Strącenie z areny oznacza długi lot i bardzo bolesny upadek na skałach poniżej. Demona to nie zabije, ale jego reputację - już tak. Jeśli ktoś chętny jest obserwować walkę albo po prostu podziwiać krajobrazy może rozgościć się na wykutej w skałach widowni, gdzie najwyższe miejsca naturalnie zarezerwowane były dla najsilniejszych demonów.
Wieczór był wyjątkowo piękny - niebo przybrał krwiście czerwoną barwę, a słońce kąsało jeszcze ostatkami sił, tu i ówdzie sięgając ponad górskie szczyty. Na półce były jeszcze miejsca, gdzie dłuższy pobyt mógł kosztować spaloną kończynę albo i coś więcej...
Tymczasem pośród gromadzących się na arenie demonów na próżno szukać było Muzana czy któregoś z Kizuki. Jeśli tu byli - nie chcieli być dostrzeżeni. Może czekali już na trybunach, skryci pośród wykutych w kamieni galerii i balkonów do obserwacji wydarzeń w dole.
Na arenie ustawiały się pierwsze demony, rozglądając wokół, szukając mniej i bardziej przyjaznych twarzy. Czekali.
Informacje:
- Czas na przybycie uczestników - 96h (umownie do końca 8.12.2022).
- W tym temacie wiadomość pisze każdy demon chcący wziąć udział w walce.
- Pozostałe demony piszą w trybunach.
Przysiadłem sobie gdzieś pod ścianą areny, tak aby za mocno nie rzucać się w oczy, aż do rozpoczęcia walk i po prostu czekałem, aż zaczną się zbierać demony. Byłem ciekawy, jakie znajome twarze spotkam dzisiejszego wieczoru, czy Yamato dalej żył? Dał mi wolną rękę podczas misji, jak i później, za to ma mój szacunek. Nie próbował mnie złamać i nagiąć do swojej woli, a pozwolił obrać własną drogę.
Z drugiej strony Suzume, mocno mnie irytował podczas tego przedsięwzięcia, ale finalnie okazał się przydatny, współpraca z nim była złem koniecznym. Za to rozmowa z panią żuraw była wyjątkowo ekscytująca mimo różnicy w zdaniach, zastanawiałem się, czy otrzymała mój list i kiedy będziemy mogli, odbyć kolejną bezsensowną rozmowę o przeszłości. Jedynym mankament był taki, że od tamtej pory zbyt wiele się nie dowiedziałem o sobie. Szukanie informacji o przeszłości, której się nie zna, nie jest prostym zajęciem nawet dla demona.
Jedna myśl często zaprzątała mi głowę, zastanawiałem się, jakiemu Kizukiemu przypadnę do gustu, który zdecyduje się postawić na mnie i przygarnąć pod swoje skrzydło. Sam za bardzo nie orientowałem się i nie interesowałem się z nimi. Przybywające księżyce były zdecydowanie zbyt odległym planem, żeby marnować czas na poznawanie ich i wyciąganiu z plotek o nich informacji.
Następnie swój wzrok skierowała na obecnych już na arenie. Nie znała żadnego z demonów, ale zapowiadało się, że będzie musiała się natrudzić, żeby cokolwiek im zrobić. Ginkatsu wyglądała najbardziej ludzko ze wszystkich, najbardziej nijako... Już była pewna, że czeka ją ciężka przeprawa i cudem będzie, jeśli przeżyje to co ją tutaj czeka.
#993716
Kroczyła po arenie lekkim, skocznym krokiem. Nie ukrywała swojej ekscytacji na myśl o walce. Szukała sobie zajęcia, więc wieści o uczcie były niczym grom z jasnego nieba. Musiała tu być, pokazać na co ją stać. Dobra okazja do sprawdzenia siebie i poznanie zdolności innych demonów. A jeśli uda się jej wygrać to kto wie, czyje spojrzenia na siebie ściągnie. Kizuki szukali służących, a ona... Cóż, protekcji ze strony silniejszych nigdy za wiele. Nie wiedziała tylko w stronę którego z księżyców powinna się zwrócić. Nie znała ich osobiście, a tylko obserwowała z daleka. Może jak na podopieczną Rintarou przystało powinna skupić się tym samym Kizuki? Albo celować odrobinę niżej, by nie narażać się na kąśliwe komentarze. Na tyle, na ile znała flecistę będzie celował wysoko. A to dla szczeniaka jak ona mogło okazać się zabójczą kompozycją.
Dopiero na drugim miejscu było z kim tak właściwie stanie w szranki. Jej rywale i rywalki nie wyglądali groźnie, ale też nie znał ich za dobrze. Z Ginkatsu ledwo zamieniła kilka słów, białowłosego nie znał... Ale przynajmniej był tu Ichi, do którego z ulgą podeszła.
— Nie mogę życzyć ci wygranej, ale powodzenia już tak. — zawołała do niego i pogrzebała chwilę w swoich pakunkach — O, proszę. Na szczęście. — powiedziała wręczając mu notkę zapisaną przez nią parę dni temu. Cały papier z obu stron zajmowało jedno powtarzające się słowo - "szczęście".
@Kazumi
Ustawił się na arenie jako jeden z wielu. Niczym się nie wyróżniał, ubrał to, w czym będzie mu najwygodniej walczyć. Strój składał się z odzieży zwykłego chłopskiego robotnika na polu. Koszula, luźne spodnie i słomkowy kapelusz, który w trakcie sieczki pewnie i tak zsunie się z jego głowy. Oparł ręce na biodrach i czekał na jakiś sygnał, który pozwoli im wreszcie rzucić się do boju. Chyba jako jeden z niewielu miał rzeczywistą ochotę przetestować swoje umiejętności, mimo że był przecież nówką.
Pewnie ludzkie emocje psuły te wszystkie demony, które miały wątpliwości czy powinny w ogóle walczyć. Ale przecież nie mogli się wzajemnie, na serio pozabijać, więc w czym problem. A poza tym patrzyło się na niego wiele potężnych demonów, może nawet Księżyce. Musiał się przed nimi pokazać, wykazać i szczęśliwie może także wygrać.
Po długim milczeniu znad trybun poniósł się głos. — Witajcie, moje wierne sługi. — głosu Stwórcy nie dało się pomylić z żadnym innych. Odbijał się od skał, rósł w siłę i wwiercał w głowy demonów. A nawet ich dusze, jeśli takowe miały. — Tej nocy macie swoją szansę sięgnąć po siłę! Możecie stać się postrachem ludzkości, rzeźnikiem zabójców, demonem godnym najwyższych tytułów i splendoru! — mamił ich wizją bycia po tej "lepszej" stronie areny, wysoko nad głowami słabeuszy. — WALCZCIE!— ryk poniósł się po arenie i całej okolicy, a cała góra zdawała się od niego wibrować — I nie zawiedźcie mnie... — szept dobiegający zza ucha każdego z uczestników tak niespodziewanie jak się pojawił, tak szybko też zniknął. Kto wie, jakie trybiki obracały się w głowie pierwszego demona.
Nie pozostało im nic innego, jak zacząć działać zanim zrobią to przeciwnicy.
Informacje:
- Czas na odpis- 72h (umownie do końca 12.12.2022).
- Do trzech akcji w poście, najlepiej zaznaczyć je czytelnie pod postem w spoilerze albo hide.
- W spoilerze proszę też podawać aktualne wartości PK jeśli będzie używać DBA, regeneracji etc.
- Poza wami na arenie są też demony NPC ale stanowią tylko i wyłącznie tło dla waszych starań. Gdyby jednak ktoś chciał wejść z nimi w interakcję, to proszę bardzo. Zaznaczeni są na mapce kolorem czarnym.
- W momencie napisania przez was postów informatory zostają zamknięte.
- W razie pytań - discord/pw Kirei.
Mapa
- Spoiler:
czerwone Akujin
zielone Kazumi
niebieski Ichitarō
żółte Yuta
pomarańczowe Otosuke
fioletowe Ginkatsu
Żółte krzaki mają około metra, marna z nich kryjówka.
Jedno pole to cztery metry kwadratowe, walka w zwarciu toczy się w tym samym kwadracie.
— Siebie zostawiamy na koniec? — rzuciła jeszcze radośnie do Ichitaro. Wolała za czasu wyjaśnić sobie, że nie musi bać się o swoje plecy. Poza tym pokazanie demonom na trybunach, że nowicjusze nie rzucą się sobie na ślepo do gardeł też było ważne.
Na dłuższe przemyślenia zabrakło czasu, bo z trybun spłynął głos Najwyższego. Kazumi chciała urosnąć w siłę i to możliwie szybko, dlatego była tu i drżała na myśl o walce. Reszta demonów nie myślała chyba tak samo, bo pochowała się po kątach. A przecież to miało być widowisko!
Zbliżyła się szybko do zamaskowanego, W biegu skóra na jej twarzy i rękach pękała, a z ran wychyliły się kruki, które z wrzaskiem wzbiły się w powietrze i poleciały w stronę najbliższego demona. Nie czuła już bólu jak przy pierwszych próbach kontrolowania swojej mocy. Zastąpiła go radość z posiadanej sił. Na szczęście dla siebie nie znała swojego pierwszego oponenta. Wystarczy, że czeka ją rywalizacja z Ichitaro i nieszczęsną Ginkatsu. Dzieciak miał samobójcze skłonności, ale może w tym szaleństwie będzie jakaś metoda?
Kruki powinny odwrócić uwagę przeciwnika, a Kazumi nie zamierzała na tym poprzestać i zaatakować go za pomocą włóczni. Chciała prostym pchnięciem przebić mu brzuch i upuścić trochę drogocennej krwi. Bardzo ją kusiło, by zatrzymać się na chwilę i popatrzeć co też porabiają inni, ale nie mogła się w tej chwili rozpraszać. Liczyła, że Ichi też skupi się na swojej części.
Spojrzał dalej. Nie wyglądało na to by inni coś kombinowali na dzień dobry. Mając więc chwilę zdecydował się westchnąć, przeciągnąć i przygotować dwie laleczki - tak w sam ro schowania po jednej pod każdą pazuchę. Później już może na to nie być czasu.
Było to chyba pierwszy raz, gdy odczułem presje ze strony primogena demonów, wcześniej chyba nie za bardzo przywiązywał uwagę do mojej osoby. Dziwne uczucie, ale dało to mi nieco motywacji, aby ruszyć się i zrobić coś ze swoją ambicją i celami, może pora zebrać trochę szacunku i dać poznać swoje imię. Nie znałem zbyt wielu demonów, raczej od nich stroniłem i interakcja wywiązywała się tylko, kiedy było to naprawdę konieczne. Kizukich z daleka rzucali się w oczy, ale nie mogłem wyłapać, żadnego demona, którego spotkałem wcześniej takim tłumie i harmiderze.
Dopiero, jak usłyszałem okrzyk mnicha, który miał mnie zagrzać do walk, mogłem zwrócić głowę w jego kierunku, wyraz twarzy miałem taki sam jak zawsze chłodny, wyrachowany i pozbawiony emocji. Uśmiechnąłem się tylko cynicznie na jego słowa, już ja po urywam im łby, żebyś w końcu zobaczył, że nie jestem już tym samym demonem co wtedy.
O ile oczywiście sami wcześniej nie uciekną z tej areny w podskokach. Wzrokiem wróciłem do przeciwników na arenie, było tu nas nawet całkiem sporo, dwójka pierwszych już ruszyła w stronę jakiegoś nieszczęśnika, było to do przewiedzenia, że prędzej czy później będą się zawiązywać sojusze, ale czy to właśnie tego chciała widownia i pierwszy demon, żebyś łączyli się w grupie i ukazywali swoją słabość w walce dwóch na jednego? Był to naprawdę żałosny widok, ale dzięki temu już w pierwszej chwili dowiedziałem się jaką mocą dysponowała dziewczynka, przyzywała kruki i mogła je kontrolować.
No nic, igrzyska czas zacząć, pora wybrać pierwszą ofiarę i padło na demona w chłopskim stroju, chociaż trudno powiedzieć dlaczego. Ruszyłem z jego stronę i jak tylko znajdę się w zasięgu walki w zwarciu, manifestuje swoją żądzę krwi. Jeżeli nie ma czegoś, takiego to markuje cios pięścią, aby zmusić go do odsłonięcia torsu. Przenoszę ciężar masy ciała na nogę wykroczną i podnoszę drugą nogę do góry i wykonuje kopnięcie z pół obrotu wymierzone w jego żebra.
Złapał za koszulę i ściągnął ją ze swojego ciała.
Wyciągnął swój sztylet Echizen no Kuni Yasutsugu i chwycił go pewnie silną ręką. Był demonem, ale mógł używać broni, żeby sobie pomagać. I z zamiarem użycia ostrza ruszył w kierunku najbliższego demona (czarna kropka po lewej od niego). Chciał najpierw zobaczyć na co stać tego przeciwnika, jakimi mocami się wykaże. Dzieliła ich spora odległość, dlatego biegł cały czas skupiony na swoim otoczeniu, gdyby przypadkiem chciał go dorwać ktoś inny.
- No dalej, pokażcie na co was stać! - wykrzyknął, używając jednocześnie mocy swojego DBA, a następnie machnięcia sztyletem po krótkim skosie (z góry do dołu) w kierunku wybranego przeciwnika. W połączeniu z sztuką krwi powinno dać to dobre efekty. Ale zobaczymy. Dla niego wszystko było całkiem nowe.
#993716
Ginkatsu choć w oczach publiki była na straconej pozycji, to niektórzy szeptali, że wśród Kizukich też są tacy, co nie wyglądają na silnych. Demonica zerwała z krzaka kilka gałązek i tak uzbrojona ruszyła na najbliższego przeciwnika. Ten przez chwilę przyglądał się jej poczynaniom ze skonsternowaną miną. Ale kiedy odwróciła się w jego kierunku spoważniał i przygotował do walki. Skoro sama pchała się w jego ręce to niech i tak będzie. Podniósł gardę i wyszedł jej naprzeciw. Nie miał broni, ale jego ręce i dłonie przybrały ciemnej, metalicznej barwy. Miał przewagę wielkości i zasięgu, ale widocznie długo nie walczył z kimś tak małym. Ginkatsu skoczyła do przodu tnąc po klatce piersiowej. Ubranie i skóra demona poszły w strzępy, a w powietrze polała się krew. Dziewczynka nie miała jak cieszyć się sukcesem, bo stalowa pięść trafiła ją w brzuch. Uderzenie odrzuciło ją na dwa metry od przeciwnika, na szczęście nie rzuciło ją na ziemie. Za to bolało jak diabli.
— I po co się tu pchałaś? — krzyknął demon szarżując w jej stronę.
Akujin nie musiał rozglądać się za bronią - miał swój cenny sztylet. Ruszył na wybranego demona uważając przy tym, by nie paść ofiarą ataku ze strony innych uczestników. Na szczęście dla niego inni mieli własne zmartwienia i plany, działał więc nie niepokojony. Jego przeciwnikiem była rudowłosa dziewczyna. Zdawała się grzecznie na niego czekać. Doskoczył do niej i nagły rozbłysk światła rozświetlił arenę. Skupił tym na chwilę spojrzenia wszystkich na trybunach. Czy ktoś będzie obserwował go dłużej? Oślepiona przeciwniczka nie zdołała zasłonić się w porę, otrzymując powierzchowną, ale długą ranę ciągnącą się od obojczyka do boku. W ferworze walki nie zauważył pnączy wystrzeliwujących spod ziemi, pętających mu stopy.
Na przypieczonej twarzy rudowłosej pojawił się zadowolony uśmiech. — Mam cię pięknisiu. — szepnęła szykując się do własnego ataku.
Otosuke siedział sobie spokojnie, nie wadził nikomu. Miał swój plan i się go trzymał.
Kazumi i Ichitaro wspólnymi siłami zaatakowali jednego demona. Ten, widząc dwójkę przeciwników zmierzających w swoją stronę podszedł bliżej co zdawało się dość... Głupim zachowaniem. Posłane przodem kruki zaczęły go atakować i nękać, ale zdawały się nie robić wrażenia na demonie. Kosztem zadrapań i dziabnięć łapał je jedna po drugiej i łamał, miażdżył i rozrywał. Jednocześnie zmieniała się jego aparycja - skóra poczerwieniała, urosły mu mięśnie jak i cała sylwetka nagle odbiła w górę.
— Tchórze! — ryknął do atakującego go duetu. Włócznia Kazumi trafiła go w bok, ale ostrze ledwo rozcięło skórę i zagłębiło w mięśnie. Kapłanka nie zdążyła cofnąć broni - przeciwnik chwycił za drzewiec i szarpnął, zagłębiając ostrze bardziej w ranę, ale jednocześnie wyrywając broń dziewczynie. Ichitaro bez problemów zaszedł demona od tyłu i kopnął w kolano, które po przemianie było na wysokości pasa zamaskowanego. Przeciwnik opadł na jedną nogę, jakby chciał pokłonić się stojącej przed nim Kazumi. Ryknął wściekle i obracając włócznię zamachnął się nią na kapłankę, chcąc jednocześnie drugą ręką odrzucić od siebie Ichitaro. Zmasakrowane kruki regenerowały się powoli, gotowe dalej służyć.
Yuta ruszył w kierunku Akujina, ignorując tym samym demona po swojej lewej. Ten na szczęście nie zdawał się zainteresowany wkroczeniem do walki od razu i wzorem Otosuke przyglądał się innym demonom. Białowłosy biegł więc dalej, gdy za jego plecami coś huknęło potężnie. Utkana z czarnej krwi katana wbiła się ziemię, wystając z niej zaledwie do połowy. Yuta mógłby biec dalej, gdyby nie kolejny miecz ciśnięty z trybun. Czarne ostrze wbiło się w ciało demona, co samo w sobie było bolesną niespodzianką. Jednak siła, z jaką rzucono broń sprawiła, że katana nie utknęła w ciele, tylko przebiła się na wylot i zatrzymała dopiero ledwo wbita w ziemię. Uderzenie posłało Yutę na kolana, a ziejąca w brzuchu dziura nie wróżyła dobrze dla dalszej walki. Demon po lewej, do tej pory spokojnie obserwujący wydarzenia ruszył w jego stronę z wesołym uśmieszkiem. Czekanie się opłaciło.
Informacje:
- Czas na odpis- 48h (umownie do końca 16.12.2022).
- Do trzech akcji w poście, najlepiej zaznaczyć je czytelnie pod postem w spoilerze albo hide.
- W spoilerze proszę też podawać aktualne wartości PK jeśli będziecie używać DBA, regeneracji etc.
- W razie pytań - discord/pw Kirei.
Mapa
- Spoiler:
czerwone Akujin
zielone Kazumi
niebieski Ichitarō
żółte Yuta
pomarańczowe Otosuke
fioletowe Ginkatsu
Czarny trójkąt - miecz Seiyushi
Żółte krzaki mają około metra, marna z nich kryjówka.
Jedno pole to cztery metry kwadratowe, walka w zwarciu toczy się w tym samym kwadracie.
Ginkatsu - rana 1 stopnia, NPC tak samo
Akujin - pnącza unieruchomiły ci stopy, będą też próbowały sięgnąć dalej, czujesz delikatne ukłucia przebijające skórę. NPC rana 1 stopnia - oparzenie, rana 2 stopnia - cięcie
Otosuke - lalki gotowe, rana 1 stopnia
Kazumi - bez broni, NPC rana 2 stopnia na brzuchu, zaczyna się goić; rana 1 stopnia po krukach w okolicach głowy
Ichi - na ten moment bez zmian
Yuta - rana 4 stopnia, bez zaleczenia jej do chociaż 2 stopnia postać będzie traciła 1pk na turę, skuteczne poruszanie się utrudnione, a walka niemożliwa. Miecz Seiyushi leży przed tobą, wyjęcie nie będzie problemem (po regeneracji rany).
- Oszczędź mi pracy i po prostu umrzyj. - Rzucił w stronę wielkoluda i nakazał wężom zaatakowanie demona, gady miały go otoczyć i kąsać by ich trucizna mogła zebrać swe żniwo. Ich stwórca w tym czasie obserwował bacznie demona obserwując sytuację i czekając na odpowiedni moment do ataku by podbiec do demona i podjąć próbę wyrwania mu włóczni.
Śmierć to będzie dla niego łaska, a ja mu jej nie okaże, dopóki nie postrada wszystkich rozumów, ale najpierw musiałem się skupić na dziurze w brzuchu i żałosnym demonie, który chciał wykorzystać moje chwilową nie dyspozycyjność. Dobrze, że ten kretyn się nie śpieszył i dał mi czas do zregenerowania tej poważnej rany, od razu zacząłem odtwarzać w tym miejscu tkanki i zaślepiać powstałą wyrwę, z dwojga złego, dobrze, że nie dostałem tym w głowę. Spojrzałem na demona, który myślał, że los się do niego uśmiechnął wręcz przeciwnie, wpadł z deszczu pod rynnę, gdy wybrał mnie na swojego przeciwnika.
Jak tylko rany zagoi się na tyle, żebym mógł odzyskać motorykę ciała, wyciągam rękę po ostrze, które mnie przebiło i wstaje. Pociągam nosem, aby zapamiętać zapach demona, który je stworzył i we mnie cisnął, później mu się odwdzięczę z nawiązką za to wszystko. Przygotuje się do odparcia ataku i wyprowadzenia kontry w odpowiedni momencie, którym przeciwnik, chociaż na moment się zawaha.
Ginkatsu nie miała za bardzo czasu na rozwodzenie się nad tym co się dzieje, bo mężczyzna zaczął na nią szarżować. Natychmiast zebrała się do wykonania uniku, kiedy tylko zagrożenie ze strony metalicznych rąk zaczęło się zbliżać. Najważniejsze dla niej było to, żeby nie oberwać kolejny raz z tych jego dziwnych łap. Wiedziała już co musi zrobić, ale sama sobie nie poradzi. Nie mogła też dłużej czekać. Wydobyła z własnego ciała dziwny miecz, który z góry i dołu rękojeści znajdowało się około 60-cio centymetrowe ostrze. Czuła, że jedyne co mogła zrobić to wyprowadzić kontrę po szarży demona, o ile nie zmiażdży jej pod gradem swoich ciosów. Wtedy będzie musiała pewnie uciekać tak długo, aż ten się nie zmęczy lub jej nie dopadnie i nie zniszczy.
#993716
Ale na litość dla innych przyjdzie jeszcze czas, najpierw trzeba zadbać o własne bezpieczeństwo. Dziewczyna rzuciła się w tył, chcąc uniknąć ostrza włóczni zwróconego przeciw niej. Chciała odzyskać broń, ale nie kosztem przebicia czy rozorania skóry. Przypadając nisko do ziemi złożyła dłoń w charakterystycznym geście, podrywając raz jeszcze kruki do ataku. Tym razem w głowę giganta pomknęły ostre gwiazdki mające pozbawić go wzroku.
Liczyła też na działania Ichitaro z nadzieją, że odwróci on na chwilę uwagę przeciwnika. Chciała wykorzystać właściwy momenty by wskoczyć na tułów kolosa i wyprowadzić kilka ataków pazurami w jego szyję, jedyne wrażliwe miejsce jakie przychodziło jej do głowy z jej skromnym arsenałem. Musiała oszczędzać krew na innych.
1. Uniknięcie ataku
2. Użycie DBA
3. Atak pazurami
Szybko zorientował się co stało się na arenie przez ten czas. Widać, że los uśmiechnął się do niego - każdy poza nim był związany w walce. Gdziekolwiek by poszedł, mógłby liczyć na wyeliminowanie chociaż jednego przeciwnika. Jednak, no właśnie jednak, gdzie skierować swoje pazury powinien? Od czyjej eliminacji najlepiej zacząć? Schował lalki do kimona aby mieć wolne ręce na wszelki wypadek. Już wiedział do czyjej walki się wtrąci. Nie miał broni, a pazury przeciw takiej włóczni czy katanie to jednak marna broń. A dwie katany to już hoho! Gdyby je zdobył, reszta demonów raczej nie stanowiłaby problem. Sparaliżowane jego aurom byłby łatwym celem do posiekania. Nie czekając, od razu rzucił się po wolny miecz, a gdyby anonimowy demon miał go ubiec, przerazi go swoją aurą i spróbuje tymczasowo wyeliminować. Skorzysta w tym celu z jednej dłoni, której pazury miałyby się wbić w klatkę piersiową pretendenta do katany i pokiereszować mu zarówno serce i płuco. Gdyby jednak to Otosuke okazałby się szybszy, powstrzymałby go przed zbliżeniem się do niego dopiero co nabytą bronią, rzucają krótki rozkaz:
- Pozwolę ci wpierw rozprawić się z tym pechowcem. - przemówiłby chłodno i władczo, zarówno w głosie jak i spojrzeniu.
- Rośliny potrzebują światła, ślicznotko. Zaproponowałbym ci współpracę, gdybyś nie była ruda. - Uśmiechnął się zawadiacko, ale to wszystko to była tylko paplanina. Miał zbyt wiele na głowie, żeby bawić się we flirty. A panienka najwyraźniej chciała go unieruchomić. Z perspektywy ziemi wyglądała jeszcze lepiej, ale Akujin musiał zrobić coś z oplatającymi go pnączami. Tylko co? Jego moc raczej tu nie pomoże.
Sztylet? Być może. Zamiast więc szykować się na epickie cięcie po skosie, użył go jak maczety, żeby pozbyć się z ciała macek zanim oplotą jego ręce i uniemożliwią reakcję. Chciałby unikać pozostałych przeciwników, ale demonica walczyła mocno o jego uwagę.
Nie chciał uciąć wszystkich pnączy. Jedną z nich złapał i szarpnął ku sobie z całej siły w nadziei, że są one połączone jakoś z kobietą i takim sposobem zachwieje ją i zrzuci na grunt obok siebie. A wtedy zamierzał z bliska jeszcze raz ją poparzyć.
Ginkatsu nie zamierzała więcej lekceważyć przeciwnika. Rzuciła się w bok unikając nadciągającej w jej stronę pięści. Nadal starając się omijać wyprowadzane ciosy wyciągnęła ze swojego ciała dziwny miecz o dwóch ostrzach. Broń raczej nieporęczna dla kogoś nie przyzwyczajonego do walki za jej pomocą, ale może to właśnie ona przechyli szalę na stronę dziewczynki? Demon zatrzymał się na chwilę, oceniając swoje szanse w starciu z mieczem. Ginkatsu rzuciła się do przodu celując w klatkę przeciwnika, a ten chciał odskoczyć i wyprowadzić własną kontrę. I wtedy kilka rzeczy zdarzyło się jednocześnie. Ostrze cięło przeciwnika - Gin była tego pewna, czuła opór mięsa i kości. Jednocześnie jednak oberwała w bok, a jakby tego było mało, to z nieba spadł na nią ciężar zwalający ją z nóg. Uderzenie bolało, a sądząc po zapachu krwi i cichym harczeniu - spadł na nią człowiek. Umierający właśnie sługa z trybun. Spod ciała mogła zauważyć leżącego obok nich demona - rozpłatanego na dwie części mniej więcej na wysokości jej cięcia. Tyle, że na pewno nie było ono jej zasługą...
Akujin nie tracił rezonu i z pomocą sztyletu wyzwolił się z pnączy zanim znalazł się w większych tarapatach. Stety lub niestety, jego chytry plan by zachwiać przeciwniczką się nie powiódł - pnącza bowiem wyrastały z ziemi i nie były z nią połączone. Może po prostu upuściła w tym miejscu trochę krwi? W każdym razie ruda nie próżnowała i gdy Akujin uwalniał się z potrzasku ta trzasnęła go raz i drugi kolczastym biczem. Trzeciego razu nie było, bo Akujin nadstawił rękę i szarpnął realizując tym samym pierwotny. Przyciągnął przeciwniczkę i raz jeszcze ją oparzył, tym razem dotkliwiej a z jej ust rozlał się bolesny wrzask. Czyżby walka już zbliżała się do końca?
Otosuke poza raną na honorze i lekkim siniaku nie miał większych problemów na głowie. Ruszył więc w stronę czarnej katany wbitej na arenie. Nikt inny nie zmierzał w jej stronę także na spokojnie mógł złapać za rękojeść i wyciągnąć broń by dzielnie służyła mu w walce. No, było tylko jedno małe ale. Ostrze było wbite głęboko w skałę, a Otosuke wśród swoich licznych zalet nie dysponował wielką siłą. Dlatego też potrzebował kilku podejść i widocznego zapierania się z całych sił, by w końcu wyciągnąć katanę. Nie obyło się bez kolejnych gwizdów i śmiechów z trybun, ale co z tego? Liczyło się zwycięstwo.
Kazumi i Ichitaro zintensyfikowali wysiłki by uporać się z rosłym demonem. Ichi odskoczył przed atakiem i wypuścił z siebie węże, które dopadły demona i wbiły się w jego nogi. Trucizna zaczęła już krążyć w żyłach, ale na jej efekty przyjdzie jeszcze zaczekać. Kazumi też rzuciła się w tył unikając włóczni o włos. Jej kruki wystrzeliły do góry, w locie zmieniając się w broń która wbiła się dookoła głowy demona niczym makabryczna korona. Shurikeny nie oszczędziły też oczu, z których teraz płynęła krew. Demon wrzeszczał i wymachiwał rękami na oślep. Wtedy za włócznię złapał Ichitaro i zaczął się szarpać z przeciwnikiem. Jednocześnie w górę pomknęła Kazumi, celując pazurami w szyję demona. Cel był duży, wściekły i rozproszony przez różne ataki. Krew trysnęła spod rąk kapłanki zalewając jej ubiór i twarz, ale kolos zaczął walić się na plecy. Włócznia w końcu wypadła z jego ręki.
Yuta zaczął zalepiać dziurę w swoim ciele. Proces zajął chwilę, ale z każdą sekundą czuł się coraz lepiej i jeszcze kończąc regenerację chwycił za miecz przed nim. Czarna katana prezentowała się pięknie pomimo tego co uczyniła mu przed chwilą. Jego przeciwnik zbliżył się w tym czasie, ale zamiast zaatakować, przyglądał mu się nie rozumiejąc nawet, dlaczego znajduje się w tym stanie. Stali więc tak naprzeciw siebie, obaj w oczekiwaniu na atak który jeszcze nie nadszedł... A przeciwnik cofnął się nawet o krok lub dwa z widocznym przerażeniem na twarzy.
Informacje:
- Czas na odpis- 48h (umownie do końca 19.12.2022).
- Do trzech akcji w poście, najlepiej zaznaczyć je czytelnie pod postem w spoilerze albo hide.
- W spoilerze proszę też podawać aktualne wartości PK jeśli będziecie używać DBA, regeneracji etc.
- W razie pytań i wątpliwości - discord/pw Kirei.
Mapa
- Spoiler:
czerwone Akujin
zielone Kazumi
niebieski Ichitarō
żółte Yuta
pomarańczowe Otosuke
fioletowe Ginkatsu
Żółte krzaki mają około metra, marna z nich kryjówka.
Jedno pole to cztery metry kwadratowe, walka w zwarciu toczy się w tym samym kwadracie.
Ginkatsu - rana 1 stopnia, rana 1 stopnia od drugiego uderzenia, rana 3 stopnia (złamana noga i ogólny wstrząs od spadającego na ciebie człowieka). NPC leży rozpołowiony obok. Lepiej żeby nie dostał twojego obiadu.
Akujin - rana 1 stopnia na ręku, dziwne mrowienie rozlewające się po nogach, NPC rana 2 stopnia - oparzenie, rana 2 stopnia - cięcie, masz inicjatywę
Otosuke - lalki gotowe, rana 1 stopnia, miecz seiyushi w ręku
Kazumi - bez broni, NPC rana 1 stopnia na brzuchu, zaczyna się goić; rana 3 stopnia po krukach w okolicach głowy, rana 3 stopnia na szyi, trucizna we krwi
Ichi - na ten moment bez zmian, wyszarpnąłeś włócznię, NPC rana 1 stopnia na brzuchu, zaczyna się goić; rana 3 stopnia po krukach w głowie, rana 3 stopnia na szyi, trucizna we krwi
Yuta - zregenerowany z mieczem w dłoni, za tobą Otosuke którego w sumie nie widzisz, bo skupiony byłeś na leczeniu, mieczu i przeciwniku przed tobą. NPC wyrzucił 2 na kostkach - akcje pasywne stąd brak ataku i kontry Yuty.
Nie możesz odpowiadać w tematach