- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Nie było jednak dane młodzieńcowi dalej kontemplować nad cudownością truskawek, gdyż udało im się już dotrzeć do wyznaczonego miejsca. Z całkowitego zamyślenia wyrwała go dłoń Sai, która dotknęła skrawek jego ubrania: - Oczywiście, że idę z Tobą. Powiem więcej, też mam zamiar skorzystać z chwili relaksu. Do łaźni chodzi się nie tylko, aby się umyć. - Uśmiechnął się do kobiety delikatnie i udał do właściciela przybytku, aby uiścić opłatę również za siebie. Następnie podobnie jak kobieta wziął wiklinowy koszyk i udał się do przebieralni. Los chciał, ze w erze Edo nie istniało coś takiego jak podział łaźni ze względu na płeć, toteż obydwoje trafili do jednej przebieralni. Czy był to dla Hayato dziwne? Nic z tych rzeczy. Korzystał z łaźni już wielokrotnie i patrzenie na nagich ludzi nie robiło już na nim większego wrażenia. Sam również nie miał się czego wstydzić, gdyż wieloletnie treningi w Yonezawie doprowadziły jego ciało niemalże do atletycznego stanu. Nie tracąc więc chwili pozbawił się mieczy, a następnie swoich ubrań, do takiego stopnia, że przyjął kompletny strój Adama. Kobieta dopiero teraz dostrzec mogła kilka ważnych elementów na jego ciele. Pierwszym z nich były liczne blizny na całym ciele. Były one pamiątkami po wielu treningach w Yonezawie, a także uwieczniały jego opanowywanie oddechu. Oddech wiatru bowiem pomimo swojej niszczycielskiej siły może również być mieczem obusiecznym i ranić również swojego użytkownika kiedy ten nie jest w stanie nad nim zapanować. Drugą rzeczą był tatuaż na piersi w kształcie trzech Tomoe - pamiątka stworzona w dzień kiedy opanował oddech. Trzecią, a zarazem największą był tatuaż kanji "Metsu" wytatuowany na całych plecach chłopaka. Wracając jednak do wydarzeń...
Po rozebraniu się mężczyzna bez żadnego skrępowania odwrócił się frontalnie do kobiety: - Zapewne zajmie Ci to chwile dłużej, więc będę na Ciebie czekał w wodzie... Uwielbiam gorącą wodę. - Po tych słowach skierował się do głównej sali, która okazała się być całkowicie pusta. Nie czekając więc na to aż go przewieje, niczym pięciolatek wskoczył do ciepłej wody i zanurzył się w niej aż po brodę i czekał na swoją towarzyszkę.
Porozpinała wszystkie guziki i zaczęła powoli zdejmować z siebie ubranie, na jej ciele również było dużo blizn. Na udach, trzy mocniejsze rysy na biodrze jakby ją coś mocno tam drapnęło w przeszłości. Między łopatkami po skosie biegła kolejna głębsza blizna jakby zadana mieczem. Na lewej ręce miała bandaż, który powoli zdjęła sprawdzając fakturę skóry. Wszystko ładnie się zagoiło.
Kiedy Hayato tylko otworzył buzię, zerknęła na niego przez ramię. Dopiero teraz mając okazję przyjrzeć się jego ciału. Miał liczne blizny na ciele, jak ona a może nawet było ich więcej? Tatuaż również dostrzegła na piersi. Szybko jednak przeniosła spojrzenie z niego na czerwone ślepia zabójcy. Przełknęła głośniej ślinę i skinęła mu głową w porozumiewawczym geście. Kątem oka wpatrywała się w tatuaż na plecach.
"Metsu.." szepnęła w myślach i westchnęła. Nie to żeby się wstydziła swojego ciała, przyzwyczaiła się do blizn jakie zdobiły skórę. Wolnym krokiem ruszyła w tą samą stronę co on. Normalnie nie robiło jej problemu kąpanie się w publicznych łaźniach. Nie robiła sobie nic z tego że ludzie się jej przyglądali, podszeptywali coś o tym jak pokaleczona jest. A to że miała wyczulony słuch to słyszała wszystkie komentarze. "Boże.. to tylko łaźnia.. uspokój się.. w środku jest pewnie więcej osób..To nic nie zmienia.." mruknęła do siebie zanim otworzyła drzwi głównego pomieszczenia żeby się przekonać iż oprócz Kamy nie ma absolutnie nikogo w środku. - Okey.. jesteśmy sami? - szepnęła zaskoczona rozglądając się po pomieszczeniu dociskając do piersi mały ręcznik. W drugiej dłoni miała mały koszyczek z przyborami do mycia. Podeszła do ścianki gdzie były w rzędzie małe taborety i nalała zimnej wody do miski po czym uniosła ją nad głowę i zlała się nią cała od góry. Aż się wzdrygnęła na niską temperaturę. Zadrżała z odruchu i usiadła na taborecie biorąc kostkę mydła i powoli zaczęła nacierać całe ciało. Zaschnięta krew wraz z całym syfem szybko schodził z jej ciała gdy zaczęła szorować ciało bawełnianą szmatką do tego przeznaczoną. - Spodziewałam się że będą tu tłumy o tej porze.. - zagadała nagle przerywając dziwną ciszę w pomieszczeniu.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Wzięła jeszcze trochę szamponu i zaczęła na powrót wcierać we włosy gdy ponownie się odezwał. Zaprzestała czynności z paluszkami we włosach. Przez chwilę myślała nad tym co mówił Kama. "Czy naprawdę tak nas postrzegają inni?" przemknęło jej przez myśl. - Szczerze to nigdy się tym nie przejmowałam. Ludzie zawsze będą komentować wszystko to czego nie mogą sami mieć.. no i co z tego że mam dużo blizn na ciele? To pamiątki po moich błędach.. więcej ich nie popełnię.. - mówiła ze spokojem w głosie. - Moim głównym celem jest doskonalenie swoich technik.. oddechu i ochrona słabszych przed tym ścierwem co się panoszy po nocach. - to mówiąc wróciła do mycia, piana ściekała z głowy partiami na ramiona, plecy i dekolt sunąc mozolnie po wilgotnej skórze, miejscami przyjemnie łaskocząc. - Naprawdę proponujesz mi nocleg? To miło z twojej strony Hayato. Odwdzięczę ci się tym samym jeśli kiedyś znajdziesz się w Osace.. - dodała łagodnym tonem. Mężczyzna okazał się być miłym towarzyszem wieczoru. - Nie ukrywam że ciekawi mnie co potrafisz. Może miałbyś kiedyś ochotę na sparing? Na miecze a może nawet i bez.. - to mówiąc puściła mu oczko. Uwielbiała walkę w zwarciu.
Wysunęła paluszki z pieniących się już czystszych włosów na kark i ramiona rozprowadzając białą pianę po swoim ciele. Opuszki lewej ręki przesunęły się po lewym barku i tam się zatrzymały. "Szlag.." przemknęło jej przez myśl. Przełknęła głośniej ślinę zastanawiając się czy powinna. Normalnie poprosiłaby jakąś siedzącą obok kobietę żeby zrobiła to za nią ale oprócz Kamy nie było nikogo innego w pomieszczeniu. - Um.. Ha... Hayato..? - powiedziała nieco cichszym głosem wlepiając swoje fioletowe oczy w jego twarz. Lekki rumień sam wpełzł na policzki Kurayami. - Czy.. czy mógłbyś.. umyć mi plecy..? Nie jestem w stanie sięgnąć.. - zerknęła gdzieś w bok, starając się uspokoić. "To nic takiego przecież.. po prostu zwykła przysługa między osobami należącymi do tej samej organizacji.. poza tym jest jedyną osobą w tym pomieszczeniu!" dopowiadała sobie w myślach pomagając zapanować na rumieńcem, który powoli zaczął znikać z jej buzi.
Czuła się trochę skrępowana że musiała go o to poprosić. Liczyła się z tym że by jej odmówił ale nic z tych rzeczy. Szybko się nawet zgodził. Sama miała lekko zarumienione policzki gdy wstał i podszedł do niej bliżej. Aż się lekko spięła. "Nie wierzę że go o to poprosiłam.." przygryzła dolną wargę trzymając w dłoniach mydełko które zaczęła rozcierać w dłoniach żeby umyć się w tym czasie z przodu. Po czym podała mu swoją kostkę mydła i zaczęła sama ostrożnie wcierać śliską substancję myjącą w uda. Miała wrażenie że serce biło mocniej niż zwykle, wzięła aż ciut głębszy wdech i powoli wypuszczała powietrze. "T..to nic takiego.. to tylko.." urwała myśl gdy położył obie dłonie na jej plecach. Aż wstrzymała oddech na parę sekund i przygryzła dolną wargę w zażenowaniu.
Jego dotyk był przyjemny, cicho westchnęła gdy przesuwał palcami po tych wyraźniejszych bliznach. Spięte mięśnie zaczęły powoli się rozluźniać pod wpływem jego dotyku. Dosłownie miała ochotę teraz wylać na siebie wiadro lodowatej wody żeby stonować ten gorąc jaki powoli ogarniał całe ciało. Żadna technika oddechy chyba nie przygotowała ją na to. Zbyt zabiegana treningami i misjami żeby związać się z kimkolwiek.
Mruknęła cicho gdy zajmował się jej barkami, były takie spięte a ta odrobina relaksu była jak zbawienie dla całego ciała. Gdy jednak przejechał palcami hacząc o piersi poczerwieniałą nagle bardziej. Cale szczęście siedziała do niego tyłem. - N.. nic.. się nie stało.. - wydukała wbijając dłonie w pokryte pianą uda. "To wina mydła.." dodała w myślach. - Gorąco tu.. - szepnęła pod nosem. Nabierając nagle więcej zimnej wody i wylewając sobie na głowę aby spłukać całą pianę z głowy i reszty ciała. To była ulga. Choć czerwona na buzi czuła się trochę zobligowana żeby nie pozostać jego dłużniczką. - Um.. czy.. czy mam też..ci.. um.. pomóc.. z plecami..? - wydukała zawstydzona trochę bardziej. "Ogarnij się! Przysługa za przysługę! Tak!" dodając sobie otuchy zerknęła przez ramię na jego twarz.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Kiedy kobieta zajęła się jego plecami Kama był dosłownie bliski zgonu. Jej delikatne palce poruszające się po jego plecach. W międzyczasie pojawił sie komentarz odnośnie jego tatuażu, ale w tym stanie mężczyzna nie był w stanie wykrzesać z siebie choćby słowa. Już zapomniał, że na tym świecie istnieje coś takiego jak przyjemność... i to taka przyjemność. Każdy cal jego pleców był w tym momencie dla chłopaka polem nieokiełznanej przyjemności... uczucia, którego jak się okazało nigdy w pełni nie czuł. Prawda była taka, że spędzając upojne chwile z dziewkami w swojej rodzinnej miejscowości nigdy nie czuł prawdziwej przyjemności. Fakt, dochodziło do spełnienia, przez moment było nawet cudownie, ale brakowało w tym tego czegoś. To co teraz działo się w głowie młodego zabójcy przechodziło jego najśmielsze oczekiwania. Czy to właśnie jest pragnienie drugiej osoby? Czy to właśnie o tym mistrz mówił? "Jesteś w stanie oddać życie za ludzi... ale za osobę, którą darzysz prawdziwym uczuciem jesteś w stanie dać o wiele więcej...". Kobieta w pewnym momencie przeszła na jego kark, a poczucie ekscytacji zaczynało zbliżać się do punku kulminacyjnego - Hayato czuł, że przekracza drzwi do Nirvany. Całkowicie nieświadomy tego co się w tym momencie z nim dzieje rzekł: - Chciałbym poczuć Twoje dłonie na całym swoim ciele... - Mężczyźnie wydawało się, że wypowiedział te słowa jedynie w swojej głowie... Usta jednak zrobiły swoje i zdawały się w ogóle nie słuchać już tego co ich właściciel ma do powiedzenia.
Czerwona na buzi, próbowała go jakoś zagadać. Pociągnąć trochę rozmowę żeby jakoś to całe napięcie zmniejszyć. Słyszała jak wypuszczał powietrze powoli. Przełknęła głośniej ślinę. Nie odzywał się na jej słowne zaczepki. Więc milczała już skupiając się na tym co robiła. Chciała go dokładnie umyć, tak jak on umył przed chwilą ją. Słysząc tylko mocne bicie własnego serca i jego oddech ciężko był jej zebrać jakiekolwiek myśli.
Nie mogła zaprzeczyć że było w nim coś. Poza faktem że był przystojny, ale czerwone oczy w których mogła się zatracić i ten głos, którego mogła słuchać bez opamiętania. Pokręciła głową na boki. "O czym ja myślę.." mruknęła w myślach wpatrując się w jego plecy. Jedna z dłoni powędrowała do karku i delikatnie zaczęła go po nim masować, druga spoczęła na jego lewym barku również go tam masując.
Nie można było powiedzieć że była opanowana, dłonie trochę jej drżały gdy go dotykała. Nie wiedziała czy robi to dobrze. Aż tak blisko z żadnym facetem nie była jak z Kamą. Słysząc jego słowa zaprzestała na chwilę. Trzymając dłonie na jego barkach. "C...co.. on..powiedział..?" wydukała czerwieniąc się na buzi o wiele bardziej. Gorąc rozlewał się po całym ciele w zastraszającym tempie. Nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć na te słowa. "Przesłyszałam się! Musiałam się przesłyszeć! Czy on to.. na prawdę powiedział? Czy mi się wydawało?" zwątpiła w swój wyczulony słuch. A może usłyszała po prostu to co chciała usłyszeć? Teraz już nie była pewna. Przygryzła dolną wargę. - um.. Ha.. Hayato? - szepnęła cicho jego imię. przy uchu. - Skończyłam.. - dodała biorąc miskę z letnią wodą i ostrożnie oblewając jego ciało żeby pozbyć się piany. Opierając się o niego powoli wstała z klęczek i muśnięciem paluszków po jego prawym barku przeszła obok niego podchodząc do krawędzi na której usiadła a po chwili powoli i zwinnie zsunęła się do gorącej, mętnej wody. Zanurzając się aż po dekolt Zerknęła na niego przez ramię. - Idziesz? Czy już masz dość? - spytała z zaciekawieniem. Po wyszorowaniu się z brudu mogli się odprężyć w gorącej wodzie. Teraz miała przynajmniej wyjaśnienie dla czerwieni na swojej buzi. Oparła się plecami o krawędź wpatrując się w twarz Kamy.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Wzdrygnęła się czując jak dotknął swoim ramieniem jej własnego. Ale nie odsuwała się od niego. "Jest tak blisko.." mruknęła sama do siebie nieśmiało zerkając w te jego oczy. Dostrzegając mały ręczniczek który trzymał w dłoni, sięgnęła po niego bez namysłu. Dotykając delikatnie palcami jego dłoni w procesie przejmowania przedmiotu. - Dziękuję.. - dodała patrząc jak kładzie materiał ma oczy. Sama spojrzała na ręczniczek i przetarła nim twarz, po czym składając w kostkę położyła go sobie na głowie. Słysząc jego pytanie lekko się uśmiechnęła. - Tak, choć zastanawiam się czy nie przenieść się na stałe do Yozenawy.. Byłoby to wygodniejsze.. z drugiej strony.. sam wiesz jak jest.. dobrze mieć jakieś swoje miejsce gdzie można czasami odpocząć. - powiedziała ze spokojem w głosie. Przechyliła lekko głowę w bok wpatrując się w jego twarz, wyglądał na odprężonego. - .. od wszystkiego i wszystkich.. a w Yozenawie zawsze ktoś się kręci.. choć przynajmniej nie jest nudno i można razem się wymieniać doświadczeniem.. trenować.. - dodała po chwili.
Uwielbiała rywalizację, uwielbiała podnosić swoje umiejętności. I choć dla wszystkich była miła, to może przy kilku osobach czuła się swobodnie. Spojrzenie utknęło w jego ręczniczku. Tak jak teraz przy nim. Pomimo zawstydzenia się jego bliskością od czasu do czasu, przyjemnie spędzała z nim czas.
- Ten tatuaż który masz na plecach.. bardzo cię bolało jak ci go robili? - spytała z ciekawości. - Czemu właśnie "Metsu"? - dodała po chwili. Mogłaby palcami po nim sunąć, znaczyć drogę po zawartym w skórze tuszu. Aż przypomniało jej się że miał jeszcze jeden na piersi.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Przed udzieleniem kobiecie odpowiedzi na jej drugie pytanie trochę się zmieszał. Nigdy wcześniej nie opowiadał nikomu o zajściu związanym z jego egzaminem. Prawdę mówiąc jedynymi osobami, które wiedziały co miało wtedy tak na prawdę miejsce to Hayato i jego mistrz. Dla całej reszty społeczności zabójców jego tatuaż oznaczać miał jedynie destrukcję całej rasy demonów, jego motto niesione przez całe życie na plecach. - Tak miał na imię demon, którego zabiłem podczas swojego egzaminu na zabójcę. - Zapauzował na chwilę. - Takie imię przyjął mój starszy brat w dniu kiedy Muzan postanowił włączyć go siłą w swoje szeregi. - Wypowiadając ostatnie słowa poczuł ulgę, zupełnie jakby kamień ciążący na jego sercu w końcu spadł i pozwolił w końcu napełnić płuca powietrzem.
Uniosła spojrzenie w górę, mieli spędzić jeszcze tyle czasu ze sobą. W końcu to był ich pierwszy postój.
Kiedy odpowiedział na jej pytanie spojrzenie przeniosło się na twarz zabójcy niemalże z miejsca. Patrzyła na niego zaskoczona. "Czemu chciałby upamiętnić taki moment w swoim życiu?" przemknęło jej przez myśl. Teraz to dopiero ją zaintrygował. Dopiero kolejne słowa sprawiły że drgnęła cała. Mógł poczuć to bo opierali się o siebie ramionami. Wyjęła dłoń z wody instynktownie przykładając ją do rozchylonych ust. "Jego brat.. jego starszy brat.." nie była w stanie dokończyć myśli od razu. Gdzieś w środku poczuła żal i głęboki smutek. Zbliżyła dłoń w jego stronę. Opuszki palców musnęły skórę tuż pod obojczykiem. Delikatnie przejechała dłonią aż do barku. Rozdziawiła usta jakby chciała coś powiedzieć ale nagle przygryzła dolną wargę. Spuściła lekko głowę w dół, blond grzywka zasłoniła oczy. - Tak mi przykro.. - szepnęła cicho. - Nie chciałam przywoływać na nowo takich bolesnych wspomnień.. - dodała po chwili i ostrożnie zabrała dłoń z jego ciała. "Nie jestem w stanie sobie wyobrazić.. co musiał czuć.. jak bardzo musiało go to zniszczyć od środka.." sama przypomniała sobie swojego ukochanego brata. - Ty nosisz pamiątkę po nim na plecach.. ja po moim bracie.. - urwała nagle znowu przygryzając dolną wargę. - .. moją najcenniejszą rzeczą.. jest mój miecz.. część rękojeści zawiera elementy należące do katany mojego brata.. nazwałam jego imieniem.. mój nichirin.. - mówiła ze spokojem w głosie. - Wszystko co umiem.. moje zamiłowanie do walki.. wszystko zawdzięczam Kiraiowi.. zginął z rąk jednego z demonów.. - był jedyną osobą której to powiedziała. Nawet nie wiedziała czemu, ale powiedzenie tego nagłos temu zabójcy było niczym zrzucenie wieloletniego balastu z barków. - Wstąpiłam w szeregi zabójców po jego śmierci.. - dodała po chwili.
- Przepraszam.. zepchnęłam tak miłą rozmowę na tak ponure tematu.. - w głosie dało się słyszeć nutkę żalu. Pomimo tego że oboje stracili tak bliskie osoby w swoim życiu, to nie potrafiła sobie wyobrazić tego przez co Hayato musiał przejść zabijając własnego brata. Zastanawiała się co ona by zrobiła na jego miejscu. - Mam nadzieję że nie zepsułam ci nastroju.. - dodała po chwili, ponownie dotykając jego ramienia z przejęciem.
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Nie zwracając uwagi na towarzyszkę wyszedł z Sento i czekał na nią przy wyjściu.
- To prawda.. nie każdy ma żołądek do tego z czym my się musimy mierzyć co noc. Ale to właśnie dlatego my w tym tkwimy a nie inni.. - dodała sama się delikatnie uśmiechając w odpowiedzi na zmianę w jego mimice twarzy. Miała wrażenie że rozumiał ją lepiej niż z początku zakładała. Nie tylko dlatego że pałał się tą samą profesją, ale może przez podobne doświadczenia z młodości.
Wyrwał ją z zamyślenia i pokręciła delikatnie głową na boki w niemym zaprzeczeniu. Dla niej to i tak był ogromny krok żeby wspomnieć o śmierci swojego brata. - T.. to nic.. naprawdę.. wszystko jest.. - urwała czując jak przyłożył wilgotną od wody dłoń do jej polika.
"Tylko nie bij mnie za mocno."
Trochę zbił ją z tropu tymi słowami, ale widząc jak powoli zaczął się przybliżać twarzą do jej własnej aż poczuła jak gorąc uderzył ją ze zdwojoną siłą. "Co on chce zrobić ?" przemknęło jej przez myśl ale za cholerę nie myślała o tym aby się od niego odsunąć. Poliki zabarwiły się mocniejszą czerwienią gdy poczuła na ustach gorący oddech mężczyzny. Był tak blisko. Położyła dłoń na jego dłoni, mógł poczuć jak delikatnie zadrżała. - Haya.. - szepnęła jedynie cichuteńko zanim zamknął jej usta w czułym pocałunku. Nawet nie przeszło jej przez myśl żeby dać mu w twarz za tak śmiały gest, mało tego odwzajemniła namiętny pocałunek z cichym pomrukiem zadowolenia. Całe ciało się spięło, czuła jak mocno serce jej biło z powodu jego zagrania. Gdy jednak po chwili oderwał się od niej, aż westchnęła cicho. Oddech stał się nieco płytszy. Jeden pocałunek a ona prawie zapomniała jak się nazywa.
Spaliła się czerwienią z miejsca odwracając wzrok gdzieś w bok. Przełknęła głośniej ślinę. - u..umhm.. j.. jasne.. ch..chętnie.. - wydukała przygryzając dolną wargę. Kątem oka zobaczyła jak się wynurzył z wody i ruszył do przebieralni. Gdy tylko zniknął z oczu ta nagle głośniej odetchnęła. Złapała się za pierś czując jak mocno serce jej bije. Potrzebowała dosłownie chwili żeby się pamiętać. Drżącą dłonią złapała za krawędź basenu i powoli się z niego wynurzyła. "Co się właściwie przed chwilą stało?" przemknęło jej przez myśl. Przykładając opuszki do ust i delikatnie po nich przesuwając zagapiła się na chwilę. - Czemu.. to zrobił..? - wyszeptała potrząsając głową na boki energiczniej. "Bo chciał mi poprawić nastrój! Tak! To dlatego.. sam tak powiedział!" wyrwała się z zamyślenia przypominając sobie że Kama na nią czeka przecież. Ruszyła szybszym tempem wychylając się zza futryny ale mężczyzny już nie było w przebieralni.
Doskoczyła szybko do swoich rzeczy wycierając się z nadmiaru wody i przebierając w czystą yukatę w kolorze purpury. Schowała miecz za pas i wzięła wszystkie swoje rzeczy idąc w stronę wyjścia przy którym dostrzegła Kamę. Zgarnęła kosmyk za ucho i podeszła bliżej niego aby ruszyć z nim w kolejne miejsce na ich małej liście.
Oboje z Tematu
- Nichirin:
- KIRO
Ostrze katany jest jasno złotego koloru. Pochwa miecza jest czarna, Tsuba jest koloru złota i ma wyrytego smoka oplatającego się w koło. Rękojeść katany opleciona jest czarnymi, jedwabnymi pasami, niegdyś oplatającymi rękojeść katany jej brata.
- Mori:
Chciałabym wiedzieć o czym rozmawiają. Chyba są w moim wieku, ale są sto razy piękniejsze! Pewnie mają wiele adoratorów, może nawet czekają na nie przed onsenem. Na mnie czeka tylko praca.
Było mi bardzo przyjemnie, ale kiedy z nikim nie gadałam to nachodziły mnie różne dziwne myśli, dlatego opuściłam wodę, czując się nieco bardziej odświeżona i ożywiona.
Owinęłam się białym kimono, którym zwykle zakrywałam swoje tradycyjne szaty kapłanki. Krok po kroku ruszyłam w kierunku ogrodu obok kąpieliska, zanurzając się w świeżym powietrzu i dźwiękach natury. Pod drzewami klonowymi znalazłam ukryte miejsce, gdzie kamienne ławki były ustawione wśród kolorowych kwiatów. Myśli błądziły między modlitwą a troską, a jednocześnie pragnęłam chwil spokoju, z dala od codziennego zajęcia. Chciałam pobyć sobą, chociaż nie wiedziałam kim tak właściwie jestem.
Ciekawe o czym myślą dziewczyny w moim wieku? Pewnie o wyjściu za mąż i dzieciach. Fe, nie chciałabym jeszcze rodzić dzieci, to taki obowiązek… chciałabym bawić się z moimi lisami i pokazać ludziom, jakie one są cudowne. Ale wstydzę się zagadać… nie mam nawet przyjaciółek, które by mnie odwiedzały. Jestem taka samotna…
Odpoczywałam, wciągając powietrze, które było pełne życia. Jednak w tym samym czasie czułam, że coś wkracza w moją przestrzeń. Obróciłam się, a moje oczy napotkały na postać znaną mi z wcześniejszych zdarzeń.
Kiedy opuścił gorące źródła przywdział białe kimono. Emanował zimną pewnością siebie. Był samurajem, opanowanym i silnym, a kobiety w okół niego nie miały pojęcia o tym co w głębi siebie myślał. Skierował się w stronę ogrodu. Świeże powietrze i zapachy otoczyły go, gdy usiadł.
Zdziwiony spojrzał na dziewczynę, która pojawiła się niespodziewanie w ogrodzie. Jej obecność sprawiła, że zamarł na chwilę, a zimne spojrzenie wbiło się w jej oczy. Najwyraźniej to nie przypadek go tutaj zaprowadził. Haruki, samotna postać w ogrodzie, stanowiła dla niego ciekawe źródło zagadek. W jego zimnych oczach migotało zaciekawienie, gdy przyglądał się jej postaci, a jego umysł węszył wokół jak łotrzyk w poszukiwaniu skarbów.
- Witam cię ponownie - odezwał się Kagari, jego głos niósł zimny wiatr – Tutaj też przyszłaś się modlić? – spytał, zainteresowanie przeplatające się z subtelna drwiną. Jego myśli snuły się wokół dziewczyny, którą miał zamiar lepiej poznać.
- Ohayōgozaimasu, panie samuraju - Próbowałam odeprzeć zaskoczenie i ciepło, które przetaczało się po mojej twarzy - Nie spodziewałam się spotkania w moim ogrodzie. A co do modlitwy... - Zastanawiałam się, co powiedzieć, czując uderzenie rumieńców na mojej skórze. To było trudne, rozmawiać z nim, zwłaszcza w moim ogrodzie, gdzie zawsze czułam się wolna. - Cóż, to zależy, co pan samuraju uznaje za modlitwę. Tutaj raczej szukam spokoju i jedności z naturą.
Nie wiedziałam nawet jak było mu na imię, ale sama chyba też się nie przedstawiłam. Głupia ja, on pewnie czekał, aż będę przed nim uchylać karku. Paskudni samurajowie.
Zbliżył się, a jego obecność przyćmiła mnie jak cień. Próbowałam nie myśleć o tym, jak lekkie było moje kimono po kąpieli. Moje ciało zareagowało czerwienią, a ja czułam się jakby wszystko było na wierzchu.
Pokłoniłam się z pokorą, starając się skryć swoje zakłopotanie.
- Jestem Haruki Sayuri. Przepraszam, jeśli moja obecność tu przeszkadza. - Moje słowa były skromne, a spojrzenie skierowane ku ziemi, unikając jego wzroku. - Czy mógłbyś mi powiedzieć, jak mam się odnosić do ciebie, panie samuraju? - Zapytałam z pełną powagą, zastanawiając się, czy to nie jest zbyt śmiałe z mojej strony.
- Minesawa Kagari. - Jego głos brzmiał oschle i władczo - Nie przeszkadzasz, kapłanko. To tylko ogrodowe spotkanie. - Nie oglądając się na zwykłe obyczaje, zbliżył się do dziewczyny. Jego spojrzenie zaciekawiło się jej wyglądem, zerkając na jej rozpuszczone włosy i proste ubrania, nie pasujące do tego co zwykle musiała nosić Nie zważając na jej płochliwą naturę zdecydował się na śmiały krok. - Twoje włosy są gładkie, Sayuri - Jego palce śmiele przesunęły się przez jej rozpuszczone pasma, wplątując się między kosmyki. Jego ruchy były zdecydowane, a uśmiech na twarzy zdradzał pewność siebie. – Powinnaś częściej je tak rozpuszczać. - W tej chwili, gdy jego palce sunęły przez gładką skórę jej szyi, poczuł subtelne drżenie, które niemal natychmiast zatrzymało jego rękę.
Jego dotyk nie był przypadkowy, a bardziej zmysłowy. Chciał ją zdezorientować, sprawić, że straci czujność. W miarę jak jego dłonie gładziły jej włosy, przenikał bardziej w głąb jej intymności. W jego umyśle zapłonęła myśl, jakby gazeta zapalająca w mrocznej piwnicy. Chciał wiedzieć, jak daleko może zajść, jaką kontrolę może nad nią zdobyć. Haruki wydawała się być jakby zniewolona jego dotykiem, a to napawało go niepohamowaną przyjemnością. Chciał więcej. Chciał się zbliżyć, zagłębić się w tej młodej kobiecie, która w jego oczach wyglądała wyjątkowo atrakcyjnie. Pragnienie władzy, które zawsze kierowało jego działaniami, teraz prowadziło go do myśli o eksploracji granic jej ciała i duszy. To był dla niego jedynie kolejny etap gry, którą lubił prowadzić, a Haruki była dla niego tylko pionkiem, gotowym do manipulacji.
Chciałabym, żeby to było zwyczajne spotkanie, ale on robi z tego jakąś tajemniczą intrygę. Tego się nie spodziewałam. Chciałam się cofnąć, ale moje nogi jakby zaklęte, nie posłuchały. Wiedziałam, że coś tu jest nie tak, ale nie wiedziałam, jak zareagować. Moje serce biło szybciej, a zarazem dziwna przyjemność przewijała się w moich myślach.
- A co tu robisz? Chyba nie tylko dla zabawy z moimi włosami? - zapytałam jeszcze raz, chociaż nie byłam pewna, czy chcę znać odpowiedź. Jego dotyk sprawił, że czułam się dziwnie, jakbym zaczęła odkrywać coś nowego, czego wcześniej nie znałam. To było jakby zbliżanie się do nieznanej krainy, pełnej tajemnic i zagadek, a jednocześnie czułam, że wchodzę na teren niebezpieczny.
- Masz rację, nie jestem tu tylko po to - odpowiedział zimnym tonem, utrzymując wzrok na niej. Jego palce wciąż gładziły delikatnie jej włosy, lecz teraz ich dotyk przenikał głębiej, docierając do skrywanych zakamarków emocji. Jego dłonie przesuwały się po jej policzku, a następnie zaczęły wsuwać się pod subtelne ramiączka jej bluzki. Było to niby niewinne dotknięcie, ale nosiło w sobie obietnicę czegoś głębszego, co miało nadejść. Nie zdradzając żadnych emocji, Kagari spojrzał wokół, sprawdzając, czy nikt nie przygląda się temu nietypowemu spotkaniu. Choć wciąż zachowywał zimną pewność siebie, był ostrożny jak łotrzyk świadomy, że każda gra niesie za sobą ryzyko. Gdy upewnił się, że są sami, lekko pchnął Haruki na bok, przerzucając ją w zacieniony kąt ogrodu. Utrzymując kontrolę nad sytuacją, przesunął swoją dłoń po plecach kapłanki, zimno i precyzyjnie. Jego dotyk był tak jak zimowy wiatr, delikatny, ale jednocześnie wprowadzający do atmosfery subtelne napięcie. Dłoń mężczyzny stopniowo opuszczała się niżej, odkrywając intymne obszary ciała dziewczyny, nawet tam, gdzie nie chciała go wpuścić. - Tajemnice, Sayuri, ukrywają się w najbardziej osobistych miejscach.
Znalazł się blisko szyi Haruki. Jego chłodne usta zbliżyły się do delikatnej skóry, a zmysłowy dotyk był równocześnie przyjemny i szorstki. Jego ręce, silne i pewne, trzymały dziewczynę w miejscu, uniemożliwiając jakiekolwiek próby ucieczki. Jego umysł, zawsze czujny na zagrożenia, zastanawiał się, czy nie ma nikogo, kto mógłby przerwać ich intymne spotkanie w ogrodzie łaźni. Czy ktoś inny mógłby zauważyć te subtelne ruchy, chłodne pocałunki i zimne dotknięcia? Przerwał na chwilę i spojrzał wokół siebie. Jego oczy przejrzały każdy kąt ogrodu, a zmysły były na wskroś rozwinięte. Być może świadomość, że ich gra może zostać przerwana przez obcą obecność, nadawała tej sytuacji dodatkowego elementu ryzyka i podniecenia.
- Panie Kagari, proszę... - wydusiłam z siebie nieśmiało, z zawstydzonym wzrokiem, ale on tylko kontynuował to dziwne tańce palców po mojej skórze. Tajemnice? Jakie tajemnice mógł odkryć w tak zwyczajnym miejscu? Jego zimne usta zbliżyły się do mojej szyi, a ja zamknęłam oczy, chcąc zatrzymać to wszystko. Ale jego dłonie, jego dotyk, jego obecność sprawiły, że wszystko inne zaczęło zanikać.
Wstrzymał się na chwilę, patrząc wokół, i zdałam sobie sprawę, że to wszystko toczy się w ukryciu. Czyżby nasza gra była zakazana? Czy to było takie niebezpieczne, jak zakazane owoce w ogrodzie? Ale zamiast sprzeciwić się, pozostałam bez ruchu, czekając, co zdecyduje się zrobić. Jego dotyk sprawił, że czułam się jakby moje serce biło szybciej niż zwykle, i to było zarówno dziwaczne, jak i przerażające. W tym momencie nie myślałam już o Inari i mojej świątyni, to byłoby coś bardzo złego, gdybym w takiej chwili próbowała sięgnąć myślami bogini. O nie, oby mnie teraz nie obserwowała! To takie dziwne uczucie, które przepełnia mnie od środka, a ja nie wiem, czy to jest dobre, czy złe. Pan Kagari wciąż się nie zatrzymuje. Jego dłonie suną po moim ciele, a z każdym ich ruchem czuję, jakby we mnie coś drżało. Boję się z nim rozmawiać, boję się pytać, bo co, jeśli to wszystko jest jakimś złym snem? Ale jednocześnie chcę wiedzieć, chcę zrozumieć, co się dzieje. To jak zaklęcie, które mnie pociąga, choć nie znam jego słów.
- Czy to... czy to normalne? - szepcę, odważając się spojrzeć w jego zimne oczy. - Czy to wszystko, co się teraz dzieje, czy to jest właściwe? Boję się, ale jednocześnie czuję dziwną radość, aż nogi mi drżą.
Nie wiem co miałaby robić z rękami więc kładę je na ramionach pana samuraja, trochę go od siebie odpycham, a trochę trzymam dzięki temu równowagę. Moje serce bije jak szalone, jestem pewna, że jest to słyszalne nawet w pomieszczeniach obok. Mam nadzieję, że nikt tutaj nagle nie wejdzie. Nie wiem, czy bym się cieszyła, czy była zawiedziona. Stąpam po ścieżce, której nie znam, boje się i kieruje mną niezwykła ciekawość. Pan Kagari jest niezwykle silny i przystojny, więc chyba to co czuje to… miłość?!
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|