- Hehe, chyba muszę wiec zrezygnować z moich planów dołączenia do przestępczego syndykatu... Bo nie chciałbym, napotkać takiego spojrzenia na swojej drodze... Patrzył poważnie, po czym się uśmiechnął i zaśmiał pod nosem. Po chwili jednak pomyślał, że taki żart nie był odpowiedni... I do tego był beznadziejny....
- Wybacz, czasami plotę, to co ślina mi przyniesie na język. Podrapał się niezręcznie po tyle głowy.
"- Posiadanie bliskich sobie osób też jest ważne. Jeśli uważasz ich za cennych, to dbaj o te relacje "
Spojrzał na niego, jakby Nishioji powiedział coś oczywistego, ale przecież nie zaprzeczyłby takim słowom, dla tego skwitował to prostym.
- Tak jest~.
"...A może ty spróbujesz coś namalować co?"
- He? Że tak teraz? Spojrzał na niego i podsuwaną w swoją stroną kartkę i rysik.
- Już dawno nie rysowałem... W sumie to nawet nie ćwiczyłem w ostatnich latach, pisania kanji... Dość nieśmiało, przyciągnął do siebie kartkę, na którą teraz ciągle patrzył, próbując wymyślić, co mógłby narysować...
- Nic się nie dzieje – odparł i wziął kolejny łyk. Powoli się kończyła herbata. Może warto byłoby zamówić kolejną. Była dość smaczna i z pewnością trzeba było korzystać póki można. Dał więc znak właścicielowi, że chciałby jeszcze jedną porcję gorącego naparu. Jednocześnie uśmiechnął się szeroko widząc jak jego rozmówca delikatnie się denerwuje, kiedy zaproponował mu, aby coś sam narysował. Cóż, większość osób lubi patrzeć na obrazy czy dzieła ręczne, lecz tylko patrzeć. Kiedy trzeba samemu coś stworzyć to przeważnie dopadała ich obawa, że nie dadzą sobie rady. Zabójca Oddechu Płomienia rozumiał je, ale uważał jednocześnie, iż każdy potrafi rysować. Gorzej, bądź lepiej póki sprawiało to przyjemność to nic innego się nie liczyło. Przeważnie chodziło o dobrą zabawę i relaks. Tak przynajmniej było właśnie w jego przypadku.
- A masz coś innego do roboty? – zapytał podsuwając młodszemu koledze pustą kartkę dziennika oraz rysik. Przecież nie wymagał od niego nie wiadomo czego.
- Przeważnie ludzie rysują to co widzą, bądź widzieli. Coś prostego. Może spróbuj narysować kogoś kogo widzisz. A może ten dzbanek z herbatą. Nie staraj się robić nic trudnego. Najlepiej postawić na prostotę – rzekł Nishiōji i uśmiechnął się krzepiąco.
- Hehe... Nerwowo się zaśmiał, mając jednak nadzieję, że Nishioji-san, naprawdę nie ma z tym problemu. Dopił swoją herbatę i po odłożeniu kubka, rozejrzał się jeszcze raz po przybytku, chcąc sprawdzić, czy do środka nie weszły jakieś nowe osoby, ale ku jego lekkiemu rozczarowaniu nikt nowy się nie pojawił.
"- A masz coś innego do roboty? " Spojrzał na niego, jakby się na tym poważnie zastanawiał, jego kubek z herbatą był już pusty, więc lekko pokiwał głową przecząco.
- W sumie to racja, nie mam nic innego do roboty... Dalej patrzył na kartkę, po słowach Nishiojiego, pomyślał trochę i postawił, tak jak mu powiedział, na prostotę. Przytrzymując bok kartki jedną ręką, wykonał kilka pociągnięć, tworząc tak niezbyt urodziwy, obraz dzbanka na herbatę. Przyglądał się z niesmakiem swojemu "dziełu". Następnie podał je swojemu rozmówcy, wraz z jego narzędziami.
- Chyba mam do tego dwie lewe ręce... Podrapał się po prawym policzku.
- No właśnie. Więc spokojnie. Przecież nikt nie będzie cię oceniał, czy też na ciebie krzyczał. Przede wszystkim chodzi tu o relaks i dobrą zabawę – powiedział Nishiōji zdając sobie sprawę, iż niektórzy traktują trywialne rzeczy jako coś najważniejszego pod słońcem. Ambicja była dobra i pchała ku samorozwojowi, lecz czasami potrafiła skutecznie przeszkodzić przy najprostszych rzeczach. Jak już wcześniej mu powiedział należało umieć cieszyć się z małych rzeczy. Tak więc Ryōta obserwował jak Yoshimatsu zaczyna powoli kreślić kreski oraz kolejne kształty, które powoli zamieniały się w odrobinę koślawy dzbanek na herbatę. Sam zabójca oddechu płomienia spokojnie popijał swoją herbatę. Nie dawał mu żadnych rad. Nie mówił nic. Po prostu obserwował i dawał mu dać z siebie wszystko.
- Nie jest tak źle, jak na pierwszy raz. Szczerze mówiąc spodziewałem się, że wyjdzie gorzej, a jest całkiem przyzwoicie. Oczywiście masz sporo do poprawy, ale jak mówią ćwiczenie czyni mistrza czyż nie? – powiedział mężczyzna, i obdarzył swojego rozmówcę ciepłym uśmiechem. – Po prostu warto poćwiczyć, ale powiedz jak się czujesz? Co sądzisz o swoim tworze?
"Kagamim?", przerwała przyjemny posiłek, marszcząc nasadę nosa - Mówisz o Kagami Yuichiro, prawda? Powiedz więcej, chętnie posłucham, co się działo u starego kolegi - powiedziała spokojnym głosem, uśmiechając się tak, jakby właśnie usłyszała coś dobrego. Może i nie lubiła plotek, pozostając głucha na to, co mówią o każdym z korpusu, ale to był wyjątek, relacja od świadka zdarzeń.
- O zdrajcach? - uniosła brew do góry, nie mogąc od siebie odsunąć widoku Sendo, który stał się jednym z ich najgorszych koszmarów - Pojmać żywcem i przesłuchać, to dobre źródło informacji. Potem... Zabić - nie zawahała się, ani na moment. Jej głos rozbrzmiewał poważnie, a zarazem tak błaho, jakby rozmawiali na temat aktualnej pogody - Pomyśl sobie, że puszczasz go wolno, by później ta sama osoba wbiła Ci nóż w plecy, nieprzyjemne uczucie, prawda? - kontynuowała myśl, sięgając dłonią po herbatę. "Przyjemne ciepło", pomyślała z uciechą, rozkoszując się leśnym posmakiem, płynącym z samej obecności dzikich jagód.
Chwyciła z powrotem, za wcześniej odłożone dango - Poza tym, nawet jeśli zbłądzili... To realnie patrząc, nikt już im nie zaufa - pomachała patykiem, kręcąc nim delikatnie w kółko - W takiej sytuacji taki zdrajca byłby samotny wśród ludzi, którzy otwarcie gardzą podobnymi niemu. Możliwe, że, nawet jeśli ich nie zabijesz, oni i tak umrą z cudzej ręki lub sami sięgną po miecz. To tylko hipoteza, oczywiście - zakończyła wywód, zjedzeniem słodkiej łakoci.
- Nie zawsze można, nie zawsze się da. Wszak, uratowałbyś kogoś, gdy jesteś znacznie słabszy, niż przeciwnik, czy może zamiast tego poprosiłbyś o pomoc bardziej doświadczonego zabójcę? - to było dość podchwytliwe pytanie, które zwyczajnie wymsknęło się Yonie. Wszak, nie chciała go tutaj merytorycznie pouczać, a i tak postanowiła go poznać lepiej i może nawet czegoś nauczyć.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
"Potrzebujesz poparcia, osób za sobą, czy niezaprzeczalnych wyczynów, które będą Twoją kartą przetargową, rozumiesz? " -Tak z grubsza, sporo tego. A czy każdy samuraj potrzebuję mistrza?- Starał się zapamiętać nauki rudowłosej, zadając pytanie którego go ciekawiło. Bycie jednak pod kimś bezpośrednio to spory obowiązek, a czy on był w stanie go podjąć skoro jednocześnie polował na demony? Teraz nie do końca był przekonany czy to dobry pomysł, aby zostać samurajem.
"Może jak spojrzysz na to z tej strony, miecz w Twoich dłoniach stanie się lżejszy" -Pomysł dobry, zapamiętam może mi się kiedyś przyda gdy będzie potrzeba obronienia kogoś.- Uśmiechnął się lekko, z jednej strony liczył że jednak nigdy nie będzie musiał zabić człowieka, ale z drugiej wiedział że może mu się przydać ten sposób myślenia który mu przekazywała zabójczyni, aby uratować kogoś bliskiego. Może oni już faktycznie nie byli ludźmi w środku. -Miałaś już taką sytuację że musiałaś zabić człowieka? Wiesz w sensie zdrajcę.- Powiedział głównie ciekawy skąd wie że takie myślenie faktycznie mu pomoże, aby w ważnym momencie wykonać właściwy ruch przeciwko zdrajcy.
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
- Nie. Są tacy, co obrali drogę bez mistrza, lecz takie przypadki zwykle wywodziły się z takich rodów, nie zaś zaczynały od zera - odpowiedziała spokojnym głosem, myśląc, czy istniały drzwi na skróty, o których nie pomyślała - Niemniej jest to droga, dość ciężka, zahaczająca niemal o niewykonalną w Twoim przypadku. Zwłaszcza, iż według definicji Ronin, odnosi się do samuraja, co stracił swojego mistrza, bądź opuścił jego ziemie - dodała po chwili, wyjaśniając z grubsza, jak to wyglądało formalnie - Polecam tym samym znaleźć mistrza i ewentualnie go porzucić, jeśli Cię to interesuje - wszakże była to jakaś możliwość, ale nie wyglądała z zadowolona z tego sposobu. Nic dobrego się z nią nie wiązało, a jeszcze dochodziła do tego kpina ze strony społeczeństwa, jakbyś nagle stawał się "przeklęty", godny pogard oraz srogich słów.
- To dobry pomysł, wart przypomnienia sobie w trudnej chwili. Pamiętaj, iż gdy tworzy się nowy demon, ktoś z Twoich bliskich może paść jego ofiarą - odparła ciepłym, bardziej serdecznym głosem. Mimo wszystko, początkowo patrzyła na to w podobny sposób. Ktoś z rodziny umrze, jeśli nie użyje swojego ostrza lub przyjaciel straci kończynę, bo się zawahała. Myślała, że wyciągnęła wnioski z poprzednich walk, lecz istniały wyjątki od reguły - większość z nich ze śmiertelnymi konsekwencjami.
Uśmiech z buzi zabójczyni znikł, zaś cienie rozlały się po jej buzi. Na chwilę zamarła, smakując jego pytanie, pogrążając się w mroku, który pozostawił po sobie ślady, rany, które wymagały zasklepienia - Prawie- odpowiedziała szczerze, wypranym z uczuć głosem - Ostatecznie nie udało mi się go zabić. Uciekł i przepadł bez śladu, ale następnym razem... Zabiję go, choćby kosztowało mnie to życie - dokończyła tym samym poważnym tonem, bez oznak wahania.
W pewnej chwili odwróciła wzrok od jego twarzy i spojrzała na prawie pusty talerz. Lekkim ruchem uniosła patyk i pochłonęła ostatnie mochi, które popiła resztką herbaty. Tyle wystarczyło. Co prawda, może jeszcze by posiedziała, bo rozmowa z mężczyzną wcale nie należała do złych, ale kiedyś musiała dokończyć, to co zaczęła. Zwoje same się nie przeczytają, też musiała je oddać następnego dnia. Wstała ze swojego miejsca, chwytając za materiały, które wcześniej odsunęła na bok - Czas już na mnie. Dziękuję za towarzystwo, Katsumitsu-san. Wybacz, że kończymy w takim tonie, niemniej nie była to zła rozmowa - uniosła lekko kąciki ust, odwracając się w stronę rozsuwanych drzwi - Do następnego. Daj znać w sprawie Twojego celu, będę oczekiwała dobrych wieści - skinęła mu głową na pożegnanie i wyszła powolnym krokiem, żegnając się z obsługą przybytku przed wyjściem na zewnątrz.
[z/t]
'"lecz takie przypadki zwykle wywodziły się z takich rodów, nie zaś zaczynały od zera" -Cóż to będę, tym z nielicznego grona. Od zera do samuraja.- Powiedział lekko się uśmiechając, starał się pokazać że niestraszne mu wyzwania i że pokona każdą przeszkodę przed jaką postawi go los. Nie bez powodu uważał że "Im większa przeszkoda, tym większa chwała z jej pokonania." Słyszał kiedyś o terminie ronin, ale raczej nie planował takim "samurajem" zostać, bo mógł by być traktowany jak zdrajca, co prawda nie całej ludzkości, ale jednak nie chciał mieć nic wspólnego z żadnego rodzaju zdradą. "znaleźć mistrza i ewentualnie go porzucić, jeśli Cię to interesuje" -Nie brzmi to jak odpowiedni akt. Droga na skróty to nie mój styl.- Odparł zdzwiony że mu proponuje tą ścieżkę jako jedną z opcji, ale jednocześnie mówił to z pewnością że dało się wyczuć że nie podejmie się tego w taki sposób.
"gdy tworzy się nowy demon, ktoś z Twoich bliskich może paść jego ofiarą" -Zdaje sobie z tego sprawę, nie chciałbym aby coś się stało moim bliskm- Odparł nieco przygaszony, w końcu kiedyś demon grasował w pobliżu jego domu i wtedy go i jego rodzine uratował pewien samuraj. Nigdy nie wiadomo kiedy jakaś pokraka znowu się tam zakradnie. W końcu to dom na daleko od wioski, nikt pewnie by nie wiedział że coś tam się wydarzyło przez dłuższy czas, listy też nie przychodzą za prędko.
Atmosfera w pokoju na chwile stała się zimniejsza, jakby ktoś otworzył okno w srodku zimy. " Prawie" Otworzyły oczy szerzej, może z lekkiego zaskoczenia lub przerażenia nie był pewien co powiedzieć z początku. "Zabiję go, choćby kosztowało mnie to życie" Trochę jednak spodziewał się zimnej odpowiedzi, a i tak przeszły go ciarki, taka pewność że zabije innego człowieka. Nie tego się spodziewał w korpusie który miał ratować ludzi przed demonami, może to była ta strona o której nikt nie mówi. -To.. powodzenia- Powiedział zakłopotany jednocześnie się lekko odsuwając. Nie chciał być w skórze tego gościa gdy w końcu dopadnie go kara z jej ręki.
"że kończymy w takim tonie, niemniej nie była to zła rozmowa " -Ja również dziękuje, to nie problem. Rozumiem że są sprawy ważniejsze.- Powiedział patrząc z początku w twarzy zabójczyni a potem jego wzrok spadł nagle na zwoje. Sporo do przeczytania, sam też musiał po odpoczynku wrócić do treningu miał kogoś kogo musiał dogonić, jak nie przegonić. "Daj znać w sprawie Twojego celu" -Jasne dam znać, uważaj na siebie.- Pomachał ręką na pożegnanie, po czym zaczął dopijać herbatę gdy ta już odeszła. Zastanawiając się nad swoim celem. Nie spodziewał się tak ciekawej i budującej rozmowy w herbaciarni, na pewno da mu to trochę do myślenia.
z/t
- Wygląd nichirin:
Midori Zangetsu
Miecz o zielonym ostrzu, niczym innym się nie wyróżnia.
Haruka mirai
Kolor ostrza jasno zielony, z czarnymi pięciolistnymi koniczynami na ostrzu. Tsuba ma kształt hakowatego krzyża o czarnej barwie. (ten znak oznacza szczęście w kulturach azjatyckich) Saya jest czarna, owinięta zielonym sznurkiem u góry.
Nie możesz odpowiadać w tematach