Nie wystarczyło. Dno butelki ujrzała szybciej niż się spodziewała, choć chyba nie powinna się była dziwić skoro na przestrzeni ostatnich dwóch lat zaglądała do niej jedynie sporadycznie i nigdy nie przyszło jej do głowy, by skontrolować pozostawioną ilość alkoholu. Opróżnienie tych kilku porządnych łyków okazało się niewystarczające, by osiągnąć zamierzony cel, więc nieco tylko wstawiona ruszyła do kuchni na mały rekonesans. Jako, że gdy już sięgała po alkohol nawykła upijać się na wesoło, temu małemu poszukiwaniu skarbów towarzyszył wyjątkowo pogodny nastrój. Nawet gdy bezskutecznie przesuwała worki z ryżem, nie traciła nadziei na powodzenie i nuciła entuzjastycznie pod nosem. Gdzie, jeśli nie w daidokoro, powinna się spodziewać skitranych zapasów sake?
Skrzypnięcie werandowej deski machinalnie postawiło jej lekko otumanione zmysły w stan gotowości. Hiō zamilkła i zamarła na sekundę zgięta w pół nad wieżą z bambusowych sit, a potem uniosła głowę i utkwiła przymrużone spojrzenie w postaci stojącej u progu. Rozluźniła się nieco rozpoznając znajomą twarz i wyprostowała się, wspierając dłoń na brzegu kamiennego pieca. Próbowała zachować powagę i nie dać po sobie poznać, że właśnie została przyłapana na gorącym uczynku. Wolną dłonią sięgnęła do czoła i odgarnęła na bok kilka niesfornych kosmyków, które opadły jej na oczy.
— Koto… — głośne czknięcie przerwało jej wpół słowa — …ne.
Zaraz potem jej usta drgnęły w rozbawieniu i Setsu parsknęła śmiechem; to tyle, jeśli chodziło o konspirację. Pokręciła głową z jawną dezaprobatą dla samej siebie, a wtedy dostrzegła coś kątem oka i zamiast zacząć się tłumaczyć, przykucnęła i spomiędzy sterty koszy wyciągnęła charakterystyczną butelkę.
— Może się przyłączysz? — zaproponowała, machając zachęcająco tokkuri. Kto wie? Może to nie alkoholu, a właśnie towarzystwa było jej teraz potrzeba? Ostatecznie nie miała nic do stracenia, więc równie dobrze mogła zaryzykować.
Sesja wciąż może być kontynuowana w dziale z retrospekcjami, który znaleźć można tutaj.
Drewniana podłoga skrzypiała przy każdym jej kroku, kiedy boso szła w stronę kuchni. Wciąż była na siebie zła, że musiała wstać. Jej krótkie do ramion, kruczoczarne włosy pozostawały w artystycznym nieładzie, a ciemnoniebieskie oczy przysłonięte zasłoną długich rzęs, praktycznie nie rejestrowały otoczenia. W końcu jednak dotarła na miejsce. Zapaliła kilka pobliskich świec i rozpaliła małe palenisko. Zaczęła szperać po szufladach starając się znaleźć jakieś resztki. Cokolwiek. Już po chwili wstawiła wodę nad palenisko, żeby zaparzyć herbatę. Wybrała jaśminową, jednak zdecydowała się także dodać rozgrzewającego imbiru. Brakowało jej jeszcze jakiś cytrusowych nut. A potem oczywiście zamierzała zabrać się za jedzenie.
Ta noc była jak wszystkie inne. Przewracał się z boku na bok przez dobre kilka godzin. Niestety żadna pozycja nie zdawała się dawać ukojenia jego umysłowi. Może powinien był od razu wrócić do Edo? Czekała tam na niego Akane, która pewnie odchodziła od zmysłów. Dobrze, że tym razem nie popełnił tego błędu i wysłał do niej posłańca, który miał uspokoić zabójczynię. Nie chciał jej stracić – zwłaszcza z tak błahego powodu jak milczenie. Po chwili białowłosy stwierdził, że nie ma sensu dalej zaprzątać sobie tym głowy i postanowił przewietrzyć trochę głowę – licząc, że to pomoże mu w końcu się uspokoić i zmrużyć na trochę oko.
Noc była chłodna, ale nie zanosiło się na to, aby temperatura miała go sparaliżować. W końcu był zabójcą, osobą przyzwyczajoną do życia w ekstremalnych warunkach. Pogoda, która aktualnie panowała zdawała się być jedynie delikatnym, chłodnym powiewem. Dlatego też białowłosy nie odziewał się nadto do swojego spaceru. Na ciało narzuconą miał zwiewną, bawełnianą koszulę oraz długie spodnie. Przechadzając się po Yonezawie chwalił sobie to jak cicho i bezpiecznie potrafiło tutaj być. Wszystko to dzięki temu, że demony nie wiedziały gdzie to miejsce się znajduje. Chociaż prawdę mówiąc czy robiłoby to jakiekolwiek znaczenie? Przecież znajdowali się tu najsilniejsi żyjący zabójcy. Nawet gdyby Muzan wysłał tu swoich Kizuki to ich zwycięstwo nie jest aż takie pewne.
Jego nogi zdawały się żyć swoim życiem i nim się obejrzał, znajdował się w miejscu, w którym ktoś już wcześniej się pojawił. Do nozdrzy dotarł przyjemny zapach herbaty. Napój, który mógł go uspokoić – zdecydowanie miał na niego ochotę. Nie myśląc dłużej ruszył do środka. Wchodząc boso do kuchni po skrzypiącej podłodze, dostrzegł istotkę, która zajmowała się aktualnie przygotowaniem napitku. Był to nikt inny jak Rin. Ostatnimi czasy bardzo często na siebie wpadali. Dodatkowo ich relacja bardzo szybko zaczęła się rozwijać. Pamiętał kiedy jeszcze nawet nie wiedział o jej istnieniu, a teraz na spokojnie mógłby nazwać ją osobą bliską jego sercu. Zadziwiające jak wspólne otarcie o śmierć potrafi wiele zmienić.
- Znajdzie się trochę dla mnie? – rzucił cicho w stronę kobiety i usiadł nieopodal niej. – Nie możesz spać Rin? – Zastanawiał się jakie myśli nie pozwalają jej na zmrużenie oka dzisiejszej nocy.
Doskonale znała ten głos. Od niedawna nawiedzał ją bardzo często. Częściej niż by chciała, rzadziej niż by sobie tego życzyła. Był niski, przyjemny dla ucha. Sprawił, że jej żołądek zwinął się w supeł. Przełknęła dziwną, narastającą gulę w gardle i w końcu spojrzała na chłopaka wchodzącego do kuchni. Wyglądał tak jak zawsze, a zarazem inaczej. Nigdy wcześniej nie spotkała go w tak swobodnej atmosferze. Zazwyczaj walczyli, mieli coś do zrobienia. Misje, zadanie, coś innego. Teraz jednak całkiem przypadkiem znaleźli się w jednym miejscu o tej samej porze. Bez powodów, bez jakiegoś wspólnego celu. Podniosła zaspane oczy blokując z nim spojrzenie. Po kilku sekundach spuściła wzrok wracając do dodawania cytrusów do naparu.
- Oczywiście, Hayato-sama - odparła miękko wyciągając dwa małe kubeczki na herbatę. Położyła je na blacie przed sobą i przysunęła w jego stronę. Do zestawu dodała także dzbanek z parującą, gorącą herbatą.
- Tak, a ty? - Zapytała spoglądając na niego ukradkiem. Poczuła dziwne ukłucie żalu, bo blizny na jego twarzy wciąż pozostawały widoczne. Blizny, których nabawił się przez nią. Była zwyczajnie ciekawa dlaczego i on zdecydował się na nocny spacer. Może również był głodny? Krzątała się po kuchni szukając jakiś przekąsek. Kiedy w końcu udało jej się znaleźć jakieś ryżowe kulki i słodkie ciastka zdecydowała, że był to strzał w dziesiątkę. Mogła coś przekąsić nie wychodząc tym samym na nocnego łakomczucha, którym tak naprawdę była. Mimo, że należała do tych drobnych, musiała jeść stosunkowo często.
- Jak Twoje rany po Kyoto? - Zagadnęła siadając na jednym z hokerów. Odruchowo zaciągnęła rękawy haori zakrywając posiniaczone przedramiona. Takie pamiątki p walce były dla łowców chlebem powszednim. Mogła nazwać się szczęściara, że nie nabawiła się jakiś poważniejszych ran. Kilka skaleczeń, zadrapań czy siniaków nic nie znaczyło. Najgorszy był jednak zabandażowany nadgarstek. Stanowił świadectwo jej grzechu; wstydu i potępienia, jakiego się podjęła. Parzył jej skórę, kiedy tylko o nim myślała. Ugryzienie powoli się goiło, jednak niedostatecznie szybko. Była to jedyna rana, o którą tak naprawdę dbała. Chciała, żeby zniknęła, chociaż wiedziała, że pozostanie po niej paskudna blizna. Nie pierwsze i nie ostatnia. Yatagarasu pozostawił ich znacznie więcej na jej ciele i miała paskudne przeczucie, że to nie był ich koniec. Wiedziała, że ich znajomość sprowadzała ją na dno; prowadziła na krawędź w stronę upadku. Tłumaczyła sobie, że informator był jej potrzebny, ale czy nie mogła wybrać jakiegoś ludzkiego?
Kama Hayato był inny, wyjątkowy. Silny, kierujący się w życiu wartościami, których nie potrafiła jeszcze pojąć. Miała wrażenie, że znali się bardzo dobrze, a zarazem niczego o sobie nie widzieli. Ich znajomość toczyła się bardzo szybkim tempem, którego chyba obydwoje się nie spodziewali. Pytaniem pozostawało tylko jak się zakończy?
Sesja wciąż może być kontynuowana w dziale z retrospekcjami, który znaleźć można tutaj.
⠀⠀⠀⠀Tej nocy również nie zaznał odpoczynku i kiedy naciągał ramiona, czuł na nich ciężar wczorajszej harówki. Zamierzał ukrywać ból przemęczonych barków, ale jakiś Ne dopadł go, kiedy akurat syczał idąc korytarzem w kierunku placu. Złapał Taige za ramię i zaciągnął przed starszego zabójcę mamrocząc pod nosem nieprzychylne komentarze.
⠀⠀⠀⠀"Przysparzacie nam więcej pracy tym nadwyrężaniem młodziaków! Ten tutaj już dzisiaj nie może pracować fizycznie!"
⠀⠀⠀⠀Tak powiedział medyk i pomimo protestów młodego Shiratori, wypchnął go sprzed oblicza starszego zabójcy tłumacząc, że może pomóc przy sortowaniu ziół, albo w kuchni. Wodnik wybrał to drugie - kuchnia była w końcu jego drugim domem.
⠀⠀⠀⠀— I taka jest właśnie twoja historia? — dziewczyna spojrzała sceptycznie na Taigę, który wpychał sobie akurat do ust kawałek gotowanej marchewki.
⠀⠀⠀⠀Dookoła buchały kłęby gorącej pary, a odgłosy stukania noży o drewniane deski przybrały kojący rytm. Shiratori spędził w kuchni już pół poranka i akurat zrobił sobie przerwę by opowiedzieć młodej kucharce dlaczego ktoś jego postury nie pomaga w ciężkiej pracy, ale nie spotkał się ze współczuciem, czy chociażby zrozumieniem.
⠀⠀⠀⠀Cóż. Ona nie musiała codziennie sprzeczać się z Ne.
⠀⠀⠀⠀Machnął ręką, sięgając ukradkiem po jeszcze jeden kawałek miękkiego warzywa, które od kilku godzin moczyło się w ciepłym wywarze. Wsunął go do ust zarzucając przy tym ramionami.
⠀⠀⠀⠀— Ktoś musi nakarmić tą hołotę. Poza tym Mamoda-senpai powiedziała, że świetnie sobie radzę z tasakiem. Patrz, wszystko już skrojone. Nie należy mi się chociaż pięć minut odpoczynku? — oburzył się w żartach, oblizując wargi i palce. Przysiadł na skraju blatu podjadając co chwile z miseczki. Tutejsze jedzenie było znacznie słodsze i miększe niż to, czym żywił się na północy. Nawet zupa smakowała słodko co zawsze wprawiało go w mieszane uczucia. Ale widząc w jaki sposób Shiratori patrzy na czerwone mięso, kucharka nie dopuściła go do krojenia świńskiego udźca. Westchnął, kiedy w odpowiedzi na jego słowa dziewczyna pokręciła oczami. Była całkiem ładna, ale cholernie poważna. — Dobra, dobra, już kończę jeść. Teraz jeszcze ziemniaki, prawda? — zapytał, ale od razu umknął przed jej gniewnym spojrzeniem i machnięciem szmatą. Cały czas się droczyli, ale atmosfera w kuchni była przyjemna.
⠀⠀⠀⠀Mógłby tu spędzać więcej czasu.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
Dzisiejszy dzień nie różnił się niczym od poprzedniego, choć brakowało jej kilku znajomych twarzy z którymi ramię w ramię ciężko pracowała od napaści demonów na Yonezawę. Ale brała pod uwagę, że mogło im zostać zlecone coś innego na ten dzień.
Zmęczona, trochę już wygłodniała i tym bardziej spragniona ruszyła w stronę kuchni żeby przynieść pozostałym zabójcom świeżej wody i dopytać kiedy będzie coś do jedzenia. Już wielu towarzyszy broni marudziło, wiadomo że człowiek głodny to i upierdliwy się zaczyna robić. Łapiąc za materiał zasłaniający wejście do kuchni, odchyliła go na tyle aby do połowy się zagłębić w pomieszczeniu. - Ohayo.. - przywitała się radosnym głosem z urzędującymi w środku osobami. - .. ja po wiadro i chochelkę do wody.. - zakomunikowała wyłapując wzrokiem znajomego białowłosego chłopaka. - O! Tutaj Cię oddelegowali Taiga? Zastanawiałam się gdzie jesteś.. - zagadała do chłopaka podchodząc nieco bliżej niego. Cała ubrudzona, nawet bandaże miała już szare, nie wspominając o miejscami umorusanej buzi. Widać że ciężko pracowała od rana. Przeleciała w między czasie po pomieszczeniu w poszukiwaniu metalowego wiadra, które znalazła na wyższej półce. - O! Podałbyś mi je? - wskazała palcem na przedmiot zainteresowania. On przecież był wyższy od niej. - I chochelkę do tego.. wszystkim chce się strasznie pić od tej harówki.. i nie wspomnę o burczących brzuchach.. długo jeszcze zanim skończycie? Jak coś to mogę pomóc jak zaniosę wodę reszcie.. - dodała po chwili, oferując swoje dwie rączki w razie potrzeby. Może nie była wybitną kucharką, ale przy dobrych instrukcjach, całkiem dobrze sobie radziła.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
⠀⠀⠀⠀Pomieszczenie było przytulne, żeby nie powiedzieć ciasne, więc kiedy zjawiła się w nim Suki, wodnik nie od razu ją dostrzegł. Kręcił się od stołu do stołu, żonglował sztućcami i warzywami, od czasu do czasu podrzucając jakieś przyprawy do wielkiego gara z parującym wywarem.
⠀⠀⠀⠀Dopiero dźwięk własnego imienia wywołał w nim reakcje uniesionych brwi.
⠀⠀⠀⠀— Ktoś wreszcie dostrzegł ten talent! — wyjaśnił, podrzucając w jej kierunku dojrzałą brzoskwinię - rarytas o tej porze roku. Sam dopiero co starł ściekający mu po podbródku sok słodkiego owocu. Ku niezadowoleniu kucharek penetrował ich zapasy i wybierał co lepsze kąski dla siebie. Szczęśliwie w Yonezawie nie brakowało jedzenia. — Suki, prawda? Ta, która nosiła po dwa kloce drewna na raz, każdy na jednym ramieniu?
⠀⠀⠀⠀Zakręcił się na pięcie i ściągnął z haczyka nad górną półką czyste, metalowe wiadro. Równie płynnie udał się po chochlę, która w następnym momencie znalazła się przed nosem dziewczyny.
⠀⠀⠀⠀— Z pełnymi brzuchami gorzej się pracuje. Jak tam postępy? Noszenie tego wszystkiego ręcznie jest upierdliwe. Nie rozumiem dlaczego Hashira uparli się, aby zrezygnować z wozów. Że niby Yonezawa to wielka tajemnica? To ciekawe jak wyjaśnią to co się stało... — kliknął językiem w teatralnym niezadowoleniu. Od rana miał niewiele okazji do rozmowy, a w kuchni został zamknięty wbrew swojej woli, więc kiedy nadarzyła się okazja na krótką pogawędkę, miał zamiar z niej skorzystać.
⠀⠀⠀⠀Nie od razu pozbył się też wiadra. Ściągnął jeszcze dwa identyczne i pokazał je najstarszej kucharce, wspomnianej wcześniej przysadzistej Mamodzie.
⠀⠀⠀⠀— Pomogę z roznoszeniem wody! — oznajmił do Suki, szukając dla siebie okazji ucieczki. — I tak już prawie kończymy, prawda?
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
"Suki, prawda?"
Skinęła lekko głową na potwierdzenie.
"Ta, która nosiła po dwa kloce drewna na raz, każdy na jednym ramieniu?"
- um.. - mruknęła lekko się pesząc gdy powiedział to na głos. - T.. to.. to dobra.. forma treningu.. żeby stać się silniejszym.. - wymamrotała czując na sobie wzrok kilku osób po jego podsumowaniu. W końcu wicherki były dość znane ze swojej siły, zwłaszcza podczas używania oddechu. Nawet tak drobne jak białowłosa, umorusana dziewczyna.
Obserwowała go jak się obracał, kręcił między pozostałymi i szafkami, żonglując warzywami i ostrzami przy okazji. Dość widowiskowo w porównaniu do poprzednich dni gdzie musiał nosić pale drewna czy wynosić hałdy gruzu. Widać czuł się tutaj o wiele lepiej niż tam.
"Z pełnymi brzuchami gorzej się pracuje."
- Z pustymi się w ogóle nie pracuje.. więc wiesz.. mniejsze zło? - odpowiedziała wystawiając mu język. Sama by chętnie zatopiła ząbki w tej brzoskwini, którą od niego dostała. Ala najpierw może się obmyje z brudu nałapanego podczas pracy. Schowała w poły materiału prezent od Taigi.
"Jak tam postępy? Noszenie tego wszystkiego ręcznie jest upierdliwe. Nie rozumiem dlaczego Hashira uparli się, aby zrezygnować z wozów."
- Wszystko powoli się kręci.. nawet ranni starają się pomóc jak tylko mogą.. a Hashira chyba zrobili z tego dodatkowy, przymusowy trening.. jak by nie patrzeć, jesteśmy słabsi niż myśleliśmy.. - powiedziała nieco ciszej. Starając się jakoś to wszystko ogarnąć, nie było to łatwe patrząc po tym jakie spustoszenie wywołało kilka demonów.
"Że niby Yonezawa to wielka tajemnica? To ciekawe jak wyjaśnią to co się stało..."
- Dobre pytanie.. - skomentowała wyczekując aż poda jej rzeczy o które poprosiła.
"Pomogę z roznoszeniem wody!"
- Na prawdę? Dziękuję.. to miło z twojej strony.. - powiedziała lekko się przed nim pochylając wyrażając tym nie tylko szacunek ale i wdzięczność za zaoferowaną pomoc. Wzięła od niego wiadro i ruszyła z nim na zewnątrz w kierunku studni, skąd mogli wziąć świeżą, zimną wodę. Idąc w stronę wyznaczonego celu, miała okazję przyglądać się pracującym w pocie czoła zabójcom. - Wioska pełna zabójców demonów.. powinna raczej wzbudzać w nich strach.. powinni chcieć się trzymać z dala od takiego miejsca.. więc czemu nas zaatakowali Taiga? I czemu tylko tak małym składem? Czy to był rekonesans? Myślisz że będzie powtórka? - spytała stawiając metalowe wiadro przy studni i wrzuciła wiadro do wody, po czym zaczęła ciągnąć za sznur, żeby wyciągnąć zawartość drewnianego wiaderka z zimną wodą.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
⠀⠀⠀⠀Każda okazja była dobra, aby trochę się popisać, a jeszcze lepiej, gdy chodziło o przenoszenie ciężarów. Inna sprawa, że Suki była zapewne znacznie od niego w tej kwestii sprawniejsza. Liczył się gest. A poza tym bardzo chciał wyrwać się już z ciasnego pomieszczenia, przez które ubrania kleiły się do jego spoconego ciała.
⠀⠀⠀⠀Rześkie podmuchy trochę go odświeżyły.
⠀⠀⠀⠀— W końcu naszym celem jest pozbyć się demonów. Powinniśmy się cieszyć, że przyszli umrzeć tutaj na naszych warunkach... a sama widziałaś jak wielu trzeba było poświęcić, aby pokonać kilku podrzędnych kizuki — cmoknął z frustracją, stawiając wiadra na ziemi. Wyprostował się i przez krótką chwilę cieszył zarówno ciszą jak i wolnością. W końcu spięte rysy złagodniały. — Dostaliśmy kolejną szansę i trzeba ją wykorzystać.
⠀⠀⠀⠀Zaczepił rączkę o łańcuch i zaparł się na korbie spuszczając wiadro w dół. Metal starego mechanizmu skrzypiał przy każdej pełnej pętli, ale z tła cały czas dochodziły ich odgłosy koni, przewalanego drewna czy rytmicznego stukania młotkami w nity. Powietrze pachniało wilgotną świeżością. Spod spalenizny i popiołu wyłaniała się nieśmiało nowa trawa.
⠀⠀⠀⠀— Yonezawa odżyje. Ludzie nie — wyciągnął pierwsze, pełne wiadro i zabrał się za mocowanie następnego. Wykonywanie prostych, machinalnych czynności pomagało mu myśleć o tym, co stało się kilka dni temu. Dotychczas nie poświęcał wiele myśli tematowi napadu. Dookoła ciągle widział rannych i cierpiących po stracie zabójców. Widział strach i niepewność w ich oczach. — Oh... chętnie bym to powtórzył. Następnym razem przygotujemy na nich pułapkę.
⠀⠀⠀⠀Drugie wypełnione po brzegi wiadro spoczęło u stóp Suki, tuż obok jej własnego. Taiga wyprostował się, pozwolił kościom wskoczyć na miejsce z cichym trzaskiem i zwrócił się do dziewczyny.
⠀⠀⠀⠀— To gdzie z tymi wiadrami? — Uśmiechnął się zawadiacko. Tragedia tragedią, ale przed sobą mieli jeszcze całe życie. Marnowanie go na smętne wywoływanie przeszłości nie pasowało do beztroskiego, dzikiego człowieka z północy. Mieszkańcy Yukikuni jak nikt wiedzieli, że śmierć jest wyłącznie kolejnym etapem egzystencji. Polowali, zabijali, jedli. Wszystko to z poszanowaniem i wdzięcznością względem natury.
⠀⠀⠀⠀Był wdzięczny tym, którzy poświęcili swoje życie w walce z demonami. Nie zapomni o nich i nie zmarnuje tego poświęcenia.
⠀⠀⠀⠀— Gdyby nie nadgorliwość medyków to trenowałbym całymi dniami. A tak panoszą się po korytarzach i wydają rozkazy. Temu nie wolno tego, tamtemu tamtego... najwyraźniej uporali się z najgorszymi przypadkami i teraz nie widzą co zrobić z rękami. Tobie jak widzę nie przydarzyło się nic przykrego podczas walki? — Mówiąc to rozprostował ramiona, jakby na dowód, że jego własne obrażenia były wyłącznie wymysłem lekarskiej świty. Czuł się świetnie.
⠀⠀⠀⠀Podniósł wiadra i ruszył.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
- Ale masz rację.. ci co przeżyli, dostali kolejną szansę.. której nie można zmarnować.. - dodała zabierając dłoń z jego ramienia. Bandaż na śródręczu nie był dość brudny od pracy jaką wykonywała wcześniej. - Wydaje mi się że jeszcze przyjdzie czas na naszą zemstę na nich.. - dodała z nieco życzliwszym uśmiechem.
Kiedy postawił przed nią pierwsze wiadro, sięgnęła do niego chochelką i drobnym strumyczkiem polała po jednej dłoni, obmywając ją sobie z brudu, aby po chwili przemyć sobie twarz. Lekki podmuch przyniósł przyjemną ulgę i odebrał nieco zmęczenia z twarzy białowłosej. Zrobiła kilka łyków zimnej wody i przyglądała się mu jak wyciągał kolejne wiadro z wodą.
"To gdzie z tymi wiadrami?"
- Chyba wszędzie.. - wskazała mu palcem w kierunku pracujących ciężko ludzi w oddali.
Skinęła na jego wzmiankę o upierdliwości medyków. - To prawda.. chyba każdy zna swoje ciało najlepiej i wie co mu wolno a co nie.. znaczy rozumiem tych w bardzo ciężkim stanie.. żeby się do nich przyczepili żeby nie pogorszyli swojego stanu.. ale cała reszta sobie jakoś radzi.. - przyznała mu rację. Choć sama nie miała problemu z żadnym NE póki co, jednak widziała jak wtrącają się momentami tam gdzie nie powinni. Ale to nie było jej miejsce by kogokolwiek pouczać przecież, do póki sama miała spokój.
Rozłożyła ręce na boki przed nim pokazując się cała. Jasne, miała bandaże na łyskach i przedramionach oraz jeden na lewej dłoni. - Cała i zdrowa, to tylko lekkie draśnięcia ale wolałam je zabandażować żeby nie zabrudzić ran.. - skomentowała swój stan. - Ty też dobrze wyglądasz, ciesze się że i Tobie nic się nie stało. - dodała po chwili.
Zanim złapał za wiadra, sięgnęła chochelką jeszcze raz do wiadra i podsunęła mu ją pod buzię. - Wyglądasz na zmachanego.. może też powinieneś się napić żeby się nie odwodnić.. - dodała wpatrując się mu w oczy. Gdy ruszyli w stronę pierwszej zbieraniny zabójców, wygrzebała zza pazuchy brzoskwinię, którą jej podarował wcześniej. Przyglądając się jej przez chwilę, obracała ją w palcach napawając się tym dziwnym dotykiem skórki. Po czym przyłożyła ją do ust pocierając lekko, zapamiętując fakturę zanim wgryzła się w soczysty owoc. - mmmm.. bardzo słodka.. dziękuję za nią.. - dodała jeszcze z zadowoleniem na ustach, powinno trochę uspokoić pusty brzuszek zanim coś konkretnego do niego wpadnie. - Jak ci za ciężko, to mogę ponieść jedno.. - zaproponowała po chwili.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
⠀⠀⠀⠀— Jeżeli nie przyjdą do nas, to my przyjdziemy do nich — odparł pod nosem.
⠀⠀⠀⠀Cały czas gnębiła go własna bezsilność. Nie tylko nie nadążał za pozostałymi zabójcami, ale również dał się porwać wirowi wydarzeń, zamiast nad nim zapanować. Ewakuowanie Ne było zapewne szczytnym zajęciem, ale nie dla wojownika za którego się uważał. Nie dla wojownika, którym zamierzał się stać wyruszając z Yukikuni w kierunku cesarskiego imperium.
⠀⠀⠀⠀Ambicja była błogosławieństwem i klątwą.
⠀⠀⠀⠀W tym wypadku skutkowała frustracją, która objawiała się podczas codziennych zajęć. Dopóki nie pozbawi jakiegoś silnego demona głowy - własnoręcznie - to nie pozbędzie się tego świdrującego go w pierś uczucia porażki. Nie chciał jednak by te uczucia wypłynęły na wierzch, dlatego unosząc wiadra uśmiechnął się beztrosko do dziewczyny.
⠀⠀⠀⠀— Powinni dać nam nieco więcej swobody. W końcu przeszliśmy trening i egzamin. Wiemy co robić. — Mówiąc to złapał za uchwyt wiadra i machnął nim przed siebie. Lustro wody zadrżało, ale oparło na krawędzi i nie upuściło nawet kropelki. W końcu opanował oddech wody, wiedział jak obchodzić się z własnym żywiołem. Cmoknął, łapiąc za dwa wiadra, nie dając jej popisać się własną siłą. — Napiję się jak już dojdziemy. Przez to zamieszanie i tak pewnie jeszcze się zmacham.
⠀⠀⠀⠀Puścił ją przodem, aby prowadziła. Pogwizdując zabijał czas, rozglądał się na boki obserwując wznoszące się znowu ściany, pracujących mieszkańców skrytego w górach miasta, chaos i organizacje, które na zmianę przyczyniały się do odbudowy Yonezawy. Suki miała rację. Czasami widział jak zabójcy zamiast nosić elementy budowlane podnosili je raz za razem wzmacniając swoje mięśnie. Najwyraźniej wszyscy uznali, że robiąc coś pożytecznego mogą jednocześnie ćwiczyć swoje ciała.
⠀⠀⠀⠀Każdy chciał był silniejszy niż przed atakiem, aby jeszcze raz nie przeżywać takiej tragedii.
⠀⠀⠀⠀— Powiedz mi Suki... — zaczął, zerkając na jej plecy w zaciekawieniu, ale nie skończył. Strzelając spojrzeniem na boki nie zauważył, że zbliżali się do niewielkiego stopnia, który wyrósł mu nagle przed nogami, gdy Taiga odwrócił głowę. Poczuł jedynie jak zahacza czubkiem buta o prób i chwieje się, a wiadra wypełnione wody ciągną go w przód. — Huh?
⠀⠀⠀⠀Świat zawirował, a on znalazł się nagle na ziemi, rozciągnięty płasko na drewnianych panelach. Tuż obok upadły z brzdękiem wiadra, a wystrzelona w powietrze fontanna wody lunęła w przód, zalewając wszystko co przed nim. Shiratori widział niemal jak w zwolnionym tempie gdy cała zawartość wiader chlusnęła prosto na idącą przed nim dziewczynę.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
- To już brzmi lepiej! Oni pewnie też się nas nie spodziewaliby.. - dodała po chwili z uśmiechem na ustach. Może kiedyś dowiedzą się gdzie te bestie mają leże, o ile w ogóle takie miejsce istnieje. Nie spieszyło jej się pchać do paszczy lwa, zwłaszcza że była chodzącym rarytasem dla tego cholerstwa. Ale musiała przyznać że podczas ataku Yonezawy jej krew pomogła trochę, była w stanie odciągnąć słabe demony od atakowania bezbronnych Ne a to już było coś!
Skinęła głową na jego wzmiankę o nazbieranym doświadczeniu z treningu i ostatecznej selekcji, choć spuściła lekko głowę wlepiając spojrzenie w ziemię. Czy na prawdę wiedziała co robi? Uśmiechnęła się nagle nieco radośniej. Od tamtego dnia minął ponad rok i nie trafiła na zabójcę, który okazałby się równie fałszywy co tamten z jej egzaminu. Więc teraz o wiele łatwiej było jej obdarowywać zaufaniem innych, to i fakt że Kagami był takim wsparciem przez ten cały czas odkąd go poznała. To dzięki niemu czuła się swobodnie teraz przy Shiratorim chociażby.
"Napiję się jak już dojdziemy. Przez to zamieszanie i tak pewnie jeszcze się zmacham."
Przechyliła lekko głowę w bok, przez chwilę trzymając chochelkę przed jego twarzą ale odpuściła. Skinęła głową ze zrozumieniem i sama wypiła co było naszykowane dla niego. - Tylko żebyś się potem nie zdziwił jak nic nie zostanie dla Ciebie.. - wystawiła mu język i ruszyła z nim w stronę pierwszych potrzebujących zabójców.
"Powiedz mi Suki..."
Wgryzła ząbki w kolejny fragment brzoskwini gdy usłyszała zaczepkę słowną. - hmm..? - mruknęła przegryzając fragment owocu, który miała w ustach w oczekiwaniu na dalszą część wypowiedzi gdy nagle z góry i od tyłu runęła na nią kaskada lodowatej wody. A zaraz po tym usłyszała huknięcie ciała i metalu o twarde podłoże. Może słoneczko ładnie dawało ale to nie była jeszcze letnia pora żeby cieszyć się z takiego ataku z zaskoczenia. Gdyby nie miała niczego w ustach pewnie by pisnęła z szoku. Przełknęła to co miała odwracając się w stronę swojego kompana. Cała mokra, woda ciurkiem ściekała z przemoczonych ubrań. Włosy kleiły się do buzi, jak i cała reszta mokrego ubrania do reszty ciała. Widząc chłopaka na ziemi, szybko połączyła kropki że to był czysty przypadek. Zrobiła krok w jego stronę i kucnęła przed nim. - Karma.. za to że mi odmówiłeś tamtej chochelki.. - wystawiła mu język. Nie wyglądała na złą, jasne zimne podmuchy sprawiały że trochę drżała pod wpływem zimna. Ale odczuwała takie rzeczy trochę intensywniej niż inni. Wzięła w usta nadgryzioną brzoskwinię i wyciągnęła w jego stronę obie dłonie żeby pomóc mu wstać.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
⠀⠀⠀⠀Nie zdążył, bo stracił równowagę, słowa utknęly mu bu na ustach, poza może cichym i nieświadomym "ah", które wydobyło się w momencie, gdy Shiratori zdał sobie już sprawę z nieuchronności własnego losu. Zamiast więc ograniczyć się do słownych przepychanek, chlusnął w jej kierunku fontanną wody. Jak raz uczynił kobietę mokrą bez szczególnego wysiłku.
⠀⠀⠀⠀Wyłożył się płasko na podłodze, jak ryba, która wyskoczyła z wiadra. Ręce wyciągnięte daleko w przód zaczepiły przypadkiem o toczące się z metalicznym odgłosem wiadro. Unisół na moment głowę, zobaczył efekt swojej wpadki i pląsnął czołem o kałużę, która zebrala się na podeście.
⠀⠀⠀⠀— Uh... przynajmniej w studni jest jej pełno — mruknął, nie unosząc wzroku.
⠀⠀⠀⠀Drugie wiadro, które taszczył w przeciwnej ręce spotkał podobny los, tyle że jej zawartość rozlała się raczej na ziemię, a nie na idącą przed nim zabójczynię wiatru. Nie był to może towar ekskluzywny, ale Taiga i tak żałował, że potknął się, kiedy byli już blisko celu. Miał z resztą wrażenie, że pracujący dookoła ludzie zatrzymali się by na niego spojrzeć.
⠀⠀⠀⠀Czuł na sobie te kpiące uśmiechy. Sam parsknął, rozbryzgując dookoła trochę wody. Podciagnął ramiona pod klatkę piersiową i uniósł ciało kilkakrotnie, wykonując klasyczne pompki. Dopiero wtedy podał dłoń Suki i pozwolił jej sobie pomóc. Podskoczył w miejscu kilka razy i otrzepał z wody. Jak pies potelepał głową, żeby osuszyć nieco zawilgotniałe włosy.
⠀⠀⠀⠀— Karma? — powtórzył z uśmiechem, przyglądając się jej przemoczonemu strojowi. — Ale to tobie bardziej się oberwało. Czyżbyś miała względem mnie jakieś niegodne zamiary? — zapytał z przekorą, zerkając na stan swoich własnych ciuchów. Gdyby nie to, że również były przemoknięte (i że na dobrą sprawę miał na sobie jedynie koszulkę), okryłby jej ramiona dla ogrzania. I w ramach zadośćuczynienia. — Przynajmniej ty masz jeszcze pełne wiadro. Powinniśmy je zanieść... albo ty je lepiej zanieść... a potem trzeba się rozgrzać. Nie mam teraz ochoty biec na wzgórze do kwater.
⠀⠀⠀⠀Otoczył ramiona dłońmi i wzdrygnął się na pokaz. Chłodny wiatr późnozimowej pory nie był idealny na kompiele, nawet jeżeli tego dnia pogoda udała się wyśmienicie. Oh, dobrze że Senpai była poza Yonezawą. Pewnie by go wyśmiała, gdyby tylko zobaczyła swojego ucznia w takim stanie. Przemoczonego, z grzywką opadającą na oczy jakby był jakimś kudłatym stworzeniem.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
Kucnęła przy nim wpatrując się na wyłożonego na mokrym podłożu chłopaka i sięgnęła palcami jednej dłoni do jego włosów. Łapiąc delikatnie za jeden z kosmków, przesunęła po nim palcami, ściągając odrobinkę wody. Uśmiechnęła się lekko rozbawiona całą tą sytuacją. Zabrała jednak dłoń bardzo szybko gdy podciągnął ręce pod siebie. Przechyliła lekko głowę w bok wpatrując się jak robi pompki dosłownie przed nią. Gdy był gotowy pomogła mu oczywiście wstać.
- Ej.. - mruknęła zasłaniając twarz dłonią, gdy potrzepał głową, pozbywając się nadmiaru wody z białych włosów. Niemniej jednak z jej ust nie schodził uśmiech sugerujący rozbawienie.
"Ale to tobie bardziej się oberwało. Czyżbyś miała względem mnie jakieś niegodne zamiary?"
- Huh..?! - mruknęła czerwieniejąc nieco na jego słowa. - W.. wcale nie! Jesteśmy prawie po równo!.. - odwróciła wzrok, gdzieś w bok, lekko się drapiąc paluszkiem po poliku. - .. będę wiedziała żeby więcej nie iść przodem przed Tobą jak coś trzymasz w rękach.. - po czym odwróciła się w jego stronę twarzą i spojrzała mu w oczy -..bo jesteś niezdara.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem i wystawiła mu język w dość dziecinnym geście. Wzięła Swoje wiadro w obie ręce i ruszyła z nim w kierunki spragnionych zabójców. Postawiła na ziemi i zaczęła nawoływać ich podając pierwszemu biedakowi chochelkę z zimną wodą. - Starczy dla wszystkich.. - powiedziała z delikatnym uśmiechem. - Można jakieś małe ognisko rozpalić.. ale może z dala od reszty, po tym jak Yonezawa płonęła.. to chyba nie będzie im się kojarzyło z niczym przyjemnym.. no chyba że masz lepszy pomysł.. - zerknęła na niego.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
⠀⠀⠀⠀— Słyszałem, że kobiety z imperium Tokugawów są delikatne — zaczął, odkładając dowody swojego upadku na bok. Widząc, że Suki zabrała się za rozprowadzane wody wśród zmęczonych pracą łowców, sam zaczął wykręcać wodę ze swoich ubrań. — Gdyby mieli się tak łatwo nabawić traumy, to nie zostaliby zabójcami demonów. Tak myślę. — Prychnął w reakcji na chłodny podmuch, ale zebrał się w sobie żeby ześlizgnąć z ciała przemoczoną koszulę i strzepać z niej resztę wilgoci. — W Yukikuni uczyli nas, że lepiej biegać nago, niż w mokrych ciuchach. Choć dla dobra tutejszej społeczności nie będę tego praktykował. W każdym razie myślę, że ognisko nie wysuszy nas na tyle szybko, by nie opłacało się zwyczajnie przebrać. W końcu nadal mamy zimową porę, nawet jeżeli pożar wytopił śnieg z ulic.
⠀⠀⠀⠀Zerknął bez entuzjazmu na okolicę, która w istocie pokryła była raczej błotem, niż bielą. Może to i dobrze. Tutejsze zimy były łagodne i kojarzyły mu się raczej z parodią śnieżyc nawiedzających Śnieżną Krainę, gdzie lód skuwał strome, morskie brzegi przez większą część jesieni i wiosny. A jednak przywykł do łagodnego klimatu środkowej wyspy, gdzie lata były ciepłe i wilgotne.
⠀⠀⠀⠀Na myśl o dusznych, słonecznych godzinach przyszła mu na myśl jeszcze jedna opcja.
⠀⠀⠀⠀— Możemy też wrócić do kuchni. Tam jest wystarczająco parno, aby ubrania dobrze przeschły. Szczególnie, jeżeli rozwiesimy je nad piecem. Kucharki i tak wietrzą w ten sposób swoje fartuchy. Choć nie zamierzałem tam już dzisiaj wracać. No i może uda mi się ci coś przygotować, tak w ramach rekompensaty. Z nożem radzę sobie znacznie lepiej niż z wiadrami. Jeśli chodzi o kuchenne czarowanie to na pewno nie jestem niezdarą. — Pstryknął i wycelował palec wskazujący w Suki.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
- Pewnie masz rację.. - skomentowała jego słowa z lekkim uśmiechem. - .. w jakimś stopniu.. - dodała po chwili i ruszyła przed siebie. Jasne było zimno, było wręcz mroźno i tylko gęsia skórka na odsłoniętej skórze zdradzała że dziewczyna tylko stwarzała pozory że to ją nie ruszało. Bo w jakimś stopniu był to dyskomfort, nie chciała jednak aby Taiga czuł się gorzej z tym że ją zmoczył przypadkiem. Starała się być dobra dla każdego, pomimo tego co ją już w życiu spotkało. Ona wiedziała jak cenne było życie i szczęście wszystkich w koło, wtedy i ona czuła się dobrze.
"W Yukikuni uczyli nas, że lepiej biegać nago, niż w mokrych ciuchach. Choć dla dobra tutejszej społeczności nie będę tego praktykował."
Spojrzała na niego lekko czerwona na buzi. - Doceniam to że bierzesz dobro innych pod uwagę w tych okolicznościach.. to nie onsen żeby świecić gołym tyłkiem.. - podzieliła się z nim swoją opinią, odwracając wzrok w przeciwną stronę. Już zdołała się mu dość dobrze przyjrzeć, skłamałaby gdyby powiedziała że nie należał do tych przystojniejszych zabójców.
"Możemy też wrócić do kuchni. Tam jest wystarczająco parno, aby ubrania dobrze przeschły. Szczególnie, jeżeli rozwiesimy je nad piecem."
- To.. to nawet nie jest taki zły pomysł.. nie tylko ubrania szybciej wyschną.. - uśmiechnęła się. Tym bardziej skinęła głową na wzmiankę o tym że może jej coś przygotować dobrego do jedzenia. Jeszcze jej w brzuszku nie burczało aż tak bardzo, zwłaszcza że wcisnęła w siebie tamtą brzoskwinię którą jej podarował. - Ale myślisz że kucharki nie będą miały nic przeciwko temu? - spytała dla pewności zrównując się z nim po tym jak rozdała całą wodę i teraz szła z pustym wiadrem w dłoniach kierując się w stronę kuchni razem z białowłosym.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
⠀⠀⠀⠀Każdego dnia odkrywał to miejsce na nowo, spoglądał na świat oczami innych osób, ale przede wszystkim zabójców, z którymi obcował bez przerwy. A jednak tym razem mógł jedynie wzruszyć ramionami. Zimno dokuczało mu z resztą tak bardzo, że ekspresywne gesty nie wchodziły w grę. Czuł, że palce drętwieją w miejscu, gdzie skóra stykała się z chłodnym metalem, a szczęka tężała, szczególnie wtedy, gdy nic nie mówił.
⠀⠀⠀⠀Temat onsenu przywołał jęk zazdrości.
⠀⠀⠀⠀— Wiele bym dał, żeby odmaczać teraz pośladki w ciepłej wodzie. Nawet gdyby miało to kogokolwiek zgorszyć. Wolę kilka krzywych spojrzeń niż kichać i smarkać podczas walki z demonem — Kończąc zdanie pociągnął nosem i otarł wilgoć wierzchem dłoni. Przypominał zbitego psa, choć tym razem sam na siebie ukręcił bicz. Podskoczył kilka razy w miejscu i ożywił krok, chcąc w ten sposób pobudził krążenie. — Nie mów tylko, że takie rzeczy cię zawstydzają. Każdy ma tyłek — przypomniał tonem znawcy. Wyszczerzył nagle zęby, tknięty starym wspomnieniem. — Pamiętasz tego zabójcę z wyczulonym zmysłem dotyku, który uparł się, że musi biegać nago, aby w pełni wykorzystać swoje możliwości?
⠀⠀⠀⠀Zachichotał na samo wspomnienie. A co się z nim później stało? Tego chyba nikt nie wiedział. Pewnego dnia po prostu zniknął z placu treningowego i Taiga miał nadzieję, że mimo wszystkich nieprzyjemności nie umarł z ręki jakiegoś demona. Może po prostu zamieszkał w innym miejscu.
⠀⠀⠀⠀Sam przez pewien czas rozważał udanie się do jednego z czterech wielkich miast imperium, żeby na stałe stacjonować tam z grupą innych łowców, ale gwar Yonezawy był nie do zastąpienia. A niedawno odkrył, że podoba mu się nawet zabawa w kuchni.
⠀⠀⠀⠀— Jak myślisz, co powiedziałby Nobu, gdybym stwierdził, że jednak wolę zostać zawodowym kucharzem? Technik oddechu używałbym do krojenia mięsa w fantastyczne wzory — zapytał z powagą porzucając oba wiadra przed drzwiami prowadzącymi do kuchni. Był pewien, że kucharka nie będzie miała nic przeciwko. A nawet jeśli, to na protesty było już za późno. Znaleźli się tuż pod przejściem do środka, a Shiratori bez zawahania szarpnął je na bok ogłaszając wszystkim swoje przybycie. — Powróciłem z wielkiego świata i pożyczę od was kilka składników! — rzucił donośnym tonem i odgarnął mokre strąki z czoła. Wnętrze było przyjemne ciepłe. Kiwnięciem głowy wskazał jej jakiś stołek. — To jak tam? Jakieś życzenia? — zapytał, podrzucając nóż nad dłonią.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
Pokręciła lekko głową. - Kobiety ogólnie są delikatniejsze.. ale zabójczynie już nie tak bardzo.. jesteśmy trochę wytrzymalsze, twardsze? - starała się wyjaśnić swój punkt widzenia. W końcu była kobietą, ale też już nie taką delikatną żeby byle mocniejszy dotyk jej zrobił krzywdę.
Zachichotała w odpowiedzi na jego słowa odnośnie Onsenu. - W Onsenie nie da się nikogo zgorszyć głuptasie.. nagość tam jest naturalna.. - szturchnęła go lekko łokciem w bok. - Ale mam nadzieje że się przez Ciebie nie pochorujemy.. - rzuciła mu rozbawione spojrzenie. Nie pamiętała kiedy była chora ostatnio. Częściej była ranna niż zasmarkana z powodu przeziębienia. Miała nadzieje że ta dobra passa zdrowotna jej nie zniknie po spotkaniu z białowłosym, niezdarnym zabójcą wody.
"Nie mów tylko, że takie rzeczy cię zawstydzają. Każdy ma tyłek"
- Nie zawstydzają! - odpowiedziała mu nieco głośniej niż planowała, rumieniąc się nieco bardziej. - Po prostu to zależy gdzie i kiedy nim świecisz.. - dodała dla lepszego wyjaśnienia swojego punktu widzenia.
"Pamiętasz tego zabójcę z wyczulonym zmysłem dotyku, który uparł się, że musi biegać nago, aby w pełni wykorzystać swoje możliwości?"
- Pamiętam.. - jak już pozbywała się rumieńców to wspomnienie ciemnowłosego sprawiło że strzeliła buraka z miejsca. Zwłaszcza że prawie na nią wpadł, wyskakując nagle z dojo, potykając się o próg. Ktoś ją złapał wtedy za rękę i odciągnął w bok w ostatniej chwili bo znalazłaby się pod samozwańczym nudystą. Nikomu o tym nie powiedziała, bo samo wspomnienie ją peszyło do granic. - .. z jednej strony mu się nie dziwię.. czujemy najmniejszy podmuch powietrza.. więc.. coś w tym jest na rzeczy.. ale.. mógł chociaż swoją.. 'godność' w jakiś sposób zakryć.. - to nie był najłatwiejszy temat dla niej.
"Jak myślisz, co powiedziałby Nobu, gdybym stwierdził, że jednak wolę zostać zawodowym kucharzem?"
- Podejrzewam że dostał być przez łeb za to że zmarnował na uczenie cię Oddechu tyle czasu żebyś przygotowywał posiłki dla zabójców.. ale mogę być w błędzie.. w końcu nie znam go tak jak Ty.. - skomentowała wyobrażając sobie najpierw szok na twarzy Hashiry wody a potem ewentualną furię za stratę czasu kończącą się srogą karą za głupi pomysł.
Weszła zaraz za nim do kuchni. W pomieszczeniu było parno! A może to jej się tak wydawało o tych mocnych podmuchów zimnego powietrza na mokrym ciele. Podeszła bliżej paleniska, gdzie był zawieszony sznur i zaczęła zdejmować z siebie przemoczone ubranie, żeby je rozwiesić na owym sznurze. Po czym usiadła na małych drewnianym taborecie i podparła łokcie na udach, a podbródek na splecionych dłoniach.
"To jak tam? Jakieś życzenia?"
- Nie zrób sobie krzywdy? - wystawiła mu język. - .. ale zdam się na ciebie, zaskocz mnie.. - dodała przyglądając mu się uważnie. Kątem oka zerknęła na swoją yukatę, z której kapały krople wody. Miała nadzieje że ubranie szybko jej wyschnie. Oczywiście nie była przy nim nago! Miała bandaż na piersiach i bieliznę..
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
⠀⠀⠀⠀— Wstydzisz się, jak nic! — zawyrokował, widząc jej reakcję. Choć bardzo mocno chciała temu zaprzeczyć, zmieniający się nagle ton głosu był wystarczającym dowodem. Nie chciał nawet wchodzić w tym temacie w dyskusje, a jedynie posłał jej spojrzenie pełne zrozumienia i pokiwał głową z towarzyszącym temu cwanym uśmieszkiem. — Niewinność to cenna rzecz. Ale jeżeli dobrze rozumiem, to twoim zmysłem również jest dotyk?
⠀⠀⠀⠀Uniósł brwi w zaciekawieniu, ale byli już na progu kuchni, więc ściszył głos i zajął się chwilowo zrzucaniem z siebie wilgotnych ciuchów.
⠀⠀⠀⠀— Mamoa-san! Pożyczam fartuch, bo nie chcę zgorszyć nowej koleżanki świecąc jej kawałkiem nagiego ciała — zawołał głośno, przystawiając dłoń do ust, aby zachować pozory dyskrecji. Bez wątpienia słyszała go jednak calutka obsłucha kuchni, a w tle jakby na potwierdzenie tych słów rozległy się pojedyncze chichoty.
⠀⠀⠀⠀Taiga puścił do Suki oczko i zgodnie z zapowiedzią pozbył się przemoczonej koszuli. Oparł dłonie na blacie i z pomrukiem cieszył się przez krótką chwilę ciepłem oblekającym skórę. Wcześniej narzekał na gorącą atmosferę panującą w kuchni, ale teraz para buchająca z garów przyjemnie podgrzewała powietrze. W końcu jednak otoczył się kawałkiem fartucha, a ubranie wywiesił na sznurze pod sufitem.
⠀⠀⠀⠀Bez zwłoki sięgnął po deskę do krojenia i złapał tasak leżący obok. Podrzucił go kilka razy popisując się przy tym sprawnością palców i w efektownym zakończeniu trafił czubkiem ostrza w drewno.
⠀⠀⠀⠀— Ah! Mi przypadł wyostrzony węch i chyba dlatego doskonale radzę sobie w kuchni. Nawet kiedy ich nie widzę, to wiem jakie składniki mamy akurat w kuchni. Świetna sprawa, nie? To nie to samo co smak, ale jestem w stanie wyczuć czy dana potrawa ma dobrze dobrane składniki. Taki mały bonus do całego tego machania mieczem — chwalił się ciachając przy tym jakieś składniki. Warzywa rozpadały się na idealne kawałki, zielenina siekana na drobinki trafiała do garnka, który Shiratori wyczarował skądś podczas wymachiwania wszystkimi sztućcami. — To będzie mała porcja, ale gotuję tylko dla nas, a nie dla całego korpusu — oznajmił, zabierając się teraz za kawałek czerwonego mięsa. Na moment uniósł je przed nos i zaciągnął się zapachem. — Świeżutkie!
⠀⠀⠀⠀Tap, tap, tap.
⠀⠀⠀⠀Stal stukała o deskę w przyjemnym rytmie. Kiedy skupiał się na gotowanie niewiele mówił, miał zaciętą minę i spięte mięśnie ramion i barków. Siekanie nie przypominało używania katany, ale mimo wszystko Taiga każdy ruch wykonywał z precyzją i pasją w błyszczącym spojrzeniu. Nawet jeżeli żart o zastaniu kucharzem miał być tylko humorystyczną wstawką, to Shiratori traktował każdą czynność z powagą.
⠀⠀⠀⠀— Ja mam wymówkę, ale ty? Nikt się nie zezłości, jeżeli na jakiś czas znikniesz? — zapytał w międzyczasie, zerkając na nią pomiędzy kolejnymi czynnościami. — A! — zaczął, wycierając ręce o fartuch i sięgając w kierunku głębokiej, stalowej patelni. — Hayamiri, możesz rozgrzać olej w patelni? I zeszklić trochę czerwonej cebulki?
⠀⠀⠀⠀Machnął ręką w bliżej nieokreślonym kierunku i odsunął się nieco, aby zrobić jej obok siebie miejsce na blacie.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
Skinęła lekko głową na jego pytanie. - Dokładnie tak, choć ja nie mam zamiaru biegać nago przed demonem.. - skomentowała odwracając czerwoną buzię w bok, żeby na nią nie patrzył przez chwilę.
"Mamoa-san! Pożyczam fartuch, bo nie chcę zgorszyć nowej koleżanki świecąc jej kawałkiem nagiego ciała"
Gwałtownie odwróciła głowę w stronę Taigi z niedowierzaniem że powiedział to tak głośno. Ciche chichoty w tle jedynie zwiększyły jej dyskomfort w tej chwili. Jasno niebieskie oczy wgryzły się w jego twarz i dziewczyna cała czerwona na buzi powoli ruszyła za swoim osobistym kucharzem. Wiedziała ze zrobił to specjalnie! Pewnie za tą dłonią krył się bezczelny uśmiech, tego była niemalże pewna. - Widziałam już nagich mężczyzn.. - mruknęła pod nosem. W końcu w onsenie nikt się w ubraniu nie kąpie i nie to żeby się przyglądała całej okazałości męskich, nagich ciał. Ale też nie były jej z dystansu obce.
- Węch.. to musi być bardzo przydatny zmysł.. w tropieniu demonów chociażby.. - zarzuciła z lekkim zaciekawieniem. Nie znała chyba jeszcze nikogo z tym zmysłem osobiście. - Ale brzydkie zapachy chyba ci bardziej doskwierają nią innym. - dodała po chwili, przyglądając się mu jak zaczął się kręcić po kuchni i przygotowywać składniki na jedzenie.
"Ja mam wymówkę, ale ty? Nikt się nie zezłości, jeżeli na jakiś czas znikniesz?"
- Dlaczego mieliby? Nie jesteśmy niewolnikami, robimy swoje.. ale mamy też własne życie. - skomentowała. Przecież nie była psem na łańcuchu korpusu. Nie musiała się nikomu spowiadać z tego gdzie szła i co robiła, do póki nie zaniedbywała swoich obowiązków czy bezpośrednich rozkazów.
Na prośbę o pomocy, podniosła się ze stołka i podeszła do miejsca gdzie stał chłopak. Wzięła cebulę i zaczęła najpierw obierać z kilku warstw a następnie przecięła na pół i zabrała się za drobne krojenie najpierw jednej a potem drugiej połówki. Czując jak łzy zaczynają jej się cisnąć do oczu, podniosła przedramię i przycisnęła oczy do nagiej skóry. - O jak piecze.. - skomentowała odrywając zapłakane oczka i ustawiając patelnię nad ogniem, odrobina oleju ryżowego i wrzuciła posiekaną cebule, mieszając ją drewnianą szpatułką. Intensywny zapach rozniósł się w mgnieniu oka po całym pomieszczeniu.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
⠀⠀⠀⠀A przez zabójcami? Wyrwało mu się w myślach, ale zamiast dać upust swojej głupocie cedząc takie słowa głośno, uśmiechnął się kącikiem ust do wypełnionego warzywami garnka. Nie przerywał pracy, od czasu do czasu sprytnym rzutem pakował sobie jakiś składnik do buzi i z odgłosami rozkoszy smakował podkradzionego jedzenia.
⠀⠀⠀⠀— Widziałaś... w to nie wątpię, ale chyba nie wypada kazać ci na siebie patrzeć bez chociażby uprzedzenia. Poza tym fartuch w kuchni służy przede wszystkim dla własnego bezpieczeństwa — Zerknął na nią ponad ramieniem. Chociaż sam był tutaj po raz pierwszy, wpasował się w miejsce błyskawicznie. Ona jednak usiadła nieco z boku, było widać, że swobodniej czuła się na polu walki, niż na kuchennym zapleczu.
⠀⠀⠀⠀Płynnymi ruchami, tak, że gest wydał się wyłącznie kolejnym etapem przygotowywania potrawy, sięgnął po jeszcze jeden, schludnie złożony fartuch i wyciągnął go na ręce w kierunku Suki. Może okrywając się odzyska nieco swobody. Wyciągniętym w górę palcem wskazał na swoją twarz.
⠀⠀⠀⠀— Jeżeli oddychasz przez usta, to paskudne zapachy da się znieść. Każdy zmysł ma chyba jakieś wady i zalety. Ty chociażby odczuwasz pewnie wszystko wyraźniej. Mróz, upał, czy chociażby dotyk kogoś obcego — mówił ciągiem, choć momentami ton jego głosu zmieniał się z pewnego na zastanawiający. — Rany także odczuwasz dotkliwiej?
⠀⠀⠀⠀Przez te kilka lat swojego treningu spotkał zabójców o najróżniejszym zestawie cech. Dzięki temu odkrył chociażby, że niezależnie od rodzaju wyczulonego u kogoś zmysłu, mógł on postrzegać świat zupełnie inaczej niż osoba z tym samym atutem. W jego przypadku węch sprawdzał się doskonale podczas gotowania, choć zmysł smaku byłby tutaj zapewne jeszcze lepszy. Nie tropił równie dobrze co pobratymcy wyczuleni na zmiany woni leśnego poszycia, nie czuł tak wyraźnie zapachu ludzkiego ciała czy demonicznej krwi. Wszystko zmieniało się jednak, gdy w grę wchodziło jedzenie.
⠀⠀⠀⠀A może zwyczajnie był głodny?
⠀⠀⠀⠀Wzruszył ramionami.
⠀⠀⠀⠀— Sądziłem, że od czasu napadu na Yonezawe każda wolna para rąk przydaje się przy naprawach. Wątpię by w tym wypadku czas wolny był ważniejszy od dachu nad głową jakiegoś Ne — stwierdził bez emocji. To było jego zdanie, jego chęć, by każdą chwilę przeznaczyć na bycie użytecznym. Zapomniał już, jak to jest porządnie się wyspać. Dzisiejsza zabawa w kuchni była bodajże jedynym odstępstwem od tej zasady. A i tak to, czym się zajmował, miało w jakiś sposób pomóc pracującym członkom korpusu.
⠀⠀⠀⠀Podrzucił nóż i w locie przechwycił jego rączkę.
⠀⠀⠀⠀— No! Teraz wystarczy tylko poczekać, aż warzywa zmiękną — oznajmił triumfalnie, zerkając ponad ramieniem Hayamiri na jej szklącą się właśnie cebulkę. On dla odmiany zaciągnął się jej zapachem, nie uroniwszy ani jednej łezki. — Oho, naszło cię na smutki? Nie wstydź się, swojemu starszemu koledze możesz wszystko powiedzieć! — zaczął się droczyć, dźgając ją z zaskoczenia w bok.
⠀⠀⠀⠀W tym samym czasie podał jej jednak wilgotną ściereczkę do przetarcia twarzy. Zgodnie z zapowiedzią opadł na stołek niedaleko paleniska i wyciągnął ramiona ponad głowę.
⠀⠀⠀⠀— Pewnie powinienem też odłożyć porcję dla Senpai — mruknął do siebie w zamyśleniu. — Więc może też zabierzesz trochę dla kogoś? Tak od siebie. Własnoręcznie przygotowywany posiłek to świetny prezent.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
Sesja wciąż może być kontynuowana w dziale z retrospekcjami, który znaleźć można tutaj.
Nie możesz odpowiadać w tematach