Kiedy do jej uszu dotarła kolejna "obelga", początkowo fuknęła, ale po chwili ponownie się zaśmiała.
— Zobaczymy, jak będziesz śpiewał jak będziesz w moim wieku — wypomniała mu, po czym przewróciła się na brzuch, aby na czworakach przysunąć się do chłopaka i znienacka popchnąć go, by ten przewrócił się na bok.
Po tym sama wstała z ziemi i otrzepała się z ewentualnych jej pozostałości. Następnie wyciągnęła dłoń do rozmówcy, aby bez względu na efekt swojego wcześniejszego działania pomóc mu wstać (jeżeli był tym zainteresowany).
— No ale nie no, dobra walka. Może jeszcze trochę pożyjesz. — Uśmiechnęła się i poklepała go po ramieniu. — Ale na razie proponuję zabrać się stąd. Po takim treningu starcie z jednym nie wydaje mi się być najlepszym pomysłem. Chociaż... kto tam ciebie wie, synu.
Puściła oczko do chłopaka, po czym razem z nim wyruszyli w drogę powrotną do domów.
[ z/t x2 ]
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
-mowa #BB8FCE #BB8FCE
-mowa #BB8FCE #BB8FCE
Czy się bała? Oczywiście, w obecnym stanie łatwo było jej cokolwiek zrobić a on nie bardzo miałaby jak się bronić. W dodatku przyciągała problemy jak magnes.. - I nie nie planuję umierać, nie mogę sobie na to pozwolić. Po prostu trafiłam w złe miejsce o złym czasie. - Widząc jego uśmiech zdziwiła się ale i również poczuła nieco bezpieczniej? Próżno ją zrozumieć w pewnych kwestiach. Również odwzajemniła uśmiech unosząc na niego spojrzenie fiołkowych delikatnych oczu. Pewnie gdyby chłopak wiedział, że młoda jest w istocie marechii mógłby to wykorzystać chociażby do wabienia demonów. Żarełka miał pod dostatkiem.
- To zabawne pierwszy raz go nie miałam przy sobie i musiało się zdarzyć coś takiego. Mam wrażenie, że coś jest nie tak z moją osobą w tej kwestii.. - Westchnęła cicho i zdjęła torbę z ramienia stawiając przy swoich nogach, w końcu nie chciała mocno nadwyrężać rannego ramienia a te niestety na nowo zaczęło krwawić, będzie musiała zmienić opatrunek.[/color][/i]
-mowa #BB8FCE #BB8FCE
Kolejne słowa wywołały u niej delikatny śmiech. Nie wiedziała co miała odpowiedzieć, pierwszy raz byłą sama tak daleko od domu. Zawsze byłą w pobliżu kogoś z rodziny z wielu powodów, te można znaleźć samemu nie pytając. - Wiesz ciężko mi to zweryfikować, dopiero co opuściłam rodzinny dom. No praktycznie była to ucieczka przed losem jaki miał mnie spotkać.. - Powiedziała spokojnie obserwując jak ten wpatruje się w jej ramię, sama zastanawiała się co mógł teraz sobie myśleć. - Zapewne można powiedzieć, że mam szczęście.. Inaczej byłabym pożywką znaleźli by moje kawałki albo i nie..
Nagle coś jej się przypomniało i aż sapnęła na te myśl. - Gdzie moje maniery!? Jestem Mikkeru, ale zwą mnie też Mika.. - Wykonała lekki ukłon jak się należało, w końcu została dobrze wychowana. Wiedziała, że nie będzie miała łatwo po opuszczeniu Edo, ale nie tego wszystkiego się spodziewała. Tak jakby na nowo poznawała ten świat. Jak gdyby nigdy nic skierowała wzrok te samo miejsce co Kiyoshi ze zdziwieniem dostrzegając czarnego kruka, który najwidoczniej ich obserwował, albo takie miała tylko wrażenie.
-mowa #BB8FCE #BB8FCE
Czekało ją to co wiele innych dziewczyn, zamążpójście i rodzenie dzieci i wszystko temu pochodne a ona siebie w tym nie widziała, chciała pomagać innym a nie być kurą domową. Ojciec na pewno zadbałby o to by znaleźć jej dobrego męża, jednak mimo wszystko nie widziała się w roli żony, nie w tym wieku! - Do tej pory mieszkałam w Edo - Odpowiedziała zgodnie z prawdą i podrapała się po głowie. W zasadzie gadali o tym co się tyczy jej osoby a to trzeba było zmienić. - Może w zamian teraz ty mi powiesz coś o sobie ?- Spytała z uśmiechem gdy ptaszysko wystraszone kamieniem chłopaka odleciało. Jej fioletowe oczy mimo tego co ją spotkało dalej były przepełnione ciepłymi uczuciami i delikatnością. Nic nie podejrzewała a nawet w pewnym sensie współczuła mu bo jego blizny wskazywały ile musiał wycierpieć a ona przed tym właśnie chciała ratować ludzi.
Nagle zaczęła grzebać w torbie jakby czegoś szukała, w istocie o czymś sobie przypomniała. W końcu wyjęła dwa owoce, dwie ładne fioletowe śliwki. Jedną z nim położyła na ręku chłopaka jak gdyby nigdy nic. - Uwielbiam śliwki, zwłaszcza te lekko kwaskowate. - Dodała i odsunęła się na jeden krok, na osobie Fukuro nauczyła się, że nie każdy może lubić bliskość innej osoby, co było dla niej nowe, ale co się dziwić przebywała głownie z rodziną.
-mowa #BB8FCE #BB8FCE
-mowa #BB8FCE #BB8FCE
- To już najmniej Cię powinno obchodzić- Warknęła nie spuszczając z niego wzroku po czym chwyciła ramie delikatnie je masując. Westchnęła zastanawiając się gdzie iść. Nie miała miejsca zaczepienia, jedynie pieniądze. Jakiś zajazd znajdzie a potem musi dalej realizować swój plan. W tym celu musiała się wrócić do miasta, tam miała większe szanse. Zaś Kiyoshi mógł zająć się swoimi problemami i więcej jej osobą nie przejmować. Zabrała torbę i jeszcze raz zmierzyła go spojrzeniem a potem ruszyła w kierunku miasta, bardziej zaludnionych miejsc. Więcej nie współczuła mu tego jak wygląda. Widocznie sam sobie na takie rany zasłużył, nie chciała oceniać, ale co mogła sobie pomyśleć. On rozwydrzonym bachorem? Co on o niej wiedział? Nic. Normalnie by się pożegnała, ale tym razem nie czuła takiej potrzeby.
Fakt czuła się bardzo bezsilna i żałosna, ale co mogła dalej zrobić ? Bez względu na wszystko musiała przeć na przód.
z/t x2
-mowa #BB8FCE #BB8FCE
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Mogli więc chociaż nieco posprzątać i doprowadzić wcześniej naruszone wnętrza do jako takiego, chociaż pozornego porządku. A kiedy skończyli, mogli wreszcie zająć się tym, po co faktycznie mieli się tego dnia spotkać - treningiem i pokazem nowych umiejętności Mori.
Przy wzmiance o zapomnieniu spojrzał na nią nieco krzywo, myśląc że ma na myśli ten nieco inny jego rodzaj, o wiele bardziej morderczy. Kiedy jednak wyjaśniła co dokładnie miała na myśli, skrzywił się nieco.
— Płuca ci się zapadają — powiedział, wzruszając przy tym ramionami. Sam w sumie nie był pewien. Gdyby ktoś miał się dusić tylko dlatego, że używa techniki innego oddechu, byłoby to cóż… głupie. Przynajmniej w jego odczuciu. — Wiesz, zawsze możemy spróbować. Dawaj, rzucaj łańcuchem — zachęcił ją, unosząc brwi znowu, ale tym razem dołączając do tego lekki, zaczepny uśmieszek. — Dobra, to pokaż co masz, a potem się zastanowimy, czy chce mi się to przyjąć na twarz. — mimowolnie oparł dłoń o nie tak dawno uszkodzony bok. Niby już nie bolał przy wykonywaniu większości czynności, ale Ayumu miał wrażenie, że to tylko nieśmieszny żart i kości znowu poddadzą się od robienia niczego.
Na wspomnienie o Tatsu uśmiechnął się nieco perfidnie, drapiąc się przy tym po podbródku.
— Nie wiem czy pamiętasz, ale kiedy rozmawialiśmy wszyscy w grupie przed pójściem do siedziby Minamoto, powiedziałem jej że z hipokryzją jej do twarzy — wspomnienie tego wyraźnie go rozbawiło jeszcze bardziej, jakby był to jeden z przedniejszych żartów. — Jakiś czas wcześniej rozmawialiśmy sobie przy herbacie i Tatsu bardzo dała mi zrozumienia, że wykonywanie rozkazów osób wyższych rangą jest najważniejszym pryncypium. Jak wiadomo, nasze odwiedziny u Minamoto nie miały nic wspólnego z odgórnym rozkazem, a nawet więcej - działały wbrew niemu. Mam wrażenie, że próbuje odbić przytyk, ale jakby to powiedzieć. Chyba wszyscy wiemy, że akurat słuchanie kogoś z wyższą rangą nie jest dla mnie w życiu najważniejsze.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Pozwolił sobie na ostatni zaczepny, ale też nieco perfidny uśmieszek. Jeśli miał być szczery, to nie spodziewał się, że Mori tak łatwo się na to złapie. Z drugiej strony jednak, tej nieco bardziej rozsądnej i logicznej, nie dziwił się jej że nie chciała ryzykować. Mieli przed sobą wielką niewiadomą i sprawdzanie tego akurat teraz i akurat tutaj, nie wydawało się najbardziej rozsądną opcją. Z innej strony… Ayumu nie był rozsądkiem wcielonym.
— Kirei nie zając, nie ucieknie — wywrócił na nią oczami. Nie widział nic złego w tym, żeby w razie potrzeby odłożyć nieco tę podróż. Przecież to też nie było tak, że nie posiadali między sobą jakiejkolwiek możliwości komunikacji. Kruki korpusu były przecież szybkie i wykonywały swoją pracę nad wyraz dobrze. — Będę trzymał, bo nawet jeśli niektóre powody odwiedzin podobają ci się bardziej jak inne, to dla mnie wszystkie podpadają pod tę samą kategorię, jeśli chodzi o demony — wydział jej spojrzenie, ale nic sobie z niego nie zrobił, wyraźnie korzystając z okazji na sarkastyczny komentarz, którą w sumie sama mu podała niczym na srebrnej tacy. Znaczyło to więc, że sama była sobie winna.
Na jej niewybredny żart, kiedy wreszcie ustawiła się na miejscu, zareagował skrzywieniem warg. Czymś pomiędzy uśmiechem, a niezbyt zadowolonym grymasem, który podsumowywał całkiem dobrze, co myślał na ten temat.
— Nie, łaskocze — odpowiedział, zerkając ku górze i szukając pomocy w niebiosach przy tak głupich pytaniach. Nie bolało. Nie bardzo, ale wystarczająco przeszkadzało, by nie chciał znowu trafić na nie wiadomo ile dni przykuty do łóżka.
— Ale możesz kazać jej, żeby possała mnie — przez moment miał poważną minę, ale ta szybko znikła, bo wyraźnie nie był w stanie wygłaszać tego typu głupot. — Nie powiedziałbym, że się znamy. Na pewno nie podoba jej się wyrażanie niepochlebnych opinii na temat waszego mistrza. Znaczy… skomentowałem tylko jego upodobanie do sztywnych cytatów — wzruszył ramionami. — Ale gdybym miał coś powiedzieć, że pewnie to, że jest sztywna i wydaje się uparta i mało lotna jak ten głaz. Idealnie, biorąc pod uwagę wasz… jej oddech. Ale jako zabójca? Wydaje się że można na nią liczyć. Że trochę myśli.
Trochę powzruszał ramionami, trochę się pokrzywił, a trochę zasępił. Tatsu to była… cóż… Tatsu. Dla niego nie było co się tutaj zbytnio wywnętrzniać, bo kobieta definitywnie trzymała dystans, a jemu nie zależało na tyle, by próbować go forsować bardziej niż dla samej satysfakcji podenerwowania jej nieco.
W międzyczasie Mori zdążyła wystrzelić, a w jej dłoni pojawiła się linka. Przez chwilę przyglądał się jej, jakby miala zrobić z nią jeszcze jakąś sztuczkę, ale w końcu westchnął.
— Tak, powiesić się — powiedział cicho, bardziej do siebie niż do niej, nie licząc na to, że go usłyszy, ale też nie przejmując się, gdyby jednak podchwyciła jego słowa. Podszedł nieco bliżej i złapał linkę w palce, badając ją. — Może gdybym użył którejś formy oddechu bardzo blisko niej, albo przymocował do miecza, to energia poszłaby wzdłuż niej do celu… — powiódł spojrzeniem wzdłuż linki do kukły. — W założeniu, to całkiem dobra kompozycja, ale w praktyce? Jak wytrzymała jest ta linka? Nie chcialbym ci jej popsuć, a cięcie wyprowadzone wzdłuż, chodzi mi o takie chybione, mogłoby ją przerwać.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Potem skrzywił się nieco, już nie chcąc komentować tego, jaki stosunek miał do nowych perspektyw i jak bardzo był na nie ograniczony. Zamiast tego więc chętnie przeskoczył dalej, wsłuchując się w to co miała do powiedzenia na temat swojego zamówienia u kowala.
— Coś ładnego? Mam nadzieję, że zaszalałaś, skoro już pokusiłaś się o nowy oręż. — Ayumu chyba nigdy nie miał przeboleć faktu, że wybrała sobie łuk. Nie podobało mu się czy to przez zdanie, że pasowało jej to jak pięść do nosa, czy może patrząc na to nieco bardziej egoistycznie - że nie podobało mu się, że to on teraz będzie musiał stać bliżej przeciwników, żeby nie koncentrowali się na niej. Mistrzem obrony to on niestety nigdy nie był i jeśli Kirei nie postanowi podjąć się tej roli, to raczej krucho z nimi będzie.
Westchnął.
— Nie powiem, chciałbym. Ale zobaczymy, co z tego będzie. Musiałbym z nią najpierw porozmawiać — odparł, nieco sztywniej, nieco bardziej defensywnie, dając jej tym samym znak, że nie chce o tym rozmawiać i to tak naprawdę. Mogli być rodzeństwem, ale jakaś część niego uważała, że nie była to sprawa między nim a Mori, a tylko i wyłącznie nim i Kotone. Jakby egoistycznie chciał, by w pewien sposób zabójczyni wody była tylko jego.
Kiedy skończyła mówić odnośnie Tatsu, przez dłuższą chwilę milczał. Początkowo zwyczajnie patrzył na nią, aż w końcu jego twarz wykrzywiła się nieco, w niezdecydowaniu, które z kolei przemieniło się w zniechęcenie.
— Jesteś pewna? - zapytał, cóż, niepewnie. — Tatsu może być świetną zabójczynią, w to nie wątpię. Tak samo jak i porządnym członkiem korpusu, ale czy ufasz jej na tyle, że kiedy przyjdzie co do czego, nawet po wyjawieniu jej wszystkiego, nie wbije ci noża w plecy? Znaczy i tak mogłaby to zrobić w odpowiedzi na twoją… — zamachał niezdecydowany ręką — Histerię, ale rozumiesz… może czekać na każdą okazję. Nawet taką, że zwyczajnie nie będziesz patrzeć… — rozłożył bezradnie ręce. Kaga mogła mieć ją na oku, ale nie trzymała jej za rękę. Nikomu innemu też nie powiedziała, by mieli na nią oko, a to sprawiało, że Ayumu miał pewne, a nawet bardzo duże wątpliwości co do zabójczyni kamienia. — Ale zrobisz jak chcesz — zawyrokował wreszcie wzruszając ramionami.
Ayumu już otwierał usta, żeby jej powiedzieć co sądzi na temat grubych łańcuchów, rozcinania ich, a finalnie też i zabaw z nimi, ale ugryzł się w język. Minę miał przez moment jednak głupkowatą, co tylko mogło nasuwać na myśl, co też chciał powiedzieć.
Cofnął się, stając równolegle do niej, tak żeby nie znajdowała się na trajektorii cięcia. Widać było po nim, że niekoniecznie wiedział, czy to co miał w głowie zadziała, ale postanowił że spróbuje. Czy to dla zaspokojenia własnej ciekawości czy to dla spokoju ducha.
Złapał za rękojeść miecza i po chwili energicznie wyciągnął go z sayi, wykonując szybkie, sprawne ruchy. Pioruny wystrzeliły, z mocą wyraźnie przeznaczoną na coś cóż.. większego niż taka mała linka. Szósta forma była potężna, ale pozwalała na zadanie cięcia piorunem nie bezpośrednio poprzez ostrze, a oto chodziło - żeby linka przypadkiem nie została przecięta. Cóż… przewodziła prąd, owszem, co było widać poprzez drobne wyładowania, które prześlizgnęła się po niej, a które były pochodną manifestacji jego oddechu.
Kaszlnął.
— Z tą techniką też nie musiałbym podchodzić do nich blisko, żeby bolało — rzucił uszczypliwie, posyłając jej lekki, ironiczny uśmiech.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
— Aha — skwitował głosem pustym i jedyne czego brakowało do sprawienia wrażenia, że zero myśli w tym momencie znajdowało się pomiędzy jego uszami, to jakieś ponure echo powtarzające jego puste słowo. — Smoki? — jego brwi nie mogły się zdecydować czy powinny się zmarszczyć czy może unieść w niezrozumieniu. — Na chuj ci te smoki? I czemu Błękitny Smok, a nie smoki? — podrapał się po policzku. Skoro już miała je mieć w egzemplarzach, a nie egzemplarzu, to czemu w ogóle wymyślała takie mylące nazwy? Nie wiedział, co z resztą pokazywała jego mina, wyraźnie niezbyt przekonana do tego całego konceptu. Potem jednak wzruszył ramionami — Nie wiem jeszcze. Piorun chyba leży mi całkiem dobrze, a cień... jak Kaga postanowi kiedyś zrobić pokaz sztuczek to się nad tym zastanowię. Może pozwoli na zabawne robienie z ciebie wabika — uśmiechnął się do niej zaczepnie, chociaż było w tym nieco prawdziwego niezadowolenia wynikającego ze zmiany dynamiki między nimi.
Bardzo chciał jej powiedzieć, żeby może tego nie robiła, ale zamiast tego westchnął tylko boleściwie. Miała rację, a co gorsze, miała do tego wszystkiego zwyczajnie prawo. To było jej życie, a nie jego i nawet jeśli miał jej pilnować niczym dziecka to nie mógł podejmować za nią decyzji. Zrobi co chce - dokładnie tak jej przed momentem powiedział. Zaraz więc uśmiechnął się do niej uszczypliwie.
— Łaskawa pani, ale zamiast tego będziesz mogła zostać Filarem Metalu. Też brzmi całkiem dobrze. Ale jeśli jej powiesz... daj mi znać co z tego wyniknęło. I ile jej powiedziałaś - rzucił niby to obojętnie, ale jego słowa były podszyte zwyczajną, braterską troską. Mogła zachowywać się momentami jak opętana, ale wciąż płynęła w nich ta sama krew. I Mori wciąż nie przekroczyła pewnej niewidzialnej granicy, która byłaby dla Ayumu miejscem bez powrotu.
— Nie mam pojęcia o kim mówisz — machnął na nią ręką lekceważąco. Wielkoluda? Jakiego wielkoluda. Na samo wspomnienie jednak bok aż go zabolał. — Kurwa nawet nie zaczynaj może co? Jak jesteś taka sprytna to było to wymyślić, zanim postanowił grać mną w piłkę — podparł się butnie pod boki i pochylił do przodu — Nie musiałbyś zbytnio podchodzić do demonów, żeby je zabolało — zaczął przedrzeźniać jej słowa jeszcze sprzed chwili niczym najgorszy smarkacz. — Gdybyś postanowiła nie stać z tyłu i nie strzelać wykałaczkami to nie musiałbym dostać w łeb — fuknął, prostując się i patrząc na nią absolutnie oburzony. — Czy dam radę?! Oczywiście, że dam radę! — podniósł ręce ku górze, prosząc bogów w duchu, żeby ktoś go trzymał bo zaraz jebnie. — A żeby cię... — złapał się za bok i sapnął. — Te twoje linki można do tego wykorzystać. Nie możesz rozstawić więcej za jednym strzałem? — zapytał wciąż oburzony, ale nieco spokojniej. Chyba tylko dlatego, że przez gojący się bok nie miał wyboru.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Nie możesz odpowiadać w tematach