Obchodzimy 3. urodziny forum! Limitowana odznaka, możliwość stworzenia własnej oraz urodzinowy jackpot.
12 listopada 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 października.
1 października 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 września.
1 września 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 sierpnia.
1 sierpnia 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 lipca.
1 lipca 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 czerwca. Ponadto w nowej aktualizacji znajdziecie informacje dotyczące zapisów na EVENT.
1 czerwca 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 maja.
1 maja 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 kwietnia.
1 kwietnia 2024
Pojawiła się nowa aktualizacja! Zmiany przy tworzeniu postaci, lista NPC, usprawnione oddechy i inne.
14 marca 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 marca.
1 marca 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 lutego.
1 lutego 2024
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 stycznia.
1 stycznia 2024
Ostatni dzień naszego kalendarza adwentowego. Jest to również okazja, aby zdobyć odznakę!
24 grudnia 2023
Pojawiła się nowa aktualizacja! Nowy wpis do fabuły, wyjaśnienia w mechanice oraz zwiększone grono MG.
10 grudnia 2023
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 grudnia. Pojawił się także kalendarz adwentowy.
1 grudnia 2023
Najnowsza Aktualizacja już dostępna! Przebudowa forum i nowości.
12 listopada 2023
Najnowsza Aktualizacja już dostępna! Zakończenie Halloween 2023 oraz o tym co dalej z Forum.
7 listopada 2023
Nabór na Mistrzów Gry!
5 listopada 2023
Ruszył Event Halloweenowy!
22 października 2023
Aktualizacja Fabuły!
25 listopada 2023
Festyn Washi!
8 kwietnia 2023
Nowa aktualizacja, ruszyły także rzuty na ocalonych i zabitych.
1 marca 2023
Nowa aktualizacja. Zmiany w funkcjonowaniu oddechów i zmysłów, więcej o mieczach nichirin i inne.
4 lutego 2023
Nowa aktualizacja.
21 stycznia 2023
Nowa aktualizacja. Poszukiwanie śnieżynek, więcej slotów fabularnych, zakończenie rozliczeń i inne!
24 grudnia 2022
Nadchodzące wydarzenia!
6 grudnia 2022
Forum w przebudowie.
13 listopada 2022
Nowa aktualizacja.
16 września 2022
Pojawił się temat z propozycjami.
12 września 2022
Nowa aktualizacja. Zakończenie eventu, zmiany w administracji i inne.
12 września 2022
Nowa aktualizacja.
17 sierpnia 2022
Ruszyły rzuty na ocalonych i zabitych! Trwać będą do 12 lipca. Ponadto oficjalnie rozpoczął się event.
1 lipca 2022
Ruszyły zapisy na event!
11 czerwca 2022
Nowa aktualizacja! A w niej, między innymi, nowe odznaki i formy zdobywania punktów.
12 maja 2022
Zmiana w administracji forum!
26 kwietnia 2022
Na forum pojawił się minievent! Szukaj wielkanocnych jajek i znajdź nagrody!
17 kwietnia 2022
Aktualizacja. Ingerencje, HD, listy gończe i zawody dla grupy Humans.
28 lutego 2022
Aktualizacja. Witamy nowych Mistrzów Gry!
20 lutego 2022
Aktualizacja dotycząca marechi i nabór na Mistrzów Gry!
14 lutego 2022
Pojawiła się nowa aktualizacja.
13 lutego 2022
Ankieta dot. nawigacji i rozmieszczenia działów.
10 lutego 2022
Aktualizacja tematu dot. śmierci postaci.
8 lutego 2022
Ruszył minievent dla grupy Humans!
17 stycznia 2022
Zmianie uległ temat rany, leczenie i rekonwalescencja, a dokładniej czwarty punkt dot. regeneracji demonów.
11 stycznia 2022
Pojawiła się kolejna aktualizacja, z której dowiedzieć się można o nowych rzeczach, jakie pojawią się na forum, a także przedstawieni zostali nowi MG!
10 stycznia 2022
Informacje dotyczące minieventu! Szukaj śnieżynek i każdego dnia zdobądź PO!
23 grudnia 2021
Wpadła nowa aktualizacja, z której możecie dowiedzieć się więcej na temat możliwości prowadzenia większej ilości wątków fabularnych!
3 grudnia 2021
Na forum pojawiła się nowa aktualizacja dotycząca kruków kasugai, filarów i PO!
28 listopada 2021
Na forum pojawiła się nowa aktualizacja dotycząca PO!
15 listopada 2021
Zapisy na event! Przekonaj się razem z nami, że Wszystkie drogi prowadzą do Edo.
14 listopada 2021
Aktualizacja! Dowiedz się o zmianach na forum oraz o dodatkowej możliwości zebrania PO!
13 listopada 2021
Otwarcie forum.
12 listopada 2021
Latest topics
[ Zabójcy 1 ] - Świeża KrewWczoraj o 9:03 pmSekomura
Dōgo OnsenWczoraj o 9:03 pmSōsetsu
Jindai-jiWczoraj o 6:11 pmSeiyushi
Izakaya we wsi pod NagojąCzw Lis 21, 2024 11:49 pmSōsetsu
ZamówieniaSro Lis 20, 2024 10:31 pmOda Seiji
Z Tsurugi do pobliskiej wsiSro Lis 20, 2024 7:29 pmSōsetsu
Lipcowa WisteriaSro Lis 20, 2024 5:02 pmTokage Jin
DōtonboriSro Lis 20, 2024 12:25 pmAdmin
Shinrin-yokuSro Lis 20, 2024 12:25 pmAdmin

Chūkyō
+3
Akita Seiya
Rintarou
Admin
7 posters
PUNKTÓW
Admin
admin

https://hashira.forumpolish.com/t34-wzory-kart-postacihttps://hashira.forumpolish.com/t39-wzor-chronologiihttps://hashira.forumpolish.com/t40-wzor-relacji




Chūkyō

Sklep z sake, który służy także za bar — ulubiony trunek można więc wziąć w butelce na wynos lub skosztować ze znajomymi na miejscu.







Admin
Ikonka postaci :
Chūkyō Cq4JoOv
Cytat :
omae wa mou shindeiru
Wiek :
---
Gif :
Chūkyō Tanjiro-demon-slayer
Wzrost :
---
Siła :
S
Wytrzymałość :
S
Szybkość :
S
Zręczność :
S
Hart Ducha :
S
Punkty :
926
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Rintarou
jougen

https://hashira.forumpolish.com/t194-rintarou#256https://hashira.forumpolish.com/t1767-informator#22893https://hashira.forumpolish.com/t307-chronologia#579https://hashira.forumpolish.com/t308-relacje#580
Już z daleka słyszał dobiegającą łagodną, lecz natarczywą muzykę graną gdzieś we wnętrzu osnutego bladym światłem lamp budynku; a chwilę później głośny wibrujący śmiech zgromadzonych w nim gości. Rintaoru zatrzymał się po przeciwnej stornie ulicy i przyglądał się z zainteresowaniem, jak ludzkie postaci przechadzają się po oświetlonych pokojach. W miejscowym sklepiku alkoholowym — w którym można było zakupić niezliczoną ilość trunku, a i również wypić go na miejscu — zdawało się tętnić życie. Dźwięki shamisenu ponownie zabrzęczały na opustoszałych ulicach, budząc w demonie zbyt wielki głód, aby mógł oprzeć się pragnieniu zerknięciu do pijalni choćby przez lekko uchylone drzwi.
  Znał swoją naturę.
  Doskonale wiedział, że na tym nigdy by nie poprzestał.
  Odsunął drzwi i wszedł do środka. Pomimo iż ostatnie noce były chłodne i mroźne, to w budynku panowało krępujące ciepło — uderzyło go w twarz już przy pierwszym kroku, osiadając na chłodnych, młodzieńczych policzkach niczym para na niezarysowanej szybie. Zatrzymał się i rozejrzał dyskretnie, lustrując tym samym zasiadających przy stolikach gości. Nikt nie zwrócił na niego uwagi. Kilkuosobowa grupa mężczyzn zajmowała część po drugiej stornie pokoju. Jeden z nich siedział oparty o ścianę i trzymając w dłoniach shamisen, ciągnął wątpliwie za kolejne struny. Wyglądał na nowicjusza, bo współtowarzysze zanosili się śmiechem na widok jego długich, nieowocnych prób zagrania prostej melodii — inny próbował pokazywać mu, jak powinien ustawić palce. Oprócz tej gadatliwej grupy znajdowała się jeszcze dwójka siedząca tuż przy wejściu; starszy mężczyzna zwracał twarz ku księżycowi, jak gdyby szukał lepszego punktu obserwacyjnego.
  Rintarou postąpił naprzód — jego kroki zdawały się nie wydawać żadnych dźwięków. Był niczym cień, który pewnej, nieznanej nikomu nocy postanowił wkraść się i zamieszkać w obcej parceli. Szkarłat jego oczu zelżał. Spełzł z mrocznych tęczówek, tracąc krwawy koloryt na bardziej ludzki szarawy odcień. Ktoś go minął, wychodząc z chūkyō z kilkoma naczyniami alkoholu i właśnie wtedy zauważył jeszcze jedną osobę. Jakaś postać stała przy wysokim, długim stole rozlewając w kolejne naczynia zabarwiony trunek: szczupła kobieta ze wspaniałym kokiem na głowie i o połyskujących w świetle lamp rysach twarzy, jak u figury rzeźbionej w szlachetnym kamieniu. Chłopak poczuł ostrą woń przypraw i wódki, a chwile później napłynął do jego nozdrzy jeszcze jeden intensywny zapach — ten zainteresował go o wiele bardziej.

Krew.

  Podszedł bliżej i ujrzał, jak kobieta odkłada ostatnią wazę na blat, a potem sięga po kawałek szmaty i przyciska ją do swojej odkrytej szyi; drugą rękę opierała na szczupłych biodrach. Jasne kimono przepasane błękitnym paskiem podkreślało jej wątłą kibić. Ten widok całkowicie pochłonął jego uwagę. Bezwiednie podchodził coraz bliżej, jak kuszone wodą spragnione zwierzę. Wreszcie przystanął oparty o filar, tuż przy stoliku z napojami, które jeszcze chwile temu wykładała na półki. Na zewnątrz przebrnął silny wiatr; kolejny gość musiał skusić się na dobrodziejstwa sprzedawane w sklepiku i wtargnąć do środka. Ponownie poczuł słonawą woń — tym razem intensywniejszą; mlasnął bezdźwięcznie. Kobieta oderwała chustę od szyi i obróciła się, wyginając z wdziękiem swą jasną szyję naznaczoną słabymi czerwonymi znaczeniami, aby móc spojrzeć na migające cienie par przewijających się w chūkyō. Dostrzegła chłopaka niemal od razu.
  — Sumimasen — powiedziała zaskoczona bliskością chłopaka, którego najpewniej nie była w stanie nawet usłyszeć. Ukłoniła się grzecznie, stając w jasnym żółtym blasku lamp. Światło padło na jej niewielkie, okrągłe piersi, długie jedwabiste ramiona i wreszcie na chłodną piękność jej twarzy. — Nie zauważyłam pana — urwała i zapytała niepewnie: —  Wszystko w porządku?
 Rintarou wpatrywał się w jej szyje w kompletnym skupieniu, na tyle silnym, że dopiero drugi człon wypowiedzianych przez nią słów wyrwał go z oszołamiającej kontemplacji. Potrząsnął głową i spojrzał na wpatrującą się w niego dziewczęcą twarz. W jednej chwili na jego młodzieńczym licu zaowocował potężny smutek. Westchnął z emfazą i oderwał się od futryny, i oparł przedramiona o blat stołu przy którym stała. Wysoko spięty kucyk chłopaka otarł się subtelnie o jego plecy, gdy pochylił się do przodu. Opuścił głowę.
 — Od kilku godzin szukam mojego kota — Tomo. Przeszedłem wszystkie ulice, wszystkie sklepy i schowki. Nigdzie nie mogę go znaleźć. Widziałaś go może? — Podniósł zbiedzony wzrok na kobietę, na której twarzy bardzo szybko udzieliło się zmartwienie. — Mały, biały w ciemne plamy.
 — Bardzo mi przykro, ale nie...
 — Uwielbia ciepłe miejsca, może jest szansa, że wkradł się na tyły do waszego schowka?
 Kobieta odwóciła się w strone drzwi prowadzących na mały magazynek. Rintaoru w tym czasie przemknął wzrokiem po jej delikatnej zranionej na szyi skórze i uśmiechnął się wyraźnie. Zdecydowanie wolał bawić się w aktora. Ten nie musiał robić nic, tylko udawać, że wyraża sobą cały ból świata. Zastanawiał się, ile może kryć w sobie masek. Nigdy nie wiedział, która jest ostatnia.
  A za którą z nich nie ma już nic oprócz kości.


Chūkyō 6vfiuvt

"Dramat Rintarou" - Matsumoto Takashi 2k22:
Rintarou
Ikonka postaci :
Chūkyō ZvOijYV
Klasa :
klasa samurajska
Cytat :
I lie to everyone I know. Except my victims, right before I kill them.
It's hard to establish much of a rapport there.
Zawód :
informator miejski
Wiek :
33
Gif :
sweet but psycho
Wzrost :
170
Siła :
B
Wytrzymałość :
B
Szybkość :
B
Zręczność :
A
Hart Ducha :
A
Punkty :
94
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
gang świeżaków
gracz zarejestrowany w ciągu pierwszych dwóch tygodni
przełamanie lodów
użytkownik napisał pierwszego posta fabularnego
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
zew krwi
zabicie pierwszego demon slayera
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
first blood
gracz wziął udział w sesji pvp
harder, better, faster, stronger
postać otrzymała maksymalną ocenę za zadanie
wszystkie drogi prowadzą do Edo
wzięcie udziału w evencie "wszystkie drogi prowadzą do Edo"
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
halloween 2022
wzięcie udziału w evencie halloweenowym
gang fajniaków
gracz zarejestrowany w 2021 r.
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
i see you
demon dostaje krew Muzana
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
festyn washi 2023
wzięcie udziału w evencie wielkanocnym
PUNKTÓW
Invitado
Gość
Donikąd.
  Miał wrażenie, że ta droga prowadzi donikąd, a zmysł orientacji najprościej świecie wywiódł go w pole, tak samo jak koncentracja, która wyparowała wraz z metalicznym posmakiem krwi i smrodem spalenizny pchającym się do nozdrzy.
  Szedł trochę na pamięć, trochę na oślep. W amoku. Z zaciśniętymi zębami, ze spojrzeniem wbitym w przestrzeń przed sobą. Była tylko ciemność. Wzrok wyjątkowo nie mógł przez nią przebić, mimo iż akomodacja zazwyczaj nie wodziła go za nos.  Zmierzając w kierunku majaczących w oddali kształtów, niewyraźnych, rozmazanych, jakby skąpanych w gęstej mgle, poczuł jak ogarnia go niemal paraliżujący chłód. Ironia losu, zważywszy na upośledzoną termoregulacje jego ciała, ale mimowolnie dłoń sięgnęła do szorstkiego w dotyku materiału, który towarzyszył mu na każdym etapie podróży.  Musiał się upewnić, że nadal tam był, że nie zsunął się i nie przepadł. Czarny szal szelaczał pod naporem palców, jednakże na próżno szukał w tym ukojenia.
  Szewska pasja nadal nie opuściła jego wątłego przez głód ciała; pragnienie jedynie zmogło się na sile. Jak mógł do cholery jasnej dopuścić do tego stanu, gdzie nawet zaczerpnięcie oddechu kosztowało go sporo wysiłku? Jakby w powietrzu brakowało tlenu.
  Idąc tak, byle przed siebie, byle napotkać na drodze ofiarę w postaci ludzkiego istnienia, byle zatopić w miękkiej skórze zęby, byle zagłuszyć głosy, złowrogie szepty w głowie. Krok za krokiem zmuszając tym sposobem organizm do produkcji niebotycznej ilości epinefryny, które z niewysłowioną łatwością i jakże skutecznie rozprzestrzeniły się po całym ciele. Balansując na granicy szaleństwa przemierzał kolejne metry kwadratowe. Symptomy zdrowego rozsądku zostały skutecznie zdetronizowane przez kłębiące się niczym hardy chmur na niebie myśli. Nic, nic nie mogło go odwieźć od ślepego podejrzenia za głosem instynktu przetrwania. Nie walczył ze swoją naturą. Pomimo swoich najszczerszych chęci, po tym obrzydzeniu, które trawiło jego ciało, gdy oprzytomniał po przemianie i zdał sobie sprawy, w jakim położeniu się znalazł, nie pozostało już nic. Wyrzuty sumienia zamarły wraz z następnym i jeszcze jednym ludzkim istnieniem, które odesłał na tamten świat.
  Kiedy dni zlewały się w jedno, nie było już odwrotu. Zmierzał w jednym kierunku. Przed siebie. Donikąd, ale przed siebie, byle tylko nie tkwić w miejscu.
  Znajomy zapach zakradł się do jego nozdrzy, gdy znalazł się na często uczęszczanej ścieżce i, zamiast zawrócić, bo tak podpowiadał mu instynkt samozachowawczy, podążył dokładnie w tamtym kierunku. Dopiero przed budynkiem, po tym jak wzrok skonfrontował się z szyldem, odkrył tożsamość tego miejsca - Nagoja. Wślizgnął się niemalże niepostrzeżenie do lubianego przez miejscowe moczymordy przybytku, żałując odrobinę, że czas nie był jego  dzisiejszym sprzymierzeńcem.
  Językiem automatycznie zwilżył spierzchnięte wagi, gdy jego wyostrzone do granic możliwości zmysły, skoncentrowały się na jednym z wielu punktów – krwi tętniącej w naczyniach krwionośnych znajdujących się tam ludzkich bytów. Poza nim jednak był tu ktoś jeszcze, natrętny swąd burzący harmonie, nie jeden, lecz dwa. Źródło pierwszego odnalazł w palenisku. Zmrużył oczy. Ogień, jego największe przekleństwa. Mimowolnie jego palce skonfrontowały się ze znamieniem, poczuł pod opuszkami jego chropowatą powierzchnie i jeszcze szybciej odwrócił wzrok od źródła swoich – jak mu się wydawało – wszystkich nieszczęść. Teraz musiał zająć się innym mankamentem, intruzem. Nie od razu przypisał do niego właściciela; otępiały przez pragnienie umysł nie nadążał za weryfikacją faktów, dopiero zatrzymując wzrok na znajomej sylwetce, uzmysłowił sobie czemu nogi przywiodły go w te miejsce. Mimo iż na jego ustach nie zamarł żaden grymas świadczący o choćby nikłym rozbawienie, to jednak do oczu zakradł się uśmiech w postaci iskier. Nie ingerował w poczynania młodszego demona, wszakże nie miał przepisanej żadnej roli do tego przedstawienia. Mógł się co prawda wspiąć na wyżyny finezji i sparodiować Tomo, ale to wiązało się za zaangażowaniem, a on zaangażowania z siebie wykrzesać nie mógł. Głód. Musiał zaspokoić głód, by znowu poprawnie zafunkcjonować.
avatar
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Rintarou
jougen

https://hashira.forumpolish.com/t194-rintarou#256https://hashira.forumpolish.com/t1767-informator#22893https://hashira.forumpolish.com/t307-chronologia#579https://hashira.forumpolish.com/t308-relacje#580
Wydawało się, że kobieta chciała coś powiedzieć. Jej brzoskwiniowe usta rozchyliły się, gdy przypatrywała się delikatnemu blaskowi wydobywającemu się z wnętrza magazynku; sprawiała wrażenie, jakby naprawdę chciała udać się w tamtym kierunku i przeszukać najmniejszy centymetr półek w próbie odnalezienia poszukiwanej zguby, ale nim podjęła jakąkolwiek decyzję, ciemny cień postaci rozchylił szerzej drzwi, którym tak uparcie się przyglądała.
— Yane, jak długo będę czekał na puste naczynia? — Mężczyzna w średnim wieku, o krótkich czarnych włosach, uniósł swe równie czarne, krzaczaste brwi wpatrując się w wyłożonego na blacie młodzieńca. Ten widok zadziałał na niego jak swoista płachta na byka. Wzrok właściciela nabrał surowego wyrazu. — Znów zajmujesz się jakimiś dzieciakami? Mam przypomnieć ci, dlaczego cię zatrudniłem? Weź się do roboty!
  Kobieta drgnęła wyraźnie zastraszona i pokiwała nerwowo głową, szybko biorąc wspomniane puste wazy w donie i ruszając pędem do magazynku. Nim zniknęła za drzwiami, stojący w przejściu mężczyzna przeszył Rintarou lodowatym wzorkiem. Gdyby tylko władał mocą zabijania spojrzeniem, z pewnością pozbawiłby go głowy.
  — Dzieciak — skomentował urażony, mrucząc do siebie pod nosem, kiedy zniknał z jego pola widzenia. Podniósł się na łokcie, wciąż opierając o blat. — Ciekawe czy mówiłbyś to samo, gdybym pokazał ci parę moich sztuczek.
 W zgiełku lokalu słyszał wyraźnie kroki dwóch postaci w schowku — najpewniej Yane i przesympatycznego wielkoluda szowinistę, którzy rozlewali alkohol do kolejnych naczyń; dźwięki instrumentu, który z wolna brzmiał mniej irytująco i pozwalał się zrelaksować; niskie szepty i kroki. Podmuch wpadający przez zamykane drzwi przewietrzył pokój, nie na tyle jednak, by nie dało się rozpoznać zapachu, który zawitał do chūkyō. Ta woń była niezwykle specyficzna: ostra jak dym, ale i na swój osobliwy sposób niepoprawnie słodkawa. Pomyślał, że z pewnością właśnie tak pachną kwiaty na samym dnie piekła.
 Oparł podbródek na dłoni i spoglądnął w bok — dokładnie w kierunku intrygującej woni. Przekrzywił głowę i zmrużył powieki, kiedy jego wzrok napotkał wcale nie taką nieznajomą dla niego osobę. Wcześniejsze niezadowolenie Rintarou wydawało się wyparować wraz z pojawiającym się cieniem uśmiechu w kąciku młodzieńczych ust.
 — Araki Hotaru — powiedział na głos, przypatrując mu się uważnie. — Jeszcze żyjesz?
 Bezceremonialnie sięgnął po stojącą przy nim butelkę, odkorkowując naczynie zwinnym ruchem palców. Jego oczy ikrzyły się tłumionym szkarłatem, dokładnie tak, jakby nie potrafił kontrolować swojej fascynacji. Oderwał się zwinnie od blatu i przemierzył frywolnie pomieszczenie; korek, który wcześniej tkwił u samego ujścia naczynia, opadł na podłogę — dokładnie tuż przy zakurzonym bucie Hotaru. Wtedy nachylił się niespodziewanie w kierunku mężczyzny i uniósł trunek. Ostry zapach wódki uniósł się do ich nozdrzy, a ślepia demona roziskrzyły się zaczepnie.
 — Jak myślisz, ile nieudanych spotkań przypada na jedno cudowne spotkanie?
  Dopiero z tej bliskiej odległości dostrzegł, jak fatalnie wyglądał. Blada cera, zapadnięte oczy, które wpatrywały się w niego pełne blasku i śmierci. Przemknął spojrzeniem po bladych policzkach i ustach, które musiały skrywać ostre, śmiercionośne zęby. Uśmiechnął się miękko, ledwie powstrzymując od parsknięcia. Naprawdę zamierzał zatrzymać się w tej zajezdni na tani obiad i wino? Jak on? Może powinien go uświadomić, że dzisiejszej nocy w ich obiadowym menu — gdzie Bóg jako jedyny udzielił im kredytu — znajdował się wyłącznie talerz ciepłej wody pachnący ścierką do zmywania talerzy?
 — Jeśli czujesz się tak, jak wyglądasz, to najpewniej umarłeś wczoraj — skomentował spokojnie, sięgając rubasznie za poły jego ubrań i poprawiając je niczym matka, odprawiająca syna na pierwsze zajęcia.
 Za jego plecami rozległ się odgłos kroków, a później szelest znanej mu z pzred chwili ślicznej kobiety:
 — Bardzo mi przykro — zwróciła się w stronę Rintarou, który na dźwięk tych słów spoglądnął na nią przez ramię. Szybko zrozumiał, że mówiła o wyimaginowanym kocie, którego nigdy nie miał i nigdy mieć nie będzie. Prawie o tym zapomniał. Westchnął jak zmartwiony aktor, wsuwając palce we włosy i burząc opadającą na czoło grzywkę. Kiedy kobieta zaczęła obsługiwać kolejnego gościa, demon ponownie spojrzał na Arakiego. Przysunął usta do naczynia i upił wielki zachłanny łyk trzymanej w dłoni wódki; strużka alkoholu przetoczyła się po jego bladym podbródku. Starł ją rękawem już chwilę później.
 — Ale może coś na to poradzimy. Zająłem ci miejsce.


Chūkyō 6vfiuvt

"Dramat Rintarou" - Matsumoto Takashi 2k22:
Rintarou
Ikonka postaci :
Chūkyō ZvOijYV
Klasa :
klasa samurajska
Cytat :
I lie to everyone I know. Except my victims, right before I kill them.
It's hard to establish much of a rapport there.
Zawód :
informator miejski
Wiek :
33
Gif :
sweet but psycho
Wzrost :
170
Siła :
B
Wytrzymałość :
B
Szybkość :
B
Zręczność :
A
Hart Ducha :
A
Punkty :
94
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
gang świeżaków
gracz zarejestrowany w ciągu pierwszych dwóch tygodni
przełamanie lodów
użytkownik napisał pierwszego posta fabularnego
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
zew krwi
zabicie pierwszego demon slayera
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
first blood
gracz wziął udział w sesji pvp
harder, better, faster, stronger
postać otrzymała maksymalną ocenę za zadanie
wszystkie drogi prowadzą do Edo
wzięcie udziału w evencie "wszystkie drogi prowadzą do Edo"
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
halloween 2022
wzięcie udziału w evencie halloweenowym
gang fajniaków
gracz zarejestrowany w 2021 r.
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
i see you
demon dostaje krew Muzana
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
festyn washi 2023
wzięcie udziału w evencie wielkanocnym
PUNKTÓW
Invitado
Gość
 Szopka zainicjowana przez Rintaoru była niczym więcej jak tandetnym przedstawieniem, nie interweniował jednak, wiedząc, że nie odnajdzie się w tym teatrzyku.
 Na co czekasz? Rozszarp ich na kawałki.  
 Pragnienie nie dawało za wygarnę. Przez świadomość Arakiego przebijał się ten znajomy, ironiczny głos, który skutecznie manewrował jego ciałem. Był wobec niego całkowicie bezsilny. Nie wiedział na co Rintarou liczył, na co czekał. Czemu nie wykorzystał okazji. Jego motywacje były dla Arakiego niejasne.
 Żeby zająć czymś głowę, prześlizgnął wzrok po klientach sklepu, oblizując koniuszkiem języka spierzchnięte wargi. To nie alkohol przyciągnął jego uwagę. Sake miało drażniącą woń.
 Zacisnął mocno dłonie w pięść, z wielkim wysiłkiem tkwiąc w jednym miejscu, starał się przy tym zużywać jak najmniejszą ilość tlenu. Nasłuchiwał rozmów. Dwie moczymordy w kącie opłakiwały stratę konia. Tróje mężczyzn przy barze rozprawiało o nagłych zgonach, które nawiedzały miasto. Jeden tubylca zatapiał w samotność smutki, wlewając sobie do gardła czarkę za czarką. Trudy życia codziennego zwykłych mieszkańców.
 Araki przycisnął skrawek szalika do ust, by stłumić w sobie chęć zatopienia zębów w ludzkiej tkance. Swąd wydobywający z paleniska i obecność drugiego demona była wielce pomocna w jego wysiłkach, zwłaszcza gdy po upływie ledwie półminuty głos Rintarou zakłócił ciszę. Cień uśmiechu, który oklał młodą twarz, nie był dobrym omenem, ale Araki, nauczony doświadczeniem, nie skrył się półmroku pomieszczenia, by przeczekać tę burzę, wszedł prosto w zamieć.
 — Jak widać — charknął, ale co to właściwie za życie? Ciągłe podążenie za rozdzierającym go od środka pragnieniem, które nie różniło się od uzależnienia. Przebywając w lokalu pełnym ludzkich istnień, czuł się jak niewidzialna pętla na jego szyi zakleszcza się coraz dotkliwej, niemal domykając dopływ powietrza.
 Przydeptał korek, który znalazł się tuż przy jego bucie, a potem kopnął go pod stół, nie odrywając wzroku od frywolnych manewrów Rintarou, który mogły zwiastować i beztroskę i niebezpieczeństwo za jednym zamachem.
 — Zabierz ode mnie te szczyny — warknął krótko, gdy ten z premedytacją zbliżył się z flaszką, zmarszczył nos, po tym jak woń rozcieńczonej z wodą sake wypełniła nozdrza, na moment paraliżując zmysł węchu. — Capi tylko trochę lepiej od tych moczymord, a twoja dedukcja jest błędna — odparował od razu; przytyki Rintarou nie robiły na nim żadnego wrażenia, był procederem niewartym roztrząsania, gdyż wielokrotnie na przestrzeni ich znajomości udowodnił mu, że w jego przypadku  język wyprzedał myśli. — Martwy jestem od dawna i tylko chwilach takich jak te, wiem, że żyje — rzucił jeszcze z przekąsem, w celu ukrócenia tej dyskusji, bowiem nie miał wątpliwości, że młodszy demon mógł ją ciągnąć w nieskończoność i zero byłoby z niej pożytku.
 Wzrok Arakiego podążył za źródłem hałasu w formie obcych korków, którego właścicielem okazała się być kobieta o miłej dla oka aparycji. "Bardzo mi przykro" sprawiło, że mężczyzna rozchylił wargi w lekkim grymasie. Jemu też będzie b a r d z o przykro, jeżeli przegra z pragnieniem i posili się daniem, które nie było serwowane w tutejszym menu.
 — Jakim cudem ona jeszcze oddycha? — zapytał kąśliwie, na powrót spojrzenie zatrzymując na twarzy młodzieńca, na razie jednak wykrzesał z siebie odrobinę samokontroli, aczkolwiek nie miał złudzeń, jak skończy się jego wizyta w tym przybytku; jedynie odwlekał to, co było nieuniknione.
avatar
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Rintarou
jougen

https://hashira.forumpolish.com/t194-rintarou#256https://hashira.forumpolish.com/t1767-informator#22893https://hashira.forumpolish.com/t307-chronologia#579https://hashira.forumpolish.com/t308-relacje#580
Rintarou parsknął w odpowiedzi na jego komentarz, ale ukróconą dyskusję nie zamierzał w żaden sposób przedłużać. Bardziej zainteresował chłopaka widok trzymanej na cienkiej granicy samokontroli. Ludzkie, szare tęczówki demona niemal syciły się tym widokiem, śmiało i wręcz osobliwie wkradając się w głąb umysłu mężczyzny. Widok skrępowanych pragnień, tak potężnych i dominujących ciałem było czystą ambrozją dla jego zepsutej duszy; karmił się tym widokiem, czerpiąc z niego więcej radości niż przed chwilą upitym łykiem wina, które nie raczyło go żadnym pożądliwym smakiem. Byli niczym dwa karaluchy na weselnym torcie — znajdowali się w tłumie nic nieprzypuszczających ludzi, a jednak wystawieni jak na tacy. Wzrok tłamszącego pragnienia, które zdołał dostrzec Rintarou w oczach swojego towarzysza, obudził w nim swędzące pragnienie, które tylko wykrzywiło jego usta w haczykowatym niewiele znaczącym uśmiechu. Niespodziewanie powrócił do dnia swojego odrodzenia. Przypomniał sobie, kiedy po raz pierwszy uchylił tęczówki; przypomniał sobie swój potężny głód i pragnienie, które pragną zdusić w Hotaru, gdy tylko zobaczył jego wyłaniająca się na horyzoncie sylwetkę, ledwie zachowując zdrowy rozsądek i opanowanie. Ciekawe czy Araki czuł się teraz podobnie. Wyglądał na wygłodniałego. Musiał nie jeść parę dni.
 — Jakim cudem ona jeszcze oddycha?
 Przymknął oczy i odchylił głowę. Rozłożył śmiało dłonie (jedna z nich wciąż zaciskała pełne naczynie z alkoholem) i wzruszył ramionami.
 — Bo zmieniłem plany — odparł niespodziewanie, znów na niego spoglądając. — Nudny, samotny posiłek nie jest dla mnie satysfakcjonujący.
 Niewinny uśmiech oblepił jego wąskie usta. Rintarou z emfazą odstawił do niedawna dzierżone naczynie na pobliski stół i nachylił się w kierunku mężczyzny. Woń Aratakiego wciąż charakteryzowała się tym samym aromatem, co zapamiętał sprzed lat.
 — Mam ochotę się rozerwać — wyszeptał ledwie parę centymetrów od jego twarzy. Spoglądał na niego spod opadających na czoło pojedynczych pasm włosów, ze wzrokiem iskrzącym tłumioną czerwienią; wpatrywał się w niego, jakby był szklaną wody, którą ktoś podał mu podczas wędrówki przez pustynię. — Jedna dusza? Po co jak można zyskać kilka?
 Rintarou skupiał się na przezroczystej granicy, która zdawała się ograniczać jego wolność. Pragnął roztrzaskać ten betonowy twór i natychmiast o nim zapomnieć. Chciał krwi i męsa. Chciał poczuć pełne zadowolenie i rozkosz strachu w oczach zebranych tu ludzi.
 — Więc jak? Chcesz zabawić się na mój koszt?
  Kobieta, która wcześniej obsługiwała klienta, obróciła się tyłem do blatu, zajmując się czyszczeniem naczyń. Jej odkryty, nagi kark oblepiły delikatne kropelki potu, którzych bardzo szybko pozbyła się sucha szmatką. W pomieszczeniu zrobiło się niesamowicie gorąco i duszno. Rintarou sam doskonale to odczuł. Zdawało się, że nie musiał dodawać nic więcej. Jego sugestywne spojrzenie pragnęło zabawy i chaosu, a wiedział, że stojący przed nim mężczyzna jest w stanie mu to zapewnić.


Chūkyō 6vfiuvt

"Dramat Rintarou" - Matsumoto Takashi 2k22:
Rintarou
Ikonka postaci :
Chūkyō ZvOijYV
Klasa :
klasa samurajska
Cytat :
I lie to everyone I know. Except my victims, right before I kill them.
It's hard to establish much of a rapport there.
Zawód :
informator miejski
Wiek :
33
Gif :
sweet but psycho
Wzrost :
170
Siła :
B
Wytrzymałość :
B
Szybkość :
B
Zręczność :
A
Hart Ducha :
A
Punkty :
94
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
gang świeżaków
gracz zarejestrowany w ciągu pierwszych dwóch tygodni
przełamanie lodów
użytkownik napisał pierwszego posta fabularnego
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
zew krwi
zabicie pierwszego demon slayera
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
first blood
gracz wziął udział w sesji pvp
harder, better, faster, stronger
postać otrzymała maksymalną ocenę za zadanie
wszystkie drogi prowadzą do Edo
wzięcie udziału w evencie "wszystkie drogi prowadzą do Edo"
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
halloween 2022
wzięcie udziału w evencie halloweenowym
gang fajniaków
gracz zarejestrowany w 2021 r.
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
i see you
demon dostaje krew Muzana
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
festyn washi 2023
wzięcie udziału w evencie wielkanocnym
PUNKTÓW
Invitado
Gość
 Złudzenie, że Rintarou nie rozpozna, jaki był poziom jego pragnienia i jak bardzo potrzebował go zaspokoić w możliwie w najkrótszym czasie, rozmyło się. Wiedział, że jest na głodzie. Widział to w jego obłudnej, aroganckiej postawie. W gestach, a nawet cwanym uśmiechu, który wykrzywiał jego skąpane w ironii oblicze, ale nie uległ jego marnym próbom prowokacji, chociaż był na granicy. To tylko kwestia czasu, kiedy w tym lokalu zapanuje zamęt. Kiedy obnaży kły i zatopi je w pierwszej lepszej ofierze, który znajdzie się w jego zasięgu.
  Woń ludzkiej krwi jedynie podsycał pragnienie - tak samo, jak duchota, który wkradała się do tego pomieszczenia, mimo iż najbardziej niewątpliwie kusiła go kobieta obsługująca klientów, gdyż nie miała w ustach alkoholu, więc jej posoka, jej ciało nie będzie miało tego drażniącego posmaku.
 Wyczekiwał odpowiedzi drugiego demona w pozornym spokoju, mimo iż z coraz większym trudem walczył sam ze sobą. Jeszcze chwila. Kilka chwil. Minutę, ewentualnie dwie.
 — Wolisz, jak ktoś odejmuje cię rację żywnościową od ust? To nowy poziom masochizmu? — sarknął, bo dwa demony na jednym terenie nie były zwiastunem  polubownych rozwiązań.
 Gehenna, jaka czyhała na klientach tego przybytku, wisiała w powietrzu. Widział to w uśmiechu, jaki zamarł na znajomych ustach i pragnieniu, które wypalało jego trzeźwa. Los ludzkich istnień został przesądzony po tym, jak obaj przekroczyli próg tego lokalu.
  Nawet nie drgnął, gdy wargi Rintarou znalazły się tuż przy jego twarzy i poczuł jego oddech na skórze. Przeniósł wzrok na widok za oknem po tym, jak uszy zostały napełnione słowami brzmiejące jak słodka obietnica, ale zachował trzeźwość umysłu. Jeszcze.
 —  I myślisz, że przy mnie się rozerwiesz? — Również zniżył głos do szeptu, jednakże uważał to za zbędny trud; szczerze wątpił, że ktoś usłyszy choćby skrawek ich rozmowy, szmery w lokalu były zbyt natarczywe. Jeden z klientów zaczął zawodzić jak wilk do księżyca, drugi krzyczał, żeby się zamknął, niemniej jednak Rintarou mógł znaleźć odpowiedzieć w jego spojrzeniu, a konkretnie w ognikach, jakie się w nim zaiskrzyły. — Hojnie. — Parsknął.
 Nie miał wątpliwości, że trafił pod właściwy adres. Ta noc dopiero się zaczęła.
 — Oferujesz mi prowiant, który mogę mieć i bez twojej hojnej oferty?
 Wzrok Arakiego powędrował w kierunku kobieta, która głucha na zagrożenie, osuszała szklanki szmatą.
 — Nie pozostało mi nic innego, jak na nią przystać. Zabawmy się. Zapalmy w ich umysłach strach i panikę. Zaakcentujemy naszą obecność.
Wstał, tym samym wyrażając swoją gotowość do działania, ale tu Rintarou miał decydujący głos, był dzisiaj gospodarzem. W końcu miał się zabawić na jego koszt.
avatar
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Rintarou
jougen

https://hashira.forumpolish.com/t194-rintarou#256https://hashira.forumpolish.com/t1767-informator#22893https://hashira.forumpolish.com/t307-chronologia#579https://hashira.forumpolish.com/t308-relacje#580
— I myślisz, że przy mnie się rozerwiesz?
  Rintarou uśmiechnął się, przymrużając powieki. Z uwagą i niezdrowym zainteresowaniem przyglądał się jego profilowi. Hotaru odwrócił od niego wzrok, aby ukryć rosnące pożądanie?; trzymaną na ostatnich hamulcach zbrukaną samokontrolę? Sądził, że chłopak jej nie dostrzeże? Przekrzywił łeb, a ramiona demona drgnęły w bezgłośnym rozbawieniu.
  Trudno ukrywać coś, co bez problemu demaskuje ciało.
  Przesunął dłoń po barku Arakiego — to wystarczyło, aby wyczuć spięcie zakrywającego odzieniem ciała. Zabrał dłoń, w momencie, gdy zbłąkany fragment szala znalazł się na upatrzonym przez niego miejscu.
  — Mroźny wieczór, alkohol, muzyka, krew... — szepnął słodko w akcencie. — To sprawdzony przepis na wspaniałą zabawę. Może i mógłbyś mieć to wszystko bez mojej skromnej oferty, ale pamiętaj: dzięki hojności otrzymujesz życie znacznie szczęśliwsze. A ja tylko pragnę uczcić tą nocą naszą wieloletnią znajomość.
  Odsunął się od niego, zauważając błyszczącą iskrę w jego ślepiach. Rintarou był pod wrażeniem. Jakim cudem nie rzucił się jeszcze na żadnego znajdującego się w tej gorzelni człowieka? Chyba jeszcze wiele o nim nie wiedział.
  Przymknął oczy i wyprostował się za towarzyszącą mu zgodą mężczyzny. Sięgnął do swojej zwisającej wstążki i poprawił upięcie, jakby naprawdę przygotowywał się na wyjście do bogatej, wykwintnej knajpy. Miał już ruszyć w kierunku centrum lokalu, gdy pewna kobieta wpadła na niego ramieniem. Chłopak zachwiał się i szybko obrzucił ją spojrzeniem, które złagodniało, gdy dostrzegł jej niewinną, nieobecną twarz.
  — Przepraszam bardzo — jęknęła cichutko. Już odchodziła, jednakże dłoń demona pochwyciła ją za nadgarstek; odwróciła się zaskoczona.
  — Całkiem sama, josei? W miejscu takim jak to?
  — Miałam już wychodzić...
  — Myślę, że o tej godzinie, niebezpiecznie poruszać się w pojedynkę. Mój przyjaciel chętnie się tobą zajmie. Nie miałbym sumienia zgadzać się na twoją samotną podróż w tak parszywą pogodę. Poza tym nocami zdarzają się tu paskudne rzeczy. Nigdy nie słyszałaś?
  Dłoń Rintarou wsunęła wyplątane z upięcia kosmyki za jej ucho, wpatrując się w powierzchowność zmętnionego spojrzenia. Wyglądała na kurtyzanę — miała bogate szaty i kunsztowną biżuterię. Jego spojrzenie na dłuższą chwilę przykuł rubinowy wisior, sięgający w głąb wykrojonego dekoltu. Musiała dużo wypić. Jej niestabilna sylwetka zachwiała się delikatnie, gdy Rintarou obrócił ją ochoczo w stronę wyprostowanego Hotaru. Patrząc na mężczyznę nieczystym wzorkiem, poprowadził delikatny ruch po jej odsłoniętej szyi — ta odchyliła ją niczym zwierzątko poddane na delikatną, miłą pieszczotę. Ciemnowłosy zmrużył podejrzliwie oczy i wychylił się nieco do przodu. Spoglądał w pożądliwe ślepia Arakiego z uśmiechem zdolnym zamrozić piekło i jednocześnie słodkim jak jabłko w karmelu. Właśnie w tym momencie pojął, jak bardzo podobało mu się testowanie jego granic; sprawdzanie jak wytrwały jest i jak mocne posiada hamulce. Przed rozgrzaniem wnętrza pomieszczenia, musiał nasycić się tym widokiem. Sprowokować go jeszcze bardziej; nakarmić swoją brudną duszę.
  — Co o nim sądzisz? — odparł, pochylając się do jej ucha. — Nawet atrakcyjny, prawda?
  Potaknęła, patrząc się na Arakiego.
  Ostry pazur nakreślił ślad krwawego zadrapania — kobieta jednak ani nie jęknęła. Jej zadarte kimono wplątało się między nogi, kiedy próbowała utrzymać pion.
  Życie tętniło wokół nich jakby nigdy nic. Nikt nawet nie dosłyszał pierwszych nut rozpoczynających tę krwawą noc. Rintarou opuścił spojrzenie na szkarłatny ślad, którego sam stał się sprawcą; ślina zmoczyła jego język, a nozdrza rozpalił ostry metaliczny zapach. Przysunął zmoczony krwią palec do swoich ust i musnął opuszek.
  Ekscytacja pochłonęła jego zmysły.


Chūkyō 6vfiuvt

"Dramat Rintarou" - Matsumoto Takashi 2k22:
Rintarou
Ikonka postaci :
Chūkyō ZvOijYV
Klasa :
klasa samurajska
Cytat :
I lie to everyone I know. Except my victims, right before I kill them.
It's hard to establish much of a rapport there.
Zawód :
informator miejski
Wiek :
33
Gif :
sweet but psycho
Wzrost :
170
Siła :
B
Wytrzymałość :
B
Szybkość :
B
Zręczność :
A
Hart Ducha :
A
Punkty :
94
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
gang świeżaków
gracz zarejestrowany w ciągu pierwszych dwóch tygodni
przełamanie lodów
użytkownik napisał pierwszego posta fabularnego
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
zew krwi
zabicie pierwszego demon slayera
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
first blood
gracz wziął udział w sesji pvp
harder, better, faster, stronger
postać otrzymała maksymalną ocenę za zadanie
wszystkie drogi prowadzą do Edo
wzięcie udziału w evencie "wszystkie drogi prowadzą do Edo"
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
halloween 2022
wzięcie udziału w evencie halloweenowym
gang fajniaków
gracz zarejestrowany w 2021 r.
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
i see you
demon dostaje krew Muzana
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
festyn washi 2023
wzięcie udziału w evencie wielkanocnym
PUNKTÓW
Invitado
Gość
Obsesyjne spojrzenie Rintarou wywoływało u Hotaru coraz głębsze rozdrażnienie. Nie krył się z nim, gdy przejechał językiem po zębach, demonstrując je w parodii uśmiechu.
 Nie pozwolił mu na samowolkę. Zaraz po tym, jak zwinne palce zetknęły się z jego barkiem, zamknął drobny nadgarstek w żelaznym uścisku. Wbił paznokcie w miękką skórę, wyczuwając nie tylko sieć naczyń krwionośnych, a przede wszystkim krew tętniąca w żyłach. Zawiesił spojrzenie na krnąbrnym uśmieszku zawieszonym na jego wargach, które znowu się poruszyły i wydawały z siebie kolejne swawolne dźwięki. Mdliło go od tego szczebiotu.
 — Słowami nie zbudujesz atmosfery. Już ci mówiłem, że tutejszy alkohol smakuje, jak każdy alkohol bez wyjątku, jak szczyny.
  Nawet go nie tknął. Nie chciał rozczarować  się brakiem jakiegokolwiek efektu. Zazdrościł tym wszystkim moczymordom topiącym smutki w wysokoprocentowych trunkach. Choć nie pamiętał, jakie to uczucie, pozwolić, by procenty zadomowiły się w ciele, widok ich paskudnych mord wykrzywionych w błogostanie, było potwierdzeniem, że miał czego żałował. Jemu pozostało marzyć o chwili zapomnienia.  
 Rozluźnił uścisk z jego nadgarstka, pozostawiając na bladej skórze płytkie zadrapanie, które nawet nie krwawiła. Samokontrola w obecności wieloletniego znajomego przychodziła mu z mniejszym wysiłkiem niż dotychczas. Czerpanie motywacji z próby udowodnia mu, że jest w błędzie, na razie zdawała swój egzamin. Nie chciał dać mu nawet cienia satysfakcji. Rzucenie się na pierwszą osobę z brzegu zrujnowałaby plan na wieczór, chociaż wiedział, że przepełnienie się czary goryczy było zaledwie kwestią czasu, a ten kurczył się nieubłagalnie. Dlaczego u licha wszystko było od niego uzależnione?
 Araki wypuścił gwałtownie powietrze z płuc, gdy Rintarou uczynił stosowne przygotowania do kolejnego teatrzyku, który miał zapewnić im pełne żołądki. Nie odrywał pożądliwego wzroku od jego sylwetki, aczkolwiek w tym wypadku pożądanie było uwarunkowanie pragnieniem, jakie odczuwał. Głód. Coraz większy. Ileż można się powstrzymywać?
 — Do rzeczy — warknął na swojego towarzysza, po raz kolejny posilającą się zbędnymi kurtuazjami. Nie wiedział po co tak omamiać ofiary, które prędzej czy później wyzionął ducha, ale widocznie Rintarou czerpał z tego chorą satysfakcję, a Hotaru wspaniałomyślnie nie interweniował.
 Obserwował złakniony te przedstawienie, którego niefortunnie stał się częścią, w międzyczasie, gdy "gospodarz" otulał kłamstwami czujność ofiary, zwilżył językiem spierzchnięte wargi. Resztkami ogłady powstrzymywał się przed zanurzeniem zębów w naznaczonej przez palec skórze, obserwując jak ten zatrzymuje się w pobliżu pulsu tętniczego. Jak bardzo biło jej teraz serce? Jej otumaniony przez alkohol umysł wyczuł zagrożenie wiszące nad nią jak fatum, w chwili, w której wpadła na fałszywego wybawcę?
 Nie wiedział, co takiego Rintarou wyszeptał kobiecie do ucha, ale to nie miało właściwie żadnego znaczenia. Uległa tym słowom, kiedy kilka kropel krwi potoczyło się po jej skórze. Wówczas, gdy ten zapach doleciał do jego nozdrzy, zniecierpliwienie, Hotaru sięgnęło zenitu. Zminimalizował odległość, jaka dzieliła go od tego osobliwego duetu i bez żadnych subtelności sięgnął po jej dłoń. Musnął ją ustami, by chwilę później zacisnąć na niej mocno zęby i poczuć pod językiem metaliczny posmak, co uruchomiło uśpione mechanizmy, jakie dotychczas tłumił. Odgryzł je dwa palce na raz, żywiąc się nimi łapczywie. Krzyk, jaki zamarł jej na wargach, został zagłuszony przez harmider panujący w pomieszczeniu.
avatar
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Rintarou
jougen

https://hashira.forumpolish.com/t194-rintarou#256https://hashira.forumpolish.com/t1767-informator#22893https://hashira.forumpolish.com/t307-chronologia#579https://hashira.forumpolish.com/t308-relacje#580
Krzyk kobiety zdusił się w głośnych dźwiękach shamisenu, w kilkunastu śmiechach i zapijaczonym toaście wykrzykiwanym w drugim rogu pomieszczenia. Krzyk ten był niczym dodatek do taniego wina, go kolejnych procentów dolewanych do naczynia i przelewanego z beczek. Rintarou stojąc za swoją ofiarą, osłonił jej usta dłonią, spoglądając z zainteresowaniem na bladą, ale jakże odważnie wymalowaną twarz. Szklane łzy stanęły kobiecie w oczach i przetoczyły się cienką strużką w dół policzków. Drżała — czuł, jak śmiały gest jego towarzysza wprowadza jej ciało w niekontrolowane konwulsje. Starała się wyrwać z jego uścisku, ale nie miała na to najmniejszych sił. Jej stan upojenia pozwalał jedynie na drobne zrywy, które nie robiły żadnego wrażenia na Rintarou. Widział jej ból, nawet w jakimś nikłym stopniu go rozumiał, nie potrafił go jednak odczuć. Kobieta załkała, stając się wiotka w jego uścisku. Kolejne poprowadzone cięcie na jasnej szyi, pozwoliło potoczyć się drugą śmiałą strużką w głąb obnażonych obojczyków. Umierała, to jasne, oczy jej płonęły, ale tkanka wokoło była już niebieskawa. Kiedy Rintorau odsunął dłoń do jej ust, kobieta wyszeptała:
 — Moje palce. Nie, proszę... Nie umrę, prawda? Nie pozwolicie mi?
 Twarz chłopaka była równie spokojna, jak Arakiego (może twarz jego kompana była bardziej ożywiona z powodu wypitej krwi), ale lico młodszego demona było zimne i pozbawione zupełnie emocji, tak jakby na tę krótką wymianę spojrzeń, odkrył przed nią swoją skrywaną pod warstwami pozorów bezduszną naturę. Nie rzucał złych spojrzeń niczym sceniczny czarny charakter ani nie rozkoszował się jej cierpieniem. Nie, po prostu beznamiętnie na nią patrzył.
 — Nigdy nie byłam zła, nigdy nie zrobiłam niż złego — jęknęła. — Robiłam to, co musiałam. Rodzina mnie odrzuciła, potrzebowałam pieniędzy — zaniosła się cichym szlochem, zaczynając mówić bez ładu i składu. Jej głos był podpity i nawet nie było sensu, by brać go na poważnie. — Mam męża, muszę żyć. Powiem mu o tym, co robię. Nie mogę umrzeć w taki sposób! Muszę iść do duchownego. Pozwól mi odejść.
 — Ale mój przyjaciel jest właśnie duchownym — powiedział Rintorau, uśmiechając się, jak gdyby uznał to za dobry żart. — Widzisz... byłaś na przyjęciu — pochylił się do jej ucha, dodając cicho ostatnią sekwencję: — I umarłaś.
 Puścił ją i ruszył w kierunku drzwi, obdarzając Arakiego ostatnim frywolnym, tajemniczym spojrzeniem. Nie zamierzał mu jej zabierać. Chciał, aby najadł się do syta, w końcu to on dzisiejszej nocy miał zaserwować mu kolację. Nie zamierzał pokazywać się z tak kiepskiej strony.
  Podszedł do drzwi i zastawił je stołem. Nikt prócz dwójki mężczyzn nie zwrócił na to szczególnej uwagi — zapewne przez gwar, jaki wciąż się tu kotłował. Oparł się tyłem o jego krawędź i zlustrował na spokojnie pomieszczenie. Uśmiech sam wykwitł na jego ustach.
 Najpierw skierował się w kierunku grającego na shamisenie dziwaka. Na początku, gdy tu zawitał, nie szło mu tak dobrze, jak teraz — najwidoczniej po dwóch wielkich naczyniach alkoholu miało się to drastycznie zmienić; wino najwidoczniej obdarzało boską zdolnością, którą chłopak szanował, nawet za swojego demonicznego życia. Rintarou doskonale znał melodię jaka zagrywał. Było w niej parę błędów, ale dzisiejszej nocy miał okazać się wyrozumiałym nauczycielem. Zaszedł mężczyznę od boku i kładąc na jego ramieniu łokieć, pochylił twarz do jego. Nie krył już szkarłatu w szarych, stalowych tęczówkach. Na to było już za późno. Najpewniej o tym samym pomyślał mężczyzna, który spojrzał w ich krwistą czerwień; miał rozdziawione usta. Momentalnie zaprzestał gry.
 — Nie przestawaj. Lubię tę piosenkę.
 Nim chłopak zdążył się odezwać, Rintarou złapał drugą dłonią siedzącego obok niego kolegę i zaciskając palce na jego gardle, szybkim ruchem zmiażdżył mu krtań. Upuścił go pół żywego na stół — wstydliwa struga krwi wylała się z ust denata, gdy próbował jeszcze złapać oddech, nie trwało to jednak długo.
  Nie minęła nawet chwila, a w pomieszczeniu zapanował chaos. Klienci siedzący najbliżej rzucili się w chory, oszałamiający bieg w stronę wyjścia. Przypominali w tej chwili głupkowate bydło, które w przerażeniu pragnie schować się w najmniejszy możliwy kąt. Jednak bydło przed ubojem było zazwyczaj oszołamiane. Ach, zwierzęta jednak miały szczęście.
  Rintarou umiejętnie zadbał, aby kilku potknęło się o jego podstawiona nogę. Jeden z mężczyzn wpadając w jego pułapkę, uderzył w rant stołu, sam rozbijając sobie głowę. Rintarou niemal parsknął z rozbawienia. Czuł, że nie musi się upewniać czy Araki korzysta z jego boskiej dłoni pełnej obfitości. W końcu najpiękniejszy zapach krwi zdominował wnętrze i właśnie  w tej fali pełnej ekscytacji, podbitej wrzaskami ludzi, dopadał kolejnej pozostawionej żywej w pomieszczeniu ofiary — wyrywając jej potężny kawał skóry i rozcinają gardło.
  W całym tym amoku śmierci czuł jednak przyspieszony puls wciąż żywej sprzedawczyni. Ta stała za lada z oczami przepełnionymi śmiertelnym przerażeniem. Zaczęła cofać się w głąb składziku, najwolniej jak potrafiła, a gdy znalazła się na jego granicy, gwałtownie — zapewne z nerwów i przerażenia — zatrzasnęła drzwi.

— zt


Chūkyō 6vfiuvt

"Dramat Rintarou" - Matsumoto Takashi 2k22:
Rintarou
Ikonka postaci :
Chūkyō ZvOijYV
Klasa :
klasa samurajska
Cytat :
I lie to everyone I know. Except my victims, right before I kill them.
It's hard to establish much of a rapport there.
Zawód :
informator miejski
Wiek :
33
Gif :
sweet but psycho
Wzrost :
170
Siła :
B
Wytrzymałość :
B
Szybkość :
B
Zręczność :
A
Hart Ducha :
A
Punkty :
94
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
gang świeżaków
gracz zarejestrowany w ciągu pierwszych dwóch tygodni
przełamanie lodów
użytkownik napisał pierwszego posta fabularnego
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
zew krwi
zabicie pierwszego demon slayera
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
first blood
gracz wziął udział w sesji pvp
harder, better, faster, stronger
postać otrzymała maksymalną ocenę za zadanie
wszystkie drogi prowadzą do Edo
wzięcie udziału w evencie "wszystkie drogi prowadzą do Edo"
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
halloween 2022
wzięcie udziału w evencie halloweenowym
gang fajniaków
gracz zarejestrowany w 2021 r.
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
i see you
demon dostaje krew Muzana
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
festyn washi 2023
wzięcie udziału w evencie wielkanocnym
PUNKTÓW
Akita Seiya
Nagoja, luty 1651 r.


Nagoja. Miejsce, w którym wszystko się zaczęło. Akita Seiya należał do rodziny zamożny, ale niezwykle skromnych samurajów. Tradycje zaś przekazywane były z pokolenia na pokolenie i to właśnie młody chłopak miał zostać kolejną chlubą rodziny. Pech chciał, że rodzina ta ucierpiała, cierpienie zaś było niebotyczne. Rodzice spadli w przepaść, z której już się nie podnieśli, a on? Został zgarnięty przez kannushiego w pobliskiej świątyni - Reizeia. Kapłan nauczył go wszystkiego, w tym szacunku do drugiego człowieka, a samuraj mógł z tego wynieść tylko same pozytywy. Bo, zdarzało się tak, że kasta ta momentami zapominała o swoim człowieczeństwie, a przywilej lepszego urodzenia się nie dawał Ci władzy duchowej nad innym człowiekiem. Status i majątek to nie powód, dla którego należy z tych niżej urodzonych drwić. Dlatego też, kapłan był dla niego wybawieniem w chwili tak trudnej, gdy młody samuraj pozostał bez rodziny. Majątek czekał i kapłan nie chciał od razu dać chłopakowi zasmakować całego bogactwa, jakie pozostawili mu tragicznie zmarli rodziciele. Nie - wychowywał go skromnie, tak jak jego rodzice, z szacunkiem dla innych.
I w tym miejscu należałoby wspomnieć o pewnym chłopcu, z którym za młodu przyjaźnił się nasz bohater. Zwał się Kiryu i należało do rodziny chłopów. Rodzina Akita była z nimi zaprzyjaźniona od wielu lat, co zdarzało się niezwykle rzadko. Traktowali siebie na równi, a ich dzieci - Kiryu i Seiya - znaleźli w sobie najlepszych znajomych. Niemniej, od czasu wypadku w drodze do Edo, w którym doszło do śmierci rodziców młodego Akity, relacje te jakoś naturalnie podupadły, choć chłopi nie zapominali o osieroconym samuraju. Nie zapomniał też o nim Kiryu. Co jakiś czas odwiedzał on swojego przyjaciela w Nagoi, gdzie pod skrzydłami kapłana Reizeia rozwijał się on nieco odosobniony od swoich rówieśników. Nie, żeby to była sprawka nadopiekuńczego i kontrolującego kannushiego. Bynajmniej, po prostu Seiya zapadł się w swój mrok, wszechogarniający, obezwładniający, a emocje energicznego onegdaj chłopaka zostały stłumione, zastąpione melancholią, smutkiem, goryczą. Spotkania z Kiryu były dla niego odrobiną ukojenia, wspomnieniem lepszego dzieciństwa. Dzisiaj znowu mieli się spotkać po latach, gdy Akita jest już samurajem, a Kiryu? No właśnie, co się z nim stało? Kim teraz jest i czym się zajmuje? I choć Seiya nie należał do najbardziej rozmownych, to skrycie tęsknił za kolegą, nie mógł doczekać się dotyku przeszłości. Pogoń za równie tragicznie zmarłą ukochaną nie miała końca, ale teraz nadszedł czas na spokój, krótką przerwę od powinności stróża prawa. Miał dzień wolny, mógł odsapnąć.
Było już późne popołudnie, dochodziła godzina siedemnasta, a zimą noc wieczór nastawał zdecydowanie szybciej. Porywisty wiatr i chłodne powietrze popchnęły Akitę w stronę sklepiku z sake, gdzie można było również przysiąść, porozmawiać, napić się i choć sam Seiya nie należał do pijących, tym razem pozwolił sobie na odskocznię. To miał być dobry wieczór przepełnionym samymi pozytywnymi emocjami, których tak bardzo brakowało w jego życiu. Zszedł z głównej drogi, mijając budynki przystrojone ciepłym światłem zwiastującym dobrą, rodzinną atmosferę, aż w końcu doszedł do niedużego budynku, w którym miał spotkać z przyjacielem z dzieciństwa. Otworzył drzwi, przetarł oczy, na których zebrał się drobne łzy powodowane kłującym podmuchem mroźnego powietrza. Tutaj zaś było ciepło, przyjemnie. Za ladą stał starszy Pan, który odpowiadał za lokalny biznes. Jego bar był chętnie odwiedzany. Dzisiaj nie było inaczej - wewnątrz siedziała sporo osób, choć niektóre miejsca nadal były wolne. Szerokie ławy i stoły. Tak, ostał się jeden po prawej stronie od wejścia, nieco w rogu, z dala od reszty ludzi. Spokojna muzyka przypomniała Seiyi o jego flecie - nieodłącznym towarzyszu podróży. Instrument, na którym nauczył go grać ojciec, a doszkoliła ukochana, Suki. Ta, której już nie ma i ten, którego również już nie ma. Pozostał on sam, z tym fletem. Gdy mijał pierwsze stoły, przywitał się z właścicielem cichymi słowami:
- Konban'wa! - Co oznaczało "Dobry wieczór!" Poskąpił jednak uśmiechu, o którym mógł zapomnieć. Osiemnastolatek, jak na swój młody wiek, był aż nadto doświadczony życiem, zwłaszcza tym bolesnym brzegiem, do którego przylgnął ospale i nie mógł się uwolnić. Pomaszerował dalej, opierając jedną dłoń o rękojeść swojej wakizashi, palcami zaś dotykał położonej nieco niżej katany. Dwa miecze, pamiątką i znak rozpoznawczy każdego samuraja. W końcu dotarł do wolnej ławy, usiadł oraz oparł łokcie na blacie, oczekując cierpliwie obsłużenia. W końcu zjawiła się druga osoba tutaj pracująca, młoda dziewczyna, gdzieś w okolicach jego wieku. Przekazał jej swoje zamówienie:
- Poproszę dwie butelki sake oraz dwa kubki. Na razie to wszystko. Dziękuję. - Kobieta odeszła, a Seiya powrócił do swojej samotności. Wtulił swe uszy w przyjemną melodię puszczaną w lokalu, rozsiadł wygodnie, opierając całymi plecami o oparcie, wyciągnął swoje długie nogi i złożył dłonie na płaskim brzuchu. Zamknął oczy. Ujrzał uśmiechających się doń rodziców, chwilę po wyjeździe z ich rezydencji. Jechali swoim wozem z dwoma końmi. Zwierzęta prychały, muskane ciepłym słońcem. Podróżowali krętymi drogami, gdzieś na przełęczy niewysokich gór w drodze do Edo. Tam mieszkał Kiryu wraz z rodziną. Pogoda była zaiste niebywale piękna, a chmury zdawały się zaspać tegoż dnia i pozwolić niebu być nieprzerwanie błękitnym. Seiya siedział z tyłu, za rodzicami. Sami lubili prowadzić swój wóz, nie korzystali z pomocy służby. Samowystarczalna rodzina samurajów. Nie dziwota, że byli tak bardzo lubiani i szanowani w Nagoi, a lata później Seiya bez problemu znalazł pracę w policji jako doshin. Po długiej, aczkolwiek przyjemnej podróży dotarli w końcu do Edo, gdzie przywitali ich zaprzyjaźnieni chłopi...
Seiya został nagle wybudzony ze swoich marzeń przez obsługującą go dziewczynę. Przyniosła napoje oraz kubki. Mężczyzn wnet przypomniał sobie o czymś jeszcze:
- Zdaje się, że macie tutaj skromną kuchnię. Czy byłaby szansa, żeby przygotować mi tamagoyaki? Wiem, że serwujecie alkohol, ale... naszła mnie taka ochota. Zapłacę dodatkowo. Proszę. - Wyraźnie zmieszana, uśmiechnęła się, przyjęła pieniądze i ruszyła czym prędzej do swojego szefa. Ciekawe, co z tego wyjdzie. Dziwna prośba w miejscu, gdzie sprzedaje się i serwuje... sake. Kto wie? Może mu się poszczęści.
Poszczęści tak, jak w śnie, który został mu przerwany: każdy bowiem wie, że historia ta miała inny przebieg i wydźwięk, a Seiya nigdy nie dotarł z rodzicami do Edo. Była to bowiem ostatnia podróż z jego rodzicami. Młody samuraj powrócił do bardziej... należytego sposobu siedzenia, podciągnął nogi pod siedzenie, oparł dłonie na ławie, wyprostował się. Rozejrzał wokół, ale nie dostrzegł jeszcze swojego przyjaciela sprzed lat. Siedzieli inni, radośnie się uśmiechając i popijając tutejszą sake. Była podobno bardzo dobrej jakości. Nagoja była jednym z głównych miast kraju, ale życie tutaj było jakby nieco spokojniejsze, bardziej sielankowe. Konflikt między dwiema wyjątkowymi grupami, demonami i wyszkolonymi do walki z nimi wojownikami do tej pory umykał Seiyi, który wolał skupić się na tym, co dla niego najważniejsze: znalezieniu sprawców śmierci jego ukochanej. Było to niemożliwe do wykonania zadanie, choć świadomość tę chłopak zdawał sobie blokować. Ta podróż, ta droga w poszukiwaniu złoczyńców dawał mu powód do życia, choć jako tak młoda osoba już dawno powinien był pójść na przód, zapomnieć i korzystać z życia, tak jak należy. Na pewno chcieliby tego jego rodzice. Chciałaby tego Suki. Może w końcu nadejdzie dzień, w którym tak się stanie i odnajdzie nowy sens, nowe życie...
O wilku mowa! Seiya dostrzegł gdzieś u drzwi wejściowych swojego dawnego przyjaciela. Ależ urósł! - pomyślał, ruszając się z miejsca i wstając na nogi. Chłopak był jeszcze bardziej rosły niż sam Seiya - a ten przecież należał już do ponadprzeciętnie wysokich. Gdzieś wewnątrz młody Akita poczuł przypływ pozytywnych emocji, radości? Czyżby dawna znajomość sprawiła, że Seiya dostrzeże inny świat, poza tym przepełnionym smutkiem i goryczą? Czyżby Kiryu, jego przyjaciel sprzed lat, miał być nowym drogowskazem, iskierką, impulsem, który sprawi, że w końcu otworzy oczy i dostrzeże coś pozytywnego? Mówi się, że tonącego uratować może jedynie ktoś silniejszy od niego samego - albowiem ten ratowany utrudnia ratującym zadanie, bijąc i rwąc się na boki ze strachu. Strach to potężny wróg. Czyżby ten rosły chłopak, a właściwie już mężczyzna, miał uratować samuraja? Chłop ratujący samuraja? Świat widział przeróżne historia, a ta nie byłaby niczym niezwykłym.
Seiya przypomniał sobie o podarunku. Gdzieś pośród starych oręży swego ojca znalazł wakizashi. Odświeżył go u kowala za niedużą cenę. Ładne, z czarną rękojeścią. Symboliczne, bo do walki zapewne każdy skorzystałby z czegoś większego. Niemniej, młody Akita nie wiedział, czym w tym momencie zajmuje się Kiryu. Odwrócił się w prawo, gdzie po prawej stronie leżał zawinięty w ciemny, szarawy papier na prezenty miecz. Chwycił zań i trzymał za plecami, oczekując na swojego dawnego przyjaciela. Ludzie wokół byli wyraźnie zaaferowani całym zajściem. Dwóch niezwykle rosłych, młodych mężczyzn w małym barze w Nagoi. Jeden stał przy stole, drugi zaś kroczył stawiając potężne susy w jego kierunku. Mogło to wyglądać jak jakiś pojedynek, gdy wprawdzie było zaledwie spotkaniem dwóch przyjaciół po wielu latach rozłąki. Niegdyś, spędzali za sobą każde wakacje, bawiąc się na polach rodziny Kiryu, lub też u nich w rezydencji w Nagoi. Dwa młode smyki stały się dojrzałymi mężczyznami, którzy zwracali na siebie uwagę tłumów. "Tłumów" to może jednak zbyt mocne, nieco przesadzone słowo. Lokalna grupka ludzi zgromadzona w sklepie z sake przyglądał się uważnie temu, co nastąpi. Seiya zdobył się nawet na lekki uśmiech, kończący się skromnie w prawym kąciku ust. Oczy powiększyły się znacznie, prezentując swoją nieobliczalną, głęboką zieleń. Długie, ciemne, błyszczące włosy spięte z tyłu w kucyk opadały na yukatę. Lewa dłoń zaś spoczęła na biodrze poniżej. Dreszczyk emocji ogarniał ciało chłopaka - nawet on nie mógł powstrzymać szczęścia, jakie przepełniało go na myśl o swoim dawnym przyjacielu. Jedno z nielicznych, pozostałych przy życiu wspomnień przeszłości przed tym wydarzeniem.
- Okaeri nasai, Kiryu. Miło Ciebie widzieć, bracie. - Seyia wyciągnął dłoń w geście przywitania, delikatnie się kłaniając, ale po czasie odrzucił na bok swój prezent i uścisnął bratersko swojego przyjaciela. "Okaeri nasa" - "Witaj w domu" - nie Kiryu, ale Ty, Seiya. Nadal potrafisz być tym samym, onegdaj szczęśliwym człowiekiem. Pozwól się jednak uratować. Nie walcz ze sobą i innymi. Po prostu pozwól sobie być znowu szczęśliwym...




"No beast so fierce, but knows some touch of pity. I know none and therefore am no beast."
~ W. Shakespeare

Chūkyō 3rrrrr10
Akita Seiya
Ikonka postaci :
Chūkyō Cq4JoOv
Klasa :
klasa samurajska
Cytat :
"No beast so fierce, but knows some touch of pity. I know none and therefore am no beast." ~ W. Shakespeare
Zawód :
Prawnik
Wiek :
18
Gif :
Chūkyō Wsp
Wzrost :
182 cm
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
0
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kiryu
https://hashira.forumpolish.com/t676-kiryuhttps://hashira.forumpolish.com/t1872-informator#23313https://hashira.forumpolish.com/t682-kiryu#3962https://hashira.forumpolish.com/t683-kiryu#3963
Od dawna nie odwiedzał tego miasta. Co prawda wykonywał misję w okolicy nie raz, lecz nigdy nie zostawał na dłużej, niż potrzebował. Bał się spotkania z Seiyem. Gdy usłyszał, co się stało z jego rodzicami w drodze na spotkanie z rodziną Kiryu, był załamany. Kontakt pomiędzy nimi obumarł po tym zdarzeniu. Po części była to jego wina. Nie chciał go spotkać w obawie, że przypomni mu o tej tragedii. Mijały lata bez zobaczenia jednego z jego pierwszych prawdziwych przyjaciół. Wiele razy podczas treningów zastanawiał się, czy on również znalazł swoje miejsce wśród Zabójców Demonów. W końcu pochodził z rodziny samurajów. Miał duże predyspozycje na zostanie nim. Jednak gdyby tak się stało, to pewnie już by usłyszał o tym w jakiś sposób. Dlatego był ciekaw tego, co się z nim stało przez te lata. Dlatego po zaproszeniu na spotkanie wiedział, że nie może tej okazji przegapić. Chciał mu wszystko opowiedzieć. Od momentu ataku demona na jego rodzinny dom, aż po dzień dzisiejszy. Wygadać się tak jak to robili za młodu.
Gdy wkroczył na teren Nagoji, wiedział, w którą stronę się udać. Już parę razy odwiedził to miejsce. Co prawda nie zostawał tam na dłużej. Raczej wolał sobie kupić alkohol, aby ten zabrać ze sobą z powrotem do Edo. Lokalne trunki miały nieco inny smak, były nieco słodsze niż w jego rodzinnym mieście. Traktował to jako pamiątkę z jego podróży. Przemierzał ulice niewzruszony na jego otoczenie. Trochę się spieszył, dlatego nie przejmował się spojrzeniami, jakie ludzie rzucali w jego kierunku. Ktoś jego postury był tutaj rzadkością, dodatkowo jego oręż noszony na plecach tylko potęgował zainteresowanie losowych osób z ulicy. Niecodziennie można zobaczyć użytkownika oddechu kamienia.
Gdy tylko był za rogiem, stres zaczął się budować niezwykle szybko. Czemu tak się martwił? Od tamtego momentu minęło wiele lat. Gdyby był na jego miejscu, ucieszyłby się na widok starego przyjaciela. Znał go bardzo dobrze, powinien wiedzieć, że nic złego się nie stanie. Jednak tak długi czas mógł zmienić Seiyego. Tego obawiał się najbardziej. Bał się, że ich przyjaźń nie przetrwała próby lat i nie będzie tak jak dawniej. Mimo tych głupich przemyśleń szedł przed siebie z udawaną pewnością siebie. Gdy widział już lokal, w którym to jego przyjaciel czekał na niego, stanął na sekundę, by wziąć kilka głębokich oddechów i uspokoić swój umysł. Dało mu to chwilowe ukojenie i nie tracąc czasu, ruszył do wejścia. Odchylając zasłonki przy drzwiach, uchylił się tak, aby nie uderzyć głową w przejście i wszedł do środka. Wewnątrz nie było tłoku, sklepik sam nie był duży, jednak posiadał kilka stolików, aby pomieścić ludzi, którzy chcieli się napić na miejscu. Przerzucił szybko wzrokiem, żeby znaleźć Seiyego. Spoglądając w lewo, zauważył wstającego mężczyznę, który również wpatrywał się w niego. Nie potrzebował nawet chwili, aby rozpoznać, kim on był. To właśnie był Seiya. Zauważył, że on również zmienił się diametralnie. Był co prawda niższy od niego, jednak mógł się pochwalić ponadprzeciętnym wzrostem. Włosy miał spięte z tyłu i były bardzo długie. Jednak jego twarz była bardzo podobno do tej, jaką zapamiętał. Co prawda, było widać, iż jest to twarz przystojnego, dorosłego mężczyzny. Jednak połączenie jego zielonych oczu i rys twarzy, których czas nie zdążył zamienić, był pewny, że patrzy na swojego starego przyjaciela. Po rozpoznaniu go, uśmiech sam wkradł mu się na twarz. Zauważył, że Seiya chowa coś za plecami. Czyżby prezent? Zmartwił się przez sekundę wiedząc, że nie przygotował nic dla niego. Nie pomyślał o tym. Był zbyt przejęty samym spotkaniem, żeby podarować mu coś. Postanowił odepchnąć od siebie te myśli i skupić się na tym, co teraz było najważniejsze. Ruszył w jego stronę. Nie mógł się doczekać, aż opowie mu wszystko, co chciał powiedzieć przez te lata.
Pierwszy przywitał się Seiya. Słowo "bracie" rozchwiało wszystkie jego zmartwienia. Teraz był pewny, że pomiędzy nimi nic się nie zmieniło. Oboje uściskali się jak prawdziwi bracia po zbyt wielu latach. - Seiya, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię widzę. - stali tak przez pewną chwilę. Oboje tego potrzebowali. Po chwili puścił swojego przyjaciela i chwycił go za ramiona mówiąc. - Tyle lat... Tyle się zmieniło, chciałbym ci wszystko opowiedzieć. Tak jak i usłyszeć co się z tobą działo przez ten czas. - po tych słowach puścił jego ramiona i zajął się zdejmowaniem ekwipunku. Jego masywne ostrze tsurugi i nieco większej wielkości stalowe kanabo połączone łańcuchem położył wraz z plecakiem przy ścianie, tak aby nie przeszkadzało nikomu. Gdy oboje już zasiedli, zauważył dwie butelki sake i taką samą ilość czarek. - Widzę, że się przygotowałeś. Jednak wiedz, że na dwóch to się nie skończy. - roześmiał się serdecznie i usiadł przy stoliku. Wiedział, że to spotkanie prędko się nie skończy. W tym momencie czas nie grał roli. Liczyło się tylko to, że w końcu są razem raz jeszcze.
Kiryu
Ikonka postaci :
Chūkyō Cq4JoOv
Klasa :
klasa chłopska
Zawód :
Demon Slayer
Wiek :
20
Wzrost :
191
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
C
Zręczność :
D
Hart Ducha :
E
Punkty :
0
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
przełamanie lodów
użytkownik napisał pierwszego posta fabularnego
zbawca
zabójca wylosował ponad 20 ocalonych
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
PUNKTÓW
Akita Seiya
Nagoja, luty 1651 r.


Już za dzieciaka Kiryu był rosłym chłopakiem, ale teraz dosłownie przygniatał swoją prezencją i nikogo nie powinien dziwić wszechogarniający szmer, który panoszył się teraz to barze w momencie, gdy zjawił się w nim on. Szkarłatnowłosy gigant z wyjątkowymi "narzędziami" na plecach. Gdy zdjął je i położył przy ścianie, w końcu mogli się przywitać. Spotkanie dwóch najlepszych przyjaciół po latach. Pełno emocji, a Seiya nawet i uronił kilka łez, których szybko się jednakowoż pozbył.
- Też się cieszę, Kiryu. Żałuję, że wszystko się potoczyło właśnie tak... - No, ale teraz nadszedł czas na leczenie ran i nadrabianie przeszłości w odosobnieniu. Gdy skończyli się obściskiwać, Seiya ponownie sięgnął po prezent, który przygotował dla swojego znajomego. Wręczył mu go, po czym dodał:
- Zanim siądziemy do tego, co za nami, mam coś dla Ciebie. - Przekazał wakizashi zawinięte w papier. Usiadł, a przed nim również jego czerwonooki przyjaciel. Czekał, aż ten rozwinie, odpakuje przedmiot i gdy w końcu mógł go ujrzeć, młody Akita kontynuował:
- Mam nadzieję, że wiesz, co to jest. Kiedyś się nim u nas bawiłeś. Należał do mojego ojca, ale to Tobie chyba kiedyś najbardziej się podobał. Postanowiłem go nieco odświeżyć u kowala. Do walki pewnie się nie nadaje, ale jako coś, co przypomni Ci o lepszych dla nas... dniach... - Znowu wzruszenie, ale tym razem Seiya trzymał się na baczności i równie szybko ogarnął swoje emocje:
- No, to za przeszłość, która była i nie powróci! I za nowe życie! - A następnie nalał sobie i znajomemu sake do kubków, uniósł swój i wypił do dna. Nie pił już dawno, ale to była ta właściwa okazja! Tak naprawdę, Seiya nie pił zbyt często. Pierwszy raz był przy ojcu, który dał mu do spróbowania lokalnego wina. Było okropne i to właśnie te wspomnienia najpewniej sprawiły, że młody Akita nie przepadał za procentami. Uważał ponadto, że tępią zmysły, a on musi się mieć zawsze na baczności. Wyobraźcie więc sobie, jak dodatkowo wzmocniły się podobne odczucia co do alkoholu w sytuacji, gdy obwiniał się za śmierć swoich rodziców, a potem ukochanej. On, wielki samuraj z szanowanego rodu, nie potrafił ich ochronić. Cóż z tego, że takie obwinianie się było absurdalne. Ludzki umysł jest niezbadany i mało kto potrafi go w pełni kontrolować, a co dopiero osiemnastoletni chłopak, przed którym jeszcze wiele lat dojrzewania mentalnego. Niemniej, należy tutaj zaznaczyć, że w związku z tymi wszystkimi przeżyciami i krótkim dzieciństwem spod znaku wychowania przez rodziców, dorósł zdecydowanie szybciej aniżeli jego rówieśnicy. Kiryu był nieco starszy, ale to, jak się nosił i to, co ze sobą przyniósł - Seiya wiedział od razu. Stał się Zabójcą Demonów. Młody samuraj cieszył się na tę myśl, bo syn chłopów o takim potencjale zasługiwał na coś lepszego. Jednocześnie, jednak, czuł strach i obawę przed tym, że znowu straci bliską sobie osobę. Przełknął łyk sake i kontynuował rozmowę:
- A więc, drogi przyjacielu, w końcu się widzimy. Po latach. Jak wiesz, moje nie były zbyt... dobre. Ale zanim to, wolę posłuchać, co u Ciebie. Tak będzie mi nieco łatwiej. - Seiya wymusił w sobie uśmiech, chcąc szybko przegonić myśli o swoich bliskich zmarłych, ale zapewne nie umknęło to uwadze bystremu koledze:
- Wiesz o moich rodzicach. Opowiem Ci też o... Suki. No... ale, jak już wspomniałem, Ty pierwszy! - Niemalże wykrzyknął ostatnie zdanie, a goście zgromadzeni w barze nerwowo się rozejrzeli, choć tak naprawdę co chwilę zerkali w ich stronę z zaciekawieniem. Samuraj i Zabójca Demonów, wysocy, rośli, z bronią u boku. To musiało wywoływać skrajne emocje. Niebawem też zjawił się dziewczyna z jedzeniem, które jakiś czas temu zamawiał Seiya. Poczęstował nim swojego towarzysza rozmowy... i dzieciństwa.
- Masz ochotę? Tamagoyaki. Smak mojego dzieciństwa. Moja mama zawsze to nam robiła. Pamiętasz? Wcinaj, śmiało! - Kęs, jeden, drugi. Dwóch takich gigantów szybko pochłonęło całą zawartość talerza. Było smacznie, naprawdę, zwłaszcza, że tutaj się tego normalnie nie serwuje. Seiya był niezwykle wdzięczny właścicielowi, że ten przystał na jego prośbę i przygotował jedzenie. Teraz nadeszła na kolejne kubki sake. Znowu, Seiya napełnił je do pełna, po czym kolejny toast:
- Tym razem, za doskonałe jedzenie i wyborną sake! - Dało się wyczuć po tonie samuraja, że alkohol na dobre zakorzenił się w jego krwi i wprawił w nieco lepszy, aniżeli zazwyczaj, humor. Tego mu było trzeba. Uśmiech dawno nie gościł na jego twarzy, która doznała również wypieków i lekkiego różowawego kolorytu. Było mu ciepło, przyjemnie, gdy na dworze hulał mroźny, nieprzyjemny wiatr. Siedzieli tutaj razem, a reszta bywalców w końcu zajęła się sobą, gdy para młodych byków okazał się być jedynie przyjaciółmi z dzieciństwa. Mijały kolejne minuty, a może i godziny? Czas jednak był dla nich łaskaw, a los pozwalał wynagrodzić lata rozłąki.
Przyjaźń trzeba pielęgnować, bo obok rodziny są to dla nas najważniejsze osoby w życiu. Bogiem a prawdą, ilu prawdziwych przyjaciół poznasz za życia? Jednego, dwóch, a może gdy Ci się poszczęści, to wtedy trzech? Raczej nie więcej, dlatego też Seiya czuł się dozgonnie wdzięczny Kiryu za to, że ten po latach ciszy między nimi postanowił jednak odpowiedzieć na zaproszenie i... znowu byli swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Chciał wiedzieć wszystko, poznać najważniejsze wydarzenia w obrębie życia wojownika w czerwonych włosach. Musi nadrobić tak wiele. Czekał i słuchał kolejnych jego opowieści, zanim sam będzie się musiał wyspowiadać ze swoich "grzechów".




"No beast so fierce, but knows some touch of pity. I know none and therefore am no beast."
~ W. Shakespeare

Chūkyō 3rrrrr10
Akita Seiya
Ikonka postaci :
Chūkyō Cq4JoOv
Klasa :
klasa samurajska
Cytat :
"No beast so fierce, but knows some touch of pity. I know none and therefore am no beast." ~ W. Shakespeare
Zawód :
Prawnik
Wiek :
18
Gif :
Chūkyō Wsp
Wzrost :
182 cm
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
0
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kiryu
https://hashira.forumpolish.com/t676-kiryuhttps://hashira.forumpolish.com/t1872-informator#23313https://hashira.forumpolish.com/t682-kiryu#3962https://hashira.forumpolish.com/t683-kiryu#3963
Widok swojego najlepszego przyjaciela sprawiał mu ogromną radość. Lata, jakie minęły bez żadnego kontaktu, poszły teraz w zapomnienie. Liczyło się to, że w końcu są razem. Jednak wyczuwał, że jego zmartwienia z wcześniej nie były wcale bezpodstawne. Pod uśmiechem Seiyego, można było zauważyć ogromny smutek. Prawdopodobnie jego obecność przypominała mu o ogromnej stracie sprzed lat. Niemniej jednak był uradowany tym, że do tego spotkania doszło. Czekali z nim zdecydowanie za długo. Jeśli coś mogło pomóc z pogodzeniem się z przeszłością. To na pewno było to spotkanie ze starym przyjacielem. Chciał mu pomóc, w końcu od tego oni są.
Gdy Seiya wspomniał o podarunku, jego domysły się potwierdziły. Było mu faktycznie głupio, że nic dla niego nie przyniósł. Z zakłopotania, aż złapał się za głowę i krzywo uśmiechnął. - Prezent? Nie musiałeś... Ja dla ciebie nic nie mam, wybacz. - zakłopotanie było widoczne na jego twarzy. Miał nadzieję, że jego przyjaciel nie będzie miał mu tego za złe. Znając go, była to oczywista prawda, jednak każdy mógł się zmienić po latach. Był bardzo zaskoczony tym, co miał otrzymać. Było to Wakizashi jego ojca. Za młodu uwielbiał się bawić, tym jakże krótkim mieczem. Nie wiedział jednak, czy był stanie przyjąć ten prezent. - Wakizashi twojego ojca? Nie wiem, czy powinienem je przyjmować. Jesteś pewny? - co prawda jego ojciec miał wiele oręży w swoim posiadaniu. I skoro jego syn chciał mu podarować jeden z nich w ramach pamiątki... Chyba musiał się zgodzić. - Dobrze, ale jak tylko będziesz je chciał z powrotem, to zwrócę ci je. Do tego czasu przechowam to i będę strzegł jak własne. - gdy dostał je w swoje ręce, ukłonił się przed nim w podziękowaniu i położył je oparte o ścianę koło plecaka. Na dźwięk toastu podniósł swoją czarkę i uchylił ją wraz z nim. Nie była to ostatnia, wypita tego wieczoru. Mieli bardzo dużo do nadrobienia.
Pierwszy z kolei miał opowiadać Kiryu. Na samą myśl wspomnienia zalewały jego umysł. Gdyby miał opowiadać każdy dzień, to nie starczyłoby w mieście alkoholu na tak długie posiedzenie. Postanowił wdrążyć go w najważniejsze szczegóły z jego życia. Zaczynając od tego, jak został Zabójcą Demonów. - Jak pewnie już rozpoznałeś, dołączyłem do Zabójców Demonów. Jednak nie z własnej woli. - przełknął ślinę i kontynuował. - Parę lat po tym, jak przestaliśmy się widywać, mój dom zaatakował demon. Na całe szczęście nikt nie ucierpiał poza kilkoma ścianami i całym salonem. Uratował nas wtedy mój przyszły Mistrz. Jednak to nie to było najgorsze. - sam fakt, że demon zaatakował jego rodzinę, był już dość stresujący dla młodzieńca. Natomiast to powód, dlaczego się tam znalazł był w całej tej sytuacji najgorszy. - Mam specyficzną krew przyjacielu. Demony ją uwielbiają i wpadają w amok, jak tylko ją poczują. Byłem zagrożeniem dla swojej rodziny, dlatego postanowiłem pójść za moim mistrzem. Ratując przy tym rodzinę od samego siebie. - smutek wkradł się na jego twarz. Usłyszeć, że to jaki się urodziłeś sprawiło, że jesteś zagrożeniem dla swoich bliskich, nie jest łatwe. Nie umywa to się do tego, co przeżył Seiya, jednak każdy miał swoje zmartwienia. I nikt nie powinien mówić, czyje są większe od drugiego. - Od tamtego momentu nie miałem odwagi, aby wrócić do domu i odwiedzić moje siostry, ojca i matkę. Boję się, że sama moja obecność narazi ich na niepotrzebne bezpieczeństwo. Jednak wiem, że któregoś dnia, jak będę dość silny, to wrócę tam i tym razem będę mógł ich ochronić. - iskierka nadziei błysnęła w jego oczach. Dokładnie ta myśl trzymała go w ryzach przez największe wyzwania. Nie wiedział, kiedy ten dzień nastąpi. Chciał, żeby nastał on niedługo.
Gdy tylko wspomniał o Tamagoyaki, od razu zgłodniał. Nie spodziewał się takiego jedzenia w tym miejscu. Jednak urok osobisty i odrobina pieniędzy potrafi załatwić sporo rzeczy. - Nawet nie wiesz, jak dawno ich nie jadłem. - z uśmiechem na ustach zabrał się za konsumpcję. Smakołyki zostały pochłonięte przez dwóch dorosłych facetów w mgnieniu oka. Byli jak dwaj mali chłopcy, którzy dorwali się do schowka na słodycze w swoim domu.
Kolejny toast, kolejna czarka sake. Po kilku głębszych widać było, że alkohol dobrze zrobił Seiyemu. Uśmiech zagościł na stale na jego twarzy i razem z Kiriem, śmiali się jak gdyby nigdy nic. - Pamiętaj Seiya, nieważne ile czasu minię. Zawsze we mnie znajdziesz przyjaciela. - była to najszczersza prawda. Brakowało mu tego i to jak bardzo. Miał nadzieję, że już zawsze będzie tak jak teraz.
Kiryu
Ikonka postaci :
Chūkyō Cq4JoOv
Klasa :
klasa chłopska
Zawód :
Demon Slayer
Wiek :
20
Wzrost :
191
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
C
Zręczność :
D
Hart Ducha :
E
Punkty :
0
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
przełamanie lodów
użytkownik napisał pierwszego posta fabularnego
zbawca
zabójca wylosował ponad 20 ocalonych
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
PUNKTÓW
Akita Seiya
Nagoja, luty 1651 r.


Akita przysłuchiwał się opowieści swojego przyjaciela sprzed lat w ogromnym skupieniu, choć kolejny łyki sake nie poprawiały tutaj koncentracji. Bynajmniej. Mimo to, Seiya starał się nadążać i coraz bardziej umiejętniej dawkował kolejne porce alkoholu. Postanowił o tym wspomnieć Kiryu, by ten nie odebrał tego jako potwarzy:
- Jeśli nie masz nic przeciwko, Kiryu, to ja trochę zwolnię z trunkiem. Moja głowa nie należy do najmocniejszych, wszakże za alkoholem nie przepadam. Z Tobą jednak, mam zamiar pić. Tylko powoli, proszę... - Zaśmiał się na koniec, bo w tym momencie pojawiła się lekka, pijacka czkawka, którą szybko przegonił wodą stojącą obok. Jeden łyk, drugi, no i od razu lepiej. Ten rzadki widok śmiejącego się młodego samuraja musiał pokrzepić jego przyjaciela. Tyle trwogi o bolesną przeszłość, a tutaj pozytywny widok. W końcu!
Seiya oczywiście nie miał za złe Kiryu, że ten pojawił się bez podarunku. W końcu to młody Akita wyszedł z propozycją spotkania się po latach. On chciał odnowić te relację, która zebrała nieco kurzu z jego winy:
- Nie przejmuj się! Zasłużyłeś na wakizashi mojego ojca. Jedno z jego ulubionyc, a Ty zawsze byłeś moim najlepszym druhem. Na pewno chciałby, byś przyjął ten oręż, zwłaszcza jako Zabójca Demonów. - Seiya oczywiście słyszał o odwiecznym konflikcie tych dwóch sił: demonów i ich zabójców. Był dumny ze swojego kolegi. Choć on jeden znalazł cel w życiu. I jakże nobliwy! W pewnym momencie, samuraj opuścił głowę i począł rozmyślać nad tym, jak on sam dalej ugania się za przeszłością, gdy inni, których również dotykają osobiste tragedie - jak ta z atakiem demona na dom Kiryu i jego rodziny - i w dodatku pchają do bycia kimś lepszym. Sam Seiya zaś dalej, bezmyślnie, szuka zabójców swojej ukochanej, choć nie ma już żadnych szans na ich odnalezienie. Jest to niemożliwe to takim czasie. W końcu, po kilku sekundach i dalszych słowach swojego przyjaciela, młody Akita wtrącił się:
- Bardzo mi przykro z powodu tego, co przeżyłeś. Ty jednak jesteś ode mnie silniejszy. Potrafił przekuć to w coś... pozytywnego, coś, dzięki czemu możesz iść naprzód i walczyć z realnym wrogiem. A ja? Ja... Ciągle uganiam się za zabójcami mojej... ukochanej. Nie wiem, czy wiesz, ale... była pewna dziewczyna. Jej rodzice byli arystokratami w Nagoi. Nazywała się Suki. Nie potrafiłem jej ochronić przed napastnikami. Powalili mnie, a ją obrabowali z kosztowności i zabili. Po dziś dzień jak idiota, już jako samuraj i doshin w tutejszej policji, szukam jej zabójców po całym kraju. Nawet nie wiesz, jak... - Dało się wyczuć łamiący się głos chłopak. Osiemnastolatek znowu opuścił głowę, ale nie pozwolił łzą napłynąć do oczu. Jego starszy przyjaciel był dla niego wzorem. Potrafił się odnaleźć, potrafił... zwalczyć swoje "demony" i walczyć z demonami. Seiya... nie chciał dalej tak żyć. Czuł się jednakowoż bezsilny wobec całego smutku i żalu, jak w nim tkwił i zakorzenił się głęboko. Pochłonął jednym tchem kolejną kufel sake, przetarł usta i sztucznym uśmiechem starał się przeboleć swoje myśli, skupiając na przyjacielu:
- Tak więc widzisz. Straciłem wszystkich bliskich. Pozostał tylko mój opiekun, kapłan, który mnie wychował. Kojarzysz go - Reizei. Mieszkan nadal w Nagoi. Czasem się z nim widuję, albowiem od momentu, gdy zostałem prawowitym samurajem, mieszkam w dawnej rezydencji mych rodziców i cały majątek przeszedł na mnie. No i... jesteś Ty. Nawet nie wiesz, jak dobrze znowu Ciebie widzieć. Tego mi było potrzeba... Ten mrok naprawdę mnie niszczy. - Mrok. Żal. Smutek. Trucizna. Tak, to było niczym trucizna, która nie pozwala Ci wyzdrowieć i odzyskać w pełni siły. Seiya spoglądał na swojego rosłego kolegę, jak mówił o wyjątkowej krwi, która przyciąga demony, a także o dążeniu do bycia silnym i godnym obrony swoich. Takie słowa potrafiły dać do myślenia, natchnąć.
W sercu Seiyi coś drgnęło. Przebudziła się iskierka dawnej energii, szczęścia, pozytywnych myśli... A gdyby i on... Nie... Nie wiem. Czy to dobry pomysł, by ten chłopak szedł tą drogą? Z drugiej strony, jemu przyjacielowi się udało i znalazł dzięki temu nowy cel w życiu. Akita był wszak samurajem, doshinem, ale... tkwił w miejscu, uganiając się za przeszłością. Potrzebował odmiany, nowego celu w życiu. On nie miał kogo ochronić. Nie miał swoich ukochanych, chociaż... przecież można zawsze skupić się na ochronie innych i ich najbliższych. Ma Kiryu, ma Reizeia. Oni także potrzebują pomocy. Ludzie nie są samotnikami i czym prędzej Seiya zda sobie z tego sprawę, tym lepiej dla niego... i jego pozostałych bliskich. Niespodziewany przebłysk radości tchnął w chłopaka nowe życie, choć to zbyt mocne określenie: na razie pojawił się zalążek pomysłu. Idea, którą należy pielęgnować i ocenić, czy jest rozsądna.
- Przyjacielu, zatem. Proszę, opowiedz mi o tym, czym się zajmujesz i jak w ogóle zostać kimś takim jak Ty. Chciałbym... wiedzieć... więcej. - Seiya słuchał dalej z jeszcze większą uwagą i jakby otrzeźwiał. Alkohol nie robił na nim wrażenia. Cała uwaga skupiona była na czerwonowłosym przyjacielu. Czyżby to był ten dzień, w którym Ziemia ponownie zacznie się dla chłopaka ruszać? Czas pokaże...




"No beast so fierce, but knows some touch of pity. I know none and therefore am no beast."
~ W. Shakespeare

Chūkyō 3rrrrr10
Akita Seiya
Ikonka postaci :
Chūkyō Cq4JoOv
Klasa :
klasa samurajska
Cytat :
"No beast so fierce, but knows some touch of pity. I know none and therefore am no beast." ~ W. Shakespeare
Zawód :
Prawnik
Wiek :
18
Gif :
Chūkyō Wsp
Wzrost :
182 cm
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
0
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kiryu
https://hashira.forumpolish.com/t676-kiryuhttps://hashira.forumpolish.com/t1872-informator#23313https://hashira.forumpolish.com/t682-kiryu#3962https://hashira.forumpolish.com/t683-kiryu#3963
Wcale się nie dziwił, że Seiya chciał zwolnić z alkoholem. Na ten moment było widoczne, że powinien przystopować, bo jeszcze odpadnie, zanim dobrze porozmawiają. Nie miał zamiaru się z niego śmiać. Był nawet dumny z niego, że nie popadł w alkoholizm, przez to co się z nim stało. - Nie ma problemu. Możesz wytyczać tempo picia. Ja nie przyszedłem się tutaj zachlać w trupa, tylko z tobą porozmawiać. - uśmiechnął się ciepło w jego stronę. Alkohol nie był na liście priorytetów tego spotkania. Jedyne co chciał to spędzić czas ze swoim starym przyjacielem. Równie dobrze mogliby siedzieć gdzieś pod drzewem i tylko gadać wpatrując się w niebo.
Po jego słowach, na temat wakizashi, skinął głową i przyjął je. Zamierzał pilnować go, jakby był jego własnym. W końcu taka pamiątka wiele znaczyła dla niego. Na słowa o jego silne lekko się zaśmiał. Śmiał się nie z niego, a z samego siebie. Faktycznie los sprawił, że ta sytuacja wyciągnęła z młodzieńca jego ukrytą siłę. Może i był zabójcą demonów, lecz były demony, które niezwykle ciężko było pokonać, a mianowicie te w nim samym.
Historia o jego ukochanej była niezwykle dołująca. Pomyśleć, że człowiek, który stracił tak wiele, dostanie kolejny strzał w pysk od losu. Bogowie chyba lubili męczyć jego przyjaciela i to w bardzo zły sposób. Strata ukochanej mogła być na równi straty swojej rodziny. Czerwono-włosy bił się w sobie za to, że nie był w stanie mu pomóc. Gdyby tylko nie stracili kontaktu, to całkiem możliwe, że przeszłość Seiyego nie byłaby tak tragiczna. - Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić twojego bólu bracie. Wierzę, że kiedyś znajdziesz ludzi odpowiedzialnych za twoją stratę i pomścisz ukochaną. Wiedz, że jeżeli będziesz potrzebował pomocy, to zawsze stanę do walki u twego boku. - tym razem nie zamierzał opuścić swego przyjaciela. Może i wcześniej nie była to jego wina, ale i tak postanowił, że stanie na każde jego zawołanie. Nie ważne czy to ludzie, czy demony, pokona każdego, kto stoi na drodze do szczęścia jego przyjaciela.
Dobrze było słyszeć, że nie jest sam w tym mrocznym świecie. Co prawda mieszkanie w jego rodzinnym domu, na pewno nie robi mu dobrze. Przez to, co się stało, to wspomnienia, jakie były w tym miejscu, muszą go nieźle przytłaczać. Jednak widać, że dobrze sobie z nimi radzi. Nawet lepiej niż on sam, kiedy wspomina o swojej rodzinie. Gdyby miał tylko taką odwagę jak on, aby wrócić do swojego rodzinnego domu, to może w końcu pozbył się tego, co drzemie w odmętach jego świadomości. - Teraz gdy już się odnaleźliśmy, to będzie tylko lepiej. Gwarantuję ci to. - chciał go zapewnić, że już nigdy nie będzie sam w tym świecie. Nawet jeżeli wszyscy się od niego odwrócą, to on zawsze za nim będzie stał. Tak powinni zachowywać się najlepsi przyjaciele. Na dobre i na złe.
Na ciekawość Seiyego zareagował z ostrożnością. Ewidentnie chłopak chciał stać się tym, kim on. Jednak nie miał zamiaru przed nim niczego ukrywać. - Nie każdy jest w stanie zostać zabójcą demonów. Jest wiele czynników na to wpływających. Walka ze złodziejami czy bandytami nie umywa się do walki z demonem. Są od ciebie szybsze, silniejsze i bardziej wytrzymałe. Mają przeróżne umiejętności. Nie sposób jest zapisać wszystkie rodzaje, bo każdy demon jest inny. - walka z demonami była niezwykle trudna. Nigdy nie wiesz, co taki demon potrafi, zanim z nim nie zawalczysz. Dlatego było to tak ryzykowne. Dodatkowo zawsze walczyłeś w nocy, bo za dnia nie wychodzą na zewnątrz z racji, iż słońce wypala je na popiół. - Natomiast jeżeli chcesz nim zostać. To najpierw jeden z zabójców musi cię polecić. Jesteś silnym mężczyzną, to widać od razu. Jednak jeśli naprawdę zamierzasz dołączyć, to musisz najpierw się ze mną zmierzyć. Nie poślę najlepszego przyjaciela na pewną śmierć bez wcześniejszego sprawdzenia go w boju. - czuł, że byłby dobrym zabójcą demonów, ale nie potrafił tak po prostu go polecić. Wysyłanie kogoś na pewną śmierć jest niezwykle trudne. Dlatego chciał zobaczyć czy Seiya podoła tej ścieżce i pierwszej blokadzie na niej, którą był właśnie Kiryu.
Kiryu
Ikonka postaci :
Chūkyō Cq4JoOv
Klasa :
klasa chłopska
Zawód :
Demon Slayer
Wiek :
20
Wzrost :
191
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
C
Zręczność :
D
Hart Ducha :
E
Punkty :
0
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
przełamanie lodów
użytkownik napisał pierwszego posta fabularnego
zbawca
zabójca wylosował ponad 20 ocalonych
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
PUNKTÓW
Akita Seiya
Nagoja, luty 1651 r.


Kiryu nie był dobry przyjacielem. Był najlepszym: nieważne, jak bardzo szanował i lubił Seiyę, najpierw chciał mieć pewność, że ten wie, na co się pisze i czy jest w stanie dać sobie radę z wyzwaniem. Jakim? Ano, oczy młodego samuraja zdradzały w tym momencie nazbyt wiele. Czyżby to alkohol dał się jednak we znaki i zdradzał nowo odkryte pragnienie doshina? Zapewne. Kiryu wyczuł i zapragnął najpierw sprawdzić, czy jego przyjaciel ma w sobie to coś.
Nie oszukujmy się, bo choć osiemnastolatek na nowo odkrył w sobie przebłyski życia, które musi wyszarpać mrokowi, to wciąż nie baczył na swoje życie: gotowy był umrzeć za... dla najbliższych. Jego życie nie miało dlań wartości. Musiał zacząć od chęci poznania na nowo siebie samego, odnalezienia szacunku i radości z życia. Zostanie Zabójcą Demonów brzmiało dumnie, ale ważniejsze od tego było jedna co innego: życie. Własne. Nigdy nie można zapominać o tym, że żyjemy przede wszystkim dla siebie, a dopiero potem dla innych. To podstawowa wiedza, o której Seiya przez te wszystkie życiowe kataklizmy zapomniał. Kiryu jednak szybko o nich mu przypomniał, przestrzegając go. Mądry facet. Seiya podziękował w międzyczasie za przystopowanie z tempem picia:
- Dziękuję, Kiryu. Nie wątpiłem, że zrozumiesz, a w końcu jeszcze tyle do opowiedzenia sobie przed nami. Noc jest młoda, a gości jakby jeszcze więcej. - I rzeczywiście, zebrało się tutaj więcej ludzi. Jedni wychodzili, ledwie trzymając się na nogach, inni zaś ich zastępowali do czasu, aż lokal wypełnił się do ostatniego wolnego miejsca. Było tu gwarno, ale spokojna muzyczka i ciepło wnętrza tuliły tutaj zebranych, oferując im mile spędzony czas. Jakże by inaczej, gdy do czynienia mamy tutaj ze spotkaniem po latach dwóch przyjaciół. Seiya doceniał troskę starszego kolegi. Widział w nim oparcie, jakiego potrzebował, ale i mądrość życiową, której mu ostatnimi czasy brakowało. Te ostatnie latach były mordęgą i niekończącą się podróż bez celu. Seiya wtórował:
- I wzajemnie, "rudzielcu"! - Seiya przypomniał sobie, jak droczył się ze swoim przyjacielem. Kolor włosów zdecydowanie go wyróżniał, nie mówiąc już o olbrzymich rozmiarach i pokaźnych gabarytach mężczyzny. W dodatku te bronie. Ktoś taki zapewne potrafił sam o siebie zadbać, więc Seiya, nie będąc Zabójcą Demonów, zapewne nie miałby szans z tymi przebrzydłymi demonami, o których opowiedział mu jego rozmówca:
- Wiesz, domyślam się. Wiele słyszałem, ale tak jak mówię, Ty również możesz liczyć na wzajemność z mojej strony. Kompani i bracia. To się liczy. A Ci zabójcy? Tak... mam nadzieję, że kiedyś ich dopadniemy. - Kolejny łyk sake. Który to z kolei? Trudno zliczyć, a upływający czas i zmęczenie nie pomagały. Teraz jednak Seiya usłyszał coś, czego się nie spodziewał. "Musisz się ze mną zmierzyć" - to ostatnie, czego chciał po tylu latach. Słowa go nieco zdziwiły, czemu dał upust:
- Nie wiem, czy powinniśmy się w to bawić. Zwłaszcza po alkoholu byłoby to nierozważne. Niemniej, jeśli tego trzeba, byś mi zaufał i mógł pomóc, to chyba nie mamy innego wyjścia. Na czym miałoby to polegać i jak w ogóle potem wygląda trening na Zabójcę? Wiesz, że jestem samurajem i podejrzewam, że bez większego problemu zdołałbym Ci nieźle przyłożyć. - Seiya znowu odnalazł w sobie duszę szczęśliwego człowieka, po czym zaśmiał się niepowstrzymanie i donośnie. Bolały go mięśnie brzucha. Alkohol i śmiech nie idą w parze. Powrócił po chwili do Kiryu i kontynuował:
- Wybacz, nie mogłem. Dawno się tak nie śmiałem... wierz mi. Arigatō! - Ukłonił się delikatnie, jakoby chciał również przeprosić za swój nagły żart i wybuch radości. Rzeczywiście, nie omieszkam zastanowić się nad tym, kiedy chłopak ostatni raz tak zanosił się śmiechem. Zapewne jakoś ze swoją ukochaną, nim ta straciła życie. No właśnie... życie i śmierć. Słowa czerwonowłosego kolegi wyryły mu się donośnym echem w świadomości i dudniły po tę chwilę: "Nie poślę najlepszego przyjaciela na pewną śmierć". Wiem, Kiryu, wiem. - przytakiwał w myślach Seiya. W końcu jednak powrócił do poważniejszego tonu rozmowy i odpowiedział przyjacielowi:
- Zatem, jeśli mamy się sprawdzić, to chyba wypadałoby z góry przyznać się, czym różni się Zabójca Demonów od zwykłego... "śmiertelnika", co? Słyszałem o Was sporo, tak jak i tych wszystkich demonach. Nigdy się w to nie mieszałem. Miałem ważniejsze sprawy na głowie, jak już wiesz. Dzisiaj wszystko się zmieniło. Twój powrotu wiele dla mnie znaczy. Naprawdę. - Młody Akita uśmiechnął się nieśmiało do swojego przyjaciela, zaprawdę dziękując mu za wszystko. Nawet nie wiem, jak wiele jego przybycie do Nagoi zmieniło w tak krótkim czasie. Niebawem się przekona.




"No beast so fierce, but knows some touch of pity. I know none and therefore am no beast."
~ W. Shakespeare

Chūkyō 3rrrrr10
Akita Seiya
Ikonka postaci :
Chūkyō Cq4JoOv
Klasa :
klasa samurajska
Cytat :
"No beast so fierce, but knows some touch of pity. I know none and therefore am no beast." ~ W. Shakespeare
Zawód :
Prawnik
Wiek :
18
Gif :
Chūkyō Wsp
Wzrost :
182 cm
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
0
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kiryu
https://hashira.forumpolish.com/t676-kiryuhttps://hashira.forumpolish.com/t1872-informator#23313https://hashira.forumpolish.com/t682-kiryu#3962https://hashira.forumpolish.com/t683-kiryu#3963
Zdawał sobie sprawę z jego aktualnego stanu. Co prawda walka po alkoholu nie była rozważna, lecz nigdy nie wiadomo kiedy to demon zaatakuje. Zabójca musi walczyć niezależnie od jego aktualnego stanu. Jeśli podczas tej próby zdoła go zranić, to na pewno będzie gotowy, aby podjąć się treningowi. Naprawdę nie chciał tego robić. Jednak coś w nim mu mówiło, że jego przyjaciel tego potrzebuje. Może nowy cel w życiu oświetli mu drogę i naprostuję jego myśli, po tym co zaszło w jego życiu.
Sądził, że jego zapewnienie, iż nie będzie już sam brnął przez ścieżkę życia, pomogło jego przyjacielowi. Nikt nie powinien sam brnąć przez świat. Za dużo złych rzeczy mogło spotkać zwykłego człowieka na tej drodze. Szczególnie w czasach, w jakich teraz żyli... a jakie zdradzieckie to czasy były. Dlatego na wznak zapieczętowania ich paktu, uchylił z nim czarkę sake. Był to początek nowego rozdziału w ich księgach. Miał tylko nadzieję, że w obu ich przypadkach nie był to ostatni.
- Nigdy nie wiesz, kiedy demon zaatakuje. Jeżeli w tym stanie uda ci się mnie zranić. To masz moje poparcie, aby dołączyć do Zabójców. - chciał go zapewnić, że ma zamiaru się z nim bić do upadłego. Mógł od niego wyczuć, że Seiya jest naprawdę dobrym wojownikiem. Dlatego ten test był tak naprawdę dla samego Kiryu. Test, aby sprawdzić, czy jest w stanie zmienić swojemu najlepszemu druhowi życie. - A sam trening jest niezwykle wymagający. Może nawet trwać do pięciu lat, lecz w twoim przypadku nie powinien tyle zająć. Zostanie ci przydzielony mistrz, który pomoże ci znaleźć kompatybilny oddech. Po zakończeniu treningu pójdziesz na selekcję, gdzie zabijesz swojego pierwszego demona, lub umrzesz próbując. - była to całkowita prawda. Sam trening był niezwykle wymagający, lecz to, co było najgorsze to sama selekcja. Po wejściu na teren testu i znalezieniu demona tylko jedno z nich wyjdzie z tego żywe. Wierzył jednak, że jego przyjaciel temu podoła.
Było to dość obszerne pytanie, ale postara się, mu to wyjaśnić najlepiej jak potrafi. - Największą różnicą jest wyczulony zmysł. Każdy zabójca ma przewagę w jednym z nich nad zwykłym człowiekiem. W moim przypadku jest to dotyk. Wyczuwam obecność demonów po samym ich ruchu ciała i po odpowiednim szkoleniu jestem w stanie wiedzieć, z której strony atakują. - co prawda do tego poziomu jeszcze nie doszedł, ale już niedługo mogło się to zmienić. - Nie wspomnę już nawet o zwiększonych możliwościach ciała. Jesteśmy szybsi, silniejsi i bardziej wytrzymali niż reszta. Będziesz musiał również nauczyć się oddychać w zupełnie nowy sposób, ale to lepiej ci wytłumaczą, jak już będziesz na treningu. - nie był w stanie mu tego wyjaśnić lepiej. Sam jeszcze nie był za długo zabójcą. Ledwo minął rok od jego selekcji, ale mógł się pochwalić całkiem sporym doświadczeniem.
- Jeśli nie masz więcej pytań, to możemy się udać do twojej posiadłości. Jak dobrze pamiętam, to masz tam dojo. Idealne miejsce na nasz mały sprawdzian. - w ten sposób oboje będą mogli się skupić na samej walce. Nie potrzebowali widowni, tylko by przeszkadzała. Jeszcze tego wieczora, oboje będą wiedzieć, czy Kiryu będzie mógł spać spokojnie, wiedząc, że jego przyjaciel obrał niezwykle trudną ścieżkę.
Kiryu
Ikonka postaci :
Chūkyō Cq4JoOv
Klasa :
klasa chłopska
Zawód :
Demon Slayer
Wiek :
20
Wzrost :
191
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
C
Zręczność :
D
Hart Ducha :
E
Punkty :
0
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
przełamanie lodów
użytkownik napisał pierwszego posta fabularnego
zbawca
zabójca wylosował ponad 20 ocalonych
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
PUNKTÓW
Akita Seiya
Nagoja, luty 1651 r.


Dla Seiyi wypowiedź Kiryu nie okazała się zbytnim zaskoczeniem. Chłopak zdawał sobie sprawę, że Zabójcy Demonów będą od niego silniejsi. Trening, doświadczenie, wytężonego zmysły, niespotykana siła, szybkość. Kto wie, co jeszcze? On, utalentowany samuraj, ale nadal tylko... człowiek? Czuł się przeciętnie, a przytłaczająca aparycja jego przyjaciela nie pomagała w oswojeniu się z myślą, że z kimś takim przyjdzie mu się sprawdzić. Akita starał się unikać konfliktów, chyba że chodziło o złoczyńców i przestępców - dla nich nie miał wyrozumiałości.
Teraz jednak stał przed prośbą... a właściwie... koniecznością sprostania Kiryu, jeśli w ogóle ten nowy, szalony pomysł miał mieć rację bytu. Akita - Zabójca Demonów. Brzmiało to pięknie. Musiał jednak na to zapracować. Nie mógł... nie chciał od swojego kumpla traktowania łagodnego. Fory? Brzydził się tym. Choć jego mrok sprawiał, że los jego samego był mu obojętny, to ponowne spotkanie z kimś tak onegdaj bliskim sprawiło, że znowu zapragnął dać z siebie wszystko. Dla niego, byle tylko nie sprawić mu zawodu. Miał też rację - nigdy nie wiadomo, kiedy kto Ciebie zaskoczony i zaatakuje. Tak było z moją... Ech. Gdybym był zawsze gotowy... Seiya znowu złapał się na tym, że wszystko sprowadza się do bólu po utracie ukochanej. Ten mrok, pieprzony mrok dalej go ogarniał. Śmiech na sali, ludzie szczęśliwi, pijący sake, jego przyjaciel zjawiający się po latach by przekazać mu ważne wiadomości. A on? Stale przytłoczony przeszłością. To musi się skończyć! - wykrzyknął w myślach, szybko oglądając się wokół siebie. Łzy na szczęście nie zalały mu twarzy, a przyjaciel nadal tu był, uśmiechnięty i pełen nadziei.
- Masz rację. Trzeba być zawsze na wszystko gotowy. Przekonałem się o tym w życiu nazbyt boleśnie. Rodzice, potem Suki. Nigdy więcej. - Seiya nie miał Kiryu za złe, że ten chciał go sprawdzać w takim momencie. Musiał mieć pewność, że jego kolega wie, czego chce. Zwłaszcza teraz, pod wpływem alkoholu. To zrozumiałe, że chciał go przetestować.
- Myślę też, że jestem w stanie sprostać temu, o co prosisz. Choć może poczekajmy jeszcze odrobinę czasu, bym mógł stanąć odpowiednio na nogach, dobrze? Napiłbym się samej wody. - Seiya poprosił obsługę o dzbanek z wodą. Jeden kubek, drugi. Strasznie złapało go pragnienie. Czym było to spowodowane? Trema? Stres? Strach przed wyzwaniem... czy może wręcz przeciwnie - ekscytacja? Cokolwiek to nie był, serce poczęło mu bić głośniej, mniej rytmicznie, a bardziej chaotycznie. Raz szybciej, raz wolniej, jakby szukając właściwego rytmu.
"Szybsi, silniejsi, wytrzymalsi, wyczulony zmysł" - być kimś takim. Jak to jest? Seiya spoglądał na Kiryu, który z zewnątrz, poza imponujący wyglądem, nie prezentował się jak ktoś więcej niźli zwykły człowiek. Dobrze się ukrywał ze swoimi talentami. Młody Akita zdecydowanie zakotwiczył sobie w głowie chęć bycia kimś tak pewnym siebie jak jego rozmówca. Móc tyle. dla najbliższych. Musiał spróbować, nie mógł się teraz poddać, a alkohol nie może stanąć mu na przeszkodzie. Seiya odłożył na bok kubełek z wodą. Spojrzał wprost na swojego towarzysza i odrzekł:
- Nie mylisz się. Jest tam co nieco. Na pewno się stęskniłeś za tym miejscem, co? Możemy się tam udać, zdrzemnąć, a z rana powalczyć. Co Ty na to? - Seiya postanowił, że sprosta wyzwaniu i zrobi wszystko, by zostać Zabójcą Demonów. Musiał jednak odsapnąć, bo dwoiło i troiło mu się w oczach. W takim stanie, mimo wszystko... Chyba nie dałby rady powalczyć z Kiryu zbyt długo. Nie byłoby to fair. Nie dość, że jest lepszy pod każdym względem, to jeszcze miałby pijanego oponenta. Przyjaciel powinien to zrozumieć, a jutro? Będzie walka. Tak będzie, przyjacielu. Dla Ciebie.




"No beast so fierce, but knows some touch of pity. I know none and therefore am no beast."
~ W. Shakespeare

Chūkyō 3rrrrr10
Akita Seiya
Ikonka postaci :
Chūkyō Cq4JoOv
Klasa :
klasa samurajska
Cytat :
"No beast so fierce, but knows some touch of pity. I know none and therefore am no beast." ~ W. Shakespeare
Zawód :
Prawnik
Wiek :
18
Gif :
Chūkyō Wsp
Wzrost :
182 cm
Siła :
Wytrzymałość :
Szybkość :
Zręczność :
Hart Ducha :
Punkty :
0
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kiryu
https://hashira.forumpolish.com/t676-kiryuhttps://hashira.forumpolish.com/t1872-informator#23313https://hashira.forumpolish.com/t682-kiryu#3962https://hashira.forumpolish.com/t683-kiryu#3963
Tak jak teraz na to patrzył, to faktycznie pojedynek z pijanym Seiyem niesprawiedliwy. Owszem oboje byli lekko podpici, ale rudowłosy nie był zwykłym człowiekiem. Nawet mimo jego stanu po wypiciu alkoholu dałby popalić praktycznie każdemu mężczyźnie, który nie jest zabójcą demonów. Natomiast samo sprawdzenie jego przyjaciela musiało się odbyć. Było tak, jak mówił wcześniej. Zostanie zabójcą demonów, nie jest łatwe, a kto lepiej go sprawdzi jak nie inny zabójca. Dzięki temu będzie spokojniejszy, gdy ten pójdzie na trening, aby zostać, kim był Kiryu.
- Cieszę się, że rozumiesz moje podejście. Może jest to samolubne, ale w ten sposób będę o wiele spokojniejszy, wysyłając się na trening. - wiedział, że jego przyjaciel go zrozumie. Widział w nim chęć zdobycia siły, aby pokonać nie tylko te prawdziwe demony, ale też jego własne. Dla rudowłosego zostanie zabójcą demonów, pozwoliło pokonać swój lęk przed swoją krwią. Jego prywatne demony już prawie go nie nękały, a to wszystko przez zdobytą siłę nie tylko fizyczną.
- Racja, może się trochę pośpieszyłem. Sparing może poczekać, aż oboje wytrzeźwiejemy. W ten sposób walka będzie najbardziej równa dla nas obu. - oboje wiedzieli, że nie będzie wyrównana. Lecz nie zamierzał się z nim bić do upadłego. Nie chciał mu tego powiedzieć, ale oczekiwał tylko jednego dobrego uderzenia od niego. Czasami to jedno uderzenie może przeważyć nad losem walki na śmierć i życie, więc jeśli Seiya zada mu taki cios, to w oczach Kiryu będzie gotów podjąć się tej niezwykle trudnej ścieżki.
- Oj jeszcze nie wiesz jak bardzo. Nawet nie pamiętam ostatniego mojego pobytu w twoim domu. Z chęcią zobaczę, ile się pozmieniało. - oczywiście przystał na jego propozycję. Po przespaniu i pozbyciu się alkoholu z krwi oboje będą w pełni gotowi na swoje starcie. Dodatkowo nie był w domu swojego przyjaciela od dobrej dekady. Przez tak długi czas zdążył już pozapominać niektóre detale czy też zarys samego miejsca. Jednak był pewny, że jak tylko postawi stopę w tamtym miejscu, to wszystkie miłe wspomnienia zaleją go niczym tsunami. Ah jak dobrze by było teraz cofnąć się w czasie do tych dobrych chwil. Po krótkiej chwili oboje wstali od stołu i wzięli swoje rzeczy. Następnie po zapłaceniu za ich pobyt w lokalu, oboje ruszyli w stronę posiadłości Seyiego.

z/t dla Kiryu i Seiya
Kiryu
Ikonka postaci :
Chūkyō Cq4JoOv
Klasa :
klasa chłopska
Zawód :
Demon Slayer
Wiek :
20
Wzrost :
191
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
C
Zręczność :
D
Hart Ducha :
E
Punkty :
0
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
przełamanie lodów
użytkownik napisał pierwszego posta fabularnego
zbawca
zabójca wylosował ponad 20 ocalonych
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
PUNKTÓW
Gość
Gość
Masanori w barze to widok tak niespotykany jak ryba gasząca pożary. A jednak dzisiejszego wieczoru zabójca demonów właśnie znalazł się w tym miejscu. Ubrany był w strój typowo podróżny, który sprawiał, że Tsuchida doskonale wtapiał się w otoczenie. Nie różnił się niczym od zwykłych ludzi, którzy przybywali Nagoji. Oczywiście nadal miał przy sobie schowane ostrze nichirin, ale miał nadzieję, że nie przyjdzie mu go używać. Nie był szczególnym zwolennikiem rozwiązań siłowych i wolał odwrócić się od konfliktu, aniżeli go rozwiązać. Była jednak jedna rzecz, której nigdy nie mógł ukryć choćby bardzo się starał. Rzecz, na która każdy zwracał uwagę przy pierwszym, trzecim, a nawet piątym spotkaniu. To właśnie ona przykuła uwagę zebranych w przybytku, kiedy tylko zdjął słomkowy kapelusz. Prawa połowa twarzy była całkowicie zdeformowana. Skóra, która powinna być gładka i pozbawiona bruzd była pomarszczona. Każdy, najmniejszy ruch mięśni twarzy sprawiał, że naciągała się w nieludzki i komiczny sposób. Dodać do tego blizny, które również "zdobiły" jego facjatę i nagle każdy w jego towarzystwie czuje się jakby miał do czynienia z bandziorem. Masanori przyzwyczaił się jednak do dziwnych, ciekawskich, a czasem obrzydzonych spojrzeń. Po tylu latach człowiek przestaje zwracać uwagę na takie rzeczy.
- Wodę. - rzekł, stając przy barze. Spojrzenie, które otrzymał wyrażało przede wszystkim zdziwienie. Kto normalny przychodzi do sklepu z sake i prosi o wodę? Tsuchida się jednak nie zraził i jeszcze raz zmierzył zielonymi oczami sprzedawcę - Tylko wodę. - dodał twardym głosem, jakby dając znać, że nie chce mu się kłócić. Brzydka facjata ułatwiała życie w takich sytuacjach. Czasem co prawda wyzywana go od dziwaków, kalek i abominacji, ale zazwyczaj ludzie nie chcieli mieć z nim za dużo do czynienia. Sprawiało to, że wielu konfliktów zwyczajnie dało się uniknąć. W końcu kto chciałby zadzierać z typem, który wygląda jakby wyrwał się z gangu rzezimieszków? Jego postura, mina, głos - wszystko to sprawiało, że na pierwszy rzut oka nie był najprzyjemniejszym kompanem.
Wodę jednak otrzymał, więc nie pozostało mu nic innego jak zająć jedno z dwóch ostatnich wolnych miejsc przy ladzie. Jego kontakt powinien się tu pojawić za kilka godzin. Podobno ktoś widział w tych okolicach kobietę, która mogła być starszą wersją jego ukochanej. Cynk jak setki poprzednich, które nie okazały się prawdziwe, ale może tym razem... Tak, tym razem na pewno. Masanori nie miał zamiaru się poddać dopóki nie znajdzie jej żywej albo przekonującego dowodu na to, że zmarła. Cokolwiek pośrodku nie zaspokoi jego żądzy informacji. Musiał mieć pewność.
avatar
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kama Yenhatsu
obake

https://hashira.forumpolish.com/t666-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t1761-informator#22881https://hashira.forumpolish.com/t668-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t669-katsu
Katsu nie czuła się komfortowo w Nagoi. Nie bywała przesadnie ostrożną osobą, jednak wyobrażała sobie co jej droga Arumionosi mogłaby powiedzieć, gdyby widziała jak przemierza ulice miasta będącego pod kontrolą Demon Slayerów. Miała na sobie ciemny podróżny płaszcz, którego kaptur zaciągnęła na głowę, skrywając twarz w mroku. Starała się nie wyróżniać z tłumu, na tyle na ile była w stanie sobie odmówić eleganckich ubrań i biżuterii. Prawdopodobnie wyglądała po prostu jak kolejna szlachcianka, która zapuściła się nocą na miasto.
Nic niezwykłego. A przynajmniej taką miała nadzieję.
Miejsce do którego zmierzała, było punktem spotkania z człowiekiem, który handlował drogą sztuką i posiadał obraz, którego bardzo pragnęła.
Tak, była beznadziejną materialistką i nawet jeżeli któregoś dnia przypłaci to życiem, wciąż uznawała że było to warte poświęcenia.

Umówione spotkanie w sklepie sake przebiegło bez zastrzeżeń, a obraz gładko wylądował w jej posiadaniu. Dlatego też gdy po wszystkim siedziała przy barze i udawała, że popija sake, miała wyśmienity nastrój. Kaptur od płaszcza zsunął się z głowy na ramiona, a ona przeczesała ciemne włosy, pozwalając im wylać się zza kołnierza materiału.

Dźwięk otwieranych drzwi towarzyszył temu miejscu co chwilę, tym razem jednak kolejny przybysz wybrał miejsce niedaleko niej. Demon siedzący w zamyśleniu, mógł usłyszeć szorstki głos mężczyzny, zamawiającego wodę w pijalni sake. Uniosła szmaragdowe spojrzenie na poparzonego człowieka, a jej usta wygięły się w delikatnym uśmiechu.
Było coś pięknego w tej brzydocie. Towarzyszący jej mrok działał na umysł Katsu podobnie co sztuka. Pewne pociągnięcia pędzlem, nieważne jak groteskowe czy okrutne, pozostawały po prostu wyjątkowe. I to sprawiało, że trudno było im się oprzeć.
A Katsu miała naprawdę słabą wolę i jeżeli miała ochotę po coś wyciągnąć ręce, ciężko było ją przed tym powstrzymać.

- Jest wiele innych i bardziej odpowiednich miejsc  do tego, aby napić się tylko wody, nie sądzisz? - spytała nieznajomego, tylko na tyle głośno, aby był w stanie ją usłyszeć. Jeżeli przykuła tym komentarzem jego uwagę, spoglądając na nią mógł dostrzec coś, czego z pewnością nie widywał w ludzkich spojrzeniach. Zainteresowanie pozbawione zniesmaczenia czy niechęci związanej z jego bliznami. Żadnej pogardy czy złośliwości. Zero rozbawienia wywołanego brzydotą.
Czyste zainteresowanie.
Czysta ciekawość.
No i może ten drapieżny cień, który jej towarzyszył. Cień, który musiał mu podpowiadać, że ma do czynienia z kimś więcej aniżeli filigranową młodą szlachcianką, która rysy twarzy miała, w przeciwieństwie do niego, wręcz idealne, jednak dalekie do wyrazu niewinnej niewiasty.
Kama Yenhatsu
Ikonka postaci :
Chūkyō Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Cytat :
I'll eat you alive
Zawód :
Wiek :
22
Gif :
Chūkyō Fedbb97d52c064e33370926600a5b101
Wzrost :
165
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
B
Zręczność :
C
Hart Ducha :
E
Punkty :
556
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
PUNKTÓW
Gość
Gość
Dzisiejszego wieczora miał rozmawiać tylko ze swoim kontaktem. Tak było zazwyczaj. Umawiali się w konkretnym miejscu o określonej godzinie, następnie zjawiali się, wymieniali informacje i każde rozchodziło się w swoją stronę. Dzisiejszego wieczora do całego planu wkradł się jednak jeden chochlik. Masanori nigdy by nie przypuszczał, że zostanie zaczepiony. Jego zdziwienie urosło jeszcze bardziej, kiedy zorientował się skąd dochodzi ten przyjemny dla ucha dźwięk. Szmaragdowe oczy napotkały swój odpowiednik przy innym stoliku. Kobieta, której status widać był z daleka i która na pewno nie powinna zagadywać kogoś takiego, jak Masanori. Pierwsza myśl przechodząca przez głowę zabójcy demonów kazała mu domniemywać, że to jakaś arystokratka wyrwała się z domu w poszukiwaniu wrażeń. On za to miał tego pecha, że jego niecodzienna aparycja przyciągnęła jej uwagę. W spojrzeniu dziewczyny nie było widać jednak pogardy czy współczucia. Ten rodzaj wzroku jest mu zbyt dobrze znany, żeby go przeoczył. Tylko dlaczego miał wrażenie, że to nie wszystko? Czuł jak coś mu umyka. Jakby czegoś nie dostrzegał... Właśnie z tego powodu jego wzrok zawisnął na twarzy Katsu zdecydowanie dłużej, niż jest to normalnie dopuszczalne.
- Ale nigdzie picie wody nie wywołuje takich emocji jak tutaj. - odpowiedział po chwili zawieszenia, delikatnie unosząc swój lewy kącik ust do góry, co uwydatniło bliznę znajdującą się na górze policzka. Można powiedzieć, że Masanori był istną encyklopedią dla kogoś ślepego, a jego twarz skrywała tysiąc historii. Trzeba było mieć jednak wrażliwy dotyk, żeby coś z tego wyczytać. Dopiero wtedy okazywało się, że twarz jest wstępem do całego dzieła, które rozciąga się coraz niżej.
- Ja za to mogę stwierdzić, że zapewne nie jest to miejsce, w którym bywasz często. Taki ubiór i pijani mężczyźni nie chodzą zbyt dobrze w parze. - miał oczywiście na myśli biżuterię, choć lepkie rączki sięgały zapewne nie tylko po błyskotki tego rodzaju. Nie, żeby Masanori uważał płeć piękną za słabszą płeć, bo spokojnie mógł wymienić kilka kobiet, które skopałyby mu dupę, ale mimo tego lepiej było nie kusić losu. Nie dość, że nieznajoma była urodziwa, to pokazywała jeszcze, że nie brakuje jej pieniędzy. Mimo tego, że Nagoja była względnie spokojnym miastem, to nadal nie było to mądre rozwiązanie. Niby to nie jego rola w tym, żeby ją pouczać, ale jakoś nie mógł pozbyć się tego nawyku. Od momentu kiedy wszystko stracił, stał się jeszcze bardziej opiekuńczy niż wcześniej. Nie bez powodu cały czas suszy głowę Rin o najmniejsze głupoty.
- No, to przyznaj się teraz. Z którego zamku się urwałaś i czemu za przygodę życia uznałaś wyjście na palące w gardło sake? - skoro i tak miał tu spędzić kilka najbliższych chwil, to równie dobrze może zapoznać się z historią arystokratki, która uciekła z domu w pogoni za miłością stajennego, ale zamiast niego znalazła miejscowego kalekę. Kto wie? Może zaciekawi go do tego stopnia, ze na jej podstawie skomponuje kolejne dzieło, które wyląduje w jego szufladzie. Ostatnio czuł się w nastroju do napisania kolejnych wierszy. Potrzebował tylko odpowiedniego natchnienia.
avatar
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Kama Yenhatsu
obake

https://hashira.forumpolish.com/t666-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t1761-informator#22881https://hashira.forumpolish.com/t668-katsuhttps://hashira.forumpolish.com/t669-katsu
Kiedy spojrzenia jej i mężczyzny się spotkały, ona uśmiechnęła się nikle, z przyjemnością przyglądając się temu delikatnemu zdziwieniu w jego oczach. Jako demon nie przywiązywała aż tak dużej wagi do pochodzenia, a tym bardziej nie pozwalała aby w jakikolwiek sposób jej pochodzenie ograniczało jej możliwości. Szczególnie te towarzyskie.
Nie miała oporów przed robieniem tego, na co miała ochotę i z kim miała ochotę. Dlatego też zaczepienie osoby pokroju Masanoriego, przyszło jej zupełnie naturalnie, a on nie mógł dopatrzyć się w jej postawie nawet odrobiny pogardy czy poczucia wyższości. To co natomiast mogło go zdziwić, to nieskończona pewność siebie i zupełny brak pokory odnośnie miejsca w jakim się znajdowała.
Nie bała się kradzieży czy napaści i było to widać w jej postawie, chociaż jednocześnie jakimś cudem nie pozostawała ona wrażenia, że kobieta robiła cokolwiek na pokaz. Jej nieroztropność przychodziła zupełnie naturalnie, jakby faktycznie fizycznie nikt nie był w stanie zrobić jej krzywdy.
Nie było to oczywiście prawdą. Nie w tym mieście.
Jednak Katsu nigdy nie twierdziła, że jest ostrożną i rozważną kobietą.
Kiedy mężczyzna obdarzył ją ledwo dostrzegalnym uśmiechem, Katsu odwzajemniła ten gest z prześwitującym przezeń rozbawieniem.
- Ciężko się nie zgodzić – przyznała, po czym sięgnęła po swoją szklaneczkę sake i wstała od swojego miejsca, aby bezpardonowo zająć to wolne po prawej stronie mężczyzny. Uśmiechnęła się delikatnie, w sposób zbyt bezpośredni jak na przyzwoitą szlachciankę.
- Nie obawiam się pijanych mężczyzn. Powiem więcej, to ci trzeźwi są o wiele bardziej warci uwagi. Szukający interesów, a nie alkoholu. Bądź też mający skłonności do samobiczowania się, gdy w grę wchodzi niemożność wypicia tego, na co tak bardzo ma się ochotę. - Uniosła lekko lewą brew, chociaż nie był to wyraz mający skłonić mężczyznę do otwarcia się, a jedynie sugestywna mina, jakby kobieta chciała sprawdzić czy ma rację. Jednocześnie bawiła się szklaneczką wypełnioną sake, której nie mogła wypić tak beztrosko, jakby sobie tego życzyła, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że jej ostatnie słowa były bardziej o niej samej.
Masanori mógł pomyśleć o niej jako o wścibskiej babie, jednak w jej gestach ciężko było dopatrzyć się nachalności. Zupełnie jakby po prostu pewne emocje jej nie dotyczyły, a otwarta i bezpruderyjna postawa była nieodzowną częścią jej osoby.
Na jego pytanie, Katsu roześmiała się lekko i chociaż nie był to perlisty dźwięk ułożonej kobiety z dworu królewskiego, wciąż pozostawał naprawdę przyjemny dla ucha.
- Szybko oceniasz kobiety, co? - spytała z rozbawieniem, przyglądając mu się swoim szmaragdowym spojrzeniem. Był to komentarz zupełnie pozbawiony oskarżenia.
Katsu mogła udawać ułożoną i zagubioną w świecie mężczyzn szlachciankę, aby zabawić się kosztem tego człowieka, coś jednak w jego osobie i postawie wzbudzało jej zainteresowanie na tyle intensywnie, że nie chciała owijać się złudzeniem kogoś, kim nie była. Pragnęła poznać historie, które kryły się pod tymi bliznami. Z jakiegoś powodu też ciekawa była jaki człowiek znajdował się tam głęboko pod oszpeconą skórą i nie była to wcale zdrowa ciekawość.
- Właściwie to nie mogę cię za to winić – kontynuowała, a w jej głosie wciąż dało się słyszeć nutę rozbawienia. W końcu wskazała brodą w stronę obrazu owiniętego w papier, który stał pod ścianą. - Wyobraź sobie, że jestem tutaj na zakupach. Zrobiłam krótki przystanek w swojej podróży. Musiałam nabyć coś, czym będę mogła cieszyć oczy w tym moim zamku. - Ostatnie słowa wypowiedziała jednoznacznie w formie żartu. - A czemu sake? Cóż, na to pytanie już zdaje się padła odpowiedź chwilę wcześniej. - W oczach Katsu zabłysnęła drapieżna iskierka. Kobieta przechyliła lekko głowę, przyglądając się mężczyźnie bez ogródek. Nie odwracała wzroku, nie gapiła się też usilnie na jego blizny, chociaż szmaragdowe tęczówki od czasu do czasu przesunęły się z wolna po oszpeconej skórze, nie kryjąc się z tym. Być może, jeżeli by chciał, mógł dostrzec w jej oczach coś, co widzi się u konesera sztuki, gdy patrzy na obraz. Większość czasu jednak przyglądała się po prostu jemu. Całościowo.
- Jestem Katsu.
Kama Yenhatsu
Ikonka postaci :
Chūkyō Cq4JoOv
Klasa :
szlachta dworska
Cytat :
I'll eat you alive
Zawód :
Wiek :
22
Gif :
Chūkyō Fedbb97d52c064e33370926600a5b101
Wzrost :
165
Siła :
C
Wytrzymałość :
C
Szybkość :
B
Zręczność :
C
Hart Ducha :
E
Punkty :
556
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
łakomczuch
demon wylosował ponad 20 ofiar
legenda o Złotym Dziecku
wzięcie udziału w evencie "legenda o Złotym Dziecku"
ROK TYGRYSA
pierwsze urodziny forum! (2022)
ikigai
wzięcie udziału w evencie "ikigai"
niezłomny
napisanie stu postów fabularnych
rosnę
postać wspięła się w hierarchii
sztukmistrz z Imperium
demon odblokował blood art
PUNKTÓW
Gość
Gość
Oczywiście, że ciężko się nie zgodzić. To była wada Masanoriego. Prawie zawsze uważał, że ma rację, a gdy się okazało, że mógł się mylić, to nadal potrafił to obrócić o sto osiemdziesiąt stopni. Katsu zdobyła więc pierwszego plusa, choć nie miała prawa o tym wiedzieć. I dobrze, bo ludzie zmieniają swoje podejście kiedy wiedza, że Tsuchida prowadzi w swojej głowie punktację dla każdej poznanej istoty.
- Wypijmy więc za to, że mam rację. - stwierdził beznamiętnie, unosząc do góry naczynie z wodą. Nie spojrzał jednak na Katsu, jasno dając do zrozumienia, że to jedynie przerywnik w rozmowie. Nie znosił toastów, nie znosił alkoholu, a jeszcze bardziej nie znosił kaca. Wszystko co wiązało się z procentami miało u niego automatycznie pod górkę.
Ze słów dziewczyny biła taka pewność, że Masanori nawet w nie nie zwątpił. Coś w środku krzyczało do niego, że lepiej nie poddawać jej stwierdzeń próbie, a Tsuchida już dawno nauczył się, że lepiej ufać swoim przeczuciom.
- W takim razie, którym typem mężczyzny jestem? - zapytał, obracając się w jej stronę i spoglądając w okolice jej ust - Samobiczujący? Szukający interesów? A może ten warty uwagi? - pytanie, które miało ją trochę zbić z tropu. Jeśli jednak się to nie uda, to zawsze będzie służyło za doskonałą kontynuację rozmowy. Masanori należał bowiem do ludzi, który lubił konfrontować się z innymi. Oczywiście nie fizycznie, ale rozmowy z nim nigdy nie były szczególnie przyjemne. Był bezpośredni, mówił to co chciał, ale przede wszystkim uwielbiał doprowadzać drugą stronę do konsternacji. Nie robił tego nagminnie, nie przy każdym spotkaniu, ale można było być pewnym, że kiedyś wyskoczy z pytaniem, które zmieni wyraz twarzy rozmówcy.
- Wszystkich. Niezależnie od płci. - poprawił Katsu natychmiast, żeby nie było niedomówień. Kobiety oceniał tak samo szybko jak mężczyzn. Ogólnie był szybki w ocenach, bo to oszczędzało mu wielu problemów. Nie musiał tyle rozmyślać, nie musiał się zastanawiać. Bum, opinia utworzona, kryzys zażegnany. Zresztą dziewczyna mogła próbować się bronić, ale wyglądała jak zagubiona księżniczka. Tsuchida był pewien, że paru nierozsądnych rzezimieszków pewnie przyglądało się jej po drodze zastanawiając się czy nie będzie dobrym celem. Zresztą im dłużej słuchał nieznajomej, tym bardziej przekonywał się o tym, że wcale tak bardzo nie przestrzelił. Zakupy? Sake? Wszystko to wydawało się zbyt nierealne. Podczas gdy większość ludzi ma problem, żeby związać koniec z końcem, ta urodziwa towarzyszka rozmowy zachowywała się jak szlachta. Jej tłumaczenia, siłą rzeczy, wywołały u Masanoriego szczery, radosny śmiech.
- Chyba żartujesz. Czy to obraz? - zapytał, wskazując palcem na zawiniątko pod ścianą - Czy powinienem zacząć zwracać się do Ciebie na "pani"? Lubię swoją głowę, więc chce ją zatrzymać. Poznałem w końcu księżniczkę, która uciekła z zamku na zakupy, nie lubi sake, a jednak ją kupuje i pewnie dobrze posługuje się biczem. - odparł niesamowicie rozbawiony. Jeśli Katsu myślała, że powrót do tematu sake zbije go z tropu, to błąd. Masanori z radością podniesie rzuconą rękawice i będzie brnął dalej. Lubił takie słowne przekomarzania.
- Gennosuke. Dla księżniczek - Gen. - odpowiedział całkowicie naturalnie tak, jakby to naprawdę było jego imię. Miał w zwyczaju nie podawać swoich prawdziwych danych na lewo i prawo. W końcu był tropicielem i wiedział jak takie małe szczegóły mogą wiele ułatwić. Choroba zawodowa, ale cóż poradzić.
avatar
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
PUNKTÓW
Sponsored content
Siła
Wytrzymałość
Szybkość
Zręczność
Hart ducha
Twoje zezwolenia

Nie możesz odpowiadać w tematach