Akujin miał zamiar ją złapać i pchnąć w kierunku innych walczących (najbliżej czyli Żółta i Pomarańczowa kropka).
- Teraz już znamy swoje możliwości, więc możemy zacząć współpracować. Pomożesz mi ich pokonać, a ja... pomogę ci z tym samym. Co ty na to? - zapytał ja szeptem, mimo wszystko cały czas mając silny uścisk, aby przypadkiem nie zrobiła mu już nic więcej. Obserwował otoczenie w obawie przed kolejnymi pnączami.
- Będziemy udać przepychanki, aż się zbliżymy, a potem jednego z nich przyciągniesz pnączami, a ja go oślepię i dźgnę. Co ty na to, ryża? - zapytał w emocjach, sapiąc przy każdym ruchu, który wykonywał z myślą o rezerwie sił na właściwy atak. Dotychczas przepychanki dobrze im szły, więc czas znaleźc sobie kolejnych przeciwników na tej Arenie.
Może ktoś z Trybun, najlepiej jakiś Kizuki zwróci na Onikiego swoją uwagę. Na jego chytrą walkę przy użyciu... swojego ciała!
- Co zabrakło Ci odwagi, aby podejście do mnie, gdy nie jestem już ranny?... W takim razie to ja podejdę do Ciebie i załatwimy to od razu. Chyba że jednak wolisz iść zmienić przeciwnika. - Mój głos był pozbawiony emocji, tak jakbym był pozbawiony życia i emocji, chłodny, wyrachowany i kąśliwy. Podszedłem spokojnym krokiem w kierunku przeciwnika, który był przede mną i dokładnie przyglądałem się jego zachowaniu na wypadek, gdyby musiał się ratować unikiem czy blokiem.
Wiedziałem, że przestraszone zwierzęta potrafiły w amoku i przyparte do muru kąsać w nadziei, że ujdą z życiem. Miecz trzymałem w niskiej pozycji oburącz przy lewym biodrze, jak tylko byłem dwa metry od przeciwnika, pochyliłem ciało do przodu i ugiąłem nogi w kolanach, aby szybkim susem zbliżyć się do niego i wyprowadzić cięcie poprzeczne na jego tors z dołu do góry, ale na tym nie poprzestałem, bo wraz z ostrzem podążającym do góry oderwałem nogi od podłoża i skręciłem tułowie, dołożyłem drugiej cięcie tym razem poprzeczne na wysokości klatki piersiowej. Jeżeli zobaczę, jakąś kontrę staram się zbić, zablokować ją tym atakiem.
Nie wiedziałem, co za bardzo się dzieje dookoła, dlatego musiałem jak najszybciej pozbyć się tej wszy i rzucić okiem na resztę przecinków. Jedno było pewne, skoro ja dostałem takim mieczem to i pewnie inni przeciwnicy też dostali jakieś prezenty od demonów z trybun.
Te zaś pogoniły na środek areny a nawet bliżej jej ścian i zdawały się walczyć nieco bardziej biernie, niż trio tutaj. Dwóch nawet uzbroiło się w takie same czarne miecze. Co oni, rodzeństwo? Albo po prostu współpracowali jak ona z Ichim... Drugi duet zdawał się bardziej narwany do walki, wręcz nie było między nimi wolnej przestrzeni. No i był ten demon ni to walczący, ni to patrzący na "czarnych szermierzy". Za to Ginkatsu nakryły ludzkie szczątki. Skąd się wzięły na arenie? Demony z trybun udzielały tak konkretnego wsparcia? I co się stało z jej wrogiem? Ona go tak urządziła? W Kazumi odezwała się pewna duma - w końcu nie tak dawno sama sprała jej tyłek, a teraz proszę, radzi sobie! Nie była to matczyna duma, co to to nie. Aż chciała podejść, pogratulować i przyszpilić ją włócznią do ziemi by dziewczynce nie strzeliło do głowy wierzyć, że ma tu jakieś szanse.
— To co, obserwujemy, wkraczamy czy lejemy dzieciaka? — zagadnęła podnosząc z areny kamień i ważąc go w ręku.
Tyle dobrze, że Ginkatsu miała przynajmniej minimalną wiedzę o tym, że może się dość skutecznie zregenerować, co też zrobiła. Korzystając z tego, że miała ludzkie mięso na wyciągnięcie zębów, zaczęła konsumować człowieka, stopniowo wydostając się spod jego ciężaru. Nie odda jedzenia, zwłaszcza że musiała zregenerować jeszcze więcej ran, a miała przed sobą prawdopodobnie kolejne walki.
Jeśli tylko będzie w stanie, to z radością zbliży się do swojego oponenta, aby wymierzyć mu kilka ciosów o ile wciąż leży... A jeśli stoi, to i tak skorzysta z okazji, że powinien być osłabiony, żeby zakończyć ten pojedynek poprzez odcięcie rąk od tułowia, żeby ten gnojek już nie używał swoich strasznych łap.
#993716
Mając oręż machnął nim kilka razy dla ocenienie jego sprawności, wagi oraz zasięgu. Z ostrością i zabójczością przejdzie się bezpośrednio do testu na żywych celach, a te daleko się nie znajdowały. Demon którego przebiło drugie ostrze już zebrał się do kupy, lecz najwidoczniej nie zauważył obecności Otosuke na swoich plecach. Najwyraźniej obrał sobie za cel względnie nieuzbrojonego przeciwnika, co dawało mu z kolei okazję do zadania zabójczego ciosu w plecy. Jak to się mówi "tam gdzie się dwóch bije, trzeci korzysta". Co prawda nie mógł zaatakować znienacka z aktualnej pozycji, tak też postanowił zakraść się. Obserwując stopy Yuty, starał się stawiać krok w krok z nim by jak najbliżej zakraść się. Nie chciał nadwyrężać swego szczęścia, pomijając kamień wszystko do tej pory szło mu z płatka, i próbować dekapitacji na dzień dobry. Zamiast tego, mając już go w zasięgu katany, bez żadnych ceregieli dźgnąłby prosto w serce. Może nie będzie to coś zabójczego, w końcu wszyscy są demonami, to na pewno utrudni mu dalszą walkę a kto wie - może nawet go wyeliminuje z niej?
Ginkatsu zamierzała wykorzystać w pełni sytuację w jakiej się znalazła. Regenerowała swoje rany jednocześnie gryz po gryzie i kęs po kęsie wyszarpywała fragmenty umierającego mężczyzny by zwiększyć swoje siły. Kość zrosła się, a ostry ból rozlewający się od nogi na resztę ciała osłabł i zniknął. Podniosła się w momencie, gdy jej rywal odrywał sobie pierwsze części JEJ ofiary dla siebie. Straszna nieznajomość etykiety zasługiwała na karę - w ruch poszedł miecz którym dziewczynka, niczym siekierą, odcięła mu rękę. Póki co jedną, bo przeciwnik okazał się całkiem twardy pomimo stanu w którym się znalazł. Nie stanowił zagrożenia, ale sprawę trzeba było definitywnie zakończyć za nim przyjdzie jej mierzyć się z kolejnymi demonami. Tylko kto w takim razie przepołowił go za nią?
Akujin nie chciał wygrać pojedynku. Chciał wygrać turniej, a wzajemne wyniszczenie się z pierwszym przeciwnikiem, choć kuszące i bardzo w stylu demonów - nie leżało w jego planie. Propozycja tymczasowego sojuszu zaskoczyła Rudą, ale szybko przemyślała swoją obecną sytuację i pokiwała twierdząco głową. Z ust wydobył się tylko bolesny skrzek, także na więcej zapewnień o zawieszeniu broni nie mógł liczyć. Markując wymianę ciosów zbliżali się powoli do trio bliżej centrum areny.
Yuta ruszył na przeciwnika skoro ten nie miał zamiaru ruszyć w jego stronę. Czarne ostrze zaśpiewało tango i pomknęło w stronę demona. Czyżby strach przed Yutą miał zaważyć o wyniku tego starcia? Miecz nieubłaganie zbliżał się do boku przeciwnika by przeorać go po skosie. Demon jednak bez trudu zszedł z toru ostrza odbijając w bok i skręcając ciałem. Jednocześnie jego ostrza pomknęły do przodu, celując w bok i bark Yuty. Czarna katana zawróciła po pierwszym cięciu, poziomym lotem zbijając jeden z ataków i tnąc po ręce. Drugiego ostrze już miało sięgnąć celu, gdy ciśnięty skądś kamień trafił demona w rękę, zmieniając trajektorię ostrza. Atak ledwie zranił Yutę w ramię, rozcinając ledwo skórę. Po wymianie tych drobnych uprzejmości walka mogła trwać dalej. Zamiast tego przeciwnik wpatrywał się ze zdziwieniem w czarną, splamioną krwią katanę. Jej ostrze wystawało z Yuty mniej więcej w połowie długości, na wysokości serca. Otosuke stojący tuż za Yutą mógł uśmiechnąć się triumfalnie. Może jeszcze nie wygrał turnieju, ale był na całkiem dobrej drodze. Czy zdobycie drugiego ostrza to zapewnienie sobie zwycięstwa? Albo ściągnięcie na siebie pozostałych demonów.
Kazumi i Ichitaro wspólnymi siłami dalej atakowali giganta, który tak naprawdę nie stawiał już większego oporu. Krew popłynęła z płytkich ran na nogach, a pchnięcie włócznią w wykonaniu Ichitaro przebiło twarz demona. Użycie węży po raz kolejny zdawać się mogło zbędnym ruchem, ale kto tam wie, czy przeciwnik nie chował jeszcze jakiejś sztuczki na ostatnią chwilę. Jednak w tym stanie nie mógł kontynuować walki, nawet jeśli bardzo, bardzo tego chciał. Kamień ciśnięty przez Kazumi trafił w jednego z demonów, ale nie zrobił mu większej krzywdy. Jakie będą kolejne kroki duetu?
Sachi poobijany wylądowałeś na arenie. Demonom na trybunach chyba nie przeszkadzało, że do walczących dołączył kolejny zawodnik, choć może zależało to od jego dalszych działań? Mógł przecież wspiąć się na trybuny i próbować szczęścia w innym miejscu. Tylko czy chciał tam wracać? Z drugiej strony jakie będą konsekwencje jeśli zacznie mącić na arenie?
Informacje:
- Czas na odpis - 72h (umownie do końca 26.12.2022). Jak odpiszecie szybciej to i ja postaram się szybciej ruszyć, ale są jeszcze trybuny.
- Do trzech akcji w poście, najlepiej zaznaczyć je czytelnie pod postem w spoilerze albo hide.
- W spoilerze proszę też podawać aktualne wartości PK jeśli będziecie używać DBA, regeneracji etc.
- W razie pytań i wątpliwości - discord/pw Kirei.
Mapa
- Spoiler:
czerwone Akujin
zielone Kazumi
niebieski Ichitarō
żółte Yuta
pomarańczowe Otosuke
fioletowe Ginkatsu
Żółte krzaki mają około metra, marna z nich kryjówka.
Jedno pole to cztery metry kwadratowe, walka w zwarciu toczy się w tym samym kwadracie.
Ginkatsu - rana 1 stopnia po pierwszym uderzeniu.
Akujin - rana 1 stopnia na ręku; NPC rana 2 stopnia - oparzenie, rana 2 stopnia po cięciu
Otosuke - lalki gotowe, rana 1 stopnia, miecz Seiyushi w ręku, Yuta przed tobą
Kazumi -
Ichi -
Yuta - rana 4 poziomu, katana tkwi w ranie, po wyciągnięciu będzie intensywnie krwawić; od tej tury możesz używać DBA
Sachi/Suna - rana 1 poziomu - poobijanie; jedna akcja zejdzie na ogarnięcie się jeśli chcesz walczyć.
Miałem serdecznie dość, że szczur atakowały mnie tylko wtedy kiedy byłem odsłonięty, przeklęte gnidy, krew coraz mocniej pulsowała w żyłach, a wzrok był jeszcze bardziej morderczy. Na arenie były tyle demonów, ale praktycznie tylko ja byłem celem wszystkich niecnych zagrywek. Mieliśmy udowodnić, ile jesteśmy warci przed najwyższym, a oni wszyscy zachowywali się jak ludzkie ścierwa. Knuli, szukali okazji, zamiast samemu wywalczyć sobie zaszczyt. Złapałem wolną ręką na miecz tak mocno, że jego ostrze zatopiło się w kości, aby miał on problem z wyciągnięciem go ze mnie.
- Gin ścierwo. - Zwróciłem głowę na moment w kierunku Otosuke i spojrzałem na niego z pogardą i życzeniem śmierci w oczach, mógł odnieść wrażenie, że wzrok patrzy przez niego. Jego uśmiech doprowadził mnie do jeszcze większego gniewu i chęci zemsty, dosłownie moja krew wrzała, a całe ciało drżało. To był czas, aby uwolnić bestię z otchłani i zetrzeć mu z ryja uśmiech.
W tym samym momencie uwolniłem swoją demoniczną sztukę krwi i mój cień skierował się pod Otosuke i od razu wystrzeliły cienisty długie kolce z zadziorami, które miały go przebić i unieruchomić. Jak tylko jego uścisk na rękojeści miecza zelżał, obróciłem się wokół własnej osi i mocnym horyzontalnym cięciem zamierzałem go skrócić o głowę. Skoro tak bardzo chciał się mieszać w niej swojej sprawy i do tego przebył całą arenę, aby tylko mnie zaatakować, to jego czas musiał dobiec końca.
Pokazał dziewczynie jednego z przeciwników - Yute, który wyglądał na bardziej poszkodowanego w dotychczasowej walce. Oniki nie był honorowym wojownikiem, tylko wojownikiem skutecznym (hopefully xD), więc to właśnie jego wskazał.
- Możesz mu podciąć nogi swoimi biczami? - zapytał i zaproponował ten ruch dziewczynie, która powinna w tym momencie biec obok niego. Powinien się chyba martwić też drugim demonem, ale po kolei... najpierw ten z białymi włosami. Poza tym i tak był bliżej, o tą odrobinkę dzięki której może zdążą dotrzeć tam na czas, zanim faceci się miedzy sobą pozabijają.
Jeśli dziewczyna wykonała jego pomysł, albo chociaż spróbowała, Akujin miał zamiar zaatakować Yute od tyłu. Najpierw ciąć mieczem na wysokości jego nóg (tył kolan), tak żeby nawet jeśli demon pozostanie w pionie móc mu coś zrobić. I jeżeli ten atak się powiedzie, chciał użyć swojej demonicznej sztuki krwi, aby oślepić nie tylko białowłosego, ale także drugiego mężczyznę z którym ten się mierzył.
Może Otosuke wykorzysta tą nagłą napaść i im odpuści? A jeżeli nie, to będą mieli tu fajny czworokącik.
Mimo poważnej rany miał on jeszcze siły by chwycić zdobytą przez Otosukę katanę i nie pozwolić mu jej wyjąć. To jest... sprytny plan. Sam też by tak uczynił. Pewnie z marnym skutkiem, ale tutaj rozchodziło się o zagrywki psychologiczne. Mimo bólu, mimo ran, dalej ma determinację by walczyć i tym samym podnosić siebie na duchu. Jednak w tym wszystkim nie był on tutaj jedynym który podejmuje jakieś akcje. Otosuke w momencie gdy zorientował się co jego przeciwnik kombinuje, postanowił katanę wykręcić zadając większe obrażenia wewnętrzne, a następnie opierając ją tępą stroną na swoim ciele, zamaszystym dwuręcznym cięciem opartym o dźwignię, wyrwać. Z jego siłą nie ma co myśleć o przecięciu kręgosłupa, ale wzdłuż żeber przez gąbczaste płuco powinno pójść płytko...
Niezależnie od wyniku, katany nie zamierzał puszczać. Tyle się natrudził z jej zdobyciem i nie zamierzał jej po chwili oddać komuś kto postanowił przyzwać siły determinacji pod wpływem gniewu. Jeśli starczyłoby mu po wszystkim czasu, albo poszło po prostu z płatka, szybko jedną laleczkę zamoczyłby w krwi jaką miał na ostrzu.
Niestety, los nie był dla niej łaskawy i nie miała chwili, by poszukać wzrokiem kogoś, komu właściwie zawdzięczała poprzedni atak na demona. Niemniej poczucie długu z pewnością będzie ją gryzło, ale kto był jej wybawcą i czy jeszcze raz spojrzy na nią łaskawym okiem? Bo patrząc na to co nadchodziło, była prawie pewna, że przyda jej się pomoc. Wiedziała też, że na inne demony nie ma co liczyć, a słowa Pani Żuraw dalej boleśnie brzmiały w jej głowie... Doprawdy, żeby teraz ta dwójka była nią zainteresowana... Co gorsza, jeden z nich nie dość, że puścił na nią te obrzydliwe i obślizgłe gady, to jeszcze w jej kierunku miał lecieć kamień. Nie za dużo tego wszystkiego?!
Musiała najpierw poradzić sobie z tymi małymi maszkarami, pomagając sobie niewielkim wzrostem powinna mieć lepszą pozycję do wycinania ich za pomocą swojego ostrza. Trudno też było to robić, stojąc w miejscu, więc co chwilę odskakiwała, to przemieszczała się, by przywrócić sobie bezpieczny dystans względem ich kłów. Cholera wie jaką teściową już ugryzły. Możliwe, że zaraz usłyszy buczenie zza pleców, ale musiała także umknąć przez nadciągającym kamieniem, o którym prawie by zapomniała, bo te wstrętne gady były chyba wszędzie, odskoczyła więc w tył, niebezpiecznie zbliżając się do granicy areny.
#993716
⠀⠀⠀⠀Upadł po locie krótszym niż się tego spodziewał. To była chwila, jedno mrugnięcie i znalazł się na ziemi, z obitym tyłkiem i zranioną dumą. Teraz pewnie wszyscy mu się przyglądali, oceniali jego wartość, kpili i przyjmowali zakłady - przeciwko niemu. Sama ta myśl przyciskał go do ziemi, sprawiała, że wcale nie miał ochoty się podnosić.
⠀⠀⠀⠀— Nie możesz umrzeć Sachi... nie przynoś bratu wstydu — zganił się szeptem, przywołując z odmętów pamięci podobne słowa, które słyszał już wielokrotnie. Teraz nie walczył tylko w swoim imieniu, ale reprezentował też bliźniaka. Kto wie, może informacja o marnym losie złotookiego trafi w końcu do jego lepszej wersji i ten w końcu raczy się zjawić?
⠀⠀⠀⠀Pociągnął głośno nosem. To przez ten kurz towarzyszący upadkowi. Wcale nie przejmował się jego opinią.
⠀⠀⠀⠀— Będę walczył — wypowiedział na głos, kruchym jak lód na kałuży głosem. Pewnie nikt go nawet nie usłyszał, ale mówił przede wszystkim do siebie, do swojego wnętrza gdzie kryła się podobno jakaś demoniczna siła. Najpierw musiał zorientować się w sytuacji, rozejrzeć, przygotować jakiś plan. — Nie ośmieszę nas.
⠀⠀⠀⠀Wstał, otrzepał brud z pośladków i wyszczerzył zęby w charakterystycznym dla Suny, lecz dla niego zupełnie obcym, pewnym siebie uśmiechu. Ah, jeszcze słowy, musiał je przecież związać. Nerwowymi ruchami ściągnął z nadgarstka kawałek sznurka, którym złapał w końcu ogon czarne kosmyki. Nie mógł biec w bój nieprzygotowany. Co takiego jeszcze robił Suna, zanim wbijał się w tłum wrzeszcząc dziko?
⠀⠀⠀⠀Zrobił mały krok w przód, nachylił się na miękkich nogach i wyciągnął przed siebie zwinięte pięści. Nie, nie! Suna nie walczył z ich pomocą. Przecież musiał mieć przy sobie szpikulec należący do brata. W skórzanym pokrowcu przy pasku, bo tam go zawsze nosił ten drugi.
⠀⠀⠀⠀Tylko skąd to ja go mam?
I'd rather sleep #615743
Instead of being sixteen and burning up a bible
Feeling super, super, super suicidal
Przytaknęła Ichitaro i posłała w stronę Ginkatsu chmarę kruków by nie miała za łatwo w walce z wężami. Jednoczesny atak z dwóch stron powinien utrudnić jej poradzenie sobie z chowańcami. Wątpiła, by wygrały za nich starcie, ale przynajmniej zmęczą ją przed właściwą konfrontacją. Następnie rozejrzała się uważniej po arenie, czy aby na pewno pozostali są tak zajęci sobą jak byli jeszcze chwilę wcześniej i ruszyła skrócić dystans z Ginkatsu. Chowańce chowańcami, ale od czegoś miała włócznię!
- Spoiler:
- 1. Posłanie kruków na Ginkatsu - ranga C
2 i 3. Rozejrzenie się po arenie i skrócenie dystansu - za Ichitaro
Ginkatsu cierpliwie masakrowała swojego oponenta. Może i był od niej większy i silniejszy, ale w tej chwili niewiele z niego pozostało, a głowa w końcu oddzieliła się od ciała. Niestety uporanie się z jednym zagrożeniem nie oznaczało końca walki, bo w jej stronę nadciągały nowe kłopoty. Ichitaro posłał w jej stronę węże i kamień, sam też nie bał się zmniejszyć dystansu. Podobnie uczyniła Kazumi wysyłając w powietrze kolejne kruki. Obie grupy demonicznych zwierzaków dopadły do Ginkatsu i zaczęły ją nękać. Dziewczyna nie traciła rezonu i z pomocą ostrza trzymała węże na bezpieczny dystans. Niestety, stworzeń pełzających pod jej nogami i latających nad jej głową było zbyt wiele. Pierwsze, drobne rany pojawiały się na jej ciele. Na szczęście dla siebie uniknęła kamienia odskokiem w tył, kupując sobie chwilę na przemyślenie obecnej sytuacji.
Sachi zaś ledwo zdążył rozejrzeć się po arenie i przybrać pozycje do ataku, gdy wszystko wokół pochłonęła ciemność, porywając go ze sobą.
Informacje:
- Czas na odpis - 72h (umownie do końca 31.12.2022). Jak odpiszecie szybciej to i ja postaram się szybciej ruszyć.
- Do trzech akcji w poście, najlepiej zaznaczyć je czytelnie pod postem w spoilerze albo hide.
- W spoilerze proszę też podawać aktualne wartości PK jeśli będziecie używać DBA, regeneracji etc.
- Za niezdolnego do walki uznajemy demona który otrzymał łącznie 10 poziomów ran (nie liczę ran zregenerowanych).
- Regeneracja ran do 4 poziomu włącznie zajmuje jedną akcję.
- W razie pytań i wątpliwości - discord/pw Kirei.
Mapa
- Spoiler:
czerwone Akujin
zielone Kazumi
niebieski Ichitarō
żółte Yuta
pomarańczowe Otosuke
fioletowe Ginkatsu
Żółte krzaki mają około metra, marna z nich kryjówka.
Jedno pole to cztery metry kwadratowe, walka w zwarciu toczy się w tym samym kwadracie.
Ginkatsu - rana 1 stopnia po pierwszym uderzeniu, rana 1 stopnia po dziabnięciach kruków, większy nacisk na węże przed którymi obroniłaś się kompletnie.
Akujin - rana 1 stopnia na ręku; rana 1 stopnia przez krzyk demona. Problemy ze słuchem na czas następnej tury.
NPC rana 2 stopnia - oparzenie, rana 2 stopnia po cięciu, rana 1 stopnia od DBA NPC. Problemy ze słuchem na czas następnej tury.
Otosuke - lalki gotowe, rana 1 stopnia od kamienia, rana 3 stopnia od cienistych kolców Yuty, rana 1 stopnia od DBA NPC, rana 1 stopnia od oparzenia (Akujin). Wypuściłeś miecz. Problemy ze słuchem i wzrokiem na czas następnej tury. Pnącza trzymają cię w miejscu.
Kazumi - kruki lecą na Ginkatsu, dwa rozcięte się regenerują
Ichi - węże się regenerują, jeden sprawny mknie w stronę Ginkatsu
Yuta - rana 4 poziomu, katana tkwi w ranie, po wyciągnięciu będzie intensywnie krwawić, rana 1 stopnia od oparzenia (Akujin)., rana 2 stopnia od Akujina (cięcie po nogach), rana 1 stopnia od DBA demona NPC. Problemy ze słuchem i wzrokiem na czas następnej tury.
Sachi/Suna - tu cię już nie ma.
— Ja ją zatrzymam, ty bij. — krzyknęła do rogacza i złożyła dłoń w charakterystycznym geście. Kruki krążące nad Ginkatsu nagle nadęły się strasznie i pękły z trzaskiem rozrywanej skóry i mięśni. Utkane z wnętrzności i krwi łańcuchy wystrzeliły przed siebie, mając splątać i unieruchomić dziewczynę, wystawiając ją na węże i ciosy Ichitaro.
Pośród okrzyków z trybun zdawał się dobiegać znajomy głos Sachiko. Jej wiara w Kazumi była ogromna, a mroczne serduszko - pełne nadziei w zdolności kapłanki. Nie mogła jej zawieść. Dlatego też sięgnęła do kieszeni i jednym haustem połknęła małą mięsną kulkę. Potrzebowała więcej krwi do dalszych działań.
Gotowa do dalszych działań ruszyła przed siebie, chcąc jeszcze bardziej skrócić dystans i cisnąć włócznią w (miejmy nadzieję) unieruchomioną i pokąsaną już Ginkatsu. Na bardziej widowiskowe manewry przyjdzie jeszcze czas. Oczywiście w razie niespodziewanego ataku który by do niej cudownym trafem dotarł - przerywa plan i unika tego, co przyniesie jej los.
- Spoiler:
- 1. Info dla Ichitaro i użycie DBA -4PK
2. Spożycie mięsnego ciacha celem regeneracji DBA i rozejrzenie się, czy nic nie zmierza w jej stronę +4PK
3. Skrócenie dystansu i rzut włócznią w Ginkatsu.
- Kick The Baby:
- 1. Ostrzeżenie Kazumi i użycie manipulacji ciała - poziomu C (czarne łuski na prawym przedramieniu)
2. Bieg do Ginkatsu, jeden wąż kąsa, reszta się regeneruje (Stan PK 6/10)
3A. Zablokowanie ciosu za pomocą łusek na prawym przedramieniu (Jeśli Ginkatsu atakuje)
3B. Kopnięcie dziecka w głowę (Jeśli Ginkatsu nie może się bronić)
Wszystko było zamazane, a na domiar złego zaczęło mi tak nieznoszenie piszczeć w uszach, że ledwo utrzymałem się na uszkodzony nogach. Naprawdę te demony były godne pożałowania, jeżeli chciały pokazać się od jak najlepsze strony, to raczej pokazały stwórcy swoje najgorsze oblicze, łączył się w pary, albo atakowały w plecy walczących przeciwników, ponieważ był zbyt słabe, żeby wygrać z kimkolwiek. Chciałem je wszystkie ukarać, żeby poczuły niewyobrażalny ból, który zostanie z nimi na zawsze, ale praktycznie oba moje zmysły zostały mi odebrane i taka walka na oślep była bardzo głupim pomysłem, zwłaszcza że miałem już całkiem sporo ran na sobie i zero sposobności, żeby w jakiś sposób je zaleczyć.
Musiałem się bezpiecznie wycofać i poczekać, aż sytuacja nieco się rozjaśnij, dlatego od razu zacząłem zwiększać od nich dystans, wycofując się w kierunku ściany jak najdalej od tej grupy. Starałem się pomimo rozmazanej wizji obserwować przeciwników i w razie, gdyby któryś z nich spróbował mi przeszkodzić w moim odwrocie, do obrony użyć swojej cienistej sztuki krwi i siłą odwieść go od takiego planu. Potrzebowałem chwili, żeby to wszystko sobie poukładać i wybrać najlepszą opcję, byłem mocno obity, ale dalej mogłem walczyć, siły woli mi nie brakowało, ale musiałem znaleźć sposób, żeby obrócić szale na swoją korzyść.
Najpierw wycelował swój sztylet w pnącza, żeby po raz kolejny się z nich oswobodzić. Rzucił rudej zniesmaczone spojrzenie wraz z obietnicą "policzymy się jeszcze za to, mała" wypisaną w wyrazie twarzy. Jeżeli się to udało, miał zamiar dopaść Yute, ponieważ podczas całej tej walki to on póki co najbardziej krwawił (albo był widocznie najbardziej ranny). Dobrze było likwidować przeciwników jeden za drugim. Wcześniej Akujin przekonał się, że jest szybszy od tego demona, dlatego jeszcze raz liczył na swoje tempo. Ogłoszenie nie pozwalało mu w takim samym stopniu rozeznać się w otoczeniu, ale do puszczenia się biegiem za Yutą wystarczyły mu oczy. Po cichu liczył, że Ruda dziewczyna, Otosuke i ostatni NPC zajmą się sobą. Chyba że wszyscy wpadną na ten sam plan.
Wszystko to oczywiście, jeżeli uda mu się wyrwać z pnączy. Jeśli nie, to poświęcił cały swój ruch na oswobodzenie, zanim ktoś wykorzysta jego marne położenie i chwilowe ogłuszenie. Nie słyszał co dzieje się na reszcie areny, musiał zaryzykować.
P T A C T W O ? !
Zabije ją, rozszarpie... Nie dzisiaj, to kiedy indziej, w końcu demony są nieśmiertelne. Teraz jednak zdawało się, że będzie miała zupełnie inny problem. Czyżby te ptaki, poza dziobaniem mogły zrobić coś jeszcze bardziej interesującego? Tylko dlaczego do cholery musiało się to jej przytrafić? Puchnięcie tych dziobatych diabłów nie zwiastowało niczego dobrego, dlatego Ginkatsu próbowała się rzucić susem w przód, byleby uniknąć niespodzianki przygotowanej przez dziewczynę.
O ile była w stanie, kontynuowała unikanie (skracając dystans do tej kundlicy) lub jakiekolwiek bronienie się przed paskudnymi wężami, które zapewne chętnie się na nią rzucą jeśli tylko stanie w miejscu i będzie jakoś unieruchomiona... Albo przynajmniej spróbuje wydostać się z tej nieciekawej sytuacji.
Nadchodzący mężczyzna wydawał się dużo poważniejszym zagrożeniem, tym bardziej że odpowiadał za przywoływanie węży... Oby tylko jego kły nie były trujące, ale widząc nadchodzące kopnięcie - jeśli mogła to uniknęła go, jeśli dalej była uziemiona, to wykorzystała rany na skroni po ptactwie, a z sączącej się delikatnie krwi utworzyła nową broń - wielkie i szerokie ostrze, mniej więcej takie jak wysokość jej głowy, byleby jak najdotkliwiej poranić agresora, jeśli nie mogła już nic lepszego zrobić.
- Ha tfu!:
- 1. Próba uniku wybuchowego-łańcuchowego-ptactwa
2. Taniec z wężami cz2. // Próba zrzucenia/wydostania się z łańcuchów w przypadku złapania
3. Unik/W przypadku braku możliwości - wyhodowanie na głowie broni, która ma zranić nadciągającą nogę
#993716
Wszystko zaczynało się sypać. Stracił broń, zaatakował go cienie, prawdopodobnie należący do Yuty albo była to kolejna ingerencja trybun, został unieruchomiony przez jakieś korzonki. Wszystko leciało mu na łeb, krzyk innego demona wbijał mu w uszy igły i jeszcze ktoś postanowił rozjaśnić okolicę. Był cierpliwy, ale to już zaczynało go powoli wkurzać... Schował lalkę, nie było jej sensu trzymać skoro stracił miecz, i postanowił skupić się na zaleczeniu swoich ran. Pomniejsze rany nie stanowiły problemu, same się zaleczą, większa wymagała dorzucenia swoich trzech groszy. Jednak aby był jakikolwiek sens zajmowania się nią, musiał wpierw uwolnić swoje nogi. Bez większych ceregieli zaczął szponami rozrywać oplatającą go roślinność.
Otosuke skupił się na usunięciu pnączy i leczeniu najgorszych obrażeń - poszlachtowane ręce zagoiły się, dając szanse na dłuższą walkę. Wtedy też raz jeszcze dopadł go przeraźliwy krzyk demona, ale urwany szybciej, niż za pierwszym razem - Ruda oplotła bicz wokół szyi krzykacza, a drugim strzeliła go przez twarz, definitywnie kończąc jego arię. Kto zwycięsko wyjdzie z tego trójkąta?
Ginkatsu po przecięciu węży poczuła przybywającą siłę. Niestety, jej przeciwnicy nie zamierzali odpuścić. Przeklęte kruki latające nad nią zamieniły się nagle w łańcuchy których część udało się jej uniknąć. Inne wbiły się w jej ciało tnąc skórę i utrudniając jej ruchy. Ichitaro posłał do ataku ostatniego węża który niestety poległ od miecza dziewczyny, choć tym samym wystawił ją na połączony atak włóczni i kopniaka. Szczęście dalej sprzyjało Gin, bo włócznia nawet jej nie drasnęła - wylądowała w ziemi obok nich. Mniej szczęścia miała w kwestii kopnięcia - choć wystające z głowy ostrze było dobrym pomysłem, to nie zdążyła go w pełni uformować. Kopniak obrócił jej głową a przed oczami wybuchły gwiazdki. Coś nieprzyjemnie trzasnęło w jej szczęce. Noga Ichitaro nie wyglądało za to dużo lepiej, bo ostrze choć krótkie to pod wpływem ataku rozorało ją dość mocno. Poza bólem poczuł, jak ucieka z niego niewielka część sił. Kazumi po skróceniu dystansu mogła podziwiać swoje spektakularne pudło i działać dalej.
Informacje:
- Czas na odpis - 72h (umownie do końca 6.01.2023). Jak odpiszecie szybciej to i ja postaram się szybciej ruszyć.
- Do trzech akcji w poście, najlepiej zaznaczyć je czytelnie pod postem w spoilerze albo hide.
- W spoilerze proszę też podawać aktualne wartości PK jeśli będziecie używać DBA, regeneracji etc.
- Za niezdolnego do walki uznajemy demona który otrzymał łącznie 10 poziomów ran (nie liczę ran zregenerowanych).
- Regeneracja ran do 4 poziomu włącznie zajmuje jedną akcję.
- W razie pytań i wątpliwości - discord/pw Kirei.
Mapa
- Spoiler:
czerwone Akujin
zielone Kazumi
niebieski Ichitarō
pomarańczowe Otosuke
fioletowe Ginkatsu
Żółte krzaki mają około metra, marna z nich kryjówka.
Jedno pole to cztery metry kwadratowe, walka w zwarciu toczy się w tym samym kwadracie.
Ginkatsu - rana 1 stopnia po pierwszym uderzeniu, rana 1 stopnia po dziabnięciach kruków, rana 1 stopnia po łańcuchach, rana 3 stopnia od kopnięcia - lekkie oszołomienie w następnej turze (+/- jedna akcja, duże problemy z mówieniem przez wybitą żuchwę, wybite kilka zębów)
Akujin - rana 1 stopnia na ręku; rana 1 stopnia przez krzyk demona, przygniotłeś Yutę który nagle zniknął z areny, rana 2 stopnia na tułowiu - sporo cięć i płytkich ran
NPC rana 2 stopnia - oparzenie, rana 2 stopnia po cięciu, rana 1 stopnia przez krzyk demona x2
Otosuke - lalki gotowe, rana 1 stopnia przez krzyk demona x2, rana 1 stopnia od oparzenia (Akujin).
NPC 2- rana 2 stopnia po ataku biczami Rudej
Kazumi - 6 z 10 kruków dało radę
Ichi - węże się regenerują, rana 3 stopnia na nodze, utrudnione poruszanie się i atakowanie tą kończyną
Yuta - rana 4 poziomu, katana tkwi w ranie, po wyciągnięciu będzie intensywnie krwawić, rana 1 stopnia od oparzenia (Akujin), rana 2 stopnia od Akujina (cięcie po nogach), rana 1 stopnia przez krzyk demona, krwotok wewnętrzny po usunięciu miecza - rana 3 poziomu. Cienie zabrały cię z areny.
Widząc, że reszta przeciwników ma dodatkowe zajęcie, skupiła się na walce z Ginkatsu. Podbiegła do nich od boku, starając się zajść Gin od tyłu, utrudniając dalszą obronę, o atakach nie mówiąc. Żeby samemu nie nadziać się na łańcuchy z kruków dezaktywowała je, resztki krwi opadły na arenę. Przekształciła też paznokcie na dłoniach w pazury, chcąc poharatać nogi Gin. Celem było utrudnienie poruszania się i upuszczenie jej krwi. Dziewczynka i tak ją zadziwiała - ostrze wysunięte z głowy było bolesną niespodzianką. Nie chciała nadziać się na podobne kolce. A widząc rannego Ichitaro straciła resztki skrupułów przed skopaniem dziewczynce czterech liter. Choć z drugiej strony...
- Spoiler:
- 1. Rzut talizmanem i aktywacja w locie. DBA B na 3 tury, kruki atakują wszystkich po równo.
2. Skrócenie dystansu i zajście Ginkatsu od tyłu.
3. Dezaktywacja DBA - łańcuhców i atak pazurami.
Ale ważniejsze, że obok upadła ludzka ręka. Oniki korzystając z tego, że chyba nikt nie ruszył za nim skoczył do ręki, żeby ją zjeść. Ale tylko jeżeli ręka faktycznie należała do człowieka i nie była uwalona krwią, albo czymś co mogłoby mu zagrozić. Tylko w takim wypadku zjadł tyle ile dał radę, aby zregenerować swoje rany i wzmocnić się przed ponownym użyciem DBA.
Po zniknięciu demona Yuta nie było wokół chyba nikogo, kogo mógłby zaatakować od razu, dlatego Akujin ruszył na nowych przeciwników, nie na Otosuke, który chyba też uznał że się wycofa. Ruszył w kierunku Kazumi, Ichitaro i Ginkatsu korzystając z tego, że są oni zajęci walką i może nie zwrócą na niego uwagi. Chciał się zakraść. Dzieliła ich duża odległość, więc cały ostatni ruch zużył właśnie na zmniejszenie odległości tak, żeby nie dostrzegli, że on skrada się od tyłu.
Dużo nie myślał. Rany względnie zaleczone, a przynajmniej te mogące sprawiać problem, ubrudzone pazury wytarte. Pod nosem miał dwójkę demonów, obydwu odpowiedzialnych za zadanie mu jakiś ran, lecz wyglądało na to, że we dwójkę dobrze się bawią. Jego interwencja mogłaby pewnie im ją zepsuć. Cóż, w sumie czemu nie. Stali w trójkę w miarę blisko siebie, więc uznał że wyczeka najbliższego momentu i zaatakuje wtedy demonice - jej pnącza mogłyby okazać się w najbliższej przyszłości bardzo problematyczne. Krzyki drugiego demona były z kolei jeszcze znośne, choć jego uszy wołały po pomsę do nieba, był pewien swego że rozwali go późnej solo. Nie przeciągając, odpowiednio się ustawiając zawczasu, uznał iż kobiecie, podobnie jak Yucie, spróbuje od tyłu przebić płuca. Albo cokolwiek na klatce piersiowej. Brak oddechu i tętna nie są raczej śmiertelne dal demonów, ale wyciągając pewne wnioski - po takich rana może demonica zniknie z areny niczym Yuta. A jak nie, to już wiedział jak sprawić że będzie miał szansę wygrać. Pomogą mu w tym chociażby oczekujące na krew laleczki...
Nie możesz odpowiadać w tematach