Fushimi Inari-taisha
Rozległy kompleks o powierzchni 820 000 m², złożony z głównych budynków sakralnych u podnóża góry Inari (233 m n.p.m.) oraz z mniejszych sanktuariów rozsianych po całej górze. Do górnych chramów prowadzą ścieżki pod tysiącem czerwonych bram torii (senbon-torii), ufundowanych przez wyznawców, podobnie jak setki kamiennych figur lisów kitsune uznawanych za posłańców Inari, które w pyskach trzymają różne przedmioty związane z kultem, np. jeden z nich ma klucz do spichlerza z ryżem.
Sanktuarium pustoszeje przed zmrokiem, ponieważ uważa się, że lisy po zachodzie słońca mogą rzucać na ludzi uroki.
Fushimi Inari-taisha został założony w 711 roku w okresie Nara i objęty cesarskim patronatem we wczesnym okresie Heian. W 942 roku nadano mu rangę jednego z najważniejszych chramów, a główna konstrukcja została zbudowana w 1499 roku.
wikipedia.org
⠀⠀Suiren patrzyła nań zahipnotyzowana łagodnym, powtarzalnym ruchem. W ciemności finezyjne wzory rozmywały się na tle poczerniałego brązu, więc nie potrafiła rozpoznać dla kogo miał bić ten konkretny. I tak nie miała zamiaru się modlić. Zamiast tego zamoczyła dłonie w kamiennej misie wody i wytarła z nich wyimaginowaną krew - nawyk, którego nabawiła się stosunkowo niedawno. Nienaturalnie biała skóra okazała się taktycznie bardzo niekorzystna, ale nerwowy odruch ograniczyła do minimum. Niemądrze byłoby sądzić, że może kręcić się po świątyni aż do świtu. Inari-Taisha była na tyle rozległa, że nawet teraz wyczuwała odległy ruch mnichów wykonujących nocne obowiązki, modły czy palenie wosku dla wybrednych kitsune.
⠀⠀Podobno miejsce to miały w nocy nawiedzać złośliwe bożki, a nawet same demony.
⠀⠀Złapała papierową parasolkę na środku długości kija i idąc wzdłuż ściany jednego z pomniejszych budynków sakralnych stukała w jego deski w nadziei, że tajemniczy hałas zniechęci ciekawskich na kilka kolejnych nocy. Ktoś musiał wykonywać pracę leniwych bożków, żeby legendy o duchach mogły funkcjonować.
The silence is your answer.
Spacerował w ciszy i spokoju, chłonąc aurę mijanych bram Tori i kamiennych lisich oczu, śledzących jego wędrówkę. Tak naprawdę włóczył się tu bez większego celu, a właściwie z bardzo prozaicznego powodu - ciszy. Kioto tętniło życiem przez całą dobę, tutaj zaś znalazł spokój w którym chciał poukładać myśli. Cieszył się wolną chwilą, na swój sposób.
Z rozmyślań wyrwał go dźwięk burzący harmonię tego miejsca. Czyżby złośliwe duchy z opowieści zaczynały swój nocny koncert? Zaintrygowany ruszył w tamto miejsce, by zobaczyć oddalającą się powoli postać. Nie przypominała mnicha, ani tym bardziej pielgrzyma. Przypominała raczej senne widmo, przywiązanego do świątyni ducha. Kirei zagwizdał krótko i żywo, ściągając na siebie uwagę wszystkiego co żyło obok. Zdegustowany jego wybrykami gryzoń oddalił się z pobliskiego ołtarzyka ofiarnego z dorodnym owocem w pyszczku. Kirei zaś zawołał za nocną marą.
- To ciekawa pora na spacer. - zagadnął grzecznie.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
⠀⠀Nie zdarzało się to często, ale wśród mnichów, szczególnie młodych, trafiały się nadgorliwe jednostki, które próbowały przepędzić ją po zmroku traktując jako zły omen. Niewybredni w temacie broni sięgali często po witkowe miotły i machali nimi ponad głową najwyraźniej przekonani, że straszą kota, a nie demona, który pod wpływem kaprysu mógłby odmienić tę zabawę w rytualne rozczłonkowanie. W każdym wypadku ustępowała. Inari-Taisha pozostawała jednym z niewielu cywilizowanych miejsc, gdzie mogła szwendać się po zmroku bez wywoływania niepotrzebnego przestrachu.
⠀⠀Coś w jej wnętrzu westchnęło. Może podświadoma obawa, że tym razem będzie inaczej niż zwykle.
⠀⠀— Nie bardziej niż miecz u boku gościa świątyni — Spojrzała ponad ramieniem na źródło głosu wychwytując zza falujących woali obraz niewielkiego stworzenia. — Jakiegoż to wroga oczekujesz napotkać na swej drodze, mały wojowniku?
⠀⠀Nos podpowiadał jej, że nie napotkała zagubionego mnicha. Jego skóra nie przesiąkła wonią olibanum, nie mówiąc już o stroju, który wyglądał na paradny w porównaniu do skromnych szat praktykantów.
The silence is your answer.
- Słuszna uwaga. - odpowiedział i zaśmiał się lekko. Nie miał powodu zaprzeczać czy wdawać się w filozoficzne dyskusje na temat tego, co przystoi w uświęconym miejscu. On miał u boku miecz, ona zaś nie wyglądała na zwykłego człowieka. Nikt nie był idealny. Drugiego pytania nie mógł jednak puścić płazem. Przechylił głowę w bok, zastanawiając się chwilę nad jej pytaniem. - Tak to już zwykło wychodzić, że to wrogowie znajdują mnie. Pytanie tylko, czy ty jesteś moim wrogiem? - zapytał i wysunął uniesione dłonie przed siebie. - Jak sama widzisz, nie sięgam po miecz. - dodał przyglądając się jej uważnie.
Nie czuł lęku czy nienawiści. Prawdę mówiąc sam nie wiedział, jakie emocje przepływają w tej chwili przez niego. Spokój, ciekawość, może odrobina strachu i niepewności czy postępuje właściwie. - Co cię tu sprowadza? - zapytał jeszcze i podszedł bliżej. Jej sylwetka i ubiór musiały wyróżniać ją pośród ludzi. Tutaj zaś, w świetle księżyca naprawdę przypominała błąkającego się ducha.
Z tyłu głowy cichy głos szeptał mu, że oto robi coś bardzo głupiego, łamiąc wszelkie zasady jakie mu wpojono. Nie stracił czujności, nie wystawił się na zagrożenie, obserwował każdy jej ru... Chwila chwila.
- Wcale nie jestem mały! - zawołał wyciągając w jej stronę palec. Od niej może i był niższy, a-ale to żaden argument! Poza tym miał siedemnaście lat i dalej rósł! Przecież był miły, słowem nie odezwał się o jej tyczkowatej posturze.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
⠀⠀— Wybacz mój nietakt, nie zamierzałam cię urazić — wyjaśniła łagodnym tonem. Uchyliła nieco woali pozwalając sobie przyjrzeć się dokładniej stworzeniu z mieczem. Tym samym uznała również, że nie ukryje dłużej swoich nieludzkich atrybutów, a jeżeli tak, mógł ją zobaczyć w pełnej krasie, a nie ukradkiem. Żółte ślepia z pionowymi źrenicami przyglądały się chłopakowi z uprzejmym zainteresowaniem. — W obliczu bogów wszyscy jesteśmy malutcy, a w miejscu takim jak to czuje się ich obecność znacznie wyraźniej.
⠀⠀Pomimo beztroskiej gry pozorów nie traciła czujności, na widok miecza mimowolnie spięła mięśnie. Wiatr nosił wieści o podobnych jemu śmiałkach walczących ze złem, które przybrało formę demonów.
⠀⠀Starzec mówił na nich zabójcy, a przy tym zawsze pilnował się, by słowo to wypowiedzieć z wyraźną pogardą, niejednokrotnie poprzedzone głośnym splunięciem na klepisko. Suiren w odróżnieniu do niego nie czuła gniewu, słowo zabójca ją intrygowało.
⠀⠀— Noc jest domeną zła. To ja powinnam zapytać, co takie przemiłe stworzenie robi tu po zmroku.
⠀⠀Zbliżyła się do niego z szelestem przerośniętych piór ciągnących się po kamieniu. Z każdym krokiem wizja nabierała ostrości. Już nie zjawa, ale materialna istota sunęła w jego kierunku. Wszystko w jej sylwetce falowało, woale, wstęgi, luźny materiał w zdobionej szacie, długie włosy, nawet jej krok był gładki jak ruch liścia na wodzie. O ile nie zamierzał się cofnąć, zbliżyła się do niego na wyciągnięcie ręki, nie odrywała wzroku. nie mrugała.
⠀⠀— Odrywasz dłoń od rękojeści, mały wojowniku. Czy tego właśnie cię nauczono? Należysz do tych, którzy nazywają siebie zabójcami? — Wyciągnęła przed siebie dłonie, więc pióra mogły połaskotać go w policzki. — Zawsze pragnęłam jakiegoś z was poznać. Tyle opowieści, historii przekazywanych z ust do ust. Zmory chodzące pod słońcem, przeklęte dzieci.
The silence is your answer.
- Wierzysz w bogów? Czuwają tu nade mną i nad tobą w zamian za dary na rzecz świątyni? - zapytał unosząc brew. Bóstwa zdawały się mieć ten padół łez głęboko w dupie. W końcu rozmawiał z demonem, istotą żywiącą się ludzkim ciałem. Bał się jej. Czuł to głęboko w sobie, ale starał się trzymać na smyczy. W swoim życiu nie miał jeszcze okazji spotkać zbyt wielu demonów.
-Noce potrafią być też piękne i spokojne. Zwłaszcza w takich miejscach jak to. - na wzmiankę o byciu przemiłym jedynie uśmiechnął się, jak on to potrafił. A słodki miał uśmiech, zdolny skraść serca dziewcząt jak i niedowidzących mężczyzn. - A może depczę po piętach demonowi by dopilnować, że nie zabije już nikogo więcej? - zapytał niby lekkim tonem, ale nie spuszczając oczu z jej twarzy. Jakby liczył, że zdradzi się przy tych słowach, ukaże potworną naturę albo w inny sposób potwierdzi panujące o nich plotki.
Kiedy ruszyła w jego stronę wzdrygnął się lekko, ale nie postąpił do tyłu. Obrócił się tylko lekko bokiem, w pozie typowej do pojedynków szermierczych. Dłonie trzymał blisko ciała i lekko ugiął nogi, gotowy do ataku i ucieczki. Wydawała się utkana z mgieł i fal, trudno było ocenić jej dokładne wymiary i zasięg. Opierzona dłoń wyciągnięta w jego stronę bezwiednie zmusiła go do cofnięcia się o krok, płynnym ruchem. Z fascynacją wpatrywał się w jej rękę i pióra na których załamywało się księżycowe światło. Z czymś takim się jeszcze nie spotkał i walczył z pokusą dokładniejszej obserwacji. Z drugiej strony jej ton i zachowanie było... Niepokojące. Droczyła się z nim.
- Uczono mnie myśleć i wyciągać wnioski. - odparł cicho i wystawił przed siebie dłoń, stykając ją z dłonią demona. Głowę cenił bardziej. - Czy chcemy poświęcać tak spokojną noc na walkę? - spytał cicho. Posągi kitsune obserwowały ich spotkanie w milczeniu.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
⠀⠀W odpowiedzi na jego czujną pozycję pozostała w miejscu. Być może jej własny strach był porównywalny, lecz rozsądek podpowiadał, że w przypadku ataku będzie zdolna opuścić Inari-taishe bez potrzeby walki. Zabójcy polowali na demony, ale demon z napełnionym żołądkiem nie miał potrzeby wszczynać niepotrzebnych konfliktów. Dużo więcej korzyści osiągnęłaby w tym wypadku rozmową.
⠀⠀— Jeżeli mam rację, pozwól mi odpowiedzieć tym samym. Natura nie wymaga ode mnie, abym na was polowała ze zwykłej mściwości. Czy w oczach zabójcy każdy demon wymaga... likwidacji? — zapytała śmiejąc się uroczo. W opowieściach dla dzieci tak właśnie śmiały się potwory, zanim pożarły kogoś jednym kłapnięciem paszczy. — Zadałam ci pytanie, więc także masz prawo jakieś mi zadać. Nie pożera cię ciekawość, małe stworzenie? Nie sądzę, by którykolwiek z twoich mistrzów uczył cię o tym, co sądzą o świecie demony.
⠀⠀Nie zbliżyła się ponownie, widząc napiętą sylwetkę chłopaka pozwoliła mu zachować dystans. Obawa była naturalna, nawet zwykły człowiek wywołałby ciarki, gdyby tak nachalnie się przysunął, a ona musiała dodatkowo wyglądać jak groteskowy pomnik, który powstał ze swojego podestu. Na szczęście nie była głodna, a to pozwalało zachować trzeźwość umysłu. Gdyby jednak chociaż odrobina krwi zrosiła podłoże...
⠀⠀Natura rządziła się swoimi prawami, które nie zawsze szły w parze z tym, czego pragnie demon.
The silence is your answer.
- A czy istnieje demon zdolny powstrzymać się od zabijania? - ponownie odpowiedział pytaniem na pytanie i nie czuł się z tym źle. Nie droczył się z nią, w żadnym wypadku. Naprawdę był ciekaw, czy słyszała, a może sama była potworem stroniącym od mordu.
- Zdążyłem już zadać parę pytań, ale skoro prosisz... - uśmiechnął się i kontynuował - Nie żałujesz? Byłaś człowiekiem i choć nie wiem, kim byłaś wtedy i co przeżyłaś... To czy odrzucenie siebie było tego warte? - zapytał cicho i szczerze zainteresowany. Nie znał jej historii i choć pełna mogła być ludzkiej krzywdy i niezrozumiałego okrucieństwa które wypełniało ten świat, to co skłoniło ją do tak radykalnej metamorfozy. - Nie zrozum mnie źle, te pióra są naprawdę piękne, podobnie jak t-twoja twarz. - dodał ciszej i zaśmiał się nieco nerwowo, uciekając spojrzeniem lekko obok niej. Nie powinien był myśleć, a tym bardziej mówić takich rzeczy. Ciekawe, czy była to jakaś sztuczka z jej strony, by przyciągać ofiary. Albo to Kirei miał nie po kolei w głowie.
Zastanawiał się też, co działo się w jej głowie. W jaki sposób postrzegała świat, który od dawna oglądała tylko w blasku księżyca i świetle lampionów. - Pamiętasz, jak ciepły letni wiatr muska twoją twarz? Jakby się droczył... -
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
⠀⠀Pytanie w pierwszym odczuciu brzmiało bardzo prosto. Tak, czy nie? Najprostsze odpowiedzi nie oddałyby jednak skomplikowanej natury tego zagadnienia. Nie wszystko co na pierwszy rzut oka wydawało się kwestią brutalnych zamiłowań brało z nich swój początek.
⠀⠀— Owszem. Kwestią jest na jak długo — odpowiedziała poniekąd wymijająco. Wyrażała się szczerze, z głębi serca i zgodnie z tym, w co sama wierzyła. Nie wszyscy podzielali jej zdanie, ale chłopak rozmawiał z Suiren, a nie przedstawicielką całej rasy. — Gdyby zaspokojenie pragnienia wymagało od człowieka, aby najpierw utopił kogoś w źródle, z którego czerpie wodę, niewielu zdecydowałoby się zachować człowieczeństwo. Ale topić ludzi można z przyjemnością, albo bez niej. Codziennie, albo tylko wtedy, gdy będzie chodzić o przetrwanie.
⠀⠀Nie satysfakcjonowało jej użycie argumenty "co jeśli...", ale głód, który przejmował kontrolę nad zmysłami demona w wielu elementach nawet dla niej pozostawał zagadką. Gdyby istniał sposób, aby przestać się pożywiać przy możliwości zachowania świadomości, albo chociaż rozciągnąć czas pomiędzy jednym a drugim posiłkiem Suiren bez wątpienia by z niego skorzystała. Zgodnie z jej wiedzą nie istniało nic, co mogło działać w taki sposób, dlatego ku swojemu niezadowoleniu pozostała więźniem pragnień silniejszych od rozumu.
⠀⠀Po prostu nauczyła się z tym żyć.
⠀⠀— Nie pamiętam — wyznała kręcąc przy tym łagodnie głową. — Nie odczuwam tęsknoty w ten sam sposób. Być może miałam rodzinę, ale kiedy próbuję sięgać pamięcią do swoich najstarszych wspomnień odczuwam głęboki ból i smutek. Wszystko skrywają jednak grube woale ciemności. — Tym razem jej twarz przybrała wyraz szczerego żalu. — Nie wydaje mi się, aby forma którą przyszło mi przybrać była tym, czego pragnęłam.
⠀⠀Zadarła lekko podbródek, z pomiędzy wstążek falujących przy twarzy wychwyciła skrawki rozgwieżdżonego nieba, a to wystarczyło, by znowu delikatnie się uśmiechnęła.
⠀⠀— Nie sądzę, by w tym wszystkim chodziło o to, by walczyć ze sobą w nienawiści. Ciepły wiatr można poczuć na skórze także w nocy — podsumowała swoją odpowiedź.
⠀⠀Zachowanie nieznajomego rozgrzewało coś w głębi jej serca. Drobne gesty, nerwowość, zaciekawienie i niezręczność zawarte w głosie... Nie chciała myśleć o tym, ile brutalności towarzyszyło zazwyczaj spotkaniom demonów z zabójcami. W jej oczach nadal wyglądał jak dziecko, któremu ktoś nieumyślnie sprezentował ostry miecz. Było oczywistym, że ostrze nosił przy sobie z dumą, jednak w przypadku prawdziwej walki duma na niewiele się zdawała.
⠀⠀— Muszę Cię jednak ostrzec, że niewiele moich braci i sióstr podziela te poglądy. Gdy następnym razem natkniesz się na demona, czas który spędziliśmy na rozmowie mógłby wystarczyć, aby jedno z was straciło życie. Nawet ja, chociaż moje serce przepełnia smutek, żywię się ludzkim mięsem i gdyby przyszło nam spotkać się na polu bitwy, nie zawaham się w obronie własnego życia — przypomniała, choć dla niej takie wyznanie było oczywistością. — Wydaje mi się, że takie odpowiedzi powinny Cię zadowolić. Więc pora na to, abym zadała kolejne pytanie... jak Ci na imię, mały wojowniku?
The silence is your answer.
Ciągły głód którego nie była w stanie zaspokoić bez krzywdzenia postronnych. Dodając do tego strach przed promieniami słońca i brak wspomnień z życia przed przemianą w bestię... Wybranie takiej ścieżki bez naprawdę silnej motywacji wydawała mu się niemożliwa. Nikt chyba nie zostawał potworem z przypadku? Chyba, że stała się taka bez własnej woli. Albo wybór ograniczał się do - zabijaj, albo zostań zabitym. Sam nie wiedział, jaką podjąłby decyzję będąc postawionym przed taką decyzją. A może kobieta po prostu pragnęła potęgi i nie wszystko poszło zgodnie z planem? Chciał jej wierzyć...
- Przykro mi... - nie pamiętać swojej przeszłości - to musiało być straszne. Może i była to szansa na czysty start, ale... Kim by był bez swojej historii? Nie potrafił sobie tego wyobrazić. - Można. Ale wolę go za dnia. - dodał jeszcze.
- Wiem, miałem okazję spotkać innych twojego rodzaju. - odparł jej i grymas przemknął przez jego twarz. Żadne z tych spotkań nie było przyjemne, a w jednym prawie stracił życie. - Naszą rozmowę będę wspominał najmilej. - dodał już z uśmiechem. Podejrzewał, że nie miała jeszcze styczności z innym zabójcą. Inaczej ich rozmowa raczej nie miała by miejsca. Chociaż on po swoich doświadczenia zdecydował się na konwersację. - A na imię mi Kirei. Ryoshi Kirei. - spojrzał na jej pióra i zaśmiał się głośno. Jego śmiech, dźwięczny i szczery rozlał się po okolicy. Zabójca zgiął się w pół i śmiał dalej. Trwało to dobrą chwilę, ale uspokoił się na tyle, by się wytłumaczyć. - Gomenasai, po prostu... Rybak i Żuraw... - w oczach błyszczały mu jeszcze łzy. - A jak się nazywasz? -
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
⠀⠀Jeszcze raz poczuła chęć, by z uczuciem dotknąć jego policzka czubkiem opierzonej ręki, ale pamiętając wcześniejszą nerwową reakcję powstrzymała się od nachalności. Chęć była wielka, prawie jakby... jakby taki gest wiele dla niej kiedyś znaczył. Łagodny dotyk, zapewnienie o swej dobroci.
⠀⠀Teraz nikt już nie wierzył w jej intencje.
⠀⠀— Ryoshi Kirei... — powtórzyła za nim z namysłem. — A więc syn rybaka podążył zupełnie inną ścieżką, niż zapewne...
⠀⠀Przerwała powoli i spojrzała z nieukrywanym zaskoczeniem na chłopaka, który porzucił swoją czujną sylwetkę, aby zanieść się śmiechem, źródła jakiego Suiren nie potrafiła zlokalizować. Nie rozumiała żartów, śmiech nie pasował do jej oblicza. Poza krótkimi, cichymi chichotami rzuconymi w trakcie zdania dla osiągnięcia jakiegoś efektu rzadko traciła opanowanie.
⠀⠀Spojrzała na swoje pióra unosząc je przed twarzą, jakby dostrzegła je po raz pierwszy w życiu. Nigdy nie przykładała do nich szczególnej uwagi, chociaż skojarzenie z żurawiem było oczywiste.
⠀⠀— Być może łączy nas coś więcej, niżeli tylko zamiłowanie do rozmów — zasugerowała całkowicie szczerze. Pomimo losu, który ją spotkał, Sui czuła niezwykły respekt do opowieści o bogach. Wierzyła w nie. — Moje imię... tak jak w przypadku pozostałych wspomnieć zaginęło, lecz od dłuższego czasu noszę miano Suiren. Lilia wodna, ponieważ człowiek, który mnie odnalazł wyciągnął moje ciało z sadzawki pełnej tych kwiatów.
⠀⠀W jej spojrzeniu pojawił się błysk. Drapieżny, nieco tajemniczy. Zamiast czuć się jak dziecko, któremu rodzic opowiada niesamowitą legendę, Suiren odnalazła swoje miejsce w roli narratora. Nic, co miało ze sobą tak wiele wspólnego nie mogło być przypadkiem.
⠀⠀— Woda to potężny żywioł. Kontrolowana daje nam życie, a nieopanowana z łatwością je odbiera.
⠀⠀Tym razem nie zadała pytania, jej skupienie krążyło teraz wokół tematu wody, a także wspomnień, które syn rybaka z nią wiązał. Zamiast otwarcie zapytać, spojrzała w jego kierunku z nadzieją, że sam poczuje chęć, aby rozwinąć temar.
The silence is your answer.
- Suiren... - wypowiedział to słowo powoli, jakby wypowiadał je po raz pierwszy. - Miło mi cię poznać. - dodał
i skłonił się, jednak na tyle delikatnie by nie nadstawiać karku. Z tyłu głowy pozostały mu resztki zdrowego rozsądku. Nadal jednak jej słuchał, a gdy mówiła o wodzie w jego oczach pojawił się błysk porozumienia.
- No właśnie! Woda daje życie, ale również je zabiera. Wielu myśli że to ogień jest groźny, bo trawi wszystko na swojej drodze. A wystarczy, że naprzeciw stanie mu woda i po nim. Kropla drąży skałę, daje i odbiera życie!- przekładał w tej chwili sympatię do poszczególnych żywiołów do rywalizacji między studentami poszczególnych oddechów. Woda nie cieszyła się pośród nich takim uznaniem, jak pozostałe, bo... Właściwie nie wiedział czemu. Jasne, łatwiej było się nauczyć jej niż skały czy pioruna, nie była tak destrukcyjna jak ogień czy wiatr, ale nie ustępowała im pola. Nie miał zamiaru wciągać demona w wewnętrzne spory zabójców. Zamiast tego wrócił do wspomnień gdy mieszkał nad Towada-ko. Głos miał spokojny, choć przebrzmiewała w nim nostalgia, ale też i radość.
- O świcie nad taflą wody unosiły się kłęby mgły. Zupełnie jakby chmury zdecydowały się zejść na ziemię. Rybacy znikali w niej powoli, przechodząc na chwilę do świata duchów... Często składaliśmy ofiary by zapewnić sobie dobry połów. - zamilkł na chwilę, przypominając sobie zapach palonych ziół i dary unoszące się przez chwilę na wodzie. - Wieczorem, jeśli niebo było czyste, całe jezioro zdawało się płonąć. Nigdy nie zapomnę tego widoku. - ucichł i zamyślił się chwilę. Dawno już nie było w rodzimych stronach. Tylko czy naprawdę chciał tam wracać? Pamiętał równie dobrze głód kąsający go od wewnątrz i zimno wbijające swoje szpony w każdy skrawek jego ciała gdy brakło opału. Zakopał te wspomnienia głęboko w sobie.
- Suiren... - zaczął cicho - Nadal chcesz mnie dotknąć? - zapytał i spojrzał jej prosto w oczy. Chciał przekonać się co do jej intencji i uciszyć choć trochę targające nim wątpliwości. Wziął więc głęboki oddech, ręce ułożył wzdłuż ciała i czekał na jej odpowiedź.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
⠀⠀Pokiwała z uznaniem głową. Opis, który przedstawił jej Kirei rozgrzewał oziębłe rejony serca, miejsca do jakich od dawna nie zaglądały już ciepłe promienie słońca. Przez jej umysł przetoczyły się pozbawione szczegółów obrazy - stromy brzeg nad zakolem rzeki, rwący nurt w ognitych barwach kończącego się dnia, gęsie pióra przymocowane do haczyka, falujące na wodzie w oczekiwaniu, aż pochwyci je ryba...
⠀⠀— Nigdy nie miałam okazji zobaczyć jeziora, o którym mówisz, ale wielokrotnie słyszałam o nim opowieści. Wędrowni akrobaci w towarzystwie małp często odwiedzali Nagoje, a po pokazach ludzie ofiarowali im jedzenie w zamian za opowieści z dalekich stron. Kiedy ostatni raz ich widziałam musiałam być jeszcze dzieckiem... — zawahała się, jak zwykle gdy strzępki wspomnień plątały się z obrazami teraźniejszości. Nie ufała im na tyle, aby kontynuować swoją opowieść, więc odwróciła głowę szukając ucieczki w księżycu wędrującym w towarzystwie czarnych chmur. — Nie sądzę, bym miała okazję kiedyś zawitać w tamtych stronach, ale urokliwość okolicznych prowincji jest równie niezaprzeczalna.
⠀⠀Kto mógł to przewidzieć? - zapytała się w myśli. Tego typu dyskusji nie prowadziła już od dawna. Nawet gdyby natknęła się na demona z pełnym żołądkiem mało który uważał za istotne rozwiać swoje sfery socjalne. W odróżnieniu od zabójców ich życie upływało niezwykle prosto - jeść, spać, jeść, przemaszerować część nocy w poszukiwaniu nowego żerowiska i tak w kółko. Mało który pozna ekscytację wynikającą z toczenia rozmowy w odległości miecz od bezdusznego łowcy demonów.
⠀⠀Następne pytanie jeszcze mocniej utwierdziło ją w przekonaniu, że trafiła na absolutny ewenement. Zasłoniła usta piórami nie chcąc zdradzać się z dziecinnym uśmiechem, który nie pasował do wizerunku dorosłej, dostojnej damy.
⠀⠀Pokręciła jednak głową w zaprzeczeniu.
⠀⠀— Pewne granice powinny pozostać oczywiste i wyraźne. O ile ze swojej strony nie widzę w tym nic niewłaściwego, tak uważam, że człowiek, który poświęcił się jasnemu celowi powinien mieć go zawsze przed oczami. Ostatecznie możesz uznać, że nasze dzisiejsze spotkanie było wyłącznie snem...
⠀⠀Mówiąc to cofnęła się nieznacznie, jeden krok, a potem kolejny. Woale zafalowały, wstążki na nowo ożyły pod wpływem podmuchów wiatru. Ręce ułożone przy ciele z pomocą piór sięgały aż do ziemi.
⠀⠀Przyjrzyj mi się, powiedziała z myślach obrzucając go wyrazistym spojrzeniem złotych oczu i pionowych źrenic. Jestem potworem, który żywi się na ludzkim mięsie, nie powinnam nawet się zbliżać.
⠀⠀A mimo to...
The silence is your answer.
- Może masz rację... - rzucił cicho i wsunął dłonie w rękawy. - Jeśli chcesz, możesz śnić mi się jeszcze chwilę dłużej, mam tu coś do załatwienia. - nie krył swojego smutku, czy raczej melancholii. Był zabójcą demonów, ale był też człowiekiem. Miał rozterki, chwile słabości i prawo do własnych, choćby błędnych, decyzji. Przypominały mu o tym blizny, przypominał też mały mieszek u pasa pełen darów które miał złożyć pod jednym, konkretnym ołtarzem. Ruszył przed siebie, stąpając z lekkością. Ominął delikatnie Suiren, dając jej przestrzeń której chciała wraz z czasem do namysłu. Miała przecież jeszcze trochę rzeczy do zrobienia - pożywić się kimś, usiec zabójcę, znaleźć kryjówkę i powtórzyć wszystko kolejnej noc.
- Mam nadzieję, że nie spotkamy się nigdy na jawie. - to byłoby bardzo przykre, ale nie miałby wtedy wyboru. Nie on ustalał zasady tego świata. - Mam też wrażenie, że nie będę ostatnim ze swoich w tym miejscu. - dodał ciszej pokonując kolejne stopnie. Zgłoszenie swoich podejrzeń do przełożonych było przecież jego powinnością. A czy zrobi to już zaraz, czy dopiero jak się porządnie wyśpi to już jego sprawa. Chciał dać tej tajemniczej osobie czas na spokojną podróż. Istocie. Demonowi. Czas na ucieczkę. By mogła w spokoju zabrać swoje rzeczy, urwać bezbronnemu dziecku głowę i oddalić się w nieznane. Chcesz więcej krwi niewinnych na swoich rękach? Pośród kłębiących się w nim emocji i wątpliwości wybijała się wściekłość na samego siebie, kąsająca go od środka. Szukająca drogi na zewnąrz.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
⠀⠀Pokręciła głową w odpowiedzi.
⠀⠀— Czas się obudzić Ryoshi Kirei — wyszeptała w zimną noc dając słowom odpłynąć wraz z podmuchami wiatru.
⠀⠀W każdej opowieści musiał pojawić się wróg, bo bez nich nie mogliby narodzić się bohaterowie. Może sama straciłaby nad somą kontrolę, albo z oddali wyczułby ich jakiś agresywny demon. Istniała też możliwość, że śladem Kireia na terenie świątyni zjawiliby się inni zabójcy. Czas był ograniczony.
⠀⠀Sięgnęła na skraj szerokiego ronda i rozwiązała wąskie tasiemki podtrzymujące woale. Materiał spłynął powoli w dół przesłaniając wizję częściowo. Tak było lepiej, wyglądała nieco bardziej jak demon skryty w cieniu, czekający na odpowiednią okazję by pochwycić swoją ofiarę. Równie zdecydowanie chwyciła za rączkę parasola zakończonego ostrzem, ale odległość pomiędzy nimi była już wystarczająca, aby nie uznać tego za oznakę agresji.
⠀⠀— Dziękuję Ci za podzielenie się swoimi wspomnieniami. Wypełnią trochę pustkę w mojej głowie — powiedziała tonem niezdradzającym emocji. Głos zmiękczony był przez zasłonkę, jakby już teraz zaczęła się oddalać.
⠀⠀Nie czuła sentymentów powiązanych z Inari-taisha, nie wiedziała o kogo mogłaby się pomodlić, ani kogo żałować. Korzystała ze świątyni ze względów praktycznych, więc nie czuła smutku na myśl o opuszczenia tego miejsca na dobre. Jeżeli okaże się zbyt niebezpieczne poszuka innej kryjówki. Na kilka dni, kilka godzin. Żyła tak od dłuższego czasu, nic się nie zmieni.
⠀⠀— Nie daj się zabić — rzuciła jeszcze z oddali, a w głosie dało się wyczuć obecność uśmiechu - tym razem szczery.
z/t
The silence is your answer.
- Uważaj na siebie. - odpowiedział jej jeszcze i ruszyli w swoje strony. Tak było najlepiej. Miał sporo do przemyślenia. Kierował się wyżej, do miejsca dobrze opisanego przez staruszkę z tamtej wioski w górach. Towarzyszyła mu cisza i nieruchome spojrzenia kamiennych lisów odprowadzających go przez kolejne bramy Tori.
Samo złożenie darów i modlitwa zajęły mu krótką chwilę, pozostał jednak w świątynnym kompleksie dopóki blade promienie świtu nie zawitały nad horyzontem. Chodził tymi samymi ścieżkami, co mnisi i pielgrzymi, doszukując się w nich czegoś, co skłoniło Suiren do odwiedzenia tego miejsca. Znalazł tu ciszę, spokój i aurę tajemnicy rezonującej w każdej Tori, kapliczkach i wypalonych kadzidłach. Nic z tego go w tej chwili nie interesowało. Pragnął czegoś innego. Wysiłku, potu i łez. Skupienia się na czymś tak bardzo, by wyrzucić z głowy wszystkie inne myśli. Opuścił to miejsce zanim słońce na dobre rozpoczęło wędrówkę po nieboskłonie.
z/t
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
Narracja || Wypowiedzi || Myśli
#3399cc
Podniosła spojrzenie wyżej i zabrała obie ręce, po chwili splatając je ze sobą pod piersiami. Ubrana oczywiście w strój zabójcy demonów, miała na sobie karmazynowej barwy haori na sobie. Ruszyła w górę, wolnym krokiem, złote ślepia spoczywały na sylwetkach wychodzących z naprzeciwka osób, które mijała. Jedna twarz po drugiej, nic nadzwyczajnego. Palce obu dłoni wbiły się w przedramiona. Może byłoby jej łatwiej gdyby przestała się go słuchać. Yuu nie było już wśród żywych, Hayase sprawiał wrażenie jakby się z tym już zdołał pogodzić. A przynajmniej oswoić z tą myślą. Arata zaprzeczał tej sytuacji bo nie było przecież ciała. Mieli pusty grób, który odwiedzali dość regularnie. A przynajmniej wszyscy poza najmłodszym z rodzeństwa.
Nie dziwiła mu się, jej również ciężko się patrzyło na wyrytą godność siostry w płaskim kamieniu. Pamiętała dzień w którym się wyprowadzała z ich rodzinnego domu. Szczęka sama jej się zacisnęła. Zmusili ich do rozłąki. "Gdyby ten jej mąż nie był taką pizdą.. Yuu nadal by żyła.. Gdyby rodzice jej nie zmusili do ożenku.. ona nadal by żyła.. byłaby z nami.. w domu.. tam gdzie jej miejsce.." nie wiedziała na kogo była bardziej wściekła na martwego mężczyznę który nie potrafił obronić swojej małżonki, czy na swoich rodziców.
Odkąd wieść o śmierci Yuu dotarła do ich rodziny, Sayaka zagrywała przed ojcem kartę pod tytułem "martwa Yuu" gdy tylko nawinął się temat narzeczeństwa. Idąc nadal przed siebie jej oczom ukazała się osoba, którą kojarzyła. Zatrzymała się w miejscu wpatrując się w idącego w jej stronę Hanshina. Mijali się w siedzibie zabójców co jakiś czas, raczej witali się skinieniem głowy niż czymkolwiek. Słyszała jakieś tam plotki na jego temat. Palce się zacisnęły na przedramionach, nadal skrzyżowane pod piersiami. W złotych tęczówkach kryła się ciekawość gdy mierzyła go wzrokiem już z oddali.
Bez wątpienia zabójca mógł mieć stu procentową pewność że to własnie na niego Karasawa się patrzyła odkąd tylko pojawił się na horyzoncie idąc w dół w jej kierunku.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
Narracja || Wypowiedzi || Myśli
#3399cc
- Mhm.. - mruknęła cicho pod nosem. - Chodź.. - głos był stanowczy, nie wyrażający sprzeciwu. Rozplotła ręce spod piersi i łapała go nagle za przegub bez żadnej zwłoki. Po czym obracając się na pięcie pociągnęła go za sobą bez większych ceregieli.
Zmarszczyła nasadę nosa słysząc jego komplement, nie lubiła ich od nikogo. Dawały dziwnie nieprzyjemne uczucie, którego nie akceptowała. A przynajmniej te związane z urodą. Zdawało się to takie trywialne, zbędne wręcz. - Wierz mi Hanshin.. gdybym była zła odczułbyś to już dawno na swojej skórze.. - miała nadzieję skorygować jego podejrzenia odnośnie jej odczuć. Jej dłoń zacisnęła się mocniej na przegubie chłopaka co by nie mógł zbyt łatwo się jej wyrwać.
Nie należała do zbyt delikatnych, a przynajmniej starała się żadnej delikatności nie okazywać nikomu, co by nie karmić przypadkiem jakimiś nadziejami na cokolwiek głębszego. Przez ostatnie lata nabrała w tym całkiem sporej wprawy, świadectwem czego był jej stan cywilny. Skutecznie odstraszała wszystkich mężczyzn, nawet tych których wybierał jej ojciec na potencjalnych przyszłych mężów. A raczej w szczególności tych delikwentów.
Co sprawiło więc że jej dzisiejsze zachowanie było tak nietypowe od początku? Czy faktycznie kowal czymś podpał komuś z ich siedziby? Jej nie miał przecież jak, nie znali się aż tak dobrze. Ale wszystkie te pogłoski które słyszała na jego temat były ewidentnie wystarczającym paliwem napędzającym białowłosą do działania. Musiała to sprawdzić na własnej skórze, musiała się przekonać czy to wszystko było prawdą. A nawet nie tyle co musiała a bardziej po prostu chciała. Biorąc pod uwagę jej naturę i wysoko postawione przez siebie poprzeczki. Hanshin zdawał się wpasowywać wręcz idealnie w profil osoby której szukała od jakiegoś czasu.
Zerknęła na niego przez ramię gdy zaczął pytać o znaczenie tego miejsca. - Religia nigdy nie była moim zamiłowaniem.. jak mam być szczera.. mam lepsze rzeczy do roboty niż gdybanie czemu komuś chciało się to wszystko stawiać tutaj. Jest zjawiskowe.. nie zaprzeczę temu.. ale na tym się kończy moja opinia.. - stwierdziła powracając wzrokiem przed siebie co by się przypadkiem nie wypierdzielić czy czasem nie wpaść na kogoś niechcący. W głowie zrodził jej się już sposób na spędzenie popołudnia od momentu w którym zobaczyła zabójcę.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
Narracja || Wypowiedzi || Myśli
#3399cc
W przeciwieństwie do większości zabójców jej dzieciństwo było radosne. Od małego była przygotowana na to co czai się w mroku, nie straciła też nikogo z rąk demona. Kwestia ich martwej siostry była czymś zupełnie innym. Wina poleciała na niekompetentnego męża, zwykłego człowieka. Yuu doskonale wiedziała o istnieniu demonów i to był jej święty wybór że nie chciała iść w ślady ich matki. Szanowała tą decyzję. Ona zamierzała być wojowniczką za siebie i za swoją kochaną siostrę. To też nie czuła się aż tak zepsuta przez życie jak co najmniej połowa ich korpusu. Zawsze biła od niej pewność siebie, choć często wychodziła przy tym na zbyt zimną czy arogancją w relacjach z innymi. Ale mając takich braci jak Arata i Hayase ciężko byłoby pozostać delikatną i niewinną.
"Spokojnie, nigdzie ci nie ucieknę."
Uśmiechnęła się na jego słowa bezczelnie - To prawda.. nie uciekniesz mi.. - dodała nie puszczając jego nadgarstka choć gdy zrównał się z nią to ciągnięcie nie było już tak efektywne. Słysząc dalszą część wypowiedzi zerknęła na niego zaskoczona. "Czy on mi rzuca wyzwanie?" uniosła brew badając mimikę jego twarzy. Zatrzymała się z nim aż, wpatrując się w jego otwartą dłoń. Prychnęła lekceważąco i puściła jego przegub. Oczy przeniosły się na jego twarz w badawczy sposób i pochwyciła jego otwartą dłoń ale nie tak jak on tego chciał. Palce wplotła między jego i zacisnęła delikatnie. - Tak lepiej Han? - spytała bezczelnie się uśmiechając jednym kącikiem. "Jeśli myśli że mnie speszy jak wszystkich innych to jest w błędzie.. pff.. wielkie mi rzeczy.." prychnęła pod nosem i ruszyła z nim dalej idąc swoim wcześniejszym tempem. Jeśli chłopak zwalniał tempo kroku to poczuł gwałtowniejsze pociągnięcie za rękę.
Nie było w niej złości, mogła dawać ku temu sygnały ale były one po prostu błędnie odczytywane. Może była lekko sfrustrowana wcześniej i lekko zirytowana ale Han nie był obiektem tych negatywnych odczuć, był raczej ich wyzwoleniem. Spadł jej dosłownie z nieba dzisiejszego dnia, ale przecież mu o tym nie powie. Chciała go już dorwać o wiele wcześniej, ale od dłuższego czasu się mijali. Jak wracała do Yonezawy jego już tam nie było. Co było dość irytujące biorąc pod uwagę to czym się w głównej mierze pałał jako Zabójca Ne. - Ciebie Han to na koniec świata a nawet i krok dalej bym zabrała.. - odpowiedziała puszczając mu nagle oczko. Nie miał tej możliwości zaskoczyć jej jakimiś flirciarskimi zagrywkami. Wiedziała z kim ma mniej więcej do czynienia więc postanowiła ułatwić mu wyzbycie się z krwiobiegu tego cukru którym obsypywał kobiety z którymi wchodził w interakcje.
Uśmiechnęła się lekko rozbawiona na ostatnie słowa młodzieńca - Jesteś tego absolutnie pewien mój drogi? - spytała zaczepnie niby rzucając mu jakiś okruszek powodu dla którego z nim tu teraz była. - Bo coś mi się wydaje że jesteś w większej potrzebie niż ja.. - dodała po chwili z lekkim rozbawieniem. -Ale przekonamy się już nie długo.. to nie jest miejsce na tego typu zabawy.. - dodała po chwili, nawet nie starając się ukryć rozbawienia wynikającego z tego w jakiej sytuacji go stawiała.
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
Narracja || Wypowiedzi || Myśli
#3399cc
Sayaka nie należała do tych spokojnych i grzecznych. Rodzeństwo mogłoby poręczyć każdą kończyną ze dziewczyna miała istny talent do komplikowania nawet najprostszych sytuacji życiowych. Najlepiej radziła sobie w sytuacjach gdzie miała całkowitą kontrolę nad tym co się działo. Zapewne wzięło się to ze straty jej siostry i to aż dwa razy.
Pierwszy raz gdy Yuu została wydana w tak młodym wieku za mąż, Sayaka miała zaledwie 11 lat i pożegnanie się z siostrą było najtrudniejszą rzeczą dla niej wtedy. Spędzały ze sobą cały ten czas i w pewnym momencie to wszystko się skończyło. Tak nagle i bez żadnego przygotowania. Ale to śmierć odebrała Yuu bezpowrotnie. I to dopiero upewniło białowłosą w tym jak wszystko się wali gdy nie ma nad tym kontroli. Nie zrobiła nic żeby uchronić starszą siostrę przed śmiercią, to ją nadal frustrowało. Rana była nadal zbyt świeża żeby mogła się pogodzić ze stratą. A jej najmłodszy brat tylko podsycał tlący się w sercu żar.
Z narzeczeństwem było to samo. Każdy kolejny kandydat wybierany przez ojca miał co raz trudniej. Skoro nie było to zależne od niej, nie miało więc prawa bytu. Tylko tak była w stanie czuć się w jakimś stopniu usatysfakcjonowana, gdy miała całkowity wpływ na swoje życie.
Sytuacja z Hanshinem nie różniła się od jej innych wybryków. Decyzje podejmowane pod wpływem chwili, spontanicznie. Najpierw wpadał pomysł, potem z miejsca był realizowany. Dziewczyna działała jak prawdziwy ogień. Zaczynało się od iskierki, a po chwili cały las stał w płomieniach. Bo nie należała do osób, które potrafią zatrzymać się zanim będzie za późno. Słyszała że był flirciarzem, więc postanowiła mu pokazać że to na nią nie działa. Wierząc w to że to nie jest jego jedyna część charakteru. Że kryje się coś więcej, zwłaszcza że chłopak był podobno wyjątkowo uzdolnionym kowalem. No i nie raz tam widziała jak ćwiczył ze swoim mieczem. Zbyt zajęta by przysiąść i przypatrzyć się co tak naprawdę potrafił młodzieniec. Z góry więc założyła że ten cały teatrzyk z flirtowaniem to jakaś maska, którą przyjmuje dla uciechy innych. Postanowiła mu ją zdjąć, by zobaczyć co pod nią skrywa tak naprawdę.
- Cieszy mnie to.. - powiedziała ze spokojem w głosie w odpowiedzi na jego pierwsze słowa i gdy zaczął machać ich splecionymi dłońmi, zerknęła tylko kątem oka na niego. Coś było w tych jego niebieskich oczach, ale nie chciała się zastanawiać nad tym co to tak na prawdę było. Liczyła na zwykłe zaskoczenie tym że nie dość ze nie zabrała dłoni speszona jego propozycją to jeszcze podbiła o odrobinkę intymniejszy gest. Niemniej jednak robiła to wbrew sobie. Robiła to po to by mu pokazać że potrafi, bez czerwienienia się iść z nim za rękę. W myślach powtarzając sobie że to nic takiego, bo się nawet nie znają. Znała tylko jego imię, słyszała kilka pogłosek. To tyle.
"- Jakże romantycznie. Niestety, nie pozwoliłbym ci przekroczyć krańca świata. Nawet o krok."
Uśmiechnęła się pod nosem zaskoczona jego odpowiedzią na wcześniej rzucone słowa. - Romantycznie? No popatrz.. nie planowałam aż tak daleko.. to wyszło samo z siebie.. - odpowiedziała na jego słowa, jednocześnie zastanawiając się czy to co właśnie powiedział było szczere czy może nadal było częścią tej dziwnej gry. Pokręciła nagle głową na boki. "To tylko zaczepka słowa.. weź się w garść.. nie daj się nabrać jak inne.." skarciła się w myślach za to że mogłaby dać wiarę jego słowom. Chciała się przecież przebić przez tą maskę. Zobaczyć co jest pod spotem, zobaczyć to czego nie pokazywał innym.
Dostrzegła z oddali już kres ich wędrówki, bramy się kończyły. Już lekki uśmiech zdołał zagościć na jej twarzy, gdy mężczyzna nagle się zatrzymał. Gdyby ciągnęła go za przegub to pewnie by puściła w pewnym momencie jego kończynę. Ale że mieli splecione palce ze sobą, to sytuacja wyszła w tym momencie na jej niekorzyść. Nie dość że sama została zatrzymana, to w mgnieniu oka gwałtowne szarpnięcie cofnęło ją w tył, zmuszając przy okazji całe ciało do zrobienia obrotu o 180 stopni. Zatrzymała się przed zabójcą i zanim zdołała cokolwiek powiedzieć, poczuła jak ten kładzie dłoń na jej biodrze i siłą przyciąga ją do siebie. - Czekaj.. - mruknęła wybita z rytmu gdy zmniejszył ich dystans do absolutnego minimum. Czując jak traci grunt pod nogami w mgnieniu oka, poczerwieniała na buzi, opierając dolną dłoń na jego torsie. Chciała się zaprzeć jakoś. "Stój!" mruknęła w myślach bo nic innego, poza cichym westchnieniem nie chciało wypełznąć spomiędzy ust. Gdy przyłożył swoje czoło do jej aż się całą spięła, czując jak robi jej się zdecydowanie za ciepło od środka.
"- Nie jestem Twoją zabawką lub zwierzątkiem, Sayaka."
Dosłownie miała pustkę w głowie słysząc te słowa z jego ust. Już pomijając barwę głosu jaką się zabójca posłużył wypowiadając te konkretne zdanie. - N..Nie jesteś.. - jęknęła ledwo słyszalnie, w głosie nie było tej pewności siebie co wcześniej. Widać było że kompletnie nie spodziewała się takiej śmiałości i to jeszcze w tak wyrachowany sposób. Wzdrygnęła się gdy delikatnie zgarnął biały kosmyk i w czułym geście schował go za ucho. Przez ułamek sekundy poczuła różnicę w temperaturze, gdy chłodnymi palcami przesunął lekko po rozgrzanym policzku. Jeszcze nikt nie był aż tak zuchwały w jej stronę jak Hanshin w tej jednej, krótkiej chwili.
- Chciałam po prostu.. - zaczęła ciszej, odwracając od niego wzrok w bok. Szczęka zacisnęła się nieco mocniej. Nie wiedziała jak na to odpowiedzieć. Nie spodziewała się że będzie musiała się tak nagle tłumaczyć i to jeszcze w tak niedogodnej pozycji, mając go dosłownie przy sobie. - .. sama nie wiem.. - mruknęła po chwili sama nie wiedząc gdzie ten cały zapał się podział. Gdzie ta przesadna pewność siebie? Gdzie chęć udowodnienia mu że te śmieszne zagrywki na nią nie zadziałają? Cóż nie spodziewała się że Hanshin potrafił być aż tak zuchwałym graczem. A może te plotki to był tylko szczyt góry lodowej i nie miała absolutnie żadnego pojęcia do czego był zdolny. Na pewno udało mu się ją zaskoczyć. Odepchnęła się od niego za pomocą dłoni, która spoczywała cały czas na jego torsie. Niestety nie uciekła za daleko, bo jego dłoń zacisnęła się na dłoni Karasawy, której palce były nadal splecione z jego. Dystans zwiększył się na długość ich rąk. - Chciałam cię po prostu.. sprawdzić.. - wymamrotała tak cicho że mógł mieć problem żeby ją usłyszeć.
- Słyszałam trochę na twój temat.. byłam ciekawa.. czy to wszystko to prawda.. - dodała po chwili jeszcze ciszej, jak dziecko przyłapane na gorącym uczynku na kradzieży cukierka z wystawy sklepowej. Twarz miała nieco bardziej czerwoną niż przed chwilą. Sama nie wiedziała czemu mu to powiedziała. Przecież to nie było w jej stylu. Czy to jedno głupie zagranie z jego strony, mogło mieć aż tak mocny efekt na złotooką?!
#990033
- Nichirin:
- SHINKU NO MANGETSU
Ostrze katany ma kolor ciemnego karmazynu. Czarnego koloru Tsuba przedstawia dwa płomienie zazębiające się ze sobą wokół ostrza w formie yin i yang. Rękojeść wykonana jest z wydrążonego drewna z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina. Saya czarna z karmazynowej barwy trzema rysami ułożonymi pod kątem 45 stopni, z czego środkowa jest dłuższa od pozostałych dwóch.
Nie możesz odpowiadać w tematach