⠀⠀⠀⠀Westchnęła. Nikomu nie zależało, aby zmienić ten porządek rzeczy. Demony ciągały się smętnie nie unosząc wzroku. Czuła się wśród nich jak latarnia na otwartym jeziorze. Błyszczała swoją odmiennością, a jednocześnie nie potrafiła na nikogo wpłynąć. Samotne źródło światła w gęstwinie ciemnoty. Gdyby nie Susumu, wcale nie odwiedzałaby siedziby Muzana.
⠀⠀⠀⠀Na podróż wyznaczyła następną noc. Zamierzała wyruszyć kiedy tylko słońce schowa się za horyzont, żeby przebyć jak najwięcej kilometrów, zanim słońce znów zaleje świat swoimi śmiercionośnymi promieniami. Bycie demonem to wieczne planowanie. Nie zamierzała spędzić dnia ukryta w jakiejś dziurze. Po Oguni miała już dość tej beznadziei.
⠀⠀⠀⠀Z powodu tego postanowienia miała jeszcze trochę czasu do zabicia. Ludzki mężczyzna pozostał w dolinie, a ona wspięła się w kierunku miejsca egzekucji. Nie spodziewała się natknąć tam na ofiarę pozostawiona do spalenia, ale od pewnego momentu wyczuła wątły zapach Czwartego. Przyjemnie byłoby go znowu spotkać. Wydawał się różnić od pozostałych Kizuki.
⠀⠀⠀⠀Woń była jednak zwietrzała, a wiatr niósł ją w różne kierunku, jakby po Księżycu nie pozostało już śladu. Zatrzymała się więc w bezpiecznej odległości. Nieco wyżej kręciły się inne demony pogrążone w rozmowie i nie zamierzała im przeszkadzać. Nawet jeżeli obecność Seiyushi w wiosce demonów była dla niej zaskakującą niespodzianką.
⠀⠀⠀⠀Przysiadła w cieniu poddając się modłom, choć zamiast słów pochwały dla Stwórcy skierowała myśli na docierające do jej uszu słowa. Mówiąc inaczej - podsłuchiwała.
The silence is your answer.
Zmarszczyła nasadę nosa na pierwszą część wypowiedzi, ale rysy jej twarzy się nieco złagodziły gdy padła druga część wypowiedzi. Zaborcza, zachłanna, egoistyczna i wiele innych synonimów. Taka zdawała się być demonica stojąca przednim. Jak by sobie wytresowała zabójcę, to nie oddałaby go nikomu. Nawet jak by miała cały tuzin czy nawet pół korpusu w swoich rękach. Nie podzieliłaby się nawet połową zabójcy. - Jest wiele rzeczy które chcę mieć.. ale szczerze wątpię w to że jesteś w stanie mi cokolwiek z tego załatwić.. no chyba że chętnie sami mi się oddasz.. to..to brzmi jak.. nie najgorsza zaliczka.. - uśmiechnęła się bezczelnie. Podobno każdy miał swoją cenę.
"Nie dowiesz się póki nie spróbujesz."
- Czy ty mnie zapraszasz do wspólnego leżenia na trawie i gapienie się w niebo? - spytała przechylając lekko głowę w bok, w jej oczach nie było gniewu ani żadnej negatywnej emocji, bardziej ciekawość. Chyba był pierwszym demonem, do którego nie rzucała się z kłami do gardła z miejsca i nie toczyła piany wyzywając go od najgorszego ścierwa. Czas tylko pokaże jak długo to potrwa.
- Z tą wiecznością bym się nie zapędzała.. wiesz.. zabójcy i ich piękne kolorowe miecze potrafią szybko skrócić twoją wieczność do paru żałosnych sekund.. - skomentowała, mrużąc lekko powieki. Wcale nie brzmiał jak demon gdy tak mówił. - Poza tym nie wyglądasz na tak silnego, żeby nie przejmować się tym co jest w koło.. - dodała uważnie taksując jego całą sylwetkę od głowy w dół i wracając wzrokiem zatrzymała się na jego oczach.
- To byłoby coś.. gdyby można było się nasycić czym więcej niż tylko ludźmi.. zawsze mnie ciekawiło to co oni jedzą.. ludzkie jedzenie, nie ważne jak dobrze przyrządzone nie ma kompletnie smaku.. nie syci, nie cieszy nas.. jedynie psuje nas od środka.. - wzdrygnęła się na wspomnienie ostatniej próby ludzkiego jedzenia. Dość nieprzyjemne wspomnienie. Skupiając się na obecności Ichiego, nie dostrzegła z oddali Suiren a w okolicy unosiło się tyle różnych zapachów że nawet już nie próbowała się rozeznać co jest wkoło nich i w jakim dystansie. Oguni roiło się od jej braci i sióstr, nie przepadała za tym miejscem. Przybyła tu tylko i wyłącznie na wezwanie Czwartego.
Demon westchnął, czy nie było ani jednej osoby chcącej mu dać coś za darmo? W ramach tego iż ruszył się tego dnia? Okrutny był ten świat ale nic z tym nie mógł zrobić. Mógł jedynie próbować przetrwać ich wszystkich. Zaraz jednakże na twarzy mężczyzny pojawił się delikatny uśmiech skryty za maską, był pewien iż demonica myślała że Ichitarō odpuści, nie zgodzi się na takie warunki. - O ile będziesz mi załatwiać jedzenie to mogę się na to zgodzić, choć wpierw musiałbym móc decydować o takich sprawach. - Powie białowłosy poważnym tonem, choć spodziewał się iż nie byłoby problemów z zmianą jego obecnego właściciela. Rintarou w końcu nie wydawał się przejmować swymi podwładnymi, co dla Ichitarō było bardzo wygodne.
"Czy ty mnie zapraszasz do wspólnego leżenia na trawie i gapienie się w niebo?"
Demon wzruszył ramionami, właściwie to z chęcią się by położył, a obecność kogoś innego by mu nie przeszkadzała. Czy było to zaproszenie, tego nie wiedział. Stwierdził jedynie iż póki się czegoś nie spróbuje to ciężko stwierdzić czy to dobre.- Czemu nie, masz coś lepszego do roboty tej nocy? - Spytał, po czym przeciągnął się. Przez jej pytanie naprawdę miał ochotę się teraz położyć. Jedyne co go powstrzymywało to fakt iż jeszcze przed chwilą wyglądała jakby chciała go wypatroszyć za dotknięcie jej.
-Może i pewnego dnia po mnie przyjdą, ale do tego czasu wiele się może zmienić. W końcu wpierw polują na tych mniej dyskretnych z naszych braci i sióstr czyż nie? A nawet jeśli spotka mnie koniec, to umrę mając przed oczyma widok gwiazd. - Odparł po czym znów spojrzał w górę, patrząc na nocne niebo przyozdobione gwiazdami. - Radziłem sobie do tej pory, więc czemu nie później? Wystarczy znaleźć sposób i się go trzymać póki działa. - Dodał i słuchał uważnie odpowiedzi Seiyushi znów skupiając na niej wzrok. Zainteresowała go jej nagła zmiana nastawienia do niego i to iż zaczęła nawet mu coś o sobie mówić. Próbowała ludzkiego jedzenia, to było ciekawe w końcu musiała mieć jakiś powód by tego spróbować, a jakie byłoby przydatne gdyby znalazła sposób na pożywianie się nim, oszczędziłoby mu to wiele roboty. Nie interesowało go to czy ktoś ich obserwował gdyż nie zwracał na takie rzeczy uwagi w Oguni, gdzie nie spodziewał się zagrożenia. - Gdyby istniała alternatywa, gdybym mógł żywić się snami to by mnie tu nie było. Zaszyłbym się pewnie gdzieś i podziwiał gwiazdy. Ale jesteśmy drapieżnikami, przeznaczone nam jest polowanie na ludzi. - Rzekł z pewnym rozczarowaniem w głosie Ichitarō po czym przeczesał dłonią swe włosy - Hmmm, zapomniałem się przedstawić prawda? Nazywam się Ichitarō - Powiedział mężczyzna przypominając sobie o tym.
Spodziewała się protestu, bo jak to tak demonica z najniższą rangą miała by posiadać innego demona?! Abominacja wśród jej pobratymców, nikt by się na to nie zgodziła, ona sama by na to nie przystała. Więc trzeba było sobie wyobrazić jej minę gdy Ichitaro nie tylko jej nie odmówił ale i jeszcze dorzucił własny warunek. Roześmiała się.. dość głośno! Zgięła się w pół nie dowierzając jego własnym słowom. Chwili potrzebowała żeby się opanować. Sięgnęła dłonią do lewego oka ścierając z kącika łezkę wywołaną rozbawieniem sprzed chwili. - Chcesz serio być moją własnością? A do kogo Cię przypisali w sumie? Bo niektóre demony dostały swoich panów.. nie żeby to cokolwiek zmieniało w naszym życiu.. mi się trafił Piekielny Artysta.. choć Trzecioplanowa Pierdoła jest o wiele trafniejszym określeniem na tego frajera.. - podsumowała Taishiro bez chwili zawahania. Miała w dupie czy ktoś ją słyszał i tym bardziej czy ktoś mu doniesie o tym że go obraża do innych. Nie bała się konfrontacji z nikim.
"Czemu nie, masz coś lepszego do roboty tej nocy?"
- W sumie to nie.. już nie.. rozmowa z Czwartym była w sumie moim jedynym powodem żeby zawitać w Oguni.. normalnie trzymam się od tego miejsca z dala.. ale no.. nie odmawia się Kizukim.. nawet jak ściągają Cię z drugiego końca kraju.. - wzruszyła ramionami przy tym. To nie tak że miała wybór, z drugiej strony nie chciała odmawiać tak potężnemu demonowi. Sam fakt jak ją potraktował po tym jak była z nim szczera, sprawiło że nabrała do Akio jakieś.. niezrozumiałe przywiązania.. bo szacunek miała zanim się tu zjawiła. - .. więc jasne.. możemy razem poleżeć i poobserwować niebo.. zobaczymy czy to takie fajne jak mówisz.. - skomentowała rozplatając ręce spod piersi i splatając je na karku za głową. - Wiesz.. trzymanie się ze mną może ich szybko na ciebie nakierować.. - uśmiechnęła się bezczelnie. Już miała nieprzyjemny atak z zaskoczenia i udało jej się cudem spierdolić wtedy z dojo z Edo. - Taaa.. alternatywa.. byłoby fajnie.. ale skoro już musimy się nimi żywić to przynajmniej możemy sobie wybierać nasze posiłki.. - powiedziała z zadowoleniem w głosie. Już ona wybrednie przebierała w odpowiednich osobach, którymi miała się posilić. Nie było już dłużej sensu walczyć z naturą.
- Nie zapomniałeś.. ja nie pomyślałam że nasza rozmowa potrwa na tyle długo żebym chciała Cię o nie spytać.. ale skoro już się przedstawiłeś.. ja jestem Seiyushi.. przyda Ci się skoro chcesz być moim Demonem.. - uśmiechnęła się przebiegle.
"W sumie to nie.. już nie.. rozmowa z Czwartym była w sumie moim jedynym powodem żeby zawitać w Oguni.. normalnie trzymam się od tego miejsca z dala.. ale no.. nie odmawia się Kizukim.. nawet jak ściągają Cię z drugiego końca kraju.."
Na wzmiankę o Kizukich, demon zadrżał. Były to bowiem demony, którym nie sposób było odmówić. Miały pod sobą wszystkie demony w zasadzie. - Niektórym się nie odmawia, Kizuki do takich należą, stąd jeśli naprawdę nie chcę się mieć zbyt dużej ilości panów to trzeba zostać jednym z nich - Rzucił demon po czym pokiwał z aprobatą głową gdy to Seiyushi przystała na jego propozycję, zaczął wtedy to rozglądać się za dobrym miejscem do leżenia. - Świetnie, chodźmy więc - Odpowiedział po czym odwrócił się do niej plecami i ruszył w stronę drzewa z którego spadł. - Wtedy schowam się za Tobą, albo będę wspierał cię z dachu. Świetnie mi to idzie - Rzekł sarkastycznie po czym zamknął na moment oczy wspominając Kioto. - Dobór posiłków jest ważny i wiele o nas mówi, ja nie jadam pijanych ludzi. Odrzuca mnie ich zapach. - Powiedział dzieląc się swymi preferencjami, w końcu jeśli demonica miała go przejąć i karmić to warto by wiedziała czym. - Hmmm, planowałaś mi wyrwać rękę? Dziwnie zareagowałaś na dotyk, co jest dziwne patrząc na to iż sama mnie dźgałaś. Powinienem odpowiedzieć tym samym Seiyushi - Rzekł Ichitarō zatrzymując się przy drzewie, spojrzy na nią po czym usiadł na ziemi opierając plecy o pień drzewa. Demon spojrzał na kobietę i poklepał dłonią miejsce obok siebie - Siadaj więc i podziwiaj gwiazdy.
"Musicie się bardzo lubić co? Czym ci tak zalazł za skórę?"
- A czym nie zalazł?! Cała jego żałosna egzystencja woła o pomstę do nieba.. ta kurwa na bank jest słabsza ode mnie.. i ja mam służyć jakieś małej niedorobionej suce co pewnie nic sam nie potrafi zrobić.. bo co?! Bo ma groźną aurę?! Jak ta mała siksa INU pewnie.. gówniara nie dawno została demonem.. a jej aura sprawia że ciarki przechodzą po skórze i nie w ten przyjemny sposób.. jakaś abominacja.. Aura demona powinna świadczyć o jego sile! Jak u Kizuki..a nie u świeżo przemienionych demonów.. czy innego słabego skurwysyństwa.. - ale się rozkręciła na to pytanie. Ale odpowiedziała mu dość wyczerpująco na to. Gardziła Taiem jak większością demonów a może nawet i bardziej.
"Przydzielono mnie do Rintarou ale od Kioto nie widziałem go już. Możliwe iż o mnie zapomniał."
Powieka zaczęła jej aż drgać niekontrolowanie gdy usłyszała to magiczne imię 'RINTAROU'. Uniosła dłoń mniej więcej na wysokość wzrostu wspomnianego typa. - Taki wysoki, stalowe ślepia przechodzące w karmazyn? Długie włosy.. urodziwy jak na męską kurtyzanę przystało.. Rintarou.. Zdradziecka Pieśń Rintarou..?! - jeszcze raz by wypowiedziała jego imię i powinien się pojawić za jej plecami. Parsknęła cicho pod nosem ale po chwili wyrwała się z jej ust kolejna salwa śmiechu. - Jesteś własnością tej słabej dziewki?!? - możliwe że chciała powiedzieć 'dziwki' ale przez śmiech przekręciła niechcący słowo idealnie opisujące drugiego demona. Aż zastanawiające było czy był ktoś w niższych rangach, kogo faktycznie szanowała..
A i owszem były dwie osoby aż. Była Suiren którą bardzo polubiła, a która właśnie ich podsłuchiwała z oddali o czym Seiyu nie była świadoma. No i był Rash! Pierwszy demon który zrobił na niej wrażenie w takim stopniu że gdyby kazał jej przynieść czyjąś głowę to pewnie by to zrobiła.
"Niektórym się nie odmawia, Kizuki do takich należą, stąd jeśli naprawdę nie chcę się mieć zbyt dużej ilości panów to trzeba zostać jednym z nich."
Uśmiechnęła się zuchwale na tą myśl. To wcale nie był taki zły cel w życiu, poza tym który już miała. - To prawda.. - skomentowała z lekkim uśmiechem na ustach.
Ruszyła za nim spokojnym tempem, słysząc że schowa się za nią w razie problemów, wzruszyła jedynie ramionami. Było jej to obojętne, poznała kilka słabszych demonów po których spodziewała się tchórzliwej ucieczki gdy zrobiłoby się zbyt gorąco. Tak zwany instynkt przetrwania, ona też go miała ale czasami zdawał się być nieco upośledzony. Niemniej jednak, nadal tam w niej tkwił. - Mhm.. ja jak muszę już coś zjeść to szukam najgorszego skurwysyństwa.. wiesz.. sadyści, bandyci, mordercy.. ten cały najgorszy chłam bez którego ten świat byłby zdecydowanie lepszy.. jak miałabym zjeść jakąś dziewczynę czy chłopaka.. czy dziecko.. wolałabym głodować.. - skomentowała obserwując go jak się wygodnie ułożył pod drzewem, opierając się o jego pień i zrobiła to samo, usiadła tuż obok niego, tam gdzie poklepał dłonią na trawie.
Przez chwilę milczała zastanawiając się co mu odpowiedzieć na wcześniej zadane pytanie. - To było.. dziwne.. - skomentowała ciszej pod nosem. Podciągnęła pod siebie ugięte w kolanach nogi. Oparła na jednym z kolan łokieć i przyłożyła palce do czoła. Powoli zaczęły rosnąć wcześniej schowane rogi. Przy nasadzie czoła miały cielistą barwę i powoli przechodziły w krwawy, ciemny karmazyn aż po szpice. -.. dotknąłeś.. mojego rogu.. to było.. dziwne uczucie.. - wymamrotała przesuwając palcami z czoła na jeden z nich i ostrożnie sunęła opuszkami po długości zatrzymując się w połowie. Teraz tego nie czuła, gdy sama się dotykała. Ale wcześniej.. wcześniej to było bardzo dziwne uczucie. Suiren jako pierwsza ją pochwyciła za to miejsce i zażądała żeby Seiyu jej go dała jako pamiątkę. Nie podobało jej się tamto uczucie. Tak rzadko pokazywała się komukolwiek w tej formie, może dlatego to miejsce było tak dziwnie wrażliwe na dotyk. Wzdrygnęła się i odchyliła się nieco, opierając tył głowy o korę drzewa i wpatrując się w gwiazdy.
- .. może po prostu lubię dotykać innych..? - rzuciła przyglądając się uważniej migoczącym punktom na ciemnym nieboskłonie.
Białowłosy wysłuchał spokojnie wywodu na temat Piekielnego Artysty analizując uważnie każde słowo i wyrabiał sobie opinię nie tylko o tym demonie ale i o Seiyushi, liczyła się dla niej siła, zwykła fizyczna przewaga nad rywalem. Ale dla demona przecież nie była to jedyna broń. Wspomniany demon posługiwał się strachem jaki wywoływał u wrogów, broń jak każda inna. Póki była skuteczna póty nie powinno się jej lekceważyć. - Dlaczego więc skoro jest taki słaby nie rzuciłaś mu wyzwania? Nie pokazałaś gdzie stoisz Ty, a gdzie on. Nieważne czym się posługuje, póki jest to skuteczne jest bronią. A każdej broni należy się wystrzegać. Uważaj więc na niego, nie bez powodu jest wyżej w hierarchii, mógł nie ujawnić ci wszystkiego czym dysponuje. - Odparł po czym przeciągnął twarz po dłoni gdy ta rozpoznała jego pana. Opis w końcu się zgadzał, a nawet sprawił iż Ichitarō prychnął ze śmiechu. - Powiedz to jeszcze z pary razy, a może się zjawi...choć może lepiej nie, znowu każe mi coś robić.. - Dodał mężczyzna po czym przewrócił oczyma, czy Sei nienawidziła każdego demona, który był nad nią? Była taka opcja stąd po raz kolejny musiał się zastanowić czy darmowe posiłki są wartę konfliktu z innymi. - Tak, jestem. Ale nie wiem czy jest słabą dziewką...jest w nim coś niepokojącego - Odrzekł, czując jak przeszły go dreszcze na wspomnienie z Kioto, czuł się przy Zdradzieckiej Pieśni niepewnie. Nie mógł bowiem przewidzieć co zrobi, czy nagle nie postanowi go zabić.
Ichitarō założył ręce na karku opierając się o drzewo i spojrzał na demonice, była niezwykle litościwa dla ludzi ale nie wnikał w to, więcej jedzenia dla niego. - Mięso to mięso, byleby nie śmierdziało sake. Ale twoje podejście...co się stanie gdy już nie będziesz w stanie wytrzymać i z głodu zjesz na przykład dzieciaka? Co wtedy zrobisz? - Spytał będąc ciekaw co się stanie gdy Seiyushi zostanie zmuszona do złamania swych postanowień. Takie rzeczy potrafiły zmienić każdego, niezależnie od jego stanu, czy też gatunku.
Słuchał uważnie kobiety czując iż są teraz na wrażliwym dla niej temacie, stąd obserwował ją ukradkiem jednym okiem gdy to głównie skupiał się na nocnym gwieździstym niebie. A więc chodziło o rogi, to było jej czułe miejsce. Powodów mogło być kilka stąd czuł teraz potrzebę dowiedzenia się więcej by móc rozwiązać tę zagadkę. - Dotknięcie rogu było dziwne? W jakim sensie? Bolało cię to czy czułaś co innego? - Dopytywał, czyżby rogi były tym co sprawiało iż przypominało się Sei iż jest demonicą, taką samą jak ci których nienawidziła, być może. Chwile po tym jednakże westchnął, póki nie należał do demonicy to nie była jego sprawa ale musiał zapytać o jeszcze jedną rzecz. - To może być problematyczne wiesz? Jak inaczej mam cię powstrzymać przed dźganiem mnie hmmm? A może mam ci na to pozwalać? - Zapytał chcąc nieco określić na czym stoi po czym spojrzał na nią, była obecnie skupiona na niebie i nie wyglądała na taką groźną stąd sam spojrzał w górę po czym zamknął oczy. Pewnie pożałuje tego co ale co mu szkodzi...- Jeśli to sprawi iż będziesz spokojna to dotykaj mnie ile chcesz, tylko nie ruszaj mi maski i nie zasłaniaj nieba. - Rzekł demon po czym otworzył swe oczy i spojrzał na Seiyushi czekając na jej reakcję.
Słuchała komentarza odnośnie Taia i słowa Ichiego nie robiły na niej wrażenia. Prychnęła w odpowiedzi na przestrogę. - Kpisz? Wystrzegać się tego typa? Wystrzegać to ja się mogę Kizukiego.. wystrzegać to ja się mogę silnego zabójcy z nichirinem w dłoni.. ale nie tego ścierwa.. - nie wiedziała czy mówił poważnie czy sobie żartował czy po prostu ją sprawdzał. Ale nie zamierzała brać sobie do serca tych słów.
Zamknęła oczy. - Rinratou.. Rintarou.. Rintarou.. Rintarou.. Rintarou.. - otworzyła oczy po wymówieniu jego imienia pięć razy, na wszelki wypadek gdyby magiczna liczna trzech powtórzeń nie była wystarczająco satysfakcjonująca dla Pieśni. Rozejrzała się po okolicy. Westchnęła z wyraźnym zawodem w głosie. - Może powinnam powiedzieć 'kurwa' kilka razy.. to by się zjawił.. - skomentowała przeciągając się i po chwili wstając otrzepała swoje hakama na tyłku z trawy i liści.
"Mięso to mięso, byleby nie śmierdziało sake. Ale twoje podejście...co się stanie gdy już nie będziesz w stanie wytrzymać i z głodu zjesz na przykład dzieciaka? Co wtedy zrobisz?"
Czuła jak wszystkie mięśnie w jej ciele się spięły na wzmiankę o zjedzeniu niewinnego dziecka. - Nie dopuszczę do tego.. ja wybieram sobie moje cele.. nie inaczej! JA DECYDUJĘ kogo wpierdolę w całości a komu spuszczę trochę krwi.. JA I NIKT INNY... - warknęła gniewnie w stronę demona. Panowała nad swoim głodem na tyle aby już nie wpadać w amoki. Aby nigdy nie wpaść w ten zwierzęcy stan przełożenia sytości ponad stan umysłu.
"Dotknięcie rogu było dziwne? W jakim sensie? Bolało cię to czy czułaś co innego?"
- Nie ważne! Nie interesuj się! - warknęła nieco bardziej zirytowana. To miejsce na nią źle wpływało, czuła każdą komórką swojego ciała że zaczyna powoli acz skutecznie tonąć w mieliźnie.
Spojrzała na niego gdy padła z jego ust ostatnia wypowiedź i zmrużyła lekko powieki, a po chwili zmarszczyła nasadę nosa w skrajnej irytacji. Odwróciła się gwałtownie plecami do demona. - Ucałuj swojego pana ode mnie.. - rzuciła na odchodne i ruszyła przed siebie biegiem. Musiała się z tego miejsca wydostać, nienawidziła Oguni. To miejsce źle na nią działało.
Z tematu
Zasiedziała się w Oguni, w bezpiecznej choć dziwnej ostoi demonów. Nie miała tu dla siebie zajęcia, a dodając do tego temperament niektórych pobratymców i jej niską pozycję w społecznej drabinie, to nie chciała dłużej kusić losu. Czuła, że czeka na nią coś więcej w świecie. Może odkryje swoje przeznaczenie, albo spotka jednego z tych słynnych zabójców i przyjdzie jej walczyć o życie. Tyle fascynujących możliwości, że aż przyśpieszyła kroku.
Usłyszała dobiegające z góry głosy, strzygnęła uszami w tym kierunku, ale nie wyłapała dokładnych słów. Posmutniała, bo nie chciała przeszkadzać w rozmowie, ale też nie zamierzała rezygnować z planów. W końcu strzeżonego Muzan strzeże. Dlatego też rozejrzała się za wygodnym miejscem do przeczekania, aż ołtarz się zwolni.
I po raz kolejny bóstwa z niej zażartowały, bo w cieniu kryła się już jakaś persona, najpewniej obserwującą ją od dłuższej chwili. Spojrzenie Kazumi uciekło w bok, przystąpiła z nogi na nogę... Powinna odwrócić się na pięcie i odejść? Co to to nie! Zacisnęła mocniej dłonie na paczce i podeszła do siedzącej w cieniu kobiety.
— Ohayou! Nie wiedziałam, że obowiązuje kolejka. — zagadnęła z uśmiechem — Jak tak, to jestem za tobą. — rozejrzała się za miejscem obok aż w końcu kucnęła na kamieniu obok, bujając się lekko w przód i w tył.
⠀⠀⠀⠀Natura tego miejsca nawet ją przyprawiała o dreszcze. Przecież niczym nie zawiniła, więc skąd ta obawa i napięcie towarzyszące jej w każdej sekundzie modłów u podstawy ponurego placu egzekucji? Czuła się jak dziecko pod czujnym okiem surowego rodzica - co jeżeli jednak ktoś zarzuci jej jakiś nietakt?
⠀⠀⠀⠀Szum rozmów ucichł, kiedy Seiyushi wykrzykując swoje niewybredne uwagi zniknęła w dole ścieżki. Mimo obecności innych demonów nagle poczuła się dziwnie samotna. Modły straciły na atrakcyjności, więc opuściła dłonie patrząc się nieostrym spojrzeniem na kamienną płytę zastępującą jej kapliczkę.
⠀⠀⠀⠀Ohayou!
⠀⠀⠀⠀Podskoczyła. Zimny dreszcz mimowolnie spłynął w dół ciała, mimo że Suiren zdarzyła odwrócić wzrok i wyłapać na tle bladego nieba kontur zwierzęcych uszu. Spływające do pasa, długie włosy otaczały twarz kobiety niczym kaptur i skrzydlata nie od razu rozpoznała w uśmiechniętej dziewczynie jednego ze swoich.
⠀⠀⠀⠀Zmrużyła powieki, odpowiadając na radosny grymas Kazumi nieufnym spojrzeniem.
⠀⠀⠀⠀— Nic podobnego — odparła na niedorzeczne pytanie o kolejkę. Skąd tu w ogóle ktoś równie głupi, by swoją chęć podsłuchiwania tłumaczyć potrzebą modłów. Do kogo modlą się demony, skoro powinny czcić tylko jednego boga, ich Stwórcę. Suiren strzeliła oczami na paczuszkę w rękach młodej kobiety. Uniosła brew i pytanie opuściło jej gardło, zanim zdała sobie sprawę, że zachowuje się wścibsko. — Co to takiego? — Wskazała ruchem podbródka na przedmiot, a potem podniosła się z klęczek. Ostatecznie postanowiła zasłonić się rangą, gdyby Kazumi uznała jej szorstki ton za nietakt.
⠀⠀⠀⠀Nastroszyła pióra i poprawiła haori na ramionach. Pogoda wyglądała na nieprzyjemną i chociaż chłód nie szkodził demonom, Suiren nauczyła się reagować na kaprysy pogody ludzkimi gestami, by w razie czego wypaść na bardziej przekonującą. Niewykluczone też, że uśmiechnięta mordka nieznajomej trochę ją przerażała. Chciała się odgrodzić od niepokojącego wrażenia, że dziewczyna przyłapała ją na podsłuchiwaniu.
⠀⠀⠀⠀A skoro o tym mowa, słowa Seiyushi odbijały się echem w jej pamięci. O kim tak nieprzychylnie wyrażała się rogata towarzyszka z Onsenu? Im bardziej narzekała na tego o imieniu Rintarou, tym bardziej Suiren miała nadzieję go poznać. Zawsze lubiła jednostki odrobinę problematyczne.
⠀⠀⠀⠀Szybko jednak wróciła myślami do tu i teraz. Omiotła Kazumi spojrzeniem w oczekiwaniu na jej odpowiedź.
The silence is your answer.
⠀⠀⠀⠀Schodząc na dół, spoglądał w górę podziwiając ukochane przez siebie gwiazdy. Doprowadziło to do tego iż niemal się potknął i ledwo co udało mu się uniknąć stoczenia na dół. Odetchnął z ulgą na myśl iż nie poturlał się jak beczka i kątem oka zauważył kolejne demonice. Czyżby ktoś znów miał otrzymać zadanie od Kizukiego? A może szykowała się jakaś egzekucja? To coś co zainteresowało białowłosego demona, stąd jak najciszej potrafił postanowił podejść po cichu do rozmawiających kobiet. Przy okazji wytężył słuch by podsłuchać nieco z ich rozmowy. Ichitarō stanął za wyższą z demonic i wzniósł dłoń w górę w geście powitania. Spojrzał znudzonym wzrokiem na kobiety i odkaszlnął by zwrócić na siebie uwagę. - Czyżby szykowała się czyjaś egzekucja? Czy jest może inny powód tego iż ciągnie tu tyle demonów? - Zapytał prosto z mostu mężczyzna.
⠀⠀⠀⠀Ostatkami sił powstrzymała się od przetarcia twarzy dłonią. No oczywiście! Powinna się przecież domyśleć, że typowy demon trzymał przy sobie odgryzione paluszki, uszy, oczy... co ona tam jeszcze powiedziała? Myśl o rozkładających się, albo zeschniętych elementach ludzkiego ciała w żadnym wypadku nie wzmogła jej głodu. Jeżeli już, to było wręcz odwrotnie. Suiren straciła apetyty.
⠀⠀⠀⠀— Oh rany, to duże to też palec...? — zapytała z wymuszonej uprzejmości, gdy Kazumi podsunęła jej pudełko pod nos. Mimowolnie spojrzała w dół, na grzechoczącą zawartość i wygięła usta w sztuczny uśmiech. Dla pewności cofnęła się o krok, wychodząc z zasięgu energicznej dziewczyny z psimi uszami. — Podziękuję, zwykle jadam świeżo po łowach. Poza tym, jeżeli to dary, to nie powinnam odbierać ich temu, komu mają zostać przeznaczone.
⠀⠀⠀⠀Zrobiła krok w tył, odsłaniając jej drogę do malutkiej kapliczki pod drzewem, przy której nieco wcześniej podsłuchiwała udając pogrążoną w modlitwach. Demony raczej krzywo patrzyły na swoich pobratymców czczących innego poza Stwórcą boga, ale rytuały miały zwykle charakter kulturowy. Niektórym pozwalały szybciej pogodzić się z przemianą i swoją brutalną naturą ostatecznego łowcy.
⠀⠀⠀⠀Poza tym istnienie Muzana nie wykluczało istnienia innych potężnych istot. Ten miał je zwyczajnie przyćmiewać.
⠀⠀⠀⠀— Dla kogo są przeznaczone... — zaczęła akurat w momencie, gdy ze wzgórza przypełzł ku nim towarzysz Seiyushi. Z daleka nie była w stanie mu się przyjrzeć, ale teraz prześlizgnęła wzrok z góry do dołu i z powrotem. Komentarz Kazumi ją rozbawił. — Bez wątpienia świeża ofiara będzie odpowiedniejsza, niż suszone paluszki — dodała z pełną powagą, oceniając użyteczność Ichitaro. Na kolejne pytanie także mogła odpowiedzieć. — Z Seiyushi. Rozmawialiście dość głośno, więc mimochodem wychwyciłam kilka nieprzychylnych komentarzy w kierunku niejakiego Rintarou. Zdaje sobie sprawę, że ta demonica ma ognisty temperament, ale nigdy nie słyszałam, aby wyrażała się o kimś tak nieprzychylnie. Ciekawe kimże jest ten demon, którego tak mocno nienawidzi?
⠀⠀⠀⠀Suiren zastanawiała się na głos, z palcem przy ustach i cichym hmm opuszczającym jej złożone usta.
⠀⠀⠀⠀Każda okazja jest dobra, aby zdobyć jakieś informacje. Nawet jeżeli jej własna znajomość z rogatą kowalką miała pozytywny charakter, warto było poznać jej wrogów i słabości. Ostatecznie wszystkie demony obowiązywała relacja. Za uroczymi uśmiechami i słowami pochwały czaiło się chłodne wyrachowanie i egoizm. Podświadomie chyba każdy z nich chciał coś dla siebie wyłuskać.
The silence is your answer.
- No dobrze, ale będziecie musiały mnie tam wnieść. - Odparł równie z poważnym tonem co jego rozmówczynie po czym otworzył swe oczy i spojrzał na demonice - Dopiero tam byłem i nie mam ochoty znów wdrapywać się na górę. Zbyt dużo z tym roboty. - Dodał szybko w ramach wyjaśnień, przy okazji pokazał tym swą leniwą naturę.
— Rin jest jedyny w swoim rodzaju. — zaczęła lekko rozmarzonym tonem. Miała co do jego osoby bardzo szeroką gamę uczuć, zależną głównie od jej samopoczucia. — Ale masz rację, że trzeba na niego uważać... — podobnie jak na wszystkie inne silniejsze demony, co nie? Uczynnie podsunęła pudełko w stronę rogacza, warto było utrzymać go w dobrym humorze. A poza tym lubiła się dzielić gdy miała czegoś pod dostatkiem.
— A czym zalazł za skórę tej całej Seiyushi? — ciekawość i chęć poznania nowych plotek wręcz zżerały ją od środka. Sięgnęła do pudełka i jakiś smaczek zniknął w jej ustach. Nie chciała w końcu ciągnąć Ichitaro bardziej za język. Ludzkie oko cicho rozlało się pomiędzy jej zębami. Smak był co najwyżej przeciętny, nie będzie ich więcej zabierać na później. A wracając jeszcze do samej Seiyushi to warto wiedzieć więcej i może za wczasu uprzedzić swojego "opiekuna" o ewentualnych problemach na horyzoncie.
⠀⠀⠀⠀— Jedyny w swoim rodzaju? — powtórzyła za Kazumi, poddając sens jej słów rozważaniu. Nie mogła w tym momencie wiele dodać, liczyła raczej, że podtrzymując temat zmusi demony do rozwinięcia. Postanowiła zarzucić wędkę. — Nigdy o nim nie słyszałam. Być może tylko w niedoświadczonych oczach jawi się jako ktoś interesujący. Czym różni się od innych demonów
⠀⠀⠀⠀Zakończyła z dłonią opartą o podbródek i wyraźnym hmmm.
⠀⠀⠀⠀Nie miała też wcale ochoty obrazić nieznanego rywala, gdyby jednak okazało się, że jego moc przerasta znacznie jej własną. Poznając bliżej dwóch Kizuki zrozumiała, że rywalizacje traktują niemalże jak rozrywkę. Motywację, do ciągłego wzmacniania się, skoro widmo śmierci zastępował im cień Muzana.
⠀⠀⠀⠀Umysł zajmowały jej najróżniejsze rozważania. Nigdy nie pałała miłością do Oguni i po obecnej wizycie wiele się w tej kwestii nie zmieni, ale miejsce okazało się ciekawsze niż zakładała. Pogrążona w rozmowie nie zwróciła uwagi na stworzenie, w którym z początku nie rozpoznała demona. Większość ciała skrywało pod obszernymi szatami i wydawało się, że chodzi na wszystkich czterech kończynach. Zatrzymało się w pewnej odległości od zebranej pod kapliczką trójki i przez chwile im się przyglądało.
⠀⠀⠀⠀Tak przynajmniej uznała Suiren, choć twarz posłańca zakryta była prostokątnym skrawkiem materiału z wypisanymi z przodu znakami na "gwałtowność" i "lawinę". Spod okrycia wydobył się ciężki, basowy głos:
⠀⠀⠀⠀— Trójka to dobra liczba. Wystarczająca do wykonania drobnego zadania od mojego pana — Uznał demon i podrzucił w ich kierunku zwój, który otworzył się natychmiast i tocząc pod nogi Kazumi rozwinął. — Zostaniecie wynagrodzeni.
⠀⠀⠀⠀Skrzydlata spojrzała mimowolnie na papier rozwijający się na suchej ziemi. Wiele drobnych znaczków zapisanych jeden pod drugim. Wychwyciła kilka słów: uciekinierzy, obrzeża, zamknięta droga... Czyżby chodziło o miasto, które w swoich łapskach nadal trzymał korpus zabójców?
⠀⠀⠀⠀— Kim jest twój pan? — zapytała szorstko, robiąc krok w stronę nieznajomego, skrywając za sobą pozostałą dwójkę. Czuła się w tym gronie najsilniejsza, dlatego instynktownie osłoniła ich przed zagrożeniem. Tak właśnie oceniła nowoprzybyłego. Nie czuła wcale jego aury, a to oznaczało, że doskonale się ukrywał.
The silence is your answer.
— Nie nie nie. Rintarou-sama jest jedyny w swoim rodzaju. Gra na flecie, opowiada historie i czasem tylko... — ugryzła się w język ucinając wątek zanim wypapla coś, czego pożałuje. Bo pewne rzeczy mogła sobie przecież wmówić. Rin nigdy nie mógłby jej tego zrobić. Przebłyski wspomnień zniknęły równie szybko jak się pojawiły. — Ma wielkie ambicje i plany i wszystkim jeszcze kiedyś pokaże. — dodała z przekonaniem nie mając nawet pojęcia, gdzie tak właściwie teraz był i co robił jej, ekhem, mentor. A o tym, że żadnymi planami się z nią nie dzielił wolała nie wspominać. Przez całą przemowę Ichitaro kiwała gorąco głową na znak, że totalnie rozumie i zgadza się z jego odczuciami. A wzmiankę o Seiyushi i innych demonach, których jeszcze nie znała, zakopała głęboko w pamięci. Może przyda się jej to kiedy indziej.
Tak zaangażowało ją słuchanie i mówienie że dopiero po chwili, tak jak reszta, spojrzała na zakrytego demona. Stwora. To coś. Nigdy jeszcze nie widziała go na oczy, ale może to i dobrze, bo jego obecność budziła w niej niepokój. Coś w nim było, albo bardzo dobrze udawał, że jest groźny. To jak ta Inu i Artysta. Gorzej, jeśli faktycznie jest silny. Na szczęście gdy przemówił okazało się, że nie ma zamiaru walczyć z trójką, tylko przekazać im jakieś zadanie.
Wzrok Kazumi przeniósł się na rozwinięty przed nimi zwój. Z tej odległości znaczki były za małe, żeby mogła je rozczytać. A tak jak nie miała jeszcze wyrobionego zdania co do Suiren, tak jakoś nie widziało się jej wychylanie zza Pani Żuraw. A z drugiej strony, skoro im to rzucił, to chyba chciał, żeby dowiedzieli się o co dokładnie chodzi? Podrapała się nerwowo za uchem i podjęła decyzję wyskakując przed Suiren by szybko podnieść wiadomość, przebiec po niej pobieżnie wzrokiem i podać zwój Ichitaro. Lepiej żeby najsilniejsza z nich miała gościa na oku. Ciekawe dlaczego stanęła między nimi? Polubiła ich? Albo zadziałał instynkt którego demony raczej nie mają? Nie wiedziała, ale gest ten wzbudził w jej wnętrzu pewien rodzaj szacunku, czy może po prostu sympatii do Żurawiej.
— Wiecie, ja to i tak nie mam nic lepszego do roboty... — powiedziała cicho z nadzieją, że nie wpakuje się w to zadanie w pojedynkę. Może i lubiła przygody, ale lubiła też z nich wracać w miarę w jednym kawałku.
⠀⠀⠀⠀Pokiwała głową na znak, że rozumie.
⠀⠀⠀⠀Rozumie, że mówili o nich w samych superlatywach, gdyż nie wypada oczerniać człowieka, któremu się służy. Jeszcze ich samych uznano by za niegodnych czy słabych. Im mocniej świecił Rintarou, tym cieplejszy blask padał także na nich.
⠀⠀⠀⠀— Mierz wielkość władcy słowami jego poddanych — podsumowała melodyjnie.
⠀⠀⠀⠀Teraz miała już dwie, dość odmienne od siebie opinie na temat izayoizuki, którego dopiero będzie jej dane poznać. Potężny przeciwnik skryty za maską błazna, czy może pusta w środku wydmuszka, inteligentnie siejąca postrach w szeregach przygłupich przeciwników?
⠀⠀⠀⠀Niektórzy właśnie taką obrali technikę. Żerowali na niewiedzy wroga, żeby sobie z niego zakpić. Kryli swoje ciała za warstwami materiału, każąc domyślać się otoczeniu, co takiego kryją pod spodem. I, jakby na potwierdzenie jej rozważań, na polanie wyrósł goniec. I choć jego ruchy zdawały się być powolne i oszczędne, zjawił się tuż obok nich bezdźwięcznie. Tak nagle, że Suiren nadal zgrzytała zębami zła, że dała się mu podejść.
⠀⠀⠀⠀— Życzeniem mojej pani jest, abyście udali się we wskazane miejsce jak najszybciej — odparł stwór, odpowiadając na pytanie Pani Żuraw tylko pobieżnie. Więcej nie zamierzał mówić, bo gdy wypluł z siebie ostatnie słowo, odwrócił się powolny niczym żółw po czym zsunął się pochyłym stokiem, jakby pod górą brudnych szmat kryły się setki drobnych nóżek.
⠀⠀⠀⠀Z jakiegoś powodu widok ten przyprawił kobietę o dreszcze.
⠀⠀⠀⠀— W jakie miejsce każe nam się udać zwój? Edo? Nagoja? — zapytała z irytacją, przypominając sobie nieudaną ofensywę na to pierwsze miasto, całkiem z resztą niedawną. Widząc przekazywany pomiędzy Kazumi i Ichitaro kawałek papieru, sama po niego sięgnęła.
⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀Nagoja.
⠀⠀⠀⠀Przymknęła powieki walcząc z rozczarowaniem. Nigdzie nie znalazła podpisu, czy chociażby wskazówki, o którego z Księżyców może chodzić. Oczywiście ucieszyłaby się, gdyby w grę wchodził Akio, ale wątła woń po wizycie Czwartego i słowa posłańca, który wspomniał o "Pani" wykluczały jego udział.
⠀⠀⠀⠀Inteligencję pozostałych Kizuki traktowała jako wielką niewiadomą. Nie ufała im. Nie chciała narażać się na ich głupie pomysły. Uniosła spojrzenie ponad zwojem, na pozostałe dwa demony.
⠀⠀⠀⠀— Nie wypada odmówić — przytaknęła Kazumi, ale słowa należało rozumieć zupełnie inaczej.
⠀⠀⠀⠀Nie mieli prawa odmówić.
The silence is your answer.
ZT x3
Póki co jednak demon musiał poczekać na wizytę na arenie, nie chciał sobie zepsuć widoku teatru w pełnym splendorze więc miał kilka dni na szwędanie się po siedzibie demonów. Nie był jednak sam w tych spacerach. Towarzyszył mu wciąż Hanshin w postaci jego zakonserwowanej za pomocą demonicznej magii głowie. Ciężar czaszki obijał się z krokami o biodro Yamato. Ten nie przemierzał miasta z konkretnym celem, jeśli można było tak to określić, to oddawał się zwiedzaniu miejsca.
Od czasu do czasu dla czystej rozrywki zaczepiał jakiegoś kultystę.
- Ej ty tam kto to jest? - Pytał ostrym tonem. Naturalnie śmiertelnik nie mógł tego wiedzieć więc z pogardą mnich kontynuował. - Kanuchi Hanshin, najlepszy kowal na świecie. Zapamiętaj i głoś to imię! - Przykazywał im surowo. Następnie gdy sługa ze spuszczoną głową posłusznie się oddalał. Nie widział już szerokiego uśmiechu demona. Od czasu do czasu popychanie pionków było dobrą zabawą.
Teraz jednak z nudów rozsiadł się przy miejscu kaźni i z radością podziwiał widok. Jeden z nielicznych sposobów jakie demony mogły ukarać swoich pobratymców. Położył zbeszczeszczoną główkę tak, aby też mogła “cieszyć się” krajobrazem.
- Widzisz kowalu, ciesz się, że tak nie skończyłeś, jak szczur w pułapce. Odszedłeś na własnych warunkach. - Mruczał pod nosem trochę do czerepu, a trochę do siebie. Jeszcze tylko kilka dni do walk na arenie. Był z jakiegoś powodu bardziej zainteresowany tym spotkaniem. Ostatnim razem w stolicy był głęboko sceptyczny. Teraz jednak nawet po części czekał na tą okoliczność. Możliwe, że miejsce walki napawało go nieco większym entuzjazmem. Powoli jednak zaczynało wstawać słońce. Jedyne miejsce w Oguni gdzie demon nie był przed promieniami chroniony. Patrząc na jaśniejący horyzont w końcu Yamato westchnął przytwierdził ponownie główkę do pasa i oddalił się w kierunku centrum. Pozostawało mu jeszcze kilka dni i zamierzał je wykorzystać na odpoczynku.
z/t
⠀⠀⠀⠀Podróż przez mrok była zjawiskiem nietypowym nawet jak na standardy demonów. Ciemność otoczyła je jak zimny całun. Ciężko powiedzieć, jak długo dryfowały w pustce. Wystarczająco, by odczucie piekącego bólu spłynęło na Katsu. Kitsune jedyne co czuła, to ogarniające ją znużenie. Zaskakująco ludzki stan, którego nie czuła już od dawna.
⠀⠀⠀⠀Tak nagle jak je porwała, tak bez zapowiedzi pustka wyrzuciła je z siebie na chłodny, surowy plac. Niebo nad nimi było bezchmurne a księżyc sunął po niebie by niedługo zakończyć swoją wędrówkę. Dopiero po chwili dotarło do nich, że znalazły się w miejscu egzekucji. Łańcuchy luźno zwisały ze słupów - nikt najwidoczniej nie zasłużył sobie na karę. Chyba że...
⠀⠀⠀⠀— Zakładałem, że ta zabawka posłuży do czegoś więcej. — głos Tadao rozbrzmiał za ich plecami. Pierwszy Kizuki siedział na kamieniu i patrzył na kobiety z zagadkową miną. Pokręcił głową i kontynuował. — Ale nie zawsze nasze oczekiwania pokrywają się z rzeczywistością... Kto ci to zrobił? — zapytał, spoglądając na Katsu. W jego głosie nie było współczucia. O dziwo, w pobliżu nigdzie nie widać było Drugiej, a to dość rzadkie zjawisko. — Mniemam, że z Nagoja też została w strefie oczekiwań? — zapytał, ale chyba nie potrzebował odpowiedzi.
⠀⠀⠀⠀W międzyczasie kot Minoru zeskoczył z Kitsune i odszedł w sobie tylko znaną stronę. Najpewniej poinformować Szóstego o tym, co się wydarzyło.
Kolejność: obojętnie
Dodatkowe informacje:
Kitsu - 0PK na ten moment. W dłoni została ci rękojeść miecza.
Katsu - Rana 4 stopnia x2 - odcięte nogi poniżej kolan
Pragnęła tylko tej jednej rzeczy - krwi Suki. Po raz kolejny jednak zostało jej to odebrane.
Przez moment czuła nieposkromioną złość na Kitsune, gdy ta znów odciągnęła ją od obranego celu. Była jednak żałośnie bezsilna wobec jej osoby, nie mając możliwości przeciwstawić się jej woli.
Gdy ciemność wybuchła naokoło nich, kilka rzeczy wydarzyło się jednocześnie.
Mrok. Ból. Strach.
Znała to odrealnione uczucie utraty kończyny, mimo wszystko agonia towarzysząca odcięciu obu nóg była nie do zniesienia i bardzo szybko przywróciła jej trzeźwość umysłu odebraną zapachem krwi. Otaczająca ich ciemność przytłaczała, a w obliczu obrażeń, które zostały zadane szmaragdowookiej, zdawała się trwać całą wieczność, podczas której można było doszczętnie oszaleć.
Gdy w końcu ciemność wypluła dwa demony ze swojego wnętrza, Katsu padła na ziemię, a siarczyste przekleństwo, które miało wyrażać całą jej frustrację, zamarło w jej gardle, gdy poczuła przytłaczającą obecność pierwszego Kizuki. Uniosła spojrzenie tylko na tyle, aby móc zlokalizować Tadao. Spróbowała też skupić się, aby zregenerować do minimum obrażenia swoich kończyn (a raczej ich braku). W zależności od tego na ile jej się to udało, przyjęła najbardziej godną pozycję, jaką była w stanie, a gdy Pierwszy zadał jej bezpośrednie pytanie skłoniła głowę.
- Zabójca, Kagami Yuichiro, Panie - odpowiedziała posłusznie, nie będąc w stanie ukryć przed Kizukim faktu, że znała pełne imię rudowłosego. Niechęć w jej głosie pojawiła się jako manifestacja złości na samą siebie. Nie była w stanie się powstrzymać przed rzuceniem na cholernego marechi. Gdyby nie Kitsune, straciłaby nie tylko nogi. Zawdzięczała jej życie i to nie pierwszy raz. Zwróciła swoje spojrzenie na Lisicę, czując jak ten fakt przytłacza jej świadomość, wywołując emocje, o które nigdy by się nie podejrzewała.
Gdy Tadao wspomniał o Nagoi, Katsu nie odezwała się słowem, oddając Kitsu wszelkie zasługi i przyjemność powiadomienia Pierwszego o tym, że Brama Ryżowa padła, a demony wdarły się do miasta, zgodnie z planem.
Regeneracja poziom B - próba zmniejszenia obrażeń obu nóg po równo, zmniejszenie krwawienia, odbudowa chociaż części tkanek.
Wyrzucona na ziemię przeturlała się na plecy zanosząc głośnym, dziewczęcym śmiechem. Przetarła wierzchem dłoni zmęczone powieki, bo nagle poczuła się tak koszmarnie senna. Ziewnęła głośno przeciągając się niczym marudna kotka. Zmęczona. Jak nigdy. Miała wrażenie, że kiedyś znała już to uczucie tylko po to, żeby nauczyć się go na nowo.
- Ale było - zaczęła i urwała w pół słowa kiedy ciężar powietrza przygniótł jej kończyny. Atmosfera zgęstniała w ten charakterystyczny sposób. Znała tę obecność. Silną i niepowstrzymaną. Udało jej się w końcu podnieść do klęczek, z których nie odważyła się wstać. - Fajnie.
Zamilkła spoglądając na najsilniejszego Kizuki spod przymrużonych powiek. Położyła przed sobą rękojeść zniszczonego miecza z wyjątkową czułością, jak gdyby przedmiot naprawdę wiele dla niej znaczył. Okazał się wielką pomocą, silną bronią, ale przede wszystkim prezentem i symbolem, którym posługiwała się z nieopisaną przyjemnością. Słysząc pytanie Kizukiego ani drgnęła, dopiero to odpowiedź Katsu sprawiła, że zerknęła na demonicę ukradkiem. Jej pełne usta wygięły się w delikatnym uśmiechu na dźwięk imienia i nazwiska tamtego Zabójcy. Każda miała swoje sekrety. Kitsune jednak jak zawsze wyjątkowo ciekawska chciała poznać je wszystkie. Zdecydowanie nie zamierzała odpuszczać Katsu rozmowy o tajemniczym Kagamim Yuichiro.
- Zniszczyłyśmy bramę, Panie. Wielu naszym udało się przedostać do miasta. A mieszkańcom Nagoi pozostał zaledwie strach i panika - powiedziała wciąż z lekko spuszczoną głową, chociaż krwistoczerwone tęczówki powróciły do bacznego obserwowania Pierwszego. Lisie uszy oklapnięte na głowie zlewały się z liliowymid7bbd7włosami, których charakterystyczny odcień przedzierał się przez prowizoryczną farbę do włosów. Była zmęczona i brudna, a jednak na jej ślicznej buzi cały czas błąkał się uśmiech. Zaliczała dzisiejszą noc za zwycięską i była szczęśliwa. Zerknęła na kotka znikającego w ciemności. Ukłucie tęsknoty przeszyło jej zmęczone mięśnie zanim jeszcze zdążyła je powstrzymać.
⠀⠀⠀⠀— Nie słyszałem o nim... — odpowiedział jej Tadao. Nie zgłębiał tej kwestii, nie pytał o wygląd czy cechy wyróżniające Kagamiego spośród innych zabójców. Może dlatego, że nie widział w nim zagrożenia - Katsu wróciła ranna, ale jednak wróciła. A Kitsune zdawała się być w jednym kawałku. Niemniej, to przez tę osobę musiały się wycofać i jedynie mieć nadzieję, że inne demony zdołają ukryć się między mieszkańcami Nagoi.
Nie będzie to prosta sprawa. — Ale zobaczymy, co potrafi. — dodał po dłuższej chwili z szerokim uśmiechem na ustach. Z niezmienną miną wysłuchał słów Kitsune.
⠀⠀⠀⠀— Czy stało się coś jeszcze wartego uwagi? Bo jeśli mam być szczery to nie jest to wynik, który mnie zadowala. Jest to wynik co najwyżej... Przeciętny. Jak na sługi Minoru przystało. Ale gdyby tak przyszło wam do głowy, że chcecie być kimś więcej to będę miał pewną propozycję. — zawiesił głos, obserwując uważnie ich reakcje. Co tak właściwie próbował powiedzieć? By porzuciły swojego... Hm, patrona? To chyba całkiem trafne słowo. W czasie rozmowy Katsu skupiła się na regeneracji świeżych ran, które po dłuższej chwili zasklepiły się, ale nie było mowy o pełnej regeneracji. Ogniste ostrze zdawało się rezenować w odciętych kończynach, utrudniając i wypaczając regenerację. Nogi - choć były całe, to wyglądały strasznie - atroficzne, poparzone. Zaskakująco słabe i niepasujące do sylwetki Katsu.
Kolejność: obojętnie
Dodatkowe informacje:
Kitsu - 0PK na ten moment. W dłoni została ci rękojeść miecza.
Katsu - rany 2 stopnia x2 na nogach a do tego narasta w tobie głód - warto rozejrzeć się za obiadem
Nie możesz odpowiadać w tematach