Nie był natomiast pewien, dlaczego siostra zareagowała w taki, a nie inny sposób na jego przytyk. Właśnie poinformował ją, że jest okropnym grubasem, co było zwyczajną kontynuacją słów, które wypowiedział kiedy wchodziła do dojo, a ona zachowywała się, jak podlotka. Na jego twarzy pojawił się wyraz niezrozumienia, zmieszany ze zwykłym grymasem, który mógł jej sugerować, że o czymkolwiek właśnie myślała, to on uważał, że absolutnie i niepodważalnie zdurniała.
- Może i tak - wzruszył ramionami w najbardziej nonszalanckim geście, na jaki był w stanie się aktualnie zdobyć. Prawda jednak była taka, że nawet jeśli jej wierzył, to wiedział też jakim okropnym osłem był ich ojciec i że Mori była praktycznie na przegranej pozycji. Jako córka i to do tego wydana za mąż, nie miała absolutnie nic do powiedzenia w tej kwestii. Cóż... przynajmniej miała dobre intencje?
- Oj już nie przesadzaj - zganił ją, niby to nieco rozbawiony, jednak w tym wszystkim widać było, że martwienie się o to, że ona się martwi, absolutnie nie wpisywało się w równania, których podejmował się podczas swoich wypraw i nie zamierzał tego zmieniać. - Wiesz, zawsze możemy wybrać się gdzieś razem. Przynajmniej jeśli już to będziesz miała pewność, ze ostatnie co zobaczysz to moje boskie oblicze - wyszczerzył się, wcześniej jednak trzepiąc ją w wyciągniętą łapę, którą wskazywała jego opaskę.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Oburzona cofnęła rękę, gdy Ayumu ją w nią uderzył. W reakcji na to wystawiła do niego koniuszek języka i niby obrażona skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
— W takim tempie to obstawiałabym raczej, że prędzej zobaczę, jak twoje "boskie oblicze" rozwala sobie ten głupi ryj — prychnęła, kręcąc głową i unosząc wzrok do góry. Po tym skierowała spojrzenie na wyjście, a następnie znów na rozmówcę. — Na dobry początek wybierzmy się razem gdzieś, gdzie nie będzie czuć potu pierwszych Zabójców. — Z uśmiechem na twarzy machnęła ręką w swoim kierunku, aby zachęcić Ayumu do podążenia za nią.
z/t x2
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
- Ja? - niedowierzający śmiech opuszczający usta w ramach odpowiedzi, choć sposobowi w jaki miał ułożony wargi, świadczył o czymś innym niż rozbawieniu. Nieprzyjemnie mrowienie przebiegło wzdłuż jego kręgosłupa. - Co niby miałbym czuć? Zbyt długo przebywasz między swoimi roślinami. Formułujesz coraz to absurdalniejsze wnioski, Hitoto.
- Dobra, inaczej. Czy kiedykolwiek coś czułeś?
Chwila ciszy, niespieszne poruszenie się zesztywniałej do tej pory ręki, wzrok kierujący się od niechcenia w stronę sufitu. Skóra zaczęła swędzieć, ostrzej niż zazwyczaj, ale postanowił to zignorować. Nagle odległość między nimi zdawała się zbyt mała. Po podniesieniu się starł z ubrania niewidoczny kurz.
- Nie ma czasu. Jeśli chcesz się jeszcze czegoś nauczyć to wstawaj - chwycił pewnie drewnianą rękojeść, wykorzystując jak na początek słabszą broń, co nie oznaczało, że mniej bolesną przy uderzeniu. Czubek wycelował w jego pierś, nie przejmując się tymczasowym dyskomfortem.
- Wiem, co robisz. W co próbujesz grać - drugi mężczyzna i tak się podniósł, starając się nie spuszczać z oczu kopii katany. - Przyłożysz mi tak, że przez tydzień nie będę mógł usiedzieć. Jak ostatnim razem.
- To się postaraj bardziej - i nie czekając na zaproszenie, po wymienionych ukłonach, Himeru wystrzelił w jego stronę, bezlitośnie trafiając w ramię. Nie wszystkie przekleństwa zostały zduszone.
~
Minęło trochę czasu, zanim dał mu spokój i pozwolił odpocząć. Wykończony Hitoto z nowym zapasem siniaków i pozostawioną krwią na dostosowanym do ćwiczeń podłożu, leżał pod pobliskim drzewem, próbując dojść do siebie. Pełnoprawny zabójca w tym czasie zajął się pospiesznym czyszczeniem ostrza. Dopiero co przyzwyczaił się do obecności jednego osobnika, a już jego ciało odczuwało przybliżanie się kolejnego intruza. Każdy nowy obiekt w jego zasięgu dawał poczucie zagrożenia, toteż nie było dziwne, że zaraz pojawiły się ciarki. Mimo to nie zaprzestał rozpoczętej czynności. Ziemia i powietrze drgało coraz wyraźniej, aż przeszło apogeum w momencie, gdy kobieta dała sobie o sobie wyraźniej znać. Słowami, zapachem lub drażniącą go aurą.
- Nudzisz się? - bez trudu, nie patrząc dokładnie, z malej wyszytej kieszeni wyciągnął cudaczny, ale bardziej praktyczny od kiseru twór. Tytoń był zawinięty w cienki kawałek pergaminu. Wykorzystał także ogniste patyki, pocierając je o siebie i wytwarzając mały płomień z którego zrobił użytek. Chwilę później mógł już bezczelnie i niegodnie raczyć się tytoniowym dymem. - Dobrym zwyczajem jest wcześniejsze upewnienie się, czy twoja obecność nie będzie dla kogoś kłopotliwa. Ale to potencjalnie tylko bardziej cię zachęca jak mniemam.
Broń znajdowała się niedaleko, żeby mógł w każdej chwili bezproblemowo po nią sięgnąć. Czuł na sobie spojrzenie Himeru, ale jak to miał w zwyczaju, nie przejął się tym ani trochę.
Przechadzając się z dłońmi splecionymi na karku, uważnie rozglądała się po okolicy, z oddali dostrzegając jednego mężczyznę pod drzewem przy dojo. Już ze sporego dystansu widziała na jego ciele ślady potyczki. Na twarzy było widać spore wycieńczenie, to mogło oznaczać tylko jedno. "Ten to się musiał dobrze bawić jeszcze przed chwilą.." przemknęło jej przez myśl gdy powoli szła zaciekawiona w tamtą stronę. Ubrana w jadeitowej barwy yukatę sięgającą swoją długością do kolan zatrzymała się dopiero słysząc głos mężczyzny czyszczącego drewniany miecz. Lekki uśmiech na ustach nieco się poszerzył gdy złote ślepia utknęły w zabójcy. - Może trochę.. - wskazała kciukiem przez swoje lewe ramię na leżącego pod drzewem człowieka. - Jak mniemam to ty go tak ładnie urządziłeś.. zgadza się? - spytała z czystą ciekawością w głosie. Ciągnęło ją do silniejszych od siebie, to był jedyny sposób by sprawdzić swoje możliwości. Jedyny sposób by dalej rosnąć w siłę, gdy się widzi przepaść i ma się ochotę ją przeskoczyć.
- Hmm.. upewnienie się czy moja obecność nie będzie dla kogoś kłopotliwa? A dlaczegoż to miała by być? Czy wyglądam ci na kogoś kto lubi się narzucać innym? - rozłożyła nagle ręce po bokach. - To miejsce jest przecież dla wszystkich zabójców.. nie przypominam sobie by było ono na czyjąkolwiek wyłączność.. czy jestem może w błędzie? - to mówiąc zaczęła iść w jego stronę, powolnym acz bardzo pewnym krokiem. Złote oczy utknęły w zawiniątku, które włożył do ust i podpalił. Brew jej drgnęła lekko widząc jak po zaciągnięciu się z ust mężczyzny wydobył się gęsty, szary dym. Zatrzymała się przed zadaszeniem do dojo naprzeciw niego. Drgnęła czując pierwszą kropelkę na czubku nosa, a potem po chwili kolejną na poliku. Woda w tym stanie nie robiła na niej wrażenie. Stała teraz przed nim odkryta przed mozolnie spadającymi wybiórczo kropelkami wody.
Skrzek kruka wytrącił ją z zamyślenia, gdy zwierze wylądowało na jej ramieniu z przytwierdzonym liścikiem. Białowłosa sięgnęła po notkę i przeczytała zawartość zwiniętego pergaminu. - No cóż.. wybacz że zajęłam ci czas, ale wpadło mi zlecenie.. nie mniej jednak.. mam nadzieje że się jeszcze spotkamy.. ciekawa jestem czy mnie będziesz tak samo urządzić jak tamtego typa.. - wskazała na poprzedniego przeciwnika zabójcy przed nią i ruszyła w swoją stronę.
Z tematy (jak chcesz to możesz też się ze mną urwać)
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
- Nie - odrzekł zgodnie z prawdą, było źle tak też się czuł, chciał się przespać i odpocząć a tu taki chuj. Generalnie stawił się na miejsce spotkania połamany i ciężko oddychający, ale był, broń też ze sobą broń, przypasał ja tam, gdzie zawsze na swoich biodrach.
- Choć to nie może być gorsze niż spotkanie z tamtym demonem - mruknął cicho i o dziwo smutnym tonem. Był zły, ale co z tego jak aktualnie większość jego głowy była zajęta myśleniem co mnie teraz aktualnie napierdala i jak temu zaradzić.
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
Starszy zabójca oczekiwał ich przy wejściu do Dojo. Kilka razy mogli zobaczyć go w oddali, jak przypatruje się kondycji dwójki zabójców, lecz ani razu nie wyraził na głos swoich przemyśleń. Teraz, gdy dotarli już do celu, ułożył ręce na biodrach i uśmiechnął się tajemniczo.
— Odrobina świeżego powietrza świetnie działa na rany, czyż nie? Nie można pozwolić, żeby mięśnie zwiotczały — zapiał energicznie łapiąc za skraj wąsa, który podkręcił z satysfakcją.
Wcześniejsza sytuacja mogła was trochę zaskoczyć, lecz teraz, w pełnym świetle łatwiej było wam ocenić jego sylwetkę. Na pewno był starszy od każdego z was, od Yukimaru w szczególności. Chociaż nosił przy boku miecz, wyglądał na zabójcę, który poświęca się obecnie szkoleniom, a nie aktywnej walce z demonim pomiotem. Jego twarzy nie zdobiły jeszcze zmarszczki, ale blizny doświadczeń nadawały obliczu nieco mrocznego wydźwięku. Ten człowiek sporo przeszedł, a przy tym zachował energię i chęci do działania.
— Pot na czole, ból mięśni jakbyście mieli już nigdy więcej nie stanąć o własnych siłach... dlatego nie możecie po prostu paść i się położyć! Na tym polewa walka. Nie tylko z demonami, ale też z własną wygodą. Zabójca w kryzysowej sytuacji musi wiedzieć, że może sięgnąć jeszcze po rezerwy swoich sił, nawet tedy, gdy jego organizm odmawia posłuszeństwa — Mówiąc, wskazał im gestem ręki otwarte wejście do dojo. W oddali trenowało kilku innych, obandażowanych tu i tam zabójców, ale na Kazume i Sato czekały przygotowane dwie prostokątne skrzynki. — Ta część pewnie bardziej wam się spodoba. Nie będziecie musieli już biegać. Tym razem wystarczy, że staniecie wyprostowani zachowując jednocześnie równowagę i rytm oddechu. Tak... trucht miał was nieco zmęczyć, a teraz potrenujemy panowanie nad oddechem, poprawne wyciszenie organizmu, nakierowanie powietrza do mięśni w taki sposób, by ból przestał być przeszkodą.
Sam przysunął spod ściany podobną, niewielką skrzynkę, która z ledwością mieściła na sobie obie jego stopy. Mężczyzna jednak zachowywał równowagę balansując na krawędziach. Niewielki rozmiar podstawki zmuszał go do trzymania idealniej pozy, w której pierś była lekko wypięta do przodu, a powietrze swobodnie wędrowało do jego płuc.
— Zróbcie to samo. Ale chcę, żebyście jednocześnie mówili jaką lekcję wynieśliście z ostatniej walki. Czego wam brakowało? Co sprawiło wam problem? W jaki sposób możecie się wzmocnić?
Kolejność: dowolna
Czas na odpis: 01.02 20:00
Dodatkowe informacje: Ingerencja dla Kazumy & Sato. Pozostali gracze w temacie mogą, ale nie muszą zwracać na nią uwagę. Mogą się jednak dołączyć, jeżeli czują chęć.
- To się nazywa niekiedy głupota - mruknął gdy facet zaczął gadać, że trzeba sięgnąć po rezerwy swoich sił. Kazuma to zrobił i jak się to skończyło? Połamanymi zebrami, więc to było w chuj słabe, co prawda demona pokonali, ale co z tego? Nie do końca sądził, czy przyjęcie tamtego ataku na swoją klatę miało sens tak jak jego gatka szmatka. Spojrzał na skrzynki i przewrócił oczami niespiesznie kierując się w stronę tychże drewnianych sprzętów. Stanął na tym czymś w pierwszej chwili zbyt niepewnie i stracił równowagę, ale równie szybko ja odzyskał z dodatkowym bólem w klatce piersiowej, zmarszczył brwi. Po którejś próbie udało mu się ustać i jako tako ustabilizować swój oddech.
- Cóż zabrakło mi zręczności zapewne walcząc z demonem i też wytrzymałości, bo padłem od pierwszego ciosu z połamanymi kośćmi. Chce po prostu być twardszy - odrzekł stojąc na skrzynce z zamkniętymi oczami. W pierwszej chwili, tak czy siak skupiał się na bólu dopiero gdy ten przeszedł, potrafił zmusić swój mózg do skupienia się na własnym oddechu i równomiernym oddychaniu.
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
Jeżeli uszczypliwe komentarze Kazumy do niego dotarły, to nie dał tego po sobie poznać. Jego twarz wyrażała w tym momencie skupienie, a klatka piersiowa poruszała się miarowo.
— Istnieje wiele stylów walki mieczem i niezależnie z jakiego korzysta zabójca wszystko bierze swoje źródło w odpowiedniej kontroli oddechu. Może to dość myląca nazwa... nie używamy płuc, aby wyprowadzać ataki, jednak tlen przepływa przez nasze ciało nieustannie. Odpowiednie wytrenowanie tej czynności pozwoli nam zyskać większą kontrolę nad naszym fizycznością, a co za tym idzie - naszymi ruchami, w tym również z odczuwanym bólem. Nie zaatakujecie demona dmuchając na niego, ale nabierając tlenu w odpowiednym rytmie sprawimy, że nasz atak zyska więcej siły, więcej precyzji... — mówił powoli, pamiętając by słowa nie przeszkadzały mu w ćwiczeniach.
W pewnym momencie bezgłośnie ześlizgnął się z podestu i ustawił na przeciw Yukimaru obserwując chłopaka przez chwilę.
— Odpowiedź jest bliżej, niż myślisz — odparł z uśmiechem. — Stanie na słupku i oddychanie musi wydawać się niezwykłym marnotrawstwem czasu, prawda? Do tego zapewne bolą was stopy, bo powierzchnia jest mała i niewygodna, a plecy błagają o odpoczynek, jednak im więcej czasu spędzicie w dogodnych do treningu warunkach, tym mniej błędów popełnicie następnym razem. Nie ma idealnego przepisu na wygraną, kto wie czy trzeba wam stu, czy tysiąca godzin, aby uniknąć jednej ważnej rany, ale życie zabójcy to wieczna celebracja życia, celebracja własnego ciała. I nauka cierpliwości. — Pokiwał głową obserwując sylwetkę chłopaka. — Dobrze. Oddychaj głęboko, tak abym słyszał jak wydychasz powietrze do samego końca. Twoje płuca zyskają na objętości, a mięśnie dotlenią się w pełni. Nie zmęczysz się aż tak, jak przy urwanych, szybkich haustach.
Potem ustawił się na przeciw Kazumy, bacznie przyglądając się jego ruchom, gdy walczył z równowagą na niewielkiej skrzynce.
— Ważne, by słuchać własnego ciała. Nie każdemu będzie odpowiadać ta sama metoda, ale właśnie dzięki temu istnieją różne style walki. Jeżeli czujesz ucisk w klatce piersiowej, to oddychaj dużo wolniej niż zwykle, nie pozwól aby płuca wypełniły się do samego końca. Im łagodniej będziesz poruszać ciałem, tym mniejszy będzie ból i szybciej zasklepią się rany. One potrzebują jednak ciągłego dostępu do tlenu. Źle jest kisić się bez ustanku w swoich czterech ścianach. Jeżeli trening siłowy nie wchodzi w grę, możesz spróbować medytacji. — Uniósł rękę i delikatnie skorygował postawę Kazumy. — Im szybciej oddychasz tym silniejszy będzie ból. Krew w organizmie przemieszcza się wraz z tlenem w małych skokach. Jeżeli będziesz w stanie nauczyć swoje płuca, aby pochłaniały tyle samo tlenu, lecz w wolniejszym rytmie wszystko w twoim organizmie zwolni, będziesz w stanie dłużej wytrzymać. Nie po jednym treningu, nie po dwóch... może potrzeba ci ich wiele, lecz zawsze należy szukać odpowiedzi na swoje pytania, rozwiązań swoich problemów.
Mężczyzna powrócił na swoje miejsce i bez wysiłku zajął odpowiednią pozycję. Uniósł delikatnie podbródek i zamknął oczy. Jego oddech był tak ciszy i delikatny, że klatka piersiowa mężczyzny praktycznie się nie poruszała.
— Posłuchajcie swojego ciała. Potrzebuje więcej, czy może mniej tlenu? Potrzebujecie się wyciszyć czy dostarczyć energii? Skoro wiecie już co według was było największym problemem podczas walki spróbujcie znaleźć na głos rozwiązanie tego problemu. Jeżeli tak bardzo lubicie współpracować, może uda wam się wymyślić własną metodę rozwoju, która uwzględnia pracę w zespole? Chciałbym, żebyście wymyślili jak będzie wyglądać nasze kolejne ćwiczenie, uwzględniając obecny stan zdrowia każdego z was.
Kolejność: dowolna
Czas na odpis: 03.02 20:00
Dodatkowe informacje: Dwie kolejki do waszej dyspozycji, pojawię się znowu gdy dojdziemy do następnego etapu.
Wziął głęboki oddech do samego końca, tak aby jego płuca wypełniły się objętością. Nie było to zbyt łatwe zadanie, jak na pierwszy raz po długiej przerwie. Mimo to próbował sprostać wymaganiom mężczyzny. To, co mówił odnośnie oddechu Kazumy, miało sens. Próbował nawet zakodować te słowa w swojej główce, aby w razie czego, móc te informację wykorzystać później. Przydatne porady były jak najkorzystniejsze, nawet jeśli nie dotyczyły bezpośrednio jego osoby. - Cóż. - pomyślał przez chwilę. - W zasadzie mi fizycznie nic nie dolega. Oprócz paru otarć to większych obrażeń nie posiadam. -nie to, co Kazuma. Biedak. Musiało boleć. - Czy w przypadku wyjścia z sytuacji, tak zwanej "opresji" powinienem oddychać głęboko, aby zniwelować krótkotrwały szok, by w ten sposób dać czas na regenerację swojemu organizmowi? - Tak to zrozumiał bo, gdyby było na odwrót, to czy właśnie jego organizm nie mógłby do końca się zrenegerować? Intensywny wysiłek podczas walki, zmuszał go do działania i może, gdyby faktycznie oddychał głęboko to mógłby bardziej nad sobą zapanować. Praca w zespole. Cóż, nad tym trzeba było popracować.
- Sztuka kamienia polega w głównej mierze na wytrzymałości więc to ja powinienem iść pierwszy a Yuki wtedy mógłby mnie wspierać z tyłu. Nie za bardzo wiem jakie mogę wykonywać ćwiczenia w takim stanie - odrzekł na spokojnie i nieco bardziej wyciszony niż przed chwilą. Co prawda złość i irytacja już w nim nie buzowały, ale przynajmniej potrafił myśleć logicznie.
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
- Może wspólnym mianownikiem będzie zręczność albo coś podobnego? Ja nie jestem zbyt zręczny, więc może na tym powinniśmy skupić się przy kolejnym ćwiczeniu?- Nie do końca wiedział, czy ten jeden wspólny mianownik jest wystarczający, ale przynajmniej na coś wpadł, jakiś plus.
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
W dojo powoli zaczęło robić się tłoczno. Zabójcy szukali okazji do treningu niezależnie od pory dnia czy nocy, ciągle eksperymentowali, testowali swoje umiejętności. Wzmacniali swoje techniki, bądź szukali nowych. Brnęli do przodu, a z takich uczniów każdy nauczyciel byłby dumny.
— Prawda, różnicie się od siebie, tak samo jak różnią się wasze style walki. Z tego powodu z jednego treningu możecie wyciągnąć zupełnie inne efekty. To dobrze, że widzicie te odmienności, że zadajecie pytania i próbujecie rozwiązać problem, jakim jest indywidualność. Nauczyciele mogą wskazać wam kierunek, ale wybór konkretnej drogi zależy już od was. Nie zawsze ta, którą uczęszcza najwięcej osób jest poprawną. Niektórzy będą musieli zboczyć z tego co łatwe i pewne, zaryzykować. Przedzierać się przez zarośla, szukać, błądzić, pytać, ale nigdy się nie zatrzymywać. — Zaśmiał się cicho i pierwszy raz ten dźwięk przesyciło szczere uczucie. Mężczyzna wychylił stopę do przodu i przeniósł na nią ciężar ciała. Delikatnie, prawie jakby płynął przez powietrze wylądował gładko na podłodze. Mięśnie nawet mu nie drgnęły. — A teraz zejdźcie ostrożnie na ziemię. Na ten pewny, stabilny i obszerny grunt waszych podstaw. Dobrze jest od czasu do czasu przekroczyć swoje granice, poszukać czegoś nowego, ale tym co daje nam prawdziwą siłę w walce jest pewność we własne umiejętności. Im wyżej znajdą się wasze podstawy, tym łatwiej będzie wam wznosić się ten jeden krok wyżej, czasami niezbędny w prawdziwej walce.
Klasnął w dłonie i rozejrzał się dookoła.
— Wygląda na to, że pojawiła się kolejna grupka zabójców wymagających mojej pomocy. Nie będę was już męczył, lecz jeżeli macie chęci pozostać w dojo, droga wolna. I mam nadzieję, że nie zamkniecie się już w czterech ścianach. Zabójcy są jak rodzina, a kilka osób się o ciebie martwiło, Kazuma. Nie daj im powodu do niepokoju, bądź skałą, bądź dla innych tą tarczą, o której mówisz.
Następnie pokiwał lekko głową i odwrócił się, aby ruszyć z radą ku kolejnym zagubionym zabójcom.
Gdy ich gadający przyjaciel odszedł Kazuma skinął głową jakoś tak mocno nie pocieszony, bo mógł leniuchować w łóżku, a tu taki chuj. Nic z jego planów nie wyszło. Spojrzał na Yukiego i uśmiechnął się kącikiem ust.
- Co powiesz na sparing? Skoro i tak tu jesteśmy wykorzystajmy to. Polecam Ci uderzać mnie w okolicach nóg albo ramiona, jak będę mógł to się będę bronił. Chyba, że chcesz mnie bardziej połamać - Pod koniec zdania ewidentnie się skrzywił i z bólu, ale i z niezadowolenia. Bo gdy sam pomyśli o tym bólu co przeżywał na placu boju to raczej nie chciałby tego przechodzić drugi raz z rzędu, choć też mógł iść po prostu spać. Ale tę decyzję pozostawił młodszemu towarzyszowi, bo może jednak coś uda im się ogarnąć w tym dojo, zanim stąd odejdą.
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
- Możemy wyjść na zewnątrz w sumie i sądziłem raczej, że będzie to sparing na pięści, ale niech będzie i na broń - odrzekł w zastanowieniu, przejeżdżając dłonią po swojej brodzie. Wyszedł za Yukimaru przed Dojo albo po prostu sam wyszedł pierwszy, nie robiło mu to różnicy, kto wyjdzie pierwszy. Oddech świeżego powietrza była ciesząca. Ustawił się odpowiednio do sparingu, wyciągając zza pasa swoje dwa łańcuchy, dał w tym samym czasie czas Yukimaru do ustawienia się w odpowiedniej dla siebie pozycji. A gdy oboje byli gotowi, Kazuma dość leniwie zaczął kręcić łańcuchem jak swoistym lassem, a potem rzucił je w stronę towarzysza bez użycia oddechu, by złapać go za kostkę, aby ten stracił równowagę i upadł.
kostki wypadło 18 więc udane
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
- Wydaje mi się, że nie tylko twoje żebra są w złym stanie, Ty też się wydajesz mało zadowolony z obecnej sytuacji. - wskazał na niego palcem. Kazuma nigdy, jakoś specjalnie nie był zbyt energiczny, ale teraz totalnie wyglądał, jak przegrany dziadek. Jak półdupek za krzaka, który chętnie by przespał swoje rany. Nie dziwiło go to. Zapewne sam w takiej sytuacji wolałby przespać wszystko, ale walka z demonami i życie, na jakie się zgodzili, nie pozwalało na to.
Sparing na pięści w wypadku Yukiego był złym pomysłem. Na samą myśl już go kości bolały. Jego drobne dłonie i kości, które się w nich znajdowały z łatwością mogły ulec uszkodzeniu.
Był stosunkowo słabszy od Kazumy i było oczywiste, że prędzej by mu kości połamał, niż by wygrał, dwa opcja walki na miecze była bardziej tutaj odpowiednia. Przynajmniej w jego głowie.
Ruszył za nim na zewnątrz. Powietrze było rześkie, delikatny powiew wiatru był całkiem przyjazny. Stanął naprzeciwko Kazumy, lekko zamyślony. Był przygotowany - przyjął pozycję do typowego sparingu, wyciągając przy tym swój miecz, ale nie spodziewał się aż tak nagłego ataku ze strony mężczyzny. Po mimo próby ucieczki z jego zasięgu był zbyt wolny, aby odpowiednio odskoczyć. Na skutek tego został złapany za kostkę, ale udało mu się utrzymać równowagę i nie odbić się od twardej i zimnej ziemi.
Próbował nawet zaatakować łańcuch, co by mógł swobodnie wydostać swoją nogę. Nie było to łatwe, a wręcz wydawało się niemożliwe. Nieudolnie próbował wyrwać się z jego objęć, co skutkowało tym, iż nie udało mu się to wcale, a wcale. Powoli zaczął żałować tego pomysłu. Gdyby nie to, mógł teraz wylegiwać się w ciepłym łóżeczku lub zjeść coś dobrego. Jednakże musiał sprostować temu, na co się zgodził. Próbował więc nadal uwolnić się z objęć jego łańcuchów, ale nadal bezskutecznie. Jedną dłonią, w której trzymał swój miecz, zasłonił się przed ewentualnym atakiem - tak w razie czego, gdyby zachciało mu się rzucić na niego. Drugą dłonią, kucając próbował ponownie się uwolnić. Jakoś wizja upadku z większej wysokości była bardziej mało przekonywająca. A tak była mniejsza szansa na bolące dupsko.
Uśmiechnął się szerzej, cofnął swoje łańcuchy tylko po to, by po chwili rzucić swoimi obiema łańcuchami w stronę Yukimaru, celował w jego przedramienia, tak by móc zawinąć je dość ciasno jednocześnie pociągając w swoja stronę, na tyle mocno by chłopak stracił równowagę. I prawdopodobnie upadł na kolana bądź ręce. Krzywdy zrobić mu nie chciał, a po drugie bez oddechu to miał ograniczone pole działania.
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
Silne ramiona Kazumy i jego postawa, sprawiały, iż Yuki miał znikome szanse, aby w ogóle wstać z ziemi. Nie dał mu nawet szansy, aby się podnieść bo sprawnie zaczął ciągnąć go w swoją stronę. Wyglądał, jak kupa gówna i złomu, a z racji jego delikatnej postury, Kazumie z łatwością udawało się ciągnąć młodszego kolegę. Nie mógł jednak nic nie robić, dlatego podniósł głowę w jego kierunku, próbując tym samym swoją dłonią skierować swój miecz w jego stronę. Próbował swoim mieczem przeciąć jego łańcuchy, aby się uwolnić.
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
Kazuma wycofał swoje łańcuchy! W końcu został uwolniony i od razu się podniósł, przyjął pozycję do ataku i rzucił się w bieg, trzymając swój miecz w dłoniach - gotowy, aby zaatakować. Nie zwrócił nawet uwagi na grymas na jego twarzy, był zbyt wkurzony tym, że był usmarowany w brudzie. W końcu był blisko mężczyzny i zamachnął się mieczem, kierując od razy w jego ramię, ale drugą stroną miecza. Nie chciał go okaleczyć. Bez przesady. Chciał tylko pokazać, że małe nie znaczy chujowe. Dobra jakkolwiek to brzmi - Yukimaru użył swojej siły, żeby cokolwiek ten kamień poczuł.
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
Mimo wszystko, nieważne jak się starał to Kazumie udało się obronić przed kolejnym zamachnięciem na niego. Sprawnie zasłonił się przed jego mieczem, którym właśnie chciał go zaatakować. Na wszelki wypadek, Yukimaru cofnął się do tyłu. Obserwował mężczyznę i był gotowy na obronę, aczkolwiek nie sądził, że da radę się obronić, gdyż jego lewa stopa lekko pośliznęła się, więc na chwilę stracił czujność.
Nie możesz odpowiadać w tematach