- Nie lepiej ci po prostu umrzeć..? - rzuciłby bardziej do siebie, aniżeli do hen odlegle zostawionej za sobą zabójczyni. Dalej miałby na nich względnie wywalone, skupiając się na poszukiwaniu niedrogich, o wiele bardziej wartościowych jak sytuacji wskazuje ubrań, czy broni. Jakby nie spojrzeć, to najlepsze co mógłby z tego wynieść. Może nawet jakąś smaczną wątrobę lub nerkę przy okazji. Chociażby markową. Niemniej, jeśli miałby oberwać kolejnym atakiem z dupy strony, to wolałby już nawet przesłonić się ścianą budynku, czy drzwiami, czy czymś innym o ile to nie stało w płomieniach. Jakby nic mu nie groziło - zwyczajnie dalej by gromadził swoje drogocenne znaleziska na przecenie i roznosił pożar na kolejne domostwa, choćby poprzez jakąś drewnianą nogę krzesła pozostałą po zniszczeniach. Dziewczynka z zapałkami, czy Oboro z pochodnią - nie robi to chyba większej różnicy.
Doskoczył do zabójczyni z mieczem trzymanym wciąż nieco z boku i na wysokości szyi, by móc bez problemu zablokować potencjalny atak wymierzony w jego słaby punkt. Po znalezieniu się dostatecznie blisko planował wykonać cięcie w lewo, po skosie w dół. Miał zamiar trafić z całej siły w bok kobiety i go rozciąć, w najlepszym przypadku otwierając powłoki brzuszne. Jeśli to by nie wyszło, to miał nadzieję chociaż trafić ostrzem w ostrze przeciwniczki i naprzeć, by utrzymać ją w jednej pozycji, z uwagą skupioną na nim. Siwy ogon pomagał mu utrzymać równowagę.
jeżeli mądrość potęguje jedynie zło
jeżeli szczęście jest przeszkodą dla zbawienia
to osądzi mnie bezduszna wieczna noc
Żadna ze stron nie miała zamiaru odpuszczać. W momencie kiedy tylko Kiyo i Kuro zauważyli zadyszkę kobiety zdecydowali się na zmasowany atak, który miał wszystko zakończyć. Tak przynajmniej wszystkim się wydawało.
Pierwszy zaatakował Kuro, którego ostrze przecięło powietrze i z dużą siłą zmierzało w stronę ciała zabójczyni. Prawdopodobnie gdyby nie ogólny stan klingi i aktualne usytuowanie wasza przeciwniczka leżałaby już teraz na ziemi w dwóch częściach. Tak się jednak nie stało. Szybkim ruchem Inoue wbiła swoje ostrze obok siebie, dosłownie chwilę przed dojściem do niej cięcia. Klingi zderzyły się ze sobą i niestety - jedna z nich nie wytrzymała impetu. Katana Kuro pękła w miejscu uderzenia, a jej górną część pochwyciła kobieta w swoją lewą dłoń. Z początku zabójczyni chciała wyprowadzić od razu swój atak w stronę demona stojącego przy niej. Od tego jednak bardzo szybko odwiodła ją Kiyo zmierzająca w jej kierunku. Inoue nie miała wystarczająco czasu, aby kompletnie uniknąć ataku. Podnosząca się kobieta przyjęła uderzenie sztuki krwi swojej przeciwniczki prosto w tors. Materiałowe ostrza wbiły się głęboko. Oczy Inoue patrzyły wprost w oczy księżniczki: - Mam Cię mała kurwo. - rzekła wbijając jej szybkim ruchem pozostałość ostrza Kuro w prawe oko. - Ichi no kata: Jin Senpū - Sogi! - W miejscu gdzie dotychczas stała Inoue pojawiła się trąba powietrzna tnąca Kuro. Po chwili zaś wraz z Kiyo powędrowała dobre kilkanaście metrów dalej raniąc poważnie demonicę. Kiedy atak się skończył księżniczka padła na ziemię cała poraniona. Obok niej zaś stała Inoue - mocno poraniona i cała we krwi demonicy. Trzymając mocno ostrze spojrzała w jedyne oko Kiyo - Utnę Ci ten jebany łeb. - Wykonała zamach.
W tym samym czasie Oboro w najlepsze rozniecał jeszcze większy pożar.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 01/01 23:59
Dodatkowe informacje: Kuro - więcej ran na ciele; Kiyo - ostrze wystające z prawego oczodołu, pocięcia ciała
- Eh... - westchnąłby tylko pod nosem, przystając na pewną chwilę w jednym z domów. Zupełnie tak, jakby zastanawiał się nad tym, czy to rzeczywiście ma większy sens. Czy właściciele tego miejsca jeszcze w ogóle żyli? A może przyjdzie im zamarznąć zimą? Niezależnie od tego ich śmierć niekoniecznie miała przynieść jakikolwiek pożytek samemu nastolatkowi. Odganiając niepotrzebne troski i zmartwienia, podpaliłby tylko kolejne domostwo, udając się tak do kolejnego. Wszystko po to, aby przy okazji oddalić się od zmagań dwójki demonów z zabójczynią. Przy okazji poświęciłby nawet ułamek własnej uwagi, aby to ewentualnie oszczędzić zmartwień i trudów tym, co jeszcze nie przekroczyli na drugą stronę. Wszelkie ranne, okaleczone osoby, które raczej nie miały szansy na przetrwanie - najpewniej postanowiłby ich dobić. I tak nie odzyskaliby kończyn lub wykrwawili się do rana. Oczywiście dalej uważałby na upierdliwą kobietę w tle, która nie chciała zwyczajnie odejść z tego świata. Gdyby ta tylko jakoś szaleńczym trafem chciała zaszarżować za nim, wtedy też jakoś by spróbował jej uniknąć. Niemniej, w trakcie swoich starań, przystanąłby nawet na chwilę aby spojrzeć w kierunku nocnego nieba. Zupełnie tak, jakby chciał sprawdzić czy dym z płonących budynków jakkolwiek zabarwił niebo na czerwony kolor. Czy było to na pewno wystarczające? Co mógł zrobić, żeby na pewno zadowolić swojego Stwórcę. - ...mieszkanie w piwnicy było o wiele prostsze - bąknąłby tylko pod nosem, mając na uwadze to, że tam przynajmniej nie musiał sprostać nader wysokich oczekiwań jeszcze potężniejszego bytu, aniżeli mógłby to sobie wyobrazić. Mimo to, przez myśli ciemnowłosego przymknęła pewna idea. Pomysł, który niekoniecznie musiał mieć wiele sensu, jednak mógł okazać się równie realny, co prawdziwy. Jakby nie patrzeć żywych ludzi w pobliżu raczej nie było zbyt wiele, a przynajmniej zniknęli w zatrważającym tempie, kiedy tylko pojawili się zabójcy. Tylko: - Gdzie się podziali?
Dlatego też postanowiłby udać się na mały rekonesans z zamiarem ewentualnego podpalenia schronienia dla tych ludzi. Głodny może nie był, jednak z pewnością im więcej ludzi zejdzie z tego świata, tym większą dumą przepełniony zostanie ich Bóg.
Nie przewidziała złamania broni Kurodake. Rzeczywiście, katana mogła być wysłużona, ale żeby broń zabójców była czymś tak bardzo odmiennym od zwykłego ludzkiego rynsztunku? Z resztą raczej nie powinna się tym przejmować, zwykły metal nie wyrządzi jej większej krzywdy poza tymczasowym dyskomfortem.
Później już było tylko gorzej, czuła się jak na początku walki, przytłoczona różnicą siły, ale nie martwiła się. Teraz miała swoją już nie-tak-tajną broń, a zabójczyni zdawała się nie rozumieć co właśnie sobie robiła. Wraz z atakiem człowieka, kolejne krople krwi osiadały na jej ubraniu. Nawet jeśli po wszystkim znalazła się na ziemi, a ta zabójczyni stała nad nią, to uśmiechała się od ucha do ucha, co mogło wyglądać dość pokracznie biorąc pod uwagę, że kawał metalu dalej wystawał z jej oczodołu.
- Doprawdy? Kekkijutsu: Kogeta kumotsu! - Nie miała czasu na szukanie czegoś interesującego, dlatego też wybrała ofiarę całopalną, co całkiem pasowało do księżniczki z rodu mnichów, a może podświadomie zainspirowała się tym co Oborozuki wyprawiał w okolicy i chciała dopełnić obrazu? Cholera wie, ale widok szat zabójczyni, które stanęły w żywym i intensywnym jak diabli ogniu był niezmiernie satysfakcjonujący. Mogła nie atakować Kiyo, nie musiałaby teraz użerać się z krwią, która w połączeniu z ubraniami Inoue stały się śmiertelną pułapką.
W miarę możliwości spróbowała zebrać się z ziemi, żeby nie stać się ofiarą kobiety, zanim ta dokończy swój żywot. Wolałaby jednak nie oberwać zbłąkanym ostrzem, które mogłoby ją pozbawić życia na dobre.
- Zostaniesz poświęcona, bo jedyne czym lepszym możesz się stać, to proch u naszych stóp. Czyniąc nam drogowskaz, nie zawahamy się podążać ścieżką, którą obraliśmy. - Mruknęła, uważnie przypatrując się temu co działo się z kobietą, przygotowując się na unik, jeśli ta nadal mogłaby się ruszać.
Prawie wyszczerzył zęby w gorzkim uśmiechu, gdy trąba powietrzna zniknęła. Całe jego ciało zdawało się pulsować bólem. Kiedy ostatnim razem był w takiej sytuacji? Przeklęty, przeklęty...!
Prychnął i splunął na ziemię. Poprawił chwyt na rękojeści katany, z której ostrza pozostała na oko połowa. Było to bardziej niż wystarczające. Sierść na jego ogonie najeżyła się jeszcze bardziej, gdy usłyszał kolejne przezwisko skierowane ku Kiyo. O ile rozumiał czemu zabójcy ich zabijali, nie mógł powstrzymać kolejnej fali wściekłości. Całą swą gorycz i frustrację skierował w tej chwili na cel, którzy faktycznie mógł zranić - ich przeciwniczkę. Szarży nie towarzyszył żaden inny dźwięk niż głuche uderzanie butów o podłoże. Kurodake nigdy nie był głośny w przypływie złości; jego gniew był lodowaty w swej naturze, niemożliwy do stłumienia nawet przez trawiący jego ciało ogień bólu. Cel miał jeden.
Zamierzał dopaść do zabójczyni i, wykorzystując własny rozpęd, wepchnąć resztki ostrza prosto w jej plecy. Ruch był prosty i silny; nawet jeśli kobieta faktycznie stanęła w płomieniach, nie zamierzał się hamować. Jedynie po wbiciu katany w cel zamierzał puścić rękojeść i odskoczyć w tył, żeby jego własne ubrania potencjalnie nie zajęły się ogniem. Jego twarz spowijał chłód, którego pochłaniające budynki płomienie nie były w stanie stopić.
jeżeli mądrość potęguje jedynie zło
jeżeli szczęście jest przeszkodą dla zbawienia
to osądzi mnie bezduszna wieczna noc
Brnący coraz dalej i dalej Oboro nie znalazł ani jednej żywej duszy. Nie pomogły również poszukiwania potencjalnych schronień dla ludzi. Ulica, jak i znaczna część miasta kompletnie opustoszały, a co za tym idzie nie dało się znaleźć ani jednej ofiary. Pożar, który stworzył Oboro dał radę tylko i wyłącznie niszczyć coraz więcej domostw na swojej drodze.
W tym samym czasie Kiyo i Kuro postanowili w końcu pozbyć się problemu jakim była ich przeciwniczka. w momencie kiedy księżniczka wymówiła nazwę swojej sztuki krwi, zabójczyni zamarła. Nic się jednak nie stało. Inoue nie stanęła w płomieniach, a jedyne co można było zaobserwować to delikatne tlenie się jej kimono. To samo jednak stało się z ubraniami Kiyo, z których zaczął ulatniać się nikły dym. Z początku wycofana zabójczyni znów wróciła ze swoim uśmiechem na twarzy. Jednakże..
Ten krótki moment zdekoncentrował kobietę do tego stopnia, że nie dała ona rady w porę zareagować na atak Kuro. Pęknięte ostrze wbiło się w plecy zabójczyni na wysokości lewej łopatki. Impet jaki temu towarzyszył posłał kobietę do przodu. Inoue jednak nie miała zamiaru dać za wygraną i szybkim ruchem obróciła się wokół własnej osi, tnąc cofającego się Kuro przez szyję. Głęboka pręga zaczęła palić zupełnie jakby ktoś włożył do niej rozgrzane do białości węgle.
Przeciwniczka w ostatnie chwili postawiła nogę do tyłu, ratując się przed upadkiem, a wy daliście radę usłyszeć ponownie donośne chrupnięcie, które wydała jej już wcześniej pęknięta noga - teraz będąca już całkowicie złamaną.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 05/01 23:59
Dodatkowe informacje:
Do rzeczywistości przywrócił go dźwięk pękającej kości. Natychmiast skoncentrował się na przeciwniczce, która wciąż żyła. Miał szczerze dość tej farsy i chciał ją jak najszybciej zakończyć. Nie czekając dłużej doskoczył do zabójczyni, zaciskając prawą dłoń w pięść, by następnie z całej siły uderzyć nią w bok głowy kobiety, gdzieś między skronią a policzkiem. W najgorszym przypadku chciał ją chociaż oszołomić, a w najlepszym - doprowadzić do wstrząśnienia mózgu, a może nawet do skręcenia kręgów szyjnych. Drugą dłoń zamierzał mniej więcej w podobnym czasie szybko wyciągnąć ku rękojeści jej miecza i zacisnąć palce na wolnej przestrzeni, albo nawet na dłoniach zabójczyni w razie jakby takowej nie było. Chwyt miał być mocny, przy odrobinie szczęścia zdolny zmiażdżyć kości, jeśli takowe się pod nim znalazły. Najbardziej jednak chodziło o to, że chciał w ten sposób uniemożliwić jej zamachnięcie się tym przeklętym ostrzem.
jeżeli mądrość potęguje jedynie zło
jeżeli szczęście jest przeszkodą dla zbawienia
to osądzi mnie bezduszna wieczna noc
Czuła zapach dymiącego się ubrania, dlatego po odskoczeniu, zdarła je z siebie w całości, szczerząc się od ucha do ucha. Niech się nacieszy widokiem tego zmasakrowanego, dziecięcego ciała, bo będzie to ostatnią rzeczą jaką zobaczy. Korzystając z tego, że zabójczyni powinna mieć teraz problem żeby skorzystać z oddechu, a przy okazji do reszty złamała sobie nogę, przeszła do pokracznego ataku. Nie będzie to najszlachetniejsze zwycięstwo, ale musieli się sprężyć. Wraz ze zdjętym ubraniem, które miała w ręku, rzuciła się na zabójczynie, by zakryć jej głowę zakrwawioną szmatą. Niech się spali w najpodlejszy sposób.
[color=#990451][/color
Atak Kuro i nagiej Kiyo zdecydowanie wywołały zdziwienie na twarzy Inoue. Kobieta prawdopodobnie w ogólnie nie spodziewała się tego, że grupa demonów może być aż tak waleczna. Prawda była taka, że nierzadko w szeregach wyższych demonów nie można było spotkać takiej determinacji do walki jak na Ulicy 5.
Zabójczyni nie miała zamiaru się ruszać. Nie mogłaby robić tego efektywnie nawet jakby działa. Głównym tego powodem była złamana noga, która teraz praktycznie nie nadawała się już do użytku. Nie oznaczało to jednak, że Inoue się poddała.
Szybkość wpływa nie tylko na bieganie, ale również wykonywanie ruchów. Dlatego też w momencie kiedy Kuro wystartował w stronę kobiety, ta obróciła swoje ostrze w dłoni i wbiła je w lewy bark swojego przeciwnika, wchodząc nim aż do biodra. Ogromny ból, który temu towarzyszył całkowicie unieruchomił lewą stronę ciała demona.
W tym samym czasie naga Kiyo dobiegła do waszej przeciwniczki z zamiarem owinięcia jej twarzy swoim ubraniem. To jednak nie udało się w taki sposób, jakby chciała księżniczka. Silny uchwyt Inoue złapał szmatę, a następnie przez nią pochwycił szyję Kiyo - zaciskając się mocno. Ubrania zaczęły się tlić coraz bardziej, aż w końcu stanęły w płomieniach - łapiąc tym samym całą waszą trójkę. Paląca się Inoue uśmiechnęła się: - Demoniczna Sztuka Krwi... Ciekawe czy pozbieracie się z czegoś takiego. - Kobieta nie miała zamiaru was puścić aż do momentu kiedy sama nie wyzionie ducha.
W tym samym czasie Oborozuki całkowicie opuścił lokacje - mając już za nic słowa swojego Pana dotyczące zabrania dla niego darów.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 08/01 23:59
Dodatkowe informacje: Kuro - miecz wbity przez bark w dół ciała; obydwoje palicie się, czując przy tym ogromny ból - Oboro z/t
jeżeli mądrość potęguje jedynie zło
jeżeli szczęście jest przeszkodą dla zbawienia
to osądzi mnie bezduszna wieczna noc
- Kekkijutsu: Kiru. - Celem wzmocnienia i naostrzenia kawałka miecza, by móc odciąć krępującą ją rękę zabójczyni. Właściwie to wystarczyło przeciąć ścięgna oraz mięśnie, które pozwalały Inoue na to, dlatego Kiyo tak szybko jak mogła, to zrobiła. Następnie odskoczyła, zrzucając z siebie cokolwiek co mogłoby jeszcze ją przypalać, a później cisnęła ostrzem w przeciwniczkę. Miała już serdecznie dość tej pieprzonej walki, tego ognia, całego zasranego Edo oraz zabójców.
Ruch Kuro udał się niemalże perfekcyjnie. Działając zgodnie ze swoimi zwierzęcymi instynktami wyrwał się do tyłu. Uwolnił się jeszcze nim płomienie dały radę go sięgnąć. Ceną, którą jednak musiał za to zapłacić była ogromna rana sięgająca od jego lewego barku, aż do biodra - całkowicie uniemożliwiająca mu poruszanie lewą ręką.
W tym samym czasie Kiyo w akcie paniki postanowiła ponownie użyć swojej demonicznej sztuki krwi... To co zobaczył Kuro zmroziło mu krew w żyłach.
Wzmacniające i ostrzące się ostrze nie było jedyną rzeczą, które miało na sobie krew Kiyo. W ciągu jednej sekundy na ziemię spadły dwie głowy... a raczej półtorej głowy. Pełna należała do Inoue, która została pozbawiona jej poprzez nagłe stwardnienie i naostrzenie się materiału. Połowa zas należała do Kiyo, która ucięła ją sobie sama, przypadkiem podczas używania swojej sztuki krwi. Prawa połowa głowy kobiety opadła na ziemię. Prawdopodobnie byłby czas na lamenty, ale ujrzeliście jak słońce zaczyna ociężale wyłaniać się zza horyzontu. Widać nadchodzący dzień zbiegliście z lokacji, szukając miejsca, w którym moglibyście się bezpiecznie ukryć, a następnie opuścić stolicę.
Rany: Kiyo - brak prawej strony głowy [poziom 5], liczne cięcia na ciele [poziom 3]; Kuro - liczne cięcia na ciele [poziom 3], rana od barku w dół [poziom 4]; Oboro - brak obrażeń
Nie możesz odpowiadać w tematach