Iwashimizu Hachimangū
Iwashimizu Hachimangū-ji zbudowana została w roku 859 i tak samo jak inne świątynie Hachiman jest w rzeczywistości kompleksem poświęconym zarówno kami, jak i buddyzmowi. Cesarz Seiwa nakazał ją zbudować na cześć wyroczni, w której bóg Hachiman wyraził pragnienie przebywania blisko Kioto, aby czuwać nad miastem i rodziną cesarską. Wizja ta została opowiedziana przez mnicha buddyjskiego Gyōkyō, mającego drugą wizję, która doprowadziła do wybrania lokalizacji Otokoyama, gdzie obecnie stoi świątynia.
wikipedia.org
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Chętnie znajdował sobie partnerów do rozgrywek, albo dołączał się do innych zabójców, kiedy wychylali kolejne czarki sake, która miała pomóc zapomnieć o trudach podróży. Tak samo ochoczo dzielił z innymi kiseru, zarówno przyjmując fajkę od innych, jak i podając swoją dalej. A herbaty nigdy nie pił samotnie.
Teraz szedł wzdłuż bryły świątyni, sunąc pod podcieniami spokojnym, niespiesznym krokiem, w końcu docierając do centralnego wejścia i prowadzących od niego schodów, które opadały w dół. Oczy podążyły wzdłuż nich, przeskakując po schodkach, aż wreszcie natrafiły na znajomą sylwetkę, kulącą się na nich w oczekiwaniu. Spędził z zabójczynią długie miesiące podczas podróży, nie musiał więc patrzeć na jej twarz, by móc ją rozpoznać.
- Mori, jak dobrze cię widzieć - jego miękki, aksamitny głos, zachowany w niskiej tonacji, spłyną zza jej pleców, witając ją serdecznym brzmieniem, ale i też elegancką manierą z jaką obracał słowa. - Nie minęło aż tak wiele czasu, a ja mam wrażenie, jakby to były całe wieki. Powiedz mi proszę, zechcesz się przejść, czy może wolisz spocząć tu na dłuższą chwilę? - zatrzymał się na stopniu poniżej miejsca, gdzie siedziała, spoglądając na nią z miłym, spokojnym uśmiechem wymalowanym na twarzy, gotowy ruszyć w inne miejsce, z dala od schodów lub wręcz przeciwnie - przysiąść się obok niej.
Lion boy;
Tell me what it’s like to conquer.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Jego uśmiech pojawił się znowu na twarzy, kiedy kobieta wreszcie podniosła się i spojrzała na niego. Akimitsu często uśmiechał się w ten grzeczny, wyuczony sposób jakim posługiwali się szlachcice, ale przy odrobinie szczęścia i spędzenia z nim odpowiedniej ilości czasu, można było się nauczyć tych drobnych detali, które zmieniały się w tym wyrazie, kiedy był on szczery. A Mori jego zdaniem, zaliczała się właśnie do takich osób. Widząc też, że chce się podnieść, wyciągnął w jej stronę dłoń, oferując wsparcie w tym dość trudnym zadaniu, biorąc pod uwagę jej rany.
- Każde okoliczności spędzone w twoim towarzystwie można uznać za miłe - kiwnął głową, jakby ten drobny gest miał tylko uzmysłowić jej wagę właśnie wypowiedzianych przez niego słów. - Powinnaś odpoczywać - rzucił, ale w jego głosie nie było ani grama nagany. Tylko troska, którą z łatwością dało się zobaczyć także w jego oczach. - Prawie - zaśmiał się krótko. - Może nie śpiewać, ale powoli kieruję się w tamtą stronę. W te rejony skierował mnie patrol, jednak powoli podążać będę dalej na północ, do Edo. Mam się tam spotkać z rodziną na dworze. Czeka mnie parę obowiązków, ale miejmy nadzieję, że i radości. A ty masz jakieś wielkie plany na to gdzie się stąd udasz?
Lion boy;
Tell me what it’s like to conquer.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Uśmiechnął się do niej lekko, kiedy kiwnęła na niego głową, niby to zachęcając do przyśpieszenia, jakby to on był tutaj tym, który zwalniał ich tempo. Tokugawa znał posmak straty bardzo dobrze, ale nigdy nie uważał, że w jakikolwiek sposób zniechęcało go to do obcowania z innymi, czy prób pogłębiania powierzchownych więzi. Uwielbiał ludzi i coś takiego zwyczajnie stałoby w opozycji do samego jestestwa jego natury. Ich razem spędzone 'wakacje' w żaden sposób więc nie były traktowane przez niego jak coś, co raczej powinien utożsamiać ze znakiem od losu, by od Mori odstąpić na dłuższy czas, lub jak to ładnie określiła 'na resztę życia'.
— Po śmierci nie będzie już od czego odpoczywać. Nie mówiąc już o tym, że przy braku odpoczynku, szybciej zapędzisz się na tamten świat, a to byłoby wielką stratą — pomimo tego, że uśmiechnął się w odpowiedzi na jej żartobliwe słowa, jego głos był całkiem poważny. Odnosił czasem wrażenie, że Korpus posiadał jakąś magnetyczną siłę, która ciągnęła do siebie zwyczajnych samobójców, którzy jednak pragnęli swojej śmierci nadać jakiekolwiek znaczenie. Nie rozumiał tego, tej siły która kazała odrzeć swoje ciało z resztek komfortu i zmuszała do łamania go na nowe sposoby, nie dając odpowiedniego czasu na chociaż odrobinę poprawnego wytchnienia. — Akurat herbata podczas gry w shogi nie brzmi wcale tak źle. Dla mnie nawet całkiem zachęcająco. Nie martw się, jeszcze trochę i odkryjesz wszystkie moje tajemnice podczas rozgrywek, a potem pozostanie ci już tylko wygrywać.
— Na tyle naglące niestety, bym zmuszony był na nie odpowiedzieć. Moje serce raduje się na perspektywę zobaczenia moich bliskich, jednak myśli wciąż krążą wokół spraw Korpusu. — rzucił wymijająco, splatając dłonie za plecami. — Chociaż myślę, że w Edo znalazłby się ktoś, kto z przyjemnością zainteresowałby się moimi latającymi przyjaciółmi. A ty, kiedy już wydobrzejesz, gdzie zamierzasz się udać? Gdzie zawieje misja od Korpusu czy może masz własne plany?
Lion boy;
Tell me what it’s like to conquer.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
- Nigdy bym nie śmiał - rzucił wręcz oburzony, na jej okropne oskarżenia, ale zaraz uśmiechnął się szelmowsko. - No, może odrobinę.
Każdy jego gest, nawet ten najbardziej psotny czy gwałtowny, posiadał w sobie jakąś miękkość i elegancję, jakby nawet długie życie na szlaku nie zdołało zmienić dotychczasowych przyzwyczajeń ciała. Ale prawda była taka, że nawet nie próbował dokonywać poprawek na tak mikroskopijnych poziomach, bo dla niego samo posługiwanie się fałszywym imieniem, było już wysokim osiągnięciem. Fałszywa tożsamość była przydatna, ale nie bał się jej straty w oczach Korpusu, a przed demonami chronił się zawsze za men-yoroi.
- Zrobił? Obawiam się, że to taka moja wada. Zawsze nim trochę byłem i już chyba zawsze pozostanę - westchnął, niby to trochę boleściwie, ale było w tym dużo z teatralności. - Ale Hashira? Schlebia mi, ale to chyba zbyt wymagające zajęcie - a on miał przecież inne obowiązki na głowie. Korpus był ważny, ale nawet jeśli Tokugawa na jego rzecz przywdziewał maskę, organizacja ta nie była najważniejszą rzeczą w jego życiu. Widząc, jak traci równowagę i nerwowo macha rękoma, pośpiesznie ruszył jej z pomocą, wspierając własnymi dłońmi. - Uważaj, bo jak tak dalej pójdzie, to tylko pogorszysz sprawę i dołożysz sobie dodatkowy tydzień rekonwalescencji.
- Do Osaki? A co czekałoby mnie w Osace, jeśli bym zboczył w jej kierunku? - zapytał z delikatnym uśmiechem malującym się w kącikach ust. Wyrazem niby to zainteresowanym jej odpowiedzią, ale z kryjącą się gdzieś w głębi zaczepką.
Lion boy;
Tell me what it’s like to conquer.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Nie możesz odpowiadać w tematach