Gorące źródła
Gdy oboje byli już w środku, podeszli do starszej pani, która po zobaczeniu ich skinęła do nich głową i ciepło przywitała. Po uzgodnieniu ceny za dwie osoby ruszyli w stronę przebieralni. Gdy weszli do środka, było widać, że w środku była tylko jedna osoba poza nimi. W rogu pokoju widniała katana oraz kimono. - Chyba ten ktoś na nas czeka w środku. Jednak przegrałaś zakład. - zaśmiał się, rzucając swój komentarz w stronę białowłosej. Następnie podszedł do jednej ze ścian i zaczął zdejmowanie swoich rzeczy. Oręż położył jak pierwszy, a zaraz za nim swój plecak z resztą łańcucha. Zerknął tylko, w które miejsce zajęła jego towarzyszka i kontynuował rozbieranie. Odwiązał swoje kimono i zrzucił je z siebie na swój plecak. Następnie zdjął spodnie oraz buty. Jakby ktoś teraz na niego spojrzał, to mógłby się przekonać, jaki naprawdę jest duży. Każda jego część ciała przyćmiewała większość mężczyzn. Każda. Był zadowolony z jego ciała, dlatego taka golizna nie przeszkadzała mu w żadnym stopniu. A nawet im więcej oczu skierowanych na niego, tym lepiej.
Gdy skończył, odwrócił się w stronę Sayaki i rzekł. - Wejdę już do środka, bo zaraz tutaj padnę ze zmęczenia. - po czym ruszył dalej. Gdy tylko wszedł do środka, to zauważył osobę, o której mówiła Sayaka. Wyglądała bardzo znajomo, lecz z tej odległości nie był w stanie rozpoznać twarzy. Wiedział za to, że jest to kobieta. Wzruszył ramionami i przeszedł do obmycia swojego ciała. Poczuł ulgę, oblewając się wodą. Czuł, jak cały brud z dzisiejszego dnia znika, jak za dotknięciem magicznej różdżki. Nie mógł się doczekać, aż wejdzie do gorącej wody.
Gdy był zadowolony ze swojej czystości, to podszedł do sadzawki z gorącą wodą. Gdy był tak blisko, to jeszcze raz spojrzał na nieznaną mu osobę. Tym razem doskonale widział, kim ona była. Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. - Nie wierzę. - powiedział do siebie cicho. Japonia była naprawdę mała, skoro spotkał w tym miejscu tę niesforną panienkę ze stodoły.
- Jakoś mnie to nie dziwi.. biorąc pod uwagę spotkanie z Tobą i nasz sparing.. ale nie żałuję.. - powiedziała z uśmiechem wyjmując miecz zza pasa, który odłożyła na półce. Najpierw zdjęła haori, potem rozwiązała pas od Yukaty pozwalając aby poły materiału się rozsunęły. Potem przyszłą kolej na spodnie i na samym końcu ostatnie fragmenty materiału. Najpierw rozwiązała supeł od bandaża i powoli zaczęła go zwijać, pasmo po paśmie coraz bardziej się negliżując.
"Wejdę już do środka, bo zaraz tutaj padnę ze zmęczenia."
Zerknęła na niego gdy się odezwał, sama będąc już tylko w majtkach. - Jasne.. zaraz dołączę.. - rzuciła z lekkim uśmiechem. Wystarczył krótki rzut okiem żeby mogła mu się przyjrzeć, zwłaszcza z tym przeklętym zmysłem wzroku. Nie mogła powiedzieć ze nie był dobrze zbudowany, ale który zabójca nie był?! Choć ciężko było się wypowiedzieć nie widząc wszystkich w negliżu. Zatrzymała się nagle i klepnęła w polik. "Zejdź na ziemię Saya.. ale.. ciekawe czy wszyscy zabójcy kamienia są tacy wielcy.." przemknęło jej przez myśl gdy zdjęła ostatni fragment materiału z siebie i upięła wysoko swoje białe włosy inną spinką żeby włosy jej nie przeszkadzały.
Po czym ruszyła z małym koszyczkiem z szatni do miejsca kąpielowego. Rozejrzała się w spokoju i dostrzegając z oddali Yonę pomachała jej dłonią. Po czym podeszłą do ściany gdzie usiadła z jękiem na małym bambusowym taboreciku i zlała całe ciało zimną wodą z wiaderka. Wzdrygnęła się na nieprzyjemne uczucie zimna. Na spokojnie namydliła całe swoje ciało, gimnastykując się by dosięgnąć każdego skrawka skóry. Spłukała się ponownie i podnosząc się z trudem ruszyła w stronę wody.
- Zanim powiesz cokolwiek.. to poniekąd jego wina że się spóźniłam.. poniekąd.. bo druga połowa winy jest moja.. trochę za dobrze się razem bawiliśmy przed Onsenem.. - przyznała przez chwilę wpatrując się w parującą wodę. Przełknęła głośniej ślinę i powoli weszła do środka ostrożnie się zanurzając w wodzie. Poziom cieczy kończył się pod biustem nieco. Odetchnęła z ulgą ze nie było tak głęboko. Po czym opadła się plecami i zniżyła nieco, zanurzając nieco bardziej. Na tyle że tatuaż płomyczka widniejący nad piersiami był teraz bardzo dobrze widoczny. - A tobie jak minęła podróż do Edo..? - spytała poprawiając opatrunek na czole dłonią.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
Po iluś dniach dotarła do Edo, gdzie właściwie nie do końca wiedziała, co ma robić. Znała ostateczną lokalizację, ale wcześniej miała cały dzień przed sobą.
Postanowiła wykorzystać dany jej czasy, aby zwiedzić miasto, a raczej zapoznać się z tym, jak wygląda oraz gdzie znajduje się tajemniczy onsen. Skończyło się na tym, że odwiedziła kilka knajp, próbując różnorodnego jedzenia oraz specjałów tego regionu. Później zahaczyła o miejsca z noclegiem, które znajdowały się najbliżej źródeł. Popatrzyła na ceny oraz warunki pokoi, aż znalazła taki w sam raz. Nie za drogi, nie za tani, z odpowiednim wyposażeniem oraz komfortem. Uprzedziła właściciela, że jeszcze tutaj przyjdzie, po czym ruszyła w stronę celu, gdzie prawdopodobnie miała zaczekać.
Starsza pani należała do grona miłych osób. Gdyby czegoś potrzebowała, to zawsze mogła przyjść i oto poprosić. Z aprobatą skinęła jej dłonią, wyciągając z sakiewki należne pieniądze. Kolejny przystanek - szatnia. To tam zdjęła odzienie, składające się ze szmaragdowego haori, hakamy oraz górnej części podobnej do kimona, tyletyle że wykonanej z innego materiału. Złożyła je w kostkę, wsadzając do słomianego kosza. Z pochwą nie do końca wiedziała, co ma zrobić, ale finalnie odłożyła ją obok. Nie chciała nikomu sprawiać problemu, wnosząc broń do części relaksacyjnej.
Początkowo umyła ciało, najpierw polewając je zimną wodą, a później szorując, aby pozbyć się niechcianego brudu oraz potu.
Spojrzała w kierunku wody. Para delikatnie się nad nią unosiła, zachęcając do bezpośredniego zanurzenia. Była sama, a przynajmniej z początku. Zwycięstwo. Uniosła w triumfalnym geście ręce do góry i zrobiła w pełnym negliżu piruet. Do cieczy podeszła spokojnie, pomimo ekscytacji, która jej towarzyszyła. Upatrzyła sobie najdalszy kąt, w którym przycupnęła i tak czekała. Biust miała zanurzony pod wodą, podobnie jak resztę wyćwiczonego ciała. Na plecach wyeksponowany tatuaż w kształcie smoka trzymał się nad taflą wody, jedynie ogon oraz część nóg pozostała pod powierzchnią.
Minęły raptem trzy minuty, gdy wyłonił się pierwszy osobnik. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o krwistoczerwonych włosach. Na piersi miał wytatuowane bliźniacze smoki, z kolei jego oczy tylko na chwilę skupiły się na niej. Już z daleka czuła jak jej ciało zaczęło powoli drżeć na wspomnienie pewnej nocy. To on?! Zanurzyła się nieco bardziej, tak, że końce włosów zrobiły się mokre. Nie, nie, ze wszystkich ludzi na świecie. Kurwa, dlaczego?
Oczywiście, gdy tylko zobaczyła białe włosy z tyłu, to już w ogóle miała mętlik w głowie. Nie dość, że oboje poobijani, to jeszcze ze wszystkich towarzyszy, akurat upatrzyła jego.Gdy rywalka jej pomachała, ta odwzajemniła czyn, udając, że nic się nie stało. Jest świetnie, prawda?
- Spóźniona! - zawołała do niej i właściwie słowem się nie odezwała, czekając, aż jegomość podejdzie - Też się cieszę, że Ciebie widzę, Kiryu-kun - rzuciła słodkim głosem, pokazując, aby zajął miejsce koło niej. Im raźniej, tym weselej, prawda? - Yhym - wydała z siebie pomruk, jakby wszystko ułożyło się w jej głowie - Uprawialiście sado-maso, czy o innej rozrywce mówisz? - z wymalowanym niecnym uśmieszkiem, patrzyła to na niego, a to nią - Zdradźcie mi te pikantne szczegóły, z chęcią posłucham historie tych obrażeń - dłonią wskazała na nich, nieco się unosząc. Skoro narzuciła temat, to poniekąd nadawała tempo konwersacji - Przyjazne. Zdążyłam je zwiedzić, poznać nieco bliżej kuchnię oraz znaleźć dobry nocleg o właściwej cenie. Pełen komfort i swoboda - odpowiedziała łagodnie, nie wdając się w szczegóły. To, co oni robili, z pewnością było o wiele ciekawsze.
Zanim białowłosa zdążyła do nich dołączyć, postanowił zacząć krótką konwersację. - Nie spodziewałem się, że znasz się z Sayaką... jaki ten świat mały. - oparł się o kamień za jego plecami. Znając Yonę i Sayakę, był teraz pewny, że nie odpocznie w tym onsenie w spokoju. Obie miały równie płomienny temperament i skłonność do niecnych zaczepek. Jednak na razie, mógł sobie tylko wyobrażać, co go tutaj czeka.
Po chwili białowłosa dołączyła do nich, od razu rzucając wymówką na przegranie swojego zakładu. Gdy ta stała przed wodą, to w końcu miał okazję obejrzeć ją w całej okazałości. Była bardzo dobrze zbudowana, co mógł odczuć nieco wcześniej w dojo. Był to widok, który postanowił na baaardzo długi czas zapamiętać. Ciekaw był tylko, czy to ostatnia taka okazja.
Na wspomnienie przez Yonę o sado-maso, aż się obrócił powoli w jej stronę. Dokładnie tego się spodziewał... Ona nigdy nie przepuści okazji, żeby komuś dociąć. - Sprawdzaliśmy swoją siłę i wytrzymałość... Nic więcej, nic mniej. - puścił oczko w stronę Sayaki i uśmiechnął się lekko. Nie sądził, iż dopowie coś więcej do jego wypowiedzi. Co prawda nie znał ich relacji i nie wiedział, czy wszystko sobie mówią otwarcie. Jednak nawet jakby wszystko zostało wyłożone na stół, to by nie miał nic przeciwko.
Ucieszył się, słysząc pochwały na temat jego rodzinnego miasta. Edo miało w sobie ten urok. Ludzie byli tutaj naprawdę mili i pomocni, a przynajmniej w większości. Sam zwiedził prawie wszystkie większe miasta w Japonii i śmiało może powiedzieć, że nigdzie nie jest dobrze tak, jak w Edo. Po głowie chodziło mu jedno pytanie, które w zaistniałej sytuacji, musiał zadać do nich obu. - A tak w ogóle, to jak długo się znacie. Yona nie wspominała o tobie ostatnio, jak się z nią... widziałem. - to ostatnie podał po bardzo krótkiej przerwie. Z głowy jeszcze nie uciekły mu myśli o ich przeszłości. Mimo to bardzo interesowały go okoliczności, w jakich to one się spotkały.
- Skoro mój towarzysz już odpowiedział tak.. trafnie na twoje pytanie to po prostu się pod tą odpowiedź podepnę. - powiedziała z lekkim uśmieszkiem na ustach. Słyszą jednak pytanie o szczegóły, splotła ręce pod piersiami i odwróciła twarz w bok. - Ja też chciałam żebyś mi podała dane tamtego zabójcy, to odmówiłaś.. to też się nie poczuwam do odpowiedzialności by ci opowiadać o tym co robiłam z Kiryu wcześniej.. - nie kryła rozbawienia w głosie i nawet wystawiła język rudzielcowi, puszczając jej przy okazji oczko. - Wiesz jak to jest Yona.. nie ma w życiu nic za darmo.. - na ustach zagościł bezczelny uśmieszek.
- My z Yoną się znamy z dobre.. - zawiesiła się na chwilę ewidentnie coś licząc. - .. to będzie jakieś trzy i pół roku? Dobrze liczę? - spojrzała kontrolnie na drugą zabójczynię uśmiechając się już do niej z zadowoleniem. - Byłby to zabawny zbieg okoliczności gdybyśmy wszyscy nie należeli do korpusu.. nie sądzicie? - zapytała lekko rozbawiona tą całą sytuacją. Sama nie miała jeszcze nic ogarnięte i słysząc jak Yona sobie wszystko już pozałatwiała, jedynie się uśmiechnęła z rozbawieniem.
- Widzę że jak zawsze przygotowana na wszystko jesteś.. - pochwaliła swoją rywalkę.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
W każdym razie nie zmierzała mu serwować niczego więcej ni mniej. Niech siedzi w przeczuciu, iż niczego nie zapomniała. Każdy fragment został zapisany w jej głowie, nie pozwalając o sobie zapomnieć. W końcu, jak miała? Wtedy byli tylko sami, za kurtyną, która ochraniała ich przed resztą świata. Westchnęła, to nie był czas, ani miejsce, żeby wracać do wspomnień.
- Obstawiam sparing albo wspólną walkę z potworami. Przynajmniej to by tłumaczyło obicia oraz siniaki, chociaż nie, przystaję na pierwszym pomyśle. Ten drugi zwykle kończy się gorzej. Twarde z nich sztuki - uśmiechnęła się delikatnie, nie wiedząc, czy trafiła. Znając Kiryu, cóż, różne rzeczy mogły się wydarzyć, no ale to on stał za jej domniemanym spóźnieniem. Innymi słowy, musiał przyjąć część odpowiedzialności - A ty znowu o tym? - wyrwała ją z zamyślenia i jeszcze wraca do tematów, tak nieistotnych - Myślałam, że mamy to za sobą. W końcu ty mi nie powiedziałaś o chłoptasiu, który Cię tak zafascynował. W takim razie jest jeden do jednego, a teraz robisz z tego nierówność - przewróciła jedynie oczami, dając sobie spokój z tą wyliczanką, przynajmniej na razie.
- Ale dobrze miej te swoje sekrety - machnęła dłonią, no nic wyciągnie to innym razem. Zdecydowanie, nie przy nim.
Na zadane pytanie, dała skończyć Sayace, patrząc, czy na pewno dobrze policzy. Znały się od czerwca 1647 roku, innymi słowy doszło do nieścisłości. Nie dużo, ale wciąż podała odrobinę za mało. Uśmiechnęła się figlarnie, patrząc na nią jak na nieporadnego malucha - Trzy lata i osiem miesięcy, jeśli chcesz być dokładna - zacmokała w jej kierunku, nie potrafiąc sobie odpuścić. W końcu nie będzie teraz zgrywać miłej. Już im obu udowodniła, że wieczne docinki należały do jej kompetencji.
- Pojawiłby się w końcu ktoś normalny - parsknęła krótko, po chwili dokańczając, to co zaczęła - Ale wtedy nie byłoby tak zabawnie. Chociaż straszenie niezwiązanych z frakcją gości, och tego byłoby mi trzeba - westchnęła z rozmarzeniem w głosie. Tak, tacy byli najlepsi ze względu na niewinność, jaką roztaczali.
- Oczywiście. Miałam tyle wolnego czasu, że postanowiłam się nieco rozeznać w terenie, a właśnie. Sayaka finalnie wygrałam zakład, dlatego z racji, iż to ja jestem zwyciężczynią tego wyścigu, opowiedz o swojej nie-randce z Kiryu. Mówiłaś, że nic nie ma za darmo, ale to właśnie będzie moja wygrana. Jeśli nie chcesz... - przeniosła spojrzenie bursztynowych oczu na zabójcę - To ty, jako współwinny jej spóźnienia możesz mi opowiedzieć ze szczegółami. W końcu taką mamy zasadę. Wygrana to nie wszystko, nagroda... Podobnie dobrze smakuje - oblizała wargi, obdarzając ich swoim podłym uśmieszkiem.
Gdy Sayaka wspomniała o tym, jak Yona nie chciała jej powiedzieć o "tym" zabójcy, to jego oczy otworzyły się widocznie szerzej. Czy chodziło jej o niego? Czyżby rudowłosa wspominała coś o nim, nie zdradzając szczegółów jego tożsamości? Nie miał potwierdzenia. Równie dobrze mogła spotkać innego zabójcę demonów, który byłby wart przytoczenia podczas aktualnego tematu rozmowy. Z drugiej strony, mogą mówić o czymś zupełnie innym, niezwiązanym z tym, co się działo między nim a tymi dwoma dziewczynami. Postanowił przemilczeć temat, licząc, że Sayaka nie zauważy jego reakcji na jej słowa.
- W takim razie pewnie poznałyście się podczas treningu na zabójcę lub nawet na samej selekcji. I na dodatek używacie tego samego oddechu. Bardzo zgrana z was para. - nie wspomniał o podobnym temperamencie i stylu zaczepek, jakie prowadzą. Co prawda Sayaka była bardziej opanowana w tej dziedzinie. Yona natomiast była nieco bardziej... otwarta na tego typu zabawy.
- Użytkownicy oddechu się przyciągają. Im dłużej nim jesteś, to w coraz to dziwniejszych okolicznościach poznajesz nowych. - wypowiedział drugie zdanie, wpatrując się w białowłosą. Dotychczas to ich spotkanie było najdziwniejsze i najbardziej losowe ze wszystkich. Gdyby nie kopnął tego małego kamyczka, to pewnie nie byłby tu teraz w gorących źródłach z nowo poznaną łowczynią i ze swoją starą znajomością.
- Nie tak prędko. Ja nie byłem częścią zakładu, dlatego niech Sayaka ci opowie. - mówiąc to, wyciągnął się jak duży kot, rękoma do przodu ze splecionymi palcami, a następnie przerzucił je za głowę i oparł się o nie z tyłu głowy. Dosłownie umywał rączki od tej rozmowy. On swoje powiedział, a to czy Sayaka pominie pewne detale, to już nie leżało w jego interesie. Zresztą bardzo lubił, gdy ktoś mówi o jego dokonaniach.
"Myślałam, że mamy to za sobą. W końcu ty mi nie powiedziałaś o chłoptasiu, który Cię tak zafascynował."
- Co ja poradzę że fascynują mnie tylko silniejsi ode mnie? Poza tym, jak go pokonam w sparingu to osobiście zdradzę ci jego imię.. masz na to moje słowo.. - puściła jej figlarne oczko. Zaskoczenie na twarzy Kiryu nie umknęło białowłosej, ale nie planowała teraz tego poruszać. Nigdy nie była fanką zdradzania wszystkich swoich planów na raz. "Drobiazgowa i czepliwa jak zawsze.. ach ta płomienna Yona.." zachichotała pod nosem słysząc jak dziewczyna poprawia ją z tym jak długo się znają.
- Miałyśmy wspólną sensei.. rywalizacja była nieunikniona w naszym przypadku.. okazało się że żadna z nas nie cierpi przegrywać.. - dodała po słowach Kiryu i mokrymi palcami zgarnęła biały kosmyk z czoła, odgarniając go za ucho. Poruszyła się w wodzie, zmieniając pozycję, zakładając nogę na nogę.
"Użytkownicy oddechu się przyciągają. Im dłużej nim jesteś, to w coraz to dziwniejszych okolicznościach poznajesz nowych."
- Hah.. prawda.. ale w życiu nie sądziłam że będę przyciągać kamienie z taką.. siłą.. ale to chyba dobrze.. biorąc pod uwagę ze zbyt wysoka temperatura nie jest w stanie ich skruszyć tak łatwo.. zawsze to jakieś wyzwanie.. - odpowiedziała na jego słowa puszczając mu oczko w odpowiedzi. Czy mówiła o prawdziwym kamieniu, czy o użytkowniku tego ciekawego oddechu, to już trzeba było się tylko domyślić.
Gdy Yona jednak się odezwała odnośnie swojej nagrody aż się wzdrygnęła lekko i napuszyła nieco. Lewy kącik delikatnie drgał w skrajnej irytacji, brew sama się uniosła w górę. "I co kurwa jeszcze?!" mruknęła w myślach wpatrując się w złowieszczy uśmieszek poprzedzany oblizaniem wargi. Czy ona ją prowokowała?! No jeszcze jak! Przeniosła spojrzenie na Kiryu, który tym bardziej się próbował wykręcić. W chwilach takich jak tak żałowała że była tak obsesyjnie honorowa. Yona wykorzystywała tą cechę Karasawy na potęgę, to i fakt że białowłosa nie odmawiała żadnego wyzwania, nawet jeśli szansa na zwycięstwo była nikła.
Zerknęła na chłopaka przygryzając dolną wargę powoli, zastanawiając się nad jedną rzeczą. Po chwili złote ślepia przesunęły się na Yonę i na niej się zatrzymały, skoro to ona zadała pytanie. - Co tu dużo mówić.. Kiryu upolował mnie w lesie.. na obrzeżach Edo.. - zaczęła ze spokojem w głosie. Nie było to kłamstwo, dosłownie cisnął amunicją w zabłąkaną zwierzynę, uszkadzając do stopnia a którym nie była w stanie się bronić przed jego urokiem. To jak wyglądał ich początek na prawdę, postanowiła zachować dla siebie.
Zamknęła na chwilę oczy jakby zastanawiając się nad dalszą częścią wypowiedzi. - .. hmmmm.. trochę pogadaliśmy.. w drodze do miasta.. - kontynuowała z odchyloną głową głową w tył, po czym otworzyła powieki wpatrując się nadal w sufit. - A potem.. - zawiesiła głos przypominając sobie sytuacje z dojo.
Wróciła wzrokiem bardzo powili w dół wpatrując się w rudą. - W drodze do Onsenu mijaliśmy dojo i nie mogłam się wręcz oprzeć pokusie żeby go przetestować na macie.. - w głosie pobrzmiewało zadowolenie. - Muszę przyznać że mnie zaskoczył.. nie spodziewałam się że będzie takim.. 'twardym przeciwnikiem'.. - uśmiechnęła się tajemniczo, kładąc nieco inny nacisk na ostatnie dwa słowa. - Po wszystkim przyszliśmy tutaj.. koniec.. - dokończyła uśmiechając się łagodnie do obojga. Złote ślepia przeniosły się po chwili na mężczyznę i na nim skupiła całą swoją uwagę.
- Skoro my zaspokoiłyśmy twoją ciekawość, to może czas się zrekompensować tym samym? Skąd znasz się z Yoną? Bo też nigdy nie wspomniała słowem o twoim istnieniu.. co jest dość dziwne.. że pominęła kogoś tak.. ciekawego.. - uśmiechnęła się zadziornie w jego stronę.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
Jeśli chodziło o Sayakę, to nie spodziewała się po niej niczego mniej, niczego więcej. Zawsze potrafiła dogryzać i to właśnie robiła w tej chwili, wypominając jej własne słabości. Zupełnie, jakby ta nie posiadała żadnych. Myślała, iż nie zauważyła? Tego momentu zawahania, kiedy weszła do wody? Chwilowe spięcie, chociaż... Mogła sobie coś ubzdurać, dlatego najpierw chciała przetestować kobietę. Najwyżej się pomyli i rozejdzie się po kościach, ale jeśli nie...
- Nie prowokuj mnie Saya, to nigdy dobrze się nie kończy - uśmiechnęła się bezczelnie, wiedząc, co zrobi jako kolejne, jeśli białowłosa rzuci w jej kierunku rękawicę. Tylko, czy to na pewno skończy się dobrze? Najwyżej wzajemnie się pozabijają, nic wielkiego.
- Skoro tak mówisz - westchnęła, odchylając głowę do tyłu. Przyszła tutaj, aby się zrelaksować. Niezależnie od towarzystwa nie dałaby się sprowokować. Zamknęła na moment powieki, rozluźniając spięte mięśnie. Onsen to jednak było coś. Nawet towarzystwo, w jakie wpadła, nie mogło tego zmienić. Bliskość Kiryu również.
- I w dodatku, jakimś cudem dalej trzymamy się razem - rzuciła z leniwym uśmieszkiem - Aż dziwię się, że dalej przy Tobie wytrzymuje - zaśmiała się ironicznie, w końcu białowłosa, tak jak Yona znały prawdę. Nic nie potrafiło zmienić tego, że były swoimi najbliższymi przyjaciółkami.
- Dziwniejszych? Możesz mieć rację - wyszczerzyła się w uśmiechu, starając się, wymazać spotkanie sprzed sześciu miesięcy. To nie była odpowiednia pora, żeby do tego wracała. Oj nie, w tym wypadku musiała zachować rezerwę oraz trzeźwość umysłu.
Otworzyła oczy, najpierw spoglądając na chłopaka obok - Tchórz - wydusiła z siebie, wiedząc, iż z niego nic nie wyciągnie. Skoro wolał się trzymać na uboczu, może to i lepiej. Pozbawi go od początku kart przetargowych, aby pozostał na łasce obu kobiet. Taki układ, chyba był znacznie przyjemniejszy.
- Upolował? Nie wiedziałam, że zostałaś zwierzyną łowną - parsknęła śmiechem, przypominając sobie pierwsze słowa krwistoczerwonego. Między nimi nie doszło do tego, ale nie wykluczone, iż w jakiś sposób rezonowali między sobą. Nawet jeśli nie za pomocą czynów, to za pomocą słów lub w inny sposób.
Wyprostowała sylwetkę, nieznacznie unosząc się nad wodą. Biust był tylko lekko zanurzony, zaś oba łokcie opierały się o przygotowane z tyłu kamienie. Siedziała na średniej wielkości kamieniu, dzięki czemu nie musiała się martwić, że coś lub ktoś usunie go spod niej. Nogami mocno przylegała do niego, jakoby w obawie, iż nie każdy pokazał, na co go stać.
- Ktoś Ci dorównał? Nic dziwnego, że jesteś w tak opłakanym stanie - puściła białowłosej oczko, śmiejąc się z niedawnych słów. Mówiła jej, iż kiedyś znajdzie kogoś silniejszego, jakieś wyzwanie, gdzie nie będzie tylko górować. W końcu się doigrała.
Ostatnie pytanie sprawiło, że odruchowo zmieniła wyraz twarzy. Na jej buzi pojawił się figlarny uśmieszek, któremu towarzyszyło czujne spojrzenie bursztynowych oczu. Przeniesione teraz w kierunku trzeciego towarzysza. No no, pytanie do niego, czyli nie musiała ingerować. Zwyczajnie obserwowała, co takiego z siebie wyduka. Sama miała zamiar potwierdzić temu albo zaprzeczyć, ale nie wychylała się z historyjką. To nie ją wywołano na podium, więc umyła rączki, podobnie jak smok wcześniej.
Gdy dowiedział się, że nie jest jedynym na oku Sayaki, to zapaliła się w nim iskierka zazdrości. Tylko dlaczego? Co go to obchodziło, że chce przetestować innego faceta w boju. Nie czuł się tak nigdy i bardzo to uczucie mu się nie podobało. Postanowił jednak przemilczeć temat, aby nie zdradzić tego nikomu. Brakowało, tylko żeby obie droczyły się z nim i drążyły ten temat jeszcze bardziej.
Na oczko Sayaki, odpowiedział tym samym. Natomiast komentarz Yony wprawił młodzieńca w lekkie zakłopotanie. Każde z ich spotkań z nim zaczęło się niezwykle dziwnie. Z jednej strony kopnął kamień i z lasu wyłoniła się wkurwiona białowłosa, a z drugiej został zamknięty z rudowłosą w stodole na całą noc. Nie wiedział, czy ma szczęście do spotkań z zabójczyniami, czy pecha. Czas pokaże, jaką ich wspólna przeszłość odegra tutaj role.
Na komentarz Yony, zareagował leciutkim popchnięciem w jej lewy bark, odrobinę ją przesuwając. Następnie odchylił się, jak zamierzał i wysłuchiwał, jak to Sayaka opisuje przebieg ich spotkania. Wyraźnie była zadowolona, wspominając ich wyczyny. Zrobiło mu się odrobine ciepło w środeczku, słysząc jej pochwały. Na wspomnienie o "twardym przeciwniku", krótko parsknął, przypominając sobie ich jakże interesujący sparing. Bardziej to przypominało zaloty niż walkę, ale nie miał zamiaru oceniać. Takie spotkanie było warte powtórzenia.
Pytanie białowłosej sprowadziło go na ziemię. Cholera. Nie mógł przecież przy Yonie, opowiedzieć wszystkiego co robili w stodole. Samo zamknięcie w niej było niezwykle kontrowersyjne. Postanowił powiedzieć prawdę, ale w inny sposób. - Spotkaliśmy się na weselu w pewnej wiosce. Nie pamiętam dokładnie, bo było to jakieś pół roku temu, ale pamiętam, że usłyszałem jak pięknie gra na shamisenie. - poniekąd była to prawda, bo faktycznie zagrała dla niego na tym instrumencie. Nie zwlekając, kontynuował. - Pogadaliśmy trochę czasu i troszkę... potańczyliśmy. Nic więcej. - co prawda nikt nie nazwałby tego tańcem, lecz to porównanie jako jedyne mu tutaj odpowiadało. - Ale kto by pomyślał, że spotkam ją po raz kolejny właśnie tutaj. - obrócił się w stronę Yony i się uśmiechnął. Był pewny, że doskonale wiedziała, iż nie powiedział całej prawdy. Nie sądził, że dopowie resztę historii za niego. Ewidentnie był to ich mały sekrecik.
Rozchyliła lekko usta na słowa Yony, przez chwilę nie wiedząc co ta ma na myśli. Przecież siedzieli obok siebie, co prawda oboje zakrycie mętną, gorącą wodą. - Haa? - mruknęła lekko zdziwiona. Zbliżyła opuszkę palca wskazującego do policzka i lekko się po nim podrapała. - A co ja mogę na to niby poradzić? Ewidentnie mu się podobasz jak cię podrywa.. - skomentowała trochę zmieszanym tonem głosu. Nie do końca wiedząc jak ma to odebrać. Słowa zabójcy też nic nie sugerowały. "Stara dobra Yona.. huh.." powtórzyła po nim w myślach. Nie umiała czytać w myślach, po ich twarzach też nic nie wyczytała specjalnego. A znając Yonę to próbowała sprowokować któreś z nich, tylko które i po jaką cholerę? No cóż, ruda nie potrzebowała zbytniego powodu by stworzyć wokół siebie chaos. A Sayaka też nie chciała się zagłębiać w to co usłyszała, przez chwilę zerkając w jakiś martwy punkt poza ich zasięgiem.
"Nie prowokuj mnie Saya, to nigdy dobrze się nie kończy"
Dopiero słowa Yony wyrwały ją z tego lekkiego zamyślenia i uśmiechnęła się bezczelnie. - Ta to prawda.. ale ja cię nie prowokuję niczym szczególnym.. - stwierdziła nie odrywając wzroku od przyjaciółki.
- Podejrzewam że to ten twój wrodzony masochizm kochana.. życie beze mnie byłoby takie nudne.. zawsze wiem jak cię podkręcić żebyś na wyższych obrotach latała.. - uśmiechnęła się lekko rozbawiona wspominając jak skradła jej solidnego całusa. Pamiętała tamten mocny rumień na polikach. Ale nie widziała powodu żeby teraz o tym wspominać. Nie było potrzeby żeby biedny chłopak dowiadywał się jak bardzo zawzięte w rywalizacji obie kobiety były.
Brew jej drgnęła na wzmiankę o 'zwierzynie łownej' i aż w oczach pojawił się dziki błysk. - Cóż.. rozumiem twoje zaskoczenie, biorąc pod uwagę fakt że przy Tobie byłam ostatnio Łowcą.. moja ty kochana sarenko.. - puściła oczko rywalce. Sama się prosiła o to! Sayaka chciała przemilczeć, ale Yona sama się dopominała specjalnego traktowania.
"Ktoś Ci dorównał? Nic dziwnego, że jesteś w tak opłakanym stanie"
Kolejna szpilka wbita w sedno. Brew drgnęła w skrajnej irytacji. - Uważam że to była dość.. owocna współpraca.. - to mówiąc zerknęła na chłopaka kątem oka uśmiechając się kącikiem ust. Fakt że zakończyło się to remisem już ją irytowało. Nie lubiła takich niejasnych rozwiązań. Ale tym bardziej nie mogła się doczekać kolejnego starcia z nim.
- Oh.. miałeś przyjemność posłuchać jej gry? Szczęściarz.. może i mi kiedyś w końcu zagra coś ładnego.. - powiedziała uśmiechając się radośnie. Zabierając łokcie z kamienia i zanurzając się aż po szyję na na chwilę. Słuchała jednak dalej, złote oczy skupiły się na zabójcy. - Brzmi jak świetna zabawa.. - skomentowała opowieść Kiryu. - Chcesz coś dodać Yona? - spytała przenosząc skupione spojrzenie na przyjaciółkę. "W końcu lubisz mieć zawsze ostatnie zdanie.." dodała w myślach.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
Bardziej interesowała ją reakcja Sayaki, która była przeciwna do oczekiwań. Wpadła mu w oko? Ona? Niech nawet tak nie żartuje - Jemu? Pewnie ktoś inny zawrócił mu w głowie - przewróciła oczami, uśmiechając się zadziornie do obu. W końcu tamte wydarzenia były dawno, z pewnością zdążyła opuścić jego głowę. Ukradkiem zerknęła, aby zobaczyć jego reakcję i wzruszyła ramionami.
- Mówisz? - spojrzała psotnie na zabójczynię, posyłając jej flirciarski uśmiech - Ale musisz przyznać, że ty również potrzebujesz swojej Yony. Inaczej, kto by Ci towarzyszył w tych wszystkich niewinnych żarcikach? Nie uważasz, że nam razem dobrze? - specjalnie użyła podtekstu, aby wprowadzić kamieniarza w lekkie zamieszanie. Niech wie jak blisko były i sobie wyobraża, co też płomienna mogła mieć na myśli.
Już miała kontynuować, gdy chłopak pchnął ją w przeciwnym kierunku. Jej pozycja nieco uległa zmianie, ale tylko chwilowo. Wyciągniętą dłoń, której jeszcze nie zdążył zabrać, chwyciła pewnie, aby drugą kończyną pchnąć go za tył głowy w stronę wody. Tym samym miał wylądować po jej prawej stronie z głośnym pluskiem - A ten znowu sobie grabi.
- Nic dziwnego, skoro Cię wcześniej upolowałam. Smakujesz, jak na urocze zwierzątko przystało - oblizała ze smakiem usta, spoglądając na Sayakę. Niech nie myśli, że nie wiedziała, do czego zmierza. Skoro uderzyła w te tony, nie omieszkała dopowiedzieć, co poprzedziło jej wyniosłe działania.
Czyżby trafiła? Obserwując ją, najwidoczniej się nie pomyliła. Jeszcze nazwała ich moment owocną współpracą, no cóż, niech się cieszą. Nie zamierzała ingerować. W odpowiedzi uśmiechnęła się zarozumiale, jakby resztę puzzli sama ułożyła. Jednak żaden z komentarzy nie padł z jej ust.
- Może tylko tyle, że jest średnim tancerzem, który lubi alkohol. Tę mieszankę było czuć na kilometr - nawiązała do swojego zmysłu, który przyjaciółka dobrze znała. Sama jednak nie zamierzała dorzucać, żadnych pikantnych szczegółów. Skoro płomiennooki tego nie powiedział, to najwidoczniej chciał to zatrzymać tylko dla siebie. Ale po co? - Poza tym nic ciekawego. Sama przyszłam na wesele z rozkazów ojca. Miałam reprezentować Hiryū, gdyż on miał inne sprawy do załatwienia. Wiesz bliski przyjaciel Kazuyi i te sprawy. Najchętniej zostałabym w domu - odparła znużona, opowiadając zgodnie z prawdą. Początkowo żałowała, że przyszła, choć nie miała za dużego wyboru, ale on to zmienił, urozmaicając spędzony czas.
- Może mnie oświecisz? Kogo masz na myśli? - postanowił pociągnąć ją troszkę za język. Jeśli się wycofa i odpowie byle jak, to będzie to małe zwycięstwo dla niego. Co prawda nie odkupi to jego porażki sprzed kilku chwil, ale nie zamierzał gardzić żadnym punktem, zdobytym w tej walce na słowa.
Gdy ten postanowił ją lekko pchnąć, ta chwyciła go i zamierzała wepchnąć przed siebie do wody. Mógł to oczywiście zablokować, lecz nie chciał tego zostawić w taki sposób. Troszkę jej pomógł w rzuceniu samym sobą i podczas swojego lotu, mocno chwycił za jej rękę i pociągnął ze sobą. Przez to oboje wylądowali przed Sayaką pod wodą. Gdy tylko ją puścił, wstał z wody, zarzucając swe włoski do tyłu, lekko je otrzepując. - Tak się właśnie kończy zadzieranie ze mną. - po czym usiadł obok Sayaki, wyczekując, aż Yona wyłoni się z wody. W jego nowym miejscu nie było oparcia na plecy. Zadowolił się więc położeniem jego łokci na podłożu, znajdującym się za nim. Następnie zwrócił się do rudowłosej, która wychodziła spod wody. - Następnym razem zrób to szybciej, chyba, że to był twój limit prędkości. - uśmiechnął się zadziornie i odprężał się, będąc dumny ze swojej wygranej.
Ich gra słowna przekraczała tą, jaką doświadczył z Sayaką. Był nieco zmieszany i pewne myśli chodziły mu po głowie. - Czy wy na pewno nie jesteście czymś więcej niż przyjaciółkami? - uśmiechnął się raz jeszcze w ten sam sposób, wyczekując ich reakcji. Nie sądził, że są partnerkami w takim sensie. Jednak zdziwienie połączone z chęcią przekomarzania, nie pozwoliło mu nie zapytać.
Sayaka wcale się nie myliła. Podzielał jej zdanie na temat ich "współpracy", a dokładniej tego, co działo się pomiędzy wierszami. - Oj tak... niezwykle owocna współpraca. - obrócił twarz w jej stronę i odpowiedział jej flirciarskim uśmieszkiem i tak samo, jak ona, puścił jej oczko. Był pewny, że to nie koniec rzekomej współpracy.
Wiedział, że Yona nie będzie mogła się oprzeć dodania swoich pięciu groszy tak, aby pocisnąć chłopakowi. Nie zamierzał być jej dłużnym. - Akurat taniec bardzo dobrze pamiętam. - uśmiechnął się w jej stronę. - I pamiętam też, jaką przyjemność ci sprawił. Akurat to mi bardzo dobrze wychodzi. - ze zwykłego uśmiechu, ten przerodził się w bardziej zadziorny. Nie pozwoli targać swoimi umiejętnościami w tej dziedzinie. Był ich pewny i ona doskonale wiedziała o tym, jak dobrze się wtedy czuła.
- To nie to.. po prostu mu jeszcze nie do końca doszedł do siebie po ostatnim ciosie.. - stanęła w obronie biednego łowcy. Sayaka mogła poświadczyć że chłopak wcale nie był taki drętwy, zarzut kobiety mógł być odparty dzięki pomocy białowłosej. A Karasawa już zdołała się przekonać jak zaciekle na słowa potrafił chłopak walczyć. Uniosła zaraz potem brew na wzmiankę o tym kto mógłby wpaść w oko chłopakowi. Czy ją też to interesowało? Nie mogła zaprzeczyć że to trochę wzbudziło jej ciekawość. Ale czemu to już nie miała nawet czasu się w to zagłębiać bo od razu Yona ją zagadała.
- Oczywiście Yona, nigdy nie twierdziłam że żałuję znajomości z tobą, gdyby tak było nie przyjaźniłybyśmy się.. to chyba proste.. - potwierdziła z uśmiechem na ustach. Widząc najpierw chłopak ją pchną a potem ona postanowiła się zemścić to aż się spięła.
Gdy tylko spojrzenie zarejestrowało ruch w jej stronę z miejsca się wyprostowała podnosząc się gwałtownie w górę gdy oboje zabójców przed nią wylądowało zanurzając się całkowicie. Na twarzy zrobiła się blada, nie licząc rumieńców spowodowanych siedzeniem w gorącym źródle, które teraz zdawały się być nieco wyraźniejsze. Przełknęła głośniej ślinę ciesząc się że nie podchodziła bliżej nich na starcie.
Sekundy zdawały się dla niej wiecznością gdy stała przyklejona tyłem do brzegu źródła z krawędzią wody pod biustem. Trochę ją sparaliżowało pomijając fakt że ją ochlapali nagłym pluskiem w twarz. Gdy Kiryu wynurzył się nagle przed nią pierwsze co mógł dostrzec to wymalowane przerażenie na twarzy dziewczyny, wymieszane z zaskoczeniem. Złote oczy wbiły się w jego karmazynowe i przez chwilę tak stała lekko drżąc całym ciałem. To była jej fobia, znalezienie się pod wodą niekontrolowanie. Oddech miała nieco inny, płytszy i przyspieszony. Serce biło mocniej. Potrzebowała chwili widząc jak zabójca usiadł obok niej, ale ona nadal stała, nie czując już komfortu aby zanurzać się w ciepłej wodzie po szyję. Musiała czuć grunt pod stopami, musiała czuć linię wody niżej niż wcześniej. Chociaż przez dłuższą chwilę. Gdyby tylko oboje wiedzieli ile wysiłku ją kosztowało to aby nie wyskoczyć ze źródła jak poparzona.
Zgarnęła kilka białych kosmków za ucho i zerknęła na mężczyznę po tym jak zadał pytanie. - Czymś.. więcej poza byciem przyjaciółkami? Jesteśmy jeszcze rywalkami.. to całkiem sporo.. - skomentowała nie myśląc teraz zbyt trzeźwo. Nie wyłapując podwójnego dna. Widać było po niej że jest nieco rozkojarzona od momentu kiedy oboje się wyłonili z wody.
Przemilczała ich zaczepki słowne odnośnie tańca i tego jak oboje go odbierali, poświęcając swoją całą uwagę na opanowaniu się. Złote spojrzenie utknęło w nadal falującej tafli wody przed nią. Nic na to nie mogła poradzić, to było silniejsze od niej. Ale nadal walczyła ze sobą, walczyła z niekontrolowanym drżeniem ciała.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
- Kto wie... - odpowiedziała na jego pytanie, z figlarnym uśmieszkiem na buzi. Nie miała zamiaru go oświecać, przynajmniej, nie w tym momencie.
- Cieszę się, Saya - dodała z radosnym uśmiechem, za nim skończyła w odmętach wody.
Mogła się spodziewać, że jeden cios pociągnie za sobą drugi. Pod ciepłą tonią, spojrzała z przekąsem na niego i wyłoniła się zaraz za nim. Odrzuciła mokre włosy do tyłu, chcąc coś powiedzieć, ale za nim to zrobiła jej uwaga utkwiła w drobnej postaci przed nimi. Sayaka wyglądała na przerażoną. Stała jak słup soli, co oznaczało, że poderwała się wcześniej do góry. Jej ciało poza rumieńcami od ciepła przypominało kolor śniegu. Do tego to spojrzenie...
Nie, nie, nie, nie, nie. KURWA, NIE! Ona przecież tylko żartowała, z tym że mogłaby się bać, ale teraz szczerze zwątpiła. Z szeroko otwartymi oczami chłonęła widok zabójczyni. Cienka linia między prawdą a fałszem zdawała się zacierać. Przez co poczuła, jak kręci się jej w głowie. Zatoczyła jeden krok do tyłu, a później drugi. Drżące ciało, przyspieszony oddech. Zawsze tak czujnie ją obserwowała. Ba, gdy mówiła jej o wielkim planie przyglądania się w wodzie, na stworzony przez nią chaos, wtedy nic jej nie odpowiedziała. Dlaczego? Miała szansę, aby poruszyć ten temat, ale nie zrobiła tego.
Oddech uwiązł jej w gardle, natomiast w środku poczuła ból. Sayaka, powiedz, czy ty kiedykolwiek mi zaufałaś na tyle, aby mówić coś więcej o sobie?, pomyślała, nie wypowiadając żadnego słowa.
Spojrzała w kierunku wody, zatracając się w swoich przemyśleniach. Dla nich prawdopodobnie wyglądała na zszokowaną. Nie zdradziła żadnego powodu, walcząc z samą sobą. Nie chciała wybuchnąć, mimo, iż wewnętrzny płomień rozpalał całe ciało. W oddali słyszała ciche bicie zegara, który odliczał, ile czasu jej pozostało, za nim powie wszystko na głos.
Z resztką siły, przybrała sztuczny uśmiech, stojąc z jakieś trzy-cztery kroki od białowłosej. Swojego miejsca nie zamierzała zmienić, zwyczajnie nie była w stanie. Zamiast tego skupiła się na tych głupich gierkach słownych, tłumacząc okoliczności, w jakich się poznali - Ach tak? - spojrzała na niego niepewnie, zastanawiając się, czy on już to zauważył. Widział licznik, który odmierzał sekundy za nią?
- Musiałam zapomnieć, to było dawno temu - skomentowała jego śmiałe słowa, odrzucając wizję, którą chciał wpakować do głowy. Nie igraj ze mną, proszę, nie teraz... błagała w myślach, będąc o krok, za nim mogła powiedzieć, coś niemiłego. Była przekonana, że jeśli Saya, usłyszy jej słowa, zaboli to bardziej, niż dawne przeżycie. No, ale... Odwróciła głowę za siebie, wzrok skupiając na odległym punkcie. Widząc same zera, coś w niej pękło. Odwróciła do nich buzię, patrząc poważnie na dwójkę zabójców - Powiedz mi prawdę, Saya. Co się stało, że Twoje zachowanie się zmieniło? - spadała, coraz głębiej, zatracając się w pożerającej ją furii. Instynktownie próbowała się złapać ostatniej rzeczy, która jej pozostała - poznaniu prawdy. To było jedyne wyjście, jakie miała, za nim... wybuchnie.
Ten figlarny uśmieszek Yony mógł oznaczać wszystko. Czyżby rozgryzła go w tak krótkim czasie? Był jednak usatysfakcjonowany, że nic nie powiedziała.
Po wpadnięciu do wody wraz z rudzielcem i wynurzeniu się niczym Posejdon z morskich pian przed Sayaką. Ku jego zdziwieniu nie spotkał się z jej wzrokiem pełnym zafascynowania. Stałą pionowo z mokrymi piersiami na wierzchu, lecz widząc, jak wyglądała, nie przejmował się tym wcale. Zobaczył w jej oczach strach. Cała była blada i sztywna z przerażenia. Wpatrywała się w jego oczy, nie mogąc się ruszyć. Domyślał się, że to nie on ją tak wystraszył. Jeśli to on by był źródłem jej strachu to ich znajomość, nie potoczyłaby się w ten sposób, jak dotychczas. Nie wiedział jednak, co ją tak przestraszyło. - Wszystko w porządku... Sayaka? - powiedział do niej ze zmartwieniem w oczach. Potrafił rozpoznać strach w czyichś oczach. Sam wielokrotnie takie spojrzenie widział we własnym odbiciu. W jego przypadku były to wspomnienia i strach przed powrotem do domu. Czekał jedynie na potwierdzenie, że wszystko jest w porządku. Nie zrywał kontaktu wzrokowego. Czekał na jakikolwiek sygnał... wołania o pomoc... cokolwiek.
Zimne słowa Yony, wydobywające się tuż obok niego, wyrwały go z tego transu. Obrócił się na bok i spojrzał na nią. Czyżby ona również nie wiedziała, o co tutaj chodzi? Skrywała swoją fobię nawet przed najlepszą przyjaciółką, a jak słyszał, znały się dość długo. Nie miał zamiaru się wtrącać, dopóki jego ingerencja nie będzie wymagana. Jednak coś czuł, że za parę chwil wtrącić się będzie musiał.
"Wszystko w porządku... Sayaka?"
Głos mężczyzny sprawił że się nagle wzdrygnęła, obracając twarz w bok. W oczach czaiła się niepewność. "Ogarnij się! To tylko kąpiel! Tu ci nic nie grozi.. Wdech i wydech.. kontroluj sytuację! Właśnie tak.. powoli.. dobrze.. nie jesteś tu sama.. nic ci nie grozi.. czujesz przecież grunt pod stopami, prawda? Dobrze.. wody nie ma dużo.. uspokój się.. oddychaj.. tak jak podczas treningu.. jeszcze trochę.." karciła i motywowała się jednocześnie, przerzucając spojrzenie na łagodniejącą taflę wody. Była już tak bliziutko, ostatni głębszy wdech i powolne wypuszczenie powietrza ustami.
"Jeszcze trochę.." zamknęła oczy czując jak ciało powoli zaczyna puszczać. Jak powoli zaczyna się rozluźniać. W miare uspokojenia ciała zaczęło do niej docierać wszystko z otoczenia. Złote ślepia pomknęły na mężczyznę a po chwili na kobietę i już wiedziała. Jej przenikliwe spojrzenie widziało wszystko.
"Szlag.. widzieli.. pewnie już wiedzą.. nie chciałam tego.." zacisnęła dłonie w pięści pod wodą. Nie chciała żeby Yona kiedykolwiek się dowiedziała o jej fobii. Nienawidziła jak ktoś jej okazywał litość, nie ważne w jakich okolicznościach. Mogła nieść rannego, ale sama nie pozwoliłaby się nikomu wziąć na ręce, będąc w opłakanym stanie. To była oznaka słabości. Jej głupia fobia była oznaką słabości. Nie ważne jak bardzo chciała ją wyprzeć z umysłu, to nadal z nią tkwiła. Ile czasu potrzebowała żeby się przekonać do Onsenu. A widziała teraz że nadal gdzieś ten strach przemawiał do niej nawet tutaj.
"Powiedz mi prawdę, Saya. Co się stało, że Twoje zachowanie się zmieniło?"
Zamknęła oczy uśmiechając się bezczelnie. "Hah.. oczywiście że to wyłapała.." przemknęło jej przez myśl. - Nie wiem o czym mówisz kochana.. - uchyliła jedną powiekę zerkając na przyjaciółkę. ".. nie drąż tego.. nie teraz.. nie tu.." kontynuowała w myślach. Przyłożyła dłoń do swojego czoła. - Gorąco.. - jęknęła robiąc krok w tył. Będzie brnęła w to nawet jeśli to nie miało sensu, nawet jeśli widzieli że oszukuje. "Może kiedyś.. ale nie teraz..Yona.. nie teraz do kurwy nędzy.. nie drąż tego.." modliła się żeby jej przyjaciółka dała jej tej jeden raz spokój. Usiadła na kamieniu obok Kiryu. Choć głaz na którym on siedział nie pozostawiał zbyt wiele miejsca co też lekko go szturchnęła ramieniem. - To że jesteś taki wielki.. nie znaczy że możesz zajmować całą powierzchnię.. - powiedziała z bezczelnym uśmieszkiem opierając się ramieniem o jego ramię gdy była bliżej niego. Utkwiła spojrzenie w Yonie. - Wiesz.. mam pomysł jak cię zmotywować żebyś zaczęła rosnąć w siłę.. pokonaj mnie na rękę a odpowiem na jedno twoje pytanie.. nie ważne jakiej natury ono będzie.. wiesz że zawsze dotrzymuję słowa.. - powiedziała bezczelnie się uśmiechając. Dała jej do zrozumienia że za jakiś czas jak tylko podskoczy trochę w parametrze siły to mogą kontynuować tą konwersację. Ale nie mogło to mieć miejsca tu i teraz.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
Jedyne, co zabójczynię aktualnie pocieszało to brak kontynuacji ze strony Kiryu. Zamiast dalej z niej żartować, postanowił przejąć się stanem Sayi. Obdarowywał ją litością, współczuciem, czy też zrozumieniem? To wszystko nagle zeszło na dalszy plan. Nie potrafiła się nad tym skupić, mimo iż w aktualnej sytuacji bardzo by się to przydało. Naprawdę chciała odsunąć aktualność i zmienić tory, jakimi podążała. Pociąg niebezpiecznie gnał przed siebie, pozbawiony hamulców czy też podobnych zabezpieczeń. Przed nią nagle wyłonił się zakręt, który zwiastował nieszczęście.
Dała jej szansę, ostatnią deskę ratunku, która mogłaby zmienić tory na te biegnące po boku. Wiedziała, że jej słowa nie cięłyby jak brzytwa, zaś część z nich pozostała w głowie, odbijając się boleśnie od ścianek. Może dałaby radę, może nie. Warto było spróbować, ale... Teraz było na to za późno. W złości zacisnęła obie dłonie w pięści. Głowę podniosła wyżej, przeszywając białowłosą spojrzeniem. Stawała się potworem. Aura wokół niej się zmieniła. Jeśli, wcześniej wyczuwano od niej zmieszanie oraz zdziwienie, teraz płonęła furią. Poważny wyraz twarzy zniknął, usta zacisnęły się w wąską linię. Kipiała z furii i nikt nie mógł jej zatrzymać. Przepaść pochłonęła Yonę całkowicie.
Mimo wszystko zamknęła oczy, ale na krótki moment. Wzięła głęboki wdech, słuchając. Odgłosy otoczenia na chwilę ją wypełniły, aż ostatnie słowa, wyrwały ją z krótkiego transu. Przechyliła głowę na bok, ukazując bursztyn, który zalał niemal całe oko. Źrenice się zmniejszyły, natomiast intensywność koloru sprawiła, iż złoto nie migotało dobrotliwie. Patrzyła na nich rozgrzana miedź, której nie wiele brakowało, aby przeszła w czerwone odcienie - I ty nazywasz siebie płomieniem? - jej głos zimny niczym śnieg, powoli niósł się po tafli wody - Płomieniem, który boi się wody? - teraz była pewna. Nie potrzebowała, żadnych dodatkowych dowodów - Myślałam, że temperament, jaki posiadasz, przewyższa Twój strach. Żałosne. Skoro drzemie w Tobie ogień, wystarczy, że będzie wystarczająco potężny, aby zamienić ją w parę - cisnęła w nią słowa, nie myśląc o zatrzymaniu się. Chciała powiedzieć po nudnej konkurencji, w której górowała? To wcale jej nie bawiło. W końcu obie wiedziały, kto zostałby na szczycie.
- Gdybyś mi powiedziała, pomogłabym. Jesteś moją cenną przyjaciółką - złość na moment zamieniła się w smutek - Zamiast tego chowasz to w sobie. Aż tak się boisz? Umiem odłożyć rywalizację na bok i wyciągnąć pomocną dłoń do Ciebie, a mimo to czuję się tak, jakbyś mi nie zaufała! - krzyknęła, dając porwać się wściekłości. Szybkimi krokami, nie patrząc na to, czy tworzy fale, czy nie, wyszła na brzeg, aby z góry spojrzeć w ich stronę. Czuła się tak żałośnie. Pozwoliła emocjom zdecydować, co zrobi oraz wybrzmieć bez cienia litości. Ona po prostu cięła, wymierzając każdy z ciosów w jedną osóbkę. Nie przejmując się, iż w skład widowni wchodził również smok. Właściwie miała gdzieś jego obecność, on tylko jej zawadzał.
- Kiryu-kun, powinieneś ją wesprzeć - powiedziała ostro, gdy małe kropelki pojawiły się w jej oczach - Najwidoczniej jesteś dla niej kimś ważnym. Ja z kolei... - spojrzała w górę, w kierunku nocnego nieba. Musiała stąd uciec i to, czym prędzej - Mam tego dość - odwróciła się od nich i poszła w stronę wyjścia. Wewnętrznie dusiło ją same ich towarzystwo. Musiała się uspokoić, za nim zacznie niszczyć, co popadnie. Wzrok jej się rozmazywał. No tak... W środku cierpiała, ból rozszarpywał ją na pół. Czuła smutek? Wbiła wzrok gdzieś przed siebie, nie widząc świata dookoła. Niech ten dzień się wreszcie skończy.
Nie przewidział też tego, że Yona zareaguje w taki sposób. Gdyby złość potrafiła manifestować się za pomocą jej oddechu, to pewnie oboje by teraz się poparzyli. Znały się tak długi czas, a jednak nie wiedzieli o sobie wszystkiego. Rozumiał ból Yony. Po takim czasie on sam by nie chował takiej informacji przed swoimi przyjaciółmi. Nie wspominając nawet o najlepszych przyjaciołach. Podczas solidnego okrzykiwania białowłosej przez rudzielca, przypomniała mu się jego relacja z Seiyem. Martwił się, że zakończy się to podobnie jak ich znajomość. Z tą różnicą, że tutaj to była wina jednej z nich.
Jego wzrok wędrował od Yony po Sayakę. Przez cały czas nie odzywał się i bacznie obserwował ich poczynania. Powinny ze sobą szczerze porozmawiać.
Czuł, że im tylko teraz przeszkadza w tym ważnym dla ich relacji momencie. Gdy zobaczył, jak Yona wychodzi z wody, to był pewny tego, że jego zmartwienia mogą się ziścić. Jak tylko się odwróciła i zmierzała w stronę wyjścia, wyciągnął się szybko z wody i szybkim krokiem dogonił ją, zanim ta zdążyła zrobić kilka kroków. Chwycił ją mocno za rękę, żeby nie mogła od niego uciec. - Nidzie się nie wybierasz. - jego głos przesiąkał powagą. - Nawet głupi by zauważył, że wam na sobie zależy. Nie pozwolę, żeby wasza przyjaźń podupadła w taki głupi sposób. - nie chciał, żeby obie przechodziły to, co on, kiedy rodzice Seiyego zmarli. Stracenie kogoś tak bliskiego zmienia człowieka. Nie potrafił się temu po prostu przyglądać. - Jedyną osobą, która opuści to miejsce, jestem ja. A ty wrócisz do Sayaki i porozmawiacie. - tylko rozmowa to teraz naprawi. Obie musiał zrzucić z siebie ciężar, jaki się zbudował przez tą krótką chwilę. - Jeżeli któraś z was wyjdzie stąd bez rozwiązania tego sporu. To osobiście przywiąże was obie moim łańcuchem do kamienia, aż się pogodzicie. - powiedział to, wpatrując się w Yonę. Po samym wzroku mogła wyczuć, że nie żartował. Może i spotkali się tylko dwa razy, ale na pewno rozumiała, że faktycznie byłby w stanie to zrobić.
Następnie puścił Yonę i zrobił parę kroków, zanim obrócił się do nich. - Jak skończycie, to mnie zawołajcie. Będę w przebieralni. - i z tymi słowami ruszył w do drzwi, mając nadzieję, że faktycznie się go posłuchają. To musi się skończyć. Jeśli teraz im się nie uda, to możliwe, że nie będą już miały okazji.
"Płomieniem, który boi się wody?"
"Myślałam, że temperament, jaki posiadasz, przewyższa Twój strach."
"Żałosne."
"Skoro drzemie w Tobie ogień, wystarczy, że będzie wystarczająco potężny, aby zamienić ją w parę"
Właśnie dlatego trzymała to w sobie przez te wszystkie lata. Właśnie dlatego nie mówiła jej o tym. Złote ślepia wpatrywały się w oczy Yony ani na chwilę się od nich nie odrywając. W porównaniu do Yony, spojrzenie Karasawy mogłoby teraz wodę w onsenie zamienić w jeden wielki sopel lodu.
Sayaka była temperamentna, była wybuchowa, impulsywna. Potrafiła wpaść w szał za pomocą pstryknięcia palców jeśli ktoś wiedział które guziki wcisnąć w niej. Ale teraz. Ten jeden guzik nie był jeszcze przez nikogo wciśnięty, aż do momentu kiedy Yona nie postanowiła zwyzywać jej, wytykając jej słabość z którą walczyła przez cały czas odkąd z nimi siedziała w tym miejscu. Za każdym razem gdy była w gorących źródłach to toczyła tą samą walkę. Tego Yona już nie widziała. Tego już nie potrafiłaby zrozumieć.
"Gdybyś mi powiedziała, pomogłabym. Jesteś moją cenną przyjaciółką "
"Zamiast tego chowasz to w sobie. Aż tak się boisz? Umiem odłożyć rywalizację na bok i wyciągnąć pomocną dłoń do Ciebie, a mimo to czuję się tak, jakbyś mi nie zaufała!"
"Mam tego dość"
Splotła ręce pod piersiami wbijając palce mocno w ramiona, prawie że do krwi nadal chłonąć każde słowo jakie wylewało się z ust rozżalonej kobiety. Sayaka nigdy nie była aż taka opanowana w żadnej kłótni. I to była tylko i wyłącznie iluzja. 'Cisza przed burzą' było idealnym określeniem tego stanu Sayaki. Tylko w jej oczach można było dostrzec jakiekolwiek zmiany, zapowiadające nadejście czegoś czego nawet jej rywalka nie mogła przewidzieć. Gdy wyskoczyła z wody na kamienną posadzkę, Sayaka nie odwróciła się nadal. Czekała. Gdy mężczyzna wyskoczył za nią i pochwycił ją nie pozwalając uciec, białowłosa zamknęła oczy i wypuściła powietrze powoli z płuc jak by próbowała się uspokoić. Słyszała pierdolenie mężczyzny o wyjaśnianiu sobie wszystkiego. O tym jak mają się pogodzić bo inaczej ich nie wypuści. Nie miał prawa się wpierdalać w to co działo się teraz między nimi.
Powoli wstała i podpierając się na dłoniach wynurzyła się z gorącej wody gdy Kiryu nadal ustawiał Yonę. Położyła dłonie na biodrach wpatrując się w rywalkę. - Więc to teraz ja jestem ta zła.. - ton głosu miała nieprzyjemnie lodowaty. Stanowczy. - Biedna Yoncia odstawiła teatrzyk bo ktoś jej czegoś nie powiedział.. ojoj.. mam cię teraz przytulić i pogłaskać po główce?! A może jeszcze mam zacząć cię przepraszać?! - warknęła powoli pozwalając sobie na rozładowanie tego co w niej siedziało.
- Ile ty kurwa masz lat?! Pięć?! Cofnęło cię w rozwoju?! - warknęła nie kryjąc irytacji. - Czy ty masz jakiekolwiek pojęcie o TEJ relacji?! Czy w tej swojej napchanej popiołem główce jest jeszcze miejsce na odrobinę pomyślunku?! - kolejne warknięcie gdy stała przed przyjaciółką. - Sama masz fobię.. czy kiedykolwiek błagałam ci żebyś mi o niej powiedziała?! NIE.. Sama to z siebie wyrzuciłaś.. a ja nigdy cię nie zmuszałam do zmierzenia się z nią.. bo wiem że do tego potrzeba czasu i niebywałych pokładów siły... - tłumaczyła jej jak upośledzonemu szczylowi, ale miała w tej chwili do tego prawo, po tym jaki cyrk odjebała.
- Tak trudno Ci uszanować to że o jednej rzeczy nie wiesz?! Bo może kurwa mam powód by Ci nie mówić.. Może gdybyś miała rodzeństwo to byś wiedziała jak ono funkcjonuje w rzeczywistości a nie w urojonych fantazjach.. - syknęła ani na moment nie odrywając od niej wzroku. Właśnie podając Yonie na tacy to czego nigdy jej nie powiedziała wprost. Czego nawet nie przemycała aluzjami. Dla Karasawy Yona nie była tylko rywalką i przyjaciółką.. była dla niej jak młodsza siostra.
- Myślałam że mnie znasz.. że wiesz jak funkcjonuję.. powiedziałam ci to przecież.. aż taką krótką masz pamięć?! Czy pamiętasz tylko to co jest dla ciebie wygodne?! - kontynuowała nie pozwalając sobie wejść w słowo. Ewidentnie czas było sobie wygarnąć znowu to co na sercu leżało, umacniając w ten sposób relację jeszcze bardziej. Choć nie ukrywała, wolała by ten temat poruszyć przy innym spotkaniu. A nie teraz. Ale pewien typ, który myślał że wie lepiej jedynie dolał oliwy do wulkanu.
"Ktoś taki jak ty nie jest w stanie zrozumieć.. jakie to uczucie.. kiedy nie masz kontroli nad czymś.. i bez tej kontroli grunt się usypuje spod stóp.. tylko po to aby popaść w mrok z którego nie da się tak łatwo wyczołgać. Mrok.. który zgasi każdy, nawet najgorętszy żar.." powiedziała to w myślach tylko dlatego bo powtarzanie tych słów Yonie uważała za stratę czasu. Jeśli nie wchłonęła ich za pierwszym razem gdy jej to powiedziała, każdy kolejny raz będzie stratą czasu.
- Czy jesteś na tyle silna? Aby mówić o swojej fobii będąc nią otoczona? - wytknęła jej to że prosiła wcześniej ją aby nie wywlekała tego w tej chwili. Ale musiała to zrobić i to jeszcze przy obcym zabójcy.
- Nie chciałam by ktokolwiek wiedział o tym.. a już tym bardziej nie Ktoś kogo uważam za Swoją młodsza siostrę.. - warknęła wściekłym tonem patrząc na nią z niezadowoleniem.
- A myślałam że tylko Arata potrafi takie dramaty odstawiać.. na wszystkie świętości.. jak się wkurwię to zmienię mu narzeczoną na Ciebie.. może jak zasmakujesz własnego jadu to trochę cię to utemperuję w dobrą stronę.. - westchnęła splatając ręce pod piersiami.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
Szła powoli, nie wiele widząc przed sobą. Jej oddech był przyspieszony, serce mocno biło w piersi. Pięści, które wcześniej uformowała, co jakiś czas się rozluźniały i z powrotem zaciskały w mocnym odruchu. Miała nadzieję, że nikt jej nie powstrzyma. Nie stanie na drodze i nie powie, co ma robić. Ale, on się musiał wtrącić, prawda? Stanęła jak wryta z oczami wpatrzonymi przed siebie - Słucham? - warknęła w jego kierunku - Powiedz mi Kiryu, lubisz się mieszać w czyjeś sprawy, prawda? - odchyliła głowę do tyłu, przeszywając go lodowym spojrzeniem - Nikt, mi nie będzie mówił, co mam robić - po tych słowach, szybko odwróciła sylwetkę w swoją lewą stronę i prawą nogą kopnęła go w zgięcie kolan. W tym czasie w lewej nodze spięła mięśnie, natomiast stopa przekręciła się wraz z wykonywanym atakiem - Przestań, Kiryu - jej głos drżał, gdy patrzyła w jego kierunku - Nie rozumiesz, że nie chcę nikogo zranić?! - krzyknęła, zamykając oczy.
Prawdą było, że tylko tyle była w stanie powiedzieć. Chciała ich obu ochronić przed sobą, ale... Sayaka wszystko popsuła. Wystarczyło, żeby do Yony dotarł powiew zimowego wiatru.
Odwróciła głowę w stronę białowłosej, która wybuchła niczym wulkan. Może i przez krótki moment o nich pomyślała. Tylko przez chwilę, była w stanie mówić, iż wie o swoim złym podejściu i się grzecznie wycofać, ale teraz? Miała zamiar zostać i dowalić przyjaciółce.
- Puść mnie, Kiryu - powie, jeśli atak się nie powiedzie i ją złapie. Jeśli natomiast była wolna, wtedy odwróciła się do białowłosej. Krzyżując dłonie pod piersiami - Za późno, Sayaka - powiedziała ponuro, wiedząc, iż nie chciała ani przeprosin, ani tym bardziej, żeby była dla niej miła. Pragnęła jedynie ciszy, nie gradu pocisków, które jej zgotowała.
- Powiedziałam Ci o niej, bo Ci ufam! Myślisz, że ile mnie to kosztowało?! Mówienie o tym nie jest proste, ale znamy się kurwa prawie cztery lata. Komu miałabym powiedzieć jak nie Tobie! - wyrzuciła w złości, wiedząc, iż tamta rozmowa przyszła do niej nagle. Ale Saya zasługiwała na to, chciała, aby wiedziała, że nie jest perfekcyjna, ma swoje obawy, ale je... Chciała właśnie z nią pokonać. Do diabła, nie od dzisiaj ta idiotka siedziała w jej sercu. Nikogo nie ceniła bardziej od niej. Była w końcu... jak rodzina! - Ty za to zachowałaś się jak tchórz. Nawet nie potrafiłaś przejść przez głupi most! - dodała od siebie, przypominając sobie, jak się pokłóciły i dlaczego nie dotarły razem do Edo. Powinna się już wtedy domyślić, ale nie. Jak zwykle musiała chować głowę w piasek.
- Słucham? - patrzyła na nią, jakby nie wierząc, że wyciągnęła jej głupi żarcik. Nie mówiła wtedy poważnie, poza tym nigdy nie miała rodzeństwa. Zawsze była sama, aż poznała ją - To nie moja wina, że go nie mam. Byłam zawsze sama, mogłam jedynie marzyć, by mieć starszą siostrę albo młodszą. Wtedy poznałam Ciebie, jedyną osobę, o której pomyślałam w kontekście rodziny. Ale nie, mój głupi żarcik sprawił, iż myślisz, że mam wypaczone zdanie na ten temat. No, ale skąd o tym możesz wiedzieć, prawda? Wcale się tak długo nie znamy i wcale nie myślałam o Tobie inaczej. Myślisz, że byłaś jedynie moją przyjaciółką i rywalką? - niee, Sayaka zawsze była jej starszą siostrą. Kimś, komu mogła powierzyć swoje obawy i oczekiwać tego samego. Jej wizja rodzeństwa nie ograniczała się do hierarchii, nie... Jeśli ona była jej młodszą siostrą, to zawsze chciała ją chronić, być w stanie jej pomóc. Tylko Karasawa nigdy na to nie pozwoliła, nie rozumiała, iż jedyne, co robiła to zamartwiała młodszą dziewczynę.
Tupnęła wściekle, powodując, że na gruncie pod jej nogami pojawiły się rysy. Specjalnie kierowała swoją siłę w inne miejsce. Inaczej, rzuciłaby się na Sayakę, wrzucając ją z powrotem do wody. Do miejsca, którego tak się obawiała. Nawet jeśli wybuchła i nie kontrolowała języka, instynktownie ograniczała swoje możliwości. Serce dyktowało warunki i tylko ono, nie zrobiło z rudej najgorszego monstra. A wszystko z powodu uczuć, jakimi darzyła zabójczynię.
- Widzisz i tutaj się różnimy. Powiedziałam tamtemu gościowi, że nie chcę się z nim żenić. Doszliśmy nawet do porozumienia i to po tym, jak złapałam go za szmaty. Gdybym nie stanęła przed lękiem, kim wtedy bym była? Każdy krok jest lepszy, od stania w miejscu. Zresztą nie bez powodu Ci o tym powiedziałam, chciałam mieć pewność, iż w końcu wychodzę na prostą, nie to, co ty - powiedziała zażenowana jej postawą. Tylko by uciekała, zamiast stawić temu czoła. Nie wierzyła, że osoba z takim temperamentem, mogłaby siebie nazywać płomieniem. Co najwyżej była niewypałem, który teraz mierzył się z rozprzestrzeniającym się ogniem.
- Młodsza siostra? Nie żartuj - kłapnęła na nią zębami - Jeśli traktowałabyś mnie jak rodzeństwo, wtedy powinnyśmy się wzajemnie ochraniać. Nikt Cię nie prosił, abyś chowała mnie pod kloszem i musiała być silna za nas obie. Każdy ma prawo do słabości, ale potrzeba pierdolonej odwagi, aby powiedzieć o swoich zmartwieniach, a tak to jedyne, co zrobiłaś, to przysporzyłaś mi zmartwień. Naprawdę tego nie zauważyłaś? - powiedziała zgodnie z prawdą, ciskając w nią piorunami. Niech wie, że nie musiała brać na wszystkiego na siebie. Nigdy nie odważyłaby się, aby cały ciężar położyć na jej ramionach. Nie była do diabła tchórzem.
Arata z nią? Uśmiechnęła się niczym sam diabeł. Czas było odsłonić tę kartę i pokazać jej, ile nie wiedziała - To całkiem zabawne, że mówisz akurat o Aracie, zwłaszcza gdy nie znasz prawdy. Sayaka, nikt Cię nie oświecił? Arata i ja mieliśmy być małżeństwem, ale oboje zrujnowaliśmy to spotkanie. Żadne z nas nie chciało być ze sobą, przez co połączyliśmy siły, aby utrzeć dorosłym nosa. A ty teraz chcesz to zmienić? Daremny Twój wysiłek - pomachała jej paluszkiem ze złośliwym uśmieszkiem. W końcu już dawno temu zagwarantowała sobie, iż do rozmów, nigdy nie dojdzie.
Chwytając ją za rękę, spodziewał się pretensji z jej strony. Była na tyle wkurzona, że prawdopodobnie nie myślała, co robi. Co prawda nie doznał jej gniewu poprzednio, ale wiedział, że jest zdolna do wszystkiego. Jej słowa troszkę do niego trafiały. Wiedział, że prawdopodobnie robi źle, ale nie obchodziło go to za bardzo. Może i był przez to samolubny, używając swoich powodów, żeby wtargnąć pomiędzy dwie kłócące się osoby. Po prostu nie mógł tego znieść, a teraz już się nie wycofa. - Ucieczka niczego nie rozwiąże. - chciał postawić sprawę jasno. Gdyby wyszła po jej występie, to nie łatwo byłoby to naprawić. Może i z czasem wszystko by się ułożyło przy ich następnym spotkaniu. Jednak nie chciał pozostawiać tego losowi.
Gdy zauważył, że Yona próbuje powalić go na ziemie kopnięciem, to postanowił nie ruszać się i po prostu lekko ugiąć i napiąć swoją nogę. Uderzenie było mocne, lecz jedyne co było widać to, jak minimalnie nim poruszyła.
Postanowił uświadomić ją, że to, co mówi, nie jest możliwe, robiąc to, co zamierzała. - W ten sposób zranisz nie tylko siebie, ale też osobę, na której ci tak zależy. - powiedział do niej poważnym głosem i oczami skierował w stronę Sayaki. - Wiem, jak to jest stracić najlepszego przyjaciela, dlatego nie potrafię stać obojętnie w obliczu podobnej sytuacji. - następnie puścił jej rękę i przerzucił wzrok przed siebie. - Do zobaczenia. - z tymi słowami ruszył w stronę przebieralni. Zostawiając tym samym dwie wkurzone kobiety samemu sobie.
Gdy tylko przeszedł za próg, to z sali było słychać odgłosy ostrej wymiany słów. Nie zamierzał się wsłuchiwać w ich rozmowę. Na tyle sobie nie pozwolił. Postanowił podejść do swoich rzeczy i napić się wody. Sam też musiał ochłonąć. Cała ta sytuacja przypomniała mu o jego stracie. Usiadł w kącie i oparł jeszcze mokrą głowę o ścianę i zamknął oczy. "Seiya... jak ja za tobą tęsknie..."
Już ona doskonale wiedziała czemu Yona chciała stąd jak najszybciej uciec. I Sayaka zrobiłaby to samo na jej miejscu, one nawet funkcjonowały podobnie. Dlatego białowłosa nawet się nie fatygowała żeby pochwycić rywalkę przy próbie ucieczki. Uszanowała jej decyzję wiedząc że następne spotkanie będzie dopiero gdy obie będą gotowe się ze sobą zmierzyć. To nie była też ich pierwsza kłótnia i z pewnością nie ostatnia.
Tak to powinno przynajmniej wyglądać, gdyby nie zabójca kamienia, który myślał że ich przyjaźń się skończyła taką błachostką. Gdyby tak było to ta znajomość nie miałaby prawa istnieć w pierwszej kolejności. Sama była już teraz podirytowana tym że to nadal się ciągnęło. A jej irytacja jedynie rosła i wzbierała na agresji. Jeszcze tylko cudem nie dała w ryj wyszczekanej rudej dziewczynie.
- I dlatego że nigdy wcześniej nie miałaś to nie rozumiesz jak to do końca działa.. 4 lata to nie wiele.. 22 lata.. to już dwie dekady.. a mimo tego.. to nadal nie zbyt wiele czasu by się nacieszyć czyimś towarzystwem.. - nie podobało jej się to że musiała jej tłumaczyć ten typ relacji. I nie ogólny, ale ich rodziną mechanikę działającą od początku urodzenia się w rodzie Karasawa. Gdzie siła była wszystkim. Była wyznacznikiem każdego, na jego własny sposób. Choć rezultat był nadal ten sam. Najsilniejszy był od chronienia słabszych.
"Zresztą nie bez powodu Ci o tym powiedziałam, chciałam mieć pewność, iż w końcu wychodzę na prostą, nie to, co ty.."
Odgłos klaśnięcia rozciągnął się po całym pomieszczeniu, pewnie nawet Kiryu usłyszał, gdy głowa Yony odskoczyła w bok z chwilą gdy Sayaka spoliczkowała ją. - Może poza jazgotem bez sensu zaczniesz przy okazji i słychać do kurwy nędzy.. - warknęła mając tego już serdecznie dosyć. Zażarta dyskusja zdawała się nie mieć końca. Głupotą było zmusić obie do rozwiązania tego głupiego problemu teraz gdy obie były naładowane emocjami. I jedna jedynie bardziej nakręcała drugą.
"Młodsza siostra? Nie żartuj.."
Te słowa zabolały. Sprawiły że odwróciła wzrok od dziewczyny w bok, nie chcąc nawet na nią patrzeć.
"Jeśli traktowałabyś mnie jak rodzeństwo, wtedy powinnyśmy się wzajemnie ochraniać. Nikt Cię nie prosił, abyś chowała mnie pod kloszem i musiała być silna za nas obie. Każdy ma prawo do słabości, ale potrzeba pierdolonej odwagi, aby powiedzieć o swoich zmartwieniach."
Te słowa były gwoździem do trumny, który Yona wbiła swoją głupotą. Zwłaszcza po tym jak Sayaka w końcu opowiedziała jej o Yuu i okolicznościach jej śmierci. Oraz to jak jej śmierć wpłynęła na białowłosą.
- 'Prawo do słabości'?! Nie pierdol o rzeczach o których nie masz pojęcia! Wiesz jakie to uczucie utraty rodzeństwa?! I nie mówię tu o jebanej kłótni.. bo to jest na porządku dziennym.. walka o dominację i jednocześnie ochrona młodszych szczeniąt z miotu! Możemy sobie skakać do gardeł i żreć się na każdym kroku! Ale zarżnęlibyśmy każdego kto śmiałby palcem ruszyć któregoś z nas.. nie każda rodzina jest taka sam! U nas to siła nas definiuje! I starszy zawsze chroni młodszych bo to jego pierdolone prawo i ani Hayase, ani Arata.. a już tym bardziej nie TY.. żadne z was mi tego prawa nie odbierze! - próbowała przemówić jej do rozsądku, ale emocje same wchodziły w drogę.
- Skoro ja jestem 'Tchórzem' tylko dlatego że Ci nie powiedziałam o tej słabości.. to kim ty jesteś że próbujesz poruszyć niebem i ziemią.. abym poczuła się z tym jeszcze gorzej niż dotychczas?.. - dodała mijając ją szturchnęła ją mocniej ramieniem, zmuszając jej ciało do zrobienia krok w bok.
Zatrzymała się dwa kroki za nią, nadal odwrócona do niej plecami gdy padły słowa odnośnie Araty. Po czym gdy ruda skończyła swoją wypowiedź, to zerknęła na nią przez ramię.
- I tym tylko potwierdziłaś.. że jesteście siebie warci.. kto wie? Może jeszcze nie wszystko jeszcze stracone i będziesz moją młodszą siostrą nie tylko z uczuć.. ale i na papierze.. - z tymi słowami odwróciła głowę od niej i ruszyła wolnym krokiem do przebieralni.
Mijając próg zatrzymała się obok zabójcy - Nie potrzebnie się wtrącałeś.. Nasza relacja nie jest aż taka płytka żeby taka pierdoła nas poróżniła na zawsze.. mamy swój sposób radzenia sobie z takimi.. 'nieporozumieniami'.. niemniej jednak.. nie mam ci za złe bo wiem że chciałeś dobrze.. - jej głos był spokojniejszy od tego który był kierowany do Yony. Z nią nie mogła się pierdolić w tańcu! A Kiryu nie zawinił niczym i niesprawiedliwym by było się na nim wyżywać za dobre chęci. - To był naprawdę fajny dzień.. też się nie obwiniaj o to co przed chwilą się stało.. Ona i tak by w końcu się połapała.. a jej reakcja byłaby taka sama o ile nie gorsza.. i liczyłam się z tym.. - to mówiąc złapała za suchy ręcznik ze stosu leżących na sobie obok wejścia. Przerzuciła go sobie przez kark i przetarła twarz podchodząc do swoich rzeczy.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
- Gówno wiesz - powiedziała ozięble, wiedząc, iż nie zrozumie. Obie były ponadto, wiedząc, że później wystarczyło pogadać i przejść przez cały temat. Nie byłoby jazgotu oraz powolnego wyrywania sobie żył. Miała jeszcze dorzucić, "Ta, to gdzie byłeś przez te sześć miesięcy", ale po co? Nitki, które łączyły ją z nim, zaczęły się strzępić, wystarczyło drobne pchnięcie, aby tamten wieczór mogła puścić w niepamięć. Jeszcze tylko trochę.
Puściła jej słowa mimo uszu. Wyliczanki, które robiła, nic jej nie mówiły. Wzruszyła ramionami, nie wiedząc, ile czasu i przeżyć można zbudować z rodzeństwem przez dwadzieścia dwa lata. Sama nawet tylu nie miała, ledwo dobijała do dziewiętnastki i to praktycznie bez żadnego bliższego kuzynostwa, czy też rodziców, których musiała opuścić, jak miała piętnaście lat.
Mimowolnie odwróciła głowę na bok, czując pieczenie na lewym policzku. Przekroczyła granicę? Możliwe. Jedyne, co słyszała to odgłos, który się rozniósł oraz lekkie szczypanie. Nie należała do słabych osób, co nie znaczyło, iż nie musiała zrobić kroku w tył. Gdy spojrzała podobnie na rywalkę, powietrze między nimi zdawało się zamarzać. Mimo wszystko nie pchnęła jej ani nie oddała. Stała jak wryta, biorąc jeden oddech, za drugim. Światełko, które zniknęło, pojawiło się gdzieś w oddali, ale na krótko. Za nim mogła pójść po rozum do głowy, znowu otoczyła ją ciemność.
- Zmuś mnie, Saya. Wiesz dobrze, co się aktualnie dzieje. W końcu poznałyśmy się dość dobrze, prawda? - uniosła dłoń w podobnym geście, jak przy herbacie, za nim jednak dotknęła włosów, kończyna opadła. Złośliwy uśmieszek, jednak dalej nie schodził jej z twarzy.
- Ach, tak, wspominałaś o niej. Przykra sprawa, której nawet we wściekłości, nie jestem w stanie zanegować. Jednakże my nie jesteśmy złączone krwią, nigdy nie będziemy. Ot jest to rzecz, której nie potrafię zmienić i właśnie dlatego, nigdy nie pozwolę, abyś zabierała cały ból i ukrywała to w sobie. Zawsze będzie powtarzało się to samo koło. Ty będziesz szufladkować obawy, martwiąc drugą. Można oszaleć, przy takim schemacie. Nie uważasz, że to coś, nad czym warto popracować? Nie jestem takim słabym dzieciakiem, za jakiego mnie uważasz i nie, siłowanie się na rękę tego nie udowodni - westchnęła, dłonią odrzucając włosy do tyłu. Część z nich po jej ataku, przesłaniało wzrok, a nie lubiła, kiedy coś ją ograniczało. Nawet jeśli to były tylko rude pasma.
- Potworem - rzuciła niewzruszona jej wypowiedzią. Doskonale zdawała sobie, jakim zwierzęciem się stała. Ile nienawiści zmieszanej z frustracją płynęło w żyłach. Tak boleśnie rozpalonych i krzyczących z bólu, jaki ciągle doświadczyły. Zupełnie jakby każda z nich miała zaraz eksplodować, a może już to się działo?
- Zapomnij - odwróciła się w jej kierunku i gdy chciała ją minąć, pod haczyła jej nogę - Arata i ja nigdy nie będziemy razem, możesz tylko pomarzyć, że to kiedykolwiek się ziści. Nawet ty, nie jesteś w stanie zmusić mnie oraz jego do małżeństwa. A i zapomniałabym lewo, w prawo, zajazd na końcu ulicy, oczywiście, jeśli dalej jesteś nim zainteresowana - po tych słowach ruszyła przez onsen, podchodząc do drewnianego ogrodzenia. Potrzebowała świeżego powietrza, nawet jeśli w środku robiło się zimno. Dłońmi delikatnie oparła się płot, wzrok uniosła w kierunku nieba. Klatka piersiowa unosiła się szybko w górę i podobnie szybko opadała. Z ust wydobywała się niewielka para, dająca znać o nagłym ochłodzeniu. Zamknęła na moment oczy, nie myśląc już o niczym. Zwyczajnie chciała odpocząć.
Nie możesz odpowiadać w tematach