Wioska Onigafuchi należała do większych osad z dużą ilością domków. Każdy został wybudowany blisko poprzedniego, tworząc dość długie szeregi drewnianych konstrukcji. Uliczki należały do szerokich, tak, że piątka ludzi mogła iść swobodnie obok siebie. Alejek znajdowało się tutaj kilka, podobnie jak bocznych uliczek. Stragany oraz część jadalna usytuowana została w pobliżu rzeki, natomiast idąc w górę terenu z racji na umiejscowienie Onigafuchi w dolinie, znajdowała się kaplica złożona z trzech budowli.
Największej pośrodku oraz dwóch pomniejszych po lewej oraz prawej stronie. Centrum przeznaczone zostało na składanie modlitw, gdzie znaleźć można było skrzynię na monety, dzwon oraz posąg lokalnego bóstwa. W okolicy konkretniej to po lewej stronie swoje miejsce znalazła czysta woda wraz z drewnianymi łyżkami do rytuału ablucji. Wspomniane mniejsze domki - ten po lewej jednoznacznie wskazywał na magazyn przez uchylone drzwi, drugi z kolei pozostał zamknięty ciężkim oraz grubym łańcuchem.
Dotarliście koło południa. Podczas podróży świeciło słońce, kilka chmur leniwie sunęło po niebie. Pogoda się zmieniła wraz z dotarciem do celu podróży. Szare oraz ciężkie pierzyny smutno wisiały nad wami, roniąc grube krople wody. Deszcz spłoszył większość zdrowych mieszkańców, nakazując im, aby schowali się w domu bądź w lokalnym barze. Do waszych uszu dotarły wcześniej pogłoski o chorobie, która większość ludzi przykuła do łóżka. Medycy z sąsiednich miejscowości przybywali do tej okolicy, chcąc zająć się problemem, lecz wielu nie znalazło bezpośredniej przyczyny stanu pacjentów.
Przy bramie torii mieliście się spotkać z osobą, która miała was wtajemniczyć oraz opowiedzieć więcej o ostatnich wydarzeniach. Ta się jednak nie pojawiła. Z opisu wiedzieliście, że chodzi o rosłego mężczyznę o kruczoczarnych włosach oraz stalowoszarych oczach. Głównie przywdziewa kimono z niebieskimi akcentami, natomiast przy pasie nosi wakizashi oraz katanę. Nazywał się Ishida Daisuke.
Przy dachach budynków zbierały się kapłanki, mniej więcej po dwie na budynek. Każda z nich po cichu prowadziła rozmowę. Byliście tutaj nowi, z tego powodu wiele ukradkowych spojrzeń, padało w waszym kierunku.
Za nim tutaj trafiliście, każdy z was wiedział, że może mieć styczność z demonem. Taka informacja została przekazana Yonezawie i na jej podstawie wystosowano wam zlecenie. Zbadać okoliczności, upewnić się, czy faktycznie jest w to zamieszana plugawa istota oraz podjąć działania, aby wyeliminować zagrożenie. Spoglądając za bramę w kierunku wioski, nie wiele widzieliście. Deszcz skutecznie to utrudniał, jak i odległość od bardziej gwarnych miejsc. Chroniące was ubranie chroniło przed zimnem, lecz z racji na temperaturę wasze oddechy zamieniały się w obłoczki pary. Ziemia w tym miejscu zdążyła nasiąknąć wodą. Poza kałużami, nie dało się uniknąć kontaktu z błotem. Dopiero zadaszenie dawało komfort chodzenia po suchym oraz twardym drewnie.
Kwestie organizacyjne:
- Kolejność odpisów: dowolna
- Czas na odpis: 48h
- Wszelkie pytania proszę na discordzie
Niektórzy co bardziej przesądni jeszcze by zaczęli twierdzić, że ta pogoda to bardzo zły omen. W końcu jeżeli podczas wchodzenia na terytorium misji "niebo płacze nad losem ziemi", to oznaczało że zaraz wydarzy się coś naprawdę niepokojącego, paskudnego... albo po prostu smutnego. W tych historiach raczej nikt nigdy nie przewidywał pozytywnych zakończeń. W takim razie pozostaje tylko mieć nadzieję, że Zabójcy będą w stanie chociaż trochę odwrócić ten niepokojący znak, i znaleźć w nim jakąkolwiek korzyść dla siebie samych.
Kiedy Kai odebrał wiadomość przez Hisę, przez dobrą chwilę musiał przetrawić najlepsze rozwiązanie tego jak dostać się do tej miejscowości. Onigacośtam, kto by spamiętał te wszystkie sioła i miasteczka pomiędzy tymi większymi sadybami. Musiał jednak przyznać, że perspektywa przeżycia czegoś nowego, a nie ciągłego ratowania tyłków ludzi którzy nawet nie czuli wdzięczności za jego ciężką pracę, zapowiadała się na całkiem miłą odmianę. Ile można siedzieć w okolicach Kyoto, tylko z krótką przechadzką by dostać się do Edo i poznać wyjątkowo... specyficzną jednostkę. No ale, co kraj to obyczaj, najwidoczniej. Będzie musiał się przyzwyczaić do tego, że opinia jest jak dupa i każdy może myśleć inaczej na niektóre tematy. Jak na przykład "typowe zachowanie" i "noszenie się". W tej ostatniej kwestii zaś Takayuki był zapewne ostatnią osobą która mogła jakkolwiek pyskować.
Kiedy w końcu przybliżył się do bramy torii, przy której mieli się spotkać z niejakim Ishidą, Kai przystanął na moment i spojrzał z cierpiętniczą miną w niebo.
- Ech, psia jucha. Może by Demon-kun poczekał aż siąpić przestanie, parszywa jego deszczowa mać...
Sięgnął za pazuchę, chcąc wyciągnąć niewielką fajkę kiseru którą lubił od czasu do czasu zadymić. Spróbował zapalić raz. Dwa. Trzy. Dopiero za piątym razem uświadomił sobie, że zapalenie fajki w deszczu może być wyzwaniem cokolwiek niemożliwym. Żachnął się w końcu i schował elementy ekwipunku, wyszukując jednocześnie wzrokiem jakikolwiek wolny daszek w okolicy. Ishida może będzie łaskawy nie spotykać się z nimi przy torii, kiedy w okolicy leje jak cholera...
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
- Dzień dobry. - Przywitał się Yua z uśmiechem, który był bardzo ulotny. Bo i przez tutejsze warunki wcale nie było mu tak do śmiechu, wylewności i radowania się. - Dobrze widzieć znajomą twarz. - To akurat była prawda. Bo to z tym, że dzień jest dobry to... aaach, zależało od tego, co chciało się przekazać przez to, że dzień jest dobry. Na pewno nie dało się stwierdzić, że był idealny. Nie był nawet bliski dobrego. Ale można było życzyć, żeby lepszy się stał. Białowłosy spojrzał na niebo. - Kami powietrza chyba są dzisiaj zmartwione. - I biorąc pod uwagę to, że mogli mieć do czynienia z demonem to chyba nic dziwnego, co? Właśnie - niebo płakało nad losem ziemi. Kami łkały z jakiegoś powodu tego dnia. Ale to nie teraz im powinno się było poświęcać uwagę, to i błękitne oczy zaraz zsunęły się z firmamentu, żeby rozejrzeć się wokół. Spojrzeć po twarzach ludzi. Wśród nich wszystkich nie było tej wyczekiwanej - osoby, która miała ich tutaj przyjąć. Czemuż to? Biorąc jednak pod uwagę ogólną szarugę to niewiele dało się tutaj dojrzeć. Yua nie powstrzymał ciężkiego westchnięcia, czując, jak wszystkie ubrania się do niego lepią, a na koniu się już wręcz niewygodnie siedzi.
- Będziemy musieli sami się rozgościć. - Cóż, mieli tu obowiązek przyjąć ich pod swój dach, czy się to komuś podobało czy nie. Ale może wystarczyło podpytać o ich przewodnika kogoś... na przykład kapłanki. Nie zdziwiłbyś się, gdyby nie przyszedł tylko ze względów meteorologicznych.
♠ ♣ ♠
"The brightest flame burns quickest" -
That's what I heard her say
I need your arms to welcome me
But a cold stone's all I see.
Podróżował sam, podążając za swoim krukiem. Droga minęła mu w miarę sprawnie. Pogoda sprzyjała wędrówce, dlatego nie spieszył się za bardzo. Gdy tylko dotarł na miejsce, to jakby ktoś rzucił zły urok na tą dolinę. Słoneczna pogoda zamieniła się w irytujący deszcz. Co prawda nie przeszkadzał mu on jakoś bardzo, w końcu jego ubranie były nieprzemakalne. Jednak taka pogoda działała na nerwy. Gdy dotarł na miejsce zauważył, że nie będzie sam na tej misji. Najwyraźniej był ostatnim, który się pojawił. Z dwójki zabójców znał tylko jednego z nich. Widok białowłosego Yue od razu poprawił mu humor. Znał jego możliwości, dlatego czuł się pewniej mając go po swojej stronie. Natomiast drugiej osoby już nie kojarzył. Nie wyglądał na silniejszego od niego, lecz jak w przypadku Yue, wygląd nie równa się sile. Na pewno będzie miał go na oku, gdy tylko znajdą się w wirze walki. Kto wie, może się czegoś od niego nauczy.
- Widzę, że to ja się spóźniłem. Miło znów cię zobaczyć Yua. - uśmiechnął się do znajomego zabójcy, a następnie skierował swoją uwagę na nieznajomego. - Jestem Kiryu, miło mi cię poznać. - teraz dopiero był w stanie mu się dokładnie przyjrzeć. Pierwsze co się tak rzucało w oczy były jego własne. Jedno takie jak jego, zaś drugie niczym płynne złoto. Nie łatwo zapomnieć taki widok.
Gdy się już przywitał to rozejrzał się po okolicy. Stali w miejscu gdzie mieli się spotkać z ich kontaktem z wioski. Ewidentnie zostali wystawieni. Jedyne osoby, które były na widoku to kapłanki świątynne. Nie zamierzał tak stać w deszczu i czekać na zbawienie. Postanowił wziąć sprawę w swoje ręce. - Nie wiem jak wy, ale ja nie mam zamiaru tak tu stać. Idę się czegoś dowiedzieć. - zostawił ich tymi słowami i ruszył w kierunku magazynu, gdzie stały dwie młode kapłanki. Chciał od nich wyciągnąć informacje w sposób, jaki najbardziej do niego pasował. Użycie uroku osobistego rzadko go zawodziło. Gdy był już wystarczająco blisko zarzucił mokrymi włosami, aby odsłonić swoją twarz i zaczął pobieranie informacji. - Wybaczcie, że przeszkadzam, ale przyszedłem spotkać się tutaj ze starym znajomym mojej rodziny. Ishida Daisuke, wiecie może gdzie go znajdę? - powiedział do nich ze swoim ekstrawaganckim uśmieszkiem. Nie wiedział o nim za wiele. Jedynie to jak wyglądał i to, że miał im przekazać kilka cennych informacji. Liczył na to, że osoby ze świątyni go znają, a nawet jeśli nie to skierują go w kierunku kogoś, kto go zna.
Kwestie organizacyjne:
- Kolejność odpisów: dowolna
- Czas na odpis: 14.03 20.00
- Wszelkie pytania proszę na discordzie
Na cel wybrał sobie najmłodsze z kapłanek. Kierował się tym, że jeżeli są od niego nieco młodsze, to łatwiej będzie je owinąć sobie wokół palca. Gdy tylko podszedł i poprosił o pomoc, to widział, że jego urok już powoli zaczyna działać. Młodsza z dziewcząt ewidentnie zapomniała, że ma język. Wcale się nie dziwił, w końcu na jej miejscu też by zaniemówił, gdyby taki przystojny facet do niego podszedł. Jednak nie poszło tak łatwo jak się spodziewał. Starsza dziewczyna była nieco podejrzliwa. Jego przykrywka faktycznie była słaba, ale dziwił się, że tak łatwo podważyła jego słowa. Najwyraźniej ten cały Daisuke miał sporo przyjaciół, ale to grało tylko na jego korzyść. Fakt, że o rodzinie Kiryu nie miał jak wspomnieć, skoro wszystko, co powiedział, to było kłamstwo. Lecz nie zamierzał się tak łatwo poddać, po prostu nie było to w jego stylu.
Wpierw jednak zwrócił się do tej bardziej nieśmiałej. - Nic się nie stało. Akurat bardzo dobrze, że twoja koleżanka jest taka czujna. - odpowiedział na jej słowa ciepłym uśmiechem, aby nieco załagodzić sytuację. Następnie zwrócił się do drugiej dziewczyny i postanowił nieco podbudować swoją pozycję. - Mój ojciec i Ishida-san znają się od dawna, lecz przez zdrowie mojego ojca od lat się nie widywali. Trochę się o nim nasłuchałem od mojego staruszka, więc chciałem go spotkać. Umówiliśmy się na spotkanie tutaj, ale skoro go nie zastałem, to pomyślałem, że spytam takie dwie śliczne kapłanki o pomoc. - puścił jej oczko, dopełniając swoją wypowiedź. Liczył, że tyle wystarczy, aby wygrać ich zaufanie. W końcu nie był dla nich niemiły, a jak powszechnie wiadomo, kapłanki zazwyczaj są pomocne dla gości. Nie chciał jednak, aby któryś z jego towarzyszy się teraz wtrącił. Teraz jedyne co mu zostało to czekać na reakcję kapłanek.
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
- Ciężko mnie pomylić. - Pierwsze zdziwienie gwałtownym okrzykiem zostało przerwane przez ociupinkę rozbawienia. Ach, bogowie, ludzkość była tak ratunkiem na wiele dolegliwości i bolączek jak i ich skutkiem i przyczyną. Raz będziesz miał wystarczające szczęście, żeby trafić na kogoś, kto rozjaśni ci dzień, a innym razem pozostanie schować twarz w dłoniach i wylewać gorzkie łzy. Ciekawe towarzystwo się tutaj zebrało. - Taaak, w grupie zawsze raźniej. - Odrobinkę się zmieszał tym określeniem, ale nie w ten negatywny sposób - nadal pozostawało to odbierane jako żart, bo chociaż nie znał dobrze Takayukiego, to już zrozumiał na tyle, że to prosty człowiek i posługuje się równie prostym językiem. Tylko, mimo to, potrafił zaskoczyć. Może drzemała w nim jakaś dusza poety. Tylko niekoniecznie był tym poetą, co elokwencją wybijał rytm serca wszystkich kobiet.
- Nie krępuj się. - Zachęcił Kiryu i spojrzał za nim z lekką fascynacją pomieszaną z zadowoleniem. Jak to, zapytacie? Ano - tak to. Nawet jeśli Yua nie miał kija w dupsku jak większość kuge, to nadal - był kuge. I był przyzwyczajony do tego, że jeśli on coś robi - to wydaje rozkazy. I inni robią to za niego. Lubił być wyręczany. Lubił swoich własnych rycerzy, którzy mogli rozwijać swoje skrzydełka i popisywać się swoją pomysłowością. No i przede wszystkim - lubił testować ludzi. Tak i lubił patrzeć, jak sobie radzą w różnych sytuacjach. W ogóle go nie dziwiło, że czerwonowłosy wyszedł ze swoją inicjatywą. Zresztą - tak, Yua też nie zamierzał akurat tutaj sterczeć. - Nie przejmuj się, ten typ tak ma. - Pocieszył Takayukiego. Przypatrywał się, jak Kiryu idzie do kapłanek i zaczyna czynić swoje czary próbując je oczarować. Z drugiej strony były stare prukwy (no dobra, nie takie stare), które już się krzywiły.
Jednego nie rozumiał jednego - czemu oni wszyscy tacy grzeczni?
Skoro już panowie obrali taką taktykę to nie zamierzał bardzo wchodzić w paradę i robić wielkiego zamieszania, zresztą przy świątyni nie wypadało.
Tym nie mniej rozglądając się wokół zawiesił wzrok na zamkniętym pomieszczeniu. Właściwie to nawet ciężko to nazwać "zamkniętym". Nawet nie próbował się kryć z tym zainteresowaniem - spojrzał tylko, czy kapłanki go obserwują, po czym nakierował konia jednak zamiast na zadaszenie, to na to miejsce, a nawet i po to, by go objechać i przekonać się, czy są tam jakiekolwiek okna czy szpary, przez które można zajrzeć, nawet jeśli miałoby to wymagać stawania na końskim siodle.
- Co w świątyni wymaga tak srogich zabezpieczeń? Czyżby miko próbowały coś ukryć przed daimyo? - Zapytał, kiedy zatrzymał konia nieopodal kapłanek po swoich oględzinach. Lub przed samą bramą zakluczoną, jeśli wtedy te dwie kobiety były w zasięgu słuchu.
♠ ♣ ♠
"The brightest flame burns quickest" -
That's what I heard her say
I need your arms to welcome me
But a cold stone's all I see.
Kwestie organizacyjne:
- Kolejność odpisów: dowolna
- Czas na odpis: 19.03 15.00
- Wszelkie pytania proszę na discordzie
W świecie takim jak ten pomimo powyżej napisanych ogólników wiele rzeczy można było mówić - wszystko było dozwolone, dopóki powiedziałeś to z klasą. Obrażać należało umieć, tak samo jak rzucać oskarżenia. A przecież Yua zadał tylko bardzo proste pytanie. Świątobliwa reakcja wcale nie musiała być nadmiernie podejrzana od strony tamtej niewiasty, jeśli rzeczywiście stanowiła kwintesencję świętego oburzenia. Zwroty "wprost" były już za to niegrzeczne. Ale jedno panienka osiągnęła - zwróciła na siebie uwagę białowłosego, a jej reakcja, nawet jeśli, jak wspomniałam, nie była dziwna czy nienaturalna, była po prostu zajmująca.
- Jestem Tokugawa Yua. Zaniepokojony sytuacją w Onigafuchi postanowiłem przybyć tu ze służbą, by wspomóc szanowne kapłanki w ich problemach. - Uśmiechnął się anielsko w stronę kobiet, spoglądając na nie łagodnym spojrzeniem. Ciekaw, mówiąc wprost, ich reakcji. Tak, właśnie tamta dwójka została jego prywatną służbą. Nie to, żeby to było bardzo daleko sunące kłamstwo. W końcu wszyscy na ziemiach Cesarstwa Tokugawa podlegali Tokugawa. Było to jedynie duże naciągnięcie szczegółów. - Przybywam prosto z Edo. - Raczej dwie panie go nie polubią od pierwszego wrażenia, ale też białowłosy nie zapracował sobie na ich sympatię. Nie miały go lubić, ale koniec końców - miały pomóc. Albo... przeszkadzać i wtedy coś swoim zachowaniem zacząć udowadniać. W kultach niewielka granica dzieliła wyznawanie bogów od wyznawania demonów. Te dwa byty, w oczach prostych ludzi, łatwo można było ze sobą pomylić. A jeszcze łatwiej było oddawać mu cześć, będąc omamionym obietnicami mocy. O strachu również można było tu wspomnieć, ale nikt tutaj nie wydał się młodemu Tokugawie szczególnie przerażony. - Z góry dziękuję za wsparcie szanownych miko. Jeśli będzie trzeba, sprowadzimy wykwalifikowanego medyka do Onigafuchi.
♠ ♣ ♠
"The brightest flame burns quickest" -
That's what I heard her say
I need your arms to welcome me
But a cold stone's all I see.
Wieść o zachorowaniu Ishidy rozjaśniła mu całą sytuację. Teraz wcale nie był zdziwiony, że nie pojawił się w ustalonym miejscu. Niemniej jednak musieli się z nim spotkać. Był on ich jedynym potwierdzonym źródłem informacji w tej wiosce. Szukanie kogoś nowego, kto mógłby coś wiedzieć zajmie im za dużo czasu. - A więc to tak... czy w takim razie jest możliwość go zobaczyć? Rozumiem, iż jest chory, ale wystarczy dosłownie minuta. - nie wiedział, czy dziewczyny znają miejsce, do którego został przeniesiony, ale postanowił się dopytać. Skoro jej rodzina faktycznie była z nim zaprzyjaźniona, to całkiem możliwe, że dowie się od niej czegoś ciekawego.
Po chwili dołączył do nich Takayuki. Stanie w deszczu nie było przyjemne, więc wcale się nie dziwił, że podszedł schronić się w tym miejscu. Nie przejmował się nim za bardzo. Może go nie znał przed przybyciem tutaj, ale liczył, że nie zdemaskuje rudowłosego, a może nawet pomoże w wyciąganiu informacji o tej wiosce i jej przypadłości. - Czym wiadomo kiedy zaczęły się zachorowania i na co chorują ludzie? Mam nadzieję, że wszystko niedługo się skończy. Jeśli mogę jakoś pomóc, to wystarczy powiedzieć. - bardzo nie lubił, jak niewinne osoby cierpią, a szczególnie jeżeli jest o to podejrzany demon. Gdyby tylko dowiedzą się czegoś, co może ich naprowadzić na "sprawcę" całego zamieszania, to nie zamierza się ociągać i pozbędzie się całego problemu. Było ich trzech, dlatego nie bał się starcia z demonem, dopóki on również był sam.
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
- Sprzątasz? - przechyliła głowę na bok, całkowicie zbita z tropu - Jesteś... Ich służbą? - spojrzała niepewnie po nim, a później po krwistowłosym.
Kwestie organizacyjne:
- Kolejność odpisów: dowolna
- Czas na odpis: 25.03 23:00
- Wszelkie pytania proszę na discordzie
- Dobrze, dobrze... faktycznie poszerzanie grona zarażonych nie jest najlepszym pomysłem. Czy jest szansa za to, aby przekazać mu jakąś wiadomość? Wymiana listem wystarczyłaby. Potrzebuję odpowiedzi na kilka ważnych spraw i tylko on jest w stanie na nie odpowiedzieć. Chyba że nie jest w stanie nawet nic powiedzieć, aby ktoś spisał jego słowa dla nas. - nie widział innego ratunku na ich sytuację. Jeśli w ten sposób nie da rady się z nim skontaktować, to ten trop zostanie całkowicie urwany i będą musieli spróbować inne podejście.
- Czy wiecie może, kto ma największe pojęcie o tej chorobie? Rodzina tamtej osoby ma wiele kontaktów w dużych miastach, a przez to z wieloma z najlepszych medyków w kraju. Jeśli nie możemy inaczej pomóc to, chociaż w ten sposób damy radę coś zdziałać. - wypowiedział, wskazując w stronę białowłosego szlachcica. Potrzebowali drugiego podejścia. Jeśli dowiedzą się o okolicznościach zachorowania pierwszych osób i może czegoś o samej chorobie to prawdopodobnie pozwoli im to działać dalej. Nie chciał zadawać takich pytań tym młodym dziewczynom. Może i wiedziały dość sporo, ale rozmowa z kimś wykwalifikowanym i bardziej rozeznanym w temacie powinna przyśpieszyć znalezienie rozwiązania. Trochę głupio mu było je okłamywać na ten temat, jednak nie miał za bardzo wyboru. Może powinien od razu powiedzieć, że są tutaj, aby pozbyć się problemu, ale nie mógł przewidzieć, że sprawy się tak pokomplikują.
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
- Nie wiem, czy jesteś na tyle głupia czy na tyle odważna, żeby w ogóle pytać. - Przez moment na twarzy Yue pojawiło się zdziwienie, ale tylko przez moment. Zostało zastąpione przez lekkie rozbawienie. - W każdym wypadku jest to bezczelność. Podziwiam jednak twoją odwagę. - Udowodnić SWOJE pochodzenie? Ha... Trzeba przyznać, że czegoś takiego jeszcze nie słyszał. Naprawdę musi się tutaj kręcić coś bardzo dziwnego... dobrze, że starsza kobieta była o wiele bardziej przytomna w tym wszystkim. Yua sugestywnie przesunął płaszcz, by odsłonić katanę i wakizashi przytroczone do siodła swojego konia, niby to tylko poprawiając się w tym siodle. - Gdzie możemy tu odpocząć i dostać ciepłą strawę? Będę zobowiązany za wikt i opierunek. - Szlachta nie prosiła, szlachta żądała, ale Yua lubił być dla ludzi miły i nie nadużywać swojej władzy. Wolał prosić niż żądać. Wolał pytać niż krzyczeć. Nikomu nie były potrzebne nadmierne nerwy ani smutki, nikt nie chciał chodzić z wrażeniem, że żyje dwie stopy od śmierci. Na długość wakizashi.
Spojrzał po towarzyszach i uśmiechnął się w stronę czerwonowłosego, który na niego wskazywał. Ciekawe, o czym tam flirtował z panienkami. I czy już podbił ich serce, a noc będzie upojna i krótka. Ale na pewno nie zimna.
♠ ♣ ♠
"The brightest flame burns quickest" -
That's what I heard her say
I need your arms to welcome me
But a cold stone's all I see.
Kwestie organizacyjne:
- Kolejność odpisów: dowolna
- Czas na odpis: 08.04 21.00
- Wszelkie pytania proszę na discordzie
- Dobrze więc, zaczekamy, ile będzie trzeba. Pójdziemy do Karasu porozmawiać i zabijemy w ten sposób czas. Czy po odpowiedź mamy podejść tutaj? Czy kogoś wyślecie po nas do wioski? - W końcu mieli jak zacząć śledztwo. Dodatkowe dwa punkty zaczepienia zwiększały ich szanse na szybkie i sprawne rozwiązanie. Nie wiedział, czy Daisuke powiedział coś swojemu przyjacielowi o sytuacji w wiosce, a tym bardziej czy mówił coś na temat demona. Jednak nie mieli nic do stracenia. Już na samym początku powinien pokazać prawdziwy powód ich przybycia do wioski. Nie powiedział tego, bo miał do czynienia z młodszymi osobnikami i nie chciał ich straszyć. Wątpił, żeby ktoś z rady wioski mówił takie rzeczy nieletnim. Jednak Karasu przyparty do muru taką informacją jak ingerencja demona w cierpienie ludności powinien im z miejsca pomóc. Natomiast rozmowa z medykiem pozwoli im na lepsze zrozumienie umiejętności demona, jeśli faktycznie jest za to odpowiedzialny. Wcale nie było niemożliwe, że jest to po prostu zbieg okoliczności, ale na wszelki wypadek wypadało się dowiedzieć o tej chorobie jak najwięcej.
Następnie pozwolił oddalić się dziewczynie po wcześniej wspomniane przedmioty. Zwrócił się do Takayukiego, aby przekazać swoje zamiary. - Pójdę przekazać Yue, o czym się dowiedzieliśmy. Zaraz wracam. - nie chciał im przerywać w rozmowie, dlatego postanowił oddalić się na sekundę i podzielić się znaleziskami ze szlachcicem. Podchodząc do dwóch starszych kobiet i niego, skinął głową, aby się przywitać i skierował swoją wypowiedź do Yue - Wybaczcie, że przeszkadzam, ale mogę cię prosić na stronę? - zaczekał na odpowiedni moment, aby zadać to pytanie. Następnie jeśli oddalili się na odpowiedni dystans, to zamierzał wszystko mu opowiedzieć. - Nasz kontakt zachorował i nie możemy się z nim spotkać, ale załatwiłem wymianę listem, więc powinniśmy się wszystkiego od niego dowiedzieć. Dodatkowo zostaliśmy skierowani do jego przyjaciela, który mieszka przy rzece i naczelnego medyka w wiosce, który może wiedzieć więcej na temat samej choroby. Jeśli to wina demona, to dowiemy się możliwie czegoś o jego zdolnościach. - nie zamierzał niczego pozostawiać dla siebie. Im więcej wiedzieli razem, tym więcej mogli zdziałać. - A ty coś wyciągnąłeś? - widział, jak z nimi rozmawiał przez chwilę, ale nie wiedział na jaki temat. Wszystko, co może im pomóc, jest przydatne.
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
Kwestie organizacyjne:
- Kolejność odpisów: dowolna
- Czas na odpis: 16.04 1:40
- Wszelkie pytania proszę na discordzie
- Prośba do Kiryu: Spis pytań proszę umieścić w spoilerze.
- Prośba do Saiyuri: W poście proszę o umieszczenie tego, jak się postać dowiedziała o misji i czemu się spóźniła.
Podróż miała trwać jakieś dwa dni i pewnie tak by też było gdyby mała wioska o którą zahaczyła nie była terroryzowana przez jakiegoś demona. I może powinna iść dalej, w końcu kiedy dotarła do wioski był wczesny świt a te kurestwa wychodziły po zmroku. Nie mniej jednak nie mogła tego tak zostawić. Więc zdobyła tyle informacji na temat bestii za dnia ile tylko potrafiła i czekała do zmroku. Jej przeciwnik okazał się być świeżym nabytkiem w kolekcji Muzana a Saiyuri nie planowała mu pozwolić na rośnięcie po szczeblach rodziny demonów kosztem niewinnych ludzi. Okrzyk jakiejś kobiety pomógł jej namierzyć cel. Ruszyła przed siebie i tak już straciła zbyt wiele godzin na to miejsce. To była szybka akcja. Zwłaszcza że zbierające się na niebie chmury sugerowały solidne opady. Użycie pierwszej formy szybko pozbawiło demona głowy. Fioletowe ślepia wpatrywały się w spopielające się ciało wraz z bluzgającą, odciętą od reszty ciała głową leżącą nieopodal. Podeszła bliżej podeszwą buda rozdeptała rozpadającą się kończynę.
Nie miała już więcej czasu do zmarnowania, ruszając w dalszą podróż. Pierwsze krople nie były dobrym zwiastunem dalszej podróży, zwłaszcza że nie miała żadnego nakrycia głowy ze sobą. Znalazła się w końcu na miejscu pod bramą Tori.
Zgarniając mokre kosmki włosów z czoła skinęła w kierunku obcego mężczyzny i postanowiła iść w stronę Kiryu. Starała się oczywiście ominąć głębsze kałuże, zwinnie balansując całym ciałem. Nie potrzebowała więcej styczności z wodą.- Miło cię znowu widzieć.. byłabym wcześniej ale trafiłam po drodze na innego demona.. - skomentowała rozglądając się po pozostałych zgromadzonych. Nie obeszło ją to że jedni się jej uważniej przyglądali a inni mieli jej obecność w dupie. Przyszła pomóc zabójcom wykonać misję a nie szukać przyjaciół na całe życie.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Pytanka:
- Jakie informacje chciałeś nam przekazać na temat możliwej aktywności demona w okolicy?
- Czy ktoś widział coś lub kogoś dziwnego przed samą epidemią? Mowa tutaj o osobnikach czy też nietypowych stworzeniach widzianych okolicy wioski.
- Czy w okolicy są jakieś opuszczone domy, jaskinie, opuszczone wioski czy inne obiekty, które mogłyby skryć demona przed światłem podczas dnia.
- Wszystko, co możesz nam powiedzieć o osobie, która pierwsza się zaraziła. Kim jest, czym się zajmuję, gdzie była dzień przed zachorowaniem, gdzie najczęściej spędzała czas.
- Czy "choroba" zaraża osoby tylko z jakiegoś rejonu wioski, czy są to losowe osoby z całej populacji. Jeśli z rejonu to jakiego.
- Czy są jakieś punkty, które mogłyby nas zainteresować w stronę góry rzeki?
- Czy ktoś z mieszkańców opuszczał wioskę lub zaginął przed wybuchem choroby? Może to być nawet zniknięcie sprzed paru miesięcy. Jeśli tak to, kto to i gdzie lub w którą stronę mógł się udać.
Po przekazaniu informacji szlachcicowi ten ku zdziwieniu rudzielca postanowił opuścić ich drużynę i pojechać po pomoc z powrotem do miasta. Nieco go to zdziwiło, ale może faktycznie znał kogoś, kto mógłby im tym pomóc. Nie myślał nad tym za długo, bo aktualnie jedyne co miał w głowie to wszystko, co do tej pory wiedział na temat tego zlecenia. Jeśli ktoś chciał odejść, to on nie zamierzał nikogo zatrzymywać. Jeśli przyjdzie co do czego, to sam stawi czoła tej przeszkodzie.
Czekała go jeszcze jedna niespodzianka dzisiejszego dnia. Żegnając Yue, zauważył, jak pewna osoba zmierza w jego kierunku. Była niezwykle znajoma nawet z tej odległości. Po chwili doskonale wiedział, kto to był. Była to Saiyuri. Poczuł lekką ulgę, bo w końcu wiedział o niej wystarczająco, aby wiedzieć, że jest doświadczonym zabójcą z nieco większym stażem niż on sam. Ich krótkie spotkanie w dojo rzuciło również światło na jej nienaganne umiejętności bitewne. Białowłosa zmierzała w jego stronę, a sam Kiryu nie mógł się powstrzymać od uśmiechu. - Może następnym razem przyjedź konno, to się nie spóźnisz i może tak nie zmokniesz. - zaśmiał się krótko i od razu kontynuował. - Ciebie też dobrze widzieć Saiyuri, z tobą z nami nie powinno nam to zająć długo. - znowu mieli pełną drużynę, dlatego nie powinni marnować czasu. Kiryu postanowił wprowadzić nowoprzybyłą zabójczynię w ich aktualną pozycję w tej sprawie. Skinął głową, aby poprosić ją na stronę z dala od uszu kapłanek, lecz nadal pod czymś, co uchroni ich od deszczu. - Nasz kontakt zachorował na chorobę, która zdecydowanie jest sprawką demona. Napisałem do niego list z pytaniami, które mogłyby nam pomóc. Takayuki, póki co wypytuje jedną z kapłanek o dodatkowe informacje i jak tylko skończy, to udamy się do przyjaciela naszego kontaktu. Tam też powinniśmy dostać list z odpowiedzią, no, chyba że szybko nas stamtąd wyrzuci. - krótko i zwięźle. Wszystko, co najważniejsze teraz wiedziała i pozostało im jedynie poczekać, ąż ich towarzysz skończy rozmowę i razem wyruszą w drogę. Jeśli ich rozmowa się przedłuży, to zapewne powiadomi go o miejscu, w które powinien się udać i najwyżej do nich dołączy później.
Pitch black night for my old town
Black oceans beneath shall now swallow me
Kwestie organizacyjne:
- Kolejność odpisów: dowolna
- Czas na odpis: 22.04 20.00
- Wszelkie pytania proszę na discordzie
Nie możesz odpowiadać w tematach