Próbował znaleźć jakieś wygodne miejsce przed świątynią, nie chcąc zakłócać spokoju komukolwiek, kto rezydował w środku. Może był tam Kizuki? Albo sam Stwórca. Yoshi czuł się... Porzucony? Mógł pożerać ludzi i rosnąć w siłę. Ale po co? Powstał, nie znając swojej przeszłości i nie rozumiejąc przyszłości. Czy Muzan miał wobec niego jakieś plany? A może był tylko jednym z wielu? Mięsa które ginęło szybko i bez echa. A mu się taka wizja nie podobała. Ani trochę. Chodził więc i kusił los, szukając problemów. Albo kogoś kto gotów będzie wskazać mu cel, jakkolwiek idiotyczny by nie był. Nudził się. Ufał przeczuciu, że coś się tu zmieni. Czuł to głęboko w sobie. Albo odbijał mu się ten artysta lubujący się w używkach którego pożarł parę dni temu.
- Spoiler:
- Kod:
- [color=#d98d43]XXX[/color] -
Chodzi lisek koło drogi, zjada ręce, zjada nogi.
"A patrząc w górę, by walczyć z gigantami, nie zobaczysz węża, który wbije ci truciznę w stopy."
Te słowa kąsały ją po karku na tyle nieznośnie, że Kiyo postanowiła udać się w miejsce, od którego sukcesywnie trzymała się z daleka.
[color=#990451][/color
- Hej! - zawołał klaszcząc w dłonie. Chciał z nią porozmawiać. Zmienić to władcze spojrzenie w coś... Milszego jego oczom. Strach? Uległość? A może po prostu uprzejmość? Dwoma krokami zastąpił jej drogę i zatrzymał się tuż przed nią. Wyższy od głowę nachylał się w jej stronę, balansując na granicy ostrych końcówek rogów. - Kim jesteś? - zagadnął wesoło, lustrując ją dokładnie spojrzeniem. - Chyba się nie znamy... - mówił i odwinął palcem dolną wargę. - Pozwól, że się przedstawię. Yoshi, do usług. - głos miał przyjazny, ociekający wręcz słodyczą. - Nudziłem się, ale o to jesteś, moje wybawienie. - przeciągał słowa pierwszego zdania.. Tak jak małe, smaczne dzieci, gdy marudzą rodzicom. Ale potem był autentycznie żywo zainteresowany niespodziewanym spotkaniem. - Tylko kim jesteś, piękna pani? - zapytał zmierzając palcem w jej czoło. Doszedł jednak do wniosku, że to mogło by być niemiłe. A nie chciał być niemiły. Jeszcze nie. Może właśnie spotyka kogoś, kto zapewni mu trochę rozrywki? Albo i coś więcej, jak ten mityczny sens istnienia o którym wspominają kapłani?
Ewentualnie urwie mu rękę za zakłócanie jej spokoju, a wtedy rzucą się na siebie jak wściekłe wilki. Ale tak nie wypada, zwłaszcza na terenie świątyni. Jakby bogowie mogli im coś jeszcze zrobić, targować się wizją zaświatów czy wyswobodzenia z chorób. Yoshi po prostu chciał być grzeczny.
- Spoiler:
- Kod:
- [color=#d98d43]XXX[/color] -
Chodzi lisek koło drogi, zjada ręce, zjada nogi.
Co prawda kręciły się też tutaj inne demony, ale dopóki nie przeszkadzały mi w relaksie, nie zamierzałem wdawać się z nimi w interakcje, każdy miał prawo przyjść tu i załatwić swoje sprawy, przynajmniej tak długo jak potrafił się zachować. Zająłem swoje ulubione miejsce na szczycie dachu i rozsiadłem się wygodnie, atmosfera panująca w świątyni zawsze wprowadzała mnie w nostalgiczny stan, chociaż tak naprawdę nie pamiętałem nic ze swojego wcześniejszego życia, kciukiem obracałem srebrny pierścionek z wygrawerowanym żurawiem na palcu wskazującym. Gdy ktoś mnie pytał, dlaczego go nosze nie potrafiłem odpowiedzieć. Chciałem go mieć przy sobie, ale nie potrafiłem za żadne skarby powiedzieć dlaczego, nie raz próbowałem go po prostu wyrzucić, ale za każdym razem po niego wracałem. Już przywykłem, że będę go nosił do końca swoich dni i nigdy nie odkryje powodu, dlaczego mam tak dużą więź do błyskotki.
- Co jest w Tobie takiego niezwykłego co? -Rzuciłem pod nosem, delikatnie zirytowany jakbym oczekiwał, że przedmiot mi odpowie. Zdjąłem go z ręki i chwyciłem dwoma palcami, skupiłem wzrok na nim i badawczo po raz tysięczny zacząłem się przyglądać z wielkim zaangażowaniem, tak jakbym tym razem miał coś znaleźć po tylu próbach. - Niby miałem tak silną wolę, ale nie minie kwadrans i po ciebie wrócę. Ehhhh. - Westchnąłem ciężko, wzruszyłem ramionami i założyłem go z powrotem na palec. Nie zanosiło się, żebym kiedykolwiek rozwiązał tę zagadkę, już od czterech lat się z nią zmagam, a pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi.
⠀⠀Oguni przypominało raczej senne miasto, niż gniazdo demonów, a przygłuszona drzewami aura dnia jedynie potęgowała to wrażenie. Dziwnie było znów poczuć oddech poranka, bez obawy, że wisząca na nieboskłonie kula ognia spali doszczętnie ciało demona. Korony drzew, żywy baldachim, czuwały nad jej głową nieruchomo, nieporuszone nawet przez wiatr.
⠀⠀Wrony odzywały się nagle i w nierównym rytmie, prześlizgiwały się w górze z gałęzi na gałąź, prowadząc ją wąską ścieżką po wzgórzu, do świątyni.
⠀⠀Wnętrze tchnęło wiekowymi balami. Chłód zamknięty w wielopoziomowej fortecy prześlizgnął się po odsłoniętych kostkach w momencie, gdy uchyliła dwuskrzydłowe drzwi. Wysokie skrzypienie odbiło się echem od ścian rozległego pomieszczenia. Monumentalność wnętrza sprawiła, że Suiren zatrzymała się w progu i westchnęła.
⠀⠀— Przykro jest oglądać jak bardzo zapuszczone jest to miejsce. Choć z drugiej strony nic tak nie krzyczy bezlitosny bóg, jak ołtarz na środku kamiennej kaplicy — zaczęła, a puste ściany odpowiedziały jej w tych samych słowach. Obejrzała się przez ramię na mężczyznę, który wlókł się powoli kilka metrów za nią. — Nie sądzisz, Susumu?
⠀⠀Wywołany po imieniu zbliżył się i uniósł nieznacznie głowę. Wzrokiem ślizgał się po detalach, które tworzyły wnętrze świątyni. Szkarłatne malowidła, niejasne sceny przemocy i brutalności, w których zawsze zwycięską ręką wychodził pustooki potwór - demon. Suiren usłyszała, jak przełyka głośno i uśmiechnęła się lekko w odpowiedzi na jego obawy.
⠀⠀Wyciągnęła bladą dłoń w kierunku mężczyzny i lekkim skinieniem zaprosiła go do środka.
⠀⠀— To twoja przepustka do lepszego świata. Odetchnij pełną piersią, poczuj chłód na skórze. Póki jeszcze cokolwiek czujesz — poradziła mu, po czym nie czekając na reakcje zastraszonego towarzysza pewnym krokiem wstąpiła do wnętrza. Rytmiczne stukanie obuwia po gładkich, marmurowych posadzkach wypełniło salę przyciągając do siebie sporadyczne spojrzenia.
⠀⠀Nikogo nie dziwił widok demona i cienia w postaci sługi, choć Suiren zadbała o to, aby właśnie dzisiaj prezentować się jeżeli nie niepokojąco, to przynajmniej tajemniczo.
⠀⠀Luźne szaty zlewały z długimi piórami, które porastały jej ramiona na całej długości. Skrzydła zdobiły czarne, czerwone oraz złote smugi, a liczne ozdoby w pierzu i we włosach utrzymano w tej samej tonacji. Czarne i białe pasma spływały jej po ramionach i plecach, choć znaczną część ich długości zapięto w luźnym koku, przeciętym złotą igłą w kształcie żurawiego pióra. Pojedyncze, szkarłatne pasemko opadało luźno na twarz, gdzie znaczenia w głębokim odcieniu tego samego koloru układały się w podłużne linie przy oczach.
⠀⠀W Oguni już teraz krążyły plotki o pani żurawi, która kroczyła równie dumnie jak ptak, którego barwy tak ochoczo przybierała. I teraz również uniosła głowę, prześlizgnęła wzrok po obecnych w świątyni i zatrzymała go na chłodnej płycie ołtarza.
⠀⠀— Od dawna nikt nie składał tu ofiar — stwierdziła głośno, upewniając się, że jej słowa nie umknęły przypadkowym, zebranym tu demonom i ich ludzkim pomiotom. — Któż gotowy jest oddać swoje życie Najwyższemu?
The silence is your answer.
Więc musiało to być coś innego, co urzekło demony w tym miejscu, może lubiły patrzeć na składanie ofiar? No nic rozmyślanie nad powodem tej zbieraniny i tak nie miało większego sensu . Zwłaszcza że z dołu usłyszałem interesujące słowa, ktoś miał ochotę złożyć kogoś w ofierze albo przymusić kogoś do tego. Bardzo ochoczo to zobaczę i nawet się przyłącze do tej wizji.
Wskoczyłem do środka korzystać z dziury w dachu, mocno uderzyłem o marmurową posadzkę i wzbiłem tumany kurzu do góry. Poprawiłem swoje ubranie i przeleciałem po pomieszczeniu złotymi chłodnymi ślepiami, było w nim kilka demonów i ich trzoda.
Największą uwagę przykuła kobieta ptak, słyszałem pogłoski o niej, ale jednak zawsze brałem pewne rzeczy z przymrużeniem oka. Jednak stała tu dzisiaj i głośno wyrażała swoje oczekiwania. Biła wszystkie zebrane tutaj demony t o głowę, nie kryła się w kątach tak jak one. Zaimponowała mi, a było to rzadkie zjawisko, przynajmniej nie była ofiarą, a drapieżnikiem
- Skoro nie ma chętnych... to może ja się nadam na ofiarę? - Rzuciłem głośno i z pogardą dla tych, którzy nawet nie odważyli się podnieść głosu. - Chociaż z drugiej strony to byłoby marnotrawstwo, nieprawdaż? - Na krótki moment złapałem kontakt wzrokowy z panią żuraw i równie szybko go przerwałem. Podszedłem do mężczyzny, który stał przy najbardziej przerażonym demonie i złapałem go za nadgarstek i pociągnąłem za sobą do ołtarza.
-Zaraz... co robisz... z moim sługą? - Wybulgotał panicznie grubas i chwycił człowieka, za drugie ramie uniemożliwiając mi prowadzenie go. Poczułem wzrost irytacji, gdy demon, który ledwo odważył się coś wydukać, stawiał się. - No jak to co? Złożymy go w ofierze najwyższemu.... No, chyba że chcesz złożyć dwóch? - Spojrzałem na niego przeraźliwie chłodnym spojrzeniem, jakbym chciał go zabić wzrokiem i wskazałem palcem na drugiego człowieka, który przy nim stał. Przerażony tylko pokiwał głową i momentalnie puścił ramię, a ja zabrałem baranka ofiarnego i położyłem na ołtarzu.
-Nada się, czy mam szukać dalej? - Zapytałem zaciekawiony jej reakcją, może miała kolejną wizję, którą chciała zrealizować, a ja bardzo chętnie przekonam się, co siedziało jej w głowie.
⠀⠀⠀⠀Nieprzychylne, złośliwe szeptanie, które kobieta zamierzała przeczekać z uniesionym wysoko podbródkiem.
⠀⠀⠀⠀Towarzyszący jej u boku mężczyzna nie podzielał opanowania demonicy. Choć starał się trzymać głowę na wprost, rzucał spojrzeniem na boki, gotowy umknąć w cień. Po tym co go spotkało, kobieta nie dziwiła się, iż nie ufał podobnym jej potworom. Trwał w miejscu wyłącznie dlatego, że w przypadku dezercji kara mogłaby być jeszcze gorsza, niż to, czego spodziewał się w świątyni.
⠀⠀⠀⠀— A twój sługa? Śmierdzi strachem. Nadaje się jedynie na mięso dla nas wszystkich.
⠀⠀⠀⠀Brew Suiren uniosła się ku górze. Odszukała właściciela głosu w pewnej odległości od siebie i przyjrzała się dobrze jego twarzy. Nie mogła powiedzieć, że go znała, choć facjaty równie paskudne jak jego przewijały się co jakiś czas w Oguni. Dlatego właśnie nie przepadała za kryjówką demonów, gdzie każdy z nich, nawet takie maszkary jak on, czuły się godne otwierać usta do damy.
⠀⠀⠀⠀Chwila napięcia pozwoliła reszcie zainteresowanych utworzyć niewielki krąg, który zacieśniał się z każdą sekundą milczenia. Nawet ci, których pozornie nie dotyczył spór odwrócili się teraz w kierunku ołtarza. Ciężkie spojrzenia, gęstniejąca atmosfera presji. Cisza przeciągała się nieznośnie i dopiero i dłoń wychylająca się w jej kierunku zmieniła tempo wydarzeń.
⠀⠀⠀⠀— Nie... — Susumu z refleksem, którego nie wstydziłby się żaden demon złapał śmiałka za przegub i zacisnął na nim palce. Uzbrojona w pazury łapa, która miała spocząć na ramieniu czarnowłosej zawisła w powietrzu, podtrzymywana siłą drżących mięśni.
⠀⠀⠀⠀Śmiałość ludzkiego pomiotu wywoływała zazwyczaj obrzydzenie lecz dzisiaj, tutaj, przez grono zebranych przetoczyła się fala niedowierzania. Nikt o zdrowych zmysłach nie śmiałby sprzeciwić się demonowi na jego własnym terenie, a jednak wydarzyło się to. W reakcji pierwszym odgłosem, który na nowo wypełnił pomieszczenie było narastające powarkiwanie, głęboko w gardle pochwyconego napastnika.
⠀⠀⠀⠀I kobiecy śmiech, lekki jak płatki wirujące na wiosennej bryzie.
⠀⠀⠀⠀— Wystarczy... Jedno dziecko boga unoszące dłoń na drugie? Najwyższy byłby zawiedziony, że nawet człowiek ma więcej taktu, aby nie przerywać obrzędów czynionych ku czci jego imienia — powiedziała lekko, jakby nie brała pod uwagę innej opcji, niż wycofanie się prowodyra. Na bladej twarzy jej złote spojrzenie przypominało błyszczące się w nocy ślepia zwierzęcia, które bez mrugnięcia śledziło swój cel. Nie warto, mówiła bezgłośnie, kręcąc głową niezauważalnie. Poczekała, aż ręka cofnie się i spocznie przy boku demona. Dopiero wtedy pozwoliła sobie na lekki uśmiech, ulotny niczym wspomnienie.
⠀⠀⠀⠀...może ja się nadam na ofiarę?
⠀⠀⠀⠀Nie od razu zwróciła się w kierunku Yuty. Wsłuchiwała się w jego słowa, szukając kolejnej zawoalowanej zaczepki. Że nie znajdzie dla swoich czynów poparcia było pewne, lecz nie spodziewała się demonów podkopujących pod sobą wzajemnie dołków. Najwyraźniej niewiele brakowało, aby wszystkim w tym towarzystwie puściły nerwy.
⠀⠀⠀⠀Odwróciła się powoli; fałdy materiału zafalowały.
⠀⠀⠀⠀— Przed moim towarzyszem stoi zupełnie inne zadanie — wyjaśniła, rozwiewając wątpliwości pierwszego z demonów, który zasugerował wrzucenie Susumu na ołtarz. Wtedy zwróciła się do Yuty. — Jeden w zupełności wystarczy.
⠀⠀⠀⠀Nie mrugała. Czujnie, ale nie nachalnie zmierzyła go wzrokiem. Nie potrafiła nazwać wrażenia, które w niej wywoływał. Jakby go już znała, choć tak charakterystyczne oblicze nie mogłaby zagubić się w odmętach pamięci. Rzadko imię nie przychodziło jej jednak na myśl, dlatego rozchyliła jedynie usta, czekając aż właściwie miano pojawi się na języku.
⠀⠀⠀⠀Na próżno. Nie mogła sobie niczego przypomnieć.
⠀⠀⠀⠀— Susumu — zwróciła się do człowieka, w którym zakotwiczyła wielkie nadzieje. — Przytrzymaj proszę ten sztylet. — Zza zwojów szat wychyliło się krótkie, wąskie ostrze i prostej rękojeści. Coś tak bezpośredniego idealnie pasowało do człowieka i kiedy zamknęła jego palce na czarnym trzonku, uśmiechnęła się z satysfakcją. — Użyjesz go na tym człowieku — oznajmiła, zerkając pobieżnie na ołtarz.
The silence is your answer.
Czy to z powodu lojalności, może miłości czy nawet poczucia obowiązku, to już nie było istotne. Porwał się z motyką na słońce i to był wystarczający powód, żeby zwrócić przez chwile na niego swoją uwagę. Co prawda mógł skończyć z urwanym ramieniem, ale to jednak nie miało miejsca, jak widać demon, chyba trochę obawiał się kobiety ptaka. Na jej słowa tylko się delikatnie uśmiechnąłem, czyżby martwiła się o los innych demonów czy może po prostu nie chciała na forum publicznym karać tego najsłabszego. Ciężko powiedzieć, ale jej decyzja była w jakiś sposób zabawna.
- Widzisz, jednak wystarczy jedna ofiara, na twoim miejscu bym się cieszył... Nie zostaniesz z niczym. - Powiedziałem z przekąsem, czekałem przy ołtarzu upewniając się, czy ofiara nagle nie postanowi zrobić czegoś głupiego. Ukradkiem spoglądałem badawczo i przechylałem głowę na boki, gdy słyszałem, jak kobieta zleca mężczyźnie uśmiercenie ofiary i bycia częścią rytuału. Byłem bardzo ciekawy czy to zrobi, czy może jakieś ludzkie odruchy powstrzymają go przed wykonanie polecenia swojej pani, od mojej transformacji spotkałem różnych ludzi.
Jedni potrafili oddać drugiemu ostatnią miskę ryżu, a inni potrafili tę ostatnią miskę ryżu ukraść starej kobiecie. Jakby nie patrzeć ludzkość, sama dla siebie była zarazą i największą plagą. Czy Susumu, jest gotowy pozbyć się człowieczeństwa, tylko żeby dopełnić swojego celu i wykonać rozkaz pani żuraw?
-No to choć człowieczku i wypełnij wole swojej pani. - Uśmiechnąłem się delikatnie, ale w moim głosie nie było czuć żadnych emocji. Rękami złapałem za krawędzie kimono i zdarłem je z mężczyzny, tym samym odsłaniając jego tors. W końcu krew miała zalać cały ołtarz, a nie zostać wchłonięta przez materiał ubrania.
- Czyń swoją powinność... no, chyba że mam Cię wyręczyć? - Spojrzałem na niego badawczo, specjalnie go podpuściłem, chciałem wiedzieć, czy faktycznie jest tak zdeterminowany, czy jednak tylko udaje.
-Tylko postaraj się, żeby było krwawo, widowiskowo i żeby było widać cierpienie... Tłum to lubi, na pewno zyskasz w oczach innych. - Położyłem mu dłoń na ramieniu i szepnąłem do ucha, drobną radę.
⠀⠀⠀⠀Zadziwiająco, wytypowana ofiara nie wyglądała na przerażoną. Nie w taki sposób, jaki można by się spodziewać. Suiren widziała jak napina mięśnie, zaciska usta w bladą linię determinacji, patrzy na sufit, jakby nie mógł znieść dziesiątek wygłodniałych spojrzeń. Zamiast skamleć, panikować i zachowywać się co najmniej żałośnie, wierzył. Wierzył nawet w takim momencie.
⠀⠀⠀⠀A to robiło wrażenie.
⠀⠀⠀⠀Susumu przyjął z jej rąk sztylet. Niezbyt długi i niezbyt ładny. Być może skradziony z domu rzeźnika, który tym samym ostrzem szlachtował świnie. Idealny, aby rozciąć warstwy ludzkiej powłoki, doskonały żeby zabić. Przyjął go, powstrzymując drżenie dłoni.
⠀⠀⠀⠀— Nie potrzebuję uznania słabych demonów — wymamrotał, unosząc wzrok na twarz Yuty.
⠀⠀⠀⠀Ale słowa uderzyły w każdego stojącego obok drapieżnika.
⠀⠀⠀⠀Bezczelny.
⠀⠀⠀⠀Właśnie dlatego go polubiła. Był tak różny od niej, raptowny, bezmyślny i szczery. Mówił te wszystkie idiotyczne rzeczy, gdyż wierzył całym sercem, iż należy mu się miejsce wśród demonów. Zawsze spoglądał w górę. Deptał po dumie demonów jak człowiek depcze mrówki.
⠀⠀⠀⠀— Jakie to kłopotliwe... — jęknęła, zbliżając się do Susume, którego musiała okryć skrzydlatym ramieniem. Widziała wściekłe spojrzenia. Odwzajemniła je, uśmiechając się chłodno. — Jak dobrze, że nie ma wśród nas słabych demonów. Prawda? — Przesunęła wzrokiem po nieznajomych, zastanawiając się, który z nich będzie tak głupi, aby nadal pieklić się przy ołtarzu. Z dziwną ulgą zauważyła, że żadna z tych maszkar nie miała zbytniej ochoty stawiać z nią w szranki. — Tak myślałam. A teraz! — Delikatnie pchnęła mężczyznę w kierunku płyty. — Susumu... — zeszła do szeptu, choć wiedziała, że wszyscy wsłuchują się w każde wypowiedziane pod tym dachem słowo. — ...to nie ma znaczenia. Życie i śmierć... nic nie ma znaczenia. Twoja przeszłość, twoje uczucia. Czas zostawić je za sobą... do nowego życia nie możesz niczego ze sobą zabrać.
⠀⠀⠀⠀Wspomnienia...
⠀⠀⠀⠀Czasami wątpiła w ich istnienie. Czy to, co zdarzyło się rok, miesiąc, dzień... nawet chwilę temu rzeczywiście się wydarzyło? Jak mogłaby zaufać myślom, skoro tak łatwo było zastąpić je czarną pustką zapomnienia? Tak łatwo zapomnieć wszystko to, co kiedyś znaczyło dla niej cały świat.
⠀⠀⠀⠀Korzystając z zamieszania, które wywołał jej ludzki towarzysz, sięgnęła do jednego z wielu zagłębień w obfitym stroju. Wsunęła między palce niewielki kawałek papieru, złożony wielokrotnie do formatu niewielkiej notatki. Listy.
⠀⠀⠀⠀Powinna ufać im bardziej, niż swoim wspomnieniom, ale nienawidziła przywiązywać się do rzeczy.
⠀⠀⠀⠀— Już nie... — wymruczała pod nosem, po czym spojrzała na ołtarz, na Susumu trzymającego nad swoją głową sztylet. — Zabij swoją przeszłość — powiedziała nagle, jakby myśli nieświadomie wyślizgnęły się zza warg. Własnym pazurem rozryła część dłoni, która plamiąc obficie zniszczyła zapisany po brzegi tekst barwiąc go na czerwono. — Pozbądź się jej.
⠀⠀⠀⠀Ostrze spadło w dół.
⠀⠀⠀⠀Na podłogę bryznęła krew.
The silence is your answer.
- Nie ma tu słabych demonów, są tylko słabi ludzie...- Pani żuraw schowała swojego człowieka pod maminą spódnicę, chyba nikt tutaj nie był na tyle głupi, żeby wszczynać bójkę z powodu obelgi przez człowieka. Jego słowa odebrałem bardziej, jak bzykanie muchy koło ucha, która w każdym momencie mógłbym roznieść, tylko mi się nie chciało. - Na szczęście Susumu zaraz pokaże im jaki jest silny. - Ciężko było określić czy to był sarkazm, ironia czy po prostu prawda. Jedno jednak było pewne, zachowanie kobiety wcale nie pomagało człowieczkowi i gdy nawet dostąpi zaszczytu zostania jednym z nas, będzie miał już wrogów, z których nawet nie będzie zdawał sobie sprawy.
Poczułem woń krwi, która dobiegała od pani żuraw, pachniała całkiem apetycznie i dziwnie znajomo. Wcześniej tego nie dostrzegłem, ale jej zapach kojarzył mi się z czymś, tylko kompletnie nie potrafiłem sobie przypomnieć z czym. Moje rozmyślania przerwał mężczyzna, który w końcu zatopił sztylet w leżąco nieruchomej ofierze i odebrał jej życie, nie było to nic widowiskowego. Krew bryzgnęła we wszystkie strony i zaczęła spływać po posadzkę, stałem dość blisko i kilka kropli zachlapało mi twarz. Palcem zebrałem posokę z jednego polika, przysunąłem do ust, zaciągnąłem się zapachem i końcówką języka posmakowałem, nie była jakaś zła, ale też nie był to mój gust. Może innym demonom by zasmakowała, ale ja chyba miałem bardziej wysublimowane poczucie smaku i nie pchałem byle czego do ust.
Lewą dłonią, na której miałem srebrny pierścionek, złapałem za nadgarstek Sumusu, w którym trzymał on zakrwawiony sztylet i wzniosłem do góry. -Oto człowiek, który odwrócił się od swoich, żeby zostać jednym z nas. A tutaj jest dowód. - Trzymałem przez krótki moment jego ramię w górze, po czym puściłem i rozejrzałem się po świątyni, w której podniosła się wrzawa. Po wstępnych oględzinach zwróciłem wzrok na panią żuraw, zrobiłem krok bliżej i z uśmiechem pochyliłem się w jej kierunku.
- Mam nadzieje, że nie używasz swojego daru, żeby ten mężczyzna wykonywał twoją wolę. Inaczej byłoby to oszustów... Poczułem twoją krew, na chwile przed złożeniem ofiary... Pachniała całkiem apetycznie, ciekawe jak działa na ludzi. - Mówiłem pół szeptem, tak żeby żaden z demonów poza nią nie usłyszał moich słów, byłem ciekawy, jak na to wszystko zareaguje i czy moja teza miała jakiekolwiek pokrycie, czy może to był zwykły zbieg okoliczności.
⠀⠀⠀⠀Sztylet rozłupał zewnętrzną powłokę ludzkiego ciała, wżarł się w miękką tkankę i ze chrzęstem rozorał wąską przestrzeń przy mostku. Silnym ruchem wychodzącym z barków Susume skierował nóż w dół, aż do brzucha, rozpoczynając brudną ucztę w kolorach głębokiego różu i szkarłatu. Demony jak na komendę zapomniały o łasce, która spłynęła na nie za sprawę ludzkiej gnidy i żarły, żarły i żarły...
⠀⠀⠀⠀Oszustwo.
⠀⠀⠀⠀Słowo zabrzęczało koło ucha, ciche, przeznaczone tylko dla niej.
⠀⠀⠀⠀Nie drgnęła. Od kiedy spadł pierwszy cios obserwowała widowisko, za długich rzęs śledziła chaotyczny taniec żarłocznych bestii, które odepchnęły na bok Susumu, zapominając o jego udziale w rozdrapanym konflikcie pomiędzy tworami bestialskiego boga. Sam mężczyzna zatoczył się w bok, ale utrzymał równowagę, z falująca piersią przyglądając się krwawej wieczerzy.
⠀⠀⠀⠀— Skąd ten pomysł? — zapytała sucho, unosząc nieznacznie jedną brew, kiedy kątem oka wychwyciła przy sobie obecność jednego z niewielu demonów, które nie walczyły o ochłapy jak świnie w korycie. Już teraz wyższość niektórych demonów stała się jasna. To spośród nich wyrosną kolejni Kizuki, którzy być może zastąpią wkrótce obłudnych pierworodnych.
⠀⠀⠀⠀Nie podobał jej się ton, którym została poczęstowana. Nie przyszła tutaj szukać zwady, choć zachowanie Susumu stawiało ją w złym świetle. Nie chciała jednak ograniczać człowieka, którego obserwacja przynosiła jej tyle zadowalających rezultatów. Poza tym mężczyzna o jasnych nawet w półmroku kaplicy włosach zdawał się mieć problem nie z ludzkim sługą pierzastej szlachcianki, ale z nią samą.
⠀⠀⠀⠀Gdyby nie oczywistość odpowiedzi, zadałaby pytanie, czy spotkali się już kiedyś wcześniej.
⠀⠀⠀⠀Żyła zbyt krótko, aby taka znajomość mogła zaistnieć. A wszystko to, co działo się przed jej śmiercią nie miało większego znaczenia. Nie teraz, kiedy pojęła ciężką, acz ostateczną decyzję o kierunku, w jakim miała zmierzać w przyszłości. Musiała zapomnieć o Karasawa, o Osace i... z trudem pamiętała to ostatnie miano - Kazama Kotarō. To jedno nadal przysparzało jej nieopisany ból, kłucie w piersi, którego charakteru nie potrafiła jeszcze określić.
⠀⠀⠀⠀Tęsknota? Żal? Frustracja?
⠀⠀⠀⠀Nie pojmowała istoty ludzkich emocji, dlatego zamiast obdarzyć Yute zirytowanym spojrzeniem, odwróciła w jego kierunku głowę, obdarzając go swoim zwyczajowym, niby obojętnym i wyuczonym uśmiechem.
⠀⠀⠀⠀— Może sam zapytasz o to Susumu? Jeżeli ładnie poprosisz, na pewno ci odpowie — zaproponowała uszczypliwie, wiedząc, że prośba skierowana do człowieka niewielu demonom potrafiła przejść przez gardło. Czego domyślał się ten facet i jakiej odpowiedzi oczekiwał? Suiren Przymknęła powieki i pochyliła policzek w kierunku ramienia. — A może sam sprawdzisz?
⠀⠀⠀⠀Nie mogła dłużej ukrywać zakrwawionej dłoni. Wyciągnęła ją więc przed siebie. Tą, w której nadal tkwił zgnieciony, ubrudzony w szkarłatne plamy kawałek papieru, list pełen niejasnych wspomnień zapisanych ręką nastolatki. Sama nie do końca rozumiała jego treści. Uczuć zawartych w poszczególnych wersach, miejsc, osób i drobnych gestów opisanych żarliwie kwiecistym, kobiecym pismem.
⠀⠀⠀⠀Ale to nie tekst był tutaj głównym bohaterem, a szklące się w promieniach bladego światła zza witraży krople świeżej krwi, ściekające pomiędzy palcami i w dół, poprzez dłoń aż po łokcie.
The silence is your answer.
- Poczułem woń Twojej krwi, na moment przed tym jak zatopił sztylet w ofierze... Chciałem mieć pewność, czy zrobił to z własnej woli, czy może ktoś go przymusił. Jeżeli wyjdzie, że to drugie to nie będzie się niczym różnił od innych chodzących worków z krwią i mięsem. A wtedy nie widzę dużego sensu, żeby miał dostąpić zaszczytu zostania jednym z nas, chyba to logiczne prawda? - Odpowiedziałem na jej pytanie, bez jakichkolwiek emocji, jedyne co dodało się dostrzec to fakt, że byłem zaciekawiony tym wszystkim. A raczej nią i jej własnością, już nie resztą demonów i nawet ich skandaliczne zachowanie mnie nie interesowało. Na moment odwróciłem wzrok, żeby spojrzeć na Susumu i jego zachowanie, wydawał się jakby trochę zdezorientowany, ale obserwował, jak demony ucztowały, nie było w tym nic dziwnego. Nie był to przyjemny widok i pozbawiony jakiegokolwiek taktu. W tym momencie przypominały świnie w ludzkiej zagrodzie, może nawet byłoby mi wstyd, gdybym się z nimi utożsamiał.
Miałem dziwne wrażenie, jakbym już gdzieś kiedyś widział dokładnie ten sam sposób uśmiechania się, tylko nie potrafiłem za żadne skarby znaleźć wspomnienia, które mogłoby mnie naprowadzić. Więc musiało to mieć miejsce w moim poprzednim życiu, co za dziwny zbieg okoliczności. Gdybym chociaż miał pewność co do słuszności mojej tezy. A tak nawet nie wiem, czy to nie jest jakieś przypadkowe zaszczepione wrażenie, przez najwyższego. Może podczas transformacji coś poszło nie tak, jak powinno i dlatego miałem te dziwne zwyczaje i problemy.
- Hmmmmm, niestety nawet jak go ładnie poproszę, a jest pod twoim wpływem, to nie uzyskam wiarygodniej informacji. - Odpowiedziałem jej neutralnym tonem i lekko uniosłem kącik ust. Była taka przebiegła, czy może to był po prostu przypadek? Ciężko było mi stwierdzić na pierwszy rzut oka, ale jej kolejne słowa wydawały się prowokacją. Prowokacją na, którą byłem gotowy przystać, nawet jeżeli użyje na mnie swojej demonicznej sztuki krwi i tak chciałem spróbować, jak smakuje. W końcu nie powinienem się obawiać żadnych wpływów, bardzo dobrze panowałem nad sobą.
- Skoro proponujesz, to nie wypada mi odmówić. - Widziałem, jak oparła policzek o bark i tym samym odsłoniła szyje, był to dla mnie dość oczywisty znak. W końcu kobiety, z których piłem, lubiły, gdy to właśnie tam nakłuwałem ich skórę i ssałem, ale tym razem zdecydowałem się na dłoń, która już krwawiła. Jeszcze inaczej odebrałaby moje intencje i pomyślała, że zamierzam ją zaatakować.
Dłonią z pierścionkiem złapałem za jej nadgarstek, ale nie zrobiłem tego z dużą siłą czy po to, żeby się z nią szarpać, po prostu nie chciałem się ubrudzić jej krwią. Widziałem, że coś trzymała w dłoni, jakiś zwitek, ale teraz to nie było istotne, liczyła się krew i jej smak. Przysunąłem usta i końcówką języka polizałem jej skórę, po której spływała czerwona posoka. Na początku zrobiłem to badawczo, aby tylko posmakować jej krwi i sprawdzić, czy trafi w moje gusta. Poczułem słodycz, która kryła się za szczyptą, a może dwoma kwaśności. Na początku podszczypywało język, a potem słodycz rozpływała się po podniebieniu. Chciałem spróbować jej więcej, ale nie zamierzałem przeciągać struny, dlatego liznąłem jeszcze raz przeciągle i odsunąłem głowę od jej ramienia z syknięciem zadowolenia.
- Woń nie oddaje jej smaku, nie jedna kobieta mogłaby Ci pozazdrościć... Tę karteczkę też mam sprawdzić? - Zapytałem i palcami, delikatnie chwyciłem za jej brzegi, aby ją wyciągnąć i odczytać. Nie chciałem jej zniszczyć, dlatego jeżeli nie chciała jej wypuścić z uścisku, to nie próbowałem jej wyrwać na siłę.
⠀⠀⠀⠀— Słusznie. Nawet o tym nie pomyślałam... — odparła, kiedy Yuta skierował w nią swoje oskarżenie.
⠀⠀⠀⠀Nawet gdyby bardzo chciała, nie potrafiłaby kontrolować człowieka. Jej krew nie posiadała takich właściwości, a poza tym sama testowała granice wytrzymałości Susumu, nie chciała trzymać przy sobie słabeusza i zdrajcy. Na szczęście mężczyzna nie był zbyt dobrym manipulantem; strach otaczał go aurą nawet teraz, gdy użył sztyletu do zadźgania drugiego człowieka.
⠀⠀⠀⠀Obawy Suiren miały zupełnie inne źródło. Poszło zbyt łatwo, jakby za swojego sługę obrała niezrównoważonego osobnika, dla którego czynienia zła nie niosło ze sobą żadnych konsekwencji. Nadawał się być może na demona, ale nie na jej towarzysza.
⠀⠀⠀⠀Westchnęła, czując ciążące na sobie spojrzenie jasnowłosego.
⠀⠀⠀⠀— Jaki byłby pożytek ze sługi, gdybym musiała marnować energię na kontrolowanie go swoimi mocami? Czasami wystarczy odrobina łaski, aby człowiek poczuł się zobowiązany spełniać zachcianki silniejszego... tego tutaj wyciągnęłam z uczty demonów. Nie śmiałby mnie oszukać — wyjaśniła po chwili i machnęła ręką jakby nie było to nic znaczącego.
⠀⠀⠀⠀To nie pierwszy raz, kiedy stawiała się demonom. Czuła się silna nie tylko wśród ludzi, ale również w gronie swoich braci i sióstr. I spoglądając spod długich rzęs na wścibskiego mężczyznę miała nadzieję, że zrozumie swoją pozycję.
⠀⠀⠀⠀Nie martwiła się w tym momencie spływającą po bladej skórze krwią. Gdyby tylko chciała, miała na wyciągnięcie ręki posiłek. Ubytek był tak niewielki, że w zasadzie nie czuła różnicy, choć w miejscu gdzie szkarłat przerysował jej ramię wiatr zostawiał zimne muśnięcia.
⠀⠀⠀⠀Pozwoliła Yucie chwycić swoją dłoń i zasmakować źródła jej demonicznej mocy.
⠀⠀⠀⠀Uśmiechnęła się z niewiadomego dla mężczyzny powodu. W myślach przywołała wspomnienie Katsu, która popełniła ten sam błąd, spożywając wraz z winem jej równie ciemną i słodką krew. Tym razem jednak nie zamierzała prezentować swoich umiejętności, pozwoliła aby krew pozostała tylko i wyłącznie krwią.
⠀⠀⠀⠀Zacisnęła liścik między palcami, kiedy w powietrzu zawisło pytanie. Zaraz jednak rozluźniła uścisk.
⠀⠀⠀⠀— To rysunki symboli, które niewiele mi mówią. Być może ktoś mi je podrzucił w nadziei, że zrozumiem przekaz — odparła, obracając złożoną kilkakrotnie kartę w dłoni. Wysunęła skrawek w kierunku Yuty, tak jak wcześniej prezentowała mu goły nadgarstek. Co złego może się stać, jeżeli je zobaczy? Jeżeli przeczyta wersy, które nawet dla niej niewiele znaczyły?
⠀⠀⠀⠀Naszkicowane zaostrzonym grafitem malutkie krajobrazy przedstawiały miejsca i czas przeszły, a urocze, dziewczęce komentarze przywoływały na twarz lekki uśmiech wstydu i zażenowania. Suiren była jednak pewna, że ktokolwiek je tam umieścił, był szczęśliwym człowiekiem.
⠀⠀⠀⠀"Ogród wypełniony kwitnącymi krzewami peonii bukietowej. Widok z podestu na tyle jego domu..."
⠀⠀⠀⠀Podała mu więc list, aby również zatopił się we wspomnieniach osoby, która już dawno nie żyła.
The silence is your answer.
- Powodów i odpowiedzi może być bardzo wiele, każdy robi to, na co ma ochotę... Równie dobrze mogłabyś po prostu lubić się nim bawić.- Mówiłem spokojnie i wzruszyłem ramionami. Na przestrzeni lat poznałem wiele demonów i każdy robił tylko to, co sprawiało mu przyjemność, ale niekoniecznie to, co było logiczne czy sensowne. Nie potępiałem tego, sam miałem swoje zwyczaje, których lubiłem się trzymać i czułem się lepiej z nimi, niż bez nich. - Może nie śmie cię oszukać, ale również dobrze może Cię wykorzystywać, aby osiągnąć swój cel prawda? Może wasze cele się pokrywają, ale powody mogą być różne. - W końcu ten koleś może nie chciał być już nigdy więcej bezsilnym, słabym gościem i zdecydował się słuchać pani żuraw tak długo, aż w końcu nie osiągnie siły, która jest mu potrzebna. Ludzie potrafili porzucić swoją dumę, honor i poglądy, aby tylko dopiąć swego i otrzymać to, do czego pragnęli.
Nie śpieszyłem się gdy raczyłem się jej krwią, chciałem jej spróbować i rozkoszować się chwilą, dokładnie rozprowadzić po języku i podniebieniu. Rzadko miałem okazje do picia krwi demonicy, może to dlatego, że nie częstą jej spotykałem, a może po prostu nie każda chciała się dzielić swoją posoką?
- Czyli masz to od dnia swojego przeistoczenia? - Chwyciłem wyciągniętą kartkę z jej dłoni i ostrożnie rozłożyłem, aby jej nie porwać, w końcu była mokra od krwi. Powoli i starannie przeanalizowałem sobie wszystko, co było zawarte w tym liście. Nie było to zbyt łatwe, czerwone plamy delikatnie utrudniały, ale koniec końców udało mi się go rozszyfrować. To chyba było coś w rodzaju pamiętnika, kobieta utrwaliła swoje pozytywne emocji i miłe chwile, które wtedy czuła. Rysunek wydawał mi się jakiś dziwne znajomy, nie wiedziałem dlaczego, może po prostu kiedyś go widziałem gdy podróżowałem po świecie w swojej demoniej niedoli?
- Osoba, która go pisała, musiała być bardzo szczęśliwa.... Tylko jedno mnie zastanawia, skoro ktoś ci go wręczył z tamtą myślą, to czy przypadkiem nie ty jesteś autorem tego listu? - Wysunąłem pewną tezę, ciężko było mi określić czy była ona słuszna, czy nie, w końcu wiele dziewcząt na pewno pisało podobne listy, a ona może po prostu go znalazła przypadkiem. Bardziej mnie zastanawiało kto był adresatem tego listu, może to ona jej go wręczył?
⠀⠀⠀⠀— Nawet jeżeli w istocie tak jest, to wykorzystujemy się wzajemnie — uśmiechnęła się swobodnie, dając mężczyźnie do zrozumienia, że stosunek Susumu do jej osoby nie miał tu większego znaczenia. Nie zamierzała porzucać swojego sługi, tylko dlatego, że innym demonom ta zależność mogła się wydawać podejrzana.
⠀⠀⠀⠀Innymi słowy, Suiren paradując z człowiekiem u boku pokazywała, że ryzyko jej nie zaszkodzi. Była ponad takie przyziemne obawy. A czymże było funkcjonowanie w społeczności demonów, jeśli nie ciągłym udowadnianiem swojej wyższości? Choć Yucie mogło się to nie spodobać, tak jawne chwalenie się sługą nabiło jej kilka punktów u postronnych obserwatorów.
⠀⠀⠀⠀Słabi zawsze pragnął pławić się w blasku czyjegoś sukcesu.
⠀⠀⠀⠀Bez żadnego wysiłku sprawiła, że jasnowłosy nie mógł teraz odmówić zakosztowania w jej krwi. Gdy oczy podrzędnych demonów zwróciły się na nich, w ich zdesperowanych spojrzeniach wyglądało to tak, jakby wraz z kroplami szkarłatu ku Yucie spływała łaska kogoś znacznie silniejszego.
⠀⠀⠀⠀Niemalże czuła na sobie te wściekle pożądliwe, wygłodniałe spojrzenia i wcale nie chodziło o nią, o jej ciało, czy bogactwo z którym tak przesadnie się obnosiła, a o boskie błogosławieństwo. Dostrzegali w niej swoją szansę, most łączący najpodlejsze zakątki dna z niebem. Uznali, że wynosząc ją na wyżyny sami dostąpią podobnego zaszczytu.
⠀⠀⠀⠀A ona stała po środku uśmiechając się bez wysiłku. Nie zapracowała na to, wszystko było zasługą Susume i jasnowłosego mężczyzny, którzy odebrał od niej właśnie kawałek złożonej, starej kartki. Choć może... ale tylko może doskonale wiedziała, że tak właśnie się stanie?
⠀⠀⠀⠀— Szczęśliwa? Myślę, że wręcz przeciwnie — zamknęła oczy, wyobrażając sobie scenę opisaną w liście. Odetchnęła głęboko, jakby sama siedziała na tamtym podeście i oddychała słodką wonią kwitnących kwiatów, a nie swędem rozciągniętych po marmurowej posadce wnętrzności. Jej twarz nadal zdobił ostrożny uśmiech, choć zaszła w nim minimalna zmiana. Teraz wydawał się być smutny. — Doceniać piękno, a go doświadczać to dwie różne sprawy. Myślę, że ta kobieta patrzyła na swoje szczęście zza zasłony — wyjaśniła swoje pierwsze słowa, które były wyłącznie wrażeniem. Nie musiała mieć racji, choć od wieków oczywiste jest, że kobiety są bardziej wrażliwe na sztukę. Poza tym zastanawiała się nad jego pytaniem. To nie tak, że nigdy nie rozważała takiej ewentualności, tyle że osobę, którą kiedyś była, traktowała jak obcą. — Bez wątpienia. Jestem niemal pewna, że tak właśnie było. Nie miałam ich od zawsze, ale znalazłam je w miejscu, które niejasno kojarzę z ideą domu, choć wówczas nie zastałam tam żywej duszy. Oh, ale czy to nie jest intrygujące? Jakie życie wiodły nasze ciała, nim padła na nie łaska nieśmiertelności? — zaśmiała się sztucznie, badając reakcję Yuty na te słowa. — Niełatwo jest znaleźć jakiś fizyczny dowód swojego wcześniejszego istnienia. Pytanie brzmi, czy może mi to w jakiś sposób pomóc? — zastanowiła się na głos, nie oczekując od niego odpowiedzi. Zamiast tego kontynuowała, przyglądając mu się ciekawsko. — A ty, jasnowłosy demonie? Czy żałujesz swojego poprzedniego, miernego żywota?
The silence is your answer.
Ja na szczęście nie miałem nigdy takiego problemu, nie doznałem uczucia głodu, ale też nie jadłem każdego dnia ludzkiego mięsa. Może byłem arogancji i zbyt pewny siebie, ale nie byłem kretynem, który urządzał sobie krwawe uczty, żeby sprowadzić na głowę zabójców demonów. Wiedziałem, kiedy mogę sobie pozwolić na takiej zabawy i jak później zmyć się bez śladów nim zrobi się zbyt gorąco.
Inne demony przyglądały się nam, chociaż ich wzrok zdecydowanie bardziej padał na panią żuraw. Widać te małe przedstawienie bardzo mocno zainteresowały inne stwory, nie przejmowałem się wieloma parami oczu, które obserwowały każdy mój ruch. Nawet jeżeli, jeden z nich źle mi życzył za złożenie jego sługi w ofierze. Skoro nie zaprotestował wtedy to i tak nie ma się czego obawiać, zwłaszcza zwykłej płotki, której trafiło się jak ślepej kurze ziarno.
Nasze opinie odnośnie stanu emocjonalnego autorki bardzo się różniły, może miała racje? W końcu ja nie byłem nigdy kobietą i byłem wzrokowcem, wolałem oglądać sztukę i podziwiać ją niż słuchać wierszy, czy muzyki. Łatwiej było mi wyczytać emocje z zamrożonej sceny niż zapisanych słów.
- Myślę, że była jednak szczęśliwa, nawet jeżeli nie napisała tego wprost, nawet jeżeli nie doceniała tej chwili, gdy tam siedzieli, to jednak postanowiła utrwalić ten czas na wieki... Jak wyobrażam sobie te sytuacje w głowie po strzępkach informacji, widzę na ich twarzach uśmiech.... Może myślała, że nie zasługuje na to szczęście, dlatego nie chciała się przed sobą przyznać. - Zachęcony jej opinią postanowiłem dodać swoje zdanie, chociaż były to raczej daleko idące domysły poparte męską logiką. A więc moje przypuszczenia względem autorki okazały się słuszne, nie to żebym był jakimś Sherlockiem Holmesem. W końcu nie było to nic odkrywczego, to był jeden z niewielu logicznych przebiegów wydarzeń.
- Jest to na pewno ciekawe. Nie każdy docenia, życie sprzed otrzymania daru, w pewny sposób ukształtowany nasze aktualne wcielenia. Nie każdy to akceptuje, nie każdy chce się do tego przyznać, ale taka jest rzeczywistość, każdy ma jakieś przebłyski, czy głupie niezrozumiałe zachowania. - Uśmiechałem się tajemniczo, sam miałem kilka rzeczy, które odróżniały mnie od reszty, pewne zwyczaje, które były nielogiczne. Tak jak przywiązanie do rzeczy materialnych, które dla demona nie miała najmniejszego sensu. Zalała mnie kilkoma pytaniami, nim zdążyłem, jakkolwiek się do nich odnieś, spojrzałem w jej oczy i przez krótką chwilę zacząłem się zastanawiać nad pewnymi kwestiami i czy jest sens je teraz tutaj poruszać.
- Ciężko powiedzieć... na pewno nie zaszkodzi, a czy pomoże?... To już czas pokaże... Czy żałuje swojego poprzedniego żywota?... Odpowiedz brzmi nie, w końcu to moje poprzednie wcielenie doprowadził mnie tutaj, gdzie stoję. Gdybym tego żałował, to zaprzeczałbym swojej egzystencji, prawda?... Jednak interesuje mnie kilka kwestii z poprzedniego życia. Na przykład czuje silne przywiązanie do tego pierścionka, już na pierwszy rzut oka widać, że jest to damska biżuteria i ten grawery z motywem ptactwa. Bardzo nie lubię, jak coś wpływa na moje zachowanie, dlatego chciałbym się dowiedzieć prawdy z nim związanej. - Odpowiedziałem jej szczerze, nie miałem powodu, by kłamać czy zaginać rzeczywistość pod swoje dyktando.
⠀⠀⠀⠀A im doroślejsze stawały się teksty, tym mniej ich powstawało. Na moment przed śmiercią napisała tylko jeden, lecz ten pełen był żalu skierowanego do pechowego losu, a nie do tajemniczej, niejasnej sylwety, którą ścigała niczym liście podrygujące na wietrze. Najwyraźniej nie chciała brudzić krwią tej jedynej osoby, która w jej oczach zachowywała niewinność całego świata.
⠀⠀⠀⠀Zamknęła oczy i uśmiechnęła się w zamyśleniu.
⠀⠀⠀⠀Najwyższe piękno dostrzega się tylko wtedy, gdy pozna się największą brzydotę.
⠀⠀⠀⠀— Niekiedy jest to szansa, aby nauczyć się czegoś na własnych błędach. Uważam, że odrzucanie swojej przeszłości jest błędne. Dla niektórych jednak tylko takie rozwiązanie się liczy. Być może świadomi rozpaczy jakiej doświadczyli stracili by rozum nawet teraz — podsumowała cicho swoje myśli, przytakując bez przekonania po słowach Yuty.
⠀⠀⠀⠀Udawać, że rozumie zawiłość ludzkich uczuć byłoby nietaktem. Badając własne ludzkie uczucia czuła się raczej jak odrębna istota, która śledzi losy myszki zamkniętej w wiklinowym koszyczku. Kibicowała tej sobie z przeszłości, doskonale wiedząc, jaki doczekał ją koniec.
⠀⠀⠀⠀Zaciekawiła się więc, gdy jasnowłosy niechętnie wspomniał o własnych doświadczeniach. Miała rację. Niektórym nawiązywanie do starych dziejów przychodziło z wielkim trudem, choć aby się oczyścić musieli rozkopać w końcu ten grób.
⠀⠀⠀⠀— Oh? Czy mogłabym się mu przyjrzeć? — Przechyliła głowę, próbując dostrzec na bladych palcach demona wyróżniający się metaliczny błysk. Była w końcu damą, którą zdobiła najróżniejsza biżuteria. Zwykle stroiła się we własnej pióra, ale Katsurugi wzbudzała jej zainteresowanie cennymi dodatkami. Niewykluczone z resztą, że szlachcianka mogłaby powiedzieć im o tej ozdobie jeszcze więcej.
⠀⠀⠀⠀Suiren wyciągnęła przed siebie otwartą dłoń, jakby sama odpowiedziała sobie w myślach pozytywnie.
⠀⠀⠀⠀Sam opis niewiele mówił. Jakie ptaki przedstawiał grawer? W jakiej pozycji i układzie? Żuraw wzbity do lotu niósł ze sobą inne znaczenie niż ten prężący się zgrabnie na skale, a równie łatwo było go pomylić z czaplą brodzącą w wodzie. Skoro jednak ją samą powiązano z pierzastym zwierzęciem, chciała wierzyć, że rozpozna wzór bez zwłoki.
The silence is your answer.
- Zmarnowany potencjał i czas, ale niestety nie każdy może być wyjątkowy i zajść wysoko. - Mruknąłem bez emocji pod nosem.
Byłem nieco zaskoczony gdy pani żuraw postanowiła, rzucić okiem na owy pierścionek, nie wiedziałem, że coś takiego może ją zainteresować, w końcu byliśmy dla siebie obcy, ale z drugiej strony ona podzieliła się ze mną skrawkiem zapisanej przeszłości. Byłoby sporym nie taktem, gdybym nie pozwolił jej się przyjrzeć i mój sprzeciw ociekałby hipokryzją i tchórzostwem. Gdy ujrzałem, jak wyciąga swoją otwartą dłoń w moją stronę.
Gdy tylko pomyślałem o przekazaniu go, w głowie zapaliła mi się czerwona lampka. Sama myśl o wręczeniu komuś biżuterii napawała mnie dyskomfortem. Tak jakby metka, która wcześniej nie przeszkadzała, nagle zaczynała uwierać i robiła to coraz bardziej intensywnie. Miałem moment zawahania, zanim go zdjąłem z palca, Zawsze towarzyszyły mi nieprzyjemne uczucia, które stopniowo narastały gdy nie było go na ręku.
Jednak gdy kierowałem dłoń w stronę kobiety, alarm dudniący w mojej głowie stopniowo wyciszał się, byłem mocno zdziwiony tym faktem, wcześniejsze obawy związane z pierścieniem nigdy tak się nie wyciszały. Bardzo mocno zaintrygowało mnie to, chciałem wiedzieć, dlaczego i co było powodem, czy podświadome bezpieczeństwo z faktu przebywania w Oguni, czy może chodziło o nią? Jeżeli chodziło o Suiren, to co było w niej takiego specjalnego, że wzbudzała we mnie jakieś dziwne poczucie bezpieczeństwa.
- Tak … Możesz go obejrzeć, może powiesz mi coś ciekawego w końcu co dwie głowy to nie jedna, skoro oboje zmagamy się z widmem przeszłości. - Położyłem go delikatnie na dłoni kobiety i badawczo się jej przyglądałem swoim złotym, chłodnym, dociekliwym spojrzeniem, nie znałem jej zbyt dobrze, a mimo to byłem zdecydowanie zrelaksowany. Raczej miałem o niej dobre zdanie jak na demona, zwłaszcza że nawet pomimo moich nieco oskarżających tez nie okazała wrogości i agresji, a chciała normalnie rozmawiać i dyskutować, a to już był duży plus. Jednak pomimo tego dalej była mi obca i to było pierwsze nasze spotkanie. Może wynikało to z otwartości, jaką sobie okazaliśmy na samym początku? Szukałem po omacku jakiegoś logiczne rozwiązania, które mogłoby mi wyjaśnić pochodzenie tego zjawiska.
- I co ciekawego wywnioskowałaś? - Zapytałem się, zastanawiając, co mogła tam dojrzeć, sam nie bardzo znałem się na ptactwie i jego przesłaniach.
⠀⠀⠀⠀— Prawdziwe srebro — ucieszyła się tym odkryciem i otworzyła dłoń, żeby lepiej przyjrzeć się grawerom. — Czyli to nie jest tania robota jakiegoś podrzędnego kowala, a prawdziwy skarb. Może nawet rodzinna pamiątka jakiegoś szlachetnego rodu?
⠀⠀⠀⠀Odsunęła się lekkim krokiem i uniosła wysoko rękę. Blade światło przecinające kolorowe witraże świątyni padało w strugach na marmurowe posadzki, a Suiren przecięła jeden z nich, bawić się tęczowymi refleksami na powierzchni pierścienia. Ukształtowano go w taki sposób, aby nie działał jak lustro. Światło załamywało się na wielu drobnych, ledwie widocznych ściankach przez co zdawał się błyszczeć samoistnie nawet tutaj, w półmroku Oguni.
⠀⠀⠀⠀Kobieta uśmiechnęła się do siebie. Pomyślała, że taką błyskotką mogłaby spłacić Katsu, a może nawet wymusić na niej jakiś dług wdzięczności. Rzecz bez wątpienia miała dużą wartość, a nawet jeżeli nie - samą urodą mogłaby zaintrygować szlachciankę otaczającą się niczym sroka pięknymi przedmiotami.
⠀⠀⠀⠀Obręcz nie należała jednak do niej, a konsternacja na twarzy Yuty była ciekawą odmianą po beznamiętnej rozmowie, którą prowadzili.
⠀⠀⠀⠀— Byłoby ciekawie, gdyby posiadał jakiś szczególny symbol. Wiele rodów umieszcza od spodu swoje herby, ale ten tutaj ma gładką powierzchnię. — Zbliżyła go do oka, oglądając przez moment świat wyłącznie poprzez dziurkę na palec. Mrużyła powiekę i kręciła palcami, żeby znaleźć coś wartego uwagi, ale tu również nic nie wskazywało na właściciela.
⠀⠀⠀⠀Dopiero wtedy ułożyła pierścień na środku dłoni, by skupić się na grawerze. Ten ciekawił ją od pierwszej chwili, ale nie mogła przecież zdradzić, że motywy szybujących ptaków były jej doskonale znane. Kazama posługiwał się żurawiem, a w domu jej własnego rodu wszechobecne były siwe czaple. Podobne ptaki z resztą widniały dzisiaj na jej szatach.
⠀⠀⠀⠀— Gdybym miała zgadywać, powiedziałabym, że został wykonany na czyjeś zamówienie. Sama obręcz jest dość uniwersalna, ale tak drobne ryty wykonano ręcznie, jakimś demonicznie precyzyjnym narzędziem po tym, jak srebro było już zimne. Rodowe herby wytłacza się za pomocą specjalnych narzędzi zanim metal stężeje. — Przekrzywiła głowę szukając najbardziej prawdopodobnego rozwiązania. Odwróciła się do jasnowłosego demona i rzuciła w jego kierunku pierścieniem, jakby nie miał żadnej wartości. — A to oznacza tylko, że musiał być piekielnie drogi. Wiesz co oznaczają żurawie?
The silence is your answer.
- Tak mówisz? Ciężko mi cokolwiek powiedzieć, minęło sporo czasu i zwiedziłem kraj wzdłuż i szerz, ale nigdy nie spotkałem kogoś, kto by znał mnie z poprzedniego życia. Nawet jeżeli byłaby to pamiątka jakiegoś rodu, to co robiłaby w moich rękach?.... Okoliczności, w jakich się odrodziłem, nie bardzo wskazywały, żebym sam pochodził z takiego rodu, ciężko powiedzieć, jakie życie wiodłem wcześniej. - To były pierwsze poszlaki, które zdobyłem od tylu lat, może to będzie jakiś przełom, który pomoże mi zrozumieć samego siebie. Na mojej twarzy pojawiła się konsternacja i bardzo łagodny uśmiech. Tak jakby odkrywanie przeszłości sprawiało mi odrobinę radości i niewytłumaczalną satysfakcję. Widać Suiren znała się na rzeczy i miała wprawne oko do takich tematów, wykazywała duży entuzjazm i zaangażowaniem w tym małym badaniu poszlaki.
- Dzięki temu byłaby jakaś wskazówka gdzie szukać, a tak trochę wracam do punktu wyjścia. Nie wszystko zawsze musi być proste i iść jak z płatka. Czym byłaby podróż, jeżeli skończyłaby się na początku?... Krótkim spacerem i niczym więcej. - Wzruszyłem ramionami pogodzony ze swoim losem, kiedy wręczałem jej pierścień, nie nastawiałem się na nic, ale gdzieś tam w środku miałem, nadzieje na jakieś okruszki. A tak musiałem obejść się smakiem i przynajmniej miałem pewność, że nie nosiłem rozwiązania tej zagadki przez tyle lat na palcu, głęboko zastanawiając się, jak poznać ukrytą męczącą prawdę.
- Dużo wiesz o tym rzemiośle, ale tak zgodzę się, zrobienie taki drobnych detali wymaga piekielnej wprawy i jeszcze więcej czasu, oraz cierpliwości. Sam nie jednokrotnie padłem ofiarom pośpiechu i niedbałości, a później obraz był do wyrzucenia. - Artyści mieli już swoje podejście do sztuki, prawdziwych mistrzów poznawało się po tym, że nawet drobna skaza, nieodpowiednia kreska czy kształt oznaczał porażkę. Złapałem rzucony pierścień i założyłem go z powrotem na palec, mimo że instynkt nie trąbił na alarm, tak jak zawsze to poczułem drobną ulgę.
- Wiem, że ogólnie ptactwo potrafi symbolizować wolność, pokój, szczęście czy dobrobyt, ale nie wiem, co dokładnie oznacza żuraw, możesz mnie oświecić, ignoranta. - W swoim życiu po życiu, namalowałem wiele rzeczy i nie byłem ślepy na symbolikę, ale nie wiedziałem, co dokładnie oznacza, jaki ptak. Dlatego chętnie skorzystam z jej wiedzy, jeżeli takowej postanowiła mi udzielić, może to będzie kolejne ziarenko na kopcu, domysłów, które tu dzisiaj powstały.
- Co zamierzasz zrobić dalej z tym listem... Masz zamiar szukać miejsca, które zostało w nim uwiecznione? - Byłem ciekawy, jakie dalsze plany miała pani żuraw, w końcu oboje mieliśmy podobny cel, ale szukaliśmy kogo innego. A skoro już poruszaliśmy kwestie naszych przeszłości, chciałem poznać jej punkt widzenia.
⠀⠀⠀⠀Uzasadnić swoje nienaturalne przywiązanie.
⠀⠀⠀⠀Suiren dostrzegła na jego obliczu coś w rodzaju ulgi, kiedy odzyskał obrączkę. Demony nierzadko przywiązywały się do pewnych przedmiotów, nawet jeżeli ich pamięć otaczająca te rzeczy miała formę czarnej mgły niewiedzy. Taka niewiedza musiała być niczym łańcuch, którego długości nie zdążyli poznać.
⠀⠀⠀⠀Słysząc więc jego odpowiedź uśmiechnęła się łaskawie.
⠀⠀⠀⠀— W dużym uogólnieniu - tak. Ale równie często ptactwo kojarzy się z uległością. Czarne ptaki będą kojarzyć się ze śmiercią, a białe z czystością... ale to już raczej symbolika kolorów. Drób umieszczano w herbach jako oznakę dobrobytu, a słowiki gdy mówiono o ludziach talentu. Drobne ptaki symbolizują delikatność i naiwność, dlatego zwykle ofiarowano je damom, a jeżeli mowa o mężczyznach - najczęściej przychodzą na myśl kaczki i dzikie gęsi. — Przymrużyła oczy i wskazała palcem na swoje czoło, gdzie widniał czerwony symbol przypominający ozdobne oko wpisane w okrąg. — Żurawie ze znaczeniami na głowie są związane z boginią Amaterasu. Szkarłatne pióra układające się w koło są niczym ognisty krąg na niebie, tarcza słońca. Długowieczność, elegancja, szczęście... Podobno jeżeli złożysz z papieru tysiąc ich podobizn, to będziesz miał okazję powierzyć swoje życzenie bogini.
⠀⠀⠀⠀Spojrzała na niego wyczekująco.
⠀⠀⠀⠀Mógł się uważać za ignoranta, ale Suiren wierzyła, że z podarowanych mu informacji wywnioskuje wystarczająco dużo. Gdyby podała odpowiedź na tacy, to rozmowa nie byłaby tak interesująca. Jej nie zależało na odpowiedział, czerpała radość z dociekania.
⠀⠀⠀⠀— A ty co zamierzasz zrobić z pierścieniem? Co się stanie, jeżeli dowiesz się skąd pochodzi, demonie? Nie zmienimy już tego, co wydarzyło się w przeszłości. Nawet jeżeli znajdę miejsce, z którego pochodzi ten szkic nie zrozumiem dlaczego powstał. — Ułożyła dłoń na piersi, tuż nad sercem. — Żeby odnaleźć to, czego szukam, nie musiałabym w ogóle ruszać się z miejsca.
⠀⠀⠀⠀
The silence is your answer.
- Czego innego mogłem się spodziewać po pani żuraw, jak nie dokładnej odpowiedzi i wtajemniczenia w symboliki o ptactwie Nie przypuszczałem, że można tak wiele rzeczy przekazać przez poszczególne gatunki, ale jedno mnie zastanawia... - Przyłożyłem dłoń do ust, jakbym bardzo mocno coś kompletował. - Czemu mężczyzn symbolizuje drób? Czyli te udomowione hodowane zwierzęta. Co to może sugerować? - Czyżby ktoś tu próbował mówić, że każdy facet potrzebuje kobiety w swoim życiu, która będzie go udomawiać i trzymać w ryzach? Oby tylko to nie była metafora końca po małżeństwie, w końcu prędzej, czy później kaczka albo gęś skończy w rosole.
- Może powinienem zacząć je składać, ale może lepiej byłoby gdybym namalował dla niej tysiąc obrazów przedstawiających żurawie. Nawet mam wrażenie, że jeden pomysł zrodził się już w mojej głowie. - Mówiłem to pół żartem pół serio, nie wierzyłem w to w ogóle, ale to, że byłem sceptykiem, nie oznaczało, że nie można spróbować. Po prostu przygotowałbym się na porażkę, chociaż po rozmowie z Suiren miałem jakieś małe okruszki, którymi mógłbym zwabić ptaki.
- Co z nim zrobię? Niewiele, dalej będę go nosił, chyba że jego prawowita właścicielka chciałaby go odzyskać... Nie jestem głupcem. Wiem, że nie cofnie to czasu czy nie zmieni przeszłości, ale zrozumienie i akceptacja może przynieść potrzebną ulgę i uwolnić z okowów, które ciążą. Zmienić krótką smycz, na żyłkę latawca... A czy musisz rozumieć, żeby czuć i zaakceptować fakt, że powstał on w chwili, której mogłaś czuć szczęście albo smutek? - Jej ostatnie słowa wprawiły mnie w pewien zamysł, dlaczego mogłaby odnaleźć to czego szuka nawet będąc tutaj w Oguni? Czy to, czego potrzebowała, znajdowało się tutaj, czy może wszystkiego dowiedziała się wcześniej, a nasza rozmowa pomogła jej poskładać to do kupy? Miałem wiele różnych randomowych myśli, ale nie wiedziałem, która mogła być autetyczna.
- Hmmm... A w jaki to sposób? Jak możesz odnaleźć informacje o tym czego szukasz nawet nie wyściubiając stąd nosa?-
⠀⠀⠀⠀— To proste. Odpowiedzi są tutaj — wyjaśniła rozbawionym tonem, sugerując że jasnowłosy demon powinien się już tego domyślić. Wszystko czego potrzebowały dzieci Muzana znajdowało się w ich wnętrzu. Świat zewnętrzny wraz z jego problemami należał do ludzkiej rasy. Wzrok Suiren uniósł się na rozległe witraże, okalające okna świątyni. — Nie ma nic ważniejszego, niż cel, który postawił przed nami Pan. Ostatecznie więc po co przejmować się przeszłością? Bez wątpienia nie jest to aż tak istotne, aby dać się ciągnąć na dno wydarzeniom z dawnego życia. Prawda? — Uśmiechnęła się, rozkładając ręce na boki.
⠀⠀⠀⠀Demony najwyraźniej uznały ją za kogoś w rodzaju wieszczki, ponieważ zebrały się teraz w luźnym okręgu, po tym jak ciało martwego człowieka przestało właściwie istnieć. Stojąc, albo siedząc wsłuchiwały się w słowa kobiety, które wypowiedziane głośno odbijały się od ścian budynku, rozbrzmiewając melodyjnie.
⠀⠀⠀⠀— To, co kiedyś łączyło nas z ludzkim ścierwem, to nic innego jak pozostałości mrocznej przeszłości. Coś, co własnymi siłami musimy zerwać. Raz na zawsze. — Uniosła do światła skrawek papieru, przesiąknięty dogłębnie krwią. Krawędź rozbłysnęła pod wpływem bladej poświaty, a potem list pochłonęły wyrastające raptownie kwiaty lilii pajęczej. Kruche gałązki wystrzeliły ku górze, z pomiędzy palców kobiety, a strzępiaste kwiaty rozłożyły się łagodnym ruchem.
⠀⠀⠀⠀Ciche pomruki zachwytu rozeszły się niczym fala.
⠀⠀⠀⠀Nic, co miało miejsce przed przemianą nie powinno decydować o życiu, które otrzymali w tej formie. Wystarczy, że każde z nich skończyło w taki właśnie sposób, pozbawione możliwości dalszej egzystencji jako człowiek.
⠀⠀⠀⠀Błogosławieństwo albo klątwa.
⠀⠀⠀⠀— Czy wraz z tą wiedzą odnajdziesz swoje szczęście? A może ciężar odpowiedzialności przygniecie cię do ziemi? — zapytała, ściszając głos. I nie oczekiwała odpowiedzi na zadane przez siebie pytanie. Na niektóre kwestie należało odpowiedzieć sobie w myślach - zastanowić się co właściwie osiągnie się rozciągając trupa?
⠀⠀⠀⠀Dla niej była to potrzeba odnalezienia celu.
⠀⠀⠀⠀Kotwicy, która utrzyma ją przy zmysłach, gdy odda się już w całości dziełu zniszczenia. Demonicznej stronie swojej duszy, którą wtłoczono w pozbawione pamięci ciało. Nie widziała przed sobą innej drogi, niż rzucić się w mroczną wodę i pić, pić, aż sama stanie się tym, czego tak bardzo się obawiała. Tylko wraz z mocą osiągnie spokój.
⠀⠀⠀⠀Mężczyzna najwyraźniej jednak nie załapał aluzji, a ona nie zamierzała ułatwiać mu zadania.
⠀⠀⠀⠀Pozwoliła, aby długie, dwukolorowe pióra obrosły jej ramiona aż do ziemi, po czym obróciła się na pięcie. Materiały zafalowały, a wraz z nimi sztuczne skrzydła, tak charakterystyczny element demona znanego jako Krwawy Żuraw. Suiren obleczona w ten strój lekkim krokiem skierowała się do wyjścia. Pokaz zakończony, światła zgasły. Nie lubiła być w centrum uwagi zbyt długo.
⠀⠀⠀⠀— Życzę ci powodzenia, jasnowłosy demonie z pierścieniem. Oby twoja przeszłość nie ciążyła ci zbyt mocno.
z/t
The silence is your answer.
- Dobrze powiedziane, jeżeli komuś pasuje bycie pustą marionetką na żyłce czy tylko pędzlem w czyjeś dłoni. Pociągną Cię na dno, tylko jeżeli pozwolisz się im przytłoczyć. - Odpowiedziałem, krótko i mój wcześniejszy szczątkowych entuzjazm, wrócił do chłodu, który był mi nieodłączony. Nie interesował mnie zdanie, ogółu i na pewno nie będę poklaskiwało głupcom, którzy nie mieli wystarczającej ilości ambicji, żeby w służbie najwyższemu nie czerpali przyjemności.
- Twoja sprawa co zrobisz ze swoją przeszłością, ale zrywanie więzów, o których się nie pamięta, to żadna siła. Odrzucenie tego czego się nie pamiętam, nie świadczy o potędze, a o strachu. - Nie do końca rozumiałem jakim cudem pojawił się tam kwiat, ale to najpewniej była jej sztuka demonicznej krwi, nie dociekałem co dokładnie była w stanie zrobić, bo interesowało mnie to. Jakaś jarmarczna sztuczka, dla dzieci i starców.
- Nie szukam szczęścia, a odpowiedzi... Niech próbuje. - Nie szukałem powodu do szczęścia, mój styl życia dostarczał mi wszystkiego, czego potrzebowałem, żeby zaznać czegoś na wzór szczęścia czy zadowolenia. Nie dam się złamać niczemu, co wiąże się z moją przeszłością, a zerwanie niepotrzebnego przywiązania jeżeli zajdzie taka potrzeba może się okazać przydatne.
-Do zobaczenia. - Odpowiedziałem jej zadziornie. Konfrontacja z nią bardziej zagmatwała wszystko, niż przyniosła jakiekolwiek rozwiązanie, miałem dość towarzystwa innych stworów nocy, więc po prostu wyszedłem ze świątyni i opuściłem Oguni, miałem dziwny posmak w ustach, który był miły i okropny zarazem.
Z/T
Nie możesz odpowiadać w tematach