Gojō
Drewniany most Gojō znajduje się na północnym krańcu ulicy Shikemichi, nad rzeką Hori. Został zbudowany w czerwcu 1602 roku, o czym informuje inskrypcja na jednej z ozdób.
city.nagoya.jp
Kirei stał na moście i obserwował płynącą pod nim wodę. Po obu brzegach rzeki widać było efekty walk jego braci i sióstr z demonami wysłanymi przez Muzana. Rany nie zdołały się jeszcze zabliźnić, a nawet gdy znikną ślady, to zostaną obrazy wyryte w pamięci tych wszystkich ludzi. Lęk przed nocą. Strach przed tym, co może się podczas niej pojawić i rzucić do gardła. Zabójcy nie mogli być wszędzie i chronić wszystkich. Podobnie jak demony, ale łatwiej bać się tego, czego nie widać, niż wierzyć w niewidoczną obronę.
Wypuścił z wolna powietrze i odszedł od barierki. Zimny wiatr zniechęcał do dłuższego stania w miejscu, przebijając powoli jego ciepły, podróżny płaszcz. Chciał już powrotu lata i słońca górującego na niebie przez większość dnia. Na to jednak nie miał wpływu.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
Ubrana w piękne kimono, wyglądała jakby wydarzenia z pamiętnej nocy wcale nie miały tutaj miejsca. Ostoja japońskiej kultury, wyważonego oraz rozsądnego zachowania. Nie powinna sama przebywać na moście, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że widok samotnego dziecka nikogo nie wzruszy ani nie wzbudzi zainteresowania. Prędzej ktoś próbowałby ją okraść, ale jej szkarłatne oczy mogły przywodzić na myśl wzrok tych, którzy nie tak dawno urządzili sobie masowe mordy w mieście.
Tak, była jednym z nich, choć ona trafiła do Edo, to jej pobratymcy odpowiadali za rzeź... I wcale nie było jej z tym źle.
Zerknęła z zaciekawieniem na postać, która odchodziła akurat od barierki mostu. Zaczęła się zastanawiać czy jest kimś ważnym, czy może kogoś stracił, albo czy jego krew mogłaby mieć słodki smak.
Tym bardziej odczuł czyjeś spojrzenie na sobie, te dziwne uczucie wywołujące ciarki na całym ciele. Nie wiedział czego się spodziewać, a do zabawy w podchody nie miał ochoty. W Edo wybawił się w ten sposób na długo. Odwrócił się na pięcie i rozejrzał się za źródłem niepokoju. Nie musiał się nawet wysilać, bo dziewczyna stała oparta o barierkę jakby była u siebie. Zmrużył oczy, przypatrując się jej dokładnie. Ubiór wskazywał na wyżyny społeczne. Rozpuszczona pannica szukająca przygód w nocy? Szybko jednak odrzucił tą myśl. To, co w pierwszej chwili uznał za wymyślną ozdobę głowy w rzeczywistości było rogami. Po raz kolejny spotkał demona na którego nie polował. Swoim zachowaniem też pewnie dał jej wyraźny sygnał, że nie był pierwszym lepszym zjadaczem ryżu. Miecze schowane miał pod płaszczem ale wstrzymał się z sięganiem po nie. Zamiast tego ruszył w jej stronę spokojnym i lekkim krokiem. Nie miał zamiaru ot tak zaprzepaścić tej okazji.
- Oyasumi! - wesoło zawołał, machając ręką w jej stronę.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
Nieoczekiwanie osobnik, na którego wcześniej zwróciła uwagę, odezwał się do niej. Zamrugała dwukrotnie, jakby usilnie wychodząc z transu. Czy aby na pewno on odezwał się do niej? Nie wyczuwała tutaj innych osób, które mogłaby skonsumować, to upewniło ją w odczuciu.
- Konbanwa? - Odparła mimowolnie, nie skrywając zaskoczenia w swoim głosie. Witanie się dobrym dniem, kiedy panowała nocna pora? Może zaskoczyła go uroda księżniczki czy w ogóle obecność innej osoby na tym moście o tej porze.
- Piękna noc, czyż nie? - Spróbowała zagaić rozmowę, chociaż nie była w tym najlepsza. Zwyczajnie przywykła do tego, że to druga strona stara się o jej atencje, ale od czasu przybycia nowych demonów do Osaki, nie czuła się tam jak dawniej. Tak długo jak nie miała na głowie Kizukich, była bezpieczna, ale to wszystko do czasu.
Teraz jednak starała się skoncentrować na nieznajomym, który ją zaczepił. Młodzik, starszy od niej, ale jeszcze miał najlepsze lata przed sobą. Zastanawiała się jakie ciekawe rzeczy skrywa pod maską zwaną twarzą.
[color=#990451][/color
- Całkiem ładna, choć gwiazdy nie są zbyt skore by obdarować nas swoim pięknem. - spojrzał jeszcze w górę z nadzieją, ale chmury nie myślały by rozstąpić się na jego życzenie. Jedynie księżyc przebijał się czasem, rzucając blady blask na scenę tego niezwykłego spotkania. - Za to inne piękność raczyła pojawić się w tym miejscu. - dodał ciszej, z trudnym do odszyfrowania uśmiechem. Kiedyś pewnie nie byłby skory do rozmowy z kimś, kto samym ubiorem zdradzał, że jest wyżej postawiony drabinie społecznej. Na szczęście pozbył się tego przekonania parę lat temu, a poza tym nie miał przecież przyjemności rozmawiać ze szlachetnie urodzoną, tylko z demonicą... - Rzadko widuję się ludzi z rogami... - zamilkł na chwilę, szukając właściwego słowa. A teraz giń potworze? Nie miał pojęcia, jak silna była. Do tego jej wygląd... Celowo przyjęła taki kształt? Czy może w takim wieku zginęła? Obie odpowiedzi jawiły mu się równie źle, budząc smutek, litość i złość na świat, w którym przyszło mu żyć. Westchnął ciężko, wracając na ziemie.
- Ta wstążka dodaje uroku. - dodał tylko, dalej bijąc się z myślami.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
Zerknęła na niebo i również zaczęła żałować, że dzisiaj skąpiło swojego najpiękniejszego oblicza. Wtedy mogłaby zagaić rozmowę, może dowiedzieć się czegoś interesującego. Nie skomentowała następnych słów, jakby udając że ich nie usłyszała, chociaż poważnie się zastanawiała czy mówił o niej i co tak konkretnie miał na myśli.
- Doprawdy? Pewnie tak jest, rzadko kiedy wychodzę z pałacu. - Posłała niewinny uśmiech, jakby wyrażający zakłopotanie całą sytuacją. Czy powinna była skrywać swoje prawdziwe oblicze? Nie, powinna z dumą prezentować swoje demoniczne pochodzenie. Nie musiała mordować ludzi jak popadnie, ale wystarczyło, żeby trzymali wobec niej stosowny dystans. Może właśnie dlatego nie skryła swojego atrybutu.
- Też tak uważam. Chciałabym, żeby czasami słowiki siadały tutaj i śpiewały swoje słodkie melodie, ale niestety nie urosły większe. - Stwierdziła wyraźnie zawiedziona, kiedy prawy kciuk tarmosił białą wstążeczkę.
- Mogę w czymś pomóc? Nie zdawała sobie sprawy z tego, że stoi przed nią zabójca demonów. Myślała, że ma przed sobą zwykłego śmiertelnika, przeciętnego zjadacza ryżu. Póki co nieznajomy nie dawał jej większych powodów, by podejrzewała go o złe zamiary wobec niej, dlatego nie pokazywała pazurów. Dalej liczyła, że nuż czeka ją sympatyczna noc, byłaby to miła odmiana.
[color=#990451][/color
- Czyli mam zaszczyt rozmawiać z księżniczką? - zapytał unosząc brew. Chciał z jednej strony pokierować rozmową na pożądane przez niego tory, a z drugiej autentycznie zastanawiał się, jaką pozycję piastowała. Może i demon, ale przez całe swoje życie wysoko postawionych osób widział tyle, co palców u dłoni drwala-alkoholika.
- Może warto zacząć od czegoś lżejszego? Takie motyle na przykład, wystarczy trochę owoców i lgną do człowieka, jak ćma do świecy. - odparł z autentycznym zainteresowaniem i troską. W końcu każdy zasługiwał na trochę szczęścia i radości, zwłaszcza przed śmiercią. - Może jeszcze urosną. - zlustrował ją od stóp do rogatych czubków. Ludzie dorastali, dojrzewali i przemijali. Demony zaś trwały w swoich pięknych rzeźbach.
Mogę w czymś pomóc?
Prawdę mówiąc, mogła. Ale z pewnością by się na to nie zgodziła. W końcu każdy chce żyć. No, może niektórzy zabójcy zachowywali się, jakby tego zupełnie nie chcieli ale oni nie byli normalni. Właściwie to demony też nie.
- Cóż... Zakładam, że nie zechcesz nadstawić karku i pożegnać się z życiem? - zapytał patrząc jej w oczy. - Wiem czym jesteś i kim się żywisz. Co tu robisz, demonie? - cofnął się o krok, spodziewając się najróżniejszych reakcji. Od rzucenia się z pazurami na jego twarz, po ucieczkę. A on chciał uniknąć obu tych scenariuszy, dlatego też nie dobył jeszcze własnej broni. - Przepraszam, że psuję niespodziankę ale zmęczyła mnie ta szarada. - dodał jeszcze rozkładając ręce. Walka tu nie była im pisana.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
- W rzeczy samej. - Odpowiedziała bez cienia zastanowienia. Rzadkością było to, żeby Kiyo zadawała się lub przebywała z pospólstwem, a swój pałac traktowała jak twierdzę, którą niechętnie opuszczała. Tym razem jednak trochę ciekawości zaprowadziło ją tam, gdzie niekoniecznie powinna się znaleźć, ale póki co się tym nie przejmowała.
- Motyle? Nie pomyślałam, ale ten pomysł brzmi naprawdę dobrze. Z chęcią sprawdzę czy na słodkie owoce uda się złowić kilka małych towarzyszy. - Złożyła dłonie jak do modlitwy, przechylając je lekko w prawo, podobnie jak swoją głowę. Musiała koniecznie przetestować pomysł, który został jej podsunięty. Wtedy wyglądałaby jeszcze bardziej niewinnie i dziecięco. Tak, zrobi to jak tylko wróci do Osaki.
Niestety dalsza część rozmowy nie była już taka przyjemna. Okazało się, że najprawdopodobniej ma do czynienia z zabójcą lub kimś kto doskonale zdaje sobie sprawę z tego, kim Kiyo tak naprawdę jest. Jeszcze proponowanie odebrania sobie resztki życia? Dobre żarty.
- A czy ty chciałbyś dobrowolnie pożegnać się z życiem? Zwłaszcza jeśli czujesz, że wciąż masz tyle rzeczy do zrobienia? - Spojrzała prosto w oczy Kireia, a jej pionowe źrenice groźnie łypały na niego. - Hah, staram się sympatycznie i przyjemnie spędzić noc. To chyba nic złego, prawda? - Wypowiadając te słowa, jej oczy zmieniły się o 180 stopni. Spojrzała na zabójcę wzrokiem niewinnego dziecka, któremu właśnie zarzucono coś strasznego, a Kiyo taka nie była. Różniła się od pozostałych demonów pod wieloma względami i była z tego dumna.
[color=#990451][/color
- Nikt o zdrowych zmysłach dobrowolnie nie oddałby swojego życia. No chyba, że osoba wierzy w coś tak mocno, że gotowa jest umrzeć dla sprawy. - odparł jej rozglądając się po opuszczonym moście. Noc zagnała już większość ludzi do domów. Mogli spać bezpiecznie. Czy na pewno? Przed nim stała przecież jedna z mar spędzająca sen z powiek. I rozmawiali sobie spokojnie, mierząc się wzrokiem jak dwie przekupki na targu. - Mam wrażenie, że ludzie zjadani przez demony też mieli jeszcze wiele do zrobienia. Niemowlęta dorosnąć, a dorośli umrzeć w spokoju, otoczeni rodziną a nie strachem i bólem. - odparł jej chłodno. Nie można było porównać przecież pożarcia człowieka do złowienia ryby czy ustrzelenia sarny. Zabójstwo było jedną z najgorszych zbrodni. Kirei miał jednak szansę spotkać demony pełne nienawiści, jak i te które starały się panować nad swoją nową, krwiożerczą naturą.
- Każdy powinien mieć prawo do szczęścia. - powiedział i westchnął ciężko. Świat nie był czarno-biały. Doszły go słuchy, że podczas krwawej pełni zabójcy też dopuścili się rzeczy, których nic nie tłumaczy... Może to tylko plotki rozsiewane przez popleczników Muzana. Czuł niestety w głębi duszy, że była to prawda. Dobrze wiedział, że do korpusu dostają się nie tylko idealiści, ale też ludzie którzy ukrywają swoje prawdziwe ja pod maską dobrych chęci. - Chciałbym się cieszyć tą nocą i kolejnymi po niej. Ty zresztą pewnie też. - podrapał się po głowie, nie wiedząc za bardzo, co ze sobą zrobić. - Przejdziemy się? Porozmawiamy, a potem zobaczymy co nam pisane. - powiedział wskazując na most i opustoszałą ulicę, zapraszając ją gestem do spaceru u swego boku. Nie żeby znał się na etykiecie wysoko urodzonych, ale wskazać ręką to chyba każdy potrafi. Zresztą, zabawa w dworskie maniery nigdy nie była mu przeznaczona.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
- Umrzeć za jakąkolwiek sprawę? Interesujący koncept, ale zupełnie mi obcy. Naprawdę chciałbyś stracić życie, nie mogąc cieszyć się rezultatem swoich działań? Nie być świadkiem owoców pracy jaką włożyłeś? Czy wtedy działanie ma jakikolwiek sens. - Nie miała pojęcia jak można było się poświęcić. Działanie na przyszłych pokoleń? Totalny bezsens.
Kiyo całym sercem wierzyła, że dobre osoby powinny wieść życie, które nagradza ich za słuszne postawy. Dlatego też nie karała mieszkańców Osaki, którzy żyli zgodnie z literą prawa, natomiast tych, którzy mieli w poważaniu zasady, no cóż spotykał ciężki i smutny los.
- Masz rację, sama w to wierzę. Wszak wartościowe osoby powinny żyć w spokoju, egzystencją pełną szczęścia jak to tylko możliwe. To nie ulega żadnej wątpliwości... Natomiast pewnie będzie różnica w poglądach kto powinien żyć. Tylko dlaczego czuję, że odpowiesz, że życie każdego zbrodniarza jest tyle samo warte, co człowieka prawego. - Spojrzała z lekkim nadąsaniem na Kireia. Nie oczekiwała przecież zmiany w jego poglądach, ale nie była to pierwsza rozmowa z zabójcą i można było powiedzieć, że księżniczka miała już wyrobione pewne uprzedzenia.
- Dokładnie. Nawet jeśli pozostało mi żyć jako dziecko nocy, które ty i Tobie podobni nie uznają za coś co winno egzystować. - Wzruszyła ramionami, lekko odpychając się od oparcia mostu.
- Czemu nie? To, że reprezentujemy inne byty, nie oznacza, że nie możemy w pełnej kulturze porozmawiać. - Zbliżyła się do zabójcy, ale wciąż na bezpieczną odległość, by móc odskoczyć jeśli przyjdzie do niespodziewanego ataku. - Zatem czy chcesz o coś zapytać, a może ja powinnam wypytać się Ciebie? - Zerknęła z zaciekawieniem na mężczyznę, a może rzuci czymś ciekawym.
[color=#990451][/color
- Może dlatego, że powstajecie jako rzekomo czyste karty, które tak naprawdę są pionkami w rękach Muzana? Ciężko uwierzyć w ideę i związać się z kimś tak, jak człowiek ze swoimi bliskimi... - przemyślał, jak mogło to zabrzmieć i szybko dodał - Nie bierz tego do siebie, to ogólne uwagi odnośnie sporej części twoich pobratymców. Niemniej... Poświęcenie siebie jest aktem, na który stać niewielu. - odparł i zamknął częściowo temat, na którego polu nie osiągnęli porozumienia. Rozmowa dopiero się zaczynała, nie warto było zaczynać od różnic, których mieli aż nadto. Zdziwiło go jej założenie o wartości ludzkiego życia.
- A niby dlaczego? Jeśli ktoś dopuścił się strasznych czynów, powinna go spotkać kara. Ale jeśli udowodni że żałuje tego, co zrobił, to powinien dostać szansę na naprawienie swoich krzywd. - odparł jej krótko podsumowując swoje myśli. W końcu na świecie nie brakowało ludzi podłych o spaczonej wizji sprawiedliwości i zaślepionych raczej wizją własnego dobrobytu, a nie pokojowej egzystencji z innymi ludźmi.
Przemilczał jej zaczepkę odnośnie dziecka nocy. Przecież to nie on ustanowił zasady tej cholernej wojny. Pojawiły się demony, a za nimi na świat przyszli zabójcy. Całe morze krwi i łez rozdzielonych rodzin wylano z powodu jednej osoby. A właściwie czegoś, co kiedyś musiało być człowiekiem. - Muzan... - wypowiedział to słowo cichym i smutnym głosem. Nie żywił do jej twórcy strachu czy pogardy, a przynajmniej nie czuł tych emocji w tej chwili. Persona która odcisnęła trwałe piętno na życiach setek, jeśli nie tysięcy. - Po co mu to wszystko? - rzucił w przestrzeń, nie spodziewając się odpowiedzi.
- Pytaj o co chcesz, najwyżej nie odpowiem. - odparł i przez kilka kroków zastanawiał się nad własnym pytaniem. Nie przyszło mu do głowy nic, co nie zabrzmiałoby co najmniej nieuprzejmie. - Cieszę się, że nie przypominasz demonów które spotkałem w Edo... - powiedział więc, zastanawiając się dokąd to wszystko prowadzi.
Jak się okazało doprowadziło do nikąd, bo zanim się obejrzał demon rzucił się do ucieczki bez słowa. A Kirei, pomny nie wygojonych jeszcze ran i tego, jak skończyła się ostatnia walka jeden na jednego, zaniechał gonitwy. Dokładnie zapamiętał jej wygląd i treść rozmowy, mając nadzieję, że mu się to do czegoś przyda.
Z/t
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
Kolejność: brak; inni gracze mogą dołączyć bez zapowiedzi
Czas na odpis: brak
Dodatkowe informacje: w razie niejasności PW/Discord
Kolejność: brak; inni gracze mogą dołączyć bez zapowiedzi
Czas na odpis: brak
Dodatkowe informacje: w razie niejasności PW/Discord
Kolejność: brak; inni gracze mogą dołączyć bez zapowiedzi
Czas na odpis: brak
Dodatkowe informacje: w razie niejasności PW/Discord
Kolejność: brak; inni gracze mogą dołączyć bez zapowiedzi
Czas na odpis: brak
Dodatkowe informacje: w razie niejasności PW/Discord
Kolejność: brak; inni gracze mogą dołączyć bez zapowiedzi
Czas na odpis: brak
Dodatkowe informacje: w razie niejasności PW/Discord
Na most wspomniany w liście dotarł sporo przed czasem. Wędrował ulicami i obserwował mieszkańców i wędrowców przelewających się przez miasto. Fascynowało go, jak życie tutaj różniło się od tego w siedzibie Korpusu. Zastanawiał się, jakie historie kryją się za każdą napotkaną twarzą. Kim byli, z czego żyli. Co ich cieszyło lub smuciło w ostatnim czasie. Cieszył się też, że miasto leżało w "ich" strefie wpływów. Nie musiał przynajmniej znowu używać wisterii by zamaskować swój zapach. Wolał zachować swoje topniejące zasoby na podróż do Osaki.
W jakimś kramie zamówił kilka mochi i usiadł na barierce mostu, chłonąc z lubością promienie słońca, wiatr i szmer rzeki. Jego ostatnia wizyta na tym moście budziła inne uczucia i wolał do niej nie wracać. Choć z drugiej strony zastanawiał się, jaki los spotkał demoniczną "księżniczkę". Zajadał się w najlepsze kolejnymi mochi, bezwiednie machał nogami i pochylał nad wodą, oglądając własne odbicie. Zmienił się, choć sam nie wiedział kiedy.
Były jednak rzeczy niezmienne i przez krótki moment pożałował, że zamiast wędki zabrał ze sobą nową broń Mori. Łuk był bez dwóch zdań piękny i nijak w swojej smukłości czy pozornej delikatności nie przypominał ciężkiego młota. Dodając do tego jakieś dziwne siekierki to przypominał obnośną zbrojownię. Może to początki kleptomani? Najpierw katana Sakury, potem miecz Takashiego, a teraz zabawki Mori?
No i wywołał wilka z lasu...
— Ohayou! — zawołał gdy tylko wyłapał charakterystyczną sylwetkę z tłumu. Spojrzał na trzy ostatnie kulki zastanawiając się, czy zdoła je zjeść zanim Nishioji je zauważy. Złapał pierwszą z nich i wrzucił do paszczy, mieląc zaciekle.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Nie możesz odpowiadać w tematach