⠀⠀⠀⠀Pokój Nishioji-senpai był pusty, a jej materac pościelony, jakby kobieta znajdowała się poza Yonezawą przynajmniej od kilku dni. Teraz, gdy ledwo rozwarł oczy nie dostrzegał już geniuszu pomysłu, który poprzedniej nocy kazał mu rozgrzać pierzyny w gotowości na powrót prawowitej właścicielki.
⠀⠀⠀⠀Obleczony wciąż w swoje zimowe futra i tylko nieco trzeźwiejszy wpatrywał się w sufit i deszcz pierza, który podbił się w górę gdy przekręcił się z jękiem bólu z boku na plecy. Spał w butach. Butach, do których kiedyś przymocował niedźwiedzie pazury, aby łatwiej poruszać się po śniegu. Dlaczego miał je na sobie?
⠀⠀⠀⠀I co zrobi kobieta, kiedy odkryje, że ktoś włamał się do jego pokoju, rozpłatał miękkie poszwy i wypił zimną herbatę z kubeczka na stole?
⠀⠀⠀⠀Ale Mori nigdzie nie było widać. Być może miał szczęście i faktycznie wyruszyła z jakimś zadaniem na wiele tygodni? A może w ogóle nie korzystała z tego pokoju, wiodąc wygodne życie u boku jednego ze swoich licznych mężów i kochanków? Zawsze interesowało go jakie życie wiedzie ta samurajska dama, która po eleganckie wachlarze sięgała równie często co po broń. Swoje prawdziwe uczucia kryła zwykle za zaciętą miną, która przecież musiała być jedynie maską.
⠀⠀⠀⠀Co kryła w swoim pokoju?
⠀⠀⠀⠀Taiga w akompaniamencie sapnięć i jęków zmusił się do siadu. Pokręcił głową, rozmasowując kark. Czy powinien? Nie. Czy mógł? Jak najbardziej. Śmiałość wyniesiona z Yukikuni i nieznajomość tutejszych zwyczajów sprawiła, że ręce zabójcy wystrzeliły w kierunku najbliższej półeczki w poszukiwaniu prywatnej własności Nishioji. Rozrzucał nieistotne przedmioty spodziewając się czegoś pokroju pamiętniczka, albo chociaż dowodu, że za żelazną maską poważnej nauczycielki kryje się coś jeszcze.
⠀⠀⠀⠀A zamiast tego odkrył wachlarzyk z namalowanym na płótnie obrazkiem koedukacyjnej łaźni, w której pulchne kobiety tańczyły bez ubrań przed widownią składającą się z mężczyzn o wykrzywionych twarzach. W podobny sposób ułożyły się usta Taigi, choć on raczej poza ekscytacją czuł raczej strach.
⠀⠀⠀⠀Co to jest, co ja, do jasnej cholery odkryłem?
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
Za dnia także cierpiała na ciągłe zmęczenie, chociaż jednocześnie zdawała się nie móc usiedzieć w miejscu. Z tego powodu mało kto widywał ją w Yonezawie; jedynym rozwiązaniem, do jakiego udało jej się dojść, było zamęczanie się w nocy i powrót do pokoju chwilę po świcie, żeby nie tyle zasypiać co wręcz dawać ciału się odciąć od świata na kilkanaście kolejnych godzin.
Tej doby nie miało być inaczej, chociaż Mori odnosiła wrażenie, że nie zrobiła aż tyle co noc, dwie, czy trzy wcześniej. Była wyczerpana, ale nie krytycznie wykończona. Wracając do siedziby Korpusu zastanawiała się, czy to wystarczy, czy też będzie musiała zmusić się do kilkugodzinnego treningu w celu zaznania chwili spokoju od samej siebie.
Na ten moment, poza relaksującym snem, marzyło jej się zrzucenie rynsztunku, kąpiel, wyczesanie z włosów ściółki leśnej, oraz czarka herbaty. W tym celu zmierzyła do swojego pokoju, jeszcze na kilka metrów przed nim odczepiając od siebie swoje nichirin, którym planowała cisnąć gdziekolwiek, kiedy tylko otworzy drzwi od przypisanego jej pomieszczenia.
Ale zamiast to zrobić, zacisnęła dłonie na łańcuchu mocniej. Nie zrobiła żadnego "wejścia smoka", po prostu otwierając shōji delikatnie i po cichu, wskutek czego nie wystraszyła przebywającego w środku mężczyzny. Mori zmrużyła podkrążone oczy, zastanawiając się przez chwilę, czy to na pewno był jej pokój i czy znowu głowa nie płatała jej figla. Na widok swojego wachlarza w rękach gościa, dynamicznie do niego podeszła i przerzuciła swój łańcuch nad jego głową, po chwili zaciskając go wokół szyi białowłosego.
— Szukasz czegoś konkretnego? — zapytała oschle, rozluźniając uścisk ale nie uwalniając jeszcze Taigi z tej niekomfortowej pozycji. Tym bardziej, że Mori była od niego o wiele niższa, więc siłą rzeczy trochę ciągnęła go także w dół.
Na co dzień Nishiōji bardzo ceniła sobie towarzystwo młodszego kolegi, któremu od pewnego czasu pomagała w treningach nawet pomimo faktu, że posiadali różne oddechy. Nie zawsze była uprzejma i radosna (bo te czasy, przynajmniej według niej samej, bezpowrotnie przeminęły), ale też nigdy nie miał jeszcze do czynienia z tą brudną, zmęczoną, (bardziej) upierdliwą wersją swojej "senpai". Prawdopodobnie gdyby nie okoliczności ich spotkania, to inaczej podeszłaby do wizyty Shiratoriego. Nawet może by się zaśmiała, że po Yonezawie chodził już inny białowłosy lubiący mylić pokoje.
— Oddaj — powiedziała jak do psa, wyciągając rękę po swój wachlarz. Potem odetchnęła cicho, z nadzieją, że ten głębszy wdech pozwoli jej wyzbyć się bólu głowy. — Śmierdzisz sake. I co to za buty..? — Lekko kopnęła w tył obuwia Zabójcy, z zaciekawieniem zerkając na doczepione pazury.
Potem przeniosła wzrok na swoje łóżko i przygryzła policzki od środka, próbując powstrzymać się od wszczęcia awantury. Taiga mógł za to poczuć, że bezwiednie zacisnęła łańcuch trochę mocniej.
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
⠀⠀⠀⠀— Nishioji-senpai! Nie blokujesz drzwi, więc pewnie nie kryjesz tu nic cennego czy wstydliwego — wycharczał w odpowiedzi, bezskutecznie próbując odciągnąć od siebie żeliwne ogniwa. Nie robił tego jednak z należytą siłą, zaledwie jedną ręką, bo druga wciąż obracała w dłoni znaleziony wachlarzyk. Shiratori nie tracił rezonu, choć przez jego oczy, siłą wyciskane z oczodołów przelały się wszelkie emocje od strachu poprzez błaganie. Nie wierzył jednak w szczerą chęć kobiety, aby udusić go na własnej pierzynie. Skromnym ruchem podbródka kiwnął więc na uniesiony wyżej przedmiot, sądząc, że humorem wykaraska się nawet z takiej sytuacji. — Samurajska pornografia? Niczego innego się po tobie nie spodziewałem. Jestem nawet — kaszlnął, bo miał dziwne wrażenie, że Mori jeszcze mocniej zacisnęła za jego plecami uścisk — pod wrażeniem twojego gustu. Pełna klasa, senpai.
⠀⠀⠀⠀Złożył jednak wprawnym ruchem wachlarzyk, gdy ta wyciągnęła dłoń po swoją własność. Wręczył go jej bez oporów, odzyskując w ten sposób swoją wolność, choć w żadnym wypadku nie dumę czy honor. Zostanie pobitym przez kobietę jej pokroju nie było jednak wielką ujmą, a Taiga miał pewność, że jego przyjaciel z Północy historii o pojmaniu wysłuchiwać będzie z wypiekami na twarzy.
⠀⠀⠀⠀Oboje po trochę podziwiali starszą od nich koleżankę.
⠀⠀⠀⠀— Konsekwencje braku umiaru — przytaknął grzecznie, składając dłonie jak do modlitwy w nadziei, że błagalny gest młodszego zabójcy uwolni go na dobre od wszelkiej kary, ale kiedy tylko śledząc jej spojrzenie odkrył, że kobieta dostrzegła właśnie jego niedźwiedzie pazury i spustoszenie jakie uczynił w jej pierzynach przygotował się na kolejne podduszenie. I tylko błyskotliwa obserwacja pozwoliła mu wsunąć palce pod łańcuch, zanim ten zgniótł na nowo jego krtań. — Jeszcze przed zimą upolowaliśmy w lasach Yonezawy trzylatka. Pazury miał tak wyrośnięte, że szkoda byłoby je zmarnować, ale za uczynioną ci krzywdę bez bólu serca rozstanę się także z jego skórą, jeżeli przyjmiesz to zamiast swoich poszew. — Zaoferował szybko, chwiejąc się do tyłu w nadziei, że ukorzony na ziemi i zgarbiony u jej kolan wydostanie się spod gniewu zmęczonej życiem koleżanki.
⠀⠀⠀⠀Dopiero z tej perspektywy, gdy niemalże legł tyłem głowy na jej udach dostrzegł zmęczenie i irytacje tańczące na powierzchni jej oczu, jak i w postaci drobnych drgań mięśni na twarzy.
⠀⠀⠀⠀— Mori, błagam. Zaraz wszystko zwrócę na posadzkę — ostrzegł lojalnie, pomijając tym razem wszelkie grzeczności.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
⠀⠀⠀⠀— O-okazję — wypluł z siebie niewyraźną odpowiedź. Pokój Nishioji, jak i w tym momencie cała ona nie emanowały aurą gościnności. Było wręcz przeciwnie. Penetrowanie wnętrza należącego do kobiety przywodziło na myśl spacer po budynku grożącym zawaleniem. Coś mogło pójść nie tak w każdym momencie. I poszło.
⠀⠀⠀⠀A raczej przyszło.
⠀⠀⠀⠀Nie wykręcił się humorem, którego używał przecież równie wprawnie co swojej broni. Mori była jednak odporna na urok jego słów, a komplementy odbijała jak ninja wycelowane w niego strzały. Tego dnia otaczała ją dodatkowo dziwna aura napięcia i zmęczenia - także w postaci ciężkiej woni brudu i potu. Surowy zapach wiatru przesiąkł jej ubrania i skórę, jakby spędziła na zewnątrz wiele dni. I Taiga wcale tego nie wykluczał. Doświadczeni zabójcy wysyłani byli na wielotygodniowe wyprawy znacznie częściej niż tacy nowicjusze jak on i równie często powracali z nich widocznie wyczerpani. Nawet jeżeli rany nie było widoczne z zewnątrz, zwykle powstawały w środku.
⠀⠀⠀⠀Zabójstwo to zabójstwo, nawet jeżeli tnąc łby demonów naprawiali balans tego świata.
⠀⠀⠀⠀— Czasami jesteś straszniejsza, niż potwory z którymi mamy walczyć — wymamrotał, korzystając z chwili swobody do rozmasowania obolałej szyi. Nogi machinalnie chciały wykonać krok, ale zawisły na ułamek sekundy w powietrzu, a jego ciało zamiast w przód, zaczęło przechylać się do tyłu. Ręka kobiety naciągała jego koszulę. — Senpai?! Myślałem, że jesteś na mnie zła...! — jęknął, rzucony na łóżko z siłą i przekonaniem, które tak bardzo nim wstrząsnęły, że nie zdobył się na protesty. Czubki uszu pokryły się ledwo dostrzegalnym różem. — Może najpierw porozmawiamy? Tak właściwie to poza treningami nie było wielu okazji... — plątał się dalej, podparty na łokciach w momencie gdy głowa Nishioji przyparła go do resztek pościeli.
⠀⠀⠀⠀Nie gadać.
⠀⠀⠀⠀Zawarł usta szybciej, niż zdołałby dobyć miecz. Klapnął ciężko na podłogę, spłaszczony ze wstydu i spięty przez bliski dotyk kobiecego ciała. Patrzył w sufit, choć gdyby ktoś zapytał go jak wygląda szczyt pokoju Nishioji Mori, nie umiałby tego określić. Myśli błądziły w niebezpiecznej strefie domysłów, a on nie mógł nawet zapytać: co się dzieje?
⠀⠀⠀⠀Mógł przysiąc, że leżeli w ten sposób wiele godzin. Nogi mu zdrętwiały, ale nie śmiał nimi poruszyć. W końcu to ona odezwała się pierwsza. Nie od razu odpowiedział, zastanawiając się czy musi czekać na jakiś specjalny sygnał. Pozwolenie.
⠀⠀⠀⠀— Przyszedłem tu, bo to jedno z niewielu miejsc w korpusie, z którymi wiąże ciepłe wspomnienia. Może pijany umysł uznał je za bezpieczne... — wymamrotał w końcu, nie siląc się tym razem na podtrzymywanie humorystycznego tonu wypowiedzi. Mówił prosto z serca, bo mając jej policzek tak blisko bijącego narządu bał się, że kłamiąc wprawi krew w szaleńcze tempo. Znów ją zdenerwuje. — To głupie — sapnął speszony, przywołując powód odbywającej się poprzedniego dnia popijawy. — Honoka Nozomi zdobyła trochę tegorocznego sake i uznała, że musi sprawdzić, czy jej oddech ognia pozwoli podpalić alkohol — dokończył ściszającym się głosem. Spała? Pozwolił sobie jeszcze dodać szeptem: — Nie zadziałało, więc musieliśmy je wypić.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
⠀⠀⠀⠀— Na przykład...? — powtórzył głucho, nie ruszając się wciąż ze swojej pozycji jej podgłówka. Rola nie do końca mu z resztą wadziła. Dla odmiany od wymagających treningów i surowej dyscypliny, którą zwykle częstowała go zabójczyni, teraz Mori wydawała się zrelaksowana. Nadal jednak wywierała presję na jego ciało, nie pozwalając by zaburzył jej medytacje.
⠀⠀⠀⠀Młody Shiratori spojrzał na sufit zastanawiając się, co tak właściwie kryło się za jego wcześniejszą odpowiedzią.
⠀⠀⠀⠀— Przez ostatnie lata wiele podróżowałem, więc każde miejsce w którym rozbiliśmy obóz było wyłącznie tymczasowym schronieniem... myślałem, że w Yonezawie znajdę dla siebie kąt, ale mimo upływu czasu nadal czuję się tu obcy. Znajomość z tobą przypomina mi o Yukikuni, bo tamtejsze kobiety również się silne i... bezpośrednie — zerknął spod powiek na jej reakcję, ale kobieta długo milczała, pozostawiając go w przedłużającym się odczuciu zmieszania.
⠀⠀⠀⠀Uraził ją? Powiedział za dużo?
⠀⠀⠀⠀Ciemne włosy zsunęły się z jego ud, a kobieta bez żadnego wyjaśnienia zaczęła rozpisać kolejne paski swojego pancerza. Osłupienie było drugim najsilniejszym uczuciem, które zrodziło się nagle w jego głowie. O pierwszym nie wypadało mówić głośno. Rumieniec z czubków uszu powędrował nieco niżej, wślizgując się powoli na jego blade policzki.
⠀⠀⠀⠀— Mori-senpai — zaczął z powagą, unosząc się na łokciach do godniejszej pozycji. — Jeżeli wyzywasz mnie w ten sposób na pojedynek, to wiedz, że wolałbym takie rzeczy załatwiać całkowicie trzeźwy. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby sake zachwiało moją możliwością doznawania. Choć kobiecie takiej jak ty dałbym się bez mrugnięcia okiem zdominować — oznajmił uroczyście, odrzucając wstyd.
⠀⠀⠀⠀Gdzieś w trakcie całej tej tyrady pochwycił ją za przedramię, obejmując je dłonią niemalże w całości. Może miał znacznie mniej doświadczenia w boju, ale posturą przerastał drobną, wojowniczą Nishioji. I teraz, kiedy usiadł wygodniej stało się jasne, że górował na nią o całą wysokość głowy, nawet jeżeli mentalnie czuł się przy niej jak mrówka.
⠀⠀⠀⠀Mrówka, która chętnie dałaby się rozdeptać.
⠀⠀⠀⠀— Ściągnę je i znacznie więcej, jeżeli to jest to, czego chcesz — oświadczył, przełykając głośno ślinę.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
⠀⠀⠀⠀Dłoń przyciskała go do podłogi; czuł każdy jeden punkt, w którym skóra stykała się z jego odzieniem, ciepło przenikało przez cienką warstwę - ostatni bastion przyzwoitości. Ileż to razy ta sama ręka popychała go na ziemię podczas treningów? Znał doskonale jej kształt, siłę z jaką mogła zepchnąć go do obrony, ale tym razem atak miał zupełnie inny charakter. Mori mogła poczuć, że jego oddech się spłycił, pierś przestała nerwowo falować, zamieniając zmieszanie w czujność.
⠀⠀⠀⠀Sięgnął do jej włosów, do tych luźnych pasemek, które opierały się o jego policzek, gdy Nishioji zrównała jego przestrzeń osobistą z ziemią. Ale złapał je jedynie między palce, odsuwając sprzed swojej twarzy.
⠀⠀⠀⠀— Masz silniejszą wolę ode mnie Mori-senpai i doskonale o tym wiesz. Robisz to celowo — rzucił oskarżycielsko, w jakiś magiczny sposób nie wkładając w swój głos ani odrobiny oburzenia. To było stwierdzenie faktów. Może jechał na oparach sake, ale potrafił połączyć kropkę z kropką. — To ty się podkładasz.
⠀⠀⠀⠀Złapał za przegub ręki, która bez konsekwencji uderzyła w policzek, ściągnął i docisnął ją do podłogi. Druga dłoń uniosła jej podbródek; kciuk i pozostałe palce objęły jej drobną twarz, naciskając na miękką tkankę.
⠀⠀⠀⠀— W co ty pogrywasz, senpai? Naprawdę nie ma to dla ciebie żadnego znaczenia? — zapytał szorstko, przesładzając miano, którym zwykle zwracał się do niej z bezgranicznym szacunkiem. Oczywiście, wspomniał jej, że kobiety ze Śnieżnej Krainy są bezpośrednie, ale nigdy nie powiedział, jaki sam ma do takiego zachowania stosunek. A nie przepadał, kiedy ktoś pogrywał sobie na jego uczuciach, na jego dobrej woli. Złapał jej twarz mocniej, zbliżając do własnej. — Tak bardzo mnie polubiłaś, czy może jest ci wszystko jedno, dopóki jestem facetem? — Zniżył głos do szeptu. Drzwi były zamknięte, ale i tak nie chciał, by ktokolwiek podsłuchał ich małej wymiany. Na ustach błąkał mu się szaleńczy, desperacki wręcz uśmiech, ale wciąż była to jakaś oznaka zadowolenia. Patrz mi w oczy, mówiło jego spojrzenie, słuchaj! Puścił jej dłoń i oparł rękę o biodro kobiety. — Choć dla mnie to chyba wszystko jedno. Będę mógł przestać w końcu fantazjować.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
⠀⠀⠀⠀Ale czy zamierzała zapamiętać go w tej nudnej, siedzącej pozie?
⠀⠀⠀⠀— Powinnaś mnie sprawdzić. Nie tylko stylem walki różnię się od ludzi z imperium — odbił zawadiackim tonem, mrużąc oczy z zadowolenia.
⠀⠀⠀⠀Nie spodziewał się, że Nishioji po prostu pozwoli mu trzymać rękę, tam gdzie ją położył, ale nie zakładał też, że kobieta jeszcze raz trzepnie nim o podłogę. Jakby w istocie walczyli, a nie tylko przekomarzali się jak dwoje niezdecydowanych nastolatków. Przy czym ze strony Mori przyjął takie zachowanie z niejakim zadowoleniem; pomimo swojego wieku nie zachowywała się jak nawykła do kobiecej uległości żona.
⠀⠀⠀⠀Żona, no właśnie. Czy starsza przyjaciółka nie wspominała mu przypadkiem, że gdzieś tam, gdzieś daleko, za górami i lasami posiada jeszcze towarzystwo w postaci męża? Może to były tylko plotki, albo zasłaniała się w ten sposób przed krytycznym spojrzeniem mężczyzn. W tym momencie Shiratori wierzył, że wszystko było jedynie blefem, albo że faktycznie się pomylił i więzy rodzinne tyczyły się innego zabójcy.
⠀⠀⠀⠀Mori doskonale dbała o to, aby jego myśli nie odbiegały za daleko. Siadając mu całym swoim ciężarem na biodrach, zmusiła go do patrzenia tylko i wyłącznie na siebie. Ale jej obecność odczuwał nie tylko w ten sposób, był aż nader świadomy dotyku na swojej szyi, ciepła i zapachu kobiecej skóry, która notabene zgodnie z tym co mówiła mizunoe, pachniała raczej wysiłkiem i brudem, a nie mydełkiem i fiołkami.
⠀⠀⠀⠀— To ty przesuwasz granicę, senpai — uskarżył się, tuż do jej ucha i złapał ją za ramię, gdy była już tak blisko. Tak cholernie blisko, że czyniąc jeszcze jeden krok naprzód wprawiła jego umysł w niepokojące drganie. Zacisnął palce, z bólem dając jej się jeszcze raz wyślizgnąć z uścisku. — Nie podejrzewałbym cię o taką wstrzemięźliwość. Tylko tyle? — zapytał, sięgając do jej luźnej koszuli. Chwytając ją gdziekolwiek tylko dało się chwycić. Szarpnął za materiał, ciągnąc ją znów w swoją stronę.
⠀⠀⠀⠀Dopiero lekkie uderzenie w nogę sprowadziło jego uciekające opanowanie na ziemię.
⠀⠀⠀⠀Kliknął językiem, czując się jakby ktoś wyrwał mu smakowity kąsek sprzed nosa. Nie powiedział jednak nic, co mogłoby urazić kobietę. Wywrócił oczami słysząc jej prośbę. Tylko tyle? Mówiła jego mina, choć z każdą sekunda umykającego czasu, róż policzków bledł. Z trudem uniósł się oparty na rękach i sięgnął do butów. Sznurowadeł było przy nich tak dużo, że obuwiem cisnął na bok dopiero wtedy, gdy z ust kobiety padło dwadzieścia siedem, dwadzieścia osiem...
⠀⠀⠀⠀— To teraz twoja kolej senpai — rzucił ponaglająco. — Twoja kolej, aby coś z siebie zdjąć. — Mówiąc to sięgnął wzrokiem do jej sylwetki, odzianej już zaledwie w spodnią warstwę. Uśmiechnął się jak dziecko, zastanawiając się, czy po raz kolejny dostanie od niej ręką w policzek, albo chociaż pstryczka w nos. Wiedział jednak, gdzieś w głębi świadomości, że powinien się powstrzymać. Dodał więc tonem nudnym i bardzo porządnym: — Powinnaś się opłukać. Dobrze ci to zrobi przed odpoczynkiem.
#79A5A8 || covered in snow
the trees rest in
winter silence
z/t x2
My body resembles a broken home.
Touched by the light, deceived by a dream,
I walk in the shadows just to be seen.
Nie możesz odpowiadać w tematach