wiedziałem, co Kurayami miała na myśli, gdy mówiła o czymś do picia. Dlatego wolałem dmuchać na zimne i mieć herbatę i sake niż w jakiś sposób ją zawieść. Nie wiem, jak on to zrobił, ale przyniósł wszystko idealnie kilka minut przed wyjście Saiyuri z kąpieli. Dzięki temu mogłem wszystko przygotować i przyjąć ją jak należy. Gdy tylko usiadła, od razu napełniłem jej obie czarki.
- Mam nadzieje, że lubisz kurczaka i grillowane warzywa na patyku. Nie wiedziałem, co miałaś na myśli, dlatego poprosiłem o herbatę i alkohol. Smacznego.- Poczekałem, aż ona pierwsza zacznie jeść i dopiero do niej dołączyłem. Kurczak był jednocześnie chrupiący i soczysty w środku, a warzywa delikatnie rozpadały się w ustach. Powoli przyzwyczajałem się do jej urody i już nie peszyła mnie tak bardzo, jak na początku. Chociaż dalej na pewno mogłaby zawstydzić mnie i spowodować krwotok. Nie przeszkadzałem jej w jedzeniu i poczekałem, aż skończy posiłek. - Wybacz jeżeli to zbyt intymne pytanie, ale co się stało, że zdecydowałaś się wybrać tak ciężki kawałek chleba? Przecież urodziwa kobieta na pewno mogłaś wieść bardzo wygodne życie.-
albo ją przed sobą stworzę
- Fakt, mogłam się bardziej sprecyzować, ale wolałam dać ci wolną rękę.. nie wszystko musi być dostosowane do mnie przecież.. - to mówiąc ujęła czarkę z herbatą i podmuchawszy upiła mniejszy łyczek. Odstawiła czarkę z parującą cieczą. Ujęła pałeczki w dłonie. - Itadakimasu.. - powiedziała miło i zaczęła powoli skubać to co miała na talerzu przed sobą. - hmmm.. pyszne.. - powiedziała zadowolona z tego jak smakował kurczak i warzywa. Zrobiła większego łyka herbaty. Lubiła jeść posiłki w spokoju, widząc że i młodzieniec się nigdzie nie śpieszył aż się uśmiechnęła przypominając sobie jak Hayato pochłaniał sushi w restauracji. Zupełnie jakby zapomniał o gryzieniu, dosłownie łykał w pośpiechu jakby było ograniczenie czasowe, po którym jedzenie bezpowrotnie znikało. Ona wolała się delektować. - Nie wiem czy tu mają takiego dobrego kucharza, czy po prostu przemęczony i wygłodniały zabójca zje wszystko ze smakiem.. - roześmiała się odkładając pałeczki na talerzyk i odsunęła od siebie. Nie była w stanie zmieścić wszystkiego w siebie. Sięgnęła po czarkę z sake i zakręciła naczynkiem wprawiając ciecz w ruch zanim upiła łyczek. - Nie jest to nie wiadomo jak intymne pytanie.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie. Bo już się spodziewała nie wiadomo czego po takiej zapowiedzi. Pytanie innego zabójcę o powód wstąpienia w szeregi korpusu było chlebem powszednim. - Chyba jak większość zabójców.. z zemsty za ukochaną osobę, która została mi odebrana zbyt wcześnie.. - powiedziała nieco ciszej już i upiła łyczek sake. Ametystowej barwy ślepia wbiły się w jego oczy. - Chyba jeszcze nigdy nikogo nie widziałam z tak nietypową barwą oczu.. - powiedziała lekko się pochylając w przód, skupiając się na jego patrzałkach, po czym się odchyliła na powrót. - Wyglądają jak płynne złoto.. prawie jak oczy demona. - uśmiechnęła się lekko rozbawiona. - Nie bierz tego jednak jako obrazę.. trafiłam na demonicę o identycznej barwie.. niestety uciekła mi. Choć jej oczy były zimne.. a twoje mają takie przyjemne ciepło w sobie.. - dodała upijając kolejnego łyka. - A ty? Co ciebie popchnęło żeby zostać jednym z nas? - spytała w końcu odstawiając pustą czareczkę na blat, obracając ją palcami wokół jej osi.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
-Nie, spokojnie nie czuje się urażony i cieszę się, że ktoś tak atrakcyjny jak ty uznał je za wyjątkowe i ciepłe.- Zamknąłem oczy i uśmiechnąłem się, ale rumieńce na polikach jeszcze bardziej wezbrały na sile. To pewnie przez komplement kobiety czy może do tego dołączył się jeszcze alkohol. Gdy Saiyuri skończyła pić, sięgnąłem po karafkę i uzupełniłem jej naczynie i swoje. -A to dłuższa historia.- Jeżeli kobieta wydawała się zainteresowana, to kontynuowałem.
-Dołączyłem do korpusu, bo moja młodsza znajoma, z którą w dzieciństwie rozrabiałem. Uciekła przed swoim przyszłym mężem i wstąpiła do zabójców. - Przerwałem na moment, aby wziąć kolejny łyk alkoholu.- Zawsze pakowała się w kłopoty, ale jest dla mnie jak siostra. Dlatego nie spojrzeć sobie w twarz, jeżeli ja wylegiwałbym się dalej w domu.- Gdy wspomniałem o domu, delikatnie zesmutniałem i obniżyłem wzrok na stół.- Dom. Rodzice i rodzeństwo pewnie myślą, że nie żyje. Od momentu zniknięcia, nie kontaktowałem się z nimi. Ciężko byłoby, im wyjaśnić czym się zajmuje i dlaczego, a z drugiej strony na pewno wydusiliby, ze mnie gdzie jest Mae. Moja matka czyta ze mnie jak z otwartej księgi A ojciec miał wielkie plany obudowy renomy naszego klanu i wpływów. Nie można mieć wszystkiego prawda? - Na koniec mimo spuszczonej głowy, uśmiechnąłem się.-Jeżeli będziesz kiedyś w Nagoj polecam Ci skosztować tam Hitsumabushi. To jest jedyny słuszny sposób przyrządzania węgorza. - Podniosłem wzrok i pasją spojrzałem w jej ametystowe oczy - Cieszę się, że na siebie wpadliśmy, bo naprawdę bardzo dobrze się bawię w twoim towarzystwie. Po deszczu zawsze musi przyjść słońce i wygląda na to, że los się do mnie uśmiechnął..- Wzniosłem czarkę do góry na znak toastu.
albo ją przed sobą stworzę
- Ktoś tak atrakcyjny jak ja? Jesteś naprawdę uroczy.. aż nie wiem co na do odpowiedzieć.. - zmieszała się nieco bardziej. Chyba nigdy nie umiała w komplementy. Biorąc w dłonie czarkę po tym jak dolał jej sake. - Czy ty skarbie nie jesteś aby za młody na alkohol? - uśmiechnęła się do niego lekko rozbawiona. Wyglądał na młodszego od niej. - Masz już 18 lat? - spytała zaczepnie. Nie to że było jakieś ograniczenie na alkohol w tych czasach. Choć jej Ojciec też nie pozwalał jej świętej pamięci bratu pić nie wiadomo w jak młodym wieku.
- Huh.. jeszcze nie słyszałam żeby ktoś wstąpił do korpusu żeby uciec przed przyszłym mężem.. - powiedziała zaskoczona. Czy tamten typ był aż taki straszny żeby przed nim uciekać do stowarzyszenia trudniącego się mordowaniem demonów? Brzmiało jak ekstremalne zagranie.
- No twoja rodzinna sytuacja nie brzmi najlepiej jak tak to przedstawiasz.. jasne nie można mieć wszystkiego ale można iść czasami na jakiś kompromis.. moje życie też się zmieniło nie do poznania.. miałam poznać kandydata na męża, którego wybrał mi ojciec. Jakiś samuraj.. ale w dzień przed spotkaniem mój brat został zabity przez demona.. wszystko stanęło w miejscu a ja poszłam krok dalej.. wstąpiłam do zabójców.. Ojciec tylko czasami ciśnie o założenie rodziny, choć pogodził się z moich fachem. Wydaje mi się że twoja rodzina też wykaże się zrozumieniem jeśli tylko dasz im szansę. - mówiła ze spokojem upijając kolejny łyk sake. - Wieść o twoim zniknięciu musiała ich zaboleć, zwłaszcza teraz gdy cały świat dowiedział się o istnieniu demonów. Podejrzewam że będą z Ciebie dumni.. że opowiedziałeś się po stronie zabójców! Jestem tego pewna! - obdarowała go łagodnym uśmiechem przy tym.
Uniosła czarkę tak samo jak on słysząc ostatnie słowa jego wypowiedzi. - Ta przyjemność leży również po mojej stronie Yuichiro.. przyjemnie się z tobą spędza czas.. oby to nie było ostatnie nasze spotkanie! Może kiedyś razem potrenujemy w Yonezawie.. no i jak byś potrzebował wsparcia na misji to służę pomocną dłonią. - dodała z zadowoleniem w głosie również wpatrując się w jego oczy gdy upiła większy łyk sake.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
-Niedługo skończę dziewiętnaście wiosen, ale proszę nie traktuj mnie protekcjonalnie z powodu młodego wieku. Ja również przeszedłem trud szkolenia i zaliczyłem ostateczną selekcję.- Zjeżyłem się odrobinę, ale dalej mówiłem ciepłym głosem. Bardzo nie lubiłem, jak ktoś traktował mnie protekcjonalnie. A to wszystko z powodu matki, która chuchała i dmuchała na mnie, by mi się tylko nic nie stało. Nie gniewałem się na Kuraymi, wiedziałem, że nie zrobiła tego ze złych pobudek, dlatego po wszystkim dalej patrzyłem ciepłym spojrzeniem w jej oczy.
-Współczuje, ja również straciłem najstarszego brata, kiedy miałem zaledwie kilka lat. Zginał podczas oblężenia twierdzy na półwyspie Shimabara. Praktycznie w ogóle go nie pamiętam, dlatego nie wiem jaki to ból stracić bliską osobę. W jego dzienniku z wojny znalazłem zapiski o istotach, które jadły ludzi i skrywały się przed słońcem. Gdy pierwszy raz to czytałem, nie uwierzyłem, ale później szybko znalazłem żywy dowód.- Wziąłem kolejny łyk alkoholu. - Musieli byli zdruzgotani, a na pewno matka. Widzisz, pomimo że pochodzę z samurajskiego rodu, zostałem wykluczony z tej tradycji. Kiedyś usłyszałem, że moja matka wystosowała ojcu ultimatum, w którym miałaby popełnić samobójstwo, jak kiedyś zostanę samurajem. Co prawda zostałem zabójcom demonów, ale raczej chodziło jej o to, że ja mam dożyć starości bez przelewania krwi. Dlatego będę egoistą i nigdy nie wrócę do domu. Wolę, żeby opłakała moją śmierć i mogła ruszyć dalej, niż miałaby się zamartwiać o mój los.- Jej słowa były miłe, ale nie zamierzałem zmieniać swojego postanowienia, nawet jeżeli miałbym przez to do końca swoich dni żyć w samotności.
-Cieszę się z tego powodu, na pewno będę mógł się wiele od Ciebie nauczyć, ale uważaj nie dam Ci forów z powodu ładnych oczu.- Puściłem jej oczko i zaśmiałem się, nie miałem na celu jej urazić czy jej umiejętności to był niewinny żarcik, przekomarzanie się.
albo ją przed sobą stworzę
- Wybacz za tamto, nie chciałam żebyś musiał walczyć o przetrwanie za moją sprawą.. - powiedziała lekko zmieszana. Głupio jej się zrobiło trochę że wpędziła biedaka w taki stan. Upiła łyczka przypatrując się jego reakcji i przysłuchując się jego pierwszym słowom.
- Wybacz.. nie miałam zamiaru cię urazić w żaden sposób.. oczywiście zdaję sobie sprawę z tego jak wprawionym wojownikiem musisz być skoro.. nie chciałam Ci w żaden sposób umniejszyć z powodu twojego wieku.. - zaczęła się tłumaczyć. Zastanawiała się czy Shoto też czasami źle się czuł z tym że była taka opiekuńcza w stosunku do niego, choć był tylko rok młodszy od niej. Choć nie można było powiedzieć że nie hartowała Tachibany pod każdym możliwym względem, zwłaszcza po tym polegającym na jego słabościach. Chyba wykształcił w niej w pewnym stopniu sadyzm opierający się na sprawdzaniu jego limitów. I była sama zaskoczona jak dobrze się nadal trzymał.
- Zostać zabójcą w tak młodym wieku.. na prawdę jestem pod wrażeniem.. ja miałam 20 lat jak zdałam naturalną selekcję.. za pół roku będą 3 lata od tamtego dnia.. - palcem odruchowo przesunęła po bliźnie pod okiem. - Czasami się zapominam jak młodsi zabójcy potrafią zaskoczyć dojrzałością, której brakuje nam starszym weteranom.. - zaśmiała się lekko rozbawiona różnica wieku i faktem że czuła się jakby rozmawiała z rówieśnikiem.
Zbliżyła czarkę do ust wsłuchując się w opowieść o stracie jego starszego brata. - Strata bliskiej osoby nigdy nie jest przyjemna, zwłaszcza jeśli ta osoba jest nam zabrana zbyt wcześnie.. niemniej jednak.. dzięki pamięci może z nami pozostać nawet do końca naszych dni.. - dodała łagodnym tonem i wychyliła całą czarkę na raz i oblizała górną wargę z sake. Stawiając na stoliku puste naczynko, nie było widać po niej żeby alkohol robił jakiekolwiek wrażenie na blondynce.
- Musiałeś dojrzeć bardzo szybko, postawiony przed takimi życiowymi wyborami.. które nie należą do łatwych.. - skomentowała wpatrują się w twarz chłopaka. Nie chciała mu mówić jak wygląda opłakiwanie straconych członków rodziny. Widziała to po swoim ojcu, każdego dnia brakowało mu syna, którego stracił przedwcześnie. I pomimo zamartwiania się o Saiyuri, co jakiś czas mógł z nią spędzić odrobinę czasu. Z zamysłu wyrwały ją słowa chłopaka o sparingu.
- Och? Czyli już zdołałeś przywyknąć do moich gwiaździstych oczek? - spytała z lekkim rozbawieniem w głosie. - To nawet i lepiej bo ja nie planuję ciebie również oszczędzać.. możesz stać się silniejszym tylko mierząc się z lepszymi od siebie.. dawanie komuś taryfy ulgowej nie pomaga w podnoszeniu swoich umiejętności.. - skomentowała z uśmieszkiem na ustach.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Nie uraziłaś mnie, wiem, że nie zrobiłaś tego celowo. Po prostu moja matka cały czas mnie tak traktowała, nie pozwalała na nic i żeby zrobić coś fajnego musiałem wymykać się z rezydencji. Jestem chyba trochę przewrażliwiony na tym punkcie. Po prostu chce być same decydować o sobie.- Widziałem, jak kobieta po raz kolejny przejechała po bliźnie, ma znamię na całe życie i ciągle przypomina jej o ostatecznej selekcji. Chciałem odegnać od niej te niedobre myśli, ale nie wiedziałem, czy to, co bym powiedział, nie przyniosłoby odwrotnego efektu od zamierzonego.
- Po prostu bardzo wcześniej zacząłem szkolenie. Tsuya musztrowała mnie długo, co roku odmawiała mi wysłania na ostateczną selekcję. Powoli zaczynałem się martwić, że nigdy nie będę dość dobry. Chociaż z perspektywy czasu wydaje mi się, że nie zamierzała rzucić mnie na głęboką wodę w młodym wieku. Chyba chciała mi dać szanse dorosnąć, nim pójdę w okrutny świat.- Rozmowa o bliskich nie była łatwa, w mojej głowie pojawiały się wspomnienia z życia w Nagoi. Miałem szczęśliwe dzieciństwo, niczego mi nie brakowało. Rodzice mnie kochali, a z braćmi miałem dobre relacje. Mama była nadopiekuńcza, a ojciec karał mnie bardzo surowo za wybryki, ale to dzięki temu wszystkiemu jestem tu, gdzie jestem i nie wstydzę się tego. -Dziękuje.- Powiedziałem cicho pod nosem i wziąłem łyk sake.
-Dziękuje za te miłe słowa. Chyba zawsze byłem bardziej dojrzały od rówieśników, ale otarcie się o śmierć w młodym wieku weryfikuje szybko poglądy no i szkolenie, które nie jednego dorosłego pozbawiłoby chęci, ale nie ma co narzekać. Ważne, że możemy ocalić bliskich innych ludzi przed pożarciem.- Utrzymanie kontaktu wzrokowego z Saiyuri było przyjemnym zajęciem. Widziałem każdy szczegół jej tęczówki od barwy po plamki i wzory. W świetle płomieni ze świec jej oczy zyskały jeszcze większy blask i jeszcze bardziej przypominały prawdziwe gwiazdy, które migoczą, gdy na nie patrzysz. Jej pytanie tym razem nie wybiło mnie z fasonu, ale zrobiło mi się cieplej. Miałem wrażenie, że ona chce mnie jak najbardziej zawstydzić. Dlatego nie chciałem być jej dłużny i również przyprawić ją o wypieki na twarzy. Alkohol dodał mi nieco odwagi, przełknąłem ślinę i wyprowadziłem słowny kontratak. Miałem nadzieje, że i tym razem zaleje się czerwieniom.
-Nie, dalej nie mogę się napatrzeć i dostrzegam coraz więcej detali, których nie dostrzegłem wcześniej. Czuje, jakby mnie wciągały w otchłań wypełnioną gwiazdami Masz chłodny barwę oczu, ale odbijające się światło sprawia, że migoczą w tak przyjazny i przyjemny sposób. Żałuje, że nie potrafię malować, chętnie uwieczniłbym ten widok.- Mówiłem spokojny i ciepłym tonem. Wydawało mi się, że tym razem się nie zaczerwienia, ale jednak nie utrzymałem kamieniej twarzy.- Cieszy mnie to, ale jeżeli się nie przyzwyczaję, to będę musiał nauczyć się walczyć bez kontaktu wzrokowego. Tak zgadzam się, jeżeli już ktoś podejmuje walkę, to trzeba w nie wkładać serce. Swoją drogą chyba zapomniałem się zapytać, jaki masz rozwinięty zmysł. Wybacz mi to niechlujstwo, było to niegrzeczne z mojej strony i nieodwzajemnienie twojego zainteresowania.
albo ją przed sobą stworzę
- Z tego co mówisz to Tsuya brzmi trochę jak Daisuke.. on też nie oszczędzał mnie, był strasznie wymagający. Ale miał ze wszystkim rację. Ciężko osiągnąć doskonałość w jeden księżyc. Niemniej jednak, jeśli się poświęca wystarczająco energii i dedykuje swoje życie słusznej sprawie to nie ma takiej siły która by zatrzymała nas w rozwoju.. - to mówiąc uniosła nieco wyżej czarkę w formie toastu i po chwili wychyliła ją do dna odstawiając na blat naczynko.
- Hmmm.. sake też mają bardzo dobre i nie zdaje się być takie mocne nawet.. - zaśmiała się z zadowoleniem w glosie. Na niej sake nie robiło żadnego wrażenia. A przynajmniej nie w takiej ilości jaką teraz do miała za sobą. Potrafiła wypić na prawdę sporo, nie jednego zaprawionego w piciu samuraja już przepiła a potem odstawiała do domu bo biedak ledwo ściany podpierał.
- Mhm rozumiem.. wiesz, nie ma nic złego w tym aby nacieszyć się młodością zanim się wkroczy w dojrzałość. To dobrze że Tsuya tak cię oszczędzała, pewnie na jej miejscu zrobiłabym to samo.. - to mówiąc złapała za czarkę z herbatą, skoro ta druga była pusta. Upiła kilka łyków z lekkim sapnięciem zadowolenia. Jaśminowa herbata była zdecydowanie jej ulubiona.
No i się doigrała! Powinna czasami się ugryźć w język zanim coś chlapnie bez zastanowienia. Mrugnęła dwa razy słuchając jak chłopak się rozwodzi na d barwą jej oczu nieco bardziej. Lekki róż ponownie wpełzł wbrew jej woli na policzki. Chciała nawet odwrócić wzrok od niego, ale tak intensywnie się wpatrywał w jej oczy że nie potrafiła zerwać kontaktu wzrokowego. - Daj spokój Yuichiro.. zaczynasz mnie peszyć tymi komplementami.. - odezwała się przyznając się do porażki. "Głuptasek.." pomyślała upijając kolejny łyk herbaty. Doprawdy, młodzieniec był chyba pierwszą osobą, która ją tak łatwo komplementami peszyła. "Za stara jestem żeby się czerwienić z takiego błahego powodu.." skarciła się w myślach za to że dała się tak łatwo podejść.
- No powiem ci że walka z zamkniętymi oczami nie będzie najmądrzejszym pomysłem.. nie możesz się dać tak łatwo rozproszyć.. walczyłeś kiedyś w zwarciu z kobietą? - spytała z czystej ciekawości. Wiedziała z doświadczenia że faceci mieli tendencję do pobłażania samicom w takich sytuacjach.
- Niechlujstwo? Przestań.. wcale nie czułam się urażona. Moim zmysłem jest słuch.. - powiedziała z uśmiechem na ustach.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
-Rzeczywiście jest dobry, gładko spływa po gardle, no może trochę gorzej z przechodzeniem przez płuca.- Również się zaśmiałem i uśmiechnąłem. Lubiłem się napić po ciężkim dniu, ale nigdy nie nadużywałem alkoholu. Nie był to złoty lek na wszystko, a po prostu sposób, żeby się rozluźnić i pozbyć napięcia po całym dniu. Nie zdarzyło mi konkurowałem w zawodach z piciem, ale też następnego dnia zawsze miałem jasność umysłu i nie miałem kaca. Może po prostu jeszcze nigdy nie wypiłem odpowiedniej ilości albo nie przekroczyłem limitu.
-Nie mam jej tego za złe, ale z drugiej strony w tym czasie mógłbym uratować kilka rodzin przed tragedią, której doświadczyliśmy my i nasi bliscy... Szczerze powiem Ci, że nie wiem, jak ona zniosła szkolenie w tak młodym wieku. Po ostatecznej selekcji świętowaliśmy i trochę mi opowiedziała o swoich początkach. Szkolenie rozpoczęła, jak była jeszcze młodsza niż ja, musiała mieć ogromną determinację, aby wytrzymać to wszystko. To trochę tłumaczy, czemu taka była i przedłużała moje szkolenie do granic możliwości.- Wziąłem do ręki karafkę i zrobiłem kilka kolistych ruchów nadgarstkiem, aby wprawić pozostałą ciecz w ruch. Wyglądało na to, że jeszcze starczy na jedną kolejkę, rozlałem resztki i odstawiłem pustą butelkę na bok. Moje słowa zadziałały, tak jak planowałem. Jednak nie przewidziałem, że róż na jej policzkach jeszcze spotęguje efekt jej oczu, wyglądała bardzo uroczo, aż na moment zaniemówiłem.
-No co Saiyuri. Zadałaś mi pytanie, to na niej odpowiedziałem, zgodnie z prawdą. Do twarzy Ci w różu, ładnie podkreśla...- Zatrzymałem się, nie chciałem jeszcze bardziej jej zawstydzić. Uśmiechnąłem się niewinnie i zmrużyłem oczy. Ta zabawa w pomidora była bardzo przyjemna, zwłaszcza jeżeli udało Ci się zawstydzić przeciwnika. Czułem satysfakcje, a nagrodą był widok jej różowego lica. Na pytanie blondyki lekko się zamyśliłem, skierowałem wzrok ku górze i przyłożyłem palce wskazujący do ust.
-Niech pomyślę.... Na ostatecznej selekcji zabiłem jedną demonice. Dużo razy walczyłem z filarem płomienia, a przy niej nie można nawet na moment się rozluźnić. Bo nawet gdy się wstrzymuje, jest górą nie do przeskoczenia. Można powiedzieć, że ona wybiła mi z głowy traktowanie kobiet z taryfą ulgową podczas walki w zwarciu. W walce na śmierć i życie kieruje się bardziej instynktem i nie zwracam uwagi na płeć oponenta. W końcu to nie płeć zabija.- Wziąłem kilka malutkich łyków herbaty i wróciłem od kontaktu wzrokowego, po przemyśleniach. Cieszyłem się, że Saiyuri nie czuła się z tym urażona. Gdy powiedziała o słuchu, zacząłem się zastanawiać czy gdzieś w przypływie emocji nie mówiłem za głośno i nie sprawiłem jej dyskomfortu.- I jak to działa dokładnie? Nie przeszkadza Ci wyostrzony słuch... w końcu chyba przez to masz wrażliwsze uszy na nieprzyjemne dźwięki. Jeżeli w gdzieś sprawiłem Ci dyskomfort, to przepraszam.- Zrobiło mi się głupio, że nieświadomie mogłem jej sprawić dyskomfort, a ona nawet nie zwróciła mi wcześniej uwagi. Ja mogłem zamknąć oczy i odciąć się od nadmiarów bodźców, a ze słuchem nie było już tak łatwo. Posiedziałem chwile w ciszy i skupiłem wzrok na jej licu. Moje serce uderzało rytmicznie i biło odrobinę szybciej niż powinno. -Praca zabójców demonów jest teraz jeszcze trudniejsza niż dotychczas. Miasta opowiadają się po różnych stronach i w niektórych regionach panuje ostracyzm w stosunku do nas. Mam nadzieje, że ludzie nie zaczną na nas polować podczas snu i wydawać demona w zamian za ich przychylność.- Ludzie w panice robili różne rzeczy, nawet tratowali innych na śmierć, z głodu zabijali i okradali tych, co mieli żywność. Nieracjonalne myślące masy mogłyby się posunąć do różnych działa, dlatego trzeba było uważać i nie afiszować się.
albo ją przed sobą stworzę
"Rzeczywiście jest dobry, gładko spływa po gardle, no może trochę gorzej z przechodzeniem przez płuca."
Przeniosła spojrzenie z płomyczka świecy na młodzieńca i zachichotała cicho pod nosem. - Bo ta dziurka jest na oddech a nie na sake.. - skomentowała lekko rozbawiona. Choć wiedziała ze doskonale o tym wiedział. Pochwyciła za imbryk i lekko nim zakręciła wprawiając herbatę w ruch po czym uniosła się na kolanach wyżej i nalała najpierw jemu ciepłego napoju a po chwili sobie. Odstawiając imbryk na stolik i wróciła na swoje miejsce.
- Mogłeś uratować kilka rodzin, albo być częścią ich tragedii.. wierz mi to się tylko tak wydaje.. gdy używasz formy na kukle to nie to samo co demon.. a tym bardziej nie to samo gdy w pobliżu są inni cywile.. cieszę się że twoja sensei Cię tak musztrowała.. może to dzięki niej teraz tu siedzimy i pijemy razem herbatę.. - to mówiąc uśmiechnęła się do niego łagodnie. Biorąc czarkę z parującą cieczą i biorąc pierwszego łyka wzdrygnęła się nagle z cichym sykiem. - Gorące.. - mruknęła rozdziawiając lekko usta z sapnięciem niezadowolenia.
"No co Saiyuri. Zadałaś mi pytanie, to na niej odpowiedziałem, zgodnie z prawdą. Do twarzy Ci w różu, ładnie podkreśla..."
Podniosła na niego wzrok znad parującej czarki lekko zmieszana. Doceniała że urwał w połowie choć wcisnął już połowę kolejnego komplementu. Może powinna mu się odwdzięczyć, żeby wiedział jakie to uczucie być cały czas zawstydzanym. - Wierz mi, może nie mam tak dobrego wzroku jak ty, ale mogę ci zagwarantować że tobie również w różu do twarzy.. - skomentowała odstawiając swoją czarkę z gorącą herbatą na bok. Wypadało żeby trochę przestygła. Złapała za czarkę z sake i przyjrzała się bezbarwnej cieczy.
- Bardzo dobrze.. cieszy mnie twoje podejście do walki. Jest bardzo dojrzałe. Tsuya bardzo dobrze cię wyszkoliła. Więc nasz sparing będzie ciekawy i mam chociaż pewność że dasz z siebie wszystko! Tak samo jak ja! Ciekawa jestem kto z nas wygra to starcie.. ale to już w Yonezawie jak się spotkamy. Tutaj nie ma warunków, poza tym wyrzuciliby nas z przybytku gdybyśmy zaczęli szaleć.. - powiedziała ze spokojem w głosie, nie kryjąc lekkiego rozbawienia.
- Nadal szlifuję mój słuch, początki były ciężkie, ale teraz jest już lepiej. Jak się skupię to w promieniu do.. 50 metrów jestem w stanie wyłapać dźwięki.. oczywiście im bliżej mnie tym lepiej mogę określić źródło i treść nawet.. - puściła mu oczko.
"Jeżeli w gdzieś sprawiłem Ci dyskomfort, to przepraszam."
Przyłożyła dłoń do ust wpatrując się w niego tajemniczo przez chwilę. - A nie wiem, nie wiem.. czy jest coś co powinieneś mieć na sumieniu? - uniosła jedną brew sugestywnie, podpuszczając go. Nie powinna może tego robić, ale ciężko było się oprzeć pokusie żeby troszkę się z biedakiem podroczyć.
- Osaka i Kioto.. stały się istnym rajem dla Demonów.. - wzięła głębszy wdech i powili wypuściła powietrze. - Będzie trzeba odbić te miasta.. ludzi reformować.. nie wiadomo czy robią to ze strachu czy z 'miłości' do swoich oprawców.. - skomentowała przykładając czarkę do ust i wychyliła ją w tył, pozwalając cieczy spłynąć do gardła. Oblizała ze smakiem górną wargę i odstawiła na bok naczynko. - Ilość w sam raz by się rozgrzać przed snem.. - skomentowała z zadowoleniem w głosie. - Nie sądzisz? - po tych słowach przybliżyła do siebie ciepłą herbatę.
- W takim razie, jak kiedyś spotkam filara błyskawicy, podziękuje mu, że porządnie Cię przygotował. Bo ja również jestem rad, że mogliśmy się spotkać na trakcie. Liczę w przyszłości na więcej miłych spotkań nad herbatą i sake. A nawet myślę, że dzięki temu spotkaniu nabiorę większej woli walki i motywacji, aby wrócić w jednym kawałku- Przyglądałem się Kuraymi, gdy sparzyła się herbatą. Dopiero teraz zwróciłem uwagę na jej jędrne usta, które zrobiły się czerwono od oparzenia. Było ich aż szkoda, na pewno były delikatne i wrażliwe. Niestety nie było już śniegu czy lodu, który mógłbym jej przynieść, aby mogła uśmierzyć ten nieprzyjemny ból. Kobieta bardzo szybko postanowiła się odwdzięczyć za komplement i nawet pomimo tego, że starałem się powściągnąć języka. Może nie od razu, ale w krótkim czasie na moich policzkach znowu zagościł róż. Czułem się odrobinę speszony, ale nie odwróciłem wzroku. -Widać działamy na siebie tak samo, a nasze słowa mają podobno wagę.- Co było trochę dziwne, bo poznaliśmy się kilka godzin wcześniej, a już czułem, jakbyśmy znali się od dłuższego czasu.
-Oczywiście będę wyczekiwał tego dnia, oby nadszedł szybciej niż później. Mogłoby nie starczyć nam pieniędzy na zniszczenia, które by tu się pojawiły. A dodatkowo lepiej nie rzucać się w oczy, nie wiadomo czy nie ma tu żadnych sługusów demonów.- Mówiłem to spokojnie, szczerze i bez jakiegokolwiek zmartwienia na twarzy. - W takim razie to bardzo przydatna zdolność, trudno będzie cię podejść z zaskoczenia. Nawet jakby udało mi się zniknąć Ci z oczu i tak usłyszysz moje kroki.- Saiyuri dalej mnie kokietowała, a chwile temu mówiła, że to ją peszę. Nie do końca wiedziałem, co mógłbym zrobić, żeby ją w jakiś sposób zawstydzić i nie zrobić tego komplementem. Gdy zapytała o moje sumienie, serce zaczęło szybciej i mocniej uderzać. Nie wiedziałem, o co dokładnie może jej chodzi, czy o słowa a może ona wiedziała, gdzie wtedy patrzyłem. Ta niepewność mnie speszyła i kolejne rumieńce pojawiły się na twarzy.
- Jeżeli chodzi Ci o komplementy, to za nie nie przepraszam, ponieważ były szczerze i nie na siłę.- Powiedziałem te słowa pomimo różu na twarzy, wziąłem czarkę do góry i wypiłem ostatnią kolejkę. Zamknąłem na chwilę oczy, aby ochłonąć i pozbyć się nadmiaru kolorów. Jej słowa był, bardzo trafne. Musimy odzyskać tam w pływy, ale łatwiej było powiedzieć niż to zrobić. - Może z obu powodu. Może są jak pies, który pomimo tego, że jest bity, dalej jest przy swoim panie.- Kiedy kobieta odchyliła głowę do tyłu, aby opróżnić czarkę. Obserwowałem, jak niewielkie wybrzuszenie pokonywało drogę, aż zniknęło za materiałami Yukatą. - Tak, po takiej ilości można się porządnie wyspać i rano czuć jak nowo narodzony.- Odstawiłem pustą czarkę obok karafki i wziąłem ciepłą herbatę w dłoń. - Ciepła kąpiel, dobre jedzenie i wyśmienity alkohol. To chyba te małe rzeczy, z których trzeba się cieszyć. Oczywiście twoje towarzystwo też należy do tych przyjemnych rzeczy, a nawet do najprzyjemniejszej. Bardzo się cieszę, że wyperswadowałaś mi spanie w stajni albo na stole w sali głównej.-
albo ją przed sobą stworzę
"Widać działamy na siebie tak samo, a nasze słowa mają podobno wagę."
- Hmm.. gwarantuję Ci że takimi komplementami zawstydziłbyś każdą dziewczynę bez wyjątku. - odpowiedziała zbliżając czarkę do ust i podmuchała solidnie lekko już parującą ciecz. Zmoczyła najpierw usta upewniając się że temperatura nie jest za wysoka. Uśmiechnęła się i zrobiła drobny łyczek napoju.
- Cóż.. wiesz już że moim oddechem jest piorun więc bez problemy mnie znajdziesz w Yonezawie, o ile nie będę na misji wtedy.. - no i byli już ugadania na wspólny trening. To było coś co lubiła, doskonalenie swojego stylu, rośnięcie w siłę i sprawdzanie się z innymi. Zawsze mogła się czegoś ciekawego nauczyć od swojego przeciwnika. Nie zamierzała takiej okazji przepuszczać.
- To prawda.. to jeden z ważniejszych plusów, nikt nie jest w stanie mnie zajść od tyłu. Podczas podróży i w walce to chyba najużyteczniejsze.. - skomentowała z uśmiechem na ustach. Widziała jak się znowu biedny zaczerwienił. "Biedactwo.. jeszcze taki niewinny.. przypomina mi Shoto jak tak na niego patrzę.. to takie urocze.." przemknęło jej przez myśl. Nie zamierzała już dalej się pastwić nad biedakiem. Przysporzyła mu wystarczająco wstydu, co rusz go pesząc. Ale robiła to tylko dlatego że on zaczął.
- Dobrze, więc i ja za swoje nie zamierzam Ciebie przepraszać. - powiedziała ze spokojem w głosie i upiła większy łyk herbaty. Potakując lekko głową na jego ostatnie słowa. Zgadzała się z nim w pełni.
- Mi też się z tobą przyjemnie rozmawia. I dobrze że nie byłeś taki uparty, bo w spanie w stajni czy na stole do najwygodniejszych nie należy.. Przynajmniej rano nie będziesz połamany. Poza tym pokój jest spory a futony dwa. Więc tym bardziej nie widzę problemu.. - oznajmiła z łagodnym uśmiechem na ustach.
Dopiła swoją herbatę w spokoju i powoli się podniosła ze swojego miejsca. - Nie wiem jak ty ale ja się kładę już spać. Jeśli chcesz jeszcze posiedzieć to nie mam nic przeciwko zapalonej świecy.. - powiedziała z uśmiechem na ustach skinieniem głowy w jego stronę. - Oyasuminasai Yuichiro.. - powiedziała łagodnym tonem głosu i powoli ruszyła w stronę swojego futonu. Wpełzła pod kołdrę i położyła swój miecz przy krawędzi posłania na wyciągnięciu ręki, gdyby zaszła taka potrzeba. Ułożyła się na boku i zamykając powieki dość szybko odpłynęła do krainy snów. Nie trzeba było długo czekać żeby oddech stał się głębszy jasno sugerując że blondynka zasnęła.
-Nie, nie ma problemu. Pójdę tylko wynieść naczynia i zaraz zgaszę świece.- Nie czułem się zmęczony, chociaż to pewnie wynikało z ekscytacji.-Oyasuminasai Saiyuri.-Powiedziałem cicho i łagodnie do blondynki, która wpełzała pod okrycie. Pozbierałem naczynia i wyniosłem je do kolnera, który je nam przyniósł. Dodatkowo poprosiłem go, przyniesie Onigiri i zielonej herbaty z trawą cytrynową, gdy tylko czerwone słońce pojawi się na nieboskłonie. Wróciłem do pokoju, upewniłem się, że w pomieszczeniu nie ma nie proszonych gości, sprawdziłem, czy klapy okna są zamknięte i dopiero wtedy zabrałem się, za gaszenie świec. Przed zgaszeniem ostatniego źródła światłą spojrzałem na jej bezbronną twarz, wyglądała uroczo. Miecz położyłem niedaleko posłania i również skryłem się pod futonem. Mój organizm buzował od różnych emocji, dlatego położyłem się na boku plecami do kobiety.
Oddychałem powoli, aby oczyścić swój umysł, aż w końcu odpłynąłem do krainy snów. W nocy nie wierciłem się zbytnio, choć pewnie zdarzyło mi się kilka razy obrócić wokół własnej osi, ale najważniejsze było to, że nigdy nie chrapałem. Więc nie musiałem się obawiać, że wyrwę blondynkę z jej snu. Obudziłem się przed kobietą z początkiem świtu. Było jeszcze ciemno, dlatego zapaliłem jedną małą świecę na środku pokoju. Starałem się jej nie wybudzić. Sprawdziłem, czy za drzwiami pokoju znajduje się zamówienie, chłopak był słowny i wiedział jak zadbać o gości. Chyba będę musiał częściej tu wpadać. Położyłem na stoliku kilka onigiri, które były przykryte materiałem i imbryk bardzo gorącej zielonej herbaty. Przed śniadaniem jednak czekały mnie poranne ćwiczenia i rozciąganie. Niestety po tylu latach weszło mi to tak bardzo w nawyk, że inaczej czułem się nieswojo. Spojrzałem na kobietę czy na pewno śpi i szybko zmieniłem yukate, na dół swojego uniformu. Góry części czy Haori nie zakładałem, bo nie chciałem go zapocić, a przy moich treningach temperatura powietrza była wysoka. Wymknąłem się przez okno i zostawiłem je delikatnie uchylone, aby świeże powietrze powoli dostawało się do środka. Odszedłem kilka metrów od zajazdu, ale tak, żeby mieć widok na okno, z którego przyszedłem w razie gdyby pojawił się nieproszony gość. Temperatura na zewnątrz była dodatnia, a powietrze bardzo rześkie, kiedyś pewnie za żadne skarby nie wyszedłbym bez wierzchniego okrycia, ale po szkoleniu moje ciało stało się bardziej odporne. Zacząłem od porządnej rozgrzewki, w której skład wchodzą takie ćwiczenia jak przysiad, pajacyki, skłony i pompki oraz krótki bieg. Gdy rozgrzewkę miałem za sobą rozpocząłem swój poranne ćwiczenia oddechu, form i całkowitej koncentracji. Jeżeli w tym czasie obudziła się Saiyrui mogła dojrzeć jak przez okno momentami wpada znacznie większa ilość światła niż wskazywałby na to pora dnia i gdy tylko skupiła, swój wyostrzony zmysł. Na pewno słyszała dźwięki towarzyszące przy ćwiczeniach mieczem.
albo ją przed sobą stworzę
"Hono no Kokyu: Ni no kata: Nobori En Ten.."
- Kaminari no kokyu.. - mruknęła pod nosem odruchowo. Ciało się spięło samo słysząc te słowa. Dłoń odruchowo pomknęła po pościeli łapiąc mocno za sayę miecza. Blondynka poderwała się gwałtownie z futonu na równe nogi. Półprzytomne spojrzenie pomknęło po pomieszczeniu. Futon obok był pusty. Ani chłopaka ani jego miecza nie dało się dostrzec. Ale słyszała przecież. - Śniło mi się to? Dałabym sobie rękę uciąć że słyszałam.. - urwała słysząc dobiegający zza okna znajomy głos.
"Hono no Kokyu: San no kata: Kien Banshō.."
Rzuciła się biegiem w stronę okna wychylając się przez nie w obawie że chłopak mógł właśnie walczyć z demonem. Ametystowe tęczówki wbiły się w zabójcę nieopodal. Widziała jak chłopak unosi miecz nad głową i robi nagle frontalne cięcie w dół prostopadle do podłoża. I nie byłoby w tym ruchu nić niesamowitego gdyby nie spowijający ostrze nichirin żywy płomień. Chyba pierwszy raz widziała użytkownika tego oddechu podczas treningu.
- Ciekawa forma.. - powiedziała wystarczająco głośno w jego stronę z uśmiechem na ustach. Dając my tym samym znać że już wstała. Pozwoliła mu jednak powrócić do treningu i odchodząc od okna postanowiła ten czas wykorzystać na ubranie się w swój strój zabójcy składający się z czarnych hakama i czarnej yukaty. Złożyła futony i odłożyła na miejsce, po czym podeszła do stolika i rozlała herbatę do obu czarek w oczekiwaniu na swojego towarzysza broni.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
-Przepraszam, że musiałaś czekać, ale musiałem się obmyć po ćwiczeniach. Inaczej nie mógłbym usiąść z Tobą do stołu.- Położyłem miecz na ziemi i spokojny krokiem podszedłem do zastawionego blatu. Nie zakładałem jeszcze górnej części uniformu, bo z włosów spadały mi krople wody, a ja nie chciałem przemoczyć od środka ubrania. - No to Itadakimasu.- Złożyłem dłonie do podziękowania i powoli sięgnąłem, po jedno onigiri. - Śniło CI się coś złego? Kiedy wróciłem, do pokoju mamrotałaś coś. Ale nie byłem w stanie zrozumieć.- Trzymałem w jednej dłoni kulkę z ryżu, a drugą sięgnąłem po napełnioną czarkę z herbatą, dmuchnąłem dwa razy i wziąłem małego łyka.
albo ją przed sobą stworzę
Ugryzła kolejny mniejszy kęs i po chwili popiła ciepłą herbatą z czarki. - Gdzie się teraz wybierasz? Masz jakąś nową misję czy planujesz wrócić do Yonezawy? - spytała z czystej ciekawości. Sama musiała jeszcze zahaczyć o jedno miejsce przed podróżą powrotną do siedziby łowców.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
-W sumie to czekam, aż wróci mój kruk Kusagai z wiadomością zwrotną. Wysłałem go wczoraj przed burzą z raportem, oby tylko Tsuya go nie słyszała, bo da mi zdrowo popalić, jak się spotkamy. Jak na razie nie będę wracał do Yonezawy. Nie potrzebuje leczenia, wczoraj porządnie odpocząłem. Poprosiłem o nowe zadanie, nie chciałem tam wracać ze złymi wiadomościami i bez żadnego osiągnięcia. Głupio bym się czuł, gdybym spotkał rannych towarzyszy. A ja bez nawet drobnego skaleczenia i wykonanego zadania. Czułbym się jak tchórz, który zawalił robotę, tylko po to, żeby przypadkiem nie odnieść żadnego uszczerbku.- Uśmiechałem się i mówiłem zdeterminowanym pewnym głosem. Nie wiem czy przemawiała teraz przeze mnie ambicja czy bardziej obawiałem się wstydu w szeregach zabójców demonów.
-Jak wrócę do Yonezawy to na pewno zostawię tam wiadomość dla Ciebie. Gdybyśmy się przypadkiem mieli minąć. A ty co masz w planach?- Zapytałem zaciekawiony i patrzyłem prosto w jej oczy.
albo ją przed sobą stworzę
Podniosła się od stolika i podeszła do lezącej karmazynowej yukaty, wzięła ją ze sobą i zbliżyła się do chłopaka. Rozłożyła ją i narzuciła na nagie plecy i barki. - Dopóki włosy ci nie wyschną możesz w tym posiedzieć.. żeby ci za zimno nie było.. - powiedziała z uśmiechem na ustach wracając do swojego miejsca. Nie wiedziała czy wzięła swoją czy jego yukatę, obie wyglądały tak samo, w końcu były z tego przybytku. Jeśli materiał pachniał liliami to była to yukata w której ona spała. Ale teraz materiał miał go tylko ochronić przed niepotrzebnym wyziębieniem organizmu po zimnym prysznicu na zewnątrz.
Odetchnęła z ulgą że jej mamrotanie przez sen nie było powodem jego wcześniejszego wybudzenia się. Kolejne słowa jednak sprawiły że się nieco zmieszała. Jej starszy brat tak robił gdy miała złe sny gdy była dzieckiem. - Ciekawe sposoby na wybudzenie ze snu.. - powiedziała pod nosem nieco się czerwieniąc. "Czy on mnie teraz podpuszcza dla żartu?" przemknęło jej przez myśl. - Ale radziłabym takie metody zostawić dla najbliższych.. bo ktoś obcy mógłby twoje dobre intencje jeszcze opacznie zrozumieć.. - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. No tak ludzie byli różni, ona też czasami może przesadzała gdy okazywała troskę czy dobroć.
- Chyba nigdy nie użyłam miecza przez sen, choć nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć.. to mam nadzieje że jak będę kiedyś używała w takich okolicznościach to tylko na demonie.. - powiedziała z uśmiechem na ustach. Zmrużyła ślepia na kolejne słowa.
- Bzdura.. do Yonezawy nie wraca się tylko gdy jest się rannym.. i nigdy tak nie myśl że jesteś gorszy od innych bo nie jesteś! Po świecie pałętają się różne paskudztwa, jedne są silniejsze od innych.. nie sztuką jest zginąć w walce z pierwszym lepszym demonem.. sztuką jest przeżyć.. nie ma nas zbyt wieli i każde życie się liczy.. straciliśmy już i tak zbyt wielu dobrych wojowników. Nikt nie ma prawa Cię oceniać poza Tobą samym. Jeśli w twoim mniemaniu zrobiłeś wszystko co byłeś w tamtym momencie to to w zupełności wystarczy.. jesteś na początku swojej wędrówki jako zabójca i wierzę że w życiu osiągniesz wiele z taką determinacją! Pamiętaj że Yonezawa to też szansa na poznanie innych zabójców i możliwość rośnięcia w siłę z ich pomocą.. to nie tylko miejsce do wylizywania się z ran. - to mówiąc uśmiechnęła się do niego pokrzepiająco.
- Ja w sumie muszę skoczyć do Edo zrobić zapasy na podróż i będę właśnie tam wracała. Muszę wziąć się porządnie za trening.. nie ma lepszego miejsca do tego od siedziby zabójców.. więc kto wie, może jeszcze mnie zastaniesz na miejscu po powrocie.. - powiedziała z uśmiechem na ustach upijając kilka łyków herbaty i kończąc kulkę ryżową.
- A może to ty jesteś rozgrzana?-Uśmiechnąłem się lekko nawiązałem do początku naszego spotkania. Gdy wstała od stołu myślałem, że się na mnie zezłościła, ale gdy zarzuciła mi Yukate na plecy i zobaczyłem jej uśmiech, wiedziałem, że mi się upiecze. Obawy rozwiały się tak szybko, jak tylko się pojawiły i dalej kontynuowaliśmy śniadanie. W końcu do moich nozdrzy dotarł zapach kwiatów i to w dodatku Lili. Rozejrzałem się ukradkiem, ale nigdzie nie widziałem, żadnego wazonu. Skąd nagle czułem zapach kwiatów, przecież tyle godzin tu spędziłem i nic. W końcu zlokalizowałem źródło zapachu, była to Yukata, którą kobieta mnie okryła. Tyle że moja tak nie pachniała. Odwróciłem na moment wzrok, aby spojrzeć na miejsce, w którym się rozebrałem i moje ubranie dalej tam leżała. Nie wiedziałem, dlaczego to zrobiła, może chciała, abym poczuł jej zapach czy może po prostu nie zwróciła uwagi. Chociaż z drugiej strony jej wypowiedz wskazywała, jakby dała mi przyzwolenie. Dobrze, że oblałem się zimną wodą, dzięki temu przynajmniej nie zrobiłem się czerwony.
Ujrzałem na jej twarzy delikatne zarumienienie, chyba przedstawione przeze mnie wizje odrobinę się jej podobała i to dlatego się zawstydziła. - Staram się zawsze odwdzięczyć za dobroć i troskę.- W końcu to ona pierwsza przejęła się moim stanem i wyraziła chęć pomocy, czy ja również nie powinienem w takim razie jej pomóc ze złymi snami. Może kiedyś jeszcze się zbiorę na odwagę, aby to zrobić. -Nie, wybacz. To był nieśmieszny żart. Po prostu zauważyłem, jak trzymasz dłoń na mieczu i dlatego tak powiedziałem. Nie musisz się tym przejmować. Jestem pewny, że nie zrobiłabyś mi krzywdy, gdybym dotknął twojego czoła.- Miałem nadzieje, że Saiyuri nie wzięła tego zbytnio do siebie, bo to był głupi żart. Gdy kobieta poruszyła temat Yonezawy, miałem wrażenie jakby jej oczy przejrzały mnie na wskroś. Trochę tak jakby czytała ze mnie, jak z otwartej księgi. - Czasami wszystko to po prostu za mało.- Uśmiechałem się nieporadnie i ugryzłem kulkę z ryżu. -Jeżeli wyrazisz taką wolę, to z przyjemnością potowarzyszyłbym Ci do Edo, ale dalej już niestety Cię nie odprowadzę. Kto wie, może znajdę coś ciekawego, co może się przydać na misji.- Kruki to była jedna wielka zagadka. Nigdy nie wiedziałem, kiedy przyleci. Ale jeszcze nie było tak, żeby nie mógł mnie odnaleźć.
albo ją przed sobą stworzę
Uśmiechnęła się delikatnie na to pytanie. - Tak myślisz? - spytała przykładając dłoń po chwili do swojego własnego czoła. - Huh.. może trochę.. ale to pewnie sprawka tej ciepłej herbaty! Przyjemnie rozgrzewa od środka.. i smakuje bardzo dobrze.. z czym jest? Nie kojarzę po smaku.. zapach jest jakiś taki znajomy.. - powiedziała zbliżając czarkę do ust i zaciągnęła się aromatem parującej cieczy. Upiła kolejny łyczek i pochwyciła jeszcze jedno onigiri. Jedząc w spokoju i ciszy delektowała się śniadaniem. Było dobre, miało nawet słodkie nadzienie które idealnie komponowało się ze smakiem herbaty, równoważąc smaki.
- To miłe.. W końcu dostajemy od świata to co sami dajemy innym.. - powiedziała z uśmiechem wpatrując się w młodzieńca. Pokręciła lekko głową na boki wsłuchując się w jego przeprosiny. - Nie musisz mnie przepraszać za to, nie jestem aż taka drętwa żeby nie rozpoznać kiedy ktoś sobie żartuje.. do prawdy nic się nie stało Yuichiro.. - odpowiedziała dopijając to co miała w czarce i biorąc w dłonie imbryk nalała najpierw jemy do pełna a potem sobie. Po czym odłożyła na bok i ujęła dłońmi ciepłą czarkę z westchnieniem zadowolenia. - Jedyną krzywdę jaką bym co mogła zrobić to podczas sparingu, nie ma się co oszczędzać.. choć to nadal nie ten poziom który stosowałabym przeciwko swoim wrogom.. więc bez większych obaw.. - dodała po chwili dmuchając na herbatę zanim upiła mniejszy łyczek. Nie planowała się kolejny raz poparzyć.
"Czasami wszystko to po prostu za mało."
- Nie mów tak.. dobrze wiesz przecież że to nie prawda.. a jeśli nie wiesz to ja Ci to mówię! Starszych się powinno słuchać.. - upomniała go, choć w głosie nie było negatywnych emocji. - Jeśli masz ochotę ze mną przejść ten kawałek aż do Edo to oczywiście zapraszam.. w tak miłym towarzystwie podróż zleci w mgnieniu oka. - odpowiedziała mu z uśmiechem. Co prawda te tereny sprzyjały zabójcom ale nigdy nie wiadomo czy się na jakąś poczwarę nie trafi.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
-Nie tak łatwo mnie skrzywdzić, będziesz musiała się na trudzić, bo tanio skóry nie zamierzam sprzedać i chętnie przekonam się na własnej skórze, co potrafi bardziej doświadczona koleżanka.- Dmuchnąłem i wziąłem kolejnego łyka zielonej herbaty z trawą cytrynową. Zapomniałem, ile szczęścia i przyjemności może przysporzyć konwersacja podczas śniadania. W ostatnich tygodniach to raczej była cicha część dnia, która miała tylko dostarczyć mi energii. Argument wieku bardzo często się pojawiał, gdy nie było innego, moi rodzice uwielbiali go. Nie miałem za złe Kurayami, że postanowiła go użyć. Wiedziałem, że jej intencje są szczere i chciała jak najlepiej. - Wiem, ale czasami odnoszę takie wrażenie.- Nie musiałem daleko szukać przykładu, wystarczyło spojrzeć na moich rodziców, którzy chcieli dla mnie jak najlepiej i pomimo ich największych starań. Nie jestem tam, gdzie oni chcieliby mnie widzieć. - Cieszę się, że to słyszę. Pewnie droga zleci, za nim zdążymy się obrócić.- Uśmiechnąłem się szeroko, a z moich złotych ślepi biła ciepła przyjemna aura. -Czy Lilia to twój ulubiony kwiat?-
albo ją przed sobą stworzę
Uśmiechnęła się lekko rozbawiona tym co powiedział odnośnie walki. Aż oczy jej rozbłysnęły w zaciekawieniu.
- Hmmm.. brzmi ciekawie.. teraz to jestem dopiero ciekawa co potrafisz.. i nie omieszkam posunąć się do granic swoich możliwości żeby wygrać ten sparing. Zobaczymy czy moje doświadczenie wystarczy aby rozłożyć cię na łopatki.. - roześmiała się serdecznie. Uwielbiała wszelkie aktywności związane z rośnięciem w siłę. Dążyła do perfekcji za każdym razem gdy zabierała się za trening czy staczała walkę. Nie ważne czy na gołe pięści czy z bronią w dłoni.
- Jest to więc mylne wrażenie.. a przynajmniej zbędne.. nie zaprzątaj sobie tym głowy. - słowa wypowiedziała nieco bardziej stanowczym głosem, ale nadal nie było w nich gniewu. Skinęła na pomysł wspólnej wędrówki. Upijając łyka herbaty, przeniosła ametystowe ślepia na twarz chłopaka. Złote oczy emanowały ciepłem gdy zadał jej pytanie. Trochę ją zaskoczył tym. - Czy to aż takie oczywiste? - spytała z lekkim uśmiechem odsuwając czarkę od ust.
- Ale tak.. w końcu moje imię mówi samo za siebie.. - roześmiała się obróciła czarkę w dłoniach. - Nadal nie jestem w stanie dopasować tego smaku do niczego co znam.. Smakuje trochę.. owocami.. albo kwiatami.. oh! Czy właśnie zużyłam obie opcje szanse? - spytała wpatrując się w niego w oczekiwaniu na potwierdzenie, tudzież zaprzeczenie.
-Zgadzam się. Bardzo pasuję mi taka nagroda, ale tylko jeśli będzie to bezterminowe pytanie. Muszę się dobrze zastanowić, o co Cię zapytać, w końcu to tylko jedyna taka okazja. Jeżeli wygrasz to coś Ci podaruje, może być? - Czy ja miałem lepszy pomysł? Miałem jeden, ale wydawał się zbyt absurdalny, żeby go wymówić i nie spalić buraka. A dodatkowo mogłabym pomyśleć, że jestem jakiś zboczeńcem, co wyłudza całusy. Dlatego zachowałem go dla siebie i zakopałem głęboko w podświadomości.
-Sam jestem, ciekawy jak duże postępy zrobiłem od ostatniego sparingu, ale wydaje mi się, że przez te cztery lata co nieco się nauczyłem. Wolisz sprawdzić się w kenjutsu czy walce wręcz?- Ojciec nalegał, abym opanował również walkę wręcz. Chociaż, nigdy nie sądziłem, że będę chciał tego używać. Widać, kobieta lubiła walczyć co było miłą odmianą. Obym tylko sprostał jej oczekiwaniom i nie zawiódł.
-Nie to raczej nie oczywiste, ale można powiedzieć, że mam do tego nosa.- Wskazałem palcem na nos i spojrzałem na kobietę. - Widzę twoi rodzice, przynajmniej trafili. Moi postanowili użyć znaku Pomoc, Jeden i Syn. Co jest komiczne, bo jestem najmłodszym dzieckiem. Chociaż ja bym to widział Pomoc pierwszego syna, ale mogę się mylić w interpretacji.- Obserwowałem uważnie jak kobieta starała się wyczuć co takiego jest w herbacie. -Będę hojny i udam, że nie słyszałem. Ale nie nie jest to ani kwiat, owoc czy warzywo. Chociaż jest to roślina.- Mrugnąłem jednym okiem. Dałem jej drobną podpowiedz inaczej, to nie byłaby zabawa.
albo ją przed sobą stworzę
- Bezterminowe pytanie? - powtórzyła po nim zaskoczona że tak chętnie przystał na tego typu wynagrodzenie z wygranej zabawy. - Nie widzę powodu dla którego miałbym nie przystać na te warunki.. - odpowiedziała z uśmiechem. Zaciekawił ją tym w pewnym sensie. Nie miała przecież pojęcia co mogłoby go interesować. Ale obiecała że odpowie na każde możliwe pytanie i zamierzała dotrzymać słowa.
"Jeżeli wygrasz to coś Ci podaruje, może być?"
- um.. no dobrze choć teraz czuję że to nie jest uczciwy układ.. jedna szczera odpowiedź na jakieś pytanie w porównaniu do jakiegoś podarunku.. jesteś stratny.. i to bardzo.. - dodała analizując całą tą propozycję, która wyszła od strony chłopaka.
- Dajesz mi wybór? Wolę walkę wręcz.. jakiś czas temu mi się przydała gdy miecz miałam w naprawie i trafiłam na demona w Osace.. choć walka z demonem bez nichirin to wcale nie taka prosta sprawa.. i nie udało mi się jej zabić.. mało tego, gdyby nie inny zabójca to pewnie by mnie tu dziś nie było.. - roześmiała się lekko rozbawiona tamtym całym spotkaniem. Ale pewnie byłaby łatwym celem gdyby w ogóle nie umiała walczyć bez broni. - Następny sparing może być na drewniane miecze.. - dodała z zadowoleniem w głosie. Uwielbiała trenować, kochała walczyć. Czuła wtedy że żyje, delektowała się więc tymi chwilami a im więcej ich było tym więcej radości z życia.
"Nie to raczej nie oczywiste, ale można powiedzieć, że mam do tego nosa."
- huh.. ale twoim zmysłem chyba jest wzrok a nie węch.. - kompletnie się nie połapała co miał na myśli. - Jak masz dwa zmysły to to trochę nie sprawiedliwe! Też bym chciała lepszy wzrok.. - skomentowała splatając ręce pod piersiami z udawanym fochem ale po chwili się uśmiechnęła lekko rozbawiona. - O jaki ty wspaniałomyślny! Jeszcze pomyśle że chcesz bym wygrała.. a to zakłady nie działają w drugą stronę? Że chce się za wszelką cenę wygrać? Nie potrzebuję litości cwaniaczku! - wystawiła mu język, choć w wypowiadanych słowach nie było gniewu ani żadnej negatywnej emocji na dobrą sprawę. - Roślina.. no przecież z czegoś ta herbata musiała być zaparzona.. smakuje jak by była zrobiona z yuzu.. to moja ostateczna odpowiedź! Nie jestem aż taką znawczynią herbat, na ogół piję tylko jaśminową bo jest moja ulubiona. - wyjaśniła twardo obstając przy swojej odpowiedzi. Albo wygra albo nie!
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
-Nie wydaje mi się, żebym był stratny... Chociaż wiadomo, że to zależy od punktu siedzenia. Jak poczuje się pokrzywdzony, to na pewno wyrażę swoje niezadowolenie.- Zamknąłem oczy i pokręciłem głową na boki, takie pytanie było dla mnie więcej wartę niż potencjalny podarek. A więc Saiyuri wolała walkę na pięści. Jej dłonie wydawały się drobne, chociaż pozory mogą mylić i pewnie potrafi z nich nieźle łupnąć. Chwile wcześniej zarzucała mi lekkomyślną, a sama też robiła nieodpowiedzialne rzeczy. Podróż bez ostrza Nichirn to nie był zbyt dobry pomysł. Niestety demony umierały tylko od dwóch rzeczy. Słońca albo rudy natchnionej przez promienie słonecznych. Chociaż ja nie byłem lepszy kilka lat temu, chciałem pokonać demona ułamanym trzonkiem od motyki czy tam łopaty. Cieszyłem się, że tamten demon nie zakończył jej żywotu i już ma swój miecz. -Dałem Ci wybór i jednak zdecydowałaś się wybrać coś, co mniej lubisz... Podejrzane.- Spojrzałem na nią badawczo i z miną intensywnie myślącego człowieka. - Ale niech będzie, walka na drewniane miecze brzmi całkiem dobrze.- W moim głosie było słychać zadowolenie i delikatna ekscytacje. A jeszcze bardziej rozbawiło mnie jej zachowanie, kiedy powiedziałem o węchu. Było to bardzo uroczę, aż chciałem podejść i poklepać ją po główce niczym rozgniewanego brzdąca. Nie wiedziałem, czy blondynka robiła to z premedytacją. Złapałem się na tym, że na moment zatrzymałem się na jej klatce piersiowej. -Mam pięć zmysłów, to prawda, że widzę najlepiej, Ale resztą też działa. ..Tak a co takiego chciałabyś nimi zobaczyć?-Otworzyłem oczy szeroko, uśmiechnąłem się przebiegle i spojrzałem prosto w jej ametystwowe oczy.
-Po prostu poczułem zapach na Yukacie, którą mi zarzuciłaś.- To powiedziałem pół szeptem, ale wiedziałem, że Kuyayami mnie usłyszy. Specjalnie poruszyłem ten temat, aby się zrewanżować za delikatne rumieniec, po założeniu ramion. Co prawda w porównaniu z tym co miało miejsce wczoraj, to teraz moja twarz była prawie naturalnego koloru.
-Może tak być, a może i nie. Chce wygrać, ale lubię dreszczyk emocji- Śmiałem się delikatnie i patrzyłem, jak wystawia język. Przysłuchiwałem się jej kolejnym słowom, w sumie była bardzo blisko odpowiedzi, bo trawa cytrynowa faktycznie nadawała podobny smak co yuzu. -Czyli... jednak.... będziesz musiała odpowiedzieć na moje pytanie. Bo to jest zielona herbata z trawą cytrynową. Dlatego było czuć delikatnie cytrusy.- Specjalnie przeciągałem początek, chciałem zbudować delikatne napięcie i niepewność. -Czyli wczoraj udało mi się odgadnąć twoją ulubioną herbatę. Ciekawe. - Przez łut szczęścia czułem się tak jakbym czytał z niej, jak z otwartej księgi.
albo ją przed sobą stworzę
Nie możesz odpowiadać w tematach