- Powiedział przedstawiciel gatunku, który poluje na bezbronnych ludzi i ich pożera. To już jest bardzo honorowe. Czysta hipokryzja. - zadrwił ze stojącego naprzeciwko niego wielkoluda, po czym wystosował swój atak.
Rzut na atak: - 20, powodzenie
Odetchnął z ulgą kiedy wystosowana przez niego szósta forma z powodzeniem zniosła pierwszą, którą zastosował Takashi. Szkoda, tylko że straciła za dużo mocy, a tym samym nie mogła wyrządzić jego przeciwnikowi szkody większej niż oblanie ubrań wodą. Młodego przysłowiowo na ten widok zamurowało na co Ookami odpowiedział początkowo jedynie stłumionym przez zamknięte usta, nieco upiornym, nisko brzmiącym chichotem. - Cóż... Jestem swojego rodzaju wynaturzeniem nawet wśród demonów. - Jego wygląd, zachowanie i umiejętność... Nawet styl walki. Każda z tych rzeczy mocno odbiegała od demonicznej normy.
Nie minęła nawet chwila, a dzieciak rzucił się do ataku. Prawdopodobnie byłby w stanie zablokować atak, albo go uniknąć gdyby nie jedna rzecz... Pech. Może deska już wcześniej była naruszona albo uszkodziła się podczas jego ataku wirem? Jakkolwiek by nie było, stanął w punkcie, który nie wytrzymał jego wagi skupionej w jednym miejscu. Zrobiła się dziura, w którą noga zaczęła mu wpadać, a Kasa z jego głowy... Spadać. Odruchy wygrały. Odruchowo jego dłoń wystrzeliła w kierunku nakrycia głowy by je przytrzymać i wykonał kolejną technikę. -Mizu no Kokyu, Ku no kata: Suiryū Shibuki - Ran - Było to niezbędne by mógł stabilnie wycofać się z dziury. Chłopak jednak nie zmarnował okazji, jaką zgotował mu los. Garda wilka była niemal całkowicie opuszczona. Cios, który zadał Takashi trafił i był bolesny. Jego tors zdobiła teraz głęboka rana. Syknął z bólu i korzystając dalej z zastosowanej uprzednio techniki zwiększył swój dystans między sobą i chłopakiem. Nie atakował. Pozostał w miejscu. - To był dobry cios. Jestem Fujihone Yami. Miło poznać. - Dokończył zapoznanie w międzyczasie skupiając się na regeneracji, by chociaż trochę podleczyć świeżą ranę, jaką młokos mu zadał.
Obrona: Automatyczna porażka
Atak: Brak. Regeneruję się zamiast tego
Rzut na atak: - 11, powodzenie
Chłopak wystrzelił w jego stronę szykując atak z doskoku. Ten styl ataku dobrze znał, ponieważ sam często stosował takie ataki. -Mizu no Kokyu, Hachi no kata... - Powoli szykował się do ataku, więc jedyne co mógł zrobić z atakiem wymierzonym przez młodzika, to spróbować go uniknąć. I to też spróbował zrobić. Lekki odskok do tyłu. Szkoda tylko, że jego masywne cielsko ponownie nie nadążyło za myślą. Końcówka miecza zabójcy ciachnęła mu po brzuchu tworząc podłużną ranę. Demon nie pozostał jednak bierny. Póki chłopaczyna nie stracił pędu po wykonaniu ciosu, musiał skorzystać z okazji. Obrócił miecz w dłoni by w razie czego trzasnąć go tępą stroną. Jednocześnie wystosował krok do przodu atakując pionowo z góry do dołu. Celował chłopakowi w jego prawy obojczyk. - Takitsubo! - Cios który spadał z góry przypominał wodospad, który znacznie mógł wzmocnić impet jaki odczułby młody zabójca w przypadku gdyby został trafiony. Po samym ciosie spróbował zmienić pozycję lekko się odsuwając. Przy okazji dorzucił jedno zdanko do ich wplecionej w walkę rozmowę. - Nie przywykłeś... A ile spotkałeś nie licząc tych z selekcji?- Swojej oczywiście nie pamiętał. Wiedział za to, że istniała i jak wyglądała. W końcu zaledwie kilka lat temu oddał Pięciooką swojemu klanowi, by ją wyszkolili i wysłali na test.
Obrona: 5
Atak: 15
CLICK - obrona udana (20), atak nieudany (2)
W przypadku Yamiego był jeden wyjątek od tej reguły, ale odkładał to w czasie aż do czasu w którym będzie miał pewność tego że trafi. A teraz jej nie miał. Szybko wykonał obrót wykorzystując aktualne ułożenie miecza, żeby ciachnąć młokosa za nim. Pech chciał, że ten jeszcze w pełni się nie podniósł po wślizgu, przez co jego cios jedyne co zrobił to musnął szare włosy na głowie.
Na niektóre z pytań jakie mogły dręczyć młodego wodnika, mógłby odpowiedzieć gdyby zadano by mu je bezpośrednio. Może i był demonem, ale w myślach nie czytał. A szkoda. Byłaby to przewaga z której korzystałby przy każdej możliwej okazji.
Informacji o ojcu chłopaka nie skomentował. Mógł się jedynie domyślać, że było to dla niego nieprzyjemne przeżycie którego pozytywnie nie wspomina. Niektórych tematów poruszać się nie powinno, a poza tym postanowił iść za przykładem chłopaka i ograniczyć swoją paplaninę. Wilk po chybionym ciosie uskoczył do tyłu tym razem uważając na uszkodzoną powierzchnię, by ponownie w nią nie wpaść.
Obserwował uważnie chłopaka. Zakładał, że ten zaraz ponownie zaszarżuje używając jednej z form. Prawdopodobnie czwartej. On by użył czwartej. Chociaż trzecia i dziesiąta też złe nie były. Postawił więc gardę. Czekał
Atak: 8
CLICK - obrona nie była potrzebna, ale byłaby nieudana (10), natomiast atak udany (17)
Nie spodziewał się jednak że chłopak będzie woleć pozostać w zwarciu na bliskim dystansie. Bardzo bliskim trzeba przyznać. Coś ewidentnie kombinował, a to się wilkowi niezbyt podobało. Zaimprowizował więc i postanowił pchnąć dzieciaka otwartą dłonią, by ponownie skutecznie zwiększyć dystans. Niby działał na jego niekorzyść, ale w przeciwieństwie do człowieka on się nie męczył. To chyba jedna z najlepszych zalet demonów. Jeśli więc wymęczy zabójcę, to pozbawienie go przytomności nie powinno być aż tak ciężkie. Zwłaszcza że noc jeszcze młoda. Nieco bardziej obawiał się że kruk może mu sprowadzić wsparcie. Znał swoje możliwości oraz to na ile może sobie pozwolić.
Nie pomyślał że chłopak w środku walki może chcieć spojrzeć na jego twarz skrytą pod kasą obtoczoną wstęgami. Ciekawość ponoć była pierwszym stopniem do piekła.
Normalnie prawdopodobnie próbowałby odskoczyć do tyłu albo czegokolwiek tylko żeby mordy nie pokazać. Czemu to robił? Nie chodziło o wstyd. Były inne powody przez które wolał by jego wizerunek pozostał we względnym ukryciu. Na wypadek gdyby pewne rzeczy potoczyły się naprawdę źle.
Obrona: 12
Atak: 5
CLICK - asekuracyjna obrona udana, atak (próba ściągnięcia kaptura) udany.
Szczerze mówiąc niesamowicie korciło go wystosować w jego kierunku podwójne Suzumebachi byleby mieć tę walkę z głowy jak i pościg wystosowany przez chłopaka. Przynajmniej aż do wschodu słońca, gdzie technika straciłaby prawdopodobnie moc.
Kiedy odparł atak formą i spróbował dzieciaka odepchnąć, to ledwie mu się udało. Nie zranił go, a jednak zwiększył dystans między nimi co szczerze mówiąc poniekąd go zadowalało. Z drugiej strony wolał jednak go jakoś obić. Miał szykować się do kolejnego nadchodzącego ciosu, ale wydarzyło się coś czego szczerze mówiąc się nie spodziewał ze strony jakiegokolwiek zabójcy demonów. Schował broń. Gdyby zrobił to w starciu z jakimś innym demonem prawdopodobnie skończyłby dosyć... kiepsko.
Tym czynem też zrobił z wilka jelenia. Klinga miecza ponownie poczerniała jakby zasypiając, a następnie sam nichirin schował z powrotem do pochwy. - Mówiłem że nie jestem zbytnio w nastroju na walkę. Poza tym, to ty mnie zaatakowałeś. - Odpowiedział wymijająco, a poza tym... Mówił jak było. Yami wyminął go nie czyniąc sobie żadnego problemu z przechodnia, a dzieciak rzucił się na niego z mieczem. Poza tym jeśli to możliwe, to starał się unikać starć z zabójcami, którzy tak naprawdę mogli przyczynić się do jego zgonu tak samo jak słońce. Poza tym im więcej zabójców, tym mniej demonów. Im mniej demonów, tym więcej ludzi. Więcej ludzi, więcej potencjalnego pożywienia. Byli więc
Co jak co ale nie spodziewał się wystosowanego "ataku" na jego nakrycie głowy celem ściągnięcia go. Dzieciak złapał i siłą ściągnął Kasę z jego głowy, po czym bezpiecznie wylądował na deskach mostu trzymając ją w dłoni. Wilk, tylko obrócił głowę w jego kierunku wyraźnie niezadowolony, a żółte oczy wręcz świeciły w mroku nocy. Z pełną prędkością ruszył ku niemu nie trudząc się nawet wyjmowaniem miecza. Zaleta nie noszenia Kasy była taka, że o wiele łatwiej obserwowało się otoczenie. Po zmniejszeniu dystansu jedną dłonią chwycił swój kapelutek, a drugą uderzył w jego kość przedramienną ręki, która go trzymałą. Nie na tyle by się złamała, ale wystarczająco żeby został mu siniak na tydzień. Po odebraniu swojej własności, ponownie założył ją na głowę. - Wybacz, ale niezbyt się lubię rozstawać z moim nakryciem głowy. - Odsunął się następnie kilka kroków w kierunku do którego wcześniej zmierzał. - Skoro ta bezsensowna klepanina już za nami, to chcesz się może jeszcze o coś spytać zanim pójdę w swoją stronę? - Zagadnął dzieciaka bacznie obserwując jego ruchy.
Obrona: 8
Atak: 20(odebranie czapki i skarcenie po łapie)
Pomimo pozornie spokojnej atmosfery nadal pozostawał czujny i obserwował chłopaka. Zasada ograniczonego zaufania miała zastosowanie zwłaszcza w takich sytuacjach, gdzie wystarczył szybki i niespodziewany atak w jego szyję. Ukradkiem również pokusił się o rozejrzenie się poszukując ptasiego kompana chłopaka. Tego jednak nie widział. Albo dopiero do niego leciał z jakimiś wieściami, albo poleciał z nimi do najbliższego punktu zbornego korpusu. Ewentualnie polował na robale. Miał szczerą nadzieję że opcja z robalami była tą prawdziwą. Wtedy ani on ani chłopak nie będą mieć kłopotu.
Jego głos był delikatnie zfrustrowany, jednak widocznie starał się tę irytację stłumić w zarodku. - Tak, jestem. Tak samo jak ty jesteś wyjątkowo spostrzegawczy. - Tylko lekko zakrawał o sarkazm próbując rozładować w ten sposób emocje, które wywołało u niego zdjęcie Kasy o którą tak starannie dbał. Może nie chroniła przed słońcem, ale przynajmniej skutecznie utrudniała nabijanie się demonom z jego wyglądu. Kiedy tylko usłyszał przeprosiny, westchnał potężnie uspokajając się w jakimś stopniu. - Wybaczam, ale nie rób tego więcej. Przynajmniej jeśli nie chcesz zastąpić ręki protezą. - Tak. Nie trzeba było być geniuszem żeby domyślić się że wolał gdy jego wizerunek pozostawał zakryty. Nawet jeśli nieco to ograniczało jego możliwości w walce. Cóż... Każdy miał jakieś słabości. Fizyczne bądź psychiczne.
Chłopak zadał też bardzo ważne pytanie, na które nie mógł w pełni odpowiedzieć. Nie bez odkrywania swoich wszystkich kart, a wilk akurat wolał je kitrać po rękawach. - Prawda, że wiele moich pobratymców zachowuje się jak bezmyślne zwierzęta, jednak nie jest to reguła. Zdarzają się takie, które lubią też ofiarę pomęczyć zanim ją zabiją oraz takie które jedzą tylko tyle by zaspokoić głód, chociaż te ostatnie są wyjątkowo rzadkie. Jeszcze rzadsze są takie które w ogóle nie mordują i ograniczając się do picia krwi przytępiają głód. - Tak. Dosłownie powiedział mu prosto w twarz o tym że demony zabijać nie muszą. W teorii mogłyby ograniczyć się do picia krwi. - Powiedziałem to na wypadek gdybyś jeszcze tego nie wiedział. Ale są też demony, które żyją od kilku ładnych lat i rozumieją że żyjąc jedynie dla zaspokajania potrzeb, by móc żyć dalej... To egzystencja celu nie ma. - Myślał że chłopak mógł już się domyśleć do czego wilk zmierzał, ale jednak wolał to troszkę jeszcze rozjaśnić. - Jeśli nadal nie możesz tego pojąć to wyobraź sobie że nie umrzesz ze starości przez najbliższe kami wiedzą ile lat. Chciałbyś je spędzić jedynie na zaspokajaniu podstawowych potrzeb? Poza tym... Ludzie czasem trzymają zwierzęta jakie jak kury jako zwierzątka. A sam wiesz co z nimi też robicie. - Przy ostatnim stwierdzeniu nie mógł powstrzymać uśmiechu. Nie liczył że młodzik w pełni zrozumie jego perspektywę, ale zawsze istniała na to szansa. A to więcej niż nic. -Mimo wszystko będzie dla ciebie lepiej jeśli przy każdym demonie pozostaniesz absolutnie ostrożny i pewny że może rzucić się na ciebie w każdej chwili. Dłużej pożyjesz. - Ponieważ bywały też takie podstępne typy które atakowały z zaskoczenia. Czasem nawet uprzednio zaciągając do łóżka. - A i na litość boską, popracuj nad koncentracją bo gubisz ją jak igłę w sianie. - Tak. Zwracał na to uwagę podczas ich walki. Tę samą uwagę z resztą dał Asagiemu podczas ich starcia. Z samego porównania jednak dumny nie był. Było go stać na lepsze. Po prostu było pierwszym jakie mu do głowy przyszło. No drugim, ale nie przywykł mówić tak niekulturalnych rzeczy przy dzieciach.
Podczas tej krótkiej wymianie zdań ponownie skupił się na regeneracji swoich ran, które chłopak zdążył mu zadać
Rozmowa pomknęła w kierunku nieco filozoficznym, ale mimo wszystko uśmiechnął się kiedy zabójca poniekąd przyznał mu rację. Nikt nie żył tylko i wyłącznie po to żeby żyć. Z życia trzeba było korzystać i czerpać z niego przyjemność. Każdy miał cel. Niektórzy tylko go jeszcze po prostu nie odnaleźli. On swój też miał, ale nie było potrzeby by się nim dzielił z kimkolwiek. - Pracuj nad sobą i nigdy nie przestawaj. Spotkasz jeszcze wiele demonów. Silniejszych i brutalniejszych ode mnie. Jakikolwiek błąd może cię kosztować życie. Twoje lub i kompanów. - Zdarzyło mu się widzieć zabójców działających w grupkach. Współpracowali i się uzupełniali. Czasem jednak wystarczyło popchnąć jeden klocek, by reszta runęła zaraz za nim. Nie posiadał jednak umiejętności odczytywania myśli, nie mógł więc również polecić mu trenowanie swoich zmysłów. Z góry założył że coś tam potrafi.
Spojrzał na deski w których zrobił nieopatrznie dziurę. - Tak... Zapominam czasem ile ważę. - Odpowiedź była bardzo szybka i prosta patrząc na jego budowę i wzrost. Nie mało. Na tyle dużo by w uszkodzonej przez formę oddechu desce zrobiła się diura od nacisku na nią w odpowiednim miejscu. - Dla dobra naszej dwójki, lepiej jeśli nie będziesz za bardzo rozgadywał o naszym spotkaniu. Twoi znajomi raczej niezbyt pochwalą to że odpuściłeś demonowi. - Ewentualnie mogą go wyśmiać że nie zdołał demona dogonić. Nie miał ran, więc mógł ten temat zgrabnie ominąć. - A, tak. Jeśli spotkasz zabójczynię przedstawiającą się jako Pięciooka, możesz ją ode mnie pozdrowić. - Tu nie rozwodził się nad szczegółami. Miał jednak nadzieję że nawet jesli chłopak wspomni o iich starciu, to za zębami zachowa fakt że Wilk oddychał. Póki co zaskoczenie jakie mógł wywołać było jego jedyną kartą atutową.
Zaczął powoli ruszać w swoim kierunku, jednak nadal mógł przystanąć i odpowiedzieć na pytanie bądź dalej rozmawiać jeśli wodnik nadal miał z jakiegoś powodu nadal na to chęci.
Miał już odejść, kiedy usłyszał pośpieszne kroki w jego kierunku. Dłoń drgnęła w stronę miecza, ale szybko się zorientował że nie był to bojowy bieg. Pierwsze pytanie sprawiło że poczuł się nieco zmieszany. - Prawdopodobnie kilkoro się znajdzie. Jednak lepiej jeśli każdego będziesz traktował z ostrożnością i podejrzliwością. W końcu mogą albo cię zaatakować z zaskoczenia przy opuszczonej gardzie, albo na przykład osłabić sztuką krwi. - I tu mu zamrygała nad głową pochodnia pomysłu. A raczej swojego rodzaju przypominajka. -A, właśnie. Pamiętaj że niektóre demony posiadają unikalne zdolności. Nigdy nie wiesz czego możesz się spodziewać. Mogą cię uśpić, zatruć, spalić a nawet odwrócić to jak postrzegasz kierunki - Drugie pytanie chłopaka było zdecydowanie bardziej osobiste. Nawet dziecko by to zauważyło. - Niestety nikt taki mi do głowy nie przychodzi, ale jeśli się dowiem... To może napiszę list. - A jak go dostarczy?! Oczywiście że poprzez rodzinę i tę małą jędzę która bóg wie ile lat mu truła dupę przez zatrzaśnięte drzwi. Ewentualnie... Pocztą Pantoflową! -A teraz już... Bywaj. - I odszedł w swoją stronę niezbyt mając chęć zostać skwarką za te kilka godzin.
| ZT
@Takashi
Ookami szedł powoli z wyciągniętym mieczem o czarnym ostrzu, z którego delikatnie ściekała krew. Ludzka krew oczywiście, bo jakże by inaczej. Był dosłownie kilka metrów od swojej pozbawionej ręki ofiary, która starała się biec w kierunku mostu. A był nią rosły mężczyzna za którym całkiem niedawno wystawiono listy gończe. Nikt za nim płakać nie będzie. No chyba że z radości. - Tępy człowiek... Naprawdę wolisz się wykrwawić niż dać się bezboleśnie dobić? - Zapytał głośno, ale został bezczelnie olany. Wilk westchnął przygotowując się do doskoku i natychmiastowego cięcia. Ofiara ledwie zdołała krzyknąć. Nawet nie do końca, bo dźwięk ten został brutalnie przerwany. Ookami oczyścił miecz i ściągnął mężczyznę z drogi do krzaków, gdzie zaczął go po cichutku i elegancko wpierdalać. Miał tylko szczerą nadzieję że jego przedśmiertne zawodzenie nie ściągnie mu na głowę patrolujących okolicę samuraiów albo co gorsza korpusu. Z tymi drugimi wyjątkowo nie miał ochoty się widzieć, a co dopiero się naparzać. Chociaż może powinien żeby zrównoważyć obmacywanie się w jeziorze? Nah i tak prawdopoobnie by go tylko sprał zostawiając żywego, bądź byłby zmuszony do ucieczki gdyby to on został przyparty do muru, co jest raczej czymś dość prawdopodobnym. W końcu nie należał do demonicznej elity. Właściwie rzecz biorąc, to po latach w zamknięciu i ograniczeniu się do dość wąskiej gamy ofiar, był poniżej średniej. No, przynajmniej tak mu się zdawało. W końcu nie znał bogowie wie ilu innych demonów.
Żarł powoli mięso, gdy jego wilcze uszy wyłapały kroki zbliżające się od strony mostu. Cudownie... A więc jednak kogoś tu przymiotło?
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
Rzut kostką: 1 xD
- zasady:
Wytrzymałość Ookamiego: 5
Rzut: atak: 13 + 3
PK: 13/15 || BDA C
Wytrzymałość: 4
Rzut kością: 13 i 9, udany atak
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
Rzuty:
Obrona - 13 + 3 - sukces
Atak: 7+3 - fail
rzut kością: 10 atak fail, 14 obrona udana
Wytrzymałość: 9
- Spoiler:
- Wysoki, postawny facet mierzący sobie 195 cm wzrostu, dokładając do tego kapelusz, ma ponad dwa metry wzrostu, w ustach najczęściej widnieje u niego fajka typu kiseru.
Nichirin: łańuchy -> ich wygląd https://i.imgur.com/xXP8Sau.jpeg
- Kod:
[color=#996600] tekst [/color]
Atak: 8+3 - sukces
Nie możesz odpowiadać w tematach