- Tak żyje...
Odszepnęła bez namysłu nie chcąc marnować czasu, gdy szykowała swój łańcuch do kolejnej formy:
- Ni no kata: Tenmen Kudaki...
- Go no kata: Garin Gyōbu
Będzie go biła wszystkim co ma, targetując wpierw rękę z mieczem potem ciało. Chcąc nie dać mu uciec, ani nie dać okazji na kolejne użycie tych swoich niebieskich ogni. Umrze ktoś tu i teraz. Albo ona albo on.
- Przestań udawać zabójcę ognia. Jesteś tylko i wyłącznie zwierzęciem, co chce się dobrać do mojej krwi!
Przyśpieszyła ponownie swoje tętno, po czym zbliżyła się do swojego przeciwnika pełna gotowości do odpalenia trzeciej formy. Chcąc uchronić się przed nadchodzącym atakiem i dać mu jak najmniej wolnej przestrzeni. Pomiędzy nim, a niebieskim ogniem.
Spodziewała się tego, że jej brat użyje oddechu na przeciwnika i było to, oczywiście, logiczne. Co za to logiczne nie było z jej perspektywy, to wyskok nad potwora. Naprawdę oddech pioruna nie miał żadnych lepszych technik?
Mori!
Okrzyk mężczyzny wyrwał ją ze stagnacji.
— Go no kata: Garin Gyōbu!
Nie zwlekając dłużej, postanowiła użyć piątej techniki swojego oddechu jednocześnie z tą, którą wykonywał Ayumu. Miała nadzieję, że wywołane przez nią wstrząsy zdekoncentrują oponenta wystarczająco, aby ten nie mógł skupić się na uszkodzeniu jednookiego.
Potem, jeżeli wszystko poszło po ich myśli i Ayumu biegł w jej kierunku, Mori była gotowa mu w tym pomóc i osłaniać go swoim nichirin lub jeśli focus demona wróci na nią, to podjąć się próby uniku.
— Dawaj mi to — powie bratu kiedy będzie ku temu sposobność i odbierze mu swoją broń.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
- Spoiler:
1. Ucieczka w stronę twardego gruntu.
2. Próba znalezienia gałęzi lub 2'. Połamanie drzewa w celu jej zdobycia.
3. Jeśli pomysł wypali rzucenie gałęzi Rin, jeśli nie ucieczka w głąb lasu.
4. Wejście na drzewo i przygotowanie drogi ucieczki.
5. Próba uzyskania pomocy oraz obserwacja przeciwnika, ewentualne przygotowanie ataku.
Tatsu w tym czasie była zdana na siebie. Priorytetem było wyciągnięcie wbitej w skałę kosy, co szybko zrobiła. Demon na szczęście zajęty był walką z Saiyuri, a kiedy zaczął odwracać się w stronę Tatsu, ta już atakowała. Kula śmignęła nad ręką Baki, ale była tylko zmyłką przed prawdziwym atakiem, nadchodzącym z góry. Ostrze wbiło się w przedramię a Tatsu szarpnęła, wyrywając je i przyciągając demona krok bliżej. Nie tracąc chwili zasypała go gradem uderzeń piątej formy, koncentrując się na rannej już ręce dzierżącej płonące ostrze.
Demon starał się odbijać ataki własnym mieczem, mimo wszystko uderzenia były zbyt silne i spychały go do coraz bardziej gorączkowej defensywy, raniąc kilkukrotnie. I wtedy za jego plecami pojawiła się Sai, tnąc prosto w odsłoniętą szyję. Ostrze nichirin zagłębiło się w ciało, ale przeszło ledwo połowę dystansu i utknęło w karku. Baka, czując że stawka jest dużo wyższa niż początkowo zakładał ryknął wściekle, rozpalając nie tylko ostrze, ale całe swoje ciało błękitnym płomieniem. Żar bijący z ludzkiej pochodni czuła nawet Tatsu, a co dopiero stojąca obok Saiyuri. Zostało tak niewiele, by skończyć walkę tu i teraz, kosztem - a jakże - własnego zdrowia.
Spadający z nieba Ayumu nie miał zamiaru poczuć na własnej skórze uderzenia Koshinuke. Zaczął obracać się w powietrzu, szykując atak czwartą formą. Mori, pośpieszona okrzykiem brata ruszyła do kontra ataku. Łańcuch zaśpiewał tango gdy zabójczyni zalała demona falą uderzeń. Ten osłonił się częściowo mieczem dzierżonym w drugiej dłoni, ale jego ręka z bronią wycelowaną w Ayumu pozostała niewzruszona i opadła na spadającego wirującego pioruna. Czy to zasługa formy czy szczęścia - Ayumu przeturlał się po ziemi i poderwał się o własnych siłach. Szybko zbliżył się do Mori, która odzyskała od niego swój ukochany łuk.
Koshinuke zaś ruszył w ich stronę, z wachlarzem w jednej i mieczem w drugiej dłoni. Może skończyła mu się energia albo cierpliwość do walki na dystans. Był wolniejszy od Ayumu, ale szybszy od Mori. Ranny, ale nie zamierzający odpuścić swojej zdobyczy.
Rin złapała się najbliższej gałęzi i z wysiłkiem wyciągnęła się z bagna. Obelgi ciśnięte w stronę Himana spłynęły po nim jak po kaczce. Choć nie, zarechotał głośno, ale nie zwalniał idąc w stronę Yony.
— Jakbym kurwa nie wiedział... — zmełł te słowa cicho w ustach, ale obie zabójczynie zdołały je usłyszeć. — Podobasz, nie podobasz, ocenię jak posmakuję! — dodał już znacznie głośniej i weselej, dalej skracając dystans. Yona kierowała się powoli w stronę stałego gruntu, ale nie miała pod ręką drugiej, równie użytecznej gałęzi jak ta, którą uratowała siebie przed bagnem. Na bezpiecznym gruncie szybko wybiła się w górę, jak się okazało w ostatnim momencie - w szponach Himana zostały skrawki jej stroju. Na szczęście sama była już bezpieczna na górze, obserwując sytuacje i szukając pomocy.
Ta przyszła pod postacią Rin, która zdawała się biec po bagnie jak zwyczajnej leśnej ściółce. Demon zajęty do tej pory Yoną odwrócił się ostatnim momencie przed atakiem, ponownie ratując szyję zasłaniając się motyką. Bronie szczęknęły zderzając się ze sobą, ale tym razem to nichirn wyszło zwycięsko, dzieląc przeklęte narzędzie Himana na dwoje. Cięcie zostawiło na szyi demona paskudną szramę. Bagno rozlewające się po okolicy zniknęło. Demon krzyknął wściekle, kopniakiem odrzucając od siebie Rin.
Informacje:
- Czas na odpis - 72h (umownie do końca 2.01.2023).
- Odpis w ciągu 24h od posta MG - do 5 akcji w poście
- Odpis w ciągu 48h od posta MG - do 4 akcji w poście
- Odpis w ciągu 72h od posta MG - do 3 akcji w poście
- Spóźnienie - -1 akcja co 24h opóźnienia
- Kaga
- Himan - przeciwnik Rin i Yony
- Baka - przeciwnik Tatsu i Saiyur
- Koshinuke - przeciwnik Mori i Ayumu
- Możecie jak najbardziej kojarzyć imiona demonów przez ich charakterystyczny wygląd. Wszystkie wybiły się w ostatnim czasie, ale do tej pory uważano je za wolnych strzelców.
- W każdym z was buzuje adrenalina, nie znacie póki co swoich obrażeń.
Z ulgą też pozbył się całego osprzętu siostry, który musiał do tej pory nosić, wręcz siłą wpychając w nią łuk i kołczan, nawet jeśli nie było to konieczne. Nie miał zamiaru być tym obciążony dłużej niż powinien, bo obijający się o plecy majdan tylko go denerwował i przeszkadzał.
- Spróbujmy pozbyć się tej packi - rzucił przelotnie, następnie cofając się za nią na coś, co w aktualnej sytuacji wydawało mu się bezpieczną odległością. Łańcuchy Mori bywały równie często przydatne co utrudniające życie; tworzyły przyjemny dystans który dzielił ich od demona, jednak biorąc pod uwagę rozmach, z jakim czasem ich używała, momentami bał się nie o to, że to demony go wykończą, a jej własna ręka. Co zaś samego wachlarza, Ayumu miał wrażenie, że mogło być to nader naiwne skojarzenie, jednak mogli podejrzewać, że w jakiś sposób pomaga demonowi używać swojej zdolności. W końcu kiedy na początku zaczął gonić Mori, zamachnął się nim, tworząc siatkę która zdawała się z nazbyt dużą łatwością kosić nawet drzewa.
Korzystając z faktu, że między nim a demonem stała jeszcze Mori, rzucił po sobie szybkim spojrzeniem. Może i wydawało mu się, że miał się w jak nalepszym porządku, ale wcale nie musiało tak być. Szukał przede wszystkim krwi, niekoniecznie dlatego, by przejmować się jakimikolwiek ranami, które mógł odnieść, a po to by wiedzieć, czy ochronna bańka którą do tej pory tworzyły perfumy, mogła się właśnie rozprysnąć i demon już wiedział, że to on stanowił najlepszy kąsek w tym duecie.
Nie poświęcał temu zbyt dużo czasu - demon może i był wolniejszy od niego, ale wcale nie oznaczało to, że był wolny w ogólnym tego słowa znaczeniu. Pokonanie mu dystansu do Mori nie mogło mu zająć długo, tak samo jak i do głowy mogła mu przyjść jakaś podstępna sztuczka, nawet jeśli na takiego nie wyglądał. Po pobieżnych oględzinach więc, Ayumu całą swoją uwagę przenosi znowu na demona, uważając na ewentualne ataki z jego strony i w razie czego wykonując uniki lub próbując w ostateczności odbijać je mieczem. Przy czym nie zamierza je brać je na klatę, a starać się przekierowywać siłę uderzenia, by przynajmniej nie oberwać nią w pełni.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
- Spoiler:
> 1. Użycie 3 formy oddechu płomienia
> 2. Schylenie się, aby wyprowadzić drugi atak równolegle do ziemi w stronę nóg Himana
> 3. Zmiana pozycji - odskok, tak by otaczające drzewa przyjęły atak lub unik poza jego zasięg
> 4. Jeśli demon zaszarżuje w stronę Yony, uciec od niego i zwabić w miejsce pełne drzew || Jeśli w stronę Rin zmniejszy dystans, przygotowując atak zza jego pleców.
>5. Obserwacja otoczenia, ewentualny skok na drzewo, aby uniknąć błota, dbanie o swoje bezpieczeństwo w oczekiwaniu na okazję do ataku.
- Uciekaj póki możesz! Nasze ubranie nie powstrzyma demonicznego żaru...
Rzekła stanowczym półszeptem Tatsu do Saiyuri. Ona mogła uciec z tej jaskini. Walka z tak bliska, bez kamiennego oddechu w umyśle burakuminki skończyć się mogła jedynie bolesną śmiercią. Na którą tylko ona zasługiwała...
Ucieczka była zaś kompletnie nie możliwa dla ciemnowłosej. I dobrze o tym wiedziała. Jeśli pośle ogień w jej stronę może stać się tylko czystym popiołem.
- Mój czas jeszcze nie nadszedł Izanami-sama.
Odparła szeptem szykując swe ostrze. Nie może umrzeć w walce z jakimś Baką. Kolejnym demonem bawiącym się ogniem. Kiedy Sendo dalej żyje. Jej cierpienie musi trwać nadal... A jednak nie mogła sprawić, by ktoś cierpiał za nią...
Złapała otwarcie za kosę, rzucając ją nad głową Baki. By następnie, pociągnąć z ogromną siłą za łańcuch tak, by jednocześnie zahaczył o ostrze Saiyuri i wbił się w jego plecy.
Gdy usłyszy metaliczny dźwięk połączony z przebiciem demonich tkanek, wykrzyknie głośno w geście zwycięstwa:
- TWÓJ OGIEŃ ZGAŚNIE NA WIEKI W JEJ OBJĘCIACH!
Czując ogromny przypływ gniewu, który towarzyszył jej ostatnio w nie aż tak odległym Seto. Kiedy ogień pochłaniał wszystko, a ona mogła uchronić jedynie siebie. Krzyki dwójki bezbronnych marechi, które umarły tej cholernej nocy ponownie rozbrzmiały w jej uszach. Nie bała się wtedy ognia, nie będzie bała się go dziś. Jednak tym razem nie zawiedzie. Tym razem nie połamie tylko paru żeber... Zgasi źródło ognia nichiri, nawet jeśli to było czyjeś. Tak jak chciała to zrobić wcześniej.
Ciągnęła za łańcuch z całej siły obiema rękoma. Dziś zwycięży. Dziś zatriumfuje. Oberwie głowę temu demonowi, co udaje zabójcę ognistego. Nawet jeśli by to miała być ostatnia rzecz jaką zrobi tego wieczora. Nie mogą marnować dłużej czasu na tą potyczkę, kiedy ktoś niedawno wzywał pomocy. Bo chyba ktoś z oddali wołał jej imię? Albo może dostaje już jakiś przesłyszeń..
Rin momentalnie odbiła się od podłoża ponownie nacierając na demona. Użyła pełnej prędkości i zamierzała zsynchronizować swój atak z ruchami Yony. Bacznie obserwowała koleżankę. Tym razem nie użyła oddechu, więc nie musiała się martwić konfliktem wody z ogniem. Tym razem polegała tylko na swojej własnej sile. Chciała pomóc Yonie i zająć demona. Oczywiście celowała w szyję swojego przeciwnika. Spróbowała przeprowadzić atak z przeciwnej strony niż Yona, żeby jej nie przeszkadzać. Szyja została już zadrapana. Ile potrzebowały, żeby przeciąć ją całkowicie? Rin zamierzała się o tym przekonać.
Jeśli demon się zasłonił zamierzała kontynuować atak, jeśli spróbował jej oddać skupiła się na uniku w bok i odskoku. Cały czas była przygotowana na ewentualne pojawienie się błota. Zamierzała wtedy złapać się pobliskiej gałęzi i unieść.
- Nichirin:
- Shirayuki
Katana o niespotykanej białej rękojeści z doczepioną białą, długą wstążką. Tsuba również w odcieniu śniegu, w puste w środku ozdobne wzory. Ostrze Nichirin zabarwione na kolor biały wpadający w jasnoniebieski.- Spoiler:
#C0C8CF
"Uciekaj póki możesz! Nasze ubranie nie powstrzyma demonicznego żaru..."
- Nie zostawię Cię.. - Tatsu usłyszała zimny szept. Ametystowe tęczówki były tak zimne jak lód, ale nigdy nie byłby w stanie tego teraz dostrzec. Czując jak gorąc bucha od demona, pochwyciła za rękojeść obiema dłońmi z całej siły. Odgłos łańcucha uderzającego o nichirin sprawił że odwróciła twarz od demona, ustawiając się bokiem ciała do jego pleców i z całej siły próbowała przepchnąć złote ostrze przez kark. Chciała to skończyć tu i teraz! - To Twój koniec.. - w głosie była czysta determinacja, może nie było w nim gniewu ale chód mogący zgasić nie jeden pożar. Nie planowała umierać w końcu była przecież egoistką! "Chcę Cię jeszcze zobaczyć.. chcę jeszcze usłyszeć Twój głos.. Yui.." szepnęła w myślach i z całych sił, wbrew żarowi jaki bił od Ciała demona, zaparła się i włożyła całą swoją siłę w przepchnięcie Kiro przed kark, aby odciąć głowę delikwenta.
Jak uda jej się to to pewnie rzuci się na ziemię i zacznie się tarzać by ugasić ogień na sobie.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Fakt, że ten dalej był zainteresowany konfrontacją, wcale jej nie cieszył. Co gorsza, była względnie na bieżąco z możliwościami Ayumu, a to oznaczało, że przez chwilę musiała w tym starciu brać udział sama. Przynajmniej, jeśli chodziło o używanie oddechu.
Koshinuke ruszył w ich kierunku. Mori błyskawicznie obejrzała się na krewnego, aby upewnić się, że ten stał wystarczająco daleko za nią, żeby w razie czego nie zostać trafionym jej kolejną techniką. Znając już mniej więcej siłę przeciwnika, przyjęła postawę, która powinna była jej ułatwić przyjęcie na siebie jego ofensywy bez utraty równowagi.
Nishiōji postawiła ponownie na defensywne możliwości trzeciej formy oddechu kamienia; wprawiła w ruch łańcuch w celu wymuszenia na demonie zatrzymania się, wycofania lub aby odbić jego ewentualne ataki. Jeżeli odległość na to pozwoliła, starała się wykorzystać wykonywane wymachy także do uszkodzenia dzierżonego przez niego wachlarza: tak, jak proponował to Ayumu. Faktem było, że nie wzięła pod uwagę potencjalnej mocy przedmiotu, wnioskując, że całą robotę robiła sztuka krwi przeciwnika.
Jeżeli ofensywa demona ewidentnie nie będzie możliwa do zablokowania, Mori spróbuje wykonać unik.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Mori przyjęła na siebie szarżę Koshinuke, odpierając jego ataki trzecią formą. Łańcuch, młot i wachlarz tańczyły w powietrzu, krzesząc iskry przy zderzeniu z mieczem i wachlarzem demona. Ayumu w tym czasie wycofał się by nie oberwać przypadkiem od walczącej siostrzyczki i sprawdził, czy aby na pewno miał wszystkie ręce i nogi na swoich miejscach. Był cały i zdrowy, bez widocznych zadrapań. Tu i ówdzie tylko bolało i rosły siniaki od zderzenia i upadku, ale nic poważnie zagrażającego jego życiu. Demon był zaś na tyle zajęty wymianą ciosów z Mori, że pioru nie miał nawet czego unikać.
Za to Mori starała się nie tylko obronić, ale też wyrwać oponentowi z dłoni jeden z oręży. Udało się jej to kilkoma celnymi uderzeniami i wachlarz w końcu poleciał do góry, z dala od rąk Koshinuke. Za to demon z zadziwiającą jak na niego sprawnością nawinął część łańcucha na swój miecz i wbił całość głęboko w ziemię, rozbrajając tym samym i siebie i kamienną czarną wdowę.
Rin i Yona razem ruszyły na Himana. Samotny demon skupił uwagę na Yonie, próbując zablokować jej atak lecący od góry. Bezskutecznie, ostrze zagłębiło się w jego ciele tnąc mięśnie i kości. Może i dałby radę uratować życie i rozważyć ucieczkę, ale w tej chwili z drugiej strony dopadła do niego Rin, tnąc drugim ostrzem ranną i bezbronną szyję. Ogień połączył się w tańcu z wodą a głowa oddzieliła od ciała, lecąc wysoko w powietrze. Przez chwilę kręciła się się wściekle, ale opadając na dół zamieniała się już w proch, podobnie jak reszta ciała. Zabójczynie były wolne i mogły ruszyć z powrotem do obozu, albo na poszukiwanie swoich towarzyszy gdyby ich walki nie poszły tak pomyślnie. Wiedziały, gdzie ich szukać.
Informacje:
- Czas na odpis - 72h (umownie do końca 7.01.2023).
- Odpis w ciągu 24h od posta MG - do 5 akcji w poście
- Odpis w ciągu 48h od posta MG - do 4 akcji w poście
- Odpis w ciągu 72h od posta MG - do 3 akcji w poście
- Spóźnienie - -1 akcja co 24h opóźnienia
- Kaga
- Himan - przeciwnik Rin i Yony
- Baka - przeciwnik Tatsu i Saiyur
- Koshinuke - przeciwnik Mori i Ayumu
- Możecie jak najbardziej kojarzyć imiona demonów przez ich charakterystyczny wygląd. Wszystkie wybiły się w ostatnim czasie, ale do tej pory uważano je za wolnych strzelców.
- Sai - rana 3 stopnia x2 - dotkliwe poparzenia rozlewające się po połowie ciała,najmocniejsze na dłoniach i przedramionach. Ubranie na tej części jest spalone, wręcz przypieczone do stopionej skóry. Boli jak cholera, zostaną blizny. Jak spadnie adrenalina to używanie rąk będzie utrudnione i bardzo bolesne.
- Tatsu - rana 2 stopnia - oparzenia 1 i 2 stopnia na ciele, zwłaszcza rękach, ubranie przyjęło większość.
Rany byłby pewnie większe, gdyby nie szybkie poradzenie sobie z odcięciem głowy. - Rin - rana 1 stopnia po kopniaku
- Ayumu - rana 1 stopnia - piękne siniaki
- Jak z tobą? Wszystko w porządku? - spytała drżącym lekko głosem, ciężko oddychając. - ..muszę się ogarnąć i zająć tymi ranami.. - skomentowała chęć wrócenia do obozu gdzie mieli się wszyscy zebrać po pozbyciu się swoich przeciwników. - Chodźmy stąd.. - powoli podniosła się z klęczek i ruszyła w kierunku obozowiska.
- Dobrze mi się z Tobą walczyło Tatsu.. - skomentowała nieco ciszej, poparzone ręce nie pozwalały się zbytnio skupić na przyjemniejszych rzeczach. A został jeszcze Sendo, który mógł być cięższym przeciwnikiem od tego z którym się zmierzyły przed chwilą. Niemniej jednak dla Saiyuri priorytetem było opatrzenie tych ran. Gdy dotarła do obozu to pierwsze za co się wzięła to za opatrywanie swoich ran. Jeśli był ktoś to poprosiła o udzielenie pomocy z jej stanem.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
- Nie lubię bagna - stwierdziła spoglądając na Yonę i rozmasowując obolały po kopniaku bok. Okrężnymi ruchami dłoni starała się rozluźnić mięśnie w tym miejscu, żeby zniwelować ból. Nie była specjalnie ranna. Mogło skończyć się naprawdę gorzej. Obydwie były w jednym kawałku, gotowe do dalszej walki. W końcu był to dopiero początek. Rin skupiła się na swoim słuchu starając się określić położenie reszty drużyny. Chciała dosłyszeć różnego rodzaju odgłosy walki, albo jej brak, żeby dowiedzieć się kto ewentualnie potrzebował pomocy. Jeśli udało jej się cokolwiek usłyszeć od razu zwróciła się do Yony.
- Ktoś jeszcze walczy - spojrzała na koleżankę wskazując kierunek. I jeśli Yona nie miała nic przeciwko zamierzała ruszyć z nią ile sił w nogach w tamtą stronę lub się rozdzielić, gdyby podjęła inną decyzję. Nie zamierzała jej narażać. Mimo podziału była to praca zespołowa, a ich prawdziwy cel polowania wciąż się nie pokazał. Musieli oszczędzać siły właśnie na niego.
Jeśli udało jej się dotrzeć na miejsce jeszcze podczas walki, zamierzała szybko zorientować się w otoczeniu nie przerywając biegu. Zlokalizować wroga i swoich sojuszników oraz od razu przejść do ataku z ostrzem Nichirin w dłoni. Celowała oczywiście w szyję swojego przeciwnika.
Jeśli walka była już zakończona zwyczajnie dołączyła do pozostałych.
- Wszystko w porządku? - Rzuciła w stronę rodzeństwa.
- Nichirin:
- Shirayuki
Katana o niespotykanej białej rękojeści z doczepioną białą, długą wstążką. Tsuba również w odcieniu śniegu, w puste w środku ozdobne wzory. Ostrze Nichirin zabarwione na kolor biały wpadający w jasnoniebieski.- Spoiler:
#C0C8CF
Poczekał aż siostra zakończy trzecią formę i z pewnym zaskoczeniem przyjął fakt, że demon postanowił zablokować jej kolejne ataki poprzez rozbrojenie samego siebie. Wynik jakże atrakcyjny i obiecujący w oczach Ayumu, chociaż niekoniecznie będącym tym, co zmusiły go do ruszenia się. Zdawał sobie sprawę, że teraz to Mori potrzebowała chwili przerwy, jeśli chodziło o obciążanie swojego ciała oddechem. Skoczył więc do przodu, chcąc ją wyminąć.
Zacisnął mocniej dłoń na rękojeści miecza, wykorzystując prędkość pierwszej formy by zwiększyć swoją szybkość i nie dać Koshinuke zbytnio szansy na to, żeby zbliżyć się do Mori. Jego plan był prosty - zbliżyć się do demona, a na końcu wyprowadzić cięcie wycelowane w jego szyję.
Teraz, kiedy demon był pozbawiony jednej i drugiej broni, Ayumu czuł się nieco bardziej bezkarnie. Jego celem było ścięcie głowy demona, bo a nóż widelec by mu się to udało, jednak jeśli jego próba miałaby się zakończyć porażką, nie miał zamiaru odsunąć się od demona. A przynajmniej nie daleko. W razie niepowodzenia próby dekapitacji, Ayumu próbuje ponownie, tym razem już bez oddechu i biorąc w drugą rękę wakizashi. W razie potrzeby próbuje blokować ciosy demona jednym ostrzem, a drugim cały czas forsować swój plan pozbawienia go głowy.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
- Żyje.
Odparła prostym głosem łowczyni na pierwsze pytanie Saiyuri, schylając głowę w geście pokory, w kierunku popiołów ich przeciwnika. Witając Tą, co przyszła, po duszę Baki. Dziękując jej za przeżycie kolejnej z wielu walk. Oraz za możliwość dalszego cierpienia tej nocy. W walce ze zdrajcą o imieniu Sendo.
- Muszę coś jeszcze sprawdzić. Poczekaj na mnie przy wejściu.
Odparła neutralnym głosem łowczyni, po drobnej chwili zadumy. Powracając myślami do swoich rozważań, na temat umiejętności Sendo. Obstawiała wtedy, że były zabójca wody, może mieć moc krwi powiązaną z tym oddechem. Jeśli wierzyła w tej kwestii swojej intuicji, to czy demon z którego ostrza i ciała wydobywały się niebieskie ognie, mógł być wcześniej zabójcom ognia? Odpowiedź na to pytanie mogła znajdować się na tym pobojowisku. Nie byłaby sobą, gdyby nie spróbowała się za nią rozejrzeć. Wiedza o demonach może uratować życie niejednemu zabójcy.
Ostrożnie rozejrzała się po najbliższej okolicy. Próbując identyfikować okolicę bardziej przy pomocy dźwięku aniżeli światła. Szukała najważniejszego dowodu na potwierdzenie jej teorii. Miecza Baki, który powinien przeżyć jego pana. Jeśli nie był on demonim tworem. Jednak nie zamierzała zignorować innych nie kamiennych przedmiotów. Które nie powinny znajdować się w tej jaskini.
- Musiałam się upewnić... - odparła sucho łowczyni kamienia wychodząc z jaskini - że ogień tego demona nie pochodzi od nauk Tsuyi lub Hashiry Płomienia przed nią.
Spojrzała na Saiyuri wzdychając lekko nad jej stanem.
- Będzie cię piekło i bolało przez najbliższe parę tygodni. Lekarze w Yonezawie rozpiszą ci specjalną dietę i dadzą luźne kimono. A na pożegnanie każą uważać na siebie, jakby można było to w jakikolwiek sposób uniknąć. Nie wspominając o bliznach.
Rozsunęła swoje lewe ramię, ukazując ciemniejszy fragment skóry. Który wyraźnie wyróżniał się na tle poparzeń otrzymanych dnia dzisiejszego.
- Nie potrzebnie narażaliśmy się obie. Kiedy trudniejsza walka jeszcze przed nami. Chociaż wiem, że na twoim miejscu zrobiłabym tą samą głupotę.
A raczej nie potrzebnie narażała się Saiyuri. Jednak zamierzała poprzestać na tym drobnym kłamstwie. Świadoma, że mogłaby ta spłonąć żywcem, gdyby nie interwencja Saiyuri.
- Dobra walka - przyznała pod nosem Tatsu - Jednak uważaj, co robisz ze swoimi piorunami.
Dmuchnęła powietrzem w bok, by oddalić od swoich oczu jeden z wielu dzikich kosmyków włosów. Które powstały po opadnięciu włosów, które stanęły podczas walki. Po całej tej walce wyglądała wręcz tragicznie. Z roztrzepanymi włosami i spalonymi w w wielu miejscach jej stroju. Jednak wiedziała, że służba w korpusie, to nie konkurs piękności. Gdyby nie poważne rany Saiyuri, pewnie rzuciłaby się w wir jednej z walk, która dalej trwała. Jednak jej obowiązkiem było na chwilę obecną odeskortowanie i zabezpieczenie rannej zabójczyni w bezpieczne miejsce.
Gdy dotarli do obozu, poszukała tam czegoś, co wyglądało jak skalpel i zaczęła delikatnie wyciągać fragmenty spalonego stroju, który utkwił w ramionach Saiyuri. Przypominając sobie to co robił medyk, gdy ona potrzebowała podobnej pomocy. Skupiała się jedynie na pomocy blondynce, ignorując kompletnie swoje obrażenia, jak i beznadziejny po bitewny wygląd. Jej zdrowie i samopoczucie od paru lat zawsze było na jednym z ostatnich miejsc w jej listach priorytetów. Nie zamierzała zmieniać tego zmieniać specjalnie na tą noc.
"Odprowadziła" wzrokiem wybity z rąk przeciwnika wachlarz. Nie spodziewała się, że uda jej się do tego doprowadzić tak szybko. Chwilę potem jednak sama poczuła, jak jej własna broń wymyka się z jej dłoni, zaraz potem otulając wbity w ziemię mecz Koshinuke.
— Cholera — sapnęła cicho, od razu zaczynając się wycofywać. Faktem było, że zmęczenie wymuszało na niej przerwę w używaniu technik oddechu, ale z Nichibotsu w rękach przynajmniej mogła jeszcze się jakoś bronić. — Ayumu, przydasz się! — zawołała, dobywając łuk.
Nie musiała długo czekać, bo oto jej brat przemknął obok niej, niczym błyskawica rozpoczynając ofensywę na demona. Mori zaś, chcąc wesprzeć krewnego, zaczęła w przeciwnika strzelać, aby go zdekoncentrować. Wierzyła, że wkrótce zakończą to starcie, dlatego nie używała już olejka z wisterii; nie musiała być śmiertelna, wystarczyło, że była upierdliwa. Swoje ataki także przeprowadzała tylko wtedy, gdy było to bezpieczne dla Ayumu.
W międzyczasie, jeżeli jednooki zabójca wystarczająco zbierał uwagę Koshinuke, Mori powoli zaczęła podchodzić do straconej broni. Cały czas posyłała w przeciwnika kolejne pociski, robiąc sobie od tego przerwę dopiero wtedy, gdy musiała odsupłać swoje nichirin od miecza.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Walki jeszcze trwały, co potwierdziła swoimi słowami Rin, a ona przecież obiecała. Jak będą miały szansę, to ruszą im na ratunek. Nie pozostało jej nic innego jak spiąć mięśnie i pobiec za Rin w stronę źródła. Czujnie rozglądając się po okolicy, badała teren. Zmierzały w stronę traktu ukrytego w lesie. Tego, który wcześniej minęły, a przynajmniej tak się rudej wydawało.
- Spoiler:
1 - 2. Bieg do Mori oraz Ayumu
3. Rozeznanie się w sytuacji
4. Atak demona pierwszą techniką ||* Podejście do Mori oraz Ayumu, jeśli przeciwnik nie żył
5. Zmiana pozycji/ unik, jeśli demon nie żyje patrz punkt 4*
Rin i Yona otrząsnęły się z walki i kierując słuchem - ruszyły w stronę gdzie jeszcze toczyła się walka. Odgłosy były przytłumione, ale z każdym krokiem rosły na sile. W końcu obie wypadły na trakt, na którym walczyło rodzeństwo Nishioji. Mori szyła z łuku, posyłając kolejne strzały w olbrzymiego demona stojącego naprzeciw. Jej pociski zdawały się jedynie irytować przeciwnika, któremu przybywało na ciele kolejnych sterczących notek. Ayumu zaś tańczył znacznie bliżej demona. Koshinuke zamachnął się ręką ale piorun dosłownie rozpłynął się w powietrzu i nagle pojawił się z ostrzem tkwiącym w szyi przeciwnika. Jednak pierwsza forma - błyskawicznie wyprowadzone cięcie - okazało się niewystarczające. Jednooki nie miał zamiaru rezygnować i po pierwszym ataku wyprowadził drugi i trzeci, cały czas zwinnie unikając ataków Koshinuke.
Mori przestała na chwilę strzelać by wyciągnąć swoja broń z ziemi, a Yona i Rin biegły wesprzeć Ayumu, gdy przy kolejnym cięciu nadwyrężona szyja ustąpiła nichirin i rycząca wściekle głowa oderwała się w powietrze. Niestety, ruch ten miał swoją cenę - ostatni atak demona trafił go w pozbawiony oka bok, ciskając piorunem na trakt obok Mori. Ostatni z przybocznych Sendo został pokonany. Został tylko on.
Kaga i jej towarzysz zjawili się w obozie niedługo po Tatsu i Saiyuri. Wyglądali na całych i zdrowych.
— Paskudna sprawa — stwierdziła sucho patrząc na ręce Sai — Ale to wy przeżyłyście, nie on. — dodała jeszcze nieco milszym tonem i w milczeniu obserwowała, jak we dwie zajmują się ranami Sai. Po chwili na gałęzi obok wylądował kruk i nie czekając na pozwolenie zakrakał donośnie — Wygrrrali — po czym wzbił się ciężko w powietrze i poleciał w stronę posiadłości.
Przez dłuższy czas w lesie panował spokój, ale w końcu spośród drzew wyłoniła się pozostała czwórka zabójców. Kaga pogratulowała im sukcesu i podrzuciła im kolejne zapasy do opatrywania ran.
— Połatajcie się nawzajem, mamy mało czasu. — zaczęła spoglądając w kierunku posiadłości — Został tylko Sendo, pomimo naszej ostrożności pewnie i tak coś podejrzewa. Nie wiem, co dokładnie zastaniemy w środku. — zatrzymała się na chwilę — Zaatakujemy wspólnie, raczej nie zdoła długo z nami walczyć. A nawet jeśli, niedługo nastanie świt i nie będzie miał jak nam uciec. — raz jeszcze pokazała im mapę, skupiając się przede wszystkim na głównej siedzibie — Podejrzewamy, że siedzi właśnie tam. Wejść można głównym wejściem, od góry z murów, lub przez magazyn. Sami wybierzcie, którędy chcecie spróbować. Jeśli utworzone duety wam odpowiadają to niech tak zostanie. — sięgnęła do zapasów, wyciągając z nich kilka prostych, drewnianych masek. Wszystkie były jednakowe, pozbawione wzorów czy mimiki. Były pomalowane na biało, ale poza tym nie widać było w nich nic niezwykłego. — Załóżcie je, nie wiadomo kogo jeszcze spotkamy na miejscu. Nie działamy jako korpus, jesteśmy ostrzami w mroku. Robimy to, co trzeba zrobić. Jeżeli się sprawdzicie, wykujemy wam prawdziwe maski. — dodała jeszcze, wręczając każdemu z nich po jednej. Były obietnicą, ale czy naprawdę chcieli je przywdziać?
Wspinaczka po murze po chwili przyzwyczajenia szła całkiem sprawnie. Wystarczyło ostrożnie stawiać kroki i powoli piąć się w górę. Rin i Yona wędrowały w ten sposób do momentu, aż nie znalazły się u szczytu muru. Wystarczyło ostatnie podciągnięcie i będą mogły stanąć na pewnym gruncie. Tyle że do ich czujnych uszu doszedł dźwięk kroków zmierzających w ich stronę. Czyżby ktoś patrolował posiadłość po zmroku? Sądząc po krokach, były to dwie osoby, a elementy pancerza cicho stukały o siebie.
Cała posiadłość pogrążona była w ciszy. Zdawało się nawet, że miejsce to wymarło. Tu i ówdzie widać było jeszcze ślady po pożarze który ostatnio dotknął budynki. Aż do drzwi prowadzących do głównego budynku Mori i Ayumu nie napotkali nikogo na swojej drodze. Dwuskrzydłowe wrota prowadzące do wnętrza były zamknięte, a światło lampionów drgało na wietrze, rzucając roztrzęsione cienie. Ayumu poczuł nieprzyjemne mrowienie na całym ciele, a Mori mogła dostrzec, że wśród misternych zdobień na drzwiach widnieją nowe, nałożone farbą do złudzenia przypominającą krew.
Przez chwilę z rodzeństwem Nishioji ostrożnie wędrowała Tatsu i Saiyuri - odłączyły się dopiero na koniec, skręcając w bok, na drogę prowadzącą do spiżarni. Tu również nikogo nie napotkały, a sam budynek prezentował się niemal równie majestatycznie, co główna siedziba. Z podwórka do środka prowadziły szerokie i ciężkie drzwi. Takie wejście ułatwiało wkładanie i wykładanie towarów, ale też dobrze chroniło przed różnicą temperatur. Jeszcze przed dotknięciem drzwi Tatsu słyszała dobiegające z środka dźwięki - ciężkie, niespokojne oddechy, szmery i trzeszczenie drewna gdy ktoś powoli się po nim ruszał.
Informacje:
- Czas na odpis - 72h (umownie do końca 13.01.2023).
- Odpis w ciągu 24h od posta MG - do 5 akcji w poście
- Odpis w ciągu 48h od posta MG - do 4 akcji w poście
- Odpis w ciągu 72h od posta MG - do 3 akcji w poście
- Spóźnienie - -1 akcja co 24h opóźnienia
- Kaga
- Z racji przeskoku kto jeszcze nie opatrzył swoich ran - może to zrobić teraz (nasmarować amolem i siniaki znikną ) jedna rana spada o jeden poziom. Nie tyczy się już opatrzonych osób.
- Napiszcie mi, kto wybiera z kim idzie którym wejściem. Głównym, od spiżarni, czy z dachu. Jak to ustalicie to dopiszę tu jeszcze krótki wstęp dla każdego duetu. Od tego momentu będziemy liczyć czas na odpis
- Sai - rana 2 stopnia x2 - dotkliwe poparzenia rozlewające się po połowie ciała, najmocniej na dłoniach i przedramionach. Ubranie na tej części jest spalone, wręcz przypieczone do stopionej skóry. Boli, zwłaszcza przy używaniu rąk, poruszanie nimi będzie utrudnione.
- Tatsu - rana 2 stopnia - oparzenia 1 i 2 stopnia na ciele, zwłaszcza rękach, ubranie przyjęło większość.
- Rin - rana 1 stopnia po kopniaku
- Ayumu - rana 3 stopnia - siniaki siniakami, ale przy uderzeniu coś chrupnęło w boku, może nawet się złamało, skoro głębsze oddechy sprawiają ból. Wylądowanie na twardej ziemi nie pomogło. Lepiej się obwiązać, tak na wszelki wypadek.
Potem głos zabrała Kaga, a Rin zwyczajnie zamieniła się w słuch. Wysłuchała kobiety i przyjęła maskę. Spojrzała na nią dosłownie na chwilę zastanawiajac się czy był to znak od samego losu? Czy przeznaczenie chciało, żeby tutaj się znaleźli? Biała maska idealnie pasowała do białej rękojeści jej katany. Na szczęście Rin nie bywała przesądna. Przynajmniej jeszcze nie.
Spojrzała na Yonę jak gdyby zamierzała porozumieć się z nią bez słów. Pozostanie w duecie jak najbardziej jej odpowiadało. Współpraca z Yoną przychodziła jej wyjątkowo łatwo. Znały się, dobrze ze sobą współgrały. Obydwie były odważne i przede wszystkim znały swoje możliwości, no Rin może odrobinę zbyt często bezsensownie się narażała. Tak czy tak posiadały doświadczenie we wspólnej walce i mogły bez problemu na sobie polegać. Kiedy Kaga wymieniła miejsca, w które mogli się udać oraz jeszcze raz przeprowadziła wszystkich przez plan Rin kiwnęła głową do Yony.
- Wybierz. Pójdę przodem - zaproponowała i pewnie niedługo potem wyruszyły z Yoną we wskazane miejsce. Rin pozostawała cały czas uważna. Skanowała otoczenie szukając potencjalnych pułapek, cały czas gotowa na unik, gdyby ktoś ją zaatakował. Przede wszystkim jednak skupiała się na swoim zmyśle słuchu starając się dosłyszeć zagrożenie. Próbowała usłyszeć czyjeś kroki, chrząkanie czy głęboki oddech. Cokolwiek co mogło świadczyć o tym gdzie znajdował się demon.
I wtedy do jej wyczulonego słuchu dotarły kroki. Dokładnie w momencie, w którym wspięły się z Yoną po murze już tak blisko jego szczytu. Nie zamierzała jednak teraz rezygnować. Widząc jak Yona szybko podejmuje decyzję, Rin zdecydowała się pójść w jej ślady i wspiąć najszybciej i najciszej jak potrafiła. Zamierzała trzymać się nisko ziemi niczym kot próbując ukryć się w ciemności i cieniu przed czujnym wzrokiem strażników. Cały czas nasłuchiwała. Zamierzała podążyć za Yoną w stronę ukrycia, a następnie udać się za nią do środka budynku. Jeśli jednak zostałyby zauważone nie zamierzała czekać i momentalnie przeszła do ataku. Chciała uciszyć strażników jak najszybciej. Podbiec do nich wyciągając ostrze Nichirin, którym zamierzała skontrować ataki wroga i z całej siły spróbować zdzielić każdego w głowę z pięści. Czasami najprostsze sposoby pozostawały najlepsze.
- Spoiler:
Po time skipie:
1. Ostrożne wejście na mur, rozglądając się po otoczeniu
2. Cichy skok na dach, polegając na swoich umiejętnościach, jednocześnie starając się impet zamortyzować za pomocą siły rąk oraz ugiętych nóg
3. Szybkie ukrycie swojej osoby w cieniu, wykorzystując strukturę i przeczekanie patrolu
4. Poszukanie okna lub tarasu, którym mogłyby wejść
5. Próba otworzenia, jeśli będzie bezpieczne/ Pozostanie czujnym, by uniknąć wykrycia przez wrogów.
Spojrzała na Tatsu z zaciekawieniem. - To było by dziwne.. bo one przecież nie pamiętają swojej przeszłości sprzed przemiany.. - powiedziała wpatrując się w Tatsu. To była jednak ciekawa logika. Nigdy się nie zastanawiała czemu demon ma taką a nie inną Sztukę Krwi. Czy było to zależne od ich charakteru, przeżyć w przeszłości czy zwykłą rosyjską ruletką. Wolała się w to nie zagłębiać. A przynajmniej nie teraz.
Spojrzenie przeniosła na odsłonięty fragment skóry Tatsu. - Przykro mi że też musiałaś doświadczyć podobnych obrażeń.. - skomentowała starając się niczego nie dotykać do momentu aż nie dotrą do obozu. - Blizny to chyba bonus od losu dla każdego zabójcy prędzej czy później.. choć.. znam jednego który nie ma na sobie żadnej ryski.. - skomentowała wpatrując się w poparzone, rozpalone do czerwoności ręce. Czy było warto? I to jeszcze jak!
"Nie potrzebnie narażaliśmy się obie. Kiedy trudniejsza walka jeszcze przed nami. Chociaż wiem, że na twoim miejscu zrobiłabym tą samą głupotę."
- No chyba nie myślałaś że zostawię Cię samą w zamkniętej przestrzeni z demonem co zieje ogniem na prawo i lewo.. poza tym.. nie było innej opcji. Jak bym wyciągnęła miecz przed odcięciem mu karku to mógłby już nie pozwolić tak łatwo się zbliżyć żadnej z nas.. wykorzystałam moment.. niczego nie żałuję.. - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. Próbowała nie myśleć o swoich poparzeniach, i tak co jakiś czas syczała z bólu. Na samą myśl że będzie się użerać z bólem kilka tygodni aż westchnęła z pożałowaniem. "Będzie sroga kara za takie rany.. już to czuję w kościach.." przemknęło jej przez myśl gdy szły w stronę obozu. Na komentarz o kontroli piorunów uśmiechnęła się przepraszająco. - Wybacz za tamto.. - dodała lekko skruszonym głosem.
Trochę się zdziwiła że były pierwsze na miejscu zbiórki, ale po chwili pojawiła się ich tymczasowa liderka. Na słowa Kagi uśmiechnęła się lekko. - To nic.. do wesela się zagoi.. - powiedziała lekko żartobliwym tonem. Pozwoliła się opatrzyć Tatsu, starając się przebrnąć jakoś przez ten ból, który towarzyszył zakładaniu opatrunków. Maści przyniosły odrobinę ulgi choć najchętniej by zdjęła bandaże to wiedziała że są koniecznością w tym stanie. Sama pomogła Tatsu z jej ranami najlepiej jak tylko potrafiła. Oporządziła się i stanęła wraz z resztą wpatrując się w mapę i słuchając dalszych instrukcji. Były już prawie u celu. Nie potrzebowała się wymieniać z nikim, praca z Tatsu była owocna i szła bardzo gładko. Obie zdawały się nie cofnąć przed niczym aby wykonać powierzone zadanie. Wzięła w dłoń białą maskę, wpatrując się w nią przez chwilę. Po czym założyła ją bez szemrania na twarz. W końcu jej wygląd był dość charakterystyczny. - To my pójdziemy od strony spiżarni.. jeśli nikt nie ma żadnych zastrzeżeń.. - dodała ze spokojem w głosie zbierając się i szykując do nadchodzącej walki. Przetarła swoje nichirin, sprawdzając przy okazji czy wszystko z nim w porządku, czy nie miało gdzieś wyszczerbień i czy wysoka temperatura mu jakoś nie zaszkodziła. Dopytała Kagi czy znajdzie się zapasowy strój zabójcy, który mogła założyć w zamian za swój popalony, jeśli nic takiego nie było to ruszyła w tym co miała.
Starała się nie wydawać nadprogramowych odgłosów, pomimo otrzymanych ran. Skupiając całą swoją uwagę na zmyśle słuchu żeby czasem nic ich nie zaskoczyło. - Powodzenia.. - szepnęła do Mori i Ayumu zanim się rozdzielili. I gdy podeszła z Tatsu do drzwi spiżarni zatrzymała się spoglądając na zabójczynię w oczekiwaniu na potwierdzenie gotowości do wejścia do środka. Jeśli Tatsu jej coś pokazała czy szepnęła to się do tego zastosuje oczywiście. Wskazała Tatsu gestem żeby otworzyła drzwi, Saiyuri w tym czasie pochwyciła za sayę miecza, drugą dłonią delikatnie trzymając przy rękojeści w gotowości do ewentualnego ataku. Jak znajdzie ludzi to będzie chciała błyskawicznie pozbawić ich przytomności. Jeśli trafiliby na kolejnego demona to będzie chciała użyć pierwszej formy żeby ściąć mu głowę. Nadal chciała zachować ostrożność, nie wiedzieli co ich czeka. Sendo musiał się liczyć z tym że Korpus będzie chciał go dopaść. Jeśli ich oczom ukazałby się Sendo to użycie szóstej formy i atak z dystansu.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Ayumu stęknął, czując jak coś w boku chyba mu właśnie pęka, a przede wszystkim w odpowiedzi na ból, który rozlał się po ciele i który kłuł przy każdym głębszym oddechu. Przez moment leżał, już bardziej niezadowolony niż przejęty swoim stanem, aż w końcu podniósł się ociężale, próbując oszczędzać uszkodzony bok.
Na widok Yony i Rin burknął coś pod nosem, raczej na ich widok zwyczajnie niezadowolony, bo przecież nie przypominał sobie, żeby którąś z nich tutaj zapraszał. Zawsze mógł to właśnie na ich pojawienie się zrzucić swoją kontuzję. W końcu na pewno to one rozproszyły go na tyle, by stracił czujność.
Kiedy wrócili do obozu, zajął się zarówno siniakami, jak i obolałym bokiem. Nasmarował kontuzjowane miejsca jakimiś leczniczymi mazidłami, a tors owinął ciasno bandażem, usztywniając w razie czego klatkę piersiową. Wątpił, by bardzo mu to pomogło, gdyby miał złamane żebro, ale nie był medykiem więc musiał się cieszyć tym co miał.
- Brzmi dobrze - oznajmił krótko, że zgadza się z siostrą. Nie miał zamiaru przesadzać płotków z pękniętymi żebrami, nie mówiąc o tym, że przecież rodziny nie wpuszczało się tylnym wejściem. Może i sam Sendo niekoniecznie pamiętał i swojego szwagra, i własną żonę, ale na szczęście oni mogli zadbać o wproszenie się z odpowiednimi honorami.
Ostatnie słowa Kagi przyjął ze spokojem, spojrzeniem omiatając zebrane dookoła zabójczynie, dłużej jednak zatrzymując spojrzenie na Tatsu, a w końcu też uśmiechając się do niej szelmowsko.
- Z hipokryzją ci do twarzy - zagadnął czymś, co można było uznać za przyjacielski ton. Sam w sobie też nie miał nic złego na myśli, tak samo jak i nic przeciwko jej obecności. Ba! Im więcej, tym weselej, jednak im dłużej patrzył na nią w tej scenerii, tym głośniej słyszał w głowie echo jej słów z ich tak niedawnego spotkania w herbaciarni. W końcu jednak naciągnął podarowaną maskę na twarz, nie czując się w obowiązku dodawać nic więcej.
- Coś mi się obiło o uszy.
Kiedy wreszcie znaleźli się w odpowiednim miejscu, rozejrzał się dookoła. Do tej pory starał się zachowywać absolutną ciszę i ostrożność, nie chcąc zbytnio psuć niespodzianki, tym bardziej że dookoła panował nieprzyjemny bezruch. Czuł mrowienie, skradające się po karku, ostrzegające i zmuszające do wytężania zmysłów. Nie wiedział, czy Mori doświadcza czegoś podobnego, ale mógł swobodnie założyć, że tak właśnie było.
Podobnie jak ona, spróbował naprzeć na drzwi. Jeśli się otworzyły, wślizgnął się do środka, ostrożnie i powoli, w razie czego gotowy jednak uskoczyć lub blokować atak. Wszystko było zbyt spokojne, co tylko podsycało uczucie, że zaraz coś wyskoczy na nich z ciemnego kąta.
Jeśli drzwi nie ustąpiły, podobnie jak Mori, szuka jakieś widocznego mechanizmu, który mógłby je otworzyć. Jeśli takowego nigdzie nie było widać, pozostawało użycie większej ilości siły; może udałoby się otworzyć je kopniakiem, albo naparciem całym ciałem.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
"Blizny to chyba bonus od losu dla każdego zabójcy prędzej czy później.. choć.. znam jednego który nie ma na sobie żadnej ryski."
- To marny z jego zabójca. Jak ci samurajowie machający ładnie mieczami na pokaz.
Monolog Saiyuri podsumowała prostym twierdzeniem:
- Tak, masz rację.
Podczas tej drobnej chwili w jaskini, liczyła że jeśli Saiyuri zdecyduje się na ucieczkę, zostawi miecz wbity w szyje lub przejmie go zanim zdąży go wyjąć. Jednak zapomniała, że ci samurajowie kochają swoje miecze bardziej od swojego życia. No i byłaby wtedy bezbronna całkowicie... Chyba dobrze zrobiła, ze strategicznego punktu widzenia...
Tatsu przytaknęła lekko na słowa Kagi. Dając jasno do zrozumienia, że ich przeciwnik wygląda paskudniej jako streta popiołów. Na widok przybyłych zabójców przyjrzała im się dokładnie zatrzymując wzrok na rodzeństwie Nishioji.
- To nie był ten demon z gospodarstwa. Mimo iż też władał ogniem. - rzekła neutralnym głosem do Mori uprzedzając potencjalne pytanie, by następnie skierować lekko chłodniejszy wzrok na Ayumu:
"Z hipokryzją ci do twarzy ..."
Z trudem utrzymała niewzruszenie na słowa Ayumu. Uwalniając się z opatrującego uścisku Saiyuri najszybciej jak to możliwe, stanowczym ruchem wzięła jedną ze swoich masek, udając się na ubocze. Oficjalnie by się przebrać w świeże ciuchy. Nieoficjalnie, by okiełznać swe emocje. Wiedziała, że Ayumu ma rację. Jest hipokrytką. Największą w całym korpusie. Szczera, a kłamliwa. Twarda, ale miękka. Chłodna, ale wylewna w emocje. Silna, ale słaba. Kwestionująca kompetencję innych na bycie zabójcą, mimo iż sama nie powinna nigdy nim zostać. Wmawiająca sobie, że łamie rozkazy Mistrza dla dobra Korpusu, mimo iż doskonale wie, że robi to tylko dla siebie. By cierpieć jako nikt zamiast jako ktoś. Bo o nikim nikt nie będzie pamiętać, a ona nie zasługuje na jakąkolwiek pamięć. Nie zasługuje, by swą hipokryzją przynosić hańbę Takeshiemu-senseiowi. Nie zasługuje, by nazywać senseiem zabójce, który przebył długą, trudną, bolesną i konsekwentną drogę, by zostać Hashirom, kiedy ona wyłamała się na jednej z pierwszych prób jako Mizunoto. Nie zasługuje… by posiadać ten sam oddech jak on. By być potężna skałą, gdy jest się kruchym wapieniem. Drobna łza spadła na jej policzek, a zaraz potem kolejna. Czując je Tatsu jak najszybciej założyła swoją maskę. Licząc że nikt nie zauważy niczyich łez…
Przemierzając drogę do rezydencji nie miała na sobie żadnych charakterystycznych rzeczy. Zostawiając swoją kasę w obozowisku, zaś kolczyki chowając do jednej z kieszeni. Oraz związując swe włosy w kucyk, by uniknąć piorunistych wypadków.
- Połamania żeber.
Odpadła ponurniejszym niż dotychczas i pełnym zadumy głosem rozdzielając się z Mori i Ayumu. By udać się na tyły spiżarni. Od wejścia do rezydencji dzieliły potężne drzwi. Oraz tajemniczy nieznajomy zarejestrowany przez czuły słuch Tatsu. Ktokolwiek to był, skradał się on, zamiast iść pewnie. Był wystraszony, jeśli uwierzyć jego niespokojnym i ciężkim oddechom. Czy to był starzec? Być może to był ten Haru wspomniany przez Kage? Burakuminka miała na tyle gdzieś samurajskie rody, że nie miała zielonego pojęcia o jego wieku ani wyglądzie. Powinna ją o to zapytać, kiedy miała czas... Miała jednak nadzieje, że nie będzie musiała użerać się z jakąś samurajską szychą.
Wsłuchała się chwilkę w odgłosy z wewnątrz próbując wyciągnąć jak najwięcej informacji. I jeśli uzna, że podejrzane źródło dźwięku jest na tyle daleko, by spokojnie działać, zamierzała powolnym ruchem rozsunąć drzwi przy pomocy swojej kosy, jakby była łomem. Starając się nie narobić za dużo hałasu i rozsunąć je na tyle, by mogły przez nie przejść. Jeśli akcja się powiedzie, łowczyni będzie starała się rozeznać w nowym środowisku i ukrywając się za dogodną przeszkodą zaczaić się na potencjalnego jegomościa. Tak, by gdy potencjalnie znalazł się za nią zainteresowany dziurą w drzwiach mogła przyłożyć mu kosę do szyi i zakryć jego usta drugą ręką szepcząc...:
- Mam wrażenie, że możemy sobie pomóc... Po czyjej stronie jesteś?
...jeśli wszystko potoczy się zgodnie z planem. Oraz faktycznie w pomieszczeniu znajduje się tylko jeden skradający się osobnik. Jeśli zaś było więcej, to źródło dźwięku trzeba było ogłuszyć. Szybko i skutecznie, przy użyciu jej ogromnej kuli.
Rin i Yona postanowiły przekraść się obok strażników zamiast stawiać na walkę. Płynnie i cicho wskoczyły na mur za plecami przechodzących strażników jak na cienie przystało. Wejście do budynku stało przed nimi otworem - co prawda otwór był niewielki i wymagał gibkości by przecisnąć się przez otwór, ale po chwili obie zabójczynie znalazły się w środku. Ich zmysły nie sugerowały by w środku kryło się zagrożenie.
Pokój, do którego trafiły był niewielki i pogrążony w ciemności. Po chwili, gdy ich wzrok przyzwyczaił się do mroku mogły dostrzec zarysy przedmiotów. Rozwinięty po środku futon, mała szafka na której palono kadzidła i honorowe miejsce na broń - teraz puste. Czyżby trafiły do komnaty, w której wcześniej mieszkała głowa rodziny Minamoto? Teraz jednak pokój był pusty i zimny, a zdobiące go emblematy klanu - zdarte i ciśnięte w kąt jak nic nie warte śmieci. Możliwe, że coś na pierwszy rzut oka im umknęło, w końcu żadne z nich nie dysponowało wzrokiem. Z drugiej strony, ludzie na murze mogli usłyszeć, że ktoś krząta się w budynku obok i zwrócić na nie uwagę. A walka z ludźmi nie była tym, po co tu przyszły...
Na niższe piętro prowadziły stare, drewniane schody o wysokich stopniach. Mało poręczne na co dzień, ale gdyby przyszło do walki - można było stawiać opór ludziom próbującym dostać się do środka. Niżej czekała główna sala, w której Sendo czekał na swoje sługi.
Mori i Ayumu stanęli na chwilę przed głównymi drzwiami. Czujne spojrzenie Mori nie dostrzegło w malunkach większego zagrożenia niż cios dla jej wewnętrznej estetyki. Oboje pomimo niepokojących przeczuć naparli na wrota, każde na jedno skrzydło. Drzwi ani drgnęły. Na szczęście wystarczyło pociągnąć zamiast przeć, by wrota otworzyły się powoli w akompaniamencie trzasków i pisków mechanizmu. Najwidoczniej ktoś nie dbał o nie od dłuższego czasu. Rodzeństwo uchyliło je na tyle, by wślizgnąć się do środka.
Do głównej sali wiodło kilka schodków, a dalej ciągnęła się otwarta przestrzeń, sufit podtrzymywały kolumny po lewej i prawej stronie, a za nimi ciągnęły się niższe nawy w których widniały wejścia do innych pomieszczeń. To wszystko bez większych problemów dostrzegła Mori, za to Ayumu widział jedynie zarysy za kolumnami. Centralną część "rozświetlały" nieliczne świece palące się na ziemi i kolumnach. Na końcu sali siedział demon, a sugerując się opisem - był to Sendo we własnej osobie. Klęczał za niskim stołem i wpatrywał się złotymi oczami w dwójkę zabójców.
Tatsu i Saiyuri wparowały do spiżarni najciszej jak tylko potrafiły. Obie też gotowe były do walki - czy to z demonami czy ludźmi. Względem pobratymców były bardziej pobłażliwe, bo chciały ich tylko ogłuszyć. Demony miałyby mniej szczęścia. Tyle, że ich plan posypał się już na wstępie.
W magazynie bowiem panowała ciemność ograniczająca wizję. Kierując się słuchem i ruchem obiektów dopadły do najbliższych celów. Tyle, że znajdujący się w magazynie ludzie nie stanowili zagrożenia. Mało tego, widząc nowoprzybyłe postacie w związanej ze sobą sznurami grupce zapanowało poruszenie. Kilka osób rzuciło się do tyłu, ciągnąc za sobą kolejnych, zwalając z nóg mniejszych i słabszych. Bronie uniesione by pozbawić przytomności zatrzymały się w połowie drogi. Czy dalej chciały to zrobić? Widząc, że mają do czynienia ze zniewolonymi mieszkańcami zamku? W tym świetle ciężko było określić, ilu ich było, ale strach widoczny w oczach i ruchach jasno dawał do zrozumienia, że ludzie ci stracili już nadzieję a widok zamaskowanych wojowniczek nie natknął ich nadzieją. Skrępowane ręce i nogi, związani ze sobą jak porcje mięsiwa w wędzarni. Nikt z nich nie krzyczał - wetknięte w usta chusty tłumiły dźwięki. Niemniej, rodzące się zamieszanie łatwo mogło zwrócić uwagę kogoś w budynku obok albo na zewnątrz.
Może otwarcie drzwi albo rozpalenie światła pozwoli im na łatwiejsze zorientowanie się w sytuacji. Jednocześnie spętani przed nimi ludzie łatwo mogli poddać się panice, choć póki co żaden z nich nie rzucił się do ucieczki - ani przed nich, ani korytarzem ciągnącym się w głąb budynku, do głównej sali. Tatsu wywnioskowała to po dźwiękach rozchodzących się w głąb. Mogli zignorować tych ludzi i pomknąć dalej do przodu albo rozejrzeć po sali.
Informacje:
- Czas na odpis - 72h (umownie do końca 18.01.2023).
- Odpis w ciągu 24h od posta MG - do 5 akcji w poście
- Odpis w ciągu 48h od posta MG - do 4 akcji w poście
- Odpis w ciągu 72h od posta MG - do 3 akcji w poście
- Spóźnienie - -1 akcja co 24h opóźnienia
- Kaga
- Napiszcie mi, kto wybiera z kim idzie którym wejściem. Głównym, od spiżarni, czy z dachu. Jak to ustalicie to dopiszę tu jeszcze krótki wstęp dla każdego duetu. Od tego momentu będziemy liczyć czas na odpis
- Sai - rana 2 stopnia x2 - dotkliwe poparzenia rozlewające się po połowie ciała, najmocniej na dłoniach i przedramionach. Boli, zwłaszcza przy używaniu rąk, poruszanie nimi będzie utrudnione. Kaga miała proste, szare szaty które mogła założyć Sai.
- Tatsu - rana 1 stopnia - oparzenia 1 i 2 stopnia na ciele, zwłaszcza rękach.
- Rin - rana 1 stopnia po kopniaku
- Ayumu - rana 2 stopnia - głębsze oddechy sprawiają ból.
Nie możesz odpowiadać w tematach