Dreszcz przeszył jej ciało, kiedy zorientowała się, że las zamilkł, a kiedy odezwał się znów - ten głęboki szmer był po prostu demonicznym śmiechem. Koszmarek przed nimi wiedział o ich obecności, zagradzał im z resztą drogę w górę. Gato nie zamierzała jednak porywać się jak berserk z obnażonym mieczem. Cofnęła się jeszcze odrobinę, pozerkując na Nishiōjiego, który próbował coś wyczuć. Widząc jak ten bada podłoże mogła mieć jedynie nadzieję, że żadna z łap demona nie wędruje teraz do nich tuż pod powierzchnią. Kiedy partner rzucił jej jasny znak, przytaknęła krótko - choć nie mógł tego widzieć - po czym zamknęła oczy i skupiła się na oddechu samymi ustami, chcąc ograniczyć liczbę docierających do niej bodźców i wsłuchać się w okolicę. Jeśli Ayumu coś wyczuł - ona powinna to usłyszeć.
Nie była pewna czy wdawanie się w dyskurs z monstrum było najlepszym pomysłem - pozostawiła jednak tę kwestię w rękach swojego towarzysza. Mogli się czegoś dowiedzieć - lub mogli po prostu rozproszyć demona, który, cóż, tak czy siak gadał sam do siebie, co raczej nie świadczyło o jego stabilności. O ile w ogóle mogli o czymś takim mówić w przypadku ów groteski. Sama Kotone dalej nie otwierała oczu, choć przyjęła pozycję kamae - gotowa w każdej chwili do ofensywnego wypadu bądź uniku.
// Teraz już zawsze będę na czas, słowo! (⁄ ⁄•⁄ω⁄•⁄ ⁄)
I caught you staring
⠀⠀Dziewczyna, tylko nieco młodsza od samego zabójcy początkowo zlękła się jego śmiałości. Cofnęła się i ukryła za drzewem, zza którego przez moment wychylały jedynie brzoskwiniowe pukle. Słysząc kroki podskoczyła i zerknęła nieśmiało jednym okiem.
⠀⠀— T-tak... dziękuję — wymamrotała głosem nie tyle nieśmiałym, co cichym. Ostrożnie wyciągnęła przed siebie dłoń i upewniając się, że nie dotknie przypadkiem Kireia odebrała od niego błyszczący przedmiot. Odwróciła się plecami do zabójcy i zgrabnie wsunęła spinkę we włosy. — Nie mam imienia... ludzie mówią na mnie Demon Kwiatów.
⠀⠀Przekręciła głowę spoglądając na zabójcę wielkimi, roziskrzonymi oczami. Jej zapach był ledwo wyczuwalny, jakby ciało dziewczyny przejęło woń otaczającego ją lasu. Nie pachniała krwią. Nie przypominała nawet człowieka, była delikatna, krucha i nierealna. Blask, który towarzyszył Kireiowi na schodach otaczał w ten sam sposób jej sylwetkę.
⠀⠀Świdrujący wzrok dziewczyny powędrował ku broni zabójcy.
⠀⠀— Czy przybyłeś nas w końcu zabić? — zapytała, siląc się na opanowanie. Głos zdradził ją jednak i zadrżał. Brzmiał równie przejmująco co smutno, jakby demonica spodziewała się, że każdą kolejną noc żyje na kredyt.
⠀⠀Nagle podskoczyła i spojrzała głęboko w cienie lasu. Kirei niczego nie dostrzegł, ani nie wyczuł. Jeżeli w innej części góry zdarzyło się coś istotnego, pozostało to poza zasięgiem zmysłów zabójcy.
⠀⠀— N-nie powinieneś iść na górę... tam jest niebezpiecznie... — mruknęła rozgorączkowana, łapiąc chłopaka za ramiona. Zignorowała jego słowa starając się za wszelką cenę zatrzymać łowcę w miejscu. — Ja... właściwie właśnie szłam na dół. Może pójdziesz ze mną nad strumień?
⠀⠀
⠀⠀Demonica wykrzywiła twarz w nieludzkim wyrazie, obfite wargi odsłoniły dwa rzędy ostrych, nachodzących na siebie zębów. Podbródek drżał, gdy się śmiała, lecz słysząc pytanie Ayumu zamilkła.⠀
⠀⠀— Prawda jest jak dupa, każdy ma swoją, karaluchu — odparła paskudnym, mlaszczącym głosem. Kończyny zadrżały szykując się do szarży.
...ochronię cię...
...tam jest niebezpiecznie...
...A czego może się wstydzić? Jak inaczej wygląda?...
...Zawsze dla nas gotuje i pozwala bawić się w nieskończoność... nie to co ludzie z miasta...
⠀⠀Skupiona na nasłuchiwaniu Kotone mogła wyłuskać z szumu lasu tylko fragmenty prowadzonych na górze rozmów. W pewnym momencie wychwyciła niewyraźny głos Kireia, lecz gdzieś wyżej odezwał się znów ktoś inny zagłuszając wcześniejszą wypowiedź. Jej ciało stężało, jakby w reakcji na niebezpieczeństwo, którego jeszcze nie dostrzegła.
⠀⠀Zapewne ciężko było skoordynować ruch tak wielu członków, lecz kiedy demonica ruszyła do przodu, jej odwłok falował jak suknia, płynnie i z gracją. Ayumu pierwszy mógł wyczuć jej zamiary, tak liczne kończyny wywoływały wibracje, które jego ciało odczuwało nieprzyjemnym dreszczem. Inna sprawa, że nie był a w stanie w żaden sposób określić, kogo za cel obrała sobie przeciwniczka. Wszystko drżało, wszystko podskakiwało, uderzenia kończyn przesyciły powietrze nadmiarem bodźców, gdy demonica szarżowała w dół zbocza.
⠀⠀Monstrum w ostatniej chwili wybrało kierunek i rzuciło się w stronę Kotone. Na sylwetkę kobiety padł ogromny cień ciężkiego cielska.⠀⠀
⠀⠀Kei zaśmiał się głupkowato, gdy Izo mianował go berkiem. Pierwszą ekscytację z takiego obrotu spraw przesłonił smutek, gdy chłopiec zdał sobie sprawę ze swojego położenia. Małymi dłońmi zasłonił brzydki, choć zabandażowany wprawnymi rękami kikut.
⠀⠀Przez chwilę wsłuchiwał się w słowa mężczyzny kiwając głową. Najwyraźniej spodobało mu się, że ma wreszcie kolegę, który nie ucieka od niego, jak robiły to dziewczynki.
⠀⠀— Pani Gumo jest śliczna. Ma trochę więcej lat od nas i włosy tak jasne jak złoto. Nigdy wcześniej takich nie widziałem... i duuuże oczy. Powiedziała, że jest taka ładna dlatego, że jest słońcem, które wstaje w nocy. Zawsze dla nas gotuje i pozwala bawić się w nieskończoność... nie to co ludzie z miasta. — Nadął policzki w oburzeniu i spojrzał w dół lasu. Potem spuścił wzrok. — Powiedziała, że tylko dzieci mogą z nią mieszkać, bo dorośli za bardzo się boją... nie rozumiem dlaczego. Nie jesteś tu pierwszym dorosłym, ale oni zawsze znikają...
⠀⠀Dalsze słowa chłopca zastygły na jego ustach, ponieważ zza drzew wyłoniły się oburzone Hana i Mi, które odkryły, że nikt ich nie goni. Zatrzymały się, by wysłuchać propozycję Izo, ale pomysł nowej zabawy tylko odrobinę je udobruchał.
⠀⠀— Eeeeh... Kei jest strasznie wolny. Nie chcemy go nosić. Ja będę szukać, a ty sam go weź jak chcesz... — powiedziała markotnie Mi, a potem pobiegła do świątyni, by zacząć odliczanie.
⠀⠀Hana uciekła, a Kei został na ziemi spoglądając na mężczyznę. Takagi miał możliwość oddalić się samodzielnie, ale chłopczyk spoglądał na niego szklącym się wzrokiem.
⠀⠀
Kolejność: dowolna
Czas na odpis: 17.02 23:00
Dodatkowe informacje: Ayumu & Kotone, od teraz maksymalnie po 3 akcje na post.
- Kotone - rzucił niemal machinalnie, tonem głosu sugerując jej jasno, że koniec wsłuchiwania się w śpiew ptaków, chociaż absolutnie nie wątpił, że i ona wyczuła co się właśnie działo, nawet jeśli nie była w stanie zarejestrować tego spojrzeniem.
Zwaliste cielsko parło w ich kierunku, a Ayumu miał wrażenie, że to właśnie te nadprogramowe kilogramy uniemożliwiają mu dokładnie określenie, w kogo tak właściwie celowała. O dziwo, jak się okazało, to nie jego obrała na cel, mimo że teoretycznie znajdował się bliżej.
Powstrzymał się od zrobienia czegoś absurdalnie głupiego, bo prawdę powiedziawszy, w nawet najbardziej skrzywionych snach nie wyobrażał sobie, że przeleci go coś z tak dużą ilością nóg i to nawet nie jego własnych.
Próba celowania w tułów tego czegoś raczej nie była zbyt trafnym pomysłem. Taka liczba kończyn jakoś do tego zniechęcała. Jeśli odcięliby chociaż jedną to i tak było pełno innych, które mogły ją zastąpić. Ayumu miał też wrażenie, że potworzyca, by w ogóle w taką spódnicę się uzbroić, musiała na bardzo wysokim poziomie opanować zdolność manipulacji własnym ciałem czy też i regeneracji, a to wydawało się niezmiernie wręcz upierdliwe.
Wszystko to jednak nie zmieniało faktu, że kiedy jasne stało się, że demonica nie miało ochoty na pogawędki, przygotował się. Pochylił, sprężył ciało i zaczął liczyć. Liczyć jaki demon miał do pokonania dystans i jak szybko zdawał się poruszać. Liczył też na Kotone, oczywiście, wpisując ją do tego całego równania i automatycznie też uwzględniając w niewypowiedzianym na głos planie. Jego postawa jednak jasno mogła sugerować, że planuje użyć oddechu. I tak też było; kiedy demonica była już bliżej jak dalej, Ayumu ruszył, używając pierwszej formy oddechu pioruna. Zwiększając swoją prędkość, dopadł do poczwary, celując w znajdujący się po jego stronie bok, ostrze prowadząc na wysokości kobiecego tułowia, chociaż idealnym dla niego miejscem byłaby szyja. Nie chciał jednak chybić. Miał nadzieję, że lata spędzone na wzajemnym dopełnianiu się sprawią, że Kotone również użyje oddechu; może połączenie wody i pioruna zadziała na demonicę bardziej efektywnie niż tylko jedno ze wspomnianych.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Wyczekiwała, dokładnie tak jak Ayumu, niemal do ostatniego momentu. Musiała jednak wziąć poprawkę zarówno na prędkość szarżującej demonicy - jak i na jej partnera od miecza, który również gotował się do ofensywy. Nie musiała na niego patrzeć, żeby wiedzieć co miał na myśli. Przygotowana w odpowiedniej pozycji wyjściowej już wcześniej, biorąc głęboki acz stabilny wdech - wyskoczyła w górę tuż przed wypadem Nishiōjiego. Wykorzystując impet ataku demona i własny zamach, użyła pierwszej formy oddechu wody celując szerokim cięciem w obojczyki zniekształconej kobiety - po przeciwnej niż drugi zabójca stronie. Oboje próbowali zamknąć przeciwniczkę między młotem a kowadłem - sama Kotone liczyła, że demonica nie ma schowanej 'prawdziwej' głowy gdzieś między gnijącymi zwałami członków. A nawet jeśli, to piorun i woda powinny dotrzeć i tam.
I caught you staring
Nas? Spojrzał na nią uważniej. Jakie, na litość bogów, nas? Ile demonów zamieszkało w tym miejscu? Jeśli wcześniej był spięty wyznaniem nieznajomej, tak teraz czuł, że stoi nad krawędzią, za którą rozpościera się otchłań. Nie mógł tracić czasu na rozmowę z kimś, kto tego wieczoru mógł żywić się dziećmi. Czuł żółć na języku. Dlaczego to co wydawało się być niewinne i ulotne jak sen, musiało być koszmarem na jawie?
Nie chciała puścić go na górę. Co ją tam straszyło? Inny potwór? W końcu nie słynęły z posiadania szczególnie zżytej społeczności. A może bała się o niego? Albo był to kolejny podstęp. Westchnął ciężko czując, jak próbuje go zatrzymać. Nie wiedział w czyją stronę wymierzone były te emocje. Zejście na dół było porażką, niczym więcej. Choć przez chwilę brał to pod uwagę.
On z kolei nie chciał z nią walczyć. Nie widział w tym sensu, nie w tej chwili. Nie wiedział co działo się w świątyni, jak radzili sobie jego towarzysze. I wtedy w jego głowie wykiełkował pomysł. Głupi, krótkoterminowy, ale nic lepszego nie przyszło mu do głowy.
Korzystając z tego, że sama do niego podeszła, złapał ją za ręce starając się ją unieruchomić. Chciał żeby go dobrze zrozumiała. Nie walczy z nią teraz, bo ma inne zmartwienia na głowie. A jej problem rozwiąże później.
- Nie wchodź mi w drogę. - zaczął cichym i chłodnym tonem, czując jak traci nad sobą kontrolę. - Uciekaj, jeśli taki jest twój wybór! - czuł, jak wszystkie skłębione w nim emocje znajdują w końcu ujście. Zaczerpnął wściekle powietrza czując, jak budzi się w nim energia. - Ku no kata: Suiryū Shibuki - Ran - Odtrącił ją i korzystając z dziewiątej formy ruszył dalej, jak najdalej od tych od tych przeklętych chaszczy, prosto w kierunku świątyni.
Jeśli przyjdzie jej do głowy go zatrzymać to cóż... Wypowie wtedy "Roku no kata: Nejire Uzu" i skorzysta z szóstej formy by zadać jej jak największe, ale z pewnością nie śmiertelne obrażenia. A później mógł ruszyć w stronę świątyni.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
⠀⠀Z tak niewielkiej odległości wydawała się jeszcze mniejsza i bardziej krucha, niż z oddali. Ozdobne szaty kryły delikatne ciało o skórze bladej jak porcelana. Oczy demonicy zeszkliły się w reakcji na brutalny chwyt zabójcy. Zakwiliła przestraszona takim rozwojem wypadków, ale z równą desperacją złapała chłopaka za szaty, szarpiąc go i próbując zmusić do zatrzymania. Na próżno. Odtrącona zachwiała się i upadła na tyłek z głośnym jękiem niezadowolenia i bólu.
⠀⠀— Kirei! — Łamiący się, dziewczęcy głos podążał w formie echa jego śladem, lecz z każdym kolejnym krokiem cichł za plecami. Nie ruszyła jego śladem, pozostała usadowiona na ziemi, pokonana i niewiarygodnie zrozpaczona. — Uważaj na jej k....
⠀⠀Dookoła znowu rozlegał się jedynie szum drzew. Otoczenie rozmazało się w smugi czerni i złota, ponieważ towarzyszące my wcześniej świetliki nie zniknęły, zaczęły błyszczeć mocniej niż wcześniej, oświetlając jasno drogę zabójcy.
⠀⠀Wzgórze było strome, kamienne stopnie zdawały się ciągnąć w nieskończoność i kiedy ponad koronami zamajaczył wreszcie wyraźna kontur świątynnego gmachu, na szczycie ścieżki pojawiła się ludzka sylwetka.
⠀⠀Z ust chłopca nie wydobyło się nawet pojedyncze jęknięcie. Pozwolił Izo zadecydować o jego losie, a w ramach buntu wykręcił głowę na bok, by ich spojrzenia nie mogły się ponownie spotkać.
⠀⠀Kolejny samolubny dorosły, mówiła postawa Kei'a, gdy zniknął w zaroślach.
⠀⠀Pozostawiony samemu sobie Takagi miał szerokie pole do popisu. Mógł wrócić się do budynku, aby w spokoju pomyszkować, albo wybrać się samotnie w mroczny las.
⠀⠀Chęć opuszczenia podejrzanej kaplicy wygrała i wkrótce pochłonął go gęsty mrok. Stawianie kroków okazało się zadaniem na tyle trudnym, że już przy pierwszym stopniu mężczyzna poczuł, że chwieje się w dezorientacji. Schody okazały się wyższe, niż początkowo zakładał. Nie pokonał nawet dziesięciu, gdy z oddali dotarły ku niemu niecodzienne odgłosy miękkich kroków, prawie jakby ktoś stąpał po wodzie.
⠀⠀I może rzeczywiście tak właśnie było.
⠀⠀Cienie w oddali rozstąpiły się przed złotawą łuną, z której wyłonił się Kirei. Ich spojrzenia zetknęły się ze sobą.
⠀⠀Ziemia pod ich stopami drżała. Masywne cielsko demonicy niczym rozpędzony głaz przetoczyło się pomiędzy nich. Dopiero teraz zdali sobie sprawę, z wielkości bestii, z którą przyszło im się mierzyć. Sam kobiecy korpus odpowiadał rozmiarom ludzkiemu, lecz pajęczy niemalże odwłok z masą przeróżnych kończyn dodawał przeciwnicze nie tylko makabrycznego wyglądu, ale również nienaturalnych rozmiarów. Była wyższa o pół metra nawet od Ayumu, a przy tym wielokrotnie cięższa.
⠀⠀Śmiejąc się histerycznie nawet wtedy, gdy błyskawiczne cięcie zabójcy rozorało jej bok, demonica wpadła wprost na Kotone, której odchylona do tyłu broń nie zdążyła nabrać odpowiedniego rozpędu. Naturalna szybkość ataków pioruna nie pozwoliła im się zgrać, a ułamek sekundy różnicy stał się zalążkiem dalszych problemów.
⠀⠀Demon swoją masą powalił kobietę na ziemię; krocie ludzkich i zwierzęcych kończyn przetoczyły się po, lub nad użytkowniczką oddechu wody i zanim ponownie mogła zobaczyć nas sobą las, po jej ciele rozlał się dławiący ból.
⠀⠀Kotone znalazła się na ziemi, głową skierowaną w dół zbocza. Broń wypadła jej z ręki, chociaż na szczęście znajdowała się w zasięgu ramienia. Doznane przez nią rany nie były na pierwszy rzut oka oczywiste, miała siłę podnieść się i stanąć ponownie do walki, lecz w ustach wyczuła żelazisty posmak - pierwsze oznaki wewnętrznych uszkodzeń.
⠀⠀Ayumu w tym czasie, nietknięty, po zakończonym ataku znalazł się kilka metrów wyżej od swojej towarzyszki. Jego broń ociekała ciemną krwią demona. Ze swojego położenia widział dokładnie, jak monstrum zwalnia z trudem, a potem niczym zwierzę wyścigowe obraca się w miejscu, stukając wszystkimi paskudnymi kończynami i zaczyna nabierać rozpędu, do kolejnej szarży. Bieg pod górę był jednak znacznie trudniejszy, a ruchy przeciwniczki łatwiejsze do oceny.
Kolejność: dowolna
Czas na odpis: 20.02 23:00
Dodatkowe informacje: Ayumu & Kotone, maksymalnie po 3 akcje na post.
Kotone - użycie oddechu nie powiodło się, dlatego możesz go ponownie użyć bez potrzeby przerwy. Obecne obrażenia nie przeszkadzają w walce.
Skala i obecne obrażenia demona
Mimo, że urwane, to demon ostrzegający zabójcę przed zagrożeniem był czymś niezwykłym, nawet jak na standardy tego świata pełnego cudów i koszmarów. Może źle do niej podszedł? Z drugiej strony mógł od razu rzucić się z mieczem wymierzonym w jej szyję. Zamiast tego wybrał drogę pomiędzy. Czy miało to sens, czy skazywał się właśnie na dalsze rozterki?
Miał zadanie do wykonania, na powrót i dalszą debatę nad istnieniem zła i powinnością zabójców w tym świecie przyjdzie jeszcze czas. Leśne ostępy szybko wypuściły go ze swoich objęć prosto na kamienne stopnie. Odbijał się od kolejnych skał wędrując sprawnie w górę, dopóki nie zobaczył człowieka stojącego nieco wyżej. Jakby schodził w dół. W złotej poświacie łatwo dostrzegł, że nie było to dziecko. Czyżby kolejny demon? Albo niedoszła ofiara dwójki urzędującej w świątyni? Jego cierpliwość wyczerpała się już parę minut temu. Ale na szczęście znał dwa proste sposoby by ustalić, z kim miał do czynienia. Ale tylko jeden bezkrwawy. Katana dalej czekała grzecznie na swój moment.
- Kim jesteś?! Człowiek czy demon! - krzyknął biegnąc dalej w jego stronę. Jeśli odpowie, albo chociaż nie rzuci się na zabójcę z pazurami to Kirei mówił dalej. - Widziałeś dzieci? - zatrzymał się parę stopni przed nim i przyjrzał się mu dokładniej. - Co ty tu w ogóle robisz? - zapytał marszcząc brwi. Nikt nie wspomniał nic o człowieku na górze. O drugim demonie w sumie też nie. - Musisz stąd uciekać. Dzieci też. - żadne z nich nie było tu bezpieczne.
Gdyby nieznajomemu przyszło do głowy ruszyć do ataku to Kirei nie zamierzał biernie się temu przyglądać i był gotów do unik i wyprowadzenia ewentualnego kontrataku mieczem w pochwie celem ogłuszenia oponenta.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
Kiedy nad nią ukazały się drzewa, a nie gnijące szczątki - pierwsze co zrobiła to niemal rozpaczliwie złapała oddech i wymacała swoją katanę. Odwróciła się w kierunku zanoszącej się rechotem przeciwniczki, ostrożnie podnosząc się z ziemi i starając zorientować jak mocno oberwała. Splunęła krwią pod własne stopy, warcząc przekleństwa pod nosem. Kości wydawały się całe - ale krwawa plwocina zwiastowała obrażenia wewnętrzne. Zaiste, wspaniały początek walki. P o c z ą t e k. Szlag by to strzelił.
— Osłonisz mnie, a sama wrzucę Cię pod tę bawolicę — warknęła ochryple, swoje słowa kierując oczywiście do Ayumu i starając się odnaleźć złoty środek między stabilnym oddechem a bólem promieniującym po ciele. Póki co nie było to trudne - zastanawiała się natomiast ile miała czasu, aż adrenalina przestanie sobie radzić z jej obrażeniami. Miała jedynie nadzieję, że wystarczająco dużo. — Od flanki — rzuciła jeszcze, nieco ciszej, dalej mieląc przekleństwa pod nosem. Ponownie przyjęła tradycyjną pozycję ofensywną, poprawiając chwyt na swoim orężu. Nie mogła czekać, aż opadną jej obroty - i nie miała zamiaru mierzyć się z demonicą frontalnie - ponownie dając się przelecieć. Drugiego razu mogłaby nie przeżyć. Maszkara widocznie w swoim arsenale miała głównie szarżę, więc najlepiej byłoby ją zwyczajnie uziemić. Z takim ogromem masy zwyczajnie nie mogła być zwinna... prawda?
Nie wyczekując tym razem - niczym strumień staczający się górskim przesmykiem, zaczęła bieg w dół zbocza. Z każdym susem, miarowo nabierając oddechu, by zastosować swoją czwartą technikę - za wszelką cenę schodząc z toru szarży demona, mierząc czarną głownią w jego okolony falującymi kończynami bok. Chciała odsłonić główną kończynę - jeśli demonica takową posiadała - lub zmusić ją do wytracenia impetu.
I caught you staring
Syknął pod nosem. Gato miała racje, próba osłaniania jej była bez sensu i nawet nie dlatego, że ta próba mogłaby jakoś wpłynąć na jej dumę - jakkolwiek nie próbował do tego podejść, stanie twardo na torze biegu demonicy mogło się skończyć tylko i wyłącznie stratowaniem, a tego raczej nie chciał.
W aktualnym ustawieniu jednak, na pewno sprzyjał im teren. Teraz to oni mieli przewagę, znajdując się wyżej, dzięki czemu mogli łatwiej się rozpędzić, a przeciwniczka natomiast, dosłownie miała pod górkę. Nie mogła więc znowu osiągnąć takiego samego pędu, a jej masa na pewno utrudniała jej manewrowanie.
Ruszył więc przed siebie, synchronizując swoje ruchy jako tako z Kotone; chciał pozwolić, by pierwsza wyprowadziła swój atak, który skoncentrowałby na sobie uwagę demonicy. Biegnąć tak i skracając dystans, wyciągnął wakizashi, trzymając je w dłoni w odwrotnym uchwycie, tak że ostrze kierowało się wzdłuż przedramienia.
Nie to, że wątpił w Kotone, ale spodziewał się, że jej atak nie powali przeciwniczki. Tyle nóg mogło z powodzeniem oprzeć się wszelkim podcięciom i wyprowadzeniom z równowagi. Zakładał więc, że demonica wciąż będzie stała czy tam biegła dalej. Kiedy był już dostatecznie blisko niej, biegnąc w jej stronę, ale nie dokładnie na wprost niej, próbował wyprowadzić cios w jej tors. Chciał wbić wakizashi w jej tułów i w ten sposób zrobić z niego swój punkt zaczepienia, by wykorzystać następnie własny pęd, a także i bieg demonicy, a przez to wybić się i wskoczyć na ten jej koński zad. Potem pozostawało tylko nie spaść.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
⠀⠀W odróżnieniu od wcześniejszych atrakcji, dla obu mężczyzn sytuacja wydawała się aż nazbyt spokojna. Demon Kwiatów pozostała w dole, a dzieci, które wciągnął do nowej zabawy samuraj nieco wyżej, w okolicy budynku świątyni. Las wokół nich milczał oddychając jedynie wraz z podmuchami wiatru. Nic nie wskazywało na to, jakoby znaleźli się w sytuacji zagrożenia, choć po wcześniejszej dozie atrakcji okolica brzmiała aż nazbyt cicho.
⠀⠀Powietrze gwizdało wśród drzew, do uszu Izo docierając w rytmie dziwnie znajomej melodii.
⠀⠀
⠀⠀Wyobraźnia płatała mu figle, albo rzeczywiście gdzieś w oddali rozległa się na nowo dziecięca pieśń, która nie dotarła w żaden sposób do uszu Kireia. Zabójca w tym czasie, widząc teraz sylwetkę nieznajomego w lepszym oświetleniu podążających za nim świetlików, poczuł dziwne rozluźnienie. Majacząca w tle sylwetka świątyni wyglądała tak bezpiecznie, jak nic innego w tym lesie. Tylko on odczuwał delikatną woń wiosennych kwiatów.
⠀⠀Układ terenu i niecodzienny wygląda demonicy sprzyjały zabójcom równie mocno, co samej przeciwniczce, gdy ich położenie było odwrócone. Wykorzystując swoje atuty naparła więc na Kotone zyskując niebywałą przewagę, choć natłok różnorodnych kończyn szczęśliwie nie skończył się dla kobiety tragicznie. Wyglądało na to, że doświadczenie to pozwoliło jej dostrzec sprawę z nowej perspektywy - w pewnym momencie wręcz dosłownie. Zebrała się jednak na tyle szybko, by dostrzec jak wielkie cielsko zaczyna nabierać prędkości, lecz w żadnym wypadku tak imponującej jak wcześniej.
⠀⠀Wiedziała o tym również sama kreatura, która biegnąc jednym torem przygotowała się raczej do obrony, niż do ataku. Mięśnie wszystkich odnóży napięły się tworząc coś na wzór tarczy ze splecionych ciasno fragmentów ciała i kiedy płynne niczym rzeka cięcia Kotone dotarły do jej odnóży, pomimo krwi oblewającej ziemię, zadane demonicy rany wyglądały płytko i niegroźnie. Jedna ze zwierzęcych, niekształtnych kończyn opadła na grunt, lecz przy krociach przyczepionych w dalszym ciągu do odwłoka, osiągnięty efekt prezentował się mizernie.
⠀⠀Gardłowy śmiech demonicy miał na nowo wpleść się w dźwięki walki, lecz już pierwszy odgłos utknął na ustach bestii, gdy rozpędzone ręką Ayumu wakizashi wbiło się w tkankę na boku odsłoniętego korpusu. Zabójca nie do końca osiągnął zamierzony przez siebie efekt. Broń wbiła się, lecz niezbyt głęboko i kiedy pęd oraz własna masa łowcy naparły na nią, wakizashi przesunęło się do tyłu wraz z nim rozrywając gwałtownie bok kreatury. Ayumu wylądował na gruncie ześlizgując się w towarzystwie swojego sztyletu o kilka metrów w dół zbocza.
⠀⠀I teraz to demon zajął ponownie pozycję powyżej zabójców, blisko dziesięć metrów nad Kotone i nieco więcej nad drugim ze swoich przeciwników. Nie rozpoczął natychmiastowej szarży, spojrzał najpierw na swój uszkodzony wyraźnie bok wykrzywiając usta w nieprzyjemnym wyrazie twarzy.
⠀⠀— Brawo, mali zabójcy... ale nie martwcie się... wzmocnię swoje ciało żerując na waszych trupach — zachrypiała nisko, spoglądając na plamy krwi, które zdobiły ziemię po ataku Kotone. Wyszczerzyła zęby w zagadkowym uśmiechu. — No dalej! Rozlejcie moją krew!
Kolejność: dowolna
Czas na odpis: 25.02 23:00
Dodatkowe informacje: Ayumu & Kotone, maksymalnie po 3 akcje na post.
Skala i obecne obrażenia demona 2.0
-Dopilnuję, żebyście zeszli bezpiecznie. - odparł spoglądając za siebie. Ścieżka była prosta, choć mogła całkiem solidnie zmęczyć słabszych. Ale dzieci to ponoć wulkany energii, także była nadzieja że zejdą na dół o własnych siłach. Ale wtedy nieznajomy wybił go z rytmu. Dlaczego powinni tam iść? I tam, to niby gdzie dokładnie? W środek lasu? Gdzieś tam najpewniej byli jego towarzysze. I jeszcze go nie dogonili, choć stracił trochę czasu na rozmowie z demonem. Rozmowie. Później będzie rozwodził się nad własną żałością. Musiał się skupić.
Ktoś ich zatrzymał. Albo coś. Drugi demon? Gdyby drugi był gdzieś tutaj, to człowiek nie stałby przed nim w jednym kawałku. Chyba, że współpracował z potworami. Tylko po co miałby to robić? Cóż, podobne pytanie mógłby zadać mieszkańcom Kioto lub Osaki.
Tymczasem świątynia zdawała się wręcz mamić go obietnicą bezpiecznej przystani pełnej ciepła, światła... I woni kwiatów? Jego węch nigdy się wybitnie nie wyróżniał ponad inne zmysły. Czyżby swoje palce w tym maczała pozostawiona niżej samej sobie Pani Kwiatów? Myśl, Kirei, myśl.
- Nie. - odparł mu twardym tonem. Nie po to zostawił towarzyszy ich własnym losom, odprawił z kwitkiem jednego z nielicznych spokojnych demonów jakie znał, by na końcu porzucić wejście do tej pierdolonej świątyni. Choćby to miała być ostatnia rzecz, jaką zrobi w życiu. Zaufał przeczuciu. - Schowaj się z dziećmi w jednym miejscu. - a potem odwrócił się w stronę morza ciemności przelewającego się poniżej i głęboko zaczerpnął powietrza.
- GAAATO! JESTEM W ŚWIĄTYNI! CHODŹCIE TU!!! - wykrzyczał w akompaniamencie echa niosącego się po całym wzgórzu. Następnie chciał wejść w końcu na górę i rozejrzeć się po miejscu, do którego dążył cały ten czas. Chciał znaleźć punkt zaczepienia, by puścić to miejsce z dymem, albo chociaż znaleźć punkt do przyczajenia się na to, co nadejdzie z lasu. No chyba, że totalnie się pomylił i to w świątyni spotka demona zdolnego roznieść go na strzępy. Ryzyko zawodowe.
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
⠀⠀Słowa dziecięcej obijały się w głowie Izo, niewyraźne i jakby przygłuszone, lecz z każdą kolejną chwilą zwłoki nasilały się. Zagłuszały wszelkie inne myśli i pragnienia samuraja, który zaczął mieć problem ze stwierdzeniem, czy chęć stawienia się znowu w świątyni jest wyłącznie przejawem strachu, czy rzeczywistej jego chęci. Wszystko, co usłyszał zaraz po przebudzeniu się powróciło do jego głowy niczym zwielokrotnione echo.
⠀⠀Mimowolnie odczuł, jak pot spływa mu po karku i pod ubranie, jego ciałem wstrząsnął zimny dreszcz.
⠀⠀Coś się zbliżało. Coś strasznego, drapieżnego... nie z tego świata.
⠀⠀— Kirei! — rozległo się za plecami zabójcy. Ten sam cieniutki, dziewczęcy głos, choć teraz nie tak melodyjny jak nieco wcześniej. Przerywały go odgłosy ciężkiego oddechu. Demon Kwiatów opierała się dłońmi o kolana zgięta w zmęczeniu. — Dogoniłam was... na całe szczęście. — Rozejrzała się na boki, w kierunku świątyni cały czas sapiąć. — W... wygląda na to, że jeszcze nie wróciła...
⠀⠀Zaledwie kilka kroków wyżej rozciągała się przed Kireiem płaska przestrzeń świątynnego wzgórza. Nieco dalej widoczne było wejście do samego gmachu, otwarte teraz na oścież i oświetlone lekko przez złotawe światło lampionów i dryfujących w powietrzu świetlików. Chociaż okolica była zarośnięta, w wielu miejscach widoczne były wydeptane, wąskie ścieżynki, jakby pomimo zakazów ktoś odwiedzał jednak świątynie. To właśnie z od strony budynku docierały do niego słodkawe, kwiatowe wonie.
⠀⠀Demon Kwiatów uspokoiła się wreszcie i spojrzała na dwóch mężczyzn na szczycie wschodów. Na widok Izo jej powieki zadrżały prawie niedostrzegalnie, lecz dla zabójcy z wyczulonym zmysłem ta drobna zmiana była doskonale widoczna. Jej twarz również nieco pobladła - jakby wcześniej nie prawie biała.
⠀⠀— O-oh... jest tu ktoś jeszcze... może... może schronimy się przez mrokiem w świątyni? — zasugerowała łamiącym się głosem.
⠀⠀Przed oczami Izo sytuacja wyglądała jednak zgoła inaczej. Zamiast pięknej dziewczynki w dole schodów ukazała mu się obślizgła maszkara tylko powierzchownie przypominająca człowieka. Zielono-czarna, obwisła skóra i długie, sięgające podłoża ręce zakończone pięcioma maskami imitujący palce. Spoglądała w ich kierunku zza posklejanych, czarnych włosów wzrokiem pustych, białych oczu, a otaczało ją stado gnijących ciem.
⠀⠀Mówiła głosem, który usłyszał tego wieczora nie po raz pierwszy, choć treść jej słów była w tym przypadku niezmienna.
Kolejność: dowolna
Czas na odpis: 28.02 23:00
Dodatkowe informacje: Ayumu & Kotone - nadal obowiązuje treść z poprzedniego post MG. Jedyna zmiana, to możliwość dosłyszenia krzyków Kireia przez Kotone.
⠀⠀Realnie jednak jeszcze na schodach zatrzymał go głos za plecami. W dupę jebana mać. Zdążył jeszcze pomyśleć zanim odwrócił się do demona mającego problem z przyswojeniem tego, co się mu powiedziało. Przyszła za nim. Albo po niego. Nie miał pojęcia, jakie intencje nią naprawdę kierowały. Nie zmieniało to jednak faktu, że za jego plecami stał w tej chwili człowiek. A ci w starciu chociażby z najbardziej pokojowym demonem byli dość bezradni. Tym bardziej nie spodobała się mu subtelna zmiana w jej twarzy. Nie lubił łamigłówek, nawet na najprostszych łamał sobie głowę bo przecież rozwiązanie nie mogło być tak oczywiste. Jeden na jednego mógł naginać zasady. Ale obok był zwykły człowiek, a wyżej trójka dzieci. Nie był to dobry czas na litościwe podejście.
⠀⠀- Nie ruszaj się. - powiedział do demona, po czym postąpił o krok do tyłu (czy tyle, ile trzeba by zrównać się z Izo). Sięgnął do pasa i wyciągnął dwie katany. Pierwsza należała do Sakury i podał ją z sayą w stronę mężczyzny. Kireia nie interesowało, czy nieznajomy umiał się tym posługiwać. Mieć do obrony tylko ręce, a mieć ostrze zdolne zranić demona mogło zadecydować o jego życiu lub śmierci. - Zbierz dzieci. - zarządził popychając go czubkiem sayi w górę.
⠀⠀Następnie znowu skupił się na demonie i oburącz złapał własną katanę. - Mogłaś i dalej możesz odejść. Jeśli chcesz, mogę dać ci łaskę dobrej śmierci, niczego nie poczujesz... Możemy też walczyć, tu i teraz. Albo powiesz mi, co się tu, kurwa, dzieje. - starał się jeszcze mówić spokojnie i trzymać emocje na wodzy. Nie szukał tu walki, nie w pojedynkę i nie w momencie, gdy obok miał cywila. Ale jeśli będzie trzeba, to zrobi co będzie trzeba.
⠀⠀Jeśli zaś któremuś z tej dwójki przyjdzie do głowy go zaatakować, to zmuszony będzie się bronić - zdąży raczej wyprowadzić kontrę i ogłuszyć Izo zanim ten go faktycznie dosięgnie. A gdyby zagrożeniem okazał się jednak demon, to chciał by na nim skupiła całą swoją uwagę. ⠀
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
Po wyprowadzeniu techniki, wyhamowała niemal w miejscu, szybko obracając się, by dostrzec jeszcze... nietuzinkową akcję Ayumu. Gdyby to były ćwiczenia, a nie walka na śmierć i życie, zapewne parsknęłaby w głos - z niejakim uznaniem za nieszablonowość działań swojego partnera. Niestety drugi zabójca nie zdołał osiodłać demona - za to znacząco naruszył jej bok, co na szczęście nie przeszło bez echa... W przeciwieństwie do krzyku Kireia rozchodzącego się po całym wzgórzu. Gdyby Kotone była sarną, to właśnie zastrzygłaby uszami. Młodszy zabójca dotarł do świątyni - widocznie tylko oni natknęli się na demoniczną przeszkodę. Rad była, że Kirei sam na nią nie trafił.
Korzystając z momentu stagnacji demonicy, gdy ta nie podejmowała się kolejnej szarży - a zasypała ich prowokującym monologiem; kobieta cofnęła się do miejsca upadku Ayumu, ponownie zajmując miejsce u jego boku.
— Kirei, dzieciaki i ktoś jeszcze są na górze — poinformowała szybko, przybierając po raz kolejny pozycję wyjściową, z kataną wysunięta jednak wprzód - tak by pokrywająca ją posoka nie dotknęła przypadkiem jej ciała. Wszelkie demonie przechwałki obierała za wskazówki. — Uważaj na krew... Oczyszczamy dół? — zaproponowała, podbródkiem wskazując na bok maszkary. Gdyby mieli wyciosać sobie drogę przez dodatkowe odnóża potwora, prędzej zastałby ich świt. Korpus był więc słabym punktem - pomijając kark - w dodatku naruszonym. Chociaż fakt potencjalnego zagrożenia przez rozlaną już krew utrudniał sprawę. Nie mogli ciągle walczyć w jednym miejscu - Gato więc bynajmniej, nie ruszyła do ataku, a postanowiła zmienić położenie na teren mniej centaurzycy odpowiadający. Z dala od krwi, między drzewami - ciągle nie spuszczając z demonicznej sylwetki uważnego spojrzenia.
I caught you staring
Nie pozostawało mu też nic innego, jak szybko się pozbierać i sięgnąć po wakizashi, które razem z nim ześlizgnęło się po zboczu. Ostrze szybko wylądowało w sayi, podobnie z resztą jak i jego katana, która w ten sposób wróciła do wyjściowej formy. Mimo schowania ostrza, obie ręce znajdowały się przy nim. Lewa kciukiem napierała na tsubę, a prawa ciasno owijała się na rękojeści.
- Skuj pysk, proszę - rzucił w kierunku demonicy głosem na wpół znudzonym i na wpół zmęczonym. Jej obrzydliwy ton drażnił, a skoro wcześniej nie była skora do pogawędki, to jak dla niego mogła już w ogóle nie wydawać z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Jeśli więc w tym momencie miałby dowolność, jeśli chodzi o odcięcie jej części ciała, byłby to język.
- W takim razie będzie musiał sobie na razie radzić sam - rzucił w kierunku Kotone, która znalazła się przy nim. Nie patrzył jednak na nią, spojrzenie jednego oka mając cały czas utkwione w sylwetce demonicy. - Tniemy na pół - kąciki ust drgnęły lekko kiedy odpowiedział jej cicho.
Kiedy Kotone ruszyła między drzewa, natychmiast wydobył miecz z pochwy, korzystając z szóstej formy oddechu pioruna, posyłając w kierunku demonicy serie piorunów. Chciał ją rozdrażnić, sprowokować, a jednocześnie upuścić z niej nieco więcej krwi. Nawet jeśli jej rozlanie było jej potrzebne do użycie demonicznej sztuki, to im mniej miała jej w sobie, tym szybciej mogła osłabnąć.
Po wypuszczeniu techniki, rzucił się do biegu w las, za Kotone.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
⠀⠀Demon Kwiatów zmrużyła powieki w żałosnym wyrazie twarzy, kąciki jej ust falowały niezależnie od siebie. Walka nie miała czasu się rozpętać, a dziewczyna wyglądała na pokonaną. Wbiła spojrzenie w ziemię unikając spojrzenia Kireia, zatkała uszy otwartymi dłońmi trzęsąc się wyraźnie. Z oczu pociekło jej coś, co zarówno zabójca jak i samuraj mogli określić jako łzy.
⠀⠀— To wszystko przez nią — jęknęła. Chwiała się na boki łapiąc krótkie, charkliwe oddechy. — Dzieci z wami nie pójdą. One... są tu z własnej woli. Gdyby tak nie było, nie zdołałyby przekroczyć strumienia — tłumaczyła się w pośpiechu. Jej cichy, cienki głos nie mógł dotrzeć dalej, niż na kilka metrów. Dziewczyna zaczęła wspinać się po schodach wyciągając przed siebie dłonie. W końcu dotarła do Kireia i złapała go za rękawy ignorując bliskość ostrza, które mogło ją w każdej chwili zabić. — Było nam tak dobrze... ja i dzieci z dzielnicy... ja nie żywię się mięsem, nie jestem jak inne... jak inne demony. A potem przyszła ona i wszystko się zmieniło. Zaczęła polować na maluchy, zabiła... tak wiele z nich zabiła, zjadła... uczyniła częścią swojego ciała. A ja nie mam dostatecznie siły, by ją stąd przegonić...
⠀⠀Zapłakała głośno słaniając się na nogach. W pewnym momencie upadła na kolana i pozostała w takiej pozycji. Mała, krucha i żałosna. Nawet dla Izo obślizgły demon mógł wydawać się godny pożałowania i niegroźny, o ile samą swoją aparycją nie budził w mężczyźnie grozy. Teraz, z bliska oboje mogli wyczuć, że otaczał ją delikatny, kwiatowy zapach, który w dziwny sposób koił ich nerwy. Nie na tyle, by zaburzyć ocenę sytuacji, ale wystarczająco, by zdali sobie z tego sprawę.
⠀⠀Za ich plecami rozległy się odgłosy kroków. Nadbiegły dzieci. Hana niosła na rękach wychudłego Keia, którego pojedynczy kikut zwisał żałośnie z ledwością nie ocierając o grunt. Cała trójka zatrzymała się w bezpiecznej odległości od schodów, w złotawym świetle widać było ich przerażone twarze.
⠀⠀— Pani Gumo... — zaczęła nieśmiało Mi, która ukrywała się jak zwykle za ramieniem starszej dziewczynki. — Dzieje się coś złego... prawda?
⠀⠀Kilkulatka zebrała w sobie odwagę i wymijając mężczyzn podbiegła do zapłakanej demonicy. Objęła jej szyję uwieszając się na dziewczynie-bestii.
⠀⠀— Mi... — Demon Kwiatów pogłaskała z czułością włosy dziecka. — Przepraszam... przepraszam, że nie mogłam was ochronić. Ani Sumi, ani Hiny... Daisuke, Nami... ani nawet Keia. Będzie lepiej... jeżeli wrócicie do swoich domów. — Zwróciła się ciężkim spojrzeniem na Kireia. — Dorośli zawsze będą widzieć we mnie potwora... tylko dzieci widzą mnie jako piękną i dobrą osobę, którą kiedyś chyba byłam... nienawidzę tego czym się stałam. A teraz nie mogę nawet ochronić innych przed własną krwią z mej krwi.
⠀⠀Rozmowę przerwał nagły huk. Coś ciężkiego biegło ku nim od strony zalesionego wzgórza.
⠀⠀Niepokój Takagi'ego nasilił się. W jego umyśle pojawiły się głośne słowa: teraz!
⠀⠀Tak jak i wśród ludzi istniały najróżniejsze charaktery, tak również demony dzieliły się na te łagodniejsze i te całkowicie pozbawione rozumu. Monstrum o wielu odnóżach należało bez wątpienia do tej drugiej grupy dając upust swojemu szaleństwu poprzez paskudny śmiech, bezmyślne i brutalne szarże, a nawet rozlew własnej krwi. Na słowa Ayumu zaśmiała się po prostu, plując pod niebo kawałkami ostatniego posiłku, który najwyraźniej utknął jej miedzy zębami.
⠀⠀— Zabójcy! Zawsze wydaje im się, że mogą pokonać demona samą determinacją. — Zarechotała i przypuściła kolejną głośną szarżę. Biegła przed siebie bez większego planu, masa mięsa gotowa stratować człowieka wyłącznie dla rozrywki. — Kiedy już rozdepcze twoją paskudną główkę to pożyczę sobie te piękne nóżki, kobieto! — Zawyła w czasie biegu kierując się ku Kotone.
⠀⠀Unik zabójczyni nie był nawet szczególnie szybki, demon jednak nie mógł manewrować potężnym cielskiem, gdy to nabrało rozpędu, dlatego wbiegając między drzewa po prostu wyminęła użytkowniczkę oddechu wody wywołując przy tym wyczuwalne z bliska drżenie ziemi. Podrażniona przez błyskawiczne cięcia Ayumu, które docierały ku niej, wydawałoby się z każdej strony, zmieniła kurs wystarczająco, aby zamiast w dół zbocza biec w poprzek.
⠀⠀A potem po prostu odbiegła przed siebie, pozostawiając zabójców wśród drzew. Poza odgłosami wielu kroków na raz, powietrze zdawało się wibrować od szaleńczej aury monstrum. Wydawało się, że bestia po prostu odpuściła sobie walkę z parą zabójców, że uciekła.
⠀⠀Gubiąc za sobą krew po szybkich atakach mężczyzny zniknęła w cieniu, a oni po pół oddechu dezorientacji mogli dojść do podobnych wniosków: demon kierował się ku świątyni.
Kolejność: dowolna
Czas na odpis: 05.03 23:00
Dodatkowe informacje: Ayumu/Kotone/Kirei maksymalnie po trzy akcje na post. Ayumu/Kotone - w swoim poście, jeżeli taką podejmiecie akcję, możecie dogonić demona w okolicy świątyni, ale jeszcze poza zasięgiem wzroku Kireia/Izo. Izo na PW otrzymał specjalną informację.
Skala i obrażenia demona 3.0
⠀⠀Hałas dobiegający z dołu zapowiadał przybycie drugiego demona. Tego mniej ludzkiego. W jego przypadku sprawy będą prostsze. Ale póki co musiał rozwiązać ten problem. Obecność dzieci i tego przypadkowego pielgrzyma była balastem. Nie zejdą na dół. Pozostaje schronienie na górze. Kirei nie lubił wydawać poleceń. Lepiej sprawdzał się wykonując rozkazy, niż je ordynując. Postąpił szybko dwa kroki do przodu, omijając demona kwiatów i przyczepione do niego dziecko. Mieli już wystarczająco wiele okazji by zaatakować się wzajemnie, a jednak tego nie zrobili. Może walka jest im pisana w innym miejscu i innym czasie. Albo i wcale... Nie wydawała się być zła. Szczerze mówiąc, było mu jej żal.
⠀⠀- Możesz uciekać albo pomóc mi w walce. Dzieci muszą się schować albo uciekać stąd inną drogą. Ty też. - powiedział jej schodząc jeszcze parę stopni niżej. Ostatnie słowa kierował do Izo. Rozejrzał się wokół W tym miejscu mógł kupić trochę czasu pozostałym.
⠀⠀Popadający w paranoję Kirei - spięty jak struna wytężał swoje zmysły spodziewając się wszystkiego. Od błyskawicznego pojawienia się drugiego potwora, po atak ze strony Pani Gumo, dziewczynki czy mężczyzny. Nie spodziewał się za to, że zatęskni za walką z pojedynczymi i wygłodniałymi bestiami. Tam wszystko było czarno-białe. Albo to on nie nadawał się do tej roli. Złapał mocniej za rękojeść katany i oddychał spokojnie.
⠀⠀Rozejrzał się jeszcze wzdłuż stopni, czy nie znajdzie się obok żaden kamień czy posąg który mógłby łatwo pchnąć i stoczyć w dół, prosto w zło, które zmierzało w ich stronę.
⠀⠀
- Propaganda Demonów:
Autor: Suiren
— Mam ohydną twarz? — rzuciła beznamiętnie w eter pytanie, jeszcze nim demon wpadł między drzewa - żeby przeszarżować tuż obok niej. Przerażające drgania w jakie przy tym wdało się w podłoże wybiły serce kobiety niemal pod same gardło. Błysk wcale nie tak dawnego wspomnienia jak cała ta koszmarna tona po niej przegalopowała nie należał do najprzyjemniejszych. Zabójczyni szybko jednak dodała sobie kurażu, zaciskając swoją katanę oburącz i przygotowując się do natarcia na - jak myślała - zawracającą ponownie demonicę. Właściwie to wręcz z pewnym niedowierzaniem obserwowała jak ta, rażona jeszcze cięciami jej partnera, zwyczajnie... pobiegła dalej.
W moment dotarło do niej, że to cholerstwo kierowało się w górę, prosto do świątyni. Nie trzeba było być geniuszem, żeby to wywnioskować. Czarnowłosa prychnęła wściekle.
— Co za szuja — mruknęła jeszcze, nim nie nabrała nowego oddechu. Nie musiała nawet patrzeć na Ayumu, nie musiała dawać mu żadnych znaków - oczywistym było, że zamierzała podjąć się pogoni za uciekinierką. Znał ją na tyle, żeby wiedzieć, że prędzej sama wypluje własne płuca (ciekawe kiedy to nastąpi?) niż dopuści bez przeszkód taką maszkarę do dzieciaków.
Wyrwała do przodu używając dziewiątej formy oddechu, żeby dogonić - a jeśli było to możliwe, to przegonić - demonicę i dotrzeć przed nią do świątyni na wzgórzu. Między kolejnymi susami szczególnie jednak uważała na krew broczącą z demonicy, obejmując nieco inną ścieżkę, bez posoki plamiącej źdźbła trawy. Nie atakowała, jej celem było bardziej ponowne zwrócenie na siebie uwagi szarżującego demona.
— KIREI!!! — wydarła się zmierzając w górę, chcąc ostrzec młodego zabójcę - albo przynajmniej potwierdzić jego domysły, że czas szykować broń, a nie wdawać się w pogawędki.
I caught you staring
Kiedy demonica minęła kobiete, podobnie jak jego partnerka, spodziewał się że szkarada zawróci i ruszy w kolejną szarżę na zabójczynię wody. Oboje jednak mylili się koszmarnie, bo maszkara ruszyła cwałem w kierunku świątyni.
Ayumu też rzucił się do biegu; pełnego, wyciskając z siebie ile mógł, by nadrobić stracony dystans i jak najszybciej dotrzeć do świątyni. Nie musiał krzyczeć, Kotone zrobiła to za niego i podobnie jak ona, miał nadzieje że to wołanie będzie wystarczająco wymowne. Podobnie też jak Gato, w całym tym pędzie zwracał uwagę gdzie biegnie, starając się unikać broczącej z demonicy krwi, której ślad pozostawiała za sobą.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
⠀⠀Wzrok dziewczyny powędrował w stronę, z której dobiegał hałas. Bębnienie było intensywne, jakby zmierzała ku nim cała armia demonów. Pękały gałęzie, na ziemie spadała kora, odgłosy rwanych pędów i sypiącej się w dół zbocza ziemi narastały z każdą chwilą. Cokolwiek zmierzało w ich kierunku, nie przejmowało się brakiem światła. Zebrani na schodach mogli jednak poczuć się jak w pułapce, zawszą otaczały ich wysokie drzewa, które po kilku metrach znikały w kompletnej ciemności. Gdyby nie złociste świetliki demonicy, błądziliby po omacku.
⠀⠀Lecz z jakiegoś powodu nawet one zaczynały gasnąć. Jeden za drugim wtapiały się w bezkresną czerń.
⠀⠀Demon Kwiatów powstała z klęczek i postąpiła do przodu o kilka stopni. Stanęła wyprostowała koło Izo, trzymając przy swoim boku dziewczynkę, jedno z zaginionych dzieci. Potem wszystko zadziało się bardzo szybko.
⠀⠀Czujny zmysł Kireia pozwolił mu dostrzec nadbiegającą bestię. Jedną, uzbrojoną w suknie powykręcanych nienaturalnie kończyn. Demon był większy od zwykłego człowieka i wyraźnie broczył krwią z wielu płytkich ran na odwłoku i jednej szarpanej w talii. Przedzierał się przez zarośla torując sobie drogą, wyszczerzony w paskudnym wyrazie twarzy. Śmiał się.
⠀⠀Kilka kroków za nim podążała Kotone, której ciemne ostrze tańczyło tnąc powietrze. Wydawało się, że otacza ją sama woda, cienki i zwinny jak wąż strumień. Na schody bestia i zabójczyni dotarły jednocześnie, powietrze zawrzało od wielu hałasów. Z ziemi zerwały się liście, które tańcząc wraz z kroplami zawisły na ułamek sekundy w powietrzu. Kobieta, a także podążający jej śladem, z nieco większą ostrożnością Ayumu byli świadkami wszystkiego, co wydarzyło się kilka sekund później.
⠀⠀Kirei tylko dzięki swojej wcześniejszej czujności uniknął stratowania przez masywne cielsko bestii. Nagle jednak, bez żadnego ostrzeżenia w jego piersi pojawił się ostry ból, powietrze uleciało z płuc za sprawą przejmującego odczucia, a chłopak z impetem ciosu poleciał do przodu krwawiąc intensywnie z cięcia, które zablokowało się na żebrach, przebijając jednostronnie prawy organ. Izo, który popychany namową demona zaatakował, pozostał w miejscu z kataną poplamioną szkarłatem. Dopiero wtedy dotarło do niego co zrobił, jego umysł uwolnił się od nacisków.
⠀⠀Demon Kwiatów patrzyła na całe wydarzenie z chłodnym dystansem. Obserwowała, jak wielki demon hamuje po drugiej stronie ścieżki, a potem obraca się w kierunku zebranych zabójców i samuraia.
⠀⠀— Schowajcie się, tu jest niebezpiecznie... — powiedziała do dzieci, jak gdyby nigdy nic i kładąc dłonie na barkach swoich podopiecznych podprowadziła ich lekkim krokiem w kierunku świątyni. Niewinna, bezkarna. Kiedy odwróciła się do wszystkich plecami, zaśmiała się bezgłośnie.
⠀⠀Drżenie tego wyczuł jedynie Ayumu, który docierając na miejsce kilka kroków za swoją towarzyszką mógł z bezpiecznego dystansu podjąć się oceny sytuacji.
⠀⠀
Kirei: rana kłuta po prawej stronie pleców, uszkodzone płuco [poziom 3]
Takagi Izo: Masz w swoim poście możliwość podjęcia ucieczki ze wzgórza. O opuszczeniu tematu zadecyduje MG.
Kirei: Od teraz co kolejkę wykonuj rzut na utratę przytomności spowodowaną utratą krwi. Obecnie wynik oznaczający omdlenie jest w przedziale 19-20, co kolejkę dolna granica będzie spadać. Wynik powiększy się o trzy punkty, jeżeli wykonasz ofensywny ruch. Wynik uwzględnij w swoim poście.
Gato Kotone: Ponieważ jesteś świadkiem, jak twój towarzysz broni został przeszyty kataną, masz możliwość utrzymania dziesiątej techniki przez jeszcze jeden post, jeżeli wynik w rzucie k20 będzie większy niż 10. Wynik uwzględnij w swoim poście.
Kolejność: dowolna
Czas na odpis: 08.03 23:00
Dodatkowe informacje:
Skala i obrażenia demona 4.0
Bardzo poglądowa mapka
Nie możesz odpowiadać w tematach