- Mój brat uczył mnie żeby zawsze trzymać emocje pod kontrolą i zawsze zachować chłodny umysł. Wtedy mamy najlepszy wgląd w sytuację.. negatywne ale i pozytywne uczucia.. nawet nadmierna ekscytacja może przyćmić osąd sytuacji.. a to prowadzi do popełniania bardzo głupich, czasami nawet krytycznych błędów.. - podzieliła się z nim tym. Czasami mogła się wydawać chłodna czy bez serca, ale ona po prostu się pilnowała. Starała się mieć emocje wiecznie na wodzy. - Choć nie powiem.. czasami ciężko zapanować nad ekscytacją w sparingu z innym zabójcą.. czy w walce z ciekawym przeciwnikiem.. nawet jeśli to zgubne.. - to mówiąc zaśmiała się lekko, sunąc dłonią po potylicy. - Nie poddaję się jednak.. nie można być najlepszym w czymś jeśli się nad tym nie pracuje.. - dodała z uśmiechem.
"Może niedługo się przekonasz na własnej skórze."
Uśmiechnęła się zadowolona. - Mam taką nadzieję.. w końcu to jeden z lepszych sposobów żeby się sprawdzić i wiedzieć nad czym należy dalej pracować.. - dodała z zadowoleniem. W końcu uwielbiała walkę i samodoskonalenie. To była jej domena, czuła się wtedy taka żywa!
"Niemożliwe, ja nie umiem kusić przecież."
Uniosła brew na jego słowa i ten niewinny uśmieszek. Ale oczy, w nich była ta dzikość zaprzeczająca łagodności jaką próbował jej teraz sprzedać. Podobało jej się to, nie wiedziała do końca czy przez samą prowokację czy przez Niego właśnie. Jedyne czego była pewna, to fakt że świetnie się z nim dogadywała. Prawie tak dobrze jak z Shoto, ale ta relacja była inna. Była w jakiś zakręcony sposób ciekawsza? Złe sformułowanie. Nie była w stanie do końca jednak określić w tej chwili tego jaki był między nimi stosunek. Za mało danych, albo za mało się nad tym zastanawiała.
Nie wiedziała czemu mu na to wszystko pozwalała, czemu jej ciało reagowało na jego bliskość tak bardzo, a może po prostu czuła się z tym dziwnie. Nie tak dawno zakończyła związek z Hayato, bo jakaś część uczuć po prostu się wypaliła przez tą długą rozłąkę. A teraz był On i nie wiedziała jak to ugryźć. Bo kompletnie nie potrafiła wyczuć jego intencji. Inni zabójcy sobie z nią na tyle nie pozwalali, więc albo był nią zainteresowany.. albo się z nią tylko bawił. Ta druga opcja wydawała jej się bardziej wiarygodna. Bo przecież widzieli się tylko raz wtedy w Hatago. Oczywiście było to bardzo przyjemne spotkanie, świetnie się dogadywali. Bardzo polubiła jego towarzystwo już wtedy i cieszyła się na kolejne spotkanie w przyszłości. A teraz... Dosłownie nie wiedziała kiedy tak daleko zabrnęli że chłopak nie tylko ją zawstydzał komplementami ale i swoją bliskością. Najdziwniejsze było to że.. nie było jej wcale źle. A nawet było jej bardzo dobrze przy nim. Może nawet trochę zbyt dobrze. '1:0 dla ciebie' było testem. Sprawdzała go czy się nią bawił. Nie zaprzeczył. Więc miała potwierdzenie że to mogła być tylko zabawa podsycona alkoholem i nagością.
- Coś za dużo szczęścia masz w zabawach.. kolejne zwycięstwo.. będę musiała się jakoś odkuć.. - wymamrotała nadal czerwona na twarzy.
"Chyba mam ochotę na dokładkę."
Aż rozchyliła lekko usta słysząc te słowa, gest oblizania się sprawił że nieco cieplej jej się zrobiło. - N..na.. do..dokła..dkę..? - wymamrotała czując jak serce zaczyna co raz mocniej bić. Ponownie pochylił się w jej stronę, zmniejszając dystans prawie całkowicie. Oddech stał się głębszy, klatka piersiowa unosiła się nieco bardziej przy każdym wdechu. Znowu ten szept przy uchu i kolejny komplement o jej oczach. - Ty na prawdę masz jakieś zboczenie z oczami innych.. - szepnęła z lekkim rozbawieniem. Był pierwszą osobą która tak bardzo skupiała się na jej oczach. Przez całe życie się nie nasłuchała tyle komplementów co od niego w ciągu tych dwóch spotkań. I nie ważne ile razy by to słyszała, za każdym razem działało tak samo. Peszyło ją.
Będąc tak blisko znowu, drgnęła delikatnie. Czuła że sprawdzał ją, może powinna go właśnie teraz odepchnąć od siebie. Położyła prawą dłoń na jego torsie gdy się nachylał, ale nie odepchnęła go. Po prostu go dotykała delikatnie. Uśmiechnęła się nagle niewinnie. - Lubisz mnie peszyć.. prawda Yu..? - szepnęła cicho, ale bez problemu ją słyszał. - Jeszcze pomyślę że.. - otarła się rozgrzanym policzkiem o jego własny, bo przecież szeptał jej na ucho przed chwilą.
- ..to twoja ulubiona rozrywka.. - dodała po chwili. - ..i będę musiała się uodpornić na te twoje zagrania.. - to był czysty blef, nie wiadomo tylko czy względem niego czy siebie. - .. albo zacznę z tobą grać na równych zasadach.. i wtedy już nie będę twoją zabawką.. - dodała po chwili odchylając się od niego, obróciła twarzą, intencjonalnie przesuwając wilgotnymi ustami po jego wargach, choć wyglądało to na czysty przypadek. To jednak nim nie było. W ametystowych oczach coś błyszczało i nie było to tylko zawstydzenie. - Tak dobrze Ci idzie z dotrzymywaniem mi kroku w piciu.. zwycięzca może poprosić o co zechce.. bez żadnych wyrzutów.. bez konsekwencji, bez oceniania wybranej nagrody.. - delikatnie odchyliła go od siebie. - Zostało 2/3 gurdy.. Wypijemy wszystko do dna i zobaczymy kto będzie w lepszym stanie.. co ty na to? - spytała uśmiechając się uroczo do niego. To był test, chciała zobaczyć czego sobie zażyczy jeśli wygra. Może to pomoże jej rozszyfrować jego nastawienie do niej.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Twój brat musiał być bardzo odpowiedzialny. - Uśmiechnąłem się szeroko. Trochę zazdrościłem ludziom, którzy potrafili zachować zmiana krew w każdych okolicznościach. Mi czasami puszczały nerwy, chyba miałem zbyt duży temperament i żar w sobie. Chociaż i tak zrobiłem spore postępy w kontroli gniewu, tyle że założenie maski bez jakiekolwiek emocji, raczej nigdy mi się nie powiedzie. - Nie ma jednej słusznej drogi czy wyboru... Według mnie najlepiej po prostu być sobą, czyli być w skórze, która najlepiej do nas pasuje... A czy to będzie chłodna i gruba, czy cienka i ciepła nie ma znaczenia. - Słuchałem jej uważnie i czasami miałem kompletnie inne wrażenie. Mówiła o chłodzie i braku serca, a ja tutaj nieustannie czułem, jak reagowała na moje komplement i jaka była otwarta.
- Może urodziłem się pod szczęśliwą gwiazdą...- Przeszedłem do realizacji swojego planu. Widziałem, że znowu mój ruch wpłynął na nią i znowu spowodował ciepłe uczucie, poczułem jej delikatną dłoń. . - A może to tylko Twoje oczy tak na mnie działają? - odpowiedziałem na jej zaczepkę, lekko bezczelny głosem, który sugerował coś. Poczułem jej ciepły polik, który otarł się o mój. Aż chciałem ja chwycić za podbródek i złączyć nasze usta, ale musiałem jak na razie nad sobą panować. - Nie moja wina, że jesteś taka słodka. - Wzruszyłem ramiona z bezczelny uśmieszkiem. - Może tak jest i może chciałbym więcej... Szkoda... Chciałbym, żebyś była tylko... moja zabawka. - Uśmiechnąłem się do niej czułe z odrobiną smutku, że jednak nie chce być moją zabawką. Poczułem jej wilgotne usta i krew przyspieszyła, chciałem coś zrobić, nawet bardzo, ale to nie byłoby w porządku teraz. Usłyszałem jej propozycję, czy faktycznie mógłbym to zrobić bez poczucia winny?
-Jesteś pewna, że cokolwiek?... Bo jest pewna rzecz, której bardziej będę chciał skosztować, po tym muśnięciu... Niech będzie, a czego w takim razie ty byś chciała? - spojrzałem na nią ciekawskim wzrokiem.
albo ją przed sobą stworzę
- Nie wybrałabym słowa 'odpowiedzialny' jako pierwsze skojarzenie.. ale był bardzo arogancki i krytyczny w stosunku do siebie.. to mi chyba zaszczepił przez te wszystkie lata.. - zaśmiała się lekko rozbawiona.
- Nie wyobrażam sobie być kimś innym niż sobą.. jak komuś to nie odpowiada, to nie jest już moje zmartwienie.. - skomentowała wzruszając lekko ramionami. Yui nie znał jej od tej zimnej i kalkulacyjnej strony. Może inne miałby o niej zdanie gdyby był demonem czy kimś kto dopuściłby się skrzywdzenia jej bliskich.
- Tyle szczęścia co masz.. - przesunęła dłonią po gładkiej skórze jego torsu. -.. to nie jeden zabójca by ci pozazdrościł.. - skomentowała oczywiście fakt że nie miał na sobie żadnej blizny. Bo to też mogło być po prostu szczęście.
"A może to tylko Twoje oczy tak na mnie działają?"
Przechyliła lekko głowę w bok, nie była w stanie powiedzieć czy mówił poważnie czy po prostu mówił to co każda kobieta chciałaby słyszeć. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jego wcześniejszą wypowiedź. Jego głos coś sugerował, nie miała tylko pojęcia co. Wpatrując się w jego złote oczy chciała mieć pewność że jej nie okłamywał teraz. Ale czytanie w myślach było dla niej nieosiągalne a on sprawiał wrażenie jak by się nią tylko bawił. A może nawet nie nią, ale okazją jaka się pojawiła.
"Nie moja wina, że jesteś taka słodka."
Uśmiechnęła się delikatnie na jego słowa. - Kiedy już myślę że nie jesteś w stanie bardziej mnie zaskoczyć.. Ty zawsze wiesz co powiedzieć.. żeby jednak zakłopotać odrobinę bardziej.. strach pomyśleć gdzie się tego wszystkiego nauczyłeś.. a może to wrodzony talent do zdobywania wszystkiego czego tylko byś sobie życzył.. - szeptała cichym głosem, nadal wpatrując się w jego twarz. Jakby szukała w jego złotych ślepiach odpowiedzi na te wszystkie pytania. Co było jego celem? Czego tak naprawdę chciał? Nie musiała zbyt długo czekać. Dostała odpowiedzi na te pytania.
"Szkoda... Chciałbym, żebyś była tylko... moja zabawka."
Rozchyliła delikatnie usta słysząc te słowa. "A więc jednak.. jestem.. 'tylko zabawką'.." lewy kącik drgnął na ułamek sekundy. Nie wiedziała czemu ale te słowa dziwnie, nieprzyjemnie zakuły. Nie powinny, ale jednak sprawiły jej przykrość. Nie rozumiała czemu tak źle się poczuła z tym. Nie dała po sobie tego jednak poznać.
"Jesteś pewna, że cokolwiek?"
Skinęła lekko głową. - Mhm.. - przytaknęła uśmiechając się do niego miło. "W końcu.. to tylko zabawa.." dodała w myślach. Już nawet bez tego przegranego zakładu była pewna jak ją postrzegał. Sam w końcu powiedział, że chciałby żeby była jego zabawką. Nie potrzebowała więcej potwierdzeń.
- Jeszcze nie wiem.. ale nie dzielę skóry na niedźwiedziu.. - skomentowała robiąc krok w bok wzięła do ręki gurdę, nalała im po porcji i wzięła swoją czarkę w dłoń. Spojrzenie zawiesiła na bezbarwnym płynie. - Za zwycięzcę.. - wychyliła czarkę razem z nim i od razu nalała kolejną porcję obojgu. - Co byś zrobił jakby udało się pokonać Muzana i wszystkie przemienione przez niego demony teraz podczas odbicia Kioto? - spytała z czystej ciekawości.
- To prawda nie muszą... ale gdy używasz słów i czynów, nie da się zaprzeczyć twoim zamiarom... A słowa mogą czasami okazać się słodki preludium do czegoś większego... Jeżeli tylko wytrzymamy w oczekiwaniu. - Widziałem, jak spuściła głowę, chyba coś jej przypadkiem zasugerowałem i to coś, co źle o mnie mogło świadczyć. Cały wieczór zbierałem okruszki, a przynajmniej starałem się jakieś dotrzeć, cokolwiek co mogło wskazywać, że jest mną zainteresowana i o dziwo moje życzenie miało szanse się spełnić, tylko problemem było jej świeże rozstanie, dużo ją podpuszczałem i testowałem w swoich słowach czy czynach, ale bardzo nie chciałem by pomyślała, że chcę ją tylko wykorzystać.
Miała zdrowe podejście i takie, które w pełni rozumiałem, martwiło mnie tylko interpretacja moich słów I miałem nadzieje, że nie piła z tym do mnie. Jednak nie zamierzałem jej zapewniać co do szczerości moich słów, bo zabrzmiałoby to trochę, tak jakby winny się tłumaczył... No i skoro nie podobałem się jej, czy moje zachowanie, gdy próbowałem ją nakierować na siebie. To nie mogłem nic z tym zrobić, ale jeszcze było za wcześniej, żeby wysunąć tak daleko idące teorię po jedynym zdaniu rzuconym pod nosem.
- No skoro nauczył swoją młodszą siostrę logiczne podejścia do sprawy i rozdzieleniu emocji oraz logiki. To był, jak najbardziej odpowiedzialny, ale też miał dużo innych cech również... W końcu jesteśmy wielkim zbiorem różnych cech i emocji. Wiadomo, że wszystkich się nie da zadowolić i można, oszaleć próbując, dlatego trzeba skupić się na własnym szczęściu. - Odpowiedziałem jej z uśmiechem na ustach i ciepłem bijącym ze złotych ślepi. Nie było najmniejszego sensu, żeby zamartwiać się o sposób postrzeganie nas przez innych ludzi. Dobrze o tym wiedziałem, w końcu poznałem kilku zabójców, z którymi nie mogłem się dogadać i mieli o mnie jakieś dziwne fałszywe przekonanie zwłaszcza Tatsu i Shotaro.
Miałem duże szczęście, może ktoś nade mną czuwał tam w górze i był to mój starszy brat Ichiro? Chociaż ona nawet nie wiedziała, jak wielkimi farciarzem byłem, jak na razie to wszystko prawie jak za sprawą magii samo się układało w dobra stronę.
- Pokaże Ci coś... czego nikt nie był w stanie dojrzeć. - Złapałem delikatnie za jej dłoń i prowadziłem powoli w dół, żeby w połowie skręcić na żebra. Pod opuszkami poza mięśniami, na kościach poczuła nienaturalne zgrubienia, które powstało w wyniku pęknięcia bądź złamania.
- To jest pamiątka po pierwszym demonie, który otworzył mi oczy i zarazem dowód na to, jaki bezradny byłem tamtego dnia. To mi przypomina i motywuje do wspinaczki na szczyt. - Nie przeszkadzało mi, że pozna jeden z moich sekretów. Wcale nie byłem geniuszem walki, nie byłem złotym dzieckiem z ogromny talentem, przynajmniej ja tego tak nie widziałem. Jedni powiedzą, że przeżycie spotkania z demonem, kiedy się jest zwykłym człowiek to coś, ale ja tego tak nie widziałem.
- Ciężko powiedzieć, może to po prostu dobra mieszanka jednego i drugiego... Ale jestem wybredny i jak zdobędę to, czego sobie życzyłem, nikomu nie oddam. - Głęboko i intensywnie wbiłem w jej oczy swój wzrok, zrobiłem to mimowolnie, czy nawet podświadomie. Po prostu chciałem by była tylko moja i to tu i teraz. Gdyby tylko nie jej wcześniejszy związek ten wieczór mógłby się potoczyć inaczej. Propozycja zawodów była jak dar od losu, jeżeli wygram, będę mógł zrobić cokolwiek, ale nie byłem pewny czy uda mi się zażądać tego, czego bardzo chciałem, bo później bym nie mógł na siebie spojrzeć. Wykorzystanie rannej i spitej kobiety z własnych egoistycznych pobudek. Wychyliłem z nią kolejną czarkę i wzniosłem toast. - Za zwycięzcę. - Przygotowywałem się już do kolejnej rundy, nie miałem pewności czy wygram, ale wizja przegranej nie napawała mnie strachem, równie dobrze mógłbym czegoś się dowiedzieć.
- Hmmm... Ciężko byłoby mi ot, tak wrócić do normalności, ale z jednej strony nie było już doskonalić się, a z drugie ciężko powiedzieć, co by się stało ze wszystkimi zabójcami. Historią już pokazała, że wojownicy pozostawienie bez swojego celu to bardzo zły pomysł. Wojny domowe i wyścig ambitnych ludzi o władze, że już nie wspominając, że nie jeden władca zaczął zatrudniać zabójców, żeby, mieć silniejszą armię i prędzej czy później zaczęlibyśmy ze sobą walczyć w bratobójczych starciach. Nie wiem, co wtedy miałbym zrobić, ale nie mógłbym się przyglądać ich bezmyślnej walce. Trochę to straszne wizja nie?.. Ale jednak jakby moje mroczna wizja się nie spełniły, to znalazłbym kobietę, która chciałaby. Spędzić ze mną resztę swojego życia i założyć kiedyś rodzinę... A ty?
albo ją przed sobą stworzę
"To prawda nie muszą... ale gdy używasz słów i czynów, nie da się zaprzeczyć twoim zamiarom..."
"A słowa mogą czasami okazać się słodki preludium do czegoś większego..."
"Jeżeli tylko wytrzymamy w oczekiwaniu."
Podniosła głowę, wpatrując się w jego złote oczy gdy pociągnął jej spostrzeżenie nieco dalej, w inną stronę niż ona zaczęła zmierzać. Rozchyliła lekko usta dostrzegając tą jaśniejszą stronę. Na ustasz po chwili zagościł cieplejszy uśmiech. - Masz rację Yuichiro.. dziękuję Ci.. chyba właśnie tego mi trzeba było.. takiego jakby zapewnienia.. czasami człowiek się zawiesza na czymś i nie dostrzega tych dobrych aspektów w życiu.. - powiedziała ciepłym głosem, nieco bardziej promieniejąc przy nim, zwłaszcza po tym co jej powiedział. Czy tylko słowa były zasługą? Czy cała jego ciepła aparycja względem niej? Nie doszukiwała się powodu teraz.
"Pokaże Ci coś... czego nikt nie był w stanie dojrzeć."
Przechyliła lekko głowę w bok, zastanawiając się co mógłby chcieć jej pokazać w Onsenie. - huh? - mruknęła gdy wziął ją delikatnie za dłoń i zaczął ją prowadzić od piersi wzdłuż mostka w dół. Poczerwieniała nieco, nie mając pojęcia co planował, a tym bardziej zaskoczona faktem że nie wyrwała swojej dłoni z jego. - Y..Yu? - szepnęła niepewnie tuż przed tym jak zsunął jej dłoń w bok, prowadząc na żebra. Odetchnęła z lekką ulgą, od razu się nieco bardziej rozluźniając.
"To jest pamiątka po pierwszym demonie, który otworzył mi oczy i zarazem dowód na to, jaki bezradny byłem tamtego dnia."
Teraz dopiero zrobiło jej się głupio że podejrzewała go o jakieś erotyczne zagranie. "O czym ty myślałaś, ty bezwstydna idiotko! On nie jest taki! Jak mogłam pomyśleć w ogóle o czymś takim.. czuję się taka zepsuta teraz!"
Delikatnie ucisnęła opuszkami lekko pogubione miejsca, spojrzenie utknęło na jej dłoni, którą badała delikatnie pamiątkę po pierwszym demonie z jakim miał do czynienia. - Każdy z nas ma pamiątki po walce demonami.. to nie jest powód do wstydu.. - to mówiąc wróciła wzrokiem na jego twarz. Wolną dłonią sięgnęła do swojej własnej twarzy. Palcem wskazującym przesunęła po bliźnie pod lewym okiem, od połowy polika gdzie był koniuszek szramy, wzdłuż jej długości aż do swojego ametystowego oka. Pokazując mu jakim ruchem była zadana blizna. - Ułamki sekund wolniejszego odchylenia się w tył i pozbawiłby mnie oka.. - powiedziała z uśmiechem. Przez chwilę trzymała dłoń na jego żebrach zanim się skapnęła i szybko zsunęła dłoń z jego ciała. - Wybacz.. mam nadzieje że nie bolało cię jak cię tam dotykałam.. nie mam tak czułego dotyku jak inni zabójcy.. - powiedziała lekko się uśmiechając do niego w bardziej przepraszający sposób.
"Ciężko powiedzieć, może to po prostu dobra mieszanka jedno i drugiego..."
Przechyliła lekko głowę w bok słuchając jego odpowiedzi. - To brzmi jak bardzo niebezpieczna mieszanka.. zwłaszcza w Twoich rękach.. - zaśmiała się delikatnie, ale nie miało to żadnego negatywnego wydźwięku.
"Ale jestem wybredny i zdobędę to, czego sobie życzyłem, nikomu nie oddam."
Rozchyliła lekko usta wpatrując się w niego lekko zaskoczona. - Łał.. taka postawa jest godna podziwu.. będę więc trzymać za Ciebie kciuki! Żebyś zdobył to czego tak bardzo brakuje Ci do szczęścia.. - nie wiedziała co to mogło być, bo przecież nie umiała czytać w myślach. Ale widząc go takiego naładowanego pozytywną energią, odbijało się i na niej w dobry sposób. Jego determinacja była czymś co naprawdę w nim ceniła. - Uwielbiam to w Tobie.. ten zapał.. to że się nie poddajesz.. pamiętam jak zarzekałeś się że pokażesz Hashirze płomienia że była w błędzie w stosunku do ciebie.. jeśli we wszystkich aspektach swojego życia jesteś taki uparty, to chyba nie ma dla ciebie rzeczy niemożliwych do zdobycia.. to wspaniała cecha.. - ani na chwilę nie odrywała od niego wzroku, mówiła przy tym szczerze.
Skłamałaby gdyby nie była ciekawa tego co chciał od niej jako nagrodę. Ale żeby do tego doszło, musiał najpierw z nią wygrać a ona lubiła rywalizację. Po wypiciu kolejnej kolejki, mieli chwilkę, na jego wyczerpującą odpowiedź na jej pytanie. - Jak Demony znikną to pozostaną już tylko głodni władzy ludzie.. i oczywiście będą chcieli wykorzystać nas zabójców do swoich celów.. pytanie co się stanie z korpusem.. to nie jest póki co zależne od nas.. zobaczymy co czas przyniesie.. - uśmiechnęła się miło. Wypiła z nim kolejkę i polała im kolejną. - Hmmm.. rodzina.. mój ojciec chyba zawału serca by dostał z radości gdybym sobie kogoś znalazła i postanowiła założyć rodzinę.. - zaśmiała się lekko rozbawiona. - Choć czy jest to wykonalne? Chyba nie mam szczęścia w miłości.. patrząc po tym jak mój pierwszy związek szybko się rozpadł zanim zdołał się w ogóle rozwinąć w coś poważnego.. najmłodsza też już nie jestem.. ty jako facet masz o wiele łatwiej.. znajdziesz taką co ci się spodoba, pstrykniesz palcami i będzie twoja.. - puściła mu oczko, łapiąc za czarkę i wypiła do dna, ponownie nalewając do pełna obojgu. - Chyba jednak nie ma sensu myśleć o tym co będzie póki tego nie ma się przed oczami.. - zaśmiała się unosząc czarkę w górę. - Za niespodzianki losu! - powiedziała dość radosnym głosem. Alkohol ładnie wchodził, a temperatura onsenu jedynie pomagała stanowi upojenia alkoholowego, przynajmniej w jej przypadku.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Może odrobinę za mocno to skomplikowałem... Ale cieszę się, że zdołałem Ci wyjaśnić swój punkt widzenia. - Odpowiedziałem spokojny przyjemny dla ucha głosem, który wręcz brzmiał, jakby otaczał rozmówcę ciepłem i szczerością. Czasami miałem wrażenie, że podczas rozmowy byłem jak płomień, który przyciągał do siebie i pomagał się odprężyć. Widziałem, jak odrobinę się zmieszała, gdy chwyciłem za jej dłoń i po prowadziłem po swoim ciele. Zauważyłem również, jak na jej polikach pojawiły się kolejne delikatne rumieńce, była urocza w tym swoim zachowaniu.
Pewnie wyobraziła sobie, że zaraz stanie się coś sprośnego, ale nie mogę jej w tym winić, bo specjalnie, tak to zrobiłem, żeby nie było to oczywiste i miała te myśli. To tylko był kolejny puzzel w mojej układance, że nie byłem jej obojętny, mimo że tego nie mówiła słowami. Nie zabrała dłoni, nie odepchnęła mnie czy nawet sama postanowiła dotknąć, może faktycznie ona nie potrafiła uzewnętrznić w ten sposób. To nie co komplikowało mój plan, musiałem jakoś ją popchnąć do tego, żeby zadała sobie sprawę, że coś czuje do mnie i sama zechce mi to wyznać. Dobrze, że nigdzie mi się nie śpieszyło, w końcu nie musiałem walczyć z nikim innym o jej względy i mogłem w tym wszystkim wykorzystać Hayase, skoro tak dobrze się znali.
- To nie jest powód do wstydu... żadna blizna nie jest powodem do tego. Znamiona bitwy, tylko pokazują, jak wiele odnieśliśmy zwycięstw nawet pomimo przeciwności losu. - Odpowiedziałem jej krótko i sam wyciągnąłem dłoń w jej stronę, kilka zbuntowanych kosmyków przysłoniło jej lico, gdy przechylała głowę. Delikatnie dotknąłem jej skóry opuszkiem palca i wsunąłem włosy z powrotem za ucho.
- To dobrze, że go nie straciłaś, byłaby to ogromna szkoda.... Spokojnie, po ranie został tylko ślad... ale do dzisiaj pamiętam, jak to bolało i utrudniało szkolenie. - Uśmiechnąłem się do niej czule i zmrużyłem oczy.
Jej słowa były, z jednej strony były miłe, a z drugiej tylko mnie upewniały, że nie wiedziała, czy darzy mnie jakiś uczuciem, czy nie. Chociaż to dla mnie zabrzmiało, jakby podpisała siebie już wyrok. Zabawnie to brzmiało naprawdę, ale skoro tak mocno będziesz trzymać kciuki, to jestem, ciekawy co byś zrobiła, jakbym Ci zdradził tę moją małą tajemnicę. Uśmiechnąłem się szerzej na końcu i pokiwałem głową twierdząco, oj, żebyś tylko wiedziała. Kolejne jej zdania sprawiły, że poczułem się jeszcze lepiej, pamiętała wszystko, co jej powiedziałem tamtej nocy i jeszcze mnie zachwalała. - Może jestem zbyt uparty, żeby pogodzić się z porażką? - Zadziornie się do niej uśmiechałem, nie wiedziałem, jakie były moje granice, ale miałem nadzieje, że każdą przeszkodę na swojej drodze pokonam.
- Raczej jest... Niczego Ci nie brakuje. A kto wie, może ktoś właściwy czeka już za rogiem i nie długo go spotkasz? - Uśmiechnąłem się do niej niby niewinnie, ale oczy mówiły co innego. Nie wiedziałem, czemu ona o sobie tak myślała, może to przez Hayato miała o sobie tak niskie zdanie? Jeżeli to jego wina, to współczuje kolejnej, która zostanie jego partnerką, bo on ewidentnie nie umiał się zajmować kobietami.
- To raczej nie jest, aż takie proste jak Ci się wydaje Saiyuri... No, chyba że coś mi sugerujesz......? - Odpowiedziałem jej zaczepnie z bezczelnym uśmieszkiem. Nie sugerowałem, że jest łatwa, tylko po prostu kontynuowałem zabawę z droczeniem się z nią. Którą ona sama zaczęła w tym temacie.
- Staro też nie wyglądasz, dalej jesteś jędrna i niepomarszczona. Na pewno gdybyś chciała, to nie jednego paniczyka byś uwiodła.- Uśmiechnąłem się, do niej szczerze tak myśląc, w końcu coś w niej było takiego, ze ciężko było to opisać słowami. Wzniosłem czarkę do góry i wypiłem za jej toast, tak za niespodzianki losu. Los potrafił płatać figle, ale czasami również przynosił dużo szczęścia.
albo ją przed sobą stworzę
- Tak.. blizny to pamiątki po każdej potyczce, przypominają nam o naszych błędach, aby więcej ich nie popełniać.. - mówiła ze spokojem, patrząc mu w oczy. Ramiona drgnęły gdy sięgnął dłonią do jej twarzy. Rozchyliła delikatnie usta, gdy musnął palcem jej rozgrzany policzek, zgarniając kilka niesfornych kosmków za ucho. Ametystowe oczy ani na moment nie przestały się wpatrywać w jego złote tęczówki. Dotyk był taki delikatny, było w nim tyle czułości. On na prawdę sobie momentami pozwalał na gesty, które były zarezerwowane tylko dla najbliższych osób. Ale ona wcale go za nie nie karciła, nie odtrącała jego dotyku, nie odsuwała się. Nie protestowała, dając nieme przyzwolenie. Sama do końca nie wiedząc czemu! Czemu właśnie jemu na tyle pozwalała?!
"Może jestem zbyt uparty, żeby pogodzić się z porażką?"
- To ja nie jestem taka uparta jak ty.. co prawda nie lubię przegrywać, ale też jestem w stanie się przyznać do błędu i na nim budować.. - powiedziała z uśmiechem. Trochę się różnili pod tym kątem, ale nie było w tym nic złego. Mogli się od siebie uczyć przecież nawzajem.
"Raczej jest... Niczego Ci nie brakuje. A kto wie, może ktoś właściwy czeka już za rogiem i nie długo go spotkasz?"
Prawie się oblała sake z czarki. - Optymistyczne podejście do sprawy.. - zaśmiała się wypijając to, co prawie rozlała, zaskoczona jego słowami. Po czym polała im kolejną kolejkę. Zakręciła glinianą gurdą w dłoni. - Nie zostało dużo.. jeszcze trochę i będzie nasza chwila prawdy.. - zaśmiała się rozbawiona tym całym zakładem. Umiała pić szybkim tempem i trzymać fason, ale nigdy tego nie robiła w takich warunkach. Musiała przyznać że z każdą chwilą i kolejną wychyloną czarką było jej co raz cieplej. A nawet nie miała się z czego rozebrać, bo i tak już nic na sobie nie miała!
"To raczej nie jest, aż takie proste jak Ci się wydaje Saiyuri... No, chyba że coś mi sugerujesz......?"
Uniosła lekko brew zaskoczona jego słowami. - Hmm.. skromy jesteś.. i tak.. sugeruję dokładnie to co powiedziałam przed chwilą.. Że gdybyś chciał mieć jakąś kobietę, to nie miałbyś z tym żadnego problemu.. - zaczęła obracając czarkę w dłoni z sake. - No chyba że jest jakaś, na którą twój urok osobisty nie działa.. w co ciężko mi uwierzyć.. - dodała po chwili zanim przytknęła czarkę do ust i wychyliła ją na raz. Cicho sapnęła po przełknięciu alkoholu.
Roześmiała się na jego ostatnie słowa. - Na prawdę jesteś uroczy Yu.. - dodała zbliżając usta do czarki ale zanim umoczyła wargi, coś do niej dotarło. - Jak my sprawdzimy kto się lepiej trzyma po alkoholu? Trzeba chyba jakiś test wymyślić.. masz jakiś pomysł? - spytała wpatrując się w jego oczy z zaciekawieniem. Trochę było po niej widać ze była już całkiem solidnie wstawiona.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- To nie tak, że ślepo wierzę w swoją nie omylność, ale nie porzucę celu, nieważne jak okrężną długą i pogmatwaną drogą przyjdzie mi kroczyć.... nawet jakbym był w labiryncie, jeżeli nie znajdę drogi, to stworzę swoją własną na gruzach starej. - Odpowiedziałem pewnym siebie głosem, w końcu to nie tak, że byłem zaślepiony swoją racją, po prostu nawet jeżeli musiałbym dojść po nitce do kłębka i tak bym to zrobił i nie porzucił tego w trakcie. - Nie wiadomo co przyniesie nam los, dlatego trzeba czekać z otwartymi ramionami, a nie ze skrzyżowanymi... Bo jeszcze przez ten pesymizm przegapisz swoje szczęście. - Zasłoniłem usta czarką i uśmiechnąłem się, nawet nie wiedziała, jak bardzo miała to pod nosem, ale w życiu nic nie było pewne, dlatego szczęściu zawsze trzeba było pomóc. - Niedługo się przekonamy, kto miał mocniejszą głowę... przynajmniej tego wieczoru. - Alkohol powoli się kończył, nie mogłem zaprzeczyć, że nic mnie nie ruszyło, bo było mi gorąco i czułem się bardziej rozluźniony niż zazwyczaj, no i pozwalałem sobie na więcej w stosunku do niej.
- Nie powiem, schlebiasz mi, chociaż mogę czarować sobą to i tak w starciu z prawdziwym uczuciem nie wygram. Więc wszystkie zakochane, kobiety są poza moim zasięgiem... Chociaż kto wie, może z wiekiem, przekroczę i tę barierę. - Zaśmiałem się delikatnie, może było tak, jak mówiła, a może nie. Nie mogę powiedzieć, że Yoshiwara mnie nie przygotowała do tego, to ona mnie nauczyła, jaki powinienem być i jak się zachowywać w stosunku do kobiet, żeby, zawrócić im w głowię i zrobić duże wrażenie. Chociaż naturalny predyspozycji nie da się mi odmówić, w końcu mam bardzo rzadkie ubarwienie, więc przykuwam uwagę.
- Że ja... uroczy? - Wskazałem ponownie na siebie palcem, z delikatnym uśmiechem. - Przecież ja tylko mówiłem prawdę, ale skoro tak uważasz, to nie będę się spierał, ale ty też jesteś bardzo... Słodka i Urocza. - Wychyliłem z nią kolejną czarkę, pewnie w gurdzie już pewnie nie wiele zostało, ale jakoś trzeba było wyłonić zwycięzcę, skoro nigdy nie zasnął.
- Hmmmmm.... W sumie to chyba miałbym pomysł, możemy przejść się po tych mokrych kamieniach z zamkniętymi oczami, kto wpadnie szybciej do wody, ten jest bardziej pijany. Co ty na to, może być? -
albo ją przed sobą stworzę
- Gdyby każdy zabójca miał takie podejście.. może już dawno byśmy wygrali z demonami.. - zaśmiała się lekko rozbawiona wyobrażając sobie szarżujących na Muzana wszystkich użytkowników oddechów, a wśród nich NE, zielarze sypiący wisterią na prawo i lewo, medycy z bandażami w rękach gotowi do opatrzenia rannych, rzemieślnicy ze swoimi wozami pełnymi przydatnych przedmiotów i kowale obłożeni mieczami, gotowi podmienić złamane nichirin w trakcie walki. Zakryła dłonią usta z rozbawienia. - Wybacz.. wyobraziłam sobie jak cały korpus szarżuje na Muzana i jego demony.. to chyba te ilości alkoholu, które rozkręcają wyobraźnię w inną stronę. - wyjaśniła się z uśmiechem na ustach.
Skinęła lekko głową. - Wiesz że jak będziesz miał skrzyżowane ramiona to szczęście tak cię może sieknąć że same ci się rozłożą na boki.. - wystawiła mu język figlarnie. - A tak szczerze, wszystko zależy od ludzi.. to od nich zależy czy rozłożymy ręce przed nimi, czy będziemy mieli je skrzyżowane.. - powiedziała z lekkim uśmiechem. Najbardziej martwił ją pod tym względem Tachibana, ten chłopak był tak wstydliwy że nie zdziwiłaby się gdyby poleciał na pierwszą lepszą dziewczynę, która go złapie za szmaty i zaciągnie do jaskini. - Może ci się ten toast nie spodobać.. bo się nie lubisz z Tachibaną.. ale.. wypijmy za jego zdrowie.. choć bardziej za to żeby przestał być taki nieśmiały przy kobietach.. naprawdę chciałabym żeby sobie kogoś znalazł porządnego.. kogoś przy kim będzie mógł być sobą.. - uniosła czarę patrząc na Yuiego proszącym wzrokiem. No chyba jej tego toastu nie odmówi?!
- Brzmisz zachłannie.. nie wystarczą ci te wolne kobiety? Chcesz i te wszystkie zakochane w kimś? - spytała z zaciekawieniem w głosie. Nie do końca rozumiała co miał na myśli. Czy tylko żartował? Brzmiało w ten sposób przynajmniej. Choć wolała dopytać z jakiegoś nie do końca znanego jej powodu.
"..ale ty też jesteś bardzo... Słodka i Urocza.."
Od razu wróciło wspomnienie jak jeszcze nie tak dawno był przy niej, drażniąc skórę szyi ustami w czuły sposób. Nie zapominając o słowach jakich używał, jakby była jakimś deserem. Z zawstydzonego stanu wyrwał ją jego pomysł. Przeniosła zakłopotane spojrzenie na mokre kamienie. - Z zamkniętymi oczami? Skarbie z otwartymi będziesz miał problem.. - zaśmiała się lekko rozbawiona. - Robimy to w tym samym czasie czy najpierw ty a potem ja? I zobaczymy kto dalej przejdzie zanim wpadnie do wody? - spytała z zaciekawieniem, rozlewając końcówkę sake do czarek. - Za zabójcę z mocniejszą głową.. - powiedziała wychylając czarkę i czekając na to co postanowi Yui ostatecznie, skoro to był jego pomysł.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Nic się nie stało, w końcu to zabawna wizja, ale na pewno nawet dzięki dużej determinacji nie bylibyśmy w stanie tego zrobić. Chociaż zawsze pomarzyć można. - Uśmiechnąłem się szerzej i ciepło, była to trochę komiczna wizja i nic dziwnego, że się za śmiała. - Albo ktoś pstryknie palcami.- Odpowiedziałem jej zadziornie, w końcu sama tak mówiła, więc na pewno nie będzie miała nic przeciwko temu nawiązaniu.
- Jasne, że tak, ale jeżeli jesteś z góry nastawiona negatywnie, to inni to wyczują. Poznałem jednego zabójcę na misji, który aż ociekał negatywnymi uczuciami, w sumie to był ten sam, który dał nogę i jest bratem Hayase.- Po krótce wyjaśniłem jej, o co mi chodziło i co miałem na myśli. W końcu zbieraliśmy to co zasialiśmy, czyli jak nie byliśmy otwarci na innych, to inni nie otworzą się na nas. Jednak wspomnienie o Tachibanie delikatnie wybiło mnie z rytmu, starałem się zachować uśmiech pomimo tego, że nie podobało mi się to. Nie chciałem pić za jego zdrowia i szczęście, skoro już zdążył mnie podać pod swój osąd i napiętnować. Jaki był sens godzenie się z kimś, z kim nawet się nie pokłóciłeś, a on już na wstępnie ociekał chłodem. Wiedziałem, że jej na tym zależy, było to widać w jej spojrzeniu. Nie mogłem jej tego odmówić, nawet jeżeli to było nieszczere i zrobione pod przymusem.
- Myślę, że i tysiąc takich toastów mu nie pomoże, dopóki nie zaakceptuje tego, jaki jest... Szczęście i Zdrowie Tachibany. - Podniosłem powoli czarkę do góry i wypiłem. Musiałem przepłukać te słowa, bo jakoś zadrapały mnie w gardle, chociaż może to była kwestia tego gorącego powietrza.
- Może, może chciałbym cały harem? - Zapytałem z bezczelny uśmieszkiem, chciałem potrzymać ją chwile w niepewności i zbudować napięcie. -Chociaż nie... Wystarczy mi tylko jedna, przynajmniej, tak długo jak to będzie ta właściwa. - Powiedziałem z ciepłym uśmiechem, nie potrzebowałem być okrążony przez kobiety, aby poczuć szczęście wystarczyła mi jedna. Jedna, przy której będę czuł się dobrze i swobodnie. A jak już w jej sercu był ktoś inny, musiałem tylko zrobić miejsce na siebie, no, chyba że by odrzuciła mnie i po prosiła o spokój.
- Kto wie, wyostrzony lekko rozmazany wzrok może przeszkadzać bardziej niż brak widoczniej ścieżki. - Zaśmiałem się lekko, kiedy nazwała mnie skarbem, chociaż to raczej była kwestia chwili niż jakieś pieszczotliwe przezwisko. Chociaż i tak nie zamierzałem zostać jej dłużny w tej kwestii. - Dobrze gwiazdko, panie mają pierwszeństwo... Więc możesz zademonstrować pierwsza, jak trzeźwa jesteś.- Wychyliłem z nią ostatnią czarkę i spojrzałem na nią, badawczo wzrokiem, jak zaczęła robić pierwsze kroki.
albo ją przed sobą stworzę
"Albo ktoś pstryknie palcami."
I w tym momencie Saiyuri pstryknęła palcami lewej ręki. - O tak? - spytała puszczając mu oczko i wystawiając figlarnie język. - Nawet jeśli to było w przenośni bardziej to i tak chodziło o wykonanie tego gestu przez Ciebie.. skoro to ty masz kontrolować tego typu sytuację. Od ciebie ma zależeć którą kobietę chcesz.. - zachichotała lekko rozbawiona sytuacją. - Bo teraz co? Ja pstryknęłam zamiast ciebie.. czy to znaczy że ja mam decydujące zdanie? - uśmiechnęła się bezczelnie w jego stronę. Oj ten alkohol zdecydowanie za dobrze dzisiaj na nią działał. Rozluźniła się może trochę za bardzo, a tym bardziej przy nim.
Słysząc jednak komentarz o Shoto, ściągnęła brwi ze sobą i lekko go pochlapała wodą po torsie. - No wiesz co? Nie mów tak o moim Shoto.. to naprawdę kochany chłopak.. nie jeden samuraj powinien się od niego ogłady uczyć.. - to mówiąc wypiła zdrowie pioruna. Wiedziała że miał pewne problemy społeczne i pomagała mu z nimi. Sporo się zmienił od momentu kiedy go poznała w Yonezawie. A może tylko względem niej taki był? One step at a time.
"Może, może chciałbym cały harem?"
Uniosła brew słysząc jego wyznanie, a przynajmniej słowa tak się prezentujące w tym czasie dla niej. - Nie byłbyś pierwszym.. - zaśmiała się rozbawiona.
- Ja bym nie potrafiła mieć haremu.. znaleźć czas dla więcej niż jednego partnera pewnie byłoby bardzo wyczerpujące.. a jeszcze treningi i zabijanie demonów.. życie w poligamii brzmi jak więcej pracy niż przyjemności.. - skomentowała szczerze się nad tym zastanawiać. - Z resztą będąc jedną z wielu żon.. też bym nie umiała.. może nie jestem zazdrosna, ale zdecydowanie zachłanna względem partnera.. - wyjaśnia z lekkim uśmiechem. Rozlewając resztkę po czarkach.
"Chociaż nie... Wystarczy mi tylko jedna, przynajmniej, tak długo jak to będzie ta właściwa."
Przechyliła lekko głowę w bok na jego słowa. - Też myślałam że Hayato był tym właściwym, jak go poznałam.. był w sumie moim pierwszym.. i serio myślałam że będzie ostatnim.. - w głosie nie było żalu ani gniewu, może bardziej nutka melancholii. Pokręciła lekko głową na boki. - Jak to było? Ci co żyją dniem wczorajszym.. nigdy nie zaznają radości chwili obecnej.. czy jakoś tak.. - uśmiechnęła się nieco pogodniej.
"Kto wie, wyostrzony lekko rozmazany wzrok może przeszkadzać bardziej niż brak widoczniej ścieżki."
- hej.. jak chcesz iść z zamkniętymi oczami to twój wybór.. ale ja wolę nie rozbić sobie głowy.. - to mówiąc zerknęła na mokre kamienie okalające onsen.
"Dobrze gwiazdko, panie mają pierwszeństwo... Więc możesz zademonstrować pierwsza, jak trzeźwa jesteś."
- Tylko nie gwiazdko.. bo użyję oddechu.. tutaj w wodzie. - dźgnęła go palcem w mostek. - I żebyś wiedział że ci pokażę.. tylko dobrze się przypatrz.. - to mówiąc podeszła do brzegu, podparła się na dłoniach i powoli wynurzyła cała z gorącej wody. Skóra była zaróżowiona o ciepłej kąpieli. W końcu trochę tam już siedzieli. Przez chwilę klęczała podparta na rękach na kamiennej posadzce. "Chyba za szybko się wynurzyłam.. to przecież nie może być działanie sake.. to tylko pół gurdy, umiem wypić zdecydowanie więcej!" mruknęła do siebie w myślach i powoli się podniosła do pionu. Trochę się zakołysała stawiając pierwszy krok przed siebie. Kamienie były śliskie, ale całkiem dobrze sobie radziła. A przynajmniej jej się tak wydawało, bo Yui widział jak z każdym krokiem się kołysze na boki, prawie tracąc równowagę. - Widzisz.. w jakim.. dobrym stanie.. jesteeeee.. - nie zdołała dokończyć po w połowie drogi poślizgnęła się i runęła na powrót do onsenu.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Ciekawe, ciekawe... Kontrola to tylko iluzja, w końcu nigdy nie wiadomo, czy masz faktycznie kontrole nad sytuacją.... A co jeżeli chciałem, żebyś tak zrobiła i nakierowałem Cię na to? Może chciałem, żebyś myślała, że to ty masz władzę, a tak naprawdę to weszłaś nieświadoma do paszczy lwa? - Uśmiechnąłem się szeroko, delikatnym akcentem arogancji i pstryknąłem palcami w jej kierunku. Nie rozumiałem, co mnie podkusiło do tego wykładu, ale prawdopodobnie zaczynałem docierać do granicy, po której od alkoholu zacierały mi się hamulce. Przyglądałem się jej uważnie i czekałem, na reakcje, w końcu w pewnym stopniu było to bardzo skomplikowane wyznanie, a raczej delikatne nakierowanie.
Jednak gdy wspomniała o Shotaro po raz kolejny poczułem jakby ktoś wbił mi szpilkę i jeszcze do tego powiedziała, że jest jej.
Nie wiedziałem, jak to dokładnie zrozumieć, ale jedno było pewne, on był dla niej ważniejszy niż ja i jego słowa na pewno miały większy wpływ na nią niż moje. W skrócie gdy zabójca pioruna przedstawi jej swoją barwną wersje naszego spotkania, to już raczej nic nie będzie takie same i cały domek z kart runie w ułamku sekundy. Nie wiedziałem, co miałem na to odpowiedzieć, nie miałem żadnego argumentu, a nie mogłem kazać jej wybierać, bo wybór był oczywisty. W końcu kim ja byłem?
Przypadkowo poznanym zabójcą, niepierwszy i nieostatnim, a ich znajomość sięga już wielu lat i Saiyuri go idealizowała. Już na pierwszy rzut oka było widać, kto był w domu złotym dzieckiem, a kto tym gorszym. Mimo tych złowróżbnych myśli starałem się dalej uśmiechać, mimo że jej słowa dały mi wiele do myślenia.
Czy ona naprawdę teraz rozmyślała nad pijackim wynurzeniem, które jeszcze zrobiłem dla żartu? Może powinienem jej przerwać, ale jednak tego nie zrobiłem i słuchałem jej dalej, nigdy głębiej się nad tym nie zastanawiałem.
Nie interesowałem mnie chwytanie wielu srok za ogon i faktycznie doba jest za krótka, żeby poświęcić każdej tyle samo czasu i czułości. Dlatego wystarczy jedna, która dostanie cały, a i tak może się okazać, że to za mało czasami. Jej słowa o właściwej osobie można było dwojako zrozumieć, nie byłem pewny, co dokładnie chciała mi przekazać, ale też nie chciałem jej wypytywać w tym stanie upojenia. Moglibyśmy się jeszcze bardziej opacznie zrozumieć niż teraz. Bardziej mnie martwiło, że nawet po tych wszystkich sugestiach, które dzisiaj padły ona dalej mówiła mi o innych mężczyznach ze swojego życia.
- Tego nie znałem, u nas się mówiło, że zawsze po odpływie musi przyjść przypływ. Chociaż może to bardziej jakieś żeglarskie banialuki. - Uśmiechałem się delikatnie, już nie tak promiennie jak wcześniej, ale ciągle ciepło. Może faktycznie lepiej byłoby mi iść z zamkniętymi oczami, przynajmniej nic by mnie nie rozpraszało. Jej reakcja na moje słowa, jeszcze bardziej zabiła mi ćwieka, teraz to już kompletnie nie wiedziałem co się stało. Czyżby nie chciała, żebym się z nią tak spoufalał, ale przecież sama nazwała mnie skarbem bez większego powodu. Instynktownie złapałem za jej palec gdy spróbowała mnie dźgnąć, za bardzo skupiłem się na myślach, że aż nie kontrolowałem odruchów, a po szkoleniu w Yonezawie naturalną koleją rzeczy jest blok albo unik.
- Proszę pokaż... Będę starannie się przyglądał... Każdemu centymetrowi Twojego ciała. - Wypuściłem jej palec z uścisku i uśmiechnąłem się szerzej. Chciałem zobaczyć, co takiego pokaże i przestać myśleć o tych wszystkich niepotrzebnych sprawach. Może jeżeli wygram, w nagrodę osłodzę sobie ten wieczór i ona zrobi mi masaż. Ciężko było mi powiedzieć czy szło jej dobrze, czy nie. Dopiero jak sam stanę na tych kamieniach, będę miał pewność. Ale jej kroki wyglądały, jakby szła podczas jakiegoś monsunu. Zauważyłem, jak się chwiej i moment, w który traciła kontakt z kamieniem, odruchowo rzuciłem się w jej stronę, robiąc duży rozprysk wody. Złapałem ją jak pannę młodą i przycisnąłem ją do klatki piersiowej.
- No to już nie musisz się martwić, że rozwalisz śliczną główkę.- Uśmiechnąłem się szerzej i potrzymałem ją jeszcze chwile w górze, żeby po chwili pomóc jej stanąć w wodzie. - W bardzo dobry jesteś stanie, zobaczymy jak mi pójdzie. - Wyszedłem na chwile z wody, żeby wziąć jeden z ręczników. Czułem, jak alkohol na mnie wpływa, ale jak bardzo mocno się skoncentrowałem i nie robiłem gwałtownych ruchów, nie miałem problemu z równowagą. Spojrzałem na ścieżkę, po której miałem przejść i postarałem się zapamiętać kształt każdego kamienia i ich ilość. Zawiązałem sobie oczy materiałem i zacząłem iść powoli przed siebie, licząc w myślach i kontrolując położenie stopy.
Robiłem krok za krokiem, delikatnie się chwiejąc, pewnie gdyby nie alkohol nawet bym się nie zachwiał ani razu. Może pomyślała, że się popisuje, ale ja po prostu nie chciałem się przypadkiem rozproszyć przez spojrzenie na nią. W końcu dotarłem do końca do ostatniego kamienia, zdjąłem opaskę i pomachałem jej nią. - Widzisz, chyba lepiej nie patrzeć. -
albo ją przed sobą stworzę
- Oh? - mruknęła zaskoczona jego słowami. Myślała że go trochę zagnie tymi słowami i gestem jaki wykonała. Ale tak się nie stało. Czy była zawiedziona? Ani trochę! Jedynie bardziej ją zaciekawił swoją wypowiedzią. - A widzisz.. ale jednak masz kontrole nad sytuacją.. zawsze.. choć tylko w połowie.. - wystawiła mu język po tych słowach. Kolejna część wypowiedzi sprawiła że się uśmiechnęła przebiegle. Zrobiła krok w jego stronę gdy pstryknął na końcu swojej wypowiedzi palcami. - Ale ta teoria działa tylko pod jednym warunkiem.. - zaczęła nieco ciszej, pochyliła się w jego stronę tak żeby jej szept był w miarę dobrze słyszalny dla niego. - .. że faktycznie byłabym 'nieświadoma' tego wszystkiego.. - wymruczała i nagle delikatnie dotknęła palcem wskazującym, czubka jego nosa. Puściła mu oczko i odchyliła się od niego z dość przebiegłym uśmieszkiem. Czy mówiła prawdę? Czy ciągnęła jego zabawę przez alkohol a może dlatego bo było ciekawie? Skłamałaby gdyby powiedziała że nie lubi tych ich słownych zaczepek i zabaw.
- Powiedzeń jest wiele i mają one różny wydźwięk.. ale wszystkie ostatecznie sprowadzają się do jednego.. nie ma nic złego żeby pamiętać przeszłość.. i pamiętać zarazem że to już tylko przeszłość.. teraz jest teraz.. a co przyniesie jutro? Tego należy wyczekiwać.. ale dość tych starych powiedzeń.. - uśmiechnęła się do niego szczerze. Ten wieczór wcale się nie zapowiadał tak, gdy weszła do pomieszczenia wspólnego. - Naprawdę cieszę się że wpadłam właśnie na Ciebie dzisiaj.. czuję się tak o wiele lepiej.. dziękuję Yui.. - to mówiąc złapała go nagle za poliki obiema dłońmi wpatrując się w jego oczy z delikatnym uśmiechem. - .. że jesteś właśnie taki.. a nie inny.. - dodała po paru sekundach i delikatnie zabrała dłonie z jego twarzy. Czy to był tylko wpływ alkoholu, czy może sake pomogło jej się trochę bardziej momentami otworzyć na niego? Ciężko było powiedzieć. Ale w tych wszystkich gestach i słowach była jej szczerość, płynąca prosto z serca. Mało kto widział ją taką. Mało kto był w stanie ją upić żeby się pokazała od tej naprawdę czułej strony. Bo to że była miła i dość opiekuńcza względem zabójców to jedno, ale nie przed każdym się tak bardzo potrafiła otworzyć. Te osoby można było policzyć na palcach jednej ręki dosłownie i nawet jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy, to Kagami już się znalazł w tym zamkniętym gronie.
"Proszę pokaż... Będę starannie się przyglądał... Każdemu centymetrowi Twojego ciała."
Skinęła głową na pierwsze słowa i lekko się speszyła na ostatnią część wypowiedzi. "Ka..każdemu.. centymetrowi..?!" wydukała w myślach już czując jego wzrok na sobie, mimo że mętna woda pozostawiała jedynie kontury ciała, a czasami nawet ich nie dało się dostrzec. - Jeśli myślisz że wygrasz rozpraszając mnie i zawstydzając takimi tekstami.. to jesteś w błędzie! - skomentowała podchodząc do brzegu onsenu. Nie wiadomo czy ta czerwień na buzi była wywołana ilością spożytego sake czy jego słowami a może jednym i drugim.
Chciała bardzo wierzyć w to że tylko szła po śliskich kamieniach, nie zastanawiając się jak bardzo przygląda jej się płomiennowłosy. Była zbyt zakłopotana żeby teraz chociaż rzucić kątem oka na niego, wolała nie wiedzieć gdzie się patrzył i z jaką intensywnością bo pewnie przy pierwszym stopniu by się wyjebała. Różne myśli jednak kręciły się po jej głowie gdy pokonywała ścieżkę. Tracąc równowagę w połowie drogi już była podświadomie gotowa na zanurzenie się w wodzie w całości. Już nabierała w locie powietrza w płuca i.. usłyszała jak woda gwałtownie się poruszyła zanim w nią jeszcze runęła. Zamiast wpaść tyłem do ciepłej wody, wpadła.. prosto w jego ramiona. Potrzebowała kilku sekund żeby się zorientować w sytuacji. Ich twarze były bardzo blisko teraz gdy ją trzymał dociśniętą do swojej klaty.
"No to już nie musisz się martwić, że rozwalisz śliczną główkę.."
Rozchyliła lekko usta jakby chciała coś powiedzieć, ale żadne słowo nie wymknęło się z jej ust. Patrzyła mu w oczy w nie małym szoku. Może była mocno podpita, ale to nie tak że nie łączyła kropek! Znaczy może nie tak sprawnie jak na trzeźwo, ale nadal coś potrafiła wydedukować. Odchyliła lekko głowę w tył, zerkając na miejsce przy kamieniu gdzie stały ich czarki. Drugi koniec onsenu. "Jak?! Jak on..to.." wróciła spojrzeniem do jego twarzy. Nie była pewna czy ona by pokonała taki dystans w wodzie ze swoimi atrybutami a miała oddech pioruna! Zabójcy z tego oddechu byli utożsamiani głównie z prędkością!
Kiedy ją odstawił, oparła się dłońmi o jego klatkę piersiową dla wsparcia. Zgarnęła blond kosmki za ucho odwracając twarz w bok lekko zakłopotana. - Nie musiałeś.. ale.. dziękuję.. - wymruczała dziwnie się czując z tym że przed chwilą trzymał ją w ten sposób w ramionach. Choć trwało to krótką chwilę to pozostawiło po sobie dziwne uczucie, dość przyjemne. Mało tego, pozostawił dodatkowo dziwne uczucie niedosytu, którego się nie spodziewała i który zarazem bardzo ją speszył.
Powoli wróciła na swoje miejsce, gdy on ruszył żeby się wynurzyć z wody. Czuła jak mocno serce jej jeszcze biło, zerknęła przez ramię na niego. Jak faktycznie zawiązał ręcznik na oczach. Przygryzła dolną wargę patrząc jak powoli zaczyna iść po mokrych kamieniach jak ona. "Zwycięzca może sobie życzyć czego tylko chce.. bez żadnych pytań, bez żadnych ograniczeń, bez wyrzutów.. Czego Ty będziesz chciał Yuichiro..?" przemknęło jej przez myśl widząc jak pokonał już jej dystans i nadal nie wpadł do wody.
"Widzisz, chyba lepiej nie patrzeć."
Uśmiechnęła się łagodnie na jego słowa, w spokoju czekała aż wejdzie do wody i podejdzie bliżej. - Na to wygląda.. a może po prostu masz dzisiaj lepszy dzień do sake niż ja.. gratuluję Ci.. - powiedziała z uśmiechem. - .. to .. to co byś chciał w nagrodę? - spytała wpatrując się uważnie w jego oczy. Ciekawość ją praktycznie zżerała od środa, no i gorąc, nad którym nie potrafiła teraz zapanować.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Przeszłości nie zmienisz, nie ma sensu niczego żałować... Można jedynie nie popełnić tego samego błędu w przyszłości, a podczas teraźniejszości czerpać z życia garściami. - Odpowiedziałem jej krótko już z otwartymi oczami, jednak nie spodziewałem się tego co się stało. Poczułem jej ciepłe dłonie na twarzy, jakby próbowała mnie przytrzymać i powstrzymać przed odsunięciem się. Tylko dlaczego, nic poza tym nie zrobiła, tylko mi podziękowała i powiedziała, że taki jestem, a nie inny. Cokolwiek miało to oznaczać, wydawało mi się, że dostrzegałem pewne sygnały, ale równie dobrze mogła to być nadinterpretacja spowodowana alkoholem we krwi.
- Jestem, jaki jestem... niepozbawiony wad, ale autentyczny... Cieszę się, że mogłem Cię rozweselić i pomóc. - Odpowiedziałem jej z uśmiechem, taki już byłem. Miałem swoje za uszami, nie byłem idealny i nieomylny, ale przynajmniej nie byłem fałszywy i pozbawiony skrupułów. Może byli lepsi i bardziej odpowiedni ludzie, ale ja się tym nie przejmowałem, chciałem być sobą i nie będę nigdy udawał kogoś przed kimś tylko po to, żeby ktoś mnie polubił.
- Skądże... nie posunąłbym się do czegoś takiego. - Odpowiedziałem z bezczelnym uśmieszkiem. Wiadomo, że nie zrobiłem tego, żeby z nią wygrać, po prostu lubiłem się z nią droczyć, oglądać jej zawstydzenie i róż. Pomogłem jej stanąć na równe nogi i spojrzałem na nią z drobnym uśmieszkiem. - No widzisz właśnie dlatego... Obserwowałem każdy centymetr twojego Ciała.... Nie chciałem, żebyś sobie rozbiła głowę i nie musisz mi dziękować. - Odpowiedziałem krótko i zabrałem się za swoje przygotowania. Trzymanie jej w ramionach było bardzo miłym uczuciem i nie mogłem zaprzeczyć, że mi się to podobało. Więc ostatecznie to ja wygrałem i teraz mogłem wybrać nagrodę, tylko co takiego powinienem sobie życzyć, mogłem prosić o cokolwiek, a ona nawet nie mogła mnie za to osądzić czy odmówić. Nie powinna się zakładać o takie rzeczy, w końcu na pewno wielu teraz by ją wykorzystało. Sam czułem w jej kierunku pożądanie i pewne mroczne chęci, ale postanowiłem się ograniczyć i nie życzyć niczego czego sama wcześniej mi nie dała.
- Czego mogę chcieć? - Zapytałem teatralnie i udawałem się zastanawiałem gdy spoglądałem na nią odrobinę zbyt lubieżnie po wcześniejszych przemyśleniach. - Dzisiaj chce mieć Ciebie tylko dla siebie i spędzić całą noc. - Uśmiechnąłem się szeroko, chciałem po prostu spędzić ten wieczór tak samo jak pierwszy w nasz wspólny w Hatago. Pójść spec razem w jednym pokoju i móc się cieszyć swoim towarzystwem trochę dłużej.
albo ją przed sobą stworzę
"Jestem, jaki jestem... niepozbawiony wad, ale autentyczny.."
- Nie ma ludzi idealnych.. ktoś bez wad nie byłby w stanie zrozumieć wszystkich tych zmagających się ze swoimi niedoskonałościami.. więc technicznie nadal miałby wadę.. - zaśmiała się. Nie widziała u niego żadnych rażących aspektów jego charakteru, ale też nie widziała go we wszystkich możliwych sytuacjach. Tak samo jak on nie znał jej gorszych cech charakteru. Nikt nie lubił tej brzydszej strony siebie, a tym bardziej pokazywać jej drugiej osobie. Komuś przed kim chce się prezentować jak najlepiej. Ot natura ludzka, jej się nie da oszukać, nie ważne jak przebiegłym by się nie było.
"Skądże... nie posunąłbym się do czegoś takiego."
- No ja Cię trzymam za słowo Yui.. - to mówiąc pokazała mu gestem dłoni że ma go na oku, w równej mierze co on ją.
"No widzisz właśnie dlatego... Obserwowałem każdy centymetr twojego Ciała.... Nie chciałem, żebyś sobie rozbiła głowę i nie musisz mi dziękować."
Czy zaskoczył ją tym wyjaśnieniem? I tak i nie. To że był uprzejmy i troskliwy już zdołała zauważyć wcześniej, ale nie spodziewała się że planował tak bardzo do przodu! Bardzo pozytywnie ją tym zaskoczył. Delikatny uśmiech na jej ustach był jasnym przekazem. A przynajmniej powinien być.
"Czego mogę chcieć?"
Nadeszła ta chwila prawdy, wpatrywała się w niego jak w jeden z cudów świata nie mogąc znieść tej ciszy, tej niemiłosiernie długiej chwili oczekiwania na jego odpowiedź. "No właśnie.. czego możesz chcieć..?" powtórzyła po nim w myślach, gdy tak intensywnie się wpatrywał w nią. Czuła jak temperatura ciała nadal nieprzyjemnie rosła a serce? Ono zdecydowanie za mocno teraz biło w oczekiwaniu na jego decyzję. Widziała jak rozchylił usta..
"Dzisiaj chce mieć Ciebie tylko dla siebie i spędzić całą noc."
"..."
Pustka. Prąd wyłączono na kilka długich sekund. Rozchyliła usta. - ... - cisza. "W sensie.. że.. c.. co?" wymamrotała w myślach. Jasne mógł prosić o co tylko chciał i spełniłaby to życzenie. Bez oceniania go, bez wyrzutów i pretensji. Nie musiał się tłumaczyć z niczego. Nie potrzebowała wyjaśnień. Może przeciętna osoba by nie zauważyła różnicy w kolorycie jej twarzy, w końcu róż to róż. Ale ktoś z rozwiniętym zmysłem wzroku jak Yui doskonale dostrzegł to jak jej buzia przybrała na intensywniejszym kolorze. - Wygrałeś uczciwie, więc.. jak sobie życzysz.. dzisiejszej nocy jestem tylko Twoja.. - mówiła spokojnym głosem, a przynajmniej tak brzmiała. I bogowie tylko wiedzą ile wysiłku włożyła w to żeby nie słyszał skrępowania w jej głosie. Nie do końca wiedziała jak chciał spędzić z nią tą noc ale czuła że się przekona jak tylko opuszczą onsen. W końcu mieli przed sobą tyle godzin. Przecież nie tak dawno słońce się schowało za horyzontem. - Ale chyba nie tu.. bo jak mam być szczera.. to temperatura wody i to sake wyciągają ze mnie całą energię.. ledwo stoję na nogach.. - powiedziała uśmiechając się do niego łagodnie. Oczywiście słowem nie wspomniała że jego działania i bliskość momentami podnosiła jej temperaturę do takiego stopnia że prawie słabo jej się robiło. I jak miałaby być wtedy szczera sama ze sobą to nie miałaby nic przeciwko jego bliskości.
Z tymi słowami powoli ruszyła do brzegu z nie małym trudem wynurzając się z gorącej wody. Nie pamiętała kiedy ostatnio tyle w onsenie siedziała. I jeszcze to szybkie picie Sake?! Jak Shoto by się dowiedział że to sposób na upicie blondyny to nie odpuściłby, choć on pewnie i tak pierwszy by pożegnał się ze swoją trzeźwą stroną, jak zawsze. - Idziesz ? - spytała zerkając na niego przez ramię zanim podniosła się do pionu lekko się chwiejąc na boki. Jak do niej dołączył to nagle pochwyciła jego przedramię żeby się czasem nie wygrzmocić na posadzce. - Świeże powietrze mi dobrze zrobi.. jeszcze nikomu się nie udało mnie tak szybko upić.. dzisiaj nie jest mój dzień na picie.. księżyc pewnie jest w złej fazie.. - zaśmiała się, chętniej zwalając winę na fazę księżyca niż na swój głupiutki pomysł z szybkim piciem w gorącym źródle.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Patrz cały czas.... Wiesz cicha woda brzegi rwie. - Uśmiechnąłem się do niej, to właśnie z reguły te niepozorne rzeczy potrafiły najbardziej zaskoczyć ze wszystkich. Bardzo miło mi się z nią rozmawiało, co chwile jedno z nas odbijało piłeczkę i dorzucało materiału, aby było zabawnie i przyjemnie. Nie dała się w tym wszystkich odnaleźć fałszu czy kpiny. Niby sobie dogryzaliśmy i co rusz próbowaliśmy zawstydzić drugą osobę, ale nikt nie mógł się z tym czuć źle czy zostać obrażonym przez to wszystko. Nawet jeżeli zaraz mieliśmy rywalizować o złoty bilet, który mógł spełnić każdą zachciankę wobec drugiej osoby. Nie wiedziałem czego, ona mogła sobie życzyć, ale raczej nasze wizje odbiegały od siebie i to stanowczo. A przynajmniej tak mi się zdawało.
W końcu nadszedł długo wyczekiwany moment przez nas oboje, inauguracja zwycięstwa i zainkasowanie nagrody. Uważnie się jej przyglądałem w momencie, w którym wycedzałem słowa ze swoich ust. Wyglądała, tak jakby tego oczekiwała i to ona zaraz miała dostać nagrodę. Widziałem, jak zareagowało ciszą na moje słowa, nie wiedziałem, czy to dobrze, czy może za mocno poleciałem i nie powinienem był prosić ją o spanie w jednym pokoju? W końcu zauważyłem delikatny róż na jej twarzy i moje pesymistyczne przemyślenia trochę odpuściły, po prostu się nieco zawstydziła. Jej słowa sprawiły mi więcej, radości niż mogłem na początku przypuszczać, zwłaszcza ostatnie trzy.
-Jasne, że nie tutaj, Tylko na futonie... Postaram się Ciebie nie zamęczyć zbyt mocno. - Odpowiedziałem krótko na jej słowa odnośnie zmęczenia, chociaż początek mnie nieco zdziwił, ale może to przez alkohol, nie wiedziałem, jak Saiyuri chciała spać tutaj w onsenie. No, ale może też po prostu ją źle zrozumiałem, to i tak było nieważne. Z myśli wyrwało mnie jej zawołanie.
- Tak już idę. - Wyszedłem z wody i poczułem jak objęła moje przedramienie, delikatnie się do niego tuląc. Było to bardzo przyjemne uczucie to samo czułem gdy oparła się piersiami o moje plecy.
- To na pewno wieczorne powietrze jest takie rześkie i przyjemne po całym dniu upałów. Jeszcze jakby spadł deszcz, to już w ogóle byłoby super. - Pomagałem jej gdy tego potrzebowała, żeby następnie samemu się odziać. Później opuściliśmy gorące źródła i ruszyliśmy, do jej pokoju.
Kagami & Kurayami Z/T
albo ją przed sobą stworzę
— Jasne, z chęcią skorzystam. — odparł przecierając lejący się z czoła pot. Nie czuł się źle z myślą o odpoczynku. Zasłużył chyba na chwilę relaksu po tym całym gównie, które przelało się przez Yonezawę. Zatrzymał się tylko na chwilę w pokoju żeby zabrać czyste szaty i spory bukłak napełniony świeżą wodą. Potrzebował się oczyścić.
Wpadł do onsenu z zadowoloną miną. Czuł rozlewające się po ciele zmęczenie, a w miejscach gdzie jednak dosięgły go ciosy Yony - rozlewające się siniaki i pulsujący ból. Umył się z potu i kurzu, a potem obwiązał w pasie materiałem i ruszył do części wspólnej, gdzie liczył zastać Yonę. Chyba zeszło mu z tym szorowaniem trochę dłużej niż planował, bo znalazł ją obok Takashiego. W sumie to się dobrze złożyło, bo z piorunem też chciał pogadać. A że przez to wszystko, co działo się w międzyczasie nie miał okazji odwiedzić go w szpitalu... No poza tym momentem gdy był nieprzytomny. Takashi, nie on. W każdym razie - z uśmiechem na ustach ruszył w ich stronę. Blady, nieco za szczupły jak na swój wzrost przypominał w tych oparach ducha.
— Gomene, zamyśliłem się trochę zmywając to... Wszystko. — zakreślił rękami przed sobą. Jako zabójcy wiecie. Wszystko. — Takashi, dobra robota. Z tym dzieckiem. — klepnął go delikatnie w ramię. Delikatnie, bo pamiętał jak słabo wyglądał jeszcze nie tak dawno temu. — Dobrze cię poskładali, ale... — zmienił zdanie, nie kończąc tego, co przyszło mu na myśl. Nie chciał na wstępie go ganić za nieostrożność. Mógł przez to zabić dziecko, ale je uratował. A pasywność Kireia mogła równie dobrze całą sytuację zakończyć tragicznie. Poza tym, przyszli się tu zrelaksować. — To kto zaczyna? — zapytał Yonę wskazując na zieloną maść — I czy starczy na naszą błyskawicę? — spojrzał jeszcze na Takashiego, którego nie mieli w planach wspólnego nacierania. A może miał alergię albo inne przeciwskazania.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
— Dobrze ciebie widzieć — Odpowiedział, wracając spojrzeniem do odbicia w wodzie — Nie, nie widziałem.. Ale jak miał się stawić, to się stawi. — Dodał oczywistą oczywistość, a więc wodnik gdzieś tu był.. Wyjątkowo specyficzne spotkanie dwóch jedynych osób z którymi miał jakąkolwiek styczność, a każdy z tych dwójki znał najlepiej jego obecną sytuacje. Nie mógł narzekać, zawsze mógł wpaść na zabójców za którymi nie przepadał, choć raczej daleko było jeszcze do nienawiści.. I miał nadzieje, że tak pozostanie, wystarczy, że biją się z demonami.
Rozmyślania przerwał mu nie kto inny jak Kirei - Wydawał się być najbardziej pozytywny z całej trójki i do tego najbardziej rozmowy, idealny bohater do rozwiązania niezręcznej i niezbyt prosperującej w dialogi rozmowy. Machnął mu ręką w geście przywitania.
— Nic takiego, zrobiłem to co trzeba było zrobić — Odparł jakże skromnie, Michio.. Tak bardzo postawił wszystko na jedną karte, nie myślał o niczym innym, liczył się cel i wiedział, że go wykona. Teraz jednak raz na jakiś czas miał mieszane uczucia odnośne całej sytuacji, jakby gdzieś nad pewnością tego manewru unosiły się czarne chmury, głównie przez jego Filara, Daisuke. Gdy Kirei przerwał zdanie, zwrócił ku niemu wymowne spojrzenie. Jeśli miał mu coś do powiedzenie, mógł to zrobić.
— Następnym razem sami się obronią, Daisuke zezwolił na ich szkolenie. A właściwie to jego siostry, osobiście mam się tym zająć. — Dodał, szkolenie Sakury było teraz jego priorytetem, nauczyć jej wszystkiego by mogła kroczyć drogą swojego ojca.. Pomyśleć, że jeszcze będzie musiał przejść się do rzemieślnika, aby zaprojektować jej stosowny ubiór do jej małego przekleństwa
— Obędzie się, dzięki — Wolał nie być smarowany olejkiem, skóra nadal go bolała będąc strasznie wrażliwa na dotyk i to niezbyt przyjemny sposób. Powinien w jakiś sposób przeciągnąć rozmowę dalej, jednak okazuje się, że nie był najwspanialszym asem jeśli chodzi o utrzymywanie konwersacji. Patrzył złocistymi oczami, raz na jednego, raz na drugiego, raz na siebie.. Jak to im to powiedzieć..
Zanim jednak przyszło do czynów, wysłuchała ich rozmowy, skacząc spojrzeniem od jednej do drugiej osoby. O co chodziło? Czuła się, jakby coś ją ominęło... Coś ważnego - O czym mówicie? - zagadnęła z czystej ciekawości, bo przecież Matsumoto nie wspominał jej o żadnym dziecku. W ogóle ostatnio nie gadali, bo mieli sobie pewne rzeczy wyjaśnić, ale teraz... Może to była pora, aby nieco przybliżyć rudej, co się ostatnio wydarzyło. Nieobecność zabójczyni na pewno nie uszła jego uwadze, zwłaszcza, iż do tej pory pamiętała treść wiadomości, jaką od niego dostała. Jednak... póki co nie pytał o jej powody, a sama nie chciała zaczynać tego tematu.
- Obojętnie, ale tak starczy. Wzięłam specjalnie więcej - powiedziała z lekkim uśmiechem, wskazując na kilka pustych flakoników, które nie zdążyła wyrzucić. Teraz leżały obok miski, pozbawione całej zawartości i po ilości można było powiedzieć, iż zdecydowanie przesadziła. No, ale na szczęście mieli jeszcze Błyskawicę do nasmarowania.
Odrzucenie ich propozycji nie uszło uwadze Yony. Spiorunowała spojrzeniem Takashiego, jakby nawet jego protest miał tutaj nie wystarczyć. Gdy raz sobie coś postanowiła, ciężko było, aby zmieniła zdanie, a w tej sytuacji... Nie miała zamiaru mu tego odpuścić. Trochę z zemsty za stan, w jakim go zobaczyła, trochę z troski o jego zdrowie - W takim razie będziesz pierwszy. Kirei, pomożesz mi z nim? - wyszczerzyła się w diabelskim uśmiechu, mając nadzieję, że nie zostawi jej z tym problemem samej.
Niemal od razu po swoich słowach, złapała za ramiona zabójcy, aby zbytnio się nie ruszał, czy też nie odepchnął jej od razu. Wcześniej przysunęła miskę w stronę Wodnika, aby ten czynił honory, gdy ta zadba, aby pacjent im nigdzie nie uciekł. Takashi również potrafił być uparty, jednak czy bardziej, niż ona? - Potem możemy się zabrać za Ciebie, nie mam nic przeciwko, aby skorzystać ostatnia z działania olejków - dodała po chwili, lekko naciskając palcami na skórę samuraja. Wtedy, nawet gdyby się opierał, może z powodu ucisku przestanie, choć to... Było jedynie gdybanie Hiryū.
— To dobre wieści. — tak przynajmniej pomyślał w pierwszej chwili, w drugiej zasępił się i dodał bardziej poważnym tonem — Szkoda, że nawet one muszą się tego nauczyć. — pokręcił zrezygnowany głową. Dziecko na dachu było chyba młodsze od niego, gdy trafił do Yonezawy. Tyle dobrego, że miał siostrę, a ona miała jego. Takie więzi są bardzo cenne. — Czyli z dziewczyny też wyrośnie piorun? I gratuluję, myślałeś już, jak zaczniecie naukę? — zapytał uciekając myślami do Ayame — Nobu-sama też mnie "obdarował" uczennicą i dopiero odnajduję się w tej roli. — może wymiana pomysłów z Takashim pomoże mu być lepszym nauczycielem? Nigdzie się chyba nie śpieszyli.
Ale nie przyszli tu tylko rozmawiać. W sumie to nie zakładał spotkania Takashiego i zrobiło mu się trochę głupio, że tak się z nim rozgadał pomijając Yonę. A to ona go tu w sumie ściągnęła. Dlatego teraz, słysząc opór pioruna do użycia olejków mógł się odwdzięczyć młodej Hiryu. Podział obowiązków mu pasował - ona niech tam trzyma i uspokaja zucha, a rybak już zadba by Matsumoto ociekał olejem.
— Haaaai! — ryknął ile miał siły i złapał za naczynie, zbliżając się z nim do pioruna. Nabrał specyfiku w dłonie i w pierwszej chwili bardzo ostrożnie, a potem, jeśli Takashi nie ryknie z bólu albo nie zacznie się z nimi szarpać jak dzika świnia to zwiększy nacisk. Nie żeby Kirei znał się na masażu czy olejach, ale wychodził z założenia, że nie ma takiej dziedziny gdzie zaangażowanie i determinacja nie załatwią sprawy.
— Nie utrudniaj tego bardziej. — mruknął rolując mu barki. Strasznie był spięty. Nie żeby go to dziwiło, ale momentami miał wrażenie, że ma przed sobą worek kamieni, a nie człowieka z krwi i kości. — Mogę być następny, mnie nie trzeba trzymać. — odpowiedział Yonie. Po czym zarechotał jeszcze i klepnął Takashiego w kark na znak, że skończył się nad nim znęcać. Ale jak nie zaboli, to nie będzie działać!
— Choć tak myślę. że poradzę sobie nieźle sam. — dodał po krótkim namyśle. Takashi mógł się na nim zemścić, a Yona... Wolał nie wystawiać kontroli nad swoim ciałem na próbę, której mógłby nie podołać.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
— Też wolałbym by nie było takiej potrzeby — Mruknął z niezadowolenie — Ale wiem, że dołożymy wszelkich starań aby ten koszmar zakończył się na naszym pokoleniu. — Dodał po chwili, konieczność dalszej walki o ich przetrwanie, nikt nie musiałby się poświęcać w nierównej walce, ani przeżywać tego samego bólu oraz koszmarów przez, które oni właśnie przechodzili.
— Zebrałem stare raporty, opisałem sprawy demonów i czym właściwie są.. Taki zbiór teoretycznej wiedzy, ta ich cała sztuka krwi, regeneracja.. A i możliwość wyhodowania sobie dodatkowych kończyn, tak aby nie była zaskoczona.. Oczywiście wszystko jej tłumaczę, jednak analizowanie raportów oraz umiejętność wyciągania wniosków też się jej przyda. — Opowiadał jak to on widzi początki nauki jego podopiecznej, Sakura była młoda więc taka wiedza mogła się jej przydać biorąc pod uwage jak mało świata zwiedziła, nie wiedział ile Tsuna jej też zdążył naopowiadać, choć wydawało się, że raczej stronił od krwawych opowieści przy rodzinnym stole.
—[color=#00ff00] I zapowiada się, że będę musiał jej zaplanować trasę treningową aby ją zahartować.. Może jeszcze poproszę Ne o jakieś wynalazki? Nadal jestem w trakcie planowania.[/color ]— Na ile mógł sobie pozwolić? Jak ją wzmocnić fizycznie i jednocześnie nie złamać jej kręgosłupa czy nie doprowadzić do innego poważnego urazu? Podczas swojego treningu, nie postawił sobie zdrowej bariery i ćwiczył do granic możliwości ale to nie była jedyna droga, no i był wtedy starszy niż ona.
— To Ty utrudniasz — Rzucił chłodno — Może jak Ciebie walnie piorun to wpadniemy na świetny pomysł nacierania twojej skóry? — Głęboko liczył, że wodnik ostudzi swoją żądze smarowania go i nie będzie musiał rozważać utopienia go w pobliskiej kałuży.
- - -
Sesja wciąż może być kontynuowana w dziale z retrospekcjami, który znaleźć można tutaj.
edytowane 02.08.2023
Nishiōji Mori
Nie możesz odpowiadać w tematach