— To... jak się czujecie z tym wszystkim? — zagaiła towarzyszy, jednocześnie biorąc do rąk swoją broń.
Obecność brata działała na nią niezwykle motywująco (nawet pomimo jego tendencji do ocierania się o śmierć), a obcy chłopak wyglądał na na tyle rozgarniętego, że dawał jej nadzieję na przetrwanie tej nocy. Miała nadzieję na zgrany zespół i na pierwszy rzut oka za taki mogła ich uznać.
Mori nie szła szybko, utrzymywała raczej tempo sojuszników. Nieustanie rozglądała się wokoło, próbując wychwycić chociaż najmniejszy ślad obecności demona. I chociaż z takim składem była dobrej myśli, jeśli chodziło o ich zwycięstwo, to wciąż obawiała się, że coś pójdzie nie tak i wkrótce po tym jej mąż i ojciec dowiedzą się o jej prawdziwej profesji.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Szedł wolno, tuż za swoimi dwoma partnerami, których mu przydzielono dzisiejszego wieczoru. Nie znał ich, choć może minął się z nimi kilkukrotnie. Wstyd przyznać, aczkolwiek Chisana nawet nie był w stanie spamiętać ich imion. Wiedział natomiast, że są rodzeństwem. Ale czy to wystarczyło, aby ich współpraca była jak najbardziej owocna?
Chłopak w pewnym momencie odwrócił głowę, a z jego gardła wyrwało się ciężkie westchnięcie.
- Ciężko powiedzieć. - odezwał się wreszcie chcąc przerwać narastającą ciszę pomiędzy nimi.
- Moje serce niezwykle się raduje na samą myśl, iż tej nocy będę mógł skrócić o głowę parę demonów. Będę szczęśliwy nawet jeżeli będzie to tylko jeden demon. - bo przecież to zawsze było o jednego demona mniej, który chodził po tym świecie.
- Ale z drugiej strony obawiam się, że podczas walki niewinni mieszkańcy miasta ucierpią. A tego chciałbym uniknąć za wszelką cenę. - dodał po chwili, choć ostatniego jego słowo było raczej szepnięciem, które nie miało prawa dotrzeć do człowieka o przeciętnym słuchu.
Czy się bał? Na pewno jakaś doza niepokoju ściskała jego żołądek. Ale Chisana nie bał się samego starcia z nocnymi potworami, a raczej niewiadomej. Tego, co na nich czekało w atramencie nocy.
- Ygh - mało artykułowalny, pełen dezaprobaty pomruk wydobył się z jego gardła już kolejny raz tego wieczoru, tym razem w odpowiedzi na jakże lotne pytanie starszej siostry.
W cały swoim niezadowoleniu, pozostawał jednak zwyczajnie teatralny. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wszelkiego rodzaju dąsy w tym momencie raczej nie wchodziły w grę. Byli na misji i to tej z rodzaju ważniejszych i prawdopodobniej bardziej wymagających. Wszelkie informacje jakie przedstawił im mistrz nie napawały optymizmem i fakt, że do Edo trafiła zgraja praktycznie podlotków, sprawiała że całość nie prezentowała się w zbyt jaskrawych barwach. Był jednak uważny; wierzył, że jego towarzysze potrafili zadbać o siebie, a w razie potrzeby i współpracować. Co do drugiego i w przypadku swojej siostry, miał nawet ku temu pewność, bo nie raz udało im się razem ćwiczyć, kiedy odwiedzała wioskę. Rozglądał się więc uważnie, palce prawej dłoni zaciskając na rękojeści katany, gotowy na szybkie reakcje.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Chłodne powietrze Edo nie było w stanie w żaden sposób was rozkojarzyć. Tak samo nie stało się to w momencie kiedy usłyszeliście krzyki i wołania o pomoc z innych lokacji miasta. W waszych sercach zapłonął ogień, a w umysłach pojawiła się jedna rzecz "Chronić gatunek ludzki". Zdeterminowani chcieliście ruszyć w stronę miejsc, z których ludzie wołali o jakiekolwiek wsparcie. Niestety nie zawsze wszystko idzie tak jak iść powinno.
Pierwszą osobą, która wyczuła, że nadchodzi zło był Ayumu. To on dzięki swojemu zmysłowi dotyku poczuł na swoim ciele nagłe mrowienie wskazujące, że za chwile stać ma się coś nieprzyjemnego. Drugim członkiem zespoły był Chisana, który usłyszał zbliżające się w ich stronę oddechy. Dzięki swoim umiejętnościom był w stanie odseparować każdy z nich i wywnioskować, że zbliża się do nich 8 przeciwników. Ostatnią, ale wcale nie mniej ważną osobą, była Mori, która dzięki swojemu nadprzeciętnemu zmysłowi wzroku była w stanie zauważyć cztery demony, które zbliżały się do nich.
Bestie kroczyły z różnych stron, starając się zamknąć naszych bohaterów po środku wybrakowanego okręgu. Duszenie potworów było ogromne, a śliny cieknące im z pyska wydawały się nie mieć końca. W końcu jeden z nich przełknął ślinę i wskazał na całą wasza trójkę jednym ze swoich długich szponów: - Który z was śmiecie jest Marechi? - Potwór posiadał bardzo niski ton głosu. Byliście w stanie przysiąc, że starał się on w tym momencie bardzo kontrolować i zbierał w sobie każdą uncję posiadanej siły woli, aby nie rzucić się na was od razu.: - Powtórzę ostatni raz. Kto z was jest Marechi? Czuć Cię aż na kilometr, ale nie mamy ochoty bawić się z wami w ciuciubabkę. Oddajcie nam Marechi, a reszcie pozwolimy odejść... I tak mamy dużo roboty w dniu dzisiejszym. - Oczy demona zaświeciły się szkarłatem. Był gotów w każdej chwili zaatakować wybrany przez siebie cel. Pytanie tylko.. na kogo miał ochotę?
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 28/11 23:59
Dodatkowe informacje: Brak
— Prawdopodobnie nie uda nam się uratować wszystkich, ale warto spróbować — podsumowała. Chciałaby móc powiedzieć, że wszystko im się uda. Nawet za pomocą potęgi przyjaźni czy czegoś równie komicznego. Nie wierzyła w to jednak i nie chciała udawać, że to robi. — Obyśmy chociaż w ogólnym rozrachunku wygrali, to już będę zadowolona. — Zerknęła przez ramię na chłopaka, jednocześnie uśmiechając się tak, jakby już ją coś bolało. — Swoją drogą, jestem Mori, a ten gbur tutaj — przerwała, by szturchnąć drugiego "rozmówcę" złożonym wachlarzem w ramię — to mój brat, Ayumu.
Atmosferę sielanki przerwały zbliżające się demony. Kiedy tylko je zobaczyła, Mori wskazała na nie palcem, rzucając do kompanów krótkim "patrzcie!"
Z uniesionymi brwiami słuchała kreatur, które ich otoczyły. Zdecydowała się nie odzywać; nie uważała za konieczną komunikacji z przeciwnikami. Szczególnie, że i tak nie miała im do przekazania żadnych informacji, a poza tym w ogóle nie miała gadane i tylko mogłaby siebie/ich zbłaźnić.
Zamiast tego przygotowała się do potencjalnego ataku lub obrony, poprzez rozpoczęcie kręcenia młotem meteorytowym bezpośrednio przed sobą. Czujnie obserwując przeciwników przesunęła się plecami do środka okręgu, w którym zostali zamknięci: próbując swoje plecy zasłonić przyjaciółmi na ten moment. Uznała, że z atakiem zaczeka na jakiś sygnał właśnie od nich.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Przekleństwo, które dotknęło tak niewielu, w tym Chisanę.
Słuchając roszczeniowego bełkotu demona z każdą kolejną chwilą napawało go coraz to większe uczucie obrzydzenia. Obleśne, nigdy nienażarte kreatury.
Przesunął się ledwo zauważalnie bliżej swych kompanów, tak, aby tylko ich dwójka mogła go dosłyszeć.
- Kolejna czwórka jest ukryta. Razem ósemka. - szepnął, nie czując wewnętrznej potrzeby, aby wygłaszać teraz jakieś niepotrzebne przemówienie. Liczyła się pełna koncentracja i skupienie. Nie mogli dopuścić, aby wszystkie demony zaatakowały ich jednocześnie. Nie wiedzieć czemu, ale Chisana miał złe przeczucia.
[...]I tak mamy dużo roboty w dniu dzisiejszym
Bogowie, czy on może wreszcie się zamknąć?
Chisana zacisnął palce lewej dłoni dookoła rękojeści, wysunął nogę do przodu, pochylił się delikatnie i wystrzelił w stronę przemawiającego ścierwa.
Zamierzał w jak najszybszym tempie ściąć głowę potworowi wykorzystując element zaskoczenia oraz to, że był skupiony na kłapaniu jęzorem. Jeżeli mu się nie uda lub demon w jakiś sposób zrobi unik - Chisana zamierzał odskoczyć w tył na bezpieczną odległość.
Słowa Chisany przyjął do wiadomości lekkim skinieniem głowy. Ósemka. Nie było jeszcze tak źle i powinni wykorzystać swoją przewagę póki jeszcze ją mieli, by nie pozwolić by wszystkie razem otoczyły ich i zaatakowały. Podobnie jak chłopak więc, poruszył się nieznacznie; przesunął stopy, przyjmując lepszyą pozycję, a palce zaciśnięte na katanie wzmocniły uchwyt. W momencie kiedy Chisana wyskoczył do przodu, on sam zrobił niemql to samo; ruszył, kierując się w stronę demona, który znajdował się na prawo od tego mówiącego, chcąc jak najszybciej pozbawić go głowy. W przeciwieństwie do towarzysza, nie zamierzał się jednak powstrzymywać. Wypad był błyskawiczny, a znalazłszy się parę centymetrów od przeciwnika wydobył ostrze, tnąc go, co było ruchami pierwszej formy oddechu pioruna.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Słyszeliście jak z oddali dochodzą do was dźwięki walki. Najwyraźniej demony pojawiły się nie tylko w waszej lokacji, ale również innych częściach miasta. Czy Edo spłynie dziś krwią niewinnych? Tego dowiedzieć mogą się tylko Ci, którzy dadzą radę przeżyć do świtu. Demony stojące wokół was najwyraźniej miały w głębokim poważaniu to co działo się gdzieś indziej. Dla nich liczyło się jedynie jedno – Marechi. To dla niego tutaj przybyli i nie miały najmniejszego zamiaru odejść stąd bez jego głowy.
Jak się za chwilę okazało nasz młody wojownik nie kazał długo czekać swoim przeciwnikom na ujawnienie się i niemalże natychmiastowo wykonał wypad w stronę demona. Bestia najwyraźniej zadziwiona frontalnym atakiem w ogóle nie ruszyła się z miejsca. Byłeś dosłownie kilkadziesiąt centymetrów od swojego celu, kiedy to nagle usłyszałeś dziwny dźwięk pod sobą. Wydawał się być podobny do kreta grzebiącego w ziemi, jednakże istota go tworząca przekraczała znacznie jego wielkość. Zaalarmowany dana sytuacją wykonałeś unik w bok, który uratował Ci życie. Dosłownie sekundę po tym jak zniknąłeś z linii ataku z ziemi wyskoczył kolejny demon, który po chwili stanął przy swoim pobratymcy. Miałeś teraz przed sobą dwóch przeciwników.
Ayumu, wtórując swojemu towarzyszowi również wykonał bezpośredni atak na swojego przeciwnika. Skończyło się to niemalże identycznie jak w przypadku Chisany. Różnicą jednak było to, że mężczyzna uratowany został przez swój nadnaturalny zmysł dotyku i w ostatniej chwili wyczuł drgania pod sobą. Dodatkowo demon, który był pierwotnym celem ataku cofnął się, przez co Ayumu znalazł się w kleszczach przeciwników – jeden znajdował się na jego froncie, drugi zaś właśnie zbierał siędo ataku prosto w plecy.
Pozostałe demony postanowiły również wyjść z ukrycia i pojawiły się przy Mori. Tworząc wraz z pozostałą dwójką okrąg o promieniu 5 metrów, zamknęły w nim kobietę. Najwyraźniej potwory zrozumiały, że jedyną możliwością dobrania się do Marechi jest pozbycie się pozostałych zabójców. Nie próżnując więc demon znajdujący się z tyłu Mori, a także ten przed nią, zaszarżowali na nią w tym samym momencie.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 01/12 23:59
Dodatkowe informacje: Brak
— No ja pierdolę — westchnęła cicho, chociaż mogła spodziewać się tego po samcach. A już na pewno po swoim bracie.
Zanim jednak zdążyła się ruszyć, została otoczona przez sześć demonów.
— Kurwa mać.
W typowy dla siebie sposób podsumowała sytuację. Na szybko przyjrzała się przeciwnikom, oceniając swoje położenie i to, co powinna w tym wypadku począć. Nie dane jej jednak było zastanawiać się długo, bo oto jeden z demonów ruszył w jej kierunku od frontu. Zerknęła przez ramię, zauważając drugiego z nich pędzącego w jej stronę. Ponieważ ten za jej plecami miał ograniczony widok jeśli chodziło o jej ręce, tę, której używała do obracania łańcuchem uniosła nieco wyżej. Po tym obróciła się szybko za siebie i cisnęła kulą od prawej strony, aby wraz z wypuszczonym z dłoni łańcuchem owinęła się nacierającemu wokół szyi.
Jeżeli się to udało, to pociągnęła go w swoim kierunku zanim zdążył się zatrzymać, tym samym wymuszając na nim dalszy bieg. Wtedy znów szybko spojrzała przez ramię i kiedy był na to odpowiedni moment, uskoczyła w bok, dając demonom zderzyć się ze sobą. Po tym rzuciłaby się na najbliżej stojącego w kręgu demona, aby spróbować zaatakować go bezpośrednio uderzeniem młota w głowę i bez względu na efekt wykorzystać zamieszanie aby ustawić się na zewnątrz koła i przodem do wszystkich przeciwników.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
W każdym razie, nie siostrą musiał się teraz przejmować, razem z Chisaną bowiem znaleźli się w dość niefortunnym położeniu, a ich poprzednie ataki nie dosięgnęły żadnego z przeciwników. Chciał zakląć, ale od tego miał Mori.
Odwrócił się, wykonując szeroki zamach ostrzem w kierunku demona, który znajdował się za jego plecami. Celował w szyję, a przynajmniej w miejsce, gdzie szacował że powinna się ona znajdować. Wciąż jednak miał na uwadze fakt, że nie miał oczu z tyłu głowy, więc jeśli zajdzie taka potrzeba, to będzie próbował zablokować zbliżający się cios by zaraz po tym szybko odskoczyć w bok, tak by nie dać szansy drugiemu demonowi zaatakować go w plecy, a by finalnie obydwoje jego przeciwników znalazło się w obszarze przed nim.
Heart made of glass, my mind of stone
Hello, welcome home.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
No tak, karaluchy jak zawsze muszą trzymać się razem. Wszakże same nie są w stanie nic zrobić. Przeklęte bestie, htfu na ich dusze.
Chisana nie zamierzał zatrzymywać się. Mogło to poskutkować utratą cennych sekund, które z kolei dałyby tym nocnym śmieciom przewagę. A na to pozwolić młody chłopak nie zamierzał. I przede wszystkim nie mógł. Konsekwencje okazałyby się zbyt bolesne i krwawe. Nie tylko dla nich, łowców demonów, ale i samego miasta.
Pełna koncentracja, uspokojenie oddechu. Skupił się na dwójce przed sobą, pochylając nieznacznie sylwetkę do przodu, zaciskając mocniej opuszki na rękojeści. Dookoła niego zapanowała cisza, jakoby na całym świecie czas stanął i jedyną żywą jednostką pozostał on sam, nic ponadto.
- Shi no kata: Shōjō Sajinran - powiedział cicho, a następnie wykonał serię cięć w stronę przeciwników.
Nie było możliwości, aby spodziewać się po was mniej niż to czego aktualnie dokonaliście. Zdecydowanie każde z was zasłużyło na dzierżący przez siebie tytuł, a organizacja zabójców mogła być dumna mając w swoich szeregach takie jednostki.
Na pierwszy ogień poszedł Chisana, który zdecydowanie nie miał zamiaru w żadnym stopniu popuścić demonom znajdującym się w ich lokacji. Długie lata ćwiczeń pozwolił mu na dobycie ostrza nichirin. Była to zaledwie sekunda. Ten czas pozwolił jednak, aby demony znajdujące się przed chłopakiem zostały całkowicie pocięte przy wykorzystaniu czwartej formy oddechu powietrza. Chisana wypełnił swoją powinność.
Ayumu zdecydował się zaatakować najpierw przeciwnika znajdującego się za nim. Nie było do końca pewne czy chodzi tutaj o jego aktualny stan fizyczny, czy po prostu nie miał zbyt dobrego zdania o swoich przeciwnikach. W obu przypadkach jednak miał rację. Okazało się bowiem, że demony, które miały się nim zająć, zamiast zaatakować swojego przeciwnika jednocześnie, postanowiły dokonać tego pojedynczo. Nie potrzeba było wiele, aby oba demony pożegnały się ze swoimi łbami.
Zdecydowanie jednak największy kunszt umiejętności pokazała sama Mori. Będąc otoczona przez 4 przeciwników wykorzystała zasięg swojej broni. Demony, które zachowały się jak statystyczni przedstawiciele swojej rasy, bez jakiegokolwiek namysłu rzuciły się na kobietę myśląc, że trafili na najsłabsze ogniwo. Nie dane było im długo rozmyślać nad tym w jak dużym błędzie byli. Broń kobiety dosłownie rozszarpała swoich przeciwników, odrywając im kończyny i głowy. Po zaledwie paru ruchach z demonów pozostały jedynie nieżywe papki. Każde z was mogło odetchnąć z ulgą.. Przynajmniej do pewnego momentu.
Po całym deptaku rozniósł się dźwięk powolnego klaskania. Kobieta, która była źródłem tego dźwięku powoli zmierzała w waszą stronę. Kiedy znalazła się w odległości 10 metrów od Chisany, który był najbliżej jej, uśmiechnęła się złowieszczo: - Widzę, że nieźle poradziliście sobie z tymi pachołkami. To bardzo dobrze. Nie chciałabym żeby krew Marechi trafiła do takich śmieci. To Ty nim jesteś, prawda? - Rzekła patrząc w stronę najmłodszego z was. - Daj mi złożyć na swoich ustach jeden pocałunek. Gwarantuję, że nigdy go nie zapomnisz. - Kobieta zdawała się całkowicie nie interesować znajdującą się nieopodal Mori, a także Ayumu. Zupełnie jakby te dwie osoby w ogóle dla niej nie istniały.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 04/12 23:59
Dodatkowe informacje: Zabójca, przed którym stoicie jest silniejszy od was. Jest również szybszy, a więc nie ma możliwości ucieczki przed nim. Sugeruję bardzo dobrą pracę zespołową.
Wiktorią jednak nie było jej dane się nacieszyć, bo oto kiedy odwróciła głowę w kierunku chłopaków, zauważyła (i usłyszała) kolejną piekielną wywłokę. Rzuciła okiem jeszcze raz na brata, aby upewnić się, że temu nic nie dolegało. Potem spojrzała na jasnowłosego chłopaka, którym wspomniana potworzyca zainteresowała się najbardziej. Mori znów przeniosła więc spojrzenie na Ayumu i korzystając z tego, że ich nowa przeciwniczka miała ich w poważaniu, gestami przedstawiła mu swój plan: jednoczesny atak, z tym, że ona miała spróbować od góry, od lewej strony, a on od dołu. W strategię nie wprowadzała na razie trzeciego bohatera, uważając go za chwilowy wabik.
Jak pokazała, tak też zrobiła. Kręcąc meteorytem nad sobą zgodnie z ruchem wskazówek zegara, ruszyła szybko w stronę demona, aby następnie wypuścić z dłoni łańcuch i posłać kulę w przeciwnika na wysokości jego głowy, od lewej strony, z odległości około półtora metra.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Odetchnął, kiedy wsunął ostrze na swoje miejsce, choć wciąż pozostawiając palce na rękojeści, by w razie nagłego wypadku być gotowym na szybką reakcje. Niestety, bardzo szybko przekonał się, że to jeszcze nie koniec.
Wpatrywał się w demonicę z wyrazem czystego zniesmaczenia oraz zdegustowania jej postawą.
- Wybacz, ale nie jesteś w moim typie. - odpowiedział po chwili zdając sobie sprawę, że jest pochłonięta jego obecnością, zupełnie nie zwracając uwagi na pozostałą dwójkę. Albo była tak arogancka i wierzyła w swoje zdolności na tyle, że nie przejmowała się pozostałymi łowcami demonów, albo rzeczywiście ich nie zauważyła.
Ale to mogła być ich szansa. Grzechem byłoby nie spróbować tego wykorzystać na swoją korzyść.
- Jesteś zbyt brzydka. - dodał z niewinnym wyrazem twarzy chcąc kupić jak najwięcej czasu. Jednakże kiedy tylko dostrzegł kątem oka ruch ze strony Nishiōji, sam przystąpił do ataku. Błyskawicznie sięgnął po wakizashi i rzucił nim w demonicę z lewej strony w tym samym momencie dosięgając katany, którą wykonał cięcie z prawej strony chcąc wziąć ją metodą nożyczek.
Mimowolnie uśmiechnął się lekko na odpowiedź Chisany, w tym samym momencie co Mori ruszając w kierunku przeciwniczki. On od dołu, kierując się też od prawej strony, tym samym też pozostawiając Ashikadze możliwość zaatakowania od przodu, gdyby tylko miał taką fantazję. Ayumu jednak nie próbował jeszcze używać oddechu; najlepiej było najpierw wyczuć z kim właściwie mieli do czynienia i wydawało się, że zarówno Mori, jak i Chisana, mieli takie samo podeście. Atakował nisko, wyprowadzając cięcie od wysokości pachwiny i ciągnięte ku górze, w najlepszym przypadku przez zewnętrzną stronę brzucha.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
Słowa, które wypowiedział w stronę demonicy Chisana dla niejednej niewiasty byłby kubłem zimnej wody. Nie można jednak spodziewać się takiego samego zachowania ze strony istot, które już dawno porzuciły swoje człowieczeństwo.
Usta kobiety rozchyliły się w szyderczym uśmiechu ukazując długie kły: - Mogłeś oddać się po dobroci słońce i ocalić dwójkę będącą z Tobą. Teraz jednak gwarantuje Ci, że Twoich towarzyszy spotka marny los. Ciebie zostawię na sam koniec. - Kiedy kobieta zakończyła swoją odpowiedź, wy byliście już na etapie wyprowadzania swoich ataków. Wasza synchronizacja była niemalże perfekcyjna, a strony które obraliście praktycznie zmusiły kobietę do wycofania się. Chociaż w tym przypadku zdecydowanie lepszym stwierdzeniem jest "zmusiłyby". Kula dzierżona przez Mori z głośnym hukiem uderzyła w bok głowy kobiety miażdżąc jej czaszkę i rozrywając skórę. W tym samym czasie wakizashi Chisany przejechało po prawym biodrze kobiety, tworząc na nim długą ranę, a następnie przelatując kilka metrów za nią, gdzie wbiło się w ziemię. W tym momencie bestia zaczęła się cofać, dzięki czemu była w stanie uniknąć cięcia młodzieńca, które prawdopodobnie przecięłoby ją na pół. Opóźniona jednak reakcja zakończyła się dosyć głęboką raną na jej brzuchu. Ostatnim atakującym był Ayumu, który postanowił zaatakować przeciwniczkę od jej lewej strony. Z powodu cofnięcia się jego cięcie było jednak nie do końca dokładne i zostawiło na ciele kobiety jedynie przekątną bruzdę na wysokości jej klatki piersiowej.
Kobieta szybkim ruchem cofnęła się kilka metrów od was. Każdy w takiej sytuacji raczej byłby zszokowany tak udaną i niemalże perfekcyjną synchronizacją, a także wybity z rytmu otrzymanymi obrażeniami. Po raz drugi jednak kobieta pokazała wam, że demon nie jest w żaden sposób równy człowiekowi. Kiedy podniosła wzrok w waszą stronę zauważyliście na jej twarzy niemalże chory uśmiech. Wyprostowała się i rozłożyła szeroko ręce, a jej rany zaczęły się zasklepiać: - Tak.. Tak! Dajcie mi więcej! Tnijcie mnie, bijcie, łamcie kończyny! Zagwarantujcie mi więcej rozrywki! - Kobieta wydawała się być już całkowicie zregenerowana, a jedyne co teraz świadczyło o poprzednio stworzonych obrażeniach to krew znajdująca się na waszych broniach.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 09/12 23:59
Dodatkowe informacje: Brak
Ataki Mori i Chisany dosięgnęły celu, a przy tym drugim demonica jakby wreszcie zmusiła się do uskoczenia dalej, przez co jego własny ledwo ją zahaczył. Teraz przynajmniej cała trójka zabójców stała mniej więcej obok siebie, z czego Ayumu wysunięty był najbardziej, jako że on zadał ostatni cios, kiedy ich przeciwniczka jeszcze się cofała. Jej słowa jednak absolutnie mu się nie podobały. Walczył już z różnymi demonami i był świadom tego, że niektóre z nich posiadały wymyślne umiejętności. Ostatnie czego im brakowało w tym momencie, to by ich własne ataki wpływały na to, jak mocno przeciwniczka może im potem oddać.
Zerknął na stojącego nieopodal Chisane, który najwyraźniej miał zamiar wykorzystać fakt, który wcześniej poruszyły atakujące ich demony. Jego krew była dla nich niezwykle zachęcająca i chyba wszyscy mieli w tym momencie nadzieje, że to co robił zadziała tak jak chcieli. Kiedy pierwsze krople popłynęły z rany, Ayumu wystartował.
Korzystajac z Ichi no kata: Hekireki Issen, miał zamiar ułatwić sobie znalezienie się za demonicą. Jeśli ją przy okazji trafił - tym lepiej, jeśli nie... cóż, wystarczyło, że zmusiło ją to do ruszenia się, najlepiej w kierunku Chisany. Jeśli wciąż się ociągała, próbował ją ciąć na wysokości szyi za pomocą szerokiego, mocnego cięcia.
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
W spokoju obserwowała działania towarzyszy i demona, rozpędzając kulę po swojej prawej stronie. Jeżeli "zasadzka" im się udała i kobieta ruszyła w kierunku marechi, gdy cała ich trójka będzie blisko siebie, Mori wyrzuci w powietrze kulę, aby następnie nadepnąć na łańcuch w celu wykonania Ni no kata: Tenmen Kudaki i zrzucić przedmiot na czaszkę agresorki.
Jeżeli kobieta z jakiegoś powodu rzuci się na nią, Nishiōji spróbuje wykonać unik, ale przy okazji też zawiązać łańcuch wokół szyi przeciwniczki w celu spowolnienia jej.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Ale również i błogosławieństwo, jeżeli jesteś łowcą demonów i dzięki temu możesz skupić ich uwagę na sobie, dzięki czemu dając więcej przestrzeni do działania swoim towarzyszom.
Szybka regeneracja dedmonicy nie była zaskoczeniem, aczkolwiek wciąż pozostawało to cholernym kolcem w dupie i utrapieniem. Irytujące. To, co zamierzał zrobić wydawało się głupie i irracjonalne, ale w tym momencie nie przychodziło mu do głowy żadne inne rozwiązanie. Musieli zaatakować ją szybko, jednocześnie, nie dając miejsca na regenerację.
Musieli działać. Teraz.
- Jeżeli tak bardzo chcesz mojej krwi... - odezwał się łapiąc prawą dłonią za ostrze swojej katany.
- ... to sobie ją weź. - szarpnął gwałtownie pozwalając, aby ostre ostrze rozcięło delikatną skórę. Machnął dłonią posyłając szkarłatne krople krwi na ziemię tuż przed nim, uważnie przyglądając się kobiecie. Skoro już z daleka wyczuwała jego krew, to teraz powinna zupełnie się zatracić. Skupić tylko i wyłącznie na nim, a to da jego towarzyszom pole do manewru, aby ją zaatakować.
W momencie, w którym (o ile) kobieta ruszy i skoczy w jego stronę, Chisana, nie zamierzał stać bezbronnie, toteż sam zamierzał zaatakować.
- Ni no kata: Sōsō - Shinato Kaze
Wasza synchronizacja znów była niemalże perfekcyjna, a plan który mieliście zamiar wykonać wydawał się całkowicie bezbłędny. W pierwszej kolejności Chisana postanowił rozciąć swoją rękę, aby jego krew Marechi wpłynęła na demonicę stojącą przed wami. Niemalże natychmiastowo mogliście zobaczyć jak z ust wypłynęła jej stróżka krwi, a naczynka w oczach powiększyły się. Nie czekając na dalszy rozwój sytuacji Mori i Ayumu niemalże jednocześnie zaatakowali przeciwniczkę swoimi oddechami.
Łańcuch z kulą uniósł się wysoko nad głową kobiety, a poprzez nacią który wytworzyła na nim Mori z zawrotną prędkością zaczął spadać - mając za cel głowę kobiety. W tym samym czasie Ayumu pokrył swoje ciało wyładowaniami elektrycznymi i niczym błyskawica wyskoczyła w stronę kobiety. Chisana również nie próżnował i czekając na kobietę uniósł swoje ostrze gotów do wykonania drugiej formy.
Tak jak założyliście demonica niemalże od razu ruszyła przed siebie. Ataki Mori i Ayumu były dosłownie kilkanaście centymetrów od przeciwniczki kiedy nagle usłyszeliście: - Kekkijutsu! Dekret cesarzowej! STAĆ!
Pierwszy był Ayumu, który poczuł w swojej dłoni ogromną siłę działającą przeciwko niemu. Ostrze wyrwało się z uścisku i zatrzymało w powietrzu. Sam mężczyzna zaś wytrącony z równowagi przeleciał obok swojej przeciwniczki, która dalej nacierała do przodu i koziołkując kilka razy po ziemi zatrzymał się około 8 metrów za jej plecami.
Kula Mori, która dotychczas spadała na przeciwniczkę niczym meteoryt zamarła w powietrzu. Kobieta nie miała możliwości w żaden sposób ruszenia jej - zarówno w dół jak i do siebie.
Na samym końcu był Chisana, który właśnie wymachiwał zamach swoim ostrzem, które nagle zamarło i wyślizgnęło się z jego dłoni. Ten fakt wykorzystała kobieta, która już znalazła się przy nim: - Zgodnie z pozwoleniem... - powiedziała rozszarpując płytko klatkę piersiową Chisany swoimi pazurami, a następnie kopiąc go frontalnie w splot słoneczny i odrzucając tym samym młodzieńca na kilkanaście metrów. Zlizując jego krew ze swojej dłoni spojrzała w stronę Mori, która aktualnie stała nieopodal niej: - Chcesz trochę? Może zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami? - Zaśmiała ze swoich własnych słów, a wasze bronie opadły na ziemię.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 18/12 23:59
Dodatkowe informacje: Wasze bronie opadły na ziemię. Chisana płytkie rany cięte na klatce piersiowej i ból w mostku; Ayumu lekko zakurzony.
- Ej szmato - krzyknął w kierunku demonicy, nawet nie musząc się silić na irytację czy zdenerwowanie w głosie. - Niezła sztuczka. Zapomniałaś chyba jednak, że wciąż jest nas trójka - mówiąc to zamachnął się krótkim mieczem i rzucił go w jej kierunku. Próbował wykorzystać element zaskoczenia - demonica była do niego odwrócona tyłem i jeśli się nie odwróciła, mogła z łatwością oberwać, o ile znowu nie użyje swojej zdolności. W obu przypadkach było to coś na plus. Jeśli się miała odsunąć... cóż.. celował tak, żeby Chisana nie był w takim przypadku bezpośrednio zagrożony.
Kiedy tylko rzucił wakizashi, rzucił się do biegu, w kierunku swojej porzuconej katany, by podnieść ją w tak zwanym międzyczasie. Kroki docelowo kierował ku demonicy, wysilając się na wykorzystanie całej swojej szybkości, by zrobić to w jak najkrótszym czasie. Wciąż jednak - zdawał sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej wykona cios jako ostatni. Chisana i Mori znajdowali się o wiele bliżej, co sprawiało że łatwiej mogli zrobić praktycznie cokolwiek. Ostatecznie też, kiedy był wystarczająco blisko, wykorzystując siłę rozpędu wyskoczył w powietrze, prowadząc szerokie cięcie od lewej do prawej i celując w plecy demonicy.
Jeśli znowu użyła rozkazu to pozwala by ostrze naturalnie wysunęło mu się z dłoni i próbuje zamiast tego zasadzić jej kopa na ryj (w głowę).
Ayy, don't be a stranger
'Cause I like high chances that I might lose
— Ayumu! — odruchowo krzyknęła, trochę przerażona tym, co stało się z jej bratem. Zaraz po tym miała okazję zobaczyć, jak demon atakuje jasnowłosego chłopaka, a następnie zwraca się do niej, dalej próbującej ściągnąć broń na ziemię. — Spierdalaj! — warknęła tylko w odpowiedzi, dyskretnie odpinając trzonek broni, który stanowi żelazny wachlarz z domieszką nichirin.
Gdy jej młot wreszcie znalazł się na ziemi, podniosła go i ponownie kręcąc nim po swojej prawej stronie, ruszyła w kierunku przeciwniczki. Tak samo jak wcześniej wyrzuciła go do góry, aby spróbować poprzedniego ataku jeszcze raz: chociaż bez użycia oddechu i po prostu wykorzystując grawitację zamiast nadeptywać na łańcuch.
Jeżeli jednak broń znów zawisła w powietrzu, Mori użyje łańcucha niczym liny i trzymając się go spróbuje dolecieć do kobiety, aby wbić jej wachlarz w szyję.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Odczekał parę ulotnych sekund i wykorzystał moment, w którym pozostała dwójka przystąpiła do ataku. Chisana wybił z miejsca i przewrotem do przodu pokonał odległość jaka dzieliła go od jego głównej broni. Gdy tylko palce zacisnęły się na rękojeści, przyjął tę samą pozycję co parę chwil wcześniej, nim demonica użyła blood arta.
- Idź wreszcie do piekła, kurwo wściekła. Ni no kata: Sōsō - Shinato Kaze - syknął wypowiadając słowa ataku. Był o tyle w komfortowej sytuacji, iż kobieta przerwała jego atak nim ten w ogóle nastąpił, dzięki czemu mógł go ponowić, tym razem mając nadzieję, że ten dojdzie do skutku.
Kobieta uśmiechnęła się jeszcze szerzej słysząc słowa, które rzucaliście w jej stronę. - Jesteście tak słodcy, że zabicie was nakręca mnie jeszcze bardziej. Jeśli jednak chodzi o Ciebie - spojrzała na Mori - Może poproszę Boga, aby zesłał na Ciebie łaskę i uczynił jedną z nas? Pomyśl! Mogłybyśmy razem spędzić całą wieczność! Byłyby.. - Ostrze rzucone przez Auymu z impetem wbiło się w plecy demonicy i przebiło z drugiej strony. Twarz waszej przeciwniczki spoważniała, a ona sama odwróciła się w stronę Ayumu: - Za takie zachowanie umrzesz pierwszy śmieciu!
W tym samym czasie cała wasza trójka postanowiła wykonać atak. Mori bez wykorzystania oddechu postanowiła "skopiować" jedną z form, Chisana zaś użył swojej drugiej formy. Trzy szybkie, powietrzne ostrza poleciały w stronę przeciwniczki. - W górę! - Rzekła kończąc swoje zdanie.
Bronie Chisany i Mori niemalże natychmiastowo zostały pociągnięte kilka metrów do góry, wraz ze swoimi użytkownikami. To nie spotkało jednak Ayumu, który w ostatniej chwili wypuścił broń z dłoni i szarżując na kobietę posłał jej silne kopnięcie w twarz. W tym samym czasie ostrza Chisany uderzyły w jej plecy, dzięki czemu kobieta była w stanie ustać na ziemi. Patrząc na swojego najbliższego przeciwnika wyszczerzyła kły. Nie czekając ni chwili skoczyła na Ayumu, przybijając go do ziemi i wgryzła się w jego lewe ramię, aby po chwili wyszarpać mały kawałek mięsa i odskoczyć od leżącego zabójcy: - Nawet nie jesteś smaczny. - rzekła wypluwając pozostały fragment ciała mężczyzny.
Po chwili broń Ayumu i Chisany odpuściły, zrzucając zabójców na ziemię.
Kolejność: Dowolna
Czas na odpis: 27/12 23:59
Dodatkowe informacje: Ayumu - delikatne uszkodzenie lewego ramienia. Nie ogranicza to Twojej mobilności, ale krwawisz.
Nie możesz odpowiadać w tematach