Event
Okazja - wstęp[ Treść ukryta ]
Podsumowanie
Uczestnicy: Yamato, Kitsune (Lider), Katsu
Termin: -
Kolejność: -
Dodatkowe informacje:
- brak
- Jeden, dwa - liczyła na głos zastanawiając się ilu przeciwników mieli przed sobą. - Czas wam ucieka. Trzy cztery - kontynuowała wyliczankę w formie dziecięcej piosenki, przeskakując przez stróżkę krwistoczerwonej krwi. - Głód jest nam szczery. Pięć sześć, trzeba kogoś zjeść.
Zerknęła na dwójkę demonów kroczącą razem z nią. Dwójkę ulubionych demonów. Nie mogłaby poprosić o lepsze trio do wspólnej zabawy.
- Myślicie, że idziemy w pułapkę? - Zagadnęła resztę rozglądając się na boki szukając więcej poszlak rannych Zabójców. Wydawała się beztroska, chociaż jej lisie uszy stroszyły się lekko nasłuchując potencjalnego niebezpieczeństwa.
Katsu czuła jego siłę, czuła jak przemawiał przez jej ciało nieznoszącym sprzeciwu głosem, nakazującym parcie naprzód i sianie zniszczenia. I choć zgadzała się z tymi rozkazami, poddając swoje mięśnie ich niesłabnącej mocy, myśli skupione były bardziej na postaci kroczącej tuż przed nią.
Kitsune emanowała ambicją i choć młoda smoczyca nie miała jeszcze okazji na własnych plecach poczuć twardego ciężaru bicza hierarchii ich gatunku, w jej oczach moc bijąca od ciotuni, równała się sile samych Kizuki i godna była równej, o ile nie większej lojalności. Mimo tego, iż wciąż tak daleko było Lisicy do samego Stwórcy, którego tej nocy Katsu widziała po raz pierwszy, umysł smoka wolał skupić się na tej bliższej sercu potędze, aniżeli porwać się w uwielbieniu do kogoś, kto nawet nie był jej bezpośrednim ojcem. Nawet jeżeli krew w jej żyłach pulsowała zgodnie z jego wolą, ona szczerze nienawidziła tego uczucia.
Niemniej, będąc tu w znajomym towarzystwie nie dało się nie mieć dobrego humoru, szczególnie gdy ten udzielał się wraz z wyliczanką, nuconą wesoło przez Kitsune.
Smoczyca uśmiechnęła się szeroko, pozwalając by uczucie ekscytacji wypełniło jej pierś, podejmując przerwaną melodię.
- Siedem, osiem, krwawa śmierć będzie tego pokłosiem. - Skrzyżowała swoje złote ślepia z czerwonymi tęczówkami Lisicy, posyłając im lekkie drapieżne błyśnięcie. Perspektywa pułapki nie mogła zachwiać jej nastrojem, więc tylko wzruszyła ramionami, przesuwając spojrzeniem po krwistym szlaku, niknącym gdzieś w mroku przed nimi.
- Być może nie - odpowiedziała, jakby nie było to nic złego, gdyby jednak okazało się inaczej. - Prawdopodobnie jednak tak.
Zerknęła zaraz na Yamato, unosząc lekko brew, jakby to jego zdanie miało być tutaj ostatecznym werdyktem.
Im bliżej źródła zapachu się znajdowali, tym jej zmysły coraz bardziej wyostrzały się na nowe bodźce, nastawiając się tym samym na perspektywę polowania, nieuchronnie wchodząc w tryb czuwania.
- Dziewięć, dziesięć, wieko zamknie krwawa pieczęć. - Zakończył rymowankę zachowująć makabryczną konwencję. W jego ruchach jednak nie było lekkości i radości. Powoli przygotowywał się, żeby odegrać swoją rolę. Obawiał się, że w tym układzie to on miał odegrać rolę rozumu, a Kitsune serca. Poza niefortunnie krótkim spotkaniu z Katsu nie miał do czynienia, więc nie był do końca pewny po której stronie równoważni stanie. Choć miał wrażenie, że równowaga przejdzie w stronę rozwagi. Raczej było to korzystne dla powodzenia misji.
- Ja bym zrobił tu zasadzkę. - Wzruszył ramionami. Krótka wypowiedź zawierała wszystko co miał do przekazania. Tak, pakowali się w pułapkę, ale świadomość tego była pierwszym krokiem do sukcesu. Teraz trzeba było tylko odwrócić sytuację.
- Wybacz bezpośredniość, ale co potrafisz, Katsu? - Zapytał z uśmiechem. Mógł owijać w bawełnę, ale nie było na to czasu. Musiał wiedzieć wcześniej, żeby stworzyć jakikolwiek plan. W końcu wchodzili w potrzask.
Yamato z westchnieniem zrzucił z czoła na plecy kapelusz i przeczesał włosy pazurami które z każdą chwilą stawały się coraz dłuższe. Na koniec lekko przygryzł swój język jednym z kłów by się nieco rozbudzić smakiem i zapachem krwi. Nawet jeśli była to jego własna to pobudzała jego instynkty na krótki moment.
EVENT
Okazja - 1Podsumowanie
Termin: 48h lub 72h - napiszcie mi na priv jaki termin wolicie
Kolejność: Dowolna
Dodatkowe informacje:
- W razie pytań skierujcie się do: Ichitarō (PW) lub reportem (Discord)
Z dwoma potężnymi demonami po swojej stronie, czuła się niczym dziecko przyprowadzone na imprezę dla dorosłych i w swojej zuchwałości, zdawała sobie sprawę, że było to bardzo przyjemne uczucie. Miała w końcu szansę udowodnić swoją wartość. Była młoda, jednak wciąż silniejsza niż większość demonów z jej doświadczeniem.
Była więc dokładnie tam, gdzie być powinna.
Z zamyślenia wyrwało ją pytanie, na którego treść uśmiechnęła się lekko, urokliwie, przywodząc na myśl swoją zaginioną, szmaragdowooką opiekunkę, jakby na moment odbijał się na jej obliczu refleks wspomnienia drugiego demona.
- Umiem dotknąć językiem nosa - rzuciła do Yamato, a błysk w jej oczach daleki był dziecięcej niewinności, o którą można by było ją teraz posądzić, gdy smukły, gadzi język zgodnie z zapewnieniem wysunął się spomiędzy ust i dotknął czubka małego noska. Zaraz jednak Katsu schowała język, przysunęła się do mnicha i uniosła palec, otulając go drugą ręką, aby przypadkiem światło delikatnego płomienia, który powstał na jego czubku, nie zdradziło nikomu ich pozycji i było widoczne tylko dla jego oczu. - Mogłabym też Wujkowi podpalić tytoń w fajce, jakby miał taką potrzebę. - Uniosła na niego swoje błyszczące złotem spojrzenie i mrugnęła znacząco. - Poza tym umiem kilka innych sztuczek, jak na smoka przystało.
Zgasiła płomień podmuchem po czym podeszła bliżej Kitsune, biorąc ją pod ramię i zaciągając się mocniej powietrzem, które powoli zaczęło przesiąkać zapachem…
- Marechi - jęknęła, jakby oznaczało to wyprawę do sklepu ze słodyczami, który w rzeczywistości okazał się jaśniejącym na horyzoncie obozem.
Zmarszczyła nos, czując kolejny dziwny zapach i rozejrzała się, aby dostrzec małpę przyglądającą im się z dystansu, a na jej twarzy wymalowała się konsternacja. Zaraz jednak spojrzała w stronę obozu.
- Nie jest to zbyt rozsądne, by palić pochodnie w środku nocy, gdy jest się rannym zabójcą - zauważyła, mrużąc oczy i próbując dostrzec czy jakieś postaci poruszały się w blasku ognia w oddali. - Jest to wręcz rażąco głupie. Czy zabójcy demonów powinni być głupi? - spytała, całkowicie poważnie, spoglądając najpierw na Kitsune, potem na Yamato, ewidentnie oczekując, że ich większe doświadczenie będzie w stanie jednoznacznie postawić odpowiedź.
Bo jeśli faktycznie zabójcy przed nimi byli po prostu głupi, to trójka demonów miała po prostu szczęście. Nie byłoby w tym nic złego.
A jednak równie dobrze mogli właśnie mieć przed sobą niezbity dowód na przyszykowaną specjalnie na ich przyjście zasadzkę.
- Nie byłoby bezpieczniej ją odstrzelić? - spytała też w końcu kierując swoje spojrzenie w stronę małpy i przypominając sobie wszystko to, co matka mówiła jej o chowańcach w korpusie. Nie oferowała jednak własnych zdolności do tego delikatnego zadania, ogień bowiem nieuchronnie zdradziłby ich pozycję, zamiast tego ukucnęła i przyjrzała się zwierzęciu, a bardziej jego zachowaniu, przekrzywiając lekko głowę. - Nie powinnaś spać o tej porze, małpko?
Najpierw jednak musieli rozprawić się z całą grupą wroga. Mogła to być dziecinada, mogły być także kłopoty. Chociaż uwielbiała rzuca się w wir niespodzianek i bez planowania przyjmować teraźniejszość taką jaka była, chyba zaczęła się starzeć. Lata stąpania po tym świecie nauczyły ją, że ich Stwórca nie interesował się tą grupką ludzi bezpodstawnie. Czemuś miało to służyć. Najpierw chciała dowiedzieć się czemu.
- Chciałabym ich podsłuchać - zdecydowała podchodząc powoli bliżej. Miała zamiar wspiąć się na pobliską wydmę, ułożyć płasko na jej zasłoniętymi przed Zabójcami brzegu i niezauważona przysłuchać ich rozmowie. Spróbowała również wytężyć swój demoni wzrok, policzyć potencjalnych wrogów. - Albo zostawić kogoś przy życiu i potem przesłuchać.
Wtedy też dostrzegła zwierzątko. Nieświadomie przekrzywiła lekko głowę w tą samą stronę co Katsu, jej lisie uszy drgnęły. Zatrzymała się.
- Może jest głodna? - Syknęła do reszty. - Może to nie przypadek.
Zaczęła iść w bok próbując oddalić się od zwierzęcia, obejść kawałek w przeciwną stronę i zobaczyć co ono zrobi. Zostawiła je trochę Katsu na głowie. Nie wiedziała na jakich terenach żyły małpy, jednak pustynne wydmy jakoś jej nie pasowały. Może się myliła.
- Ano, marechi. - Kiwnął spokojnie głową, choć jego rozszerzone źrenice mogły zdradzać pobudzenie. Dawno już nie zakosztował tego przysmaku, a skoro sam się pakował do garnka, to szkoda było odmówić.
Kiedy usłyszał o sztuczce lizania nosa, przez chwilę kusiło go zapytanie komiczną sztukę zetknięcia łokci na wysokości brzucha, ale się powstrzymał. Na takie rozrywki był odpowiedni czas i miejsce. - Oj mój ogień tak łatwo nie gaśnie, żeby trzeba było go rozpalać. W pełny repertuar gadzich sztuczek też nie wątpię. - Odparł Katsu ze zbójnickim uśmiechem. - Czyli mam się spodziewać gorącej atmosfery. Bardzo dobrze. - Skończył gładząc brodę.
- Słuszna uwaga. - Pochwalił Katsu. - Głupi zabójcy zbyt długo nie żyją, a z całą pewnością głupi marechi. Przygotujmy się na zasadzkę. - Powiedział rozgądając się po okolicy. Naturalnie, jego uwagę przykuł małpiszon. Yamato zdawał sobie sprawę, że nierzadko korpus używał ptaków do przekazywania informacji. Czy używał też innych zwierząt? Mnich nie był pewny. Jednak cała sytuacja mu nie pasowała. Nawet jakby mieli się zakradać pod obozowisko zgodnie z pomysłem Kitsune, zostawienie makaka na plecach było niepokojące.
- Podejdźcie pod obóz. Pogadam jak małpa z małpą. - Machnął ręką w powietrzu jakby była to zwyczajna rzecz. Mnich lekko się przygiął aby zmniejszyć swoją posturę, w końcu nie chciał przestraszyć biednego zwierzęcia. Kroczek po kroczku, noga za nogą zbliżał się do małpki. Była całkiem przystojnym stworzeniem. Lecz znalazła się w złym miejscu i w złym czasie. Lub co było bardziej prawdopodobne w mniemaniu demona w miejscu i czasie w którym miała być. Święty mąż zgodnie z starą dziecięcą zabawą przyspieszał gdy małpa się na niego nie patrzyła i spowalniał gdy zwracała na niego pysk. Około dwadzieścia metrów od zwierzęcia mnich się zatrzymał. Przykucnął na piasku i zrzucił z barków płaszcz. Odetchnął głęboko i rozrzucając spod nóg piach skoczył do przodu w kierunku bogom ducha winnego makaka. W locie, nad demonem rozkwitła kościane ramię od dłoni po łopatkę, które prostując się wyprzedziło mnicha i skierowała metrowe pazury prosto w zwierzę . Yamato nie miał czasu i chęci ryzykować. Marechi czekał.
Yamato używa BDA rangi B (-3 PK).
EVENT
Okazja - 2- Podsumowanie:
Podsumowanie
Termin: 72h
Kolejność: Dowolna
Dodatkowe informacje:
- W razie pytań skierujcie się do: Ichitarō (PW) lub reportem (Discord)
- Mapa - Różowy to marechi, czerwony - drugi zabójca. Możecie zdecydować skąd wejdziecie na teren obozu
Przykucnęła na wydmie, nie chcesz zdradzić swojej pozycji, gdyby któryś z zabójców miał dobry wzrok. Spróbowała przysłuchać się rozmowie zabójców. Czy udało jej się coś dosłyszeć? Jej czerwone tęczówki lustrowały dokładnie otoczenie. Starała się dostrzec szczegóły jak ślady kroków na piasku, gdyby któryś z wrogów oddalił się z obozu i czaił nieopodal. Ilość talerzy, kubków i koni, żeby oszacować liczbę obozowiczów. Wszystko miało znaczenie.
Słysząc jak Yamato bawił się z makakiem, co wywołało także poruszenie wśród ludzi, zdecydowała się działać.
- Gotowa? - Szepnęła do Katsu, przez krótką chwilę zastanawiając się czy mogłaby wymienić Yamato na makaka w tej trzyosobowej drużynie. Koniec końców wygrał demon chociażby dlatego, że mógł nosić ją na rękach. - Yamato stał się świetną przynętą - zdała sobie sprawę zadowolona.
Korzystając z zamieszania spróbowała podejść bliżej obozu, wciąż patrząc co jakiś czas pod nogi i na boki czy przypadkiem gdzieś wokół nie znajdowały się zastawione pułapki. Szła od przeciwnego kąta niż znajdował się Yamato, żeby nie wpaść na zabójców, którzy się nim zainteresowali. Zatrzymała się gdzieś przy kamieniu czy piasku kucając. Gotowa do ataku lub uniku. Przyłożyła dłonie do ziemi kumulując swoją moc. Ciemność drgnęła i ożyła domagając się spustoszenia.
Zabiiiij ich. Zabiiiiij wszystkich - słyszała szepty ciemności pragnącej ofiar. Szepty, które tylko ona była w stanie usłyszeć. - Cisza - syknęła sama do siebie. Ciemność jednak nigdy się jej nie słuchała. W formie kilku cienkich macek wbiła się w piasek wokół dłoni Kitsune przypominając robaki, poruszając się w stronę obozu pod osłoną nocy i piasku. Powoli, ale statecznie, żeby nie zwrócić większych podejrzeń. Kitsune czekała na rozwój wydarzeń, starając się ulokować macki w pobliżu zabójców i wejścia do namiotów (przynajmniej tych, których sięgała). Gdyby ci ruszyli do ataku, albo gdyby zauważyli macki, te miały za zadanie pochwycić ich za kostki i uziemić. Próbowała przygotować pole walki pod siebie, pod chęć walki Yamato i piekielny ogień Katsu.
- Spoiler:
- Dba C - 2PK
Cudowny zapach Marechi wypełniał jej nozdrza, a ciało spięło się gotowe do wykwintnego posiłku, który obiecywał swoją perspektywą.
Opanuj się - syknęła do siebie myślach, zmuszając się do maksymalnego skupienia, nie chciała bowiem zawieść ani Kitsune, ani swojego nowego ulubionego wujka Yamato, którego wcześniejsza pochwała nie mogła pójść przecież na marne.
Przykucnęła obok Lisicy, obserwując obóz i nasłuchując.
Ilu ich było? Czy byli uzbrojeni? Ranni?
Przez moment Marechi przykuł jej szczególną uwagę, gdy w głowie zrodziło się wyobrażenie jak rozrywa jego gardło i opija się słodyczą spływającego do ust szkarłatu... wtedy jednak Kitsune wyrwała ją z zamyślenia.
- Gotowa - potwierdziła z rosnącą w piersi ekscytacją, która tylko w drobnej nucie przedostała się do przyciszonego głosu. Spojrzała w stronę Yamato, chwilowo przegrywającego starcie z makakiem i uśmiechnęła się lekko, szybko z powrotem skupiając się na reakcji obozowiczów na zamieszanie kawałek dalej.
Kitsune zakradała się bliżej obozu, w tym czasie Katsu poruszając się szybko i bezgłośnie odsunęła się jeszcze nieco na bok, obchodząc biwakujących w najlepsze zabójców z drugiej strony i podkradła się do pierwszego z namiotów. Nacięła wnętrze swojej dłoni pazurem po czym przesunęła nią po materiale namiotu, naznaczając go własną krwią.
Jeżeli zabójcy w obozie byli na tyle zajęci makakiem i Yamato, pozwoliła sobie zrobić to samo z pozostałymi namiotami, po czym czmychnęła za wydmę, jeżeli Kitsune wciąż się tam znajdowała.
Spojrzałaby wtedy na ciotunię i uśmiechnęła szeroko.
- Wygońmy te szczury z kryjówek - zaproponowała po czym używając swojej demonicznej sztuki stworzyła płomień z własnej krwi, który szybko zająć miał materiał wszystkich namiotów, które udało jej się nią naznaczyć.
- Spoiler:
- BDA poziom D - 1PK
Po otarciu twarzy z piasku, za pomocą kościanego tworu, demon przekazał w stronę krzykacza gest powszechnie uważany za obelżywy. Następnie otrzepał się z resztek kurzu i skierował w stronę demonic.
Nieszczególnie był zadowolony z efektów swoich działań. W końcu wrzask zwierząt w nocy zazwyczaj oznacza kłopoty. Nawet jeśli niekoniecznie demony są pierwszą rzeczą jaką przychodzą do głowy, to takie wydarzenia należy sprawdzić. A przynajmniej mieć się na baczności. Yamato doszedł więc do konkluzji, że skoro już doszło do zaniepokojenia ofiar, to jedyną słuszną opcją było skupienie całej uwagi na sobie i stworzenie możliwości ataku dla dam. Ponownie wydał z siebie westchnięcie zmęczonego życiem człowieka, poruszył rozgrzewkowo ramionami i otoczył się resztą szkieletu. Kilkumetrowe bydle stworzone wokół demona z daleka rzucało się w oczy. Sylwetka przypominałą górną połowę przerośniętego ludzkiego szkieletu z rogatą czaszką, w centrum jego klatki piersiowej znajdował się jej właściciel.
Mnich nie tracąc już więcej czasu pobiegł w po drobnym łuku w kierunku obozu, tak by znaleźć się jak najdalej Kitsune, Katsu i ich wypatrzonej wydmy. Planował stworzyć im możliwości do nieco bardziej skrytych działań. Nie ukrywał się przed zabójcami i nadszedł od strony otwartej na świat.
- Dobry wieczór parszywe szczury! - Krzyknął w stronę obozu rozkładając na obie strony ręce kościanego opiekuna. Przygotował się do spotkania z dwójką zabójców. Wysunął pazury swoich rąk i natychmiast zawtórowały mu palce szkieletu tworząc na ich końcach metrowe ostrza. Czekał na ruch przeciwników. Zamierzał wyprowadzić szerokie uderzenie uprzedzające ręką, aby w początkowej fazie wykorzystać przewagę dystansu. Następnie skupił się na obronie i unikach, by dać okazję do ataku na plecy oponentów. Nie mógł przecież wziąć dla siebie całego przedstawienia.
Yamato wciąż używa BDA rangi B (-3 PK).
EVENT
Okazja - 3- Podsumowanie:
Podsumowanie
Termin: 72h
Kolejność: Dowolna
Dodatkowe informacje:
- W razie pytań skierujcie się do: Ichitarō (PW) lub reportem (Discord)
- Przysługują wam 3 akcje na turę
- Mapa
Do walki, do wygranej, nawet do samej porażki. Chociaż robiła wszystko, żeby wynik by jednostronny, żeby przekrzywić szalę wygranej na własną stronę. Dlatego też starała się skradać, powiedział Katsu o zauważonych pułapkach. Liczyła i głowiła się, żeby po raz kolejny los z niej zadrwił. Pokazał jej, że w tym nieśmiertelnym życiu wciąż była zaledwie dzieckiem. Początkującym. Nikim. Gotowa do ataku, w pełni skupienia, ze swoimi ulubionymi sojusznikami.
- Krzycz, gdybyś nie dawała rady. Zabawmy się - szepnęła po raz ostatni do Katsu, kiedy wszystko się zaczęło. I wtedy usłyszała jego głos.
Lekko zachrypnięty, jak by drażniło go suche powietrze. Zmęczony, bo nie spał jeszcze tej nocy. Tak okrutnie dobrze jej znany. Głos należał do jej pierwszej ofiary. Kiedyś młodego chłopaka. Nieświadomego i zagubionego, którego upolowała, ale zostawiła przy życiu. Teraz już wiedziała, że tamten akt zwykłej litości był jej zgubieniem. Płaciła cenę za własne błędy. Błędy niedoświadczonego, głupiego demona, który nie dopiero się uczył na czym polegał ten okropny świat. Było za późno. Zabójca, który zdecydował się dać jej szansę. Może ją oswoić niczym ulubionego pieska, bo pewnie tym dla niego cały ten czas była. Eksperymentem. Wrogiem, którego trzymał w ramionach, z którym siedział przy stole podczas wielu posiłków, z którym dzielił dom i posłanie.
Wróg jednak zawsze pozostawał tylko wrogiem.
Zatrzymała się w miejscu. Miała wrażenie, że cały świat się zatrzymał.
- Takuya? - Zapytała niepewnie. Spróbowała odsunąć się od wozu, za którym stała, w tył. Zwiększyć odrobinę dystans wiedząc, że jego ataki mogły przecinać powietrze na kilkanaście metrów. Znała go dobrze, za dobrze. Minęło tyle czasu. Porzucił ją i zostawił. - Kurokaze Takuya - powtórzyła, ale już odrobinę pewniej. Była gotowa do uniku, gdyby ją zaatakował. Zbierała w sobie odwagę, żeby stawić czoła temu, który zdefiniował jej cały charakter i całe istnienie. Kiedyś był dla niej wszystkim.
Kim jednak był teraz?
Nie atakowała, jeśli on nie atakował. Starała się utrzymać dystans gotowa jednak do uniku, kiedy zaatakował albo obrony ciemnością, gdyby nie zdążyła uskoczyć. Miała na uwadze bezpieczeństwo Katsu, jeśli ona potrzebowała jej pomocy. Nie wykonywała pierwszego ruchu, ale jeśli zabójcy ją zignorowali wybierając ucieczkę nie zamierzała dać im odejść. Wtedy wysłała w ich stronę ciemność, która miała ostrymi kolcami przygwoździć ich do podłoża.
- Spoiler:
- 1. zwiększenie dystansu
2. gotowość do uniku / obrony
3. * gdyby Zabójcy uciekali i ją zignorowali to próba zatrzymania ich ciemnością (kolcami) i spróbować przygwoździć do podłoża. Wtedy DBA C - 2PK = 16
Katsu nie była doświadczonym demonem, jednak spoglądając na jego niebieskie ostrze, poczuła niepokój - czy kolor nichrin zawsze zwiastował rodzaj oddechu, jakim się posługiwali?
Musiała kiedyś spytać o to Kitsune, jednak bezpieczniej było założyć, że właśnie trafiła na ten jeden żywioł, który odbierał jej część przewagi.
Nie znała siły zabójcy stojącego przed nią, jednak coś w jego postawie zdradzało jej, że nie było to jego pierwsze rodeo, w przeciwieństwie do niej samej, ona jednak była bardzo sprawnym uczniem. Cofnęła się o krok zwiększając nieco dystans, a stopy stawiając ostrożnie.
Była bardzo bliska tego, aby zaatakować, podejrzewała bowiem, że Kitsune za moment rozpęta istne piekło swoją mocą, jednak głos ciotuni, który dotarł jej uszu chwilę później, sprawił, że ciarki przebiegły po jej smoczych plecach. Nie spuszczała wzroku z zabójcy przed sobą, jednak jej ciało zawahało się, słysząc po raz pierwszy w życiu niepewność w głosie Lisicy.
Co się stało?
Niestety nie miała możliwości tego sprawdzić.
Źrenice smoka zwęziły się, a Katsu zrobiła kolejne dwa kroki w tył, jednocześnie zmuszając swoją krew na namiocie do zwiększenia płomienia, który szybko objąć miał cały jego materiał. Być może leżący w środku zabójca był na skraju życia i śmierci, czy jednak jego druh pozwoliłby mu konać w cierpieniach powolnego spalenia żywcem?
Uniosła prowokacyjnie jedną z brwi w stronę zabójcy wody, ewidentnie igrając z jego moralnością. Jeżeli zrobiłby krok w stronę płonącego namiotu, próbował ugasić płomień lub rzucić się, aby wyciągnąć biedaka ze środka, Katsu skorzystałaby z tego odwrócenia uwagi i posłała w plecy, tył głowy, bądź inną dobrze odsłoniętą część ciała ognistą kulę, która miała rozbić się z wybuchem, poparzyć go i przy odrobinie szczęścia może nawet zająć ogniem materiał ubrania. W tym samym momencie z płomienia namiotu wydarłyby się w stronę zabójcy płomienne ramiona, chcące objąć go i otoczyć w palącym skórę uścisku.
Jeżeli prowokacja w żaden sposób nie wzruszyła okrutnym, ludzkim sercem, z namiotu najpierw wydarłyby się utworzone z ognia ramiona, wyciągnięte w stronę Kireia, zmuszając go do obrony, a ognista kula posłana przez Katsu, poleciałaby w jego stronę w tym momencie, w którym uniósłby swoje ostrze w stronę płomienia.
- Spoiler:
- BDA
Ogniste kule poziom D -1 PK
Krwisty płomień poziom C -2PK
- Jestem Yamato. - Krótko przedstawił się przeciwnikowi. - Twoje imię? - Był to element jego dziwnego kodeksu honorowego. Naturalnie był to raczej kaprys niż rzeczywista moralność. Jak zostało wcześniej wspomniane nie miał absolutnie żadnych oporów przed walką z mniej licznym oponentem. Jednak tym samym kamieniarz miał szansę dołączyć do Hanshina przy pasku mnicha, a to już było niemałą nobilitacją.
Yamato rozpoczął krótki trucht, który szybko przerodził się w bieg. Nauczony doświadczeniem walki z małpą szarpnął potężnym prawym ramieniem po piachu miotając w stronę zabójcy zwały pyłu. Jednak kiedy w przypadku zwierzęcia była to garść to kościana bestia mnicha zbombardowała łańcuchowego zawodnika istną falą piachu. Demon spodziewał się, że po trafieniu oponent będzie zamierzał odskoczyć w bok lub ukryć się w chmurze kurzu. Demon miał jednak miał prosty sposób jak przechytrzyć przeciwnika. Sam chwycił się jednego z żeber klatki piersiowej i za odepchnął się lewą ręką opiekuna od ziemi skacząc w powietrze z całym tworem. Mając przewagę zaskoczenia i wysokości zamierzał jak grom spaść na swojego przeciwnika. Niezależnie czy zostanie w chmurze pyłu czy odskoczy w uniku. Przypominające miecze szpony kościelca miały go dosięgnąć w bezwzględnych cięciach z wysokości.
Czas go gonił, nie miał czasu na zabawy z przeciwnikiem i badanie terenu. Na wojnie i w miłości wszystko było dozwolone.
Yamato nie przestał używać BDA rangi B (-3 PK).
EVENT
Okazja - 4- Podsumowanie:
- Podsumowanie - Zabójcy:
Kirei
1 rana 2 poziomu - poparzenie na lewym ramieniu
Podsumowanie
Termin: 72h
Kolejność: Dowolna
Dodatkowe informacje:
- W razie pytań skierujcie się do: Ichitarō (PW) lub reportem (Discord)
- Przysługują wam 3 akcje na turę. Prosiłbym o podkreślenie ich w poście lub wypisanie ich w spojlerze
- Mapa
- Łatwy łup? Nie masz prawa mnie oceniać - syknęła niezadowolona. Złość rosła z każdą sekundą wrząc w jej naczyniach krwionośnych. Zastępując żal, depcząc litość. - Takuya, zdrajca Zabójców. Tym właśnie jesteś! Oszukałeś swoich własnych ludzi! - Krzyczała po nim całkiem rozeźlona. Jak. On. Mógł. Po tym wszystkim co razem przeszli. Po tych wspólnie spędzonych chwilach. Po pocałunkach i wiecznym ukrywaniu się. Po kłamstwach. Agresja stapiała się z czerwienią jej tęczówek, gdy wykonała unik. Atak chociaż niedokładny trafił jej ramię. Zapiekło, ale była zbyt rozzłoszczona, żeby cokolwiek poczuć. Cokolwiek oprócz złości.
- Robiłam wszystko czego ode mnie wymagałeś. Czekałam i się słuchałam - wymieniała, a złość coraz bardziej przysłaniała jej pole widzenia. Stała się niebezpieczna, podjudzana przez ciemność wokół chichoczącą z jej własnych słabości i błędów. - Ale i tak odszedłeś. Dlaczego, Takuya? Dlaczego! - Warknęła z mocą. I tak naprawdę zdała sobie sprawę, że odpowiedź i tak nic już nie mogła zmienić. Minęło sporo czasu. Odszedł, porzucił ją i zostawił. Zasługiwał na śmierć. Chociaż nie była już pupilkiem Minoru wiedziała, że Kurokaze musiał umrzeć. Był jej największą słabością. Ostatnim płomykiem ludzkiej natury. Ale czy umiała wykonać ten ostateczny cios?
Nie czekała jednak na jego odpowiedź. W kontrataku machnęła zranioną ręką pozwalając, żeby krew rozlała się po jej bladej skórze. Ciemność wezbrała w chwilę ruszając w stronę Takuyi. Była podzielona na kilka osobnych strumieni, specjalnie żeby uniemożliwić mu zniszczenie wszystkich na raz swoim atakiem wiatru. Były od siebie oddalone, w różnych odstępach. Znała go dobrze. Trenowali razem nie raz. Wiedziała na czym polegał jego oddech.
- Zapłacisz mi za to! - Rzuciła biegnąc w stronę przeciwnika. Chowała się za ciemnością, żeby przypadkiem jej nie uszkodził. Tym razem była czujniejsza i nie miała zamiaru dać się więcej zranić. Nie była już bierna. Zniknęła niepewność. Ciemność miała za zadanie go zająć, przy niewielkim szczęściu poranić, w tym czasie sama chciała skrócić dystans i po prostu chwycić go za rękę, w której trzymał swoje ostrze Nichirin. Jeśli jej się udało, spróbowała zaprzeć się z całej siły i ją wyrwać. Rękę. W całości. W końcu mógł jej odpowiadać na pytania bez niej. Była zbędna.
- Spoiler:
- 1. Kontratak ciemnością (podzielona na osobne strumienie, żeby nie mógł ich zniszczyć jednocześnie oddechem wiatru). Miała za zadanie go zranić i unieruchomić. -DBA B 18-3 = 15 PK
2. W tym samym czasie pod osłoną ciemności Kitsune spróbowała do niego podbiec.
3. Próba chwycenia go za rękę, w której trzymał Nichirin i wyszarpnięcia jej z całej siły. Ręki. I Nichirin. Gdyby w tym czasie ją zaatakował byłaby gotowa się obronić ciemnością lub spróbować uskoczyć w bok.
Każdy, kto zajmuje się jedynie zabijaniem potworów, sam szybko staje się potworem. Zabójca postawiony przed wyborem uratowania kogoś, a zabiciem demona, zawsze wybierze demona.
A więc miała rację.
Mężczyzna był szybki, jego ostrze przecięło płomień, pozbawiając go mocy, a on nie zatrzymując się był w stanie zaraz uniknąć ognistej kuli posłanej w swoją stronę, ledwie dając się jej musnąć, co było mało satysfakcjonującym obrażeniem. Katsu szybko zweryfikowała rozkład sił w tej sytuacji i w ostatniej chwili uniknęła ciosu wymierzonego w środek swego brzucha, czując jak Nichrin tnie przez jej bok, głęboko paląc tkanki.
Krzyknęła, po części z zaskoczenia, po części z bólu i szybko odskoczyła, zwiększając dystans od pieprzonego ostrza, wykorzystując najbardziej naturalną z zasłon, jaką miała pod ręką, czyli trzy konie stojące niespokojnie po jej lewej stronie. W międzyczasie jej organizm miał szansę szybko i automatycznie zregenerować największe krwawienie.
Słyszała pełne złości krzyki Kitsune, jednak słowa nie docierały do niej w pełni, gdy uciekając od Kireia, przemknęła pod szyją pierwszego z koni, po drodze przecinając pazurami linę utrzymującą zwierzę i naznaczając jego bok od swojej strony krwią. Krwią, której miała pod dostatkiem, trzymając się za rozcięcie po Nichrin. Nie zatrzymywałaby się, wkładając w to całą swoją szybkość i zwinność i dokładnie tak samo postępując z dwoma kolejnymi końmi, aby na koniec wskoczyć na powóz, który znajdował się za nimi. Dopiero wtedy też krew na zwierzętach zapłonęłaby gwałtownie, z pewnością strasząc je, jak miała nadzieję w stronę Kireia, skoro przypilnowała aby płomień odgonił je właśnie w jego kierunku.
Katsu zaraz też utworzyłaby kolejne dwie niewielkie kule ognia, które posłała również w stronę Kireia, jednak wpływając w pełni na trajektorie ich lotu. Liczyła na to, że spanikowane zwierzęta wyjącą zabójcę z równowagi, bądź zmuszą do obrony, jej kule natomiast wyczekałyby na moment, gdy zabójca odsłoni się z którejś ze stron i zaatakowały w taki sposób, aby uderzyć jedna po drugiej, najpierw w jeden, potem w drugi bok zabójcy, wybuchając przy zetknięciu z jego ciałem.
Jeżeli natomiast Kirei był gotów na przyjęcie kul, również pomknęłyby w jego stronę, jedna z przodu, druga od tyłu, aby zdezorientować przeciwnika i uderzyć jedna po drugiej.
Gdyby to się udało, Katsu rozejrzałaby się za czymś, co mogłoby posłużyć za broń, a może znajdowało się na wozie, na którym stała. Ostrze? Włócznia? Cokolwiek, co miałoby ostry koniec bądź brzeg nadawałoby się do chwycenia w dłoń.
- Spoiler:
1. Ucieczka od Kireia podczas której naznaczyłaby konie swoją krwią
2. Podpalenie krwi w celu spłoszenia zwierząt
3. Utworzenie dwóch kul ognia i manipulacja ich trajektorią
Regeneracja bez skupienia -1 poziom obrażeń
BDA
Krwisty płomień poziom D - 1PK
Ogniste kule poziom B - 3PK stworzenie - 4PK za manipulację
- Prostak. - Mruknął pod nosem skoro jego przeciwnik nie zamierzał ujawnić swojego miana.
Nie mając większego wyboru demon odwołał całe wielkie kościane cholerstwo i postanowił zaprzyjaźnić się bardziej z łowcą. Na początku przekształcił swoje ręce w znany i lubiany model pancernych rękawic zakończonych większymi pazurami. Widząc, że jego oponent jest koneserem łańcuchów, a przez to broni półdystansowej demon musiał się pogodzić z koniecznością skrócenia dystansu. Westchnął ciężko i skoczył do przodu. Uważnie obserwował koniec broni przeciwnika, a także jej trajektorię. Domyślał się, że jego przeciwnik będzie próbował nie tylko strzaskać jego twarz ciężką głowicą, ale i mógł próbować wykorzystać sam łańcuch do skrępowania jego ruchów. Gdyby oponent robił szeroki atak łańcuchem Yamato zamierzał upaść wykorzystując sypkie podłoże do zrobienia wślizgu pazurami stóp w nogi przeciwnika. Odpowiedzią na atak frontalny lub od góry był odskok w bok wspierany blokiem opancerzonych ramion. Spodziewał się też najstarszej sztuczki czyli wyrzucenia kuli do przodu, a następnie szarpnięcia tak by uderzyła przeciwnika od tyłu.
Jeśli demon skrócił wystarczająco dystans, uderzył prostym pchnięciem pazurów prawej ręki w okolicę klatki piersiowej przeciwnika. Lewa ręka trzymała wysoko gardę chroniąc szyję przed atakiem sierpu.
Tylko w rękach kapryśnych bogów leżał jego los.
- Spoiler:
- 1. Opancerzenie ramion
2. Bieg do kamieniarza z unikami
3. Lewy prosty na klatkę piersiową kamieniarza
EVENT
Okazja - 5- Podsumowanie:
- Podsumowanie - Zabójcy:
Kirei
1 rana 2 poziomu - poparzenie na lewym ramieniu
1 rana 3 poziomu - poparzenie prawego boku
Takuya
1 rana 2 poziomu - rana cięta na lewym ramieniu
1 rana 3 poziomu - przebite prawe udo
Podsumowanie
Termin: 72h
Kolejność: Dowolna
Dodatkowe informacje:
- W razie pytań skierujcie się do: Ichitarō (PW) lub reportem (Discord)
- Przysługują wam 3 akcje na turę. Prosiłbym o podkreślenie ich w poście lub wypisanie ich w spojlerze
- Mapa
- Kiedyś bym się poddała - przyznała zaskakując tym wyznaniem samą siebie. Wtedy gdy była samotna, bezradna i gdy miała tylko jego. Teraz otoczyła się gromadą innych demonów, które walczyły u jej boku; które nie bały się poświęcenia. - Wtedy zrobiłabym dla ciebie wszystko. Teraz - kontynuowała robiąc unik przed jego atakiem. Nie czekała na jego reakcję walcząc dalej, próbując zagłuszyć własne myśli walką, zaskoczyć go prędkością tego starcia. - Teraz to ja pomogę ci odpokutować - wyjaśniła mu, gdy większość ciemności z tak bliskiej odległości miała za zadanie poranić i przyszpilić jego ciało z różnych kątów, żeby nie był w stanie uniknąć wszystkich ataków. W tym samym czasie spróbowała kopnąć z całej siły w jego zranione udo. Gdyby ją zaatakował spróbowałaby uniknąć ataku lub zasłonić się resztą ciemności.
Nie czuła smutku ani żalu. Miała wrażenie, że z każdą chwilą nie czuła już nic. Jego bliskość odbierała jej zmysły. Znajomy zapach. Jego ramiona, w które pragnęła wpaść. Jego szyja, w którą pragnęła się wgryźć. I ten cudowny, ulubiony smak jego krwi, za którym tęskniła chyba najbardziej. Była demonem oczywiście, że jego krew okazała się ważniejsza niż cała reszta.
- Spoiler:
1. atak ciemnością pod różnymi kątami - próba przyszpilania ciała przeciwnika z bliskiej odległości.
2. Kopnięcie w zranione udo, żeby go przewrócić.
3. Gotowość do uniku lub zasłonięcia się ciemnością
Piasek nie był najgorszym materiałem do lądowania, a Katsu spróbowała przeturlać się nieco, wytrącając w ten sposób prędkość i siłę uderzenia, aby móc się podnieść jak najszybciej. Jej oczom ukazały się dwa łupy, ona jednak wiedziała, że jej przeciwnik był szybki i na pewno nie guzdrał się zbyt długo w piachu, dlatego bez zastanowienia sięgnęła po leżący bliżej kij, a drugą ręką nabrała piasku w garść i rzuciła w stronę Kireia, gdy ten tylko podniósł na nią wzrok.
Jeżeli udało jej się go oślepić choćby na kilka sekund, przełożyłaby kijem z całej swojej siły przez jego twarz, być może nawet łamiąc na jego twardej szczęce narzędzie na pół, aby zaraz potem rzucić się na zabójcę i wbić kij - jeżeli udało się go przełamać to w tę rękę, która dzierżyła nichrin, a jeżeli nie, to w ranę, tę do której miała lepszy dostęp, a drugą ręką chwytając za gardło i próbując pazurami szybkim ruchem wyszarpnąć tchawicę z szyi zabójcy.
- Zdechnij z łaski swojej.
- Spoiler:
Oślepienie zabójcy piaskiem i uderzenie w twarz kijem z całej siły, być może przełamując narzędzie na pół
Bezpośredni atak - wbicie ostrej części kija w ramię dzierżące Nichrin lub jego wciąż tępego końca w ranę
Chwyt za gardło i wyrwanie tchawicy z szyi
Powstrzymany mnich doszedł do wniosku, że musi zmienić swoją metodykę. Widząc, że jego oponent wciąż stoi na swojej broni Yamato natychmiast sięgnął szponami do ogniw, szybkim ruchem ręki oplótł pojedynczo żelazo wokół dłoni, a następnie szarpnął za nie. W optymalnym układzie kamieniarz miał się przewrócić pozbawiony równowagi. W innym demon po prostu zamierzał pozbawić go jego broni. Yamato dostrzegł jeszcze jedną możliwość. Przeciwnik mógł wykorzystać diabelską siłę przeciwko samemu demonowi. Święty mąż oczekiwał, że bydlak może skorzystać z impetu szarpnięcia aby, na przykład wbić mu sierp w szyję. Jakże przewidywalni byli ci zabójcy.
Ale zaraz. Gdzie był sierp? Ciemnowłosy potwór szybko w pamięci zlokalizował broń za sobą. To też był kolejny problem walki z użytkownikami takiej broni. Co prawda miała swoje wady ale przypominała czasem walkę z trzema przeciwnikami na raz. Samym Zabójcą, głowicą i kusarigamą. Ironicznie, że w tym układzie to członek korpusu był najmniej niebezpiecznym elementem. Ciężar był bolesny, ale właściwie to tylko ostrze było w stanie pozbawić demona życia.
Szarpiąc więc za łańcuch Yamato wykonał piruet. Obracając się na krótką chwilę w poszukiwaniu ostrza, jeśli takie nadlatywało, starał się je zablokować drugą wolną rękawicą. Na koniec, o ile oponent był w zasięgu, ponownie wykonał wypad na przeciwnika celując pazurami w jego klatkę piersiową.
Znając gimnastyków z korpusu mógł nawet w jakiś mistyczny sposób wykorzystać pęd łańcucha i przywołać do ręki sierp, by następnie wbić go w szyję mnicha. Kto wie jakie mieli pomysły? W takim wypadku demon zamierzał poświęcić nieco swojej krwi, wykonać minimalny unik by ostrze trafiło poza witalną szyją i wciąż skupić się na rozoraniu swojego przeciwnika szponami. W przeciwieństwie do niego, Yamato się mógł regenerować.
- Spoiler:
- Rękawice - permanentna manipulacja ciałem
1. Sięgnięcie po łańcuch.
2. Szarpnięcie z blokiem drugą ręką.
3. Kontratak pchnięciem pazurów w klatkę o ile jest w zasięgu.
EVENT
Okazja - 6- Podsumowanie:
- Podsumowanie - Zabójcy:
Kirei
1 rana 2 poziomu - Obita szczęka
1 rana 2 poziomu - poparzenie na lewym ramieniu
1 rana 3 poziomu - poparzenie prawego boku
1 rana 4 poziomu - Rana kłuta lewego ramienia
Takuya
1 rana 2 poziomu - rana cięta na lewym ramieniu
1 rana 3 poziomu - przebite prawe udo
2 rany 1 poziomu - zadrapane obydwie nogi
Podsumowanie
Termin: 72h
Kolejność: Dowolna
Dodatkowe informacje:
- W razie pytań skierujcie się do: Ichitarō (PW) lub reportem (Discord)
- Przysługują wam 3 akcje na turę. Prosiłbym o podkreślenie ich w poście lub wypisanie ich w spojlerze
- Mapa
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|