"Jeśli tak ciężko ci to przełknąć, proponuję odwrócić wzrok i zająć sobą"
- Gdyby mnie twój komentarz zabolał, to pewnie bym nawet się do ciebie nie odezwał tylko cię zignorował.. jak pewnie wielu innych na moim miejscu.. - wzruszył ramionami lekko zobojętniony. - .. tyle że nie jestem jak inny.. - dodał po chwili już nieco bardziej ciepłym tonem głosu.
Zmrużył lekko powieki, złote ślepia ani na moment nie zboczyły z jej twarzy. Musiał przyznać że taka piękność nie pasowała do tego miejsca. Szkoda było jej ślicznej twarzyczki i tym bardziej tego co skrywała pod połaciami materiału. Sama myśl o skalaniu jej idealnego ciała i pozostawienia paskudnych blizn na aksamitnej skórze napawała go jakąś wewnętrzną irytacja. Tak piękną istotę powinno się chronić przed złem tego świata a nie wysyłać w pierwszej linii na front do walki z maszkarami nocy.
"Jak ci na imię?"
Aż mu lekko brew w zaskoczeniu drgnęła po tym pytaniu. Jak miał być szczery sam ze sobą, to nie sądził że będzie chciała znać imię takiego prostaka. Kącik ust lekko drgnął w pół uśmiechu. Poderwał się do przyzwoitego siadu przy stoliku. - Heisuke.. - odpowiedział ze spokojem w głosie i już chciał na tym urwać. Bo pospólstwo nie miało nazwiska. Ale przecież to mogłoby być uznane za jakąś formę braku szacunku względem Ayame.
- Taira.. Heisuke.. - dodał ostatecznie, wiedziony ciekawością jak zareaguje że ten 'śmieć' który ją zaczepiał należał do jednego z ważniejszych rodów samurajskich. Czyżby rozważała użycia go jako worka treningowego ostatecznie?
- Ostrze Nichirin:
- SHIZUKANA AME (Silent Rain)
Ostrze katany ma kolor bardzo jasnego błękitu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia wir. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna ze złotymi zdobieniami. Na Habaki ma wygrawerowany mon klanu.
- Przepraszam bardzo. To było zupełnie niezamierzone – powiedział odwracając się i skłaniając samurajowi, którego posiłek przerwał – Mam nadzieję, że nic się nie stało. Jeśli trzeba mogę przynieść drugą porcję.
Wiedział, że powinien bardziej uważać, a w tej sytuacji jedyne co mógł zrobić obecnie to przeprosić za swoją nieuwagę.
-Nie ma problemu.. Czyżby nie przespana noc?- Zapytał bez wyrzutów w głosie, próbując wyciągnąć z niego jakieś usprawiedliwienie czemu na niego wpadł. Bo wyglądał trochę na odklejonego. -Mam nadzieję, że nic się nie stało. Jeśli trzeba mogę przynieść drugą porcję.
-Mi nie, ale ramen nie miał tyle szczęścia..- Zarzucił spojrzeniem na to co się rozlało. Co jak co jak, ale wolał nie marnować dobrego jedzenia.
-Wiesz jedną i tak bym pewnie się nie najadł, więc jak nie stanowi to problemu to możesz mi przynieść drugą porcje. Od rana nic nie jadłem.- Może go nie znał ale chciał nakreślić sytuacje, aby nie wyjść na gbura tylko na wygłodniałego. Dodał za nim ten podjął decyzje czy ruszyć po kolejną porcje. -Jestem Katsumitsu, jak chcesz to możesz się dosiąść. Tylko jak będziesz szedł po drugą porcją to jej nie rozlej. Szkoda by było jak by się więcej zmarnowało.- Lekko się uśmiechnął, nie chciał jakoś z niego bardzo szydzić ale nie mógł się tym razem powstrzymać. Pewnie Sekomura by nie był tak miły na jego miejscu, chyba że ktoś wreszcie go nauczył aby tak nie robić. Dalej pamiętał docinki rudego zabójcy błyskawic.
- Można tak powiedzieć, choć to żadne usprawiedliwienie na moją nieuwagę – powiedział Tachibana. Popełnił błąd i doskonale to wiedział. Z tego co jednak widział to ten drugi samuraj nie był zły. Może jedynie odrobinę podirytowany tym, iż przez czyjąś nieuwagę jego jedzenie zostało zniszczone.
- Nie ma problemu – powiedział i ruszył, lecz zanim jeszcze odszedł to odwrócił się, gdyż ciemnowłosy przedstawił się. Brakiem wychowania byłoby nieodwzajemnienie tego.
- Tachibana Shōtarō. Miło mi – powiedział, a następnie ruszył w stronę miejsca, gdzie mogą wydawać jedzenie. Oczywiście drobna uszczypliwość doszła do niego, lecz puścił ją mimo uszu, gdyż nie miał zamiaru wdawać się w kłótnie. To Tachibana popełnił błąd i trzeba było zmierzyć się z konsekwencjami. Szybko zamówił dwa razy to samo co wcześniej jadł Katsumitsu i w czasie oczekiwania na potrawę postanowił kilkoma oddechami skupić się na tym co robi. Trening i ćwiczenia były ważne, ale równie ważne było to, aby się w nich nie zatracić, Musiał o tym pamiętać i patrzeć jednocześnie na otoczenie. Gdyby trafił na kogoś mniej pobłażliwego lub wyższej rangi, mogłoby się skończyć to inaczej. Owszem mógłby się kłócić oraz dyskutować, ale nie widział obecnie w tym najmniejszego sensu. Czasami trzeba było znaleźć inne rozwiązania, bądź nadzwyczajnie odpuścić.
Jedzenie po chwili było już gotowe i samuraj mógł udać się ponownie do przestrzeni wspólnej. Wobec wcześniejszego zaproszenia dosiadł się do drugiego zabójcy, wcześniej uważnie odkładając posiłki. Trzeba było również popracować nad koncentracją. Była to kolejna rzecz na liście.
- Smacznego – powiedział błękitnooki do swojego obecnego towarzysza przy posiłku.
"Tachibana Shōtarō. Miło mi" -Mi też- Może był lekko podirytowany ale mimo to starał się podążać jakąś etykietą. Próbował nie pokazywać zaskoczenia, że słyszał już to nazwisko od kogoś innego. Dobrze że w tym momencie już ruszył po jedzenie bo Katsumtisu nie mógł dłużej trzymać swojego zdziwienia. Zamiast jeść to co mu zostało z pierwszego posiłku zastanawiał się czy to nie był przypadkiem ten o którym wspominała Suki. Nabrał trochę podejrzeń, odnośnie jej kilku zachowań. Czy on był tym konfliktem. Nie zastanawiał się nad tym długo bo nie do końca wiedział o co chodzi, więc wrócił do jedzenia.
Po nie długim okresie czekania Shotaro wrócił z porcją. Pewnie nie było długiej kolejki, i o dziwo niczego tym razem nie rozlał.
"Smacznego" -Smacznego- To teraz mogli jeść w spokoju, myślał o co go zapytać. Nie chciał wyjść na zielonego w korpusie trochę już tu był. A głównie nie chciał aby się dowiedział o tym co go łączy z Suki. Nikt tego nie wiedział oprócz Yoshimatsu który miał jakieś podejrzenia. Przerwał na chwile jedzenie aby zacząć jakąś rozmowę z towarzyszem. -Powiedz długo jesteś w korpusie? -
Jedzenie dotarło już w nienaruszonym stanie. Kiedy był skoncentrowany, albo bardziej skupiony na tym co się dzieje wokół niego, to nie było problemem donieść dwa posiłki do stołu. Mogli też zacząć jeść. Posiłek był smaczny i przede wszystkim ciepły. Można powiedzieć, że tego potrzebował.
- Jak długo?- odpowiedział pytaniem na pytanie. Może było to niegrzeczne, ale dawało mu małą chwilę czasu, aby się zastanowić. W sumie to dobre pytanie. Ostatnio miesiące leciały jak szalone.
- Hmm. To będzie jakieś trzy i pół roku. Mniej więcej, ale bliżej czterech lat. Trochę zleciało. A ty? Jak długo jesteś po tej stronie? Wybacz, ale nie kojarzę cię, chociaż ostatnio mało co przebywałem w Yonezawie – odparł i uśmiechnął się przepraszająco.
- No to mogliśmy się nie spotkać. Tak czasami bywa. Jest dużo osób, a jeszcze więcej pracy. Niektórych osób czasami się nie widuje miesiącami jak nie dłużej. Taka praca jak to mówią – rzekł Tachibana i wziął kolejny kęs jedzenia do ust. Dał sobie dzięki temu chwilę czasu, a jednocześnie słuchał tego co Katsumitsu mówił.
- To też prawdopodobne. Dobrze mieć jakiś cel – powiedział i nawet delikatnie się uśmiechnął. Każdy do czegoś dążył i starał się rozwijać. Cel. Jaki w tym momencie był jego cel? Czy ten, który postawił sobie prawie cztery lata temu był w dalszym ciągu aktualny? Było to cholernie trudne pytanie i szczerze mówiąc obecnie nie miał na to jednej i prawidłowej odpowiedzi.
- Mniej więcej. Wziąłem kilka misji poza, które się nawarstwiły, a także załatwiałem pewne prywatne sprawy. Trochę mnie nie było – powiedział, choć trochę to mało powiedziane, gdyż od ataku bardzo rzadko tu przebywał. Jakby starał się uciekać od wszystkiego i wszystkich. Teraz wrócił i trzeba było wziąć się za wszystko.
- Jak więc trafiłeś do Korpusu? – zapytał ciemnowłosy samuraj. Historia przed przybyciem zawsze była w pewnym stopniu interesująca, gdyż pozwalała określić mniej więcej kim był i może jest dany samuraj.
"To też prawdopodobne. Dobrze mieć jakiś cel" -Ważne aby pamiętać że cel nie uświęca środków.- Dodał do wypowiedzi Tachibana, patrząc na jego reakcje by wywnioskować jakim typem człowieka jest. Wolał ostrożnie dobierać znajomości od incydentu ze zdrajcą na patrolu, jednocześnie nie zostając jakimś paranoikiem że każdy może być zdrajcą korpusu. Obecnie ufał tylko czwórce osób w tym sobie.
"Trochę mnie nie było " -Trochę, mi zazwyczaj przypadają patrole.- Nie miał tyle szczęścia w dostawaniu zadań, choć mogło to być szczęście w nie szczęściu przez to ze na patrolach nie ryzykował zbyt wiele. Był ten jeden wyjątek gdy Kagami go uratował, a tak to spokój i niczym nie zmącone dźwięki nocnych zwierząt i szelest liści. Miał sporo czasu na treningi, mógł się stać silniejszy bez ryzykowania. Aby nie zawadzać silniejszym zabójcą na misjach.
" Jak więc trafiłeś do Korpusu?" -To długa historia, o marzeniu dziecka cieśli o staniu się samurajem. - To powiedziawszy nie wiedział od czego tu zacząć. Co prawda jego historia nie była aż tak długa. Ale próbował się jakoś wymigać od tego, jako chyba jeden z nie wielu miał szczęście że nie stracił nikogo bliskiego przez demony. Miał też trochę przyziemny cel do nie dawna.-Na pewno chcesz usłyszeć tą historie? Nie miałem za ciekawego życia przed dołączeniem do korpusu.- Zadał to pytanie może mu się uda przekonać swojego rozmówce. Aby nie poruszać tego tematu. Wziął kolejny kęs jedzenia.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
- Dość niezwykła historia – rzekł Tachibana, kończąc swój posiłek – W pewnym sensie miałeś szczęście, iż ten zabójca stanął na twojej drodze. Czasami nasze wyboru są potraktowane właśnie tym. Jednym wydarzeniem czy osobami, które spotkamy. Poznałeś imię tego zabójcy po przybyciu do Korpusu?
Pytanie proste, ale chciał wiedzieć, czy to nie był ktoś kogo znał.
Westchnął lekko w reakcji na słowa że trzeba być wyżej aby coś zmienić, w końcu czym wyżej by się piął tym więcej obowiązków go czekało. A jakby nie patrzeć ranga odpowiadała w pewnym sensie sile zabójcy. Napił się ze swojej miski ramenu. Prawie wystygł, pewnie już długo rozmawiali. Ciężko było oszacować czas kóry upłynął jak nic nie było w stanie go liczyć.
" Pewnie sam niedługo się o tym przekonasz, " Spojrzał w ramen lekko nie pocieszony przypominaniem o tym jak to niestety działało w tym świecie. A raczej w korpusie, tyle osób ginie mimo wszystkich starań. -No cóż, może kiedyś przywyknę. Choć nie za prędko, dziwne uczucie być świadomym że tyle osób odchodzi przez demony i nie mam na to za wielkiego wpływu. Taka irytując w bezsilności.- Wziął kolejny łyk ramenu, już za wiele go nie było. Nagle przypomniał sobie o jego nietypowym pomyśle na broń i połączył kropki. Lekko się dławiąc ramenem, którego całe szczęście nie rozlał. Odkaszlnął i zapytał niebieskookiego o informacje.-Skoro jesteś w korpusie dłużej ode mnie to może znasz jakiegoś dobrego kowala lub rzemieślnika NE?- Dalej lekko kaszlał, czemu musiał wpadać na pomysły w takich momentach, teraz będzie go musiał chwile pomęczyć kaszel, choć lepsze to niż zadławienie.
- Mniej więcej co zrobił i z nim zrobiliście, jeśli oczywiście możesz o tym mówić. Jeśli nie, to do niczego nie namawiam – powiedział samuraj. Wiedział jak to działa i jeśli Katsumitsu dostał zakaz rozmawiania na ten temat, to on nie będzie go ciągnął. W końcu żyli w takim świecie, że zaufanie było jedną z nadrzędnych wartości. Jeśli przestaną sobie ufać to demony zwyciężą. Trzeba było więc niestety pozbywać się takich osobników, choć trzeba też było potrafić rozróżnić motywy. Nic nigdy nie jest czarne czy białe. Wszystko miało jakieś drugie dno. Wiedział o tym doskonale.
- No to jest właśnie najgorsze. Choćby nie wiadomo jakbyś się starał to wszystkich nie uratujesz. Nasze zadanie polega na próbowaniu i walczeniu, by ocalić tych, których możemy i w razie czego zawalczyć o to, aby przeżyli dłużej. Nawet jeśli sami stracimy nasze życie – odparł, a następnie musiał poklepać znajomego po plecach, kiedy zaczął się krztusić ramenem.
- W porządku? – zapytał ciemnowłosego, który co jakiś czas odkaszliwał.
- Hmm. Ciężko powiedzieć. Kilku się przewinęło, choć nie wiem czy są dobrzy. Znam dobrego kowala, gdyż często u niego naprawiam swoje ostrze. Zależy co od niego potrzebujesz. Chcesz się podzielić pomysłem? – powiedział niebieskooki i zastanowił się na chwilę, czy przypomni sobie kogoś jeszcze. On sam nie korzystał zbyt często z usług rzemieślników, gdyż tego nie potrzebował. Poza wcześniej wspomnianym kowalem, lecz najpierw musiał poznać plany chłopaka, gdyż ten najwyraźniej miał jakiś pomysł.
"No to jest właśnie najgorsze." -Niestety.- Wzruszył ramionami, lekko wzdychając. Po czym się zadławił zupą. "W porządku?" -Ta, już lepiej, dzięki- Powiedział lekko od kaszlując w rękę którą zakrył usta. Dobrze ze mu pomógł, głupio by było umrzeć od ramenu który lubił.
"Chcesz się podzielić pomysłem?" -Myślałem nad nożami do rzucania, może kunaiami z nichirin. Słyszałem że ci lepsi kowale są w stanie sprawdzić że zawsze mają efekt oddechu lub coś co nakłada na broń wisterie. Musiałbym jeszcze sporo się zastanowić, bo szczerze nie znam się ani na kowalstwie czy na robieniu innych cudów. - Opowiadał o swoim pomyśle znajomemu, może jemu się kiedyś coś takiego przyda. Nigdy nie wiadomo kiedy po kogoś się Kami upomni. Życie zabójcy w końcu jest wielką nie wiadomą. A urozmaicenie w arsenale mogło przechylić szale na stronę zabójców, w końcu oni też mogli zaskoczyć demony które używały tych swoich dziwnych sztuk. -Może kiedyś to rozrysuje, ale myślę że raczej potrzebuje poznać jakiegoś kowala lub rzemieślnika.- Powiedział, po czym podniósł miskę z której dopił końcówkę ramenu.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
- Hmmm. Jakby się tak zastanowić na logikę to z wisterią będzie prościej. Broń z nichirin jest dość cenna i z pewnością zrobienie z niej kunaiów czy czegoś czego już się nie odzyska jest ryzykowne. Chyba, że wykonać jakieś pociski, których wykonanie byłoby szybkie, a nie wymagałyby zbyt dużej ilości nichirin – powiedział zakładając ręce na torsie kiedy rozmyślał nad pomysłem swojego rozmówcy. Był on dość ciekawy i z pewnością można go dość mądrze rozwinąć.
- Cóż warto się udać do Kuźni. Tam najprędzej jakiegoś spotkasz. Teraz jednak muszę cię przeprosić. Moja przerwa dobiegła końca i muszę wracać do treningów. Liczę jednak na ponowne spotkanie – rzekł Shōtarō, a następnie wstał zbierając wcześniej swoje rzeczy. Skłonił głową drugiemu zabójcy i po odniesieniu talerzy wyszedł z pomieszczenia. Trzeba było wrócić do pracy, chociaż ta przerwa była bardzo przyjemna.
z/t
"Jakby się tak zastanowić na logikę to z wisterią będzie prościej." -Problem z wisterią jest taki że trzeba ją nałożyć na broń. Mówisz nie wymagały zbyt dużo nichirn hmm, masz na myśli strzały z końcówkami z nichirn? Nie umiem strzelać z łuku. Nożami można rzucić szybciej, niż zmienić broń na inną bez np najszybszego odrzucenia jej w bok.- Mówił nie do końca mając pojęcie czy to prawda, bo prawdę mówiąc nigdy nie używał noży do rzucania, ale może zacznie. Choć na razie nie potrzebował takich sztuczek bo jego oddech był dystansowy. A używanie noży do rzucania gdy miał obie ręce zajęte nie wchodziło w grę. Mógłby tylko używać tych noży na początku walki i może gdy demon zacząłby uciekać, ale jakby zdobyć specjalne pochwy na noże w których od razu są moczone w wisteri, to mogło by to dać sporą przewagę na początku więkrząści starć z demonami.
"Cóż warto się udać do Kuźni. Tam najprędzej jakiegoś spotkasz. Teraz jednak muszę cię przeprosić. Moja przerwa dobiegła końca i muszę wracać do treningów. Liczę jednak na ponowne spotkanie" -Udam się do kuźni w wolnym czasie. Jasne rozumiem, ja pewnie też będę się musiał zbierać jestem z kimś dziś umówiony. Jasne pewnie się jeszcze spotkamy uważaj w starciach z demonami.- Pożegnał się z licząc że jeszcze się spotkają. Czas w dobrym towarzystwie szybko im zleciał. Może za niedługo się znów spotkają, los pisze różne historie.
z/t
Nie możesz odpowiadać w tematach