Wiec miała jakieś drobne podejrzenia co do tego o czym mówił z tym spędzeniem nocy. Podczas ubierania się cały czas o tym rozmyślała. Gdy wyszli z przybytku i chłodne wieczorne powietrze uderzyło w rozgrzaną skórę aż odetchnęła z ulgą. - O jak dobrze.. - westchnęła z zadowoleniem ale pierwszy krok szybko ją uświadomił w tym że daleko jej do trzeźwego stanu. Prawie spadła z tych trzech stopni, prawie po złapała się pierwszej stabilnej rzeczy jaka była w zasięgu ręki. Akurat tak się składało że ową rzeczą był Kagami. Jej dłoń zacisnęła się odruchowo na ramieniu, gdy postawiła się do pionu bliżej niego.
- Wyjątkowo Cię wykorzystam.. droga jeszcze nigdy nie była taka nierówna jak dzisiaj.. - skomentowała lekko zarumieniona. Nie pamiętała kiedy i czy kiedykolwiek się do takiego stanu upojenia alkoholem doprowadziła. O tyle dobrze że pamiętała drogę do swojego pokoju, w trakcie spaceru instruując chłopaka gdzie należy skręcić i jak długo iść przed siebie.
- Witaj w przybytku piorunów.. - powiedziała wchodząc jako pierwsza i ruszając korytarzem zatrzymała się przed swoim pokojem. Otworzyła drzwi i weszła do środka jako pierwsza. W końcu panie przodem. Wszystkie pokoje zdawały się mieć identyczny układ, jedyne co je różniło to spersonalizowany wystrój. Jedyne co się mogło wyróżniać to delikatny zapach lilii, zwłaszcza że miała mały bukiecik w wazonie na stoliku.
Nie było tu zbyt wiele rzeczy, pod jedną ze ścian była wielka szafa w której najpewniej miała większość swoich ubrań i posłanie. Średni stolik przy oknie z poduszkami do siedzenia. Komoda w rogu z kilkoma szufladami, gdzie miała bieliznę i jakieś bardziej personalne rzeczy. - To ten.. rozgość się.. - powiedziała wstawiając wodę na herbatę żeby go ugościć. Nieco pewniejszym krokiem już przyniosła do stolika tackę z herbatą, czarki i kilka mochi na talerzyku. Usiadła na przeciwko chłopaka i nalała mu do czarki trochę gorącej herbaty. - To przypomina tamtą noc w Hatago, tylko tym razem będziemy mieli jeden futon.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem. Pamiętała że był bardzo grzeczny wtedy, ale teraz nie wiedziała czego się po nim spodziewać. Zwłaszcza po tych zaczepkach jakie leciały z obu stron na tym spotkaniu.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Korzystaj do woli, z czego tylko chcesz... W końcu musimy jakoś pokonać tę nierówną drogę. - Uśmiechnąłem się łagodnie i jakbym szczerze wierzył, że to właśnie droga się pokrzywiła, a nie, że alkohol zaburzył jej równowagę. Po krótkim spacerze dotarliśmy do jej pokoju, w sumie nigdy nie byłem w dormitorium piorunów, jakoś tak nie miałem okazji z żadnym się wcześniej zaprzyjaźnić, ale w sumie tak samo nie poznałem innych poza płomieniami. Może to kwestia tego, że nasze szkolenia podobne, to jednak skupiały się na czym innym z powodu odmienności oddechu.
Jej pokój był, tak jak go można sobie było wyobrazić, patrząc na to, jaką osobą jest Saiyuri. Nie było w nim niepotrzebnego przepychu, był schludny i delikatnie przyozdobiony wazonem. W moim poza zwykłym mieczem oparty o ścianę nie było niczego więcej, niż by się znajdowało na początku.
- Ojama shimasu..- Przeprosiłem, za wtargniecie, wszyscy zawsze mi powtarzali, że gdy wchodzisz do czyjegoś, domostwa to była pierwsza rzecz, jaką trzeba było zrobić. Potem zdjąć buty i jeszcze kwestia prezentu, tu pojawił się problem, bo nic ze sobą nie miałem. Za nim wszedłem głębiej, w progu zjadałem sobie obuwie i położyłem je z boku przy drzwiach, następnie wyjąłem miecz za pasa i również umiejscowiłem go przy ścianie, aby nie przeszkadzał i nie zaburzał estetyki pomieszczenia. Zająłem wskazane miejsce przy stoliku i rozsiadłem się wygodnie na poduszce.
- Wybacz, nie przyniosłem Ci żadnego podarku, następnym razem się poprawię.... Dziękuje za herbatę. - Pochyliłem delikatnie głowę, w akcie przeprosin i podziękowaniu za ciepły napar. Mogłem być trochę pijany, ale jednak nauki wyciągnięte z domu wychodziły na wierzch nawet po pijaku. Upiłem trochę herbaty i odstawiłem czarkę na stolik, gdy wspomniała o Hatago. Wróciły do mnie wspomnienia tamtej nocy, było tak zabawnie i naturalnie, mimo że to było nasze pierwsze spotkanie, nie czułem się speszony czy w jakiś sposób stremowany. Jednak Saiyuri właśnie przypomniała mi o jednym istotnym szczegółem, chciałem spędzić ten wieczór jak w Hatago, tylko że nie mieliśmy drugiego futonu. Więc będziemy musieli spać pod jednym, nie chciałem stawiać jej w takiej sytuacji, ale teraz nie mogłem się wycofać. Jeszcze by pomyślała, że mi się nie podoba albo coś z nią nie tak.
- Zmieścimy się. - Uśmiechnąłem się łagodnie, a raczej próbowałem żartem rozładować trochę napięcie wewnątrz mnie. - No, chyba że chcesz wypocząć, to wtedy pójdę do siebie? - Mogłem prosić, o co chciałem, ale nie chciałem jej do niczego takiego przymuszać, może potrzebowała spokoju, aby móc wrócić do pełni sił po tym piciu. A ja zabiorę jej połowę wygodnego futonu i się biedna nie wyśpi, jak należy.
albo ją przed sobą stworzę
- Oj lepiej nie kuś bo potem nie będzie już odwrotu.. - zaśmiała się lekko rozbawiona z jego pomocą powoli idąc w stronę swojego lokum. Nie wyglądało na to żeby jej się spieszyło. Na wieczornym niebie błyszczały już pierwsze gwiazdy, kolejna bezchmurna noc się zapowiadała. W końcu takie lubiła najbardziej, a to że spacerowała przez Yonzawę, trzymając Kagamiego pod ramię wcale nie było takim złym uczuciem. Mało tego, nie pamiętała kiedy ostatnio taka spokojna się czuła i zrelaksowana. Delikatny uśmiech nie schodził z jej ust, gdy mijała obcych czy tym bardziej znajome jej twarze zabójców to nadal miała łagodny wyraz twarzy, ani na chwilę nie przestając się uśmiechać. Nawet nie uciekała wzrokiem przed nikim, jeśli ktoś się jej bardziej przyglądał. To że nie szła do końca prosto to była jej wina, ale nie żałowała niczego, co miało miejsce tego dnia.
"Wybacz, nie przyniosłem Ci żadnego podarku, następnym razem się poprawię...."
Obdarowała go czułym uśmiechem. - Nie mogłeś wiedzieć że tu zakończysz dzisiejszy dzień.. - skomentowała zbliżając czarkę z herbatą do ust i zaczęła ostrożnie dmuchać na parującą ciecz zanim zrobiła pierwszego łyka. Trafili na siebie przypadkiem, a to że teraz był w jej pokoju było kwestią jego szczęścia podczas ich zakładu.
"Zmieścimy się."
- No jak nie będziesz się wiercił jak ostatnio.. to nie będzie najmniejszego problemu.. - zaśmiała się przypominając mu jak się przewracał z boku na bok. To że leżała do niego plecami wcale nie znaczyło że nie słyszała jak się wtedy kotłował w pościeli. Powoli podniosła się ze swojego miejsca i pochylając się nad stołem, oparła jedną dłoń na blacie pod oknem a drugą sięgnęła do okna, uchylając je nieco. Wpuściła świeże powietrze do pomieszczenia. - Tak trochę lepiej, nie sądzisz? - spytała z uśmiechem. Przesunęła świece nieco w bok, żeby podmuchy chłodnego powietrza nie zdmuchnęły drobnego płomienia, oświetlającego pomieszczenie.
"No, chyba że chcesz wypocząć, to wtedy pójdę do siebie?"
Przechyliła lekko głowę w bok, wpatrując się w jego oczy. - hmmm? Czyżby Cię ten jeden futon wystraszył? - nie kryła w głosie rozbawienia. - Jeśli nie czujesz się wystarczająco swobodnie przy mnie, to nie musimy iść spać.. możemy całą noc rozmawiać.. nie będę cię do niczego zmuszać przecież.. to było twoje życzenie.. nie sprecyzowałeś do końca jak ma ono wyglądać.. pomyślałam że skoro chcesz mnie mieć tylko dla siebie to to miejsce będzie najlepiej pasować.. w końcu, jak ktoś by doszedł do nas w onsenie, to naruszałoby to warunki nagrody.. - mówiła dość spokojnie, choć na ustach widniał łobuzerski uśmiech. W końcu tam był taki stanowczy i pewny swego, a teraz? Był gotowy zrezygnować ze swojej nagrody na rzecz jej wygody. Nie wiedziała czy wytrwa całą noc w tym stanie z nim rozmawiać, była dość mocno spita alkoholem, ale będzie się starać jeśli tego by sobie życzył. - No chyba że twoja nagroda już Ci się nie podoba.. - powiedziała przechylając lekko głowę w bok, nadal nie odrywając wzroku od jego oczu. Była bardzo ciekawa jego decyzji. W końcu wygrał z nią uczciwie i z dość sporą przewagą. Zastanawiała się czy on był choć w połowie tak najebany jak ona. Czy to było jakieś szczęście do alkoholu? Czy trafiła w końcu kosa na kamień?!
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- A może wiedziałem, a może nie? Dlatego następnym razem się poprawię i przyniosę dwa podarki. - Uśmiechnąłem się bezczelnie, może trochę za mocno wybiegałem optymistycznie w przyszłość, ale w zanadrzu był jeszcze sparring, który chciałem wygrać i też będę mógł go wykorzystać, żeby przyjść tutaj ponownie, nawet jeżeli ona mnie nie zaprosi.
- To chyba była wina tamtej gorączki. Z reguły nie mam problemu z zasypaniem, albo może to był wynik tamtego wieczora. W końcu oboje mieliśmy jakieś senne niuanse. - Uśmiechnąłem się lekko w jej stronę, ona też tamtego wieczoru, dużo mamrotała przez sen. Chociaż ciężko było zrozumieć co, dokładnie mówiła, gdy miała twarz w poduszce. Było to na swój sposób uroczę i zabawne za jednym razem. - Tak zdecydowanie lepiej, może trzeba je zostawić otwarte, bo może się zrobić strasznie gorąco i parno w pokoju.
- Wyciągnąłem dłoń i poczęstowałem się jednym mochi, przyłożyłem kulkę do ust i wziąłem małego gryza.
- Czemu miałbym się bać jednego futonu i to razem z Tobą... - Poszedłem w zaparte, nie wystraszyłem się tego, nawet mi to bardziej odpowiadało. Po prostu nie chciałem, żeby sobie o mnie źle pomyślała i dlatego tak powiedziałem, żeby zbadać grunt pod nogami, ale tego już nie musiałem jej mówić. Słuchałem jej dalej i doszło do mnie, że moje słowa trochę wprowadziły zamieszanie i odniosły inny niż zamierzony efekt, musiałem szybko to naprawić, żeby znowu nie pomyślała sobie czegoś złego.
- Bardzo chętnie, skończę z Tobą razem w jednym futonie Saiyuri. - Uśmiechałem się ciepło, miałem nadzieje, że tyle wystarczy, żeby rozwiać jej złe myśli. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że zabrzmiało to dwuznacznie. Nie mogłem się poprawić, bo zabrzmiałoby to ponownie jako wycofanie, no trudno oby tylko to nie miało negatywnego wydźwięku w jej uszach. Jej przejęcie odnośnie wywiązania się z warunków umowy było słodkie, cieszyłem się, że chciała dotrzymać słowa i jak najlepiej się wywiązać ze swojej części. Gdy zaczęła coś mówić o tym, że nie podoba mi się nagroda, musiałem coś z tym zrobić. Nie będzie mi tutaj głupstw gadać i wyciągać złych wniosków.
- Nie gadaj głupstw.... bardzo.... mi... się.... podobas.... - Nachyliłem się w jej stronę i przyłożyłem dwa palce do czoła, zacząłem szeptać. Ostatnie słowo zostało przerwane, przez małe kichniecie. Miałem szczęście, bo przez alkohol prawie jej powiedziałem, że mi się podoba. Nie, żebym nie chciał tego zrobić, ale ten wieczór to nie był czas na takie wyznania, my dopiero lepiej się poznawaliśmy A ona mogłaby pomyśleć, że chcę ją zaciągać do łóżka takimi słowami i grać na jej uczuciach.
albo ją przed sobą stworzę
- To uznajmy uznać ze twoja obecność dzisiaj jest podarkiem samym w sobie.. dobrze? - puściła mu oczko uśmiechając się do niego niewinnie. Upiła łyczek herbaty i odstawiła czarkę na bok. Roześmiała się słysząc jego wymówkę co do poprzedniej wspólnej nocy. "A tak się zapierał że to nic takiego, teraz już nie oponuje przed tym że to mogła być gorączka.." uśmiechnęła się rozbawiona gdy sobie przypominała tamten wieczór.
"Tak zdecydowanie lepiej, może trzeba je zostawić otwarte, bo może się zrobić strasznie gorąco i parno w pokoju."
Zgarnęła blond kosmyk za ucho. - Po tak długiej kąpieli w onsenie i szybko wypitym sake całe ciało jest rozgrzane do stopnia że ciężko będzie zasnąć. Rześkie powietrze zdecydowanie umili ten proces.. - dodała z zadowoleniem. Sama lubiła spać z otwartym oknem.
"Czemu miałbym się bać jednego futonu i to razem z Tobą..."
- A to bardzo dobre pytanie, nie sądzisz? Sprawiałeś przed chwilą wrażenie jakby ten pomysł ci nie do końca przypasował, więc wolałam się upewnić.. - wyjaśniła ze spokojem w głosie.
"Bardzo chętnie, skończę z Tobą razem w jednym futonie Saiyuri."
Drgnęła delikatnie na te słowa, czując jak lekko się zawstydziła jego słowami. Była odrobinę czerwona na buzi, zrobiło się nieco cieplej od środka. Nie do końca wiedziała co ma odpowiedzieć na to zdanie. Podniosła się więc ze swojego miejsca. - Może zrobię to lepiej teraz, nie będzie trzeba nic szykować potem.. - z tymi słowami podeszła do ściany na której miała miejsce na jej katanę, kilka haków, na których miała ułożonych kilka kunai. Wyjęła zza pasa swój miecz i odłożyła go na miejsce. Złożyła dłonie w modlitewny sposób "Arigatou Kiro.." szepnęła w myślach. Po czym podeszła do przesuwanych drzwi szafy i wyciągnęła z niej wspomniany wcześniej, złożony futon. Ułożyła go na podłodze i powoli zaczęła rozkładać. Wyjęła dwie poduszki i pościel, którą rozłożyła na futonie. Wyjęła z szafy zwiewną yukatę, w której lubiła spać i zerknęła na niego. - Nie masz nic ze sobą do spania.. - szepnęła zastanawiając się przez chwilę nad czymś. Położyła swoja yukatnę na pościeli i podeszła do komody, przed którą klęknęła. Sięgnęła dłońmi do szuflady, bardzo powoli ją wysuwając. Spojrzenie utknęło w ciemno granatowej męskiej yukacie. Zmrużyła oczy i ostrożnie wyjęła ją z szuflady wpatrując się w nią przez jakiś czas. Podniosła się i podeszła do Kagamiego z przyciśniętym ubraniem do piersi. - Um.. możesz.. możesz spać.. w.. tym.. - odkleiła od piersi jedwabną yukatę i położyła ją na stoliku przy Yuim. Kagami bez problemu powinien się w nią zmieścić, w końcu była dość sporego rozmiaru. Już chciała się podnieść żeby iść się przebrać gdy ten postanowił odpowiedzieć w końcu na jej ostatnie pytanie. Patrzyła jak się nachylał w jej stronę, ale nie odsunęła się od niego.
"Nie gadaj głupstw.... bardzo.... mi... się.... podobas...."
Wsłuchiwała się w jego szept i gdy kichnął na końcu, to ona przyłożyła dłoń do jego czoła niemalże odruchowo. - To chyba dobrze.. że ci się podoba twoja nagroda.. ale mam nadzieje że nie będzie okupiona przeziębieniem.. - z tymi słowami zabrała dłoń z jego czoła i wstała. Podeszła do futona po swoje ubranie na zmianę i zniknęła za parawanem stojącym w rogu pokoju. Przerzuciła białą, zwiewną yukatę przez górną krawędź parawanu i zaczęła się rozbierać za nim. - Niby strój zabójców jest cienki ale cholerstwo trzyma ciepło.. - skomentowała rozbierając się całkowicie i przerzucając czarny strój przez parawan i pociągnęła za białą yukatę w którą się ubrała, zawiązując na niej niebieski pas. Wyszła zza parawanu i podeszła do stolika, siadając na swoim miejscu. - Od razu lepiej. - skomentowała czując jak zwiewny materiał pomaga trochę z podwyższoną temperaturą.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Naprawdę?.. To nie miał nic wspólnego z moimi chęciami... Po prostu martwiłem się, czy się wyśpisz, w końcu nie chciałbym Cię zamęczyć zbyt mocno.... A mogę przypadkiem to zrobić, potrafię być mocno absorbujący. - Wyjaśniłem jej, o co mi dokładnie chodziło, wolałem, żeby nie miała błędną skojarzenia względem tego wszystkiego. Uśmiechałem się delikatnie i spoglądałem ciepłym wzrokiem w jej oczy. Obserwowałem ją uważnie po moich słowach, delikatnie się zaczerwieniła, więc w jakiś sposób nie przeszkadzała jej ta wizja. Pytanie tylko o którą stronę medalu mogło dokładnie chodzić, czy o spanie razem, czy wspólnym uniesieniom. Nieco się skonfundowałem gdy oznajmiła, że będzie coś szykować, bo do końca nie wiedziałem, co miała na myśli, widziałem jak podeszła do wieszaka i odłożyła miecz. Nastąpienie złożyła modlitewnie ręce i ruszyła dalej w drogę po pokoju. Lekko odetchnąłem w myślach, gdy wyciągnęła posłanie z szafy, teraz miałem pewność, o co jej chodziło.
Nie zdążyłem nic powiedzieć, ale odpowiedz, była oczywista. Nie miałem nic przy sobie, co mogłoby mi posłużyć do spania, dlatego tylko kiwnąłem głową. Wyciągnęła z szuflady męską granatową Yukate i następnie ułożyła ją przede mną. Miałem pewne, przypuszczenia do kogo mogła należeć, a raczej opcje były tylko dwie. Jest jej Brata albo jej chłopaka, chociaż drugą opcją była raczej nieprawdopodobna, skoro z nim zerwała na pewno nie trzymałaby jego ciuchów. No i przecież sam miał tutaj niedaleko pokój, więc raczej nie trzymałby tu swojego ubrania. Dodatkowym tropem była troska, z jaką się nią obchodziła, raczej na pewno było Kiro. Tak czy siak, nie mogłem odtrącić takiego poświęcenia, skoro postanowiła mi pożyczyć coś tak ważnego dla niej, miałem tylko nadzieje, że nie robiła tego z powodu zakładu a własnych chęci.
- Dziękuje bardzo, zwrócę ją w jednym kawałku nienaruszoną. - Uśmiechnąłem się i dygnąłem w podziękowaniu. Znowu przyłożyła mi dłoń do czoła, czy teraz po każdym kichnięciu tak będzie? Chce się mną zajmować i o mnie dbać?
- Nie to nie przeziębienie, zakręciło mnie w nosie po prostu... Czasami tak bywa po alkoholu... Ale ale, czyżbym miał swoją prywatną panią doktor? - Uśmiechnąłem się przebiegle i spojrzałem na nią zadziornie. - Może w takim razie powinnaś osłuchać mi płuca i serce? - Rzuciłem luźnym pomysłem gdy zacząłem ściągać z siebie kimono i składać je, gdy kobieta zniknęła za parawanem, sam zabrałem się do zdjęcia reszty, ostrożnego założenia yukaty i złożeniu swoich rzeczy.
- Dobrze izoluje, ale przez to niczego nie przepuszcza i się czasami mocno klei od potu.- Dokładnie zilustrowałem ją gdy wyszła za parawanu, w białym było jej do twarzy, wyglądała tak niewinnie, że aż chciałoby się ją zjeść. - Do twarzy Ci w tym kolorze, może powinnaś pomyśleć o zmianie codziennego stroju... Chociaż lepiej nie, to będzie specjalnie dla mnie. - Uśmiechnąłem się bezczelnie, lepiej, żeby nie nosiła tak kusego i cienkiego stroju na co dzień jeszcze, za mocno jej kształty będą mnie rozpraszać.
albo ją przed sobą stworzę
"Po prostu martwiłem się, czy się wyśpisz, w końcu nie chciałbym Cię zamęczyć zbyt mocno.... A mogę przypadkiem to zrobić, potrafię być mocno absorbujący."
Pokręciła lekko głową na boki w geście zaprzeczenia. - Ostatnio bardzo miło spędziłam noc z Tobą, dlaczego teraz miałoby być inaczej? Osobiście nie czuję żebyś był zbyta absorbujący.. Poświęcam Ci swoją uwagę, bo chcę.. a nie dlatego że mnie do tego w jakiś sposób przymuszasz.. - wyjaśniła ze spokojem w głosie. Nie wiedziała czemu tak siebie postrzegał. - Umówmy się tak.. jak uznam że jesteś męczący to powiem ci to prosto w twarz.. więc póki tego ode mnie nie usłyszałeś, to nie dopowiadaj sobie rzeczy których nie ma.. - to mówiąc puściła mu porozumiewawcze oczko.
Miała kilka rzeczy po swoim zmarłym bracie i dbała o nie z największą troską. Jego ubrania, choć nie były noszone przez nikogo, regularnie były prane. Tak jak jedwabna yukata, którą pożyczyła Kagamiemu. Delikatny zapach jaśminu nadal unosił się z tkaniny. Sam fakt że wyjęła ją dla kogoś, było niewiarygodne nawet jak na nią. Zapewnienie o powodzie kichnięcia wywołało u niej delikatny uśmiech.
"Ale ale, czyżbym miał swoją prywatną panią doktor?"
- A potrzebujesz takiej właśnie w tej chwili? - spytała z lekkim rozbawieniem w głosie, odpowiadając z podobnym uśmieszkiem na ustach co sam płomiennowłosy zabójca ją właśnie uraczył. - W końcu to podobno wina alkoholu.. a nie przeziębienie.. - dodała zanim zdołał jej odpowiedzieć na to pytanie i zaśmiała się lekko pod nosem, kierując się w kierunku parawanu za którym zniknęła.
"Może w takim razie powinnaś osłuchać mi płuca i serce?"
- Zastanowię się nad tą propozycją.. - usłyszał zza parawanu, gdy się rozbierała. W głosie dało się słyszeć rozbawienie.
Gdy wyszła zza parawanu dostrzegła go już w granatowej yukacie. Delikatnie drgnęła na ten widok. Ile to lat minęło gdy widziała Kiro w niej. Ubranie zdawało się idealnie leżeć na Kagamim. Podchodząc bliżej usiadła przy nim powoli lustrując go swoim spojrzeniem. - Dobrze w niej wyglądasz.. - powiedziała cichym szeptem sięgając dłonią do barku, bliżej kości obojczyka i wsuwając kciuk pod materiał, poprawiła zawiniętą do wewnątrz krawędź materiału z delikatnym uśmiechem i pogładziła czule to miejsce dłonią, zanim ją zabrała.
"Do twarzy Ci w tym kolorze, może powinnaś pomyśleć o zmianie codziennego stroju..."
- Tak myślisz? - spytała zerkając na swój ubiór. - Do walki mało to praktyczne, wyglądałabym jak rzeźnik po uboju bydła.. - zaśmiała się pod nosem zwracając uwagę na kolor ubrania, a nie na to jak w nim jej ciało było bardzo dobrze zarysowane, podkreślając pewne elementy nieco bardziej.
"Chociaż lepiej nie, to będzie specjalnie dla mnie."
- Specjalnie dla Ciebie? - powtórzyła po nim wpatrując się w jego twarz. Ten bezczelny uśmieszek na jego twarzy sprawił że splotła ręce odruchowo pod biustem i oparła je na blacie stołu. - Czyli tylko przy Tobie mogę chodzić w tego typu strojach? Czy to nie jest monopolizacja? - spytała z zaciekawieniem mu się przyglądając. W tej chwili brzmiał tak jakby byli razem.. Trochę ją zaskoczył tym.. choć czy aby na pewno? Po wcześniejszych rozmowach tego dnia ich znajomość ewidentnie zmierzała momentami w jakimś konkretnym kierunku. Teraz tylko się zastanawiała czy dobrze odbierała niektóre sygnały czy po prostu po alkoholu chłopak się po prostu rozkręcał. A ona? Blondynka nie urywała tych sugestii, niektóre ją peszyły a inne ciągnęła dalej, z pomocą pytań, własnych sugestii i czynów. Choć większość z nich była po prostu niemym przyzwoleniem na to czego on w danej chwili chciał.
- Myślę, że coś ciekawego wymyślę, ale nie powiem Ci, co to będzie. Dopiero przy kolejnej wspólnej nocy u Ciebie, zaspokoję twoją ciekawość. - Odparłem lekko tajemniczo, chciałem, żeby miała niedosyt w tej kwestii. Chciałem, żeby w wolnej chwili przelotnie myślała o mnie ciepło. Jej słowa były bardzo miłe i momentami, miałem wrażenie, jakby to było jakieś większe wyznanie.
- Możemy się tak umówić, ale pamiętaj, że ja też lubię poświęcać Ci uwagę i bardzo chętnie to robię. - Dodałem krótko po niej z uśmiechem na ustach, żeby ona również miała pewność co do moich intencji i chęci. W końcu przynajmniej będziemy wiedzieć, na czym stoimy i co dalej z tym zrobić. Takie małe zapewnienie i tak wiele zmieniało w relacji, teraz przynajmniej wiedziałem, że nie powinienem zbyt mocno rozmyślać nad tym co nie było powiedziane, jeżeli będzie miała mnie dość, to po prostu mi powie i nie będę musiał doszukiwać się prawdy między wierszami.
- Kto wie, może mały przegląd by nie zaszkodził... Chyba coś mnie jeszcze trochę trzyma pod łopatką, ostatnio spałem sporo w plenerze, ale tak się kończy szybka podróż do Yonezawy. - Zrobiłem kilka obrotów ramieniem, tak jakbym próbował coś zrzucić z łopatki. - Chociaż bardziej bym powiedział, że potrzebuje.... Takiej jak... ty. - Końcówkę wyszeptałem i delikatnym uśmiechem, kwestie kichania odstawiłem na bok, chory na pewno nie byłem, ale gdyby ona się miała mną zajmować, to chętnie teraz bym się rozchorował potwornie.
Jej dotyk był bardzo miły, aż nawet żałowałem, że yukata nie zagięła się trochę bardziej, bym mogła dłużej wodzić po mojej klatce piersiowej. Lubiłem gdy dotykała mnie, nawet jeżeli był to niewinne i nic nieznaczące. - Dziękuje. - Uśmiechnąłem się delikatnie, Yukata leżała na mnie jakby była szyta na miarę, jej brat musiał dużo ćwiczyć, skoro byliśmy prawie identycznej wielkości.
- Ja nie myślę, ja to widzę... A mój wzrok jest praktycznie nieomylny.- Spojrzałem na nią, nieco intensywniej i dokładnie przyglądając się kształtom. - A tam, z twoją szybkościom i zręcznością to na pewno krew nie zdoła Cię ochlapać. - Trochę nie o to mi chodziło, ale skoro poszło to w tę stronę to nie pozostało mi nic innego jak uśmiechnąć się i cieszyć z tego żartu.
- Tak, a jak wygram sparing, to nawet o to po proszę. Żebyś zawsze gdy jesteśmy sam na sam, zakładało coś zwiewne i cienkiego. - Odpowiedziałem ewidentnie z siebie zadowolony, w końcu nie zamierzałem przegrać sparingu, pytanie tylko, czy dzięki jednemu zakładowi można sobie zażądać czegoś tak długo falowego? No nic przekonam się zaraz, jak ona to widzi. - Tak... tylko dla... mnie. Można tak powiedzieć, a nawet nazwać to zawłaszczeniem na wieki. - Mówiłem, szczerze a w tej bezpośredniości trochę pomógł mi nadmiar alkoholu w organizmie.
albo ją przed sobą stworzę
- Tego się domyśliłam akurat.. - skomentowała z uśmiechem, wystawiając mu język w figlarnym geście. Z każdą chwilą upewniał ją tylko że lubił spędzać z nią czas. To było bardzo miłe uczucie, wiedzieć że ktoś czuje się na tyle swobodnie w twoim towarzystwie że chętnie spędza całą noc. Skinęła głową na to kiedy powiedział otwarcie że lubi poświęcać jej uwagę. Odkąd go poznała, nie czuła się inaczej. Zaskakująco często się przy nim uśmiechała. Czuła wewnętrzny spokój, tak bardzo naturalny jakby znali się o wiele dłużej. Pomijając momenty kiedy ją zawstydzał i peszył. A nawet nie tylko to.
- Mały przegląd powiadasz.. - szepnęła uważnie mu się przypatrując gdy zaczął kręcić kończyną, jakby próbując się pozbyć pewnej niedogodności. - Niczego się nie nauczyłeś widzę.. dobrze że cię chociaż wtedy odwiodłam od spania w stajni.. dopiero byłbyś połamany.. powinieneś bardziej dbać o swój komfort.. - zaczęła przysuwając się do niego bliżej. Jedną dłoń położyła na barku, a drugą zaczęła dotykać w okolicy łopatki w poszukiwaniu miejsca bólu.
"Chociaż bardziej bym powiedział, że potrzebuje.... Takiej jak... ty."
Dłoń na jego barku drgnęła delikatnie a poliki delikatnie zabarwiły się na różowo. A tak dobrze sobie radziła! Już koloryt skóry wrócił do normy. Znowu ją lekko speszył. - Ale ja nie jestem wykwalifikowanym medykiem.. mogę pomóc z przeziębieniem, opatrzeniem rany.. może nawet byłabym w stanie pomóc w rozluźnieniu spiętych mięśni.. i to chyba tyle.. - mówiła nieco ciszej, w końcu siedziała przy nim, delikatnie rozmasowując miejsce wkoło łopatki, którą poruszał przed chwilą.
- Mhm.. to skoro jesteś takim specem od dopasowywania ubrań to może powinnam Cię kiedyś ze sobą wziąć na zakupy? Doradzisz mi w czym wyglądam najlepiej.. - uśmiechnęła się niewinnie w jego kierunku. Jak tak sobie pomyślała to dawno nie rozpuściła pieniędzy na jakieś ładne ubrania. Może faktycznie powinna go ze sobą zabrać na cały dzień biegania po sklepach.
"Tak, a jak wygram sparing, to nawet o to po proszę. Żebyś zawsze gdy jesteśmy sam na sam, zakładało coś zwiewne i cienkiego."
Uniosła brew zaskoczona pewnością siebie z jaką to powiedział. - Nie chwal dnia przed zachodem słońca kochany.. jeszcze tego sparingu nie wygrałeś.. a ja nie zamierzam ci tak łatwo ulegać na macie.. Ale.. ciekawą nagrodę sobie wybrałeś, będę musiała się w takim razie dobrze zastanowić nad tym czego ja będę chciała gdy wygram.. - skomentowała wpatrując mu się uważnie w złote oczy. Skoro on chciał coś działającego na dłużej, to znaczyło tyle samo że i ona mogła prosić o coś co by tak działało. Więc nie zamierzała mu bronić takiej nagrody, w końcu każde z nich miało równe szanse na zwycięstwo.
"Tak... tylko dla... mnie."
Słysząc te słowa, przygryzła delikatnie dolną wargę. To był istny odruch, nawet nie zdawała sobie sprawy że to zrobiła. Co jednak udało jej się wyłapać, to to że lekko się spięła i poczuła jak zrobiło jej się o wiele cieplej od wewnątrz.
"Można tak powiedzieć, a nawet nazwać to zawłaszczeniem na wieki."
- Chyba nie miałam jeszcze okazji poznać nikogo tak zachłannego jak Ty.. - wyszeptała obracając czarką w dłoniach, wprawiając herbatę w naczynku w ruch wirowy. Nie brzmiało to jednak jako obelga w żaden sposób, bardziej jako stwierdzenie niezaprzeczalnego faktu. Treningi całkowitej koncentracji bardzo się teraz przydawały, bo panowała w jakimś stopniu nad swoim ciałem, choć nie tak jak by tego chciała. Czuła jak w chwilach jak ta serce uderzało jej nieco mocniej, obijając się dość solidnie o wnętrze klatki piersiowej.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- No to nie jest tylko tyle, to jest aż tyle... zresztą jestem pewny, że w twoich rękach raz-dwa bym wyzdrowiał. - Widziałem, jak zareagowała na te słowa, widać to było silniejsze od niej i nie mogła się powstrzymać przed rumieńcami, ale nie była w tym jedyna. Bo jak widać, ja też nie mogłem się powstrzymać przed drobnymi komplementami i peszeniem jej, po prostu lubiłem patrzeć jak pewna siebie kobieta, ulegała moim słowom.
- Proszę bardzo, ale będę musiał... baardzo... dokładnie przyjrzeć się z bliska pod każdym kątem, żeby mieć pewność, że pasuje idealnie... Skoro masz mnie użyć jak wyznacznika do wyboru strojów. - Uśmiechnąłem się przebiegle, ja już pomogę Ci wybrać dobre stroje, ale na pewno na twarzy pojawi się róż i czerwień.
- Nic nie chwale.... Po prostu wole myśleć o zwycięstwie, a nie porażce, w końcu obiecałem Ci, że pokaże, na co mnie stać, a gdybym myślał o klęsce, to raczej zbyt wiele bym Ci nie pokazał... Skarbie. - Odpowiedziałem jej ze spokojem w głosie i uśmiechem na ustach, ona chyba po prostu lubiła się ze mną przekomarzać i trochę nadinterpretować moje słowa. W końcu nie powiedziałem, że wygram. Tylko użyłem słowa jak. Znowu powiedziała do mnie pieszczotliwie, ale to raczej był wynik alkoholu, bo ja sam padło ofiarą chwili, własnego stanu upojenia i sam też się do niej pieszczotliwie zwróciłem. - Chętnie bym się przekonał co wtedy, ale niestety musisz sama sobie to wziąć. - Byłem ciekawy, co takiego ona będzie chciała, ale nie zamierzałem dać jej wygrać z powodu ciekawości, jeżeli będzie tego bardzo chciała, tu musi sama sobie to zdobyć.
- Co poradzę. - Teatralnie wzruszyłem ramionami i zmrużyłem oczy. - Tak już jestem, jeżeli czegoś bardzo chce, to już nie ma sensu zadawać sobie pytanie, czy się uda, tylko kiedy to nastąpi. - Uśmiechnąłem się do niej zadziornie, w końcu taka była prawda, nawet jeżeli świat próbował zrobić mi na przekór. Podniosłem czarkę od góry i wziąłem z niej łyka ciepłego naparu, rozmowa przy herbacie była bardzo przyjemna i dobrze relaksowała.
- W sumie coś mi się przypomniało... Coś ci powiem o Tachibanie... - Zrobiłem dużą przerwę, żeby dobrze ubrać to w słowa. - Twój toast dla niego może się nie długo spełnić, o ile zdejmie klapki z oczu i nie będzie wstydzić pogadać z jakiś facetem.... Jest dziewczyna, która coś do niego czuje, chociaż bardziej adekwatnie będzie, jak się powie, że jest nim oczarowana. - Wziąłem większego łyka herbaty, aby zwilżyć gardło. Nie lubiłem Cię niebieskooki, ale lepiej, żebyś przestał patrzeć na świat z zamkniętego pokoju. Może wtedy poczujesz ciepło kobiety i zrozumiesz, że z płcią przeciwną można spędzić miło wieczór bez seksu.
albo ją przed sobą stworzę
"No to nie jest tylko tyle, to jest aż tyle... zresztą jestem pewny, że w twoich rękach raz-dwa bym wyzdrowiał."
- Tak myślisz? Hmm.. może kiedyś będzie okazja żeby się przekonać czy masz rację.. choć z drugiej strony mam nadzieje że nie.. wolę żeby nic Ci się nie stało.. - powiedziała z troską w glosie.
Roześmiała się radośnie słysząc jak to on chętnie pomoże jej powybierać idealnie pasujące ubrania. - No z tym twoim rozwiniętym zmysłem, wierzę że się nie zawiodę.. - dodała upijając kolejnego łyczka herbaty. Teraz jak była już chłodniejsza to przyjemnie orzeźwiała od środka.
Uniosła brew gdy naprostowywał swoją wcześniejszą wypowiedź. - Mhm.. więc tak to działa.. wybierasz sobie już nagrodę dla lepszej motywacji w sparingu.. to ciekawe.. ja wolę poczekać z wyborem do faktycznego zwycięstwa żeby nie strata zakładu mnie aż tak potem nie bolała.. ale nie myśl że jestem przez to mniej zmotywowana od Ciebie.. - uśmiechnęła się nieco zuchwale. Tym razem go nie upominała o to jak się do niej zwrócił.
"Chętnie bym się przekonał co wtedy, ale niestety musisz sama sobie to wziąć."
- I może faktycznie do tego dojdzie.. gdy tylko wygram w naszym sparingu.. - nie zamierzała odpuszczać. Chciała wiedzieć co potrafił chłopak, a najlepszym sposobem było danie z siebie dosłownie wszystkiego w tym starciu.
"Tak już jestem, jeżeli czegoś bardzo chce, to już nie ma sensu zadawać sobie pytanie, czy się uda, tylko kiedy to nastąpi"
I to jej się w nim chyba najbardziej podobało, ten zapał i upór, które były tak rzadko spotykane. - Nic tylko czekać aż przegonisz Tsuye.. będę wyczekiwać tego dnia.. - to mówiąc upiła większego łyka herbaty.
"W sumie coś mi się przypomniało... Coś ci powiem o Tachibanie..."
- O Shoto? - spytała lekko zaskoczona. Odstawiła aż kubek na stół i odsunęła go na bok splatając dłonie ze sobą gdy całą jej uwaga skupiła się na twarzy Kagamiego, czekając aż ten powie jej coś o swoim pupilu.
"Jest dziewczyna, która coś do niego czuje, chociaż bardziej adekwatnie będzie, jak się powie, że jest nim oczarowana."
Rozdziawiła usta zaskoczona tą informacją. Aż rozplotła dłonie i położyła swoją lewą na jego przedramieniu, delikatnie zaciskając na jego kończynie swoją dłoń w ekscytacji. - Poznałeś ją? Skąd wiesz o niej w sumie? Shoto Ci coś mówił? Myślała że się nie dogadaliście..Opowiedz mi o niej.. jaka jest? - ciekawość ją dosłownie zżerała. Nie pozwoliłaby byle lafiryndzie uczepić się Shoto. Ten chłopak zasługiwał na kogoś dobrego! "Będę musiała przycisnąć Shoto o tą dziewczynę.. tak dawno nie rozmawialiśmy.. ciekawe co tam u niego.." przemknęło jej przez myśl.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Tak myślę, twoje dłonie już przyniosły mi ukojenie... Także moje słowa jak najbardziej mają pokrycie w rzeczywistości... Na pewno wyślę, kruka i się zgłoszę na lecznicze masaże i okłady... - Odpowiedziałem jej z lekkim uśmiechem, miło, że nie chciała, żeby mi się coś stało, tylko niestety w naszym fachu ma się większą podatność na tak zwane kontuzje. Ja wolałem myśleć, że jak coś mi się stanie, to że będę mógł liczyć na rozmowę z nią i bliskość nawet jeżeli było to tylko placebo, a nie prawdziwy lek. - Nie mogę obiecać, że nigdy mi się nic nie stanie, ale ….. Mogę powiedzieć, że zawsze wrócę. Nawet jakbym musiał się czołgać do Yonezawy. - Nawet pomimo ran zawsze wrócę z misji, nie wybieram się na tamtą stronę i tego akurat mogłem być pewny. Nie zostanę w ramionach śmierci nawet jeżeli będzie chciała mnie zachować w tym objęciu, zrobię wszystko, żeby się jej wyrwać. Będzie musiała czekać, aż zniedołężnieje i wtedy przyjdzie we mnie podstępem we śnie. Uśmiechałem się na jej entuzjazm, widzę, że bardzo się jej spodobał ten pomysł, może lubiła gdy mój wzrok padał na jej ciało. Przynajmniej takie zaczynałem odnosić wrażenie, gdy robiła wszystkie te pozy i eksponowała swoje kobiece krągłości.
- Wszystkiego dowiemy się za jakiś czas, najpierw te wielkie posunięcie, które planuje mistrz i po jego wykonaniu będziemy, mogli zaspokoić swoją ciekawość i sprawdzić kto jest lepszy.... Kto wie, może podczas tego wszystkiego jeszcze bardziej przekroczymy ograniczenia, w końcu w sytuacji zagrożenia życia wspinamy się na wyżyny.... Zobaczymy, jak na razie raczej nie zrobiłem niczego, co mogłoby, zwrócić uwagę przełożonych na mnie.... - Zaśmiałem się lekko na koniec, w końcu, aby zostać filarem, nie wystarczyło być silnym fizycznie, trzeba było jeszcze mieć inne atrybuty, a do rangi filara było wiele innych po drodze, po których trzeba było się najpierw wdrapać.
Kiwnąłem głową twierdząco, gdy wymówiła imię swojego przyjaciela zabójcę piorunów, z którym nie bardzo się dogadywałem. W końcu ile ona Tachibanów znała? Raczej nie chodziło mi o jego ojca czy matkę, ale kto wie może, ma jakichś braci?
- Wpadłem na nią kiedyś w pokoju wspólnym, w sumie to otwarcie na początku nie powiedziała mi o tym, ale niewiele rzeczy może się ukryć przed moim wzrokiem. Z Shotaro nie rozmawiałem o tym, nie wiem co on myśli niej... Chciałem nawet jej pomóc i go trochę wypytać, ale niestety nasze spotkanie nie potoczyło się w taki sposób, żebym mógł wyciągnąć z niego informacje. No, ale jeżeli o nią chodzi, to jest nieśmiała, dobrze wychowana, zamknięta w sobie, ale to z powodu tego, że jest bardzo nieufna, życie postawiło przed nią ciężką próbę. Możesz mi wierzyć, że nie jest złą osobą, czy okrutną. Z tego co widziałem, to nie bardzo wie, jak wyznać mu uczucia, chyba nigdy wcześnie nie miała chłopaka, ale na pewno jest w nim mocno zauroczona. Próbowała mnie podpytać, z jakich podziękowań za pomoc ucieszyłby się mężczyzna.... W sumie to jest jedna kwestia, która mnie zastanawia... Czy on jest prawiczkiem? - Wyciągnąłem taką tezę na ostatnim spotkaniu, ale nie miałem twardego potwierdzenia.
albo ją przed sobą stworzę
"Na pewno wyślę, kruka i się zgłoszę na lecznicze masaże i okłady..."
- Teraz będę się martwić o Ciebie za każdym razem jak zobaczę Twojego kruka obok.. - wytknęła mu, delikatnie dźgając go między żebra. - Ale już ci to mówiłam.. jak będziesz mnie potrzebował to wystarczy że po mnie poślesz.. - dodała dla pewności jakby miało mu umknąć to z wcześniej.
"Nie mogę obiecać, że nigdy mi się nic nie stanie, ale ….. Mogę powiedzieć, że zawsze wrócę. Nawet jakbym musiał się czołgać do Yonezawy."
Po tych słowach uniosła przed jego twarzą prawą dłoń, skuloną w nie do końca zamkniętą pięść z wyprostowanym ku górze najmniejszym paluszkiem.
- Obiecaj.. - szepnęła wpatrując mu się prosto w jego złote oczy. Ametyst aż się iskrzył przy blasku świecy. Widać było że było to dla niej ważne. To że nie mówiła zbyt często czy otwarcie o swoich uczuciach, nie znaczyło że nie potrafiła się zebrać w sobie na takie niby drobne ale dość znaczące gesty.
- To wielkie posunięcie korpusu w kierunku Kioto.. mam nadzieje że uda nam się osiągnąć cel bez większych strat.. ale czas pokaże.. nie da się przewidzieć tego co zrobią inni, każdy odpowiada tylko za swoje czyny i decyzje.. - skomentowała ze spokojem w głosie i zakręciła czarką aby pomóc herbacie się przestudzić.
Kiedy Kagami zaczął mówić w końcu o tej dziewczynie, która podkochiwała się w Tachiwanie to ani na chwilę nie spuszczała wzroku z jego twarzy, nie żeby wcześniej to robiła jakoś specjalnie. - Tu w Yonezawie? Czyli jest jedną z zabójczyń? - nie powinna się dziwić. Ale brała pod uwagę że ta dziewczyna mogła równie dobrze być zwykłym cywilem. Fakt jednak że była z korpusu wiele ułatwiało. - Huh.. dosłownie opisałeś mi Shoto w wersji żeńskiej.. - skomentowała zaraz po tym jak opisał ją trochę bliżej. Sięgnęła po czarę z herbatą gdy padło pytanie o dziewictwo Tachibany i Saiyuri aż naczynie wypadło z dłoni, rozlewając zawartość po blacie w mgnieniu oka. Pisnęła gdy ciecz pociekła z krawędzi prosto na jej uda. O d razu się odchyliła od krawędzi i odkleiła przylegającą do skóry tkaninę yukaty. - Tego ostatniego pytania się nie spodziewałam.. w sumie to nie znam na nie odpowiedzi.. Shoto zawsze jest dobrze wychowanym, wzorowym dżentelmenem. Choć nigdy go nie widziałam z żadną dziewczyną.. i też mi o żadnej nie mówił póki co.. ale jeśli był już z jakąś kobietą.. to dam sobie obie ręce obciąć że w życiu by nikomu o tym nie powiedział.. uznając to za naganne zachowanie żeby na takie tematy w ogóle rozmawiać.. a przynajmniej tak mi się wydaje.. - skomentowała sięgając po szmatkę i ścierając z blatu rozlaną herbatę. - Jak w ogóle ona ma na imię? Jaki oddech? Zmysł? - co mogła poradzić że chciała sie dowiedzieć wszystkiego odnośnie dziewczyny której wpadł w oko jej mały, niewinny Shoto, którego bardzo solidnie potem przepyta z tego tematu.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Pewnie tak jest... Chociaż czasami człowiek chciałby jakiegoś zapewnienia z drugiej strony prawda? - Obróciłem głowę w jej kierunku gdy przytulała się do moich pleców i uśmiechnąłem się czule. - Tak one zostają z nami na zawsze i nawet czas nie może ich wydobyć z naszych serc. - Odpowiedziałem jej ciepłym szeptem, gdyby o mnie chodziło, to mógłbym jeszcze potrwać w tym objęciu, ale los chciał, że woda właśnie się zagotował i musiała to przerwać.
- Niepotrzebnie, może będę chciał Ci nim przesłać jakieś czułe szepty albo bardziej prywatne listy. - Poczułem, jak wbiła mi palec między żebra, chociaż nie było to tak proste, bo moja klatka była bardzo mocno zbita mięśniami. Ale i tak odruchowo poruszyłem się, w końcu nieważne jak dużo trenowaliśmy, pewnych zachowań nie dało się całkowicie pozbyć. Jej zapewnienie było uroczę, tylko było jedno, ale. Nie wiedziałem, jak silna jest i czy jest silniejsza ode mnie, jeżeli nie była ode mnie lepsza i sam nie dawałbym sobie rady, to sprowadziłbym na nią tarapaty.
Chciałbym się już przekonać, jak silna jest i które z nas było lepszy, czy może byliśmy bardzo zbliżenie do siebie. Zauważyłem, jak wyciągnąłem w moją stronę palec do obietnicy, tylko jednej osobie wcześniej obiecywałem coś w ten sposób i była to Yukino. Widać mój krąg bliskich właśnie się powiększył, bo odruchowo objąłem jej palcem swoim.
- Obiecuje, zawsze wrócić do.... Ciebie. - Potrząsnąłem delikatnie jej dłonią, domyślałem się, co chciała usłyszeć. A ja nie miałem problemu, żeby to powiedzieć. Chociaż może nie powinienem był tego dzisiaj mówić, ale jakoś było to trochę silniejsze ode mnie. Może to była kwestia alkoholu albo po prostu atmosfera tego wieczoru bardzo mocno mi się udziela. Oby tylko nie pomyślała, że mówię tak do każdej.
- Ano jest, poznali się na jakieś misji... Nie znam go aż tak dobrze, ale raczej nie są aż tak podobni do siebie. Powiedziałbym, że może trzydzieści, czterdzieści procent. - Odpowiedziałem jej, jak to widziałem, a gdy padło moje pytanie o Tachibanie widziałem, jak zareagowała, chyba uderzyłem w nieodpowiedni klawisz. Widać nie byłem, aż tak bliski, żeby mogła rozmawiać ze mną o innych, a przynajmniej było to dla niej bardzo niekomfortowe.
- Nic ci nie jest?.- Zapytałem i poderwałem się do góry, wziąłem jedną ze szmatek i zmoczyłem ją w lodowatej wodzie. Z poparzeniami trzeba było szybko działać, inaczej ciepło wniknie w głąb tkanki i zwiększy obrażenia. Przyłożyłem ja w miejscu, w którym gorąca ciecz się wylała i nie odrywałem wzroku od tego miejsca, nie chciałem, żeby z mojego powodu cierpiała.
-Wybacz, nie powinienem był pytać, czasami jestem zbyt bezpośredni i ciekawski.- Miałem zakłopotany wyraz twarzy, nie martwiłem się tym, że zadałem takie pytanie o Shotaro, bardziej się przejąłem tym poparzeniem.
- Nie zrozum mnie źle, ale bycie wzorowym jest nudne i niepotrzebne... Jeżeli sam tak chciał to nie ma w tym nic złego... Ale tak nigdy nie znajdzie prawdziwego przyjaciela, samurajska maska to nie jest maska do głębokich przyjaźni, a jedynie służeniu i wykonywaniu poleceń innych, bez samo spełnienia. - Nie byłem samurajem, ale znałem wszystkie aspekty, które z tym szły. W końcu widziałem swoich braci i nie raz czytałem bushido, na szczęście mogłem przestrzegać tylko tych, z którymi się zgadzałem, a najważniejsze, że byłem wolny jak chmura.
albo ją przed sobą stworzę
Wyczuła lekkie spięcie się gdy przylgnęła do niego, ale niemalże od razu się rozluźnił pod wpływem czułego dotyku. Akurat miała podbródek oparty na jego barku, gdy go obejmowała. Więc gdy obrócił twarz w jej stronę to delikatnie otarł się swoim polikiem o jej, do momentu że dotknął kącika jej ust swoim licem.
"Pewnie tak jest... Chociaż czasami człowiek chciałby jakiegoś zapewnienia z drugiej strony prawda?"
- Tak.. masz rację.. - sama lekko obróciła głowę w bok o parę stopni, tak że ciepły oddech lekko muskał jego skórę twarzy. - Ale na ten brak odzewu nie da się niestety nic poradzić.. pozostają nam tylko domysły.. i nadzieja.. - dodała szeptem. Uśmiechając się łagodnie na jego komentarz o wspomnieniach. Przez tą krótką chwilę ich twarze były naprawdę blisko siebie, do stopnia że prawie mogli się podzielić oddechem. I choć na jej policzkach widniał delikatny róż, to ciężko było stwierdzić czy był nadal spowodowany alkoholem czy tą chwilą bliskości.
"Niepotrzebnie, może będę chciał Ci nim przesłać jakieś czułe szepty albo bardziej prywatne listy."
- Nie da się czule szeptać za pomocą listu kochanie.. - zachichotała cicho pod nosem. Ta druga część jednak ją nieco mocniej zainteresowała. - .. bardziej prywatne listy? W jakim sensie? Co za treści mogą się w takich listach znaleźć? - spytała ewidentnie zainteresowana tym tematem trochę bardziej.
Nie musiała też długo czekać na reakcję, gdy wystawiła przed nim mały paluszek do obietnicy. Praktycznie od razu go pochwycił swoim, na co delikatnie się uśmiechnęła. Ten drobny gest nie potrzebował słów wyjaśnienia. A mimo to, usłyszała je..
"Obiecuje, zawsze wrócić do.... Ciebie."
Rozchyliła lekko usta jakby coś chciała mu odpowiedzieć. Zamiast tego przygryzła delikatnie dolną wargę i uśmiechnęła się ciepło w jego stronę. Ciepło dosłownie rozlało się po jej ciele. - To ja obiecuję zawsze czekać na twój powrót.. - dodała pod wpływem chwili, czerwieniąc się nieco bardziej.
- No ja znam Shoto bardzo dobrze.. a te jej cechy, które wymieniłeś brzmiały jak jego cechy.. więc są do siebie bardziej podobni niż może ci się wydawać.. ciekawe czy on też coś do niej czuje.. - szepnęła z zaciekawieniem w głosie.
"Nic ci nie jest?"
Pokręciła głową na boki czując nieprzyjemne pieczenie na przedniej i wewnętrznej stronie ud. - To nic.. takiego.. trochę piecze.. - szepnęła czując jak oczy lekko jej się zaszkliły. - Los mnie pokarał za tą herbatę.. trzeba było po sake sięgnąć.. - roześmiała się, starając się nie myśleć o lekkim poparzeniu. Na szczęście Kagami zareagował instynktownie. Jęknęła w chwili gdy przyłożył nasączoną lodowata wodą tkaninę do jej uda. - Zi.. zimne.. - westchnęła opierając się plecami o ścianę, którą miała za sobą. Czuła jak mięśnie ud zadrżały od różnicy temperatury. Ametystowe tęczówki spoczęły na twarzy chłopaka i pomknęła spojrzeniem w dół na miejsce w które jego złote ślepia się wpatrywały. Nie tylko na twarzy zalała się karmazynem, zrobiło jej się aż gorąco od środka. Zimna ściana, o którą się teraz opierała, nie dawała takiego ukojenia jakby sobie życzyła. Choć mokra zimna szmatka dała jakąś drobną ulgę, zanim nie zrobiła się ciepła od przejęcia temperatury z poparzonego uda.
- Jak mam być szczera.. to miałam nadzieje że się zaprzyjaźnicie.. Ty i Shoto.. - wyszeptała cicho pod nosem, zerkając gdzieś w bok. Czuła jak jej serce biło nieco mocniej przez to gdzie płomiennowłosy trzymał swoją dłoń. - Jest już.. ciepła.. - szepnęła pod nosem sugerując zmianę okładu na zimny.
- To może.... powinienem na zapas... poszeptać Ci do... ucha... Skarbie? - Nie śpieszyłem się, powoli i mrukliwie wycedzałem każde słowo do jej ucha, skoro chciała grać w tę grę, to ja zamierzałem jej dać to, o co prosiła. Nawet jeżeli moją odpowiedz, zajęła znacznie więcej czasu, niż normalnie powinna. - Taka, od której na twojej ślicznej buzi pojawiają się rumieńce. - Odpowiedziałem zadziornie, na jej dociekliwość. Chociaż miałem wrażenie, że wiedziała, o co mi chodzi, tylko próbowała to ze mnie wyciągnąć i dostać słowne zapewnienie. Jej odpowiedz, mnie zaskoczyła, nie spodziewałem się usłyszeć czegoś takiego, przez krótki ułamek sekundy byłem skonsternowany, po czym szeroko i niewinnie się uśmiechnąłem. Czy naprawdę tak mogło być, że ona chciała, żebym zawsze do niej wrócił czy po prostu odpowiedziała na moje słowo? Nieco bardziej się zaczerwieniła, co zdradziło ją, że nie była to tylko gra, a szczere zawstydzające myśli.
-- Wydaje mi się, że coś może być na rzeczy, ale to tylko moje przypuszczenia. - Otwarcie mi tego nie powiedział, nie dało się też zbyt wiele wyczytać z jego zachowania. Ale miałem wrażenie, że coś mogło być na rzeczy, chociaż nie wiedziałem, czy chodziło o uczucie, czy może po prostu troskę o koleżankę. Głupio się czułem gdy Saiyuri oparzyła się z mojego powodu, ale może właśnie taką miałem naturę, że ludzie, którzy za bardzo się do mnie zbliżą, się poparzą. Starałem się jej ulżyć w tym cierpieniu, w końcu to ja byłem winowajcą tego wszystkiego.
- Niestety tak bywa, niczego w tej kwestii nie mogę Ci zagwarantować. Jeżeli jesteśmy, aż tak odmienni... ale nie wiadomo co przyniesie jeszcze czas. - Delikatnie przykładałem szmatkę do oparzonego miejsca, chciałem mieć pewność, że to nic poważnego. - Dobrze... już idę znowu ją namoczyć. - Wstałem i podszedłem do wody, aby znowu schłodzić kompres. Kątem oka widziałem, jak poczerwieniała, na początku nie zdawałem sobie sprawy, gdzie trzymałem dłoń, ale po chwili dotarło to do mnie i nawet się ucieszyłem jej reakcja. -Przytrzymaj tutaj.- Przyłożyłem ponownie kompres, a drugą ręką sięgnąłem po jej dłoń i usadowiłem ją na szmatce. Podszedłem do swoich rzeczy i zacząłem je przewalać w poszukiwaniu czegoś. Po krótkiej chwili znalazłem malutkie gliniane naczynko, z którym podszedłem do kobiety. - Mam tutaj maść, która powinna ukoić, podrażnioną skórę... Może trochę szczypać. - Chwyciłem za jej dłoń i powoli odsłoniłem ranę, wolną ręką objąłem jej udo od tyłu, aby sprawdzić, jak obszerne było oparzenie i następnie wypuściłem jej dłoń z uścisku, nabrałem trochę maści z aloesu i rozsmarowałem delikatnie po zaczerwienionej powierzchni. Jej skóra była niczym aksamit i bardzo jędrna, czułem, jak sprężynuje pod moim palcami i oblega je, gdy on uciskały powierzchnie. Aż by się chciało chwycić i trzymać w dłoniach.
albo ją przed sobą stworzę
"Tak.... ale na szczęście, nie żyjemy tylko dla zmarłych..."
- .. to prawda Yu.. - szepnęła miękko, na tyle cicho żeby nikt inny poza nim tego nie słyszał. Kto wie jak daleko by to zabrnęło, gdyby nie świszczący od wrzątku czajnik.
Cały ten wieczór zdawał się powoli toczyć w jedną stronę.
"To może.... powinienem na zapas... poszeptać Ci do... ucha... Skarbie?"
Jego cichy, mruczący szept podziałał trochę za bardzo na biedną blondynkę. Nie dość że miała czuły słuch to do tego jeszcze świetną pamięć i zapamięta sposób w jaki jej szeptał przy uchu gdy siedziała przy nim. Nic mu na to nie odpowiedziała, ale temperatura zdawała się rosnąć przy każdym jego zuchwałym ruchu w jej stronę. Nie wiedziała czemu działał na nią aż tak bardzo. Czy to była wina alkoholu? Czy po prostu Kagami tak dobrze sobie z nią radził? Na pewno był śmielszy w czynach i słowach niż ostatnio. Wtedy kończyło się na komplementach, teraz okazjonalnie się do niej zbliżał na tyle by czuła jego ciepło, ale nie przekraczał jej granicy w żaden sposób. Balansował na krawędzi w tak bezczelny i zwinny sposób że sama nie wiedziała co o tym sądzić. Nie wyglądał na takiego co poleci za każdą kobietą, która mu tylko skinie głową w geście pozwolenia. Ale też nie znała go na tyle dobrze żeby tą opcję wykluczyć. Ale jednego była pewna, nie znała zbyt wielu tak pewnych siebie mężczyzn w kontaktach z kobietami.
Wiedziała ze nie mogła zmusić nikogo do przyjaźni i też tego nie planowała. To by się mogło tylko źle skończyć. Zawsze wspierała Tachibanę we wszystkim co robił ale potrafiła mu też wytknąć to co robił źle. To działało w obie strony akurat. - Czas pokaże.. - szepnęła z nutką nadziei w głosie.
Nie musiała długo czekać żeby wrócił z lodowatym kompresem. Czuła nieco ulgi, gdy przykładał jej zimną szmatkę do rozgrzanego uda. Delikatnie przyłożyła dłoń tak jak ją poinstruował i pomknęła wzrokiem za nim. Przyglądała się mu, jak przegrzebywał plecak i uważnie go obserwowała gdy wracał z glinianym naczynkiem w dłoni.
Gdy ujął delikatnie jej dłoń i odsunął ją od uda lekko się speszyła. Spięła mięśnie całej nogi gdy pochwycił ją od spodu za udo. Dotyk był dość niespodziewany ale przyjemny. Co nie zmieniało jednak faktu że nadal była dość mocno zaczerwieniona na twarzy. Sama nie wiedziała czemu pozwalała mu się tam dotykać i to w taki sposób. Czy aż tak bardzo chciała bliskości drugiej osoby? Czy najzwyczajniej w świecie chodziło o Niego?! Przygryzła dolną wargę z cichym sykiem gdy przyłożył umazane maścią palce do podrażnionej skóry. Gdy tylko zerknął na jej twarz, to speszona odwróciła wzrok. Ciężko było jej teraz na niego patrzeć, zwłaszcza że jego dotyk był zbyt przyjemny żeby protestować. - um.. dziękuję.. za pomoc.. z.. z tym.. - szepnęła, cicho posykując z bólu gdy sunął opuszkami po poparzeniu.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Jej ciche westchnięcie było niczym przyzwolenie na to wszystko, jakby prosiła mnie, żeby ten moment trwał niezmiennie i być może liczyła na więcej, ale niestety obiecałem sobie, że ja niczego nie rozpocznę, nieważne jak bardzo bym tego chciał, dopóki mi nie powie pewnych słów, będę tylko krążył blisko furtki. Gdy zgodziła się ze mną i wyszeptała moje imię, obróciłem się w jej kierunku i sam również ją objąłem w uścisku i mocniej przytuliłem do siebie.
Chciałem, żeby poczuła moje bijące ciepło i zaznała wyciszenia w moich ramionach. Czajnik przerwał ten moment, ciężko było powiedzieć czy przeszkodził w czymś, a może uratował ich, za nim zaczęło się robić zbyt poważnie.
Po moim szepcie zamilkła, ale wiedziałem, że nie było to spowodowane negatywnymi emocjami, a wręcz przeciwnie. Wyglądało na to, że bardzo lubiła, mój szept i nie tylko jego, lubiła też gdy się do niej zbliżałem i dotykałem nagiej skóry, mi też to odpowiadała, a nawet bardzo podobało. Słyszałem, że coś powiedziała, ale byłem zbyt mocno pochłonięty jej rana, żeby cokolwiek odpowiedzieć. Sumienie pokryłem jej ranę lekiem, żeby jak najszybciej przyniosła jej ukojenie w bólu.
- Nie masz za co dziękować. W końcu to przeze mnie się poparzyłeś. No ale teraz powinno być lepiej. - Powoli kończyłem terapię, ale poczułem, jak jej noga była cała spięta. Dłoń, która trzymałem na udzie, przesunąłem nieco wyżej po wewnętrznej stronie i nacisnąłem delikatnie w kilku miejscach, żeby sprawdzić, jak mocno była spięta. Była urocza, gdy z czerwienią na polikach nie chciała spojrzeć mi w oczy. Ja i tak swoje wiedziałem, widziałem i jeszcze wezmę to co moje.
- Masz skurcz?... Rozmasować Ci to?... W takim razie połóż się w futonien na brzuchu. - Gestem ręki wskazałem jej na posłanie. Mówiłem spokojny i ciepłym, ale nalegającym głosem. Jeżeli jej mięśnie były tak spięte, to nie ma szans, żeby mogła odpowiednio wypocząć. Coś trzeba na to poradzić, dlatego jak tylko ułożyła się na pościeli, podszedłem do niej od boku i nabrałem maści na dłonie, staranie rozprowadziłem aloes od kostki aż do początku pośladka. Kciukami delikatnie naciskałem na od góry, a pozostałymi palcami obejmowałem jej nogę od boków, starałem się, żeby każdy ruch był każdym razem w tym samym tempie, delikatnie zwiększałem nacisk.
albo ją przed sobą stworzę
"Nie masz za co dziękować. W końcu to przeze mnie się poparzyłeś. No ale teraz powinno być lepiej."
- O czym ty mówisz Yu? To nie twoja wina.. a bardziej moja niezdarność.. powinnam nam była polać Sake a nie świeżo zaparzonej herbaty.. - skomentowała z lekkim uśmiechem, starając się nie myśleć o tym co robił. A raczej JAK to robił. Jego dotyk był cholernie przyjemny, mogła być tak dotykana cały czas, ale przecież nie powie tego na głos. Spięte mięśnie nie były winą skurczu tylko reakcją jej ciała na jego intensywny, intymny dotyk. Przygryzła aż dolną wargę czując jak przesunął dłoń wyżej od wewnętrznej strony, uciskając ją w kilku miejscach. Ciche westchnienie wymknęło się spomiędzy jej ust. Jego dotyk za dobrze działał na jej ciało..
"Masz skurcz?... Rozmasować Ci to?..."
- T.. tak.. skurcz.. mhm.. pewnie od nagłego spięcia mięśni.. po.. poparzeniu się.. - wymamrotała nadal błądząc wzrokiem po pomieszczeniu, nie mogąc patrzeć mu w oczy. Skinęła lekko głową i powoli się podniosła, zbliżając się do futonu. Weszła na niego na czworaka i powoli się położyła na brzuchu z sykiem. Splotła dłonie ze sobą i schowała w nich nadal czerwoną twarz.
Spięła się cała czując jak śliskie od maści dłonie spoczywają przy kostce i Kagami piął się nimi w górę, powoli podwijając krawędź jej yukaty od kolana wzwyż. Słyszał jak nieco głębiej oddychała gdy przekroczył linię stawu kolanowego i piął się dłońmi po jej udzie w górę. Delikatnie drgnęła cała gdy przejechał palcami po krawędzi między udem a pośladkiem. Obróciła twarz w bok zerkając na niego kątem oka. Ametystowe ślepie wbiło się w twarz chłopaka, mocno kontrastując swoją barwą z karmazynem na jej policzku. - Trochę lepiej.. - wymruczała cicho pod nosem, nie mając nawet pewności czy ją słyszał. Leżąc na futonie dopiero docierało do niej że jest mniejszy niż z dystansu wyglądał. Zrobiło jej się cieplej na wyobrażenie tego jak blisko siebie będą tej nocy leżeć.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Na sake jeszcze przyjdzie czas. Najpierw zajmiemy się twoim zdrowie, no i należy Ci się trochę przyjemności po tym wszystkim. - Poparzenie to było nieprzyjemne doświadczenie, skóra szczypała i każdej jej muśnięcie sprowadzało dyskomfort, ale nie mam się co dziwić, w końcu tak działał nasz organizm, bólem informowała, że coś jest nie tak i trzeba coś z tym zrobić.
Badałem każdy centymetr jej ciała i szukałem miejsca, w którym mięśnie i ścięgna się spięły. W końcu udało mi się mniej więcej, ustalić gdzie było to skupisko. Co jakiś czas spoglądałem na jej twarzy, żeby sprawdzić, co robiła i gdzie patrzyła. Słyszałem, że mój dotyk sprawiała jej pewną przyjemności, to była wcześniej wspomniana nagroda i rekompensata za poparzenie.
- No to musimy się z nim szybko zająć... Gdybyś gdzieś jeszcze czuła spięta daj mi znać, rozmasuje, ucisnę i rozgrzeje te miejsca, robiąc Ci dobrze. - Odpowiedziałem śmiele z uśmiechem na twarzy. Uważnie obserwowałem, gdy poruszała na czworaka, było w tym coś hipnotyzującego, a dokładnie jej delikatnie kołyszący się tyłek.
Widziałem, jak reagowała na mój dotyk i pod wpływem moich dłoni czerpała przyjemność. Cieszyłem się z tego faktu, bo chciałem, żeby było jej przyjemnie i dobrze. Zauważyłem jak spoglądała na mnie, gdy byłem na granicy jej pośladka, patrzyła na mnie spod karmazynowej kurtyny. Chyba miała ochotę na więcej, ale wstyd jej nie pozwolił poprosić o więcej. Była słodka w tej swojej otoczce niewinności. Trochę lepiej mnie nie zadowalało, wiedziałem, że było jej bardzo dobrze, ale skoro chciała się droczyć, to postanowiłem się bardziej postarać. Delikatnie chwyciłem ja za talię i obróciłem, aby znalazła się na plecach. Usiadłem nad nią rozkrokiem na kolanach, tak żeby poczuła delikatny nacisk, rękami załapałem za jej nadgarstki i umiejscowiłem za jej głową. Nachyliłem się nad nią i nasze twarzy były zaledwie kilka centymetrów od siebie, nie miała dokąd uciec wzrokiem.
- Tylko trochę?.... W takim razie muszę się chyba bardziej postarać. Teraz nie masz gdzie uciec.- Wyszeptałem jej i musnąłem zadziornie noskiem kilka razy o jej. Uśmiechnąłem się i patrzyłem prosto w jej oczy.
albo ją przed sobą stworzę
"Gdybyś gdzieś jeszcze czuła spięta daj mi znać, rozmasuje, ucisnę i rozgrzeje te miejsca, robiąc Ci dobrze."
Przełknęła głośniej ślinę słysząc jego propozycję. - To.. miłe z twojej strony.. d..dam ci znać jakby co.. - wymamrotała pesząc się ostatnimi trzema słowami, które padły na koniec jego wypowiedzi. Zdawało się ze chciała coś więcej powiedzieć ale przygryzła dolną wargę kończąc tym samym wypowiedź odnośnie tego tematu.
Leżąc na posłaniu powoli zaczęła się rozluźniać, a przynajmniej spięte mięśnie masowanej nogi. Całe ciało prawie się rozpływało pod wpływem jego dotyku. Zdecydowanie było jej zbyt dobrze teraz. Wpatrywała się w niego bardziej kontrolnie, z ciekawości. Obserwując gdzie błądził jego wzrok. To że była czerwona gdy piął się dłońmi powyżej kolana, było oczywistym. W końcu dotykał bardziej intymnej części ciała, takiej podczas której masowania robiło jej się o wiele przyjemniej i cieplej.
Złapana za biodro, lekko się wzdrygnęła. Nie spodziewała się tego, a tym bardziej nie zdołała zareagować bo z nieludzką szybkością i zwinnością została obrócona na plecy. Mruknęła zdziwiona nagłym ruchem. I nim się zorientowała w sytuacji już leżała na plecach z Kagamim między jej nogami. - huh.. jak? - szepnęła zdziwiona czując jak pochwycił jej nadgarstki i docisnął je nad jej głową, zniżając całe ciało tak że lekko ją dociskał do posłania. - Yu.. - westchnęła gdy się pochylił nad nią do stopnia że dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów. Czuła jego ciepły oddech na ustach i policzkach.
"Tylko trochę?...."
- umm.. - mruknęła lekko zbita z tropu jego nagłą, śmiałą bliskością. Czuła jak mocno jej serce zaczęło bić będąc w tej pozycji z nim. Oddech się znacznie pogłębił i poruszyła się delikatnie pod nim, sprawdzając ile pozostawił jej swobody.
"Teraz nie masz gdzie uciec."
Rozchyliła lekko usta wpatrując się prosto w jego złote oczy. Czy obecna atmosfera między nimi była taka przez spożyty wcześniej alkohol? Nie była taka przy Hayase. Droczyła się niewinnie z Shoto, ale nie zapędzała się z nikim tak jak z Yuim. Gdy zmniejszył nieco bardziej dystans między ich twarzami, delikatnie ocierając się swoim noskiem o jej władny aż wciągnęła nagle odrobinę powietrza z charakterystycznym odgłosem zaskoczenia? - Skąd pomysł że chcę uciekać? - wymruczała cichuteńko, drażniąc jego usta ciepłym oddechem. Napięła mięśnie rąk lekko, sprawdzając jak mocno ją dociskał do materaca i czy to sprawi że dociśnie ją mocniej. Poza rumieńcami na buzi i znacznie większymi źrenicami, jej nastawienie się wcale nie zmieniło do niego. Mało tego to jak blisko byli i pozycja w jakiej się znaleźli ewidentnie jej się podobała. Klatka piersiowa unosiła się nieco mocniej gdy nabierała więcej powietrza.
- I.. co teraz.. chcesz.. zrobić..? - szeptała, uśmiechając się kącikiem ust w lekko zuchwały sposób. Nie odwracała wzroku od jego złocistych oczu, ciekawa czy był w stanie iść o krok dalej czy po prostu się z nią droczył.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- I kto tu ma słaby refleks?- Uśmiechnąłem się bezczelnie do niej. - Tak Sai... Słucham Cię? - W moim głosie było słychać zadowolenie z samego siebie. Cieszyłem się z tego co wymyśliłem, ale to była jej winna i zły dobór słów, mogła mi nie stawiać wyzwania. Już ja zrobię tak, że będzie, jest znacznie lepiej, albo nawet najlepiej w jej dotychczasowym życiu. Nie będzie mi tu mówić trochę lepiej i próbować umniejszyć. Gdy poczułem jej ruch pod sobą, zwiększyłem odrobinę nacisk ciała w biodrach, aby dać jej do zrozumienia, że nie uda się jej wyjść z pode mnie ot, tak.
- Widziałem, jak odwracasz wzrok nie jeden raz... Buraczku... Wstydzisz się mnie? Przecież już widzieliśmy się nago i to nawet bardzo dokładnie podczas tego zakładu. - Wypomniałem jej gdy zawstydzona odwracała wzrok, wiedziałem, że nie o to chodziło, ale chciałem się z nią podroczyć, skoro stawiała opór. Szeptałem do jej ucha i drażniłem ciepły powietrze małżowinę, nawet otarłem wilgotnymi ustami o górny fragment ucha zewnętrznego. Skrzyżowałem jej nadgarstki i mocniej docisnąłem do materaca, po tym jak próbowała nimi poruszyć. - Czyżbym miał racje? - Zapytałem zadziornie, w końcu sprawiała wrażenie, jakby próbowała się uwolnić. Czułem ekscytacje i jak krew w moim organizmie przyśpieszała, było to bardzo przyjemne i uzależniające uczucie.
Na jej pytanie uśmiechnąłem się szerzej i zadziornie. Miałem pewny pomysł, który zamierzałem zrealizować, ale nie zamierzałem, jej dokładnie mówić co chce zrobić tylko zademonstrować. Jedną dłonią dociskałem jej nadgarstki do podłoża, a gdy zwolniłem drugą, wyciągnąłem palec wskazującym i delikatnie zacząłem opuszkiem muskać jej polik, żeby powoli zejść na szyje, nie śpieszyłem się i bardzo powoli wędrowałem po jej skórze.
- Mam pewien pomysł... - Chciałem wzbudzić w niej większą ciekawość i niepewność, chciałem, żeby jej emocje wariowały z niepewności. Kontynuowałem podróż po jej odsłoniętej skórze przez sam środek klatki piersiowej, jej piersi w luźnej yukacie pod wpływem grawitacji i podniesionych ramion ku górze rozeszły się na boki, dzięki czemu bez problemu mogłem zatrzymać się w miejscu, gdzie był dekolt. Wsunąłem delikatnie palec pod materiał ubrania i odciągnąłem go na kilka centymetrów od jej ciała.
- I co tu dalej zrobić?... Yukata mi przeszkadza w masażu.- Zapytałem, chociaż to było bardziej pytanie do samego siebie, bawiłem sie jej ubraniem, podciągałem odrobinę wyżej i popuszczałem. Puściłem jej ubranie i wodząc po materiale dłonią spocząłem na jej niebieskim pasie.
albo ją przed sobą stworzę
Rozchyliła lekko usta jakby faktycznie chciała mu na to odpowiedzieć. "To jest akurat cholernie dobre pytanie.." mruknęła w myślach. - To się nie liczy, wziąłeś mnie z zaskoczenia, nie spodziewałam się że coś takiego zrobisz.. - odpowiedziała mu po chwili. Choć jak tak się zastanawiała to nie miała pewności czy przy próbie prędkości nie zawstydziłby jej swoimi możliwościami. To nie tak że była ślepa czy na tyle uparta żeby nie umieć tego przyznać. Ale po tym co jej powiedział, to był oficjalnym zabójcą o wiele krócej od niej. Ciężko było uwierzyć że w kilka miesięcy przegoniłby zabójców będących w korpusie kilka lat. Zwłaszcza że Saiyuri nie należała do tych co olewali personalny rozwój swoich umiejętności.
"Tak Sai... Słucham Cię?"
- Jestem naprawdę pod wrażeniem.. tego co mi pokazujesz póki co.. i naprawdę chcę zobaczyć wszystko.. - powiedziała wpatrując się w jego oczy z nieukrywana fascynacją. Próba poruszenia się pod nim w celu sprawdzenia ile ma swobody, szybko się skończyła gdy docisnął ją biodrami nieco bardziej. Cicho westchnęła na ten ruch jego ciała.
"Widziałem, jak odwracasz wzrok nie jeden raz... Buraczku..."
"Wstydzisz się mnie? Przecież już widzieliśmy się nago i to nawet bardzo dokładnie podczas tego zakładu."
Przygryzła dolną wargę w odpowiedzi na jego słowa. - To nie tak.. że się ciebie fizycznie wstydzę.. - wymamrotała uciekając dosłownie na chwilę wzrokiem w bok. - Po prostu.. - widać było że coś jej leżało na sercu, ale nie wiedziała jak ma to ubrać w słowa. - .. sama nie wiem czemu.. tak się przy tobie momentami peszę.. to dla mnie coś.. nowego.. nigdy tak nie miałam.. - wymamrotała wpatrując się w płomień świecy, stojącej na stoliku. Mówiła prawdę i widać było że to wcale takie łatwe dla niej nie było. Nie rozumiała czemu.. czemu On tak na nią działał.. Te wszystkie szepty przy jej uchu, ciepły oddech drażniący skórę, aż przyjemny dreszcz przebiegł ją wzdłuż kręgosłupa gdy się z nią tak drażnił. Poruszenie nadgarstkami faktycznie wywołało w nim reakcję. Zwinnie i szybko skrzyżował jej kończyny ze sobą, po czym pochwycił oba nadgarstki w jedną dłoń i mocniej niż wcześniej docisnął je do posłania, wyciągając z jej ust ciche westchnienie.
"Czyżbym miał racje?"
- Z czym? - chyba zgubiła się w konwersacji, albo nie umiała się skupić na treści szeptanych słów. W jego głosie było coś, czego nie umiała do końca sprecyzować. Czy była to jeszcze pewność siebie czy już bezczelna arogancja. Nie miało to w sumie znaczenia, bo nie ważne czy to było, ale było cholernie pociągające.
Ta niepewność i narastająca ciekawość sprawiały że chciała wiedzieć co zamierzał. Będąc nad nią, nie pozwalając się wyswobodzić zbyt łatwo, wręcz dociskając jej ciało swoim do pościeli wysyłał dość jasny sygnał. W końcu to nie był sparing, więc nie było w tym żadnej dwuznaczności. Ale nadal nie wiedziała czy to czasem nie jest tylko zabawa z jego strony. Może ją sprawdzał, jak daleko potrafi się posunąć w ten sposób. Jak miała być szczera, to z pierwszym lepszym zabójcą czy samurajem nie umiałaby tak, ale Yuichiro zdawał się być inny od całej reszty. A przynajmniej działał na nią inaczej niż cała reszta.
Drgnęła gdy poczuła jego palec na policzku, jak delikatnie i powoli sunął nim po skórze w dół, powoli sunąc po linii szczęki, na szyję i niżej. Chwila.. NIŻEJ?! Wstrzymała oddech czując jak powoli sunie po dekolcie aż do miejsca, gdzie nachodziły na siebie dwie części yukaty.
"Mam pewien pomysł... "
Czuła jak wsunął palec pod materiał jedwabiu i lekko odciągnął tkaninę od skóry. Zmrużyła lekko powieki, ale nadal twardo patrzyła w te jego złote oczy. Poruszyła się pod nim ponownie, podciągając nogę, uginając ją w kolanie tak, że otarła się wewnętrzną stroną uda o jego nogę. Napięła mięśnie rąk, sprawdzając jego chwyt na obu nadgarstkach.
"I co tu dalej zrobić?... Yukata mi przeszkadza w masażu."
Uśmiechnęła się do niego niewinnie. - Do prawdy? Tylko w tym Ci przeszkadza? - nie wiedziała czy się po prostu bawił podpity alkoholem, czy faktycznie był nią zainteresowany w ten sposób. Gdy jego dłoń złapała za niebieski pas jej yukaty, poruszyła się pod nim ponownie. Uniosła nieco wyżej głowę i oblizując powoli swoje wargi, delikatnie musnęła jego usta swoimi. Ani na moment nie przestała patrzeć mu w złote oczy. Popychał ją przez całe spotkanie odrobinę na krawędź. Więc stojąc już nad nią jedną nogą, postanowiła zrobić to samo. Nie pozostanie mu zbyt dłużna w tej chwili. W końcu sam wybrał taką pozycję żeby móc się z nią droczyć. Czemu miałaby tego nie wykorzystać przeciwko niemu. Po tym pierwszym muśnięciu odczekała kilka sekund i czule ułożyła swoje usta na jego w pieszczotliwym, niewinnym pocałunku, po którym opadła ponownie na pościel głową z niewinnym uśmiechem w jego stronę.
- Miło mi to słyszeć, ale jeszcze za wiele Ci nie pokazałem. - Mówiłem bardzo pewny głosem, w końcu jak na razie widziała tylko fragment moich możliwości fizycznych, a z doświadczeniem zbytnio się nie obnosiłem. - A to niby na mnie mówią zachłanny... będziesz miała okazje zobaczyć wszystko, ale w swoim czasie. - Uśmiechałem się szerzej i wbiłem swoje ciepłe złote ślepia w jej, jakby po prostu wpadł wzrokiem w bez kres ametystowych oczu. Słyszałem, jak cicho westchnęła, gdy docisnąłem ją swoim ciałem, nie miała gdzie uciec i była tego świadoma. Chociaż odniosłem nawet wrażenie, jakby w tym momencie sprawdzała, co takiego zamierzałem, jej zrobić i czy zamierzam się jeszcze bardziej zbliżyć. Przygryzła dolną wargę, była urocza gdy to robiła i chyba nawet robiła to podświadomie i nie zdawała sobie z tego sprawy, chyba te niewinne i słodkie kobiety już tak miały.
- Oho.... Rozumiem.... Czyli mogę.... się czuć wyjątkowo? - Wycedziłem powoli słowa w pobliżu jej ucha, bardzo mi się spodobało to co usłyszałem. Miałem nadzieje, że nie udawała i chciałem wierzyć w szczerość jej słów, że byłem pierwszym i jedynym, który mógł ją doprowadzić do tego stanu, samą obecnością i słowami. - Ja też jestem płomieniem, możesz spoglądać na mnie. - Zwróciłem jej delikatnie uwagę, jak znowu uciekła wzrokiem ode mnie. Czy, aż tak na nią działałem, że nie mogła wytrzymać kontaktu wzrokowego ze mną? Uśmiechnąłem się na jej pytanie, ale nic nie powiedziałem, spoglądałem na nią tylko z zadziornym uśmiechem, tak jak planowałem, tak kontynuowałem swoje działania. Nie zamierzałem dawać jej wszystkiego aa tacy, w końcu słowne słodkie preludium mieliśmy już za sobą, teraz liczył się tylko czynny. Miałem nadzieje, że w końcu pęknie i zrobi pierwszy krok, bo inaczej czułbym się z tym źle. Może nie była biedną słabą kobietką, ale nie chciałem wykorzystać takie przewagi nad nią jeżeli po rozstaniu była zraniona i niestabilna emocjonalnie. Gdy wędrowałem po jej klatce piersiowej, poczułem, jak na moment przestała oddychać i zaczęła się pode mną ruszać i napinać mięśnie ramiona. Poprawiłem dwa miejsca, w których ją dociskałem do materaca, nie chciałem, żeby teraz mi się wyrwała i przerwała drażnienie.
- No tak jak mam dalej masować ci skórę, gdy nie mogę mieć z nią dłużej kontaktu. - Odpowiedziałem z przekonaniem w głosie, jakby to był największy problem tego wieczoru w tej sytuacji. Jakby nic innego się właśnie tutaj nie działo, chciałem udawać, że to właśnie o to chodziło i trzymać ją w niepewności. Z każdy jej ruchem coraz bardziej na nią naciskałem i mocniej przez ocierały się nasze ciała. Następnie poczułem, jak delikatnie musnęła mnie swoimi wilgotnymi ustami. To był kolejny moment tego wieczoru, w który chciałem więcej, ale powstrzymywałem się ze wszystkich sił, żeby tego nie zrobić. Aż poczułem, jak jej usta spoczęły czule na moich. To był niemy znak, na który czekałem, że ona też coś do mnie czuje, cały wieczór dawał ami różne wskazówki i nawet powiedziała, że nie umie wszystkiego powiedzieć, ale nawet pomimo tego chciałem takiego zapewnienia. Złapałem mocniej za pas i pociągnąłem w bok, tym samym luzując materiał jej ubrania. Użyłem go jako prowizorycznej liny, żeby związać razem jej nadgarstki, węzeł był wytrzymały i delikatny zarazem, tak, żeby jej nie sprawić dyskomfortu, a tylko uniemożliwić ruch. Dłonią wróciłem do miejsca, w którym się ostatnio zatrzymałem i drobnym ruchem zsunąłem delikatnie jaj Yukate na boki i odsłoniłem tym samym jej skórę aż do pępka, bo poniżej moje ciało dociskało połacie materiału do bikini. Nie spieszyłem się i naprawdę bardzo powoli sunąłem opuszkiem palca po jej skórze, uważnie obserwowałem jej wyraz twarzy. Kiedy dotarłem do pępka, zacząłem robić wokół niego okręgi, tak jakby sęp krążył na swoją ofiarą.
albo ją przed sobą stworzę
Nie możesz odpowiadać w tematach