Kiyo Uesugi
30/11/1634 Tatebayashi, Kanazawa, Szlachta spoza dworu
Dwa czarne, drewnopodobne rogi wystające z głowy. Szkarłatne oczy z pionowymi tęczówkami. Śnieżnobiałe włosy do pasa. Wyjątkowo blada skóra, nawet jak na szlachciankę.
Pewnej nocy podczas snu kobiety, objawiła jej się wizja, jakoby rosnące pod jej sercem nowe życie miało być długo wyczekiwaną osobą, natchnionym przez Bishamon-tena bytem. Początkowo przyszła matka nie chciała się dzielić taką nowiną, czując gdzieś w środku, że nie będzie to darmowy podarek. Niemniej kilka tygodni później jeden z kapłanów miał podobny sen, który z radością obwieścił swojemu panu. Wtedy już praktycznie przypieczętowano przyszłość dziecka, które nawet nie zdążyło przyjść na świat...
A okazało się dziewczynką.
Matka wiedziała, że jej dni są policzone, bo jak to niemowlę miało być naznaczone przez boga, skoro nie urodziło się jako chłopiec. To było wręcz niedopuszczalne. Postanowiono zatem przemilczeć te jakże niedorzeczne wizje, kobietę zamknąć do końca swych dni w jednym z domów na uboczu posiadłości, a córkę wychować jak każdą inną Uesugi. Od najmłodszych lat poznawała filozofię, religię oraz rytuały potrzebne do oddawania czci bogu. Wpajano jej wierność rodzinnym zasadom, chociaż było wiadomo, że kiedyś będzie wydana za mąż, to musiała w głębi serca pamiętać skąd pochodzi oraz dbać o siłę sojuszu jaki zostanie w ten sposób zawiązany. Nie miała najłatwiejszego dzieciństwa, jako jedna z dość licznego rodzeństwa, czasami czuła, że obrywa bardziej od innych. Skąd miała wiedzieć, że rodzina miała wobec niej ogromne oczekiwania, które zostały zaprzepaszczone.
W wieku 12 lat jej klan został przeniesiony jako zarządcy prowincji Kanazawa. Miała być to swoista nagroda za dobre sprawowanie od czasu zjednoczenia, ale wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że było to bardzo trudne wyzwanie dyplomatyczne. Problematyczny region dla rodu, który właściwie dryfował na granicy istnienia. Niedługo później w mieście zaczęły się dziać złe rzeczy. Najpierw niechęć mieszkańców do nowych, nawiedzonych opiekunów, a niedługo później wzmianki o chorobie. Rezydencję nawiedziła ospa, która doprowadziła do śmierci część rodzeństwa Kiyo. Niefortunne zdarzenie sprawiło, że dziewczyna stanęła kilka stopni wyżej w hierarchii potomków, ale w dalszym ciągu nie była zbyt ceniona, ani tym bardziej szanowana.
Wszystko zmieniło się niespełna 2 lata temu, kiedy do rezydencji przybyła tajemnicza osobistość, legitymująca się cesarskim poleceniem. Tej samej nocy, matce Kiyo cierpiącej z powodu powikłań po ospie, złożono niespodziewaną wizytę. Jedyne co usłyszała to "... i oto stanie się.", a widok uśmiechu nieznajomego był ostatnim obrazem jaki zobaczyła w życiu. Dziewczyna w tym czasie kontemplowała w świątyni, szukając spokoju ducha. Miała wrażenie, że od dłuższego czasu ktoś ją obserwuje, a jednocześnie była odsuwana od wszystkich obowiązków w posiadłości. Czuła się bezużyteczna, a jej egzystencja zdawała się być pozbawiona celu. Wkrótce wydana za jakiegoś obcego możnego, byleby przydatnego dla jej ojca. Gdyby tylko bóg nie gardził taką słabością, pewnie już dawno odebrałaby sobie życie. Pomiatana córka konkubiny, wszyscy kapłani w świątyni patrzyli na nią z góry, z niezrozumiałą dla niej pogardą. Przecież tak się starała, codziennie recytowała modlitwy, skupiając duszę i umysł, by być posłuszną swojemu przeznaczeniu. Daleko jej było do mniej posłusznego, a bardziej kłótliwego rodzeństwa. Ba, przy nich wydawała się dość spokojna oraz roztropna. Niesprawiająca problemów szara myszka, to był jej największy kłopot.
Mężczyzna pewnym krokiem wszedł do świątyni, z której akurat wychodziła Kiyo. Spojrzał na nią, a ta jakby zahipnotyzowana podążyła za nim. Nie rozumiała co ją opętało, czy to zmęczenie, czy coś innego, ale szła za nieznajomym. Z jednej strony chciała uciec, wrócić do swojego pokoju, ale coś mówiło jej, że znalazła się w odpowiednim czasie i miejscu. Była tak zaabsorbowana swoim stanem, że nie zrozumiała słów, które padły. Osobnik stał krok przed ołtarzem, wyciągnął dłoń, a Kiyo instynktownie przymknęła powieki. Później już było tylko jedno. Ból, nieskończony, nieprzemijający, przeszywający do szpiku kości. Miała wrażenie, że wydobył się z niej taki krzyk, że aż zerwał struny głosowe. W konwulsjach usiłowała wydrapać sobie skórę, żeby sięgnąć płonących płuc oraz żył. Niestety, nie potrafiła w żaden sposób sobie pomóc. W tym wszystkim tysiąc myśli przemykało przez jej głowę.
Czy to już koniec? Wreszcie czeka mnie spokój? To trucizna z kolacji? Zemściłaby się na ojcu... Ale kim on właściwie był? Jej pamięć rozpadała się kawałek po kawałku, rozsypywała niczym popiół pod naporem wiatru. Tak jak ból przeminął, tak wspomnienia skryły się za gęstą, nieprzeniknioną mgłą. Nieznajomy zniknął, a ona jedyne co czuła to głód. Następne kilka godzin upłynęło na usilnej próbie zaspokojenia podstawowej potrzeby, a że wypadło na służbę oraz kapłanów zwabionych jej wcześniejszym krzykiem. Można powiedzieć, że ciekawość okazała się ich zgubą.
Następne dni upłynęły na przystosowaniu się do nowego życia oraz sprzątaniu bałaganu, który narobiła. Ojciec w pierwszym odruchu chciał ją zabić, ale kiedy zwykła katana nie zrobiła na niej zbyt śmiertelnego wrażenia, pojął na swój sposób kim się stała. Uznał, że bóg zażartował z nich w najokrutniejszy sposób, naprawdę wybierając kobiece naczynie, pogardzaną i nieczystą istotę. Błagał o wybaczenie i litość, na tyle szybko, że dziewczyna zdążyła się z trudem opanować. Wkrótce dwór zaczął na swój sposób czcić Kiyo, uznając ją za wcielenie Bishamon-tena, zyskując bardziej reprezentatywne funkcje. Ojciec mimo niechęci i uprzedzeń, zaczął uczyć ją bardziej męskich funkcji jak dyplomacja oraz walka.
W celu opanowania głodu i znalezienia względnie stałego źródła pożywienia, opracowała nowe prawo. Każdy skazany na śmierć, mógł skorzystać z wywalczenia sobie drogi wolności poprzez walkę z Kiyo. Skazaniec otrzymywał informację na dzień przed egzekucją, dając mu niewiele czasu na decyzję. Któż by się nie zgodził, by walczyć z drobną niewiastą, zwłaszcza jeśli honor już był splamiony występkiem, a w zamian móc zbiec i zacząć gdzieś od nowa. Nie mogli przecież wiedzieć, że walczą z demonem. Wszystko to odbywało się w specjalnie przygotowanym budynku na uboczu rezydencji, do którego dostęp mieli nieliczni.
Od dnia jej odrodzenia opuściły ją tak błahe myśli jak pragnienie własnej śmierci. Teraz to ona ją niesie swymi drobnymi rękami. Dom również stał się bardziej wpływowy, jakby całe szczęście, które gromadziła jej matka, zaczęło wreszcie procentować. Dalej jej rodzeństwo za nią nie przepada, ale każdego dnia czują, że Kiyo stała się zbyt obca i wywyższona ponad nich. Przez większość dworu nazywana księżniczką, szybko stała się centrum, przez które wszystko przechodzi, sercem naczyń połączonych.
Z czasów ludzkiego życia pozostała w niej rodzinna wiara wpajana od najmłodszych lat. Bóstwem opiekuńczym jej klanu był Bishamon-ten, wspierający medycynę oraz świętych wojowników... Ba! Podobno ma się za jego fizyczne wcielenie, a dwór w to uwierzył.
Ceni sobie rytuał picia herbaty. Nie żeby czerpała z niego przyjemność, albo napój jej smakował. Po prostu czuje wtedy jakąś przyjemną nostalgię, którą nie potrafi zidentyfikować.
Pochodzi z rodu Uesugi, blisko związana w drzewie genealogicznym z klanem Nagao. Mawia się, że ma naprawdę wielkich przodków oraz jest spokrewniona z wieloma ważnymi osobistościami.
Nie tyle preferencja, co wobec ofiar stosuje formę rytuału. Oczekuje od przeciwnika, że będzie z nią walczył o swoje życie. Dziwna fanaberia, ale co może zrobić zwykły człowiek w starciu z demonem?
Wbrew pozorom, jest dość łaskawa dla swojej świty. Stara się nie zabijać obsługi pałacu, by nie zszargać reputacji miejsca. Wie, że jeśli będzie zbyt głośna, przyciągnie ciekawskie oczy, które nie wróżą niczego dobrego.
Co więcej, na start dostajesz 50 punktów, które wydać możesz na zakupy w Sklepiku Mistrza Gry lub zamienić je na punkty do statystyk. Do zobaczenia na fabule!
PS jako nowemu użytkownikowi przysługuje ci odznaka Gang Świeżaków – nie zapomnij jej odebrać tutaj!
Nie możesz odpowiadać w tematach