- Ah tak? To ciekawe - mruknął pod nosem, nawet nie udawał, że mu wierzy, ta bajeczka nie przejdzie. Zresztą aż tak bardzo nie przeszkadzał mu fakt, że płaci za dwoje, nie dopóki jego budżet został w umiarkowanym stanie. Przystanął na chwilę nieco zdziwiony gdy dotknął jego rękawa, a potem dłoni. Spojrzał na niego unosząc obie brwi ku górze. Czy wyglądał na złego? Nie koniecznie, po prostu nie pasowało mu płacenie za dwóch wiedząc, że jego młodszy kolega jest od niego kilka razy bogatszy, jakoś to wszystko mu się gryzło ze sobą. W zamyśleniu ujął wolną rękę i przesunął po swoim zaroście, a następnie pochylił się w stronę Yukimaru, objął jego policzek ręką, za którą go złapał, a na jego ustach zawitał uśmiech. Wyglądało to z boku tak jakby chciał go pocałować, bo faktycznie pochylił się dość nisko i blisko, na tyle, że ich twarz dzieliło może z pięć centymetrów, spojrzał w jego oczy z zaciekawieniem.
- Hm możliwe, pytanie brzmi czy jestem zły przez Ciebie, czy przez to, że płace za jedzenie za nas dwoje - Jego ton był spokojny, może nieco zachrypnięty, ale nie brzmiał jakby był na niego zły, Yuki w tej chwili nie mógł tego wyczytać.
- Zastanawiam się, czy te słodkie oczka dalej na mnie działają - rzekł nieco zamyślony i puścił mu oczko. A co to oczko oznaczało? Kto to wie.
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
Poczuł miłe mrowienie kiedy dotknął jego ręki, to było przyjemne uczucie, jednak nie chciał za bardzo przekraczać granicy, a chyba ją dziś przekroczył i to kilka razy, jednak Yuki nie dał mu znak jakoby miałoby to mu przeszkadzać. A zrobiłby to prawda? Nie odsunął się, patrzył dalej w jego oczy, w których pojawiły się wesołe iskierki, cieszył się, że spędza z nim czas, choć nie bardzo wiedział jak to okazać.
- Możemy się tak dogadać, co nie Yuki? - specjalnie zdrobnił jego imię, może sądził, że nieco go podrażni gdy tak zacznie do niego mówić? Kto wie. Ale od jakiegoś czasu spodobało mu się to zdrobnienie, choć nie do końca wiedział, czy sam zainteresowany też je podziela.
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
-Cwaniakujesz, czemu nie powiesz o co ci chodzi? Hm? - zapytał unosząc brew ku górze, w sumie to nawet nie odpowiedział na jego pytanie, choć w sumie mógł.
-Co ty robisz z tymi rzeczami, że Ci znikają? Wchodzą Ci tam demony i je kradną czy co? - Wyprostował swoje plecy i kciukiem przejechał po jego policzku, a potem odsunął dłoń.
- Możesz możesz, pewnie znajdę dla Ciebie jakieś posłanie na noc - dodał po chwili drapiąc się z tyłu głowy. Coś tam ma jakiś koc oraz kołdrę więc Yuki z pewnością nie zmarznie na noc, zadba o to jak należy.
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
-No dobra dobra, sam nie będziesz okej? Dostaniesz jakieś posłanie na podłogę i jakoś to będzie - westchnął cicho pod nosem, Yuki potrafił być upierdliwy, ale miało to czasami swój urok osobisty, a on nie miał za bardzo serca mu odmawiać.
-Możemy się powoli zbierać w sumie - Spojrzał na niego gdy ponownie złapał jego dłoń. Uśmiechnął się pod nosem lekko. Skoro to Yuki złapał go za dłoń to lekko go pociągnąłby za nim podążył, a tak miał pretest by nieco ogrzać swoją dłoń gdy jego młodszy kolega dotknął jego skóry. Taka bliskość po prostu czasami jest potrzebna, a odkąd zaczął zabijać demony miał tego tyle co kot napłakał, z Yukim jednak to była miła odmiana. Z nim się nie nudził i to chyba w tym wszystkim było takie fajne, choć głośno tego nie chciał przyznać.
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
Potrzebował tego czasami. Nawet jeśli wcale tego nie okazywał. No dobra miał problem z okazywaniem właściwie swoich emocji, ale mógł się tego z czasem nauczyć. Prawdopodobnie.
z/t oboje
Niestety, były trzy osoby, które mogły skutecznie ruszyć ją z ukochanego pałacu. Pierwszą był niezaprzeczalnie jej stwórca, ten od którego wszystko się zaczęło. Pozostałe dwie osoby to był cesarz oraz siogun, oficjalnie najważniejsze osoby w kraju. Jako wysoko postawiona członkini rodu zarządzającego Osaką, nikogo nie dziwiła obecność Kiyo na salonach, ani w wielkich miastach, gdzie rezydowały głowy państwa.
Niemniej starała się znaleźć jakiś pozytyw, promyk przyjemny jak światło księżyca rozświetlające drogę. Dlatego też korzystając z okazji, Kiyo wybrała się na wieczorny spacer po Ninenzace. Oczywiście, że niestosownym było, żeby ktoś w tym wieku samotnie włóczył się ulicą, ale dziwaczne rogi wystające z głowy z daleka informowały, że w tym delikatnym, dziecięcym ciele kryje się prawdziwa bestia, która niejednego człowieka już pożarła.
[color=#990451][/color
- Nie, a powinnam? - Zapytała kompletnie szczerze. Może to jakiś zmartwiony ojciec, który szuka swojego dziecka? Kiyo tej nocy jeszcze nikogo nie zjadła i nie zapowiadało się na to, żeby miała wbić swoje zęby w ludzkie mięso. Może i by skusiła się na mężczyznę, który akurat się zjawił, ale szkoda było brudzić kimono krwią. Dlatego też zupełnie porzuciła myśl, w dalszym ciągu podążając ścieżką.
- A to ktoś ważny? - Zapytała mężczyznę, bo mogło się okazać, że osoba o którą pytał, jest kimś więcej niż tylko szeregowym demonem i istnym mięsem armatnim.
[color=#990451][/color
- Zatem życzę Ci, byś ją odnalazł całą i zdrową. - Nie była w tych słowach ani trochę sarkastyczna. Naprawdę chciała, żeby w życiu mężczyzny się ułożyło, bo nie miała zielonego pojęcia, że jest zabójcą. Nie potrafiła czytać w myślach, a wypytywanie o takie rzeczy nie miało przecież najmniejszego sensu. Dlatego też pogrążyła się w swoich myślach, odbijając się od ziemi z dużą siłą, by lecieć jak najdalej stąd. Noc jeszcze długa, miała nadzieję że uda jej się ugasić swój głód, a nuż spotka kogoś, kto będzie bronić jej ofiary? To mogłoby być jeszcze ciekawsze od zwykłego, nudnego polowania.
Z/T
[color=#990451][/color
Nie, żeby jakoś specjalnie się tym przejęła. Wręcz przeciwnie śmiała się sama do siebie pod nosem, kiedy chwiejnym krokiem skręciła w ślepy zaułek. W pół pusta butelka sake pobłyskiwała w jej lewej dłoni. Chociaż tyle udało jej się zabrać ze sobą z baru. Podeszła do muru i oparła się o niego plecami. Uniosła twarz ku górze łapiąc kolejne oddechy ostrego, nocnego powietrza. Przetarła wierzchem dłoni zaróżowiony policzek, który pewnie do rana zdąży przekształcić się w fioletowego siniaka. Nie bez powodu wyrzucono ją z tamtego lokalu. Po alko zbyt często włączał jej się agresor. A może właśnie dlatego piła? Nie miało to większego znaczenia. Ważne jak bardzo poturbowała tamtego kolesia, który perfidnie się na nią gapił. Następnym razem na pewno się zastanowi zanim zacznie zagadywać nieznane, samotne kobiety w obskurnych barach.
Znowu się zalała, a był przecież poniedziałek. Nad ranem miała wyruszyć w stronę Yonezawy. Skończyła swoje zadanie i teraz przyszedł czas na powrót do domu, ale czy ona w ogóle posiadała swój własny kąt? Nawet nie zarejestrowała momentu, w którym ponownie przytknęła zimną butelkę do swoich pełnych ust. Wypiła kilka łyków, a stróżka trunku spłynęła z kącika jej ust na brodę i szyję. Gorący napój przyjemnie rozgrzał skostniałe z zimna ciało, chociaż tak naprawdę w ogóle nie czuła chłodu nocy. Miała na sobie zaledwie czarny kombinezon i zwiewne, białe haori pasujące do jej białych, krótkich włosów.
Ponownie opuściła butelkę jednak wciąż kurczowo trzymała ją w dłoni. Uniosła szare tęczówki w stronę gwieździstego, nocnego nieba. Co tam zobaczyła?
- Nichirin:
- Shiroi Kiba, 白い牙 - Długie białe ostrze z rękojeścią w tym samym kolorze, do której została przyczepiona biała wstążka. klik
Słysząc głos nieznajomego ponownie uniosła butelkę z resztą sake do ust. Wzięła ostatni porządny łyk, bo było już jej wszystko obojętne. Alkohol był złem i niszczył ludzi. A Shei niszczyła się dobrowolnie i całkowicie świadomie. W tym przypadku demon się nie pomylił. Powolnym ruchem odepchnęła się od ściany, o którą jeszcze przed chwilą opierała się plecami. Przemierzyła dwa lekkie kroki do przodu, jak gdyby oceniając swoje możliwości w tym stanie. Odwróciła się i zadarła zgrabny nos ku górze. Jej ciało drżało lekko z chłodu, jednak nie zdawała się tego w ogóle zauważać. Matowe, szare tęczówki odnalazły demona wygodnie usadowionego wysoko ponad nią. Patrzyła na niego bez większego zainteresowania. Martwym wzrokiem prześlizgnęła po jego rogach uświadamiając sobie z kim miała do czynienia. Kąciki jej warg uniosły się nieznacznie ku górze.
- Co ty wiesz o życiu, demonie? - Odpowiedziała w eter nie spuszczając go z oczu. Blefowała, bo pewnie wiedział o nim znacznie więcej niż ona sama. Kto z nich był tak naprawdę bardziej martwy w środku? Shei często brakowało tej iskierki życia, jaką posiadali inni ludzie. Czy całkowicie zaginęła, czy może była jedynie doskonale ukryta gdzieś głęboko w jej pustym sumieniu?
Nie myśląc za wiele zamachnęła się rzucając butelką prosto w siedzącego wyżej demona. Czemu? Bo kurwa tak. Jak zwykle nie wykazywała się ani odrobiną zdrowego rozsądku. Zresztą musiała go sprowokować. Zwyczajnie nie umiała inaczej. Dziesiątki blizn po ugryzieniach na jej ciele stanowiły tego namacalny dowód. Była martwa, bo zniszczył ją demon. Była martwa, bo dobili ją ludzie. Czy nieznajomy także widział w niej tylko pustkę, a może dostrzegał coś więcej?
Rzuciła w niego butelką, bo zwyczajnie nie zamierzała kontynuować tej rozmowy. Chciała go sprowokować, bo wciąż podświadomie szukała kłopotów. Czy był silny? Silniejszy niż ona? Chyba po prostu chciała się o tym przekonać. Zlustrowała dokładnie jego gady, które starannie zasłoniły jej potencjalną drogę ucieczki. Naprawdę spodziewał się, że zacznie przed nim uciekać? Niedoczekanie. Swoją drogą były naprawdę ładne. Może w innych okolicznościach wpadłyby jej w oko.
Zamierzała dowiedzieć się jego prawdziwych intencji. Wciąż blokowali ze sobą spojrzenia. Demon i człowiek. Tak różni, a jednak całkiem podobni.
- Wolałbyś, żebym zaatakowała Cię w inny sposób? - Dopytała starannie naśladując jego znudzony ton. Prowokacja jak każda inna. Nie miała większego celu, oprócz wprowadzenia zamieszania. Demon jednak zdecydował się wygodniej usadowić na dachu, co wcale nie przypadło jej do gustu. tak jak już zauważył była na wpół martwa w środku. Szukała adrenaliny. Chciała poczuć, że chociaż po części była jeszcze żywa. Jak nie lepiej niż przez odrobinę niebezpieczeństwa?
- Zamierzasz zanudzić mnie na śmierć? Świetnie Ci idzie - odparła nie kryjąc nawet prześmiewczego tonu. Niby od niechcenia oparła dłoń na kształtnym biodrze. Jej szare tęczówki nie opuszczały nieznajomego ani na sekundę. Nie ufała mu. Nikomu nie ufała.
A więc cóż takiego sprawiło iż chcesz odebrać sobie życie?
- Zawsze mogę odebrać Twoje - odpowiedziała w końcu unosząc pięści do góry niczym wprawiony bokser. Jej poza wyglądała na lekceważącą, w taki sposób zazwyczaj walczyła. Czy zamierzała bić się z nim wręcz? Niewykluczone. Ani razu nie sięgnęła ku swojej katanie przypiętej do pasa i schowanej pod cienkim materiałem haori. Nie przepadała za nią. Była to ostateczność, kiedy prawdziwa zabawa dobiegła już końca.
Spodziewała się, że demon ponownie wykaże się brakiem jakiegokolwiek zainteresowania. Mimo to była gotowa, gdyby zamierzał przyjąć mini wyzwanie. Tak dla zabawy oczywiście.
- Nichirin:
- Shiroi Kiba, 白い牙 - Długie białe ostrze z rękojeścią w tym samym kolorze, do której została przyczepiona biała wstążka. klik
- Wydajesz się za leniwy, żeby cokolwiek zrobić - skwitowała, bo obydwoje posiadali tak samo sporo zainteresowania. Czyli jedno wielkie zero. Demon mógł sobie myśleć co chciał. Czy uważał, że stała się odważna po alkoholu, a może, że zwyczajnie brakowało jej instynktu samozachowawczego. Tak naprawdę nie robiło to różnicy.
Możesz?
- Zabronisz mi? - Odparowała wzruszając lekko ramionami. Ich słowna przepychanka coraz bardziej przypominała poziomem wkurwioną parę nastolatków, która się nie lubiła, a zarazem podświadomie adorowała. Ktoś obserwując ich z boku mógłby jedynie kręcić rozbawiony głową, chociaż tej dwójce daleko było do śmiechu.
Szykowała się do "walki" tylko dlatego, że zwyczajnie uwielbiała się napierdalać. Demon wciąż pozostawał jednak niewzruszony, a ona była daleka od desperacji. Kiedy nie okazał zainteresowania, ona także całkowicie je utraciła. Nie ruszyła w stronę wężów, bo wiedziała, że wtedy musiałaby dobyć swojego Nichirin. Nie miała ochoty zachowywać się jak prawdziwy Zabójca Demonów i ruszać na ratunek całej ludzkości. Daleko było jej do kogoś honorowego. Zamiast tego ruszyła w stronę przeciwległego budynku. Bez najmniejszego problemu podskoczyła i chwyciła się parapetu. Podciągnęła się i wspięła wyżej. Jej ruchy były płynne i wyuczone. Zdecydowanie gryzły się z ilością sake, jaką wypiła. Już po chwili znajdowała się na dachu tuż na przeciwko demona. Przekrzywiła lekko głowę lustrując go szarymi tęczówkami.
- Nie jesteś wart, żebym się wysilała, demonie - odparła wyciągając rękę w jego stronę i najzwyczajniej w świecie pokazując mu środkowy palec. A potem? W zależności od jego reakcji była gotowa zrobić unik lub odwrócić się na pięcie i odejść. Lekko chwiejnym krokiem.
- Leniwy i zbyt gadatliwy - skwitowała słowa godnego rywala, który naprawdę działał jej na nerwy. Chociaż pewnie łączyło ich więcej niż sama zdawała się zauważać; niż sama chciałaby przyznać. Pewnie porównywanie się do martwego, demoniego wroga nie było mądrym posunięciem. Nikt jednak nie mówił, że Shei kiedykolwiek kierowała się zdrowym rozsądkiem. Wręcz przeciwnie.
W końcu jednak zdecydowała się zmniejszyć dzielącą ich różnicę. Wspięła się na budynek ze szczerym zamiarem odejścia. Chociaż lubiła walkę, nie zamierzała się o nic prosić. Chyba zwyczajnie tak jak jej rozmówca miała wszystko za bardzo w dupie, żeby nagle zacząć się starać bez większego powodu. Wyglądała na niezainteresowaną i spokojną. I taka właśnie w tym momencie była. Jednak najważniejszą cechą Shei była jej wybuchowość. Potrafiła nagle nakręcić się na sto procent bez większego powodu. Wystarczyło ją jedynie odpowiednio sprowokować, o czym demon zwyczajnie nie wiedział. Skąd zresztą miał wiedzieć. Widzieli się pierwszy raz, ale czy także ostatni?
- Aktu łaski? - Powtórzyła unosząc brwi ku górze, jak gdyby chciała się upewnić, czy aby przypadkiem się nie przesłyszała. Jej szare tęczówki nie opuszczały jego sylwetki nawet na moment, kiedy wstawał i wzdychał, jak gdyby bardzo się zmęczył. Co za typ - pomyślała mimowolnie. Zdziwiła się jednak dopiero tak naprawdę, kiedy zeskoczył z budynku. Był to jedynie nikły cień, który przebiegł po jej twarzy; którego nie zdążyła zamaskować.
Zaśmiała się bez krztyny wesołości. Wolnym krokiem podeszła do krawędzi dachu, na którym wciąż stała. Spojrzała w dół na demona również nie kryjąc rozbawienia jego zachowaniem. Dziwna sytuacja. Wzięła głębszy wdech świeżego, ostrego powietrza. Jej płuca zabolały w ramach protestu. Wtedy też zakręciło jej się w głowie, a wypojone dzisiejszej nocy procenty dały o sobie znać. Był to zaledwie ułamek sekundy, ale wystarczył. Shei niebezpiecznie się zachwiała i nim ktokolwiek mógł się obejrzeć jej lewa stopa ześlizgnęła się ze śliskiej deski. Dziewczyna runęła w dół lecąc prosto na Ichitaro.
- Kurwa - mógł jeszcze usłyszeć. Gdzieś w locie zdążyła jeszcze unieść pięści, ale czy była w ogóle w stanie stać na nogach?
- Nichirin:
- Shiroi Kiba, 白い牙 - Długie białe ostrze z rękojeścią w tym samym kolorze, do której została przyczepiona biała wstążka. klik
Planowała się odwrócić i odejść, albo też zeskoczyć i walczyć. Planowała wiele, ale nic takiego się nie wydarzyło. Chociaż trzymała się w miarę sprawnie, jak na młodą dziewczynę po co najmniej jednej pełnej butelce sake. Jej ruchy, kiedy wspinała się wcześniej na budynek, były płynne i wyuczone. W końcu nie raz robiła bardziej ekstremalne rzeczy w stanie nietrzeźwości. Tak wystarczył jeden głęboki oddech świeżego powietrza, żeby przywrócić zawroty głowy. Wystarczyła jedna sekunda, żeby Zabójczyni runęła w dół lecąc prosto na swojego przeciwnika.
Nie mogła za wiele zrobić. Odległość od ziemi nie była zbyt wielka, więc pewnie upadek skończyłby się zaledwie zadrapaniem. Miała jednak na swojej drodze sporą przeszkodę w postaci nieznajomego, potencjalnie niebezpiecznego demona. Skrzyżowała ręce przed twarzą, żeby zniwelować upadek i potencjalny atak ze strony przeciwnika, jednak nic takiego się nie stało. Demon bez problemu ją pochwycił i zwyczajnie odstawił obok, totalnie wytrącając ją z równowagi. Zaskoczenie, które wymalowało się na jej twarzy było pewne warte miliony ryo.
To był ten potężny atak?
Shei bezpardonowo spojrzała na niego jak na idiotę i najzwyczajniej w świecie przewróciła oczami, bo nie potrafiła się powstrzymać. Nieznajomy demon zaczynał ją bawić. Było to dziwne uczucie, którego nie doświadczała często. Wydawała się martwa w środku ale czy rzeczywiście tak było? Czy może była to kolejna maska założona, żeby specjalnie ukryć swoje prawdziwe ja.
Odstawiona zachwiała się lekko, totalnie wybita z tropu. Szybko jednak odzyskała rezon łapiąc równowagę i przyjmując postawę do walki. Uniosła pięści ku górze. I wtedy ponownie ją zamurowało. Demon właśnie przy niej uklęknął. Teraz była już pewna, że nie wiedział z kim miał do czynienia - lub był totalnym idiotą. A to ona podobno była tutaj nieostrożna. Wystarczyłby ruch kataną, jedno cięcie w stronę jego szyi. Był aż tak silny, że specjalnie ją lekceważył czy zwyczajnie nie spodziewał się spotkania z Zabójcą na swoim terytorium? Nie zamierzała go pytać.
- Nie dam Ci forów - odparła odruchowo, kiedy zachęcił ją do uderzenia. Jej szare tęczówki skierowały się na jego białą czuprynę i ześlizgnęły na czarno niebieskie oczy. Kiedy zblokowała z nim spojrzenie nie odwróciła wzroku. Chciała zamachnąć się i uderzyć go z całej siły, ale nic takiego się nie stało. Nawet nie zarejestrowała momentu, w którym jej skostniałe z zimna, pełne blizn po ugryzieniach, dłonie powędrowały w stronę jego maski, z zamiarem jej ściągnięcia. Jeśli jej nie powstrzymał Shei odsłoniła jego twarz, chyba sama nie wiedząc po co. Była spięta i cały czas gotowa do uniku, gdyby spróbował ją zaatakować. Chyba zwyczajnie nie chciała, żeby jej cokolwiek ułatwiał.
- Zabijesz mnie dzisiejszej nocy? - Zapytała cicho, a jej chłodne, szare spojrzenie nie wyrażało absolutnie nic.
- Nichirin:
- Shiroi Kiba, 白い牙 - Długie białe ostrze z rękojeścią w tym samym kolorze, do której została przyczepiona biała wstążka. klik
Nie możesz odpowiadać w tematach