Most
Most znajduje się nad rzeką Katsura, która przecina wioskę. Woda płynie tutaj wartko, jednak drewniane pale z których wykonany jest most trzymają się mocno i stabilnie, zapewniając tym samym przechodniom bezpieczeństwo. Sama struktura jest długa i szeroka; z powodzeniem przejedzie przez nią wóz, pozostawiając po obu stronach miejsce dla przechodniów czy konnych.
A w rzeczywistości nie było żadnego celu.
Czarnowłosy po prostu błąkał się bez wyraźnego powodu po okolicy. Tak po prostu go nogi poniosły, że starał się teraz dostać na drugi brzeg tą drogą. Nie dlatego, że oczekiwał czegoś konkretnego, gdy znajdzie się na miejscu. Bo o jakim miejscu w ogóle była mowa? Obecnie Kouga nie miał żadnego konkretnego planu. Zero pomysłu na siebie. Czy było mu z tym źle? Niekoniecznie. W końcu coś mu wpadnie do głowy, albo też to potencjalne coś wpadnie na niego. Tak bardzo się jeszcze nie nudził, żeby zacząć narzekać i popadać w desperację. Acz z każdą sekundą było u niego coraz gorzej z cierpliwością.
Zatrzymał się mniej więcej na środku mostu i spojrzał z miną bez wyrazu na taflę wodę, na której widoczne były nieregularne refleksy. Wokół było praktycznie cicho. Idealna okazja na zastanowienie się nad sobą. Kouga mógłby teraz pogrążyć się w myślach o swoich dotychczasowym życiu. O tym, jak wiele cierpienia spowodował niewinnym osobom. Jak wiele cierpienia spowoduje innym w najbliższej przyszłości, jeżeli nic się nie zmieni. Mógł zacząć poważnie rozważyć, czy aby nie warto byłoby się zmienić. Czy nie warto byłoby porzucić życie normalnego Demona, odrzucić przyjemności i skupić się na odkupieniu swoich win, zanim te, jeszcze, nie zagwarantowałyby mu miejsca w elekcjach na kolejnego Szatana? Jeżeli czegoś nie zmieni, to nic się nie zmieni. I dalej będzie chujowo.
Kouga prychnął pod nosem i uśmiechnął zadziornie. Najpewniej na te wszystkie, powyższe głupoty, o których wspomniał narrator tego posta.
Nim ruszył w dalszą drogę, postanowił zaczekać jeszcze chwilę. Może liczył, że coś się wydarzy? Że ktoś się pojawi? Że wymyślę kolejne, tandetne powody, dla których Kouga mógłby zmienić swoje nastawienie do siebie i innych?
⠀⠀Czerwony most znikał w gęstej, białej mgle, które pochłaniała dogasające światła lampionów i jaskrawy kolor pomalowanego drewna, przez co konstrukcja zdawała się ciągnąć w nieskończoność. Tafla wody była niemalże gładka; prąd rzeki sunął blisko dna, przez to efekt marszu w miejscu jeszcze bardziej się nasilał.
⠀⠀Wypuściła powietrze z ust w postaci małego kłębka pary. O tej porze roku nocne powietrze było nieznośnie chłodne i chociaż ciało demona nie doznawało z tego powodu żadnego uszczerbku, nieprzyjemność płynąca z przebywania na zewnątrz była co najmniej nieznośna.
⠀⠀Przyśpieszyła kroku.
⠀⠀Jeden za drugim szczeble balustrady znikały po jej bokach, ale most zdawał się nie mieć końca, a towarzyszące jej uczucie niepokoju w końcu znalazło swoje źródło. Wraz z mgłą w powietrzu unosił się delikatny zapach obcego demona. Mógł być wszędzie, chociaż wszystko wskazywało na to, że Suiren natknie się niego na moście,
⠀⠀Jakże by inaczej. Prosty, długi most był chyba najgorszym miejscem na takie zetknięcia.
⠀⠀Bezgłośnie rozłożyła parasol i uniosła go ponad głowę. Falbanki zwieszające się z ronda kapelusza spełniały rolę zasłony, ale jeżeli trafi na ciekawskiego demona, nie powstrzyma go to raczej od podjęcia inicjatywy. Mogła tylko liczyć na to, że tak jak ona był najedzony i nie będzie stwarzał problemów.
⠀⠀Perspektywa natknięcia się na dwa potwory jednej nocy nie wprawiała ją w dobry nastrój.
The silence is your answer.
Skoro Kouga zdawał sobie sprawę z obecności innego Demona, ten również musiał sobie zdawać sprawę z obecności Kougi. Albo nawet zarejestrował obecność bohatera jeszcze wcześniej. To, że nieznajomy nie rzucił się od razu do ataku, wcale nie oznaczało, że wszystko było w pytkę. W sumie to byłoby lepiej, gdyby do ataku przystąpił natychmiastowo. Wtedy wszystko byłoby przynajmniej jasne. A tak Kouga musiał brać pod uwagę opcję, że do konfrontacji może dojść w każdej chwili, w zależności od sprytu, kaprysu i zamiarów nieznajomego wędrowca.
Pomimo przebywania w stanie niepewności, bohater szczerze brał pod uwagę opcję przejęcia inicjatywy, choć żartobliwie. Wyjść naprzeciw Demona i poinformować, że most jest obecnie miejscem polowań Kougi, więc prosimy łaskawie zabierać stąd własną dupę, nim będzie trzeba ją wyławiać z okolicznych wód? Kuszące, jeśli chciałoby się zaskarbić sobie uwagę nieznajomej postaci, mieć przy tym trochę ubawu, a w najgorszym wypadku samemu skończyć w wodzie. W kawałkach. Na szczęście Kougę czekało długie życie (w teorii), więc powinien mieć jeszcze multum okazji, by ten głupi pomysł wprowadzić w życie w przyszłości, kiedy nie będzie przydupasem Muzana numer X, tylko bardziej znaną, szanowaną i przede wszystkim silną osobistością.
Odwrócił się połowicznie w kierunku nadciągającego podróżnika i uśmiechnął łagodnie. W żaden sposób nie dawał po sobie poznać, by miał jakieś niecne zamiary. Ograniczał się tylko do biernej obserwacji. Być może dlatego, że w postaci podróżnika dostrzegł coś interesującego.
Zakładając, że nieznajomy nie wykaże się ani agresją, ani zainteresowaniem, tylko minie Kougę i ruszy w dalszą drogę, ten początkowo się nawet nie odwróci. Po chwili się jednak cicho zaśmieje.
- Oh nie bądźmy tacy obcy wobec siebie! - odezwie się nagle i spojrzy na postać zza swojego ramienia.
Wolnym krokiem i pełny nadziei, że swoją wypowiedzią zaskarbi sobie uwagę Demona, Kouga podejdzie do balustrady, odwróci do niej plecami i oprze plecami/pośladkami (w zależności od jej wysokości). Będzie szczerzył zęby w zadziornym uśmiechu, patrząc na potencjalnego rozmówcę.
- Ja licho wie co tutaj robię, a Ty zdajesz się zbytnio nie śpieszyć, żeby przejść na drugi brzeg. - Uniósł dłoń w krótkiej gestykulacji. - Obydwoje chyba też nie chcemy sprawdzić, jak daleko możemy rzucić głową tego drugiego. Póki co. A nie zawsze ma się okazję pogadać ze swoim, ha! "krewnym", bez obawy skończenia jako kadłubek.
Przymrużył oczy, wciąż ostrożny w kwestii reakcji Demona.
- Krótka pogadanka, co Ci szkodzi? A może jakaś przekąska się też tędy przy okazji napatoczy? A ja mam dość wyrafinowane podniebienie, więc najpewniej będę mógł Ci ją odstąpić bez słowa sprzeciwu.
Teraz to nawet próbował przekupić swojego rozmówcę, nawet jeśli ostatecznie do pojawienia się czegoś na ząb miało nie dojść.
A co jeśli podróżnik zrobi coś innego, poza minięciem Kougi? Zobaczymy, zobaczymy.
⠀⠀Z bronią u boku nie czuła już wcześniejszej niepewności. Prawda była taka, że demony wyróżniające się swoją siłą nie paradowały po głównych ulicach największych miast; trzymały się zazwyczaj blisko swojego Pana gotowe wykonywać dla niego najróżniejsze zadania. Poza tym walki demonów nie miały sensu, o ile nie zamierzało się wystawić swojego przeciwnika na działanie słońca samemu ryzykując przy tym życie.
⠀⠀Do świtu pozostało jeszcze trochę czasu.
⠀⠀Falbany odgradzały ją od świata zewnętrznego. Zanim wyłoniła się z mgły na spotkanie nieznajomego odwiązała nawet te, które przesłaniały jej widok wprzód, co oznaczało równocześnie, że Kouga nie zobaczy jej twarzy, dopóki ona nie postanowi się ukazać. Anonimowość nawet wśród demonów była nieocenionym atutem.
⠀⠀Z każdym kolejnym krokiem nabierała pewności, że uda jej się przejść bez zwracania na siebie uwagi, ale kiedy była już na granicy wizji dotarł do niej głos, na dźwięk którego zatrzymała się i odwróciła powoli. Wstążki zafalowały i opadły znowu pionowo w stojącym nocnym powietrzu.
⠀⠀— Właśnie jadłam — odparła ostrożnie skupiając dodatkową uwagę na demonie. Co chciał osiągnąć zapraszając ją do rozmowy? — W Nose pojawią się niebawem zabójcy, dlatego nie polecałabym Ci się tam wymierać przez najbliższe kilka nocy.
⠀⠀Większość demonów była cicha i opryskliwa, stronili od towarzystwa skupiając się wyłącznie na instynktownej potrzebie zaspokajania głodu i Suiren nie różniła się od nich zanadto. Od kiedy straciła pamięć nie szukała większego sensu w swoim życiu, jadłam, wzmacniała się i jadła jeszcze więcej pragnąć mocy płynącej z takiego postępowania.
⠀⠀Tracenie czasu na rozmowy było przyjemne, ale nieefektywne. Dobre wychowanie nie pozwalało jej po prostu sobie odejść, więc stała przez dłuższą chwilę milcząc w oczekiwaniu na rozwinięcie tej konwersacji. Na próżno. Odetchnęła cichutko i uniosła nieco głowę.
⠀⠀— Demonów nie łączą żadne relacje, nie jesteśmy krewnymi — zaczęła cicho, nawiązując do jego wcześniejszej wypowiedzi. Muzan mógł sobie mówić jak chciał, nazywać ich wielką rodziną stworzoną z jego krwi, ale czymże była kropla w rzece posoki? Jako Ojciec nigdy nie starał się zanadto, aby zacieśnić łączące ich więzi.
The silence is your answer.
- Co za pech! - zawołał dramatycznie, łapiąc się prawą dłonią za głowę i odchylając do tyłu.
Nie powinno jednak być wątpliwości, że tylko robił scenę.
- Czyli nici z planu "przez żołądek do serca". No nic. Może innym razem.
Wyprostował się i opuścił rękę. Na kolejne słowa swojej rozmówczyni uniósł brew i spoważniał na chwilę. Czyżby właśnie dostał dobrą radę? Po kilku sekundach zastanowienia uznał, że to też mogła być sprytna zagrywka białogłowy. Kouga usłyszał ostrzeżenie, lecz pod nim mógł kryć się pełny goryczy i syczenia zakaz zapuszczania się w tereny łowieckie nieznajomej. Podejrzenia, być może bezpodstawne, wolał zachować dla siebie.
- Dzięki za przekonanie mnie, że zaczepienie Cię było całkiem dobrym pomysłem! - Zadziorny uśmiech wrócił na twarz Demona, a zainteresowanie rozmówczynią wzrosło.
Odbił się lekko od balustrady i wolnym krokiem zaczął się zbliżać do tajemniczej nieznajomej. Położył sobie jedną dłoń na klatce piersiowej.
- Z głowy mi wyleciało. Na imię mi Kouga.
Następnie ułożył sobie dłonie na biodrach.
- Wiesz, raczej mi się nie zdarza, żebym w takich sytuacjach dostawał dobre rady. Prędzej mogę liczyć na "spieprzaj" i to w najlepszym wypadku.
Zatrzymał się na odległość wyciągniętej nogi (bo dłuższa) i schylił nieznacznie ze względu na - najpewniej - różnicę wysokości. Kouga starał się przyjrzeć swojej rozmówczyni, nawet jeśli musiał próbować się "przebić" spojrzeniem przez woale. Rzucił też okiem na broń rozmówczyni, jakoby chcąc tym gestem dać znać, że był świadomy jej uzbrojenia. I że z tego powodu raczej nie będzie cwaniakował. No ale sporo osób zaufało Demonowi, żeby wkrótce po tym skończyć w jego brzuchu.
- Wielka szkoda, że tak wielu z nas wolałaby prędzej wyrwać aortę drugiemu z byle powodu. A nawet i głupota, zważywszy, że zabójcy lubią działać w zorganizowanych grupach.
Nie sugerował, żeby wszystkie Demony nagle złapały się za ręce i zwalczały siłę przyjaźni swoich nemezis własną. Choć ciekawe efekty mogłyby wyjść z podjęcia takiej próby. Pomysł na przyszłość.
Kouga wyprostował się na dość gorzkie stwierdzenie ze strony swojej rozmówczyni, częściowo w geście obronnym. Jeszcze się okaże, że pociągnął za najgorszą możliwą strunę, wspominając o potencjalnych więzach krwi. Dla żartu i dla zweryfikowania, czy nie stąpał po cienkim lodzie, kontynuował jednak.
- Możemy mieć różne definicje dla tego słowa. - Uśmiechnął się szerzej - Ale to by było dziwne, bo to nie ja chwilę temu przejawiałem cechy troskliwego krewnego, "siostrzyczko".
Zachichotał, szczerząc kły.
⠀⠀Mimowolnie wycofała się o pół kroku.
⠀⠀— Woda niesie głosy. Nie chcę słyszeć w drodze krzyków umierającego demona — odpowiedziała cicho, starając się ukryć jakoś, że śmiałość obcego demona sprawiała jej dyskomfort.
⠀⠀Pojawił się jakoby ze mgły, ciężko było powiedzieć co dokładnie robił oparty o barierki na środku mostu łączącego dwa odległe od siebie brzegi. Nie pachniał świeżą krwią, więc równie dobrze mógł oczekiwać na jakąś beztroską ofiarę, a zamiast tego natknął się na drugiego mięsożercę, potencjalnego konkurenta do łatwego posiłku.
⠀⠀A być może, chociaż wydawało się to mniej prawdopodobne, natrafiła na demona złaknionego towarzystwa. Tacy również istnieli.
⠀⠀— Bezpodstawna agresja nie ma sensu. Gdyby jeszcze nie było to oczywiste, to nie zamierzam rzucać ci się do gardła — zapewniła z cichym westchnieniem. Odwróciła głowę w stronę, którą zmierzała, zanim jej marsz przez most został wstrzymany. Coś podpowiadało jej, że nie uwolni się od tego osobnika zbyt szybko.
⠀⠀Sytuacja z Seiyushi dała jej do zrozumienia, że nie każdy demon jest wrogiem, choć wszystkie węszą podstęp, zanim narodzi się pomiędzy nimi odrobina zaufania. Nie, może zaufanie było zbyt mocnym słowem. Chodziło raczej o obopólną zgodę na powstrzymanie się od zbędnego wysiłku, a skoro demony nie mogły się wzajemnie zabić, każde starcie toczące się pomiędzy nimi należało uznać za marnowanie czasu i energii.
⠀⠀Może więc rozmowa była jedynym rozwianym na to, aby nie postradać zmysłów.
⠀⠀— A więc to twój szczęśliwy dzień. W Nose natknęłam się na jeszcze jednego demona, który stronił od agresji. Może więc udałoby się wam dogadać, gdybyś dał radę go dogonić, panie Kouga? — Uniosła głowę powracając spojrzeniem na mężczyznę. Rozchyliła kilka falbanek zasłaniających jej twarz by lepiej mu się przyjrzeć i zaczęła taksować go wzrokiem z góry do dołu.
⠀⠀Od wody ciągnęło chłodem, które uświadomiło jej, że środek mostu nie jest najlepszym miejscem do toczenia rozmów. Poza tym nie miała powodu, aby wracać do Nose, jej cel znajdował się na drugim brzegu i jeszcze dalej.
⠀⠀— Życzę ci powodzenia w dalszej drodze. Być może demony nie są ze sobą zbytnio powiązane, ale nie życzę żadnemu z nich zbyt bolesnej śmierci — Mówiąc to uśmiechnęła się blado i odwróciła, aby następnie zniknąć znowu we mgle.
z/t
The silence is your answer.
- Jeszcze bardziej się nakręciłem.
Odparł zadręczony własnymi wyobrażeniami i myślami, następnie oparł główkę o prawą dłoń. Niby chciał już iść, ale jednak musi się nauczyć cierpliwości. Nie warto się śpieszyć, skoro ma się aż tyle czasu w zanadrzu. Można powiedzieć, wręcz nieograniczony limit. Choć jakby spojrzeć z drugiej strony, ludzie go nie mają i młodość przemija. Dlatego też powinien śpieszyć się szukać tych, co jeszcze mają młodość i urodę. Później będą się tylko starzeć, a to już nie będzie zbytnio atrakcyjne.
- Takie życie bożków..
Westchnął, spoglądając na swoje odbicie w tafli wody. Dlaczego określenie bożka? Ponieważ demony tym są, są jakby nie patrzeć boskimi bytami. Nie starzeją się, nie da się ich zabić w normalny sposób. Są ponad ludźmi i nie muszą martwić się o przyszłość. Oczywiście poza słońcem i jakimiś przybłędami z mieczami, co uznają się za zbawców świata. Pomyśleć tylko, że od władzy nad światem dzieli nas dzień i noc. Choć władza jest nudna, to nasz stwórca mógłby... Wracając myślami z powrotem do rozrywek i spoglądania w taflę wody.
⠀⠀I znowu na jej drodze pojawił się długi, cynobrowy most prowadzący wraz ze szlakiem handlowym w stronę rozległych pól uprawnych, ryżowych basenów i z rzadka także kwitnących pastwisk. O tej porze roku natura nadal spała, lecz przestrzeń rozciągająca się za rzeką zawsze napełniała ją zachwytem.
⠀⠀Nawet teraz błądziła myślami po wizji nadchodzących w naturze zmian, więc obecność innego demona odkryła, gdy ukazał się już jej oczom. Z oddali dotarło do niej również niejasne mamrotanie, na które zareagowała unosząc wysoko brwi.
⠀⠀— No proszę, czyżbym natknęła się na prawdziwego bożka? — zapytała z oddali, podkreślając z humorem górnolotne określenie.
⠀⠀Przewaga demonów nad gatunkiem ludzkim była oczywista, Suiren nie sądziła jednak, że wymagało to ciągłego podkreślania swojej wyższości. Nie chciała być niemiła, ale uśmiechnęła się mimowolnie rozbawiona zasłyszanym monologiem.
⠀⠀Zwolniła kroku zerkając w stronę nieznajomego o przeciwnym kolorze skóry. Dotychczas wyłącznie słyszała o demonach, które potrafią w znacznym stopniu manipulować swoim wyglądem, a teraz miała jednego przed sobą. Poza tym nie wyglądał mniej ludzko niż ona, gdy ciągnęła po deskach pojedyncze, przydługie ptasie pióra obrastające ramiona na całej ich długości.
The silence is your answer.
- Dokładnie.
Odpowiedział, lekko się uśmiechając. W końcu rozmowa i tak została zaczęta, czemu więc jej nie kontynuować. A po drugie, trzeba było sprawdzić kim jest nieznajoma. Dlatego też, młodzik po prostu postanowił się zbliżyć do niewiasty. No jak już sprawdzać, to po całości. Metr odległości wystarczył, by chłopak zaczął bombardować wzrokiem całe ciało nieznajomej.
- Jesteś demonem?
Walnął pytaniem prosto z mostu [badum tss]. Tak jak wcześniej wspomniane, nie przyzwyczaił się i nie wyuczył na temat zapachów. Znaczy ludzki zna, ale pozostałe są dla niego jeszcze do zapamiętania. Zwierzęta, demony, czy kij wie co jeszcze. No ale raczej pozostanie przy tym, iż nieznajoma jest tym samym czym on jest. BOŻKIEM! A właśnie jeżeli o tym mowa.
- Z resztą, mylę się? Jesteśmy ponad gatunkiem ludzkim, jak inaczej to nazwiesz niż boskością?
To właśnie siłą nadaje komuś boski status, zwykły człowiek może co najwyżej upaść i się podnieść. Jednak zawszę jego wrogiem będzie czas i słabości, gdzie w przypadku demonków. Nie ma czegoś takiego jak słabości.. Z jednej strony można strasznie się nabawić arogancji i zbytniej pewności siebie, no ale takie wady bycia kimś lepszym. Nie ma co o tym rozmyślać, bardziej powinno się skupić na tu i teraz. W końcu noc się zaczęła, a już poznaliśmy nową osóbkę. Tylko pytanie kim jest, choć bardziej to młodzik powinien się przedstawić. Tego wymaga kultura? Chyba tak.
- Tak czy siak, Inazuma Aidoru.
⠀⠀— Owszem. I ty również, jak mniemam — odparła z nową nabytą niepewnością w głosie.
⠀⠀Dezorientacja mężczyzny udzieliła jej się w dostatecznym stopniu, by podważyła swoją zdolność rozpoznawczą. Ukradkowo zawęszyła, ale zapach krwi towarzyszący demonom był wyraźnie wyczuwalny w tutejszym powietrzu. Nie pochłonął go nawet swąd rzecznego koryta, ani ryb, które w okolicach Nose licznie poławiano.
⠀⠀Przechyliła głowę w reakcji na wyraziste stwierdzenie nieznajomego - Inazumy Aidoru, jak zdążył się przedstawić.
⠀⠀— Boskość? — zawahała się, próbując dobrze sformułować swoje słowa. — Nie mamy mocy by tworzyć, bez nas świat nadal toczyłby się własnym rytmem, trudno powiedzieć, żeby ludzie szanowali nas z własnej woli, jedynie ze strachu. Nie wiem czy jesteśmy bożkami, czy może wyłącznie sługami jakiegoś niezwykle ponurego Stwórcy... — Uśmiechnęła się niechętnie. Nawet teraz pamiętała o strachu, jaki przygniótł ich do ziemi, gdy stanęli przed obliczem Muzana. — Może to kwestia indywidualna, lecz ja nie czuję w sobie żadnej boskości... gdybym miała jakąś moc, nie szwendałabym się po kraju mając za cel jedynie szukanie kolejnego posiłku.
⠀⠀Uniosła dłoń do karku pocierając skórę z zakłopotaniem. W porównaniu do stojącego przed nią demona zdecydowanie brakowało jej charakteru.
⠀⠀— Suiren, tak brzmi moje imię
⠀⠀Sadzawka z liliami. Dziwne to było imię co prawda, lecz kobieta nie czuła potrzeby zmieniać go. Właściwie to było tylko określenie, którym ktoś obrzucił ją, gdy umierała w sadzawce. Może wcale nie zamierzał nadawać jej w ten sposób nowej godności, ale to jedyne słowo, które pozostało w jej pamięci z poprzedniego życia - zamierzała je zachować, jak coś bliskiego sercu, jakby nadal chwytała się desperacko życia sprzed przemiany.
⠀⠀— Co sprowadza cię na most wiodący do Nose, Inazuma-san? Czyżby we wiosce kręcili się zabójcy? — zapytała uprzejmie, kiwając delikatnie głową, gdy zwróciła się do niego używając nowopoznanego nazwiska.
The silence is your answer.
- Wybacz, w sumie jesteś pierwszym demonem, którego spotykam od lat.
Poza panem M, to raczej chłopak unikał kontaktu z innymi. Jedynie liczyła się podróż i pożywienie, cóż za nudne przywiązanie. Gdyby tylko słońce nie szkodziło i głód nie doskwierał, można by było szaleć. No ale każda zaleta ma ukrytą wadę, tego się nie zmieni. Odpowiedź na temat słów Inazumy, była dość ciekawa i zarazem dawała szersze spojrzenie na światopogląd oraz jego osobę. Nie można być zbyt aroganckim i pewnym siebie, bo nawet demona da się zabić. Oczywiście zabójcy stanowią problem, gdyby tylko się ich pozbyć. Świat byłby o wiele lepszy, no ale nie ważne. Wszystko w swoim czasie, na tą chwilę trzeba uważać na swoją główkę. Choć chęć zdobycia ostrza od łowcy, jest bardzo kusząca. Może zrobić sobie takie hobby? Kolekcjonowanie mieczy tych dupków?
- Oczywiście, że jesteśmy sługami naszego stwórcy.
Zaczął odpowiadać, jednak ugryzł się w język. Nie miał ochoty, ani siły mówić o Muzanie. Tylko w sumie wystarczyło, by zakończyć temat związany z jego osobą. A wracając do dalszej dyskusji.
- Nawet jeżeli ludzie mogą dalej żyć bez nas, to my nie możemy żyć bez nich. Taka kolej rzeczy w naturze, a skoro nie jesteśmy bożkami, to na pewno jesteśmy częścią natury. Bo niby skąd się wzięliśmy? Wszystko co spłodziła ta ziemia, należy do niej i do bogów, którzy stworzyli ten świat. Trzeba po prostu z tym żyć i nie zawracać sobie głowy szczegółami jak ja.
Dodał po czym na chwilę przymknął oczy, za dużo myśli i nie wie po co. Najlepiej skupić się na prostym przetrwaniu i iść przed siebie, choć miło było porozmawiać od dłuższej chwili. Suiren, warto zapamiętać na przyszłość. No a wracając do głównego celu podróży jak i pytanie zadanego przez nowo poznaną osóbkę.
- Tak jak mówiłaś, szukanie nowego posiłku i nic nie słyszałem o zabójcach. No skoro jesteśmy tutaj we dwójkę, można razem zawitać do miasta.
Czemu by nie zapolować w więcej niż jedną osobę, zawszę to jakaś odmiana i w razie nawet kontaktu z łowcą, to pójdzie szybciej. Choć co prawda ma jeszcze inne cele poza pożywieniem, to przy okazji może sobie poszukać jakiejś ciekawej osóbki do zabawy na dłużej. Co prawda zależy czy to miasteczko będzie miało do zaoferowania jakieś ciekawostki. No ale to zobaczy się w swoim czasie.
- To co Suiren, zainteresowana?
Spytał tym samym będąc trochę podekscytowany, w sumie nigdy nie polował z innym demonem. Jakieś nowe doznanie, nowe doświadczenie. Praca zespołowa, a może coś więcej wyjdzie? Tyle myśli i tyle pomysłów, aż napala się ponad normę.
⠀⠀— Czyżby coś zmusiło Cię do zmiany postępowania? — zapytała uprzejmie, chociaż odpowiedź wydawała jej się oczywista. Ostatnie poruszenie demonów wszystkim odbiło się czkawką, teraz nikt nie wiedział co ze sobą zrobić, a w wielu obudził się głód, jakiego nigdy dotychczas nie odczuwali. Przymknęła oczy z pokorą. — Czerpiemy z zasobów tego świata, niby pasożyty. Nie bez powodu musimy ukrywać się przed światłem słonecznym, coś w istnieniu demonów nie jest do końca... właściwe. Chociaż oczywiście doceniam szansę, jaką mi podarowano — wyjaśniła pośpiesznie, zerkając niepewnie na drogę przed sobą. — Mimo to rozważania dotyczące egzystencji... któż ich nie ma? Dobrze jest poznać różne perspektywy.
⠀⠀Ruszyła z miejsca. Niezależnie od spotkania i tak miała zamiar przejść się w kierunku Nose, a skoro zyskała towarzystwo innego demona, podróż powinna minąć nawet sprawniej. Aidoru wydawał się spragniony wrażeń, choć mówił z sensem i składem, które wskazywały, że nie dopadł go jeszcze zwierzęcy głód. Był najwyraźniej jednym z tych demonów, które polowały nie dlatego, że musiały, ale dlatego, że mogły.
⠀⠀I przez to nie zamierzała mu się narażać.
⠀⠀— Z chęcią skorzystam z tej propozycji. Od czasu ostatnich wydarzeń zabójcy patrolują miasta w ukryciu, ale skoro nikt ich jeszcze nie namierzył, to być może nie odważą się ujawnić. Ich celem jest w końcu... — Zamilkła nagle, wystraszona tym, co miała zamiar właśnie powiedzieć. Imię zastygło jej na wargach, ale jego brzmienie nie opuściło ust. — ... ktoś potężniejszy od nas, pospolitych demonów.
⠀⠀Nigdy nie miała pewności, kiedy Muzan obserwował ich i nasłuchiwał. Była już świadkiem śmierci jednego osobnika, który nieumyślnie, w zwykłej rozmowie użył zakazanego imienia, a potem rozpłynął się niczym pierwszy śnieg na rozjeżdżonej drodze.
The silence is your answer.
- Po prostu pomyślałem nad tym głębiej.
Odparł, po czym zwrócił się w kierunku miasta. Miał nadzieję, że dziś noc będzie jakaś wyjątkowa i coś ciekawego będzie się działo. Jedyne co jeszcze odwróciło uwagę Inazumy od celu, to słowo pasożyty. Dość nieładne i nie pasujące słowo, pasożyt jest czymś co szkodzi na większą skalę bez konkretnego celu poza przetrwaniem. Przecież nie określisz wilka pasożytem, z tego powodu że chce coś zjeść i przetrwać. Tak samo każdego innego stworzenia. To bardziej ludzi można określić jako pasożyty. Cały czas się rozwijają, a za sobą niosą tylko zniszczenie natury. To jest bycie prawdziwym pasożytem.
- Pasożyty? Bardziej zwierzęta, w końcu jedyne co robimy to pożywiamy się by przetrwać. Tak samo jak inni.
Dodał, po czym zakończył temat. Rozmowa ta była na inny dzień, przy jakimś ciepłym posiłku i spokojniejszej nocy. Teraz raczej zapowiadało się dość ruchliwie, choć jeszcze kwestia łowców. Skoro teraz zabójcy patrolują miasta, to będzie o wiele łatwiej. W końcu nie ciężko ich rozpoznać, prawda? Mają te swoje miecze, to powinno wystarczyć żeby zlokalizować i przypuścić pierwszy atak. Chociaż czy lepiej nie będzie ukrywać się? Jeszcze za mało wie na temat łowców, ale na pewno potrafią jakoś zlokalizować demony.
- No to wspólny posiłek, łowcami zajmiemy się przy okazji jak będą. Z chęcią bym zebrał kilka ich mieczy.
Rzekł i powolnym krokiem udał się w stronę miasta, nie zastanawiając się zbytnio jak silni mogą być łowcy. Co by nie było, w razie czego zrobi się taktyczny odwrót. No ale jeszcze kwestia wspomnianego jego, tego którego szukają. W sumie pospolite demony powinny się tym nie interesować, nie dorastają mu do pięt i tym bardziej myślenie o nim powinno być zakazane.
- To można im tylko życzyć powodzenia, skoro chcą marnować życie na samobójstwo.
Dorzucił, po czym odwrócił się jeszcze w stronę Suiren.
- Nie ma co zwlekać, niby noc się dopiero zaczęła. Jednak zazwyczaj szybko się kończy.
Powiedział czekając na towarzyszkę, by ruszyć już do miasta.
⠀⠀A mimo to, Suiren była szczęśliwa że żyje. Egoistycznie, nienaturalnie wdzięczna za los, który przypadł jej w udziale, nawet jeśli przyszło jej za to płacić cenę w postaci własnego sumienia. Co dzieje się z duszą demona po śmierci? Czy w ogóle cokolwiek się dzieje?
⠀⠀Westchnęła głośno, przytłoczona ciężarem własnych rozmyślań, a także energicznym ponaglaniem napotkanego niedawno demona. Jeżeli myślał, że spotkał kogoś, kto dorówna mu pokładami sił, to grubo się mylił. Czarnowłosa była spokojna, metodyczna a przy tym ani trochę mniej śmiercionośna. Jej sposoby były eleganckie, a elegancja wymagała skupienia.
⠀⠀— Bez pośpiechu. Ludzie nie mają w zwyczaju uciekać zbyt szybko na tych swoich krótkich, słabych nogach... — odparła uspokajająco, a jej wargi wykrzywiły się w bladym uśmiechu.
⠀⠀Znała już drogę prowadzącą do Nose, tak samo z resztą jak samą wioskę. Wiedziała gdzie i kiedy zaczaić się na jej mieszkańców, aby polowanie było szybkie i przyjemne. To tylko formalność, uzupełnienie żołądka, aby wariacje umysłu ustąpiły na kolejne kilka dni. Nikomu nie życzyła natrafić na dzikiego demona pozbawionego wszelkiego opanowania, kiedy jego umysł przepełnia szkarłatny szał.
⠀⠀— Proszę za mną, Inazuma-san. Znam kilka dobrych żerowisk. — Wyminęła go na moście i zatrzymała kilka kroków dalej. Gestem ręki wskazała majaczące w oddali wzgórza wokół Nose. Uśmiechnęła się i ruszyła przodem.
z/t x 2
Przeniosłam nas tu na dalsze łowy, jak coś: Noma Keyaki
The silence is your answer.
Szum odbijających się fal o drewniane filary mostu wyprowadził mnie jednak z zadumy na temat demonicznego bytu. Stawiając w miedzy czasie cały czas kroki do przodu po prostu kierowałem się do domu wyczulając swoje zmysły. Nie chciałbym przechodzić przecież obojętnie obok broniących się przed atakiem demona ludzi. Nie mógłbym ich zostawić...
Nie dało się ukryć że teraz znacznie łatwiej można było zaspokoić głód, nie trzeba było wybiórczo szukać ludzi do zeżarcia. Byli tacy co nami nadstawiali rękę czy nawet kark ofiarując własną krew. Ba! Trafiła na jakiś dziwaków co to się nie tylko oferowali żeby nakarmić to jeszcze byli cholernie natrętni. - Kto by się spodziewał takiego obrotu spraw.. Jak by mi ktoś o tym powiedział jeszcze rok temu to bym go wyśmiała.. - mruknęła splatając dłonie ze sobą i kładąc je na karku.
Ubrana w karmazynowej barwy yukatę z czarnymi obszyciami. Tkanina yukaty kończyła się troszkę powyżej kolana. Nie miała na sobie spodni, bo jej hakama były na tyle zniszczone że postanowiła się ich pozbyć. Zaopatrzy się w nowe w Osace. Póki co, miała przed sobą bardzo długi i szeroki most. Ruszyła nim wolnym krokiem, odchylając przy tym głowę w tył nieco, przypatrując się bez chmurnemu niebu. Tej nocy nawet księżyc był w pełni. Dostrzegając z naprzeciwka zbliżającą się postać młodego chłopaka o białych włosach, nieco zwolniła tempo. Wszystkie atrybuty demona miała pochowane poza barwą swoich krwistych oczu. Kiedy była w zasięgu paru kroków od niego, zatrzymała się nagle. Nadal trzymała dłonie splecione na karku.
Czerwone ślepia wbiły się najpierw w twarz a potem w mieczy przy pasie. - Piękna noc.. nie sądzisz młody człowieku? - powiedziała wręcz z lekkim rozbawieniem w głosie.
Uniosła brew słysząc kolejne słowa i zmrużyła jedynie powieki na jego słowa.
- Mhm.. nie interesuje cię etykieta.. okey.. niech więc tak pozostanie.. wybacz że miałam czelność spytać cię o imię.. Zabójco Demonów.. - barwa głosu zrobiła się zimna. Uśmiech z jej twarzy zniknął. Twarz nie wyrażała żadnych emocji już. Ani radości, ani smutku, a tym bardziej nie gniewu. - A czym w takim razie jest brak twojej odpowiedzi na moje pytanie w momencie, gdy masz pretensje do mnie o brak odpowiedzi na twoje własne wcześniej zadane? - spytała ze spokojem. Nie wydawała się być zła na niego. Zrobiła krok w tył. - Czy wiesz czego ja nienawidzę Zabójco? - spytała po chwili, robiąc kolejny krok w tył. - Nienawidzę Waszego podejścia do Nas.. - oczy zmieniły się z czerwonych na złote. - Czy teraz podobam ci się bardziej? Mniej dziko? Nie.. to nadal nie to.. prawda? - to mówiąc złota barwa tęczówek przybrała identyczną co chłopaka, błękitne tęczówki wpatrywały się w twarz młodzieńca. - Tak lepiej? Czu jestem teraz bardziej ludzka? - powiedziała z kpiną w głosie. - A już myślałam że możesz być inny niż cała reszta.. cóż za zawód.. - oparła dłonie na biodrach wpatrując się w niego tymi niebieskimi oczami, jakby chciała przeszyć go wzrokiem na wylot. - Zadałabym ci pytanie.. ale i tak mi na nie nie odpowiesz.. No dalej Zabójco, wyciągnij więc swój miecz.. no pochwal się swoim nichirin.. pewnie dłoń cię świerzbi od chwili gdy podeszłam.. - w głosie pobrzmiewała obojętność. Choć jej postawa nie zdradzała chęci do walki.
Jej twarz zaczęła się we mnie wpatrywać mówiąc przy tym durne frazesy: - Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę dlaczego was nienawidzimy prawda? Nie przez wasz wygląd, nie... Szczerze mówiąc chuj mnie obchodzi Twój wygląd. Zabijamy was bo wy robicie to samo z nami. To istna nieskończona pętla nienawiści wobec dwóch różnych światów. Wbrew pozorom nie winię was za to, taka wasza natura. Niestety natura też jest okrutna i postawiła nas po dwóch różnych stronach barykady. Proszę, zaatakuj pierwsza. Wtedy potwierdzisz moje słowa że kieruje nami tylko instynkt. Możesz się również poddać, Wtedy Cię zabiję szybko i bezboleśnie. - Czekałem dalej z wyciągnięciem Reisui albo Kiby z pochwy. Demon jeszcze sam z siebie nie zaatakował. Jest to dziwne bo wiedząc kim jestem, walka powinna się zacząć dawno temu. Czas pokaże co dalej się potoczy. Ja zaś mimo to wole być przygotowany i nie zdejmowałem dłoniz rękojeści.
- Brzmi to sensownie.. i jest to fakt.. ale.. dlaczego miałabym płacić za to co robią inne demony? Dlaczego miałabym klęknąć przed tobą i nadstawić karku za zbrodnie przeciwko ludziom dokonane przez inne demony? I skąd w ogóle pomysł że jestem taka jak inni? Bo co? Bo demon to już największe ścierwo jakie chodzi po tym świecie? - zabrała ręce z bioder rozkładając je na boki w geście bezradności. - Skarbie.. ludzie sami siebie zarzynają z o wiele bardziej błahych powodów.. - dodała po chwili. - No chyba się ze mną zgodzisz.. nie cierpisz w końcu hipokryzji.. czy jest ona ogólna czy wybiórcza Zabójco? Zaprzecz tu i teraz.. że ludzie nie są destrukcyjnymi istotami.. że nie zabijają się dla pieniędzy, wpływów czy nawet z czystej zawiści.. - oczy aż jej błyszczały gdy to mówiła. O tak! Skończyła się użalać nad sobą. Skończyła jęczeć i płaszczyć się przed innymi. I to wszystko dzięki Tsunie, on jej otworzył oczy najbardziej ze wszystkich. Ile demonów próbowało ją nawrócić na dobrą drogę, by mordowała bez opamiętania i wyrzutów sumienia ludzi.
- Mmmm.. więc nie winisz nas za naszą naturę.. ale mimo to chcesz nas wszystkich zabić.. - podsumowała krótko i zrobiła kolejny krok w tył. - Dlaczego miałabym cię zaatakować Zabójco? Zaczynasz mi się nawet podobać.. - to mówiąc ułożyła z kciuka i palca wskazującego literki 'L' i obróciła je względem siebie, tworząc taki jakby kadr przez który patrzyła teraz na białowłosego. Kącik ust lekko się uniósł ku górze, obdarowując go zuchwałym uśmieszkiem. Po czym rozłożyła ręce na boki a potem ułożyła je za plecami, splatając ze sobą palce. - Niby jesteśmy zmuszeni ze sobą walczyć.. ale.. dlaczego mielibyśmy to robić? - pochyliła lekko klatkę piersiową niżej i przechyliła lekko głowę w bok. - Bo ktoś nam każe? Zbuntujmy się Zabójco! My przeciwko całemu światu! Co ty na to? Czy to nie byłoby czymś niezwykłym? - wyprostowała się nagle i podchodząc do barierki uparła się dłonią o nią i nagle zwinnie wskoczyła tyłkiem na poręcz zakładając nogę na nogę. - Co ty na to? - wiedziała co jej odpowie na tak szaloną propozycje. Dlaczego miałby się bratać z demonem, którego dopiero co poznał? To nie miało żadnego sensu i ona doskonale o tym wiedziała. Wiedziała jak zabójcy myśleli, a Orochi póki co wpasowywał się w profil psychologiczny typowego zabójcy demonów z kijem od miotły tak głęboko wciśniętym między pośladki że to był istny cud że potrafił jeszcze chodzić. Nie mniej jednak liczyła na jakąś odmianę. Kto wie, może kiedyś któryś ją zaskoczy odstawaniem od reszty. Choć nie robiła sobie zbyt wielkich nadziei.
Zaskoczona miło faktem że jednak zaczął odpowiadać na jej pytania postanowiła i ona mu coś powiedzieć. Nadal wpatrując się w księżyc, pozostała jednak czujna gdyby chłopak postanowił ją nagle zaatakować. Gotowa zrobić unik. - Nie wiem jak inne demony.. ale to tylko źródło oświetlenia.. nie jest dla mnie czymś tak cennym jak widok wschodzącego na horyzoncie słońca dla ludzi którzy wiedzą o naszym istnieniu.. Ot kolejna noc.. jedna z wielu.. może nawet ostatnia.. a może nie.. nie dowiem się póki nie dobiegnie końca ona.. albo może życie.. - mówiła już nieco łagodniejszym tonem niż przed chwilą.
Powróciła wzrokiem do jego twarzy wsłuchując się w jego słowa i aż lekko rozchyliła usta zaskoczona kompletnie jego wypowiedzią. Przez chwilę milczała nie wiedząc czy to nie podstęp z jego strony. - Chodzi ci coś konkretnego po głowie Zabójco? - spytała zaciekawiona jego propozycją. Oczy rozbłysnęły ciekawością, na usta wpełzł delikatny uśmiech.
- Doskonale rozumiem.. pewnie na twoim miejscu postępowałabym tak samo.. gdybym chciała kogoś chronić.. A wy chcecie aby ludzkość była bezpieczna.. - mówiła ze spokojem przypominając sobie słowa Tsuny. "Nawet jeśli to oznacza waszą bezsensowną śmierć.. kosztem bezpieczeństwa wszystkich innych nic nie znaczących ludzkich ścierw.." przemknęło jej przez myśl.
- Tylko jaką jak Ty mi udowodnisz żebym ci zaufała? Te dwa miecze nichirin wcale mnie nie zachęcają do zbliżenia się co Ciebie.. choć rozumiem że chcesz pozostać bezpieczny.. skoro tylko one mogą pozbawić mnie życia permanentnie.. ale nadal.. samo słowo nie wystarczy bym ci zaufała że nie jesteś tak ślepy jak pozostali twoi towarzysze.. - to mówiąc oparła lewy łokieć na udzie i nieco się pochylając opadła podbródek o lewą dłoń.
Nie możesz odpowiadać w tematach