Przygoda w Nezu-jinja dała Kotone do wiwatu. Co prawda nie tak bardzo jak Kireiowi i jego przebitemu płucu - ale po powrocie do Yonezawy, jak już usiadła, to czuła, że nie będzie w stanie poruszyć żadną kończyną. Już chyba wolałaby, żeby jej ta potworna centaurzyca urwała nogi i darowała ten ból, który rozchodził jej się po członkach przy nawet najmniejszym ruchu. Do tej pory nie wiedziała jakim cudem mogła aż tak bardzo się pomylić i dać się wrzucić pod tę szarżującą tonę mięcha. Wzdrygała się na samo wspomnienie tych przelatujących nad nią nadgniłych kończyn - kolejny koszmar do kolekcji... Najszybciej zregenerowała swój oddech, i chyba tylko to jako-tako trzymało ją w pionie. Była cała obolała i obita jak opadła z drzewa śliwka - z którą aktualnie również dzieliła kolorystykę. I zakres ruchu.
Znała siebie i wiedziała, że aktualnie w jej zasięgu jest jedyne miejsce, gdzie mogła odpocząć i choć minimalnie się zregenerować. Bynajmniej nie był to dom medyka w Yonezawie. Onsen i gorące źródła to najlepsze co mogło obecnie spotkać jej obolałe mięśnie, obite kości i posiniaczoną skórę. Na samą myśl o zanurzeniu się w kojąco gorącej wodzie robiło jej się po ludzku lepiej i wszystko bolało jakoś tak mniej, kiedy już turlała się w kierunku onsenu. W południe niewiele mieszkańców wioski, a tym bardziej zabójców choćby zerkało w kierunku gorących źródeł - nie wspominając już o korzystaniu z ich uroku czy leczniczych właściwości. Gato było to na rękę - nikt nie musiał wysłuchiwać jej przytłumionych jęków, kiedy z nadludzkim wręcz wysiłkiem pozbywała się swojego odzienia i obmywała ciało przed wejściem do furo.
W końcu - nareszcie! - wylądowała w źródle, i bogowie jej świadkami, w tym właśnie momencie mogłaby umrzeć. Błogość rozlała jej białą mgłę pod powiekami, kiedy z westchnieniem ulgi opierała się plecami o ścianę zbiornika. Skóra w niektórych, przetartych miejscach lekko szczypała, ale Kotone całkowicie ignorowała tę niedogodność. Czuła jak napięcie opuszcza jej zbolałe mięśnie i nareszcie poczuła się czysta - jakby dopiero teraz krew demonicy z Nezu-jinja, która wyparowała ze skóry Gato z pojawieniem się świtu w istocie została zmyta. Ciesząc się spokojem i samotnością - ułożyła sobie na czole lnianą szmatkę wcześniej zamoczoną w lodowatej wodzie i odchyliła głowę, opierając się kamienny brzeg. Przymknęła oczy i odetchnęła głęboko, wsłuchując się w wioskową krzątaninę tuż za drewnianym ogrodzeniem otaczającym onsen.
I caught you staring
Pomijając brak jakichkolwiek obrażeń fizycznych, cała przygoda na pewno zmęczyła go psychicznie. Wiadomo było, że brak ran i siniaków to jedno, ale stabilność i zadowolenie ducha to inne. postanowił o to więc zadbać, udając się do onsenu znajdującego się w wiosce. Za każdym razem dziwiło go nieco, że nie był on nadmiernie uczęszczany. Mieszkańcy wioski najwyraźniej jednak posiadali inne priorytety, a część samych zabójców była najpewniej zwyczajnie zbyt zajęta rozjazdami na misje. On jednak lubił tego typu wypoczynek. Ciepła woda relaksowała, a podczas mrozów zimy, czy chociażby chłodniejszych nocy, nad zbiornikiem unosiła się przyjemna mgiełka parującej wody. Brak nadmiernej ilości klienteli natomiast, oferował spokój i należyty wypoczynek.
W końcu skończył obmywać ciało i skierował kroki w kierunku wody. Oczekiwania samotności, szybko zostały rozwiane, kiedy zbliżył się do zbiornika i powoli zanurzył w cieple. Towarzystwo jednak, wcale nie było takie podłe.
- Widzę, że nie tylko ja stwierdziłem, że ciepła woda rozwiąże wszystkie problemy po ostatniej misji. Chociaż jak się domyślam, ilość moich nie może równać się z twoją - odezwał się, opierając o kamienną ścianę kąpieliska i podobnie jak Gato, kładąc na niej głowę.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Wszystko do czasu, aż do jej ucha nie dotarły dźwięki dochodzące z szatni. Momentalnie jej duch wrócił na swoje miejsce, a napięcie niemal obezwładniło ją skurczem pod lewą łopatką. Trwało to tylko bolesny moment, bo zaraz potem kobieta - nie otwierając oczu, choć mimowolnie zanurzając się nieco głębiej w wodzie - rozpoznała kroki zmierzające do furo. Lekkie, stawiane jakby od niechcenia. Tylko jeden człowiek, którego znała potrafił stawiać tak pewne i jednocześnie niefrasobliwe kroki.
— Ayumu — mruknęła zupełnie pewnie - trochę może w ramach przywitania. Powieki uchyliła dopiero w momencie, kiedy mężczyzna usadowił się w kąpielisku - swój wzrok niemal wbijając w twarz przyjaciela. Kwestię swojej - ich? - nagości postanowiła nie dopuszczać do myśli. Woda, para - i dwie głowy. Dokładnie tak.
— Nie musisz się domyślać. Wszystko widać aż za dobrze — stwierdziła, unosząc jedno z ramion ponad taflę wody w ramach prezentacji. Rozległy siniak wykwitł jej na przedramieniu - ale i odsłoniętym tym ruchem obojczyku. Tam fiolet rozlał się na kształt podbitego podkową końskiego kopyta.
— A jakie są twoje problemy? — spytała bez ogródek, mimowolnie dłonią wędrując do swojej starej blizny, której wierzchołki - niczym góry lodowe - wybijały się ponad parę kąpieliska, a które starała się zakryć. Ton miała suchy, może nawet odrobinę kpiący - choć w tym wszystkim dla wprawnego słuchacza mogły wybić się zamaskowane troskliwe nuty. "Wszystko w porządku?"
I caught you staring
Z zainteresowaniem powiódł spojrzeniem za wyciągniętą ponad wodę ręką, analizując piękny, rozlewający się po niej siniec. Pokiwał głową, niemal z podziwem. Słysząc jednak jej kolejne pytanie, uciekł wzrokiem jednego oka nieco wyżej, ku niebu, powstrzymując się przed naturalną reakcją podążenia za ruchem, a przez to - w kierunku widocznych fragmentów blizny. Sam też, jakby machinalnie, potrząsną ledwo zauważalnie głową, nieco bardziej zrzucając włosy na lewą stronę twarzy. Onsen był jednym z nielicznych miejsc, gdzie wchodził pozbawiony jakiejkolwiek osłony na utracone oko. Szeroka, paskudna, ale przynajmniej zagojona blizna, przebiegała przez powiekę, która zawsze była zamknięta.
- Ból duszy, moja droga. Nawet najlepszy z najlepszych, czasem czuje okropny ciężar, który musi zrzucić z barków - prychnął rozbawiony, tonem głosu chcąc dać jej do zrozumienia, że absolutnie nie ma się czym przejmować. - Wciąż jestem pod wrażeniem, że ostatnia misja zakończyła się brakiem poważnych obrażeń... przynajmniej dla mnie... i czasem mam wrażenie, że to tylko sen, ułuda. Ciepła woda wydawała się dobrym miejscem na pozbycie tych wątpliwości.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Złapała za mały wiklinowy koszyczek z potrzebnymi utensyliami do kąpieli i tackę z sake i czarkami, po czym ruszyła do sali kąpielowej. Odstawiła Sakę przy gorącym źródle i podeszła do ściany gdzie były małe taboreciki. Nabrała zimnej wody do drewnianej miski i unosząc ją nad głowę zlała się nią cała. Wzdrygnęła się na różnicę temperatur. Gęsia skórka pokryła całe ciało w mgnieniu oka. - O jakie to orzeźwiające.. - skomentowała siadając na taboreciku, złapała za kostkę mydła i zaczęła powoli, sumiennie nacierać nim całe ciało, a przynajmniej te miejsca, które sięgnęła. - Ta noc chyba w końcu będzie nieco chłodniejsza od poprzednich.. mam już dość tych upalnych nocy.. czy tobie jako użytkownikowi płomienia one też jakoś bardziej przeszkadzają? Czy dla ciebie to nic takiego bo tak często ćwiczysz formy oddechu? - spytała zaciekawiona, zerkając na jego twarz przez ramię.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Może nie wszyscy wiedzą albo nie mają czas?... Ale to lepiej dla nas, będziemy mieli całą wodę dla siebie i nikt nie zepsuje nam chwili relaksu. - Odpowiedziałem, lekko się uśmiechając, w sumie to było mi to na rękę, że było tu mniej osób. Nie wyobrażałem sobie Bóg wie czego, po prostu dzięki temu mogliśmy normalnie szczerze ze sobą rozmawiać. Na moim ciele nie było żadnych znamion, drobnych ran czy nawet starych blizn. Do tej pory nie zostałem ranny tak mocno by dorobić się jakieś blizny, można było to dwojako odebrać. W oczach jednych mogłem być taki dobry, ale równie dobrze mogłem być odebrany, jako że jestem tchórzem, co boi się ran i unika walki. Drewniana miska była pełna po brzegi, przechyliłem ją i zlałem, całe ciało zimną wodą wydając przy tym charakterystyczny syk orzeźwienia, było to bardzo przyjemne uczucie zwłaszcza po długim dniu.
- Bardzo przyjemne, schłodzić tak ciało.- Na pełniłem misę jeszcze raz zimną wodą i postanowiłem porządnie się spłukać po tych kilku dnia w trasie i spaniu na trawie. Spojrzałem na nią gdy się nacierała mydłem, ominęła kilka miejsc, do których nie mogła sięgnąć. -Czy chcesz, żebym Ci pomógł z tym? Ominęłaś kilka miejsc na plecach. - Podszedłem bliżej i kucnąłem za nią, wyciągnąłem rękę, aby mogła podać mi kostkę mydła. Następnie staranie namydliłem dłonie, chciałem je przy okazji rozgrzać, żeby nie dotykać jej pleców lodowatymi palcami. - Hmmm... Gdyby się tak zastanowić to coś w tym jest, w końcu temperatura buchającego płomienia potrafi być wysoka... Pamiętam, jak pierwszy raz zrobiłem piątą formę z żywiołem... Istne piekło. Dobrze, że z biegiem czasu człowiek się przyzwyczaja. - W trakcie rozmowy zacząłem wcierać mydło w skórę, zacząłem przy krzyżu dłoń objąłem ja tak, że kciuki spotkały się na jej kręgosłupie a reszta palców po przeciwny stronach na bokach. Naciskałem delikatnie na jej plecy i rekami powoli sunąłem ku karkowi.
albo ją przed sobą stworzę
"Bardzo przyjemne, schłodzić tak ciało."
- To prawda, choć ten szok wywołany różnicą temperatury, jak zlewasz rozgrzane ciało lodowatą wodą.. - aż się wzdrygnęła lekko. - Zabójcy ze zmysłem dotyku pewnie czują to o wiele intensywniej.. jak dobrze że mam słuch.. nie zamieniłabym tego zmysłu na żaden inny.. - skomentowała wcierając mydło w skórę.
"Czy chcesz, żebym Ci pomógł z tym? Ominęłaś kilka miejsc na plecach."
Zerknęła na niego, gdy zaproponował pomoc, niemalże od razu zachodząc ją od tyłu i kucając wyciągnął przed siebie dłoń. Obróciła lekko głowę, wpatrując się w niego przez chwilę w milczeniu. - Um.. jeśli to nie jest dla ciebie problem.. to poprosiłabym.. - to mówiąc podała mu do ręki kostkę mydła. Sama w tym czacie zajęła się przodem, sunąc namydlonymi dłońmi po dekolcie, biuście na którym się zatrzymała dłuższą chwilę i pomknęła dłońmi w dół, zmywając z siebie pot i bród. Zanim dotknął jej pleców, zerknęła przez ramię na jego twarz. - Oczywiście się odwdzięczę za pomoc.. - dodała po chwili i nalała sobie nieco szamponu na dłonie, zanim wsunęła je w jasnego blondu włosy. - Nie wyobrażam sobie oddechy płomienia, w sensie żebym sama miała się nim posługiwać.. na dobrą sprawę.. nie widzę się z.. - urwała w chwili gdy dotknął ciepłymi dłońmi jej pleców w okolicy krzyża. Aż na chwilę zaprzestała szorowania głowy. Całe ciało się spięło pod wpływem delikatnego dotyku. Nie pamiętała kiedy ostatnio była dotykana po nagim ciele, ale wtedy to były dłonie Hayato. Przełknęła ślinę czując jak się speszyła. Na szczęście siedziała odwrócona do niego plecami. Powoli powracała do czynności rozprowadzania szamponu po skórze głowy, pienieniu włosów. - .. nie widzę się z innym oddechem niż piorun.. - dodała wcześniej urwaną wypowiedź.
Ciało samo się zaczęło powoli rozluźniać, jak dłonie płomiennowłosego powoli zaczęły się piąć w górę, wzdłuż kręgosłupa. Ciche westchnienie samo umknęło spomiędzy rozchylonych ust zabójczyni, gdy był w połowie drogi. Musiała przyznać że to było bardzo przyjemne uczucie. - Niech zgadnę, w wolnych chwilach kiedy nie trenujesz, to myjesz kobietom plecy w łaźniach? - spytała z lekkim rozbawieniem w głosie, zerkając przez bark w jego twarz. Sugerując tym samym że ma całkiem sporo doświadczenia w tym co robił. Na policzku widniał delikatny, ledwo zauważalny rumień, ale z tak rozwiniętym zmysłem, ciężko było go przeoczyć.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Oczywiście, że nie problem. - Odpowiedziałem krótko, to nie był pierwszy raz jak miałem umyć plecy kobiecie, najpierw Yoshiwarze, później przez dłuższy czas Sayace. Wiedziałem, jak to robić, żeby przy okazji sprawić przyjemność i przynieść relaks spiętym mięśniom. Ale najpierw trzeba nagrzać dłonie, żeby to zadziało jak miało działać. - Cieszę się, że to słyszę. - Chociaż podczas naszego pierwszego spotkania też miała miejsce kąpiel, to nikt nie pomagał drugiej osobie. Jak my wtedy sobie poradziliśmy samotnie w bali? Uśmiechnąłem się na wspomnienia i własne pytanie, to chyba przez ten szok poznawczy, w końcu to było nasze drugie spotkanie i wylądowaliśmy razem w onsenie, mieliśmy myć sobie plecy jakby się bardzo dobrze znali. Mnie osobiście nie przeszkadzała taka zażyłość, to był dobry zalążek, do czegoś więcej kiedyś. W końcu moje dłonie miały odpowiednią temperaturę, gdy tylko je przyłożyłem, zauważyłem, że przestała mówić, nie miałem stuprocentowej pewności czy jej się podoba, czy może powinienem przestać i normalnie ją natrzeć mydłem, ale skoro nie słyszałem żadnych obiekcji kontynuowałem to co robiłem, chwilę później dostałem niepodważalne potwierdzenie.
- Jeżeli mam być szczery, to ja nie wiem, czy oddech płomienia jest dla mnie czymś naturalnym, czasami mam wrażenie, jakby mnie ograniczał, a może to dlatego jego nauka nie przychodziła mi zbyt łatwo? Ale nawet pomimo tego, nie zmieniłbym swojego żywiołu, może po prostu muszę w końcu otworzyć wielkie wrota, które mnie powstrzymują i zerwać łańcuchy, które trzymają mnie w miejscu. - Jej kolejne słowa sprowadziły na moje usta bezczelny uśmieszek, cieszyłem się, że i jej było miło gdy dotykałem jej pleców, to bardzo dobrze rokowało.
- Czasami mi się zdarzyło, aż taki dobry jestem? Może powinienem pomyśleć nad zmianą ścieżki kariery i otworzyć własny i interes, pewnie miałbym kolejki jak stąd do Edo. - Zaśmiałem się lekko, gdy o tym wspomniałem. Była to śmieszna wizja, ale z drugiej strony kto chciałby to robić dla pieniędzy? - Pewnie szybko by mi to zbrzydło, gdy nie robisz czegoś z zaangażowanie albo pasją przestaje sprawiać Ci to przyjemność. Namydlenie Ci pleców sprawiło mi satysfakcje i cieszę się, że Ci się podobało.- Widziałem róż na jej policzkach, był bardzo delikatny, ale dało się go dostrzec dzięki wyostrzonemu zmysłowi. Coraz bardziej przypominało to pierwsze spotkanie, czyżby jej obawy zostały zepchnięte na drugi tor i teraz mogła się cieszyć wspólnie spędzoną chwilą.
albo ją przed sobą stworzę
Słuchała go z uwagą gdy opowiadał o swoim oddechu. - Więc może, musisz pracować nad własnym oddechem.. skoro czujesz że płomień cię ogranicza.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Słyszała od niektórych zabójców że chcą stworzyć coś swojego własnego. - Ja muszę popracować nad moimi formami.. pioruny mają tylko 6 form oddechu.. niby mało w porównaniu do wody czy wiatru.. ale są wystarczające póki co.. choć.. zmodyfikowałabym pierwszą formę.. zdaje się mieć w sobie nieograniczony potencjał na większą ilość przeciwników, jeśli dobrze bym ją podkręciła.. - gdy to mówiła dało się słyszeć pasję. Tak jak wtedy kiedy mówili o sparingach.
Kolejny pomruk zadowolenia umknął spomiędzy ust, gdy dłonie zaczęły rozmasowywać spięte barki i okolice łopatek. - Nie masz pojęcia.. masz jakiś talent, jesteś pewien że nie masz czasem dotyku? - zaśmiała się czując jak cała powoli się rozluźnia. - Może lepiej nie zmieniaj zawodu, coś czuję że bym się nie dopchała do Ciebie przy takich kolejkach.. - dodała cicho się śmiejąc.
"Namydlenie Ci pleców sprawiło mi satysfakcje i cieszę się, że Ci się podobało."
Cichy śmiech szybko ustał po jego słowach. Przygryzła dolną wargę zastanawiając się co konkretnie miał na myśli. Na dodatek poczuła przy tym odrobinę ciepła na buzi, lekki rumień sam się pojawił na polikach blondynki. "Czy on się ze mną droczy?" to była pierwsza myśl jaka jej wpadła do głowy.
Wzięła w dłonie nagle miskę, napełniając ją lodowatą wodą i unosząc nad głowę. - Uwaga.. - uprzedziła zanim wychyliła zawartość na siebie od góry, spłukując z siebie pianę. - Brrr.. - wzdrygnęła się z zimna. Po czym zerknęła na niego przez ramię. - To teraz moja kolej? - spytała z łagodnym uśmiechem, powoli się podnosząc taboretu z napełnioną raz jeszcze drewnianą misją. Już teraz stojąc wyprostowana, wychyliła zimną wodę od góry, ale tym razem nie było to szybkie chluśnięcie, powoli przechylała pojemnik, zlewając całe ciało delikatnym strumieniem. - Ohh jak dobrze.. - wymruczała i gdy miała już końcówkę. Obróciła się nagle przodem do niego i zwinnym zamachnięciem chlusnęła w niego znienacka resztką lodowatej wody. - Orientuj się! - powiedziała z ekscytacją w głosie.
- Możesz mieć racje, ale najpierw muszę komuś udowodnić, że się mylił. Nieważne jak trudno będzie, zrobię kolejny krok na tych schodach. - Byłem mocno zdeterminowany, żeby udowodnić filarowi płomienia, że się myliła podczas naszego pierwszego spotkania. Że gdyby nie ja, wywaliłaby do mułu nieoszlifowany diament. Stworzenie własnego oddechu nie było takie proste, trzeba najpierw biegle opanować jeden, żeby mieć pojęcie jak stworzyć kolejny, Ale w przyszłości nie wykluczałem tego, chciałem mieć coś, co lepiej mnie dopełni i będzie współgrało.
- My mamy tylko pięć i dostrzegam pewne możliwości gdyby coś pozmieniać, ale i tak prędzej czy później pojawi się ściana, przynajmniej w moim przypadku. W sumie to kiedyś powinnaś mi pokazać swoje formy, skoro już widziałaś kilka moich. - Uśmiechnąłem się zadziornie, nie widziałem jeszcze w akcji żadnego zabójcy pioruna. Takashi wtedy został, znokautowany nim zdołał cokolwiek pokazać niestety, byłem ciekawy, na czym ktoś wzorował ten styl.
- Nie tylko jeden... Jestem pewny, że mam wzrok, ale to dzięki niemu widzę każdy ruch ścięgien i ich naprężenie... Na przykład tutaj – Zacząłem rozmasowywać napięcie u nasady karku.- Jak się dobrze przyjrzysz, to zobaczysz wszystko i będziesz wiedzieć, gdzie co zrobić, aby sprawić przyjemność... Spokojnie myślę, że po znajomości, mógłbym Ci prywatne sesje załatwić w pokoju. - Zaśmiałem się delikatnie i zacząłem ją intensywniej nacierać i masować obolałe miejsca. Nic sobie nie robiłem z zimnej wody, nawet dobrze mi robiła w tych okolicznościach.
- No skoro jesteś już czysta, to teraz przyszła kolej na mnie.- Starałem się nie gapić na nią zbyt dużo, ale nie odwracałem też wzroku, po prostu kierowałem spojrzenie na twarz, ale czasami oczy potrafiły na krótki moment zbłądzić. Zauważyłem, co robi z tą miską, ale nie byłem w stanie, zareagować na takie chluśniecie, to nie był atak, który mógłbym zablokować. Dlatego, zamiast się zasłaniać, przyjąłem go na głowę i sam w tym samym czasie naprałem wody w dłonie, aby odwdzięczyć się jej tym samym. Zacząłem się śmiać głośno, z powstałej sytuacji, wyglądało na to, że cofnęliśmy się o kilkanaście lat do tyłu i znowu pluskanie wodą było zabawne.
- Jesteś pewna co do swojego oddechu, bo ja poczułem wodę. Nie spodziewałem się takiej zagrywki, chyba muszę Ci się bacznie przyglądać. - Uśmiechnąłem się zawadiacko w jej stronę i usiadłem na zwolnionym taborecie.
albo ją przed sobą stworzę
"W sumie to kiedyś powinnaś mi pokazać swoje formy, skoro już widziałaś kilka moich."
Uśmiechnęła się na te słowa. - Aż taki jesteś ciekawy tego co potrafi piorun? - spytała z lekkim rozbawieniem. - Kiedyś chętnie pokażę Ci wszystko, co potrafię.. - to mówiąc puściła mu figlarne oczko. A co miała na myśli? Raczej sam się powinien tego domyśleć.
"Na przykład tutaj.."
Ciche jęknięcie samo umknęło gdy zaczął nieco intensywniej masować nasadę karku. Szybko jednak przygryzła dolną wargę żeby czasem nie wydawać z siebie więcej odgłosów zadowolenia. To miejsce miała dość spięte, ale pod wpływem jego dotyku, wszystko zaczęło się samo rozluźniać.
- Mhm.. prywatne sesje.. ciekawe czy o wszystkich zabójców w taki sposób dbałbyś.. - wystawiła mu koniuszek języka w figlarnym geście zaczepki.
Zasłoniła się drewnianą misją gdy i on próbował ją pochlapać zimną wodą. - Nie pokażę ci mojego oddechu tutaj i teraz.. jest za mokro.. jeszcze oboje byśmy się pożegnali z tym światem.. - zaśmiała się, robiąc mu miejsce przy taborecie. Kiedy usiadł przed nią, schyliła się i nabrała pełną misję zimnej wody. Po czym podeszła do niego i skierowała pełne naczynie nad jego głową. - Chyba już zdołałeś się przyzwyczaić do niskiej temperatury.. - to mówiąc delikatnie zaczęła przechylać misję, puszczając drobny strumień zimnej wody na jego głowę. Ostrożnie przechylała, lekko kołysząc drewnianym naczyniem tak aby całego go oblać wodą. Kiedy skończyła, sięgnęła po kostkę mydła i obeszła go tak aby znaleźć się za jego plecami. Uklęknęła, kładąc lewą dłoń na jego lewym barku, prawą dłonią trzymając mydło, zaczęła delikatnie sunąć po wilgotnej skórze zabójcy. - Nie masz ani jednej blizny na plecach.. - szepnęła nie kryjąc zaskoczenia w głosie. Nie spieszyła się, starając się pokryć całe plecy, zanim podała mu mydło w dłonie. Z początku sunąc delikatnie opuszkami po jego plecach, jakby próbowała wyczuć pod palcami jakiekolwiek rysy. Nic. - Teraz jestem jeszcze bardziej ciekawa.. - dłonie spoczęły na barkach, delikatnie się na nich zaciskając. Oparła się o jego plecy biustem. - .. czy jesteś aż tak dobry w walce, że nie masz blizn, czy może jesteś tak bardzo niedoświadczony.. - szepnęła mu prosto na ucho. Ucisnęła przy tym jego barki, czując jakie były napięte jego mięśnie. - Chętnie się przekonam podczas naszego umówionego sparingu.. - dodała odchylając się od niego, żeby skupić się na myciu jego pleców. Sama miejscami używała odrobiny siły, żeby pomóc mu się rozluźnić.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Tak, ciekawski ze mnie gość... To dobrze, bo ja chętnie zobaczę wszystko. - Może mi się zdawało, ale wyglądało na to, że ona ze mną flirtuje, a przynajmniej odniosłem wrażenie, że nie mówiła już tylko o swoich umiejętnościach szermierczych. Można nawet powiedzieć, że to była obietnica, na którą warto będzie poczekać.
- Hmmmm, czy bym o każdego zabójcę tak dbał?... W pewnym stopniu może, ale prywatne sesje zostawiłbym dla tej z gwieździstym wzrokiem. - Spojrzałem głębiej w jej oczy, nieważne ile razy już bym to widział i tak za każdym razem był to przyjemny widok. - Zawsze mogę podgrzać atmosferę, żeby Cię osuszyć... Chociaż nie, wtedy też byłabyś mokra. - Odpowiedziałem jej zadziornie i usiadłem na taborecie. Na jej pytanie tylko pokiwałem głową twierdząco, zimna woda już nie powodowała u mnie dreszczy czy wzdrygnięć. To zasługa porannych treningów i późniejszym zlewania ciała zimną wodą. Jej dłonie pomimo treningów mieczem były bardzo delikatne i to było przyjemne zjawisko, już prawie zapomniałem jak miło było gdy ktoś mył Ci plecy. Gdy namydliła mi tył, dostałem kostkę mydła i mogłem zabrać się za mycie przodu. Gdy zaczęła sunąć po moich plecach swoim palcami, było mi bardzo przyjemnie, aż wydałem z siebie cichy i bardzo krótki pomruk. Już miałem jej odpowiedzieć, ale poczułem, jak jej duże gołe piersi oparły się o moje plecy. Były bardzo miękkie i jędrne, rozchodziły się na boki po moich plecach pod wpływem ucisku. A przy tym bardzo delikatne niczym aksamit, nie spodziewałem się ze tak szybko przyjdzie mi je poczuć.
- Będziesz musiała się przekonać i ocenić sama... Jak doświadczony i silny jestem. - Zaśmiałem się delikatni, jedno musiałem jej przyznać, na pewno potrafiła się odwdzięczyć, czy zrobiła to świadomie? Nie wiedziałem tego, ale i tak było bardzo miło. Najpierw masaż, a chwilę później przyjemny szept prosto do ucha.
- Oczywiście, że tak... Nawet mam pomysł, o co Cię poproszę, jak wygram. To mycie pleców... Podsunęło mi pomysł. - Szeptałem ciepło pod nosem.
albo ją przed sobą stworzę
Uśmiechnęła się bezczelnie. - Zobaczysz albo nie zobaczysz.. i dopiero poczujesz.. - czy chodziło jej o szybkość z której pioruny były dość znane? A może właśnie mu coś obiecywała półsłówkami? Ciężko było wyczuć jej intencje momentami. Potrafiła być dwuznaczna w dość specyficzny sposób, momentami nawet z tego nie zdając sobie sprawy. Ale były momenty kiedy kontrolowała całą scenę i to co się na niej działo, kiedy kurtyna się podnosiła i kiedy zapadała kończąc przedstawienie.
"Hmmmm, czy bym o każdego zabójcę tak dbał?... W pewnym stopniu może, ale prywatne sesje zostawiłbym dla tej z gwieździstym wzrokiem."
Pytanie które mu zadała było dość jednoznaczne. Choć zadane pod wpływem chwili i może nawet w jakimś stopniu podświadomie. To nie spodziewała się usłyszeć odpowiedzi w taki sposób. Sposób, który za każdym razem na nią działał, wywołując delikatne rumieńce na buzi. I to niewygodne ciepło. Ona na prawdę nie umiała w komplementy. Wpatrując się w jego złote oczy oniemiała. Nie ważne ile razy komplementował jej oczy, za każdym razem się peszyła do stopnia że uciekała po chwili wzrokiem gdzieś w bok. "On tak pewnie do każdej z tymi gwieździstymi oczami.. boże opanuj się kobieto.. słyszałaś to już tyle razy!" skarciła się w myślach, próbując jakoś stłamsić to ciepełko wewnątrz ciała.
- Coś czuję że jak podkręciłbyś temperaturę to byśmy nie mieli w czym się potem relaksować.. - skomentowała splatając dłonie pod piersiami z równie cwaniackim uśmieszkiem co on. - A nie widzi mi się latanie z wiadrami wody tutaj żeby uzupełnić onsen w wodę, którą byś wyparował swoim gorącym oddechem.. - niby był poważna, ale lekko uniesiony kącik ust sugerował że po prostu ciągnęła tą zabawę słowną w dość łagodny póki co sposób.
Cichy pomruk, jaki z siebie wydobył nie umknął jej czułemu zmysłowi. Po namydleniu pleców, sama zaczęła delikatnie rozmasowywać wszystkie te części pleców, które były najbardziej spięte.
"Będziesz musiała się przekonać i ocenić sama... Jak doświadczony i silny jestem."
- Taki jest plan.. Yui.. - szepnęła mu przy uchu. - .. mam tylko nadzieje że weźmiesz mnie poważnie.. i dasz z siebie wszystko.. - dodała, po chwili odchylając się i powracając do delikatnego sunięcia dłońmi po jego barkach, karku i reszcie pleców.
Ostatnie słowa sprawiły że zaprzestała na chwilę czynności. - Doprawdy? Masz moją atencję.. czego byś sobie życzył jako nagrodę? Kolejnego mycia pleców? - zaśmiała się lekko rozbawiona gdy wspomniał że jej czynność go natchnęła. - No chyba mi możesz powiedzieć teraz.. prawda? - dodała przy drugim uchu, nie szczędząc ciepłego oddechu, drażniącego wilgotną skórę szyi.
Po czym Powoli się podniosła z klęczek i sięgnęła po miskę z wodą, obmywając się z piany, którą się ubabrała gdy do niego przylgnęła wcześniej. - To co? Gotowy na zimne sake i gorącą kąpiel? - spytała powoli obmywając go z całej piany. Kiedy oboje byli czyści to ruchem dłoni wskazała mu żeby ruszył z nią. W końcu sake czekało przy brzegu onsenu. Ostrożnie zeszła w dół, woda sięgała jej tuż nad biodrami w tym miejscu. Nalała do obu czarek sake i biorąc obie w dłonie, podała chłopakowi dopiero jak wszedł do wody. - Za chłodne noce? - spytała lekko rozbawiona, nawiązując do tego wieczoru, po czym przykładając czarkę do ust, wychyliła ją do połowy z pomrukiem zadowolenia.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Zabrzmiało intrygująco... zobaczymy, kto kogo poczuje i zdominuje. - Zaśmiałem się lekko pod nosem, zrozumiałem, o co jej chodziło. To było nawet uroczę, chyba myślała, że jestem klockiem bez finezji czy szybkości, chociaż z drugiej strony nie było co się jej dziwić, w końcu do najsmuklejszych i gibkich sylwetek nie należałem. Dobrze mi się z nią rozmawiało tak samo, jak za pierwszym razem. Ciężko było to wyrazić słowami, po prostu rozmowa się kleiła, wątki zazębiały, a na naszych ustach gościł uśmiech na okrągło. Zobaczyłem, jak znowu delikatnie się zarumieniła na moje słowa, ciężko powiedzieć czy zrobiłem to świadomie, czy nie, ale znowu mi się wymsknęło pod wpływem chwili, po prostu na moment zapomniałem, że ona właśnie rozstała się ze swoim chłopakiem. Z jednej strony cieszyłem się, że to była taka reakcja, ale z drugiej chyba powinienem był się trochę hamować. Przerwała kontakt wzrokowy i uciekła spojrzeniem w bok, na język sunęło mi się coś zaczepnego i zarazem zawstydzającego, ale teraz postanowiłem ugryźć się w język i jedynie ciepło uśmiechnąć w jej kierunku.
- To by była dopiero długa noc, ale przynajmniej w bardzo dobrym towarzystwie. - Zaśmiałem się lekko, faktycznie napełnienie z powrotem gorących źródeł mogłoby trochę potrwać, zwłaszcza gdyby trzeba było to zrobić wiaderkami. Dobry trening to by na pewno był i nie byłoby wymówki, żeby tego nie zrobić czy ociągać się podczas biegania. Jej dotyk był bardzo przyjemny, już prawie nie czułem twardej ziemi, na której przyszło mi spać. Tak zachwalała moje dłonie, a sama potrafiła też masować i odpowiednio zająć się obolałymi miejscami z troską. Znowu zaczęła mi szeptać do ucha, aż przeszły mnie przyjemne ciarki wzdłuż kręgosłupa. Co ona próbowała tym osiągnąć, czyżby próbowała mnie uwieść albo skusić?
- Wezmę Cię... Na... poważnie... Źle by to mnie świadczyło, jeżeli dałbym Ci fory i tak sparing nie byłby nic warty. - Uśmiechnąłem się pod nosem, znowu mi się wymsknęło, ale tym razem nie mogłem się powstrzymać przed tą grą słów z pauzą. A może to była drobna zemsta za te słodkie szepty?
- To jest sekret, nie wydusisz tego ze mnie torturami, ani pieszczotami. Dowiesz się, jak wygram... Powiem tylko, że na pewno będzie przyjemnie, wilgotno i ciepło. - Wzruszyłem ramionami, specjalnie rzuciłem jej tylko okruszki i to jeszcze nie za dużo, żeby była nie pewna i miała niedosyt. - Tak, czas na relaks i odprężenie. - Odpowiedziałem krótko, gdzieś w głowie miałem myśl, czy by nie poruszyć tematu tego dużego ruchu, który ma się wydarzyć niebawem, ale z drugiej strony nie chciałem psuć miłego wieczóru, takim tematem. Zszedłem za nią do wody, wziąłem czarkę i spoglądałem na nią z góry. - Za chłodne noce i ciepłe futony, żeby nikomu zimno nie było w nocy... - Uśmiechnąłem się zawadiacko i upiłem trochę. Chłodne sake powoli spływało po przełyku do żołądka, przyjemnie chłodziło, żeby momentalnie kilka sekund później rozgrzać. - No i oczywiście, za nasze ponowne spotkanie. -
albo ją przed sobą stworzę
"Zabrzmiało intrygująco... zobaczymy, kto kogo poczuje i zdominuje."
Roześmiała się szczerze po jego słowach. - Jesteś uroczy.. - skomentowała pod nosem, nadal się cicho chichocząc. - W sparingu to raczej oboje się poczujemy nawzajem.. inaczej nie można by tego nawet sparingiem nazywać.. - skomentowała. Widziała jego prowokacje momentami i nie byłaby sobą gdyby tego nie ciągnęła trochę dalej. Zwłaszcza że bardzo lubiła jego towarzystwo, mogła się przy nim odprężyć. Zmartwienia znikały niemalże od razu.
Doskonale pamiętała ich pierwsze spotkanie. "Tyle czasu minęło od tamtej nocy w Hatago, a mam wrażenie jak by to miało miejsce wczoraj.." uśmiechnęła się łagodnie pod nosem. - To prawda, choć byłam nastawiona na relaks a nie na podnoszenie swoich parametrów fizycznych.. wiem że daleko mi do perfekcji, ale w życiu trzeba zachować zdrowy balans.. umieć się nacieszyć tymi przyjemnymi chwilami.. a nie tylko być w wiecznej pogoni za doskonalszą wersją siebie.. bo może nam wtedy wiele wspaniałych momentów przemknąć pod nosem.. niezauważonych.. nie docenionych.. - mówiła z lekkim uśmiechem na ustach. Zastanawiała się jak by wyglądało teraz życie jej brata i jej. Czy coś innego popchnęłoby ją w ramiona korpusu. A może teraz miałaby gromadę uroczych pociesz z Kagamim. "Nie ma sensu rozmyślać o tym co mogłoby być gdyby życie było inne, trzeba cieszyć się tym co jest przed nami.." z tą myślą obdarowała o wiele cieplejszym uśmiechem płomiennowłosego.
"Wezmę Cię... Na... poważnie..."
Poczuł jak jej dłonie delikatnie drgnęły na pierwsze dwa słowa. Nie wiedziała jaki chciał uzyskać efekt tym specyficznym doborem słów, udało mu się ją jednak lekko zarumienić. Znowu! Dopiero co pozbyła się jednego różu a już drugi się malował na polikach. Było w nim coś innego, nie wiedziała czemu tak łatwo mu to przychodziło, czy to była jej wina że tak mu się udawało ją peszyć momentami. Czy darzyła go czymś więcej niż tylko sympatią? Nie chciała co o tym myśleć teraz. Więc zepchnęła te myśli na dalszy plan, chciała się cieszyć miło spędzanym czasem z nim a nie debatować nad uczuciami.
- Nie jestem na tyle arogancka żeby twierdzić że wygram z każdym, tym bardziej z Tobą bo jesteś młodszy ode mnie.. nie mam też problemu z przegraniem w sparingu o ile mój przeciwnik da z siebie wszystko. W końcu najwięcej uczymy się na porażkach i od lepszych od siebie.. - mówiła ze spokojem w głosie. Zawsze starała się zachować spokój i opanowanie. Chłodna kalkulacja była jej największym fortelem i zawdzięczała ją swojemu kochanemu, świętej pamięci bratu.
- Jak tak o tym mówisz to zaczynam być coraz bardziej ciekawa tego, jeszcze trochę a będę próbowała cię tutaj do parteru sprowadzić tylko po to byś mi powiedział. - zaśmiała się rozbawiona wizją sparingu w onsenie. To była by głupota oczywiście, biorąc pod uwagę że było tu ślisko no i nie mieli ubrań co mogłoby być momentami kłopotliwe żeby się skupić na przeciwniku. Choć ona miała o wiele łatwiej, to nie chciała używać aż takich brudnych zagrywek żeby wygrać. Chciała żeby pokazał jej wszystko co potrafił.
- Futony zawsze są ciepłe.. czasami temperatura jaka w nich panuje jest nie do zniesienia.. - puściła mu oczko w odpowiedzi na jego zawadiacki uśmieszek. Po wypiciu sake, sięgnęła po gurdę i ostrożnie nalała najpierw jemu a potem sobie i odstawiła ją na brzeg. - W ogóle.. bo minęło już tyle tygodni, miałeś może możliwość poznania Shotaro, ten zabójca pioruna ze zmysłem wzroku o którym Ci mówiłam? - spytała zaciekawiona. W końcu Tachibanie przydałby się taki kolega jak Kagami. Mieli więcej wspólnego niż by się im obu pewnie wydawało, choć różnica w osobowościach była niczym niebo i ziemia. Ale tym bardziej jeden mógł się czegoś nauczyć od drugiego.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- i do tego słodki jak mochi co? - Uśmiechnąłem się szarmancko, nie wiedziałem, co takiego kobiety widziały we mnie uroczego. Miałem tylko nadzieje, że chodziło jej o to, że jestem słodki do schrupania, a nie uroczy jak niemowlak. Bo w tej drugiej kwestii to faktycznie byłoby problem nie do przejścia, nic nie poradzisz jeżeli widział ktoś w tobie dzieciaka. Tu już tylko czas mógłby pomóc, ale kto wie ile lat trzeba by czekać. Jest wiele czynności, w których można się poczuć nawzajem i też sparingiem nie można ich nazwać, ale na pewno dobrym rozgrzewającym kardio, no i też trzeba zejść do parteru w takim przypadku. - Nie da się walczyć tak, żeby nie poczuć drugiej osoby... Ciało o ciało zawsze będzie się ocierać. - Odparłem krótko, wiedziałem, że specjalnie czegoś nie dopowiedziała. Dlatego postanowiłem jej w tym pomóc i dorzucić swoje skromne trzy grosze.
- Tak, życie nie polega tylko na treningach, na początku mojej kariery trenowałem za dwóch, może nawet trzech. Zaślepiony wizją celu i niepokorny, nie dałem sobie przetłumaczyć pewnych rzeczy, trzymałem się ubocza i uwagę zwracałem tylko na szkolenie. Na szczęście nie potrzebowałem dużo czasu, żeby przypomnieć sobie, jaki byłem wcześniej i jaki chciałbym być, że nie ma sensu gonić ze wszystkich sił za białym króliczkiem po schodach, wystarczy tylko stawiać krok za krokiem i zależeć czas, żeby móc podziwiać widoki. - A to wszystko dzięki, ludziom, których spotkałem na swojej drodze. Sayaka, Hayase i Yona dzięki nim na powrót stałem się dawnym sobą, no może nie do końca dawnym. Teraz lepiej potrafiłem kontrolować swój gniew i niż za dzieciaka, może nie byłem mnichem, ale teraz musiało się stać coś naprawdę poważnego, żebym stracił nad sobą panowanie.
Czułem, że mój plan zadziałał, uśmiech pod nosem zrobił się odrobinę większy, czyżby rozmyślała teraz o tym i wyobrażała sobie pewne rzeczy? Nie miałem, jak tego sprawdzić, czy jej twarz znowu nie spowiła się w różu, bo była za mną, ale miałem przeczucie, że tak jest.
- Ze wszystkiego można wyciągnąć wnioski i naukę na przyszłość. Jakby spojrzeć na moje rekordy to mam więcej porażek w sparingach niż zwycięstw. Z moim przyjacielem przegrałem więcej razy, niż wygrałem. Jestem ciekawy, jak się rozwinął. Nie widzieliśmy się kawał czasu i chętnie mu pokaże owoce treningów.... Lepiej, żebyś Hayase nie spoczął na laurach. Bo już Sayace udowodniłem swoją siłę. - W moim głosie było słychać delikatną nutkę arogancji, sam byłem ogromnie ciekawy, jak teraz wyglądała równowaga sił. Zresztą sparing był tylko naszym pretekstem do picia, po walce zawsze przegrany leciał po gurdę i gdy robiła się pusta, to znowu musieliśmy rozstrzygnąć, który skoczy po kolejną.
- Nie krępuj się, wtedy Ci na pewno wyszepcze to i owo do ucha... a może nawet pokaże, co miałem na myśli... jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz.- Prowokowałem ją bardzo, ale nie mogłem się powstrzymać, będę później na siebie ogromnie zły, ale sama mnie prowokowała. A to w końcu był słowa, nie sądzę, żeby zamierzała posunąć się o krok dalej. - Zwłaszcza jak ktoś się wierci, potrafi się wtedy w nim zrobić strasznie wilgotno i ciepło.- Nadstawiłem czarkę gdy sięgnęła po grudkę i bardzo szybko ją wypiłem, nim zdążyła odstawić na miejscu baniaczek. - Tak miałem, ale jak na razie to skomplikowane... Nie dogadaliśmy się zbytnio podczas naszej krótkiej rozmowy. - Uśmiechałem się zakłopotany, nie chciałem powiedzieć czegoś, co mogłoby wykazać moją nie chęć do niego, ale pewnie gdyby nie to, że zna Saiyuri to nigdy więcej bym do niego nie podszedł.
albo ją przed sobą stworzę
Uśmiechnęła się, unosząc jeden kącik ust wyżej. - A nie wiem, nie wiem.. nie miałam okazji spróbować.. - odbiła piłeczkę z lekkim rozbawieniem, którego nawet nie próbowała kryć. Ale porównanie do mochi było ciekawe. Czy Kagami był równie słodki co ryżowe, miękkie kuleczki? Była pewna że nie jedna panienka mogła to potwierdzić czy temu zaprzeczyć. Chłopak ociekał pewnością siebie do stopnia, że Saiyuri by się zdziwiła gdyby się okazało że Yui był w podobnej sytuacji co Tachibana. Szczerze chciała żeby młodszy piorun znalazł kogoś kim by się zainteresował. Często się z nim droczyła, co u niego powodowało róż na buzi ale piłeczkę jak odbił czasami przypadkiem to było to nawet słodkie. Płomiennowłosy był zupełnie inny pod tym względem. Ba! Nawet Hayato nie był tak śmiały na w słowach na początku ich znajomości. To było wręcz fascynujące.
"Nie da się walczyć tak, żeby nie poczuć drugiej osoby... Ciało o ciało zawsze będzie się ocierać."
Roześmiała się na te słowa. - Oh skarbie.. zapominasz o walce bronią.. przy jej użytku wcale nie musisz się ocierać o drugą osobę.. - zachichotała. Oczywiście wiedziała że chodziło jej o walkę w zwarciu bez broni, ale ubrał to tak w słowa, że musiała go poprawić. - Ale tak.. w walce bez broni nie da się wygrać będąc na dystans.. a ja lubię mieć moich przeciwników blisko.. najbliżej jak się tylko da.. wtedy mogę z nimi robić co mi się tylko podoba.. albo to na co się sami odsłaniają nieświadomie.. - zaśmiała się. Wiedziała że to był miecz obusieczny, wiedziała doskonale że im bliżej była przeciwnika, tym łatwiej mógł to przeciwko niej wykorzystać. Nie żeby jej to przeszkadzało. Shoto całkiem sporo jej nauczył przez te kilka lat.
- To dobrze że dostrzegasz to teraz.. walka dla wyższego celu jest może szlachetna, ale każde z nas jest tylko człowiekiem.. nie żyjemy wiecznie.. każda misja może być ostatnią.. nie mamy na to wpływu bo zawsze może się pojawić ktoś silniejszy od nas.. śmierć w słusznej sprawie jest wodospadem goryczy, gdy wraz z ostatnim tchnieniem żałujemy że czegoś w życiu nie zrobiliśmy.. - powiedziała z nutką smutku w głosie. Ale bardzo szybko się z tego otrząsnęła. Wypijając swoją czarkę, odstawia ją na brzeg i opierając się plecami o rozgrzany kamień, usiadła, zanurzając się w ciepłej wodzie do poziomu że piersi były w połowie zakryte, unosząc się nieco, wypychane w górę przez wodę.
- Hayase... Karasawa Hyase? Hah.. świat jest naprawdę mały.. - zaśmiała się lekko rozbawiona. - Ostatnio jak się z nim widziałam to biedny ledwo chodził.. bełkotał coś o tym żebym go do narzeczonej nie niosła bo mu się dostanie.. potrafi być czasami taki uroczy jak za dużo wypije.. a nie pomyślałbyś przez to jaki jest poważny przez cały czas.. ale to bardzo bliski przyjaciel.. często pijemy razem.. czasami jest w stanie mi dotrzymać kroku z piciem.. ale jeszcze mnie nie spił.. - roześmiała się przypominając sobie ile razy lądował u niej w pokoju czy w rezydencji i musiała się nim zajmować bo umierał rano.
"Nie krępuj się, wtedy Ci na pewno wyszepcze to i owo do ucha... a może nawet pokaże, co miałem na myśli... jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz."
- oho.. a jednak da się ciebie skusić.. a tak się zapierałeś.. żadne tortury i pieszczoty z ciebie tego nie wyciągną.. mhm.. i co? wystarczy że sprowadzę cię do parteru tu i teraz? Albo jesteś bardzo pewny swego, że nie dam ci rady... albo.. - i tu wynurzyła dłoń z ciepłej wody i wilgotnymi opuszkami sięgnęła jego ciała. Opuszką palca środkowego dotknęła krawędzi jego obojczyka, sunąc po nim czule. - .. bardzo chcesz się znaleźć pode mną teraz.. - dodała wpatrując się w jego oczy z zaciekawieniem. Powagę sytuacji przerwał dziecinny gest dziewczyny. Bo plusnęła chłopaka ciepłą wodą prosto w twarz, bez żadnego ostrzeżenia oczywiście.
Zaskoczył ją wzmianką o Tachibanie. - Skomplikowane? Huh.. Shoto jest trochę specyficzny.. bardzo powściągliwy ale i kochany.. nie znam milszego i troskliwszego człowieka od niego.. - nie miała okazji widzieć mrocznej strony piorun. Dla niej był wręcz wzorem do naśladowania przez innych samurajów.
- Pewnie jakieś nieporozumienie, na pewno z czasem się dogadacie.. wierzę w to.. - to mówiąc obdarowała Yuiego najczulszym uśmiechem jaki do tej pory mógł u niej zobaczyć. Tachibana był dla niej ważny, to nie podlegało żadnej dyskusji. Był jedyną stałą w jej życiu, której nie chciała nigdy zmieniać.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Dobrze wiedziała, o co mi chodziło, ale celowo mnie poprawiła czy mi to przeszkadzało? Nie bardzo kompletnie nie przywiązałem uwagi do tego fragmentu wypowiedzi. Walka na miecze polegała tak naprawdę na walce w bliskim kontakcie, inaczej to trochę mijało się z celem. Chociaż jeżeli miało się zamiar stać bardzo, blisko warto było mieć krótszą broń albo nawet dwa jej egzemplarze.
- W sumie mi to wszystko jedno... jeżeli przeciwnik do mnie podejdzie, to się oparzy, a jeżeli nie będzie chciał podejść, to ja do niego podejdę, ale wtedy może się spodziewać ostatniej formy, która potrafi podnieść temperaturę. - Nie miałem jakiegoś szczególnego stylu walki, gdybym miał, jakoś określić to powiedziałbym, że jest bardzo nieregularny. W końcu starałem się, działać proaktywnie, przewidywać ruch przeciwnika, a nie tylko reagować na jego akcje. Nie musiał się dla mnie nieświadomie odsłaniać, po prostu powstrzymam go przed zasłonięciem się. - Nie wiem, co jest szlachetnego w śmierci za ideał, jak dla mnie to głupota i godzenie się ze śmiercią jest największym kretynizmem... Nie można sobie tłumaczyć, że oddaje życia w walce o ludzkość... To bardziej szkodzi, niż pomaga, a potem młodzi, którzy są szkoleni na zabójców, żyją z przeświadczeniem, że jak zginą w walce to z honorem.... Jak zginiesz w walce, to nie żyjesz i na nic nie zda Ci się ten honor... - Mówiłem spokojnym, delikatnie smutny głosem przez krótką chwilę. W Yonezawie nikt o tym nie myśli, ale to było miejsce duchów. Masa uczniów zginęła podczas ostatecznej selekcji i nie było w tym nic co można nazwać honorem. To był jeden z aspektów, który mi się nie podobał, rozumiałem, że zabójcami mogli zostać tylko najlepsi, ale ci słabi nie zasłużyli, żeby w nagrodę po tylu latach szkolenia skończyć w paszczy demona, podczas jakiegoś teściku.
-Tak to on... nawet brzmi to jak Hayase. - Wszedłem do wody i rozsiadłem się w niej, oparłem kark o kamień i zamknąłem oczy na chwile. - Cały Karasawa, ale to dlatego, że spoczywają na nim duże oczekiwania. Nie zazdroszczę mu, że jest następcą głowy rodu, marna to fucha i pełna nudnych obowiązków. - Hayase nie miał łatwego zadania przed sobą, a do tego sam od siebie wymagał wiele. Gdyby mógł, to wybiłbym mu to z głowy, ale niestety nie było takiej opcji. Więc zostało mi tylko wspierać go i pomagać mu nieść jego brzemię.
-Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz? - Powtórzyłem te samo słowa, których użyłem wcześniej, musiałem to zostawić w jej gestii, to ona musiała zrobić pierwszy krok nie ja i nieważne jakby tego chciał, ja go nie zrobię. Delikatnie muskanie obojczyka była bardzo przyjemne. - Czy teraz ja też mam cię pomasować od przodu? Bo czuje się zobowiązany. - Zapytałem zawadiackim uśmieszkiem. Jej pytanie było zaskakujące, spojrzałem pewnie w jej oczy i uchyliłem usta, żeby coś powiedzieć kiedy chlusnęła mi w twarz wodą. Zakrztusiłem się i zacząłem kaszleć, czemu zawsze ona robiła coś, żebym skończył z płynem w płucach? Wiedziałem, że nie zrobiła tego specjalnie, ale przypadkiem zawsze tak to się kończyło. Odkrztusiłem, przetarłem twarz z wody i spojrzałem na jej obliczę. Zapłacisz za to chlapanie wodą, będzie się rumienić jak mięso na ruszcie. - Aż tak nie podoba Ci się moja twarz, czy może nie chcesz, żeby patrzył na twoje krągłe i jędrne ciało?.. Wystarczy powiedzieć, to przestane wlepiać w nie wzrok, mimo że nie chętnie.- Mówiłem to specjalnie posmutniałym tonem, i spoglądałem na nią maślanymi oczami.
- Najwidoczniej musimy się dotrzeć, bo są między nami zgrzyt albo jakieś nieporozumienia. Zobaczymy, co się stanie, jak znowu się spotkamy, ale to pewnie w dalszej przyszłości niż bliżej. - Nie rozumiałem za bardzo, dlaczego zależało jej, żebyśmy się dogadali. Czasami po prostu tak jest, że nieważne, jakie są chęci, dwójka mężczyzn nie dogada się, dopóki nie dadzą sobie po mordzie, ale mam wrażenie, że Saiyuri nie o to chodziło.
albo ją przed sobą stworzę
- Ostatecznie liczy się skuteczność w walce z wrogiem.. - skomentowała to jak opisywał swój styl walki. Z tego co mówił, też chciał być blisko swojego celu, nie był dystansowym wojownikiem. A przynajmniej nie, gdy posługiwał się mieczem.
Wzdrygnęła się, czując jak całe ciało jej drgnęło nagle słysząc jego interpretację słów. Poderwała się ze swojego miejsca siedzącego, nie mogła tego słuchać! Nie o to jej chodziło! Nie powiedziała tego. Będąc w wodzie nie była taka szybka jak by chciała. A nie chciała tego słyszeć. Nie chciała by to mu zapadło w pamięci, to było błędne. Zerwała się w jego stronę i nieoczekiwanie nawet jak na nią. A może właśnie każdy powinien się po niej tego spodziewać. - .. dość.. - szepnęła zatykając mu usta dłonią. Teraz była bardzo blisko. Ametystowe oczy iskrzyły się od emocji. - Źle mnie zrozumiałeś Yui.. nie powiedziałam nic o tym że śmierć za ideały jest szlachetna.. powiedziałam, że walka dla wyższego celu może być szlachetna.. walka nie musi zawsze znaczyć koniec życia.. mówiłam ci to tamtej nocy.. że życie jest ważniejsze od wszystkiego innego.. - patrzyła mu głęboko w oczy, nadal trzymając dłoń na jego ustach, żeby jej nie przerywał. - .. możemy iść przez życie z honorem.. ale umierając.. wszystko się kończy.. nie ma honorowej śmierci.. ona może być tragiczna.. może być pamiętliwa, ale na pewno nie jest honorowa.. - w jej głosie nie było złości, nie było w sumie żadnej negatywnej emocji. Barwa głosu była łagodna, spojrzenie było pełne ciepła i wyrozumiałości. Źle ją po prostu zrozumiał i chciała to sprostować najszybciej jak tylko mogła.
Powoli zsunęła dłoń z jego ust. - Każdy kto podejmuje decyzje żeby wstąpić w szeregi korpusu wie doskonale na co się pisze.. większość straciła nadzieje i wiarę w lepsze jutro.. Korpus nie posyła młodych na rzeź.. jedyne co mogą zrobić, to przygotować każdego na tyle na ile potrafią.. to że większość z nich traci życie w starciu z demonem.. na to nie mamy wpływu.. ale myślisz że ktoś, kto stracił wszystko co cenne, będzie zły w momencie kiedy wie że zaraz spotka się z bliskimi po drugiej stronie? Szkoda każdej duszy, każdego młodego zabójcy.. ale to że nie muszą więcej stawiać czoła potworom odpowiedzialnym za stratę ich dobrze poukładanego życia.. to jest poniekąd cena, którą wielu nawet chętnie płaci.. - kontynuowała patrząc mu cały czas w oczy, była z nim na równi odkąd do niego podeszła. Był od niej o wiele wyższy, ale on siedział, a ona przed nim stała. - To brzmi źle, prawda? Ale.. - odchyliła głowę lekko w tył spoglądając w niebo. - .. tak już niestety jest.. posiadanie negatywnych emocji z tego powodu nigdzie cię nie zaprowadzi.. jedynie ci zaszkodzi.. - dodała po chwili i wróciła spojrzeniem na jego twarz, uśmiechała się do niego czule.
Po czym zwiększyła dystans, podchodząc do brzegu. Wzięła gurdę i ich czarki. Po czym podeszła bliżej rudzielca i postawiła gurdę na wystającym z wody, dość płaskim kamieniu. Mógł im posłużyć za prowizoryczny stoliczek, na którym mieściły się naczynia. Nalała im obojgu. - Za życie.. bo tylko ono może być honorowe.. - to mówiąc wychyliła czarkę do dna. Od razu napełniła oba naczynka i odstawiła gurdę na kamień. - Hayase podoła.. nie tylko wygląda na silnego, on naprawdę jest silny.. nie tylko fizycznie.. idealny kandydat na głowę swojego rodu.. - powiedziała z uśmiechem na ustach wspominając przyjaciela. - Znałam go zanim wstąpiłam do korpusu.. nasze domy rodowe stoją całkiem nie daleko siebie w Osace.. ale nasza bliższa znajomość się zaczęła dopiero w Yonezawie.. To jedyna osoba, która potrafi mi dotrzymać kroku w piciu.. - zaśmiała się polewając do czarek znowu sake. - Nic tak nie odpręża czasami jak dobre sake w jeszcze lepszym towarzystwie.. - dodała delikatnie stukając brzegiem swojej czarki o jego zanim wychyliła naczynko, delikatna, łatwa do przeoczenia stróżka pomknęła kącikiem ust po szyi w dół.
- Oho..jak ty mnie przekonujesz.. kto wie.. może nawet uda Ci się mnie namówić.. - puściła mu oczko, nadal się do niego uśmiechając w ten sam, nieco zuchwały sposób. - Szukasz pretekstu żeby mnie dotknąć? - uniosła brew, spojrzenie zdawało się jej nieco wyostrzyć. Zaczepki również nie były puszczane mimo uszu. Nie spodziewała się że ten otworzy buzię na tyle szeroko żeby się zakrztusić tą odrobiną wody. Przyłożyła dłoń do ust z troską wpatrując się w to jak biedak kaszle. Kiedy się już ogarnął to podała mu czarkę z sake. - Gdybym nie chciała na ciebie patrzeć to bym miała zamknięte oczy.. po prostu sprawdzam twoje refleksy! I póki co są kiepskie.. - wystawiła mu język. Kolejna część zdania sprawiła że na twarzy miała lekkie zaskoczenie. - Ciało jak ciało.. już widziałeś mnie całą nagą przed chwilą.. w końcu jesteśmy w onsenie.. nagość tutaj nie jest niczym nadzwyczajnym.. już słyszałam tyle różnych komentarzy na temat tego jak się prezentuję nago, że nie jesteś w stanie mnie niczym zaskoczyć.. - mówiła spokojnym tonem choć przy początku wypowiedzi nieco się rumieniła. Ale jeśli by jej to wytknął, to mogła się zasłonić pitym alkoholem. Ostatnią część wypowiedzi mówiła nieco chłodniejszym tonem. Inni i tak najbardziej zwracali uwagę na jej blizny niż całą resztę, nie wstydziła się ich, były częścią jej życia, mapą tego co przeszła jako zabójczyni. Każda jedna była pamiątką. To że komuś się nie podobały, wcale nie znaczyło że będzie się chować z nimi w takich miejscach jak to. Jak kogoś bolały oczy od patrzenia, to mógł po prostu odwrócić wzrok.
- Ludzie są różni, nie z każdym da się od razu nawiązać nić porozumienia.. nie ma w tym nic złego. Nie będę was zmuszać jeśli nie czujecie chęci zawiązania znajomości.. jesteście dorośli obaj. Ale szkoda.. - nie była na tyle naiwna i głupia żeby narzucać obu chłopakom swoją wolę. Ale cieszyłaby się gdyby Yui i Shoto się polubili. Zastanawiała się tylko, co mogło pójść nie tak? O co mogli mieć zgrzyt..
- Bliscy wcale się nie ucieszą, kiedy zobaczą cię przedwcześnie po drugiej stronie. - Wyciągałem w jej stronę dłoń i położyłem na głowie. - Może zabrzmi to trochę arogancką i podle, ale nie zrobisz z tanukiego tygrysa, nie każdy ma na tyle talentu, żeby zostać zabójcą... Zdaje sobie sprawę, co czuje osoba, która straciła wszystko... Ale nie powinny się zamykać na szczęście, ich bliscy na pewno nie cieszą się, gdy widzą, jak cierpią w samotności i ciszy. Tak na pewno jest łatwiej, niż ponownie pozwolić komuś zająć ważne miejsce w sercu. - Gdy przerwała kontakt wzrokowy i odchyliła głowę, mój wzrok ponownie zgubił się na jej ciele, ale szybko się opanowałem gdy usłyszałem jej głos. - Tak. - Odpowiedziałem krótko na jej drobne pytanie, nieważne jak to się powiedziało, nigdy nie będzie dobrze brzmiało, bo w idealnym świecie nikt nie powinien doznać takiego bólu straty. Miałem wobec tego negatywne odczucia, ale nie marynowałem się w nich, czy przywiązywałem dużą wagę, po prostu mi się to nie podobało. Wziąłem napełnioną czarkę w dłoń i przechyliłem razem z nią. - Za życie.- Nie wiedziałem, czy to alkohol zaczynał smakować coraz lepiej, czy po prostu to była kwestia towarzystwa i atmosfery. Słuchałem jej uważnie gdy mówiła o Karasawie, nie znałem go za dzieciaka, ale skoro ona twierdzi, że się nada to coś powinno w tym być, oby tylko nie został do końca życia ponurakiem. Skoro on dotrzymywał jej kroku, to ja nie powinienem się niczego obawiać, w końcu to razem trenowaliśmy picie podczas szkolenia w Yonezawie. - Tak dobre sake musi iść, w parze z odpowiednim towarzystwem inaczej nie smakuje tak dobrze. - Stuknąłem się z nią naczynkiem i wychyliłem swoje z syknięciem zadowolenia na końcu. Widziałem, że po jej skórze spłynęła delikatna strużka, ktoś tu chyba miała dużą ochotę, żeby się napić. - Możliwe... może.... chciałbym, żeby Ci było.... Dobrze. - Szepnąłem delikatnie ciepłym głosem.
Czyli uważała, że takie testy są coś warte? Skoro tak, to na pewno się zdziwi podczas naszego sparingu, nie miałem żadnego powodu, by unikać wody, która nie wyrządzi mi krzywdy, co innego gdyby rzuciła we mnie nożem albo strzeliła z łuku. Wziąłem od niej czarkę i uważnie się jej przyglądałem. - Może jestem słabszy, niż myślałem, skoro nawet wody nie jestem w stanie uniknąć – Uśmiechnąłem się bezczelnie, w jej kierunku. Czas pokaże, kto ma słaby refleks, nie będę uprzedzał faktów i przekona się na własnej skórze. Słuchałem jej wypowiedzi, przecież to było oczywiste rzucenie rękawicy do wyzwania, nie mogłem się powstrzymać przed jej podjęciem. Może to przez ten alkohol, albo to małe płonące uczucie, ale musiałem sprawdzić, czy faktycznie jest tak jak mówi. - Tak... A jakbym Ci powiedział.... że to ja.... Chciałbym Cię.... spróbować? - Nachyliłem się bliżej pod jej ucho, tak żeby ciepłym powietrze drażnić jej małżowinę. Na koniec jeszcze delikatnie dmuchnąłem jej powietrzem po szyi. Byłem ciekawy, jak zareaguje na to, w końcu widziałem wcześniej delikatny róż na jej licu. Udawać mogła tylko przed samą sobą, ja czytałem z jej twarzy jak otwartej z księgi.
- Zobaczymy, nic wielkiego się nie stało, może po prostu mieliśmy gorszy dzień obaj czy coś, albo się nie zrozumieliśmy.-
albo ją przed sobą stworzę
Nie chciała żeby ją źle zrozumiał, komunikacja była kluczem w każdej znajomości. Trochę przykro jej się zrobiło że zapomniał o tym co powiedziała mu w hatago, ale nie dała tego po sobie poznać. "To było dawno.. mógł nie pamiętać.. w końcu nie jesteśmy ze sobą nie wiadomo jak blisko.." przemknęło jej przez myśl gdy powili zsuwała dłoń z jego ust po swoim monologu. Choć miała nieodparte wrażenie że to powoli się zmienia. Relacja powoli się zacieśniała, choć nie było to takie widoczne od razu. A przynajmniej dla niej, co by pomyślała osoba wchodząca do onsenu teraz? Widząc ich tak blisko siebie, wpatrzonych w oczy swojego rozmówcy.
"Bliscy wcale się nie ucieszą, kiedy zobaczą cię przedwcześnie po drugiej stronie."
Rozchyliła lekko usta gdy położył dłoń na jej głowie. Blond włosy nadal były mokre od zimnej wody, którą się wcześniej spłukała przed wejściem do ciepłej wody.
"Tak na pewno jest łatwiej, niż ponownie pozwolić komuś zająć ważne miejsce w sercu."
Drgnęła w odpowiedzi na te słowa. - To prawda.. łatwiej się trzymać z dala od innych.. bo ileż można tracić ukochanych osób? - spytała przechylając powoli głowę w bok, nadal wpatrując się w jego oczy. - Ludzie są słabi, niczym porcelanowe lalki.. każde zderzenie z podłogą pozostawia pęknięcie.. jeden upadek za dużo.. i nie będzie już czego sklejać.. - mówiła szeptem, miała już jedno głębokie pęknięcie po śmierci brata. Ile strat będzie jeszcze w stanie przetrwać zanim sama nie pęknie? - Po śmierci Kiro, nie chciałam mieć nic wspólnego z nikim.. nie chciałam się do nikogo więcej zbliżać.. - nie przypominała sobie żeby komukolwiek o tym wspominała. - Ale.. z czasem.. osoba, którą trzymałam na dystans stała się dla mnie bardzo ważna.. - uśmiechnęła się delikatnie.
- To zabawne jak czasami los popycha nas w stronę osób, których nie podejrzewalibyśmy o to, że staną się dla nas całym światem.. - uśmiechnęła się ciepło, zgarniając kosmyk za ucho. Sięgnęła po gurdę i nalała im ponownie sake. - To może za.. za tych wszystkich, bez których nasze życie traciłoby sens.. - zaproponowała podając mu czarkę i po wypiciu tego co miała w swoim naczynku odstawiła na kamień i dodała do pełna obojgu.
"Możliwe... może.... chciałbym, żeby Ci było.... Dobrze."
- Mhm.. więc taki z Ciebie altruista? Słyszałam że najlepiej być egoistą.. wtedy życie jest przyjemniejsze.. choć osobiście uważam że zachowanie balansu między jednym i drugim jest lepszym rozwiązaniem.. - to mówiąc wychyliła naczynko z alkoholem. - W końcu z życia też trzeba umieć czerpać przyjemność.. zwłaszcza jak prowadzi się taki żywot jak nasz.. wieczna walka i nadzieja na to że dotrwa się kolejnego dnia.. - zaśmiała się lekko rozbawiona własnymi słowami.
"Może jestem słabszy, niż myślałem, skoro nawet wody nie jestem w stanie uniknąć"
- Cóż, nie dowiemy się póki się razem nie sprawdzimy, prawda Yuichiro..? - spytała, uśmiechając się do niego nieco bezczelnie. Gdyby nie byli w tym miejscu to pewnie by mu zaproponowała jakiś zakład ze sprawdzeniem siły. Przez chwilę się nad czymś zastanawiała ale zachowanie Kagamiego gwałtownie wyrwało ją z zamyślenia, gdy nagle przysunął się bliżej i pochylił w jej stronę. Poczuła jak całe ciało się w mgnieniu oka spięło, w końcu nie wiedziała co kombinował. I to nie tak że się bała że coś jej zaraz zrobi, bardzie była zaciekawiona jego intencjami.
"Tak... A jakbym Ci powiedział.... że to ja.... Chciałbym Cię.... spróbować?"
Dozowane odstępami zdanie, wypowiadane za pomocą szeptu sprawiło, że aż dreszcz przebiegł ją wzdłuż kręgosłupa. Ciepły oddech na wilgotnej skórze jedynie bardziej drażnił ciało, odruchowo wręcz przygryzła dolną wargę. Zaskoczył ją kompletnie tym zagraniem, delikatny róż szybko przeszedł w ciemny karmazyn. Przełknęła głośniej ślinę, nie wiedząc nawet co miałaby na to odpowiedzieć. - Umm.. - mruknęła, czując jak serce mocniej jej zabiło. Chwała że nie stał na tyle blisko żeby to wyłapać. Ona sama była teraz zaskoczona, że to żartobliwe zagranie aż tak mocno się na niej odbiło. "Ogarnij się! On tylko żartuje!" sprostowała się słowami w myślach, szkoda tylko że nic więcej nie była w stanie zrobić w odpowiedzi na jego zaczepkę. Nawet nie miała żadnej riposty! Kompletnie nic! Nie była przygotowana na taką śmiałość żeby odbić piłeczkę. W końcu nie tylko chodziło o treść jaką jej szepnął, ale ta bliskość też robiła swoje.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Jest na to sposób, po prostu nie można ich stracić... A tak naprawdę to nie wiem, ile razy serce jest w stanie znieść coś takiego... Mam nadzieje, że więcej niż mniej, ale najlepiej jakbym się nigdy nie musiał przekonać. - Nie wiedziałem, co mógłbym jej powiedzieć, w końcu nigdy nie poczułem bólu straty. Straciłem brata, ale byłem zbyt mały, żeby to wszystko zapamiętać i jeszcze utrwalić towarzyszące mi uczucie.
-No tak jest, dlatego trzeba mieć falochron, bezpieczną przystań, w której możesz skryć się przed sztormem czy tajfunem.- Nie wiedziałem, dlaczego przyszły mi do głowy morskie metafory, skoro ocean nie lubił się ze mną i cierpiałem na chorobę morską, ale statki i nieznane wody bardzo mi tutaj pasowały. Słuchałem jej uważnie gdy się uzewnętrzniała, nie chciałem, jej w tym przerywać niech sobie to wszystko ułoży, bo w sumie nawet nie spodziewałem się, że tak się otworzy, czy to była zasługa alkoholu, czy może nasza relacja się zacieśniała, obym tylko nie skończył jako przyjaciel do wypłakania się w ramie.
- Czasami tak jest, uczucia i emocje potrafią uderzyć jak grom z jasnego nieba, z dnia na dzień. - Wiedziałem, o czym mówiłem, bo w sumie ja miałem taką sytuację, w której pomogła mi się odnaleźć rozmowa z Suki. Przez te kilka miesięcy, kompletnie nie zdawałem, sobie sprawy, z tego, że zacząłem żywić do blondynki uczucie. - Los bywa przewrotny, czasami wystarczy zrobić jeden krok przez próg, żeby kogoś spotkać. - Uśmiechnąłem się i wziąłem od niej czarkę, żeby wypić następną kolejkę. Jej toast był trochę jak przepowiednia, miałem nadzieje, że grono tych osób urośnie o jedną ametyst oczom blondynkę.
- Aż tak daleko bym nie wysuwał tego wniosku, jestem po prostu egoista, któremu przyjemność sprawia, gdy ludziom, których lubię jest dobrze. Można powiedzieć, że jestem hybrydą tych dwóch osób, w sumie to każdy z nas w pewnym stopniu jest tym i tym. Tylko pewnie proporcje w tym przepisie są różne.- Chociaż gdyby miał być dokładniejszy, to ludzie składają się ze znacznie większe ilości metaforycznych składników. Odwaga, duma, pycha, honor i wiele podobnych cech osobowości i jeszcze określeniu temperamentu.
- Oczywiście to zostanie tajemnicą do momentu kiedy nie postanowisz sprawdzić. Mogę być najsilniejszy, ale równie dobrze najsłabszy. A jak nie sprawdzisz, to nie będziesz miała pewności. - Uśmiechnąłem się, lubiłem trzymać ją w niepewności i sprawdzać jak na to zareaguje, wiele razy wzbudziła moje zainteresowanie i uwagę podczas rozmowy. Ale teraz nadszedł moment testu, który chyba nawet przebił moje wyobrażenia, mówiła, że nic co powiem, nie zrobi na niej wrażenia. A jednak to był jak strzał w dziesiątkę. Po prostu trafiona, zatopiona, widziałem, jak jej twarz robiła się już czerwona, a nie różowa, nawet nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Teraz wiedziałem, że i ona coś czuje, bo w końcu, dlaczego miałaby się tak speszyć po słowach gościa, który nie był w jej sferach zainteresowań. Nie wiem, czy to przez alkohol, czy może przez poczucie chwili, ale postanowiłem, przybić jej gwóźdź do trumny zawstydzenia.
- Ale wiesz, że... milczenie to.... przyzwolenie. - Szeptałem tak samo, jak chwile wcześniej i ustami musnąłem bardzo delikatnie szyje. - Itadakimasu. - Powiedziałem, trzymając usta milimetry od jej karku, po czym cmoknąłem czule bardzo krótko jej skórę. - Słodka. - Skwitowałem krótko i odsunąłem głowę, oblizałem ostentacyjnie wargi.
albo ją przed sobą stworzę
"Jest na to sposób, po prostu nie można ich stracić..."
- I to jest moja motywacja.. bo skoro już mam kilka takich osób.. to chcę być silna dla nich.. żeby ich chronić.. - wyjaśniła z lekkim uśmiechem. Sama nie wiedziała czemu mu o tym wszystkim opowiadała. Ale o dziwo czuła się na tyle swobodnie, aby się podzielić nawet tymi gorszymi wspomnieniami. Czuła poniekąd ulgę. Czuła że w ten sposób lepiej ją rozumiał, to było przyjemne uczucie.
"Czasami tak jest, uczucia i emocje potrafią uderzyć jak grom z jasnego nieba, z dnia na dzień."
- To ma sens.. choć czasami uczucia rozwijają się przez długi czas i człowiek nagle zdaje sobie sprawę z tego że druga osoba jest o wiele więcej warta niż z początku się wydawało.. - skomentowała z lekkim uśmiechem. - Mój kuzyn tak miał, koleżanka z dzieciństwa okazała się znaczyć o wiele więcej, gdy pojawił się nagle ktoś, kto się nią zainteresował jako kobietą.. - roześmiała się cicho pod nosem wspominając jak biedak na głowie stawał żeby jej nie stracić. - Szkoda że zorientował się trochę za późno.. - wzruszyła lekko ramionami. - Podobno często nie doceniamy tego co mamy, póki nie stracimy bezpowrotnie.. - skomentowała upijając kolejny łyk sake. Zastanawiała się przez chwilę jak Kama sobie radził. W końcu minął trochę ponad tydzień od ich zerwania. A ona jeszcze nie zabrała z jego posiadłości swoich rzeczy.
- Jeden krok przez próg.. tak.. czasami wystarczy po prostu się do kogoś odezwać.. - potwierdziła z lekkim uśmiechem. - Ale niestety czasami wystarczy trochę zbyt przerośnięte ego.. żeby wszystko zaprzepaścić.. - dodała po chwili. To był przecież główny powód: Ja ponad My.
- Ty egoistą.. nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić.. ale kto wie.. może kiedyś się przekonam w jakim kontekście egoistą jesteś.. - skomentowała z lekkim rozbawieniem w głosie.
- Jesteś okropny! Tylko mnie kusisz bardziej tym sparingiem.. a oboje wiemy że musi on poczekać do spotkania po tej wielkiej misji.. głupio by było się uszkodzić tuż przed wyruszeniem na odbicie Kioto.. najlepiej być w pełni sił.. sadysta.. - to mówiąc lekko go dźgnęła między żebra. Naprawdę chciała wiedzieć które z nich jest silniejsze.. które jest lepsze od drugiego. A jej ciekawość nie dawała jej spokoju. Był młodszy ale był facetem.. więc technicznie wszystko mogło mieć miejsce. Ciężko było określić jego możliwości po samym wyglądzie. W końcu każdy zabójca był ponad przeciętnym człowiekiem. Ciało każdego z nich było dobrze wyrzeźbione, Kagami nie był wyjątkiem. Nie jedna by się śliniła do niego w ubraniu a co dopiero w takim publicznym onsenie.
Zdążyła się przekonać już nieco bardziej o jego śmiałości. Był o wiele odważniejszy niż na pierwszym spotkaniu. Wtedy był grzeczny i ułożony. Jasne peszył ją komplementami, ale fizycznie nic nie kombinował. Nie tak jak teraz. Przez chwilę się zastanawiała czy go jakoś do tego sprowokowała. Przewijając w głowie swoje słowa i tego odpowiedź, po której się do niej zbliżył. Pozwalając sobie na o wiele więcej niż myślała że był w stanie. A teraz jak był tak blisko niej, zawstydzając ją szeptem, wpędzając ją w takie zakłopotanie że jedynie coś mruknęła w odpowiedzi. To nawet nie było słowo.
"Ale wiesz, że... milczenie to.... przyzwolenie."
Rozchyliła usta słysząc kolejne słowa szeptem. Dosłownie ją przyparł do niewidzialnego muru tą sytuacją. Wzdrygnęła się gdy musnął jej szyję ustami, ciepło rozlało się po ciele w mgnieniu oka od miejsca na skórze, gdzie przed chwila dotknął jej wargami.
"Itadakimasu."
- huh? - szepnęła zaskoczona tym słowem. "On chyba nie.." mruknęła w myślach nie wierząc, że posunie się o krok dalej. Ale to zrobił. - Yu.. - czuły pocałunek na wrażliwej skórze sprawił że wymruczała cześć jego imienia barwą głosu, której chyba jeszcze nikt nie słyszał. Komentarz jaki rzucił na koniec sprawił że ciężko było wytępić zawstydzenie. A gest z oblizaniem się sprawił że odwróciła wzrok w bok, czując przy tym jak gorąco zaczynało jej się robić będąc tak blisko niego. Jedyne czego nie potrafiła zrozumieć, to powodu dla którego to robił. Czy chciał jej coś udowodnić? Czy to była gra w pozory? Kto był śmielszy? - 1:0 dla ciebie.. - wyszeptała. - .. takich komentarzy jeszcze nie słyszałam w swoją stronę.. - przyznała pod nosem. Trzeba było mu przyznać że potrafił być bezczelny, ale chyba najgorsze było to że wcale jej to nie przeszkadzało, choć nie chciała się do tego przyznać sama przed sobą. Wmawiając sobie że to tylko takie żarty, że on to robił dla zabawy, droczył się z nią. A ją to przecież nie rusza! Kij że serce biło mocniej niż powinno a gorąc nie był wywołany tylko onsenem i sake. Niech się dalej oszukuje, póki sprawy nie zajdą za daleko, mogła sobie pozwolić na te drobne kłamstewka wobec siebie.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Uczucia to skomplikowana sprawa, można powiedzieć, że robią, co chcą i nie sposób ich okiełznać... No niestety, to nie jest prosta wojna, chyba nawet łatwiej jest walczyć z demonami, niż w pełni pojąć jak działają uczucia... No to faktycznie Twój kuzyn miał pecha, ale tak to już bywa. Czasami jednak przez krótkowzroczność nie widzimy pewnych rzeczy, czy sygnałów. A niestety niepielęgnowane i niepodsycane uczucie prędzej czy później zgaśnie... A ciężko jest docenić coś, z czego nie zdajemy sobie sprawy. - W tej sytuacji to ona była swoim kuzynem, nie wiedziała, że mi się podoba i coś do niej czuje. Oby tylko ona nie była podobna do kuzyna na tej płaszczyźnie, bo za jakiś czas, może sama znaleźć się na jego miejscu.
- Wiele rzeczy może to zniweczyć, ale to już trzeba się bardzo postarać albo udawać kogoś innego na początku, żeby tylko dopiąć swego. - Domyślałem się, o co mogło jej chodzić z tym egiem, ten koleś naprawdę chyba nie wiedział, co tracił, nie rozumiałem ludzi w związkach, którzy nie dostrzegali niczego więcej niż czubek własnego nosa. - Może niedługo się przekonasz na własnej skórze. - Mimika twarzy sugerowała grzecznego aniołka, ale spojrzenie zdradzało, że za tym wszystkim jest diabełek, a może nawet i demon. Bardzo lubiłem ją podpuszczać i się z nią droczyć, trzymać ją w niepewności. Obserwowanie jej jak się praktycznie wije z ciekawości, było szalenie przyjemne. Byłem nawet momentami mocno zaskoczony jej zaangażowaniem, czyżby mnie, aż tak lubiła?
- Ja... Ciebie? - Wskazałem palcem na siebie. - Niemożliwe, ja nie umiem kusić przecież. - Uśmiechnąłem się zadziornie do niej, udawałem niewiniątko, a przynajmniej próbowałem. Poczułem, jak mnie szturchnęła łokciem, coś tym razem ochoczo wyciągała do mnie swoje łapki. Chociaż wolałbym, żeby dotykała mnie dłońmi albo piersiami, to było bardzo przyjemne.
Usłyszałem, jak wymruczała kawałek mojego imienia z przyjemnością na języku, podczas tej krótkiej pieszczoty, Poczułem, że powoli wzbierało we mnie pożądanie, jakby ktoś nakręcał mnie coraz bardziej, nie wiedziałem tylko, jak długo zdołam się powstrzymywać, przed oddaniem się żądzy. Pozwoliła mi na to wszystko, nie stawiała opóru i jeszcze było jej przyjemnie, podczas tego pocałunku. Czyżby ona też do mnie coś czuła, czy może po prostu była ciekawa, dokąd to zawędruje.
Chyba najgorszy możliwy scenariusz, to gdyby robiła to, tylko po to żeby się odegrać na swoim byłym. Patrzyłem na nią z łagodnym uśmiechem na ustach ewidentnie z siebie zadowolony, gdy ona uciekła wzrokiem w bok. Może nie powinienem tego robić, może to za wiele dla niej i za szybko, przywołuje jej tylko smutne wspomnienia. Ale czułem, że postępowałem dobrze i widziałem jak i ona była z tego zadowolona, mimo że nie powiedziała tego otwarcie, to jej ciało sugerowało co innego, a nawet jeśli mi się zdawało, to nie powiedziała nie i nie zareagowała na to wszystko negatywnie. Trochę mnie zdziwił jej komentarz, nie wiedziałem, że w czymś rywalizujemy, ale skoro tak powiedziała, to postanowiłem trzymać się tego założenia.
-hmmm.... To jaką nagrodę mogę wygrać?... Chyba mam ochotę na dokładkę. - Spojrzałem na nią lubieżnie i znowu poruszyłem się w jej stronę, aby sprawdzić, jak na to zareaguje, jak na razie tylko badałem grunt. - To dobrze... Mam ich znacznie więcej w zanadrzu... - Powiedziałem, tajemniczo szepcząc do ucha. - A Twoje oczy z różem i czerwienią na policzkach... wyglądają, jak rozgwieżdżona niebo zachodzie słońca. - Wiem, że nie powinienem, ale nie mogłem się powstrzymać, przynajmniej nie zrobiłem niczego śmielszego i nie pomogłem jej wejść na mnie i zająć pozycję na górze.
albo ją przed sobą stworzę
Nie możesz odpowiadać w tematach