Pozbawiony wsparcia Kagi zabójca, wylądował z kolei na przeciwległej ścianie. Chrzęst kości, nieprzyjemne mlaśnięcie i morze krwi, które zmieszało się z gruzem. Jedno spojrzenie dobitnie sugerowało, że z niego już wiele nie będzie i był w tym momencie ich najmniejszym problemem.
Słowa Kagi nie były też najznamienitszym odkryciem. Było źle. Było tragicznie, ale chyba każdy mógł to zauważyć. Zabójczyni albo nie doceniła swojej ofiary, albo przeliczyła możliwości grupki, która postanowiła za nią podążyć. Wychodziło na jedno - jej zarządzenie odwrotu było konieczne, ale jakże bolesne. Świadomość porażki paliła nieprzyjemnie, dodatkowo potęgowana niepokojącymi słowami Tory. Była zbyt zadowolona z siebie i zdawać by się można, o zbyt bezczelna by próbować w ten sposób podejść ich psychologicznie. Wciąż pozostawała możliwość, że faktycznie z nimi pogrywała, ale jeśli nie... wyłamali się z szeregu na próżno. Osiągnęli nic, oprócz zabicia trójki miałkich demonów, a do tego nie wiedzieli co zastaną po powrocie.
Ayumu miał ochotę zignorować słowa Kagi i rzucić się w stronę dwójki demonów i przez moment naprawdę rozważał tę możliwość, a konieczność opatrzenia Mori i pomocy jej powstrzymała go. Próba popełnienia samobójstwa nie wydawała się aż tak pociągająca, kiedy jego siostra musiała dodatkowo zmagać się z bólem straty męża (i brakiem możliwości przelecenia go w tym momencie).
- Jak na razie jedyną winną tutaj jesteś ty, suko. - warknął w odpowiedzi Torze, wyraźnie rozdrażniony.
Kiedy Kaga ruszyła, a zabójczynie kamienia zaczęły osłaniać Yonę i Rin, Ayumu powiódł wzrokiem za Sai, która postanowiła ruszyć w kierunku rozkwaszonego zabójcy. On sam nie miał zabytnich aspiracji, by jej w tym pomóc. Typ był stracony, co według niego zawyrokowała Tatsu. Nie mieli możliwości sprawnie go wykopać i wynieść, by nie narażać niepotrzebnie siebie samych jeszcze bardziej. Dziewczyna ryzykowała życiem swoim i swoich kompanów, ale cóż...
Ayumu rzucił kontrolnie spojrzeniem za drzwi, czy aby na pewno nie czają się za nimi nieprzyjemne niespodzianki i mieli otwartą drogę do odwrotu. Jeśli nie, to daje o tym znać towarzyszkom. W razie potrzeby, gdyby Yona i Rin miały jakiekolwiek problemy i któryś demon znalazłby się bliżej nich, biegnie w ich stronę by ewentualnie posłużyć się czwartą formą oddechu, jako kolejnym sposobem na osłanianie ich i ułatwienie im ucieczki.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Dym otaczał Yonę, dawał jej schronienie przed spojrzeniem Szóstej Kizuki...
— Tu jestem! — usłyszała zniecierpliwione warknięcie Tory za swoimi plecami a potem usłyszała głośny huk. Fala powietrza zbiła ją z nóg, posyłając do przodu jak pocisk, rozwiewając też przy tym na wszystkie strony. Każdy mógł zobaczyć Torę, a jej wyciągnięte dłonie emanowały czerwoną aurą. Czy samym "klaśnięciem" mogła kompresować powietrze do tego stopnia, by służyło za broń?
Rin biegła w stronę Yony, gdy i ją fala zatrzymała w miejscu. Pomogła podnieść się Yonie i razem ruszyły w kierunku wyjścia, osłaniane przez formy kamienia Mori i Tatsu. Wcześniej starsza Nishioji z pomocą brata opatrzyła swoją najnowszą ranę, a teraz zawahała się, czy nie potraktować dziewczyn swoim młotem. Przez ułamek sekundy bowiem dziewczyny jawiły się jej jako demony, a nie towarzyszki broni. Miraż na szczęście trwał za krótko, a poranione ręce skupiały się na kontroli broni, niż natychmiastowych atakach.
Tora chciała ruszyć w ich stronę, ale z góry posypał się na niej grad pocisków. Kaga miała jeszcze kilka niespodzianek gotowych do użycia. Wokół Szóstej zaroiło się od senbonów, shurikenów i innych, drobnych broni. Niektóre wbiły się w nią, a dołączone do nich żyłki spowalniały i krępowały ruchy. Przynajmniej na krótką chwilę, bo Tora jednym szarpnięciem wyrwała wszystkie mechanizmy, zawalając przy tym sporą część sufitu.
Kaga wyszeptała cicho - Kage no kokyū: Ichi no kata: Kyojaku - i zjawiła się nagle nad Torą, błyskawicznie tnąc ją po twarzy, a w kark Kaito wbijając pokryty wisterią kunai. Kizuki ryknęła bardziej ze wściekłości niż bólu i na oślep wyprowadziła kilka ataków - przecięte oczy utrudniały trafienie. Kaga zaś oddalała się od demonów jak najszybciej, zamykając pochód wymykających się zabójców.
Tyle, że w całym tym zamieszaniu jedna osoba postanowiła działać inaczej - Saiyuri wyrwała się do przodu, ale w przeciwnym kierunku niż Rin i reszta oddziału. Pomknęła do częściowo przysypanego gruzem zabójcy, by wyjść z przeklętej rezydencji w takim samym składzie, w jakim do niej weszli. Zignorowała ból poparzonych rąk i odrzucała kolejne fragmenty na boki, odsłaniając w końcu zbite na miazgę ciało. Twarz dało się rozpoznać, choć cała zalana była krwią a ze złamanego nosa wydobywały się krwawe pęcherzyki powietrza. Kama jeszcze żył, choć poza głową całe ciało sprawiało wrażenie, że lada chwila rozleci się na kawałki. Sai nie interesowały wydarzenia za jej plecami - miała własne zadanie. Najostrożniej jak mogła podniosła mężczyznę i postawiła krok w stronę wyjścia, gdzie została już tylko Kaga. Dowódca cofnęła się o krok, znikając za drzwiami. Sairyuri ruszyła jej śladem, stawiając kolejne kroki, ignorując palący ból rąk i bezwładne ciało Kamy na barkach.
Klaśnięcie.
Ciężar który niosła na plecach nagle urósł, zginając ją do ziemi. Tora docisnęła ją do ziemi po czym podniosła za rękę do góry. Rozcięte przed chwilą oczy już się zregenerowały. Ciało Kamy leżało obok Kaito, który nie zwracał już na nic innego uwagi. Pochylił się nad marechim i urwał pierwszy kęs.
— Zgubiłaś się? — zagadnęła Tora, potrząsając nią jak workiem — Chciałaś zgrywać bohatera? — Parsknęła śmiechem, a na jej drugiej dłoni zajaśniała czerwona aura. Sai dobrze słyszała, co dzieje się obok, słyszała każde ugryzienie, każde odrywające się od ciała włókno mięśni. — To kolacja dla dwojga, wadzisz nam tutaj! — ryknęła w końcu Tora i uderzyła ją w klatkę piersiową otwartą dłonią. Saiyuri usłyszała, jak coś z trzaskiem odrywa się obok niej, a potem świat przyśpieszył. Uderzyła w uchylone wrota, wypadając na schody i plac przed nimi. Ból zalewał jej ciało, zabierał oddech, barwił świat czerwienią.
Reszta oddziału usłyszała huk i ludzki pocisk padł za ich plecami. Czy gotowi byli zaryzykować własne życie dla ratowania kogoś, kto zignorował rozkazy? Jednego już zostawili w środku na pastwę losu. Czy teraz sytuacja była inna? Kaga przyglądała się leżącej zabójczyni przez chwilę w ciszy. Widziała jej rany, tak samo jak postać Tory stojącej przed drzwiami, obserwującej każdy ich ruch.
— Jeśli chcecie ją ratować, weźcie ją do obozu. Wtedy ja idę przodem, przygotować leki i opatrunki. — zawołała tylko, gotowa ruszyć w te pędy do obozowiska, jak i osłaniać ich odwrót w równym tempie jeśli zdecydują się porzucić Saiyuri...
Tatsu usłyszała jeszcze, jak oddział uratowanych przez nią ludzi oddala się od centrum osady. Chyba widok uciekających zabójców nakłonił ich do zmiany planów.
Informacje:
- rany:
- Sai
- rana 2 stopnia - dotkliwe poparzenia rozlewające się po połowie ciała, najmocniej na dłoni i przedramieniu
- rana 5 stopnia - urwana lewa ręka na poziomie barku, obfite krwawienie
- rana 5 stopnia - zmiażdżona klatka piersiowa - obrażenia wewnętrzne, złamane żebra, mostek, jedno płuco zapadnięte
- Postać nie może używać oddechu, poruszanie się samo w sobie jest bardzo trudne
- Przytomność do końca kolejnej tury
- Bez pomocy do świtu postać umrze
- Tatsu
- rana 1 stopnia - oparzenia 1 i 2 stopnia na ciele, zwłaszcza rękach.
- Rin
- rana 1 stopnia - ból klatki piersiowej
- Rin nie dostrzegła że to Kama
- Yona
- rana 3 stopnia - lewa dłoń zmiażdżona, niezdolna do używania.
- Mori
- rana 3 stopnia - cięcie na lewym przedramieniu - przypieczone, nie boli ani nie krwawi.
- rana 3 stopnia - cięcie na prawym przedramieniu - boli, tymczasowo opatrzone.
- Rana 1 stopnia na bok - od ostrza Ayumu.
- Rana 2 stopnia - od uderzenia w brzuch, krwawienie zatamowane
- łuk zniszczony
- Ayumu
- rana 2 stopnia - głębsze oddechy sprawiają ból. Używanie oddechu może pogłębić ranę (rzut kostką k10, 1-8 git, 9-10 pogłębienie, co użycie formy rośnie szansa na powiększenie rany).
- Pochwa miecza zniszczona, ostrze odsłonięte
- Rana 1 stopnia - ręka/ręce jest lekko odrętwiała po uderzenie Sendo
- Kaito
- rana 1 stopnia - strzała w plecach
- rana 1 stopnia - cięcie na plecach
- rana 3 stopnia - dłoń poparzona wisterią
- rana 1 stopnia - zregenerowane w części cięcie Rin w jeden z nadgarstków
- rana 2 stopnia - uszkodzenie części twarzy
- Tak, Kaito ma 4 ręce.
- Sai
Nie miał czasu zbytnio szarpać się z własnymi myślami i ciążącym poczuciem winy, które próbował zignorować, bo nagle za ich plecami usłyszeli huk. Hałas zwrócił uwagę, zmuszając do obejrzenia się za siebie, w podejrzeniu że to jednak kizuki i Sendo postanowili za nimi podążyć. Zamiast dwójki jednak, w pierwszej chwili uwagę zwróciło bezwładne ciało zabójczyni pioruna, która została w tyle. Jeszcze parę chwil temu Ayumu sądził, że był gotowy porzucić ją, jako konsekwencję jej własnych pochopnych akcji. Jak jednak okazało się, kiedy zrobił po krótce rachunek sumienia, przeświadczenie to wisiało nad nim tylko do momentu, kiedy dziewczyna nie znajdowała się w obszarze jego wizji. Jak wiadomo, co z oczu, to z serca - mógł sobie wmawiać dowolne kłamstwa co do jej stanu i powodzenia straceńczej misji, której postanowiła się podjąć. Teraz jednak, widząc jej zmasakrowane ciało, które wciąż zdawało się poruszać, chociażby poprzez nabieranie kolejnych oddechów, sumienie zaczęło uwierać go w niemożliwy sposób, zmuszając do zastanowienia się nad tym, co właściwie zamierzał sobą reprezentować.
- Osłaniajcie mnie - rzucił z wyraźnym zrezygnowaniem, jakby absolutnie niezadowolony z faktu, że właśnie uległ podszeptom tego irytującego głosu w swojej własnej głowie, który namawiał go do podjęcia ryzyka i poświęcenia. Kaga zdawała się dostrzegać, albo też domyślać się wątpliwości, jakie mogły targać jej towarzyszami, bo jej słowa tylko utwierdziły pioruna w przeświadczeniu, że powinien spróbować. Rozsądnie jednak, zabójczyni sama umywała ręce od dalszych prób osłaniania ich, deklarując raczej wyrwanie do przodu i przygotowanie niezbędnych medykamentów w obozie. Najwyraźniej pokładała w nich pewną dozę nadziei co do tego, że w ogóle do obozu dotrą, jeśli teraz się obejrzą za siebie.
Nabrał powietrze w płuca, uspokajając bicie serca, ale przede wszystkim, zbierając się w sobie i rozjaśniając w ten sposób umysł. Zero wątpliwości, zero zawahania i zero strachu, nawet jeśli przed drzwiami wciąż majaczyła sylwetka Tory, obserwującej ich czujnie niczym dzikie zwierzę, czekające na jeden fałszywy ruch ze strony swojej ofiary.
Potem rzucił się do przodu. Krok za krokiem, zmuszając swoje ciało do jak najszybszego biegu i starając się w tym wszystkim, pomiędzy kolejnymi oddechami pchającymi go do przodu, sięgnąć gdzieś głębiej, by jak najszybciej móc dopaść do Saiyuri. Myśli ciągnęły do tego euforycznego stanu, gdy ciało elektryzowało przy kolejnych formach jego oddechu. Jak miło byłoby teraz, gdyby mógł pożyczyć tę szybkość, bez konieczności sięgania po oręż. I faktycznie - dłoń nie łapała za rękojeść miecza, zamiast tego wyciągnięta była w stronę dziewczyny.
Kiedy Ayumu dopadł do niej (o ile dobiegł) spróbował ją podnieść. W miarę ostrożnie i delikatnie, ale wciąż chciał to zrobić szybko, by jak najmniej skrócić czas, gdzie był zbyt blisko Tory. Kiedy tylko ją podniósł, ruszył z powrotem, biegnąć w kierunku towarzyszek i licząc na to, że te posłuchały go i oferowały jakąś formę osłony. Tak samo jak liczył na to, że czymkolwiek zajęty był Kaito wewnątrz, to samo wydawało się dla kizuki zbyt przekonujące, by tak po prostu rzucić się za nimi i udaremnić im próby uratowania zabójczyni pioruna. Potem pozostawało już tylko ruszyć w kierunku obozu i liczyć na to, że Kaga faktycznie miała coś, co mogło zaradzić na coraz bliżej zakradającą się Saiyuri śmierć.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
- Ludzie wokół nas są po naszej stronie. A raczej po stronie tego całego Haru.
"Osłaniajcie mnie"
- Daliśmy radę odebrać Yonę Izanami-samie... Czemu teraz miałoby być inaczej?
Ponownie uspokoiła swój oddech, odzyskując tą iluzję spokoju. Mówiąc pełnym chłodu głosem:
- Nie dajmy tej ździrze satysfakcji.
- Spoiler:
1. Ucieczka
2. Zatrzymanie się, ocena sytuacji
3. Flanka razem z Rin (o ile ta się zgodzi), broniąc przed ewentualnymi atakami dystansowymi.
4. Użycie niepełnej czwartej techniki oddechu płomienia, gdyby była potrzeba przy odwrocie.
5. Wycofanie się w szyku, ochraniając Ayumu
Pochłonięta chęcią ocalenia kogoś kompletnie odcięła się od otoczenia wierząc że jej kompani poradzą sobie bez niej. W końcu każde z nich było silnym i dobrze wyszkolonym zabójcą. Gdy już wygrzebała Kamę spod zawalonej ściany, sama chciała się wydostać, razem z nim w nadziei że jeszcze była dla niego nadzieja. Że zabójcy NE odratują użytkownika oddechu wiatru.. Nie mogła się bardziej pomylić słysząc klaśnięcie i nagły ciężar z impetem dociskający ją do drewnianej podłogi. Coś było nie tak! Dość szybko zorientowała się w sytuacji gdy Kizuki poderwała ją w górę. Pochwyciła drugą dłonią jej przegub patrząc głęboko w oczy swojej oprawczyni. Odgłos wyrywanego mięsa i przeżuwania, na ułamki sekund zwrócił jej uwagę. - ZOSTAW GO! - warknęła zimnym tonem czując jak łzy ciekną z oczu pod maską. To ostatnia rzecz na jaką zabójca zasłużył kończąc swój żywot. Zwłaszcza że przecież jeszcze żył.. Szarpanie nic nie dało, uściska Kizuki był zbyt silny a zaraz po chwili Kurayami poczuła też tą przerażającą moc na swoim własnym ciele. Gdy pięść powędrowała prosto na klatkę piersiową. Odgłos łamanych kości a tym bardziej ból towarzyszący temu atakowi sprawił że zawyła przeraźliwie po raz pierwszy.. Choć to nie był koniec tego co Piąta dla niej przygotowała w tej chwili.. Odgłos odrywanych mięśni i ścięgien był czymś czego chyba nigdy nie zapomni, a ból towarzyszący tej czynności nie mógł się równać z niczym innym.
Rzucona niczym szmaciana lalka z całej siły, przeleciała przez drzwi, uderzając o schody z jękiem i przetoczyła się po ziemi. Czuła ciepło i wilgoć rozlewającą się przy barku, gdzie do niedawna miała jeszcze lewą kończynę. Metaliczny posmak w ustach i paraliżujący ból całego ciała odbierał władzę i siłę do poruszania się. Palce prawej dłoni ryły w ubitej ziemi, zaciskając się w pięść. Każdy, najmniejszy oddech sprawiał tyle bólu że ciało chciało się poddać. Zawiodła.. Nie była w stanie uratować jednej osoby.. i to jak się okazało.. nie byle jakiej.. W tej jednej chwili nie wiedziała co bardziej ją bolało, zmasakrowana, górna cześć ciała i wyrwana brutalnie kończyna czy fakt że Hayato zginą stając się pożywką dla Kizuki i kogoś, kogo niegdyś nazywała przyjacielem..
"..Kiro.. zawiodłam.." szepnęła w myślach czując jak łzy same leciały z twarzy. Miała nadzieje że nikt po nią nie wróci.. W tej chwili chciała po prostu zdechnąć.. Nie czuła że zasługiwała na to by ktoś się fatygował po nią. W końcu już jednego zabójcę zostawili na pastwę losu, dlaczego mieliby wrócić po kogoś kto był równie dotkliwie zmasakrowany co Kama.. Może takie właśnie było ich przeznaczenie, zginąć razem w tym miejscu.. Nie miałaby nikomu za złe..
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Rin pobiegła do przodu, żeby pomóc Yonie i asekurować ją do wyjścia. Kiedy już zmierzały na zewnątrz, żeby dołączyć do reszty jej uwagę przykuła rozrywana - dosłownie - postać młodej zabójczyni. Chociaż Rin nie znała ją osobiście wciąż dziewczyna stanowiła część drużyny. Mogli wybrać co z nią zrobić. Pytanie Yony wyrwało ją z zamyślenia.
- Ruszamy - odparła ze skinieniem głową i wykonała polecenie Yony pomagając ochraniać resztę próbującą uratować Sai. Rin cały czas pozostawała maksymalnie skupiona. Starała się wykorzystać wyostrzony słuch, żeby przewidzieć ataki przeciwników, jeśli takie nadeszły. Pozostała także w gotowości na unik przed atakiem. Zamierzała bronić także resztę drużyny.
Czy misja ratunkowa się powiodła? Jeśli tak za pewne potem opuścili miejsce bitwy. Miejsce sromotnej porażki, która przypominała im o poziomie własnych umiejętności. W drodze do obozu podała pigułkę Sai, którą dostała od Kagi, żeby zatamować jej krwawienie. Nie była martwa, przynajmniej jeszcze. Nie mieli czasu do stracenia.
Tymczasem zabójcy mknęli do obozu. Właściwie to poruszali się na tyle szybko, na ile stan ledwo przytomnej Sai na to pozwalał. Musieli być delikatni, tamować krwawienie a z tyłu głowy dalej towarzyszyła im myśl, że Piąta mogła w każdej chwili zmienić zdanie i ich zaatakować. Na szczęście dotarli do swojej kryjówki bez większych przeszkód. Saiyuri zemdlała po drodze, co mogło zwiastować pogorszenie jej stanu.
Pośród pakunków powitała ich Kaga z przygotowanym prowizorycznym stołem. W garnku grzała się już woda, obok leżały rozłożone bandaże i różne podpisane flaszki pełne podejrzanych płynów. Pierwszym krokiem było zatrzymanie krwawienia przez przypalenie rany. Uprzednio unieruchomiła dziewczynę z pomocą reszty zabójców, zostawiając Tatsu na czatach, gdyby ktoś miał ich zaatakować. Następnie szybko i sprawnie przystąpiła do właściwych działań. Przypaliła ranę rozgrzaną stalą a następnie posmarowała maścią i nałożyła opatrunek. Samą Sai ułożono na prowizorycznych noszach i napojono kolejnym wywarem wprowadzając ją w stan pół snu. Wędrówka do Yonezawy musiała odbyć się pieszo, przez co wszystko się wydłużyło. Podczas drogi powrotnej Kaga wysłała kilka kruków, miała też czas porozmawiać z całym oddziałem za wyjątkiem Saiyuri utrzymywanej przez większość drogi w stanie letargu.
Za sobą zostawili wyswobodzoną, ale zniszczoną siedzibę rodziny Minamoto...
Informacje:
- Czas na odpis - 72h (umownie do końca 08.02.2023).
- Kaito (+ rogi)
- Kaga
- Więcej informacji odnośnie podróży, tego co w niej było mówione etc. będzie na priv.
- Jeśli chcecie zrobić postacią coś konkretnego to możecie jeszcze tu dać post, inaczej traktujcie ten jako grupowe z/t
- rany:
- Sai
- rana 2 stopnia - dotkliwe poparzenia rozlewające się po połowie ciała, najmocniej na dłoni i przedramieniu
- rana 5 (4) stopnia - urwana lewa ręka na poziomie barku, rana przypalona, założony opatrunek z maścią od zielarza,
- rana 4 stopnia - zmiażdżona klatka piersiowa - obrażenia wewnętrzne, złamane żebra, mostek, jedno płuco zapadnięte. Duże problemy z oddychaniem, aktualnie wymuszona pozycja półleżąca i eliksiry utrzymują postać zawieszoną.
- Pobudka dopiero w szpitalu, rzut na ranę 2, 4 i 5 stopnia. Pomoc Kumy przy ogarnianiu rannych daje ekstra kostkę do rzutów.
- Tatsu
- rana 1 stopnia - oparzenia 1 i 2 stopnia na ciele, zwłaszcza rękach.
- Rin
- rana 1 stopnia - ból klatki piersiowej
- Rin nie dostrzegła że to Kama
- Yona
- rana 3 stopnia - lewa dłoń zmiażdżona, niezdolna do używania.
- Mori
- rana 3 stopnia - cięcie na lewym przedramieniu - przypieczone, nie boli ani nie krwawi.
- rana 3 stopnia - cięcie na prawym przedramieniu - boli, tymczasowo opatrzone.
- Rana 1 stopnia na bok - od ostrza Ayumu.
- Rana 2 stopnia - od uderzenia w brzuch, krwawienie zatamowane
- łuk zniszczony
- Ayumu
- rana 2 stopnia - głębsze oddechy sprawiają ból. Używanie oddechu może pogłębić ranę (rzut kostką k10, 1-8 git, 9-10 pogłębienie, co użycie formy rośnie szansa na powiększenie rany).
- Pochwa miecza zniszczona, ostrze odsłonięte
- Rana 1 stopnia - ręka/ręce jest lekko odrętwiała po uderzenie Sendo
- Kaito
- rana 1 stopnia - strzała w plecach
- rana 1 stopnia - cięcie na plecach
- rana 3 stopnia - dłoń poparzona wisterią
- rana 1 stopnia - zregenerowane w części cięcie Rin w jeden z nadgarstków
- rana 2 stopnia - uszkodzenie części twarzy
- Tak, Kaito ma 4 ręce.
- Sai
Nie możesz odpowiadać w tematach