Tego ranka nie słyszała nic, lecz odwiedzając to miejsce w nocy, zdziwiła się. Egzekucja to raczej jedna z ciekawszych form rozgrywki w Oguni. Obserwowanie jak wschodzące słońce powoli rozpala demona a górski wiatr niesie rozsypuje jego prochy po okolicznych skała oraz drzewach. Dziwnie ekscytujące to było dla demonicy. Szkodą więc było, że jedyne co zostało po dzisiejszej zabawie to jeszcze trzymające się łańcuchów resztki ubrań - jedyna rzecz jaka pozostaje po skazańcu...
Dlatego też Shina znalazła się tu. Tu, gdzie nie musiała się zastanawiać, kto pozbawi jej szyi głowy. Nie zamierzała wypoczywać, a jedynie spędzić krótki czas by zorganizować się i przemyśleć dalsze postępowanie. Długoczasowy plan, można rzec. A także odwiedzić to niezwykle brzmiące miejsce, gdzie dzień nie był wyrokiem śmierci. Z takowymi przemyśleniami wkroczyła do Oguni, prędko zauważając, że znajdują się tu także ludzie. Służba, zapewne. Niemniej nie zbliżała się do nich, nie znając do końca zasad - czy byli prostym posiłkiem, czy chroniło ich pewne prawo. O to musiała popytać. Omijała ich z daleka, miejąc nadzieję, że nadzieje się na drugiego przedstawiciela swojego gatunku, który mile podzieli się odrobiną wiedzy.
Drobnymi krokami przemierzała Oguni, przemielając powitania jak i swoje ciekawości w głowie, dopóty jej uwagi nie złapały dwie długie kształty, przypominające kły wynurzające się z ziemi. Z zainteresowaniem skierowała się tam, nie tylko zaspokajając swoją ciekawość, jak i zauważając człekowatą postać. Po głębszym wdechu i zasmakowaniu zapachu osoby, zdawało jej się, iż nie jest to człowiek-człowiek, także z większą pewnością siebie zbliżyła się. Nie ukrywała swojej obecności, nie chcąc dać nikłego cienia o chęci zaskoczenia nieznajomej. Niewiele kontaktu miała z swoim rodzajem, musiała przyznać, i obecne spotkanie było jedynm z pierwszych, gdy otworzyła usta nie grając innej roli, niż swojej. Jest teraz Shiną; nie wędrującą miko, której odzianie miała teraz na sobie. Białą koszulę, czerwone spodnie, które musiała ścisnąć i poprawić. Oryginalna właścicielka była większa niż drobna demonica i materiał był na nią za duży, wymagający poprawek. Nie rzucały się one tak w oczy, dopóty nie spojrzała na nie osoba fachująca się w odzieniach. Dla zwykłych prostaków i zwabianych przez nią mężczyzn ubrania Shiny nie były tak ważne, w końcu chcieli się ich z niej pozbyć. Z szacunkiem i lekko pochyloną głową zbliżyła się do nieznajomej, aż ujrzała to, na co spoglądała dotychczas dziewczyna. Łańcuchy obleczone resztkami ubrania, tak jakby... Shina przymrużyła oczy, spoglądając po okolicy, czując się nieswojo, nim jej karmazynowe oczy przesunęły się na nieznajomą. Ukłoniła się, grzecznie.
- Piękna noc. - odezwała się cicho, nie utrzymując kontaktu wzrokowego zbyt długo; znów patrzyła na łańcuchy. - Ktokolwiek to był, już jej nie zasmakuje.
- Prawda. - odparła czując nagle dziwną pustkę. Kilka słów, dwa zdania a jej umysł stał się czysty. Trafiła idealnie w jej myśli, rozpędzając wszelkie idee na temat spalonego demona. Trwała więc chwilę w ciszy próbując znaleźć jakiś temat na zaczepkę. Byłoby trochę głupio i niezręcznie gdyby dalej postanowiła trwać w milczeniu...
- Nie kojarzę Cię. PIerwszy raz w Oguni? - spytała baczniej przyglądając się posturze oraz odzieniu demonicy. Raz, że jej nie kojarzyła, to dwa - jej wiszący odzież sugerowała, że raczej jest demonem mniej więcej tyle samo co Ling. Każdy inny raczej dostosowałby swoje ciało adekwatnie do rozmiary aktualnych ciuchów.
- Pierwszy, cieszy mnie Twoja spostrzegawczość. - przyznała, z delikatnym skinieniem głowy, wyrażając swoją aprobatę. Shina nie była jednym z tych, którzy ukrywają swoje zadowolenie z drugiej osoby. W międzyczasie musiała poprawić swoje włosy, złapać rozbawione, czekoladowe kosmyki i zarzucić je na bok, w krótkotrwały ład; targane wszak były tym samym wiatrem, który rozniósł szczątki i teraz próbował wyrwać z łańcuchów ostatnie dowody istnienia martwego. - Przybyłam tu dziś, jesteś pierwszą osobą z którą mam tu styczność.
Nie mogła oprzeć się ponownym przyglądnięciu rwanych wiatrem ubrań. Ostatnia pozostałość, ostatnie liźnięcie o bycie, którego już nie ma. I gdy każdy o nim zapomni, jego imię straci sens na kartach historii i zostanie zapomniany na zawsze. Piękno nieskończoności.
- Słyszałam, że chodzić tu można za dnia. Szalona myśl, po tych tygodniach istnienia tylko w nocy. - głos Shiny był stosunkowo neutralny; miękki, odrobinę mętny przez zabawę wiatru. Szczery delikatny uśmiech. W końcu podniosła się z klęczek i otrzepała dokładnie spodnie, jakikolwiek pył mógł być jeszcze resztkami martwego. Zabawny pomysł. Musiała utrzymać swoje odzienie, nieważne jak na nią niepasujące, w miarę czyste. Kto wpuściłby brudną miko do swojego domu? Choć, może to także pomysł na zwabienie więcej pożywienia.
- Przyznam, że nie znam tutejszych zasad. - powiedziała, ciut głośniej, znów spoglądając na Ling. - Chcę zasmakować więcej pięknych nocy, jeżeli mogłabyś trochę mnie oprowadzić w panującym tu słowie.
Skończywszy mówić jej wzrok uciekł gdzieś w przestrzeń, lustrując otoczenie kąpiące się w blasku księżyca, nim zamarła na chwilę, przypominając sobie o czymś ważnym. Czego jeszcze nie zrobiła i z szerokim uśmiechem ukazującym jej kiełkowate zęby zaśmiała się cicho z własnego błędu.
- Zapomniałam się przedstawić. Mów mi Shina.
Proste imię, pierwsze jakie przyszło jej do głowy, gdy zbudziła się na nowo.
- Szalone czy nie, realne to jest. Góry rzucają ogromne cienie, gęste korony drzew niemal nie przepuszczają światła... Jak ktoś się przypali to zazwyczaj w miejscach mało uczęszczanych - tam gdzie jest nas dużo, tam można bezpiecznie za dnia chodzić. - wypowiedziała się, w swoim mniemaniu, dogłębnie na zaszłyaną wieść rozmówczyni. Prawda, jest to szalone i sama niedowierzała kilka razy paląc się na słońce, lecz szybko nauczyła się, że w niemal wszechobecnym cieniu nic jej nie grozi.
- A czemu miałabym to zrobić? - odparła bardzo szybko, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Powoli nasuwał jej się wniosek i zaczynała świecić żółta lampka, że dziewczyna może totalnie nic nie wiedzieć o tym miejscu. Czy to coś zmieniało? W sumie to nie - i tak sama zamierzała coś podobnego zaproponować widząc jej zainteresowanie. Jednakże skoro przejęła inicjatywę... czemu by nie miała tego wykorzystać?
- No to do mnie możesz mówić Ling, Shina. - rzekła w międzyczasie, czekając na argumenty co do oprowadzenia Shiny po Oguni.
Choć stanie w miejscu nie szkodziło jej, ani nie było wbrew jej naturze, Shina zaczęła powoli obracać się by przemierzyć ołtarz długimi krokami... Szybka odpowiedź Ling zatrzymała jej wyciągniętą do przodu nogę. Dlaczego? Odwróciła się w jej stronę, wyszczerzając kiełkowate zęby.
- To prawda. Czemu miałabyś to zrobić? - powtórzyła, jej głos wciąż miękki pomimo twarzy, która zdawała się nie móc powstrzymać uśmiechu. - Być może, z poczucia powinności. Jesteśmy tym samym.
Przekrzywiła znacznie głowę. Nie brzmiało to zbyt przekonująco, Shina sama o tym wiedziała. Nie miała zbyt wiele do czynienia z własnym rodzajem, do tej pory, samotnie przemierzając Japonię, niż trafiła tutaj. Nie miała zatem pojęcia, jak wygląda zarys relacji czy społeczności wśród demonów. Spodziewała się jednak, że napotka i te, które skore będą do współpracy - jak i te, gniewne na jej przekroczenie ich terenu łowieckiego.
- Kryć ciężko, że wiele tracisz, kiedy ja zyskuję. - nie czekała na odpowiedź i kontynuowała. - Na przykład, gdybym nieumyślnie złamała jedną z panujących tu zasad
Mała szansa, jednak zawsze była - Shina była zadowolona, że postanowiła pożywić się tuż przed przybyciem tutaj.
- skończyłoby się to w mojej niepasującej odzieży wplątania się w te łańcuchy. Byłby to interesujący widok.
Przymrużyła oczy, jej głos nieswojo miękki i spokojny jak na nieprzyjemny temat własnego końca.
- Może dlatego, że ładnie proszę? - uśmiechnęła się odrobinę szerzej, rozbawiona własnymi słowami. Zamilkła na chwilę, drapiąc się po podbródku.
- Hmmm, niech pomyślę~
Znów skierowała swą twarz w otwartą przestrzeń, przemierzając ołtarz, każdy krok długi i zamierzony. Wszak, Ling była stratna w tej sytuacji; tylko Shina otrzymywała coś od niej, w formie informacji. A sama Shina nie miała zbyt wiele do zaoferowania. Nie miała zbyt wiele informacji, zaś opowiadanie o swoich polowaniach byłoby znacznie nudniejsze niż ktoś by przypuszczał. Przechodząc się jej karmazynowe oczy przesunęły się w dół, lądowi leniwie leżakującego w bladym świetle księżyca. Człowiek bałby się takiego spadku. Nie demon.
- Nie będę tu zbyt długo. - przyznała, może mylnie próbując zmienić temat, jednocześnie rozpościerając ręce na boki, jak dziecko próbujące utrzymać równowagę na krawędzi. - Jeżeli zamierzasz zostać tu dłużej, mogłabym Ci coś przynieść z głównego lądu, Ling.
Prosta oferta i jedna z niewielu jakie Shina mogła obiecać. Krok, krok, krok.
- Oczywiście - dodała - coś na miarę moich możliwości. Wątpię, bym uzyskała coś ponad moje siły.
Nie widziała siebie z mieczem potrafiącym ciąć własny rodzaj, oj nie. Shina świadoma była jeszcze jednej rzeczy - mogła zapytać pracującą tu służbę, czy może ich trochę podjeść. Pracując tu, wydając się na rzecz demonów, coś musieli wiedzieć. Oferta, którą złożyła Ling była jednak w miarę przydatna dla Shiny, dając jej jakiś mały cel do spełnienia podczas pożywiania się na głównym lądzie. Zmiana scenerii.
Brwi zamieniły się stopniem uniesienia gdy do jej uszów dotarł drugi argument Shiny. Powoli zaczynała nie rozumieć motywacji jaką się kierowała - czemu niby aż tak bardzo miałoby jej zależeć na poznaniu i zrozumieniu tak podstawowych rzeczy? Tym bardziej porywając się na przykład, w którym kończy swój żywot w tym miejscu. Gdyby chciała się tak zabawić, wszystko zagrałaby zupełnie inaczej od samego początku.
- No i co z tego? Mogłabym mieć więcej kłopotów niż przyjemność z obserwowania jak zostajesz spalona. Próbuj dalej. - oschło oznajmiła starając dalej się trzymać się stoickiej postawy. Jednak tego co miało nadejść, nie spodziewała się i dała upust autentycznym reakcjom.
"Może dlatego, że ładnie proszę?" padło ze strony Shiny. Ling uśmiechnęła się i zaczęła śmiać się z tego pod nosem. Czy to była próba jakiejś charyzmatycznej zagrywki czy też czegoś innego, na moment ją rozbroiło.
- Nie. - wydusiła z odrobiną radości, będąc jeszcze zgiętą od śmiechu. Wzięła jeszcze głęboki oddech wracając do normalnej postawy nim dokończyła odpowiedź. - Oj, próbuj dalej. - dorzuciła z dużą lekkością na duchu w porównaniu do trzymanej wcześniej poważności. Z tego wszystkiego poczuła jak zbiera się jej łezka śmiechu w oku, w try miga wycierając ją nim upłynęła.
Czas leciał dalej, choć może wiele go nie upłynęło w morzu wieczności, gdy jedna krążyła wokół ołtarzu, a druga podążała za nią wzrokiem w oczekiwaniu na odpowiedź. Może w pierwszej kolejności nie padła ona, lecz Ling coś przeczuwała, że ma to mieć z nią jakiś związek. I tak też się stało, a propozycja była dosyć kusząca. Może i demony nie potrzebują wiele, poza ludźmi do jedzenia, to różne przedmioty sprawiają, że czas za dnia tudzież nocy, milej upływa. Aż z tego wszystkiego złapała się za bródkę, wzrok z demonicy przenosząc na księżyc. To była oferta na którą można by przystać...
- Hmm.... - skromnie zaczęła, pokazując że ją to zainteresowało acz nie kupiło od razu. - Przedmioty z "normalnego" świata... To zależy co leżałoby w twoich umiejętnościach... -
Słysząc śmiech nie zerknęła na Ling, będąc jednak z siebie samej zadowolona. Do tej pory niezbyt znana jej demonica zachowywała dystans, chłód i krótkie odpowiedzi, które tylko sprawiały wzrost zainteresowania Shiny. Ta drobnostka tylko mogła uszczęśliwić Shinę w jej obecnym celu - skrócenia tego dystansu. Powaga zaczęła się wytrącać, dzieciaki zaczęły się przedrzeźniać... choć może lepsze słowo byłoby, dwa kurduple.
Co leży w moich umiejętnościach... To dobre pytanie. Shina była młodym demonem, gromadzącym swoje siły. Przed oczami przemknęła jej gorzka myśl, którą odgoniła lekkim wstrząśnięciem głowy. Karmazynowe oczy przesunęły się na Ling. Normalnego świata, huh.
- Hmm~
Czego może Ling brakować? Oguni zdawała się cicha i odosobniona od świata. Zapewne, brakowało tu typowych luksusów, jakich pełno było na głównym lądzie.
Kolejna gorzka myśl, której nie odgoniła. Mając jedynie demoniczne ciało, jej przewagą była siła fizyczna. Wiedziała jednak o krwawych technikach, o mocy posiadanej przez jej rodzaj... Shina nie odkryła swojej własnej jeszcze. Gorzkość, gorzkość, gorzkość.
- Przekąski... Luksusowe i te nie przedmioty, informacje, osoby czy niemowlęcia nie są ciężkie do znalezienia... - wymamrotała, nie mając na myśli ludzkiego jedzenia. Sama była ciekawa, jak smak niemowlęcia różnił się od wyrośniętej osoby. Nie miała jeszcze przyjemności odpowiedzieć na to pytanie.
- Jednak - jej uśmiech znów poszerzył się, typowy wyszczerz z pełnym asortymentem zębów i kłów. - temat tak szeroki, a my się dobrze nie znamy. Czegoś byś chciała? Rzuć mi kość, a powiem, czy jestem w stanie ją przytargać z powrotem.
Przekrzywiła głowę niczym ciekawski kot.
- Wybieram twoją propozycję w zamian za drobne wprowadzenie i nie wiesz co jesteś w stanie zaoferować? Raczej powinnaś znać swoje możliwości i wiedzieć co leży w twoich graniach... - z niezadowoleniem skierowała swoje słowa do demonicy. W końcu to w jej interesie leży przekonanie jej jako stałego bywalca tego miejsca. Ponownie westchnęła, acz tym razem głośniej, nadając temu wręcz sceniczny wygłos.
- Chyba będziemy się tym przerzucać i do niczego nie dojdziemy tracąc całą noc. - zaczęła zbliżać się do Shino. - Słyszałam niegdyś o ludziach którzy również potrafią korzystać z pewnych demonicznych sztuk krwi: znikanie w cieniu, chodzenie po ścianach bez żadnej pomocy, tworzenie klonów i tak dalej. Było im... ninja? Shinobi? Coś tak. Chciałabym jakąkolwiek wiedzę o nich jaką zdobędziesz, nie ważne czy w piśmie czy w mowie. - po czym przystanęła dając rozmówczyni chwilę na zastanowienie się. Raczej nie były to wygórowane żądania. Ot wiedza za wiedzę.
- Pasuje ci? - dodała wyciągając prawą dłoń na przypieczętowanie umowy.
Uśmiech na bladym licu przygasł odrobinę, spadając na delikatny uśmiech bez ukazywania kłów. W jej karmazynowych oczach wciąż igrała energiczna iskierka. Ninja, shinobi, obdarzeni sztukami godnymi porównania do demonicznej sztuki krwi? Temat godny zainteresowania i przyglądnięcia się, a następnie podania na tacy Ling. Shina zamierzała dotrzymać słowa. Powoli uniosła dłoń by poskrobać swój podbródek, jakby zastanawiając się nad rzuconą jej ofertą.
Decyzję podjęła wręcz natychmiastowo, jednak z chęcią użyła podarowanej je chwili na przemyślenie. Przesunęła wzrok na wyciągniętą jej kończynę, jeszcze-jeszcze zatrzymała ten moment, powoli zostawiając swój podbródek w spokoju i obniżając rękę, nim prędko i energicznie uścisnęła dłoń Ling.
- Pasuje, pasuje~ - odpowiedziała nie kryjąc zadowolenia w swoim głosie. - A zatem, o Oguni...
Chciała wchłonąć podaną jej wiedzę jak sucha gąbka wodę. Oguni, miejsce oblężone cieniem dającym demonom wolność podczas dnia, chciała ze swobodą tu się poruszać.
- Zatem o Oguni. - z większą stanowczością powtórzyła po niej. - O tym miejscu nie wiesz nic, ale miałaś może styczności z innymi społecznościami demonów? - spytała dalej trzymając wartki ton głosu.
Ha, dobrały się dwa niewyrostki. Odpowiedź nie zabrała jej za wiele chwil, natychmiastowo wypadając spomiędzy warg:
- Nie, niewiele.
Przymrużyła oczy przed niezapowiedzianymi kosmykami włosów - te targane nagłym podmuchem zaatakowały twarz, nim leniwie odgarnęła je dłonią. Po tej nagłej przerwie, kontynuowała.
- Ostatniej zimy dołączyłam do demonicznego szeregu~ - przywodząc krwawą scenę, dwa unoszące się nad nią cienie, śnieg splamiony barwą rubinu. Powędrowała wzrokiem w bok. - Od tamtej pory wędrowałam, jak demony zazwyczaj, żywiąc się po drodze, samotnie. Jesteś jedną z moich pierwszych rozmówczyń. Demony, które napotkałam w drodze od Edo nie szukały towarzystwa.
Uśmiechnęła się miękko, delikatnie, na wzór wylegującego się w słońcu kota. Ostatnie kilka tygodni wydawało się tak nudne i pełne gry unikania słońca pomiędzy krótkimi chwil ekscytacji polowaniem, jednak Shina cieszyła się wolnością i odkrywaniem nowych miejsc, przemierzaniem starych, nieznanych jej dróg. Za dawnego życia nie zdawała się wiele podróżować. Brak towarzysza podróży nie był wielkim zmartwieniem; wędrówki w pojedynkę dawały szanse na zamyślenia i leniwe obserwowanie natury nocy, co demonica doceniała, nieważne, jak niewielkie się zdawało.
- Z nieświadomymi niczego ludźmi także nie rozmawiałam zbyt wiele. - pokręciła odrobinę głową. - Zresztą, większość mężczyzn nie liczyła na niewinną rozmowę.
Jej uśmiech wykrzywił się odrobinę. Jak wiele rąk dotykało noszonych przez nią szat? Wiele, a każda oderwana, odgryziona, pożarta. Zatrzaśnięta w pułapce na mysz. Nawet i te ręce, do których oryginalnie szaty miko należały.
Unosząc dłoń, znów była zmuszona do odgarnięcia kilku niesfornych kosmyków. Ta nieważna czynność przypomniała jej o pospolitych, niezadanych jeszcze pytaniach. Być może zbyt surowo dążyła do osiągnięcia odpowiedzi na swe pytanie.
- Z ciekawości, Ling, pomieszkujesz tutaj na dłużej? - pytając, przesunęła oczy na twarz dziewczyny, o której tak niewiele wiedziała. Oguni, miejsce tak bliskie a jednocześnie odległe, było Shinie obce. Do tej pory nie rozmyślała nad własnym dłuższym pobytem w żadnym miejscu; wędrówka i pożywianie się podczas niej było komfortowe i niewiele wymagające. Oczywiście, równało się z ryzykiem stąpnięcia na czyjeś terytorium, jednak demon demonowi nie wilkiem i Shina liczyła na dogadanie się. Lub wymienienie przysług. Może dlatego nie przyszła jej od razu myśl z pytaniem o mieszkaniu w samej Oguni, widząc ją jako kolejną odwiedzalność. Z osłoną od parzących promieni i pożywieniem pod ręką byt tu był niemalże sielankowy. Może nawet za bardzo sielankowy; czy była to nagroda? Przywilej?
Edytowanie - 14 wrzesień.
Niewiele dowiadując się od Ling Shina zdecydowała się przystać na drugi plan - popytanie mieszkającej tu służbę - od samej demonicy dowiedziała się odrobinę, jak i uzyskała ciekawe szczątki wiedzy, na której temat potrzebowała dowiedzieć się więcej. Z figlarnie wystawionym językiem Shina pozostawiła Ling, odbiegając w podskokach jak młoda sarenka. Jeszcze czerpiąc radość z panującej tu nocy i w świetle księżyca demonica nie traciła czasu, by poznać Oguni na własnych zasadach.
/zt
Akio czekał na jej przybycie oparty o stół ofiarny, obserwując ją spod fioletowych włosów. Ubrany w proste szaty podkreślające jego muskularną sylwetkę wydawał się zupełnie neutralny. Może nawet lekko uśmiechnął się na jej widok? Ale nie tak, jak robią to niektóre demony, siejąc strach w innych. On po prostu czekał.
— Witaj — oderwał się od stołu i stanął obok, wskazując dłonią by podeszła bliżej — Bardzo mnie cieszy twoje przybycie. — tak szybko i dobrowolnie padło praktycznie bezgłośnie.
Dodatkowe informacje:
— Oh, nic nie szkodzi. Domyślam się, że byłaś zajęta. — przemówił i uśmiechnął się delikatnie. — Nie każdy z nas może się błyskawicznie zjawić na drugim końcu cesarstwa. — dodał jeszcze i zaplótł dłonie przed sobą. Przez chwilę milczał, ale raczej nie po to, by słuchać jej odpowiedzi.
— Dotarły nas słuchy o twoich przygodach. Podróżujesz i spotykasz na swojej drodze inne demony, ludzi... A wśród nich zabójców. — zamilkł na moment i spojrzał jej w oczy. — Ale do niektórych z nich zdajesz się mieć pewną... Słabość? Albo popraw mnie jeśli się mylę i tak naprawdę próbujesz zasiać w nich ziarno niepewności
by przeciągnąć ich na naszą stronę lub zdradzić we właściwym momencie... — uśmiechał się dalej w jej stronę, bacznie obserwując całą jej sylwetkę. — Odpowiedz. — Jego melodyjny głos stał się nagle niski i ciężki, nieludzki wręcz. Z kącika ust pociekła stróżka krwi.Seiyushi poczuła, jak obca siła wyciąga z jej pamięci spotkania z zabójcami. Od walk i mordów po rozmowy zakończone rozejściem się, czy nawet sytuacje gdy zdarzało się jej łączyć siły z niektórymi z nich. Wszystko to chciało znaleźć ujście tu i teraz, cisnąć się jej na ustach. Jednak motywy jej działań pozostały wolne. Mogła do swoich historii utkać dowolny cel i plan. Tylko czy Akio nie zauważy kłamstwa?
Dodatkowe informacje:
Skinęła lekko głową na jego wyrozumiałość. Chyba każdy chciałby móc się przemieszczać między jednym miejscem a drugim w mgnieniu oka, ale nie każdemu było to dane. A tym bardziej ona się do tych osób nie zaliczała.
"Dotarły nas słuchy o twoich przygodach."
Rozchyliła lekko usta zaskoczona tym co jej powiedział. "Ktoś się mną interesuje wśród demonów?!" ewidentnie była zaskoczona takim obrotem spraw. Nie wiedziała czy czuć się zaszczyconą czy kurwić na to że tak wysoko postawiony Kizuki postanowił się nią zająć osobiście.
"Ale do niektórych z nich zdajesz się mieć pewną... Słabość? Albo popraw mnie jeśli się mylę i tak naprawdę próbujesz zasiać w nich ziarno niepewności
by przeciągnąć ich na naszą stronę lub zdradzić we właściwym momencie... "
Zmrużyła lekko powieki, nadal wpatrując się w Czwartego. Nie był w błędzie, miała słabość do niektórych zabójców. Kącik ust lekko uniósł się w rozbawieniu na wzmiankę o zdradzie.
- Nie każde moje spotkanie z zabójcą kończy się jego śmiercią.. - zaczęła wpatrując się uważnie w jego oczy. Nie planowała kłamać, choć miała wrażenie że zaraz zostanie wyśmiana a potem rozdarta na strzępy i pozostawiona w ten sposób do wschodu słońca. I po mimo tego że czuła niepokój w obecności tak Wysokiego w hierarchii demonów Księżyca, to postanowiła trzymać się swoich przekonań. Trzymać się swojego celu, póki dobitnie nie zostanie on jej wybity z tej głupiutkiej główki.
- To wina Uryuu Tsuny.. zabójcy z oddechem pioruna z którym stoczyliśmy walkę w Edo podczas nocy Krwawego Księżyca.. - zaczęła. W końcu jej fascynacja zaczęła się tam, tamtej nocy. - Wcześniej unikałam zabójców.. ze strachu.. bo widziałam co potrafią.. widziałam jak silniejszy ode mnie demon został stracony w mgnieniu oka.. - kontynuowała nie odrywając od niego wzroku. - Ale po spotkaniu z naszym panem.. ruszyłam do Edo z pozostałymi.. okazało się że większość zabójców wcale nie jest taka potężna.. byli łatwym celem.. ale.. Tsuna.. to był inny poziom.. wzbudzał strach.. wzbudzał respekt swoją siłą.. i wzbudził moje obrzydzenie do korpusu wyrzucając swoje życie żeby uratować stado nic nie znaczących miernot.. cały ten potencjał.. poszedł się pierdolić tylko dlatego że jego zwierzchnicy tego od niego wymagali.. - w głosie było poruszenie, którego nie dało się ukryć. Z początku fascynacja przeszła w pogardę w głosie. - Tamtej nocy.. patrząc jak uchodzi z niego życie w końcu czegoś zapragnęłam.. - urwała.
- Moje pragnienie może wydać Ci się zabawne czy żałosne.. ale.. pragnę zniszczyć korpus od środka.. - w głosie pojawiła się nutka zachwytu wymieszana z arogancją. Bo jak jeden żałośnie słaby demon może chcieć zniszczyć coś czego Kizuki nie dokonali do tej pory?!
- Więc gdy wpadałam na kolejnych zabójców.. to sprawdzałam ich.. kończyło się na rozmowach i każde szło w swoją stronę. Zabójcy mają obowiązek mordować nas.. bez zadawania zbędnych pytań.. bez wahania się.. a mimo to.. nadal żyję.. - nie chwaliła się. Po prostu przedstawiała fakty. - Przeciągnęłam jednego samuraja na naszą stronę.. ale był słaby.. nadal jest słaby.. chciałabym przeciągnąć zabójców na naszą stronę.. wykorzystać ich potencjał.. ich siłę i determinację w naszych szeregach.. jak potężny byłby demon przemieniony z zabójcy? Czy jego byli towarzysze zawahaliby się w walce? - w głosie nie kryła momentami fascynacji i ciekawości wyciekającej w odpowiedziach. - Martwy zabójca to jeden problem mniej.. ale skorumpowany zabójca.. przemieniony w demona.. to jeden silny sojusznik więcej.. - zamilkła po tych słowach oczekując osądu Akio. Wiedziała że to co powiedziała nie mogło mu się spodobać. Więc pewnie była głupia że podzieliła się swoimi chęciami i celami z nim. Ale nie żałowała ani słowa, jak miała zdechnąć za swoje przekonania to tak będzie.
— Zniszczenie korpusu od środka nie jest takie proste. Prędzej czy później ktoś zawodzi, prawda wychodzi na jaw i tracimy figurę z planszy. — tłumaczył jej to spokojnym tonem. Z pewnością nie była pierwszą, która próbowała podstępów i manipulacji. Czy Akio mówiło swoich doświadczeniach, czy może wysiłkach całej ich, ekhem, rodziny? — Niemniej cieszę się, że masz tak jasny i ambitny cel. A wszystko to przez poświęcenie niejakiego Tsuny... Zabójca inspirujący demona, to ci dopiero. — zaśmiał się krótko.
— Dziwni ci zabójcy, których spotkałaś. Może się bali, a może liczyli na zasianie w tobie niepewności i wątpliwości co do nas? — zapytał retorycznie, dodając od razu — Ale to i tak nie istotne. Wierzę, że stoisz po właściwiej stronie. Ale wiara, to dla niektórych za mało. — westchnął i spojrzał na ołtarz. Wielu oddało na nim swoje drugie i ostatnie życie. Kiedy przemówił, Seiyushi znowu poczuła jak słowa wnikają w nią, rezonując w mięsie i kościach, wwiercając się w czaszkę i nie dając spokoju. — Pokonaj zabójcę. Złam jego ducha, okalecz, zabij. — głos potoczył się po okolicy, płosząc z okolicznych drzew dziką zwierzynę. — Zrób to, a wskażę ci drogę do celu. — dodał jeszcze i klepnął ją dłonią po ramieniu. — Do zobaczenia. — i zniknął, zostawiając ją samą na wzgórzu.
Dodatkowe informacje: Ingerencja zakończona. Celem może być dowolny zabójca (nie Ne). Czas na wykonanie "zadania" - 2 miesiące (na rozpoczęcie).
Demon o białych włosach leżał jeszcze na ziemi, twarzą w stronę ziemi. Nie chciał się jeszcze podnosić, wolał się upewnić iż Akio już sobie poszedł nim wstanie bo jeszcze i on dostanie ten rozkaz, a rozkazu Kizukiego nie zignorowałby. Ciekawe czy już sobie poszedł... myśl ta co kilka sekund pojawiała się w głowię Ichitarō. Nie mógł jednakże tu leżeć cały czas, nawet jeśli bardzo chciał to okrutne słońce zawsze pozbawiało go najlepszych miejsc do odpoczynku. Białowłosy demon w końcu powstał i rozejrzał się po czym założył maskę na twarz. Odetchnął z ulgą gdy to dostrzegł iż na miejscu egzekucji dostrzegł jedynie demonicę o karmazynowych oczach. Bladoskóry mężczyzna przeciągnął się i ruszył powolnym krokiem w jej stronę, ciekawy był cóż takiego uczyniła, że Kizuki spotkał się z nią w tym miejscu o tak ponurej reputacji i pozwolił jej żyć. By pokazać iż ma pokojowe zamiary, pomachał jej nawet w geście powitania, choć w jego przypadku było to podniesienie dłoni, machanie było już zbyt męczące.
- Witaj - Przywitał się chłodnym tonem Ichitarō przyglądając się nieznajomej - Hmmm, a więc to z twojego powodu przerwano mi sen, co takiego zrobiłaś że cię tu sprowadzili, a następnie oszczędzili? - Dodał po chwili demon, zakładając ręce za głową, był ciekaw jak można bowiem ocalić skórę nim zapadnie ostateczny wyrok.
"Pokonaj zabójcę. Złam jego ducha, okalecz, zabij."
Czy zaskoczył ją tym zleceniem? Nie. Skinęła głową na jego rozkaz. Już ona zabije zabójcę i to nie jednego. Huknięcie nieopodal, sprawiło że rzuciła kątem oka w tamtą stronę, zauważając w oddali coś leżącego na ziemi zaraz po tym jak dzikie ptactwo wyrwało się z konarów wysokich, rozłożystych drzew. Karmazynowe ślepia szybko powróciły na powód jej przybycia i wpatrywały się w Akio jak zaczął się po chwili oddalać po złożeniu jej drobnej obietnicy, pokierowania jej zgodnie z jej postanowieniem. - Do zobaczenia Akio-sama.. - powiedziała pochylając się przed nim na znak szacunku. Po czym wyprostowała się i przeniosła spojrzenie na ołtarz.
Leżące niedaleko niej zwłoki podniosły się z ziemi dopiero po opuszczenia tego ważnego miejsca przez Kizukiego i wolnym krokiem zaczął iść w jej stronę. Gdy był już nie daleko, podniósł rękę w geście przywitania. Ton głosu miał chłodny, blada skóra, białe włosy i jakaś maska na twarzy. Przechyliła lekko głowę w bok i splotła dłonie pod biustem wpatrując się w niego z zaciekawieniem. - Czwarty był ciekawy czemu bawię się z zabójcami bez chęci mordowania ich.. - odpowiedziała również ze spokojem w głosie. Karmazynowe ślepia wbiły się w oczy drugiego demona. - I od kiedy to Demony potrzebują snu, hmmm? No chyba że to jakiś nawyk z czasu bycia człowiekiem.. - parsknęła lekko rozbawiona stając w lekkim rozkroku, przeniosła ciężar ciała na lewą nogę.
"Czwarty był ciekawy czemu bawię się z zabójcami bez chęci mordowania ich..."
Tego się nie spodziewał, w końcu naturalnym było iż zabójcy to wróg, którego należało zabić. Co prawda zamaskowany demon unikał ich, gdyż najprościej na świecie nie chciałoby mu się z nimi walczyć to z pewnością gdyby stanął twarzą w twarz z którymś to skończyłoby się to czyjąś śmiercią. To było niespodziewane, po co oszczędzać wroga? By go wykorzystać? Zabójcy byli jak zwierzęta, wściekłe psy które rzucają się na demony zapominając iż to właśnie dzieci Stwórcy stoją wyżej w hierarchii. To z pewnością mógł zaliczyć jako ciekawe, w końcu może ta demonica zajmowała się tresurą zabójców? Coś takiego mogło mieć swe zastosowanie dla demonów.
- I co mu odpowiedziałaś? Że szukasz zwierzątek? - Spytał Ichitarō, tym razem jednakże w jego głosie można było wychwycić jego zainteresowanie tym tematem. Z pewnością wiązało się to z tym iż białowłosy już myślał czy można nauczyć zabójcę przynoszenia posiłku. To oszczędziłoby mu sporo problemów. Następnie wypadałoby odpowiedzieć na pytanie, które to kobieta mu zadała. Nie lubił tego robić, gdyż za każdym razem powodowało to jego "zmęczenie" - Nie powiedziałem że Demony potrzebują, ja potrzebuje. Czy to nawyk, ciężko mi określić. Nie wiem, tak po prostu mam. Lubię spać i leżeć, po co marnować energię na inne rzeczy? - Odparł demon o bladej skórze, spoglądając z góry na demonicę, nie z wyższością ale nie mógł inaczej, w końcu był od niej wyższy, no chyba żeby się położył nad czym już się zastanawiał. Mimo to wstrzymał się jeszcze i postanowił coś jeszcze dodać. - Spróbuj kiedyś, wszystko staje się prostsze - Stwierdził Ichitarō i ziewnął.
Uśmiechnęła się figlarnie na to pytanie. - Coś w tym stylu.. - odpowiedziała z dzikim błyskiem w oku. Nie nazwałaby tego szukaniem zwierzaczka, po prostu zjednanie sobie zabójców. Zdobycie ich zaufania, omamienie ich, rzucenie cienia wątpliwości na gatunek demonów. Nie kryła tego że była zafascynowana tymi silnymi jednostkami, mogącymi stawić czoła i nawet dotrzymać kroku tym potężniejszym demonom. A to było w rzeczy samej niesamowite, aż chciała poznać ich limity.
Musiała lekko odchylić głowę w tył żeby patrzeć mu w twarz, w końcu był nieco wyższy od niej. Przysłuchiwała się wyjaśnienia odnośnie zadanego przez nią wcześniej pytania. Uniosła jedną brew zaskoczona pewnie równie mocno jego odpowiedzią odnośnie snu, co on jej łagodnym potraktowaniem przez Akio po zdobytej wiedzy odnośnie jej stylu życia. - .. potrzebujesz.. snu.. - powtórzyła powoli, nie kryjąc zdziwienia w głosie. Pokręciła lekko głową na boki i powoli zaczęła go obchodzić dookoła z uwagą mu się przyglądając. - Niewiarygodne.. - mruknęła i dotknęła go palcem wskazującym między żebra, potem w okolicy jednej nerki, potem drugiej, potem zatrzymując się przed nim palcem dotknęła jego brzucha. Jakby sprawdzała czy typ jest prawdziwy. - Demony nie potrzebują odpoczynku.. nie musimy konserwować energii, bo jej nie zużywamy na tyle aby odczuwać zmęczenie.. ludzie owszem.. mają swoje limity i gdy je przekroczą to padają jak muchy.. - kontynuowała. - Chcesz mi serio powiedzieć że... lubisz spać.. masz jakieś.. sny? O czymś.. o kimś..? - teraz to już była po prostu zaciekawiona tym co mówił. Nie wiedziała czy robił sobie z niej jaja, drocząc się tymi bzdurami, czy faktycznie w taki sposób sobie egzystował.
Ichitarō westchnął była to w końcu wymijająca odpowiedź pod którą w zasadzie mógł dopisać sobie co chciał, od hodowli po tresurę, a może nawet manipulacje zabójcami. Cóż każda z tych opcji była interesująca na swój sposób, zredukowanie ich wartości do bydła, wytresowanie ich na wściekłe ogary czy też zniszczenie ich od środka. Piękne cele, choć ich realizacja była zapewne długa i nużąca. Zupełnie nie w jego stylu. - Świetnie, jak wytresujesz już jakiegoś to go przygarnę. Byleby jedzenie przynosił. - Rzucił demon po czym przeciągnął się i rozejrzał wokół chcąc upewnić się iż Kizuki na pewno sobie poszedł.
Kolejne westchnięcie ze strony białowłosego, spodziewał się takiej reakcji dlatego to miał nadzieje iż nie będzie musiał tego tłumaczyć kolejne kilka razy, już wolał regularnie odgryzać sobie język niż to robić. Każdy miał swoje dziwactwa, on wolał leżeć niż biegać i nie jadł pijaków ale cóż nie był zdziwiony jej pierwszą reakcją jaką był szok, bardziej zdziwiło go to iż ta zaczęła chodzić wokół niego i dźgać go palcem, stąd gdy to raz go obeszła i zatrzymała się przed nim to by nie zrobiła kolejnej rundki wokół niego położył dłoń na jej głowie. - Możesz przestać mnie dźgać? - Rzucił patrząc w jej oczy, po czym poczochrał jej włosy i zabrał dłoń. Spojrzał w niebo chwilę mu się przyglądając, po dłuższej chwili dopiero zabrał głos - Nie potrzebujemy go, owszem. Ja też go nie potrzebuje ale go chcę. Lubię leżeć, spoglądać na niebo. Mogę wtedy myśleć o wszystkim, masz rację nie odczuwamy zmęczenia ale znużenie już jak najbardziej. Lubię "spać" leżeć z zamkniętymi oczyma i odcinać się od świata. Udawać iż nikogo wokół nie ma, a wszystko jest takie jakie chce. - Wyjaśnił jej swój pogląd Ichitarō.
Dźganie go było bardziej dla własnej uciechy i drażnienia go, mało kto lubił być dotykany tak o bez zgody. Ale czy to było wystarczającym powodem żeby tego nie robiła? Oczywiście że nie. Upatrywała jakąś dziką przyjemność we wkurwianiu innych demonów. Sama się zdziwiła gdy poczuła jego dłoń na swojej głowie. Wzdrygnęła się nieco, ona mogła kogoś ale sama nie była przygotowana na to że ktoś będzie ją dotykał, nawet jak to była tylko jej czupryna.
"Możesz przestać mnie dźgać?"
Już mu chciała odpowiedzieć, gdy poczuła jak obcy demon dodatkowo poczochrał jej włosy w dziwnie pieszczotliwy sposób, zahaczając dłonią o bok jednego z jej rogów gdy wycofywał dłoń. Aż się cofnęła w tył, nigdy nikt poza Suiren, nie dotykał tej części jej demoniego ciała i było to co najmniej dziwne uczucie. Zaraz po tym szybko schowała swój demoniczny atrybut, pozwalając żeby długie rogi schowały się przed nim ale źrenice z okrągłych przeszły w cienkie pionowe igły. Gniew który w niej w tej jednej chwili wezbrał z każdym kolejnym słowem jego wyjaśnienia powoli znikał. "Brzmi jak... jak człowiek.." przemknęło jej przez myśl gdy tak go słuchała. Spojrzenie przeniosło się na niebo gdy o nim wspomniał. Było na nim tyle gwiazd że nie sposób było je wszystkie zliczyć. - Nie wiem czy bym potrafiła.. tak leżeć bezczynnie całymi nocami.. czy to nie marnowanie nowego życia? Przepuszczasz przez palce swój własny czas.. jasne.. niebo usłane gwiazdami i księżycem w każdej fazie jest wspaniałym widokiem.. ale.. czy wartym marnowania na niego całej nocy? Może jeszcze mi powiesz że nie żywisz się ludźmi tylko snem? - spytała wracając spojrzeniem na niego, karmazynowe ślepia zmieniły barwę na jasną jadeitową, którą teraz wpatrywała się w demona.
Ichitarō wzruszył ramionami chwile myśląc nad odpowiedzią, co z tego mogła mieć demonica. Satysfakcję iż ma dobrą hodowlę? Wątpił by to ją interesowało, demony z natury były nie tylko terytorialne ale zaborcze. Sam taki bywał więc nie narzekał na to i nie uważał to za złe. Zamknął oczy i w końcu odpowiedział - Motywację by wytresować kolejnych, no chyba że chcesz coś innego. - Rzucił demon, po czym zaczął głębiej rozmyślać o tym irytującym dźganiu, był ciekaw czy każdego tak prowokowała by doprowadzić do walki czy tylko jego wzięła na cel z powodu lenistwa, tyle pytań, a tak niewiele czasu na poznanie odpowiedzi. Prędzej czy później jego leniwa natura znów sprawi iż położy się gdzieś patrząc na bezkresne niebo.
Białowłosy w końcu zatrzymał demonicę i zauważył iż wywołał w niej pewną zmianę, schowała swe rogi, a jej oczy stały się nawet nieco przerażające. Ichitarō przechylił nieco głowę myśląc czy aby nie osiągnął tego co ona zamierzała zrobić. Doprowadził ją do irytacji, ewidentnie trafił w jakiś czuły punkt, tylko nie był pewien czy chodziło o dotknięcie głowy czy też poczochranie włosów. A może było to coś jeszcze innego? Na jego szczęście nie musiał sprawdzać ile dzieli go od rozpoczęcia walki gdyż czerwonooka opanowała się gdy to wyjaśniał jej swój punkt widzenia. To natomiast uspokoiło bladego demona, który nie miał ochoty walczyć z takiego błahego powodu jak poczochranie włosów.
- Nie dowiesz się póki nie spróbujesz.- Rzekł Ichitarō spoglądając w jej oczy, szukał w nich jakichkolwiek śladów agresji, wolał wiedzieć czy ta aby na pewno się uspokoiła - Nie marnuje czasu, po prostu nie biorę udziału w pogoni, kiedy inni biegną ja powoli idę obserwując świat wokół mnie, na dotarcie do celu mam wieczność czyż nie? Stąd mogę spokojnie obserwować gwiazdy i księżyc, patrzeć na ten bezkres i podjąć choćby próbę zrozumienia czy ma on koniec. - Odparł mężczyzna, po czym zauważył zmianę koloru oczu jego rozmówczyni, wziął to za dobry znak, nie gniewała się już raczej a to znaczyło iż i on mógł rozluźnić się w pełni. Odetchnął z ulgą i mówił dalej - Nie żywię się snami, niestety. Tak jak reszta zjadam ludzi. - Dodał, każdy musiał jeść i on nie był od tego wyjątkiem. Ludzie jedli zwierzęta, a oni jedli ludzi. Naturalny porządek rzeczy.
Nie możesz odpowiadać w tematach