Brama Ryżowa
Południowe wejście do miasta – jest zdecydowanie mniejsza i mniej okazała od północnej bramy. Służy za łącznik z okolicznymi wioskami, przez co jest też słabiej broniona. Nazywana też Bramą Ryżową - bo przejeżdżają przez nią głównie wozy obładowane białym zbożem. Na noc, tak jak inne - zostaje zamknięta i pilnowana przez straż. Za dnia - szeroko otwarta dla rzeki ludzi i towarów wjeżdżających na targi i skupy.
W kwietniu 1651 roku Brama Ryżowa została doszczętnie zniszczona przez demony. Odbudowano ją w sierpniu tego samego roku.
NA NAGOJĘ!
Kitsune nie podzielała ich entuzjazmu. Nie krzyczała, chociaż co jakiś czas wymieniała obraźliwe komentarze czy smutne historie z tłumem innych ludzi czy demonów. Szli wspólnie niczym jeden organizm, którego połączył gniew. To on spajał wszystkich ze sobą. Niwelował strach czy zdrowy rozsądek. W grupie tkwiła siła i Nagoja miała się o tym przekonać.
Im dłużej szli tym coraz częściej przemierzali po drodze inne, niewielkie wioski czy pojedyncze domostwa. Większość biednych ludzi kiwała głowami z uznaniem, niektórzy chowali się w popłochu, a inni brali co pod ręką i dołączali do marszu ruszając w stronę miasta. W końcu tłum się zagęścił, kiedy jej grupa połączyła się z grupą Katsu.
Tu jesteś.
Usłyszała za swoimi plecami. Obróciła się w stronę demonicy czując jej silny uścisk na ramieniu. I nim się obejrzała ich usta złączyły się w tak bardzo spragnionym pocałunku, przepełnionym euforią zwycięstwa. Przymknęła powieki dając się na moment ponieść, a ostatnim co zobaczyła był śliczny uśmiech Katsu.
Już po chwili ruszyły dalej w drogę. Trzymały się za ręce i w swoich przebraniach wyglądały niczym dwie siostry, ukryte w tłumie.
- Nie zabawimy długo, a po wszystkim udamy się gdzieś wspólnie? - Zapytała ją cicho blokując z nią spojrzenie krwistoczerwonych tęczówek. Miała wrażenie, jak gdyby widziały się wczoraj na trybunach, a zarazem jak gdyby ich ostatnie spotkanie odbyło się miesiące temu. Były sobie winne wyjaśnienia, rozmowę, agresję i ogromną ilość pasji, która przecież połączyła je od pierwszego spotkania. Nie mały czasu na rozmowy. Szły ramię w ramię z resztą tłumu zbliżając się z każdym krokiem w stronę Nagoi. Kitsune poprawiła poniszczony kaptur na czubku swojej głowy rozglądając się uważnie. Próbowała ustalić ilość strażników, miejsce w których się znajdowali. Starała się nauczyć budowy bramy i tego co ją otaczało na pamięć. Była czujna, cały czas gotowa do uniku, gdyby ktoś ją zaatakował. Nie wiedziała czego mogły się spodziewać, ale miała swoje przypuszczenia. Były tak blisko. Nagoja na wyciągnięcie dłoni.
Ludzie, którzy znajdowali się z przodu nieśli ze sobą pochodnie i sporych rozmiarów kawały drewna. Nie czekali na rozkazy. Nie było między nimi głównodowodzącego. Nie było sprawcy kłopotów. Wszyscy jednak działali wspólnie, a cel był prosty: rozpierdolić bramę.
Dotarłszy do Kitsune, pozwoliła aby właśnie to Lisica zobaczyła w jej spojrzeniu. Chciała aby ona również poczuła dumę z wypełnianego zadania.
Oczywiście mieli jeszcze sporo przed sobą. Jednak czyż receptą na szczęście nie było docenianie drobnych sukcesów?
Katsu musiała przyznać, że drobny to było ostatnie narzucające się na myśl określenie, gdy spoglądało się na dwie rzeki ludzi, łączące się w jedną.
Szły więc ramię w ramię z Kitsune ku ryżowej bramie, wtopione w tłum. Kaptur zakrywał oblicze ciemnowłosej, sprawiając, że nie wyróżniały się bardziej, niż każda inna osoba naokoło nich. Katsu czuła napięcie bijące ze strony swojej towarzyszki, ścisnęła więc nieco mocniej jej dłoń, uśmiechając się delikatnie.
- Po tym wszystkim będę cała tylko do twojej dyspozycji - odpowiedziała spokojnie, świadoma każdego wypowiadanego słowa i każdej idącej na nim konsekwencji.
Powoli docierali pod bramę, a z przodu pochodu zaczęły dochodzić dźwięki zamieszek. Ogień z pochodni rozjaśniał okolice i stawał się coraz większy, gdy ludzie zaczynali odpalać kolejne, jedna od drugiej. Kilka pierwszych przedmiotów zdążyło pomknąć w stronę bramy, jako groźba, że jeżeli strażnicy sami jej nie otworzą, wściekły tłum zrobi to za nich.
⠀⠀⠀⠀Tłum podjudzony przez demony ruszył w stronę zamkniętej bramy. Dawali upust przelewającym się w nich emocjom okrzykami i ciskając w stronę muru wszystkim, co wpadło im w ręce. Co odważniejsi poszli do przodu z ciężkimi kawałami drewna chcąc zniszczyć bramę i utorować sobie drogę do miasta. Zajmie im to dłuższą chwilę, a to może dać obrońcom czas na ściągnięcie posiłków i zduszeniu "rebelii" zanim stanie się realnym zagrożeniem. Oczywiście, demony mogły pomóc w zniszczeniu bramy, ale równie dobrze mogły pozbyć się strażników na murach. W rękach wojowników pojawiły się bowiem łuki. Jeszcze nie napięte, ale zaraz miało się to zmienić...
⠀⠀⠀⠀Tymczasem oddział zabójców ruszył za krukiem w kierunku bramy. Mijali spokojne uliczki, a z każdym krokiem narastał hałas unoszący się zza murów. Im bliżej byli, tym łatwiej rozróżnić mogli poszczególne okrzyki, ale od wszystkich biła złość i gorycz. Ktokolwiek znajdował się po drugiej stronie bramy - raczej nie da się łatwo przekonać do zmiany planów. Strażnicy po początkowym zaskoczeniu zaczęli działać - kilku złapało za łuki, pozostali starali się umocnić bramę. Pierwsze strzały jeszcze nie padły, a stojący nad bramą dowódca próbował jeszcze rozgonić zebranych gniewnymi okrzykami. Jego słowa tonęły jednak w zgiełku tłumu.
⠀⠀⠀⠀— Dobrze, że jesteście! — zawołał do nich tropiciel — Pierwszy raz w życiu widzę coś takiego. — dodał jeszcze wskazując dłonią na bramę i dochodzące zza niej krzyki. Do centrum wydarzeń grupa zabójców miała jeszcze dobre pięćdziesiąt metrów, także dotarcie pod bramę zajmie im chwilę. — Nie wiem jak wy, ale cuchnie mi tu demonami... — dodał jeszcze sięgając po krótki łuk.
Czas na odpis: dowolnie, wieści te nie blokują dalszego przebiegu zadania, ale żebyśmy się uwinęli w tydzień
Dodatkowe informacje: Kolejność: Zabójcy -> Demony
⠀⠀⠀⠀Nie żeby takie przemyślenia mogły coś teraz zmienić.
⠀⠀⠀⠀Ślizgiem przebiegł w kierunku tropiciela i szybko strzelił oczami za swoim krukiem. Czy ktoś wezwał już wsparcie? Nie chodzi nawet o to, że w okolicy mogły się kręcić groźne demony, ale w tym wypadku przydałaby się nawet straż miejska. Ktoś musiał opanować zamieszanie pod ryżową bramą.
⠀⠀⠀⠀— Shiratori Taiga z oddechu wody — przedstawił się szybko i spojrzał na zabójcę. — Co oni tam krzyczą? — O ile krzyczeli. Zamieszanie po drugiej stronie brzmiało jak improwizacja, a nie zorganizowane żądanie. — Czy poza nami ktoś jeszcze zareagował na wezwanie?
⠀⠀⠀⠀Rozejrzał się. Strażnicy na bramie wyglądali na ludzi, ale Nagoja była miastem strzeżonym przez zakosami demonów przez dość regularne patrole, więc ktoś jeszcze musiał być w okolicy. Poza tym, czy Hashira przewidując atak na to miasto nie czatowali na miejscu?
⠀⠀⠀⠀Taiga kliknął językiem i spojrzał na resztę patrolu.
⠀⠀⠀⠀— Trzeba poznać ich żądania. O ile nie są pod kontrolą jakiegoś demona, to być może stali się ofiarą innego kataklizmu i po prostu chcą wejść do miasta? — zasugerował, kładąc dłoń na rękojeści katany. Nie zamierzał jej jeszcze wyjmować, ale odruch był bezwarunkowy. Uspokajał się, kiedy wiedział, że Yukitora leży miękko u jego boku.
⠀⠀⠀⠀Nie wyczuł w okolicy demonów, ale to mogło oznaczać, że po prostu dobrze się skryły. Jeżeli coś szło nie tak, to zawsze należało być czujnym.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
W końcu dotarliśmy do miejsca, gdzie był nadawca tego kruka, w pierwszej kolejności najpierw się rozejrzałem, gdy Taiga rozmawiał z tym tropicielem, chciałem sprawdzić, czy przypadkiem ktoś nas nie nabija w butelkę. Tropiciele wznieśli alarm, ale za wiele nie ustalili przed naszym przybyciem, chyba był to lekki falstart albo bardzo ostrożnie do tego pochodzili.
- Kagami Yuichiro, oddech płomienia. Czyli nie wiemy, gdzie dokładnie są demony i nic o ich liczebności? Spróbuje coś ustalić, a samymi ludźmi, czyli zamieszkami, aż tak bym się nie przejmował. W końcu znudzi im się walenie w bramy, albo zjawi się straż i ich spacyfikuje. - Sytuacja zadawała się nieco zaogniać, ale nie spodziewałem się, że na miejscu będziemy musieli jeszcze szukać demonów, dlatego po prostu podszedłem bliżej bramy, aby dyskretnie wskoczyć na jakiś mur, budynek albo drzewo, z którego będę mógł szybko rzucić okiem i rozejrzeć, sprawdzić swoim wzrokiem, czy w tej zgrai ludzi były jakieś ślady bytności demonów i kto dokładnie odpowiadał za to. Nie chciałem niepotrzebnie prowokować strażników i rzucać się w oczy demonom za bardzo, przy okazji zachowywałem ostrożność gdyby ktoś postanowił we mnie strzelić albo czymś rzucić.
albo ją przed sobą stworzę
"Pierwszy raz w życiu widzę coś takiego."
- Na wszystko chyba przychodzi czas prędzej czy później.. Hayamiri Suki.. oddech wiatru.. - również i ona rzuciła szybko swoją godnością i oddechem przy okazji. W przeciwieństwie do Taigi, białowłosa pochwyciwszy za rękojeści obu mieczy, wysunęła je dość sprawnie. Stając na ugiętych nogach, starała się skupić przy okazji na swoim zmyśle.
"Nie wiem jak wy, ale cuchnie mi tu demonami..."
Z jego słów wywnioskowała że Tropiciel miał zmysł węchu i czuł nie jednego ale kilka demonów. Musiał mieć o wiele bardziej rozwinięty zmysł niż chociażby ona w tej chwili. - Ile demonów czujesz i z którego kierunku? - spytała ze spokojem uważnie obserwując to co miało miejsce pod bramą. Gdy Kagami zdobył wyższy punkt obserwacyjny to zawołała w jego stronę. - Widzisz naszych przeciwników? - skoro tropiciel zaznaczył w liczbie mnogiej to wolała to podkreślić. Może rudzielec z tym swoim mocno rozwiniętym wzrokiem wyłapie wszystkie zagrożenia. Ludzi się nie obawiała, ale demonom nie zamierzała pobłażać. - Trzymaj się blisko Shiratori.. - powiedziała do towarzysza z oddechem wody. Wolała go mieć najlepiej za swoimi plecami. Wtedy będzie mogła użyć form bez obawy że zrobi mu krzywdę. Musieli się jakoś w końcu uzupełniać. Starała się zachować czujność, gotowa do obrony jak i ataku.
Dodatkowe informacje:
Suki roztacza wokół siebie zapach Marechi <3
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
Jak gdyby na potwierdzenie swoich słów uśmiechnęła się do mężczyzny z grabiami obok, który w wolnej ręce trzymał malutką dłoń wystraszonego chłopczyka, który dzielnie szedł ze swoim tatą ramię w ramię. Po nawiązaniu kontaktu wzrokowego obydwoje skinęli sobie głowami, a Kitsune wzięła chłopca na ręce. Mały spojrzał na nią wielkimi oczami, kiedy wygodniej oparła go sobie na biodrze. Miał czarne włosy i brązowe oczy. Nie żółte. Szkoda.
- Chcemy sprawiedliwości!
- Chcemy jedzenia!
- Chcemy schronienia!
- Otwierać!
Krzyczeli wieśniacy czekając przed bramą w pełnej gotowości. Pochodnie, kłody, widły i inne przybory. Byli gotowi spalić bramę na wiór, jeśli strażnicy nie zdecydują się jej otworzyć. Sekundy mijały, a napięcie tylko rosło. Jeśli brama ani drgnęła, w końcu pierwsze rzędy wieśniaków zaczęły rzucać w stronę bramy pochodniami i ustępować miejsca kolejnym rzędom ludzi z kłodami do wyważenia bramy. Siłą i liczebnością zamierzali zetrzeć ją w pył. Zwłaszcza, że jeden z nich był demonem, który natarł na bramę z nadludzką siłą. Czy pękła i się złamała? Czy jeszcze stała?
Kitsune uniosła wzrok ku pochmurnemu niebu. Wolną dłonią dotknęła pięknego znaku na szyi, wiedząc że przecież widział i słyszał to co ona.
Widzisz Panie? Atakujemy w imię Stwórcy. Bawimy się dla Ciebie.
Skinęła do jednego z demonów w pobliżu. Przyszedł czas na następną część planu. Tamten od razu ruszył na tyły tłumu zabierając ze sobą trochę wieśniaków i kilkoro demonów, które zostały wcześniej wyznaczone do tego zadania. Tyłami ruszyli przez pobliski las, niepostrzeżenie idąc do innych wejść do miasta. Mieli nadzieję, że większość strażników zebrała się już przy Ryżowej Bramie pozostawiając inne bramy niestrzeżone. Demony miał wejść do miasta i się ukryć, a ludzie szli z zamiarem otworzenia bramy od środka. Była to zaledwie zapasowa część planu, gdyby nie udało im się sforsować bramy.
Poprawiła chłopczyka na swoim ręku uważnie skanując otoczenie. Rozglądała się po bokach, po strażnikach i tłumie, a przede wszystkim szukała ludzi z mieczami biorąc ich za potencjalne kłopoty. Tacy jak Takuya. Była gotowa na unik, gdyby ktoś ją zaatakował.
Prawda zdawała się dotrzeć do Katsu w tym samym momencie co do Kitsune, w jej wypadku jednak wywołała szeroki uśmiech, który ukryła pod materiałem płaszcza. Roześmiała się cicho, zdając sobie sprawę z tego co się właśnie działo dzięki ich działaniom.
- Zobacz Kitsu, sprawiłyśmy, że ludzie sami zachowują się jak demony. Celują do własnych dzieci.
Z jakiegoś powodu sprawiło to, że ciemnowłosa miała ochotę unieść ręce do nieba i się roześmiać niczym szaleniec, którym poniekąd była.
Zamiast tego, stłumiła śmiech w gardle, pozwalając aby jedynie drobny chichot zatonął w kołnierzu jej płaszcza.
- Niech tak będzie. Niech więc zgniją od środka, niczym robaki.
W czasie gdy Kitsu brała chłopca na ręce, Katsu rozglądała się uważnie dookoła spod swojego kaptura, również spoglądając po twarzach strażników i osób im towarzyszących, weryfikując kto może być Zabójcą, a kto nie.
Jeżeli była w stanie usłyszeć jak jedna z kobiet, która zwróciła jej uwagę swoim zapachem marechi już z daleka, coś krzyczy, powiodła spojrzeniem w stronę, w którą kierowała swoje słowa, próbując dostrzec zabójcę na drzewie.
Nie miała tego dnia ochoty na bezpośrednie starcia, jednak Muzan jeden wiedział, że nie miała również zamiaru pozwolić aby Kitsu spadł chociaż włos z głowy. Jeden z jej paznokci wbił się w samo wnętrze jej dłoni, spuszczonej u boku, upuszczając kilka kropel krwi, które systematycznie, w miarę jak szli, skapywały na ziemię co kilka kroków.
Skoro Kitsu dbała o strategię dalszych działań, Katsu mogła chociaż ubezpieczyć nieco tyły.
⠀⠀⠀⠀
⠀⠀⠀⠀— Nie, jesteście pierwsi. Może przybędą kolejni. — odpowiedział Taidze — Czuję demony pośród tej grupy. Nie wiem ile dokładnie może się tam chować. — dodał jeszcze i rozejrzał za wyższą pozycją, ale z dala od murów czy bramy. Wolał nie znajdować się w centrum zamieszania jeśli sytuacja eskaluje. Poza tym, jeśli na miejscu pojawią się kolejne patrole to warto, by ktoś mógł im pomóc odnaleźć się w sytuacji.
⠀⠀⠀⠀Yuichiro ruszył za to, wspinając się sprawnie na mur nieco dalej, niż zgromadzeni przy samej bramie strażnicy. Miał stamtąd dobry widok na tłoczących się pod bramą ludzi... I istoty, które zdecydowanie ludźmi nie byli, choć starali się ukryć swoją aurę i nietypowy wygląd. Bez problemu naliczył kilka pomiotów pośród dziesiątek zwykłych, kierowanych gniewem ludzi.
⠀⠀⠀⠀Brama tymczasem przyjęła kilka uderzeń drewnianymi kłodami, zadrżała, ale wytrzymała. I wtedy trafiło w nią kilka potężnych ciosów, przebijających drewno i stal, otwierając ludziom drogę do miasta. Nie wiadomo, który strażnik pierwszy puścił cięciwę, ale za jedną strzałą pomknęły kolejne, spadając na kotłujący się pod bramą tłum. Krzyki wściekłości przerodziły się w bolesne wrzaski i stęknięcia, ale ludzie nie cofnęli się, tylko naparli do środka, gotowi dać upust swoim emocjom. Padły pierwsze ciosy i polała się krew. Demony w tłumie bardziej niż walką zdawały się być zainteresowane dotarciem do źródła kuszącego zapachu unoszącego się z głębi ulicy...
⠀⠀⠀⠀Kitsune spróbowała zebrać demony do ataku z drugiej strony, ale większość z nich poszła za zapachem marechi, jedynie te stojące najbardziej z tyłu posłuchały i ruszyły z wieśniakami do lasu. Ich przenikające między drzewami sylwetki dostrzegł Yuichiro.
Czas na odpis: 8.05
Dodatkowe informacje: Kolejność: Demony -> Zabójcy
Suki i Taiga - dalej jesteście kawałek od bramy. Tłum przebił się przez nią, a spośród niego wystrzeliła trójka demonów, zbliżająca się szybko w waszą stronę.
Yuichiro - jesteś kilkanaście metrów od bramy, na murze. Widzisz co dzieje się poniżej, jak i fakt, że trzy demony chcą przebiec w kierunku Suki.
Kitsune i Katsu - widzicie że na murach poza strażnikami jest ktoś jeszcze, różniący się wyglądem. Jesteście pod bramą, strażnicy strzelają, a już za bramą trwa regularna walka. Jeśli zbliżycie się do bramy - rzucacie na opanowanie przed marechi (o ile statystyki postaci wymagają).
Chłopi choć kierowani gniewem i złością nie będą walczyć do ostatniego, a choć strażników póki co jest mało - to się może zmienić.
Między Yuichiro a tłumem jest około 15 metrów, między Kitsu&Katsu 10 metrów do bramy, a między Taigą i Suki około 40 do bramy.
Jak coś źle zrozumiałem to proszę mnie poprawić.
Dwa głębokie wdechy ciężkiego powietrza później podjęła już decyzję. Wiedziała co musiało teraz nastąpić. Ledwie zauważalnie chwyciła dłoń Katsu zwracając na siebie jej uwagę.
- Katsu masz się nie narażać - zaczęła cicho blokując z nią spojrzenie. Mówiła poważnie. Chyba bardziej niż kiedykolwiek. - Jeśli coś mi się stanie - uciekasz. Znajdź Yamato, Taishiro, Sunę i Rintarou. A wtedy Wasza zemsta będzie najsłodsza - poinstruowała ją. I chociaż to zazwyczaj Katsu mówiła Lisicy co robić. Potajemnie nią kierowała. Tak teraz Kitsune przejęła inicjatywę. To co miało nadejść było niebezpieczne. Wiedziała, że walczyły wspólnie, ale mimo wszystko zdecydowanie lepiej czuła się ze świadomością, że Szmaragdowej Księżniczce nic się nie stało. Nienawidziła jej tak samo mocno jak ją uwielbiała. Była dla niej tą malutką pokusą, która od samego początku zajęła honorowe miejsce w jej martwym sercu. Wolała poddać się swoim rządzą bez konieczności martwienia się o demonice.
Wtedy właśnie chwyciła za widły jednego z wieśniaków obok i mu je zabrała. Uniosła spojrzenie ku górze. Jej wzrok przemknął po pochmurnym niebie zawieszając się na charakterystycznej postaci widniejącej na murach. Wzięła głębszy oddech.
- Na Nagoję! Dla Stwórcy! - Ryknęła sile sił w płucach. Demony wiedziały o kim mówiła. Ludzie pewnie myśleli o swoim własnym bogu. Tym fałszywym. Przekaz był jednak bardzo prosty dla każdej ze stron. - DO ATAKU! TATAKAE!
Kitsune przystanęła w miejscu pozwalając reszcie tłumu ruszyć przodem. Poprawiła chłopca na ramieniu szepcząc mu coś do ucha. W następnej chwili zamachnęła się rzucając z całej siły widłami w postać stojącą na murach. Czy trafiła?
- Rzucajcie w łuczników! Reszta na przód! - Wydawała kolejno rozkazy czując jak rośnie w siłę. Tak. Był to moment, w którym była niepokonana. Tak bardzo pewna siebie. Tak bardzo niezwyciężona. Ziarenko zasiane na trybunach kiełkowało. Chciała być najsilniejsza. Kochała to uczucie władzy, które całkowicie ją pochłonęło. - Po przekroczeniu bramy od razu się rozproszyć!
Stała tak obserwując sytuację. Jej demoni wzrok prześlizgiwał się przez łuczników i strażników kłębiących się w okolicach muru. Starała obeznać się, co działo się z przodu tłumów, po przekroczeniu bramy i na murach. Starała się wyłapać kogoś odbiegającego od reszty. Kogoś takiego jak Kurokaze Takuya. Zabójca Demonów,
Kiedy Katsu rozbudzała w Lisicy żądzę władzy, robiła to z myślą o wielkości. Wierzyła że Kitsune właśnie do takich rzeczy była stworzona - piękna i silna, mogła osiągnąć wszystko. Nie bez powodu zajmowała specjalne miejsce w czarnym sercu szmaragdowookiego demona. Jednak nigdy nie miało być to okupione jej życiem. Mogla zdobywać wielkość, ale Katsu miała zamiar być obok, ubezpieczać jej plecy. Miażdżyć tych, którzy chcieli Lisicy przeszkodzić.
Dlatego gdy usłyszała, że ma się nie narażać, spojrzała na Kitsu, blokując z nią ostre spojrzenie. Jej wzrok mówił wyraźnie, że była to prośba poniżej pasa.
- Kitsune… - zaczęła, jednak gdy padły imiona innych demonów, urwała, nie wierząc w to co słyszy. Naprawdę Lisica sądziła, że Katsu ją zostawi?
Okoliczności uniemożliwiały zrobienie sceny, na którą zasługiwała ta sytuacja. Ciemnowłosa chciała w tej chwili powiedzieć i zrobić bardzo wiele, nie mogla jednak otwarcie sprzeciwić się przywódczyni, żeby nie wywołać zamieszania wśród pozostałych demonów. Dlatego, posyłając jej twarde spojrzenie, tylko skłoniła głowę i chociaż gest mógł wydawać się żołnierskim podporządkowaniem się, coś w dwóch wypalonych szmaragdami całkowicie nie pasowało do tego obrazu.
Demon, któremu wcześniej rozkazała, aby pilnował Kitsu, wciąż kręcił się w pobliżu, niewątpliwie słysząc ich wymianę zdań. Katsu skrzyżowała z nim ostre spojrzenie, on natomiast przytaknął tylko głową.
Wtedy też Lisica weszła w posiadanie wideł i sam ten fakt sprawił, że ciemnowłosa nabrała podejrzeń, że plan, który rodził się w jej szalonym umyśle, wcale nie przypadnie jej do gustu. Nie mogła jednak oponować, więc zostając lekko w tyle, opuściła nieco głowę i skupiła na własnej krwi.
Postać rosłego mężczyzny o ponurej twarzy i szerokich barkach wyrosła między kroczącym tłumem. Wyglądało to trochę tak, jakby podniósł się z ziemi po upadku, więc wśród ludzi raczej nie powinien wzbudzić wiekszego niepokoju, nawet jeżeli przewyższał większość z nich.
Katsu trzymała się w odległości około dziesięciu metrów, skupiając się na postaci chowańca, kaptur mając zarzucony głęboko na głowę, tak aby zasłaniał jej twarz, a jednak umożliwiał kontakt wzrokowy ze swoim stworzeniem.
- Na Nagoję! - ryknął, a potem zwrócił się do demonów naokoło. - Zabić Marechi!
Po tym ruszył biegiem w stronę bramy, aby tam wskazać na człowieka, do którego widać było, ze ciągnęło większość demonów.
Katsu trzymając się na dystans, tak aby zapach marechi na nią nie wpłynął, posłała swojego chowańca wprost w to zamieszanie. Po drodze wyrywał wieśniakom przedmioty z dłoni, jak widły czy łopaty i rzucał w stronę strażników i zabójców pomiędzy nimi, wkładając w to całą swoją siłę. Poleciało również kilka pochodni, z nadzieja podpalenia wszystkiego, co tylko mogło stać się pokarmem dla ognia.
W wolnej dłoni trzymał gruby wiklinowy kosz po owocach, zabrany jednej z postrzelonych kobiet, chroniąc się przy jego pomocy przed strzałami.
DBA - poziom A
Gdy brama puściła i pierwsze jednostki zaczęły się przedzierać przez do wnętrza miasta, ugięła lekko nogi w kolanach. Widząc jak trójka demonów wystrzeliła z tłumu walczących ludzi w stronę jej i Taigi, wzięła głębszy wdech i powoli wypuściła powietrze. Wiedziała że jej zapach ich wabił w jakiś sposób. To było dobre! Bo nie atakowali cywili tylko skupiali się na niej, mamieni obietnicą lepszego posiłku szarżowali w jej stronę. Nie zamierzała pozostać bierna, nie będzie ich łatwym celem. Uważnie obserwując to co było przed nią, dostrzegła większego osobnika wyłaniającego się z tłumu.
"Zabić Marechi!"
Wystrzeliła w stronę swoich przeciwników. Dobrze że szarżowali na nią, to ułatwiało jej sytuację. Do wykonania formy potrzebowała jednego miecza, ale ona zawsze miała dwa. Po potem pomagały jej się lepiej przestawiać między ofensywą a defensywą gdy nie mogła oddechy użyć. Wzięła więcej powietrza w płuca. - Kaze no Kokyu.. - szepnęła. - Shi no kata: Shōjō Sajinran.. - dodała wykonując serię cięć w stronę przeciwników, które przybierały formę zakrzywionych, powietrznych ostrzy. Nie zamierzała brać jeńców jeśli chodziło o demony. Ludzi nie chciała krzywdzić, ale jeśli ktoś się jej napatoczy pod ostrze gdy będzie się bronić czy atakować demona to sam będzie sobie winny. W końcu widziała jak strażnicy się nie patyczkowali z motłochem. Szyjąc do agresorów z łuków. Człowiek człowiekowi od zawsze był wilkiem przecież.
Skupiała się na swoim zmyśle i gotowa była się bronić przed atakami swoich napastników. Wiedząc że była wabikiem na demony musiała się utrzymać najdłużej sama jak tylko potrafiła. Uniki, bloki i ataki obiema katanami. Nie pozwalała się otoczyć w żadnym wypadku, korzystając ze swojej szybkości i zręczności najlepiej jak tylko potrafiła.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
W pierwszej kolejności zamierzałem wesprzeć Suki i Taigę, nie wiedziałem, do czego była zdolna ta trójka pomiotów, ale zdecydowanie warto było wykorzystać ich szał, żeby jak najszybciej się ich pozbyć.
Spędziłem z Suki trochę czasu i wiedziałem, że tak jak zawsze, tak i w tym przypadku nie będzie zbyt subtelna i od razu walnie w demony jak tylko nadarzy się jej okazja, dlatego sam ostrożnie skracałem dystans, starając się przy tym jak najdokładniej ilustrować otoczenie i nie poruszać w prostej linii, żeby nie dostać czymś przypadkiem.
Próbowałem przemieszczać się po dachach, murach (o ile takowe były), żeby nie stracić ich z oczu. Jak tylko Białowłosa wykona swój ruch, a ja zobaczę, jego rezultat, dobywam miecze i będę próbował pozbawić głów tych, którzy uniknęli śmiertelny obrażeń, przy czym zwracam uwagę na Taigę i jego ruch, żeby mu się bezczelnie nie wciąć. (Takie zabezpieczanie perymetru.). Po przeprowadzeniu ataku wzrok miałem skierowany na ten cały kocioł, który się dział tutaj, ciężko będzie zatrzymać w nich wrzenie. Rozglądam się za kolejnymi przeciwnikami, których mogłem wcześniej przeoczyć albo nie podali się zapachowi Suki.
- To były tylko płotki, kto inny pociąga za sznurki. - Rzuciłem szybko do mojej grupy, starałem się zachować spokój, mimo że czułem, jak wewnętrzny gniew zaczynał się tlić. W końcu niektórych tych ludzi pewnie nawet kojarzyłem z widzenia i nie tylko. Musieliśmy działać jeżeli chcieliśmy zatrzymać rozlew krwi, który może pociągnąć za sobą wiele ofiar.
- Musimy wyłapać pozostałe demony i nakłonić ludzi do poddania się. - Mówiąc to, zacząłem wracać w kierunku bramy, aby przywitać każdego demona, który zdecyduje się pojawić w mieście. Wytężałem swój wzrok w poszukiwania i obserwowaniu wszystkich latających obiektów, które zbliżały się w naszym kierunku, aby je zbić albo strącić mieczem. Gdy już byliśmy zdecydowanie bliżej, nabrałem powietrza w płuca i wydarłem się z całych sił w kierunku tłumu.
- PRZESTAŃCIE SIĘ MORDOWAĆ GŁUPCY! - Wiedziałem, że w tym całym zgiełku nie wszyscy to usłyszą, ale nie mogłem się przyglądać, jak mordowali się ludzie, którzy mieszkali tak blisko siebie. Jeżeli jacyś cywile rzucą się w moją stronę z łapami, to staram się ich spacyfikować uderzeniem tępą stroną miecza. Nie chciałem dokładać trupów, a w dodatku musiałem się skupić na demonach, a nie na zabawach z podjudzonym tłumem.
albo ją przed sobą stworzę
⠀⠀⠀⠀— Są zdesperowani. Ktoś nagadał im pewnie, że powinni bać się korpusu. I oto jesteśmy, z bronią skierowaną przeciwko swoim braciom — Taiga syknął pod nosem i skrzywił się, kierując te słowa po części do Suki, a częściowo do tropiciela, od którego wcześniej zdobył podstawowe informacje.
⠀⠀⠀⠀Brama zatrząsła się pod naporem tłumu. Zostało im niewiele czasu na przygotowania i rzeczywiście, w następnym momencie barykady nie wytrzymały, wpuszczając do środka rozwścieczoną masę prowadzoną przez demony. Te, zbawione wonią marechi wybiły się przed siebie.
⠀⠀⠀⠀— Suki-san. Będziemy używać swoich form na zmianę, żeby nie dać im szans na atak i żeby nie wchodzić sobie w drogę — zasugerował, kładąc palce na rękojeści tuż przy udzie. Przygotowywał się na szarże przeciwnika, dając kobiecie szansę na wyprowadzenie ataku. — Naszego zwycięstwa nie mierzy się miarą zabitych demonów, ale uratowanych ludzi — przypomniał, obserwując ruchy wieśniaków, które trójka demonów pozostawiła w tyle.
⠀⠀⠀⠀Dobrze. Przynajmniej nie wpadną pod ataki oddechu wiatru.
⠀⠀⠀⠀— Ludzie, kierujecie swój gniew przeciwko swoim braciom i siostrom w Nagoi! Porzućcie swoją broń! Każdy kto odwróci się od demonów otrzyma wybaczenie i schronienie w murach miasta! Wśród was są oszuści, wrogowie cesarza! Odsuńcie się od nich i pozwólcie nam wyzwolić was od strachu! — zwrócił się do masy, która przedarła się przez bramę. Odsunął się nieco od Suki, aby dać ludziom inny cel niż zmasowany atak na marechi i wchodzenie jej w drogę. Jednocześnie szykował się do ofensywy w momencie, gdy jasnowłosa zakończy swój atak.
⠀⠀⠀⠀Wtedy będzie gotowy, by zaskoczyć demony od boku.
W skrócie napisał:1. Sugestia planu skierowana do Suki.
2. Moralizatorskie gadki do tłumu ludzi.
3. Zajście demonów z którymi ma zamiar walczyć Suki od boku i przygotowanie się do ataku.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
⠀⠀⠀⠀Zamieszanie pod bramą przerodziło się w regularną walkę. Na jak długo, to już inna kwestia, ale póki co wściekła tłuszcza nie zauważyła jeszcze rannych i zabitych leżących po obu stronach. Budząca się w nich bestia chciała tylko daniny z krwi tak dużej, jak to tylko możliwe. Walczył więc brat przeciw bratu, a z każdą chwilą przybywało rannych.
⠀⠀⠀⠀Kitsune i Katsu - niewątpliwe sprawczynie tej rzezi nie angażowały się w konflikt bezpośrednio. Obie zagrzewały do walki, ale trzymały dystans. Lisica bez problemu zauważyła na murach sylwetkę wyróżniającą się z tłumu, jednak ciśnięte przez nią widły nie zdołały jej dosięgnąć. Mężczyzna zniknął bowiem za murami, być może dołączając do walki na dole, a może biegnąc po posiłki? Sama Księżniczka była jeszcze bezpieczna pośród swojej kurczącej się szybko trzody.
⠀⠀⠀⠀Katsu tymczasem do walki posłała utkanego z własnej krwi sługę. Wysoki i barczysty mężczyzna o szpetnej, odrażającej wręcz twarzy powstał pośród tłumu i rzucił się w stronę zapachu marechi, po drodze wyrywając bronie wieśniakom i tnąc nimi strażników. Jego szybkość i siła deklasowała ludzkich przeciwników - bez trudu zabił kilka osób i pomknął dalej, w ślad za trójką demonów szarżujących na Suki.
⠀⠀⠀⠀Tymczasem pośród zabójców to właśnie Suki odpowiedziała pierwsza na wyzwanie - widząc że demony naturalnie obrały ją sobie za cel rzuciła się do przodu by z pomocą czwartej formy poszatkować przeciwników. Jej jadeitowe ostrze przecięło powietrze, a seria cięć z krwistym mlaśnięciem trafiła w pierwszego demona, dekapitując go na miejscu. Drugi z nich odskoczył w bok, ale części cięć trafiła go w rękę i nogę, zostawiając głębokie rany. Trzeci z nich uniknął ciosu zostając z tyłu, ale nie uratowało go to przed ostrzem Yuichiro - jednym cięciem zza pleców pozbawił demona życia.
⠀⠀⠀⠀Ten pojedynek toczył się dalej od bramy, nikt z postronnych nie ucierpiał więc w tej wymianie ciosów. Nie ułatwiało to też przemówienia do rozsądku walczącym pod bramą ludziom. Poza tym, przetrzebieni strażnicy woleli wycofać się i poczekać na wsparcie, niż zginąć chwalebną, ale raczej ostateczną śmiercią. Ostatni demon z pewnością rozumiał swoje położenie - mając po zabójcy przed sobą i po swoich bokach. Nie zamierzał uciekać - z ran polała się krew tworząc liczne sieci które wystrzelił w stronę zabójców. Do walczących dobiegał także twór Katsu - olbrzymi mężczyzna z nieludzką twarzą - pokryty krwią zabitych strażników, dzierżący w dłoniach kosę i młot.
⠀⠀⠀⠀
Czas na odpis: do 18.05.
Dodatkowe informacje: Kolejność: Zabójcy -> Demony
- Strażników pod bramą mocno ubyło - głównie za sprawą sługi Katsu.
- Chłopi też ponieśli straty, ale tłuszcza jest jeszcze na tyle liczna i wściekła, że gotowa jest rozlać się po ulicach - paląc i rabując dobra z domów bogom ducha winnym ludzi.
- Tropiciel na dachu tłumaczy sytuację jeszcze dwóm nowo przybył zabójcom.
- Twór Katsu ma parę metrów do grupy zabójcow i demona NPC.
- Katsu - do dokładnej kontroli potrzebujesz widzieć co się dzieje, zamieszanie pod bramą trochę w tym przeszkadza.
- Jak chcecie mapkę albo jakieś dystanse to prosze dać znać.
- Po trzy akcje w poście.
- Uważajcie. - Krzyknąłem do towarzyszy odnośnie planu demona, nie wiedziałem, czy zareagowałem szybciej niż oni, ale w końcu nic nie szkodzi, żeby wypowiedzieć jedno słowo, wraz z tym przekazem zabrałem się do uniku. Miecz trzymałem nisko przy boku, gdybym potrzebował użyć czwartej formy do zasłonięcia się. Zamierzałem go zostawić Taidze i Suki, skoro był już bliski końca i wyeliminować tego, który był tak mocno przyozdobiony krwią. Nie wiedziałem, czego mogę się po nim spodziewać, dlatego w tym przypadku nie chciałem ryzykować i sięgnąłem po oddech.
„Ni no kata: Nobori En Ten” Wziąłem głębszy wdech i już z wyuczonym rytmem i tempem drugiej formy, szybko skróciłem dystans i od razu użyłem formy, by wyprowadzić cięcie z dołu ku górze przez sam jego środek, nie dając mu praktycznie czasu na reakcje, gdyby wytrzymał ten atak, skupiam się na zwiększeniu dystansu i rozeznaniu w sytuacji i stanie towarzyszy oraz wszystkiego dookoła.
- Zajmijcie się uspokajaniem ludzi, bo zaraz będzie tutaj krwawa jatka albo puszczą miasto z dymem. - Rzuciłem głośno, a moje słowa były skierowane do tropiciela i nowych zabójców na dachu, jeżeli potrzebowali czegoś do roboty, mogą się skupić na zażegnaniu tej awantury, nim całe miasto stanie w płomieniach.
- Ruchy:
1. Unik, a jeżeli nie zdążę to 4. forma.
2. Atak na przywołańca Katsu z 2. formą [
3. Zwiększenie dystanstu ( Jeżeli jest taka potrzeba.) Dokładne rozglądanie się z poleceniami dla tych na górze.
albo ją przed sobą stworzę
⠀⠀⠀⠀— Zorganizujcie się jakoś, do jasnej cholery! — sarknął z irytacją zabójca wody, którego plany diametralnie się zmieniły. Wcześniej nie zakładał pojawienia się Yuichiro, który dołączył do walki z przeciwnikami Suki. A kobieta dobrze sobie radziła z płotkami. Najwyraźniej jednak walczących cały czas było za mało.
⠀⠀⠀⠀Musiał zminimalizować straty.
⠀⠀⠀⠀— Shi no kata... — wyszeptał do swojego ostrza, a ono odpowiedziało na wezwanie. — Uchishio!
⠀⠀⠀⠀W pierwszej kolejności chciał pozbyć się zagrożenia krwistych sieci. Nie mógł dać się pojmać, nawet jeżeli zmuszało go to do zmarnowania czwartej formy do obrony. Z jej pomocą zamierzał również nabrać prędkości, użyć nie tylko ruchów charakterystycznych dla tej konkretnej formy, ale również szybkości, która narastała z każdym cięciem. Chciał jak najszybciej wyminąć po cięciu swojego przeciwnika, a następnie znaleźć się bliżej bramy. Tam, skąd przybywała ofensywa i gdzie umierali niepotrzebnie strażnicy.
⠀⠀⠀⠀— Zablokujcie ulice! Nie pozwólcie im się rozbiec! Nokautujcie ich i wiążcie, żeby nie wchodzili nam w drogę! — próbował dyrygować uzbrojonymi ludźmi. Może mając zabójcę obok siebie będzie im łatwiej stanąć w szeregu? Shiratori jeszcze raz zwrócił się do tłumu — Rzućcie broń! Otwórzcie nam drogę do demonów! Damy wam schronienie! Damy wam pożywienie! A sprawiedliwość wymierzymy tym, którzy odebrali wam nadzieję i pozostawili wyłącznie w desperacji!
⠀⠀⠀⠀Tego właśnie chcieli, prawda? Ich okrzyki odbijały się echem w głowie Taigi, który choć nie był nawet z tych stron zamierzał walczyć o bezpieczeństwo tutejszych ludzi, jakby byli jego własnym klanem. Ktoś mógłby nawet rzecz, że walczył jak tygrys.
- Skrót:
1. Użycie 4 formy oddechu wody do obronienia się przed krwistymi sieciami.
2. Kontynuacja tej samej formy aby ciąć demona - ich twórcę.
3. Zakończenie biegu w okolicy bramy, aby zmotywować strażników do obrony miasta, a wieśniaków do rzucenia broni.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
"Uważajcie."
Gdy Yuichiro krzyknął w ich stronę już była gotowa się bronić. Widząc jak krwawe nitki wystrzeliły w jej stronę, starała się uniknąć każdej z nich, dopomagając sobie obiema katanami jeśli była taka konieczność. Była gotowa zaatakować demona, który użył DBA zaraz po Shiratorim jeśli zabójca wody nie był w stanie dobić przeciwnika. Jeśli Demon okaże się zbyt wytrzymały na ataki Taigi z pomocą oddechu wody, to Suki doskoczy zaraz za używając obu katan, jednej po drugiej.
Starała nie dać się zranić, zachowując cały czas czujność. Nie pozwoliłaby się otoczyć nikomu - ani ludziom a już tym bardziej nie demonom. Jeśli ranny demon zostanie unicestwiony to zachowa dystans od tworu Katsu, przez chwilę rozeznając się w sytuacji i ruszy w kierunku bramy, tępą stroną miecza nokautując każdego człowieka jaki nawinie się jej na drodze. Nieprzytomni nie będą im przeszkadzać w dalszej walce a ich priorytetem było pozbycie się demonów.
- Spoiler:
- Akcje:
1. Uniki i obrona przed nitkami utkanymi przed demona
2. Doskoczenie do rannego demona od nitek zaraz po Taidze w celu dobicia demona - jeśli zajdzie taka potrzeba
3. Zachowywanie czujności i nokautowanie ludzi tępą stroną miecza podczas biegu w kierunku bramy.
- Nichirin:
- Ostrza obu mieczy są ciemno jadeitowej barwy. Tsuby obu nichirin wyglądają identycznie. Obie mają okrągły kształt a w ich wnętrzu od centrum tsuby aż po brzegi krawędzi rozchodzą cię cienkie, ćwierć okrągłe kreski. Od góry sprawiając wrażenie delikatnego wiru.
Tsuka 'Yokubō' (Pożądanie) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem jedwabnym o śnieżno białej barwie. Saya miecza również jest biała. Zaś tsuka 'Eien no konton' (Wieczny Chaos) wykonana jest z wydrążonego drewna, z oplotem ze specjalnie preparowanej skóry rekina, cienkiej i wytrzymałej na warunki atmosferyczne oraz uszkodzenia mechaniczne. Saya miecza, tak samo jak rękojeść jest czarna. Oba miecze posiadają wyryty napis na Sayach tuż przy tsubie: "Susanō no ikari" (Gniew Susanō)
I wtedy go usłyszała. Pojedynczy słaby głos przytłumiony wrzaskami innych ludzi, odgłosami walki, gniewu i rozpaczy. Próbował uspokoić tłum. Przekabacić ludzi na swoją stronę. Zepsuć jej plan zniszczenia. Nie mogła mu na to pozwolić. W momencie zdecydowała się odpowiedzieć na prowokację.
- Katsu - zwróciła się do niej nagle spokojnym, wyrachowanym głosem, z którego zniknęła cała wesołość spowodowana dobrą zabawą. - Pokażmy im naszą siłę - uprzedziła ją o swoich zamiarach, wyciągając czarne ostrze Nichirin zza pasa. Symbol, którego szukali Zabójcy. Prezent, który dostała od samego pierwszego Kizuki. Kierując jego ostrze prosto ku nocnemu niebu tak bardzo przychylnego jego potworom, wzięła głębszy wdech. Cisza przed burzą, której gniew miał zatopić całą Nagoję.
- Kekkijutsu: Tsukuyomi - szepnęła, a ciemność kryjąca się wokół niej zaczęła przybierać bardziej fizyczną formę. Budzić się do życia, gotowa do ataku. Słyszała jej szepty, stłumiony śmiech i zachęcające okrzyki. Chciała walczyć, chciała niszczyć i zabijać. Krótka myśl, czy Takuya byłby z niej teraz dumny, niepostrzeżenie przemknęła przez jej głowę. Natychmiastowo zastąpiona miłością do Stwórcy, pragnieniem uwagi ze strony Minoru. Ciemność wezbrała niczym wzburzona woda. Przypominając prawdziwe tsunami miała zalać wszystko przed Kitsunę. Ciemna otchłań pochłaniająca mury, bramę, strażników i ludzi. Wszystkich i wszystko, odbierając im możliwość widzenia. Zacieniony obszar niczym mistyczny omen zawisnął przy ryżowej bramie, zwiastując nadchodzący atak. Resztę ciemności wysłała w stronę bramy. Przyjmowała przeróżne formy materialnej, ostro zakończonej dymiącej substancji. Miała za zadanie ranić wszystkich przeciwników, co do ostatniego. Miażdżyć ich, przecinać i zabijać. Atak kierowany głównie w stronę, gdzie powinien znajdować się marechi. Stanowił problem, utrudniał walkę i niepotrzebnie zatrzymywał inne demony. Atak na wszystkich oprócz demonów i Stwora, którego wytworzyła dla niej sama Szmaragdowa Księżniczka. Był wyjątkowy i piękny. Starała się także oszczędzić wieśniaków, którzy za nią podążyli. Nowych podwładnych, którzy nieświadomie złożyli swoje krótkie życie w jej demonie szpony. Oczywiście na ile było to możliwe. W każdej bitwie były przecież niechciane ofiary, a Kitsune nie zamierzała się ograniczać.
- Patrzcie na siłę jedynego Pana! - Ryknęła starając się zlokalizować niebezpieczne jednostki w tłumie. Była czujna zdając sobie sprawę, że to ona stanie się teraz głównym celem wroga. Nie przeszkadzało jej to. Czekała gotowa na unik, gdyby ktoś ją zaatakował. - Dołączcie do Dzieci Nocy, albo gińcie!
Plan był prosty i zakładał zniszczenie. Pokaz siły, który miał udowodnić mieszkańcom Nagoi, komu powinni służyć. Jakie konsekwencje ich czekały, jeśli próbowali utrzymać opór. Śmierć była w tych okolicznościach wybawieniem, a Kitsune niczym prawdziwy Anioł Śmierci zamierzała im ją zapewnić.
- Spoiler:
DBA A
1. Zacienienie obszaru - ułatwienie demonom zniknięcie w zakamarkach miasta.
2. Wysłanie ogromnych pokładów ciemności z zamiarem zniszczenia bramy, muru, ludzi, strażników, zabójców i wszystkich. Atak kierowany na bramę i potem głównie w obszar, gdzie znajdował się marechi (Kitsu stara się oszczędzić mieszkańców wsi, którzy za nią podążyli jak i demonów i Stwora Katsu).
3. Próba przekabacenia tłumu +gotowość na unik.
Cały czas w tłumie ludzi, skryta za kapturem, przepychała się subtelnie, niczym cień, aby zyskać lepszy widok. W międzyczasie dodała sobie nieco centymetrów, aby jej głowa mogła wyłonić się z tłumu, a wzrok zyskać dobry widok na chowańca. Wciąż jednak starała się utrzymać na uboczu, na tyle, na ile było to możliwe aby mieć kontrolę nad stworzeniem swojej krwi. Gotowa na atak z każdej strony, była coraz bliżej bramy.
Pokażmy im naszą siłę
Katsu uśmiechnęła się pod nosem na te słowa i skinęła głową Kitsune, doskonale wiedząc, co miało nadejść za chwilę.
Piękno. I piekło.
- Niech nastanie chaos - odpowiedziała, równie spokojnie, po czym posłała całą swoją wolę w stronę chowańca, zanim ciemność zabrała jej możliwość kontrolowania go.
Jeżeli atak Yuichiro był faktycznie wycelowany w niego, rosły mężczyzna o nieludzkiej twarzy, dzierżący młot i kosę, jednym zamaszystym ruchem obucha, posłałby w powietrze kilka ciał ludzi, znajdujących się naokoło niego, które polecieć miały na spotkanie z mieczem zabójcy, a następnie, korzystając z impetu tego zamachu, wykonał obrót nadając kosie maksymalnej siły i posłał ją poziomym cięciem wprost na rudowłosego. Jeżeli to by się udało, w następnym ruchu, ruszyłby za Suki, i jeżeli było to możliwe, atakując ją bezpośrednio silnym zamachnięciem się młotem.
Marechi należało zlikwidować za wszelką cenę i to było ostatnie polecenie jakie mógł otrzymać, jeżeli ciemność odebrała Katsu możliwość wydawania kolejnych.
Ruchy:
1. Zmniejszenie dystansu od chowańca, aby utrzymać możliwość kontroli.
2. Posłanie ludzkich ciał oraz kosy w stronę Yuichiro
3. Bezpośredni atak na Suki
⠀⠀⠀⠀Sytuacja rozwijała się błyskawicznie. Zabójcy mierzący się z ostatnim demonem uniknęli bez problemów wystrzelonych sieci. Może, gdyby demon wybrał jedną ofiarę zamiast strzelać w każdą stronę mógłby kogoś pochwycić. Ale w tej sytuacji jego plan nie wypalił. A jakby tego było mało - Taiga ruszył w jego stronę z uniesioną bronią. Niesiony czwartą formą nabierał prędkości z każdym krokiem, tnąc dwukrotnie demona. Rany były głębokie, ale nie śmiertelne. Dobicie go przez Suki było tylko kwestią formalności. Nie potrzebowali do tego pomocy Yuichiro, który błyskawicznie odskoczył od demona - nie potrzebował do tego oddechu. Następnie Kagami skierował się na marionetkę Katsu, która bezskutecznie próbowała go trafić. Hittetsu miało już rozpłatać bestię kończąc jej krótką egzystencję na tym świecie, kiedy wokół walczących zapadła całkowita ciemność wypełniona krzykami przerażonych ludzi.
⠀⠀⠀⠀Noc otuliła ich wszystkich, zostawiając kakofonię dźwięków dobiegających spod bramy, ale odbierając wgląd w to, co się tam dalej działo. Zabójcy zadziałali instynktownie - wycofując się na bezpieczne pozycje. Suki i Yuichiro po kilku krokach na oślep wyskoczyli z mroku - widzieli wszystko dookoła, ale przed nimi, tam gdzie jeszcze przed chwilą była brama - stała wysoka na kilkanaście metrów ściana z mroku. Czarna materia przypominała coś pomiędzy mgłą a szalejącą śnieżycą i zatopieniem w wodzie. Nie krępowała ruchów, ale była wszędzie, gasząc każde światło. Nawet wzrok Kagamiego nie był w stanie się przez nią przebić.
⠀⠀⠀⠀Tymczasem Taiga mknął dalej przed siebie, stawiając kroki na oślep, z pamięci i dobiegających wokół niego dźwięków. Choć na oślep to złe słowo. Jego ostrze zdawało się przecinać ciemność - rozpraszać ją, dając wgląd na krok czy dwa do przodu. Doskonale słyszał hałas dobiegający od bramy, ale dźwięk nie pasował w żaden sposób do tego, co jeszcze przed chwilą obserwował. Coś z potężnym łoskotem uderzyło w bramę i mur, wyrywając z gardeł jeszcze wyższe i rozpaczliwe tony. A potem część z głosów zniknęła nagle, jak zgaszona świeca. Zawtórowały im stęknięcia i trzaski łamanego drewna. Nie było sensu nawoływać do uspokojenia sytuacji. Ludzie stracili rozum i samokontrolę.
⠀⠀⠀⠀Shiratori z trudem lawirował między ciemnością i ludzkimi sylwetkami mknącymi w przerażeniu przed siebie - uciekali zarówno strażnicy, jak i atakujący ich jeszcze przed chwilą chłopi. Zabójca złapał dwie najbliższe osoby, ale A potem poczuł, jak lawina ciemności i odłamków bramy uderza w niego, porywając go na kilka metrów w głąb ulicy dopóki nie wytraciła na sile. Strażnik i chłop których złapał leżeli obok i oddychali ciężko, ale poza tym zdawali się cali i zdrowi. Wokół dalej unosiła się ciemność.
⠀⠀⠀⠀⠀— Bogowie... — szepnął tropiciel na dachu. Widok przed nim wprawiał go w drżenie. Ale zamiast się poddać - sięgnął do torby u boku, wyciągając z niej parę sporych kul z których wystawał lont... — To nam kupi trochę czasu żeby ich uratować. — powiedział odpalając lonty i szykując się do rzutu. Zabójcy obok kiwnęli głowami. Z głębi miasta rozbrzmiały dzwony bijące na alarm.
⠀⠀⠀⠀⠀Tymczasem Kitsune mogła z pełną satysfakcją przyglądać się dziełu zniszczenia, którego dokonała. Z bramy zostało niewiele. Mur ostał się bez większych uszczerbków. Niestety, kontrola takiej ilości materii nie była prosta - fala rozlała się po placu, porywając ze sobą ludzi, omijając jedynie okolice w której stała Katsu. Lisia Księżniczka widziała, jak jej droga towarzyszka przechyliła głowę i spięła się, gotowa ruszyć na łowy by upolować Marechi. Tylko czy był to właściwy moment? A może lepiej - właściwa ofiara? Zapach osłabł gdy tylko Kitsune zaczęła swoje przedstawienie. Mogła być niemal pewna, że Minoru bardzo spodoba się jej zachowanie. Oddział wysłany lasem raczej znajdzie swoją szansę na infiltrację. Uwaga nie tylko strażników, ale może i całego miasta skupiona będzie na tym wąskim wycinku do końca nocy, jak nie na kilka najbliższych dni.
Czas na odpis: do 31.05
Dodatkowe informacje: Kolejność: Demony -> Zabójcy
- Brama - nie tylko wrota, ale i cała konstrukcja zostały zniszczone.
- Ludzi pod bramą - niewielu zdrowych, wielu rannych, sporo trupów. Pełne przerażenie i panika.
- Po trzy akcje w poście.
- Taiga - lekkie oszołomienie, potrzebujesz akcji żeby się otrząsnąć i pozbierać. Brak poważnych obrażeń, póki co będzie dużo siniaków.
- Katsu - aktualnie -8PK, rzut na marechi nie siadł = chcesz rzucić się w stronę Suki.
- Kitsune - aktualnie -8PK, widzisz swoje dzieło i Katsu szykującą się do pomknięcia w głąb miasta
- Suki, Yuichiro - jesteście na dachu budynku, obok stoją w niejakim szoku tropiciel i dwaj zabójcy NPC.
Odpowiedziała zaledwie dziewczęcym śmiechem dobijającym się echem po pustoszejącym polu bitwy. Karmazynowe tęczówki z chorą satysfakcją wpatrywały się w dzieło zniszczenia i zaledwie kaprysu, który jedną falą zburzył nie tylko całą ryżową bramę, ale także zapał i odwagę strażników. Widziała panikę, czuła smród unoszącego się w powietrzu strachu wymieszanego ze słodkim i przyjemnym zapachem ludzkiej krwi. Widok zdecydowanie jej się spodobał, był uosobieniem jej zmiennego charakteru. Czysty i piękny chaos.
Kątem oka zerknęła na Katsu szukając jej szmaragdowego spojrzenia. Czy ona także podziwiała ten cudowny widok? I wtedy dostrzegła spięte mięśnie jej szyi, wzrok zafiksowany w tym jednym kierunku. Marechi. Sama bardzo chętnie zatobiłaby swoje wydłużone kły w tak smakowitym kąsku wiedziała jednak, że nie było to ani miejsce ani czas na ucztę. Przyszły tutaj z konkretnym celem, konkretnym przekazem. Dlatego też nie czekając ani chwili dłużej wysłała w stronę Katsu strumień ciemności, który miał za zadanie otulić ją w talii niczym najdelikatniejszy aksamit, a jednak ze sporą siłą pociągnąć w tył. Chciała ustawić ją koło swojego boku. W bezpiecznej odległości. Katsu była jej najdroższą laleczką, której przecież musiała pilnować.
- Znudziłam się - westchnęła niezadowolona machając teatralnie dłonią, a cała ciemność ukrócająca ludzkie widzenie zniknęła. Chciała, żeby i reszta ocalałych mogła oglądać jej własnoręczne dzieło. Zniszczenie bramy spowiło jej martwe serce pychą. Nie stanowiło to dla niej wyzwania. Jeśli nikt jej nie atakował schowała czarne nichirin i spróbowała pochwycić dłoń Katsu. Zamierzała odwrócić się na pięcie i ruszyć w stronę lasu oddalając się od bramy. W przypadku, gdyby ktoś próbował z nią walczyć zamierzała stworzyć tarczę z ciemności pomiędzy sobą i Katsu a przeciwnikiem.
W wolnej dłoni po kilku krokach uformowało się małe czarne stworzonko z mięciutkim futerkiem i demonicznymi oczkami. Kitsune jak zawsze trzymała je przedramieniem, a kocie nóżki zwisały luźno w dół. Demonica uniosła zwierzaka ku górze składając pieszczotliwy pocałunek na czubku jego głowy.
I jeśli wszystko poszło po jej myśli odchodziły szybko w szumie wrzasków i krzyków ludzkiej rozpaczy.
1. Zabranie Katsu (DBA D)
2. Marudzenie redukcja ciemność
3. Odwrót
To było to.
To był chaos z jej umysłu.
Oczarowana, nie zwróciła uwagi na to, jak delikatny zapach trąca jej zmysły. Marechi. Niczym narkotyk, którego nie dało się wyrzucić ze swojego umysłu, musiała się skupić na woni. Musiała poświecić jej większość swojej uwagi. Czuła jak jej ciało krzyczy, aby rzucić się na polowanie. Do tego zostało stworzone. To właśnie to przecież powinno być jego głównym celem.
- Nie.
Słowo padło z jej ust, wypowiedziane niemalże ze spokojem, którego stanowczość wykraczała daleko poza to, co mógł sobą reprezentować głośny krzyk sprzeciwu.
Nie. Nie będzie niczego ważniejszego. Nie będzie kontroli.
Będzie chaos.
Miała zamiar rzucić się w stronę zapachu marechi. Zapominając o misji i o tym, że gdzieś za mrokiem znajdowali się zabójcy. Miała jedno zadanie, które jasno zapłonęło w jej umyśle. Rzucić wodze kontroli.
Z pewnością mogłaby się opanować.
Mimo to ruszyła w mrok.
Decyzja i kilka kroków podjętych w jej kierunku tylko utwierdziły Katsu w przekonaniu, że była to właściwa droga. Dopiero w pewnym momencie poczuła, jak ciemność sięga po nią i odciąga ją do tyłu. Zabawne, bo poddała się temu, niczym zahipnotyzowana, jak gdyby czuła dłoń Kitsune na ramieniu i nie potrafiła się jej oprzeć.
Ostatkiem sił i woli, rzuciła polecenie stworzeniu swojej krwi.
- Zabij ich. Zabij ich wszystkich.
Wtedy też, stwór miał wpaść w szał, miotając ludźmi i przedmiotami we wszystkich naokoło i kierując się do miasta, aby odciągnąć sobą wszelka uwagę od bramy i ewentualnych demonów, ktore jeszcze mogłyby spróbować wejść za mury i schronić sie w cieniu budynków.
Katsu natomiast, gdyby juz znalazła sie u boku Kitsune, odetchnęłaby lekko, pozwalając aby powietrze nieco mniej przesycone zapachem marechi, oczyściło jej zmysły. Były to marne próby, ponieważ idea poświęcenia sie dla szaleństwa, została wykreowana w jej umyśle bez związku z wonią zabójczyni.
- Zadanie wykonane - odparła tylko, chociaż czuła, że satysfakcja, która płynąć powinna z tym stwierdzeniem, umykało jej przez palce.
Akcje:
- decyzja o ruszeniu na marechi
- poddanie się ciemności Kitsune
- posłanie chowańca do miasta z poleceniem wykonania totalnej masakry
- odwrót wraz z Kitsu
Niczym jakby ktoś manipulował mrokiem i robił nim, co chciał. Instynktownie porzuciłem dokończenie ataku, ponieważ straciłem widok na przeciwnika, a bóg wie, co mogło się tam stać. Odruchy podpowiadały, żeby się wycofać, z tej dziwnej sfery, kopuły wypełnionej gęstym mrokiem niczym mgłą, czy co to tam dokładnie było. Kilka susów, skoków i znalazłem się na dachu wraz z Suki i pozostałymi zabójcami poza Taigą, który chyba dalej był gdzieś dalej w mroku albo po prostu wyszedł z innej strony.
Musiałem działać szybko i rozeznać się jeszcze raz w sytuacji, bo ktoś odpowiedzialny za to musiał znajdować się blisko i nie był to lichy demony, a nie było go po tej stronie bramy. Demony wykorzystały ludzi, których podburzyli i na końcu jeszcze zabili, jakby ich życia nie była w ogóle ważne, za takie postępowanie należała się kara, nie mógłby pozostać bezkarne.
- Działajcie, zostawiam wam cywili i ten mrok... Suki walcz, ale pamiętaj, żeby uważać. Zwróć uwagę gdzie jest Taiga. - Rzuciłem do zebranych zabójców, którzy wydali się nie co zszokowani tym wszystkim. Na pewno było to coś niespodziewanego i sam nie chciałem znaleźć się w tym mroku, dlatego trzeba było działać. To dziwne uczucie, znowu nie widzieć w ciemności gdy już przyzwyczaiłem się do umiejętności mojego wzroku.
Przeszedłem do działania, musiałem dostać się na mur i stamtąd rozejrzeć się w poszukiwaniu demona, który był za to odpowiedzialny, miałem pewne przypuszczenia, który demon mógł być za to odpowiedzialny, a to w głównej mierze dzięki wizycie u filara płomienia.
Ruszyłem w stronę muru, gdzie ciemność nie przysłaniała widoku, aby go przeskoczyć, nie było czasu do stracenia, jeżeli w trakcie tego przemieszczania się dojrzę, jakąś włócznie to chwytam ją i zabieram ze sobą. Gdy znajdę się za murem, szukam demona, pasującego do opisu, albo korzystającego z mroku, którym podzieliła się Tsuyi i ciskam w niego włócznią, jednocześnie skracając szybko dystans, jeżeli będę w zasięgu, który pozwoli mi doskoczyć do przeciwnika, to używam pierwszej albo piątej formy płomienia w zależności co sięgnie dalej, aby zmniejszyć czas na reakcje przeciwnika.
1. Przemieszczanko za mur (Opcjonalnie znalezienie włóczni po drodze.)
2. Rzut włócznia i skracanie dystansu. ( Kitsune, jeżeli ją rozpoznam. )
3. Skracanie dystansu i pierwsza albo piąta forma. ( Kontynuacja ataku na demona, który odpowiadał za ciemność.)
albo ją przed sobą stworzę
Nie możesz odpowiadać w tematach