- Zaakceptował moją chęć szkolenia się w sztuce walki dopiero po śmierci Kiro.. dopiero po tym jak stoczyłam z nim pojedynek na miecze.. Nie miałam z nim szans wtedy.. ale walczyłam do upadłego.. dosłownie.. - pamiętała tamten dzień jakby miał miejsce wczoraj. - To był pojedynek o miecz mojego brata, ojciec powiedział że pozwoli mi go zatrzymać jeśli z nim wygram.. nie wygrałam.. ale parę dni po tym jak zaczęłam dochodzić do siebie, podarował mi go.. - sięgnęła po swój nichirin. - Poprosiłam mistrza miecza żeby wkomponował fragmenty miecza mojego brata w mój nowy nichirin. W ten sposób, zawsze jest przy mnie, zawsze nade mną czuwa.. to mój najcenniejszy dobytek.. - wyjaśniła uśmiechając się czule, odłożyła katanę ponownie na swoje miejsce i podniosła wzrok na chłopaka. - Wiem że on chce dla mnie jak najlepiej. Tak samo jak twoja mama chciała dla Ciebie.. to jest coś czego nie możemy im mieć za złe.. nawet jeśli są w błędzie co do naszego szczęścia.. wystarczy wtedy po prostu walczyć o swoją rację.. z czasem w końcu i oni ulegną.. - puściła mu oczko. Tak, Saiyuri była cholernie zawzięta i uparta. Wiecznie miała cel przed oczami i nie zamierzała się poddawać do póki nie zdobyła tego czego chciała.
- Ty okrutny i bezwzględny? Jakoś nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić.. - podparła policzek na dłoni wpatrując się w niego. - Powiedziałabym że jesteś.. miły, wyrozumiały, cierpliwy.. uczynny.. sumienny.. - wymieniła powoli, słowo po słowie z tym łagodnym uśmiechem goszczącym na jej ustach. Zachichotała cicho pod nosem. - Mogłabym powiedzieć coś jeszcze.. ale po co? Zachowam resztę dla siebie póki co.. - to mówiąc puściła mu oczko.
Poczuła drobną ulgę po jego słowach. W końcu nie czuła się z tym sama. Decyzja którą podjęła zdawała się być słuszna, z tego co mówił Kagami. - Mam nadzieje że nie mówisz tego tylko po to aby mnie pocieszyć.. - zagadała wpatrując się w niego z zaciekawieniem, jak by szukała potwierdzenia bądź zaprzeczenia swojej tezy odnośnie komentarza rudzielca.
"Ale to jego wina, że do tego dopuścił. Skoro pozwolił płomieniowi przygasnąć i nie podsycał go, jak należy, to może winić tylko siebie."
Rozchyliła lekko usta po tych słowach. Te słowa przyniosły odrobinę ulgi, nawet większej niż by się mogła spodziewać. - Napisałam do niego list.. ale nie otrzymałam nigdy odpowiedzi.. martwiłam się że coś mu się stało..ale.. ale wrócił z misji.. wydobrzał.. i.. nadal się nie odzywał.. pomyślałam wtedy że.. może potrzebuje trochę czasu po misji.. ale mijały kolejne tygodnie.. i.. - zamilkła na chwilę. -.. myślałam że może poznał kogoś innego na misji.. czy może po niej.. ale nadal czekałam aż się odezwie.. aż będziemy mogli porozmawiać szczerze twarzą w twarz.. wyjaśnić sobie wszystko.. cóż.. wyjaśniliśmy to co mieliśmy.. może nie jest nam dane być ze sobą tak blisko.. - kącik ust delikatnie drgnął po tych słowach.
- Faktycznie trochę mi lepiej po tej rozmowie.. trzymanie tego w sobie było męczące.. - westchnęła ewidentnie z ulgą i przeciągnęła się nieco bardziej.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Mhmmm. Ciekawe, czytasz ze mnie jak z otwartej księgi?... Jestem cierpliwy, poczekam na drugą część tej wyliczanki. - Zaśmiałem się delikatnie, czyżby znowu mnie kokietowała czy po prostu droczyła się? Ciężko powiedzieć, ale wyglądało, że wszystko idzie w dobrą stronę. Trzeba tylko pozwolić akcji płynąć, samo się wszystko wyklaruje i ułoży jeżeli nic z tego nie będzie, to niewiele będę mógł zrobić, ale nie zamierzam się poddawać do samego końca.
- Mówię szczerze, tak jak myślę i tak jakbym ja się zachował w takiej sytuacji. Trzeba mieć pewne priorytety i gdy napisałaś do mnie list, chciałem Ci na niego odpowiedzieć. Nie zrobiłem tego z powodu grzeczności, tylko szczerych chęci. - Uśmiechnęłam się szeroko i ukazałem jej swoje zęby. Chciałem, aby do mnie pisała i wysyłała listy, by chciała ze mną rozmawiać i przebywać blisko, spotykać się i dzielić szczęściem.
- Gówniarskie zachowanie i brak szacunku do drugiej osoby... Tak sie nie na zachowuje prawdziwy mężczyzna, przynajmniej tak mówił mi Ojciec w swoich złotych radach. Nieważne z jakim trudem przyjdzie Ci się mierzyć, zawsze musisz iść z podniesionym czołem jako mężczyzna... - skończyłem cytat chwilę wcześniej, bo potem Kiyoshi mówił. Kobiety nie lubią mięczaków co nie potrafią dać im poczucia bezpieczeństwa. - To dobrze... Jesteś zmęczona, chcesz żebym odprowadził Cię do pokoju? - Zapytałem z małą troską na ustach, nie chciałem przemęczać jej swoją osobą.
albo ją przed sobą stworzę
- Na drugą część wyliczanki? - roześmiała się szczerze. Przykładając dłoń do ust, żeby przytłumić chichot. - Ależ jesteś skromny Yui.. - dodała nie kryjąc rozbawienia w głosie. Lubiła tą jego arogancję, zapadał głęboko w pamięć przez to jaki był.
- Cieszy mnie to że tak myślisz. To było miłe, dostać odpowiedź zwrotną.. - skomentowała, zgarniając kosmyk za ucho. - Hayato miał swoje powody żeby milczeć.. - skomentowała nagle, pamiętała dokładnie co jej powiedział. Nie wiedziała czy była bardziej zła czy zawiedziona powodem jego milczenia. Rozumiała że ciężko przeżył tą misję z pożartym dzieckiem i matką. Wisteria, którą kazał posadzić wkoło domostwa nie była kaprysem, tylko kolejnym sposobem na chronienie ich. Tym bardziej była zła że nie dzielił się z nią swoimi obawami, tracąc wiarę we własne siły stawał się słabszy. I nie było w tym nic złego, każdy miał gorszy okres w życiu. Chciała być przy nim aby być jego skałą w takich momentach. Tyle że on jej nie chciał wtedy, więc czemu miała chcieć być blisko niego tylko w wybiórczych momentach?
"To dobrze... Jesteś zmęczona, chcesz żebym odprowadził Cię do pokoju?"
Pokręciła lekko głową na boki. - Nie jestem na tyle zmęczona żeby wracać do siebie, ale faktycznie przydałoby się odprężyć.. zwłaszcza po kolejnym, całym dniu ciężkich przemyśleń. - zaczęła powoli się podnosząc z maty tatami. Złapała za swój miecz, wsuwając go sobie za pas. - Co powiesz na Sake w Onsenie? - zaproponowała poprawiając się przed nim i uśmiechnęła się do niego miło. - Gorąca kąpiel, zimny alkohol i miłe towarzystwo to najlepsza kombinacja żeby się odprężyć.. - dodała po chwili. Poczekała aż chłopak się pozbiera ze swoimi rzeczami i powoli ruszyła stronę wyjścia z pomieszczenia.
- To jest naturalna kolej rzeczy, otrzymałem list. To na niego odpowiedziałem. Nie widzę innego rozwiązania w takiej sytuacji, nawet jeżeli ma się ten gorszy dzień czy coś innego. To i tak trzeba odpowiedzieć, żeby osoba, która go wysłała się nie martwiła. Nie można być egoistą, który patrzy tylko na czubek własnego nosa... Ten list poprawił mi bardzo humor i samopoczucie przed misją... Kto wie, może to dzięki niemu poszło mi tak dobrze. - Nie zamierzałem już więcej go kopać w tym momencie, już i tak powiedziałem wystarczająco. Powoli zaczynałem rozumieć, czemu jego własna siostra rzuciła się w otchłań i została demonem. Koleś myślał tylko o sobie, pewnie Katsu również nie odpisywał na list i nie poświęcał choćby grama swojego czasu. Dobrze, że Sai z nim skończyła, kto wie, w jaką depresję by ją wpędził prędzej czy później. Propozycja, która padła niezmiernie mnie ucieszyła, myślałem, że za chwile skończy się nasze spotkanie, ale blondynka miała ochotę je kontynuować i w dodatku dodać to tego alkohol i odrobinę negliżu.
- Bardzo chętnie skorzystam z tego zaproszenia, trochę relaksu na pewno nam się przyda. A chyba nawet byłoby to bardzo wskazane po naszych misjach.- Uśmiechnąłem się szeroko, wstałem, zabrałem swoje rzeczy i ruszyłem za kobietą. Czyżby los mi sprzyjał, wszystko szło całkiem gładko, tak jakby ktoś prowadził mnie za rękę.
Yuichiro & Saiyuri z tematu.
albo ją przed sobą stworzę
"Nie mam pojęcia kim jest ten Tachibana. Ale... nie każde z pozoru dobre serce jest czyste. Nie każda pomocna dusza robi to dla samej chęci pomocy"
- Co do Shotaro.. to dobra osoba.. może pochodzi z prestiżowego rodu.. ale.. on nie jest jak reszta.. jest uprzejmy, pomocny.. po prostu dobry.. - powiedziała wyjmując deskę, nóż i większą misję. - Czy.. ty masz jakiś bliższych znajomych w korpusie Tatsu? - spytała z czystej ciekawości zanim zabrała się za krojenie na mniejsze kawałki pieczarki.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Wzrok Tatsu popadł w wyraźne zdumienie, kiedy Suki sięgnęła sama po fartuch:
- Umiesz... gotować? - odparła z lekkim zaskoczeniem w głosie dodając - Myślałam, że samuraje trzymają się z daleka od takich kuchennych rzeczy. Jakby wiedza o korzystaniu noża kuchennego była dla nich obca.
Wiedziała jednak doskonale, że w tej kwestii nie różni się ani trochę od swojego typowo samurajskiego obrazu. Nigdy nie miała możliwości nauczyć się tej formy sztuki. A suchy prowiant, woda i okazyjne herbaty stanowił podstawę jej diety w terenie. Praktycznie ostatnio zaczęła się lepiej odżywiać, gdy lekarz wymusił na nią "lepszą" dietę.
Nie potrafiąc się odnaleźć w tym miejscu, stała niczym cień za Suki do czasu, kiedy poprosiła ją o pomoc:
- Makaron to warzywo? A te grzyby... na pewno nie są trujące? - zapytała neutralnym tonem głosu podnosząc lewą rękę wysoko do góry pojemnik. Gdy rękaw ubrania opadł lekko w dół odsłonił na parę sekund kilkucentymetrową bliznę. Powstałą wyraźnie po silnym poparzeniu.
Odłożywszy pojemnik przed Suki podparła się tylną częścią ciała o blat stołu, słuchając z rękami zaciśniętymi na ramionach monologu łowczyni:
- Jednak nie po to ci rzemieślnicy stworzyli te ubrania, by je ściągać, gdy dochodzi do walki. - odparła niewzruszona mówiąc - To że dla nich jedyną wstydliwą rzeczą jest to co mają między nogami nie oznacza raczej, że będą mieli gorsze czucie. Zresztą, może to tylko kwestia nastawienia i myślenia. Jeśli ci rozbierający idioci myślą, że może im to ubranie przeszkadzać to będą je ściągać. Chociaż nie zdziwiłabym się, gdyby niektórzy nie ściągali je tylko dlatego, że im przeszkadza. A dla jakiegoś personalnego wyzwania, narobienia sobie blizn na pokaz lub... typowo samurajskiego sposobu na podryw.
Ostatnie słowa wywołały drobne zaczerwienienie na jej twarzy, o którym dalej nie miała pojęcia. To które miała na sobie Suki nie wywołało na Tatsu zbyt dużego zaskoczenia. W końcu skoro jest przybraną córką samurajów, dalej musi być niewinna w tych sprawach.
- Jeśli ten Shotaro jest zabójcą i jest szczera, jak twierdzisz. To ta dobroć... może niestety łatwo umrzeć. - odparła z kompletnie pozbawionym emocji głosem - Demony nie czują dobroci, ani sumienia. Są w stanie wykorzystać każdą ludzką słabość, by osiągnąć swój sukces. Jakby ich nie możliwe do powstrzymania moce nie były dla nich zbyt dużą przewagą.
Westchnęła lekko pod nosem, a jej kamienna postura zdawała się być lekko bardziej ponura niż zwykle:
- Nie mam zbyt wiele osób, które nazywałabym bliskimi. - schyliła lekko głowę w dół mówiąc - Izanami-sama krąży nad nami każdego dnia, gdy jesteśmy w terenie. Nie znamy dnia, kiedy zamiast tych, co przed nią uciekają jej wyrokiem będzie zabranie któregoś z nas. A wtedy otoczymy żałobą każdego, kto jest nam bliski.
Powiedziała tą gorzką prawdę bez żadnego żalu i smutku. Głosem, w który był chłodny niczym lód. Jakby mówiła najbardziej gorzką prawdę. Której ani trochę się nie bała.
- Jedyną osobą, którą określiłabym tym mianem jest łowczyni wody Yenna. Jest to łowczyni wody... niby z prestiżowego rodu. Jednak ma typowe samurajskie problemy, które utrudniają jej posługę. - odparła ze spokojem obracając się w kierunku Suki - Bo chodzi ci o przyjacielską bliskość. A nie o taką, co niektórzy muszą obwieszczać nocami? Jakby byli nieświadomi, że ktoś ich słyszy, przez te niezbyt grube ściany?
Tym razem czerwień nie zawitał ani trochę na jej twarzy, ustępując lekkiemu gniewowi. Wyraźnie skierowanego do każdego, kto zakłócał jej spokój nocami.
Skinęła lekko głową w odpowiedzi na pytanie jakie padło z ust zabójczyni. - Umiem zrobić kilka dań, może nie są jakieś wybitne.. ale syte i smaczne.. - odpowiedziała nagle dochodząc do wniosku że jeszcze nigdy nie gotowała nic dla nikogo poza sobą czy przybranymi rodzicami. I jak tak się zastanowiła nad ich pochwałami, to zrozumiała że nawet gdyby jedzenie nie było zbyt dobre, to pewnie nie chcieliby zranić jej uczuć. - ..a przynajmniej mi smakuje.. nigdy nie gotowałam dla kogoś spoza.. domu.. więc.. będziesz pierwsza.. - lekko poczerwieniała, sunąć palcem po poliku w nerwowym geście. Po czym wróciła do przygotować wszystkiego.
Zachichotała na obelgę rzuconą w kierunku samurajów nie umiejących posługiwać się nożami kuchennymi. Sama obróciła trzymane ostrze w dłoni kilka razy zanim zabrała się do siekania pierwszego warzywa. - To byłoby dość zabawne.. gdyby samuraj potrafił posługiwać się kataną, czy tanto ale nie radził sobie z nożem kuchennym.. - powiedziała nie kryjąc rozbawienia w głosie. Ale nie było w jej głosie szydery ze słów nowej koleżanki. Podobały jej się te komentarze odnośnie innych, zdawała się być taka prawdziwa i szczera.
Radosny uśmiech na ustach białowłosej ani na chwilę nie zniknął z jej niewinnej buźki. - O! To, to.. to obok.. tak to! - pokierowała wyższą dziewczynę gdy przegrzebywała pojemniki na wyższej półce. - Nie martw się, wszystko co tu znajdziemy jest zdrowe i w sam raz do zjedzenia. Jak chcesz to możemy razem zrobić posiłek.. - powiedziała wręczając nóż Tatsu i układając go w jej dłoni tak aby wygodnie jej się kroiło wszystko. Podsunęła kolejne warzywo i układając jej dłoń na cukinii poprowadziła jej dłonią tak aby powoli i spokojnie kroiła warzywo. Pokazała wielkość i kształt jaki był potrzebny. - Na spokojnie, nie musisz się z tym spieszyć. - powiedziała nalewając do garnka wodę i rozpaliła palenisko pod nim żeby woda powoli się gotowała.
Słuchała z uwagą tego co mówiła zabójczyni na temat negliżujących się zabójców. Zaśmiała się na końcu. - .. dla podrywu? Nie widzę powodu do tego nadal.. w końcu członkowie korpusu są bardzo dobrze zbudowani.. co widać nawet przez ubranie.. czy myślisz że robią to dlatego że lubią się chwalić swoim ciałem? - widziała róż na polikach Tatsu i sama czuła lekkie ciepło na swojej buzi, to się dobrały dwie dziewice i gadają o rozbierających się zabójcach. Posoliła zbliżającą się do wrzenia wodę i gdy ta zaczęła bulgotać włożyła do niej makaronu mającego starczyć na dwie porcje.
"Jeśli ten Shotaro jest zabójcą i jest szczera, jak twierdzisz. To ta dobroć... może niestety łatwo umrzeć."
- Nie wydaje mi się.. Poznałam go przypadkiem w młodości.. na długo zanim trafiłam do korpusu.. i już wtedy był taki.. a teraz ostatnio.. tylko mnie upewnił w tym że się nie zmienił.. - gdy o nim mówiła głos zdawał się być zmieniony. Pobrzmiewała w nim nutka czułości i ciepła. Co dziwne tylko gdy o nim mówiła. Sama nie była w stanie tego usłyszeć, dla niej jej głos brzmiał cały czas tak samo. Ale dla kogoś z tak wyczulonym słuchem różnica w wypowiedziach była niczym wyrwa między niebem a ziemią.
"Nie mam zbyt wiele osób, które nazywałabym bliskimi"
Spojrzała na zabójczynię gdy to powiedziała, łapiąc przez gruby materiał garnek i odcedzając wodę z makaronu, odstawiła go na bok. - .. ja też nie mam zbyt wielu takich osób, ale.. przyjemnie mi się z Tobą rozmawia.. i bardzo cię polubiłam.. za twoją szczerość i otwartość.. więc.. możesz być mi bliska.. - obdarowała ją ciepłym uśmiechem zanim sięgnęła po pierś z kurczaka i najpierw dobrze ją obmyła a po chwili zaczęła kroić na mniejsze kawałki.
"Bo chodzi ci o przyjacielską bliskość. A nie o taką, co niektórzy muszą obwieszczać nocami? Jakby byli nieświadomi, że ktoś ich słyszy, przez te niezbyt grube ściany?"
I Suki strzeliła buraka na końcówkę wypowiedzi. - Umm.. w .. w sumie.. k.. każdą..bliskość.. n.. nie oceniam.. cieszyłabym się dla ciebie jeśli masz chłopaka.. - wymamrotała skupiając całą swoją uwagę na krojeniu mięsa.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
"Czemu Suki zdecydowała się przygotować posiłek dla osoby, którą zna zaledwie kilkadziesiąt minut?"
- A ja nie jestem żadnym smakoszem. - odparła z lekko przekolorowaną powagą w głosie starając się ukryć całkowicie pod swoją kamienną posturą ten dziwny irracjonalny strach. Z powodu tak idiotycznej rzeczy.
"To byłoby dość zabawne.. gdyby samuraj potrafił posługiwać się kataną, czy tanto ale nie radził sobie z nożem kuchennym"
- Jednak prawdą jest za pewno to, że żaden mężczyzna z rodu samurajskiego, nie trudzi się gotowaniem? - odparła lekko pytającym tonem głosu. - Jedyny... który odpowiedział mi na to pytanie swoimi ruchami, prawie sobie obciął palce przy krojeniu jakiejś marchewki.
"Szkoda, że nie było wtedy w okolicy żadnego demona..."
Rzekła do siebie w myślach czując dziwny chłód w sercu. Na sam fakt, pomyślenia o niegdyś bliskiej jej osobie.
Propozycja wspólnego gotowania, ponownie wyrwała Tatsu z kamiennej postury:
- Ja... nie mam... poj- - zdążyła jedynie rzec nim Suki włożyła jej nóż do ręki i zaczęła kierować ją w kierunku cukinii.
- Jest jakaś różnica, czy to się pokroi, a nie zmiażdży? - zapytała wpatrując się wyraźnie w ruchy, jakie pokazywała jej białowłosa. Miała przecież znacznie większe doświadczenie w tym drugim, aniżeli w tym pierwszym. Częściej miażdży demona, a nie go kroi. - Na pewno byłoby znacznie szybciej...
" .. dla podrywu? Nie widzę powodu do tego nadal.. w końcu członkowie korpusu są bardzo dobrze zbudowani.. co widać nawet przez ubranie.. czy myślisz że robią to dlatego że lubią się chwalić swoim ciałem?"
Czerwień powoli schodziła z twarzy Tatsu, wzruszając lekko ramionami mówiąc:
- Wszystko zależy od tego, jak szybko założą coś na siebie po walce. A jako iż w większość z nich nie jest w stanie założyć jej podobnie po idiotyzmie jakim popełnili... Tacy często proszą, by coś im zabandażować na ich półnagim ciele.
Nie wydaje mi się.. Poznałam go przypadkiem w młodości.. na długo zanim trafiłam do korpusu.. i już wtedy był taki.. a teraz ostatnio.. tylko mnie upewnił w tym że się nie zmienił...
Czuła pewną słodycz w jej głosie. Ciepła i czułości... Słyszała za dużo razy tego typu głos. By nie wiedzieć, co to może oznaczać. I jak wiele zła i nieszczęść emocje z nim związane mogą jej przynieść:
- Kiedy jeszcze byłaś na ulicy, czy kiedy już byłaś adoptowaną córką samuraja? - zapytała z lekką powagą w głosie - I z jakiego rodu on pochodzi?
Mogłaby zapytać ją bezpośrednio, czy się w nim kocha, nie bawiąc się w żadne podchody. Jednak, czy powinny ją obchodzić rozterki sercowe nowopoznanej osoby? Musiała sobie odpowiedzieć na to pytanie, nim zacznie iść bardziej agresywnie w tym kierunku...
Kolejne słowa Suki spotkały się z kompletną ciszą ze strony ciemnowłosej łowczyni. Tatsu chciała za wszelką cenę uznać je za kłamstwo. Znaleźć jakikolwiek powód, dzięki któremu mogła uznać to za jakiś żart. Wiedziała jednak doskonale, że to kłamstwem nie jest. I nie miała kompletnie pojęcia, jak na to odpowiedzieć...
- Czy... taka krótka rozmowa to nie za mało, by stwierdzić, że ktoś jest szczery i otwarty?
Wiedziała doskonale, że to tylko prowizoryczna prawda. Sama jej obecność w korpusie to jedno wielkie kłamstwo. Zaś powód jej posługi jako zabójczyni powinien pozostać zamknięty na amen. Miała wręcz wrażenie, że ujrzenie przez wszystkich prawdy z tej nocy, byłoby największym cierpieniem, jakie mogłoby ją spotkać. Na które być może najszczerzej zasługiwała... Jednak bała się, czy nie zakończy to zbyt szybko jej posługi cierpienia...
- Znasz mnie w końcu z godzinę i nie wiesz o mnie niemal nic... To nie ma żadnego sensu... - powiedziała niemal do siebie, pomimo iż jej głos był wyraźnie słyszalny.
Umm.. w .. w sumie.. k.. każdą..bliskość.. n.. nie oceniam.. cieszyłabym się dla ciebie jeśli masz chłopaka..
Tatsu zmrużyła lekko oczy w wyraźnym osłupieniu, zastanawiając się, czy przypadkiem się nie przesłyszała:
- Czemu stanie się czyjąś nocną przyjemnością, chwilową ucieczką i trofeum miałoby być dla kogoś życzącego mi dobrze powodem do radości?
- To tym bardziej się chyba dogadamy.. ale chcę żebyś była szczera.. jak ci nie będzie smakować to pójdziemy zjeść coś innego.. - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. Czemu chciała coś w ogóle ugotować dla nowej znajomej? Dlaczego miałaby tego nie chcieć zrobić? Nie było to nic nadzwyczajnego, to nie tak że poświęcała coś poza swoim czasem. Przeniosła spojrzenie na twarz swojej koleżanki.
- Jesteś tego absolutnie pewna? - spytała z lekkim uśmiechem, nieco tajemniczym jak na nią. Uśmiechała się ciepło przypominając sobie jak Shotaro poczęstował ją zupą, którą sam zrobił w opuszczonej chacie. Była nawet smaczna. - Jak ktoś jest samurajem wcale nie znaczy że musi mieć dwie lewe ręce do czegoś co nie jest jego specjalnością.. ludzie mają różne pasje.. więc pewnie znalazłoby się kilku panów z samurajskich rodów, którzy całkiem dobrze gotują.. - skomentowała. To nie tak że broniła wszystkich, ale też niesprawiedliwością byłoby wrzucanie wszystkich do jednego worka.
"Jest jakaś różnica, czy to się pokroi, a nie zmiażdży?"
- Jak będziemy stare to możemy jeść papkę.. ale jesteśmy jeszcze młode więc dobrze jest cieszyć się pełnym uzębieniem.. nie sądzisz? - spytała z lekkim rozbawieniem w głosie.
"Wszystko zależy od tego, jak szybko założą coś na siebie po walce. A jako iż w większość z nich nie jest w stanie założyć jej podobnie po idiotyzmie jakim popełnili... Tacy często proszą, by coś im zabandażować na ich półnagim ciele."
- Nie dziwi mnie że zostają ranni jak biegają prawie że nago.. - westchnęła cicho pod nosem. Oczywiście że pomogłaby drugiemu zabójcy w opatrunku jak sam nie byłby w stanie sobie poradzić. To nawet nie było jej miejsce żeby oceniać drugą osobę czemu się rozbiera na polu walki, sama uważała to za idiotyzm, dla niej byłoby to zbyt krępujące żeby tak w środku potyczki nagle się rozbierać. Wzdrygnęła się na myśl co jej towarzysze by o niej pomyśleli, aż spaliła się cała czerwienią ponownie. Wyjęła patelnię i ustawiła nad paleniskiem. Trochę tłuszczyku i po chwili wrzuciła kawałki kurczaka, drewnianymi, długimi pałeczkami, przerzucając mięso z miejsca na miejsce żeby się nie przypaliło.
"Kiedy jeszcze byłaś na ulicy, czy kiedy już byłaś adoptowaną córką samuraja?"
- Jak już byłam adoptowana.. choć nie wiedział kim byłam gdy mi pomagał.. zaproponował po wszystkim że nie odprowadzi do domu.. odstawił mnie pod same drzwi.. był na prawdę bardzo miły.. dobrze wychowany.. nie chciał nic w zamian za pomoc.. - nie potrafiła panować nad barwą głosu gdy o nim mówiła, nie wiedziała że ta się zmieniała w jakiś specyficzny sposób gdy mówiła i myślała o Shotaro. Podniosła wzrok na Tatsu gdy spytała o ród.
- Tachibana.. - powiedziała z uśmiechem. - Jeden z najbardziej wpływowych rodów w całej Japonii. - dodała po chwili. Zdjęła patelnię z ognia gdy mięso było dobrze podsmażone. - Wsypiesz do patelni tych warzyw co pokroiłaś? - spytała grzecznie czekając aż Tatsu spełni jej prośbę i po tym wrócił nad palenisko, smażąc wszystko ze sobą. - Na blacie obok tej misji jest buteleczka z sosem, możesz trochę polać po jedzonku.. - poprosiła zajęta trzymaniem patelni i mieszaniem jej zawartości pałeczkami. W końcu robiły jedzonko razem.
"Czy... taka krótka rozmowa to nie za mało, by stwierdzić, że ktoś jest szczery i otwarty?"
- Sprawiasz takie wrażenie, dlaczego miałabym nie zawierzyć że właśnie taka jesteś? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, uśmiechając się bardzo miło do zabójczyni z oddechem kamienia.
"Znasz mnie w końcu z godzinę i nie wiesz o mnie niemal nic... To nie ma żadnego sensu..."
Przez chwilę milczała po jej słowach. Widząc że jedzenie było prawie gotowe podeszła po makaron i dorzuciła go do reszty, solidnie ale powoli mieszając ze sobą wszystko co było w patelni. - Ile trzeba spędzić z kimś czasu żeby wyrobić sobie o nim dobre zdanie.. albo jakąkolwiek opinię o tej osobie? Całe życie? Może parę lat? Miesięcy? Jedną wspólną noc? Jedną godzinę? - mówiła ze spokojem w głosie. - Nie ważne ile czasu komuś poświęcamy, nigdy nie poznamy go do końca.. do póki on sam się nie da poznać.. czasami zamienisz z kimś parę słów a czujesz jakbyście się znali całe życie.. albo.. znasz kogoś latami.. i ostatecznie okazuje się że nie znasz tej osoby w ogóle.. że jest kimś innym niż myślałaś.. - trochę trwał ten jej filozoficzny monolog.
- Czuję się przy tobie swobodnie, miło mi się z tobą rozmawia.. nie ma znaczenia ile się znamy.. ile o sobie jeszcze nie wiemy.. na wszystko przecież przyjdzie czas jeśli obie zdecydujemy się rozwijać tą znajomość.. chyba nie ma nic złego w tym że ktoś chce się z Tobą przyjaźnić.. prawda? - spojrzała na kobietę z zaciekawieniem. W końcu mogła zaprzeczyć wszystkiemu i wyjść stamtąd. Podeszła do blatu z jedzeniem i rozłożyła po równo na talerze. Wzięła pałeczki i podała jedną porcję koleżance.
- Nie chodziło mi w ten sposób.. bardziej myślałam o kimś kogo darzy się miłością.. a nie tylko zaspokojeniem fizycznych potrzeb.. powinno się cieszyć z ze szczęścia posiadania kogoś takiego.. tak mi się wydaje.. - trochę się zamotała nieco się czerwieniąc. Tatsu trochę ją zaskoczyła tym pytaniem.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Tatsu kiwnęła jedynie lekko głową, dając wyraźnie znak że zrozumiała. Miała drobne wrażenie, że ta szczerość może okazać się szkodliwa. Jednak nie przywykła kłamać w tak prostych sprawach. Szczególnie takich, w których nie widziała powodów by kłamać.
"Jesteś tego absolutnie pewna?"
- Jakbym nie była pewna, to już dawno opuściłabym tą kuchnie. - odparła prosto składając ręce na piersi. - Jeśli gotowanie jest pasją niektórych z nich to byłabym ostatnią osobą, która chciałaby cokolwiek od nich spróbować. Nie jem potraw z rzeczy, które pierwszy raz widziałem na oczy...
"Dla smaku dodadzą jakieś dziwne zioło i okaże się to pewnie czymś na rozwodnienie, wymioty, czy inny chory efekt... Typowe samurajskie sztuczki..."
Sama miała pewne obawy co do tych grzybów, które Suki nie dawno kroiła. W końcu ponoć według mnichów one są najbardziej zjadliwe i trujące. Jednak z drugiej strony... gotuje również dla siebie... Zatrułaby wtedy również siebie. Chyba, że ma jakąś odtrutkę, którą wypije, gdy tylko każda z nich pójdzie w swoją stronę.
"Jak będziemy stare to możemy jeść papkę.. ale jesteśmy jeszcze młode więc dobrze jest cieszyć się pełnym uzębieniem.. nie sądzisz?"
Ponownie kiwnęła głową zabierając się w ciszy za energiczne krojenie tej cukinii. Chcąc mieć jak najszybciej za sobą tą czynność, jednocześnie chcąc to zrobić w miarę dobrze.
"Nie dziwi mnie że zostają ranni jak biegają prawie że nago..."
- Dlatego jeśli mam pewność, że nie wykrwawią się na śmierć, niech ci idioci sami się bandażują. Może za którymś razem nauczą się, że nie powinni ganiać nago po polu bitwy.
Pod tym względem Tatsu była bewzględna. Świadoma, że każdy za swoje błędy musi płacić. Choć i tak uważała, że samodzielne bandażowanie to i tak słaba kara za taką głupotę. Powinni się cieszyć, że Izanami-sama nie zawsze kieruje się głupotą w swych osądach.
Tatsu zamknęła na chwile swe oczy wsłuchując się uważnie w słowa Suki na temat Tachibany. Delikatnie kontynuując krojenie cukinii skupiła się na głosie białowłosej. Nie mając teraz, ani trochę wątpliwości co do emocji w nich zawarty...
- Tak już wrzucam. - rzekła otwierając swe oczy i wrzucając starannie do garnka jego zawartość - Wiesz, że z tego nic nie wyjdzie. - odparła poważnym głosem mówiąc - Jeśli Tachibana to tak ważny ród to jego krewni na pewno nie pozwolą się wżenić w niego komuś... kto żył na ulicy.
Mówiąc to sięgnęła po sos wąchając wpierw jego zawartość mówiąc:
- Wiesz z czym on jest? - zapytała jak gdyby nigdy nic i jeśli słowa Suki pokrywała się tym co zwąchała zamierzała dodać jego niewielką ilość do posiłku.
"Sprawiasz takie wrażenie, dlaczego miałabym nie zawierzyć że właśnie taka jesteś?"
Schyliła lekko głowę w dół starając się, by cisza była wyraźną odpowiedzią na to pytanie. Powinna jej powiedzieć, że
rozmawia z największą kłamczuchą w Yonezawie. Jednak... nie była kompletnie w stanie wypowiedzieć prawdy. Którą zakopała parę lat temu.
- Sam fakt, że nie jestem w stanie odpowiedzieć ci na to pytanie szczerze. - rzekła cicho - Świadczy o tym, że jestem nie szczera.
Słuchała monologu Suki dalej kryjąc swą twarz pod swoją kasą. Zastanawiając się szczerze nad powodem dla którego stara się trzymać ludzi na dystans.
"Bo na to szczerze nie zasługuje..."
Nie zasługiwała na to, by z kimś się mocno przyjaźnić. Nie zasługiwała na to, by ktoś po niej płakał, gdy przyjdzie jej umrzeć. Zasługiwała na śmierć w najbardziej brutalny sposób, stając się karmą dla demona. Oraz, by cierpieć jak najdłużej walcząc w wojnie, która nie skończy się za jej życie.
Jednak czuła, że w głębi jej duszy jest być może znacznie prawdziwszy powód. Powód do którego istnienia nie chciała się przyznać, jednak czuła jego istnienie. Nie chciała ponownie popełnić tego samego błędu. Jaki skazał ją na tą posługę. A nie popełni go... jeśli będzie trzymała każdego na dystans.
Po zakończeniu monologu Suki, ciemnowłosa wzięła głęboki wdech starając się przywołać do porządku, dzięki technikom całkowitej koncentracji:
- Nie mam żadnego doświadczenia w posiadaniu jakichkolwiek przyjaciół. Zanim wstąpiłam do korpusu byłam córkom grabarza żyjącą na odludziu. Widywałam ludzi jedynie z daleka.
Podnosząc głowę rzekła stanowczym głosem:
- Dlatego jeśli tak bardzo chcesz zostanę twoją przyjaciółką. Ale nie licz, że będę jakoś specjalnie milsza dla ciebie, czy też mniej szczersza jak próbujesz to ubrać w słowa.
Czuła, że wyraźnie może tego pożałować. Mimo to te swobodne rozmowy z Suki... były dość przyjemne. Miała wrażenie, że nie powtórzy błędów z przeszłości. Będąc bogatsza o wieczną pokutę jaką sobie będzie zadawać... Oraz wiedząc, że jeśli ponownie się powtórzy. Swe życie obdarzy jeszcze większym cierpieniem, niż przeżywa teraz.
"Nie chodziło mi w ten sposób.. bardziej myślałam o kimś kogo darzy się miłością... a nie tylko zaspokojeniem fizycznych potrzeb.. powinno się cieszyć z ze szczęścia posiadania kogoś takiego... tak mi się wydaje..."
- Dopóki nie zeżre go demon i będziesz płakała po nocach. - odparła biorąc swoją porcję jedzenia - Nie czuję chęci i ochoty, by szukać kogoś do jednego i drugiego. Swoje w swoim życiu...
Ugryzła się w język nim dokończyła zdanie. Wiedząc, że jeśli by je dokończyła rozmowa mogłaby pójść w kierunku, który będzie żałować. Szczególnie, jeśli któreś z gumowych uszy Yonezawy ich podsłuchuje.
"Nie jem potraw z rzeczy, które pierwszy raz widziałem na oczy..."
- huh.. - mruknęła zaciekawiona jej wypowiedzią. Zastanawiała się czy to coś na kształt problemu z zaufaniem, który i białowłosa miała. Nie miała zamiaru wybijać z głowy Tatsu tego myślenia, skoro dzięki temu czuła się swobodnie, to po co zmieniać jej nastawienie. Sama Hayamiri nie lubiła jak ktoś ją do czegoś zmuszał, albo na siłę próbował przekonać ją do swoich racji. Przy czym szanowała opinie drugiej osoby na tyle żeby nie próbować jej na siłę zmieniać. Co najwyżej mogła coś delikatnie zasugerować jak uważała że ktoś działa na swoją własną szkodę.
"Dlatego jeśli mam pewność, że nie wykrwawią się na śmierć, niech ci idioci sami się bandażują. Może za którymś razem nauczą się, że nie powinni ganiać nago po polu bitwy."
Przytaknęła jej lekkim skinieniem głowy. Rozumiała czemu Tatsu miała takie podejście, sama go nie byłaby w stanie praktykować chyba w tak szorstki sposób, ale rozumiała intencje zabójczyni kamienia. - Najgorsze jest to że pewnych zachowań nie da się wytępić z kogoś, nie ważne jak długo by mu się nie tłukło do głowy odpowiedniej wiedzy.. - skomentowała z lekką rezygnacją w głosie.
"Wiesz, że z tego nic nie wyjdzie."
Przeniosła wzrok na Tatsu, lekko zmieszana jej słowami. - .. z czego nic nie.. - wymamrotała, urwana w połowie przez kontynuującą swoją wypowiedź czarnowłosą.
"Jeśli Tachibana to tak ważny ród to jego krewni na pewno nie pozwolą się wżenić w niego komuś... kto żył na ulicy."
Rozchyliła lekko usta zaskoczona konkluzją zabójczyni odnośnie Shotaro. - Ale ja.. ja nigdy nie.. - poczerwieniała, odwracając wzrok w bok. Owszem podobał jej się zabójca pioruna, ale ani przez chwilę nie pomyślała że coś więcej by z tego wyszło. Spuściła lekko głowę w dół "..nie wiem o czym mówisz.." to chciała powiedzieć na głos. Chciała zaprzeczyć temu że coś czuje do członka rodu Tachibana. Przygryzła dolną wargę, nie chciała okłamywać kogoś kto zdawał się być z nią szczery. - .. wiem.. - szepnęła ciszej i podniosła na nią wzrok. Na twarzy gościł wymuszony, delikatny uśmiech. - Znam swoje miejsce w społeczeństwie.. Gdyby nie fakt że oboje jesteśmy zabójcami.. nigdy byśmy na siebie więcej nie trafili.. i nawet jeśli w korpusie jesteśmy sobie równie.. to w rzeczywistości nigdy nie będziemy stali na tym samym szczeblu.. On zawsze będzie samurajem z jednego z najpotężniejszych rodów a ja zawsze będę tylko przybłędą, przygarniętą z litości przez dobrych ludzi.. - mówiła cicho ale ze spokojem. - .. ale nadal.. pomimo tej świadomości.. ciężko jest o Nim zapomnieć.. - szeptała dalej wpatrując się w Tatsu. - Co mnie zdradziło..? - spytała wpatrując się w nią z ciekawością wymalowaną w oczach.
- Sos sojowy.. - odpowiedziała już nieco mniej sztucznie się uśmiechając.
"Sam fakt, że nie jestem w stanie odpowiedzieć ci na to pytanie szczerze.... Świadczy o tym, że jestem nie szczera."
Zerknęła na nią znad garnka w którym robiła ich potrawę. - Ale nie odpowiedziałaś mi na to pytanie.. więc nie jesteś też fałszywa.. - skomentowała ze spokojem w głosie. - Pewnie jak każdy masz swoje sekrety, którymi nie chcesz się z nikim dzielić.. rozumiem to.. ja też niechętnie wspominam pewne sytuacje z mojej przeszłości.. nie mówię o nich.. ale to nie znaczy że one znikną tylko dlatego że sobie tego życzę.. - kontynuowała ze spokojem w głosie.
"Nie mam żadnego doświadczenia w posiadaniu jakichkolwiek przyjaciół. Zanim wstąpiłam do korpusu byłam córkom grabarza żyjącą na odludziu. Widywałam ludzi jedynie z daleka."
- Może to małe pocieszenie, ale ja też nie mam przyjaciół.. dopiero zaczynam się otwierać na innych. - zaczęła lekko zakłopotana tym faktem.
Wpatrywała się w nią przez chwilę zastanawiając się jak ciężkie musiało być jej życie przed korpusem, skoro dostała informację o izolacji społecznej. Teraz wiele rzeczy nabierało sensu. Całe jej dosadne podejście do życia i norm, według inni cały czas żyli. Nie komentowała jednak tego, jak Tatsu będzie chciała się otworzyć bardziej to chętnie jej wysłucha, ale póki co nie naciskała na nią w żaden sposób.
"Dlatego jeśli tak bardzo chcesz zostanę twoją przyjaciółką. Ale nie licz, że będę jakoś specjalnie milsza dla ciebie, czy też mniej szczersza jak próbujesz to ubrać w słowa."
Po tych słowach czarnowłosa widziała jak na twarzy Suki zawitał szczery, promienny uśmiech. - Bardzo mnie to cieszy.. jedyne czego chcę, to abyś była po prostu sobą. Chcę żebyś czuła się przy mnie równie swobodnie co ja przy tobie.. - powiedziała z zadowoleniem w głosie, ciesząc się jak małe dziecko z lizaka. Jej pierwsza przyjaciółka!
"Dopóki nie zeżre go demon i będziesz płakała po nocach."
"Nie czuję chęci i ochoty, by szukać kogoś do jednego i drugiego. Swoje w swoim życiu..."
Zerknęła na nią podchodząc do stolika i siadając przy nim postawiła miskę z jedzeniem przed sobą, składając dłonie w geście podziękowania za posiłek zanim złapała za pałeczki w lewą dłoń i nabierając nieco makaronu z warzywami w nie, zbliżyła do ust lekko dmuchając na gorący posiłek. - Rozumiem.. jak tak na to patrzeć.. to lepiej się po prostu z nikim nie wiązać.. żeby zaoszczędzić złamanego serca.. - skomentowała biorąc do buzi odrobinę jedzenia.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
"Najgorsze jest to że pewnych zachowań nie da się wytępić z kogoś, nie ważne jak długo by mu się nie tłukło do głowy odpowiedniej wiedzy.."
- Z tym się nie zgodzę. - rzekła z wyraźnym chłodem dodając - Śmierć wyucza każdego ze wszystkiego i jest Ona w stanie nauczyć więcej, niż jakikolwiek Hashira. Dla ich dobra, lepiej żeby była to ich, a nie czyjaś. Bo wtedy nie wybaczą tego sobie do końca ich życia.
Zamknęła swe oczy biorąc głęboki wdech powietrza. Mimowolnie powracając swoimi wspomnieniami do każdej lekcji udzielonej jej przez Izanami-same. O których przypomni sobie znowu wieczorem. W bolesny i za razem najbardziej skuteczny sposób.
Niewzruszenie wpatrywała się w białowłosą, gdy ta dochodziła do konkluzji na temat tego, co może nie wyjść. Chcąc pokazać w swojej postawie, że jest pewna swych słów. W spokoju wysłuchiwała wyznania Suki, biorąc głęboki wdech, gdy tylko skończyła:
- Twoja pozycja w społeczeństwie jest wyższa niż ci się wydaje. Jak na osobę pochodzącą z ulicy. - odparła ze spokojem dodając - Na tyle wysoka, że żaden wysoki w tej ich dziwnej hierarchii samuraj lub ród samurajski nie będzie chciał mieć nic z tobą wspólnego na stopniu małżeńskim. Przybłęda, która włada mieczem, co dla wielu jest herezją. Córka samuraja, pewnie formalna, skoro jedyna, mimo iż nie z krwi. Jesteś warta więcej, niż każdy ślepo podążający w jakiś dziwnych tradycjach i politykach samuraj. Dlatego mało który istotny ród zgodzi się na ten mariaż. Wiedząc, że to będzie początek końca. Ich, ich rodziny lub całego tego chorego systemu!
Rozumiała znacznie więcej na temat tego, jak to państwo działa, dzięki czasie, który spędziła z Yenną. Może to ją też powinna określić mianem przyjaciółki? Mimo, iż nigdy takie określenie nie padło z jej ust wcześniej...
- Zdradził cię głos. - odparła sucho dodając - Dlatego ponoć tych, co osiągną mistrzostwo w zmyśle słuchu, nie da się okłamać.
Zawahała się wyraźnie, gdy Suki podała jej nazwę tego sosu. Którą pierwszy raz słyszała. Nie miała w końcu pojęcia, jaką roślinę jest ta soja. I jak robi się z niej sos. A co najważniejsze, nie miała pojęcia, czy to coś co jest sosem sojowym, faktycznie może być sosem sojowym. A nie czymś sprytnym, co miało ją udawać.
Dlatego nacisnęła nim jedynie raz, na kraniec talerza. By porównać jak smakuje, to danie z makaronowym warzywem bez i z sosem.
"Ale nie odpowiedziałaś mi na to pytanie.. więc nie jesteś też fałszywa.. "
Była fałszywa. Wiedziała, że to musi być prawdą. Nie jest tą Tatsu, co była kiedyś. Miłą, dobroduszną, szczęśliwą, oderwaną od rzeczywistości. Musiała, ją ukryć, pod ogromną barierą fałszu i chłodu. Bo jeśli odsłoni tą słabszą Tatsu zostanie pożarta żywcem. Przez samurajskie wilki lub demony...
"Może to małe pocieszenie, ale ja też nie mam przyjaciół.. dopiero zaczynam się otwierać na innych."
Tatsu usłyszała, jak jej własne serce zaczyna przyśpieszać. Nie wiedziała jednak dlaczego? Czy to dlatego, że samurajska przybłęda nie miała żadnych przyjaciół, pomimo jej dobrotliwego charakteru? Czy dlatego, że słyszała, jak ogromną głupotę popełnia? Obdarzając zaufaniem obcych ludzi...
"Bardzo mnie to cieszy.. jedyne czego chcę, to abyś była po prostu sobą. Chcę żebyś czuła się przy mnie równie swobodnie co ja przy tobie.. "
Łowczyni uniosła swoje brwi wysoko, nie wierząc w to co właśnie usłyszała. Nie spodziewała się, że ktokolwiek może się czuć swobodnie, wśród chłodnej, poważnej i niemal całkowicie nie uśmiechającej się łowczyni jak ona. To było coś bardzo dziwnego... Na tyle, że zaczęła w pewien sposób powątpiewać w jej aurę odstraszania innych. Może powinna nad nią popracować?
- Postaram się. - odparła lekko decydując się nie rzucać obietnic na wiatr. Których być może nie jest w stanie wypełnić.
Biorąc do ręki pałeczki, wykonała podobny gest co Suki, po czym z wyraźnym brakiem pośpiechu przystąpiła do posiłku. Oglądając wpierw dokładnie każdy fragment makaronu i pożywienia. Nim zdecydowała się na wzięcie go do buzi:
"Rozumiem.. jak tak na to patrzeć.. to lepiej się po prostu z nikim nie wiązać.. żeby zaoszczędzić złamanego serca.. "
- A najlepiej nie dać się wykorzystać. - odparła z lekką powagą w głosie - Jestem pewna, że w korpusie znajdzie się niejeden młodzik, na pewno wśród tych samurajów. Co myśląc, że umrze za jakiś czas, uznając za hańbę umrzeć jako prawiczek, zdecyduje się za wszelką cenę "zdobyć", jak to ci degeneraci określają, jakąś dziewczynę. By zapomnieć o jej istnieniu, jak się zrobi swoje. Dlatego lepiej nie szukać tego kruchego szczęścia w korpusie. A najlepiej nie szukać w cale. Czegoś co przeminie i tylko sprawi ból...
- Śmierć.. - szepnęła wpatrując się w Tatsu z lekkim zmieszaniem. Nie wiedziała czy była w stanie się zgodzić ze słowami zabójczyni kamienia, w końcu czy Suki się czegoś nauczyła ze śmierci swojej prawdziwej rodziny? Tylko tego że była od nich na tyle silniejsza, żeby przeżyć chorobę i głód, które zabrały nie tylko jej rodziców ale i rodzeństwo. Zostawiając ją samą w tym dzikim świecie, tułającą się miesiącami po ulicy i żebrzącą o coś do jedzenia. Była niewidzialna dla innych, niepotrzebna nikomu. Nie odpowiedziała nic kobiecie na jej słowa, bo to zmuszało do rozmyślania znowu nad jej przeszłością i doszukiwania się sensu tej całej tragedii.
"Twoja pozycja w społeczeństwie jest wyższa niż ci się wydaje. Jak na osobę pochodzącą z ulicy."
Zmarszczyła nasadę nosa zastanawiając się co miała przez to na myśli. Ale dalsza wypowiedź nie tylko niczego nie wyjaśniła, ale i bardziej wszystko skomplikowała. Może była symbolem nadziei dla tych wszystkich biedaków i osób z najniższego szczebla społecznego, że można coś jednak osiągnąć przy odrobinie szczęścia. Ale nadal nie uważała się za nikogo wyjątkowego, czy wartego nie wiadomo ile. Starała się też w to nie zagłębiać.
- Ciekawy punkt widzenia tego wszystkiego.. - stwierdziła nie wiedząc do końca co o tym myśleć. "Czy na prawdę jestem aż takim zagrożeniem?" przemknęło jej przez myśl.
"Zdradził cię głos."
- Czyżby.. - szepnęła lekko zaskoczona. Mogła w takim razie celebrować że Shotaro miał zmysł wzroku. Choć przypominając sobie moment jak jej powiedział że widzi o wiele więcej niż inni to odruchowo się zaczerwieniła.
"Postaram się."
- Tyle w zupełności wystarczy.. nie musisz się zmuszać do niczego.. - dodała po chwili uśmiechając się delikatnie. Zamieszała pałeczkami w jedzeniu, mieszając wszystko razem, nabrała nieco jedzenia i już miała sobie wsunąć do ust kiedy Tatsu zaczęła swój monolog, na wzmiankę o prawiczku, jedzenie jej spadło na talerz spomiędzy pałeczek. - Umm.. - mruknęła zaskoczona jej dosadnością i bardzo szczegółowym opisem sytuacji. Brzmiało jakby mówiła o sobie. Suki rozchyliła lekko usta jak by chciała spytać ją czy to właśnie jej się przytrafiło ale ugryzła się nagle w język. - Ale.. ale chyba nie wszyscy mężczyźni tacy są.. że.. że patrzą żeby tylko.. no.. wiesz.. zabawić się i uciec.. prawda? - chciała zaprzeczenia, chciała usłyszeć że może jest jakaś pula zepsutych jabłek ale są wśród nich jeszcze te zdrowe, dojrzałe i słodkie w smaku. Nabrała na pałeczki ponownie jedzenie i dmuchając w ciepłą potrawę, wsunęła sobie odrobinę do ust z pomrukiem zadowolenia. Po chwili nabrała kolejną małą porcję. - .. i jak? Zjadliwe? - spytała z ciekawości patrząc na koleżankę.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
- Izanami-sama
Odparła z ogromnym respektem w głosie, czując przyjemny chłód jakie ogarnął jej ciało. Ciesząc się z tych drobnych chwil, kiedy szczerze nie czuje nic, co mogłoby ją osłabiać.
- Najprawdopodobniej powiedziałam o parę słów za dużo. - odparła obracając głowę na bok - Jednak nie czuję żadnego powodu, by przepraszać lub zaprzeczać udając, że nic nie powiedziałam. Mój sposób myślenia w tej kwestii oraz wiara w Nią jest trudna do zrozumienia. Szczególnie dla ludzi, których żywota zostały diametralnie przez lub dzięki Niej zmienione...
Nie mogła mieć temu nikomu za złe. Każdy w końcu Jej się boi. Tylko głupiec udawałby, że nie istnieje. Nawet Jej mąż Izanagi przeraził się tą zgnilizną na tyle, by porzucić ją na wieki w Yomi. Wymyślając jakieś dziwne rytuały, by zmniejszyć Jej wpływy na ten świat. Czemu więc śmiertelnicy mogliby myśleć o Niej inaczej?
"Ciekawy punkt widzenia tego wszystkiego.."
- Który może być prawdziwy, albo może być kompletnie wyssaną z palca wizją obserwatora z plebu próbującej zrozumieć idiotyzmy, które panoszą się na tych ziemiach.. - odparła bez ogródek dodając - Najważniejsze byś wiedziała, że krew nie powinna mieć znaczenia dla ciebie. A dla tych których jest choć trochę istotna powinnaś mieć głęboko w dupie.
Przyglądała się z lekkim zainteresowaniem reakcji Suki na słowo prawiczek.
"Czyżby faktycznie nigdy tego nie robiła...?"
Delikatnie przegryzła pierwszy kęs jedzenia, niczym najbardziej srogi krytyk kulinarny, kupując sobie czas na odpowiedź. Powinna odpowiedzieć jej twierdząco na swoją tezę. Nawet jeśli nie miała o tym zielonego pojęcia. Kłamstwo ratujące życie... Które być może nie sprawi, że historia się powtórzy. A może właśnie powtórzy się jeśli skłamie?
Delikatnie przełknęła swój pokarm i czując że czas na ucieczkę od odpowiedzi jej się skończył odparła ponuro:
- Chciałabym znać tą odpowiedź. - odparła chłodno mówiąc - Wiem, że na pewno nie każdy zabójca szuka okazji, by się zabawić w być może ostatnich dniach życia. Jednak może robić inne potworności za oczami innych. Mój zmysł to przekleństwo słyszenia tego, czego nie chce usłyszeć. A historie nieszczęść ludzkich będą zawsze głośniejsze od stoickiej radości innych. Sama zaś ta radość... może być jedynie wstępem do nieszczęścia. Która skończyć się może... nawet Jej obecnością.
Ostatnie zdanie rzekła z wyraźną łamliwością. Którą niemal natychmiast wykrywając zdecydowała się ją zasłonić mówiąc szybko i bez myślenia:
- Dlatego nie śpiesz się z zapraszaniem jakiegoś łowcy do swojego pokoju, szczególnie do futonu. Lub włażeniem do czyjegoś... To nie jest żaden wstyd umrzeć jako dziewica. Szczególnie będąc otoczona samurajskimi świniami... W ogóle rodzice biorą cię pod uwagę na tym mariażowym rynku?
Rzuciwszy zasłone dymną, będąc niemal pewna jej skuteczności, Tatsu zaczęła łapczywiej pochłaniać jej pokarm, na tyle jak jej mało wytrenowane pałeczkowe ruchy jej pozwalały. Oczywiście dlatego, że jej smakowało. Wcale nie dlatego, by nie móc odpowiedzieć na potencjalne niewygodne pytania powiązane z jej wyraźnym załamaniem głosu...
- huh.. - te słowa wyrwały ją z zamyślenia. Czy powiedziała za dużo? Możliwe, ale Suki nie należała do osób które by się o to pluły czy wchodziły w głębszą dyskusję. Tatsu miała takie samo do własnej opinii jak Hayamiri i kropka. Żadna nie miała prawa narzucać drugiej swojego sposobu postrzegania świata. Tego każdy musiał się sam nauczyć, na własnych osiągnięciach i porażkach.
- Nie mam nic przeciwko temu jak to widzisz.. to twoja sprawa przecież. Skoro to dla ciebie działa to kim jestem by ci robić o to problemy? - spytała z lekkim uśmiechem na ustach. Jeśli kobieta miała jakąś specjalną więź z Izanami-samą to była to jej prywatna sprawa i Suki chciała ją uszanować.
"Najważniejsze byś wiedziała, że krew nie powinna mieć znaczenia dla ciebie. A dla tych których jest choć trochę istotna powinnaś mieć głęboko w dupie."
Spuściła na chwilę głowę zastanawiając się nad czymś bardzo mocno. W gruncie rzeczy jej krew była ważna, przez nią była zabójczynią, przez nią prawie straciła drugą rodzinę. Przez TĄ krew była teraz tym kim była, wszystko zaczynało się wokół tej krwi kręcić odkąd dowiedziała się o Demonach i o tym że jest Marechi. Westchnęła cicho pod nosem z lekką rezygnacją. Niemniej odnośnie jej statusu w społeczeństwie, nie wiedziała co ma o tym myśleć. I jak miała być szczera sama ze sobą to nie chciała teraz zawracać sobie tym głowy.
"Chciałabym znać tą odpowiedź."
Zmarszczyła lekko nasadę nosa wpatrując się w rozmówczynię i słuchając z uwagą dalszej części jej wypowiedzi. Nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. Radość połączona z cierpieniem i więcej cierpienia?! To brzmiało tak depresyjnie że cieszyła się że nie podziela zmysłu koleżanki. Sama miała do tego wszystkiego neutralne nastawienie, a raczej nie myślała na te tematy zbyt często. Wychodziły w rozmowach z innymi to było ciekawe o nich posłuchać. Ale widocznie Tatsu miała same złe doświadczenia z cielesnością.
"Dlatego nie śpiesz się z zapraszaniem jakiegoś łowcy do swojego pokoju, szczególnie do futonu. Lub włażeniem do czyjegoś..."
Przechyliła lekko głowę w bok biorąc do buzi jedzenie nie do końca rozumiejąc co ona jej właściwie sugeruje aż do momentu gdy padły kolejne słowa.
"To nie jest żaden wstyd umrzeć jako dziewica."
Dosłownie się zakrztusiła własnym posiłkiem słysząc te słowa. Odstawiła miskę z jedzeniem na bok i zaczęła kaszleć, bijąc się piąstką po dekolcie. Jeśli kobieta chciała ją wspomóc to wyciągnęła przed siebie drugą dłoń żeby ją powstrzymać gestem przed interweniowaniem. Trochę jej zajęło zanim się uspokoiła i przecierając łezki z kącików oczu przetarła usta wierzchem dłoni.
"W ogóle rodzice biorą cię pod uwagę na tym mariażowym rynku?"
- Niestety dla nich.. tak.. - skomentowała cichszym głosem obserwując jak kobieta pochłania zawartość miski jakby od tego jej życie zależało. - Ale już 3 rody odmówiły mojemu.. ojcu.. więc nie sądzę aby kiedyś się tego doczekali.. z resztą jako zabójczyni mogę nie dożyć momentu założenia rodziny nawet jak ktoś by się pojawił.. choć w to pojawienie się kogokolwiek powątpiewam najbardziej.. - skomentowała już spokojniejszym głosem. Nie było w nim ani smutku ani zawodu, po prostu stwierdziła fakt. Jedyny moment kiedy było jej głupio to gdy rozmawiała o tym z ojcem, bo wtedy czuła że nie ma nawet jak spłacić zaciągniętego u niego długu w postaci tego dobrego życia które od nich dostała po tym jak ją przygarnęli.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Tatsu popatrzyła chłodnym kamiennym spojrzeniem na Suki. Nie dowierzając ani trochę jej słowom jakby nie wierzyła, że są szczere. Czując jak jej lodowata postura powoli się roztapia:
- Naprawdę uważasz że nie ma nic złego w tym że ktoś obdarzania szacunkiem i modlitwą Tą którą zabrała ci rodziców. Pani która odbierze ci każdego na którym ci zależy. By na końcu zabrać i ciebie.
Neutralność Suki w tego typu myśleniu zdawała się niesatysfakcjonować Tatsu. Jakby nie wierzyła kompletnie w neutralność w tym zakresie. Będąc przekonana że niemal każdy człowiek boi się Jej. Czy można akceptować to, że ktoś modląc się do śmierci może ją przywołuać?
Wiedziała, że jej słowa wywołują jakąś myśl twarz Tatsu przybrała komplet neutralny wyraz. Nie wierząc ani trochę, że jej bełkot słowny mógłby być dla kogokolwiek istotny. Przecież tak gówno wiedziała o tym cholernym świecie za cmentarzem. Musiała na pewno uciekać myślami do czegoś innego niż jej słów...
Tatsu niemal natychmiast przerwała swój nagły rajd na pożywienia, widząc że Suki zaczęła się dławić swoim pożywieniem. Diametralnie podniosła się z siedliska. Kamieniejąc niczym głaz, kiedy Suki nakazała jej nie podchodzić do niej.
- Powinnaś jeść wolniej.
Mówiąc to jakby jej sposób jedzenia był powodem tej nagłej reakcji.
Zwolniła lekko uznając że nie powinna narzucać takiego tempa. Oraz że niebezpieczny temat został w pewien sposób zarzegnany. Choć czuła, że nie na długo.
- Może to i lepiej dla ciebie. - odrzekła ze spokojem mówiąc - Nie ma nic dobrego w tak organizowanych mariażach. Dlatego w twoim przypadku robienie rzeczy na własną rękę może mieć jakiś skutek. Może ich samurajskue myślenie sprawi, że pomyślą ich.. kutasek zamiast głową w wyborze małżonki.
Bo głębsze uczucia zdawały się być dla Tatsu równoznaczne z tym. Dlatego dopoty małżeństwo jest młode wszystko jest dobrze. A gdy staje się starsze.. Samuraj odwiedza te miejsce z kurtyzanami.
Wzruszyła lekko ramionamu na swe słowa dodając po chwili:
- Na szczęście moja sytuacja jest znacznie prostsza. Jeśli jakiś facet jest dla mnie wyjątkowo miły to tylko po to by mnie wykorzystać do swoich potrzeb albo wyśmiać w ten sposób. Nie dlatego że szuka czegoś więcej. Bo wie że to nie możliwe. Dlatego mogę mu powiedzieć by spuszczał się na drzewo.
Był to jeden z największych plusów bycia burukaninką. Mogła mieć gdzieś tą całą podchodową zabawę. I skupić się na tym co najbardziej istotne. Zabijaniu demonów...
Przytaknęła stanowczym ruchem głowy, dla potwierdzenia swoich wcześniejszych słów. - To Twoja i tylko Twoja sprawa kogo darzysz największym szacunkiem.. do kogo składasz dłonie do modlitwy.. i o co prosisz.. nikt nie powinien Ci tego narzucać. Nikt nie ma prawa Cię z tego rozliczać.. w końcu.. co może być złego w szanowaniu Tej, Która i tak po nas wszystkich przyjdzie.. w końcu.. czy to nie Ona nam towarzyszy każdego dnia? Jako zabójcy powinniśmy być gotowi aby przywitać ją z otwartymi ramionami.. gdy ten czas nadejdzie.. bo kim jesteśmy aby się Jej sprzeciwiać? - mówiła ze spokojem w głosie i na samym końcu delikatnie się uśmiechnęła. Sama nie była jakąś fanatyczną wyznawczynią, ale szanowała wierzenia i poglądy innych na tyle by je akceptować bez sprzeciwu.
Po udanej walce o przetrwanie, wyjęła bukłak z torby i upiła kilka łyków.
"Powinnaś jeść wolniej."
- Masz racje.. - odpowiedziała, zgadzając się z nią w pełni. "Albo nie pakować sobie nic do buzi podczas rozmowy.." dodała już w myślach z lekkim rozbawieniem. W końcu to jej słowa doprowadziły Suki do zakrztuszenia się tym co miała w ustach.
"Może to i lepiej dla ciebie."
Spojrzała w miskę z jedzeniem, przez chwilę się zastanawiając nad dalszymi słowami wypowiedzi koleżanki. To nie tak że przecież bała się ustawionego małżeństwa. Nie przeszkadzało jej to, o ile mogła w ten sposób odpłacić za dobroć swojemu ojcu. Wiedziała że dla niego to wiele znaczyło. Sama przecież nie musiała być szczęśliwa, choć gdzieś tam w sercu tliło się uczucie do zabójcy pioruna. Pokręciła lekko głową na boki wypychając myśli o nim z głowy.
"Na szczęście moja sytuacja jest znacznie prostsza. Jeśli jakiś facet jest dla mnie wyjątkowo miły to tylko po to by mnie wykorzystać do swoich potrzeb albo wyśmiać w ten sposób. Nie dlatego że szuka czegoś więcej. Bo wie że to nie możliwe. Dlatego mogę mu powiedzieć by spuszczał się na drzewo."
Rozdziawiła lekko usta zaskoczona tym co jej powiedziała. - Więc.. nigdy nie byłaś w nikim zakochana? Nigdy nikt Ci się nie podobał? Nawet fizycznie? - spytała z czystej ciekawości. - Bo nie każdy przecież patrzy na status społeczny.. - dodała po chwili z lekkim uśmiechem na ustach.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Chłód opuścił twarz Tatsu po usłuchaniu słów Suki. A jej twarz zdradzała jawnie jej wewnętrzną zadumę. Do dziś nie była pewna. Czy zażarta walka człowieka o przetrwanie, jest częścią Jej planów? Czy może skuteczną próbą odwlecenia tego, co nieuniknione? W końcu, jak duży wpływ śmiertelnicy mają na jej wolę? Może jest niczym sędzia ostateczna. Co o wygranej i porażce ostatecznej decyduje?
"Masz racje"
Wzięła lekki wdech uśmiechając się lekko. Jakby samo sformułowanie, że ma rację sprawiło jej lekką radość. Albo zwyczajnie zaczęła dostrzegać, tą ogromną niewinność jej kompanki. Wcale nie dlatego, że dostrzegała, coś co kiedyś było częścią jej. Co bezpowrotnie umarło...
Kiedy Suki pogłębiała się w dalszych myślach Tatsu dojadła wszystko ze smakiem, przystępując do oblizania talerza z tego dziwnego sosu. Nie spodziewała się ani trochę, że monolog Tatsu zostanie skomentowany pytaniem, które zdawała się, że uniknęła.
"Więc.. nigdy nie byłaś w nikim zakochana? Nigdy nikt Ci się nie podobał? Nawet fizycznie?"
Powoli odłożyła talerz na stół. Biorąc głęboki wdech powietrza. Nie chciała jej okłamywać. Ale nie była też gotowa na powiedzenie prawdy:
- Ja...
Zaniemówiła niemal od razu, podnosząc się z siedliska. Czując w sobie ponownie przepływ bólu i nienawiści, połączonego z miłością do niego. Do kochanego Masakiego. Który nigdy nie kochał ją. A jedynie korzystał z jej miłości...
- Miłość to zło!
Rzekła przez zęby pełnym nienawiści głosem, udając się pośpiesznie do wyjścia z przestrzeni wspólnej. Zatrzymując się przy progu rzekła jedynie:
- Dziękuje za posiłek. Muszę wracać do treningu.
Nie pobiegła jednak na plac treningowych. A do pokoju swojego. Czując na swojej twarz parę kropel łez. Za których pojawienie się musi siebie ukarać! W bolesny dla siebie sposób...
zt
"Ja.."
Wpatrywała się w Tatsu z zaciekawieniem, bo widać było że coś w sobie nosiła. Milczała więc, dając jej tyle czasu ile potrzebowała. Czarnowłosa jednak postanowiła się zabrać z tego miejsca.
"Miłość to zło!"
Rozchyliła lekko usta na te słowa. Zbita z tropu pospieszną krzątaniną w pomieszczeniu i natychmiastową ewakuacją, jedynie obserwowała jak jej koleżanka mknie do wyjścia. Skinęła lekko głową na wzmiankę o powrocie do treningu i zniknęła z oczu białowłosej. - Czy powiedziałam coś.. nie tak? Przecież nie chciałam jej urazić.. - szepnęła pod nosem wlepiając wzrok w drzwi. Przeniosła spojrzenie na swój talerz, powoli wracając do jedzenia w spokoju swojego posiłku. "Czy to prawda? Czy miłość może być czymś złym?" przemknęło jej przez myśl gdy w ciszy i samotności kończyła jedzenie. Po czym zabrała wszystko i posprzątała po swoim gotowaniu w kuchni. Odwiesiła fartuszek i pochowała resztę pojemników i składników na miejsce. Sama zebrała się krótko po tym do swojego pokoju.
Z tematu
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Powrót do Yonezawy był dla niej odskocznią. W końcu mogła oddychać pełnymi płucami. Skupić się na treningu i zleceniach, wyczekując spotkania z drugim kandydatem. Stara Asano na pewno nie próżnowała, a Rin zwyczajnie cieszyła się z chwili swobody. Już w drodze wysłała kruka do Heia. Chciała przekazać mu jego ostrze przez kogoś, w końcu już go nie potrzebowała, miała swoje. Jej mina pewnie była zabójcza, kiedy odpisał, że również podążał do Yonezawy i Rin będzie mogła mu je oddać osobiście. Wręcz pięknie. Los chyba naprawdę za nią nie przepadał.
Tak więc stała oparta o ścianę w jednym z korytarzy wspólnego budynku. Miała na sobie czarny, luźny strój, który tym razem na nią pasował. Był wygodny i często powielany przez innych Zabójców. W pasie przewiązała go białą wstążką, bez zbędnych ozdób czy zdobień z ostrzem Nichirin przypiętym do boku. Wyglądała zwyczajnie, tak jak spora część innych członków Korpusu. W dłoniach trzymała nie swoje jasnobłękitne ostrze. Jego kolor był naprawdę ładny, wyjątkowy. W milczeniu wyglądała za okno. Zaczęło się już ściemniać. Skłamałaby mówiąc, że nie stresowało ją to spotkanie. Dlatego wolała nic nie mówić.
- Nichirin:
- Shirayuki
Katana o niespotykanej białej rękojeści z doczepioną białą, długą wstążką. Tsuba również w odcieniu śniegu, w puste w środku ozdobne wzory. Ostrze Nichirin zabarwione na kolor biały wpadający w jasnoniebieski.- Spoiler:
#C0C8CF
Wchodząc do pokoju wspólnego miał na sobie swoje czarne ubranie zabójcy i białe haori. Obie części garderoby były miejscami pochlapane krwią, nawet na buzi miał gdzieniegdzie zaschnięte kropelki posoki i rozcięty delikatnie lewy policzek. Ktoś się na niego ewidentnie rzucił z czymś ostrym. Sam zabójca nie wyglądał na przejętego tym jak wyglądał. Chciał się czegoś ciepłego napić zanim wróci do swojego pokoju a widok opartej o ścianę Rin sprawił że się bezczelnie uśmiechnął idąc w jej stronę jak gdyby nigdy nic. Będąc przy niej oparł się posiniaczoną dłonią o ścianę o którą ona była wsparta. Na wysokości jej twarzy, żeby mogła podziwiać swoje dzieło sztuki, stworzone w jego rezydencji wcześniejszego dnia. - Chyba masz coś mojego.. Asano.. - powiedział z zadowoleniem w głosie, wpatrując się dość intensywnie w jej tęczówki. Nie szczędził sobie bliskości z nią, choć nie był wystarczająco blisko żeby dotykać jej ciała. Jeszcze.
- Ostrze Nichirin:
- SHIZUKANA AME (Silent Rain)
Ostrze katany ma kolor bardzo jasnego błękitu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia wir. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna ze złotymi zdobieniami. Na Habaki ma wygrawerowany mon klanu.
Z początku go nie zauważyła. Była zbyt pochłonięta burzą własnych myśli, że mało co do niej docierało. Uporczywie wpatrywała się w jego ostrze Nichrin w swoich dłoniach.
Taira Heisuke, tym razem na pewno nie zrobi na niej wrażenia.
I wtedy właśnie poderwała się na głuchy dźwięk opieranej dłoni na ścianie tuż obok jej twarzy. Ciemnoniebieskie tęczówki odruchowo powędrowały na posiniaczoną dłoń. Przełknęła ślinę, bo wiedziała, że specjalnie go uszkodziła. Jej zachowanie było wyjątkowo głupie. Przecież przez takie coś mógł mieć problem podczas walki i zwyczajnie nie być w stanie dawać z siebie sto procent. Mógł zginąć z ręki jakiegoś demona tylko dlatego, że Rin nie potrafiła zachować się jak należało.
- Przepraszam - powiedziała prawie bezgłośnie odruchowo robiąc krok w tył, bo jak zwykle znajdował się zbyt blisko. Zabierał jej możliwości trzeźwego myślenia.
Wyprostowała się próbując wyglądać na nieustraszoną i chłodną. W końcu znajdowali się na terenie korpusu. Obiecała sobie, że tym razem nie zrobi na niej wrażenia. Zblokowała z nim spojrzenie zdając sobie sprawę, że nic się nie zmienił. Jego złote tęczówki wciąż posiadały nadprzyrodzoną moc, która powaliłaby chyba każdego.
- Tak. Dziękuję, Taira-san. Na szczęście się nie przydało - odparła praktycznie wciskając ostrze Nichirin w jego wolną rękę; zdając sobie sprawę, że stali w pokoju wspólnym zupełnie sami. Gdzie podziała się reszta, kiedy jej potrzebowała? Od razu zdecydowała się, że przyszedł czas na odwrót i ewakuację.
- Nichirin:
- Shirayuki
Katana o niespotykanej białej rękojeści z doczepioną białą, długą wstążką. Tsuba również w odcieniu śniegu, w puste w środku ozdobne wzory. Ostrze Nichirin zabarwione na kolor biały wpadający w jasnoniebieski.- Spoiler:
#C0C8CF
Widział jak utkwiła spojrzenie w jego posiniaczonej dłoni. Wiedział za co przeprosiła, ale wyszeptała to tak cicho że gdyby sam nie miał wyostrzonego słuchu to by to do niego nie dotarło. Nie zamierzał teraz się z tym wychylać. Nie mógł się zdradzić tak po prostu i choć chciał jej odpowiedzieć. Chciał szepnąć żeby się tym nie przejmowała, to po prostu nie mógł. Nie chciał by wiedziała o nim zbyt wiele. Skoro Yona nie wiedziała, to tym bardziej nie mógł się zdradzić Rin zbyt szybko. A przynajmniej nie planował, nie był osobą która ujawnia wszystkie karty tylko dlatego że zna zawartość wszystkich innych.
"Tak. Dziękuję, Taira-san. Na szczęście się nie przydało."
- Mi też nie było akurat potrzebne, zwykła katana w zupełności wystarczyła. - wyjaśnił poniekąd skąd miał na sobie krew. Kiedy wcisnęła mu jego miecz w wolną dłoń, odepchnął się od ściany i tym samym dał jej nieco więcej swobody. Wysunął miecz z sayi na wysokości jej twarzy na tyle aby odsłonić habaki przedstawiające mon klanu Taira. Miał dzięki temu pewność że to był jego miecz. - I możesz odpuścić te formalności Asano.. wolałbym żebyś mówiła do mnie po imieniu.. - zwrócił jej ponownie uwagę i jak gdyby nigdy nic poszedł do kuchni wysępić ciepłą herbatę i coś do jedzenia. Po paru minutach wrócił do jednego ze stolików gdzie postawił dzbanek z parującą herbatą jaśminową i talerzyk z onigiri z łososiem. Usiadł wygodnie po turecku. Poruszył głową na boki, strzelając zastałym karkiem. - Od razu lepiej.. - wymamrotał z zadowoleniem w głosie i nalał do czarki herbaty uśmiechając się zuchwale do dziewczyny. - Jak nie masz nic lepszego do roboty to zapraszam.. - zaproponował. Od niej zależało czy przyjmie jego zaproszenie czy nie.
- Ostrze Nichirin:
- SHIZUKANA AME (Silent Rain)
Ostrze katany ma kolor bardzo jasnego błękitu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia wir. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna ze złotymi zdobieniami. Na Habaki ma wygrawerowany mon klanu.
- Nie powinnam - zaczęła przekrzywiając lekko głowę. Jednak poprosił ją już drugi raz, a wieczne odmawianie także nie było szczytem kultury. - Hei-, Heisuke-sama? - Spróbowała w końcu przygryzając lekko dolną wargę. Była to jakaś forma kompromisu i miała nadzieję, że chłopak ją doceni. Jego status, chociaż podobny do tego jaki posiadała Rin, wciąż był trochę wyższy. Jego rodzina była bogatsza, bardziej znana na terenach Japonii, w łaskach Daimyo. Asano szczycili się znakomitymi wojownikami, no i oczywiście Daisuke, Hashirą. Oprócz tego byli jednym z wielu innych klanów samurajskich. Rin była jedynie kolejnym dzieckiem swoich rodziców. Nie była ani następcą ani dziedziczką. Żyła po to, żeby służyć i kiedyś wyjść za mąż. Jak wszystkie panny w jej wieku. Hei był zdecydowanie bardziej wartościowy, przynajmniej w jej oczach.
Kiedy odszedł odetchnęła z ulgą. Dlaczego tak mocno na nią działał? Chociaż z całych sił próbowała to ukryć. Nie bała się go, ale czuła respekt. Tak naprawdę był osobą, która mogłaby zrobić z nią wszystko i jako jeden z niewielu chyba po prostu zdawał sobie z tego sprawę. I to ją przerażało. Wiedza często okazywał się ostrzejsza niż każda katana. Tego nauczył ją Yatagarasu. Demon, który handlował informacjami. Traktował je niczym święte. Pielęgnował i nie rozdawał za darmo. Wszystko miało swoją cenę, a wiadomości były obrzydliwie drogie. Dawno od niego nie słyszała. Może i lepiej. Po ich ostatnim spotkaniu nie wiedziała czy uda jej się spojrzeć w jego szare, demonie oczy. Było jej okropnie wstyd. Powinna go znienawidzić i się go wystrzegać. I pewnie tak by było, gdyby nie był jej potrzebny. Musiała ważyć co było ważniejsze. Jej uczucia czy informacje. Odpowiedź była banalnie prosta.
Zamierzała się zbierać. Przeciągnęła się i ruszyła w stronę wyjścia tylko po to, żeby zobaczyć powracającego chłopaka z jedzeniem. Stanęła nie chcąc mu przeszkadzać. Nie planowała do niego dołączać. Po co? Z drugiej strony mieli jeszcze niedokończoną rozmowę. Wciąż istniała mała iskierka nadziei, że mogła zmienić jego zdanie. Może przespał się z myślą o wszystkich trzech kandydatkach i zmienił zdanie? Nim się obejrzała siedziała po turecku na przeciwko niego. Wyglądali jak dwójka znajomych. Jak gdyby całe to spotkanie w posiadłości rodu Taira nie miało miejsca.
- Problemy na trasie? - Zagadnęła wskazując na jego ubrudzone ubrania, o których sam wcześniej wspomniał. Jeśli znalazła się także czarka dla niej przyjęła z wdzięcznością herbatę. Oparła usta o krawędź naczynia pozwalając ciepłej parze na przyjemne ogrzewanie jej nosa. Drugą dłoń położyła stoliczku. Teraz blizna po ugryzieniu, którą Heisuke miał okazję już widzieć, została okryta bandażem. Dawno temu się zabliźniła, jednak Rin niechętnie ją pokazywała. Podczas ich poprzedniego spotkania nie miała zwyczajnie wyjścia. Mama Asano nie pozwalała na żadne bandaże.
- Zmieniłeś może zdanie? - Dodała spoglądając na niego spod parującej czarki.
- Nichirin:
- Shirayuki
Katana o niespotykanej białej rękojeści z doczepioną białą, długą wstążką. Tsuba również w odcieniu śniegu, w puste w środku ozdobne wzory. Ostrze Nichirin zabarwione na kolor biały wpadający w jasnoniebieski.- Spoiler:
#C0C8CF
Uniósł lekko brew na te słowa. Przecież była w korpusie dłużej od niego, ciężko jakoś było mu uwierzyć ze do każdego zwracała się tak formalnie, zwłaszcza że poza stopniami wskazującymi na doświadczenie zabójców nie było podziału na klasy. Zmrużył lekko powieki gdy dodała 'sama' na końcu jego imienia.
- Jesteś bliżej niż dalej.. to może kompromis? Wszyscy mówią do mnie po imieniu, większość skraca do Hei.. jeśli to dla ciebie zbyt intymne, może mi po prostu mówić Heisuke.. ewentualnie 'kochanie' też by mi pasowało.. - puścił jej oczko w figlarny sposób. To nie mogło być aż takie trudne przecież. Przynajmniej jego zdaniem, ale zaczynał co raz bardziej rozumieć czemu krążyły o niej takie plotki a nie inne. "Spanie z kłodą nabiera w tym momencie dosłownego znaczenia.." przemknęło mu przez myśl gdy się uśmiechał w jej stronę dość zuchwale.
Podsunął jej czarkę z herbatą a następnie nalał sobie i wziął naczynko w dłonie. - Nic z czym bym sobie nie był w stanie poradzić.. - skomentował ze spokojem w głosie, choć ta krew przy rozciętym lekko poliku ujmowała nieco beztroski z jego głosu. Ale żył i nie stracił żadnej kończyny, a już to można było nazwać sukcesem w zawodzie zabójcy.
"Zmieniłeś może zdanie?"
- Dlaczego miałbym? - spytał upijając łyka ciepłej herbaty z czarki. - .. tylko spróbuj wykazać się tym razem jakąś.. nie wiem.. finezją.. pomysłowością.. a nie w kółko to samo że będę żałował, inne są ładniejsze, chcesz mnie chronić, ty się nie nadajesz i bla bla bla.. jeszcze jakieś absurdalne wymówki.. bo to zaczyna się robić nudne.. a jak mnie za bardzo zaczniesz zanudzać pierdołami.. to poznasz mnie od tej kreatywniejszej strony.. - z tymi słowami wystawił jej bezczelnie język i puścił przy tym oczko. Czy mówił poważnie, czy blefował? Ciężko było to określić. Ale czy naprawdę chciała się przekonać o czym mówił?
- Ostrze Nichirin:
- SHIZUKANA AME (Silent Rain)
Ostrze katany ma kolor bardzo jasnego błękitu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia wir. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna ze złotymi zdobieniami. Na Habaki ma wygrawerowany mon klanu.
Nie możesz odpowiadać w tematach