Banzai
Jeden z bardziej znanych barów w Edo. Stołować się tutaj mogą zarówno osoby o ubogim pochodzeniu, jak i ci należący do wyższych klas. Główna jadalnia składa się z kilku średniej wielkości stołów z dostawionymi krzesłami. Bar, za którym zwykle stoją dwie osoby serwuje różnej maści dania, nie ograniczające się do lokalnej kuchni. Alkoholi jest tutaj masa, przez hobby właściciela przybytku. Ten uwielbia kolekcjonować dobre trunki, zapewniając swoim klientom doznania z różnych zakątków Japonii. Piętro wyżej sceneria się zmienia. Znaleźć tutaj można pomniejsze pokoiki oddzielone parawanami, aby zapewnić prywatność bardziej wymagającym gościom. Stoły tutaj są niższe oraz mniejsze, zaś krzesła zostały zamienione na poduszki, które rozłożono na bambusowej macie. Ściany nie mają okien, jedynie na końcu korytarza oraz przed pierwszym pomieszczeniem. Za to dla osób lubujących się w sztuce wisi kilka obrazów lokalnych artystów.
Spacerując ulicami Edo późnym popołudniem obserwowała okolicę wspominając swoje czasy młodości w tym miejscu. Mijając przechodniów trochę zwracała na siebie uwagę swoimi białymi włosami i faktem że miała przy sobie dwa miecze, po jednym z każdej strony. Niektórzy nawet usuwali jej się trochę z drogi. Idąc ze splecionymi na karku dłońmi zdawała się nie zwracać zbytnio uwagi na otoczenie. Dopiero kiedy zatrzymała się przed lokalem, rozplotła palce i ręce opuściła wzdłuż ciała.
- Czemu nie.. i tak nigdzie mi się nie spieszy.. - powiedziała wchodząc do środka. Podchodząc do lady wskazała palcem na górę i uśmiechnęła się przyjaźnie go młodzieńca z obsługi wprawiając go w lekkie zmieszanie. Przez chwilę czekała przy ladzie zanim brunet nie wyszedł zza lady i lekko się przed nią kłaniając z czerwoną buzią nie ruszył pierwszy prowadząc Suki do wolnego stolika. Potykając się o pierwszy stopień prawie się wygrzmocił ale białowłosa złapała go za przedramię w ostatniej chwili pomagając biedakowi wrócić do pionu. Po czym ruszyła za nim grzecznie w gorę. Wzrok utknął w plecach kelnera, który szedł przodem. Zaprowadził ją do jednego z tych odizolowanych od reszty stolików. Zasunęła parawan i wyjmując obie katany zza pasa ułożyła je za sobą i zajęła miejsce na jednej z wygodnych poduszek w oczekiwaniu na herbatę którą zamówiła.
Ubrana była inaczej niż zawsze, miała na sobie brzoskwiniowej barwy yukatę przyozdobioną w jakiś kwiecisty wzór. Co prawda dość krótką, bo sięgającą tylko do połowy uda. Włosy miała upięte w luźnego kucyka i kilka białych pasm wisiało po bokach twarzy. Oczy zdawały się być nieco pozbawione blasku w tej chwili, zupełnie jakby była myślami gdzieś bardzo daleko. Oparła się dłońmi o matę tatami za plecami odchylając się nieco w tył, gdy czekała na swoją herbatę jaśminową. "Muszę przestać o nim myśleć.." przemknęło jej przez myśl gdy odchyliła głowę w tył i wbiła niebieskie spojrzenie w sufit.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Aktualnie Tachibana nie przejmował się tego typu rzeczami. Owszem siedziały gdzieś z tyłu jego głowy, lecz przynajmniej tego wieczora postanowił zrobić sobie przysługę i nie myśleć o nich. Zamiast tego poszedł do jednej z lepszych restauracji w Edo. Miał odrobinę czasu dla siebie i chciał to wykorzystać, a słyszał dużo dobrego o tym miejscu. Szybko udało mu się zdobyć miejsce na piętrze. Wolał bardziej odosobniony stolik, ale równocześnie mógł obserwować innych gości. Można uznać to za paranoję, ale już kilka razy ta paranoja mu pomogła. Poza tym masz większe szanse, kiedy dostrzeżesz zagrożenie przed czasem.
Jeśli zaś mowa o dostrzeganiu to zdziwiło go to, że zobaczył znajomą zabójczynię w tym samym lokalu. Owszem miała do tego pełne prawo, ale ostatnimi czasy dość często wpadał na znane sobie osoby. Tak było również w tym przypadku, kiedy dostrzegł pannę Hayamiri prowadzoną przez dość zaczerwionego młodego kelnera. Nie było czemu się dziwić skoro jasnowłosa postawiła dzisiejszego wieczoru na taki intrygujący strój. Shoto musiał przyznać, że dobrze na niej leżał, ale to nie było nic dziwnego. Szermierka oddechu wiatru była śliczną młodą kobietą. Ciemnowłosy obserwował ją przez chwilę jak idzie do swojego miejsca, a następnie się zasłania. Dobry wybór. Cóż. On nie miał zamiaru iść w jej stronę. W końcu nie było między nimi wielkiej zażyłości, a ponadto nie wypada się narzucać. W końcu to był czysty przypadek.
Tak. To była idealna wymówka Tachibana. A teraz popatrz przez okno i wmawiaj sobie kolejne rzeczy dalej.
Gdy parawan się odsunął i w przejściu stanęło dwóch bezczelnie uśmiechniętych mężczyzn Suki tylko przełknęła głośniej ślinę. - Um.. stało się coś? - spytała łagodnie się uśmiechając. - Hoho! Takie ładne dziewczę i siedzi samo? Pozwól że dotrzymamy ci towarzystwa.. - bezczelny uśmiech wykrzywił usta obu mężczyzn. Gdy pierwszy z nich podszedł do jej stolika, białowłosa poderwała się dość zwinnie na równe nogi. - Nie trzeba.. - mruknęła łapiąc za oba miecze i zrywając się do wyjścia. Przechodząc obok drugiego, została pochwycona za ramię dość mocno. - Daj spokój.. dopiero przyszłaś.. dokąd chcesz teraz iść.. stolik jest duży.. pomieścimy się we troje.. - usłyszała gdy nachalny brunet pociągnął ją mocniej w swoją stronę szarpnięciem. Gwałtowny ruch sprawił że jeden z trzymanych w ręce mieczy wypadł z dłoni i z hukiem uderzył o drewnianą podłogę. - Proszę mnie puścić.. - mruknęła próbując wyrwać się z żelaznego uścisku obcego typa. - Nie rób sceny.. napijemy się razem.. będziemy się świetnie razem bawić.. - dodał mężczyzna z rozbawieniem w głosie.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
- Debilu.. nie ten stolik.. widziałem jak tam szła..- warknął jakiś bachor, najwyraźniej kolega tego osobnika, który z pewnością nie był nauczony kultury. Przynajmniej Tachibana mógł już dopasować głosy do postaci. Ich ubrania były całkiem dobrej jakoś. Możliwe, że pochodzili z podobnej klasy co on, chociaż nie dostrzegał żadnych herbów klanowych. Za to dostrzegł brak broni i obycia. Bez żadnego słowa dwójka gówniarzy, bo inaczej nie mógł ich Tachibana nazwać, choć na oko wydawali się w podobnym wieku co on, ruszyli w stronę stolika Hayamiri. Wystarczyła chwila i Shōtarō miał już stu procentować pewność o kogo im wcześniej chodziło. Ciemnowłosy samuraj już widział co się szykowało, ale na obecną chwilę nie chciał interweniować. Chciał dać koleżance możliwość, aby sama sobie poradziła z problemem, choć już widział, że będzie ciężko. Ci chłopcy raczej nie rozumieli słowa nie, bądź uważali, że oznacza ono „Bierz mnie, jestem twoja”. Początkowo było dobrze, ale goście byli równie nachalni co bezczelni.
- A miał być spokojny wieczór – powiedział cicho do siebie Tachibana podnosząc się i biorąc swój miecz do ręki. W jego oczach można było dostrzec burzę. Był wkurzony.
- Panowie wybaczą, ale pani nie ma ochoty z wami rozmawiać. Wiec dla własnego dobra może ją puścicie i pójdziecie sobie? Najlepiej do domu – powiedział Tachibana znudzonym głosem, podchodząc do trójki. Najwyraźniej rozsądek ta dwójka pozostawiła w miejscu zamieszkania wraz z dobrymi manierami.
- A ty co się wpieprzasz w nie swoje sprawy? Wracaj do swojego stolika, bo … - mówił chłystek i jednocześnie zaczął machać palcem przed twarzą ciemnowłosego. Tachibana nic nie powiedział. Jedynie złapał palec swojego rozmówcy i go złamał. Chrzęst kości i krzyk bólu potoczyły się po sali.
- Aghhh. Ty skurwielu… złamałeś mi palec. Złamałeś mi palec ty gnoju?! – płakało duże dziecko, lecz na zabójcy oddechu pioruna nie robiło to wrażenia.
- Ciesz się, że nie rękę – odparł Shōtarō, a następnie szybko znalazł się obok drugiego kolegi i nim ten się spostrzegł Shoto uderzył go w splot słoneczny. Wystarczająco lekko, by w miarę się ruszał, ale też aby zabrało mu oddech na chwilę.
- Daję wam minutę na przeproszenie mojej przyjaciółki, zapłatę za szkody moralne, a następnie opuszczenie lokalu – powiedział.
- Tak. A jak nie to co? – odparł chłopak, któremu dech wrócił.
- Wtedy będziecie musieli się wytłumaczyć dlaczego zostały wam ucięte ręce. Podpowiem. Nie umiecie ich trzymać przy sobie – rzekł Shōtarō i wyciągnął Inazumę. Jej ostrze błysnęło. – Zaczynać odliczanie?
Tak jak miała przy sobie Nichirin na demony, to na ludzi nie mogła ich używać. Nie tylko że nie powinna ale też nie chciała. Gwałtowne pochwycenie ją zaskoczyło. Mogła coś z tym zrobić, była silniejsza od zwykłych ludzi. Ale nie chciała robić sceny, emblem jej rodu na ubraniu mógłby jeszcze przysporzyć kłopotów jej ojcu, nie potrzebowała dokładać mu zmartwień.
"Nie rób sceny.. napijemy się razem.. będziemy się świetnie razem bawić.."
- N..nie.. nie będę pić z byle kim.. - mruknęła czując jak dłoń zaciska się mocniej na jej kończynie. Ale taka była prawda, Shoto powiedział jej że powinna pić tylko w towarzystwie kogoś komu ufa i zabójca z oddechem pioruna był póki co jedynym z którym mogłaby spróbować alkoholu.
"Panowie wybaczą, ale pani nie ma ochoty z wami rozmawiać."
Drgnęła słysząc za plecami ten głos. Obróciła powoli głowę w bok, zerkając przez ramię na Niego. Rozchyliła delikatnie usta wpatrując się w zbliżającego się do niech bruneta. Nie spodziewała się go tutaj, choć jego widok sprawił że w oczach pojawił się delikatny blask. - Shotaro.. - wyszeptała nieco ciszej uważnie obserwując całe zajście z bliska. Ton głosu miał podobny do tego gdy powiedziała mu o tamtym zabójcy z egzaminu. Zimny do stopnia że mógłby zmrozić krew w żyłach. A pomimo tego, na policzkach białowłosej wystąpił delikatny rumień spowodowany obecnością Tachibany. Pojawił się właśnie w tym momencie w których chciała by go zobaczyć. Czy polegała na nim? Na pewno czuła się przy nim tak bezpiecznie jak przy nikim innym.
Gdy zabójca złamał palec mężczyzny, ten z miejsca puścił ramię Suki i zrobił krok w tył wrzeszcząc na cały lokal. Ludzie aż zaczęli się wychylać zza parawanów zaciekawieni zajściem. Białowłosa zrobiła krok w tył gdy drugi rzucił się na Shotaro. - Uważaj.. - powiedziała ale zwinność i szybkość jej bohatera była niewiarygodna. W mgnieniu oberwał w tors tracąc oddech i robiąc krok w tył.
"Daję wam minutę na przeproszenie mojej przyjaciółki.."
Drgnęła na wydźwięk jednego słowa, czując nieprzyjemny ścisk wewnątrz. Odgłos dobywanego z sayi miecza sprawił że zapadła na chwilę grobowa cisza. Nikt z pozostałych klientów obserwujących całe zajście nie odważył się nawet westchnąć. Oddechy zostały wstrzymane. Suki aż była zaskoczona zastanawiając się czy on mówił serio z tym odcięciem rąk. Nie chciała by sobie narobił kłopotów z jej powodu więc pierwsze co przyszło jej do głowy to powstrzymanie go zanim będzie za późno. Obróciła się w jego stroną, całą sobą pochwyciła Tachibanę, wtulając się w niego od przodu. - Proszę nie rób tego.. - usłyszał jej szept. Dłonie zacisnęły się na materiale jego yukaty na plecach. - Nie rób sobie problemów przeze mnie.. - dodała po chwili. Mężczyźni widząc idealną okazję do ucieczki przez wkurwionym samurajem w chwili gdy Suki się w niego wtuliła, bokiem przemknęli w stronę schodów. - Ta suka nie jest tego warta! - usłyszeli jeszcze głos jednego z nich gdy zbiegali ze schodów prawie potykając się o własne nogi.
Hayamiri oparła czoło o jego tors słysząc obelgę w swoją stronę ale nie puszczała Tachibany, ciało delikatnie tylko drgnęło na wydźwięk wyzwiska. - Jaka ładna parka.. jak bym była znowu młoda.. ah.. ile bym nie dała za takiego przystojnego samuraja.. - słowa jakiejś starszej kobiety wychylające się zza parawanu sprawiły że białowłosa spaliła się czerwienią i z miejsca się odkleiła od zabójcy pioruna. - Wybacz mi.. moją zuchwałość.. - wymamrotała ze spuszczoną głową, czując jak pali się przed nim czerwienią. - Pozwól że.. że jakoś Ci się zrekompensuję za pomoc.. - to mówiąc, położyła dłonie na udach lekko się przed nich pochylając w szacunku. - Pssst.. pssst.. buzi mu daj dziecko drogie.. - kątem oka dostrzegła tą samą staruszkę szczerzącą się w zadowoleniu. Starsza pani nawet nie miała pojęcia że tylko dolewała oliwy do ognia, płonącego w ciele białowłosej. Jeszcze trochę i Hayamiri się przegrzeje i straci przytomność z zażenowania. Pochyliła się nagle łapiąc za lezący na ziemi jej drugi miecz i powoli się wyprostowała zerkając na Tachibanę niepewnie. Nadal mocno zawstydzona głupimi komentarzami wścibskiej staruszki. Pamiętała jak Yui powiedział jej żeby zaproponowała Shoto wspólne spędzenie czasu. Przełknęła głośniej ślinę. - Może.. um.. może chciałbyś.. mi potowarzyszyć.. moglibyśmy.. razem coś.. zjeść.. um.. jeśli.. jeśli masz czas.. - z każdym wypowiadanym słowem czuła jak serce miło jej co raz mocniej. Nie rozumiała czemu to było takie trudne. "To tylko propozycja wspólnego posiłku.. to nic takiego.. najwyżej odmówi.." pocieszała się w myślach szykując się już na to że Tachibana zaraz spasuje, podając jej jakąś solidną wymówkę na to czemu nie chce z nią spędzić czasu. Bo dlaczego miałby chcieć?! To że jej pomógł teraz to tylko dlatego że był taki miły, pewnie zrobiłby to dla każdego kto potrzebowałby pomocy. Nie była dla niego nikim wyjątkowym przecież. Ta myśl paskudnie bolała wewnątrz. Ale na to już nie była w stanie nic poradzić, w końcu pamiętała doskonale co jej powiedział tamtej nocy.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
– Zaczynać odliczanie? – powtórzył pytanie. Inazuma czekała na odpowiedź. Ostrze nie kierowało się nienawiścią, czy chęcią mordu. Było narzędziem w rękach samuraja. Niestety jak zwykle wszystko może się zmienić z uwagi na jedną rzecz, której nie da się nigdy przewidzieć. Czynnik ludzki. Nie spodziewał się, że Suki do niego podbiegnie i złapie go w uścisku.
- Co ty robisz? – zapytał, chociaż jego koncentracja na moment się załamała, kiedy poczuł jak coś miękkiego naciska go z przodu, a do jego nozdrzy doszedł delikatny zapach wiśni. Ten sam, którzy czuł tego wieczora gdy ją poznał. Jednak ta chwila nie uwagi sprawiła, że dwójka głupców wykorzystała ten moment, aby uciec. Podjęli dobrą decyzję, tudzież najbardziej racjonalną, choć za słowa rzucone na koniec ciemnowłosy samuraj z chęcią rzuciłby w nich kunaiami. Najlepiej zanurzonymi w jakiejś naprawdę paskudnej truciźnie. Znał kilka, po których rany naprawdę paskudnie się sączyły i bardzo trudno leczyły, zaś blizny zostawały na całe życie.
No, ale wróćmy do rzeczywistości. Suki pomimo tego, że tych dwóch dupków zniknęło z radarów w dalszym ciągu trzymała się go jak kocię, które obawia się swojej pierwszej kąpieli. Nie mówił, że nie było to przyjemne, ale jakoś dziwnie się z tym czuł. No i ten nacisk na klatkę piersiową.
- Umm. Suki. Możesz mnie już chyba puścić – powiedział Tachibana, ale w jego głosie nie było zbyt dużo pewności siebie. Bo jak ma rozkazać ładnej dziewczynie, by się od niego odtuliła? To w ogóle jest dozwolone? Na dodatek jakaś starsza dama postanowiła sobie zażartować ich kosztem. Niebieskooki zesztywniał, a także poczuł jak do jego policzków napływa krew. Teraz po tym komentarzu ta sytuacja była dziwna. Białowłosa chyba również to odczuła, gdyż odskoczyła od niego całkiem sprawnie.
- Emm. Nic się nie stało. Przecież to nie twoja wina – powiedział Shōtarō drapiąc się po głowie. Jego wcześniejsza pewność siebie uleciała jak powietrze z przekłutego balona. Najwyraźniej pani starsza coraz lepiej bawiła się ich kosztem. Przynajmniej tak wnioskował po jej komentarzach. Rzucił okiem na nią i widział zadowolony uśmiech na jej twarzy. Nawet nie wiedziała jak to utrudniała. A może i wiedziała i dlatego robiła to. Czasami ciężko było stwierdzić co takim osobom chodziło po głowie. Dobra skup się Shoto. Trzeba coś zrobić z tą sytuacją.
- Potowarzyszyć? Zjeść? – powtórzył zabójca oddechu pioruna, który chyba jeszcze nie zaczął odpowiednio kontaktować, odkąd jego klatka piersiowa została zwolniona. Dlaczego tak się to działo i dlaczego zawsze uwikłana musiała być ta dziewczyna? Przemyślenia na później. Teraz skupi się do kurwy nędzy Tachibana. Zachowaj się jak trzeba. Nie można kazać damie czekać na odpowiedź.
- Jeśli chcesz to … nie widzę przeciwskazań. O ile chcesz. Ale chyba chcesz skoro proponujesz – powiedział Shōtarō i chyba nawet lekko się zarumienił Gratulacje tumanie. Piękny popis elokwencji. Rodzice byliby dumni. Co jeszcze mamy w planach do spieprzenia i pokazania jak wielką porażką jesteś? Co ta dziewczyna sobie teraz pewnie myśli? Że jest dobry tylko w grożeniu i w walce, a normalnie nie daje sobie rady? W pewnym sensie to była po części prawda, ale on w życiu się do tego nie przyzna. Przynamniej nie na trzeźwo i nie na głos.
- Chcesz zjeść tutaj, czy się gdzieś … eee … przenieść? – zapytał i znowu mógł sobie sprzedać strzał w głowę w myślach. Gdyby Sai to widziała to umarłaby ze śmiechu, a on ze wstydu. Naprawdę nie nadaje się do takich rzeczy.
- Przepraszam.. - szepnęła cicho pod nosem, na tyle aby nikt inny poza nim nie usłyszał. - Nie chciałam żebyś to robił tutaj.. to nie są demony, tylko zwykli ludzie.. świat wystarczająco zwariował odkąd wiedza o demonach stała się powszechna.. straciliśmy tak wiele.. jako ludzkość.. nie możemy tracić więcej.. to nichirin jest na demony a nie na takie nic nie znaczące ścierwa.. - szeptała dalej w niego wtulona. Zabójca upierdalający publicznie ręce ludziom nie był wcale lepszy od demona, nie ważne w jak słusznej sprawie tego nie robił. Dlatego nie wyciągnęła swoich mieczy. Dlatego się w niego wtuliła, żeby nie zrobił czegoś głupiego. Zaskoczona protekcyjnym zachowaniem Shotaro, zrobiło jej się aż cieplej na sercu. Nie miał pojęcia jak bardzo cieszyła się że miała go po swojej stronie.
Po oderwaniu się od niego, zrobiło jej się nieco bardziej głupio, zwłaszcza że on sam ją upomniał żeby go puściła. Czy nie zdawała sobie sprawy że przekroczyła granicę, której nie powinna? Teraz była już całkowicie pewna. Uśmiechnęła się kącikiem ust, lekko poddenerwowana dostrzegając jak nie tylko starsza pani się im przygląda zawzięcie ale i paru innych gości lokalu. Nie była jeszcze w takiej sytuacji jeszcze. Mało tego nie czuła się taka zakłopotana przy nikim tak jak przy nim.
"Potowarzyszyć? Zjeść?"
Skinęła nieco bardziej głową w głowie już układając co mu powie jak ją spławi wymówką. Bo przecież wolała sobie nie dopowiadać niczego odnośnie jego. "Tachibana jest taki dla wszystkich.. pewnie i tak nie ma czasu.. czemu posłuchałam rady Kagamiego?!" już się karciła w myślach za propozycję jaką złożyła piorunowi. Przypomniało jej się to co rudzielec powiedział jej zaraz po tym. Był bardzo miły, to musiała przyznać. Może nawet i jemu powinna dać szansę? Tak jak Kaiowi i Tatsu. Ci zabójcy nie wydawali się wcale tacy źli przecież. I sam Tachibana radził jej się otwierać na innych. "Pewnie dlatego że.. że sam mówił żeby się nie przywiązywać.. więc.. może nie jest zainteresowany bliższą znajomością.. stąd tamta rada.." zamyśliła się nagle, starając sobie wszystko w głowie poukładać. Choć obecność mężczyzny wcale nie ułatwiała niczego.
"Jeśli chcesz to … nie widzę przeciwwskazań. O ile chcesz. Ale chyba chcesz skoro proponujesz.."
- huh..? - mruknęła wyrwana z zamyślenia jego słowami. Podniosła wzrok na niego, wpatrując się w jego twarz lekko zmieszana. "Czy on? On się.. zgodził?!" wydukała niepewnie w myślach. - Pssst.. psssst... słyszałaś? On cię chyba też lubi.. - wyrwała się babinka w kierunku białowłosej, nie mogąc ewidentnie przestać się wpierdalać między wódkę a zakąskę. Ten komentarz posłał dreszcz wzdłuż kręgosłupa. "Tylko lubi.. jak.. jak.. przyjaciółkę.." dopowiedziała sobie w myślach.
"Chcesz zjeść tutaj, czy się gdzieś … eee … przenieść?"
Zrobiła krok w jego stronę i sięgnęła dłonią do jego własnej. "Jestem tylko jego przyjaciółką.." dodała w myślach. - Tutaj jest dobrze.. no i mamy już stolik.. - to mówiąc delikatnie go pociągnęła za dłoń w stronę swojego miejsca, zasłaniając wolną dłonią parawanem ich miejsce przez oczami wścibskiej staruszki która coś tam niewyraźnie mamrotała o tym ze sytuacja właśnie zaczęła się robić ciekawsza. - Tak lepiej.. prawda? - spytała wlepiając spojrzenie w parawan, nadal trzymała jego dłoń swoją. I kiedy przeniosła wzrok na twarz chłopaka uśmiechnęła się do niego delikatnie. Chciała wskazać mu dłonią stolik i dopiero zauważyła ze nadal go trzyma. - ah!.. wybacz moją śmiałość.. - puściła jego kończynę czerwieniąc się nieco bardziej i podchodząc do stolika, wyjęła katany zza pasa, kładąc je obok. Usiadła wygodnie na poduszce czekając aż ten do niej dołączy. - Um.. Co Cię sprowadza do Edo? Zlecenie na jakiegoś demona? Czy jesteś już po zadaniu? - spytała zaciekawiona, starając się jakoś zagadać go.
Po chwili parawan się odsunął ukazując kelnera, który prowadził Suki do stolika. Jego spojrzenie utknęło na dłuższą chwilę w Shotaro i choć normalna osoba by tego nie widziała, to zabójca doskonale widział jak młodzik zaciska szczękę ewidentnie w grymasie niezadowolenia na jego widok. Podchodząc bliżej postawił na stoliku czajnik z jaśminową herbatą i czarki, a zaraz po tym mniejszą gurdę z sake, która wcześniej była zamówiona do tego stolika przez tamtych mężczyzn. - Czy życzy sobie panienka może coś do jedzenia? - spytał w stronę Suki z promiennym uśmiechem. - Może.. specjalność szefa kuchni dla dwojga? - spytała obdarowując kelnera miłym uśmiechem. Aż biedakowi powieka drgnęła lekko słysząc magiczne ostatnie dwa słowa jej wypowiedzi. - O.. Oczywiście.. - lekki blask w oczach który się tam tlił gdy białowłosa się do niego uśmiechała, przygasł bezpowrotnie i kelner się wycofał, rzucając niezadowolone spojrzenie w kierunku czarnowłosego samuraja.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Teraz jednak miał zupełnie inną rzecz na głowie, a dokładniej dwie dość miękkie rzeczy na jego klatce piersiowej. Było to dla niego dość dziwne i w sumie nie wiedział do końca dlaczego? Wcześniej już był przytulany. Czy przez matkę, siostry czy też Sai. Z tą panną było zupełnie inaczej. I za cholerę nie mógł powiedzieć dlaczego. Wiedział jedynie, że w jej obecności staje się dziwnie niepewny i zdenerwowany. W jakiś sposób na niego oddziaływała, ale nie mógł wyjaśnić tego powodu. (Tachibana jeszcze wtedy nie rozumiał tego co się już działo i jaki wynik wypadł na kościach rzuconych przez los. Pozwólmy jednak widzom spokojnie śledzić te wydarzenia).
Propozycja wspólnego spędzenia czasu i jedzenia była dość interesująca oraz zadziwiająca. Nie był szczególnie towarzyską osobą. Jeśli się nad tym zastanowić to miał pewne problemy społeczne, nad którymi w ogóle nie pracował, ponieważ nie zdawał sobie z nich zupełnie sprawy. Teraz jednak ładna dziewczyna zapraszała go na wspólny posiłek, a on stał jak ten kmiot i zastanawiał się nad odpowiedzią. Możliwości miał całkiem sporo, ale żadna z nich nie była odpowiednia. Jednakże chyba jego mózg ogarnął sytuację, a co za tym idzie on sam zaczął ogarniać. Zgoda została wyrażona i o dziwo było mu z tym dość przyjemnie na serduszku. Zupełnie jakby to była najlepsza decyzja jaką mógł podjąć.
- Chyba tak – odparł siadając naprzeciwko niej. Odłożył Inazumę na bok, ale w dalszym ciągu miał ją pod ręką. Na wszelki wypadek. Może i była to lekka paranoja, ale Tachibana już dawno nauczył się, że strzeżony i tak dalej.
- Można tak powiedzieć. Wracałem ze zlecenia i miałem po drodze, więc stwierdziłem, iż sprawdzę czy ta restauracja rzeczywiście jest tak dobra jak mówią – powiedział Shoto i na chwilę się zatrzymał, jakby zastanawiając się nad kolejnymi słowami, które miał wypowiedzieć. Na całe szczęście, chyba nie zostało to zauważone, gdyż pojawił się przy nich kelner, który najwyraźniej nie był zachwycony obecnością Tachibany przy dziewczynie. Zazdrosny? Możliwe. Ciemnowłosy samuraj dostrzegł spojrzenie chłopaka, ale nie robił sobie z niego nic. Taka naturalna kolej rzeczy jest. Nie zawsze się wygrywa mój drogi.
- A ciebie co sprowadza do Edo? Zlecenie czy odwiedzasz rodzinę? – zapytał. Chyba dobrze kojarzył, że pochodzi z tych stron. Jeśli nie, to nieźle się właśnie walnął.
Skinęła głową na jego pytanie. - Tak.. chciałam odwiedzić rodziców.. - zaczęła z uśmiechem, dłonie delikatniej zacisnęły się na naczyniu. Czy to nie było kłamstwo w tym momencie? Wlepiła ślepia w parujący napój. - Mogłam ich uprzedzić.. zostali zaproszeni przez ród Mikarachi.. chyba zaślubiny ich najmłodszego syna.. coś w tym stylu.. nie wnikałam.. więc poszłam w miasto żeby spędzić jakoś ten wolny wieczór.. - wyjaśniła z delikatnym uśmiechem na ustach upijając kolejny mniejszy łyk.
- Ah! - westchnęła nagle lekko podekscytowana. - Miałeś racje.. z innymi zabójcami.. nie wszyscy są tacy.. źli.. - zaczęła uśmiechając się w jego stronę. - Postanowiłam wziąć sobie twoją radę do serca i otworzyć się też przed innymi.. Poznałam zabójczynię kamienia Tatsu.. jest taka inna od reszty.. ale bardzo ciekawa.. - zaczęła opowiadać o swoich drobnych perypetiach od czasu ich spotkania. - I ten miły zabójca z oddechem płomienia, Yuichiro.. jeden z sympatyczniejszych osób jakie poznałam.. nawet próbował mi pomóc z moim zmysłem dotyku.. - uśmiechnęła się ciepło przypominając sobie jak wystukiwał rytm za plecami i kazał jej się skupić na liczeniu jednocześnie patrząc mu głęboko w oczy. - Choć jego pomysł był bardzo ciekawy, to jednak nie pomogło to za wiele.. ale nie dało się nie docenić jego starań. - dodała upijając kolejnego łyka.
Spojrzenie przeniosło się na parawan, który się uchylił gdy młodzieniec przyniósł im spory talerz z owocami morza i warzywami w tempurze. Postawił obok mniejszy talerzyk z kolorowymi mochi jako deser. Ukłonił się przed nimi i wyszedł posłusznie. - Wygląda bardzo smacznie.. - to mówiąc spojrzenie pomknęło na kuleczki mochi i aż oczy jej się lekko zaświeciły. Przygryzła dolną wargę mimowolnie, po czym wzięła za pałeczki. Na deser przyjdzie czas potem, choć bardzo chciała już teraz spróbować tych słodkich kuleczek. - Itadakimasu.. - szepnęła ujmując pałeczki w dłoń i piorąc pierwszy kawałek, ostrożnie maczając go w sosie i wsuwając go do ust z pomrukiem zadowolenia.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Shōtarō delikatnie się wyprostował kiedy poczuł wzrok Hayamiri na sobie. Szukała na nim jakichś oznak ran czy kontuzji. Ostatnimi czasy kiedy się spotkali to żadne z nich nie było blisko definicji zdrowy. O ile Suki oberwała dość mocno to jego rana dość szybko się zabliźniła. Raczej niepotrzebnie się martwiła.
- Nic wielkiego. Mały pies, który dużo szczekał, ale wystarczyło tylko jedno szybkie cięcie. Nie ma czym się martwić – powiedział Tachibana i nawet uśmiechnął się lekko. Była to prawda. Więcej kłopotów sprawiło mu dotarcie i wyszukanie obiektu zlecenia, niż sama walka która przebiegła dość szybko. Nie było więc żadnych podstaw do zmartwień.
Suki najwyraźniej wydawała się zadowolona z jego odpowiedzi, gdyż rozlała herbatę do kubków, a następnie podała mu jeden. W tym momencie przypomniał sobie podobny gest jego matki w stronę jego ojca. Zawsze podczas picia herbaty rozlewała ją i podawała ojcu jego kubek. Suki w tym momencie była do niej podobna. Shoto szybko wyrzucił te myśli z głowy, bez potrząsania nią i przyjął kubek.
- Dziękuję. Też ją lubię. Pomaga się czasami odprężyć – rzekł i kiedy odbierał kubek, to ich palce na chwilę się zetknęły. Musiał użyć sporej części samokontroli, aby się nie zarumienić. Szybko wziął mały łyk i lekko się uśmiechnął. – Bardzo dobra.
- Ahh. Czyli wybrałaś samotną kolację, gdyż wolałaś uciec od pytań, które mogą być dość irytujące i wchodzące w twoją prywatność. Słuszna taktyka. Sam bym tak postąpił – rzekł młody mężczyzna. On również nie był szczególnym fanem bawienia się w takie rzeczy oraz słuchania pytań na temat jego osoby. Owszem należało to w pewnym sensie do tradycji, ale czasami tradycja potrafiła być naprawdę upierdliwa.
Fakt, że go posłuchała był przyjemny. Raczej nie brał tego za pewnik. On nawet nie uważał, że się zastanowi nad jego słowami, lecz cieszył się, że starała się znaleźć wspólny język z innymi osobami. Nie wszyscy byli tacy źli, choć zdarzały się pewne wyjątki, z którymi Tachibana chciałby mieć jak najmniej do czynienia. Po prostu nie tolerował osób jak pewien rudzielec. Nie znał zbytnio Tatsu, ale dobrze, iż mogła mieć kogoś z kim może porozmawiać. Chociaż drugie imię, które wymieniła sprawiła, iż delikatnie zacisnął zęby.
- Naprawdę? Cieszę się zatem – powiedział. Pomimo faktu, iż nie lubił tego gościa i to z wzajemnością, to nie miał żadnego prawa, aby mówić z kim może się Suki przyjaźnić. Jeśli dla niej jest w porządku to ok, chociaż i tak go nie lubił i wolałby, aby dziewczyna z nim kontaktu nie utrzymywała. Dlaczego? Trudno powiedzieć. Po prostu nie chciał. Nie uważał go za osobę odpowiednią dla niej.
- Tak? A jaki to był pomysł? Oczywiście jeśli możesz powiedzieć – zapytał z delikatną nutą niewinności w głosie. Wolał wiedzieć co ta ruda menda mogła wymyślić. Na takie osoby trzeba było uważać. Szczególnie kiedy dotyczyło to osób jak Suki, które są dopiero na samym początku ścieżki zdobywania znajomości. Takie osoby mogą zostać łatwo wykorzystane, czy też oszukane, a na to Shōtarō nie pozwoli.
W międzyczasie pojawił się młody kelner z ich zamówieniem, a właściwie zamówieniem Suki. On nie miał zbyt wiele do powiedzenia w tym zakresie, ale nie przeszkadzało mu to. Nie był szczególnie wybredny. Wiedział co lubi, a czego nie, a na półmisku widział kilka rzeczy, które z pewnością były w jego guście. Widział również jak oczy Suki lekko się zaświeciły, gdy spojrzała na słynne kuleczki mochi. Każdy ma jakąś słabość, a ta była nawet urocza.
- Itadakimasu – odparł i również wziął pierwszy kawałek. Owszem był bardzo smaczny, lecz jego wrażenie, nie było aż tak widoczne jak to Hayamiri.
- Smakuje? – zapytał z delikatnym uśmiechem na ustach.
Cieszyło ją że znowu się widzieli, choć jego słowa o nie przywiązywaniu się zapadły bardzo głęboko nie tylko w serce jak i umysł. Zastanawiała się czy było w tym jakieś głębsze znaczenie. Czy może był ktoś kim był zainteresowany? A może już był zajęty? Kącik ust drgnął na tą myśl. Wcale by jej to nie zdziwiło. - No tak.. w końcu piorun.. ale i tak bardzo mnie cieszy że nic Ci nie zrobił.. - powiedziała ze spokojem.
Gdy podawała mu kubek i jego palce delikatnie zahaczyły o jej dłoń sama lekko drgnęła. Dotyk był przypadkowy, ale tak przyjemny na jej skórze. Prawie zapragnęła aby to powtórzył. Ta myśl z kolei sprawiła że Suki w przeciwieństwie do Shoto się zaczerwieniała delikatnie. Sama łapiąc za kubek pospiesznie zbliżyła go za szybko do ust i.. syknęła gdy gorąca ciesz dotknęła delikatnych ust białowłosej. Odstawiła kubek na blat delikatnie dotykając opuszką górnej wargi. - Trochę za gorące.. - szepnęła.
"Czyli wybrałaś samotną kolację, gdyż wolałaś uciec od pytań, które mogą być dość irytujące i wchodzące w twoją prywatność."
Spięła się słysząc jego domysły. - Bardziej nie chciałam żeby ktoś czuł się skrępowany moją obecnością.. - zaczęła wpatrując się przez chwilę w naczynko z parującą cieczą. - .. Ojciec.. pertraktował z głową rodu Mikarachi.. w sprawie ożenku z ich najmłodszym synem.. nasze rody się bardzo lubią.. ale nie wystarczająco żeby doszło do zaręczyn.. ciężko im się nie dziwić.. to bardzo szanowany ród w Edo.. mają spore wpływy.. to było pewne że nie wydaliby syna za byle kogo, ojciec to bardzo mocno odczuł.. - mówiła ze spokojem w głosie. Zupełnie jakby nie mówiła o sobie. Nie mogła nic poradzić na to że była przygarnięta z ulicy. - Więc sam rozumiesz że niestosownym byłoby gdybym z nimi poszła na tą uroczystość.. ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.. - to mówiąc podniosła wzrok na młodzieńca. - .. przynajmniej miałam okazję wpaść na Ciebie.. ten wieczór nie mógł by już być lepszy.. - powiedziała, obdarowując go czułym uśmiechem.
"Naprawdę? Cieszę się zatem.."
- Wszystko dzięki Tobie.. to była bardzo dobra rada.. cieszę się że jej posłuchałam.. - odpowiedziała mu z zadowoleniem.
"Tak? A jaki to był pomysł? Oczywiście jeśli możesz powiedzieć.."
- To żadna tajemnica.. mogę ci pokazać.. - to mówiąc odsunęła się od stolika i zmieniła swoje położenie siadając przy Tachibanie. - Musisz się zwrócić do mnie przodem.. - poinstruowała go. Siedziała teraz przed nim, po czym pochyliła się w jego stronę nieco zmniejszając dystans. - Następnie w tej pozycji musiałam mu patrzeć bardzo głęboko w oczy.. tak jak teraz tobie.. i skupić się na nich jednocześnie licząc.. bo wystukiwał delikatnie rytm za plecami.. o podłogę w pokoju.. - wyjaśniła z uśmiechem na ustach. - Co prawda nie wyszło nic z tego, ale było to ciekawe doświadczenie.. bardzo chciał mi pomóc.. nawet zaproponował mi alkoholu, żeby stępić nieco mój zmysł dotyku.. bo byłam obolała jeszcze po tamtym demonie.. - kontynuowała. - Ale odmówiłam.. powiedziałam mu że napiję się tylko z kimś komu ufam, a on był obcy dla mnie.. - przyznała mu się z uśmiechem. - Był wyrozumiały i mnie do niczego nie zmuszał, nawet dał mi na przechowanie swoją tykwę z alkoholem do momentu aż mu nie zaufam na tyle aby się z nim napić.. - dodała z uśmiechem na ustach. - Kto wie.. może kilka spotkań wystarczy.. w końcu był bardzo miły.. - to mówiąc chciała się podnieść żeby zająć swoje wcześniejsze miejsce.
Gdy się jednak podnosiła to akurat kelner wszedł odchylając papierowy parawan, pechem szturchnął niechcący dziewczynę gdy była w najmniej stabilnej pozycji, popychając ją na biednego pioruna. Poleciała prosto w jego ramiona z impetem przewracając go w tył. - Przepraszam.. nie chciałem.. nie widziałem panienki.. - kelner postawił na stoliku wszystko i pospiesznie zdezerterował. - Niezdara ze mnie.. - wymamrotała podnosząc się na rękach, spojrzenie utknęło w oczach czarnowłosego i aż się zaczerwieniła mocniej zdając sobie sprawę że jej twarz jest dosłownie nad jego własną. Rozchyliła lekko usta jakby chciała coś powiedzieć. Przez kilka sekund nie wydobyło się z niej nic. Ale kiedy się ogarnęła, to szybko się poderwała z niego. - Wybacz.. nie było to zamierzone.. - szepnęła wycofując się na swoje miejsce pospiesznie. "Jaki wstyd.. prawie się.. my się prawie.." pokręciła twarzą na boki, wypychając myśl o pocałunku. Przełknęła głośniej ślinę. - Wygląda naprawdę smacznie.. - szybko zmieniła temat łapiąc drżącymi dłońmi za pałeczki i niezdarnie chwytając jednego z Shitake w panierce. Umoczyła grzyba w sosie i podtrzymując wolną dłonią pod nim zbliżyła jedzenie do ust aby po chwili odgryźć kawałek. - Bardzo dobre.. polecam spróbować wszystkiego.. - dodała nadal cała czerwona na twarzy.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Prawdziwym pytaniem było czy zdecydowałby się na taki ruch w stosunku do innej osoby? To było bardzo dobre pytanie i Tachibana miałby olbrzymie trudności z odpowiedzią na nie. Sai zapewne nie musiałby pomagać, gdyż zanim by się ruszył to pewnie pozbyłaby się natrętnych adoratorów. Yona posłałaby ich na maty z wybitymi zębami, zanim skończyliby zdanie. Hayamiri była jednak inna od tej dwójki, albo one były inne od normalnych dziewcząt. Suki była uprzejma i grzeczna. Można powiedzieć, że zbyt grzeczna. Czasami obawiał się, że może coś się jej przydarzyć bez jego pomocy. Było to dość głupie myślenie ponieważ tak samo jak on była zabójczynią i praktycznie codziennie mierzyła się ze śmiercią. W każdym razie Shōtarō Tachibana miał wielkie trudności z ocenieniem swojego stosunku do Suki Hayamiri. Wiedział jednak, że przebywanie w jej pobliżu było przyjemne, choć jednocześnie stresujące. Był to jednak ten rodzaj stresu podobny do tego kiedy chciał zaimponować ojcu.
- Najwyżej byłaby kolejna blizna do kolekcji. Naprawdę nie ma się czym przejmować – rzekł Shōtarō. Jedna rana w tę czy wewte nie robiła mu dużej różnicy. W trakcie walk oberwał już tyle razy, że nie przejmował się tym. Najważniejsze jest by główne organy nie były uszkodzone, a same rany nie były na tyle poważne, aby wyeliminować go z walki. Nie było czym się przejmować.
- Tak ci spieszno? – zapytał z delikatnym uśmiechem na ustach, kiedy gorąca herbata pokonała niecierpliwą Suki. To zawsze było zabawne.
- Rozumiem – powiedział jedynie. Naprawdę tutaj rozumiał. Temat umów małżeńskich i negocjowania ich życia przez starszych rodu, było dość powracającym tematem u niego samego. Wkopanie kogoś w małżeństwo, a potem radź sobie chłopie. Ku chwale rodziny, rodu oraz tradycji. Było to dość irytujące, ale pocieszającym był fakt, iż nie tylko jego to mogło dotyczyć.
- Można powiedzieć, że ich strata. No, ale niektóre rody już tak mają. Zadzierają nosa i uważają się za nie wiadomo kogo z powodu dawnej chwały. Umówmy się, że tylko dzięki Sekigaharze mogą się cieszyć tym co mają – powiedział Shōtarō. Jego ród dość mocno odczuł tą wielką bitwę, w trakcie której starły się praktycznie wszystkie klany Japonii. Nie był szczególnym fanem rozpamiętywania się w historii, lecz ten fakt czasami go denerwował.
- Mogłaś, ale nie musiałaś. Przynajmniej nie jest na mnie – odparł. Cieszył się, że Suki udaje się poznawać nowe osoby. Było to ważne, chociaż w jego mniemaniu niektórzy nie byli odpowiednimi kompanami. Lecz to było jego zdanie i nie miała prawa, ani tym bardziej ochoty go narzucać dziewczynie. Nie chciał się dzielić swoimi przemyśleniami na temat rudzielca, gdyż to co zaszło między nimi nie powinno wpływać na relacje z Suki.
- Dobrze – powiedział, choć nie wiedział co ona wykombinowała. Ostatnim razem skończyło się tym, że kazała mu zamknąć oczy i próbować poczuć. Wtedy przynajmniej nie patrzył się na nią, a teraz miał Hayamiri przed sobą i była blisko. Zdecydowanie za blisko. Na całe szczęście jego strefa nie była naruszana. Tachibana wolał kontrolować kto się do niego zbliża. Było to małe zwichrowanie z dzieciństwa. Jednakże przy Suki działo się coś dziwnego. Im bliżej jego była tym bardziej się denerwował.
- Ciekawy pomysł na trening – powiedział, choć chciał jeszcze dodać, że może Yui nie jest tak głupi. Jednakże ugryzł się w porę w język. Kultura Tachibana. Zachowuj się. Jednakże delikatny uśmiech pojawił się na twarzy ciemnowłosego samuraja, kiedy przywołała jego słowa o tym z kim najlepiej pić.
- Tutaj nie usłyszysz ode mnie niczego mądrego. Sama musisz się nauczyć komu należy ufać. Jeśli uważasz, że warto komuś dać szansę to droga wolna. Można powiedzieć, że dzięki temu się uczymy cały czas. Raz się trafi na dupka, ale też są normalne osoby. Jak ta dziewczyna Tatsu, o której wspominałaś, czy ten chłopak – powiedział, choć ostatnie słowa wypowiedział po krótkiej chwili jakby namysłu. Nie był jej ojcem i nie miał zamiaru się niego bawić. Oczywiście zanim mogli ponownie wrócić do jedzenia to coś musiało się wydarzyć, bo czemu nie? Kelner wykazał się gracją równą słoniowi w składzie porcelany i popchnął biedną Hayamiri, która poleciała na ducha bogu winnego Shōtarō. Chwała Buddzie i innym boskim osobom, że nie było tutaj nikogo znajomego, bo pozycja w której się znajdowali, była tak zabawna i abstrakcyjna dla umysłu Tachibany, iż wiedział, że nie daliby mu żyć i złośliwie przypominali o tym przy każdej nadarzającej się okazji.
W tym momencie przeklinał jednak swój zmysł wzroku, który jak zwykle z niebywałą ostrością dostrzegał wszystko. To jak delikatne i kształtne miała usta. Jak duże oczy. Jaki jej nos był uroczy. Jak pojawiają się delikatne dołeczki, kiedy kąciki jej ust się podnosiły. Baza do Tachibany! Powrót! Wracaj, bo nam zejdziesz. Halo, czy nas słychać?! Brak odzewu.
- E tak. Nic się nie stało – powiedział patrząc na jedzenie, kiedy Suki z prędkością godną zabójcy pioruna zerwała się z niego. Sytuacja była naprawdę niekomfortowa. Tachibana nawet nie wiedział, gdzie podziać wzrok i co zrobić. Najlepszym więc wyborem było zabrać się za spożywanie posiłku.
- Tak masz rację – powiedział szybko i wziął kawałek ryby. Była bardzo smaczna, a przynajmniej tak mu się wydawało. Aktualnie mózg Shoto nie przyjmował zbyt wielu nowych informacji.
- Więc eeee jak twoje eeee rany? Zagoiły się? – zapytał po kilku minutach ciszy. W dalszym ciągu nie mógł na nią spojrzeć. Czuł jak rumieniec w dalszym ciągu był na jego twarzy. Elokwencja również w tym momencie nie stała u niego na najwyższym poziomie.
Pokiwała lekko głową na jego wzmiankę o kolejnych bliznach. Przez chwilę zawiesiła wzrok na jego torsie, zastanawiając się ile ich już miał. Czy były jakieś miejsca na jego ciele gdzie były te gorsze? Chciała widzieć je wszystkie, tak jak on miał okazje widzieć i jej. Trochę się czerwieniała na myśl że Tachibana widział ją całą nagą a ona nawet nie była przytomna wtedy. Może z jego reakcji wyczytałabym reakcje? Wzdrygnęła się na tą myśl, czemu chciała wiedzieć jak zareagował? Może właśnie lepiej że nie wiedziała, nie chciałaby widzieć zniesmaczenia na jego twarzy. Ale też nie chciała się do tego nawet sama przed sobą przyznać. - Podobno blizny dodają charakteru.. tak przynajmniej słyszałam.. - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach. Palcami delikatnie sunąć po tej na jej udzie. Doskonale czuła wyczuwała ją pod palcami.
"Tak ci spieszno?"
Zarumieniła się delikatnie na jego słowa, gdy zażartował z poparzenia zbyt ciepłą herbatą. - T..trochę.. - odpowiedziała dmuchając na czarkę z parującą cieczą. Trudno było odwrócić wzrok od jego twarzy. Pomijając że uwielbiała barwę jego oczu, ale uśmiech był czymś co sprawiało że cieplej jej się na serduszku robiło gdy się do niej uśmiechał.
"Rozumiem"
W sumie nie zastanawiała się nad tym wcześniej, ale Shotaro był w tym wieku że powinien już mieć żonę i jakieś pędraki. Rozchyliła lekko usta zastanawiając się co wyprawia. Spuściła na chwilę głowę myśląc nad czymś głęboko, wpatrując się w swoją czarkę. - A ty? - spytała cicho, zbyt cicho żeby brzmieć pewnie ale wystarczająco głośno żeby usłyszał pytanie. - Tachibana.. to prestiżowy ród.. nie wybraliby ci byle jakiej żony.. - kontynuowała, choć w rzeczywistości nie chciała słyszeć odpowiedzi na to pytanie. Ale wiedziała że musi to wiedzieć, nawet jeśli zaboli. To kiedyś z czasem będzie łatwiej, prawda? Wiedząc że kogoś ma, będzie jej łatwiej. Powinna była spytać o to tamtego wieczoru, zanim zaczęła coś do niego czuć. Zdusić wszystko w zarodku pierwszego spotkania.
Skinęła lekko głową gdy wyjaśnił jej jak działa zaufanie względem innych. Miał rację! Miał w tym tyle racji! Powinna sama z siebie próbować poznawać innych, a nie zastanawiać się za każdym razem co by Shoto powiedział.
Po całej akcji leżenia na nim czuła jak serce biło jej tak mocno że miała wrażenie że podłoga pod nią wibruje od szybkich i miarowych uderzeń.
"E tak. Nic się nie stało"
Odetchnęła z ulgą. - Cieszy mnie to.. na prawdę nie chciałam cię zgorszyć.. powinnam mieć lepszy refleks.. - wymamrotała pod nosem biorąc kolejny kawałek jedzenia do ust, delektując się nim. Przez dłuższą chwilę unikała jego wzroku, błądząc po stole z jedzeniem. Pytanie o jej rany sprawiło że nieśmiało podniosła wzrok na chłopaka. - uhum.. zostały tylko blizny po nich, ale to nie szkodzi.. to będzie pamiątka.. choć nie jestem w stanie ich sama oglądać.. więc nie wiem jak to wygląda.. - powiedziała zerkając przez ramię, jakby chciała zerknąć na swoje plecy, choć była ubrana przecież. - Medyk powiedział że gdybyś mi nie przyszedł z pomocą w porę i nie opatrzył tak dokładnie tych ran, to zakażenie by mnie po prostu dobiło.. - dodała po chwili.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Blizny nie były niczym wielkim. Może kiedyś by się nimi przejmował, lecz teraz były tylko kolejnymi znakami na jego ciele. Można powiedzieć, iż świadczyły o jego nieuwadze, ponieważ dał się trafić, bądź o naprawdę silnym przeciwniku, którego udało mu się pokonać. Każda blizna miała swoją własną historię, zaś najważniejsze były te pięć na jego plecach. Blizny od których rozpoczęło się wszystko. Tak samo jak wszystko co znał wcześniej się zakończyło.
- Czy charakteru to nie wiem. Z pewnością każda z nich opowiada ciekawą historię ich zdobycie i nie należy się ich wstydzić. Wiem, że u kobiet inaczej się na to patrzy, ale żadna z blizn nie odbiera wam piękna czy uroku, które macie – powiedział Shoto, zupełnie nie zdając sobie sprawy, jak jego słowa mogą zostać odebrane. A może jednak wiedział, ale nic sobie z tego nie robił? Któż go tam może wiedzieć.
Rozbawiło go to jak szybko chciała napić się herbaty. Było to w pewnym sensie nawet urocze. Oczywiście prędzej by umarł niż powiedziałby to na głos. To nie były rzeczy, które można było ot tak mówić. Nie chciał jej zawstydzać, ani stawiać w niekomfortowej sytuacji. Kiedy jednak zapytała go o wybór małżonki to na ułamek sekundy się spiął. I znowu wracamy do tej sytuacji, o której nie chciał myśleć, ale będzie musiał w końcu coś z nią zrobić, bo ciągnęła się za nim jak smród Muzana po całej Japonii.
- Co jak co, ale mój stryj wie jak działają polityczne koneksje i co może ugrać na swojej rodzinie. Załatwił mi już ten problem i można powiedzieć, że mam to z głowy – powiedział Shōtarō i wziął kilka łyków herbaty. Zbyt długich jak na niego, ale musiał znaleźć odpowiednie słowa. Odłożył czarkę. – Jednakże nie oznacza to, że zamierzam tańczyć jak mi zagra. Yona. Znaczy Hiryu ma podobne odczucia do mnie. Oboje nie chcemy być małpkami na sznurkach naszych rodzin. Jeśli mam już kogoś poślubić to będzie to osoba, którą sam wybiorę – powiedział ciemnowłosy samuraj. Może i było to dość idealistyczne i niezbyt realistyczne podejście, ale nikt mu tego nie zabroni.
- A ty? Czy panna Hayamiri otrzymała już propozycję? – zapytał dziewczynę odbijając piłeczkę. Po odpowiedzi, która bardziej, bądź mniej go usatysfakcjonowała nastąpił mały upadek, który znowu sprawił, że jego zachowanie nie było takiej jakie być powinno. Co do cholery jest nie tak z tą dziewczyną, iż przy niej wszystko wydaje się inne. Lepsze.
- Możesz popracować nad odpieraniem ataków od tyłu – rzekł Shōtarō, samemu częstując się jedzeniem. Nie był to żaden przytyk czy też uszczypliwość. Mała, zabawna rada.
- Cieszę się więc, że byłem w tym miejscu i udało mi się uratować dobrą osobę. Czasami niektórzy którzy powinni umrzeć wymykają się śmierci, zaś ci warci życia są zabierani. Tym razem udało nam się odwrócić szalę – powiedział, zaś potem dodał jeszcze cicho – Szkoda, że tak rzadko.
"Wiem, że u kobiet inaczej się na to patrzy, ale żadna z blizn nie odbiera wam piękna czy uroku, które macie"
Miał trochę racji, u facetów blizny były świadectwem męstwa! Były majestatycznymi ozdobami nawet, pokazującymi jak silny samiec był! Na kobiety patrzyło się inaczej, blizny szpeciły ciała zabójczyń w oczach innych mężczyzn. Zwłaszcza cywili nie mających na co dzień styczności z bronią i zagrożeniem życia. Więc te słowa sprawiły że delikatnie się uśmiechnęła w odpowiedzi. - To miłe że tak uważasz.. - szepnęła z uśmiechem sięgając już do mniej ciepłej herbaty, którą mogła normalnie się delektować.
"Załatwił mi już ten problem i można powiedzieć, że mam to z głowy."
Skinęła lekko głową na jego słowa. Oczywiście że miał narzeczoną! Lewy kącik delikatnie drgnął w ułamku sekundy. Oj zabolało jakby ktoś właśnie rozgrzanym do czerwoności prętem wypalił znamię w jej wnętrzu. Cały apetyt w mgnieniu oka zniknął. Czy naprawdę się spodziewała że usłyszy coś innego?! W końcu to Tachibana! Chyba tylko dlatego że był zabójcą demonów to jeszcze nie miał gromady pędraków.. a może miał?! Dopiero poczuła się gorzej. - Klasa samurajska tak działa.. im wyżej postawiony i bardziej wpływowy ród, tym szybciej jest to załatwione. Wszystko dla dobra klanu.. - powiedziała ze spokojem w głosie wpatrując się w czarkę ze swoją herbatą.
Kolejne słowa sprawiły że uniosła spojrzenie znad swojego napoju. Wpatrywała się w niego ze spokojem, szczęka się zacisnęła mocniej na słowo "Yona". Wypowiedziane bez żadnej tytulatury było jasnym przekazem. Dłonie zacisnęły się nieco mocniej na naczynku. - Hiryu.. to jeden z bardziej wpływowych rodów w Japonii.. - powiedziała nieco ciszej. To co mówił brzmiało jak naiwne wierzenia dzieci w to że spadające gwiazdy spełniają życzenia. Patrząc pod kątem politycznym to głupotą byłoby zerwać zaręczyny między tak ważnymi rodami.
"Jeśli mam już kogoś poślubić to będzie to osoba, którą sam wybiorę"
Spięła się słysząc te słowa z jego ust. Kto by nie chciał wybrać sobie samemu drugiej osoby do ożenku?! Wolna wola w tym aspekcie życia była jak istny dar z niebios ale niestety nie każdemu przysługiwał. Kto jak kto, ale Suki doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
- Niby tak.. ale zawsze możesz wybrać swoją narzeczoną.. skoro już ją masz.. - sama nie wiedziała czemu to powiedziała. Wypełzło prosto z jej ust a ton głosu w zadnym wypadku nie był neutralnym, nie ważne jak bardzo by sobie tego życzyła. Tej nutki smutku nie dało się zamaskować.
"A ty? Czy panna Hayamiri otrzymała już propozycję?"
Wzdrygnęła się na to pytanie. Oczywiście pytał z czystej grzeczności. Shotaro Tachibana, najmilszy samuraj jakiego znała póki co. - Jeszcze nie.. - prosta zadowalająca odpowiedź. Choć wystarczyło najzwyklejsze w świecie 'nie'. A zabrzmiało trochę tak jak mogła by się spodziewać propozycji pójścia za mąż. Zmrużyła lekko powieki i podniosła kubek do ust, upijając drobny łyk herbaty. Na prawdę była pyszna.
"Możesz popracować nad odpieraniem ataków od tyłu.."
- Masz rację.. w korpusie jest pełno zabójców z różnym doświadczeniem.. napewno znajdę kogoś kim będę mogła poprawić się w walce żeby więcej nie dać się tak ciężko zranić.. podobno trening czyni mistrzem.. niepotrzebnie się tak izolowałam przez ten cały czas od całej reszty.. może gdybym częściej dawała innym szansę to do tej sytuacji wcale by nie doszło.. postaram się żeby nigdy do podobnej nie doszło.. nie chcę nigdy więcej być dla kogoś problemem.. - ostatnie słowa dodała już nieco ciszej. Jak tak teraz o tym myślała, to los był kurewsko okrutnym względem niej. Mogła już wtedy zdechnąć w tym lesie! A nie trafić na kogoś ze swojej przeszłości, do kogo coś poczuła tamtego wieczoru. I jeszcze do zabójcy, który miał już narzeczoną!
"Cieszę się więc, że byłem w tym miejscu i udało mi się uratować dobrą osobę."
Uśmiechnęła się delikatnie na jego słowa. - Świat byłby lepszym miejscem, gdyby więcej osób było takich jak Ty.. - powiedziała to szczerze. I choć początek tego wieczoru zapowiadał się przyjemnie, tak jej samopoczucie bardzo szybko podupadło po tym jak się dowiedziała o Yonie. Nie znała jej osobiście. Nie wiedziała nawet że była zabójczynią.
Po chwili dopiero ją uderzyło zażenowanie! Przecież leżała na nim przed chwilą! Co prawda nie z jej winy i choćby chciała zaprzeczyć że nie było to przyjemne, to nie potrafiła. Spojrzała w bok przez okno i odłożyła czarkę z niedopitą herbatą. - Jest już późno.. powinnam już się zbierać.. - wyszeptała nieco ciszej starając się nie patrzeć mu w oczy bo wiedziała że za szybko nie odwróci od niego wzroku. Wiedziała że znowu zgubi się w tym lodowo niebieskim spojrzeniu. Podnosząc się ze swojego miejsca ukłoniła się jeszcze przed nim okazując należyty szacunek. Prawie nie tknęła jedzenia, które tak bardzo na początku zachwalała ale apetyt kompletnie jej odszedł. - Dziękuję jeszcze raz za udzielenie pomocy z tamtymi mężczyznami.. przyjemnego wieczoru.. Tachibana-san.. - ostatnie sowa z trudem przeszły jej przez gardło. Ale czuła że za bardzo się spoufalała z nim wcześniej. Już nawet nie wspominając o tamtym pocałunku w opuszczonej chacie. Choć tamtego nie żałowała wcale. Po tych słowach odsunęła parawan, zostawiając młodzieńca samego sobie. Idąc w stronę schodów złapała się prawą dłonią za yukatę, zaciskając palce na materiale w okolicy mostka. Los zdawał się być naprawdę okrutny dla niej tego wieczoru.
z tematu
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Możliwe, że gdyby to były zupełnie inne okoliczności, inny świat, albo do cholery byłby bardziej świadomy to dostrzegłby zmianę w jej mowie ciała. Zaś on, osoba, której rozwiniętym zmysłem był wzrok nie zauważył niczego. Czyżby był tak bardzo ślepy, czy też brakowało mu niezbędnych umiejętności socjalnych? Prawdopodobnie obydwie te kwestie. W każdym razem po jego słowach iż de facto jest już objęty kontaktem małżeńskim Suki nieznacznie przyklapła. A dokładniej mówiąc to jej postawa. Ktoś normalny z pewnością dość szybko by to zauważył. Jednakże nie Tachibana i to był jego główny problem, z którego nie zdawał sobie sprawy. No, może zdawał, ale nie na aż tak dużą skalę.
- To prawda, choć nie popieram tego. To bardziej załatwianie spraw starych osób życiami młodych. Zmuszanie do robienia tego co oczekują – powiedział ciemnowłosy i wziął kolejnego łyka herbaty. Naprawdę nie podobało mu się to. Zdawał sobie doskonale sprawę z tej praktyki, gdyż obcował z nią praktycznie od dziecka. Wiedział, że kiedyś i jego to dosięgnie, lecz po śmierci rodziców jego priorytety zmieniły się. W dalszym jednak ciągu był stawiany przed faktem dokonanym. Nie denerwowały go zaręczyny. Denerwowało go to, że nie liczono się z jego zdaniem. Tak pogrążył się w tej irytacji na swoją rodzinę, iż zupełnie nie widział tego jak białowłosa reaguje na jego słowa. Może gdyby spojrzał i skupił się bardziej to zobaczyłby, iż cały przyjemny nastrój znikł, a Suki z każdym kolejnym słowem staje się coraz smutniejsza.
- Pewnie dlatego się dogadali. Wiedzą jak to działa – powiedział z przekąsem. Wiedział, że sprawa jest trudna, ale nie była niemożliwa. Obydwoje z Yoną nie palili się do tego pomysłu. Przynajmniej tak było wtedy kiedy ją poznał i opowiedziała mu prawdę objawioną. Jednakże teraz nie wiedział, czy jej stanowisko nie uległo zmianie. Będzie musiał się z nią spotkać, by ustalić kilka rzeczy. Na szczęście miał jeszcze na tyle zdrowego rozsądku, iż nie wypowiedział tych słów na głos. Tylko tego by brakowało.
- Hmm. To jest bardziej skomplikowane – powiedział neutralnie. Yona owszem była bardzo urodziwą młodą damą, ale za bardzo nie rozumiał co Suki miała na myśli poprzez wybranie jej. Nie czuł raczej do niej niczego, choć ciężko byłoby to stwierdzić, kiedy ich wspólny czas oscylował w okolicach godziny.
Kiedy jego pytanie zostało zadane to zauważył wzdrygnięcie. Nie wiedział czym to było spowodowane. Nie znał się zbyt dobrze na kobiecych uczuciach, ale jego czujny wzrok dostrzegł, iż nieznacznie odwróciła wzrok.
- Rozumiem – odparł. Bo co miał więcej dodać? Nie wiedział jakie plany w stosunku do niej mają jej rodzice, albo czy ona ma jakiegoś wybranka. Po prawdzie dość mało o niej wiedział. Praktycznie jak o większości osób z korpusu.
- Tak. Warto ćwiczyć z innymi, gdyż dzięki temu uczysz się nie tylko sama, ale też od innych. Poza tym łatwiej z kimś współpracować na misji, kogo znasz przynajmniej odrobinę. Tak jest chyba łatwiej – powiedział Tachibana. Szkoda tylko, że on sam jakoś nie stosował się do tej rady. Oj Shōtarō, jeszcze długa droga przed tobą. Pytanie tylko czy ją podejmiesz.
- Bez przesady. Powinnaś chwalić inne osoby. Ja tylko robię to co uważam i mówię to co myślę. Poza tym nie jestem wcale jakiś doskonały. Mam wady. Jak każdy – rzekł Shoto. Zdawał sobie sprawę ze swoich plusów i minusów, bo tylko idiota uważa się za chodzącą perfekcję. Co jak co, ale on idiotą nie był.
Jej kolejne słowa zadziwiły go, ale nic nie odpowiedział. Jedynie omiótł wzrokiem jedzenie, z którego tak się wcześniej cieszyła, a którego kompletnie nie ruszyła. Czyżby czymś ją obraził?
- Tak. Dobrej nocy Suki – powiedział, choć zauważył formalne sformułowanie. Czyżby była na niego zła? Shōtarō starał się zrozumieć co się stało. Sam też nie miał ochoty na jedzenie. Jakoś czuł, że nie jest to odpowiednia pora. Zszedł na dół i przed wyjściem zapłacił za posiłek i wszystko. Podziękował jeszcze za obsługę i wyszedł na zewnątrz. Zaczynało się ściemniać, ale jego wzrok w dalszym ciągu wyłapywał dobrze poszczególne rzeczy. Na przykład takie jak Suki przytulająca się do rudowłosego osobnika. W tym tłumie ciężko było dostrzec czy to był ten Yuichiro, czy też nie, choć kolor włosów zgadzał się z tym co pamiętał Tachibana. Jednak najbardziej zirytowało go to jak podniósł jej brodę. Nie wiedział czemu, ale nie podobało mu się to. Coś w nim kazało mu tam podejść. Był to jednak jeszcze zbyt cichy głos. Shōtarō zacisnął dłoń na Inazumie, a następnie się odwrócił. Nie miał żadnego prawa, aby ingerować w jej życie. W końcu nie był dla niej nikim ważnym.
z tematu
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Nie możesz odpowiadać w tematach