My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Nie zdążył nawet wydobyć większego dźwięku, a co dopiero słów, kiedy został wymierzony w niego cios. Ledwo zdążył zorientować się, co dokładnie miało miejsce, a już leżał na ziemi pod zabójczynią z jej rękami na szyi, a swoimi zablokowanymi. Nie docierało do niego zbyt wiele, nawet jeśli próbował się skupić na zapamiętaniu, jak wyglądał ten atak - może podświadomie wiedział, że nie byłby w stanie się obronić? Może to zwyczajnie jego rezygnacja..? Szczególnie gdy pojawiały się mroczki. Może to to jak odcinało go, kiedy zasypiał z przemęczenia czy własnej nieodpowiedzialności, chcąc wykonać jak najwięcej pracy - choć teraz nawet próbując nie potrafił złapać oddechu...
A po tym ktoś go wołał, kiedy ból jakby docierał do niego dwukrotnie bardziej. Na próbę wzięcia oddechu, zachłysnął się i zakaslał, zaraz obracając się na boku, na podłodze na której nawet nie rozumiał w pierwszej chwili, dlaczego się znalazł.
Obraz był zamazany, głos też dopiero się wyostrzał, ale słyszał też cudzy kaszel. Powinien zaparzyć coś? Ranne gardło... Może zapalić coś na płuca? Kadzidło, powinien gdzieś mieć jakieś na zamówienie - może powinien zrobić kolejne, a to teraz zapalić..?
Nawet nie zauważył, że spiął się na dotyk - trudno było określić czy za sprawą, że ta sama dłoń przed chwilą go uderzyła, czy po prostu podobne wypadki nie zdarzały się rzadko w przeszłości. Oczywiście, że był w szoku, że jego ciało wciąż reagowało jakby był w niebezpieczeństwie.
- Przepraszam... W porządku... Przywykłem, to nic... Naprawdę... - wydukał ledwo zrozumiale, kiedy przerywał to kaszel, wbijając wzrok w deski, kiedy powoli próbował się podnieść z ziemi. - Co pamiętasz... Wszytko. Co czułaś. Co boli - wyrzucił z siebie, próbując się podnieść, czując że wszystko tylko bardziej wiruje. Może powinien po prostu leżeć? Nie wiedział...
Ale wiedział doskonale jaki jest rozkład przedmiotów, sięgając gdzieś do dolnej półki, aby wyciągnąć stary zielnik i cokolwiek do pisania. Nie pamiętała w końcu wcześniej - trudno było jej opisywać to, ale może teraz, mając tak świeżo wspomnienia..?
Był gotowy do odnotowania jej słów - nawet jeśli widział, że jego dłoń drżała, trzymając jakiś ogryzek grafitu, który możliwe że kilka miesięcy temu przy przeprowadzce spadł na ziemię i dopiero teraz został odkryty na nowo. Ale nie miało to przecież znaczenia, nawet jeśli czuł jak adrenalina chciała go zmusić gdzieś do ucieczki. Czuł się fatalnie, jakby miał zaraz zwymiotować przynajmniej - a może to wina nagłego światła po tym jak obraz mu się urwał? Zajmie się tym później, za moment. Odpocznie po pracy...
- Zapachy? Smak? Widzenie, wszystko. Zaburzenie... W celności..? To były mięśnie..? - zapytał, chcąc rozważyć wszystkie opcje i możliwości, jakby zupełnie zapomniał, że osoba której próbował pomóc w tym momencie, jeszcze kilkadziesiąt sekund wcześniej próbowała go zabić.
dialog #7d9360
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
- Czyli coś, co mogłoby ocucić... może nie być drogą. Zapobiegać zamiast leczyć, kiedy się już pojawi... i ktoś musiałby być silniejszy od ciebie... więc próba podania byłaby ryzykowna... - chrypiał bardziej do siebie, słuchając jej słów i nie skupiając się na samym bólu, który odczuwał. A słysząc o płucach, również to zanotował. To mogło naprowadzić go bardziej na to, który składnik... Na czym powinien się skupić.
Widać było jego skupienie, nawet pomimo tragicznego wyglądu w tej chwili. Obiecał w końcu pomóc - to było jego jedyne zadanie w korpusie, aby pomagać tak jak potrafił. Jeśli miał odwrócić uwagę demona, pomóc zabójcy mieć czystsze podejście do karku jakiegoś, to właśnie miał robić.
- C-co..? - zapytał zaskoczony, jakby dopiero po chwili dotarło do niego pytanie. - Nie, nie... wszystko w porządku. Em.. to nic. Naprawdę. To... nikt nie wariuje, nikt mnie nie atakuje w korpusie, jest w porządku - powiedział w pośpiechu, czując jak panika go ogarniała. Powiedział, że do tego przywykł..? Nie do końca świadomie. Cóż, w korpusie na pewno spotykał się z lepszym traktowaniem, niż przed dołączeniem...
Może poza niektórymi wyjątkami.
- Mój ojciec kopał groby. No... później... to skomplikowane. Ale inni raczej unikali rozmowy... ze mną. No w najlepszym wypadku. Czasem zdarzały się gorsze. Nic wielkiego. Rozumiesz, no... nie powinni - wyrzucał w pośpiechu, czując się zażenowanym. Dlaczego musiał dodawać wcześniej, że nikt w korpusie go nie atakował? A im więcej to wyjaśniał, tym bardziej zażenowany się czuł. Jakby nie potrafił sobie radzić z atakami - właściwie jego problemem byli raczej ludzie niż same ataki. - Nic wielkiego teraz, nawet jeśli coś się zdarzy, potrafię walczyć, więc to nic, naprawdę.
Czuł się, jakby z każdym słowem tylko bardziej się pogrążał, tym bardziej kiedy postanowił z wbitym w podłogę ziemię, spróbować się podnieść w tym całym stresie. Powinien zająć się lekiem.
Podniósł się, chwiejnie i w pośpiechu rzeczywiście ruszając do szafek z suszonymi częściami roślin, aby wyciągnąć odpowiednie składniki.
dialog #7d9360
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Nie możesz odpowiadać w tematach