Po uderzeniu w pośladek kobieta nie zareagowała nagłym wybuchem złości. Trochę go to zaniepokoiło. Lecz dopiero gdy się wyprostowała i spojrzała przez ramię, to wiedział, że popełnił ogromny błąd. Ku jego zdziwieniu jej oczy nie były złote jak u Sayaki, lecz ametystowe. Były równie piękne i niespotykane, ale nie o tym teraz chciał myśleć. - O ja pierdole, przepraszam pomyli... - w tym momencie uderzenie kobiety trafiło go w twarz. Mógł wyczuć, że była równie silna co białowłosa. Nie wzruszyło go to za bardzo. Jedynie poczuł pieczenie na twarzy, a głowa nie ruszyła się ani o centymetr. Zapewne poczuła, jak twardy ryj ten rudowłosy posiada. - ...łem cię z kimś... i rozumiem, zasłużyłem sobie. - dokończył wypowiedź i pogładził się lekko po policzku, jednocześnie kontemplując na temat całego zajścia. Sądząc po sile uderzenia, to miał do czynienia teraz z zabójczynią. Na twarzy zrobił się czerwony jak burak. Nie od bólu, jaki zadała tylko przez zakłopotanie, w jakie sam się wprowadził tym, co robi. Miał tylko nadzieję, że nie rozpowie wszystkim zabójcą, bo jeszcze Sayaka się o tym dowie i będzie miał przejebane.
- Wyglądacie bardzo podobnie. To przez ten kolor włosów, postawę, to miejsce i... i... przepraszam. - gadał, jak najęty panikując i chcąc naprostować sytuację. Nie wiedział, co w niego wstąpiło. Dawniej nie przeszkadzałoby mu to w najmniejszym stopniu. W głowie już układał sobie wymówki na jego następne spotkanie z białowłosą, jeśli ta dowie się o tym zajściu. Był jak dziecko, które zbiło wazon i bało się, że rodzice się dowiedzą, iż to jego wina.
- Mogę ci to jakoś wynagrodzić? Chcesz, to możesz mi jebnąć jeszcze raz, tylko proszę, nie mów o tym nikomu. - złapał się ręką za tył głowy i unikał wzroku kobiety, patrząc w podłogę po lewej stronie. Rumieńce na twarzy nabrały więcej czerwoności i stał tak, nie wiedząc, co ma robić.
"Wyglądacie bardzo podobnie."
Uniosła brew na to stwierdzenie. - Zwłaszcza od tyłu.. nie dało się nas nie pomylić, co? - skomentowała to w taki sposób jakby oczekiwała od niego odpowiedzi. Ale to była tylko docinka, nie zamierzała mu tak łatwo popuszczać pasa tylko dlatego że się pomylił. Choć mogło być gorzej, ale wtedy pewnie by żywy z tego dojo się nie wyczołgał. Mało kto znał ją od tej strony, chyba tylko demony widziały jej bezlitosne i zimne do tego stopnia oblicze, że nawet piekło mogło zmrozić.
"Mogę ci to jakoś wynagrodzić? Chcesz, to możesz mi jebnąć jeszcze raz, tylko proszę, nie mów o tym nikomu."
Uniosła brew splatając ręce pod biustem gdy padła z jego ust propozycja. - I sądzisz że uderzenie Cię w ten sposób będzie satysfakcjonujące dla mnie bo? Co jestem zbyt słaba czy nieporadna żeby ze mną walczyć na równych zasadach? Nie wystarczyło Ci zmacanie.. próbujesz mnie do tego jeszcze obrazić? - mówiła ze spokojem w głosie. Nie było w niej gniewu, nie było żalu. Od zwykły ton głosu, jakby rozmawiali o poprawnej metodzie strzepywania mokrego prania tuż przez zawieszeniem go na sznurze do wyschnięcia. Niemniej jednak w ametystowych oczach coś się kryło, coś czego nie dawała po sobie poznać postawą jaką przyjęła.
- Trenowanie samemu jest nudne.. więc w ramach zadość uczynienia zaproponuję sparing.. jesteś dość wytrzymały, więc walka z tobą by pomogła mi określić mój własny poziom.. - rzuciła po dłuższej chwili. - Ale w obawie przed tym że mógłbyś mi dawać fory i po prostu dać się obić dla mojej satysfakcji, dorzucę jeden warunek. Jeśli wygrasz ten pojedynek.. nikt się nigdy nie dowie o tym incydencie.. ale jeśli ja wygram.. to Ty osobiście powiesz swojej dziewczynie co zrobiłeś.. i żeby było ciekawie.. nie możesz jej powiedzieć dlaczego to zrobiłeś.. po prostu zrobiłeś bo chciałeś.. koniec.. - postawiła my solidne ultimatum. "Skoro tak bardzo chce żeby to pozostało sekretem, to będzie to idealna zachęta do zmuszenia go żeby dał z siebie wszystko.." przemknęło jej przez myśl. Czekała na jego odpowiedź z lekkim uśmiechem malującym się na ustach.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Nie nie nie nie... nie mowie, że jesteś słaba... Ja tylko... - zatrzymał się w połowie zdania z otwartą buzią, a następnie uderzył się otwartą dłonią w czoło(facepalm). - Cholera, ale zjebałem... Przyjmę jakiekolwiek rozwiązanie, jakie zechcesz. - poddał się całkowicie. Nic już nie zdziała na ten moment. Oddał się w ręce nieznajomej i jej osądowi. Nie wiedział, co jej wpadnie do głowy, ale nie ważne co to będzie, to wykona jej polecenie.
Wsłuchiwał się dokładnie w każde jej słowo. Nie przerywał jej w żadnej następnej wypowiedzi. Chciała... sparing? Spodziewał się czegoś gorszego, ale ten ostatni warunek był przerażający. Jak przegra to musi powiedzieć o tym Sayace... i nie mówić, dlaczego to zrobił. Na samą myśl o tym, aż go ciarki przeszły. Wiedział jaki temperament miała białowłosa i dlatego powiedzenie jej czegoś takiego, a na dodatek zatajanie prawdy przed nią było dość niebezpieczne dla niego. Co prawda warunkiem było nie mówienie, dlaczego to zrobił, a nie w jakich okolicznościach to się stało oraz czemu nie może powiedzieć jej prawdy. Może jak jej wytłumaczy wszystko oprócz samego powodu, to sama dojdzie do konkluzji, jak to się stało.
- Niech tak będzie. - wyraz jego twarzy zmienił się momentalnie. Z przestraszonego przeszedł w totalną powagę. Znał teraz możliwe konsekwencje tej sytuacji i nie zamierza się powstrzymywać, jeśli na szali jest jego relacja z ukochaną. - Zmiotę cię z powierzchni Ziemi dla mojej ukochanej. - zimny, twardy ton wybrnął z jego ust i z tymi słowami odwrócił się od niej. Następnie zrobił parę kroków, zanim podczas marszu uwolnił swoje dwa złote smoki spod Yukaty i rzucił ją gdzieś obok pod ścianę. Jeśli miał walczyć na serio, to nie zamierzał dawać jej dodatkowych miejsc do pochwycenia go. Nawet się nie rozgrzewał, nie chciał marnować czasu. Stanął w postawie parę metrów od niej i oznajmił swoją gotowość. - Pokaż, co potrafisz. - skinął dłonią w swoją stronę, jakby chciał zachęcić do natarcia.
Kiryu miał o tyle szczęście że był zabójcą i to jak się okazało dość silnym. Więc oczywistym że Kurayami się nim zainteresuje pod kątem sparingu. Lubiła wyzwania, uwielbiała walczyć. Odprężała się w ten sposób i czerpała przyjemność z takich aktywności fizycznych. W końcu podnoszenie swoich umiejętności walki było dla niej na pierwszym miejscu. Była ciekawa tego co potrafił mężczyzna stojący przed nią. Już po samym klepnięciu w tyłek wiedziała że słaby nie mógł być.
Gdy zgodził się na jej warunek, kącik ust lekko drgnął w zadowoleniu. Widziała jak cała jego postawa się zmieniła o dobre 180 stopni. Z zakłopotanego, zmieszanego chłopca od razu stał się poważnym przeciwnikiem. Podeszła pod ścianę i wyjęła miecz schowany w sayi. Palce przesunęły się delikatnie po rękojeści gdy ostrożnie odłożyła swoją najcenniejszą rzecz.
"Zmiotę cię z powierzchni Ziemi dla mojej ukochanej.."
- Cokolwiek Cię napędza do przodu.. - skomentowała ze spokojem w głosie. Zdążyła się rozgrzać tuż przed jego przyjściem więc nie musiała się martwić o nabawienie się jakiejś głupiej kontuzji. Obserwowała jak się rozebrał z górnej części swojego stroju. "Mądre posunięcie.." przemknęło jej przez myśl, była wręcz pewna że wziął sobie jej słowa do serca. Ona była ubrana w czarną yukatę, sięgającą połowy uda. Poprawiła swoje ubranie wraz z ciemno czerwonym pasem na biodrach i ruszyła spokojnym krokiem na środek sali.
"Pokaż, co potrafisz."
- Z przyjemnością.. - odezwała się łagodnym tonem głosu. Stanęła w lekkim rozkroku uważnie mu się przyglądając, zupełnie jakby szukała luki w jego gardzie. Kącik ust uniósł się w zuchwałym uśmiechu i ruszyła nagle na niego, doskakując do lewego boku mężczyzny zupełnie jakby chciała mu przyjebać w lewy bok, ale w ostatniej chwili dała susa w lewo uchylając się przed ewentualnym wymachem w jej stronę i z całej siły zamachnęła się na żebra po jego prawej stronie.
Atak: 15 (+1) - Sukces
Ruszyła na niego z wycelowanym uderzeniem z lewej strony, miał już zabrać się za blok tego ciosu, gdy ta zmieniła swoje zamiary i po zmyleniu go przeszła na jego prawą stronę i wyprowadziła cios w jego żebra. Odczuł jej uderzenie, ale nie zamierzał się mu poddawać. Miał jeszcze sporo siły w sobie, aby taki atak nie zgiął go wpół. Nie chciał jej dawać, ani sekundy na wymyślny unik, dlatego jak tylko oberwał, wymierzył cios swoją prawą ręką w jej twarz. Ręce miał długie, dlatego nie musiał się martwić o zasięg. Nie zamierzał też powstrzymywać swojej siły i włożył w ten cios całe swoje ciało. Chciał dobrze zacząć ten pojedynek. Był ciekaw czy kobieta będzie w stanie zareagować.
ATAK: 11 - powodzenie
OBRONA: 7 - niepowodzenie
- Z tego wszystkiego nawet się nie przedstawiłam.. co za niechlujstwo z mojej strony.. Kurayami Saiyuri.. - dodała przyjmując gardę przed nim. Po czym ruszyła na niego i bez większych ceregieli zamachnęła się pięścią na jego mostek, wyprowadzając cios prawą pięścią z obrotu bioder. Żeby nadać więcej siły atakowi. Analizując przy okazji nie tylko jego manewry ale i oceniając swoje własne parametry na podstawie tego jak przyjął jej ciosy.
Obrona: 2 (+1) - Porażka
Atak: 15 (+1) - Sukces
- Kiryu. Miło poznać. - odpowiedział krótko, nie chcąc stracić koncentracji. Po przyjęciu gardy Saiyuri ruszyła w jego stronę, wyprowadzając uderzenie na jego mostek. Co też te kobiety miały z jego klatą. Za każdym razem tylko to mu obijały. Pomyślał nad zablokowaniem tego ciosu, ale postanowił postawić na podobne zagranie co przed chwilą. Oberwał po raz kolejny, tylko że tym razem nieco mocniej. Zmrużył lekko oczy przez odczuty ból i nie zastanawiając się ani chwili dłużej wyprowadził kopnięcie w jej prawy bok w okolicy brzucha za pomocą swojej lewej nogi. Chciał ją trafić swoją najtwardszą częścią nogi, czyli piszczelem. Sądził, że przez to, iż jej prawa ręka dopiero co uderzyła go w mostek, to nie zdąży się zasłonić i przyjmie uderzenie w całości.
ATAK: 17 - powodzenie
OBRONA: 9 - niepowodzenie
Dobrze wymierzył z atakiem na jej bok, skrzywiła się gdy oberwała piszczelem. Aż odskoczyła w tył zginając się w prawą stronę z niezadowoleniem wywołanym bólem. - Kiryu.. zapamiętam to imię.. - odezwała się zrobiła krok w jego stronę i zamachnęła się prawą pięścią po łuku na jego twarz. Atak nie był jakiś wyrachowany, ale ból od prawego boku sprawił że cios był niedokładny i chybił cel. Nie mogła narzekać, ten sparing był co raz to bardziej ciekawy. Nie miała problemu żeby z nim przegrać jeśli okaże się być lepszy od niej. Ale ta walka była jeszcze daleka od rozstrzygnięcia.
Obrona: 13 (+1) - porażka
Atak: 9 (+1) - porażka
- Twoje obolałe ciało na pewno zapamięta. - docinanie przeciwnikowi było dla niego naturalne jak oddychanie. Owszem, został zmuszony do tego pojedynku, ale to nie znaczy, że nie sprawiał mu on przyjemności. Nie tracił jednak skupienia, wypowiadając swoje słowa i jej następny atak był w stanie przeczytać niemalże od razu. Momentalnie obliczył trajektorię jej uderzenia i minimalnym wysiłkiem odchylił swoją głowę do tyłu, pozwalając jej pięści na przelecenie przed nim. - Wolno jak na piorunka. - nie mógł się powstrzymać od skomentowania. Wiedział, że jest szybka, ale walka psychologiczna jest równie ważna co ta fizyczna. Nie wiedział, jak radzi ona radzi sobie z prowokacją, dlatego ten teren musiał również wybadać.
Mógł odrobinę zaczekać na lepszy moment do ataku, ale nie chciał dawać jej dodatkowych sekund na reakcję. Zamierzał podciąć ją kopnięciem w lewą nogę od boku. Gdyby dał sobie te parę sekund, to lepiej by wycelował, ale musiał naciskać. Presja działała cuda, dlatego nawet jeśli ten atak nie wejdzie, to zawsze jest następny.
ATAK: 7 - niepowodzenie
OBRONA: niepowodzenie w ataku przeciwnika
"Twoje obolałe ciało na pewno zapamięta."
- Taa.. mój bogu ducha winny tyłek już to odczuł.. - odpowiedziała mu z miejsca, wcale się tym nie krępując jakoś specjalnie. Jego ten komentarz bardziej zaboli pewnie niż ją wypowiedzenie tych słów. Komentarz odnośnie jej prędkości sprawił że tylko się lekko uśmiechnęła. - Powinno Cię to cieszyć.. w końcu nie jesteś kimś przeciwko komu chciałabym używać mojego oddechu.. - jeśli myślał że ją sprowokuje tak tandetnym zagraniem to był w wielkim błędzie. Prowokacja na Kurayami nie działała w żadnej formie, potrafiła się od tego odciąć i zachować opanowanie do końca.
Widząc wymach nogą, zrobiła dwa kroki w bok nie pozwalając się podciąć mężczyźnie. Za to zrobiła pełen obrót i zamachnęła się piętą na jego twarz.
Obrona: niepowodzenie w ataku przeciwnika
Atak: 7 (+1)
Trochę go zaciekawiła wizją walki na oddech. Z innym zabójcą jeszcze się tak nie bił. No oczywiście poza Yua, ale tam nie miał nawet chwili na wykorzystanie go. - Może kiedyś... - powiedział, a następnie wykonał swój poprzedni atak, który tak jak się spodziewał, nie trafił w cel. Saiyuri zrobiła parę kroków w tył i z łatwością go uniknęła. Wiedząc, jak bardzo zjebał, przygotował się na kontratak. Nie musiał długo czekać. Po krótkiej chwili kobieta zaatakowała go obrotem i uderzeniem z pięty na jego twarz. Na szczęście nie zrobiła to na tyle szybko, aby nie zareagował. Wystawił rękę i odbił jej atak w dół, posyłając ją do normalnej postawy i wykorzystując moment, zaatakował prostym uderzeniem na twarz.
ATAK: 15 - powodzenie
OBRONA: niepowodzenie ataku przeciwnika
"Może kiedyś..."
- Raczej nigdy.. mój oddech jest tylko na tych których chcę pozbawić głowy.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Widząc jak zamierzał się na jej twarz prawą pięścią zrobiła zwód w lewo, łapiąc swoją prawą ręką za jego prawy przegub. Po czym szarpnęła go gwałtownie i łapiąc lewą dłonią za kark tuż pod potylicą, z całej siły cisnęła jego piękną buźką o drewnianą podłogę. Po czym gdy tylko cisnęła nim o ziemię, jej lewe kolano znalazło się między jego łopatkami, dociskając tors mężczyzny do drewnianych desek. A trzymana prawa ręka wygięta w tył tak aby go skutecznie unieruchomić i zagwarantować sobie zwycięstwo w tym sparingu.
- Liczyłam że stawisz większy opór.. zwłaszcza takiemu wolnemu piorunowi.. - skomentowała ze spokojem w głosie nadal trzymając go w tej pozycji. Mógł czuć jak opierała niemalże cały ciężar swojego ciała na kolanie, które w strategicznym miejscu dociskało go do podłogi. - Twoim największym błędem w tej walce była motywacja Kiryu.. - powiedziała zimnym tonem podniosła kolano, puszczając jego kark i nadgarstek podniosła się z niego. Po czym usiadła naprzeciwko niego na kolanach, kładąc dłonie na udach. Ametystowe ślepia wbiły się w zabójcę. - To jaki masz oddech? - spytała z czystej ciekawości.
Obrona: 16 (+1) - Sukces!
Atak: 20 (+1) - Sukces! OVERKILL!
- Niezły chwyt... zapamiętam go... Wolny czy nie, jeden błąd i każdy może przegrać... Popełniłem swój i go wykorzystałaś... - jej chwyt nie luzował się ani na sekundę. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie nic zdziałać. Przegrał po raz kolejny z użytkownikiem oddechu pioruna. Chyba znalazł swój kryptonit. - Całkiem możliwe, że masz rację... Jednak przegrałem i zamierzam dotrzymać słowa... - chwilę po ich krótkiej konwersacji poczuł jak puszcza jego rękę i schodzi z niego. Podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na Saiyuri obracając swoim ramieniem, aby je poluzować. - Widać masz doświadczenie w walkach. Jak długo jesteś zabójcą? - był w stanie ogarnąć, że dzieli ich niemała przepaść. Sam był zabójcą od roku i ewidentnie spotkał się z kimś o większym stażu. Jeśli tak nie było, to miał bardzo dużo do nadrobienia.
- Moim oddechem jest kamień. Pewnie nie dziwi cię to, bo sama musisz przyznać, że obić mnie nie łatwo. Jednak nie zawsze to pomaga w walce, jak widać... Szczególnie jak jest się tak blisko przeciwnika. - mógł być niezniszczalny, ale jak tylko go ktoś obezwładni, to równie dobrze mógł być z papieru. Stracenie panowania nad własnym ciałem to jedyne co mogło go powstrzymać w tak łatwy sposób. Takie porażki jednak dobrze na niego działały. Kontrolowały jego ego, aby nie osiadł na laurach i przestał próbować stać się lepszy w tym co robi. Zdecydowanie wyciągnie parę interesujących wniosków z tego spotkania. Jednak najbardziej się obawiał tego, że musi dotrzymać słowa i powiedzieć Sayace co tutaj się stało. Nie cofał danego słowa, więc przyjmie wszystko na klatę.
- Co do tej całej akcji, która miała miejsce na początku.. rzuciłam ci to ultimatum bo nie chciałam byś się hamował przede mną.. Chciałam zobaczyć co potrafisz, nie chciałam cię obić dlatego że masz wyrzuty sumienia z powodu głupiej pomyłki.. to był Blef.. Jeśli chodzi o mnie to cała ta akcja nie miała miejsca, możemy o tym zapomnieć.. - to mówiąc splotła ręce pod piersiami. Potrafiła być bardzo przekonywująca, ale nie sądziła że aż tak bardzo.
"Widać masz doświadczenie w walkach. Jak długo jesteś zabójcą?"
- hmmm praaaawie trzy lata.. - powiedziała z uśmiechem na ustach. - Nie miałam jeszcze sparingu z żadnym zabójcą oddechu kamienia.. to było ciekawe doświadczenie.. liczę że będziesz chciał rewanżu z czasem.. teraz już mam drugiego pioruna na sumieniu.. - uśmiechnęła się lekko rozbawiona tym faktem. - Może powinieneś skupić się nie tylko na sile i wytrzymałości.. - dodała po chwili.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Na wiadomość o tym, że blefowała z warunkiem jej zwycięstwa, rudowłosy opadł plecami na podłogę z rękoma rozjebanymi na boki i wzdychał z radości. - Ooo jak dobrze jest to usłyszeć. Ratujesz mi życie w tym momencie. - roześmiał się serdecznie na jej słowa. Nie chciał wiedzieć jak Sayaka zareagowałaby na tę sytuację i teraz nie musi sobie tym zaprzątać głowy. Może i nie wiedział, czy Saiyuri jest słowna w takich tematach, ale ufał jej w jakiś sposób. Zabójcy rzadko byli nie słowni, dlatego miał duże szanse na to, że ona dotrzyma danego słowa.
Następnie powrócił do pozycji siedzącej i wysłuchiwał jej odpowiedzi na pytanie dotyczące jej stażu. - Trzy lata... Ja sam jestem zabójcą prawie rok, więc uważam, że dobrze mi poszło jak na trzykrotnie mniejszy staż. - teraz to już w ogóle się nie przejmował porażką. Nie wstyd, jest przegrać z kimś, kto posiada trzykrotnie większe doświadczenie w walkach. - Po tak krótkiej walce oczywiste jest, że będę chciał rewanżu. Może nie od razu, ale na pewno któregoś dnia jak się spotkamy, możesz na takowy liczyć. - nie wiedział kiedy, ale bardzo chciał utrzeć jej nosa. Musi nad sobą popracować jeszcze troszkę. Był twardy i silny, ale skoro tak łatwo idzie mu przegrać z piorunem, to musi popracować nad szybkością. Ogromny kamienny kloc szybki jak błyskawica to osobnik, z którym każdy zabójca musiałby się liczyć. - Od mojego ostatniego spotkania z piorunem nie minęło dość czasu, aby wzmocnić się w innych aspektach. Walka z tobą tylko utwierdziła mój priorytet. Następnym razem licz się z tym, że mogę dorównać ci w szybkości. - uśmiechnął się zadziornie. Mocne słowa jak na kamieniarza, ale jego ciało szybko pokonywało coraz to większe limity. Dlatego jego słowa wcale nie odbiegały od prawdy tak bardzo jak by się wydawało. Może i nie będzie w stanie tak łatwo unikać i blokować jej ataków, ale jak przyjdzie do ich zderzenie w tym samym czasie, to chyba wiadome będzie kto gorzej na tym skończy.
- Nie wiem, czy kojarzę twoje nazwisko... Kurayami... nie jesteś z Edo prawda? Co cię tutaj sprowadza? - był ciekaw, bo faktycznie jej nazwiska nie kojarzył. Nie zagłębiał się w polityki międzymiastowe. Interesowało go to, co się działo w jego mieście i tyle. Wiedział o opanowanych miastach przez demony, ale tak to nic poza tym. Mała lekcja topografii politycznej nigdy nie zaszkodzi.
- Póki co jest jednostronna? W sensie Ona nie wie że coś do niej czujesz? - spytała zaciekawiona. U niej było podobnie przecież. Myślała że noc spędzona z Kamą będzie po prostu jednorazową przygodą i tak się nastawiała na to gdy wylądowali w jego mieszkaniu gdy już się znalazł nad nią. Delikatny uśmiech wpełzł na jej usta na myśl że to co ona do niego poczuła było odwzajemnione. Że słowa które wypowiedział wtedy w Kioto były szczere od początku. Przyłożyła aż dłoń do piersi na wspomnienie ich ponownego spotkania w Yonezawie i jego wyznania.
Widząc reakcję na jej słowa uśmiechnęła się lekko rozbawiona. - No w to nie wątpię.. mi też byłoby nie na rękę jak by ktoś się o tej głupiej sytuacji dowiedział.. poza tym obiłam cię wystarczająco mocno w ramach kary.. - dodała puszczając mu oczko. Jak na tak zimną osobę potrafiła okazać serce. Jedyne osoby dla których nie miała litości to były demony. Skinęła na wzmiankę o chcianym rewanżu, nie liczyła na nic innego od drugiego zabójcy.
- Nie ma nic złego żeby być twardym jak głaz.. ale trochę mobilności jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Rzucony kamień zrobi więcej szkody niż taki co całymi dniami leży na ziemi.. - zaśmiała się po tych słowach.
Skinęła lekko głową na pytanie o Edo. - To ptawda.. jestem z Osaki.. ale jak sam wiesz Kioto i moje rodzinne miasto są w strefie wpływów demonów.. stacjonowanie tam nie jest już takie bezpieczne jak było wcześniej. Hayato zaproponował żebyśmy zamieszkali razem w Edo.. strategicznie jest to idealne miejsce. Wszędzie jest podobny dystans więc jak zostaniemy gdzieś wysłani na misję to też nie ma z tym problemu.. W sumie to mam się z nim spotkać za niedługo.. ma mi pokazać nasze nowe mieszkanie.. - gdy o tym mówiła delikatny rumień wpełzł samoistnie na jej policzki. Aż trochę cieplej jej się zrobiło jak o nim mówiła.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- To w takim razie jesteśmy na zero, skoro oboje wyszliśmy z tego pojedynku zadowoleni. - wilk syty i owca cała. On nie musi się przed nikim tłumaczyć, a ona może być spokojna o to, że nikt się o tym nie dowie. Lepiej sobie tego nie mógł w głowie ułożyć.
- Owszem, ale jeśli uważasz na nadlatające kamienie, to możesz potknąć się o tego na ziemi. Każda z tych rzeczy ma swoje plusy. Jednak walka z demonami rządzi się innymi prawami niż sam sparing z innym zabójcą. Mój styl walki jest dość chaotyczny kiedy sięgam po swoją broń. Dlatego stawiałem do tej pory na wytrzymałość. - nie stawiał na ostrożność w walce z demonem. Jeśli takowy był szybszy od niego, to wystarczy porzucić obronę i przejść do ciągłego natarcia. Natomiast trafiając na silnego demona, mógł stawić mu czoło jak równy z równym. Oczywiście nie działało to na demony, które używają podstępów i iluzji, ale od tego miał inne osoby w drużynie na misjach.
- Ah tak nie jest tam kolorowo ostatnimi czasy. Sam się nie zapędzam w tamte rejony. Moim rodzinnym miastem jest Edo, dlatego staram się tutaj przebywać jak najwięcej. Może kiedyś uda się odbić Osakę i Kioto, a wtedy wszystko wróci do normy. - nie było to niemożliwe. Co prawda liczebność demonów tylko wzrastała. Są nieśmiertelne, ale nie niezniszczalne. Im dłużej rządzą jakimiś miastami, tym gorzej będzie im je odbić. Jednak nie znał szerszych planów korpusu zabójców, dlatego mógł jedynie czekać, aż przyjdzie do nich wiadomość, że czas ruszyć do oblężenia.
- Nie nazwałabym tego wyjęciem na zero.. bardziej ci się upiekło po prostu.. - zaśmiała się lekko rozbawiona tym jaką zrobił wcześniej minę gdy podała mu warunki sparingu a potem jaki był radosny gdy mu powiedziała że to był blef. Miała jednak nadzieję że coś wyciągnął z tej sytuacji. Że nie warto klepać po tyłku każdej samicy, która się nawinie pod rękę. Powinien się cieszyć ze Saiyuri nie zażyczyła sobie tej ręki w ramach pokuty.
- Chaotyczny styl walki? Nie brzmi to przekonywająco.. ale jeśli to dla ciebie działa, to chyba dobrze.. ja muszę mieć wszystko poukładane w starciu.. mam przed oczami cel i tylko to się liczy.. droga do tego celu już zależy od samego celu.. - skomentowała powoli się podnosząc z podłogi.
- Odbijemy Osakę i Kioto to jest tak pewne jak wschód i zachód słońca.. - powiedziała z zadowoleniem. Ruszyła po swój miecz i schowała go za pasem zerkając za rozsunięte drzwi. - Nie wiem jak ty.. ale ja jestem po długiej podróży i nie pogardzę odrobiną relaksu.. a skoro ty jesteś stąd to może wskażesz mi drogę do Onsenu? Chyba że jesteś zajęty to wystarczą mi wytyczne i jakoś już trafię.. - powiedziała ze spokojem w głosie, zgarniając blond kosmyk za ucho.
Z tematu Kiryu & Saiyuri
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Tylko co, że stracę coś bliskiego, na czym mi zależy czy może po prostu to jakaś wewnętrznie skrywana niepewność, która nie była w stanie dojść głosu i dopiero po wczorajszym odkryciu w rozmowie z Suki to wszystko się uzewnętrzniło? Czyżbym przez taki długi czas nie zdawał sobie sprawy z tego małego płomyka, który się we mnie zagnieździł? Zadawałem masę pytań, na które nie przychodziła żadna odpowiedz, a rodziło się coraz więcej wątpliwości.
- Co się ze mną dzieje... Aaaa mniejsza z tym. - Złapałem się za głowę i poczochrałem swoje płomienne włosy, chyba byłem przebodźcowany i musiałem jak najszybciej opuścić Yonezawe. Chyba nie mogłem czekać tutaj w niepewności, czy ona się pojawi bądź nie. Poza tym musiałem sobie to wszystko poukładać w głowie, przed naszym sparingiem.
- Nie dam głupim koszmarom nadpisywać mojej rzeczywistości. - Wstałem, szybko się przebrałem i wkładając miecz nichirin za gruby czerwony sznur wyszedłem ze swojego pokoju. Zwykły miecz zostawiłem oparty o ścianę w rogu pomieszczenia, a kobiecą yukate włożyłem między swoje rzeczy. Słońce dopiero wstydliwe rumieniło niebo i niepewnie wyglądało za horyzontu, ale mi to nie przeszkadzało. Lubiłem poranne rześkie powietrze i już dawno przywykłem, do wstawania o tej porze. Poza tym o tej porze miałem prawie stuprocentową pewność, że nie wpadnę na nią przypadkiem. Nie miałem z góry określonego kierunku, po prostu nie chciałem być tutaj, no i długi spacery dobrze mi zrobi, przewietrzę umysł. Ostatecznie skończyłem w Edo, ale niestety koszmarny nawet nasiliły swoją częstotliwość, od kilku dni nie mogłem w pełni wypocząć. Czułem się, jakbym znowu miał pięć lat i nic nie mogłem z tym zrobić. Te koszmary się mnie uczepiły i nie dawały mi spokoju.
Wyszedłem z karczmy, miasto jeszcze spało i pewnym krokiem udałem się prosto do dojo, musiałem to z siebie wypocić i dać upust frustracji, która pojawiła się w mojej głowie przez nieprzespane noce. W środku jeszcze nikogo nie było, zdjąłem górną część ubioru i zabrałem się za ogólną rozgrzewkę, aby przypadkiem niczego sobie nie naciągnąć. Skłony, przysiady, pompki, wymachy ramion, brzuszki i na końcu kilka okrążeń wokół budynku.
Dlaczego po prostu nie zadałem Ci tego pytania na pierwszym spotkaniu i nie rozwiałem tej niepewności? Pewnie dlatego, że wtedy nie zdawałeś sobie z tego sprawy kretynie. A teraz próbujesz uciec przed trudnym pytaniem, które i tak będziesz musiał zadać. Jestem żałosny, skąd się wzięło we mnie tyle pesymizmu? To chyba pozostałości po młodszy mnie. Stałem sobie na środku pomieszczenia z bokenem oparty o bark i spoglądałem w stronę sklepienia. Wzrok był nieobecny, oczy lekko podkrążone i zaczerwienione od niedoboru snu, a włosy delikatnie falowały od przeciągu.
albo ją przed sobą stworzę
Wchodząc do środka dostrzegła wysokiego, dobrze zbudowanego typa o płomiennych włosach, stojącego plecami do niej. - Heh.. chyba jesteś ostatnią osobą której bym się tu spodziewała.. młody-gniewny.. - zaśmiała się rozbawiona. Wchodząc wgłąb pomieszczenia i idąc w stronę teraz już znacznie wyższego od niej młodzieńca. - Kopę czasu się nie widzieliśmy.. co nie Yuichiro.. - mruknęła splatając dłonie pod piersiami, lekko przechylając głowę w bok z bezczelnym uśmieszkiem malującym się na jej ustach. Czekała aż ten się do niej odwróci przodem.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
- Nie da się zaprzeczyć, upłynęło sporo wody. Dobrze, że jeszcze mnie pamiętasz. Chociaż zmieniłem się od naszego ostatniego spotkania, ile to już czasu minęło... pamiętasz? - Zapytałem, próbując sobie przypomnieć, kiedy ją ostatnio widziałem, nie było to proste. Ostatnie miesiące przed ostateczną selekcją były tak podobne, że przypominały dzień świstaka. Podszedłem do niej z rozłożonymi ramionami do uścisku, długo się nie widzieliśmy, jak tylko się przytuliliśmy, złapałem ją mocniej wolną dłonią za materiały kimona, nogą podciąłem i zatrzymałem tuż nad podłogą, aby w nią nie uderzył, bokken zbliżyłem blisko jej gardła.
- Nie pamiętasz, swoich nauk? Nigdy nie opuszczaj gardy w terenie, nawet w ciągu dnia. - Uśmiechnąłem się głupkowato, ale było widać, że nie byłem do końca sobą i coś mi ciążyło. - Naprawdę dobrze cię widzieć, brakowało mi naszych sparingów... A potrzebuje, żeby ktoś mi wybił z głowy głupie myśli, ale najpierw może powiesz, co u Ciebie słychać i co się stało? -Chciałem najpierw dowiedzieć się, co ją tak zdenerwowało, moje problemy mogły jeszcze zaczekać. Miałem nadzieje, że nie miała mi za złe tego fortelu, ale musiałem wykorzystać taką okazję, żeby jej się odwdzięczyć. Podczas naszych sparingów nie jednokrotnie, dałem się nabrać na jej zasadzki, teraz przyszła jej kolej poczuć, jak to jest.
albo ją przed sobą stworzę
- Och płomyczku.. ciężko byłoby mi o Tobie zapomnieć.. zwłaszcza po tym ile krwi mi napsułeś na samym początku.. - zaśmiała się lekko rozbawiona, wspominając ich pierwsze spotkanie. - Hm... stare dzieje? Jakoś ponad rok nie rozmawialiśmy? - próbowała przeliczyć w głowie to ile się mijali ze sobą nieustannie. Czasami gdzieś kątem oka go widziała w Yonezawie, ale żadne nie miało czasu żeby chociażby zagadać.
Gdy rozłożył ręce do przytulania, oczywiście podeszła żeby się z nim przywitać, w końcu nie był byle kim a drugim płomieniem. I to był błąd. Po uścisku rudzielec wykorzystał bliskość i jednym zwinnym ruchem podciął ją, zaciskając palce wolnej ręki na ubraniu w okolicach biustu. Zawisła centymetry nad drewnianą podłogą trzymana przez niego. Odchyliła lekko głowę w tył czując twardy bokken przy szyi. - Hmm.. To słodkie że myślisz że to robi na mnie wrażenie.. - wymruczała i pochwyciła jego przedramię w ręki którą miał na jej ubraniu. Po czym wsuwając stopę między jego nogi mocno kopnęła łyską w dół podkolanowy zmuszając chłopaka do utraty równowagi. I ciągnąc go na siebie. Upadając z niskiej wysokości plecami uderzyła o twarde deski. Jęknęła jedynie gdy rudzielec wylądował na niej całym ciałem. Do lekkich nie należał.. był teraz wyższy i miała wrażenie że cała jego masa to były zbite mięśnie.
- Brakowało Ci sparingów czy leżenia na mnie? - spytała zerkając na niego z łobuzerskim uśmieszkiem na ustach. Jasno mu tym sugerując że już kiedyś taka sama akcja się powtórzyła. On ją w ten sposób pochwycił a ona pociągnęła go do parteru dokładnie w ten sam sposób.
- Dużo mi ciąży na klatce piersiowej.. nie tylko dosłownie.. ale i w przenośni.. - powiedziała lekko rozbawiona sytuacją w jakiej się znaleźli. - Ty też chyba lekko nie masz.. patrząc po workach pod oczami i przekrwionych oczach.. coś się stało? - rzuciła leżąc na deskach pod nim.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
- Uroczo.... że dalej o mnie tak myślisz. Gdybym tego nie zrobił, pewni byłbym jedynym z wielu płomieni, którzy przelecieli przez twoją pamięć... A tak nawet pamiętasz, kiedy się ostatnio widzieliśmy. - odpowiedziałem na jej śmiech, co prawda nie byłem w stanie określić czy faktycznie było to rok temu. Ale tak już było czasami, życie tak pędziło, że pojedyncze mrugnięcie przewijało je o kilka tygodni. Od ostatniego naszego spotkania na pewno wiele się zmieniło i to nie tylko u mnie. - Najwyższy czas to nadrobić, dobrze, że los cię tu zesłał i możemy pogadać tak jak za starych czasów. - Moja pułapka zadziałała bezbłędnie i po raz kolejny białowłosa była na mojej łasce, jednak dość szybko miała ona swój kontratak. Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć już leżałem na niej, jak zwykle nie zważała na żadne konwenanse, ale dzięki temu było zabawnie, zawsze się droczyliśmy.
- A może jedno i drugie. - Uśmiechnąłem się bezczelnie i zaciągnął jej zapachem. - Tak, dalej pachniesz tak samo.... chyba lubisz, jak jestem na górze, wydajesz słodki dźwięk. - Oprałem dłonie o podłogę, a jej głowa spoczęła między moimi ramionami. Nie miała dokąd uciec, więc to wykorzystałem i cmoknąłem ją w czoło. Wiedziałem, że pomimo tej twardej skorupy, środku była bardzo wrażliwa i nie chciała tego nigdy przyznać.
- Historia za historię. Mów za nim moje usta spoczną innym miejscu. - Starałem się nie myśleć teraz o Saiyuri, musiałem pomóc bliskiej przyjaciółce. Zaraz i tak przyjdzie moja kolej się uzewnętrznić przed Sayaka.
albo ją przed sobą stworzę
"A może jedno i drugie."
W złotych oczach coś się czaiło. Coś czego jeszcze rudzielec nie widział. Zawsze jak się droczyli to młodzieniec zawsze ostatecznie wygrywał te potyczki i zaginał białowłosą swoimi tekstami czy zachowaniem. Ile razy warczała wściekła na niego, tylko dlatego że ją zawstydził. Do czego za cholerę nie chciała się przyznać bo to byłaby jawna porażka. Kiedyś Sayaka była inna, nie była taka.. śmiała przy nim jak dzisiaj. Z wyostrzonym wzrokiem mógł się jej przyglądać z bardzo bliska. Po tym jak bezczelnie zaciągnął się jej zapachem i rzucił jeszcze bardziej zuchwałym komentarzem, powinna spalić buraka i zrzucić go z siebie wszelkimi możliwymi sposobami. Ale tak się nie stało. - Co ja poradzę że mam słabość do silniejszych od siebie.. - puściła mu figlarnie oczko i gdy ją cmoknął w czółko z zaskoczenia, zmrużyła nieco oczy. - Usta mam nieco niżej.. Kagami.. - rzuciła zaczepnie z ciekawości. Zastanawiając się czy go tym zagnie. W końcu nie raz ją straszył że skradnie jej całusa ale Karasawa zawsze jakoś się wymigała ostatecznie. Choć bardziej podejrzewała że to były jedynie czcze groźby, to nie planowała się przekonywać czy rudy potrafi gryźć równie skutecznie co szczekać.
"Historia za historię. Mów za nim moje usta spoczną innym miejscu."
Oblizała powoli górną wargę na jego oczach gdy był nad nią i obejmując jego ramię dłonią, szarpnęła się z nim nagle w bok używając nie małej siły. Szybko wylądowała na nim okrakiem. - Historia za historię powiadasz.. hmmm.. okey.. - splotła ręce pod piersiami siedząc wygodnie na nim. - Mam problem.. z.. - przygryzła dolną wargę nagle odwracając wzrok gdzieś w bok. - Z uczuciami.. w sumie to liczyłam że Yona mi z tym pomoże.. ale to nie był dobry pomysł żeby z nią o tym rozmawiać.. wszystko się bardziej skomplikowało niż poukładało.. - westchnęła. - Próbuję.. nie.. to złe słowo.. muszę wysortować swoje.. uczucia.. - ostatnie słowo wyszeptała tak cicho że Yui miałby problem ją usłyszeć gdyby nie była tak blisko niego. - W sumie to jest dwóch typów.. którzy trochę mi namieszali w głowie.. i .. i jeden z nich mi wyznał uczucia.. ale ja nie umiem mu nic odpowiedzieć póki nie porozmawiam z innym, którego wcześniej poznałam.. bo.. bo nie wiem do którego czuje głębsze uczucie.. czy w ogóle do któregoś z nich.. - mówiła nieco ciszej, trochę spokojniej. Widać że ostrożnie dobierała słowa, jak nigdy do tej pory.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
- Tylko rozmowy chcesz, kiedyś chciałaś też czegoś więcej chyba, ale nie potrafiłaś znaleźć drogi do mojego pokoju w nocy. - Droczyłem się z nią dalej, ale nie tylko jej to spotkanie pomoże wrócić na właściwe tory i przejaśnić w głowie. W ostatnich miesiącach nie tylko ja miałem pod górkę, a kiedyś jedyną rzeczą, która się martwiłem była, ostateczna selekcja. A teraz kobieta, sprowadziła na mnie szczęście w nie szczęściu. Myślałem, że to wystarczy, ale coś się w niej zmieniło. Nie pojawiły się żadne rumieńce, a jeszcze zachęcała mnie, abym pocałował ją w usta. Skoro zabawa trwała w najlepsze a ja nie zamierzałem przestawać i bylem bardzo ciekawy jak daleko będzie zdolna się posunąć.
- Ktoś tu chyba podglądał mnie podczas ćwiczeń z ukrycia… Na to musisz sama zapracować… boisz się wziąć to czego chcesz? - Spojrzałem na nią arogancko i z lekką wyższością w końcu bylem nad nią. Nie musiałem długo czekać na jej reakcje bardzo szybko i sprawnie przetoczyła nas i zajęła pozycje na górze. Rozsiadła się wygodnie okrakiem, czy ona planowała coś więcej, czy po prostu chciała wywrzeć na mnie presje. Kusiła mnie tym oblizywaniem, gdzieś z tylu głowy pojawiła mi się czysto fizyczna chęć skosztowania jej z tych myśli wyrwało mnie imię Yony. Dawno się z nią nie widziałem, w sumie to od ponad dziewięciu miesięcy, ale nie przerywałem jej i słuchałem uważnie.
- Jak dwóch, a ja się nie liczę już? - Pokazałem jej język i dłonie położyłem na jej udach, ale po chwili wróciłem do normalnego wyrazu twarzy. - No nie jest to łatwa sprawa, sam ostatnio odbyłem taką rozmowę z inną białowłosa. Pomogła mi zrozumieć co nieco i odkryć co czuje do jednej dski pioruna. No dobrze, opowiedz mi z kim zamierzasz mnie zdradzić, będę dzielny. - Dłonie powędrowały wyżej do jej tali, gdzie chwyciłem ją stanowczo.
albo ją przed sobą stworzę
Nie możesz odpowiadać w tematach