OTOSUKE
Demony20 lat166 cmWAGA
Data urodzenia 21/12/1610
Miejsce pochodzenia Odawara
Miejsce zamieszkania Edo
Klasa społeczna rzemieślnicza
Zawód jubiler
1. Otosuke uwielbia zajadać się palcami i... uszami. Szczególnie jeżeli jedno i drugie jest ozdobione biżuterią. Preferuje również ofiary bogato ubrane gardząc raczej posiłkiem z biedaka.
2. Co prawda wyrabia głównie biżuterię, ale zdobienie tsub czy sayi też leży w jego kompetencjach. Czasami wyrabia również maski.
3. Mimo, że zregenerował lewą rękę, to wywarte rany na jego psychice sprawiają, że zachowuje ślady poparzenia i odczuwa związany z tym ból. Można to przyrównać to bólu fantomowego.
Najważniejsze w tym wszystkim było, że dzieciństwo przeżył. Jednak długo nim nie nacieszył się, albowiem jego ojciec nie miał zbyt wielkiego wyboru w kwestii pracowników. Obcego nie weźmiesz, wszyscy synowie poza jednym w jakiś sposób umarli. Cóż, do rodzinnego biznesu bardzo szybko dołączył, od najmłodszego ucząc się, zdawałoby się, przyszłego fachu.
Rok 1631, lato. Niezależne czym się zajmujesz, słońce i gorąc daje ci się we znaki. 21-letni Otosuke od kilku lat jest pełnoprawnym mężczyzną, a jeszcze dłużej pracownikiem w zakładzie dziadka. No, teraz bardziej ojca - dziadek co prawda jeszcze wtedy żył ale zdrowie nie pozwalało mu pracować. Czasem coś wynosił i sprzedawał na boku by mieć pieniądze na własne wydatki. Jego działania doprowadziły go tego wieczoru do spotkania ze śmiercią.
Podpity z kumplami, wracali we czwórkę do swojej części miasta. Nie raz, nie dwa i nie trzy na kogoś wpadli przypadkiem, coś potrącili albo wszczęli burdę - normalna rzecz po alkoholu. Większość mieszkańców już znała ich alkoholowe zapędy, to się nie wtrącali dopóki wydarzenie ich nie dotyczyło. Bo po co? Przejdą i po problemie. Pech chciał, że tym razem znaleźli się w złym miejscu o złym czasie. Kto wie, może gdyby cicho poszli dalej nie zwracając na ciche syknięcie mężczyzny pod nosem, może wszyscy by przeżyli a następnego dnia nie pamiętali tego wcale a wcale. Ale nie, jeden z kumpli Otosuke postanowił zareagować. Nie wiadomo co się z nim stało, pozostali jedynie stali i patrzyli jak po chwili pada na ziemię w drgawkach. Pozostali jak jeden mąż rzucili się na nieznajomego który uczynił im to samo. Było to jedynie oblanie ich swoją krwią. Z nich wszystkich chyba tylko Otosuke miał tyle szczęścia, że przeżył. Kto wie co o tym decydowało? Mililitry cieczy, predyspozycje chłopaka a może jego wola życia? A może był to jeszcze zamierzony plan... Muzan'a.
Świeżo powstały demon patrzył jak jego pan się oddala, czując rosnący wewnątrz niego strach przed nim. To nie była, to nie jest normalna osoba. To... to jest ktoś kto na pstryknięcie może cię zabić. I nie chodzi tutaj o władzę jaką posiada a jego czystą, destrukcyjną moc. Nie usłyszał nic od swego mistrza, po prostu mężczyzna patrzył na niego przez chwilę z pogardą nim ponownie syknął odwracając się i oddalając.
Tkwił w bezruchu jeszcze dobre kilka minut nim przestał wyczuwać Muzan'a. Dopiero wtedy dostrzegł, że klęczy w kałuży a wokół unosi się pyszny zapach krwi oraz mięsa. Nie zwlekając, oblizał dłonie a następnie zjadł tyle mięsnej papki ile zdołał nim całkowicie wyparowała. Jedyne co pozostało po jego starych znajomych to zniszczone ubrania, a po nim nic. Narodził się na nowo.
Pierwszy posiłek starczył mu na dosyć długo. Był w stanie oprzeć się głodowi przez ponad tydzień, zaszywając się w ruderze na obrzeżach miasta. Był w zasadzie jak niemowlę i musiał wielu rzeczy na własną rękę nauczyć się. Co prawda umiał mówić, chodzić itd. ale okolicę, mieszkańców oraz masę zdolności musiał nabywać na nowo. Wcześniej pałając małą niechęcią do obróbki kosztowności, teraz jej wytwarzanie stało się wręcz jego pasją. Tajemnicze zniknięcie potomka i dziwne pojawienie jego, bardzo podobnego do syna, sprawiło że jego ojciec zatrudnił go jeszcze raz. Brzmi to skomplikowanie, ale ostatecznie wychodzi na to, że poza zmianą diety i trybem życia, robił dalej to samo. Siła i zwinność nowego ciała dawała mu znacznie większą swobodę przy wytwarzaniu biżuterii, ta z kolei "porzucona" na nocnej drodze niejednego pechowca pozbawiła życia. Z czasem obrosło to do miejskiej legendy o duchu który mści się na tych co znajdą i przywłaszczą sobie jego biżuterię. Otosuke przybrawszy imię po synu swego pracodawcy, żył spokojnie pod przykrywką i nikogo nie dziwiło, że swoje wyroby przynosił do sklepu po zmierzchu, jakoby miał nad nimi pracować za dnia w swoim warsztacie.
Rok 1642, jesień. Otosuke do tej pory powodziło się dobrze, przez lata żerując na mieszkańcach Odawary jak i podróżnych, rósł w siłę. Niestety wraz z tym rósł jego głód. Niegdyś jednym ciałem mógł najeść się na tydzień, później potrzebował dwóch, trzech aż w końcu doszedł do momentu, że musiał codziennie posilić się... To oznaczało kłopoty, ekonomiczne kłopoty. Z takim apetytem mogłoby się szybko wyjść na jaw kim naprawdę jest. Cóż, tak też i się stało.
Dla zmylenia ludzi od dawna pracował w ciągu dnia w przyciemnionym warsztacie, aczkolwiek pozwalał by światło wpadało gdy ktoś przesuwał drzwi - jednak na tyle sprytnie była rozegrana jego gra z ogniem, że nie ważne od pory dnia, słońce nigdy go nie sięgało. Choć trzeba przyznać, że czasami bywało blisko by spalił się. Dosłownie i w przenośni.
Jego szczęście skończyło się pewnej jesiennej nocy, kiedy pewny swego zaatakował osobę która pokusiła się przywłaszczyć jego "zgubiony" naszyjnik. Zaskoczony został niesamowitym poziomem defensywy oraz ofensywy ze strony zwykłego człowieka. Człowieka! Przecież to przechodziło demoniczne pojęcie aby człowiek był w stanie mierzyć się z demonem a tym bardziej go zdominować! Za swoją pychę przyszło mu przypłacić utratą ręki. Ryk jaki z siebie wydał z pewnością postawił z pół miasteczka na nogi, pogarszając jego sytuację. Ratowanie się ucieczką przed tajemniczym szermierzem było jedyną racjonalną rzeczą jaką miał w tej chwili w głowie. Mocno poturbowany dotarł do swojej kryjówki gdzie liczył na wylizanie swoich ran. Niestety, nie było mu dane dokonać tego w całości.
Wraz ze świtem zawitali do niego postawieni wcześniej na nogi mieszkańcy, którzy szukali rannego demona. W tym wszystkim Otosuke zapomniał o drzwiach - jeszcze nie do końca zregenerowaną rękę ponownie utracił, tym razem przez wpadające do środka promienie słońca. Ludzie będąc w szoku z doświadczonego widoku, nie wiedzieli co powiedzieć jak i czynić. Kiedy w końcu demon i jego nieproszeni goście doszli do siebie, następne ułamki sekund miały zadecydować o dalszych losach wszystkich tu zebranych. Demonowi przyszło tylko jedno do głowy: osłona. Osłona by zabić ich w słońcu. Nie myślał racjonalnie, nie myślał w ogóle. Działał instynktownie a instynkt podpowiadał mu, że musi się ich pozbyć wraz ze źródłem światła. Jego jedyna ostała ręką zanurzyła się w kotle z roztopionym srebrem, niemal w całości pokrywając ją niczym zbroję. Płonąca kończyna i wyjący z bólu Otosuke, ręką niczym ostrzem ściął gapiom głowy a kolejnym ruchem zamknął drzwi. W napędzającym go szale oraz desperacji, widząc że pokryta srebrem dłoń jest cała mimo wystawienia na słońce, wylał na siebie resztę metalu. Krzyk jeszcze głośniejszy niż w nocy, dał wszystkim w okolicy doraźnie do zrozumienia gdzie demon aktualnie przebywa. Jednak gdy ktokolwiek zdołał dotrzeć do niewielkiej chatki, demona już tam nie napotkał. Jedynie zdekapitowane ciała obdarte z ubrań oraz wypalone odciski w panelach urywające się po kilkunastu krokach na drodze... Demon uciekł. Uciekł w blasku słońca.
Chłopak spędził kilka dni ukrywając się w lesie i zrywając z siebie srebrną skorupę. Wydarzenie to mocno go odmieniło - do tej pory żył i chciał dalej żyć niemal jak człowiek, pracując, jedząc, polując. Jednak dwukrotne stracenie ręki i zadanie sobie ogromnych obrażeń by móc dalej żyć, obudziło w nim żądze zemsty. Porzucił swój stary wygląd, wiedząc że może być przez niego przypadkowo rozpoznany. Człowiek się trafił, mógł się więc pożywić i zebrać energię do dalszych działań. Mając w końcu wystarczająco mocy, był gotowy wprowadzić w życie swój plan. Jako nowy człowiek, nie, jako prawdziwy demon, udał się do miejsca w którym mógł zyskać więcej krwi, więcej mięsa, więcej... wszystkiego. Udał się do Edo.
Rok 1650, Edo. Odmieniony Otosuke żyje i pracuje w wielkim mieście. Za dnia skrywając się w podrzędnym warsztacie produkującym biżuterię, w nocy ruszając na łów i poszukiwanie persony która zmusiła go do tego wszystkiego...
Wygląd
Otosuke to z wyglądu młody mężczyzna mierzący ledwo ponad metr sześćdziesiąt. Nie za wysoki ale na japońskie standardy raczej przeciętny. Posiada ostre rysy twarzy z wyciągnięta brodą szpiczastą brodą oraz nosem. Cóż, trudno rzecz czy w jego ludzkim wyglądzie jest coś wyróżniającego go. Włosy? Czarne i lekko przycięte, zazwyczaj związane w kok. Usta? No normalne no, zęby również choć kto by zęby komuś sprawdzał? Oczy? No... normalne. Ale często zmieniają kolor. Raz można go spotkać ze złotymi, za miesiąc będzie miał brązowe a później jeszcze zielone. Aczkolwiek czy ktoś zwraca uwagę na takie szczegóły?
Stając się demonem, może zdjąć z siebie "maskę", ludzką powłokę. Skóra jego może zczernieć, niczym spalona, a oczy przybrać naturalną barwę, czyli żadną - stając się białe.
Twoja Karta została zaakceptowana, a ty tym samym wstąpiłeś w szeregi Demonów.
Co więcej, na start dostajesz 48 punktów, które możesz przeznaczyć na rozwój postaci. Do zobaczenia na fabule!
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|